Zieloni jasnowidze. O tym, jak rzadki jest ich talent i jak niewielu ich było, dowiadujemy się w „Pieśni lodu i ognia” z ust samej Trójokiej Wrony, czyli Bryndena Riversa.
– Jeden człowiek na tysiąc rodzi się zmiennoskórym – rzekł mu pewnego dnia lord Brynden, gdy już Bran nauczył się latać. – A tylko jeden zmiennoskóry na tysiąc może zostać zielonym jasnowidzem.
—Taniec ze smokami—
Ale nawet jeśli przyjmiemy szacunek lorda Bloodravena, nie sposób uciec od pewnej konkluzji – w każdym spośród żyjących w Westeros pokoleń, osób obdarzonych zielonym widzeniem musiało być co najmniej kilku. O talentach Brana Starka i Jojena Reeda wiedzą wszyscy. O tym, iż moim zdaniem kandydatem na zielonego jasnowidza był Euron Greyjoy, pisałem już wcześniej. Pora więc wskazać – posiłkując się zarówno książkami, jak i fabułą serialu „Ród smoka”, na kolejnego, choć żyjącego znaczenie wcześniej, potencjalnego jasnowidza. A w moim przekonaniu nie ma kandydata lepszego, niż Szpotawa Stopa.
Fundamenty
Aby tę tezę poprzeć, zacząć należy od spraw najoczywistszych, czyli od pochodzenia rodu Strongów. Ta zamieszkująca Dorzecze familia wywodziła się bowiem od Pierwszych Ludzi. Czy takie pochodzenie jest warunkiem niezbędnym do tego, aby zostać zielonym jasnowidzem czy zmiennoskórym? Tego nie wiemy na pewno, ale dotychczasowe doświadczenia wydają się na to wskazywać. Wystarczy przytoczyć wspomnianego Brana, Bloodravena, Jojena Reeda czy nawet Eurona (Żelaźni Ludzie też w większości wywodzą się od Pierwszych Ludzi).
Kolejną wskazówką powinny być cechy charakteryzujące zielonych jasnowidzów. Jak dotąd wszyscy zmagali się z jakąś formą ułomności fizycznej albo przynajmniej istotnym odstępstwem od fizycznej normy. Brynden Rivers był jednookim albinosem, Jojen chłopcem słabym i bardzo chorowitym, Bran stracił władzę w nogach, a Euron miał… dziwne oko. Naturalnie Szpotawa Stopa to nie jest przypadkowe przezwisko i Larys Strong też cierpi z powodu fizycznej deformacji.
Tu należałoby też zwrócić uwagę na inne podobieństwo, łączące Larysa z Bloodravenem. Obydwaj sprawowali tę samą funkcję Starszego nad Szeptaczami.
Wskazówki serialowe
Oczywiście te informacje niczego nie przesądzają, nawet jeśli wiemy, że Martin naprawdę lubi się bawić w paralele pomiędzy postaciami oddzielonymi przez wieki. Jak dla mniej najistotniejsze jest jednak to, w jaki sposób bezwzględnego szpiega pokazuje serial.
Zacznijmy od pierwszej rozmowy pomiędzy Szpotawą Stopą, a Alicent Hightower. Aluzje, jakie czyni reżyser, są wprost niewiarygodne. Przez solidny kawałek konwersacji nie widzimy nawet twarzy Larysa. Słyszymy wprawdzie jego głos i widzimy reakcje dziewczyny, ale ujęcie jest zblokowane w ten sposób, iż rozmawiającymi wydają się być Alicent i… twarz wyrzeźbiona w czardrzewie. Kiedy zaś kamera poświęca uwagę postaci Szpotawej Stopy, to czardrzewo pojawia się między nim, a przyszłą królową. I owszem, ujęcia te są oczywiście bardzo piękne, ale stawiam złote smoki przeciw orzechom, że intencja twórców nie ograniczała się do stworzenia estetycznych zdjęć.
Równie istotna, choć może nieco bardziej wątpliwa jest kwestia szczurów. W pierwszym sezonie postaci kilkukrotnie zwracają uwagę na obserwujące je szczury. Najdobitniej robi to podstarzały i schorowany Viserys, którego widok wędrującego po komnacie szczura wybija z pewnej apatii. I znów – można argumentować, że to po prostu metafora dla gnijących relacji w Królewskiej Przystani, albo nawet zawoalowana zapowiedź pojawienia się Twaroga i Juchy. Ale moim zdaniem to coś więcej. Szczury pojawiają się bowiem przy istotnych scenach, o których wiedzę – ni z tego, ni z owego – zdobywa Larys Strong. Tak było chociażby z nocnym wypadem Rhaenyry i jej wujka. No a jak dobrze wiemy, każdy zielony jasnowidz jest zmiennokształtnym.
Pewnie ktoś mógłby stwierdzić, iż Szpotawa Stopa nie używa magii, po prostu wykorzystuje tajne tunele, gdyby nie pewien drobiazg jakim jest… jego szpotawa stopa. Jeśli jest coś, w czym Larys Strong sobie nie radzi, to jest tym właśnie łatwe przemieszczanie się z miejsca na miejsce. A już swoistą wisienką na torcie może być fakt, iż w kilku scenach głos Larysa pojawia się „z offu”, w trakcie, gdy na ekranie wciąż paradują szczury. Bardzo wyraźny znak ze strony reżysera i montażysty.
Gwoli ścisłości jedna z informacji, którą posiadł Larys Strong, nie pochodziła od szczura. W końcu wiedział (najprawdopodobniej) o tym, jak Rhaenyra zaklinała się, iż nie spała z Daemonem. Tyle tylko, że ta konwersacja miała miejsce przed czardrzewem.
Ot, i oto cała argumentacja. Czy udało mi się Was przekonać? Czy zgodzicie się ze mną, że dobry Starszy nad Szeptaczami powinien wpisać w CV dłuższy staż u Starych Bogów? A może kojarzycie inne postaci, które mogą być zielonymi jasnowidzami? Zapraszam Was do dyskusji.
pIeRwSzY!111!!111!!!!!
tego imienia?
Zapomniałem już o tym uniwersum
Głównie dowody z serialu… Gdyby był jakiś trop wskazujący na udział Martina w tych „sugestiach”…
Co do teorii – ok. Sama moc – w tym uniwersum – nie taka niezwykła, więc czemu nie. Tym bardziej, że przecież był do czasu Varysa najskuteczniejszym człowiekiem na tym stanowisku. Varys miał korytarze w ścianach. Larys, jak napisał Dael, nie mógł z nich korzystać, a samym płaceniem donosicielom i szpiegom nie osiągnąłby tego poziomu, więc ta teoria to dobre wyjaśnienie jego skuteczności.
Co do kreacji postaci w serialu: król – mistrzostwo. W porównaniu do pierwowzoru – ślepego głupca skupiającego się na korzystaniu z życia – dostaliśmy króla wiedzącego jaki ciężar na nim spoczywa, mimo wyniszczającej choroby trwał i walczył, dla rodu i królestwa.
Nie sugeruję, że był bardzo kompetentny, po prostu uważam, że takie przedstawienie „zaniedbań” poprzedniego króla, które doprowadziły do wojny domowej, są ciekawsze i bogatsze niż głupota ślepca.
I dla równowagi: Larys Strong po całości spierd*****. Jakiś szepczący creepy zbok. W książce był zagadkowy, ale szerzej czytelnikowi przedstawiony niż król i była to postać zupełnie inna, wydawała mi się o wiele ciekawsza.
Zainteresowanie pieśnią Lodu i Ognia coraz bardziej maleje. Wina Martina, któremu nie chce się ruszyć dupy
To poniekąd prawda. Ród Smoka jest fajny, ale brak książek naprawdę zabija entuzjazm. A Martin… cóż, od wydania Tańca ze smokami minęło 12 lat. Dla porównania – od wydania Gry do wydania Uczty minęło lat 9.
To prawda. Wichrów nie będzie.
Ale będą nowe Szalone Teorie. Przez ostatnie miesiące zbierałem pomysły, robiłem notatki i myślę, że udało mi się zebrać materiał na kilkanaście dobrych tekstów. Ale jeśli do czasu ich publikacji Martin nie wyda książki to leżymy 🙂
Fajnie wrócić do szalonych teorii. A Wichry Zimy? Będą czy nie będą, mamy zapowiedziany nowy serial więc jest o czym rozmawiać w fandomie (czy tam wkrótce będzie)
Miło znów przeczytać jakąś ciekawą, szaloną teorię. Tak przy okazji, w tekście jest chyba błąd:
„każdy zielony jasnowidz jest zmiennokształtnym”, powinno być raczej „zmiennoskórym”.
Wychodziłoby więc na to, że zieloni jasnowidze to same kutasy – Larys, Brynden, Euron. Pewnie w tym kierunku pójdzie też sam Bran. Wziąwszy pod uwagę jego poprzedników, zupełnie nie wierzę w dobrego króla Brana, który pomoże pokonać Innych. A jakie mogą być tego praprzyczyny? Widzę dwie drogi, którymi może pójść Martin. Pierwsza – najprostsza – inspiruje się klasycznym szamanizmem. Zieloni jasnowidze są rodzajem szamanów, a jak wiadomo nie ma dobrych szamanów. Szamani zawsze czynią zło, nawet jeżeli to zło służące swojemu plemieniu i jego członkom. Druga droga byłaby znacznie ciekawsza. Zieloni jasnowidze, Inni, Trójokie Wrony, 13 Lord Dowódca, ciągle też siedzi mi gdzieś z tyłu głowy teoria o potwornej istocie żerującej od wieków na rodzie Boltonów. Ewidentnie jest coś przerażającego i nieludzkiego w tej Północy. Tak zdolny pisarz jak Martin mógłby to świetnie rozwinąć, gdyby mu się chciało. Seriale zwykle to trywializują. Wyjaśnienie w GoT pochodzenia Innych było tak żałosne, że aż zęby bolą. :/
„Wychodziłoby więc na to, że zieloni jasnowidze to same kutasy”
masz na myśli to, że to są same chłopy, a bab nie ma? no w sumie dziwne troche
Bran królem… Już o tym dyskutowaliśmy. Dla mnie, jak już, to takim siedzącym za Murem (a może przeniesie się na Wyspę Twarzy) i wspomagającym tego siedzącego na tronie: najpierw Jona, potem Dankę.
Wspomagającym przez bezpośredni kontakt – coś dzięki tej mocy wargowania/drzew = Bran obserwatorem, w ciągłym kontakcie na odległość z królem.
Takiego „króla” właśnie miałem na myśli. Absolutnie nie wierzę, w ten durny pomysł z serialiku. Ale Król za Murem, Wielki Inny, czy jakiś Władca Umysłów, czemu nie?
Bardzo ciekawa teoria. Myślę, że trafna.
To tyle z mojej strony.
Dzięki.
Ja tylko chciałem napisać, że bardzo się cieszę że pojawił się jakiś materiał. Dzielnie wbijałem na stronę codziennie przez ostatni rok licząc, że coś tu się pojawi ciekawego i cieszy mnie powolny powrót do cyklu wydawniczego 😀
Miło mi to słyszeć. Będę chciał troszkę stronkę rozruszać. Nie jest to proste, bo wiadomo – to jest zawsze wybór pomiędzy zrobieniem czegoś do pracy, za co są pieniądze, a poświęceniem tego samego czasu za friko, żeby coś popisać o książkach, których Martin raczej nie skończy :). No, ale spróbuję od czasu do czasu wybrać drogę mniej materialistyczną 😛
W takim razie powtórzę coś co pisałem jakiś czas temu, bo nie wiem czy czytałeś DaeL.
Może dobrym rozwiązaniem byłoby rozszerzyć działalność-tematykę strony. Jest twórczość Blue o Tolkienie – dla mnie konkret, zawsze czytam, ale nie oszukujmy się: to nie jest coś co porusza tłumy współcześnie.
Inne cykle fantasy?
Wiesz, powiedziałbym tak – gdyby to było przedsięwzięcie komercyjne, to moglibyśmy trochę kombinować w tych kategoriach, rozważając gdzie są interesujące ludzi tematy, tudzież zlecając komuś pisanie artykułów dotyczących jakiegoś konkretnego zagadnienia. Ale to projekt czysto hobbystyczny, co ma też swoje zalety, bo wydaje mi się, że jest w tym pewna szczerość i autentyzm. Gdyby jeszcze czasu na realizację tego hobby było więcej.
Ale samego pomysłu nie odrzucam, pewnie nowe tematy będziemy eksplorować.
jak ty taki chytry na hajs, to zróbcie jakieś donejty i czytelnicy bedo wpłacać złotówki żeby materiały się szybciej pojawiały czy coś
Heh… tego chciałem uniknąć. Nie wydaje mi się, żeby zainteresowanie było na tyle duże, aby można było uczciwie powiedzieć, że ktoś w redakcji ogranicza pracę zawodową i poświęca jeden czy dwa dni w tygodniu na pisanie do FSGK. A realia są takie, że pracują absolutnie wszyscy, którzy regularnie tworzyli dla serwisu, z jednym małym wyjątkiem – Bluetiger jest studentem, ale takim bardzo ambitnym, co robi równolegle dwa kierunki.
Jeszcze sprawę przemyślę i może popytam czytelników o zdanie. Ale na razie chciałbym ruszyć z Szalonymi Teoriami „naturalnymi siłami”, to znaczy skrobiąc coś tam w wolnych chwilach oraz pisząc z Bluetigerem PdM-y po nocach :). I zobaczymy jak daleko na tym zajedziemy.
Ja jestem optymistką i jeszcze (całkowicie) nie porzuciłam nadziei na Wichry. I miło zobaczyć nową Szaloną Teorię po tak długim czasie. Jest nadzieja na Czytaje, czy projekt umarł? Wprawdzie Stal i Śnieg skończyłam i jestem już nawet po Krwawych Godach, ale zawsze to okazja do dyskusji.
Co do Larysa, wcale nie byłoby to głupie. Warto dodać, że urodził się w Harrenhall, w pobliżu Wyspy Twarzy, a nie wiemy nic o jego życiu przed przybyciem do stolicy. Kto wie, czy nie przyszło mu kiedyś do głowy przepłynąć Oko Boga, dzięki czemu pobierał jakieś tajemnicze nauki wśród drzew. Wszyscy dotychczas znani i podejrzewani jasnowidze to raczej indywidualiści o dość sprecyzowanych poglądach, poza Branem, ale ten z drugiej strony jest bardzo podatny na wpływ Wrony, ale też Jojena, i powoli robi się dość… stanowczy, jeśli chodzi o postrzeganie świata.
Zabrakło mi tylko konkluzji – co z tego, że miałby być zielonym jasnowidzem? Czy jego działania podczas Tańca opisane w Ogniu i Krwi są jakimś wyznacznikiem, czego możemy spodziewać się po Bloodravenie w cyklu głównym? Gdyż, nawiązując do stwierdzenia Roberta Snowa, nie można powiedzieć zbyt wiele dobrego o pozostałych znanych nam jasnowidzach. Może Cregan Stark, żądając śmierci Larysa, nieświadomie pozbył się zagrożenia o wiele większego, niż ktokolwiek by się spodziewał?
PDM
W jednym czy może kilku artkułach na stronie było odniesienie do anglojęzycznego pierwowzoru imienia Kudłacza – Shaggydog: „historia która ciągnie się bez końca, ale z której nic nie wynika”. Nie chce mi się szukać, ale wydaje mi się że ktoś (DaeL?) pisał, że to sugestia że Rickona nie ma co brać jako ważnego dla dalszej fabuły – że w ten czy innych sposób wypadnie z równania dalszej „gry”.
Ale czy to nie jest złe odczytanie sugestii Martina?
Jakbyśmy mieli spojrzeć na ród Starków. Kilka tysięcy lat historii. Wiele się działo, wiele ważnych rzeczy dla każdego pokolenia… Ale z perspektywy tysięcy lat to właśnie można to opisać słowami: „historia która ciągnie się bez końca, ale z której nic nie wynika”.
Więc „Shaggydog” oznacza, że Rickon przedłuży ród Starków. Inne rozwiązanie jakie widzę, to że zadomowi się na Skagos i tam, jako najdzikszy z dzikusów, założy nowy ród panujący. Bo gdyby miał zginąć niedługo, gdyby miała to być ślepa uliczka w fabule – wszystko to byłoby szybkie rozwiązanie, czyli zaprzeczenie „Shaggydog”. Jak uważacie?
Trochę z innej beczki – co sądzicie o strajku scenarzystów? Boję się o 2 sezon rodu smoka ale Martin napisał na blogu, że zdjęcia zaczęły się 11 kwietnia a scenariusze do wszystkich odcinków są już gotowe. Z drugiej strony może jak nie będzie zaangażowany w żadne filmy ani seriale to znajdzie więcej czasu na wichry, jak sam napisał „WINDS continues to be priority number one” xD
Znowu strajk scenarzystów? Pamiętam poprzedni, jakieś 15 lat temu. Widać to taka pokoleniowa tradycja. 🙂 A co sądzimy? Wiele się wtedy nie zmieniło. Parę ciekawych projektów poszło się gonić, ale raczej z tych mniejszych. Nie oszukujmy się – scenarzyści to nie policjanci czy górnicy. Bez nowych seriali przez jakiś czas da się żyć.
Tak, dokładnie 2007/2008, trwał około 100 dni 🙂 Co ciekawe, w związku z tym strajkiem, na planie zdjęciowym nie ma „showrunnerów” Pierścieni Władzy, którzy mogliby ewentualnie wprowadzać zmiany do scenariusza. Ale nie sądzę aby nawet ich nieobecność pomogła temu projektowi 😀
Kluczowe „jakiś czas”. Jak się nie dogadają to cała branża może wywrócić się do góry nogami.
A wszystko przez streaming :/
Kolejna oda do „Sukcesji” rozmowa Shiv i Toma z siódmego odcinka to jest MasterClass, Greg jest MIP tego sezonu, no i wreszcie Connor coś znaczył. Cholera jasna ten serial to jest coś wspaniałego.
nikt nie pytał
Może Varys? W końcu ptaszki mu cwierkaly, a sam też był osoba z deformacja fizyczna, nie mówiąc o okolicznościach jego utracenia (ten rzekomy dziwny czarnoksiężnik, o ile to prawda)
Super teoria 🙂
Larys Strong jest gorszy serialowo niż Littlefinger. Tamten nie miał tak pokręconych upodobań (no dobra podobała mu się matka a potem córka) ale i tak łatwiej mi to zrozumieć niż Larysa. Poza tym ambicje Baelisha jako osoby z niskiego rodu łatwiej zrozumieć. Jego podstępy uwzględniały jego słabszą pozycję względem możnowładców (chociaż w serialu wypaczono jego spryt). A Larys po prostu każe coś robić królowej bo tak. I aktor wnerwia mnie tym swoim spojrzeniem pod tytułem ,,tak głęboko rozważam swój każdy krok.”
„podobała mu się matka a potem córka”
czyja matka? jak on sie w niej kochal to sansy nawet w planach nie bylo xdd
I co z tego ? Dalej dziwne.
Nie? Ludzie, ogarnijcie się, co jest takiego dziwnego/zboczonego/zwyrodniałego w „stópkarstwie” xD? O ile dobrze pamiętam, to jest to najpopularniejszy fetysz wśród mężczyzn i dotyczy około ⅓ z nich. A pociąg fizyczny do matki oraz jej dojrzałej fizycznie córki? No jeśli były do siebie podobne, a dodatkowo mężczyzna wiekowo znajdował się pomiędzy nimi, to wręcz logiczne, a nie dziwne…
Stopkarstwo to perwersja gorszą niż zaawansowany cuckoldyzm
czy mógłbyś wyjaśnić stwierdzenie że szamani zawsze czynią zło? bo wydaje się potężną generalizacją
Nie da się tak w krótkim poście. Odsyłam do opracowań, a zacząć można nawet od Wikipedii. W największym skrócie szaman nie używa jakiejś „naukowej” magii jak w Wiedźminie czy Harrym Potterze, a będącej w istocie dostosowaną do woli czarodzieja fizyką. Szaman komunikuje się z duchami, sięga po pomoc demonów, babrze w najciemniejszej materii. A to nigdy nie jest dobre, ani tym bardziej bezpieczne. Ludzie potrzebowali szamanów, ale bali się ich i nienawidzili. Szaman z reguły mieszkał poza wioską, poza nawiasem społeczeństwa.
Szaman to przede wszystkim oszust i naciągacz. Czy to medyczny, magiczny, plemienny czy internetowy sprzedający ludziom fałszywą naukę, tabletki, kuracje itd.
Szaman to szaman, a to o czym mówisz to po prostu współczesny cwaniak. Na szamanizm np. wśród pierwotnych plemion Syberii czy Ameryki Płd. nie można patrzeć w ten sposób, w oderwaniu od ich fundamentu kulturowego. Mnie szaman niepotrzebny, ale np. średniowiecznym Czukczom albo Ewenkom owszem.
To Varys kolejnym zielonym. Nie ma przyrodzenia, starszy nad szeptaczami ^