Minęło sporo czasu, odkąd na naszym portalu ukazała się pełnoprawna recenzja gry wideo. Jako usprawiedliwienie napiszę tylko, iż pojawiło się w tym czasie stosunkowo niewiele tytułów, które mnie do siebie w pełni przekonały, reprezentujących gatunki, które do mnie trafiają. Na szczęście dzisiaj mogę zaprosić Was na recenzję interaktywnego dramatu „As Dusk Falls”.
Powszechnie wiadomo, że „za darmo to uczciwa cena”, a właśnie w takiej opcji „As Dusk Falls” pojawił się na moim dysku. No dobrze, z tym za darmo to przesada, jednak pozycja ta już w dniu premiery pojawiła się w ramach abonamentu „XBOX Game Pass”. Jak być może kojarzycie, gry narracyjne są jednym z moich koników, więc musiałem sprawdzić debiutancką produkcję studia Interior/Night i przedstawić Wam efekty tego spotkania. Wrzucę jednocześnie małe ostrzeżenie. Jako że mamy do czynienia z grą narracyjną w której „wybory mają znaczenie”, starałem się, aby zrzuty ekranu nie miały zbyt wielu spoilerów (zamalowałem kluczowe moim zdaniem wypowiedzi), jednak nie mogę tego Wam w 100% obiecać. Zawsze jest szansa, że dostrzeżecie szczegół, który zdradzi Wam zbyt wiele. Podobnie jest w przypadku tekstu recenzji, tu też pojawią się „ospoilerowane” fragmenty. Czy wszystkie? Raczej tak. Ale wiele zależy od Waszej definicji spoilera.
Ustaliliśmy już że „As Dusk Falls” jest grą z gatunku narracyjnych opowieści. Reklamowana była jako przedstawiająca „splecione losy dwóch amerykańskich rodzin ukazanych w okresie trzydziestu lat”. I już na dzień dobry powiem wprost – absolutnie NIE WIERZCIE w ten slogan. Mogę zdradzić, iż faktycznie poznamy historię dwóch rodzin, których los skrzyżował się w pewnym motelu w Arizonie przy amerykańskiej „Route 66”, natomiast zarówno ramy czasowe, jak i obietnica „splecionych losów” są na wyrost. Nie zrozumcie mnie źle, w teorii wszystko się nawet zgadza, ale w praktyce większość opowieści to po prostu historia tego spotkania w motelu. Widzimy „konsekwencje po latach”, ale nie zgadzam się tezą, że jest to główna oś produkcji – osobiście nazwałbym to prędzej interaktywnym podsumowaniem, gdyż absolutnie nie ma żadnego „pomiędzy”. Czy to źle wpływa na „As Dusk Falls”? O tym za chwilę, natomiast myślę, iż sprawiedliwe jest powiedzenie wprost – slogan marketingowy to w mojej opinii ściema!
No właśnie, co z tą rozgrywką i historią w „As Dusk Falls”? O rozgrywce w klasycznym tego słowa znaczeniu zapomnijmy, jak to zwykle w podobnych tytułach bywa. Została ona zredukowana w zasadzie do minimum, czyli wyboru odpowiednich opcji dialogowych połączonych z rzadkimi QTE (warto dodać, iż naprawdę prostymi). Jeśli jednak jesteście fanami gier narracyjnych, na pewno zdajecie sobie z tego sprawę – clue stanowi opowiadana historia. Ta jest naprawdę przyzwoita i wciągająca, ale jednocześnie wiem, że nie do każdego przemówi. W nasze ręce zostanie oddane gwałtowne i pełne napięcia spotkanie dwóch rodzin: Walkerów, którzy są w trakcie przeprowadzki i zmian ku nowemu (niekoniecznie lepszemu) życiu, oraz Holtów – pewnej arizońskiej rodziny z problemami. Ich losami (a właściwie losami ich przedstawicieli, głównie Vinca Walkera oraz Jaya Holta) będziemy kierować niejako na zmianę, z pojawiającymi się od czasu do czasu elementami retrospekcji. Czasem pozwalają one inaczej spojrzeć na pierwotnie oczywiste decyzje, być może również zmienić swoje nastawienie do niektórych postaci. Retrospekcje potrafią również, poprzez podjęte w ich trakcje decyzje, wpłynąć na dalszy bieg opowieści. Bohaterowie naszego dramatu są nakreśleni przyzwoicie, aczkolwiek czasem miałem przeczucie, że jednak są odrobinę przerysowani. Na szczęście nie w sposób karykaturalny, przez co wielokrotnie uczucie sympatii, antypatii czy współczucia względem nich wybijało się na pierwszy plan – a to zawsze cieszy. W swojej historii twórcy nie boją się poruszyć tematów niewygodnych, takich jak choćby: zdrada, przemoc, konflikty rodzinne, morderstwo czy samobójstwo. Spodobało mi się również podsumowanie rozdziału, które prezentowane jest w postaci drzewka decyzji, gdzie te nieodkryte przez nas ścieżki pozostają pustymi kwadratami – dzięki temu widzimy ile alternatywnych historii moglibyśmy prześledzić.
Jednak co z tymi wyborami i alternatywnymi drogami? Czy produkcja cierpi na odwieczny problem iluzoryczności wyborów? Klasycznie należy odpowiedzieć że… i tak i nie. Nie oszukujmy się – nasze wybory (a przynajmniej moje z 2 przejść) nie wpływają diametralnie na główną linię opowieści, ale… no właśnie – znacie zasadę? Wszystko co zostało powiedziane przed „ale” to kłamstwo? Trochę jest tak i w przypadku mojej wypowiedzi. Znaczy zrozumcie, na „główną” oś historii wpływu nie mamy, jednak w naszych rękach jest naprawdę sporo możliwości co do tego kto i jak tę opowieść zakończy. Wybory mogą być dla niektórych dosłownie kwestią życia i śmierci. Szczerze – ja jestem ukontentowany różnorodnością rozwiązań i wpływu moich decyzji na ostateczny obraz historii. Choć oczywiście były momenty irytujące gdy żaden z wyborów w kluczowym wydawałoby się momencie nie był „mój”, przez co gra na koniec decydowała sama co postanowiłem zrobić z zaprezentowanych opcji, aby innym razem w niemal błahym wydawałoby się fragmencie opowieści nagle pozwalała „nic nie robić”.
Dla mnie chyba najbardziej znaczącym fragmentem było gdy Vince miał zaatakować Tylera albo zabrać mu broń. Ani jedna ani druga decyzja w tym momencie nie wydawała mi się właściwa i zgodna z prowadzoną przeze mnie postacią, ale jednak – pozostałem bez wyboru, gdyż gra sama zdecydowała co zrobiłem wprowadzając mnie w serię QTE. Mogłem ją oczywiście zignorować (czytaj przegrać konfrontację od razu), ale w „głowie” Tylera został on zaatakowany tylko nieudolnie.
Muszę jeszcze napisać coś w ramach samego zakończenia. O ile sam finałowy epizod zapewne miał być swoistym katharsis i nawet w moim przekonaniu poradził sobie z tym zadaniem nie najgorzej, o tyle (uwaga, drobny spoiler):
Cliffhanger nakazuje nam uznać, iż będzie kontynuacja. Ja tego sequela oczekuję i na tej podstawie zawyżam ocenę o takie pół punktu. Jeśli takowy się nie ukaże, uznam, że gra jest… nieukończona i bez pomysłu na zakończenie.
Co się tyczy prezentacji gry – nie sposób nie zacząć od bardzo specyficznego stylu graficznego. Stylu, który nie każdemu może przypaść do gustu – otóż właściwie cała gra to szereg scen, na które naniesieni zostali nasi bohaterowie. Jednak nie są oni animowani, a właściwie naniesieni w postaci plansz. Dodatkowo całość została stworzona w mocno pastelowych barwach. To wszystko sprawia, iż nie mamy tutaj do czynienia nawet z poruszaniem się naszym bohaterem, którego losem w danym momencie kierujemy. Podkreśla to wcześniej przedstawioną opinię – rozgrywka została zredukowana do minimum. Ja sam szybko zaakceptowałem taką koncepcję i nie stanowiła ona dla mnie najmniejszego problemu. Nie miałem wrażenia oglądania pokazu slajdów, ale wiem, że niektórzy tak to odbierają. Stąd podkreślam – nie każdemu styl graficzny przypadnie do gustu. Oprawa audio w moim osobistym odczuciu jest nieprawdopodobnie klimatyczna i świetnie dopasowana. Podobnie jak dźwięki oraz dialogi. Pod tym względem „As Dusk Falls” zasługuje na maksymalną notę. Na koniec kwestia tłumaczenia – gra posiada polskie napisy kinowe, które sprawdzają się dobrze. Czasem mamy drobne błędy w tłumaczeniu słów na język Mickiewicza. Dubbingu nie uświadczymy i bardzo dobrze, bo aktorzy zostali świetnie dobrani do swoich ról.
W tym miejscu chciałbym również zwrócić uwagę nietypowe możliwości co do prowadzenia rozgrywki. Otóż „As Dusk Falls” oferuje nam… multiplayer. W rozgrywce cross-platformowej może grać do 8 graczy, a wybory, które będą dokonywane to wypadkowa głosów naszych współgraczy. Ba, została do tego stworzona nawet aplikacja na smartphone’a (przyznam, jednak że jej nie testowałem). To wszystko sprawia, iż możemy poznawać historię Holtów oraz Walkerów w zupełnie inny sposób. Jest również opcja „dla streamerów”, dzięki której widzowie na Twitchu mogą głosować nad wyborami. To również opcja przeze mnie nie przetestowana, aczkolwiek… kto wie, może kiedyś zdecydujemy się na taki eksperyment w ramach FSGK? Może ktoś z Was byłby zainteresowany? W sumie chętnie przeczytam na ten temat w komentarzach.
Podsumowując: uważam, że „As Dusk Falls” to bardzo, bardzo solidna pozycja wśród gier narracyjnych. Absolutnie nie staje się ona grą przełomową dla gatunku, ale na pewno jest bardzo interesująca. Cała historia zajmuje ok 6-7 godzin, a gdybyście postanowili zagrać alternatywnie, to tylko stanowi to wartość dodaną do produkcji. Czy poleciłbym Wam grę z czystym sumieniem? Cóż, jeśli lubicie tego typu „rozgrywkę”, a właściwie interaktywną opowieść to jak najbardziej. Jeśli nie jesteście w 100% przekonani, to może niekoniecznie w pełnej kwocie (129 PLN nie jest kwotą wygórowaną, jednak…), ale na wyprzedaży lub (podobnie jak ja) w ramach subskrypcji Game Pass warto po nią sięgnąć. Ja tymczasem wystawiam jej solidne (choć jak wspomniałem w pierwszym spoilerze z pewnym kredytem zaufania):
-
werdykt Razora - 7/10
7/10