Książki

Pytania do maesterów #83

Dzisiejsze pytania pochodzą z komentarzy pod odcinkiem 64. Jak zawsze przypominam o wpisywaniu w treści nowych pytań trzech literek “PDM”. Pozwoli nam to wyłowić pytania ukryte wśród dziesiątków innych komentarzy. Miłej lektury.


Kremacja

Podobno Martin potwierdził, że Stannis spali Shireen. Nie neguję tego. Ale czy potwierdził, że spali ją żywcem? – singri

D: Myślę, że gdyby chodziło po prostu o spalenie ciała, to nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego. Poza tym potwierdzenie pojawiło się w kontekście już wyemitowanego odcinka, więc naprawdę nie musimy tu sięgać po talmudyczne interpretacje, żeby ogarnąć o co chodzi. Okoliczności spalenia mogą być różne niż w serialu, ale bardzo wątpię, aby Shireen nie doświadczyła tego “na żywca”.

BT: Myślę, że jeśli Stannis rzeczywiście się na to zdecyduje, to w zupełnie innych okolicznościach – nie po to, by w jakiś sposób przybliżyć się do zdobycia Żelaznego Tronu, lecz po to, by (jak będzie przekonany) ocalić świat przed Innymi. Moim zdaniem zwłaszcza rozdział-zapowiedź Wichrów zimy napisany z punktu widzenia Theona bardzo silnie sugeruje, że Stannis nie poświęciłby córki dla władzy. Przypuszczam, że sposób, w jaki przedstawiono te wydarzenia w serialu wynika przynajmniej po części z tego, że książkowy Stannis nie zginie tak szybko, jak jako serialowy odpowiednik (choć oczywiście może się okazać, że nie dożyje końca Wichrów zimy). Serialowy Stannis zszedł ze sceny znacznie szybciej i nie dożył inwazji Innych, więc okoliczności śmierci Shireen zostały całkowicie zmienione.

Naiwność

Daelu, kiedyś podzieliłeś się z nami teorią, że Brienne zginie dając się zabić Jaimowi w pojedynku przed Lady Stoneheart. Natomiast w wywiadach pojawiały się wypowiedzi GRRM na temat Brienne: “Maybe, yes, certainly. She’s up there. She’s very idealistic, at least in the beginning but you know her journey still has a way to go and my world has a way of testing one’s ideals so we’ll see by the end.”. Tak sobie myślę, że gdyby faktycznie dała się zabić to umarłaby równie naiwnie jak żyła. Czy mógłbyś się do tego kiedyś odnieść? – Daga

D: Naiwnie? Hmmm… Nie, wydaje mi się, że raczej po rycersku. To znaczy świadomie poświęcając swoje życie w obronie niewinnych. To zresztą często przewijający się u Martina motyw – prawdziwymi rycerzami okazują się ci, którzy nigdy nie złożyli przysięgi.

Gra o wszystko

Kto się zalicza do najlepszych graczy w Westeros i Essos? – Ser Richard Horpe

D: Graczy w Cyvasse? Czy graczy politycznych? Zgaduję, że rozmawiamy o tym drugim. To nie jest proste pytanie, zwłaszcza, że nie mamy wglądu w myśli wszystkich postaci. Więc przyjąłbym definicję następującą – dobrym graczem jest ten, kto wskutek jakiejś intrygi (lub zabiegów dyplomatycznych) powiększył swe wpływy (i nie jest to coś z definicji krótkotrwałego, przynajmniej w teorii ta nowa pozycja musi mieć jakieś fundamenty) oraz ten, kto wskutek planowania poprawi swą sytuację już niebawem. A więc wymieniłbym tu następujące postaci: Varys i Illyrio, Littlefinger, Skahaz mo Kandaq, Wyman Manderly, Randyll Tarly, Olenna Tyrell, Mance Rayder, Pycelle, Tywin Lannister. Chociaż ten ostatni nie jest aż tak mądry, jak wszyscy myślą. No i zaznaczam, że to jest lista bardzo subiektywna

BT: Ja również przyjmę kryteria, które zaproponował DaeL, ale dodam jedno własne – na mojej liście znajdą się tylko postaci, które po wydarzeniach z Tańca ze smokami nadal żyją, a także organizacje lub grupy, które wciąż pozostają aktywne. Moja lista przedstawia się zatem następująco: Petyr Baelish, Varys i Illyrio Mopatis (jako grupa dążąca do jednego celu), Żelazny Bank z Braavos, Wyman Manderly, Zielona Gracja z Meereen, Skahaz mo Kandaq zwany Golonym Łbem, Wielki Wróbel, Doran Martell, Benerro (wielki kapłan R’hllora z Volantis), Ludzie Bez Twarzy (choć może się okazać, że ściśle współpracują z Żelaznym Bankiem).

Niewierny Jon

Jeśli Jon zostanie wskrzeszony przez Melisandre, to jaki będzie jego stosunek do R’hllora. W sensie czy stanie się jego wyznawcą jak Beric czy może mimo wszystko pozostanie przy starych bogach? Ewentualnie czy sprawi to, że osoby w otoczeniu Jona przejmą wiarę Melisandre, np. dzicy? – Nevada

D: Nie przypuszczam, żeby w nastawieniu Jona coś się zmieniło. R’hllora raczej nie spotka, a mam wrażenie, że jego wskrzeszenie może mieć tak poplątany charakter, że koniec końców nie będzie do końca pewne kto jest za nie odpowiedzialny. Natomiast prawie na pewno Melka będzie w teamie Jona.

BT: Uważam, że dość prawdopodobna jest teoria autora Mitycznej Astronomii według której dużą rolę przy wskrzeszeniu Jona odegra to, że jest on zmiennoskórym – dzięki temu, że jego dusza/umysł/wola przetrwa w Duchu, po powrocie do życia Snow nie stanie się kimś takim jak Beric czy Pani Kamienne Serce. Innymi słowy, powróci Jon Snow ze wszystkimi swoimi wspomnieniami i uczuciami oraz całą swoją dotychczasową osobowością (choć oczywiście doświadczenie śmierci zapewne znacząco wpłynie na jego charakter), a nie jakaś jego wersja, która będzie żyła tylko ostatnimi myślami sprzed śmierci, tak jak Beric żyje wyłącznie misją obrony królestwa i stopniowo traci pamięć o wszystkich innych sprawach, a Pani Kamienne Serce żyje tylko nienawiścią do Freyów i zemstą. W tej sytuacji trudno będzie jednoznacznie przypisać wskrzeszenie Jona R’hllorowi. Oczywiście, także na temat wskrzeszeń Berica i Pani Kamienne Serce istnieją różne teorie, w tym takie, które przypisują je działaniu innych sił niż R’hllor. Jednak z punktu widzenia postaci będących świadkami tych wydarzeń tym, który wskrzesza wydaje się być jednoznacznie R’hllor. W przypadku Jona może być inaczej – niektórzy ze świadków, a także sam Jon, mogą uznać, że zadziałali tam również starzy bogowie.

O co chodzi z tą trucizną?

Czy coś omijam? Dlaczego Varys próbował zabić Daenerys? Gdy Martin pisał GoT, cała seria miała być trylogią i rozumiem że wtedy nie było by miejsca dla Gryfa, więc Varys powinien stać po stronie Dany. Biorąc to wszystko pod uwagę dlaczego na polecenie króla kazał Jorahowi ją otruć? – Grucha

D: Jestem przekonany, że gdyby książki się nie wydłużyły, to pewnie w Starciu królów usłyszelibyśmy, że Jorah dostał list od Varysa, w którym ten go ostrzegł o zamachu i nakazał mu przeszkodzić. Ponieważ później zrodziła się koncepcja z Aegonem, to Martin trzymał się wersji, że zamach był prawdziwy (Varys straciłby w nim księżniczkę, ale zyskiwał pałających żądzą zemsty Dothraków). Jorah nigdy nie zdradza nam w myślach tego, iż Varys kazał mu obronić Daenerys. Mimo, że wraca do Varysa myślami. Nie podnosi też tego argumentu przed Khaleesi we własnej obronie, choć mógłby przecież powiedzieć, że współpracował z Varysem właśnie po to, by Dany nic się nie stało. Zamiast tego wspomina tylko, że wiedział od Varysa, iż będą zamachy.

BT: Z kolei ja nie jestem pewien, czy w którejkolwiek wersji Varys rzeczywiście chciał, żeby próba otrucia Daenerys się powiodła. W każdym razie, w tej bez Młodego Gryfa takie działanie miałoby sens tylko wtedy, gdyby do Varysa w chwili wydawania rozkazu jeszcze nie dotarły wieści o śmierci Viserysa (co nie jest niemożliwe, skoro rozdział, w którym pojawia się próba otrucia rozgrywa się niedługo po tym wydarzeniu).

Wszystko co chcieliście wiedzieć o krukach, ale baliście się zapytać

Skoro poruszyliśmy temat kruków to takie pytanie. Skąd wiedziały gdzie mają lecieć? U gołębi pocztowych wykorzystuje się to, że nawet po wielu latach pamiętają drogę do domu, więc niesienie wiadomości to taki byproduct. A tutaj wyglądało to tak jakby każdy maester miał własną hodowlę kruków, których może wysłać w dowolny punkt Westeros. Um, jak? – KwarcPL

BT: Na początku zaznaczę, że zupełnie nie znam się na gołębiach pocztowych i ornitologii, więc moje poniższe przypuszczenia mogą być oparte na całkowicie błędnych założeniach. To powiedziawszy, przypuszczam, że maesterzy po prostu przesyłają sobie nowe kruki, zapewne za pośrednictwem różnych podróżnych (np. kupców) lub specjalnych posłańców – na przykład, raz na jakiś czas maester z Winterfell zleca przetransportowanie kilku kruków do Riverrun, żeby później tamtejszy maester mógł wysyłać je z wiadomościami do Winterfell. Możliwe, że przykład takiego transportu kruków pojawia się w pierwszym rozdziale Aryi w Starciu królów, w którym zostaje wspomniane, że Yoren przewoził kruki w klatce. Być może były to nie tylko kruki z samej Królewskiej Przystani, lecz również kruki przysłane tam z innych miejsc po to, by mogły zostać zabrane do Czarnego Zamku.

A czy maester z danego miejsca rzeczywiście jest w stanie przesłać wiadomość w dowolne miejsce w Westeros? Myślę, że raczej nie zawsze jest to możliwe bezpośrednio. Najprawdopodobniej w siedzibach wielkich rodów maesterzy dbają o to, by zawsze sprowadzić sobie kruki znające drogę do stolic pozostałych krain i siedzib wasali (przynajmniej tych głównych) danego rodu, a także do samej Cytadeli. Wątpię jednak, by maester A, będący na służbie pomniejszego lorda w Krainach Burzy, był w stanie wysłać kruka bezpośrednio do maestera B, swojego odpowiednika u pomniejszego wasala Starków. Możliwe, że w takiej sytuacji maester A po prostu wysłałby kruka do Końca Burzy, a tamtejszy maester przesłałby kruka do Winterfell, skąd następnie zostałby wysłany kruk znający drogę do siedziby rodu, któremu służy maester B. Innymi słowy, główne zamki i miasta w poszczególnych krainach pełniłyby funkcję węzłów. Oczywiście, maester decydujący się na wysłanie wiadomości musiałby wcześniej rozważyć, czy sprawa jest na tyle pilna, by opłacało się angażować wszystkie pozostałe osoby, a także zastanowić się, czy można zaufać maesterom, którzy mieliby pośredniczyć w przesłaniu wiadomości do celu.

Jak w takim razie działa system zawiadamiania o nadchodzącej zmianie pory roku, skoro wiadomo, że białe kruki są hodowane wyłącznie w Cytadeli? Podejrzewam, że białe kruki, które wykluwają się w Starym Mieście, muszą następnie zostać przewiezione do poszczególnych zamków i przebywać tam na tyle długo, by uznały te miejsca za swoje gniazda albo miejsca, gdzie na pewno znajdą dużo pożywienia. Następnie kruki są zabierane z powrotem do Cytadeli, gdzie pozostają do czasu, aż arcymaesterowie zebrani na Konklawe zdecydują, że już czas je rozesłać. Być może to właśnie ze względu na duże koszty związane z przewożeniem kruków w najdalsze części Westeros białe kruki najwyraźniej nie są wysyłane do każdego zamku w Siedmiu Królestwach. W Ogniu i krwi w rozdziale Triumf Rhaenyry pojawia się wzmianka o tym, że w roku 130 od Podboju z Cytadeli wysłano trzysta białych kruków, by obwieścić nadejście zimy. Tymczasem samych siedzib lordowskich jest w Westeros znacznie więcej – na Wielką Radę w roku 101 przybyło ponad tysiąc lordów, a wcale nie musieli to być wszyscy. Może to oznaczać, że tylko około trzysta rodów ma na swojej służbie maestera. W końcu nie byłoby niczym zaskakującym, gdyby okazało się, że to Cytadela jest najlepiej skomunikowanym miejscem w Westeros. Możliwe jednak, że rodów, którym służą maesterowie jest więcej (choć zapewne nie więcej niż kilkaset – nie wszyscy pomniejsi lordowie muszą mieć w swojej siedzibie maestera, choć mogą go mieć niektórzy z zamożniejszych rycerzy na włościach), lecz nie do wszystkich wysyłany jest biały kruk. Wówczas te trzysta kruków odpowiadałoby nie wszystkim maesterom rozsianym po Siedmiu Królestwach, lecz wielkim rodom, kilkudziesięciu najistotniejszym wasalom każdego z nich, a także miastom i większym miasteczkom oraz innym miejscom, które z różnych przyczyn warto jak najszybciej poinformować (jak np. Czarny Zamek, Wieża Cieni czy Wschodnia Strażnica) o zmianie pory roku.

Wracając jeszcze do zwyczajnych kruków – w pierwszym rozdziale Davosa w Starciu królów przy okazji wysyłania listu o prawdziwym pochodzeniu dzieci Cersei Stannis wspomina, że na Smoczej Skale było sto siedemnaście kruków. Z jego wypowiedzi wynika, że niekoniecznie musi tu chodzić o to, ile kruków ogółem było w zamkowej krukarni (możliwe przecież, że były tam np. cztery kruki pochodzące z Arbor i pięć kruków mogących zanieść wiadomość do Gulltown), lecz o to, że było sto siedemnaście miejsc, do których drogę znał przynajmniej jeden kruk – Stannis ocenia, że z tych stu siedemnastu kruków sto zdoła dotrzeć do celu, dzięki czemu jego list otrzyma stu maesterów. Przypuszczam, że maesterzy w siedzibach wielkich rodów są w stanie wysłać kruki w podobną liczbę miejsc (choć możliwe, że Smocza Skała jako ważna przystań królewskiej floty jest nawet nieco lepiej skomunikowana od niektórych z tych głównych zamków).

A czy kruki w ogóle posiadają takie zdolności nawigacyjne jak gołębie pocztowe? Nie jestem w stanie na to odpowiedzieć. Trzeba jednak założyć, że przynajmniej kruki westeroskie takie umiejętności mają. Zresztą, w wypowiedzi z czerwca 1999 roku (So Spake Martin), GRRM powiedział, że gdy zdecydował, że w Westeros kruki będą przenosiły wiadomości zamiast gołębi, kierował się mitologicznymi skojarzeniami (kruki Odyna, Hugin i Munin) i dodał, że przypuszcza, że w rzeczywistości kruki nie sprawdzałyby się lepiej od gołębi w przenoszeniu wieści, ale taka zmiana wydawała mu się uprawniona w świecie, w którym żyją smoki i wilkory.

W rozdziale-zapowiedzi Wichrów (Theon I) pojawia się jednak wzmianka o tym, że niektóre się kruki są w stanie przenosić wiadomości do dwóch różnych miejsc, a bardzo rzadko pojawiają się kruki, które są w stanie zapamiętać aż pięć różnych miejsc i zrozumieć, do którego mają polecieć. Jak to możliwe? Czy westeroskie kruki są aż tak inteligentne? A może w grę wchodzi tu już to, co maesterzy nazywają wyższymi tajemnicami, czyli coś nadprzyrodzonego? Może te pojawiające się raz na sto lat kruki, które mogą zapamiętać i rozróżniać aż pięć zamków to kruki, w których znajdują się dusze lub umysły Dzieci Lasu? W takim razie, może “magiczne” są również białe kruki i wcale nie trzeba ich najpierw rozwozić po całym Westeros, by później przywieźć je z powrotem do Cytadeli i rozesłać? Może białe kruki “wyczuwają” czardrzewa i to właśnie zapewnia im niezwykłe zdolności nawigacyjne? A może wszystkie westeroskie kruki kierują się czardrzewami? Z drugiej strony, przecież nie wszystkie zamki mają swoje czardrzewa…

Cenzura

Jest tu na stronie jakiś autocenzor? Zawsze, kiedy w poście umieszczę imię nowego szefa szpiegów Cersei strona odrzuca mi posta i wraca na początek artykułu. Już kilkukrotnie mi się tak przytrafiło, choć dopiero teraz doszedłem dlaczego. – Robert Snow

D: To jest podejrzana sprawa. Rzeczywiście to już któryś post z tym nieszczęsnym Qyburnem, który trafia do spamu. Bota cenzorskiego nie mamy, ale antyspamowy – owszem. Bardzo często odrzuca komentarze szczególnie długie albo zawierające linki. Bardzo za to przepraszam, ale to cena, jaką płacimy, aby na stronie nie pojawiało się kilkadziesiąt spamowych komentarzy dziennie. No i chyba ten bot antyspamowy uwziął się na Qyburna. Zbadam sprawę.

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Bluetiger

Proszę o podchodzenie z rezerwą do informacji, którymi dzielę się w swoich tekstach, gdyż nie jestem ekspertem. Staram się, by przekazywane treści były poprawne, ale mogą pojawić się błędy.

Related Articles

Komentarzy: 23

  1. PDM

    Alliser Thorne. W serialu spiskuje i morduje Jona. W książce jest poza Murem, ale przed wyprawą grozi…a raczej obiecuje Jonowi, że wróci w takim lub innym stanie.
    Czy jest możliwe, że brał pośrednio udział w zamachu (nagadywał, spiskował, przekonywał), czy to foreshadowing, że Jon kiedyś zmierzy się z jego upiorem?

    Szczerze, to nie pasowało mi w serialu, że zabił Jona. W książce podejrzewam nawet, że nie spiskował. Nie chciał mu dać żadnego pretekstu, bo podejrzewał, że Jon tylko czeka na to by skazać.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Myślę, że akcja z książki była spontaniczna. Ludzie jak Bowen Marsch raczej by nie zdradzili Jona, gdyby ten otwarcie nie wypowiedział wojny Boltonowi.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  2. A ja tam dalej nie wierzę, że to Stannis spali Shireen. Zastanówmy się chwilę. Mamy różowy list od Ramsaya. Odrzućmy głupie teoryjki o Mansie itp. i zastanówmy się w ogóle po co jest ten list? Tzn. nie po co on jest Ramsayowi, bo to idiota i powody mogą być równie idiotyczne. Ale po co jest Martinowi? Przecież dla Jona ten list niczego nie zmienia. Żaden z zawartych warunków jest nie do spełnienia. Ten list zmienia znacząco sytuację tylko jednej frakcji – królowej Selyse i Melisandre. On ma trafić w ich ręce, ma je zawiadomić, że Stannis nie żyje i przestraszyć, że wredny bękart pewnie zaraz wyda je w ręce Boltonów. Mają w panice spalić Shireen, licząc że w ten sposób przywrócą Stannisa – nowego Azora – do życia. Ale ponieważ Stannis żyje, to przywrócą do życia Jona. Zwłaszcza że posiada on większe szanse na bycie Azorem niż Stannis, a w każdym razie naprawdę nie żyje i jest pod ręką. 🙂

    To mi się podoba 1
    To mi się nie podoba 0
    1. To jest dobra teoria i do pewnego stopnia prawdopodobna. Pasuje też idealnie do tej martinowskiej ironii.
      Przy czym dalej zgadzam się z teorią Daela że różowy list wysłał Mance.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Dlaczego nie wierzę w teorię o autorstwie Mance’a już pisałem w tym temacie:
        https://fsgk.pl/wordpress/2021/05/pytania-do-maesterow-50-jubileuszowy-odcinek-potrojny/
        Podtrzymuję swoje zdanie. W odróżnieniu od Ramsaya, Mance idiotą nie jest, zna Jona i wie, że taki list nic mu nie daje.
        Co zaś do powyższego, to już oczami duszy widzę taką scenkę:
        Selyse i Melisandre inkantują:
        – O wielki Rhlorze, przyjmij naszą ofiarę i przywróć Azora Ahai do życia!
        Rhlorr (odstawiając piwo):
        – Dobra
        Po chwili wchodzi Jon.
        – Dzień dobry państwu.
        Selyse dostaje kociej mordy, a Malisandre od tej pory zaczyna łazić za Jonem… 😉

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. @Robert Snow zgadzam się w temacie listu. Podczas pierwszego czytania Tańca Bękart nie pasował mi na autora listu. Potem czytając różne teorie mniej i bardziej prawdopodobne – do żadnej się nie przekonałem. Ta którą napisał Deal jest spójna, ale wciąż coś nie styka…
          Zadałem w PDM #46 pytanie o budowę postaci Jona, jak Martin przedstawił jego rozwój od zielonego młodzika, który czasem dawał się ponieść emocjom do zimnego mężczyzny, który wszystko najpierw ważył, zasięgał rad, czynił plany i dopiero potem działał… A tu nagle w ostatnim rozdziale wraca ten nierozważny młodzik. I to w jakim stylu! Lord dowódca Nocnej Straży zabiera armię dzikich i rusza na Namiestnika Północy (czy jego dziedzica), no to jest tak z czapy, że aż brakuje słów… Jeśli się nie okaże, że został czymś naćpany, zaczarowany, albo Martin w inny sensowny sposób tego nie wyjaśni to stracę do niego… no, szacunku nie mam do tego łgarza, ale: uznanie dla jego rzemiosła.
          To jest ciekawy trop, który podejmuje Dael w swojej teorii: Is fecit, qui prodest. Dael rozważa kilka postaci jako potencjalnych autorów przypisując każdemu chęć kopnięcia Jona w cztery litery i zmuszenia go do jakiegoś działania. Wg mnie każdy, niezależnie czy obserwował Jona z daleka czy bliska, mógł się spodziewać po nim każdej reakcji na list, tylko nie takiej jaką zobaczyliśmy w ostatnim rozdziale – taką głupotę mało napisać raz xd: Lord dowódca Nocnej Straży zabiera armię dzikich i rusza na Namiestnika Północy. Najbardziej porywcza, głupia, rycerska rzecz jaką mógłbym sobie wyobrazić to to, że Śnieg rusza samemu z mieczem w dłoni na pewną śmierć, aby zapewnić spokój Nocnej Straży, albo bardziej bohaterska próba: polowanie na Bękarta solo. Że Jon zrobi coś takiego co zrobił mogli tylko przewidywać oszołomy-genialni stratedzy z NS, którzy poza jedzeniem, spaniem i służbą zajmowali się psioczeniem na swojego lorda – ci tak, jak najbardziej mogli przewidywać, że ich LD powiedzie armię dzikich na królestwo, którego przysięgał bronić, na pewno się tak stanie, przecież on sam w połowie jest dzikim.
          Mance stosunkowo dobrze poznał Jona. Kiedy go widzimy w rozdziale Melki, ta mówi mu coś w stylu „On to nie ty, nie wykorzysta swoich braci do uratowania swojej siostry i sam też nie złamie przysięgi”. Czy naprawdę ktoś myśli, że Mence spodziewał się spełnienia żądań z listu, albo jeszcze większego absurdu (który Jon chciał wykonać): tego że Snow przyprowadzi mu armię dzikich pod bramy Winterfell? Przesyłka dostarczona do rąk własny adresata, priorytetem, bez pokwitowania, ah te usługi pocztowe w Westeros.
          Jeśli to była inicjatywa Mence’a to jedyne wytłumaczenie jakie przyjmę to te, że nie była to intryga, ale rozrywka. Nudził się chłop w Winterfell w momentach między brzdąkaniem i pomyślał sobie, że podręczy bękarta z Muru wbijając mu szpilę, bo że wywoła to jakiekolwiek działanie Jona nie mógł liczyć.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. Drugie logiczne wyjaśnienie (poza rozrywkami Mence’a) to, że naprawdę napisał to Ramsay. Wyciągnął torturami z króla za Murem informacje o wszystkim i skrobnął sobie list, a zaraz i tak ruszy na Mur bo już wszystko wygrał. Ta teoria ma szereg wiadomych słabych punktów…
            Możemy pójść takim tropem: kto mógł liczyć, że CO uzyska dzięki temu listowi (ale Jon, delikatnie mówiąc, uczynił jego przewidywania śmiesznymi).
            Komukolwiek nie przypisujemy autorstwa Różowego listu – napotykamy na słabe elementy takiej teorii, dlatego sądzę że nie wiemy jakichś ważnych rzeczy, że Martin zaskoczy nas czymś co całkowicie zmieni i odbiór listu i postępowania Jona.

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
        2. 1/3 @Robert Snow podzielam wątpliwości co do przypisywania autorstwa listu Mence’owi. Podczas pierwszego czytania Tańca Bękart nie pasował mi na autora listu. Potem czytając różne teorie mniej i bardziej prawdopodobne – do żadnej się nie przekonałem. Ta którą napisał Deal jest spójna, ale wciąż coś nie styka…
          Zadałem w PDM #46 pytanie o budowę postaci Jona, jak Martin przedstawił jego rozwój od zielonego młodzika, który czasem dawał się ponieść emocjom do zimnego mężczyzny, który wszystko najpierw ważył, zasięgał rad, czynił plany i dopiero potem działał… A tu nagle w ostatnim rozdziale wraca ten nierozważny młodzik. I to w jakim stylu! Lord dowódca Nocnej Straży zabiera armię dzikich i rusza na Namiestnika Północy (czy jego dziedzica), no to jest tak z czapy, że aż brakuje słów… Jeśli się nie okaże, że został czymś naćpany, zaczarowany, albo Martin w inny sensowny sposób tego nie wyjaśni to stracę do niego… no, szacunku nie mam do tego łgarza, ale: uznanie dla jego rzemiosła.
          To jest ciekawy trop, który podejmuje Dael w swojej teorii: Is fecit, qui prodest. Dael rozważa kilka postaci jako potencjalnych autorów przypisując każdemu chęć kopnięcia Jona w cztery litery i zmuszenia go do jakiegoś działania. Wg mnie każdy, niezależnie czy obserwował Jona z daleka czy bliska, mógł się spodziewać po nim każdej reakcji na list, tylko nie takiej jaką zobaczyliśmy w ostatnim rozdziale – taką głupotę mało napisać raz xd: Lord dowódca Nocnej Straży zabiera armię dzikich i rusza na Namiestnika Północy. Najbardziej porywcza, głupia, rycerska rzecz jaką mógłbym sobie wyobrazić to to, że Śnieg rusza samemu z mieczem w dłoni na pewną śmierć, aby zapewnić spokój Nocnej Straży, albo bardziej bohaterska próba: polowanie na Bękarta solo. Że Jon zrobi coś takiego co zrobił mogli tylko przewidywać oszołomy-genialni stratedzy z NS, którzy poza jedzeniem, spaniem i trzymaniem warty zajmowali się psioczeniem na swojego lorda – ci tak, jak najbardziej mogli przewidywać, że ich LD powiedzie armię dzikich na królestwo, którego przysięgał bronić, na pewno się tak stanie, przecież on sam w połowie jest dzikim.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. 2/2 (nie /3) Mance stosunkowo dobrze poznał Jona. Kiedy go widzimy w rozdziale Melki, ta mówi mu coś w stylu „On to nie ty, nie wykorzysta swoich braci do uratowania swojej siostry i sam też nie złamie przysięgi”. Czy naprawdę ktoś myśli, że Mence spodziewał się spełnienia żądań z listu, albo jeszcze większego absurdu (który Jon chciał wykonać): tego że Snow przyprowadzi mu armię dzikich pod bramy Winterfell? Przesyłka dostarczona do rąk własny adresata, priorytetem, bez pokwitowania, ah te usługi pocztowe w Westeros.
            Jeśli to była inicjatywa Mence’a to jedyne wytłumaczenie jakie przyjmę to te, że nie była to intryga, ale rozrywka. Nudził się chłop w Winterfell w momentach między brzdąkaniem i pomyślał sobie, że podręczy bękarta z Muru wbijając mu szpilę, bo że wywoła to jakiekolwiek działanie Jona nie mógł liczyć.
            Drugie logiczne wyjaśnienie (poza rozrywkami Mence’a) to, że naprawdę napisał to Ramsay. Wyciągnął torturami z króla za Murem informacje o wszystkim i skrobnął sobie list, a zaraz i tak ruszy na Mur bo już wszystko wygrał. Ta teoria ma szereg wiadomych słabych punktów…
            Możemy pójść takim tropem: kto mógł liczyć, że CO uzyska dzięki temu listowi (ale Jon, delikatnie mówiąc, uczynił jego przewidywania śmiesznymi).
            Komukolwiek nie przypisujemy autorstwa Różowego listu – napotykamy na słabe elementy takiej teorii, dlatego sądzę że nie wiemy jakichś ważnych rzeczy, że Martin zaskoczy nas czymś co całkowicie zmieni i odbiór listu i postępowania Jona.

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
          2. Jak napisałem w podlinkowanym temacie, Mance nic nie zyskuje na liście. Nawet gdyby Jon przyprowadził mu wojowników, to po pierwsze nie wiadomo czy chcieliby dalej walczyć dla przegranego króla, który właściwie powinien już nie żyć, a po drugie w Czarnym Zamku zostaje dziecko Mance’a i Val. Gdybym ja był Mancem to wolałbym, żeby zostali pod opieką Jona niż np. lady Melisandre lub Bowena Marsha i spółki.
            Inaczej jest z Ramsayem, któremu nie zależy na spełnieniu żadnego z żądań, a tylko na sprowokowaniu Jona do aktu zdrady i wyciągnięcia go z zamku. Nie może wprost zaatakować Nocnej Straży, bo wywołałoby to powszechne oburzenie na Północy, więc ucieka się do kiepskiego podstępu.

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
          3. Aha, no i trzeba pamiętać, że Mance ma przecież układ ze Stannisem. Najwięcej dla siebie i swoich ludzi może ugrać na współpracy z JPK. Po co mu takie wątpliwe kombinacje?

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
            1. Sądzisz, że Stannis wie o tym, że spalił Grzechoczącą Koszulę, a nie Mance’a? Nie jestem co do tego przekonany.
              Ok, wydaje się że zrobić to na własną rękę, bez pozwolenia Stasia, byłoby cholernym ryzykiem dla Melki. Ale czy na pewno? Może na etapie Smoczej Skały (do czasu), ale na pewno nie na etapie Muru. Stannis uwierzył jej w końcu że jest wybrańcem Świetlika. Że ona jest łączniczką miedzy nimi. Rodziła mu cienie, zdobywała dla niego armie i zamki, pozbywała się wrogów, grzała łoże. Na tym etapie Stannis przebaczyłby jej więcej niż żonie. Wydaje się być dla niego więcej niż niezastąpiona. Sprzedałaby mu jakąś bajkę okraszoną płomiennymi wizjami – zmyślonymi bądź nie, w końcu powiedziała Jonowi że popatrzy w rholoTv w poszukiwaniu info o dzikim królu.
              No i co ważniejsze: Mence musiałby się ukorzyć przed Stannisem. Z jednej strony nie przypisywałbym Mence’owi zbyt hardego karku, z drugiej z ust samego JPK wiemy, że rozmowy między tą dwójką nie były w tym temacie produktywne.

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. Myślę, że Stannis wie. Wątpię, żeby Mance podjął współpracę bazując wyłącznie na słowie wiedźmy Stannisa. Tym niemniej dopuszczam możliwość, że to indywidualna inicjatywa Melisandre. Tak czy inaczej mają układ, nawet jeżeli zawarty bez wiedzy Stannisa to w jego imieniu.
                Co do hardości, to myślę, że Mance nie jest aż tak hardy jak w serialu. On zna południe i wie, że nie da się tam normalnie funkcjonować bez przysięgnięcia jakiemuś królowi. A z punktu widzenia Mance’a Stannis jest lepszy niż inni.

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
  3. Aha, jeszcze w kwestii autocenzora. Jeżeli nie da się tego poprawić to trudno, niech DaeL zbytnio się nie przejmuje. Strona jest zbyt fajna, żeby dla takiej błahostki robić gewałt. Myślałem po prostu, że może jest tam jakaś lista słów, których nie można umieszczać i przypadkiem trafił na nią upadły maester. Jeżeli nie, to po prostu będę unikał wymawiania imienia Tego Którego Imienia Wymawiać Nie Wolno. 😉

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  4. To ja tylko napiszę, że w zasadzie to nadal nie wiemy „jak działają gołębie” 😉 Jak kogoś to ciekawi bez wchodzenia w naukowe szczegóły to polecam „Geniusz ptaków” autorstwa Jennifer Ackerman .

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  5. #pdm Skoro Cytadela hejtuje czarodziejstwo i uważa, że magia nie istnieje, co wbija swoim adeptom do głów chociażby każąc im zapalić świeczkę to jak można zarobić valyriańskie ogniwo?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  6. „lecz po to, by (jak będzie przekonany) ocalić świat przed Innymi”

    Myślę, że wypowiedzi Stannisa na temat spalenia Edrica Storma na to wskazują

    ” Stannis ground his teeth again. „I never asked for this crown. Gold is cold and heavy on the head, but so long as I am the king, I have a duty . . . If I must sacrifice one child to the flames to save a million from the dark . . . Sacrifice . . . is never easy, Davos. Or it is no true sacrifice. Tell him, my lady.”

    Melisandre said, „Azor Ahai tempered Lightbringer with the heart’s blood of his own beloved wife. If a man with a thousand cows gives one to god, that is nothing. But a man who offers the only cow he owns . . .”

    No więc Shireen jak najbardziej pasuje na tę krowę, którą trzeba poświęcić by uratować świat

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  7. PDM czy wrócą Szalone Teorie? czy zostały jeszcze jakieś tematy, które chcielibyście poruszyć w ramach tego cyklu? ile ich jest? jakie to tematy?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  8. Pytanie ogólne, pojawi się recenzja Wikinga od Eggersa?
    ( PDM Jak maestrowie bardzo chcą, to mogą napisać jakie elementy tego filmu budziły ich skojarzenia z Żelaznymi Wyspami? 😜 )

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button