Trepang 2 już przed premierą określany był duchowym spadkobiercą serii F.E.A.R. i te inspiracje czuć od niego na kilometr. Łączy pierwszoosobową, nastawioną na destrukcję rozgrywkę z wgniatającą w fotel industrialną ścieżką dźwiękową, która towarzyszy nam podczas pełnej przemocy, śmierci i korporacyjnych spisków podróży.
Tak mógłby wyglądać F.E.A.R. 4. Feeling tej serii jest tu tak silny, że po uruchomieniu gry musiałem się kilkukrotnie upewnić, w co ja właściwie gram. Zastosowane filtry, kolorystyka, podobne oświetlenie, a nawet początkowe misje, w których przytłacza nas ciasnota biurowych wnętrz. Ale to nie wszystko. To, co robi największą robotę, to gunplay i movement postaci przez nas kierowanej – sprawiają wrażenie skopiowanych niemal jeden do jednego ze „Strachu”. W połączeniu z zabójczymi ślizgami i zaawansowaną destrukcją otoczenia daje to niesamowite i spektakularne efekty. Aż chce się siedzieć przy tej grze. Sam się złapałem na tym, że syndrom jeszcze jednej misji był we mnie na tyle silny, że przy biurku powitałem radośnie świt (spanie jest dla słabych!).
Właśnie – misje. Trochę sztampa, a trochę nie. Większa ich część rozgrywa się w ciasnych korytarzach, które będziemy przemierzać w poszukiwaniu wroga celem jego spektakularnej eliminacji. Zwiedzimy podziemne bazy i inne kompleksy, odwiedzimy także bibliotekę pełną kultystów. To jednak nie wszystko, bo tym, co przełamuje schemat są małe mapy, na których walczymy z kolejnymi falami wrogów. Średnio mi się to początkowo podobało, jednakże z czasem doceniłem te momenty. Urozmaicają bowiem smutny schemat mniej lub bardziej korytarzowej budowy poziomów. Tutaj, zamiast zmysłem orientacji trzeba wykazać się nie byle jakim refleksem, zręcznie manewrując pomiędzy gwiżdżącymi kulami i deszczem granatów, których już na średnim poziomie trudności lata od cholery.
Tu sprawnie przechodzimy do poziomu trudności, a ten jest… czasem miałem wrażenie, że niesprawiedliwy i aż przesadnie wyśrubowany. Otóż grę standardowo zacząłem na normalu, ale pod koniec musiałem zmienić na łatwiejszy, na którym wcale nie było o wiele prościej. To jeden z trudniejszych FPSów, który na domyślnym poziomie trudności potrafi dać nieźle popalić. Nie znaczy to jednak, że AI jest jakieś kozackie. Co to, to nie. Przeciwnicy owszem, potrafią flankować, chować się za osłonami i sprawiać wrażenie mądrzejszych, niż są w rzeczywistości, ale zdarza im się również nie zauważać gracza, strzelać gdzieś na oślep albo głupio ginąć od własnego ostrzału. Nadrabiają za to agresywnością, ofensywnością i spamowaniem w nas granatami – te latają nisko i celnie.
Z Trepang 2 spędziłem łącznie 13 godzin. Tyle wystarczyło, żeby zaliczyć wszystkie misje i zobaczyć napisy końcowe. Dla niektórych może to być w sam raz, dla mnie niestety okazało się mało. Grało mi się tak przyjemnie, że nie miałbym nic przeciwko, żeby ta przygoda potrwała jeszcze tak ze dwie, trzy godzinki więcej.
To nie jest idealna gra, trochę jej do tego brakuje. Warto jednak zaznaczyć, że za tym tytułem stoją tak naprawdę cztery osoby, wspomagane outsourcingiem. Gdyby te wszystkie średnio udane momenty, w których Trepang 2 próbuje straszyć niczym F.E.A.R., posłać do piachu, to gra zyskałaby tylko na dynamice. Nie podobała mi się też konieczność polegania na autozapisie, no i brakowało możliwości celowania przez przyrządy celownicze.
Wszystkie większe bądź mniejsze bolączki nie przeszkodziły mi jednak w tym, żeby wybornie się bawić. Kiedy przy każdej najmniejszej nawet wymianie ognia wokół latały tony śmieci, przelatujące pociski świszczały przeszywając powietrze, a ja schowany za rozsypującą się kolumną w tumanach kurzu ładowałem ostatnie pociski do strzelby, obmyślając plan eksterminacji kolejnych przeciwników… Którego w pierwszej kolejności odstrzelić? Kogo wybić w powietrze wślizgiem, by jeszcze zanim spadnie potraktować serią z automatu? A może podkraść się do najbliższego typa, złapać go za kark i potraktować jak żywą tarczę, a chwilę później cisnąć nim przyodzianym w granat w najbliższą grupę wrogów, by ta się nieco rozerwała? Możliwości jest sporo, a nas ogranicza tylko wyobraźnia.
Trepang 2 zapewnia niesamowite przeżycia i pamiętne momenty dzięki kapitalnemu gunplayowi i fantastycznemu movementowi potęgowane niesamowitym, mięsistym audio, od którego bębenki mogą eksplodować. Nic tylko brać i grać. Szczególnie jak wpadnie jakaś promocja.
Trepang 2
-
Ocena kr4wca - 7.5/10
7.5/10
Grę do testów dostarczył wydawca.
A są tu elementy horrowe jak w FEAR? Przyznam szczerze, że tam mnienone trochę odrzuciły, bo damo strzelanie było obłędne dobrze zrobione.
Jest jeden, który podejrzewam, że był tak zaprojektowany żeby przestraszyć – u mnie się jednak zgliczował przez co mało z fotela nie spadłem ze śmiechu 😉