Prace nad komentarzem do odcinka niebawem się rozpoczną (gdy dokończymy konwersacje, zostanie opublikowana w tej notatce). A tymczasem zapraszamy Was do zapoznania się ze streszczeniem. I oczywiście do dyskusji na temat odcinka.
Aktualizacja 31.08.2022: Omówienie dodane!
W zeszłym tygodniu poprosiliśmy o propozycje zmian, które moglibyśmy wprowadzić w omówieniach odcinków Rodu Smoka. Dziękujemy za otrzymane sugestie! Od tej pory streszczenia będą krótsze, będą również ukazywały się jako osobne teksty – chodzi nam tu przede wszystkim o to, by jak najszybciej pojawiło się miejsce, gdzie będzie mogła toczyć się dyskusja na temat nowego odcinka. Mamy nadzieję, że omówienia kolejnych odcinków będą pojawiały się szybciej, ale szanse na to, że zdołamy publikować je jeszcze w poniedziałki są raczej niewielkie. Niestety, nie jesteśmy w stanie już teraz odpowiadać na wszystkie pytania, jakie pojawiają się w komentarzach, i odnosić się do wszystkich ciekawych tematów, które są tam poruszane. Postanowiliśmy jednak, że spróbujemy odpowiadać przynajmniej na część z tych pytań w ramach nowej serii, której odcinki będą ukazywały się pod koniec tygodnia. Każdy odcinek tego cyklu będzie skupiał się na pojedynczym odcinku serialu, przy czym w tym tygodniu wyjątkowo zajmiemy się nie tylko częścią pytań dotyczących Księcia Łotrzyka, lecz również niektórymi pytaniami związanymi z Dziedzicami Smoka. Pozostałe pytania i tematy – zwłaszcza te, które nie są ściśle związane z danym odcinkiem – mogą trafić do puli Pytań do maesterów. (BT)
Ostrzegamy, że w poniższym tekście oraz w komentarzach pojawiają się spoilery z Rodu Smoka oraz utworów George’a R.R. Martina, na których opiera się ten serial.
Streszczenie odcinka
Drugi odcinek „Rodu smoka” zaczyna się od krótkiej demonstracji zwyczajów żywieniowych krabów. Następnie przenosimy się do Królewskiej Przystani. Mała Rada dyskutuje na temat wyboru nowego członka Królewskiej Gwardii. Ryam Redwyne pożył sobie w serialu dłużej niż w książce, ale w końcu i na niego przyszedł czas. Corlys Velaryon wpada na posiedzenie Małej Rady jakby to właśnie jego krab uszczypnął w tyłek. Wąż Morski domaga się interwencji w sprawie Triarchii. Atmosfera jest napięta. Viserys proponuje rozwiązanie dyplomatyczne, Rhaenyra proponuje smoki, ale za gadanie głupot zostaje odesłana, by wybrać sobie nowego rycerzyka do zabawy. Na dziedzińcu Rhaenyra wybiera oczywiście najprzystojniejszego najbardziej doświadczonego w walce ser Cristona Cole’a. Otto Hightower marudzi, ale Cole ma zostać zaprzysiężony. Scenę z tego wydarzenia zobaczymy w wyciętych scenach, bo niestety nie trafiła do serialu.
W tym czasie król Viserys pokazuje Alicent swoją kolekcję figurek do Warhammera makietę stolicy Valyrii, w tym Anogrionu – wielkiej wieży, w której rezydowali i czarowali valyriańscy magowie krwi. Viserys kryguje się, mówiąc, że to nie on zbudował makietę, bo nie chce być wzięty za nerda. Zauważa też smutno, że chwały Valyrii nie da się odbudować, po czym uszkadza jedną z figurek. Następuje wymiana powłóczystych spojrzeń. Robi się krępująco. Viserys rozluźnia atmosferę, przerzucając temat rozmowy na Rhaenyrę. Upewnia się, że Alicent nie mówi jego córce nic o długich wieczorach spędzonych z królem przy makiecie. Nie dziwię się mu, też bym się martwił, gdyby rozniosło się, że jestem nerdem.
W sepcie Rhaenyra narzeka na to, że ojciec się wkrótce hajtnie. Alicent upomina księżniczkę, daje jej dobrą radę jak poprawić stosunki z ojcem i razem się modlą. Z wyrazu twarzy możemy wydedukować, że Rhaenyra modli się o to, żeby jej mama była przy niej. Modlitwa się spełnia. Ale to już nowa mama. W ogrodach Corlys i Rhaenys próbują naprawić relacje z Viserysem. Sugerują, że korona być może jest słaba, ale gdyby tak Viserys wziął sobie za żonę ich 12-letnią córkę! Hohoho… to by od razu ludzie sobie poprawili o królu opinię. Przy kolacji Viserys i Rhaenyra nawiązują pierwszą od dłuższego czasu szczerą konwersację. No, szczerą do pewnych granic. Viserys zapomniał zapytać, czy nową mamą księżniczki powinna zostać jej najlepsza przyjaciółka, czy 12-letnie dziecko.
Król odbywa też zabiegi lecznicze w związku z zakażeniem palca. Zabiegi polegają na włożeniu palucha w robale. Dziś takie rzeczy robi się tylko w najbardziej ekskluzywnych spa. Viserys porusza w obecności Otto Hightowera i maestera Mellosa kwestię Laeny Velaryon. Hightowerowi to nie w smak, wielki maester nie widzi przeszkód. Cóż, ale on już w ogóle chyba mało widzi.
Wydawać by się mogło, że Viserys, jako człowiek zainteresowany modelarstwem, znajdzie wiele wspólnych tematów z Laeną, a jednak konwersacja się nie klei. Król to jednak w głębi serca dobry człowiek. Obserwujące wszystko z krużganka Rhaenys i Rhaenyra wymieniają się kilkoma dotkliwymi „prawdobombami”. Rhaenys zauważa, że jak królowi urodzi się syn, to wszyscy będą chcieli, aby to on dziedziczył.
Król dzieli się informacją o zabiegach Corlysa z Alicent. Pewnie liczy na to, że dziewczyna trochę się postara. I rzeczywiście, zostaje obsypany prezentami. Nie ma jednak czasu, żeby się pobawić naprawioną figurką, bo Otto Hightower informuje go o ważnym wydarzeniu. Strażnik smoczej jamy donosi o kradzieży jaja. Winowajca – Daemon. Jak każdy dobry superłotr, książę zostawił nawet liścik, w którym poinformował, że jest spadkobiercą tronu, że zajął sobie zamek, że będzie miał drugą żonę i że tak w ogóle to zaprasza wszystkich na wesele. Rhaenyra przytomnie pyta o to, które jajo wziął Daemon. Gdy wychodzi na jaw, że należało do Baelona, Viserysa trafia szlag i chce ruszyć naprzeciw swemu bratu. Ot tego zabiegu odwodzi go Otto Hightower. Przed odpłynięciem Królewski Namiestnik upomina córkę, by zdwoiła swe uwodzicielskie wysiłki.
Na Smoczej Skale trwa przekomarzanie pomiędzy ludźmi Hightowera i Daemona. Tytuł mistrza ciętej riposty zgarnia ser Criston Cole. Daemon demonstruje swojego smoka, ale pojawia się Rhaenyra, która rozbraja blef swojego stryja, robi mu obciach przed ziomkami i ogólnie stawia go w mocno niekomfortowej sytuacji. Daemon zwija manatki i nonszalancko oddaje jajo. Potem była jeszcze krótka scena z Mysarią, ale nie wniosła wiele.
W Królewskiej Przystani król prosi o opinię Lyonela Stronga. Okazuje się, że starszy nad prawami nawet nie czytał art. 200 kodeksu karnego i doradza sojusz z Velaryonami. Wraca Rhaenyra, dostaje ochrzan, ale umiarkowany, bo ojciec cieszy się, że jego córce nic się nie stało. Odbywają szczerą rozmowę, Rhaenyra mówi, że rozumie potrzebę zawarcia kolejnego małżeństwa przez swojego ojca. No to się zdziwi.
Następnego dnia, Viserys, kierując się zasadą, że kotu najlepiej ogon odciąć jednym ruchem, a nie kroić na plasterki, ogłasza, że poślubi lady Alicent Hightower. Rhaenyra płacze. Corlys pewnie też, ale dopiero po wyjściu za drzwi. Niedługo później, na Driftmarku, Corlys Velaryon relacjonuje mocno podkoloryzowaną historię swojego rodu nowemu sojusznikowi – Daemonowi Targaryenowi.
Omówienie
D: Zgodnie z naszymi przewidywaniami (a tak naprawdę to plotkami, które krążyły od jakiegoś czasu), drugi odcinek rozpoczął się od nowej-starej czołówki. Nazywam ją nową-starą, bo i melodia była znajoma i sam zamysł też nie był zupełnie oryginalny. Ale zamiast po mapie Westeros, wędrowaliśmy tym razem po valyriańskim modelu miasta, po którym spływała krew i którego uliczki reprezentowały… hmmm… najwyraźniej drzewo genealogiczne Targaryenów. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie patrząc na niektóre z charakterystycznych symboli (np. mamy tam koronę Viserysa).
BT: Też mam wrażenie, że czołówka przedstawia historię Targaryenów – na przykład, w momencie, w którym na ekranie są widoczne nazwiska Paddy’ego Considine’a i Matta Smitha, pojawia się chyba wyobrażenie Zguby Valyrii, a później można zobaczyć m.in. smoka ponad herbami różnych westeroskich rodów.
D: Ostatecznej pewności co do tego, co przedstawia intro nie mamy, bo niektóre symbole po prostu zbyt szybko znikają. Ale zakładam, że w kolejnych odcinkach intro może się nieco zmienić i to dostarczy nam jakichś wskazówek. Więc możliwe, że jeszcze do tego tematu wrócimy. A przechodząc do samej treści odcinka, to… Serialowi Redwyne’owie są długowieczni, nieprawdaż?
BT: Westerlingowie najwyraźniej też… w drugim odcinku mamy chyba rok 112 albo 113 od Podboju (od ogłoszenia Rhaenyry następczynią tronu minęło pół roku), więc według książkowej chronologii lordem dowódcą właśnie zostawałby Criston Cole, zastępując zmarłego niedawno ser Harrolda Westerlinga. Ale w serialu wydarzenia zostały przesunięte o kilka lat wprzód.
D: Jasne. Dlatego już na początku, poza pretensjami Corlysa, słyszymy o śmierci Ryama Redwyne’a, legendarnego lorda dowódcy Królewskiej Gwardii.
BT: I przez krótki czas namiestnika króla Jaehaerysa…
D: Jednego z najgorszych namiestników – dodajmy.
BT: Ale jako rycerz rzeczywiście był postacią wybitną, ówczesnym odpowiednikiem Barristana Śmiałego.
D: Tak jest. No więc od ostatniego odcinka minęło pół roku, na Stopniach dalej awantura, Ryam Redwyne umiera i trzeba wybrać następcę. Rhaenyra wybiera znanego i lubianego Cristona Cole’a. Oj, nietrafiony wybór – z jej perspektywy.
BT: Ale przypatrzmy się może na moment tym pozostałym kandydatom, bo wiąże się z nimi kilka ciekawostek. Na przykład, pojawił się wśród nich ser Desmond Caron, syn Royce’a Carona. Tenże Royce Caron zostanie później teściem Borrosa Baratheona, a za Aegona III zajmie miejsce wśród siedmiu regentów. Szkoda, że opowieść o schwytaniu kłusownika dotyczyła Desmonda Carona, a nie ser Rymuna Mallistera… wówczas moglibyśmy tam mieć nawiązanie do tego, że pierwszą informacją na temat Mallisterów na kartach Pieśni Lodu i Ognia jest to, że pojmali oni kłusownika – Willa z prologu Gry o tron. Byli też rycerze z rodu Crakehallów i Tarlych. I Corbray… A ten ród odegra znaczącą rolę w ostatniej fazie wojny.
D: Tak, przyznam, że mi te detale umknęły, bo byłem oczarowany faktem, że wreszcie rycerze noszą kolorowe opończe na zbrojach, i że demonstrują splendor swoich rodów. Naprawdę podoba mi się to jak Ród smoka odróżnia się od szaroburej Gry o tron. Swoją drogą to chyba zmienił nam się odrobinę rodowód Cole’a.
BT: Tak jak w Ogniu i krwi został on przedstawiony jako syn zarządcy Dondarrionów, ale została dodana informacja, że ma też dornijskie pochodzenie. Ale oczywiście w regionie takim jak Pogranicze nie byłoby to niczym szczególnie zaskakującym.
D: Jasne. No to zostawmy może rycerzy i zajmijmy się hobby Viserysa, które dostarcza nam ciekawych informacji na temat Valyrii. Okazuje się, że ich stolica nie była otoczona przez wulkany – przynajmniej w wersji serialowej – ale wprost zbudowana na wulkanie. Choć przypuszczam, że to może być kwestia do interpretacji. Może to był jeden gigantyczny wulkan, który miał 14 innych ujść…
BT: Tak czy inaczej, miejsce było niebezpieczne. Ale na szczęście Valyrianie mieli swoich magów…
D: Pewnie do czasu.
BT: Wspominam o magach, bo w tym odcinku padła nazwa ich siedziby…
D: Anogrion.
BT: Nie przypominam sobie, żeby w książkach pojawiła się wzmianka o takim miejscu.
D: Na pewno nic takiego nie było. Zapamiętałbym nazwę.
BT: Ale skoro nazwa już jest, GRRM może zdecydować, że ją wykorzysta.
D: Tak, zgaduję, że to w ogóle był pomysł GRRM-a. Za to wiesz co nie było jego pomysłem? Te wszystkie zmiany związane z Velaryonami. Otóż okazuje się, że po Podboju wcale nie wchodzili w związki małżeńskie z Targaryenami. Dopiero Corlys postanowił połączyć oba rody – jak w Valyrii. Obawiam się, że to następstwo uczynienia Velaryonów czarnoskórymi (bo mamy już oficjalne potwierdzenie, że Velaryonowie od początku nie byli biali). Po prostu trudno byłoby sprzedać tę wampirzą bladość Targaryenów, w sytuacji gdyby zawierali małżeństwa dynastyczne z Velaryonami. Jeśli się nie mylę to matka Jaehaerysa była według książek Velaryonką.
BT: Tak, nazywała się Alyssa Velaryon… a Valaena Velaryon była matką Aegona Zdobywcy.
D: Tak… No więc nie mam nic do aktora, który wciela się w Corlysa, uważam, że jest świetny. Ale jak widać czasem nawet drobne zmiany mają dalekosiężne skutki, które oddalają świat serialu od świata książek. A w tym odcinku to nie jedyna taka zmiana, bo odmłodzono też Laenę. Z ustaleniem w którym roku toczy się akcja serialu mamy w zasadzie pewien problem, bo za dużo tu pozmieniano. No, ale siłą rzeczy nie może się toczyć przed 112 o.P. Więc Laena powinna mieć ok. 19 lat.
BT: Wydaje mi się, że w drugim odcinku musi być albo rok 112, albo 113, w zależności od tego, w której połowie roku 112 zmarła Aemma. Serialowa Laena ma w tym odcinku dwanaście lat, więc mogła urodzić się w roku 100 lub 101. Jej książkowa odpowiedniczka urodziła się w roku 92.
D: Tak jest. A serialowy Laenor jest starszy. Oczywiście zmiana wieku postaci w tym wypadku miała pewne uzasadnienie fabularne. No bo pozwoliła pokazać Viserysa jako zadręczonego potrzebą wzmocnienia Żelaznego Tronu przez małżeństwo i sprawiła, że jego wybór bardzo młodej Alicent był akceptowalny. Zawsze to lepiej być efebofilem niż hebefilem… Ot, odrobina czarnego humoru. Ale wiesz co, mimo tych zmian uważam, że to był całkiem niezły odcinek. Miał ładnie zarysowany konflikt, odrobinę dramatyzmu, zwrot akcji…
BT: Zastanawiam się za to co tak właściwie chciał osiągnąć Daemon… Czy Twoim zdaniem on od początku przewidywał, że na Smoczą Skałę wyruszy ser Otto Hightower, a nie król?
D: Nie. Stawiam złote smoki przeciw dornijskim pomarańczom, że to było typowe zagranie w stylu młodszego brata, który szuka uwagi i próbuje prowokować starsze rodzeństwo do reakcji. On chciał spotkać się z Viserysem. Może liczył na to, że jakoś załagodzi konflikt, gdy z nim pogada.
BT: Z drugiej strony, ten list został napisany w tak sposób, żeby silnie zagrać na obawach ser Otta… bo przecież to Hightower obawia się, że Daemon stanie się drugim Maegorem (a Daemon słyszał, jak namiestnik to mówił). Na przykład, ta wzmianka o valyriańskim zwyczaju wielożeństwa… przecież to właśnie Ceryse Hightower szczególnie wiele przez to wycierpiała za czasów Maegora.
D: Tak, ale moim zdaniem Daemon po prostu robił i mówił najgorsze możliwe rzeczy, żeby prowokować. Gdyby mu przyszło do głowy, żeby nasikać do doniczek w sypialni króla, to też by to zrobił i opisał. Byle tylko wywołać reakcję. A Otto Hightower oczywiście to przejrzał i chciał, żeby jaja nie udało się odebrać. Ba, być może nawet chciał, żeby polała się krew. Po czymś takim Daemon byłby skończony.
BT: A skoro jesteśmy przy tej scenie, ciekawe, że Daemon przekręcił imię ser Cristona Cole’a akurat na Crispin… bo tak się składa, że w dzień świętego Kryspina (którego imię w angielskim jest podawane jako Crispin i Crispian), czyli 25 października, stoczona została bitwa pod Azincourt, a w sztuce Szekspira król Henryk V przed bitwą wygłasza słynną mowę o dniu św. Kryspina. Czy to możliwe, że serial czyni tutaj aluzję do Azincourt? Może to przekręcone imię ma zapowiadać, że Cole zostanie zabity przez łuczników, tak jak francuscy rycerze spod Azincourt? W każdym razie, warto jeszcze wspomnieć, że okręt, który widać zacumowany na Smoczej Skale w scenie przybycia Otta to chyba ten sam, który pojawił się w jednym ze zwiastunów. Zastanawialiśmy się, wtedy do kogo należy – do króla czy Daemona.
D: Faktycznie. Swoją drogą Smocza Skała naprawdę wygląda imponująco. Wiem, że widzieliśmy ją już w Grze o tron, ale dodanie wulkanicznych dymów dodało wyspie uroku.
BT: A grobla okazała się idealnym miejscem na konfrontację…
D: No, technicznie rzecz biorąc, to Daemon mógł siedzieć w zamku i rzucać w Hightowera obelgami z murów… Ale tak jak wspomniałem, chyba spodziewał się zobaczyć brata.
BT: Tymczasem zobaczył też Rhaenyrę… czy też odniosłeś wrażenie, że mu zaimponowała? Bo pewnie na jej miejscu Daemon zachowałby się podobnie.
D: Tak, Daemon to w ogóle jest fascynującą postacią. I rzeczywiście, choć kawał z niego dupka, to nie chce krzywdzić swojej rodziny. A Rhaenyra… cóż, podoba mu się również z charakteru.
BT: Tak przy okazji: co sądzisz o tej scenie z poprzedniego odcinka, w której Daemon podsłuchuje zebranie Małej Rady? Chodzi mi o to, gdzie Twoim zdaniem on stał? W jednym z tuneli Maegora, czy po prostu jakoś wszedł do tej komnaty?
D: Rany, mam nadzieję, że to jakiś tunel, bo stać w szafie albo kredensie to księciu nie przystoi.
BT: Poza tym wtedy gwardziści królewscy wychodzą na niezbyt kompetentnych… no chyba, że Viserys wiedział, że Daemon tam siedzi.
D: Wydaje mi się, że gdyby to było intencją reżysera i scenarzystów, to mocniej by to zaakcentowali. Więc obstawiam jednak tajne przejścia Maegora.
BT: A to tworzy ciekawą sytuację… Hightower mówi, że Daemon jest jak Maegor, a Daemon wie o tym tylko dlatego, że zna tunele, których rozkład Maegor chciał zachować tylko dla siebie. Tak w ogóle, zastanawiam się, czy zmiana płomienia w serialowym herbie Hightowerów na zielony też nie jest związana właśnie z Maegorem. Bo wzmianka o tym, że zielony ogień na szczycie Wysokiej Wieży był sygnałem, że Hightowerowie wzywają swoich wasali pojawia się w opisie przygotować miasta do obrony przed nadciągającym Maegorem. Czyli herb Hightowerów w pewnym sensie woła: “uwaga, Maegor u bram!”. I ser Otto woła tak samo o Daemonie.
D: To jest bardzo ciekawe spostrzeżenie. Sam bym na to nie wpadł. I niewykluczone, że właśnie takie smaczki twórcy serialu potrafią w różnych miejscach pokazać. I to bardzo subtelnie. No, na pewno bardziej subtelnie niż Viserys, który decyzję o ożenku przedstawia jak w reality show.
BT: To może spróbujmy teraz pospekulować, co pojawi się w kolejnym odcinku, którego tytuł będzie brzmiał “Drugi Tego Imienia”.
D: No, sprawa jest dość oczywista. Akcja znowu przeskakuje co najmniej rok do przodu i rodzi się Aegon II.
BT: Który faktycznie pojawia się w ujęciach z zapowiedzi…
D: Poza tym oczywiście zobaczymy w końcu walki na Stopniach. Masz jakieś przewidywania co do tego jak ta batalia zostanie rozegrana?
BT: Ze słów Corlysa wynika, że na początku siłom Velaryonów i Daemona nie będzie szło najlepiej… ale potem pewnie pojawią się smoki i przeważą szalę. No właśnie… smok, czy smoki? W OiK w kontekście tych walk wspomniana jest tylko Caraxes, ale w komentarzach pod omówieniem klipu Zapanuje ogień Nymer zasugerował, że Morski Dym Laenora też może się tam pojawić: “Można zauważyć różnice między niebiesko-czerwonym smokiem palącym żołnierzy a Caraxes (smoczyca Daemona jest bardzo długa i ma dodatkowe “skrzydła” na nogach ułatwiające jej latanie) Btw ten sam smok pojawia się w ujęciu z Meleys”. Co o tym sądzisz?
D: Myślałem, że to po prostu Meleys z Rhaenys na grzbiecie. Kto tam jeszcze mógł fruwać dla Velaryonów w tym czasie?
BT: Pierwszymi znanymi Velaryonami, którzy latali na smokach byli Laena i Laenor… a serialowa Laena jest chyba zbyt młoda, żeby wziąć udział w tych walkach, nawet gdyby już wkrótce oswoiła Vhagar.
D: Hmmm… Ale Laenor na Morskim Dymie… To już prędzej. I to fajny sposób, by go wprowadzić do serialu.
BT: Ciekawe, czy w serialu w walkach na Stopniach weźmie udział także Rhaenys… Zapowiedź sugeruje też, że w kolejnym odcinku Rhaenyra spróbuje uciec… czyli pewnie to z niego pochodzą te ujęcia z gwardzistą i Rhaenyrą, którzy pędzą przez las. Może to Cole ją odnajdzie?
D: Pewnie tak. I właśnie w ten sposób nawiąże się romans… albo przynajmniej jakaś nić platonicznego uczucia. Oczywiście powodem ucieczki mogłoby być aranżowane małżeństwo.
BT: Czyli już w kolejnym odcinku możemy zobaczyć serialową wersję nalegań Viserysa, by Rhaenyra wyszła za mąż, które podobno zakończyły się groźbą, że król odwoła mianowanie jej następczynią.
D: No i w zasadzie rozgryźliśmy cały zwiastun. Jedyna niewiadoma to Viserys z włócznią… ale mam wrażenie, że to po prostu jakieś ujęcie z królewskiego polowania. Może król nawet zabije dzika. Ponoć na trzeźwo łatwiej.
BT: Zastanawiam się też, czy to polowanie nie będzie miało miejsce w trakcie królewskiego objazdu… bo w scenie z karocą wśród zgromadzonych osób są postaci, które mogą się okazać Lannisterami. Bo to już chyba byłby dobry moment na wprowadzenie Jasona i Tylanda…
D: Jak najbardziej. Ale czy tak się stanie – zobaczymy już za kilka dni.
[spoiler] Odcinek nieco spokojniejszy, bez większych fajerwerków. Trochę zabawne jest to, że największy ze smoków, Vhagar (na którego chrapkę ma Laena) lata sobie swobodnie a Targaryenowie nie mają nad nią żadnej kontroli. Słabo się wywiązują ze służby ci smoczy strażnicy 😉 Co ciekawe, w następnym odcinku mamy 3-letni przeskok, bo w zwiastunie mamy małego Aegona ll.
Interesujące jest to, że tak bardzo antagonizują stryja z bratanicą. Rozumiem, że to będzie największy zwrot fabularny (odwrócenie oczekiwań), tak? [/spoiler]
Pewnie tak, skoro krwawe gody były szokiem dla wielu osob. Pamietam reakcje na smierć Joffreya albo na ścięcie Boromira:)
Tylko to dziwnie wygląda (dla znającego książki) bo o ile dobrze pamiętam, to nie było pomiędzy nimi takiej wrogości 🙂 Mam nadzieję że w miarę sensownie to poprowadzą bo inaczej wyjdzie jak w sezonie 8 🙂
Wiesz gdyby dodali „od siebie” trochę pieprzu do ich wcześniejszych relacji -> wtedy przyszły romansu byłby bardziej pikantny, a nawet wiarygodny.
Złość/ gniew/ nienawiść czesto sprzyjają romansom. Nigdy nie przespałeś się z kims kto Na co dzień Cię zdrowo wkur… ?
Zmierzam do tego, ze na taka zmianę, która nieco pogłębia relacje kochanków, nie krecilbym nosem. Oczywiście jeśli podadzą to w przemyślany sposób.
Wrogości? Ja w serialu widzę owszem rywalizację, ale też dużą nić sympatii. Deamon przywozi młodej prezenty, oddaje jej jajo (i w tej scenie w jego oczach widzę wszystko tylko nie wrogość czy niechęć) i ogólnie gdyby nie sytuacja z sukcesją robiłby pewnie za ulubionego wujka.
O tak tak. Odnoszę takie samo wrażenie 😜
Bardzo dobry odcinek. Świetne dialogi. Sprawa ożenku króla przedstawiona wyśmienicie. Jestem pod wrażeniem, że twórcom udało się to tak umiejętnie poprowadzić. Będę zupełnie spokojny o sukces serialu jak wszystkie intrygi będą dalej tak klarownie i ciekawie przedstawiane. Tym razem było bardzo dużo Corlysa, a mniej Daemona. Już nie mogę się doczekać walki na Stopniach w następnym odcinku.
Dwa zgrzyty tego odcinka. Vhagar i ta gościówka co stała przy Daemonie, nie wiem może tak powinno być, ale mi bardzo przypominała w tych swoich tekstach Melisandre, albo jakąś inna kapłankę Pana Światła.
Ja bym wywalił rozmowę o świecie mężczyzn, taka na sile trochę. W zamian za to wolałbym zobaczyć więcej krabów.
Poza tym piękne ujęcia na smoczej skale, czuć królewski majestat połączony z dzika, nieokiełznana natura.
Król ciapcius, coraz bardzo mnie irytuje swoją osoba/ naiwnością/ sposobem bycia -> co zaliczam na wielki plus dla ałtora odgrywającego role.
Księżniczka, opisywana jako piękna, budzi moj niesmak. Wiem, wiem gusta są różne, ale ciężko mi dostrzec w niej jakaś urodę.
Córa Otta wypada lepiej, ale jak na najpiękniejsza damę dworu to stawia poprzeczkę dość nisko.
Deamon, który również był opisany jak o przystojny, nadrabia charyzma, zaś jego przyszła ukochana wydaje mi się być rozlazła i nijaka. Kojarzy mi się z Sansa.
Doceniam skryty uśmieszek Otta gdy dowiedział się kogo będzie miał za zięcia. Fajnie to zagrał.
Waż morski mnie nie przekonuje, brak mu błysku w oku
Wyparłem z głowy jeszcze jedna rzecz. Tą absurdalną perukę Laeny Valeryon. Koszmar.
Podobało mi się streszczenie, doceniam humorystyczne przymrozenie oka, zwłaszcza jako nerd.
Będzie fajnie, jak kolejne streszczenia będą pisanie w takim stylu 😃
Teraz dopiero przeczytałem. Faktycznie zabawne to streszczenie. W takiej formie mogę je czytać.
Moim zdaniem, dobór aktorów jest kiepski i nie pasują do opisów z książki. W grze o tron casting wyszedł dobrze (poza Renlym i Asha)
Nie zapomniałeś o 25 cm mniejszym Robercie Baratheonie? Zamiast potężnego chłopa górującego nad niemalże wszystkimi otrzymaliśmy pociesznego braciszka Tucka
Moim zdaniem Rhaenyra daje radę, jest odpowiednio charyzmatyczna. A co do urody… Pamiętam jak to ładnie opisane były w sadze Uthreda, że tak naprawdę ludzie nazywają piękną każdą młodą kobietę, która nie jest wyniszczona ciężką pracą, chorobami, nie ma oszpeceń skóry, ekstremalnie krzywych zębów czy nosa. A bycie księżniczką dodawało +10 do urody, to oczywiste. Dlatego ja spokojnie kupuję te hasła o najbardziej urodziwych.
Co do samego odcinka brakowało mi trochę podkreślenia, że król jest racjonalny. Wdała mu się gangrena i on nie ma czasu by czekać dwa lata na możliwość spłodzenia potomka. Swoją drogą lubię go, dobry z niego człowiek przez co pewnie nie nadaje się na władcę.
Racjonalny? No nie wiem, dał się uwieść małolacie bo chętnie wysłuchała o jego hobby:)
Racjonalnym byłoby poślubienie młodej Rihanny. Niby król to król, ale nie wolno lekceważyć ludzi takich jak waż Morski.
Co zyskuje na ślubie z córka namiestnika?
Co zyskuje na ślubie z corka szefa olbrzymiej floty?
I najważniejsze co ryzykuje ślubem z corka namiestnika, a co ryzykuje ślubem z corka węża ?
Napisałam. Ryzykuje, że umrze zanim młoda będzie gotowa do urodzenia dziecka.
Póki masz smoki, możesz się żenić z kim chcesz
Problem jest taki, że na chwilę obecną jest tylko 3 smoczych jeźdźców. Rhaenys, której córka właśnie została odrzucona przez króla, przebywający na Smoczej Skale Daemon, który również został przez Viserysa upokorzony oraz Rhaenyra z młodziutką Syrax
To król nie latał na smoku? Nie znam tej książki.
Latał, ale ten umarł ze starości (bo to był najstarszy smok z w sumie wszystkich jakie poznaliśmy) kiedy król jeszcze nie był królem jeśli się nie mylę. A kolejnego Viserys sobie potem nie wziął.
Dziękuję za odpowiedź:-)
Widzę, że analizy wróciły na stare, dobre tory. Tego właśnie Lud Westeros oczekiwał. Ale po takim intro (a raczej ścieżce dźwiękowej), nie było wyjścia, prawda? Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.
I jest fajnie, fajniusio. Po koleżeńsku. Tyle, że mamy problem. Albo ja mam. Zatem, albo kolejny covid pozbawił mnie kilku kolejnych dioptrii, albo stół Aegona wziął i znikł. Gdzie jest !@#$%^&* stół, ja się pytam?! No gdzie? Co on im zrobił? Ani on okrągły, ani z amputowanymi nogami. No to co się wydarzyło? 300 lat miał tam sobie stać, to co z nim zrobili? Blade Dzieciątko: widzisz i nie grzmisz?
Żeby jednak zakończyć pozytywnie: jakim trzeba być człowiekiem, by nie czekać, po takim naprawdę zacnym wstępie, na pojawienie się Vhagar? (Bez znaczenia, że nie ma to sensu, ale oczekiwanie narobili).
PS. Proszę, powiedźcie mi, co ja właściwie widziałem w intro?
Też się zastanawiam, przydałaby się analiza intra. 😀
Stół Aegona jak najbardziej pojawi się w serialu (widzieliśmy go w zwiastunach i na zdjęciach promocyjnych), ale będzie po prostu w innej sali.
Może to Stannis przeniósł go do późniejszej komnaty żeby było bardziej dramatycznie 😉
A w intro widzimy drzewo genealogiczne Targaryenów przedstawione na makiecie Valyrii budowanej przez Viserysa. Polecam znaleźć na Reddicie lub Facebooku pełne wyjaśnienie wszystkich jego elementów 🙂
Zapewne będzie się ono z odcinka na odcinek zmieniać, bo też będzie przybywać (oraz czasami ubywać) naszych kochanych Targaryenów
Vincuś robi za miękką bułę.
Nie użyjemy smoka na Stopniach bo się grinpis zdenerwuje.
Damian zaprasza króla na bibę za 2 dni o drobiazg 350 mil morskich (wg map Westeros)
Wracają teleportacje z GoT. 2000 chłopa ze Straży Wiejskiej bierze urlop na żądanie i płynie opalać cyce na Smoczej Skale. I nic w związku z tym. Nikt nic nie widział.
Otto wywala Renię z królewskiej rady żeby nie przeszkadzała w urabianiu Vincusia i wybrała najfajniejszego Kena. Po czym, zamiast urabiać, sam z tej rady wychodzi.
Biała Armia jednak nie chroni króla tylko namiestnika. Szkoda że biedny Ned nie dostał takie obstawy od Robercika.
Vincuś o kradzieży jajka dowiaduje się od ciecia bo nikt nie zauważył jebutnego czerwonego smoka robiącego „wpadł-zajumał-wypadł” w Smoczej Jamie.
Otto wybiera się na Smoczą Skałę w 30+ chłopa zapominając że Damianek odleciał tam na Caraxes.
Generalnie większość sporów przypomina bunt sześciolatka.
Coś pominąłem?
W ogóle mam problem z aplikacją HBO na tv, nawet nie tyle z aplikacją tylko z serialem. Wszystko śmiga, a Ród Smoka nie i koniec. Ktoś miał podobnie?
Ja też tak mialam – przez operatora kablówki (Toya) nie było serialu, natomiast buo jak się zalogowałam na stronce…
A ta analiza to już cała? Bo jakoś tak się urywa jak napisy końcowe na mojej aplikacji HBO… 😉
Tak właściwie to z jakich powodów Viserys wybrał Alicent? Bo była miła dla niego? I to wszystko?
naprawiła mu figurkę:)
a tak serio :
– młoda, ładna
– była przy nim, gdy opłakiwał żonę
– z chęcią słuchała o jego hobby
– sprawiała wrażenie, że go rozumie
Czy to dużo? Zależy dla kogo rzecz jasna, ale facetom wiele nie potrzeba przecież:)
Pochodziła też z jednego z najpotężniejszych (jeżeli nie najpotężniejszego) poza Targaryenami rodów w Westeros. To też nie mało. Choć ja bym wybrał inaczej.
Ojciec Alicent jest 2 synem, nie jestem do końca pewny czy ślub z nią gwarantuje poparcie Starego Miasta.
Kevan Lannister też był drugim synem, więc jakie to ma znaczenie? Wszystko co robił, robił dla rodu i w porozumieniu z Tywinem. Ród to ród, a o ile wiem to Otto nie założył jakiejś osobnej gałęzi rodu jak np. Lannisterowie z Lannisportu czy Arrynowie z Gulltown. A czy ślub z Alicent gwarantował poparcie Starego Miasta to przecież okazało się podczas Tańca Smoków.
No na pewno nie. W tamtym okresie najpotężniejsi poza Targami byli Velaryonowie. Zaraz też będą mieć smoczych jeźdźców. Hightowerowie zyskali pozycję i rzucili rekawice Velaryonom po słubie Allicent
Potęga to nie tylko bogactwo. Inaczej władcami Westeros byliby bankierzy z Braavos. Czy skalista wysepka Velaryonów jest w stanie dostarczyć królestwu takiej armii lądowej, jak rozległe i licznie zamieszkałe, rolnicze ziemie Hightowerów? Czy jest w stanie dostarczyć tyle zaopatrzenia?
Była już w historii podobna wojna. Pomiędzy rolniczym Rzymem a handlowym imperium Kartaginy. Armia Rzymu opierała się na obowiązkowej służbie licznych drobnych właścicieli ziemskich, podczas gdy armia Kartaginy składała się niemal wyłącznie z najemników. Ponadto Kartagina, która prawie nie posiadała własnego rolnictwa, musiała kupować całe zaopatrzenie. Wszyscy wiemy jak skończyła się ta wojna. Nie pomogła wspaniała flota ani kufry pełne złota, bo każdą straconą armię Rzymianie zastępowali kolejną i kolejną.
Bardzo ciekawy przykład podałeś. Ale weźmy pod uwagę możliwości morskie Velaryonów. Szczerze nie pamiętam jak było z potęgą morską Hightowerów w tamtym okresie. Ale to Velaryonowie mogli błyskawicznie wylądować w Oldtown i później mieli smoki.
Ostatecznie wygrana była Hightowerów ale na to złożyło się mnóstwo innych czynników. Na ten okres moim zdaniem Otto i reszta rodu nie mieliby szans z Velaryonami.
W dyskusji chodziło raczej, kto byłby dla Viserysa wartościowszym sojusznikiem, więc miałem głównie na myśli korzyści, jakie mogłyby w razie czego wnieść te rody do królestwa. Zaś wynik bezpośredniej wojny zależy od wielu innych, często nieprzewidywalnych zmiennych. Np. takich jak osobiste cechy przywódców politycznych i wojskowych frakcji.
Co zaś do domniemanego szybkiego rajdu Velaryonów na Stare Miasto to przypuszczam, że wątpię. W średniowieczu oblegano twierdze całymi miesiącami, jeśli nie latami, a Oldtown to duża twierdza. Hightowerowie zdążyliby zebrać i sprowadzić armię na odsiecz, a w wojskach lądowych mieliby ogromną przewagę.
Być może będzie nam dane się przekonać jakby to wyglądało w przypadku Oldtown jeśli Euron faktycznie zaatakuje w kolejnych częściach.
Moim zdaniem wybór Allicent to jednak działanie sercem nie rozumem. Przynajmniej w serialu jest to mocno podkreślone.
I najważniejsze, Viserys siedzi na Żelaznym Tronie jak kaleka, jak nie plecki to paluszek i presja społeczna rośnie.
Szczerze mówiąc to średnio sobie wyobrażam także ten atak Eurona. Martin zapewne wzoruje Żelaznych na Wikingach, ale Wikingowie atakowali głównie bezbronne wioski, klasztory i mniejsze osady. Nie da się szybko wpaść i zdobyć tak wielkiego miasta pełnego budynków obronnych i otoczonego murami. To nie czasy artylerii Napoleona. Samo zdobycie cytadeli wydaje się ponad możliwości niewielkiej przecież armii wyspiarzy. Wielka Armia Pogan czy Oblężenie Paryża to były skomplikowane przedsięwzięcia logistyczne Wikingów, w które zaangażowano wszystkie dostępne siły i które zajęły im całe lata. Stannis miał znacznie silniejszą armię, był lepszym dowódcą niż Euron, a nawet nie zbliżył się do KP.
Podejrzewam, że oprócz tego, że chyba jako jedyna z jego otoczenia (poza Rhaenyrą) rozumiała jego ból, zapewniała mu jakikolwiek komfort, pocieszenie i po prostu potrafiła z nim rozmawiać, Viserys miał na uwadze jej wiek. Biorąc pod uwagę rany zadane mu przez Żelazny Tron (drugi odcinek a już ma je dwie, z czego w obie wdało się zakażenie) mógł podejrzewać, że jego dni są policzone i jak najszybciej chciał spłodzić zapasowych dziedziców. Gdyby wybrał Laenę, musiałby czekać co najmniej dwa lata, zanim byłaby ona mu w stanie dać potomków. Z Alicent sprawa była o wiele prostsza.
@CrazyPants!
Zauważ jednak, że osobą, która tym razem marudzi na zły opresyjny patriarchat jest księżniczka Rhaenys. A zatem jej marudzenie jest tyle samo warte co kiedyś marudzenie Cersei. Wiesz – nie ma władzy, bo głupi mizoginistyczny świat nie poznał się na jej geniuszu, bo spisek mężczyzn i blablabla. Pasuje to do zgorzkniałej niedoszłej królowej, która za swe porażki będzie obwiniać wszystkich tylko nie siebie. Widocznie politrukowi od Domu Smoka umknął ten kontekst. 🙂
Nie wiem co wy wszyscy cierpicie do tego Viserysa? Dla mnie jak na razie to bardzo dobry król, choć niestety niedoceniany. Jak większość spokojnych władców, którzy zajmują się głównie zarządzaniem dla dobra poddanych, po miecz sięgają tylko w ostateczności i niczego nie odpieprzają. Ciapciak? Miękka buła? Niezdecydowany? Jasne, Maegor był o niebo ciekawszy, z pewnością wolelibyście być jego poddanymi. 😛
Mnie tam Rhaenyra się podoba. Jest wystarczająco ładna, jak na valyriańską księżniczkę. Nie doskonała, ale prawie, a to jeszcze lepiej. Dzięki temu wydaje się bardziej rzeczywista. Przypomina mi trochę Daenerys. Nie w sensie, że jest do niej podobna, tylko że ma tak samo łagodną twarz i miły uśmiech. Nie ma rzeczy, które bardziej lubię u kobiet. 😉 Na taką nie sposób się gniewać nawet gdy skazuje na śmierć.
Corlys mnie też się nie podoba. Do tej pory nie pasował mi tylko z wyglądu, ale teraz doszło jeszcze pieprzenie jakichś wymyślonych bzdur o Valyrii i swoim rodzie, a zwłaszcza swojemu rzekomemu wpływowi na jego pozycję. :/
Na mały plus, że Laena się poprawiła. Dalej ta jej peruka wygląda dość dziwnie i zabawnie, ale już bardziej przypomina człowieka niż hobbita. 🙂
Więcej spostrzeżeń wrzucę jak autorzy uzupełnią temat. Może mnie czymś dodatkowo zainspirują?
To dobry krol, zgoda, ale nie na „obecne” czasy. Gdy piętrzą się zagrożenia, potrzeba reakcji, potrzeba odpowiedzi! Jezeli odpowiedzia krola na jawiace sie na horyzoncie niebezpieczenstwa jest czekanie… no coż wtedy łatwo stracic szacunek, posłuch i uznanie wsrod poddanych, a bez nich, jak doskonale wiesz nic po koronie:)
Ale reakcja była. Przecież król powiedział, że wysłał emisariuszy do Pentos i Volantis w celu zawarcia sojuszu, a wojska i okręty czekają i we właściwym czasie zostaną użyte. Tylko że wszyscy wokół się srali i chcieli już, natychmiast płynąć, lecieć i zabijać. To ma być lepsze? Tak działają narwani gówniarze i stuknięci psychopaci w rodzaju Daemona. Chyba naprawdę mieli rację w pierwszym odcinku. Za długo był pokój w Westeros i wszyscy tam wręcz proszą się o porządny wpier… :/
Ja zauważyłem u tego króla inną rzecz. Być może mądrą, boi się smoków, najchętniej by ich w ogóle nie używał, a jeszcze lepiej całkiem by się ich pozbył. Z perspektywy ludzkiego życia mądrze, smoki sieją straszne spustoszenie, ale z perspektywy tego, że to praktycznie jedyna rzecz, która trzyma Targaryenów u władzy już troszkę słabiej.
No, nie wiem. Podobno on też latał na smoku, więc chyba nie ma żadnej fobii. Myślę, że u niego to nie jest problem ze smokami, jako takimi, tylko ogólnie z przemocą. Król ewidentnie nie ufa przemocy i przemocowym rozwiązaniom, preferuje dyplomację, a smoki to przecież czysta przemoc. Król pewnie by sobie polatał na smoku, pozwiedzał, pooglądał widoczki, natomiast pozostali (nie wyłączając Rhaenyry) aż przebierają nogami, żeby wykorzystać te swoje smoki w boju.
Latał na Balerionie, ale krótko, uraz mógł powstać później. Ewidentnie coś do nich ma. Pierwsza sprawa to rozmowa z córką z pierwszego odcinka gdzie przestrzega przed używaniem smoków, druga gdzie mówi, że dobrze się stało, że nie kontrolują Vhagar bo jest ona za wielka dla tego świata. Jak tylko słyszy na naradzie o smoczych jeźdźcach to aż mu się jeży włos. Jest prawie, że wprost powiedziane, że cieszyłby się gdyby smoków nie było.
„że nie kontrolują Vhagar bo jest ona za wielka dla tego świata.”
Ja odniosłem wrażenie, że on to powiedział ze smutkiem, jakby chciał dać do zrozumienia, że źli ludzie tak uważają.
No nie wiem, ja będę się upierał przy swoim, że cieszy się, że nikt nie dosiada Vhagar i nikt nie włada jej siejącą zniszczenie mocą.
„Być może mądrą, boi się smoków, najchętniej by ich w ogóle nie używał”
Ciekawa ironia. Bał się smoków, więc pośrednio doprowadził do ich zniszczenia 🙂
Tak jak Dunedainowie z Gondoru bardzo bali się rozmycia królewskiej krwi, doprowadzając do upadku rodu.
Ja bym porównał smoki do bomb atomowych. Również są jedynymi gwarantami pokoju między mocarstwami. Również nikt ich nie używa.
Tylko w przypadku Targaryenów, to oni mają na nie monopol, ale Viserys to mądry król dlatego nie używa ich przy pierwszej lepszej okazji.
Ale czasem warto przypomnieć innym ze jako jedyny posiadasz atomówki, racja?
Co innego usłyszeć ze na koncercie były dobre głośniki, a co innego pójść na koncert i poczuć „basy” które wala po sercu, jakby przechodziły na wylot przez cała ciało
I co osiągnąłby Viserys używając takiej „atomówki” przeciw jakiejś pirackiej pchle? Tylko tyle, że zjednoczyłby całe Essos przeciwko sobie. Owszem, przestraszyłby ich, ale ten kto się boi jest najbardziej nieprzejednany i nienawidzi najbardziej. Przypomniałby im zarówno o smokach, jak i o valyrianach, oraz o tym, że to wciąż nieskończona sprawa. Nie zdziwiłbym się, gdyby zaraz powstała jakaś koalicja, żeby ją skończyć raz na zawsze. Poza tym pamiętaj, że każda groza powszednieje. Gdyby zaczęto używać smoków, zaraz przestano by się ich bać. Podobnie byłoby z atomówkami. Ot, kolejna broń. Idzie się przyzwyczaić. Jak do gazu podczas I WŚ.
W sytuacji gdy tylko jedna strona ma taką broń, a do tego żadna inna nie ma jakichkolwiek perspektyw na jej uzyskanie, to tylko osobiste sumienie może powstrzymać przed jej użyciem.
Scena na Smoczej Skale pokazuje, jak niezbalansowane są smoki. Bajeczki o tym, że Dornijczycy pochowali się w skałach na pustyni i tak odparli Targaryenów nie mają sensu – smoki spaliłyby Słoneczną Włócznię, inne miasta i przede wszystkim plony i spichrze i Martellowie pozdychaliby na tej pustyni z głodu.
Równie mało sensu ma to, że Valyria nie opanowała całego świata, od Westeros po Asshai i Yi Ti.
Ale smoczy ogień strawił wiele zamków w Dorne w czasie panowania Aegona l. Nie wiadomo tylko dlaczego nie spłonęła stolica. Tak jak zauważyłeś, zdobywca już wtedy powinien dodać Dorne do swojego królestwa.
Równie mało sensu ma to, że Valyria nie opanowała całego świata, od Westeros po Asshai i Yi Ti – każde imperium w którym momencie osiąga taką wielkość, że jedyne co może robić, to obrona granic. Tak było chociażby z Imperium Rzymskim. Fakt, smoki zmieniają reguły gry. Ale można je zabić, nie są nieśmiertelne.
Nie przesadzajmy, smokom daleko do atomówek. Zwłaszcza tym ze świata Martina, bo np. taki Smaug miał daleko bardziej imponujący chuch. Nie są ani wszechmocne ani nieśmiertelne. Porównałbym je raczej do miotaczy ognia greckiego. Ułatwiały sprawę bizantyjczykom, wywoływały strach u wrogów, ale panowania nad światem im nie przyniosły. Na każdy sposób znajdzie się inny sposób.
Tylko że u Martina nie ma sposobu. Nie ma, jak u Tolkiena, „miękkiego podbrzusza”, trzeba trafić w oko. W ruchu to wydaje się niemal niemożliwe. Albo więc jakaś superzasadzka (w stylu ataku na Smoczą Jamę), która i tak prędzej się nie uda niż uda, albo jakaś magia, która w tym Świecie nie jest przecież w powszechnym użyciu.
Dornijczykom jednak się udało. A zatem pewnie to dość trudne, ale nie niemożliwe. Poza tym być może smoka trudno zabić, ale już jego jeźdźca stosunkowo łatwo, nieprawdaż? Smok może latać wysoko, ale to nie bombowiec. Do walki musi zejść nisko, a wtedy jeździec może oberwać nawet ze zwykłego łuku lub kuszy.
Wielkie dzięki za wyjaśnienie co do intra:)
Jeśli zaś chodzi o stół: jak to przenieśli? Aegon zamówił zestaw Westeros w IKEA? Ciężki, drewniany, zrobiony na specjalne zamówienie stół, przedstawiający cały kontynent, powinien ważyć tyle co Balerion. To kto go przeniósł? Davos bez tych jego palców? Może Plama, i dlatego go w serialu nie pokazali, bo po tym wszystkim musiał przejść rehabilitację w Cytadeli…
Najpewniej przeniosła go mityczna magia scenarzystów 😉
A tak na poważnie, osobiście cieszę się, że stół będzie znajdował się w innej komnacie – ta z GoT, choć wyglądała epicko i dramatycznie z tym widokiem na morze, nie nadawałaby się za bardzo do obrad Czarnej Rady czy innych wielkich scen z udziałem dużej ilości ludzi
Fajny odcinek. Nawet już habituacja zaczęła działać z Velaryonami 😀
Jedno ale, to Alicent. No nie pasuje mi ta młoda za bardzo, oby było lepiej przy przeskoku czasowym. Myślę, że wprowadzenie wątku przyjaźni pomiędzy dwiema paniami był jednak niepotrzebny. Nie czuję tego.
Im więcej Daemona tym lepiej.
Też tak myślę. Choć podejrzewam, że ta przyjaźń była im potrzebna do bardziej ideowej wymowy filmu. Gdyby Alicent pozostała po prostu obcą, wredną karierowiczką, która wcięła się Rhaenyrze, to gdzie tu miejsce na bajkę o złych patriarchalnych facetach tłamszących kariery kobiet? 🙂 Przecież tak naprawdę to Alicent stłamsiła karierę Rhaenyry, a nie żaden patriarchat.
Ba, nawet więcej – Alicent użyła swojego syna aby utrzymać się u władzy. Więc nie tylko nie walczyła z patriarchatem ale go używała dla własnych celów, doskonale się w tym odnajdując 🙂
W tym odcinku bardzo podobała mi się postać Rhaenyry. Ma dziewczyna łeb na karku. Rhaenys też fajnie oddała nastrój zrzędliwej Niedoszłej Królowej. Viserys też na plus. Trochę jestem zawiedziona że Mysaria jednak nie jest i raczej nie będzie w ciąży. W ogóle Daemon zachował się po szczeniacku. Chce jajko to sobie wezmę, a co. Powiem, że biorę ślub i spodziewam się dziecka. Nie wtajemniczę „przyszłej małżonki”. Byleby tylko się braciszek wkurzył. No nie pasuje mi do niego odgrywanie takiej farsy 😉
Ja to odbieram jako testowanie limitów, testowanie granic
Czy ja wiem. Odnoszę wrażenie, że Daemon jakoś szczególnie tego nie przemyślał. W końcu wystarczyło, że pojawiła się Rhaenyra i jego plan się posypał a on został upokorzony. Inaczej byloby gdyby rzeczywiście jego „plan” miał jakieś poparcie w rzeczywistości
Myśle ze zyskał sporo:
– wie kogo wysłał krol
– poznał reakcje na jego akcje wraz z możliwymi konsekwencjami
– wie na ile może sobie pozwolić
– po słowach Otta, wie ze ksieznicxka zdecydowała ske na „samopas” przylatując na smoku
– jego ludzie widzieli strach w oczach wrogów, gdy pogroził im smokiem
Upokorzony? No nie wiem. Sam namiestnik razem z gwardia królewska pofatygował się aby po poprosić go o oddania jaja, co w pewien sposób potwierdza jego sile.
Myśle, ze wierni mu ludzie odbierają jego poczynania jako wyraz odwagi / brawury / no wiesz takie pokazanie pazura ( sMoczego)
Zamiast karcić go mówiąc:
– ojej ten nasz Deamon to taka gorączka, wolelibysmy roztropniejszegp dowódcę
Raczej myślą coś w stylu:
– facet ma jaja! Kto inny mógłby wywinąć taki numer? Za Deamona!
Pamiętaj, ze rozni przywódcy przyciągają różny element społeczny. Kto inny pójdzie za Kmicicem a kto inny za Skrzetuskim.
Nie twierdze ze jego zagranie było genialne i przemyślane, twierdze, ze koniec końców nie wyszedł na nim najgorzej.
Wyszedł nie najgorzej, bo jego brat to król, a królem jest Viserys, nie Maegor. Kto inny mógłby wyjść znacznie gorzej. Nawet rozumiem pretensje tej Mysarii. W razie czego to jej oberwie się najbardziej.
W ogóle jeszcze jedno wrażenie z tych dwóch odcinków jest takie, że Daemon bardzo kocha swojego brata i nie pozwoliłby go skrzywdzić, i nie chciałby dla niego źle. Nie wiem czy ktoś już o tym pisał, ale widać to było na pogrzebie żony króla, gdzie był szczerze zasmucony, ale tak jakby bał się, że ktoś zobaczy jego emocje. To samo tyczy się ostatniej rozmowy z Corlysem, gdzie mówi takie oklepane zdanie, że on może mówić o swoim bracie jak chce, ale nikomu innemu na to nie pozwoli. Mam wrażenie, że nie zrobiłby absolutnie nic co mogłoby zaszkodzić bratu.
Może to „bardzo kocha” i że nie zrobiłby nic, co mogłoby mu zaszkodzić, to lekka przesada. Mógłby zrobić coś takiego w gniewie lub z czystej głupoty. Ale faktem jest, że Daemon wydaje się na swój sposób zżyty z rodziną i pomimo różnych fochów świadomie raczej w nią nie uderzy.
Lekka, ale na pewno, szczerze współczuje bratu straty żony i syna, koniecznie chce zwrócić na siebie jego uwagę, chce jego akceptacji i widać, że może nie umie tego okazać, ale kocha króla i chciałby starszemu bratu zaimponować.
Pierwszy odcinek zacinał się na intro. Wyłączałem, włączałem, uruchamiałem inne produkcje – wszystko działało oprócz tego. Przed premierą 2 odcinka włączyłem jeszcze raz i było już dobrze. Za to drugi odcinek najpierw wyłączył aplikację, następnie również zaciął się na początku i dla odmiany na sam koniec. Cały czas mowa o aplikacji na tv (mam LG).
pierwszy odcinek nie mial intra, no chyba ze na tym pojawiajacym sie herbie targaryenow.
Znowu wszystko uszło mu na sucho więc tak, nie wyszedł na tym źle. Ma szczęście, że jego brat jest takim królem jakim jest. Jak na moje oko Daemon zachowuje się trochę jak takie zbuntowane, młodsze dziecko, które po prostu próbuje zwrócić na siebie uwagę starszego brata co nawet można wywnioskować z jego z rozmowy z Corlysem . Na całe szczęście teraz faktycznie będzie miał okazję się wykazać 😉
Nie wiem, jakim cudem ten komentarz pojawił się na samym dole ale odpowiadałam na wiadomość @CrazyPants! 😉
Czy tylko mnie irytuje, że z Viserysa robią króla nieudacznika na poziomie kreskówkowym?
To raczej nie oni robią, tylko większość widzów opacznie odbiera jego postępowanie. Nikt nie lubi takich nieciekawych królów, ostrożnych, liczących pieniądze i pytających doradców. Widzowie chcieliby fajerwerków i spektakularnych działań. Ale w polityce takie działania zawsze prowadzą do nieszczęść. Tak jak do nieszczęścia doprowadzi ta podziwiana Rhaenyra, Daenerys i cała plejada królów ciekawych. 🙂
I tak źle i tak nie dobrze. Po to jest mała rada żeby się jej słuchać? Słucha się, jest nieudacznikiem, sprzeciwia się, jest nieudacznikiem. Jak dla mnie póki co większość decyzji podejmował dobrych, tylko zbyt wiele stronnictw tworzy się na dworze, zbyt wiele ambicji, których nie da się opanować.
Inną kwestią jest także to, że tacy królowie często otaczani są przez sępy nawet o tym nie wiedząc. Patrz Otto Hightower. Facet z pozoru go wspiera ale robi to na tyle sprytnie, że za chwilę zostanie jego teściem. Co więcej w moim odczuciu nie pozwala wykazywać się Rhaenyrze, chociaż jest dziedziczką, i to (przynajmniej według książek) on najbardziej będzie naciskał Aegona (syna Alicent) do uzurpacji tronu. Fakt faktem, że Rhaenyra do świętych nie należała ale jakby nie patrzeć nie ma się co dziwić, że się lekko wkurzyła, o to że braciszek zagarnął to co należało do niej
Dobrze powiedziane! Aegon Zdobywca też otaczał się doradcami, często ich pytał o zdanie, słuchał ale i tak decyzja należała do niego ewentualnie do królowych jeśli on był niedostępny. Natomiast nie pozwalał sobie na wchodzenie na głowę a sama Visenya była takim buforem, zawsze gotowa uciąć łeb komuś kto sobie za bardzo pozwalał.
W sumie zabawne jak ludzie uwielbiali Stannisa, a jak hejcą Viserysa. Ja stanowczo wolałabym żyć pod rządami tego drugiego niż Barethona, który hasło „po trupach do celu” wzniósł na nowy level.
Wbrew pozorom królestwo to nie jest impreza jednego człowieka. Niestety trzeba tolerować takich ludzi jak Hightower, Velaryon i im podobnych. Nie uważam, żeby Viserys był ślepy. Musi jednak lawirować i zaspokajać różne ambicje. Inaczej skończyłby jak Maegor lub Aerys. Jak tyran znienawidzony przez wszystkich. Hightower i Velaryon są ambitni, ale póki co daleko im do zdrady. Księciu Daemonowi zresztą też. Nie ma co jeszcze sięgać po radykalne metody. Ja działałbym podobnie. Jedyna różnica w tym, że jeżeli już bym musiał to wybrałbym córkę Velaryona. Łatwiej byłoby wytłumaczyć Hightowerowi, że to ze względu na jej valyriańskie i targaryeńskie pochodzenie, niż wytłumaczyć Velaryonowi dlaczego akurat Alicent. Z drugiej strony Velaryon ma jeszcze syna, którego można hajtnąć z następczynią, więc Viserys wcale tak głupio nie wybrał. Może zadowolić obu. Najlepiej byłoby jednak, gdyby w ogóle już się nie żenił.
A swoją drogą rządy Jaehaerysa i Viserysa to chyba najlepszy okres w historii Westeros.
O ile pokażą tą Rahenyrę jako tą która doprowadzi do nieszczęść. Obawiam się wybielenia i tego, że drugi raz w „niszczenie” lubianej postaci, jak w przypadku Daenerys nie będą się chcieli bawić
„To raczej nie oni robią, tylko większość widzów opacznie odbiera jego postępowanie”
Nie bez powodu ci którzy nie czytali dają mu max 1–1,5 odcinka życia XD
Też się tego obawiam. Zwłaszcza po tak pozytywnym przyjęciu Rhaenyry przez widzów. Ba, mnie samemu ona się podoba. Zobaczymy jak będzie z jej starszą wersją.
Kiedy Czytamy Nawałnicę Mieczy #20: Tyrion III ?????????
Ile lat miała Rhaenyra w tym momencie ? 15-16 ? Wydaje się bardziej dziecinna niż Dany (co też zrozumiałe inne przejścia w życiu). Wysłanie Otto oceniam pozytywnie, gdyby Daemon odmówił lub zaatakował zabił namiestnika mielibyśmy nieuniknioną wojnę. Do walki z bratem trzeba naprawdę dobrego powodu. Zresztą na co liczył Daemon, przecież miał jednego smoka a król kilka ? Jak wyobrażał sobie potencjalny konflikt ? Rhaenyra trochę popsuła plan.
No właśnie tutaj nie jestem do końca pewien decyzji Viserysa. Wiadomo było, że książę i namiestnik delikatnie mówiąc się nie lubią. Podczas takiego spotkania wydarzenia łatwo mogły się wymknąć spod kontroli, a potem już trudno byłoby poskładać to co popsute. Ja bym wysłał Velaryona, który miał równie duży autorytet, a był z księciem na lepszej stopie.
15, Viserys wspomniał jej wiek gdzieś w drugim odcinku.
To mój pierwszy komentarz na tym blogu!
Cóż, do połowy sierpnia nie czekałem w ogóle na ten serial. Nie czytałem też książki (W sensie – „Ognia i krwi”, „Pieśń” oczywiscie czytałem), a jedynie a wiki of ice and fire. A jednak po tym jak zagrałem sobie po dłuższej przerwie miłą partyjkę w planszową „Grę o tron” (z dodatkiem ze smokami zresztą one wygrały) postanowiłem dać serialowi szansę. I nie żałuję!
Po pierwsze – Viserys straszliwie przypomina mi Henryka IV Bezsilnego króla Kastylii. Zwłaszcza to, jak został przedstawiony w genialnym serialu „Isabel” – obejrzyjcie koniecznie, taka trochę „Dynastia Tudorów” ale stokroć lepsza. Notabene tam konflikt I i początku drugiego sezonu jest nieco podobny – wojna sukcesyjna między dwoma królowymi (z tym, że jedna jest niewątpliwą siostrą króla, druga jego jedyną córką, acz o podważanym pochodzeniu).
Spójrzcie tylko na te oczy – https://lab.rtve.es/isabel/arbol/temporada-uno/personajes/enriqueIV.html wykapany Viserys.
I nie, [Viserys, ale Henryk w sumie też] nie jest dobrym królem. Nie umie podjąć decyzji, najlepiej na nim coś wymóc odwołując się do emocji, w losowych momentach całkowicie ulega Radzie a w innych w ogóle się jej nie słucha mimo iż powinien. Aczkolwiek decyzja o odrzuceniu córki Velaryona była moim zdaniem słuszna – zbyt wzmacniałaby i tak możnego magnata, uzależniając króla zbyt od niego.
Oczywiście scena, w której Velarionowie mówią o „pure Valyrian blood” po czym jest zbliżenie na twarz bodaj Laeny komiczna – jeśli mieli szansę na wytłumaczenie jak doszło do uletnienia Velaryonów, to była właśnie ona – i ją zmarnowali.
Szczerze powiedziawszy nie rozumiem na czym polegał plan namiestnika mający na celu odzyskanie jaja. Liczył, że Daemon nie odważy się użyć smoka? Mysaria póki co najbardziej denerwującą postacią, najbardziej przypomina modern łymen. Póki co jednak musze przyznać, że nie przesadzają z XXI wiecznym feminizmem, a wyskoki Rhanery, najprędzej wpisującej się w ten trop, były w poprzednim odcinku tonowane przez Matkę, w tym przez ciotkę.
Z uwag szczegółowych nie rozumiem też z jakiej racji Alicent znalazła się na koniec na Małej Radzie – można tam tak wejść z ulicy? Rozumiem, gdyby została wprowadzona po ogłoszeniu, ale tak… Ogłoszenie zresztą było nieco z czapy, nic go nie zapowiadało, taki tani cliffhangerech dla tych co nie czytali.
Na plus natomiast to, że o ile w I docinku „momenty” były dość stonowane, tak w drugim wcale ich nie było – oby tak dalej. Póki co jestem pozytywnie nastawiony i będę kontynuował.
Fajnie widzieć nowe osoby 🙂 tak z ciekawości, ile godzin zajęła rozgrywka? Swego czasu próbowałem tej grze szansę ale… jak ona się wlecze! Można czekać i czekać na swój ruch, a ze smoczym dodatkiem to czas rozgrywki się jeszcze bardziej dłuży. Zresztą dodatek niej jest dobrze przemyślany – trzeba by pociąć planszę, aby pasowała do Westeros.
Tak, obecność Alicent mnie zdziwiła. Co ona tam robiła? Nie była członkiem rady. Takie rzeczy robiła Cersei ale to dwie różne sytuacje. Alicent chyba była tam po to, aby reakcja córki króla była jeszcze bardziej dramatyczna, by pokazać rozłam w ich relacji.
Nie tak dużo. Zaczęliśmy po 18., skończyliśmy przed 23. W porównaniu do takiego „Here I stand” (https://boardgamegeek.com/boardgame/17392/here-i-stand) to króciutko 😉 Gra i tak miała się skończyć turę wcześniej zwycięstwem Lannisterów, ale pokrzyżowała to najbardziej denerwująca karta – Arianne Martell (blokuje zajecie prowincji mimo wygranej bitwy).
Tłoczno było przy stole, skoro Martellowie byli w rozgrywce 😉 5 godzin gry – ostatnio w Nemesisa tyle grałem ale Nemesis to bardziej przygoda a GoT to takie politykowanie, siedzenie (co nie uważam za złe, tylko to, że to jest w sumie jedyne, co się w tej grze robi a to dla mnie za mało) 🙂
Here l Stand – no tak, 5h przy tym jest mało prawdopodobne 🙂 Podziwiam graczy, którzy umieją wysiedzieć przy takich grach
Nie, było nas raptem 5 (Starkowie, Lannisterowie, Martellowie, Targaryenowie i Arrynowie).
Z „Matką Smoków” można dowolnie wybierać rody – niewybrane biorą udział w rozgrywce na, bardzo moim zdaniem udanej, mechanice wasali (kierują nimi inni gracze ale z pewnymi ograniczeniami).
Zapomniałem o tej mechanice z dodatku 🙁 Dlatego zrobiłem takie założenie. Grałem w to dosyć dawno i jakoś mnie to nie kupiło, mimo że raz wygrałem Stannisem 🙂
A tak z ciekawości – jakim rodem kierowałeś?
Lannisterami właśnie. Zająłem ładny łuk ziem od Lannisportu, przez Riverrun, Harrenhal, Szcypcowy przylądek, Królewską Przystań, Reach i właśnie szykowałem się na zajęcie 7. zamku – Wysogrodu, kiedy przypomniałem sobie, że kontrolujący go Martellowie mają Ariannę.
Kurczę, to niefart :\ Więc Daenerys Cię wyprzedziła w zajęciu 7 zamków… Ciekawe czy taka sztuka jej się uda w 6 i 7 tomie 😉
Daenerys wygrywa nieco inaczej – musi zająć 7 żetonów stronników, które karty wydarzeń umieszczają na początku tury w losowych prowincjach. De facto jest to znacznie łatwiejsze niż 7 zamków, stąd gra wymusza współpracę pozostałych graczy przeciwko smoczym abomiancjom.
Nie tak dużo. Zaczęliśmy po 18., skończyliśmy przed 23. W porównaniu do takiego „Here I stand” (https://boardgamegeek.com/boardgame/17392/here-i-stand) to króciutko 😉 Gra i tak miała się skończyć turę wcześniej zwycięstwem Lannisterów, ale pokrzyżowała to najbardziej denerwująca karta – Arianne Martell (blokuje zajecie prowincji mimo wygranej bitwy).
Mam wrażenie, że twórcy serialu będą chcieli zrobić z Laenora o wieeeeele lepszą i ciekawszą postać niż w książkach. Na Stopniach najprawdopodobniej uratuje Daemona, Corlysa i ich wojsko, co wg. mnie może być jedną z przyczyn jego późniejszego ożenku z Rhaenyrą – zasłużony rycerz, smoczy jeździec i bohater ze Stopni jest bardziej atrakcyjny niż nikomu nieznany chłopak jakim był Laenor w książkach.
[spoiler] Dodatkowo, w zwiastunach widzieliśmy, że jego zabójstwo nie będzie zwykłym zasztyletowaniem bezbronnego gościa gdzieś na ulicy, tylko Laenor przed śmiercią stoczy całkiem wyrównaną walkę [/spoiler]
Nie wiem jak wy, ale ja bardzo się z tej zmiany cieszę (szczególnie że wygląda po prostu epicko :D)
Sam już nie wiem. Spieprzyli tych Velaryonów na maxa. Dawno już pisałem, że tak to się skończy. Jedna głupota fabularna pociąga za sobą konieczność tworzenia następnych. I tak do żałosnego końca. :/
„obawia się, że Maegor stanie się drugim Daemonem” chyba malutki błąd i odwrotnie się imiona zapisały.
Dziękuję! Już poprawiłem.
Czy Deamon może być Nocnym Królem?
W jakim sensie? W serialu Nocny Król to ktoś z plemienia Pierwszych Ludzi, przemieniony magią Dzieci Lasu w pierwszego Białego Wędrowca. A w świecie książki Nocny Król nie żyje od tysięcy lat. Natomiast jeżeli masz na myśli [spoiler] iż według niektórych czytelników Krwawnikowy Cesarz był odpowiedzialny za rozpoczęcie i zakończenie Długiej Nocy, tym samym będąc i dobrym i złym, i tym, który rozpoczął i zakończył dany konflikt, tak samo jak działania Daemona przyczyniły się do wybuchu (ale i zakończenia) Tańca [/spoiler] to wtedy tak.
Właśnie o to chodziło 🙂 dzięki 🙂
Velaryonowie od początku byli czarni?
No to ładnie to miesza w tym świecie. Moja kontrowersyjna opinia jest taka, że … To wyjaśnienie ma największy sens w tym momencie. Oczywiście jeżeli zapomnimy, że prababcia Viserysa była z tego rodu. Chodzi mi pod kątem odbioru samego serialu. Ma to sens, żeby byli jedynym czarnym rodem w Westeros. Nie robi to z quasi-średniowiecznej Europy współczesnego Londynu. Odbiór świata nie jest aż tak zaburzony.
Jak już musieli coś zrobić, to chyba wybrali najmniejsze zło. Nie to co wiadomo jaki serial 😛
Akurat tego, że Velaryonowie zawsze byli czarni i że nie wchodzili wcześniej w związki małżeńskie z Targaryenami, Corlys nigdzie nie powiedział. Nie wiem co DaeL i Bluetiger sobie wkręcili?! Powiedział tylko, że nie byli smoczymi jeźdźcami, co samo w sobie jest głupie, ale do koloru skóry ma się nijak. Chciał połączenia rodów, ale nie mówił nic o braku wcześniejszych związków małżeńskich. Zresztą co miał mówić, skoro sam ma żonę z Targaryenów? Walnął za to niezłą bzdurę, na którą nikt nie zwrócił uwagi, mówiąc do Daemona: „my, drudzy synowie”. Corlys nie był drugim synem, tylko pierworodnym i dziedzicem.
Myślę, że w przypadku Corlysa słowa „my drudzy synowie odnoszą się do tego, iż ród Velaryonów był jakoby „drugim synem” , a chodzi tu dokładnie o brak smoczych jeźdźców w tym rodzie w czasach Starej Valyrii itp.
Nie, on tego nie podaje jako metafory na rodzinę. Wyraźnie i konkretnie mówi to o sobie i o Daemonie. Nie wiem po cholerę dali mu taki tekst? Bo kozacko brzmi? Nawet jeżeli scenarzyści są tak olewacko nastawieni, że nie znają materiału źródłowego, to powinni przynajmniej sprawdzić w jakiejś wiki, bo zawsze jest ryzyko, że się nie trafi i można się wygłupić. :/
Niestety, przez spieprzenie rodu Velaryonów, Dom Smoka ma u mnie ocenę o przynajmniej dwa punkty niższą. Corlys nie wygląda jak Corlys, a w dodatku opowiada jakieś farmazony. Szkoda, bo cała reszta jest jak na razie bardzo dobra. Nawet feminizm nie jest jakoś bardzo natrętny.
Ja jednak popieram tezę Innego. Corlys powiedział, jeśli dobrze pamiętam, „jesteśmy drugimi synami królestwa”, a nie swoich rodzin – Daemon jako faktycznie drugi syn i odsunięty od sukcesji książę, on jako przedstawiciel tego „gorszego” rodu z Valyrii. Może naciągane, ale nie wiem czy wołające o pomstę do nieba.
Powiedział dokładnie: „na Stopniach czeka na ciebie szansa by udowodnić swą wartość tym, którzy w ciebie wątpią. Jesteśmy drugimi synami, Daemonie. Nam wartość nie została dana, musimy ją zdobyć.”
Nie ma tu żadnej metafory na rodzinę ani miejsca na interpretacje. Corlys nie mówi o „królestwie”. Wyraźnie mówi o Daemonie i o sobie. Jak ja nie znoszę wkładania w usta martinowskich postaci takich wydumanych przez dedeków czy innych pirogów od HBO bzdur. :/ Otóż jemu „wartość” została „dana”. I to całkiem spora. Odziedziczył ziemie i tytuły, a w bonusie dostał Targaryenkę za żonę, wa mać.
Nie jest to może jeszcze coś wołającego o pomstę do nieba, ale pokazuje jasno, że z tym stosunkiem autorów do materiału źródłowego wcale nie jest tak różowo jak chciałby to widzieć DaeL w analizie pierwszego odcinka. Obawiam się, że potem może być tego coraz więcej, aż ze zdumieniem stwierdzimy, że znowu mamy 8 sezon GoT. :/
W oryginale Corlys mówi „we are the realm’s second sons, Daemon”. W polskim tłumaczeniu królestwo gdzieś zniknęło…
Ha, czyli dobrze kojarzyłem (tak, oglądałem po angielsku).
Nawet jeżeli, to i tak brzmi to bez sensu w kontekście zarówno Velaryonów jako rodu, jak i osobno Corlysa (w szczególności!). Velaryonowie byli normalnym rodem szlacheckim na Włościach Valyrii (freeholderami), a nie żadnymi wzbogaconymi niewolnikami. W Westeros też nie było im krzywdy, bo byli cały czas wywyższani przez Targrayenów. Jedyne co można zrobić to uznać, że Corlysowi coś się na łeb rzuciło od ciągłego marudzenia i zawiedzionych chorych ambicji jędzowatej żony. :/
Jak ja uwielbiam czytać teksty Daela. Ten styl po prostu tak mi siada, ostatni raz miałem chyba coś podobnego za czasów starego Weszło jak Tomek Ćwiąkała tam pisał… szkoda, że to taka rzadkość. A i piszę to zanim przeczytałem ten tekst, a teraz do ucztowania
Wytłumaczcie mi proszę dokładnie jak to bylo z posiadaniem smoków. Kto dziedziczył (pewnie Viserys Baleriona skoro smok mial kilkaset lat) a kto dostawał nowego od jaja w kołysce?
Smoków się nie dziedziczy. W książkach (i serialu) smok w ciągu swego życia może mieć wielu jeźdźców (np Balerion miał 4 znanych) ale nie mamy przypadku, aby jeden człowiek miał dwójkę wierzchowców (w 5 tomie ma takie myśli Dany, czy mogłaby latać na rodzeństwie Drogona). Targaryen może próbować dosiąść wybranego gada (dorosłego) ale to, czy smok go zaakceptuje to inna sprawa (w OiK Rhaenyra szukała potencjalnych jeźdźców, jest to szerzej opisane).
Natomiast w kwestii jaja w kołysce, to jeżeli mnie pamięć nie myli, to chyba jako pierwsza włożyła jajo do kołyski najstarsza córka Aenysa któremuś z młodszego rodzeństwa. A potem się wykluło smoczątko. I tak od tamtej pory robiono, choć nie zawsze. Chociażby Vaegon – był chyba 4 synem Pojednawcy a mimo to nie włożono jaja,przez co otrzymał przydomek „bez smoka”. To jeden z dwóch (oprócz wydarzeń z GoT i wyklucia Drogona) znanych czytelnikom sposobów na wyklucie smoka. Nie wiemy, w jaki inny sposobami otrzymać smoka. A mimo to, Targarynowie smoki mieli i to przed tradycją wkładania jajka do kołyski.
To oczywiste, że musiały być też inne sposoby. Przecież smoki wykluwały się już zanim Valyrianie je udomowili.
To wiem. Podałem tylko 2 znane przypadki, które jednak nie są „domyślne” na hodowlę smoków.
Sapochnik nie jest już showrunnerem Rodu Smoka, zastąpi go Alan Taylor.
Wiadomo dlaczego tak?
Znudził się uniwersum.
Jeżeli to nie trolling, to chyba go poje…ło. Ma pewną robotę na kilka sezonów serialu, którego fani go szanują, w perspektywie być może jeszcze ze dwa kolejne seriale w tym uniwersum i znudził się? No cóż, na nudę nie ma jak postać w kolejce po zasiłek.
Żaden trolling: https://westeros.pl/rod-smoka-traci-showrunnera/
To niedobrze dla przyszłości serialu. Nie podoba mi się ten Condal, a teraz został sam.
Zapewne naruszę jakąś świętość, ale co takiego wielkiego zrobił ten człowiek, poza słynnymi odcinkami?
Nie zrozumcie mnie źle. Hardhome i Bitwę Bękartów oglądało się fajnie. Ale to właśnie te odcinki rozpoczęły żenujący i uwłaczający widzowi plot armor Jona. Nielogiczność goniła drugą.
Długa noc – mamma mia. Widziałem klipy ostatnia. Za to jak przedstawiono śmiertelny cios Joraha i ostatnie sceny rozpaczliwej obrony nie mam żadnej sympatii do żadnego człowieka pracujęcego wtedy przy tym serialu.
Jeżeli jego zasługą jest rozmach tych odcinków, to spoko. Należą się brawa. Ale oczy zaczęły się przekręcać właśnie wtedy.
W 2 sezonie prawdopodobnie będzie mnóstwo starć, potyczek, bitew itd. Sapochnik mógłby pilnować tego rozmachu ale fakt Iluvatarze, niech wezmą kogoś, kto jednak sprawi, że jakaś logika jednak zagości 😉
Polecam:
https://www.youtube.com/watch?v=EalaXM3FBDY
I tutaj od ok 1:00 moment jak Jorah dostaje cios. Daenerys specjalnie się odsuwa, a on przysuwa by go dostać. Dramat.
https://www.youtube.com/watch?v=Unj6Ttp3GuY
E tam, żadna świętość. Przynajmniej dla mnie. Ale po pierwsze facet miał dobrą rękę do widowiskowych odcinków, a po drugie to był gość ze starej ekipy GoTa, przyzwyczajony do nieco innych priorytetów niż ci dzisiejsi. Teraz głównym showrunnerem został Ryan Condal, czyli facet, który się odgrażał, że nie będzie u niego miejsca na „kolejną bandę białych facetów”. Rozumiesz różnicę?
No tak… Znaczy nie, bo obaj obrzydzili ludziom Grę o tron 😛
Grę o Tron obrzydzili dedecy, nie oni. O ile wiem Condal nie pracował przy GoT, zaś Sapochnik tylko jako reżyser. Co to jest te parę reżyserskich błędów przy głupotach scenariuszowych, które serwowali D&D? Choć jedno muszę dedekom przyznać na plus – nigdy nie próbowali bawić się w politykę. Postaci kobiecych było wprawdzie sporo, ale były różne – dobre i złe, mądre i głupie. Zaś czarni byli obsadzeni w rolach, które pasowały do uniwersum – pirat z Essos, Nieskalany, itd. Dobrze to wspominam. Jest to odwrotność tego co czuję na widok Wiedźmina. Niby nominalnie miasteczko Nordlingów, a na ulicy mozaika – biali, czarni, Azjaci, Hindusi, nawet chyba wypatrzyłem jakichś Maorysów. Zajedno ludzie i elfy.
https://c.tenor.com/qTmx4zsylnMAAAAC/gameofthrones-vomit.gif
D&D byli dobrzy do adaptacji z materiału źródłowego. Gdy go nie było, to wiemy jak się skończyło 🙂
Nie to miałem na myśli. Wiem, że narobili mnóstwo głupot. Chodzi mi jednak o to, że nie były to modne ostatnio głupoty polityczne, jak w Wiedźminie czy teraz we Władcy. A przecież gdy skończył się materiał źródłowy to mogli zrobić co chcieli. Np. posadzić na ŻT czarną osobojulkę, która każe do siebie mówić per ono/jeno. 😉 Problemem dedeków był po prostu brak talentu, a nie uleganie pokusie politycznej poprawności.
Zgodzę się. Sapochnik jest też odpowiedzialny za chaotyczny miejscami montaż pierwszego odcinka Rodu Smoka.
Zwłaszcza sceny „turniejowe” które z prawdziwym turniejem nie miały wiele wspólnego. Po takiej akcji (bo zmasakrowano przedstawicieli Wielkich Rodów) Wielkie Rody zrobiłyby Viserysowi jesień średniowiecza. I żadne pieniądze tym lordom by tego nie zadośćuczyniły.
No moment, moment. Ale czy za to nie odpowiada scenarzysta, nie reżyser? Reżyser decyduje, jak ta scena zostanie sfilmowana i zmontowana, ale nie kto tam zginie, kto wygra, ani w jaki sposób. To są rzeczy ze scenariusza.
Kiedy kolejne pytania do maesterów?
Jestem zaskoczony że nikt z masterów ani chyba z komentujących nie zwrócił uwagę, że Rhaenyra podczas kolacji z Viserysem zaczynając mówić o Cole’u sięgnęła po śliwkę 😉
Sugerujesz iż możemy spodziewać się podstępu ze strony Rhaenyry?
Raczej jest to puszczenie oczka, że ser Cole zdradzi. Miły smaczek, który odbieram jako sygnał od Martina, że dokładnie czuwa nad serialem. W najmniejszym stopniu nie podejrzewam showrunnerów o to by oni wpadli na to by umieścić ten motyw. A był wyraźny na ekranie.
Będąc szczery Intro jest bardzo słabe. Intro w GOT1 było opowiadaniem. Zapowiedzią gdzie będzie toczyła sie akcja. Człowiek nawet miał ciary gdy widział w intro konkretną lokację.
A tu mamy jakiś labirynt skał z rzeką krwi. Nic z czym człowiek mógłby się „utożsamiać”.
DaeL, nie myślałeś o jakiejś podcastowej/filmowej wersji swojej twórczości związanej z sagą Martina? Wydaje mi się że jest aktualnie na to wysoki popyt
Zrobicie kiedyś ciemne tło? Oczy i baterie będą wdzięczne 😉
Odnośnie smoków jako atomówek:
Nie twierdze, ze należy ich użyć, twierdze, ze należy je demonstrować, przypominać o ich posiadaniu.
Niezalenie jakiego rodzaju dowódca ( król / szef / sierżant) powinien kojarzyć się z siła. Nikt nie chce służyć pod słabym szefem. Dlatego król, w moim odczucie powinien odwiedzać poddanych, sojuszników, potencjalnych wrogów, powinien być kojarzony z potężnymi i majestatycznymi smokami. Co innego wiedzieć za kolega robi mocny bimber, a co innego wypić 50ml i poczuć zawroty głowy.
Co zaś do słuszności decyzji podejmowanych przez króla. Decyzje nie tyle musza być słuszne, co ludzie MUSZĄ wierzyć, że są słuszne i nie podyktowane na przykład strachem…
Co Ci po słusznej decyzji, jeśli przez nią Twój doradca ma Cię za słabego? Czy decyzja może być słuszna skoro zwraca przeciwko Tobie potężnego lorda?
Wiem, wiem nie każda decyzja musi być uwielbiana, czy popularna, ale to jest właśnie trudna do zdefiniowania różnica miedzy dobrym a złym szefem, a mianowicie w decyzje dobrego króla ludzie wierzą, nawet jeśli są kiepskie, kiepski król zaś może mieć problem z przekonaniem innych nawet do dobrych decyzji.
Dla przykład, dwie firmy w każdej obcinasz premie świąteczne:
– 1 firma pracownicy solidaryzują się, aby przetrwać trudny okres
– 2 firma morale pracowników pozwala im na kradzieże, zaniedbania, plotki inne patologie
Ta sama decyzja, inny szef, inna reakcja ludzi. Naturalnie to bardzo uproszczony schemat, ale czynnikiem determinujących reakcję poddanych jest król.
Pozwolę sobie nie zgodzić się. A w każdym razie nie ze wszystkim. Nie zawsze należy demonstrować posiadaną „cudowną” broń. Człowiek najbardziej boi się nieznanego. To jak z tym ruskim superczołgiem, co się rozkraczył podczas defilady na placu czerwonym. Gdyby go nie wyciągali z koszar, to do tej pory wszyscy by szeptali ze zgrozą o nowym superczołgu. A tak to cały świat ma bekę z ruskich i ich gównianego sprzętu. Osiągnęli efekt odwrotny od pożądanego. Jeżeli Targaryenowie do każdej dupereli będą latać na smokach, to szybko się one ludziom opatrzą, przestaną wzbudzać strach, a w razie jakiejś wpadki ośmieszą ich, jak ruskich ten ich czołg. Ludzie uznają ich za fajfusów, a nie za władców potężnych i majestatycznych smoków. Potężne i majestatyczne jest dla ciebie coś o czym ze zgrozą opowiadają starsi przy ognisku, o czym wiesz tylko tyle, że gdzieś tam żyje i czyha, a nie coś co trzy razy dziennie przelatuje ci nad chałupą.
Co zaś do decyzji, to nie wiem, którą konkretnie masz na myśli. Jeżeli tę o ożenku, to nie było możliwości podjęcia decyzji bez zwrócenia przeciwko sobie potężnego lorda. Jednego lub drugiego. Nawet gdyby Viserys postanowił w ogóle się nie żenić, to osiągnąłby tylko tyle, że wkurwiłby obu. Czasem już tak jest, nie ma dobrych wyjść.
„w decyzje dobrego króla ludzie wierzą, nawet jeśli są kiepskie”
To błąd pojęciowy. Jeżeli król podejmuje złe decyzje to nie może być dobry. Może być co najwyżej lubiany, popularny. A to uczucia ulotne, jak wiatr i mijają zanim taki król się obejrzy. I co ci wszyscy cwaniacy, którzy chcieli pouczać Viserysa – Rhaenyra, Daemon, Corlys, Hightower, Alicent – zrobili z władzą, gdy już ją dostali? Jak królowanie było ich mocną stroną?
Tylko, ze smoki nie są prototypem, niewiadoma. Smoki dały przecież władze. I nie, nie z każda pierdoła.
Serialowy król, jakby odcina się od smoków, nie lata na nich. Może przez to tron go odrzuca?
Co do zarządzania. Nie ma szefa który nie podjałby żadnej błędnej decyzji, albo nie podjałby takiej która możnaby zastąpić lepsza. Figura króla, to w jaki sposób doradcy / poddanie odbierają jego decyzje to są właśnie „cienie na ścianie”.
Jeśli krol podejmując decyzje o negocjacjach, troszczy się o pokój, ale jego lordowie traktują ów decyzje jako przejaw słabości / strachu. To kiepski z niego krol.
Jako odwrócony przykład Weźmy na przykład Neda Starka -> jego poddani mu ufali, wierzyli do końca. Podjął błędna i glupia decyzje (odnośnie Cercei, która skończyła się wyrżnięciem jego ludzi ) ale wszyscy dochowali wierności do końca.
Pod katem zarządzania, był dobrym szefem.
Z tym też nie mogę się zgodzić. Ned nie podejmował tych najgłupszych decyzji jako władca Północy ani jako pan Stark, tylko jako namiestnik króla. Urzędnik państwowy. A dochowali mu wierności tylko ci, których przywiózł ze sobą. A i to pewnie większość dlatego, że nie miała innego wyjścia, bo była obca w KP.
Podobnie Robb, który był władcą charyzmatycznym, zwycięskim, chętnie sięgającym po broń, rzekłbyś przeciwieństwo Viserysa. W mniejszym lub większym stopniu zdradzili go niemal wszyscy.
Będę się upierał, że pretensje do Viserysa to typowy ból dupy ludzi rozbestwionych zbyt długim okresem pokoju i dobrobytu, niepotrafiących tego docenić. Wierzących, że to stan naturalny, a nie zasługa króla.
Zle się rozumiemy, nie uważam Robba za przeciwieństwo Viserysa.
Ciezko mi o jakies sensowne porównanie, zwłaszcza ze nie pilem jeszcze kawy, ale wyobrazmy sobie relacje wladca – doradcy jako herbate. Wladca jest saszetka, a dorady cytrynka, imbirem, pomaranczka itd.
Wladca oddziałowuje zarówno na wrzątek ( chyba ze ktoś zna się na herbacie i parzy w innej temperaturze, ojej teraz mi się przypomniała taka jedna dziewczyna z która miałem kilka razy przyjemność, ale była tak zafiksowana na herbacie, ze po etapie wstępnym robiła przerwę na herbate, żeby RZEKOMO polaczyc jej dwie pasje, czyli mnie i herbate -> tak tlumaczyla i ów tłumaczenia miało swój urok zwłaszcza ze miała taki maly czajniczek jak ze starych filmow no i parzyla herbate nie patrząc na brak stroju, trzeba przyznać połaczenie nagości z herbata było przekonujące, ale zgaduje ze herbaty nie zastapilaby kawa, ale mnie inna „pasją” już pewnie tak😊) trochę odleciałem, ale do rzeczy:
Krol + otoczenie oddziałowuja na siebie wspólnie, niejako dostosowują się do siebie, w pewnym momencie ciężko stwierdzić, skad tak naprawdę wzial się smak herbaty. Czy doradcy zgadzają się z krolem bo ich przekonal, czy wlasciwie to on zgadza się z doradcami? Czy na finalny smak większy wpływ miała saszetka czy dodatki? Kto kiedyś zarządzał jakąs wieksza grupa ludzi na pewno zastanawiał się:
– czy aby na pewno ja rzadze? Czy może tylko mi się tak wydaje, a moje pomysl ktoś zręcznie wkłada mi do glowy? Ile „mojego” jest rzeczywiście MOJE etc
To skomplikowany temat, a Robb jest bardzo podobny do Viserysa, i trzymając się nietrafionego porównania. gdy dodatki zaczynają się „gryźć” z herbata Viserys i Robb NIE zauwazaja tego, liczy za nie musza się przejmować dodatkami, zupełnie ignorując fakt ze stanowią całość, w której kluczowa jest harmonia
Ech, mnie też już zaczyna gdzieś uciekać przedmiot tej rozmowy. Mniejsza. Nie wiem czy czytałeś Ogień i Krew, więc pozwolę sobie zacytować fragment:
„Wielu uważa panowanie króla Viserysa I za szczytowy moment potęgi Targaryenów w Westeros. Z całą pewnością żyło wówczas więcej lordów i książąt mogących się pochwalić tym, że w ich żyłach płynie krew smoka, niż kiedykolwiek przedtem albo potem. […] Smoków również było więcej niż kiedykolwiek, a kilka smoczyc regularnie znosiło całe lęgi jaj. […]
Viserys I Targaryen był z natury szczodry i życzliwy. Kochali go zarówno lordowie, jak i prostaczkowie. Panowanie Młodego Króla, jak zaczęto go nazywać po wstąpieniu na tron, było okresem pokoju i dobrobytu. Jego Miłość zasłynął z legendarnej hojności, a Czerwona Twierdza stała się miejscem pełnym pieśni i splendoru. Król Viserys i królowa Aemma wyprawiali mnóstwo uczt oraz turniejów, a swych licznych faworytów obsypywali złotem, urzędami oraz zaszczytami.
W samym sercu tej wesołości, kochana i uwielbiana przez wszystkich, znajdowała się księżniczka Rhaenyra, dziewczynka, którą minstrele szybko nazwali Radością Królestwa.”
Czy tak wygląda panowanie złego króla? Słabego? Głupiego? Owszem, zawsze gdzieś poza tym powszechnym szczęściem krążą tacy, co uważają, że to wszystko to stan naturalny, nie czyjaś zasługa, a oni rządziliby lepiej. Ludzie kierowani chorą ambicją, jak Velaryonowie i Hightower, albo nudą i zazdrością, jak Daemon. Ale na to nie znalazł rady jeszcze żaden król. Jak dla mnie jeżeli Viserys mógł coś zrobić inaczej, lepiej, to po pierwsze powierzać Rhaenyrze więcej poważnych obowiązków i wdrażać ją już do rządzenia, a po drugie i ważniejsze nie żenić się z Alicent. Hightowerowie z czasem okazali się ludźmi chorymi z ambicji i gotowymi wszystko zniszczyć dla ich realizacji. Velaryonowie nie byli wiele lepsi, myślę jednak, że Corlys nie zdecydowałby się na uzurpację i wywołanie wojny domowej. Był odporniejszy na wodę sodową. Viserys przypuścił Hightowerów zbyt blisko tronu, a oni nie udźwignęli tego ciężaru.
Ooo widzisz ja bardziej pisałem o serialowym Królu, o tym w jaki sposób go przedstawiają. Książki, książkami, ale postacie zwykle są nieco inne niż w książkach. I ten z seriali sprawia wrażenie ciapciusia, przynajmniej w moim odczuciu.
Nie tylko w twoim. Niestety, wielu widzów tak go widzi. Zwłaszcza tych, którzy nie znają książek. Nie wiem zresztą dlaczego, bo na razie nie robi w serialu niczego, czego nie robił w książkach. Może to sposób pokazywania go w serialu, albo gra aktora? Nie wiem. Ja patrząc na serialowego Viserysa staram się zawsze mieć na uwadze to, co wiem o nim z książki.
Z tego co widziałem na zdjęciach to ma się pojawić chyba jakiś dość ważny Lannister, aktor występujący kiedyś w Wikingach ma go grać. Tak swoją drogą czemu nie dodajecie ocen poszczególnych odcinków?
Który aktor z Wikingów, jeżeli można spytać?
Jefferson Hall.
Torstein. Ja zapomniałem już, że on w ogóle istnieje. Widzę że facet już kiedyś grał w Grze o Tron. Ser Hugh z Doliny. 😉
Giermek Jona Arryna zabity prze Górę na turnieju.
Tak, tak, pamiętam. Nieprzyjemny gnojek, pyszniący się swoim rycerskim stanem. 🙂 Prawdopodobnie to on otruł Arryna.
Nie pamiętam jak w książkach, ale w serialu to żona przyznała się do otrucia męża.
Jedno nie wyklucza drugiego. I w serialu i w książce zleceniodawcami byli bez wątpienia Lysa i Petyr. Jednak wykonawcą i ręką, która podała truciznę, mógł być ser Hugh. Inaczej po cholerę by go zabijali?
https://natemat.pl/434485,rhaenyra-i-daemon-czyli-o-kazirodztwie-w-popkulturze
🤣🤣🤣
Dziennikarka w szoku, że ludzie oczekują ich związku.
Mam mieszane uczucia co do trzeciego odcinka. Końcówka troszeczkę psuję obraz całości. Pierwsze 50 minut naprawdę może się podobać.
Przekozaczone, co? 🙂 Poza tym wiem z książek, że Żelazny Tron wspierał kampanię na Stopniach pieniędzmi, ludźmi itd. A tutaj oni wygrywają sami. To może mieć negatywne konsekwencje.
Mnie wkurzyło to, że znów część odcinka nie widziałem, bo było kurde za ciemno. Co oni mają z tym do cholery. Nie było nawet widać z kim gada Viserys, dopóki ten nie powiedział „twój syn Harwin”.
Nie wiem dla mnie wszystko było widoczne.
Jak po 3 odcinku??
Na plus:
– podobają mi się kostiumy, fryzury i meble, postarali się, ta bluza księżniczki na początku z jakby łuskami na ramionach, super!
– podobało mi się jak Viserys zgasił Lannistra
Minus:
– księżniczka ucieka, bo ucieka, zaś Cole ja goni, dopóki nie dogoni😊 gadają o tym jaki to rycerz jest jej wierny… ciekawe kogo będziesz chciał obwołać królem za jakiś czas…
– scena z odyńcem, raz ze bez sensu, dwa ze krew wcale tak nie tryska, nie zamazałaby twarzy, nie wiem czy po jednokrotnym wbiciu nożyka w ogóle z łatwością by go wyjęła
– nie podoba mi się ze robia z Viserysa trochę takiego pijaczka, a moze raczej sympatyka wina
– 1 vs 100 Deamona
Pytanie do znawcow:
Co z rasa psów uzyta do polowan jest poprawna?
Hmm, dobrze zrozumiałem, że od poprzedniego odcinka minęło dwa lata? W takim razie Leanor chyba za szybko dorósł. 🙂
prędzej uwierzę w 15 cm w górę u chłopaka w przeciągu roku, niżeli 1 vs 100
tyle sie meczyli z gosciem od krabow, a wystarczylo zeby król „zagroził” pomocą…
no i wystarczylo tez pojsc w pojedynke udac porazke i ukryc pokazny oddział zolnierzy oraz smoka:) bez sensu ta scena, troche zbyt nagle i troche z nienacka pojawia sie smok i zolnierze
Rozumiem fortel -> wyciagamy talibow z jaskin przeciwnikow pod pozorem porazki, zeby dalo rade z nimi walczyc, ale ze oni nie zauwazyli jakis 50 chlopa, ani smoka? z tego co wiem teleportacja NIE istnieje u Martina:) chociaz roznie sie mowilo o ostatnich sezonach GoT
Akcja na stopniach bez pomysłu. Odcinek zrobiony wydaje mi się na dużą prośbę Martina, który w jednym z wywiadów powiedział że jest mu wstyd za królewskie polowanie z pierwszego sezonu i jest to najgorsza scena z pierwszych trzech sezonów gry i to bodaj w odcinku do którego scenariusz pisał sam Martin. Scena z dzikiem komiczna i średnio potrzebna, za to biały jeleń wyglądał pięknie. Ostatnie 10 minut do zapomnienia. I szkoda, że nie zrobili sceny z samym spotkaniem księcia z karmicielem krabów, bo ten złoczyńca z wyglądu wyglądał po prostu przekozacko. Stroje w tym odcinku wybitne, ten kostium, w którym księżniczka siedziała pod drzewem cudo, choć wydaje mi się że podobny miała Danka pod koniec serialu. Fajne rozwiązanie z tym namawianiem króla na kolejnych kandydatów na małżonka dla księżniczki. Pomysł Otto i to spojrzenie króla wypadło fajnie. W ogole Hiflghtower w tym odcinku fajnie się miotał. I jeszcze wymyślił z tym białym jeleniem i myślał że mu się to uda? Szkoda że ta końcówka tak psuje naprawdę fajny odcinek. No i martwi mnie zapowiedź czwartego odcinka bo tam wraca znów przepowiednia.
aha i jeszcze dodałbym, ze król wydaje sie nieco samotny podczas uczty, gdzie w moim przekonaniu powinno to wygladać tak, ze non stop kazdy ma do niego jakas sprawe, kazdy chce byc jak najblizej krola, wiadomo pelno pochlebcow i to wszedzie!
na korporacyjnych imprezach z szefem, zwykle ludzie zabijaja sie byleby zlowic chocby przychylne spojrzenie szefa, a tutaj? gosc sobie siedzi i ot tak podchodzi do niego lannister, ale wystrój bardzo na plus, meble z jakimis fantazyjnymi wykroczeniami, widac ze krol majetny, nie zaluje grosza na stolarzy, albo kielichy, czy wyszywane herby rodow, na przyklad wieza namiestnika, dobrze to wyglada, lubie takie detale
aaa i szkoda tego grajka na poczatkuy Samwella zdaje sie, chłop niewazne co zrobi to wkurzy jakas wazna kobiete
swoja droga moglbym miec takiego grajka, siadam sobie do czytania, powiedzmy kolejna czesc Sandersona, rzucam „graj cyganie” i gosc ma mi umilac czytanie spiewem:) az sobie to wyobrazilem, albo jak wchodze do supermarketu z takim muzykantem, wybieram ser na kanapki, jaka wedline a on mi przygrywa „deszcze castamere”:)
Skoro to 2 urodziny Aegona, to minęło 3-3,5 roku (ślub miał z Alicent miał być za kilka miesięcy, potem poczęcie i 9 msc ciąży).
Wzrost jest więc bardzo okej (dla przykładu, ja w ciągu nieco mniej niż jednego roku szkolnego urosłem 13 cm).
Czytając opis myślałem, że to ironicznie napisane jest, że wam się podobało. Trochę jak gdybyście wdepneli w kupę i udawali, że to czekolada. Odcinek nudny, widać gołym okiem niski budżet i przede wszystkim głupota wszechobecna… szczególnie ta bitwa… Na poziomie Szybkich Wściekłych z ostatnich lat. Dialogi super? No te między księżniczka a rycerzem powalające w istocie…lol
Pomyliłem wpisy, ale nie tylko ja jak widzę