Top 17 aktorów, którzy mogliby zagrać rolę agenta 007 Jamesa Bonda
James Bond to globalny fenomen, postać, która rozpala wyobraźnię milionów. Każdy aktor, który dostąpi zaszczytu wcielenia się w tę rolę, z miejsca staje się legendą kina. Od premiery filmu „Nie czas umierać” minęły już trzy lata, więc nadszedł czas na nowe otwarcie z nowym aktorem. Dziś przedstawiam listę kandydatów, którzy, moim zdaniem, mają największe szanse na angaż lub najbardziej pasowaliby do tej roli. Kto dołączy do grona takich gwiazd jak David Niven, Sean Connery, Timothy Dalton, George Lazenby, Roger Moore, Pierce Brosnan i Daniel Craig? Sprawdźmy, jakie są opcje. Warto pamiętać, że tradycyjnie Bond powinien pochodzić ze Zjednoczonego Królestwa lub z „zaprzyjaźnionej” Irlandii. Lazenby był wyjątkiem, który potwierdza tę regułę.
Wyróżnienia:
1. wyróżnienie: Liam Neeson – Ten żart (być może wcale nieśmieszny) nigdy mi się nie znudzi. Jedyną częścią Zjednoczonego Królestwa, która nie ma swojego Bonda, jest Irlandia Północna. Mimo 72 lat Liam Neeson wciąż jest w świetnej formie, grając w „naprawdę dobrych” filmach akcji. Biega, skacze, strzela z różnych rodzajów broni – Liam Neeson powinien zostać kolejnym Bondem.
2. wyróżnienie: Hayley Atwell – A gdyby zdecydowano się na kobiecą wersję agenta 007? To na 99% się nie wydarzy, ale gdybym musiał wybrać brytyjską aktorkę, która najbardziej pasowałaby do tej roli, postawiłbym na Atwell. Sprawdziła się jako Agentka Carter, a spośród aktorek z UK to ona wydaje mi się najbardziej kompetentna do tej roli.
Właściwy ranking
17. Cillian Murphy – Irlandczyk dopiero co otrzymał Oscara za rolę w „Oppenheimerze” i jest na fali, ale nie jestem przekonany, czy pasuje na Bonda. Choć połączenie Toma Shelby’ego i 007 mogłoby być ryzykowne, to mogłoby również dać niesamowity efekt.
16. Jamie Dornan – Aktor, który wciąż jest kojarzony z rolą Greya z Pięćdziesięcioma Twarzami. Jego nazwisko pojawiało się w medialnych spekulacjach, ale wątpię, by ktoś zdecydował się zatrudnić aktora kojarzonego z dość kontrowersyjną postacią.
15. Idris Elba – Dziesięć lat temu mógłby być jednym z głównych faworytów. Obecnie jednak jego szanse na zostanie Bondem są raczej nikłe. Lubię tego czarnoskórego Brytyjczyka, ale chyba pociąg z napisem „James Bond” bezpowrotnie mu uciekł.
14. Richard Madden – nie rozumiem fenomenu tego aktora. Jest uważany za dość dobrego w swoim fachu otrzymuje rolę w „poważnych” produkcjach (tych drogich). W „Cytadeli” (mam wrażenie, ze tylko ja obejrzałem ten serial, albo nikt nie chce się na jego temat wypowiadać) zagrał tajnego agenta i wyszło to co najmniej słabo. Zagrał też przeciętnie w serialu Bodyguard. Znów nie chciałbym, ale niestety gość ma duże szansę na rolę Jamesa Bonda.
13. Gerard Butler – Charakterystyczny głos, prezencja i wysportowanie – Butler ma to wszystko. Choć jego filmy, takie jak trylogia „W ogniu„, to bardziej amerykańska rozpierducha niż brytyjskie kino szpiegowskie, to Butler zebrał odpowiednie doświadczenie, by ubiegać się o rolę Bonda.
12. Luke Evans – Może to trochę za wysokie miejsce, ale umieszczam go tutaj, ponieważ jest Brytyjczykiem z rozpoznawalnym nazwiskiem, który wystąpił w wielu znanych produkcjach („Dracula: Historia Nieznana”, trylogia „Hobbita”, „Trzej Muszkieterowie”, „Szybcy i Wściekli”). Choć nie chciałbym, by został Bondem, potrafię wyobrazić sobie go w tej roli.
11. Jonathan Rhys Meyers – Nie jest to mój faworyt, ale aktor ma ugruntowaną pozycję, a jego występy w „Dynastii Tudorów” i kilku rolach dramatycznych, a także jako biskup-amant w „Wikingach”, zdobyły uznanie widzów (zwłaszcza damskiej części). Jednak nie byłbym zadowolony z jego angażu.
TOP 10
10. Aaron Taylor-Johnson – Faworyt mediów, ale nie mój. Nie widzę go w roli agenta MI6. Jego ostatnie komediowe role oraz chaotyczny styl gry nie przemawiają na jego korzyść. Gdyby nie to, że Hollywood go faworyzuje, nie brałbym go pod uwagę.
9. Tom Holland – Młoda krew. Jeśli twórcy chcieliby całkowicie odświeżyć postać Bonda i pokazać jego początki w MI6, Holland mógłby być interesującą opcją. Jednak jestem sceptyczny, czy to dobry pomysł, dlatego ustawiam go z dala od podium.
8. David Tennant – Aktor znany m.in. z roli w „Doktorze Who” czy z „Harrego Pottera”. Ten gość ma w sobie coś niezwykłego, co trudno opisać: nieszablonową elegancję, nutę szaleństwa oraz typowo brytyjski styl bycia. Jeden z moich cichych faworytów, choć umieszczam go na bezpiecznym miejscu. W razie czego pamiętajcie, że o nim wspominałem.
7. Sam Claflin – Może trochę za mało męski, ale w „Peaky Blinders”, z wąsem wyglądał bardziej dojrzale. Jeden z najbardziej brytyjskich aktorów, którego „brytyjskość” wylewa się z ekranu. Mógłby dostać szansę jako 007.
6. Mark Rowley – Chyba najbardziej nieoczywiste nazwisko w zestawieniu. Aktor znany głównie z roli Finnana w serialu „The Last Kingdom„. Aktor z najmniejszym dorobkiem, zatrudnienie go byłoby szaleństwem, ale może opłacalnym. Na jego korzyść przemawia obłędny akcent oraz występ w mimo wszystko lubianym w UK serialu.
5. Richard Armitage – Thorin Dębowa Tarcza, bardzo dobry aktor, nieoczywisty wybór, ale taki, który da się obronić. Występ w znanym i lubianym uniwersum, dodatkowo mocno zapadający w pamięć. Wśród, aktorów ze średniej półki ciężko o taki wpis w CV.
4. Christian Bale – Aktor najwyższej klasy. Angaż Bale’a jest mało prawdopodobny, ale gdyby się udało, mogłoby to być coś wyjątkowego. Walijczyk, który nie zawodzi, zawsze oddaje się pracy na 120%. Trzeba schudnąć, schudnie, przybrać na wadze, przybierze, ostro wziąć się za trening by wyglądać jak kulturysta, zrobi to. Bez wątpienia byłyby świetny jako Bond. Mało prawdopodobne, ale u mnie bardzo wysoko.
Podium
3. Tom Hardy – Moim zdaniem najlepszy aktor swojego pokolenia. Wszechstronny, kreatywny, mający pomysł na siebie. Tom mógłby wnieść ożywienie do uniwersum Bonda, tworząc zupełnie nowego 007. Z drugiej strony, czy twórcy będą chcieli współpracować z tak wielkim nazwiskiem?
2. Aidan Turner – Znów jeden z krasnoludów z trylogii „Hobbita”, Kili. Aktor doskonale znany w UK, główny bohater wysoko ocenianego serialu „Poldark” oraz serialowej ekranizacji powieści Agathy Christie. Po czterdziestce może zostać dostrzeżony przez Hollywood i otrzymać szansę na rolę agenta 007. Wbrew pozorom, to wcale nie jest tak mało prawdopodobne.
1. Tom Hiddleston – Loki. To jedno słowo jest jednocześnie błogosławieństwem i przekleństwem. Ciężko będzie odkleić tę łatkę, mimo że Hiddleston ma na koncie świetne role w „Nocnym Recepcjoniście”, „Kongu” czy u Guillermo del Toro. Mnie oczarował w serialu „The Hollow Crown”, który jest niczym siedzenie w pierwszym rzędzie teatru szekspirowskiego. Dla mnie to idealny kandydat – odpowiedni scenariusz, dobry reżyser, wysoki budżet, a Tom Hiddleston jako 007? Oglądałbym!
Nagrody publiczności
1. nagroda publiczności: Daniel Craig – A gdyby tak jeszcze raz przekonać Daniela? Jeszcze raz rzucić podsypać dolarami. Crage jest wart tego by dać mu na starcie sto milionów i wywindować budżet filmu w kosmos. Oczywiście żartuje, ale w Hollywood pewnie o tym myślano. Końcówkę ostatniej części jakoś by się przecież wyjaśniło. Publiczność pokochała Daniela i wielu widzów marzy o tym by to on kontynuował przygodę z Bondem. Podobna sytuacja miała miejsce z Connerym – po nieudanej próbie z Timothy Daltonem Georgem Lazenbym, wrócono do uwielbianego Szkota.
2. nagroda publiczności: Henry Cavill – Po ostatnim występie u Guya Ritchiego, a przede wszystkim po słabym „Argylle”, Cavill stracił szansę na rolę Bonda. Nie wiem, skąd wzięła się jego wysoka pozycja we wszystkich zestawieniach. Henry ma wśród widzów dużo lepszy PR, niż na to zasługuje. Fani jego „talentu” widzą go w niemal każdym uniwersum i bronią jego drewnianych występów jak Wałęsa konstytucji.
3. nagroda publiczności: Michael Fassbender – Specjalista od akcentów i utalentowany poliglota (wszyscy pamiętamy jego imponujący występ, gdy mówił po polsku). Aktor irlandzko-niemiecki, który, choć urodził się w Niemczech, w wieku dwóch lat wyemigrował z rodzicami na „zieloną wyspę”. Zjednoczone Królestwo stało się jego domem, a aktorstwa uczył się w Londynie. Byłoby to niezwykłe, gdyby Niemiec wcielił się w rolę agenta Jej Królewskiej Mości (ach znów zapomniałem, że teraz rządzi król). Niemniej jednak, Fassbender zdobywa nagrodę publiczności i szansę na napisanie historii.
A kto według was powinien zostać nowym Bondem? Napiszcie o tym w komentarzach.
Nie znam się, ale Bond to chyba powinien tak ociekać testosteronem, że laski w kinie aż mdleją.
Tennant to aktor wybitny, ale niestety nie pasuje. Najlepsze opcje są z nagród publiczności.
A generalnie to mam to w dupie 🤣 Ostatni film jaki widziałem to Kasyno z którego nic nie pamiętam. A ostatnie co pamiętam to ten film z Connerym gdzie jest w Japonii i jest sztuczne jeziorko.
Casio Royal jest świetny, ale później seria z Craigiem jest bardzo bardzo nierówna, żeby nie powiedzieć zwyczajnie średnia.
Imho jest do dupy. W ogóle nie bondowska. Tam są dobre filmy jak Skyfall ale w tytule Bonda kompletnie mi nie pasowały. Craig zostanie przeze mnie zapamiętany jako bond-cipeusz i myślę że nie jestem w tym sam.
Kino szpiegowskie zostało przejęte przez Toma Cruise’a a 007 popadł w wokeowy kryzys tożsamości.
Skyfall jest filmem dobrym w pierwszej połowie, Casino to zdecydowanie najlepsza część z Craigiem i topka Bondów w ogóle. QoS to absolutne nieporozumienie, film kompletnie o niczym, Spectre jest nijakie, z niewielką ilością dobrych momentów, Nie Czas umierać jest typowym średniakiem, da się obejrzeć, ale nic nadzwyczajnego.
QoS to film, któremu można owszem zarzucić wtórność wobec Casina, ale to wciąż jeden z niewielu filmów z Bondem, które da się oglądać 😛 Tutaj bardzo ciekawy film na ten temat: https://youtu.be/R-WigOW1Ayk?si=trI1yapwQQ1nHhMa
Nie zgodzę się zupełnie. QoS to jeden z najgorszych filmów o Bondzie, jest kompletnie o niczym, dodatkowo jest jakby wyrwany z serii, zaburza fabułę. Wygląda na sidequesta luźną opowiastkę jak to James Bond skoczył na chwilę na pustynię żeby poszukać wody. Ten film jest naprawdę bardzo bardzo słaby. Zwłaszcza z perspektywy tego, że w serii z Craigiem spróbowali zrobić historię liniową, gdzie kolejny film jest konsekwencją poprzedniego.
QoS to bezpośrednia kontynuacja Casino, takie Casino 2.0, które zamyka otwarte wątki. Film pokazuje jak protagonista radzi sobie ze stratą, jak przechodzi żałobę i wraca do równowagi. Jest to wartki akcyjniak, bez psychologicznego pitu-pitu. QoS to pewna obietnica, jak może wyglądać Bond, którego się przyjemnie ogląda z popcornem w ręce. Film nie męczy swą długością i ma satysfakcjonujący finał. Główni antagoniści nie są groteskowi. Mamy chemię między parą głównych bohaterów. Bond nie jest starym dziadem. Brak mu więc grzechów kolejnych Bondów z Danielem. Trochę lepszy reżyser i montaż i film byłby cacy.
Mała poprawka – Connery wrócił do roli po Lazenbym (który nawet nie był aktorem, tylko modelem). Dalton grał Bonda pod koniec lat 80, i moim zdaniem wypadł w tej roli znakomicie – miła odmiana po kreskówkowych wręcz ostatnich filmach z Moore’m.
Prawda. Swoją drogą Lazenby był chyba najbardziej zbliżony do książkowego Bonda.
Dzięki za tą poprawkę. W ogóle dla mnie Dalton był najlepszy jako Bond, ale czytałem, że nie przypadł widzom do gustu. Gdzieś mi się pokićkało. Bondów z Moorem nie lubię te z Daltonem uwielbiam. Jeszcze raz dzięki za czujność i przepraszam.
Cilian Murphy…rzyg
Mój ulubiony film z Bondem, to Casino Royale a zaraz potem Skyfall – czyli wychodzi na to, że ulubionym aktorem jest Craig !
Lubiłem też Brosnana w tej roli.
Nie podzielam zachwytu kreacją Daltona za to w miarę upływu czasu i kilkukrotnym obejrzeniu „W tajnej służbie jej królewskiej mości” zmieniłem zdanie o roli Lazenby’ego, który awansował u mnie na 3 miejsce w prywatnym rankingu bondowskich ról !
Co do tematu tego artykułu i pytania postawionego na jego końcu, to osobiście wybierałbym chyba między Hiddlestonem, Hardym i Taylorem-Johnsonem ale nie zdziwię się, jeśli (niestety) obsadzą Cavilla…
Statham
Bond na jakiego nie zasługujemy, ale go potrzebujemy. 😀
Przynajmniej byśmy wiedzieli dokładnie jak zagra. Jego twarz praktycznie w ogóle się nie zmienia.
George Lazenby nie był żadnym wyjątkiem. Jako Australijczyk był pełnoprawnym poddanym Jej Królewskiej Mości.
Czyli mógłby być gość z Jamajki, Belize albo Papuy Nowej Gwinei i nikt by na to krzywo nie mógł spojrzeć bo to przecież pełnoprawni poddani.
Jak najbardziej. Lepszy z niego Brytyjczyk niż z Brosnana, bo Irlandia nie jest w Brytyjskiej Wspólnocie Narodów ani nie uznaje króla za głowę państwa.
Jest „zaprzyjaźniona”. A tak na serio, to kwestia mocno umowna, więc nie ma o co kruszyć kopii. Choć podejrzewam, że gdyby trafił się czarnoskóry Bond to byłaby nie mała afera.
Z tą „przyjaźnią” to bym był ostrożny, zważywszy, że przez większość znanej historii tłukli się niemiłosiernie. 🙂 Nie kruszę kopii, bo JKM ma również irlandzkich poddanych, więc tych z Eire można uznać jako tymczasowo błądzących. Chcę tylko zauważyć, że George Lazenby również spełnia te warunki. Problematyczne byłoby zrobienie Bondem Jankesa. 🙂
Niestety, czarny Bond jest więcej niż możliwy. Mieliśmy już czarną królową Annę Boleyn i czarnego króla Edwarda VI, to co im tam taki Bond? Malowanie na czarno Europejczyków trwa w najlepsze. :/
Dlatego zarówno w tekście jak i tutaj dałem to słowo w cudzysłów.
Udział Craiga zabił dla mnie tę serię. Nie mogę patrzeć na typa. Ostatni Bond, którego oglądam z przyjemnością to ten z Beanem i Scorupco.
Goldeneye. Świetny film o Bondzie. Fajny klimat, wiarygodna „dziewczyna Bonda”, zwrot akcji, klimat i piosenka. A potem już tylko gorzej.
Jutro nie umiera nigdy. Bardzo dobry pomysł na fabułę. Świat zakłamanych mediów itd, współpraca Bonda z chinskim wywiadem. Potencjał był, ale Brosnanowi już powoli nie chciało się grać a i typowy schemat trochę ten film położył.
Świat to za mało. Córka która chce się zemścić na tatusiu i jego kolegach. Początek fajny, ale potem już tylko gorzej. W dodatku Denise Richardson to takie drewno aktorskie, ze Brpsnanowi jeszcze bardziej się nie chciało.
Śmierć nadejdzie jutro. Znowu historia z wielkim potencjałem. Bond złapany przez Koreanczylow z północy, tortury, podejrzenia o zdradę i wróg kryjący się pod inna twarzą. To mógł być świetny film szpiegowski, ale to Bond, schemat i Brosnan któremu było wszystko jedno, bo i tak mu się nie chciało
Myślę że każde pokolenie ma swojego Bonda. Lubię Daniela Craiga i filmy z nim zwłaszcza Casino Royale i Skyfall, pozostałe części różnie. Co do aktorów powyżej to według mnie Bondem mógłby być.
Richard Madden, Jonathan Rhys Meyers, Henry Cavill. Lubię ich, uważam za dobrych aktorów, wizualnie pasują, mają odpowiednią prezencje. Ps. Mark Rowley, miło że ktoś pamięta o jego roli w TLK, tak samo warto pamiętać o świetnym serialu jakim jest The Last Kingdom.
Mam też kilka swoich typów.
Joseph Morgan, Bradley James, Ben Barnes, Dan Stevens, Jack O’Connell, Sam Heughan, Charlie Hunnam.
Najlepsza postać w Upadku Królestwa więc jak o nim nie pamiętać. Serial uwielbiam, jest w mojej ścisłej topce, dużo lepszy od Wikingów, nawet pierwszych sezonów, gdzieś tu na stronie są recenzję, ale chyba bez sezonu 5. Film „Siedmiu Królów musi umrzeć” im trochę słabo wyszedł, ale w ogóle widać spadek jakości jak przestał to być produkt tylko BBC i się Netfliks za to wziął. To tyczy się sporej liczby seriali, kiedy Netfliks przejmuje jakąś markę jakość spada.
Finana lubię ale dla mnie najlepszą postacią w TLK jest Uhtred, w ogóle to mój ulubieniec . Serial też jest jednym z moich ulubionych zresztą Wikingowie też. Co do sezonów The Last Kingdom to według mnie najlepszy jest 3 sezon a jego już chyba właśnie Netflix robił. Sezon 2 uważam też za bardzo dobry.
W ogóle uważam że The Last Kingdom jest serialem mało znanym i niedocenianym. Wikingowie są dużo bardziej znani i popularni. A seriale podobne i tematyka też podobna. Innym mało znanym i niedocenianym serialem jest Black Sails.
O! Black Sails to jest cudo! Ileż tam jest świetnych postaci i jaka doskonała gra aktorska. No i obłędna czołówka.
A znasz, myślałam że uda mi się zaskoczyć tytulem, bo jednak serial jest mało znany i niedoceniany, tak samo jak TLK. Oba seriale są wspaniałe.
Ja w roli nowego Bonda najchętniej widziałabym albo Toma Hardego (on sobie poradzi chyba z każdą rolą), albo Henryego Cavilla. Na Craiga nie mogę patrzeć, wybitnie mi ten typ nie pasuje.
Co do fenomenu Cavilla wśród publiczności – może to wynikać z tego, że za kulisami Heniek to taki w sumie prosty chłopak, który lubi grać w gry i jest krótko mówiąc nerdem. Stąd jego mocne zainteresowanie rolami w produkcjach opartych na popularnych uniwersach, a widzowie mu wiwatują, bo wiedzą, że chłop przynajmniej rozumie o co w tym wszystkim chodzi.
Problem z Hardym jest taki, że byłby najstarszym nowym Bondem. 😀 W tej chwili jest rok starszy od Moore’a w chwili debiutu, a do momentu premiery nowego filmu ta różnica będzie tylko rosła. Chyba że Brocolli zdecydują się na jakiś krótki kontrakt, maksymalnie na 3 filmy.
Dziewczyna Bond by się nie sprawdziła. Prędzej spodziewam się ciemnoskórego aktora.
„po nieudanej próbie z Timothy Daltonem Georgem Lazenbym”
Próba była bardzo udana! Do dziś „W tajnej służbie jej królewskiej mości” uchodzi w wieku rankingach za jednego z najlepszych, lub wprost najlepszego Bonda. Moim jest na pewno.
Było zupełnie odwrotnie – to Lazenby’emu sodówa uderzyła do głowy (plus dał się omamić menadżerowi hippisowi) I doprowadził do zerwania już podpisanego kontraktu. Potem próbował sił w awangardowo-kontrkulturowych klimatach, oczywiście bez rezultatu, by na starość wrócić do grania podróbek Bonda się różnych serialach.
Ivan Rheon, czyli Ramsey Snow/Bolton:D