Książki

Tolkienowskie Q&A 21

Ai! laurië lantar lassi súrinen,
yéni únótimë ve rámar aldaron!

„Ach! Niby złoto lecą z wiatrem liście, długie lata niezliczone niby skrzydła drzew!”
—J.R.R. Tolkien. Władca Pierścieni. Drużyna Pierścienia, przełożyła Maria Skibniewska, księga druga, rozdział 8, „Pożegnanie z Lórien”—

Tak śpiewała Galadriela, gdy Drużyna Pierścienia odpływała z Lothlórien.

Od poprzedniego Tolkienowskiego Q&A minęło tyle, że lato zdążyło się zamienić w jesień, czasem złotą, czasem nie, i sporo już jej upłynęło. Teraz jednak, niestety po długiej przerwie, zapraszam na kolejny odcinek. — BT

Ostrzegam, że w tekście znajdują się informacje dotyczące twórczości J.R.R. Tolkiena, które mogą stanowić spoilery, w tym istotne. Niektóre z nich mogą być także spoilerami wobec ekranizacji i adaptacji.

Andreas Fritz (1828-1906) — „Jesienny dzień w duńskiej Krainie Jezior” (czyli w okolicy Himmelbjerget w Søhøjlandet) (1879), duń.  „Efteraarsdag i Himmelbjerget-Egnen” (Wikimedia Commons).
Potomstwo Valarów i Majarów

Zawsze zastanawiała mnie kwestia potomstwa walarów i majarów, czy występowało i jeśli tak to jak wiele istot ze śródziemia de facto było ich potomkami? (pyta stachmtg)

BT: W przypadku Valarów odpowiedź zależy od tego, o którym okresie powstawania legendarium Tolkiena mówimy. Na wczesnym etapie, zawartym w dwóch tomach Księgi Zaginionych Opowieści (KZO), niektórzy Valarowie mieli dzieci. Niektórzy z tych potomków Valarów występują też w Silmarillionie wydanym w 1977 roku, ale już jako Majarowie. Na przykład, Eönwë, czyli chorąży Manwëgo i dowódca armii Valinoru podczas Wojny Gniewu, w KZO nazywa się Fionwë i jest synem Manwëgo i Vardy. Dzieckiem tej pary jest w KZO także Erinti, czyli późniejsza Ilmarë, dwórka Vardy. Jednak także Valar Oromë w KZO był synem Aulëgo i Yavanny. Z kolei córką Oromëgo i Vány była niewystępująca już później Nielíqui, a Telimektar był synem Tulkasa. Także Kosomot, czyli późniejszy Gothmog, przywódca Balrogów, był synem Melka (Morgotha) i Ulbandi.

Warto skupić się na chwilę na podziałach Ainurów i różnych określeniach ich grup na różnych etapach, bo okazuje się, że to, gdzie zaliczani byli potomkowie Valarów się zmieniało. W późnym legendarium podział jest dość prosty — anielskie duchy stworzone przez Ilúvatara przed powstaniem Eä (Wszechświata) nazywają się Ainurami (co oznacza w quenejskim „Święci”). Gdy powstaje Eä, niektórzy z Ainurów wchodzą w świat, gdzie pozostaną aż do jego końca. Piętnastu najpotężniejszych z tych Ainurów nazywa się Valarami (quen. „Potęgi”), po upadku Melkora zostaje ich czternastu. Wszyscy pozostali Ainurowie w Eä są nazywani Majarami (quen. „Piękni”). Ainurowie, którzy pozostali poza Eä z Ilúvatarem nie mają jakieś osobnej nazwy. Są też oczywiście różne inne nazwy. Na przykład, grono najpotężniejszych z Valarów nazywa się Aratarami (quen. „Wyniesieni Wysoko”). Pierwotnie było ich dziewięciu, po upadku Melkora pozostało ośmiu (Manwë, Varda, Yavanna, Aulë, Ulmo, Nienna, Oromë, Mandos). Z kolei wśród Majarów są Istari (czyli czarodzieje), a upadłych Majarów służących Morgothowi nazywa się Umajarami. Do tej ostatniej grupy zaliczają się na przykład Valaraukarowie, upadłe duchy ognia, które w języku sindarińskim nazywano Balrogami.

Thorvald Niss (1842-1905) — „Jesienny pejzaż nad jeziorem” (1890), duń. „Efterårslandskab ved en sø” (Wikimedia Commons).

W okresie KZO było inaczej. Nie było jakiegoś osobnego słowa na określenie tych Ainurów, którzy przybyli na Ardę, ale nie zaliczali się do głównych Valarów. Po prostu niektórzy Valarowie byli przedstawieni jako bardzo potężni i odgrywali mniej lub bardziej znaczącą rolę w opowieściach, a oprócz nich byli „pomniejsi Vali” (Valarowie), którzy często byli zresztą znacznie mniej potężni niż odpowiadający im później Majarowie. Na przykład, do tych „pomniejszych Valich” zaliczano najróżniejsze duszki towarzyszące np. Manwëmu i Vardzie, Aulëmu i Yavannie czy Ossëmu i Ónenie (Uinenie), które odpowiadają różnym rodzajom istot znanych z folkloru (np. sylfidom, driadom i syrenom). Ci z późniejszych znanych z imienia Majarów, którzy już wtedy występowali, zaliczali się wtedy do głównych Valarów. Na przykład, należeli do nich wspomniani Ossë i Ónena. Ossë był zresztą przez względnie długi czas Valarem, i w ogóle bardziej istotną postacią. Wśród głównych Valarów był też Salmar, który w Silmarillionie jest Majarem i jest wspomniany tylko raz, jako ten, kto wykonał róg Ulma. Przypuszczam, że do głównych Valarów, a nie do pomniejszych Valich zaliczaliby się też Urwena (Ariena, sterniczka Słońca) i Silmo (zapewne Tilion, opiekun Księżyca). Co do Meliany, to z jednej strony jest w KZO w kilku miejscach określana nazwami, które mogą sugerować, że zalicza się ją to tych „pomniejszych Valich”, ale z drugiej strony, jej rola i moc są na tyle duże, że chyba bliżej jej jednak to tych najważniejszych Valarów. Jak wspomniałem, głównymi Valarami byli też Fionwë i Erinti, dzieci Manwëgo i Vardy. Było też kilku Valarów, którzy później w ogóle nie występują, jak Nielíqui (córka Oromëgo i Vány), Omár-Amillo (najmłodszy z Valarów, brat Salmara), Telimektar (syn Tulkasa) i wojownicze rodzeństwo, Valar Makar i Valiera Meássë. Jest także wspomniany Nornorë, herald Valarów (którego w tej roli zastąpił Eönwë), ale nie wiadomo dokładniej, czy zalicza się do głównych Valarów.

W późniejszym rozwoju legendarium najpierw pojawił się podział na Valarów i Valarindich. Określenie „Valarowie” oznacza już wtedy to, co w Silmarillionie, czyli jedynie najpotężniejszych z Ainurów w Eä. Jednak skład tej grupy jest nadal inny, gdyż Valarem jest wciąż np. Ossë. Z kolei „Valarindi” to łączna nazwa dla tak naprawdę dwóch grup istot. Po pierwsze, do Valarindich zaliczają się dzieci Valarów, czyli np. Fionwë, a po drugie, ci mniej potężni Ainurowie, którzy później noszą nazwę Majarów. Tak jest choćby w „Annałach Valinoru” w Kształtowaniu Śródziemia, czyli czwartym tomie Historii Śródziemia. Potem pojawiła się nazwa „Vanimorowie”, która obejmowała późniejszych Majarów, ale także Valarindich, co teraz oznacza już konkretnie potomstwo Valarów. (Przy okazji można zadać pytanie, czy Valarindi są, ściśle rzecz biorąc, Ainurami, skoro urodzili się na Ardzie). Jak wspomina Christopher Tolkien, sama nazwa „Majarowie” pojawiła się prawdopodobnie w czasie prac nad „Annałami Amanu” (które znajdują się w Pierścieniu Morgotha, dziesiątym tomie HŚ), czyli już po tym, jak J.R.R. Tolkien napisał Władcę Pierścieni. Jednak nawet wtedy wśród Majarów wciąż byli Valarindi, dzieci Valarów. To oznacza, że porzucenie tego pomysłu nastąpiło na dość późnym etapie. Były też pewne przesunięcia postaci pomiędzy grupami Valarów i Majarów — np. przez pewien czas Estë i Nessa miały być Majarkami, a nie Valierami, a wśród Valarów byli nadal wymieniani Ossë i Uinena.

Thorvald Niss (1842-1905) — „Jesienny las ze strumieniem” (pomiędzy 1860 i 1905), duń. „Efterårsskov med vandløb” (Wikimedia Commons).

Zanim przejdziemy do tego, jak sytuacja przedstawia się w późnym legendarium, warto jeszcze wrócić do KZO, żeby wspomnieć, że właśnie tam, w rozdziale „Ukrycie Valinoru”, są wspomniani jedyni Ainurowie z tych, którzy pozostali z Ilúvatarem poza Eä. Po zniszczeniu Dwóch Drzew i powstaniu Słońca i Księżyca, Valarowie mieli problem ze sterowaniem tymi ciałami niebieskimi. Wówczas w Valinorze pojawiło się trzech przybyszów, którzy przedstawili się jako Danuin, Ranuin i Fanuin, i podjęli się zaradzenia temu kłopotowi. Valarowie obawiali się, że to jakiś podstęp Melka, tym bardziej, że nie wiedzieli, jak nieznajomym udało się dotrzeć do Valinoru, ale w końcu się zgodzili. Przybysze wywiązali się z zadania i wręczyli Manwëmu niewidzialne sznury i linę, które pozawalały mu kierować ruchami Słońca i Księżyca. Na koniec wyjaśnili, że są synami Aluina, Czasu, najstarszego z Ainurów, a Danuin, Ranuin i Fanuin to, odpowiednio, Dzień, Miesiąc i Rok. Następnie zniknęli. Ta opowieść jest tu dla nas ciekawa nie tylko z tego względu, że nigdzie indziej nie padają imiona Ainurów pozostałych poza Eä, ale przede wszystkim dlatego, że okazuje się, że w tym wczesnym legendarium nawet Ainurowie poza Eä mogli mieć potomstwo. Podejrzewam jednak, że w tym przypadku te więzy rodzinne są tu dość abstrakcyjne.

A jak to wygląda w późnych tekstach? Przede wszystkim nie ma już mowy o tym, żeby jakieś postaci były dziećmi Valarów, bo Valarindi albo stali się teraz Majarami (jak Fionwë-Eönwë), albo zniknęli (jak Telimektar, chociaż jego imię przetrwało w nazwie gwiazdozbioru). Nie ma też już mowy o tym, żeby np. Oromë był synem Aulëgo i Yavanny. W tekście „Ósanwe-kenta”, zamieszczonym w Naturze Śródziemia (NŚ), Tolkien pisze m.in. o tym, jak ma się sprawa z postaciami, jakie przybierają Valarowie i Majarowie. Jako Ainurowie nie potrzebują oni ciał, żeby przebywać na Ardzie, ale jeśli przybiorą taką postać, to mogą przyzwyczaić się do niej na tyle, że ponowne istnienie tylko jako duch będzie dla nich ciężkie, a „największą siłę wiążącą ma płodzenie i rodzenie potomstwa” (NŚ, tłum. Ryszard Derdziński). Dalej jest mowa o tym, że nie było prawa ustanowionego przez Ilúvatara, które zakazywałoby Valarom (i Majarom) posiadania potomstwa. Jednak wówczas taki Ainur musi pozostać w tej fizycznej postaci, bo albo było takie prawo, albo po prostu tak musiało być z samej natury. Poza Melianą nie wiadomo o żadnych Majarach, a tym bardziej Valarach, którzy mieliby kiedykolwiek dzieci. W tekście pada nawet stwierdzenie, że Valarowie nawet nie przyjmowali pokarmów i napojów, za wyjątkiem największych świat. Zapewne właśnie po to, żeby nie doszło u nich do zbytniego przywyknięcia do życia w ciele, bo to oczywiście bardzo utrudniałoby im wykonywanie ich roli opiekunów Ardy. Wystarczy porównać, jak wiele mocy stracił Morgoth, który w końcu nie był w stanie przebywać na Ardzie bez ciała. Warto też dodać, że w tekście „Skale czasowe” w NŚ pada stwierdzenie, że po urodzeniu Lúthien Meliana nie mogła opuścić ciała dopóki żyli jej córka i mąż, a jej moc została ograniczona. Poza tym tylko „jeden z największych Eldarów we wczesnym okresie sił żywotnych mógł wejść w unię tego rodzaju” (NŚ, tłum. Ryszard Derdziński).

Thorvald Niss (1842-1905) — „Jesienny krajobraz z leśnym jeziorem”, duń. „Efterårslandskab ved en skovsø” (Wikimedia Commons).

Czyli jeśli szukamy odpowiedzi na pytanie kto w tym późnym legendarium na pewno pochodzi od Majarów, to wystarczy wymienić potomków Meliany i Thingol — w początkowych pokoleniach dokładnie, a później tylko zwracając uwagę na pewne grupy i najważniejsze postaci. Córką tej pary była więc Lúthien, której jedynym dzieckiem był Dior. Z kolei Dior miał trójkę dzieci — córkę Elwingę i synów Eluréda i Elurína. Synowie Diora zostali porzuceni w lesie na śmierć przez stronników Celegorma po napaści synów Fëanora na Doriath, ale Elwinga przeżyła. Jej synami byli Elrond i Elros, pra-prawnukowie Meliany. Dziećmi Elronda byli Elladan, Elrohir i Arwena. Arwena miała syna Eldariona i córki, najpóźniej urodzonych znanych potomków Meliany.

Natomiast od Elrosa pochodziła dynastia królów Númenoru, a także najprawdopodobniej istotna część númenorejskich możnych. Szczególnie istotnym rodem był ten z Andúnië, wywodzący się od Silmariëny, najstarszego dziecka jednego z wczesnych królów (było to przed zmianą prawa przez Aldariona, po czym córki mogły dziedziczyć berło), bo synem ostatniego władcy Andúnië, Amandila, był Elendil. Ród Elendila podzielił się na dwie gałęzie, rody Isildura i Anáriona. Arnor, gdzie władali potomkowie Isildura, rozpadł się na trzy królestwa, Arthedain, Cardolan i Rhudaur. W Rhudaurze dynastia wywodząca się od Isildura wygasła najszybciej, potem wymarła dynastia w Cardolanie, a w Arthedainie ród przetrwał, więc w końcu królowie Arthedainu zaczęli znów tytułować się władcami całego Arnoru. królów Arthedainu pochodzili wodzowie Dúnedainów Północy, których ostatnim był Aragorn, który zasiadł na tronie zjednoczonych Arnoru i Gondoru. W Gondorze długo panował ród Anáriona. Dynastia miała też bardzo liczne boczne gałęzie, ale żadna z nich nie była ma tyle bliska, by nikt nie kwestionował jej praw do tronu po zaginięciu króla Eärnura, więc w obawie przed kolejną wojną domową władzę sprawowali namiestnicy. W tekście „Brody” w NŚ jest zresztą sugestia, że także ród namiestników był spokrewniony z królewską dynastią, choć bardzo daleko. Wspomniane postaci są zatem jedynymi, co do których jest pewność, że pochodzą od Majarów, choć oczywiście w przypadku wielu jest to pokrewieństwo niezwykle odległe.

Hans Agersnap (1857-1925) — „Leśna okolica o zachodzie słońca”, duń. „Skovparti med solnedgang” (Wikimedia Commons)

Na koniec trzeba jeszcze wspomnieć o różnych postaciach i grupach, co do których są przypuszczenia, że mogą pochodzić od Majarów. Na przykład, nie wiadomo jak to jest z Wielkimi Orłami. Z jednej strony, rozdział „Aulë i Yavanna” w Silmarillionie może sugerować, że Wielkie Orły i entowie są duchami, które przybrały cielesną postać, ale to jeszcze nie musi oznaczać, że są Majarami. Może być przecież tak, że to inny rodzaj istot, które Ilúvatar stworzył dopiero później, a nie przed powstaniem Eä, tak jak Ainurów. Poza tym zastanawiając się nad pochodzeniem Orłów Tolkien zasugerował właśnie (w „Myths Transformed” w Pierścieniu Morgotha), że to, że mają one potomstwo (a konkretnie to, że Gwaihir jest nazwany potomkiem Thorondora) jest tu argumentem przeciwko uznaniu ich za Majarów. Ogólnie rzecz biorąc, nie wiadomo, kim dokładnie są Orły i np. Huan — czasem Tolkien skłania się, żeby uznać te istoty za Majarów, innym razem za zwierzęta. W przypadku entów też nie jest pewne, czy byli pierwotnie Ainurami, czy to osobny rodzaj istot (sam myślę, że raczej osobny).

Podobnie, nie wiadomo jak to jest z Ungoliantą. Jeśli była ona Ainurem, to trzeba by ją zaliczyć do upadłych Majarów. A w takim razie od Majarów pochodziłoby potomstwo Ungolianty, w tym Szeloba. Potomkami Majarów mogą być też smoki, jeśli przyjmie się, że Glaurung był upadłym Majarem w ciele gada. Wreszcie, mamy też Boldogów, czyli upadłych Majarów, którzy mieli przybrać postać orków, żeby nimi dowodzić. Czasem pochodzeniem od nich próbuje się wyjaśniać to, że niektórzy orkowie wydają się dość długowieczni — np. Bolg, który żył nadal w czasach wyprawy kompanii Thorina, chociaż jego ojciec Azog zginął na długo wcześniej. Jednak tak naprawdę nie jest pewne, jak długo żyją orkowie, więc nie ma pewności, czy w przypadku takiego Bolga w ogóle jest konieczność szukania nadzwyczajnych wyjaśnień. Jak można tu zauważyć, praktycznie wszędzie tam, gdzie w legendarium występują jakieś istoty, których nie da się łatwo zaliczyć do elfów, ludzi czy krasnoludów, pojawiają się przypuszczenia, że są Majarami albo potomkami Majarów.

Carl Frederik Aagaard (1833-1895) — „Zachód słońca nad jeziorem” (1881), duń. „Solnedgang over en sø” (Wikimedia Commons).
Reakcja Saurona na wieści o hobbicie i „elfim wojowniku” na Cirith Ungol

Co dokładnie pomyślał sobie Sauron gdy przyniesiono mu rzeczy Froda i wieści o jego ucieczce? Szagrat po walce w Cirith Ungol zbiegł do Barad-Dur gdzie prawdopodobnie został prześwietlony przez oko Saurona i co? Sauron nie ogarnął co się dzieje? Jaki jest cel tych dwóch szpiegów? Frodo dociera do Góry przeznaczenia okoła tygodnia po dotarciu orka do Saurona a ten przez ten czas nie podejmuje w związku z tym żadnych działań, a powinien sobie zdawać sprawę, że to hobbici, bo raczej Szagrat nie sprzedał opowiastki z elfim wojownikiem. A hobbit+wtargnięcie do Mordoru powinny mu chyba zaświecić lampkę w głowie. Niby Nazgûl obejmuje potem dowodzenie nad Cirith Ungol, ale to tyle jeśli chodzi o zainteresowanie zbiegami w Mordorze. Owszem da się to wyjaśnić zaangażowaniem na wojnie, ale czy Sauron nie powinien zrozumieć celu wyprawy Frodo i Sama i przez to przejrzeć grę Gandalfa i Aragorna zwłaszcza, że jego głównym celem było zdobycie pierścienia? Czy Sauron naprawdę myślał, że to akcja szpiegowska, przecież takowa na obecnym etapie wojny nic by nie dała, bo co hobbici mogli osiagnac? A z informacjami do głównej armii i tak raczej nie zdazyliby na czas dotrzeć. (pyta Qda)

BT: Zacznę od tego, co Sauron wiedział na temat tego, kim byli intruzi. Na pewno zdawał sobie sprawę, że ten, którego orkowie schwytali był „niziołkiem”, bo potem Rzecznik Saurona rozpoznaje, że Pippin jest do niego podobny. Co do drugiej osoby, to myślę, że Sauron mógł być przekonany, że to naprawdę był elf. W końcu dzięki iluzji Pierścienia jeden ork „zobaczył” zamiast Sama jakąś potężną istotę, a potem Szagrat przebiegając obok Sama też dokładnie nie widział, kto to jest, tylko poczuł bijącą od niego moc i został oślepiony elfickim blaskiem Żądła. I tylko tyle wyciągnąłby od Szagrata Sauron. Poza tym jeśli drugą osobą byłby elf, to łatwiej dałoby się zrozumieć, jak udało mu się dostać do Mordoru i wtargnąć do fortecy. A sens całych tych działań dałoby się wytłumaczyć najlepiej szpiegostwem. Zresztą tu Frodowi i Samowi mogło pomóc to, do czego ograniczała się wiedza Saurona o hobbitach. Bo co tak konkretnie o nich słyszał z ważniejszych informacji? Po pierwsze, Sauron wie, że Gollum jest istotą tego rodzaju co hobbici. A właśnie Gollum zdołał wkraść się do Mordoru, zresztą w tym samym miejscu. A po drugie, Sauron ma też jakieś ogólną wiedzę o tym, że hobbit nazwiskiem Baggins miał udział w wydarzeniach związanych ze śmiercią Smauga i Bitwą Pięciu Armii. Czyli obu hobbitów o których Sauron wie coś więcej zajmowało się właśnie tym, że dostawali się potajemnie w trudno dostępne miejsca. Sauron mógł więc dojść do wniosku, że z jakichś niejasnych dla niego przyczyn jego wrogowie uważają, że hobbici szczególnie nadają się do misji szpiegowskich.

Thorvald Niss (1842-1905) — „Jesienny pejzaż z moczarami”, duń. „Efterårspart med mose” (Wikimedia Commons).

Natomiast powiązanie intruzów z Cirith Ungol ze zniszczeniem Pierścienia byłoby dla Saurona trudne. Był przekonany, że jego wrogowie będą chcieli Pierścień wykorzystać, a nie użyć, bo sam by tak zrobił na ich miejscu. W dodatku Sauron uważał (tak naprawdę słusznie), że Pierścień w chwili prawdziwego zagrożenia będzie się bronił na tyle silnie, że nikt w Śródziemiu nie zdoła się zmusić do uszkodzenia go. Czyli zagrożenie istnienia Pierścienia nie wydawało mu się szczególnie duże. Sauron obawiał się czego innego — że Pierścień trafi do istoty na tyle potężnej, że naprawdę zastąpi go w roli jego władcy. Nie chodzi tu o te typowe wizje potęgi, którymi Pierścień oszukiwał np. Froda, bo Frodo nie miał na tyle mocy, żeby naprawdę wyrwać Pierścień spod władzy Saurona. Były jednak takie osoby, które miałyby szansę. Przede wszystkim Gandalf, Saruman, Galadriela i Elrond. Myślę też, że być może także Glorfindel, bo według tekstu o tej postaci w Ludach Śródziemiach Glorfindel po powrocie do życia prawie dorównywał mniej potężnym Majarom. Nie wiadomo jak byłoby z Círdanem, który był kiedyś Powiernikiem Pierścienia Ognia. Sauron sądził też, że szansę miałby Aragorn. I nad tym właśnie niebezpieczeństwie skupiał się Sauron.

W dodatku Sauronowi uważał, że w tym czasie Pierścień miał właśnie Aragorn. Sauron wiedział, że po rozbiciu Drużyny orkowie pojmali dwóch hobbitów. Orkowie z Mordoru chcieli odstawić ich na drugi brzeg Anduiny, gdzie czekał Nazgûl, ale hobbici nie dotarli. Czyli orkowie od Sarumana zabrali ich do Isengardu. Potem Pippin pokazał się Sauronowi w palantírze, a ze słów Saurona wynikało, że myślał, że widzi tego hobbita, który miał Pierścień, przetrzymywanego w Isengardzie. Na miejsce został wysłany Nazgûl, ale gdy tam dotarł, zobaczył ruiny. W takim razie pewnie ktoś przejął Pierścień i pokonał Sarumana. Później, szóstego marca (czyli tak naprawdę hobbickiego miesiąca Rethe), w Rogatym Grodzie Aragorn ujawnił się Sauronowi w palantírze. Aragorn powiedział potem Gimliemu i Legolasowi, że pokazał mu się w jakiejś innej postaci, ale w każdym razie było jasne, że to dziedzic Isildura. Pokazał też Sauronowi Andúrila, który kiedyś był Narsilem, mieczem Elendila. Czyli dla Saurona wniosek był taki, że to potomek Isildura uważa się za nowego pana Pierścienia. I teraz Saurona pochłonęły rozmyślania, czy ktoś taki będzie w stanie naprawdę zapanować nad Pierścieniem. Gdyby to się udało, to dla Saurona oznaczałoby koniec. Ryzyko było ogromne, więc Sauron zdecydował się natychmiast zaatakować Minas Tirith, choć wszystkie siły nie były gotowe. Bo w ataku na Gondor, który zakończył się bitwą na polach Pelennoru wzięła udział tylko część tych sił, które Sauron by wysłał mając więcej czasu na przygotowania. I stąd potem taki skutek, że Minas Morgul jest praktycznie pozbawione załogi. Dziesiątego marca armia Czarnoksiężnika wyrusza z Morgulu. Jedenastego z Dol Guldur następuje atak na Lothlórien. Trzynastego Frodo zostaje schwytany i zabrany do warowni na Cirith Ungol. Czternastego Sam go ratuje. Piętnastego ma miejsce bitwa na polach Pelennoru. I niedługo po tym, jak Frodo i Sam uciekają z fortecy, przelatuje Nazgûl pędzący do Barad-dûr, żeby zawiadomić, że Czarnoksiężnik został zabity. Tego samego dnia odparte zostają też ataki Saurona na Lothlórien i królestwo Thranduila. Siedemnastego w Barad-dûr zjawia się Szagrat z mithrilową kolczugą Froda. Według notatki Tolkiena odnośnie chronologii Sauron przesłuchał orka, a potem go zabił.

Rudolf Bissen (1846-1911) — „Wieczór nad jeziorem na skraju lasów” (ok. 1869), duń. „Aftenstemning ved en sø i udkanten af skoven” (Wikimedia Commons).

Czyli od tego momentu w sprawę zaangażowany jest Sauron osobiście. Oczywiście, wcześniej też były prowadzone jakieś działania, bo Froda i Sama szukali orkowie-zwiadowcy, ale tym kierował któryś Nazgûl. I gdyby te wieści dotarły w innym momencie, to może Sauron bardziej by się zainteresował. Ale wówczas musiał zajmować się prowadzeniem wojny, a nie szukaniem dwóch szpiegów. Przychodziły wieści z Dol Guldur o atakach na Lothlórien i Thranduila, upadło Dale i zaczęło się oblężenie Ereboru, trzeba było szykować się na nadejście armii Aragorna i Gandalfa pod Morannon. I właśnie pokonanie Aragorna wydawało się najważniejsze, bo według stanu wiedzy Saurona to najprawdopodobniej on miał Pierścień. To by zresztą wyjaśniało, czemu zdecydował się iść na Mordor z niewielkimi siłami — jest przekonany, że już opanował albo zaraz opanuje Pierścień. A w takim razie od 17 do przełomowego 25 marca Sauron nie miał kiedy zaprzątać sobie głowy szpiegami z Cirith Ungol, którzy zresztą i tak nie zdobyli pewnie jakichś nadzwyczajnie ważnych informacji. Dopiero potem mithrilowa kolczuga znowu okazała się przydatna dla Rzecznika. Ale to też pokazuje, że Sauron w ogóle tego nie łączył z jakąś misją zniszczenia Pierścienia. Bo przecież to tak naprawdę był dowód, że Frodo dostał się do Mordoru, potem jakoś stracił kolczugę (być może przy pojmaniu), ale jednak koniec końców Sauron nie znalazł przy nim Pierścienia, gdyż wtedy w ogóle by z Aragornem i Gandalfem nie rozmawiał.

Peder Mørk Mønsted (1859-1941) — „Las w Charlottenlund” (1908), duń. „Charlottenlund skov” (Wikimedia Commons podaje w opisie nazwę „Charlottendun”, ale chodzi raczej o Charlottenlund  w pobliżu Kopenhagi (Wikimedia Commons).
Czym są upiory z Kurhanów i co oznacza „nekromancja” w legendarium Tolkiena?

Super, że Tolkienowskie odcinki wróciły. Odnośnie upiorów z kurhanów jak rozumiem są to duchy możnych z Arnoru? I jak to jest z ich przyzywaniem przez Nazguli i ogólnie nekromancją Saurona? Ludzkie dusze ulatują gdzieś poza Ardę, o ile Nazguli przy życiu trzyma moc Saurona i pierścieni to czym są te duchy z kurhanów? Podobnie gdyby Frodo nie został uleczony po pchnięciu mieczem Morgulu zmieniłby się w pomniejszego upiora, jaka moc by go trzymała przy życiu? broń Morgulu działa tak na każdego czy tylko na kogoś kto miał wcześniej jedyny pierścień? I dlaczego Sauron nazywany jest Nekromantą? Czy ożywia martwą materię już bez duszy? Ale z drugiej strony piszesz o wartownikach z Cirith Ungol, że mogą być zaklętymi duchami tylko czy moc Saurona nie jest wtedy zbyt duża skoro manipulować płomieniem życia teoretycznie nie mogą nawet Valarowie tylko sam Eru Iluvatar? Na koniec tej długiej serii pytań, czy w takim razie Nazgule kiedyś by umarły czy teoretycznie mogły żyć wiecznie, a może straciłyby ciało a został sam duch zniewolony przez pierścień? Niby ciało i dusza ludzi są nie rozerwalne, ale Nazgule trwają trochę między światami. (pyta Qda)

BT: Najwięcej wskazówek odnośnie tych spraw daje to, co Tolkien pisze w tekście „Prawach i obyczajach wśród Eldarów” w Pierścieniu Morgotha, a dokładniej we fragmencie o losie dusz elfów po śmierci, o tym, kogo oznacza „nekromanta” w legendarium, więc zacznę od tego. Otóż, najwyraźniej to, czym zajmują się praktykujący nekromancję nie jest w ogóle związane z duszami (czyli w quenejskim fëar) ludzi, tylko elfów. Gdy elf umiera, jego dusza zostaje wezwana do Mandosu, ale nie ma obowiązku, żeby się tam udać. A w przeciwieństwie do duszy człowieka, dusza elfa jest w stanie przebywać na Ardzie bez ciała, chociaż nie jest to dla niego komfortowe i nie może w tym świecie wtedy działać (w przeciwieństwie do Valarów i Majarów, którzy w ogóle nie potrzebują ciał i mogą działać jako duchy, o ile nie zajdą jakieś szczególne okoliczności jak np. u Istarich i Meliany czy Morgotha i Saurona). Jest więc sobie taka dusza (fëa) elfa, który nie chciał udać się do Mandosu. I może być tak, że taki elf kieruje się tylko tym, że np. szczególnie lubił jakieś konkretne miejsce w Śródziemiu i dalej czuje się z nim związany, więc „jest” sobie w okolicy np. jakiegoś drzewa i nikomu z żyjących to nie szkodzi i nikt o tym nawet nie wie. Ale to nie jest tak, że wezwanie przychodzi tylko z Mandosu. Morgoth, a potem Sauron, także wzywali. I zdarzało się, że udawało im się takiego elfa na tyle zastraszyć, że potem wykonywał ich wolę. Zresztą w tych czasach już sama odmowa udania się przed Mandosa mogła świadczyć o tym, że taki elf popełnił za życia jakieś złe czyny i obawiał się sądu. W każdym razie, zetknięcie się z takimi elfami było bardzo niebezpieczne. W trakcie tych wyjaśnień pojawia się kluczowe dla nas fragment: „Próba podporządkowania ich [tych fëar elfów — BT] i uczynienia ich sługami swej woli jest niegodziwością. Praktyki takie pochodzą od Morgotha; a nekromanci należą do zastępu Saurona, jego sługi”. (tłum. własne). Tacy elfowie chcieliby znów żyć w ciele, ale żeby Valarowie odtworzyli dla nich ich własne ciała mocą, którą powierzył im Ilúvatar, musieliby najpierw trafić przed Mandosa. A tego właśnie nie chcą. I ponoć zdarzało się, że próbowali zdobyć ciała innymi sposobami — przejmując je. I tu pojawia się kolejny istotny fragment: „Powiada się, że Sauron czynił owe rzeczy, i nauczył swoich zwolenników jak je osiągnąć” (tłum. własne).

Carl Frederik Aagaard (1833-1895) — „Leśny pejzaż jesienią” (1880), duń. „Skovparti, efterår” (Wikimedia Commons).

A zatem, na Ardzie nekromancja oznacza kontrolowanie fëar elfów, którzy nie chcieli iść do Mandosu. Natomiast słowa o tym, że Sauron uczynił tego swoich stronników dotyczą najprawdopodobniej w szczególności Czarnoksiężnika z Angmaru, bo tekście „Poszukiwania Pierścienia” w Niedokończonych opowieściach jest mowa o tym, że to Czarnoksięznik dawnymi czasy, gdy władał w Angmarze, zesłał duchy na Kurhanowe Wzgórza, a gdy powrócił na Północ szukając Bagginsa, udał się też na Kurhany, „wywołując wielkie poruszenie” i wysyłając duchy, żeby szukały podróżujących. Jeśli powiązać to wszystko z informacjami z Pierścienia Morgotha, wychodziłoby na to, że upiory były duchami elfów, a nie ludzi. Zresztą gdyby to miały być duchy ludzi, to trudno by to wytłumaczyć biorąc pod uwagę całość legendarium, bo tak jak wspomina Qda, dusze ludzi po śmierci opuszczają Ardę (i w ogóle Eä, Wszechświat). A tu nagle wychodziłoby na to, że Sauron czy Czarnoksiężnik mają moc, żeby je zatrzymywać.

Jednak samo ciało upiora, który uwięził hobbitów, najprawdopodobniej było ludzkie. Według „Dodatku A” we Władcy Pierścieni uważano, że kurhan, w którym znaleźli się hobbici, należał do ostatniego księcia Cardolanu, który poległ w roku 1409 Trzeciej Ery podczas wojny z Angmarem. Co do tego kim był ten książę, to sądzę, że chodzi tu o głowę rodu, który objął władzę w Cardolanie po wygaśnięciu tamtejszej gałęzi rodu Isildura i uznawał królów Arthedainu jako zwierzchników wszystkich Dúnedainów Północy w walkach z Angmarem i Rhudaurem. W każdym razie, byłoby bardzo dziwne, gdyby miało wyjść na to, że Czarnoksiężnik ma moc więzić przez stulecia duszę człowieka, który poległ właśnie w walce przeciwko Angmarowi. Wyjaśnienie, że Czarnoksiężnik po prostu umożliwił fëa jakiegoś elfa kontrolowanie ciała tego księcia (które zachowało się, dzięki środkom, które zgodnie ze zwyczajem z czasów númenorejskich stosowali Dúnedainowie) pozwala na uniknięcie tej trudności. Wówczas upiorowi tylko wydawałoby się, że naprawdę jest tym nieżyjącym Dúnedainem. Zresztą pojmani przez upiora hobbici też po przebudzeniu przez chwilę sądzili, że byli Dúnedainami, których zaatakował Angmar.

Johannes Boesen (1847-1916) — „Jesienny krajobraz z leśną drogą i dzikimi zwierzętami” (1878), duń. „Skovparti med skovvej og vildt” (Wikimedia Commons).

Co do noża Morgulu — to byłoby drugie wyjaśnienie tej sytuacji. Dusza Dúnedaina nie mogła odejść, bo rana od tego ostrza związała ją ze Śródziemiem. Ale moim zdaniem to znacznie słabsze rozwiązanie, bo znów mamy tu ten problem, że okazuje się, że Sauron i Czarnoksiężnik mają jakąś moc, która pozwala im trzymać na Ardzie duszę człowieka po śmierci. Dlatego myślę, że noże Morgulu działają inaczej. One właśnie w ogóle nie pozwalają ranionemu umrzeć, tak samo jak same Nazgûle nigdy nie umarły, tylko trwają w stanie pomiędzy, tak jakby ich moment umierania został rozciągnięty. Czy Nazgûle w końcu kiedyś by umarły? Wydaje mi się, że tak. Pierścienie Władzy nie mają mocy dawania nieśmiertelności, tylko spowalniają „niszczycielskie działanie czasu”, jak ujmuje to tekst „Pierścienie Władzy i Trzecia Era” w Silmarillionie. Czyli Nazgûle po prostu starzeją się i umierają znacznie, znacznie wolniej. Ale śmierć w końcu by przyszła. Może po paru tysiącach lat, może po kilkudziesięciu tysiącach — ale w końcu tak. A wobec tego, że elfowie będą przebywać na Ardzie aż do jej końca to i tak nie jest długo. Nie sądzę też, żeby po odzyskaniu Pierścienia Saurona jakoś szczególnie obchodziło, że Nazgûle w końcu umrą. Warto też dodać, że Nazgûle nie są tylko duchami, bo coś z ich ciał jeszcze pozostało — dlatego Merry i Éowyna byli w stanie doprowadzić do śmierci Czarnoksiężnika, przerywając te ostatnie więzy łączące go z Ardą (Chociaż jest też możliwość, że ściśle rzecz biorąc Czarnoksiężnik żył jeszcze do zniszczenia Pierścienia, bo w jednym z listów Tolkien pisze o jego stanie w tym okresie, że stracił całą moc, a nie pada konkretnie, że już umarł. Ale można to różnie rozumieć. W każdym razie, jeśli żył, to znaczy, że z jego ciała coś jeszcze zostało, choć zupełnie szczątkowo).

Wracając do sprawy noża Morgulu — myślę, że stan w jakim znalazłby się Frodo, gdyby Elrond go nie wyleczył przypominałby właśnie ten, w jakim znajdują się Nazgûle. Czyli Frodo by nie umarł. Może działa to na takiej zasadzie, że nóż Morgulu wiąże ranionego z Nazgûlem, a pośrednio z Pierścieniem danego Nazgûla, i to ten Pierścień potem utrzymuje go przy życiu i sprawia, że zamienia się w upiora? W takim razie byłyby tak naprawdę dwa zupełnie inne rodzaje upiorów: takie jak ten z Kurhanów, czyli dusze elfów w ciałach ludzi i takie jakim stałby się Frodo, czyli jakby kolejne Nazgûle. Zresztą Gandalf mówi Frodowi, że byłby właśnie jak Nazgûle, tylko mniej potężny. A Nazgûle przecież nie umarły. Tu warto dodać, że w oryginale Tolkien używa nawet dwóch różnych wyrazów: upiory z Kurhanów to barrow-wights, a Frodo stałby się wraith (tak jak Upiory Pierścienia to Ringwraiths). Natomiast Wartownicy z Cirith Ungol też mogliby być takimi duchami elfów, tylko po prostu związanymi z tymi posągami.

Rudolf Bissen (1846-1911) — „Ogród Klitgaarda na Læsø” (1883), duń. „Klitgaards Have, Læsø” (Wikimedia Commons).

Warto jeszcze wspomnieć, że czasem tam gdzie jest mowa o zatrutych ostrzach Morgulu, chodzi najwyraźniej o coś innego — o jakieś „zwykłe” zatrucie, a nie zamienianie w upiora. Na przykład, syn jednego z namiestników Gondoru, Boromir (na którego część nadano imię Boromirowi z Drużyny) został raniony takim ostrzem. W wyniku tego zmarł przedwcześnie, w młodym wieku jak na Dúnedaina, ale nie ma mowy o tym, żeby potem działo się coś niepokojącego i żeby Boromir powrócił jako upiór. Czyli albo są różne rodzaje tych ostrz Morgulu (to byłoby zrozumiałe, w końcu zwykły ork nie musi mieć takiej broni jak Nazgûl), albo taki szczególny wpływ jak na Froda mają one tylko na tych, którzy już wcześniej nosili Pierścienie. Tak czy inaczej, nie każda rana od ostrza Morgulu zamienia w upiora.

I zostając jeszcze na moment w tym temacie, można zastanowić się jak to jest z Umarłymi z Dunharrow. W końcu oni na pewno są duchami ludzi, a jednak zamiast opuścić Ardę, zostali, czekając na wezwanie spadkobiercy Isildura. Czy przekleństwo Isildura ma taką moc, żeby ich zatrzymać? Myślę, że to raczej Valarowie albo sam Ilúvatar ich zatrzymali, żeby dać im szansę. Ludzie z Dunharrow złożyli najwidoczniej przysięgę z rodzaju tych, których nie należy składać (może podobną do tej Fëanora i jego synów), potem ją złamali, a w dodatku oddawali cześć Sauronowi i zabijali ludzi, którzy zapuścili się w góry (jak Baldora, rohańskiego księcia). Ale Valarowie lub Eru mogli pozwolić ich duchom zostać, żeby mogli pomóc w kluczowym czasie i potem odejść tak jak inni. To nie byłoby danie nieśmiertelności, tylko po prostu przedłużenie tego okresu pomiędzy śmiercią i opuszczeniem Ardy. A wiemy, że taki okres jest, bo ludzie też są wzywani do Mandosu i dopiero stamtąd odchodzą już poza Eä. Dlatego zresztą był możliwy powrót Berena na pewien czas. Ale w każdym razie, to nie działałby Sauron, Morgoth czy Czarnoksiężnik, tylko Valarowie lub Ilúvatar.

I na koniec, jeszcze co do upiora z Kurhanów dodam, że pewnie w momencie pisania tych scen Tolkien jeszcze tak dokładnie nie wiedział, jak to jest z nekromancją na Ardzie. Władca nie był tak ściśle związany z legendarium (to pewnego momentu w ogóle), więc nie musiał być spójny z całym tym systemem, jaki Tolkien tam rozwijał. Upiór z kurhanu to po prostu motyw, który przewija się np. w sagach. A wyjaśnianie skąd konkretnie się takie upiory biorą, nie było konieczne. Ale gdy Władca stał się nierozłączną częścią legendarium i to w dodatku bardzo ważną, musiał już być spójny z tym, co pojawia się gdzie indziej.

Peder Mørk Mønsted (1859-1941) — „Jesienny dzień nad stawem w lesie z kaczkami i łodzią wiosłową” (1903), duń. „Efterårsdag ved en skovsø med robåd og ænder” (Wikimedia Commons).
Co działo się z Pierścieniem, gdy Sauron był na Númenorze?

Dlaczego Numenorejczycy po pokonaniu Saurona nie zabrali mu pierścienia? Dlaczego Sauron nie używał go na Numenorze? Dlaczego nie przepadł w morzu przy zatopieniu Numenoru, skoro Sauron stracił fizyczną postać? A jeżeli nie mial go przy sobie, to gdzie go ukrył i dlaczego nikt go nie poszukiwał? (pyta Mormont91)

BT: Co do tego, czy Sauron zabrał Pierścień na Númenor i czemu Ar-Pharazôn nie domagał się jego wypowiedział się sam Tolkien, pisząc w liście 211:

Naturalnie, [Sauron — BT] miał Jedyny Pierścień i bardzo szybko opanował umysły oraz wolę większości Númenórejczyków. (Nie sądzę, żeby Ar-Pharazôn cokolwiek wiedział o Jedynym Pierścieniu. Elfowie trzymali sprawę Pierścieni w wielkiej tajemnicy tak długo, jak mogli. W każdym razie Ar-Pharazôn nie kontaktował się z nimi (…)
—J.R.R. Tolkien. Listy, przełożyła Agnieszka Sylwanowicz, list 211—

Czyli po prostu Pierścienie Władzy, a tym bardziej Jedyny Pierścień, to nie była wiedza powszechna. Zresztą można to porównać do sytuacji pod koniec Trzeciej Ery, kiedy też mało kto wie o co chodzi ze Zgubą Isildura, a nawet osoby, które coś już wiedzą, mają tylko bardzo niejasne informacje, że to jakaś potężna broń Saurona. W czasie wojny elfów z Sauronem po powstaniu Jedynego Pierścienia Númenorejczycy co prawda wysłali wielkie siły dowodzone przez admirała Ciryatura, które pozwoliły pokonać Saurona w chwili, gdy Eriador był już przez niego zajęty (poza obleganym Rivendell), ale Númenorejczycy nie musieli znać dokładnych przyczyn wojny. W dodatku, chociaż wtedy relacje między elfami a Númenorejczykami były jeszcze dobre, elfowie mogli woleć nie dzielić się wiedzą o Trzech Pierścieniach. Z jednej strony dla bezpieczeństwa, bo w końcu nawet wśród elfów niewielu wiedziało, komu powierzono Trzy. Ale gdzieś tam w tle mogła też być świadomość, że to, co zamierzali zrobić kowale Celebrimbora z Gwaith-i-Mírdain mogłoby się Númenorejczykom nie spodobać. Bo przecież w zamierzeniu Pierścienie miały odsunąć moment, kiedy to ludziom przypadnie większa rola w Śródziemiu. (Tu warto dodać, że o tym, iż elfowie chcąc zachować Śródziemie w niezmienionym stanie nie zachowywali się zupełnie dobrze wspomina Tolkien w liście 154). Natomiast ostatnie zdanie przytoczonego fragmentu sugeruje, że nawet jeśli początkowo Númenorejczycy coś o Pierścieniach wiedzieli, to do czasów Ar-Pharazôna ta wiedza zanikła, zapewne dlatego, że w tych późniejszych wiekach nie przykładano wagi do tego, co elfickie. Przynajmniej wśród zwolenników królów, bo wśród Przyjaciół Elfów, jak ród władców Andúnië, do którego należeli Amandil i Elendil, mogło być inaczej.

Walter Moras (1856-1925) — „Promienie słońca padają w jesienny las”, niem. „Sonnestrahlen fallen in einen herbstlichen Wald” (Wikimedia Commons).

A skoro Ar-Pharazôn specjalnie by Pierścienia nie szukał, to Sauron nie miałby większego kłopotu z zabraniem go na Númenor. Jeśli zaś Jedyny Pierścień ma taką właściwość jak Trzy Pierścienie — da się go uczynić niewidzialnym — to byłoby to już zupełnie łatwe. Mam tu na myśli scenę w Lothlórien, tuż po wizjach w Zwierciadle, kiedy okazuje się, że Frodo jako Powiernik Jedynego widzi Pierścień na palcu Galadrieli, ale sam już nie.

Zostaje więc tylko ten trudny do wyjaśnienia moment, kiedy Sauron ginie podczas zniszczenia Númenoru, ale jego duch wraca do Śródziemia i potem tworzy sobie nowe ciało. Jak w takim razie duch zabrał ze sobą Pierścień, który jest fizycznym przedmiotem? Na ten temat Tolkien w przytoczonym wyżej liście 211 wspomina tylko, że „chyba nie trzeba się zbytnio rozwodzić nad tym, że duch ten zabrał ze sobą Jedyny Pierścień”. Wygląda na to, że Tolkien uważał, że to się da jakoś wytłumaczyć. Pytanie tylko jak.

Vilhelm Groth (1842-1899) — „Jezioro z człowekiem w łodzi” (1886), duń. „Skovsø med mand i båd” (Wikimedia Commons).

Można by próbować uznać, że nawet jeśli Pierścień był na Númenorze, to może Sauron w międzyczasie go odesłał. Miał w końcu wielu stronników, więc jakiś zaufany człowiek z dostępem do statku bez trudu by się znalazł. A potem Pierścień można by zawieźć do Umbaru i tam przekazać np. Nazgûlowi. Ale to by sugerowało, że Sauron przeczuwał, że Númenor zostanie zniszczony. A przecież gdyby tak było, to sam by z niego uciekł. Oczywiście, Sauron wiedział, że szanse na powodzenie planów Ar-Pharazôna były niewielkie i najpewniej król i cała jego armia zginą w walce z Valarami, Majarami i elfami z Valinoru. A to oznaczałoby koniec Númenoru. Jednak Sauron nie sądził jednak, że to będzie się wiązało aż z takim kataklizmem.

Inne rozwiązanie byłoby takie, że może Sauron w ogóle zostawił Pierścień w Śródziemiu. Gdyby nie powyższy cytat z listu, powiedziałbym, że to najbardziej prawdopodobne. W tym czasie Sauron jeszcze nie potrzebuje Pierścienia aż tak bardzo jak po tym, jak w dwóch śmierciach stracił wiele mocy. Poza tym nie jestem pewien, czy na Númenorze Pierścień byłby tak samo silny jak w Śródziemiu, skoro nie wiadomo czy i w jakim stopniu wyspa podlegała działaniu Pierścieni Władzy, zwłaszcza Trzech. A jeśli chodzi o to komu Sauron mógłby zostawić Pierścień, to nasuwają się na myśl Nazgûl (a zwłaszcza Czarnoksiężnik), które są całkowicie zależne od Saurona, a poza tym i tak nie mają na tyle mocy, żeby zapanować nad Pierścieniem. Poza tym ciągle stoi Barad-dûr, więc Pierścień mógłby też być ukryty gdzieś w podziemiach warowni. Mamy jednak ten list, w którym Tolkien odnosi się do sprawy Pierścienia na Númenorze, a z tego co wiem, nie ma nigdzie późniejszego materiału, w którym Tolkien zmieniałby zdanie.

Thorvald Niss (1842-1905) — „Staw Store Funkedam w okolicy Frederiksborga” (1898) duń. „Funkedammen ved Frederiksborg” (Wikimedia Commons).

Cała ta trudność wynika z tego, że — jak wspomina dr Corey Olsen (autor m.in. Odkrywania „Hobbita”), w tym miejscu przecinają się dwie opowieści, które pierwotnie były odrębne. Była opowieść o upadku Númenoru, w której Sauron miał do odegrania ważną rolę. Potem, gdy rozwijał się Władca Pierścieni, powstała historia Pierścieni Władzy, w której Sauron też występował. A ze względu na chronologię te dwie opowieści muszą się rozgrywać w tym samym czasie, w Drugiej Erze. Pojawia się więc ten moment, kiedy Sauron, który ma już Pierścień, musi się znaleźć na Númenorze. A potem tam ginie i wraca do Śródziemia jako duch.

Jednak moim zdaniem biorąc pod uwagę to, co wiemy o Majarach (i ogólnie Ainurach) z całego późnego legendarium pozwala jakoś wyjaśnić, jak duch Saurona mógł wrócić razem z Pierścieniem. Po pierwsze, Ainurowie są w stanie oddziaływać na Ardę bez ciała, w przeciwieństwie do elfów i ludzi. W Trzeciej Erze Sauron jest już na tyle osłabiony, że utracił tę zdolność. Ale wówczas w Drugiej Erze mogło jeszcze być inaczej. Na przykład zdolność zmiany postaci Sauron utracił dopiero wtedy, gdy zginął na Númenorze. Może było tak, że wtedy duch Saurona zdobył się jeszcze na ten nadzwyczajny wysiłek, tracąc mnóstwo mocy, ale zdołał siłą woli wyrwać Pierścień spośród fal i „zanieść” go do Śródziemia? Może pomogło to, że Pierścień był silnie związany ze Śródziemiem za pośrednictwem Trzech i pozostałych Pierścieni?

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Bluetiger

Proszę o podchodzenie z rezerwą do informacji, którymi dzielę się w swoich tekstach, gdyż nie jestem ekspertem. Staram się, by przekazywane treści były poprawne, ale mogą pojawić się błędy.

Related Articles

Komentarzy: 19

  1. „synów Eluréda i Elurína. Synowie Diora zostali porzuceni w lesie na śmierć przez stronników Celegorma po napaści synów Fëanora na Doriath”

    Czy mamy pewność że umarli? Ciał nigdy nie znaleziono.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Myślę, że skoro Maedhros ich nie odnalazł, to szanse, że przeżyli są bardzo niewielkie. A jeśli chodzi o spekulacje, że jakieś tajemnicze postaci z późniejszych er mogłyby nimi być, to na to szansy nie ma w ogóle, bo dopiero Elwinga i Eärendil i ich potomkowie otrzymali możliwość wyboru, czy chcą być zaliczeni do elfów (i pozostać na Ardzie aż do jej końca) czy do ludzi (i po śmierci opuścić Ardę). Eluréd i Elurín czekałby więc los ludzi, a nie elfów. Oczywiście, o ile Valarowie za pozwoleniem Eru nie zrobiliby tu wyjątku. Nigdzie nie ma jednak takiej sugestii.

      O swoim losie na pewno mogli zadecydować synowie Elwingi i Eärendila, czyli Elrond i Elros, a także dzieci Elronda. Co do potomków Elrosa, to z „Natury Śródziemia” wiadomo, że Tolkien rozważał, żeby wybór miał też syn Elrosa Tar-Vardamir i jego wnuk Tar-Amandil (a w takim razie prawdopodobnie także rodzeństwo Vardamira i Amandila), oraz Eldarion, syn Arweny i Aragorna. I tu pojawia się pytanie, czy gdyby Tar-Vardamir i Tar-Amandil wybrali los elfów, musieliby abdykować jako królowie Númenoru. (Vardamir rzeczywiście abdykował, ale z innego powodu). Myślę, że Valarowie dostrzegaliby niebezpieczeństwa związane z tym, że na tronie zasiadałby nieśmiertelny władca… Zresztą nawet u elfów monarchowie po pewnym czasie przekazywali tron (co przy okazji pokazuje, że Fëanorowi nie chodziło tylko o jakieś honorowe pierwszeństwo, gdy obawiał się, że dziedzicem Finwëgo będzie Fingolfin). Natomiast późniejsze pokolenia rodu Elrosa nie miały już wyboru (co oczywiście bardzo się nie podobało późniejszym królom — powoływano się zresztą na to, że Eärendil wciąż żyje w Valinorze jako na argument za tym, że królowie „zasługują” na nieśmiertelność elfów.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  2. Podoba mi się wyjaśnienie „nekromancji”, ponieważ pozwala mi to w logiczny sposób spiąć pochodzenie orków od elfów, bez robienia sobie żartów z logiki (np. brak oznak litości, czy współczucia elfów do swoich „zniewolonych” braci, czy fakt, że elfy są piękne, a orki [orkowie?] szpetni). W jednej z moich niegdyś przytoczonych hipotez, Morgoth stworzył tylko skorupy (ciała), ale że nie miał on zdolności stworzenia życia, były tylko bezwartościowymi marionetkami, które by się poruszać, musiał się ciągle nad nimi skupiać. Tak jak to było z Aulë i krasnoludami, nim Iluvatar pozwolił im istnieć. Taka armia byłaby bezużyteczna.
    Tego typu „nekromancja” rozwiązywała by problem. Morgoth zaczął ściągać, oszukiwać dusze elfów i torturować je (jak wiemy z przypisów, długie przebywanie fëa poza ciałem, jest jak tortura), a następnie je „wybawiał” od cierpienia, dając tę wcześniej stworzoną, szpetną, pustą skorupę. Taki elf byłby nagięty do woli Morgotha, ale jednocześnie nienawidziłby go, za to, co mu uczynił (a jak wiemy, ork nie pałał miłością do swego pana, ale był mu posłuszny).
    Pozbawienie takiego ciała, zależnego od złej woli, z natury okrutnej, uchodziłoby wręcz za łaskę względem tej potępionej elfiej duszy. Miałaby w końcu szanse trafić do Sal Mandosa, nawrócić się i nie cierpieć, z powodu ułomnego ciała, czy wręcz jego braku.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Jest tylko jeden problem z Twoją teorią. Czy na Ardzie było aż tyle elfów? Nie wiemy nic o liczebności pierworodnych w Beleriandzie, a tym bardziej o liczebności Avarich, których Morgoth najłatwiej mógłby zwieść, ale raczej nie nie możemy mówić o milionach. Już na samym początku, zaraz po lądowaniu hufiec Feanora rozbił dwie armie Angbandu, które miały podbić Beleriand. Zgodnie z Twoją teorią elfia dusza byłaby jednorazowa i po śmierci „skorupy” mogłaby uciec do Sal Mandosa. Dusze elfów, których siły Morgotha mordowały przez całą Pierwszą Erę, raczej nie byłyby skłonne mu służyć, więc to źródło raczej odpada, a przecież w tych walkach siły Władcy Ciemności ponosiły ogromne straty. Mało tego, podczas Wojny Gniewu armie Morgotha nie mogły pomieścić się na równinie Anfauglith, która miała co najmniej po kilkadziesiąt mil długości i szerokości. Krótko mówiąc: za mało elfów, za mało fëa.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Akurat dla okresu przed Wielką Wędrówką Tolkien opracowywał tabelki z liczebnością elfów (które opublikowano w „Naturze Śródziemia”). Jest kilka wersji, więc konkretne liczby się różnią, ale w każdym razie to przedział kilkudziesięciu tysięcy, a nie milionów. W ogóle mam wątpliwości, czy w Pierwszej Erze w Beleriandzie elfów było więcej niż kilka milionów.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
      2. Nie wiem czy jednorazowa, ale jedna z teorii powstania orków (przytaczana przez samego Tolkiena, gdy podjął decyzję, że nikt poza Iluvatarem, a zwłaszcza zło, nie jest w stanie stworzyć życia), mówi o zniewolonych i torturowanych elfach. Ci „pełni” elfowie (duszą i ciałem) byliby więc tak samo liczebni. Tylko brakuje mi tu jakiegoś wspomnienia o tym, o braku współczucia dla niemającego wyboru brata. Być może Ci orkowie po osadzeniu w nich duszy elfa, byli w stanie się rozmnażać? Wiemy przecież, że Uruk-hai wzięli się z krzyżówki orka i człowieka i raczej nie przez klonowanie. Może Morgoth znalazł sposób, by całkowicie uzależnić duszę od siebie i ta zostanie dopiero uwolniona na końcu dni? Wcześniej rozważałem osadzanie w tych skorupach pomniejszych umajarów i duchów (zwłaszcza tych, co nie miałyby tyle mocy by coś działać na świecie, bez tej pomocy), ale ich byłoby pewnie jeszcze mniej. Ale są teorie, że dowódcy są właśnie umajarami w ciele orka.

        Pochodzenie orków jest dla mnie największą zagadką w tym uniwersum i jestem chętny do dyskusji o tym.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  3. Dzięki za świetny cykl, aktualnie mój ulubiony na stronie. Ciekawi mnie czy jest gdzieś zestawienie albo opis na jakich legendach/folklorze/utworach wzorował się Tolkien tworząc postacie i historie swojego uniwersum?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  4. Z pytań, które mi się nasunęły to czy wiadomo co się stało z silmarilami? zwłaszcza z tym w Nauglamirze
    I drugie pytanie, jak wyglądała gospodarka elfów? Zwłaszcza w środziemiu, bo mamy rivendel, lorien i puszczę gdzie żyją elfowie, ale żadne z tych miejsc nie ma pól uprawnych, miast etc. Jak więc oni prosperowali? Z czego żyli i budowali miasta?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Jeden w morzu, drugi na niebie z Earendilem. Trzeci zagadka, bo chyba wpadł w rozpadający się Beleriand.
      Ten na niebie to ten z naszyjnika.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  5. Dzięki za ciekawą lekturę.
    1) Jak Balrog dostał się pod Morię?
    Właśnie chyba „pod”, a nie „do” – bo z tego co pamiętam, był tam gdzie Bezimienne Stwory i krasnoludy się do niego dokopały?
    2) Czy wiemy cokolwiek o Bezimiennych Stworach?
    3) Gdy Gandalf spotkawszy Aragorna, Legolasa i Gimliego opisuje im walkę z Balrogiem, mówi: „Głęboko, głęboko pod najgłębszymi pieczarami krasnoludów drążą ziemię bezimienne stwory. Nawet Saruman ich nie zna. Starsze są niż on…”. Czy tylko mi imię Sarumana, zamiast Saurona wydaje się być „błędem”? Sauron od początku skupiał swoją uwagę na Śródziemiu, najpierw pod dowództwem Morgotha, potem jako najwyższy. Dążył do władzy: obserwował i uczył się – tak tego świata jak i wszystkich stworzeń. Gandalf obawiał się połączenia sił Smauga z Sauronem, w którymś Q&A Bluetiger ciekawie pisałeś o Balrogu z Morii i prawdopodobieństwie zawarcia sojuszu z Sauronem (także o możliwych kontaktach między nimi).
    Niewiedza Saurona o jakichś stworzeniach żyjących w Śródziemiu, tym bardziej złych, to rzeczywiście coś niespodziewanego. Niewiedza Sarumana? Nic niezwykłego. Gość przesiedział większość czasu w krainie Valarów, nie interesując się Śródziemiem, dopiero wysłany tam rozkazem. A znaczną część bytności w Śródziemiu spędził przyspawany do jednego miejsca. Już niewiedza przejawiana przez Gandalfa o czymkolwiek dotyczącym Śródziemia, jest o wiele bardziej zaskakująca.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. 3) błąd w cytacie, bo tam był Sauron, nie Saruman. Wydaje mi się że w którymś odcinku też zadałem to pytanie.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Tak jak napisał Iluvatar, tam po prostu zamiast Sarumana powinien być Sauron, bo oryginale ten fragment brzmi: „Far, far below the deepest delvings of the Dwarves, the world is gnawed by nameless things. Even Sauron knows them not. They are older than he.”

        Co do fragmentu „Na dnie rozpaczy mój wróg był mi jedyną nadzieją, za nim więc biegłem, chwyciwszy się jego stóp” (WP, tłum. Maria Skibniewska), to w oryginale tam nie raczej nie chodzi o dosłowne chwytanie się, tylko o to, że ścigający Balroga Gandalf był niedaleko za nim: “In that despair my enemy was my only hope, and I pursued him, clutching at his heel.” Dość bliskie temu znaczeniu byłoby pewnie coś w stylu „dreptać po piętach”. Zresztą gdyby Gandalf już się trzymał Balroga, to nie mógłby jednocześnie go ścigać… Czyli moim zdaniem opisywana sytuacja wyglądała tak, że Balrog uciekał przez podziemia, a Gandalf podążał za nim, bo inaczej sam by się z nich nie wydostał.

        A jeśli chodzi o to wyjaśnienie Gandalfa, czemu mówi sam do siebie, to nie wydaje mi się, żeby to miało świadczyć o jakiejś wielkiej pysze — to po prostu żart. Zresztą Gandalf sam się z tego śmieje, a śmiech ten jest opisany jako „ciepły i miły” (WP, tłum. Maria Skibniewska). W kontekście szerszego legendarium kolejnym poziomem żartu jest to, że Gandalf jest tak naprawdę znacznie starszy niż się nawet wydaje, bo jako Majar został stworzony przed powstaniem Eä. W opisie Gandalfa w „Naturze Śródziemia” Tolkien nazywa też Gandalfa „zasadniczo pokornym duchem” (NŚ, tłum. Ryszard Derdziński), więc nie sądzę, żeby jego zamiarem było przedstawianie go w tej scenie jako pysznego…

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  6. 4) „Na dnie rozpaczy mój wróg był mi jedyną nadzieją, za nim więc biegłem, chwyciwszy się jego stóp…”
    Chwyciwszy? Czyli czepił się Balroga? Nie rozumiem tego fragmentu. Balrogowi to nie przeszkadzało? 🙂 Przecież nawet jeśli nie wyczuwał Gandalfa fizycznie, to musiał czuć go duchowo.
    5) Wciąż akcja spotkania przyjaciół.
    „Co takiego? Zagadki? – odparł Gandalf – Nie! Po prostu mówiłem głośno do siebie. Prastary zwyczaj kazał zwracać się do najmądrzejszej osoby wśród obecnych, bo długie wyjaśnienia, których trzeba udzielać młodym, są nudne.”
    Gandalf zmienił się po staniu się Białym. Pycha. Podany przykład trochę wykracza poza przeciętne jego zachowanie, bo jest aż przesadnie pyszałkowaty w tej gadce.
    Zawsze wydawało mi się, że to pycha była przyczyną upadku Sarumana. Zastanawiałem się, czy to była już cecha majara-ducha żyjącego w krainie Valarów, czy stała się jego częścią dopiero po przyjęciu ludzkiego ciała, ze wszystkimi słabościami i skazami ludzkiej natury. Jeśli tak, to największa próba Gandafa przyszła w najlepszym dla niego czasie – kiedy karty były rozdane, ścieżki wytyczone i w dużej części przemierzone (teraz Gandal nawet gdyby chciał to nie mógł zmienić biegu zdarzeń, chyba że wskoczyłby na orła i podleciał pod Mordor po Froda i Pierścień). Ciekawe jakie ścieżki obrałby Gandalf Biały, nawet gdyby rzucić go na naradę u Elronda, nie mówiąc o wcześniejszym czasie.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. 4) Raczej nie chodzi o fizyczne chwycenie, a metaforyczne. Inaczej, deptał mu po piętach, był tuż za nim, bo Balrog w przeciwieństwie do Gandalfa znał lepiej tamtejsze tunele i dzięki temu dał radę uciec z nich.
      5) To akurat nie pycha, a żart. Gandalf podkreśla tam, że nie jest tym, kim się wydaje (starym człowiekiem, czy nawet potężnym magiem) i jest najstarszy (nawet starszy od elfów, bo jest majarem). Myślę, że podobne rozumowanie zwiodło Sarumana, z tą różnicą, że Gandalf pamiętał, że tylko w tym towarzystwie jest najstarszy i najmądrzejszy (bo jak już mówiłem, był majarem), zwłaszcza, że to byli głównie młodziki. Gdy miał okazję i możliwość, to chętnie kontaktował się przecież z Elrondem, Galadrielą, czy Sarumanem, zanim się wydała jego zdrada. Gandalf nie dążył do przejęcia władzy nad Białą Radą, godził się bez żadnego ale, by to jednak Saruman nią kierował, dopóki nie wydało się, że zdradził.
      Co do pierścienia, to Gandalf rzeczywiście obawiał się, że może przez niego popaść w pychę i dlatego starał się mieć z nim jak najmniej kontaktu, więc nawet o nim samym nie myślał za dużo.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  7. Chciałbym napisać coś kreatywnego, ale nasuwa mi się tylko jedno słowo:
    Wincyyyyyyyyyyyyyyyyyyyj!!
    PS. i częściej.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  8. Najpierw chciałbym podziękować za Twoją ciężką pracę Bluetigerze i za wyczerpujące odpowiedzi na nasze multum pytań. Mam kolejne pytanie i chciałem spytać czy jest możliwość zrobić z mojego pytania Szaloną Teorię. Wcześniej myślałem, żeby spróbować samemu ją napisać, ale niestety nie znam aż tak dobrze języka angielskiego, by przeczytać wszystkie książki z uniwersum Tolkiena (np. cykl Historia Śródziemia gdzie może być wskazówka na ten temat), poza tym gniję zagranicą i nie bardzo mam czas, więc pomyślałem, że Was po prostu spytam (Ciebie i Daela) co sądzicie o tym o tej teorii:

    Glorfindel przepowiedział Wodzowi Nazguli śmierć, nie z ręki męża. Czyli mamy do wyboru albo niewiastę albo nieludzia. Jednak czy rzeczywiście chodziło o Eowinę&Merry’go lub Froda? Król Czarnoksiężnik w końcu by wrócił bo zniszczeniu ciała przez Eowinę i Merry’go, a Frodo na końcu nie był w stanie samodzielnie zniszczyć pierścienia, a dopóki istniał pierścień, dopóty Wódz Nazguli mógł wrócić (nie jestem tego na 100% pewny, ale przecież ciała Nazguli zostały zniszczone podczas próby przejścia przez rzekę Bruinen, a w końcu wróciły z nowymi ciałami jeżeli dobrze pamiętam, jeśli nie, proszę o sprostowanie). Czy to możliwe, że Glorfindel w swojej przepowiedni miał na myśli Golluma/Smeagola który tak naprawdę jest odpowiedzialny za zniszczenie Pierścienia (Frodo tylko go dostarczył). Co o tym sądzicie?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  9. Ja mam pytania:
    1. Jak mogło wyglądać przebudzenie Pierworodnych Dzieci Iluvatara? Wiemy gdzie, ale czy wiemy jak? Czy spadli nagle z nieba, czy byli tam ukryci od stworzenia świata? I ilu ich w ogóle było na starcie (zarówno elfów jak i później ludzi)? Mamy niejaki obraz przebudzenia za pośrednictwem krasnoludów, ale coś więcej wiadomo?
    Po części odpowiedziałeś na to pytanie w moim komentarzu ze spekulacją o tym, że Morgoth porwał nie ciała elfów, a ich dusze i z nich zrobił orków, ale może coś więcej?

    2. Ile ostatecznie było gatunków Dzieci Eru Iluvatara i jakie one są? Na pewno elfowie i ludzie (w tym i hobbici), krasnoludy są przybranymi dziećmi, ale czytałem, że entowie i wielkie orły również mogą ostatecznie nimi być. Co o tym myślisz i czy gdzieś są informacje?

    3. Jak to się stało, że wydzielili się hobbici, zaliczani do ludzi, ale właściwie znacznie inni? Przeciętny hobbit żyje dłużej niż człowiek z tego co pamiętam, mają zupełnie inne zwyczQaje, no i są mniej-więcej wzrostu krasnoluda.

    Oczywiście nie musisz odpowiadać na wszystkie pytania, i tak robisz świetna robotę, za którą dziękuję.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button