Cóż to takiego? Czyżby podwójny odcinek Pytań do maesterów? A owszem. Miłej lektury.
Tajemnice Skagos
Dlaczego Davos miałby szukać Rickona akurat na Skagos? (pyta Burzmali)
W jednym z rozdziałów Sama dowiadujemy się, że Skagos to jedne z niewielu miejsc gdzie praktykowany jest kanibalizm, a właśnie jedzenie ludzkiego mięsa jest tym, co przychodzi pierwsze do głowy Davosowi, na widok miejsca gdzie Wex wbił swój sztylet. Plus Osha była dziką, po spaleniu Winterfell Bran i Rickon muszą się rozdzielić, dwójka braci idzie na północ, ale tylko Brann przekracza Mur. Fabularnie ma to najwięcej sensu bo Luwin mówił żeby nie iść do Umberów (Ostatniego Domostwa). I na dodatek właśnie na Skagos jeszcze nie było żadnego POV’a. (Gambit99)
Czy w Hardhome nie doszło czasem do powszechnie znanych aktów kanibalizmu? (pyta Burzmali)
BT: Jedna z wersji opowieści o upadku Hardhome rzeczywiście utrzymuje, że doszło tam do kanibalizmu… ale odpowiedzialni mieli być właśnie najeźdźcy ze Skagos. O kanibalizmie wśród samych mieszkańców Hardhome nie ma mowy.
Czy Skagos nie utrzymuje kontaktów handlowych z portami morza wewnętrznego? Tak chyba to się nazywa. Czy taki ekspert jak Davos nie ma wiedzy o miejscu z którym prowadzony jest handel? (pyta Burzmali)
BT: Skagosowie izolują się od reszty świata, więc żadnej większej wymiany handlowej kupcy z nimi nie prowadzą. A nawet z Dzikimi zza Muru są takie kontakty – np. Davos wspomina, jak kiedyś służył na statku, który zajmował się nielegalnym handlem z Dzikimi. Kapitan tego statku (nazwiskiem Uhoris) został za to stracony, gdy okręty Nocnej Straży ze Wschodniej Strażnicy przechwyciły jego jednostkę. Tenże Uhoris według Davosa bał się pływać na Skagos.
Dlaczego dzika zza muru pociągnęło na wyspę daleko na wschodzie? Czy dzicy wiedza o jej istnieniu? (pyta Burzmali)
BT: Myślę, że raczej wiedzą. Bo jeśli Skagosowie chcieliby z kimkolwiek utrzymywać kontaktu, to właśnie z Dzikimi, którzy są im najbliżsi pod względem kulturowym. A z punktu widzenia Oshy szukającej miejsca dla Rickona to spory atut – po z jednej strony dość dobrze rozumiałaby Skagosów, a z drugiej strony Skagosowie teoretycznie akceptują zwierzchnictwo Winterfell – znane są trzy Skagoskie rody (Crowlowie, Stane’owie i Magnarowie), choć to raczej bardziej klany niż takie rody, jak w innych częściach Westeros. Niektórzy fani spekulują też, że Skagosowie celowo rozpuszczają pogłoski o swoim skrajnym okrucieństwie, żeby odstraszać obcych. W ten sposób de facto sami sobą rządzą, a reszta Północy zostawia ich w spokoju. Jako argument podaje się na przykład to, że zdarzało się, że Skagos zostawał lordem dowódcą Nocnej Straży, więc to ich nieucywilizowanie może być wyolbrzymione. Czy tak rzeczywiście jest, pewnie okaże się w Wichrach zimy. Ale ogólnie rzecz biorąc, Skagosowie pod względem kulturowym są prawdopodobnie pomiędzy Północą i Wolnymi Ludźmi.
Osha wie, że dotychczasowi władcy północy przegrali. Władze przejmują ich wrogowie. Północ jest niebezpieczna dla niej. Ale ma atut Rickona. Wie że jego brat to warg. Uważam że wróciła za mur. Ona nie wie, gdzie wybrał się Bran.
Dopuszczam jeszcze że poszła do Reeda. Ale raczej Hardhome. (Burzmali)
BT: Biorąc pod uwagę, że Osha uciekła przez Mur z obawy przed Innymi, mocno powątpiewam, czy zdecydowałaby się tam wrócić z Rickonem… zresztą wówczas trudno wyjaśnić, w jaki sposób mogłaby przekroczyć Mur. A do Hardhome na tamtym etapie nie miałaby po co iść, bo jacykolwiek ludzie wrócili tam dopiero po klęsce armii Mance’a pod Murem. W momencie podejmowania decyzji przez Oshę w Hardhome były tylko ruiny i jaskinie uznawane za nawiedzone…
Jakich miejsc nad morzem wewnętrznym mógłby bać się taki ktoś jak Davos? Nieznanych, owitych tajemnica. Złowrogich. Skagos to tylko zmyłka. (Burzmali)
BT: Nie sądzę, żeby to była zmyłka. Zresztą tak naprawdę w tekście nigdy wprost nie jest powiedziane, że Wex pokazał na mapie Skagos, więc już samo zidentyfikowanie tego miejsca ma być dla czytelnika zagadką. A gdyby to była jedynie zmyłka, to byłoby to moim zdaniem tylko niepotrzebne piętrzenie komplikacji: jest zagadka co to w ogóle za miejsce; są silne wskazówki, że to Skagos; a na koniec miałoby się okazać, że to tylko Zamurze…
Jakiś czas temu Preston Jacobs i Carmine omawiali też wcześniejsze wersje rozdziałów Tańca odnalezione w Cushing Library przez gsteffa, i wśród wielu ciekawych rzeczy była mowa o tym, że jest też starsza wersja sceny, w której Jon w Duchy ma sen, w którym widzi jak Kudłaczek rozrywa ogromną kozę, która wcześniej zraniła go swoim rogiem. Ta “koza” to prawdopodobnie tak naprawdę skagoski jednorożec. Te zwierzęta to najprawdopodobniej nie takie jednorożce, jakie pojawiają się w mitologii, a w Westeros w heraldyce, tylko wymarli w naszym świecie krewniacy nosorożców – pisał o tym DaeL w odcinku Obłąkanych Spekulacji). W tej starszej wersji jest podkreślone, że ta “koza” miała tylko jeden róg na środku czaszki, co jeszcze silniej sugeruje, że ta scena rozgrywała się na Skagos.
Czuj Duch!
W pierwszym rozdziale Jona w tańcu ze smokami Jon mówi że z szóstki wilkorow zostały już tylko cztery, a jednego już nie czuje. Którego waszym zdaniem i dlaczego? (pyta Czaczacza)
BT: Preston Jacobs interpretuje ten fragment tak, że Duch nie wyczuwa Lata, bo przekroczył on Mur z Branem, a Mur blokuje zdolności zmiennoskórych. Wydaje mi się, że to dobre wyjaśnienie. Czyli Duch, będąc na południe od Muru, wyczuwa Nymerię (gdzieś w Dorzeczu) i Kudłaczka (prawdopodobnie na Skagos), a nie czuje Lata (w jaskini Bloodravena). A gdyby Duch był po drugiej strone Muru, to wyczuwałby tylko Lato.
D: Też uważam, że to najbardziej prawdopodobna interpretacja.
Herbata dla Lollys
Dlaczego po zgwałceniu nie podano Lollys Stokeworth środka na poronienie? Jak tak, to prawie nigdy w książkach nie było to problemem ani tematem tabu, a tutaj, w sytuacji, gdy nawet u nas (nie wiadomo jeszcze jak długo) dopuszczalna byłaby aborcja, w ogóle nawet o tym nie wspomniano. (pyta ManiekPRL)
D: Wydaje mi się, że herbatka jest bezpieczna do stosowania jako środek antykoncepcyjny, “antykoncepcja po” albo nawet środek wczesnoporonny. Ale używanie jej do przerwania bardziej zaawansowanej ciąży jest niebezpieczne dla kobiety. Lysa miała po tej aborcji poważne problemy zdrowotne. Możliwe więc, że nie podano Lollys miesięcznej herbaty przez pewne niedopatrzenie (wiemy jakie były okoliczności tego gwałtu, pewnie brakło maestera, by się nią zająć), a potem było za późno. Kwestie religijne teoretycznie też mogły odegrać jakąś rolę, ale akurat o tym nic nie wiemy.
Przydomki
Spiżowy Jon, Greatjon, Wąż Morski, Czerwony Kraken … Które z przydomków postaci w PLiO (obecnych i przeszłych) są według Was najciekawsze? (pyta EJM)
D: Kurwistrach 😀
BT: Z wymienionych postaci na mojej liście osób z najciekawszymi przydomkami znaleźliby się Yohn Royce, czyli Spiżowy Yohn i Corlys Velaryon, czyli Wąż Morski. A poza nimi: Rodrik Stark, czyli Wilk Wędrowiec; Brynden Rivers, czyli Bloodraven; Aegor Rivers, czyli Bittersteel; Beric Dondarrion, czyli Lord Błyskawica ; Daenerys Targaryen, czyli Zrodzona w Burzy, Arthur Dayne, czyli Miecz Poranku – chociaż to bardziej tytuł niż przydomek; Vorian Dayne, czyli Miecz Wieczoru (ciekawe nawiązanie do tego, że Wenus to i gwiazda wieczorna, i gwiazda poranna).
Ifeqve… Iquefe…
W sumie drobiazg, ale nic nie poradzę, że kłują mnie w oczy takie rzeczy. Bluetiger pisze o Ifequevronach. Lai pisała o Iquefevronach. W “Świecie Lodu i Ognia” są wspomniani Iqefevroni – przynajmniej w polskim tłumaczeniu. Wiki na https://awoiaf.westeros.org/ podaje hasło “Kingdom of the Ifequevron”. Która wersja nazwy jest poprawna? Czy to błąd w polskim tłumaczeniu? (pyta greylin)
D: Jak kiedyś pisałem o nich do Bluetigera w mailu, to chyba użyłem sformułowania “ci z kretyńską nazwą, co jej nie pamiętam”. I tej terminologii się trzymam.
BT: Nazwałeś ich też kiedyś “plemieniem Qwerty”, sugerując, że podczas opracowywania tego fragmentu Świata Lodu i Ognia GRRM przysnął na klawiaturze. A na poważnie – z tego co przeczytałem na A Wiki of Ice and Fire wynika, że w samych oficjalnych źródłach ta nazwa jest różnie podawana. W aplikacji A World of Ice and Fire jest The Kingdom of the Ifequevron (Królestwo Ifequevronów), a w The Lands of Ice and Fire – Kingdoms of the Ifeqevron (Królestwa Ifeqevronów). Z kolei w oryginale ŚLiO są Ifequevroni. Tymczasem w polskim ŚLIO są Ifeqevroni. Nie wiem skąd się bierze ta różnica, ale może w pierwszym wydaniu ŚLIO w oryginale też byli Ifeqevroni, a potem to zostało zmienione, albo zmiana w oryginalnym tekście nastąpiła już po wysłaniu tekstu do polskiego wydawcy, ale jeszcze przed ukazaniem się oryginału.
Zapomniane cykle
Kiedy kontynuacja prawa rzymskiego? (pyta Lucjan)
D: Nieprędko. Teksty przeczytał ułamek ludzi, którzy czytają nasze teksty o PLiO, więc to było trochę takie pisanie “sobie a muzom”. Jeśli nagle okaże się, że mam masę wolnego czasu, bo doszedłem do ogromnego majątku albo leżę połamany w łóżku i nie mogę się zająć inną pracą, to faktycznie będą szanse na kontynuację, nawet gdyby czytelników można było policzyć na palcach jednej ręki pracownika tartaku.
Czy wrócą Szalone Teorie? czy zostały jeszcze jakieś tematy, które chcielibyście poruszyć w ramach tego cyklu? ile ich jest? jakie to tematy? (pyta kath)
D: Tak wrócą. Ja mam w sobie jeszcze energię i pomysły na kilka odcinków związanych z PLiO. Dwie z nich wiążą się z przedstawieniem pewnych faktów w serialu Ród smoka. Ale jest też bardzo duża teoria na temat królewskiej krwi i magii, którą zacząłem opracowywać (w głowie) już lata temu. To tyle ode mnie. A Bluetiger też ma swoje bardzo ciekawe koncepcje, musicie go jakoś zachęcić do ich spisania 😉
BT: Mam w miarę skonkretyzowane pomysły na dwa teksty, które można by zaliczyć do tego cyklu. Przy czym jeden z nich to byłaby bardziej próba usystematyzowania wniosków z kilku innych teorii nie mojego autorstwa i wyjaśnienia czemu uważam, że akcja może się potoczyć właśnie w takim kierunku. A drugi tekst dotyczyłby Dunka i Jaja – a dokładniej pewnego szczegółu, który moim zdaniem może sugerować coś na temat dalszego rozwoju ich przygód. Ten pierwszy tekst mógłby być nawet dość długi (może nawet podzieliłbym go wtedy na części), drugi raczej krótki.
KIEDY WRUCOM NIEDZIELNE FISZKI DAELA???!!! (pyta grzybek)
D: Kiedy słońce wzejdzie na zachodzie i zajdzie na wschodzie, kiedy wyschną morza, a wiatr będzie przenosił góry jak liście… No, może uda się coś zrobić wcześniej.
Martin „nie umie w religie”
Dlaczego wiara siedmiu jako jedyna jest pozbawiona mistycyzmu? Jest to największa religia w Westeros która jedyna nie daje magicznych umiejętności. Koncept siedmiu jest naprawdę ciekawy i kiedyś myślałem że septonowie mogą być równie ciekawi jak maestrowie. Zawsze miałem nadzieję że siedmiu reprezentuje różnych bogów świata jednak teraz widocznie okazała się to fałszywe. Jak na ironię czemu jedyna wiara której kapłani nie praktykują magii jest tak popularna mimo że inne religię wykazują niesamowite umiejętności porównywalne z cudami. (pyta Srebrnyjeleń)
Dlaczego Martin nie umie w religie? Wiara w siedmiu jest jakąś wydmuszką bliższą w sumie naszej zsekularyzowanej współczesności przemieszanej z ludową religijnością niż religijności ludzi średniowiecza. Stara wiara jest ok, ale to bardziej pretekst do pokazania mitologii/historii (?) świata. Ci od Wróbla podpadają pod jakiś ruch purytański, ale nie ma chęci rozwinięcia tego wątku i raczej nie będzie na to czasu. Zrzynke z Cthulhu pominę milczeniem. Chyba jedynie R’hllor prezentuje się trochę ciekawiej i podpada pod tremendum et fascinans i tajne kulty. (pyta devastator)
D: Martin umie w religię (wiara w Starych Bogów ma naprawdę masę ciekawych aspektów, smaczków i niuansów, no i jest naprawdę wiarygodna), ale ta instytucjonalizowana mu wychodzi średnio. Wydaje mi się, że takie było założenie, to znaczy od samego początku chciał ją ukazać jako nudną w porównaniu do tajemniczych kultów wschodu czy północy, a jej cuda jako – że się tak wyrażę – mniej oczywiste. Myślę, że mielibyśmy znacznie ciekawszy obraz Wiary w Siedmiu, gdyby Cytadela była bliżej związana z Wiarą, a maesterowie otrzymywali też jakieś święcenia kapłańskie. Rozdzielenie tych dwóch instytucji zaszkodziło religii.
BT: Co do tych magicznych umiejętności kapłanów pozostałych religii, myślę, że jednak też nie są jakieś nadzwyczaj powszechne. Na przykład, obraz r’hlloryzmu trochę zniekształca to, że w książkach uwaga skupia się na Melisandre, która nie jest typową kapłanką i nie wiadomo nawet jak się dokładnie odnosi do głównego nurtu tej religii (który reprezentuje Benerro z Volantis). A ktoś, kto nie wierzy w Utopionego powie, że jego kapłani tak naprawdę nikogo nie przywracają do życia – np. maester Cerrick, z pochodzenia Żelazny Człowiek, stosował techniki kapłanów tak, jak dzisiaj się stosuje resuscytację. W dodatku magia zaczyna dopiero wracać w trakcie PLiO, a wcześniej była czymś bardzo, bardzo rzadkim. A po tym powrocie magii wyznawcy różnych religii mogą to samo niezwykłe zdarzenie różnie interpretować. Na przykład, r’hllorysta powie, że to Pan Światła ożywia Berica Dondarriona. Ale wyznawca Siedmiu może powiedzieć, że to cud, który oni zdziałali (pisał o tym DaeL w jednej z Szalonych Teorii). Nawet wyznawca Utopionego mógłby dowodzić, że Catelyn Stark ożywił właśnie on.
Numerologia
Jak sądzicie, na ile znaczenie mają pojawiająca się w książkach symbolika związana z numerologią – w szczególności liczbami 3 i 7 (np dziecię trojga, motyw siedmiu andalskich bogów etc.)? (pyta ManiekPRL)
BT: Z interpretacją symboliki liczb w PLiO jest moim zdaniem ten problem, że PLiO czerpie z taki wielu źródeł (np. różnych mitologii), że do każdej liczby można przypasować praktycznie każde znaczenie jakie się chce. Na przykład, załóżmy, że zastanawiamy się, czy liczba 9 ma w PLiO jakieś szczególne znaczenie. No i sprawdzamy sobie, że w takiej to a takiej mitologii 9 ma jakoby znaczyć coś takiego. Ale okazuje się, że w drugiej mitologii znaczy coś zupełnie innego. I jak teraz ustalić do czego odwołuje się GRRM, zakładając, że w ogóle ma na myśli symbolikę liczb? Dlatego jak dla mnie więcej sensu ma już próba ustalenia co dana liczba znaczy na podstawie samej PLiO. Na przykład, jest oczywiste, że siódemka jest w Westeros bardzo ważna, wygląda też na to, że trójka wiąże się jakoś ze smokami i Daenerys. Ale poza takimi przypadkami, gdy sam GRRM wyraźnie nadaje w danym fragmencie specjalne znaczenie danej liczbie, szukanie takiej symboliki może być bezowocne.
D: W pełni zgadzam się z Bluetigerem. W kwestii numerologii raczej nie sięgałbym do źródeł zewnętrznych, trzeba się trzymać tego, co autor ustalił w swoim świecie. I na tej bazie spekulować (jak to zrobiłem jakiś czas temu z “trzema głowami smoka”)
Pod nieobecność Roberta
Kto sprawował rządy w KL podczas podróży Roberta do Winterfell? Król wyjechał, królowa razem z nim, następca tronu także, Królewski Namiestnik nie żyje… Robert na kilka miesięcy zostawił władzę w całym państwie Małej Radzie? (pyta Nymer)
BT: Robert tak czy inaczej na ogół zostawiał rządzenie Małej Radzie, więc nie była to jakaś kolosalna zmiana… Przy czym Mała Rada była wtedy jeszcze mniejsza niż zwykle, bo nie było namiestnika, a Stannis udał się już na Smoczą Skałę. Jednak ci, którzy sprawowali urzędy najbardziej kluczowe w takiej sytuacji pozostali na miejscu – Renly jako odpowiedzialny za porządek, Baelish jako skarbnik i ser Barristan jako dowódca wojsk. Zresztą w Siedmiu Królestwach administracja królewska nie jest jakoś szczególnie rozbudowana, a przynajmniej nie jest dokładnie opisana. Ale to już dotyczy całych dziejów Siedmiu Królestw, a nie tylko tego jednego okresu.
D: I znów pełna zgoda. Zapewne jedyne co odróżniało ten czas podróży na Północ od normalnych rządów Roberta to brak wysłuchania petycji. I może mniej niepotrzebnych wydatków.
Namieszane z namiestnikami
Jak tak naprawdę działają urzędy Namiestników (Wschodu, Zachodu, Północy i Południa)? O ile w przypadki Północy jest to dość jasne, to np Namiestnik Zachodu dowodzi armiami tylko Krain Zachodu czy również Dorzecza? Tak samo Namiestnik Południa – dowodzi armiami Reach i Dorne (co jest imo kompletnie bezsensownym pomysłem bo żaden Dornijczyk nie będzie słuchał rozkazów Tyrella) czy również Krain Burzy? A co z Krainami Korony? Tamtejszymi armiami dowodzi Namiestnik Wschodu czy np sam król? Wiem, że tytuły Namiestników są tak naprawdę raczej tylko tytułami i w praktyce nie mają znaczenia ale zawsze mnie to zastanawiało. (pyta Nymer)
BT: Pierwotny sens tych urzędów był pewnie taki, że namiestnik północy (Stark) miał zajmować się przede wszystkim obroną przed zagrożeniami zza Muru, namiestnik wschodu (Arryn) – zza Wąskiego Morza, namiestnik południa (Tyrell) – z Dorne, a namiestnik zachodu (Lannister) – z Żelaznych Wysp. Co do roli tego ostatniego urzędu, to chociaż wyspy były częścią królestwa, Aegon Zdobywca pewnie podchodził do sprawy pragmatycznie i spodziewał się, że prędzej czy później Żelaźni Ludzie zaczną się buntować. Krainy Korony nie są włączone w ten system, więc ich wojskami dowodzi albo osobiście monarcha albo jego dziedzic, namiestnik bądź lord dowódca gwardii.
A jak to miało działać? Myślę, że w razie inwazji namiestnik odpowiadający za obronę na danym kierunku miałby też teoretycznie prawo dowodzić nie tylko siłami swoich własnych chorążych, ale też sprawowałby ogólne dowodzenie nad wojskami sąsiadów, jeśli takie wojska miałyby też być wezwane. Czyli gdyby, na przykład, Żelaźni Ludzie najechali Krainy Zachodu, to w razie potrzeby namiestnik zachodu mógłby też dowodzić siłami wysłanymi z Dorzecza. Ale łatwo sobie wyobrazić, że w praktyce lordowie z Dorzecza mogliby nie być z tego podporządkowania jakoś szczególnie zadowoleni. Poza tym, gdyby zagrożenie przybrało takie rozmiary, że trzeba by ściągać siły z kilku królestw, to pewnie i tak musiałby się zaangażować król, a wtedy dowodzenie objąłby albo sam monarcha, albo ktoś przed niego wyznaczony (w zasadzie mógłby nawet zostać wyznaczony któryś z namiestników, tylko że teraz miałby dodatkowe uprawnienia). Podobnie, jeśli działania toczą się poza granicami Siedmiu Królestw i biorą w nich udział wojska z kilku regionów, to pod nieobecność monarchy dowodzi namiestnik albo lord dowódca. Tak było na przykład podczas Wojny Dziewięciogroszowych Królów – najpierw dowodził namiestnik, lord Ormund Baratheon, a po jego śmierci ser Gerold Hightower.
Ogólnie rzecz biorąc, wydaje mi się, że w oryginale tytuł Warden lepiej podkreśla, że w przypadku tych namiestników “kierunkowych” chodzi tylko o władzę militarną. W polskim przekładzie oddanie tego przez wyraz namiestnik może niestety sugerować władzę polityczną przez skojarzenie z tytułem namiestnika królewskiego (w oryginale the Hand of the King), a to nie o to tu chodzi. Zastanawiam się, czy nie lepiej, gdyby namiestnicy “kierunkowi” nazywali się raczej “strażnikami”.
D: Zwrócę tylko uwagę, że chyba Martin zdał sobie sprawę z tego, że ten urząd jest zupełnie niepotrzebny i w późniejszych książkach prawie zupełnie go pominął. Więc żeby to sobie jakoś poukładać w głowie, sugeruję przyjąć, że to jednak urząd głównie honorowy, a Ned w Grze o tron robi aferę o nic.
I co śmieszki? Wystarczyło trochę dosadnie pod ostatnim odcinkiem zwrócić redakcji uwagę na ich zobowiązania wobec nas i oto kolejny odcinek.
PS. DaeLu czy nie myślałeś czasem, aby zablokować możliwość hejtu w komentarzach? Mam tu zwłaszcza na myśli osoby posługujące się nickami „tolkien” oraz „grzybek”, które pod ostatnim artykułem w prostacki sposób mnie zaatakowały.
Ty myślisz że jesteś dobrym trollem ale w istocie jesteś dobrym gównem.
Fsgk widzę kolejny poziom osiąga. Gównem w komentarzu nazywać innego człowieka, w sumie nawet nie bardzo wiem w jaki celu.
+1
kolejny tekst na stronie… po 1,5 tygodnia. wow, wielki sukces. chyba raczej nie przeczytali twojego postu albo nie podziałało.
O „plemieniu Qwerty”.
Bluetiger, z Twojej odpowiedzi wynika, że różnicą jest obecność lub brak literki „u”, a mnie chodziło o zamianę miejscami „f” i „q” – w moim wydaniu Świata Lodu i Ognia są Iqefevroni, nie Ifeq(u)vroni. Domyślam się jednak, że na kształt odpowiedzi raczej nie ma to dużego wpływu. Być może polski wydawca ma o tej nazwie podobną opinię, co DaeL.
O prawie rzymskim.
Szkoda – to były interesujące teksty. Ale rozumiem uzasadnienie.
Sprawdziłem to jeszcze raz, i widzę, że namieszałem: w wydaniu polskiego ŚLIO też mam Iqefevronów, a nie Ifeqevronów. Tymczasem według A Wiki of Ice and Fire w różnych anglojęzycznych źródłach występuje tylko różnica pomiędzy „Ifequevron” i „Ifeqevron”. Czyli najwyraźniej ta wersja z polskiego ŚLIO to po prostu literówka…
Chyba pierwszy odcinek, kiedy nie mam nic istotnego do dodania. 🙂 Może tylko w kontekście religii powtórzę co już raz napisałem (kto wie zresztą czy nie w miejscu z którego pochodziło pytanie). Moim zdaniem Wiara Siedmiu jest jak religia w starożytnym Rzymie. To typowa państwowa religia rytuałów. Nie ma ambicji uczynienia ludzi lepszymi, właściwie nawet nie trzeba wierzyć w bogów. Trzeba po prostu bywać tam gdzie wpada, czynić odpowiednie gesty i wymawiać odpowiednie formułki, a w domu mieć właściwe posążki. Pewnie w niczym to nie pomoże, ale też i na pewno nie zaszkodzi, zaś poprzez te rytuały udowadniamy swoją prawomyślność polityczną i przynależność do wspólnoty. Gdy czytam o religijności mieszkańców Westeros to mam wręcz przed oczami takie osoby jak Petroniusz z Quo Vadis czy bohaterowie serialu Rzym.
*wypada
Podobnie jak elita Rzymu tak elita Westeros nie wygląda na zbyt bogobojną. Natomiast plebs w Rzymie był prawdziwie wierzący. O czym świadczą liczne ołtarzyki w domach czynszowych oraz rozprzestrzenienie się kultów Mitry i Epony wśród legionistów.
Z jednej strony religia w Rzymie była bardzo zinstytucjonalizowaną i zrytualizowaną, ale ponadto Rzym jak nikt inny potrafił ją wykorzystać politycznie poprzez przejmowanie bóstw wrogich nacji i włączając je do swojego panteonu. Dlatego też mieli problem z Żydami i Chrześcijanami, którzy innych bóstw nie uznawali.
Podobnie Westeros akceptuje obce bóstwa, ale nie potrafi ich wykorzystać. Do tego wygląda na to, że na jedno miasto przypada jeden sept. W starożytności nawet najpośledniejsze miasta miały przynajmniej kilka świątyni.
Prostaczkowie w Westeros też mogą być bardziej religijni niż elita. Po prostu opowieść prowadzona jest z perspektywy elity, prawdziwego zdania plebsu na ten temat nie znamy.
Ta religia Siedmiu jest z jednej strony na państwowym poziomie religią rytuałów, zgadzam się z Wami, jednak z drugiej jest oparta na archetypach i to powoduje że poszczególni bohaterowie napełniają ją nowym życiem, gdy odnajdują w swoim losie dany archetyp. Archetypy te są dość uniwersalne i znane w wielu tradycjach, trochę mi się nie chce tego roztrząsać, bo jest środek nocy a to jest temat na doktorat 😀 Można doszczegóławiać i o szczegóły się spierać. No ale weźcie np nawet te mity greckie czy rzymskie, tradycje słowiańskie czy następujące po nich (nie chodzi mi o ścisły kanon chrześcijański do którego nie będę nawiązywać by Was nie wkurzać, ale o np bohaterów ludowych), ale i legendy trwające w ludziach (powiedzmy że snoby odrzucające „ludowość” też spełniają pewne archetypy i to niekoniecznie protagonistyczne). Jak się dobrze przyjrzeć, wszędzie jest różnego rodzaju Matka (np Gaia, Hera, Demeter, Mokosz), jest Ojciec / Król (np Kronos, Zeus, Odyn, sami sobie dopowiedzcie), jest Rzemieślnik (Hefajstos, liczni kowale, rybacy, budowniczowie z basni), Wojownik (Ares/Mars, Herakles, Beowulf, Atena, Lancelot i inni rycerze Itp itd), Młoda Dziewczyna (Afrodyta, Helena, księżniczki z zamków, różne inne naiwne panny), Stara Mądra Osoba (Mądrość, Merlin, wszelkiego rodzaju wyrocznie, zła wrózka ze śpiącej królewny), i Cień / Nieznajomy (Hades, Parki, zbłąkany wędrowiec, duchy itp) – lista nie jest kompletna i można z poszczególnymi pomysłami dyskutować. Na przykład brakuje tu archetypu cwaniaka/złodzieja/kupca (Hermes, Loki, błazen), a w PLIO dość ewidentnie występuje. Do czego zmierzam – nie potrzeba magii (manipulacji fizyką) w religii, by działała. Wystarczy że wpływa na umysły ludzi którzy odnajdują w niej inspiracje do działania i przekraczania dzisiejszego siebie.
Gwiezdne Wojny – filmy Kevina Feige i Patty Jenkins anulowane. A wy milczycie?
Disney ma coraz większe problemy, a w tym czasie portal zamilkł. Szkoda.
moze dlatego że disney to sponsor fsgk, wystarczy polaczyc kropki…
Czyli Skagos to taki nasz Sentinel Północny.
Kwestia popularności w Westeros wiary w Siedmiu nie trzyma mi się kupy i wyjaśnienia maesterów nic w tej kwestii nie zmieniły. Może i dla samego Martina wygodnie było mieć taką „nudną” religię, żeby na jej tle pokazać inne bardziej spektakularne czy tajemnicze religie, no ale z punktu widzenia przeciętnego mieszkańca Westeros bardziej popularne powinny być te religie, których kapłani potrafią czynić cuda, dawać jakiś „namacalny” dowód prawdziwości. Starzy Bogowie mają zielonych jasnowidzów i drzewonet, Utopiony Bóg przywraca do życia utopionych ludzi (a przynajmniej tak przedstawia to Żelaznym Ludziom Aeron Mokra Czupryna), a dokonania kapłanów R’hlorra są wręcz spektakularne, bo taki Beric został wskrzeszony kilka razy, a Catelyn Stark wróciła do życia, mimo że miała poderżnięte gardło i przeleżała w fosie Bliźniaków bodajże 3 dni. To są bardzo realne działania i nie ma znaczenia czy za tymi wskrzeszeniami stało bóstwo czy „tylko” magia krwi czy jeszcze coś innego, co umiejętnie wykorzystał dany kapłan. Tak czy inaczej stało się coś nadprzyrodzonego, co nie miało się zdarzać, bo na ogół ludzie po śmierci nie wracają z powrotem do życia 😉 A dokonania Siedmiu? Przez całą PLiO nie mamy na kartach kompletnie żadnego przykładu na ich działanie (poprawcie mnie, jeśli się mylę). Nic, kompletne zero. Tylko dużo się o nich mówi. I to wystarcza, żeby zdecydowana większość mieszkańców Westeros w nich wierzyła. Owszem, tak jak wspomniał Robert Snow, niektórzy traktują tę religię instrumentalnie. Tacy Lannisterowie czy Robert Baratheon nie byli zbyt wierzący, a życie w zgodzie z septonami było im na rękę, bo król namaszczony przez wielkiego septona miał jeszcze większy autorytet w oczach ludu. Jasne, to jest zrozumiałe. Chociaż z POVów w PLiO widać, że nawet w największych rodach były osoby mocno wierzące w Siedmiu. Choćby taka Catelyn, która często się do nich odwoływała w myślach i np. prosiła wielokrotnie Matkę o opiekę nad dziećmi. Podobnie np. Davos jest mocno wierzący, a o zwykłym plebsie nawet nie ma co wspominać, bo po prostu widać, że wiara w Siedmiu jest powszechnie przyjęta i praktykowana. Popularność i sukces ruchu Wróbla też nie wzięła się znikąd.
Tyle, że to wszystko tyczy się akurat tej jednej religii, której kapłani nie robią kompletnie niczego nadnaturalnego. Przy jednoczesnej obecności na kontynencie kapłanów innych religii, potrafiących w imię tych religii wskrzeszać ludzi. No nie klei mi się to zupełnie.
„z punktu widzenia przeciętnego mieszkańca Westeros bardziej popularne powinny być te religie, których kapłani potrafią czynić cuda, dawać jakiś “namacalny” dowód prawdziwości.”
To tak nie działa. 🙂 Niby co spektakularnego jest np. w takim chrześcijaństwie? Ba, wręcz przeciwnie. Wszelkie przejawy nadnaturalnych zjawisk uważane są za pochodzące od diabła. I jakoś to działa. Religie są różne, jedne np. gloryfikują samobójstwo honorowe, a inne uważają je za śmiertelny grzech. Trudno powiedzieć co powoduje, że jedne są popularniejsze od innych. Na pewno nie wodotryski.
Co spektakularnego jest w chrześcijaństwie? No choćby założenie, że Bóg zstąpił na ziemię pod postacią człowieka, a po śmierci zmartwychwstał. Trudno o coś bardziej spektakularnego, co mógłby zrobić człowiek 😉 I nie chcę tu wchodzić w debatę teologiczną, ale jest cała masa świadectw o cudownych uzdrowieniach czy objawieniach, są też relikwie typu Całun Turyński, chusta z Oviedo czy obraz Matki Boskiej z Guadalupe. Można w to wierzyć lub nie, ale jeśli zestawimy to wszystko z westeroską wiarą w Siedmiu to tam nie ma kompletnie niczego z wyżej wymienionych. Nie ma relikwii, nie ma żadnych uzdrowień czy objawień któregokolwiek z tych bogów, nie ma też ani jednej osoby, która twierdziłaby, że faktycznie realnie czegoś za sprawą tych bogów doświadczyła czy otrzymała jakąś pomoc. A mimo tego zdecydowana większość mieszkańców Westeros wierzy autentycznie akurat w Siedmiu, mimo że to kapłani innych religii dokonują spektakularnych „cudów”.
„No choćby założenie, że Bóg zstąpił na ziemię pod postacią człowieka, a po śmierci zmartwychwstał.”
Nawet jeżeli tak było w rzeczywistości, to miało to miejsce bardzo dawno i dziś już żadnych wiarygodnych świadectw nie ma. Pozostaje wyłącznie wiara. Zaś w przypadku objawień i uzdrowień kościół jest bardzo ostrożny i większości nie uznaje.
A Wiara Siedmiu też ma swoje mity założycielskie. Proponuję poczytać na awoiaf:
https://awoiaf.westeros.org/index.php/Faith_of_the_Seven
I o Siedmioramiennej Gwieździe:
https://awoiaf.westeros.org/index.php/The_Seven-Pointed_Star
Ma też swoich błogosławionych (jak choćby Baelor Targaryen) i o ile pamiętam relikwie. Po prostu Martin wiemy o niej mniej niż o chrześcijaństwie.
„A mimo tego zdecydowana większość mieszkańców Westeros wierzy autentycznie akurat w Siedmiu, mimo że to kapłani innych religii dokonują spektakularnych “cudów”.”
Masz bardzo ciężkie pojęcie o Wierze. 🙂 Myślisz, że naprawdę o ilości wiernych decydują sztuczki i króliki wyciągane z kapelusza? Gdyby tak było to wszyscy bylibyśmy wyznawcami voodoo albo przynajmniej hinduizmu. Wiara wtedy zdobywa popularność, kiedy jest na nią zapotrzebowanie i zajdą sprzyjające okoliczności. Chrześcijaństwo odniosło sukces dzięki specyfice Cesarstwa Rzymskiego, które łączyło w jednym organizmie państwowym cały znany świat. Natomiast Wiara w Siedmiu dzięki podbiciu Westeros przez Andalów. Gdyby nie to wydarzenie to pewnie pozostałaby jedną z mniej znaczących lokalnych religii Essos.
Ech, przeziębiony jestem i szybciej myślę niż piszę. :/
*Po prostu Martin nie wszystko jeszcze opisał, w związku z czym wiemy o niej mniej niż o chrześcijaństwie.
„Nawet jeżeli tak było w rzeczywistości, to miało to miejsce bardzo dawno i dziś już żadnych wiarygodnych świadectw nie ma. Pozostaje wyłącznie wiara. Zaś w przypadku objawień i uzdrowień kościół jest bardzo ostrożny i większości nie uznaje.”
Jest sporo uznanych przez Kościół objawień i uzdrowień z ostatniego stulecia, choćby objawienia w Fatimie czy uzdrowienia będące podstawą kanonizacji świętych (choćby historia uzdrowienia śmiertelnie chorej kostarykanki Floribeth Mora Diaz przy kanonizacji JPII), do tego byli święci pokroju o. Pio (wokół których, oględnie mówiąc, działy się niezwykłe rzeczy) czy badania naukowe nad relikwiami potwierdzające ich wiarygodność (całun turyński). Nadal nie widzę tu analogii do wiary w Siedmiu, gdzie ludzie mają do dyspozycji tylko zapewnienia septonów, że Siedmiu istnieje, ale nie mają niczego innego, a i tak w nich wierzą. Przy jednoczesnym wskrzeszaniu ludzi przez kapłanów Rhlora.
„Masz bardzo ciężkie pojęcie o Wierze. 🙂 Myślisz, że naprawdę o ilości wiernych decydują sztuczki i króliki wyciągane z kapelusza? Gdyby tak było to wszyscy bylibyśmy wyznawcami voodoo albo przynajmniej hinduizmu.”
Tyle, że kapłanów voodoo czy hinduizmu nie było w Europie. A w Westeros kapłani Rhlorra są 😉 I nie ignorowałbym tak bardzo tych wszystkich fajerwerków, bo one same może nie są podstawą funkcjonowania wiary, ale mocno się przyczyniają do jej rozpowszechnienia. Myślisz, że Thoros z Myr i Melisandre przyciągali do siebie ludzi i przekonywali do wiary w Rhlorra, bo mieli dobrą gadkę? 😉 Ano nie, zadziałały ich fajerwerki. A kapłani siedmiu takowych nie mają. Wczesne chrześcijaństwo też popularyzowało się dzięki opowieściom o cudach Jezusa i jego uczniów, potem świętych, dzięki relikwiom (w średniowieczu krążyło ich po Europie mnóstwo i nie ma znaczenia, że większość to były oczywiste fałszywki, bo swoją rolę spełniały), a w następnych wiekach doszły opowieści o objawieniach, uzdrowieniach, badania nad relikwiami, a w końcu popkultura w postaci dostępu do książek, filmów, dokumentów. Chyba mało jest osób, które wierzą tylko dlatego, że im tak wpoili rodzice czy księża w szkole, większość jednak szuka czegoś bardziej przekonującego, w tym dowodów na te wszystkie „fajerwerki” 😉
„Chrześcijaństwo odniosło sukces dzięki specyfice Cesarstwa Rzymskiego, które łączyło w jednym organizmie państwowym cały znany świat. Natomiast Wiara w Siedmiu dzięki podbiciu Westeros przez Andalów. Gdyby nie to wydarzenie to pewnie pozostałaby jedną z mniej znaczących lokalnych religii Essos.”
Chrześcijaństwo odniosło sukces pomimo prześladowań przez kilka wieków przez to cesarstwo rzymskie. Ale zgadzam się, że dzięki Andalom wiara w Siedmiu przyjęła się powszechnie w Westeros choć nadal mnie dziwi, czemu tak wiele osób (jak Catelyn czy Davos) szczerze w nich wierzą, a nie tylko traktują jak tradycję jak choćby Lannisterowie, skoro to Rhlorr pokazuje fajerwerki, a Siedmiu nie 😉
„Chrześcijaństwo odniosło sukces pomimo prześladowań przez kilka wieków przez to cesarstwo rzymskie.”
Chrześcijaństwo odniosło sukces ponieważ obiecywało ludziom z nizin społecznych, niewolnikom, zaharowującym się chłopom i pracownikom klepiącym biedę lepszy los na tamtym świecie. Oraz to, że ci, którzy ich dręczyli będą cierpieć wieczne męki. I nie trzeba było w tym celu odbywać żadnych wieloletnich nauk , jak w religiach Dalekiego Wschodu. Nie trzeba było zgłębiać żadnej wiedzy tajemnej ni kabały. I nie trzeba było być żadnym herosem zabijającym dziesiątki wrogów, żeby zasłużyć sobie na niebo, jak to np. u bogów olimpijskich i barbarzyńskich. Wystarczyło być dobrym. A to czy tam Jezus kogoś ożywił czy ktoś inny uzdrowił nie miało najmniejszego znaczenia, bo mało kto to widział, a jeszcze mniej w to wierzyło. Cechą dobrej religii jest to, że ewentualny zysk jaki możemy osiągnąć z jej przyjęcia sprawia, że nie pytamy o żelazne dowody.
Ilu ludzi widziało te ożywienia Berica? Tylko jego towarzysze. A sztuczki Melisandre? Nawet ci, którzy znali i widzieli jej moc, jak choćby Davos, ani myśleli za sprawą tej mocy przyjmować jej wiary. Szli za rozkazem króla, albo za własnym interesem. I nie dziwota, bo niby co im dawał ten Rhllor? Ratunek przed zagrożeniem, w które nie wierzyli? Pokazy mocy równie dobrze mogą być dziełem diabła, demonów czy czego tam. Nie one decydują o popularności wiary. Dla większości ludzi to są oczywistości, choć widzę już, że ciebie raczej nie przekonam. 🙂 Nie jest to zarzut, po prostu niektórzy mają inne podejście.
Davos był faktycznie wyjątkowo „oporny”, ale jednak większość ludzi Stannisa przeszło na Rhlorra, a niektórzy jak Selyse popadli wręcz w fanatyzm. Ale zgodzę się z Tobą na pewno co do tego, że faktycznie relatywnie mało ludzi w Westeros widziało te wszystkie sztuczki. Ciekawi mnie, co by było, gdyby np. widzieli jakąś publiczną egzekucję Berica, a potem zobaczyli go żywego i tak kilka razy 😉
„Zastanawiam się, czy nie lepiej, gdyby namiestnicy “kierunkowi” nazywali się raczej “strażnikami”.”
Albo obrońcami.
To oczywiście byłoby jak najbardziej poprawne tłumaczenie, ale ja wolałbym jednak wprowadzić jakiś inny termin żeby oddać „Wardena”, a tego „obrońcę” bym sobie zostawił, bo potem mamy też tytuł „Protector of the Realm”, z którego można zrobić albo „Obrońcę Królestwa” albo „Protektora Królestwa”. Jak dla mnie „Obrońca” jest tam lepszym rozwiązaniem, bo w Westeros jest też tytuł „Lord Protector”, ale oznacza on regenta głowy któregoś z Wielkich Rodów (np. Littlefinger jest lordem protektorem Orlego Gniazda i Doliny Arrynów). Tytuł „Lord Protector” jest też używany w odniesieniu do regenta monarchy, ale wydaje mi się, ściśle rzecz biorąc właściwy tytuł to „Lord Regent” – o tym poniżej.
Tymczasem „Protector of the Realm” to albo jeden z trzech członów tytulatury monarchy (Król Andalów, Rhoynarów i Pierwszych Ludzi, Pan Siedmiu Królestw i Obrońca Królestwa), albo tytuł kogoś, kto sprawuje militarne funkcje Żelaznego Tronu w imieniu monarchy. Na przykład, lord Leowyn Corbray był Obrońcą Królestwa przez część regencji Aegona III. (W polskim przekładzie jest nazywany „protektorem królestwa”, ale w oryginale to jest ten sam tytuł „Protector of the Realm” co u monarchów. Po prostu Corbray tymczasowo pełnił tę funkcję w zastępstwie króla).
Czyli „obrońcę” zostawiłbym na tłumaczenie tytułu „Protector of the Realm”, a na „Wardena” wprowadziłbym coś innego. I myślę, że „Strażnik” by pasował. Widziałem zresztą, że tak się oddaje rzeczywisty tytuł „Lord Warden of the Cinque Ports” – lord strażnik Pięciu Portów.
Przy okazji: z tymi tytułami w „Grze” jest pewne zamieszanie. W swoim testamencie Robert wyraża wolę, by Eddard Stark po jego śmierci był namiestnikiem królewskim, lordem regentem (Lord Regent) i Obrońcą Królestwa (Protector of the Realm). Ale potem Littlefinger nazywa Neda lordem protektorem (Lord Protector). Również podczas konfrontacji w sali tronowej Ned domaga się, by Rada potwierdziła go na urzędzie lorda protektora. Czyli tak jakby w tym „lordzie protektorze” zlewają się urzędy lorda regenta i Obrońcy Królestwa z testamentu Roberta. Albo Ned rozumie przez „lorda protektora” Obrońcę Królestwa i uważa, że dla niego to jest ważniejszy tytuł, podczas gdy formalnie ważniejszy jest lord regent.
Jednak ściśle rzecz biorąc to są dwie odrębne funkcje – lord regent sprawuje rządy w imieniu monarchy i jest najważniejszą osobą w państwie po monarsze, a Obrońca Królestwa to osoba, która sprawuje funkcje militarne (np. dowodzi armiami, odpowiada za obronę Siedmiu Królestw itp.). Regent może też być jednocześnie Obrońcą Królestwa, ale nie jest to konieczne – wspomniany Leowyn Corbray był Obrońcą, ale regentami były inne osoby (m.in. jego brat ser Corwyn Corbray). W takim przypadku Obrońca Królestwa odpowiada przez lordem regentem (lub radą regencyjną). Regentowi podlega też namiestnik – czyli ser Kevan Lannister jako lord regent jest formalnie ponad Mace’em Tyrellem jako namiestnikiem (choć w praktyce musi się liczyć z jego zdaniem, bo władza Tommena opiera się na sojuszu Lannisterów z Tyrellami).
W praktyce regentem i namiestnikiem bywa ta sama osoba, i pewnie dlatego te różnice się zacierają (w obrębie świata przedstawionego, bo pewnie zamieszanie w „Grze” wynika po prostu z tego, że w pierwszym tomie te terminy są jeszcze płynne, i dopiero przy opisywaniu dziejów Westeros np. w „Ogniu i krwi” wszystko się precyzuje).