Kolejny Steam Next Fest za nami, a za mną ponownie zarwanych kilka nocek. Wszystko po to, by wybrać najciekawsze tytuły spośród oceanu dziegciu i je ograć. Tym razem wiele dobra w zalewie podobnych do siebie gier nie wyłapałem, ale tragedii też nie ma, bo kilka demek okazało się bardzo soczystych. Niestety ze smutkiem muszę stwierdzić, że coraz więcej zaczyna się pojawiać rzeczy wtórnych i robionych na jedną modłę, kopiujących te same mechaniki, które już widziałem w różnych produkcjach pierdypiard razy. Kiedy więc widzę kolejnego awesome indyka będącego zlepkiem przeciętnych i wtórnych mechanik w pixelartowym stylu, który niczym się nie wyróżnia, to nawet szkoda mi czasu, żeby rzucić na niego okiem. Przechodzę więc do następnego w poszukiwaniu tej jednej iskierki, tego jednego elementu, który mnie zaintryguje. Do niniejszego podsumowania festiwalu trafiły takie właśnie tytuły, w których coś mnie zaciekawiło.
Blok Ekipa: Alkoholipsa
Wkrótce dostępne | PRODUCENT: Simplicity Games
Steam: store.steampowered.com/…
Tego to się zupełnie nie spodziewałem. Blok Ekipa trafia na blaszane pudła. Serial fenomen, jeszcze gorszy niż South Park. Z bardziej tandetną animacją i tekstami jakie często można usłyszeć pod monopolowym, albo od ziomeczków w ortalionowych zbrojach, stojących w bramie i sączących piwo. „Ej mordo, masz problem?” Tak się składa, że mam, a największy to z tymi waszymi szpetnym ryjami. Przepita ekipa przegrywów z Grochowa. Jeden głupszy od drugiego, a prym wśród nich bije Spejson. Dresiarz i obszczymur. Postrach okolicznych kiosków ruchu i kebabowni, który nie widzi różnicy pomiędzy Słowackim a Słowiańskim. Mistrz kuźwa intelektu i ciętego języka.
Gra zapowiada się na kawał kupska. Będzie to bowiem chodzona bijatyka z rozbudowaną fabułą w stylu graficznym rodem z serialu. Coś w rodzaju Skinny & Franko, tyle że (nie sądziłem, że to w ogóle możliwe) gorsze. Jak na bijatykę, to jej mechanika jest bardzo mizerna. Do dyspozycji są tylko dwa ciosy – lekki i silny oraz uniki. Za to poruszanie się i hitboksy – dramat. W dodatku ponoć sam Walaszek przy grze nawet paluszkiem nie dygnął, a głosy podłożyło AI. Ja się nie znam, ale tak na mieście chłopaki gadają. Nie to jest jednak najgorsze, bowiem to gówno mi się nawet spodobało. Chyba nie ma już dla mnie ratunku. Idę sobie zrobić lewatywę gustu – może choć trochę pomoże.
Commandos: Origins
2024 | PRODUCENT: Claymore Game Studios
Steam: store.steampowered.com/…
Komandosów chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Mam taką nadzieję, bo to klasyk nad klasyki. W którego oczywiście i tak nie potrafiłem grać, bo był piekielnie trudny. W pierwszej części na kilka dni utknąłem na pierwszej misji, w której naszym zadaniem było wysadzenie wieży radiowej. Kiedy w końcu po wielu próbach mi się udało i zobaczyłem, co czeka mnie dalej dałem sobie spokój, bo szkoda było mojego zdrowia. Niemniej jednak doceniam. Świetna gra taktyczna, w której dowodząc skromnym oddziałem wykonywaliśmy zadania, starając się by wszyscy z oddziału przeżyli. Po latach komandosi powracają za sprawą zupełnie nowej odsłony pod tytułem: Commandos: Origins. Względem pierwowzoru rozgrywka została nieco uproszczona, świat przeniesiono w pełne 3D, a całość prezentuje się bardzo ładnie. Czy kupię? Raczej nie, tym bardziej, że zawsze byłem team Jagged Alliance – trójka nadal czeka w kolejce na ogranie.
Gravelord
Wkrótce dostępne | PRODUCENT: Fatbot Games, s. r. o.
Steam: store.steampowered.com/…
Dobrych retro strzelanek nigdy za wiele. Szczególnie dobrych. Po udanym Forgive Me Father namnożyło się boomer shoterów w podobnej stylistyce. Kolejną z nich jest Gravelord, w którym wcielamy się w grabarza, który postanowił za sprawą swojej nieodłącznej łopaty rozprawić się z nieumarłymi. Takimi, co to zamiast leżeć grzecznie w grobach, postanowili z nich powychodzić i siać ferment. Gra czerpie garściami z klasyków i stawia na bohatera z niewyparzoną mordą, który niczym Duke Nukem czy inny Caleb rzuca sarkastycznymi tekstami. Rozgrywka jest szybka i dynamiczna, a przez to momentami cholernie trudna, więc wymaga skilla niczym w Quake. Żeby jednak nie było, że Gravelord tylko kopiuje sprawdzone schematy, to od siebie też coś niecoś dodaje – na przykład karty tarota, które zbieramy po lokacjach. Dzięki nim zwiększymy siłę oraz poszerzymy wachlarz możliwości bojowych.
Hail to the Reinbow
1. kwartał 2025 | PRODUCENT: Носков Сергей
Steam: store.steampowered.com/…
Ej, jak to jest? Już można grać w ruskie gry, czy to nadal niedobra jest, o ile nie jest to Warhammer 40,000: Space Marine 2? Czemu pytam? Bo Hail to the Reinbow to dzieło jednego indie deva z Moskwy. A przynajmniej tak ma wpisane na swoim profilu na VK. W każdym razie gra to kolejny survival sci-fi rozgrywający się w nieprzyjaznym, pustym świecie. Gdzieniegdzie zostały jeszcze ślady cywilizacji w postaci opuszczonych placówek, po których krążą wrogo do nas nastawione roboty. Zwiedzać przyjdzie nam częściowo na piechotę, a częściowo autem, oczywiście nie byle jakim, tylko Ładą Nivą. Co na nas czeka w grze? Według zapewnień autora: głęboka historia oraz immersja, rosyjskie post-apo, wyzwania logiczne i zapewne wiele innych ciekawych rzeczy. Mnie jednak do tej produkcji przykuło coś zupełnie innego – wygląd świata. Gra jest minimalistyczna, wręcz ascetyczna, wyprana z kolorów, przez co świat, po którym się poruszamy, sprawia wrażenie wyobcowanego, a nawet depresyjnego. Uczucie pogłębia jego pustka. Cisza i spokój są tu nad wyraz wyczuwalne. Wokół żywej duszy. Nawet ptaków nie ma. Wszystko to sprawia, że gra ma dość surowy, mroźno zimowy klimat – w końcu to Rosja, więc wiadomo. Jak mam kompletnie wylane na wszelkiej maści survivale, tak tutaj będę chciał się zatopić. Grę oczywiście dodałem do whishlisty i będę oczekiwał kolejnych updatów od autora.
Keep Driving
Nie ogłoszono | PRODUCENT: YCJY Games
Steam: store.steampowered.com/…
Gdzieś już coś podobnego widziałem. Hmm. No tak. Heading Out. Gra drogi z podobnymi patentami. W Keep Driving też otrzymujemy mapę, usianą miasteczkami ze sklepami, stacjami benzynowymi i losowymi eventami, na której wybieramy cel naszej podróży. W sklepach kupujemy boostery i inne powreupy, które pomogą nam przy spotkaniu z losowymi wydarzeniami na drodze. Tylko tym razem nie uciekamy przed cieniem i swoją przeszłością, a jedziemy do kumpla na domówkę. Pożyczamy więc od starych furę, ładujemy do bagażnika browary, trochę benzyny w razie czego, jakieś inne duperele oraz najważniejsze – grę video – ponieważ w planach mamy zarwanie nocy przy jakiejś durnej grze. Kwintesencja lat 80/90, chociaż patrząc po wyglądzie carta do gry, to raczej wczesnych 00. Mniejsza z tym. Trzeba się pakować i jechać, bo to niedobra jest, żeby kumpel musiał na nas tyle czekać. Po drodze czekają nas różne niespodzianki oraz autostopowicze, których można ze sobą zabierać. Ponadto trzeba będzie dbać o stan pojazdu i posiadaną ilość paliwa, bo jak wiadomo rozdupconym autem i bez paliwa daleko nie zajedziemy.
Spirit of the Samurai
12 grudnia 2024 | PRODUCENT: Digital Mind Games
Steam: store.steampowered.com/…
Uwagę na grę zwróciła mi Alexandretta podsyłając mi link na Twitterze do trailera z tekstem: „coś w twoich klimatach”. No i faktycznie. Spirit of the Samurai kupiło mnie już samym tym filmikiem. Tylko zobaczcie, jak to wygląda. Te animacje, ten design postaci, te lokacje. Wybornie się to prezentuje. Szczególnie podczas brutalnych walk na miecze, które są krwawe niczym pierwsze Mortal Kombat i równie… jakby nieco nieporadne. Nie jestem co prawda pewien, czy dam radę w to grać i czy przypadkiem gra mnie nie pokona poziomem trudności, ale hej! Co się naoglądam ładnych kadrów i kapitalnej animacji poklatkowej, to moje! Poza tym gier o samurajach nigdy za wiele, a po Trek to Yomi chętnie zagrał bym w kolejnego sidescrollera w japońskich klimatach.
The Precinct
4. kwartał 2024 | PRODUCENT: Fallen Tree Games Ltd
Steam: store.steampowered.com/…
Najlepsze demko tego SteamFestu. Klon GTA w konwencji pierwszych części, jednak zamiast grafiki 2D i widoku z góry otrzymujemy w pełni trójwymiarowe środowisko z rzutem izometrycznym. Zamiast wykonywać misje dla mafii, przyjdzie nam strzec prawa i porządku w radiowozie policyjnym, którym bujamy się po okolicy. Demko zawiera niestety tylko trzy misje, dające nam przedsmak tego, co będzie na nas czekać w pełnej wersji. Strzelanina pod bankiem i pościg za furgonetką ze zrabowanymi pieniędzmi. Patrol okolicy – kojarzący się nieco z BeatCop – podczas którego powypisujemy mandaty za złe parkowanie oraz czasem przywalimy komuś pałą, żeby dobrych manier nauczyć. Jak się z tym uwiniemy, to na koniec czeka nas misja nocna, w której polatamy sobie nieco śmigłowcem. The Precinct świetnie się zapowiada, chociaż mam pewne obawy co do działania gry i jej optymalizacji. Program lubi tu i ówdzie dropnąć i to na dość mocnym sprzęcie – u mnie na Ryzen 7 i RTX4070 gra nie była w stanie trzymać 60 klatek i oscylowała w okolicach 40, a nawet czasem potrafiła jeszcze bardziej przyciąć. Oby do premiery dało się wszystko wypolerować – bo ta jeszcze podobno w tym roku, o ile nie będzie kolejnej modnej ostatnio obsuwy.
Marzą mi się nowi Komandosi w stylu jedynki. Bez udziwnień, zbędnych innowacji, zatrzymywania czasu, itp. Tylko ja i łamigłówka poplątanych tras niemieckich patroli. Nie przeszedłem jedynki, ostatnie misje były koszmarnie trudne. Ale wszystko, co wcześniej udało się ukończyć bez podnoszenia alarmu, było chyba najbardziej satysfakcjonującym gameplayem, jaki przeżyłem. Klimat tej gry był po prostu genialny.
Same k00py