Wracamy! Po dwóch tygodniach covidowych przygód, nareszcie ogarnąłem się na tylę, żeby wziąć się do roboty. Przepraszam za tak długą przerwę, ale naprawdę nie były to dla mnie wczasy. Wprawdzie moje covidowe objawy należały do relatywnie łagodnych, bo nie doszło do drastycznego spadku saturacji, lecz i tak nie nazwałbym ich szczególnie przyjemnymi. Tak jak pisałem w pierwszym poście, uzasadniającym przerwę w działalności FSGK – zaczęło się od lekkiej gorączki, utraty smaku oraz węchu. I tak sprawa wyglądała przez kilka dni (nb. kilka dni lekkiej gorączki jest niesamowicie męczące). Potem była krótka poprawa, po której nastąpił powrót choroby, tym razem z wysoką gorączką. Nie wiem na ile fakt, że wcześniej się szczepiłem pomógł mi przejść chorobę bez większego uszczerbku dla zdrowia, bo nie mam wehikułu czasu i nie mogę przetestować wariantu alternatywnego. Ale zważywszy na fakt, że miałem w rodzinie przypadki osób stosunkowo młodych, które przed zaszczepieniem przechodziły tę samą chorobę znacznie gorzej (nie mówiąc nawet o naszym redakcyjnym koledze SithFrogu!), to jestem raczej zadowolony, że dałem się dziabnąć, a nawet żałuję, że nie wyrobiłem się z trzecią dawką. To tyle ogłoszeń na temat mojego stanu zdrowia. Do środy przebywam jeszcz na przedłużonej izolacji. Doskwiera mi w zasadzie już tylko kaszel, więc mogę wrócić do pracy. Bardzo dziękuję za wszystkie życzenia powrotu do zdrowia!
A co przygotowaliśmy na dziś? Oczywiście kolejny odcinek Pytań do maesterów. Dziś odpowiadamy na pytania zadane pod odcinkiem 55 i 56. Przypominam o tym, że od tej pory w treści komentarza zawierającego pytanie wrzucamy trzy literki “PDM”. Ułatwi nam to wyszukiwanie pytań.
DaeL
Co ten Rhaegar?
Im dłużej myślę o Rhaegalu (Rhaegarze – przyp. DaeL ;)), tym mniej go rozumiem. Co nim motywowało? Przepowiednia? Przecież trzecie dziecko mogła mu urodzić jakakolwiek kobieta. Nie musiała to być narzeczona Lorda Końca Burzy. Jakby sobie znalazł nałożnicę albo to mógłby po cichu zmajstrować tuzin książąt, których obiecano bez obrażania trzech Wielkich Rodów i wywoływania wojny. Czyli, że miłość? Przecież on ją znał ile? Kilka dni i co? Zrodziła się taka wielka love, że postanowił porzucić dla niej żonę, dzieci, obrazić trzy Wielkie Rody, wywołać wojnę i narazić życie całej swojej rodziny? Um a nie pomyślał, że można tak to zorganizować by nikt nawet nie podejrzewał go o bycie zaangażowanym w zniknięcie Lyanny? – KwarcPL
BT: Podejrzewam, że Rhaegar mógł dojść do wniosku (lub ktoś mu taki wniosek podsunął – np. w wizji), że matką jego trzeciego dziecka musi być Lyanna, bo wówczas dziecko to będzie kimś wyjątkowym. Być może Rhaegar widząc, jak Lyanna występuje w turnieju jako Rycerz Roześmianego Drzewa zrozumiał, że jest ona zmiennoskórą (na niezwykłe zdolności jeździeckie Lyanny zwróciła też uwagę Barbrey Dustin – być może wynikały one właśnie z tego) i uznał, że Książę, Którego Obiecano, musi być jednocześnie potomkiem smoczych jeźdźców i zmiennoskórych. Co do ostatniej części pytania – powód, dla którego podejrzenia Brandona natychmiast padły na Rhaegara rzeczywiście jest ciekawy. Być może to Benjen domyślił się tego jako pierwszy, gdyż wiedział, że to jego siostra była tajemniczym rycerzem, który pojawił się na turnieju, i zdecydował się wówczas wyjawić prawdę Brandonowi? Wina, jaką w związku z tym odczuwałby Benjen mogłaby wyjaśniać, dlaczego wstąpił do Nocnej Straży.
D: Pełna zgoda. Wydaje mi się, że tu zagrało kilka elementów. Przekonanie, że musi mieć jeszcze jedno dziecko, fascynacja Lyanną i jakiś element przepowiedni/snów, którego nie znamy (za to znamy ludzi, którzy nawiedzają cudze sny bez zaproszenia…).
Co porabiają Inni?
Ja mam pytanie o Innych. Wiemy że Craseter składał synów w ofierze Innym. Ze słów Goździk wynika że trochę to trwało (zapewne od lat) W takim razie jak długo Inni czaili się blisko muru ? Jak można było ich nie zauważyć ? Z drugiej strony jeżeli król dzikich wiedział, że grozi im taki wróg to po co osobiście wybrał się do Winterfell, gdyby pod jego nieobecność Inni zaatakowali kto kierowałby ludem ? Poza tym Innym strasznie wolno idzie formowanie armii, gdzie nie trzeba szkolić rekruta zbroić, go opłacać. Pytanie brzmi dlaczego ? Podejrzewam, że Inni mogą mieć swoich ludzkich agentów po naszej stronie muru, którzy nakręcają wojnę aby wyniszczyć Westeros (Littlefinger, Varys, ktoś inny ?) i dlatego zwlekają z atakiem. – Tywin
BT: Zwłokę Innych można wyjaśnić tym, że wiedzą lub przeczuwają, kiedy rozpocznie się nowa Długa Noc i czekają na jej nadejście, by przystąpić do działania. Nie sądzę, żeby mieli na południe od Muru ludzi, którzy świadomie działają na ich rzecz (ewentualnym wyjątkiem może być Euron), ale być może są w stanie zsyłać sny i wizje, przy pomocy których mogą manipulować ważnymi osobami.
D: Z tym “blisko Muru”, to rzecz względna, bo twierdza Crastera jednak jest jakieś 4-5 dni marszu od Muru, do tego w środku puszczy. Ale OK, powiedzmy, że przy skali kontynentu, wziąwszy pod uwagę skąd prawdopodobnie pochodzą Inni (daleka północ), no to faktycznie dotarli pod sam nos Nocnej Straży. A może… nigdy nie odeszli. Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że jak czyta się opis Białych Wędrowców w książkach, to nasuwają się mocne skojarzenia z Predatorem. Te ich lodowe zbroje to w lesie praktycznie kamuflaż. Więc może od lat albo i stuleci chodzą sobie gdzie chcą, a zauważono ich dopiero niedawno (co możemy wiązać z początkiem zjednoczeniowej działalności Mance’a), bo zaczęli gromadzić armie umarłych. Co się zaś tyczy wypraw Mance’a – nie wydaje mi się, żeby sytuacja była aż tak napięta, by spodziewał się ataku lada dzień. Przypuszczam, że wiedział raczej, iż to nastąpi prędzej czy później. A zwiad był mu potrzebny do zaplanowania całej próby sforsowania Muru.
Powrót Nymerii
Czy Waszym zdaniem Nymeria (razem ze swoją watahą) odegra jakąś rolę w sadze, a jeśli tak to jaką? Czy dojdzie do spotkania Aryi z Nymerią (i być może jakiegoś wwargowania się Aryi w Nymerię)? – Bezimienny
BT: Wydaje mi się, że wzmianki o tym, że w Dorzeczu widywana jest niezwykle liczna wataha prowadzona przez ogromną wilczycę mają zapowiadać to, że w przyszłości dojdzie do ataku wilków Nymerii na Freyów albo Lannisterów – być może podczas próby odbicia Jeyne Westerling przez Bractwo lub po rzezi na weselu ser Davena i Freyówny. A to, że Arya jeszcze wielokrotnie będzie wwargowała się w Nymerię podczas wilczych snów uważam za prawie pewne.
D: Myślę, że zobaczymy wilki i Nymerię już w prologu. A jeśli nie w prologu, to na pewno jeszcze w Wichrach.
Powrót Blackfisha
Co się dzieje aktualnie z Blackfishem i czy odegra w sadze jeszcze jakąś rolę? – Bezimienny
BT: Myślę, że przebywa z jednym z odłamów Bractwa Bez Chorągwi i że razem z nim weźmie udział w próbie odbicia Jeyne Westerling i innych jeńców eskortowanych przez ser Forleya Prestera do Casterly Rock.
D: Tak, to prawie pewne. Ostatnim rozkazem, jaki Blackfish dostał od Robba było chronienie Jeyne. Skoro uciekł z Riverrun, a przez Dorzecze ciągnie lannisterski konwój z Jeyne, to możemy być praktycznie pewni tego, co zamierza Blackfish.
Dany cheatuje
Skoro wiemy od samego Martina, że stos ofiarny był oskryptowany i Dany nie ma permanentnego resista na ogień to bezpiecznie można założyć, że jej spotkanie z Dothrakami będzie wyglądać zupełnie inaczej, więc pytanie jak to rozegra i czy do niej dołączą? Bo raczej nie zakładamy, że zmuszą ją do dołączenia do Domu Samotnej Wdowy i tyle ją widzieli? – KwarcPL
BT: Nie wykluczam, że rzeczywiście dojdzie do spalenia khalów, choć zapewne odbędzie się to w sposób, który nie będzie wymagał od Dany powtórzenia tego, co stało się na stosie pogrzebowym. Tak czy inaczej, podejrzewam, że Daenerys zdobędzie władzę nad przynajmniej niektórymi khalasarami i ruszy pod Meereen. Czy jednak dotrze na czas, by wpłynąć na wynik bitwy?
D: Nigdy nie wiadomo, czy Dany nie wrzuci jakichś kolejnych cheatów. Ale mówiąc całkiem serio – Daenerys obiecała że zabije Mago i Jhaqo, a teraz będzie miała do tego sposobność. Pytanie brzmi tylko, czy użyje smoka, czy też zrobi to podstępem, by dowieść przed smokiem, że jest prawdziwą Valyrianką.
Zdemaskowanie Aegona
Jak świat dowie się, że Aegon to Blackfyre i czy będzie to powszechna wiedza? Jedyne co mi przychodzi do głowy to miecz rodowy i zgaduję, że jego prawdziwa tożsamość będzie znana tylko nielicznym. Być może nawet Connington umrze w nieświadomości. – KwarcPL
BT: Przypuszczam, że wątpliwości na temat rzeczywistej tożsamości Młodego Gryfa pojawią się wśród mieszkańców Siedmiu Królestw dość szybko. Pogłoski z tym związane zapewne przybiorą na sile po tym, jak do Westeros przybędzie Daenerys, która prawdopodobnie nie uzna pretendenta za swojego prawdziwego bratanka. Jednak tego, że Aegon VI może być Blackfyre’em domyśli się raczej tylko bardzo wąskie grono osób najlepiej znających historię.
D: A ja akurat sądzę inaczej. Moim zdaniem ludzie będą do końca przekonani, że Aegon był “legitny”, co wpłynie na opinię w Westeros o Daenerys. Chociaż oczywiście GRRM odsłoni prawdę przed czytelnikiem.
Euronowe teorie
Wiecie kogo mi brakuje we wszelkich spekulacjach fabularnych? Eurona. Gość planuje porwać smoki i zostać bogiem a przewidywania go zgodnie ignorują. Dlaczego? Istnieje jakiś konsensus, że nie będzie miał wpływu na endgame czy o co tu chodzi? Jaka przyszłość według maestrów go czeka? – KwarcPL
BT: Najlepsze teorie dotyczące Eurona jakie znam dotyczą albo jego najbliższej przyszłości (co do której otrzymaliśmy już prawdopodobnie wiele wskazówek), albo spraw bardzo ogólnych, przede wszystkim archetypów (Euron jako nowy Nocny Król i Krwawnikowy Cesarz).
D: W krótkiej perspektywie to raczej pewne, że złupi Stare Miasto i Cytadelę, co samo w sobie będzie sporym kataklizmem. Bardzo prawdopodobne jest, że porwie albo zabije smoka. W dłuższej perspektywie zapewne będzie chciał skorzystać z inwazji Innych, zakładając, że osłabi ona Siedem Królestw, otwierając mu drogę do podboju. Myślę też, że Euron albo już wiele wie o Innych, albo wkrótce tę wiedzę posiądzie. Nie mamy w książkach postaci takiej jak serialowy Nocny Król, a Euron świetnie nadaje się do spersonalizowania zagrożenia ze strony Białych Wędrowców i do dania nam choć częściowego wglądu w to, czym Inni się kierują.
Sam vs Euron
Skoro Wronie Oko płynie do Starego Miasta to czy aby przypadkiem Sam nie był w niebezpieczeństwie? Rozdział Mokrej Czupryny zdaje się sugerować plan złożenia kapłanów różnych religii w ofierze a najbliższym odpowiednikiem dla Starych Bogów wydaje się być brat z Nocnej Straży a tak daleko na Południe zbytniego wyboru nie ma. -KwarcPL
D: W niebezpieczeństwie… a przy okazji w bardzo ciekawym miejscu, z którego może nam opisać atak na miasto (jakiś POV jest potrzebny, a nie przypuszczam, żeby Aerona czekało jeszcze długie życie). No i Sam będzie miał powód, żeby z Cytadeli uciekać. A może przy okazji wywieźć parę książek.
BT: Zgadzam się z tym, że Samwell najprawdopodobniej będzie bohaterem, z którego punktu widzenia będzie przedstawiony atak Eurona na Stare Miasto. Natomiast wątpię, żeby Euron chciał złożyć w ofierze Sama dlatego, że wypowiedział swoją przysięgę przed czardrzewami. Jeśli Euron miałby zwrócić szczególną uwagę na Samwella to raczej ze względu na róg, który przekazał mu Jon.
Euron i Inni
Wiele wskazuje na powiązanie Eurona z Bloodravenem, więc takie pytanie. Oni ze sobą współpracują czy jeden drugiego próbuje wykiwać? I czy w takim razie Bitwa o Świt rozegra się w dwóch aktach na Północy i Południu? – KwarcPL
D: Moim zdaniem w tej chwili nie łączy ich już nic. Ale mieli “burzliwą przeszłość”, to znaczy Euron był zapewne kandydatem na nowego zielonego jasnowidza, zapewne dopóki Bloodraven nie przekonał się z jakim gagatkiem ma do czynienia. Opisałem swoje podejrzenia tutaj.
BT: Również jestem zdania, że Euron prawdopodobnie był kandydatem na ucznia Bloodravena, ale został przez niego odrzucony lub się zbuntował.
Szczerze mówiąc, sądzę, że zbytnio przeceniacie Eurona Greyjoya. Zawsze uważałem go (i w szerszej perspektywie również innych Greyjoyów, zwłaszcza Victariona i jego misję) za fabularną ślepą uliczkę, w którą Martin zabrnął bez żadnego pomysłu jak te wątki poprowadzić dalej, a zwłaszcza jak satysfakcjonująco zakończyć. Przehajpował go, jak mawia młodzież. Na dwa tomy przed końcem wyrasta nam nagle gracz na miarę Wielkiego Innego? Szczerze wątpię. Skończy się to pewnie w sposób daleko niezadowalający dla fanów Żelaznych Wysp. Victarion odegra pewnie jakąś rolę w pokonaniu floty miast niewolniczych (i być może przetransportowaniu armii Daenerys do Westeros), a Eurona trzeba będzie ukatrupić w jakiś głupi (rzekłbym – serialowy) sposób. Nic też nie wskazuje na to, żeby Euron miał jakieś związki z zielonowidzami, Innymi itp. menażerią Północy. O ile pamiętam ani razu nawet o nich nie wspomniał. Ten kierunek świata zdaje się dla niego nie istnieć (w odróżnieniu od braci). A że jako dziecko miewał sny o lataniu? Wielkie rzeczy, sam takie miałem, a wątpię, żeby zsyłał mi je Brynden Rivers. 🙂
Prosty chłop spod Bliźniaków też mógł mieć takie sny, a jednak Martin nie zawrł tego w książkach. A teorie na twmat Eurona są po prostu ciekawe z uwagi na tajemniczość wokół jego postaci i pewną magiczną aurę.
Czemu miałaby być to ślepa uliczka? Martin lubi komplikować i zaskakiwać (pewnie dlatego nie ma jeszcze WZ), a Euron jako taka chaotyczna siła zniszczenia idealnie się do tego nadaje.
Jest po prostu za późno na wprowadzenie nowej kluczowej postaci. Martin lubi zaskakiwać, ale nie poprzez takie deus ex machina postaciami. To nie serial. Gdyby saga miała mieć dziesięć części, nie siedem, to być może. Ale teraz już za późno na rozpisanie nowej kluczowej postaci. Przedstawienie jej, wciągnięcie w fabułę, danie sygnałów. „Wichry Zimy” – co nam mówi ten tytuł? Że wszystkie „wichry” (czyli wojny, walki i bitwy) muszą zostać teraz rozstrzygnięte, a przynajmniej te kojarzone z zimą (m.in. Inni). Sen o Wiośnie to już będzie sprzątanie po burzy. I co ma teraz zrobić Martin? Opisać nam w jednym rozdziale, że tak naprawdę za wszystkim stał od początku Euron? Podczas gdy na głupi wiec poświęcił bodajże trzy? Większość spekulacji o Euronie zdaje się opierać na tym nieopublikowanym rozdziale z WZ, ale pamiętajmy, że po pierwsze to tekst wyrwany z kontekstu, a po drugie nie wiadomo czy się nie zmieni albo w ogóle Martin z niego nie zrezygnuje. Wydaje się, że od tamtej pory wiele planów mu się zmieniło.
Nie trzeba Eurona za bardzo przedstawiać, wystarczą nam pojedyncze rozdziały ze szlaku jego zniszczenia. Sprawa Innych pewnie będzie istotna w WZ, ale nie sądzę żeby był to już kluczowy endgame, ten jednak obstawiłbym na początek SoW, a porządki końcowe na jego koniec. Tak więc myślę że będzie miejsce w tych książkach dla Eurona, tak żeby nie zajmować się jednak tylko Innymi.
No bo co wiemy o Euronie, że jest tak interesującą postacią? Mam złowrogą opinię, niemą załogę bez języków, ma magiczny smoczy róg, mnóstwo skarbów, intrygujące oko, flotę piratów i jest królem. Być może ma inne magiczne artefakty, zbroje z valyriańskiej skali, krakena, magiczne zdolności i może zabił Balona. Już te pewne informacje wystarczają, żeby być zaintrygowanym. Wystarczą 3-4 POV-y gdzie będzie w pobliżu, żeby poprowadzić jego wątek i nie obedrzeć go z tajemniczości.
To ty tak go widzisz. 🙂 Ja widzę tylko jednego z braci. Z pewnością ekscentrycznego, ale o opinii raczej po prostu złej niż złowrogiej. Zgromadził trochę artefaktów oraz ciekawych doświadczeń, ale co w tym dziwnego po tylu latach podróżowania i piracenia? Flotę zdobył zostając królem, a został nim całkiem zwyczajnie. Był po prostu najstarszym bratem zmarłego króla. Powiem szczerze – podczas lektury nie wywarł na mnie większego wrażenia. Wydał mi się całkiem przeciętnym, nawet trochę nudnawym, typowym złolem. Znacznie ciekawszą postacią wydał mi się wtedy Victarion, choć większość ma go za osiłka i przygłupa.
Vicarion też jest ciekawą postacią, ale trochę przez swój fanatyzm, zdolności bitewne i brak dostrzegania większego obrazu.
Euron nie został królem tylko dlatego że był najstarszy, podobnie Theon miałby problemy z pokonaniem Ashy. Na królewskim wiecu zgrało się wiele aspektów, które dały Euronowi koronę.
Co w tym dziwnego że ma tyle artefaktów? Chociażby to że nikt inny w książkach takich nie ma 😉
Czy jest on typowym złolem? Według mnie nie, nie jest psychopatą jak Jofrey czy Ramsey. Jest dość inteligentny, wie kiedy najlepiej odezwać się podczas królewskiego wiecu, czy komu dać władzę na wyspami tarczowymi, żeby osłabić swoich wrogów. Do tego wyróżnia się tą aurą tajemniczości i magii. No i najważniejsze, cały czas intryguje mnie to jego szczęśliwe oko, Martin za często o nim wspomina żeby było bez znaczenia.
Przy tym wszystkim zbyt częste ukazywania go (albo co najgorsze własny POV), może prosto popsuć całą postać. Wystarczy że pokaże się z perspektywy Mokrej Czupryny i Sama pod Cytadelą; potem niech będzie cisza i tylko coraz głośniejsze pogłoski o masakrze pod Arbor, a na koniec niech pojawi się z flotą w jakimś kluczowym miejscu i wprowadzi chaos.
1. Theona jednak nie było, zaś Asha miała utrudniony start z uwagi, iż wyspiarze dotąd jeszcze nie mieli królowej. Największą konkurencją dla Eurona byłby Victarion, ale on sam nie był do końca przekonany do swojej kandydatury ponieważ był młodszym bratem. Wystartował tylko ze względu na namowy Aerona i chyba w sumie był zadowolony, że jednak przegrał.
2. A czarne świece? A róg znaleziony przez braci ze Straży? Artefakty Eurona nie są jedynymi.
3. Ależ on właśnie jest dokładnie takim samym stereotypowym złolem jak Joffrey czy Ramsey. Widać to dokładnie w rozdziale z okupacji Wysp Tarczowych. Spodziewałem się tam znaleźć kogoś niezwykłego, a znalazłem drugiego Ramsaya. :/ Czekałem tylko aż urządzi na kogoś polowanie z psami. Nie jest może tak głupi jak Joffrey, ale umówmy się – jeden ma przeszło 40 lat, drugi miał ledwo 14. Kto wie, gdyby Joffrey dożył wieku Eurona to może też potrafiłby przekupywać nadaniami stronników potencjalnego wroga? To abecadło rządzenia i jeszcze nie świadczy o wybitnej inteligencji oraz wielkich zdolnościach przywódczych.
Tak w ogóle nie chcę wam psuć zabawy. Skoro widzicie Eurona otoczonego aurą magii i tajemniczości to spoko. Zwracam tylko uwagę, że ja tam widzę co najwyżej prymitywnego zbira pokroju Ramsaya.
Z tym Theonem i Asha bardziej miałem na myśli politykę Balona i ogólną nie 100% pewność co do dziedziczenia na wyspach.
Artefakty Eurona nie są jedyne, ale to nie sprawia że są mniej ciekawe. Poza tym Euron zdaje się wiedzieć o mocy tych przedmiotów (nie jak Sam) i prościej domyślić się ich działania (nie jak świece).
Zgodzę się że Einsteinem lub Cezarem Euron nie jest. Ale na tle Balona i Vicariona, wydaje się dosyć inteligentny.
Postać mnie po prostu intryguje i pozostaje tylko wszystkim życzyć, aby faktycznie okazał się postacią ciekawą 😉
”na tle Balona i Vicariona…”
na tle tych panów to Anguy czy Silny Belwas mają mandat europosła praktycznie w kieszeni
//
Twoje podejście do Eurona jest mi o wiele bliższe – nie da się jednak zaprzeczyć że R. Snow ma sporo racji – GRMM Eurona 'przegiął’
Młodego Gryfa Martin też późno wprowadził, nawet później niż Eurona, bo dopiero w piątym tomie, a Eurona w czwartym 😉 Aczkolwiek zgadzam się, że przypisywanie Wroniemu Oku wszystkich możliwych mocy czyni z niego zbyt nierealną postać i chyba też zbyt dużego badassa. Dla mnie Euron jest ciekawy, bo jest tajemniczy, a jest tajemniczy bo nie było go wiele lat, przywiózł kilka ciekawych artefaktów, nie mamy jego pova więc nie znamy jego myśli i nie wiemy co do końca zamierza. I to w zupełności wystarczy, nie musi być jeszcze zielonowidzem, agentem Innych i cholera wie co jeszcze 😉
Tak, jednak Młodego Gryfa zdążyliśmy już dobrze poznać. A także jego otoczkę (Connington i spółka), motywacje itd. Poza tym wydaje się postacią, która poza swoim pochodzeniem, niczym nas już raczej nie zaskoczy. Został dobrze wprowadzony. Zaś na Eurona rzuca nam trochę światła w zasadzie tylko jeden rozdział – ten z Wysp Tarczowych. I nie jest to pozytywne światło. Przynajmniej dla mnie. Widzę tam tylko okrutnego, lubieżnego bufona. Skrzyżowanie Joffreya z Ramsayem.
Nie twierdzę bynajmniej, że Euron jest pozytywną postacią 😉 Wręcz przeciwnie, o jego okrucieństwie wiele świadczy, ale dla mnie to jednak inny poziom niż Ramsay czy Joffrey, którzy byli też przy tym zwykłymi idiotami. Tywin też potrafił być okrutny, ale na swój sposób mógł fascynować – choćby z tego względu, że był niezłym graczem i nie wiadomo było, co mu w głowie siedzi. Podobnie Varys czy Littlefinger, którzy też skrupułów nie mają. Euron to dla mnie taka postać właśnie zbliżona właśnie do tej trójki, tyle że otoczona lekką aurą tajemniczości, bo przybyła nie wiadomo skąd i przywiozła ze sobą kilka ciekawych fantów. I też nie wiadomo, co Euronowi siedzi w głowie, ale dla mnie to plus. Pod warunkiem, że okaże się zwykłym człowiekiem, ewentualnie używający szczypty magii, ale bez przesady. Może te zielone sny jeszcze bym przełknął (choć bez wielkiego entuzjazmu), ale gdyby Martin wyskoczył z pomysłem, że Euron ma cokolwiek wspólnego z Innymi to byłbym takim obrotem spraw rozczarowany.
Sorki, mówiąc o „pozytywnym świetle” nie miałem oczywiście na myśli, że Euron miałby być pozytywną postacią. 🙂 Źle się wyraziłem, a w każdym razie dwuznacznie. Chodziło mi o postać ciekawą, wciągającą, z biglem. Mówię serio – Victarion jest dla mnie znacznie ciekawszą postacią. A nawet chyba Aeron.
Ale z porównaniem Eurona do Tywina, Varysa a nawet Palucha, nie mogę się zgodzić w żadnym razie. To nie ta liga gracza i nie ta klasa człowieka. Wyobrażasz sobie Tywina jak z fajfusem na wierzchu chełpi się przed Kevanem zwycięstwem nad jakimiś wysepkami niespodziewającymi się ataku (de facto odniesionym przez jego ludzi, nie przez niego)? Porównanie do Ramsaya było przeze mnie dobrze przemyślane. Ramsay bynajmniej idiotą nie był. Theona wydymał koncertowo. Potrafił ruszyć mózgownicą gdy trzeba.
Jasne, ale nie zmienia to faktu, że wprowadzanie w piątym tomie „cudownie ocalonego bratanka Dany”, który wyprzedzi ją we wyścigu o Tron na ostatniej prostej jest z deczka słabe…
To fakt.
Zgadzam się z tym, że Eurona Martin trochę za późno wprowadził. Tzn. sama postać jest fajnym zwrotem akcji, mocno zagęszczającą i tak złożoną sytuację, jednak brakowało w poprzednich częściach jakiegoś odniesienia do Eurona, np. w rozdziałach Theona. Jakby trochę więcej było retrospekcji z jego życia na wyspach czy w ogóle informacji od osób postronnych o Euronie, to nadałoby mu więcej tajemniczości i jego wprowadzenie nie byłoby tak niespotykane. Niewątpliwie jednak pozostaje ciekawą postacią, bo mimo, że nie można mu przypisać chyba żadnej pozytywnej cechy (a zazwyczaj tacy bohaterowie są absurdalni), to jednak przykuwa uwagę i ciekawi, może poprzez swoją tajemniczość i bezwzględne dążenie do (wyższych) celów. W ogóle zresztą Martin ma talent do takich postaci, warto choćby Gregora Clegeana wspomnieć czy Ramseya Snowa… ups przepraszam, Boltona. Jednak jak tak dłużej będzie, to pozostaną nam tylko spekulacje, bo Martin ma czytelników gdzieś.
Tylko książka to nie życie, by wrogi król miał tajemnicze sny, z których nic nie wynika. Spluwa Czechowa i tak dalej. Jasne, PLiO ucieka od schematów, ale mimo wszystko przepowiednie, mistycyzm i legendy mają swoje konkluzje a przynajmniej do nich dążą.
PS. To Cię zainteresuje 😉
https://spidersweb.pl/rozrywka/2021/12/02/gra-o-tron-zakonczenie-bran-klamstwo-george-rr-martin
Duże dzięki za linka. 🙂 Choć w zasadzie nie napisano tam niczego, czego sam bym się nie spodziewał, a czemu wielokrotnie dawałem wyraz na tej stronie. Prawda w showbiznesie to pojęcie płynne. Zawsze uważałem te mityczne wskazówki od Martina za stek bzdur, mający za zadanie utrzymać oglądalność serialu wśród fanów książek po skończeniu się materiału źródłowego. I wielu fanów uznało, że może innymi drogami, ale u Martina też dostaniemy tę szaloną Dankę, Brana na tronie Westeros i tym podobne fanfikowe bzdury. Ale mnie nie nabrali. Za grubo to było szyte. Zaś ostatecznie przekonałem się po tym nieszczęsnym Żelaznym Banku handlującym niewolnikami oraz Złotej Kompanii walczącej o tron Westeros dla kogoś spoza smoczego rodu. To może fabularnie niewielkie rzeczy, ale znakomicie pokazują prawdę, że ci ludzie nie mieli w ogóle pojęcia o świecie, w którym tworzyli. Nie znali podstaw, jak więc mieli dać nam wiarygodne zakończenie? Nie pokazali nic poza grafomaństwem, fanserwisem i durnymi pomysłami typu „wow!”.
Doskonale pamiętam, że wielokrotnie zaznaczałeś swoje obiekcje 😉 Dlatego też dzielę się z Tobą tym artykułem. Koniec końców wygląda na to, że to Ty miałeś rację :O Dla nas jedna absurdalna linia dialogowa w rozmowie z przedstawicielem Żelaznego Banku to było zdecydowanie za mało by uznać to wszystko za radosną twórczość własną. Zwłaszcza, że DeDeki powiedziały Hempsteadowi, że to zakończenie książkowe. Nie spodziewaliśmy się, że można tak bezczelnie kłamać. Teraz pytanie czy GRRM dał im jakieś wskazówki a oni je zlali czy figa z makiem, musieli wszystko sami sobie poukładać a on teraz reperuje sobie PR?
Przecież to są jakieś brednie, ten Paul Haas (https://www.reddit.com/r/naath/comments/r168zm/all_pages_on_ending_from_book/) sam przyznaje, że nie wie jakie jest zakończenie i że Martin go nikomu nie zdradził, chociaż Martin sam powiedział, że to zrobił (w sensie kto zasiądzie na Żelaznym Tronie)
Komu powiedział? Tobie? 🙂 Ja słyszałem o tym tylko zawsze z trzeciej ręki, jak w przypadku aktora grającego Brana. A nawet gdyby powiedział to co z tego? Podasz go do sądu? Poprosili go – powiedzieli, że to będzie dobre dla serialu – to i powiedział. Upierasz się przy przedstawieniu, jakie wam urządzili, zamiast ufać oczom i rozumowi.
To bardzo ciekawe, bo wypowiedź z książki Jamesa Hibberda była tu wielokrotnie przytaczana.
No właśnie, z czyjejś książki. Znowu ktoś coś twierdzi i każe sobie wierzyć na słowo. W czym to jest lepsze od zapewnień dedeków? Powiedz mi, gdzie i kiedy Martin tak powiedział, a nie gdzie ktoś twierdzi, że powiedział.
Że co? Martin się wypowiedział do książki i autor go cytuje. Jak Martin wypowiada się w wywiadach dla mediów to też ktoś sobie wymyśla jego wypowiedzi?
Nie. Nie wiemy czy to autoryzowana wypowiedź (jak najczęściej bywa w wywiadach dla pism i telewizji). Facet napisał książkę i twierdzi, że Martin tak mu powiedział. To samo twierdzili dedecy. Ile to było warte właśnie mieliśmy przykład.
Martin napisał rekomendację tej książki, więc się pod swoimi zacytowanymi słowami podpisuje.
A wierz sobie w co chcesz.
Przecież już nawet autorka Outlandera, która jest przyjaćółką Martina powiedziała,że zakończenie dedeków to bullshit i skrzywdzili pisarza. Wygoogluj sobie
Daje link https://www.serialowa.pl/308344/outlander-diana-gabaldon-gra-o-tron/
Dokładniej to ona mówi, że Martin zdradził im zakończenie (co przeczy słowom Haasa) i że oni wykorzystali to co im powiedział, ale przerobili to na własną modłę
„Dokładnie to samo sugerował ostatnio agent Martina, który powiedział, że pisarz błagał HBO”
Faktycznie dokładnie to samo 🙂
Daj spokój. Kolega to fascynat i żadne argumenty go nie przekonają. Dopóki nie przeczyta Snu o Wiośnie nie uwierzy.
Nie wierzę w żadne wskazówki. Po pierwsze żaden poważny pisarz tego nie robi, po drugie dlaczego akurat te? Dlaczego Martin miałby im zdradzać tak błahe dla fabuły sprawy, jak spalenie Shireen i pochodzenie imienia Hodor oraz w sumie też nie najistotniejszą kwestię, kto po wszystkim zasiądzie na tronie Westeros, a nie zdradził najważniejszych rzeczy – jak zakończą się losy Daenerys, Jona, Aryi czy choćby jak naprawdę będzie z tymi Innymi? Gdyby Martin zmarł, to jakie k… znaczenie dla dokończenia sagi miałby fakt skąd się wziął Hodor? Dla mnie to takie typowe dedeckie dorabianie czegoś po fakcie. Jak z tymi nieszczęsnymi niebieskimi oczami, które miała zgasić Arya. Wzięli coś ze starego materiału i rżną głupa, że od zawsze tak planowali. :/
Jakie to ma wszystko znaczenie, skoro jedyne zakończenie jakie kiedykolwiek poznamy będzie to serialowe?
Ma znaczenie zasadnicze. Bo jeżeli dedeki nie mieli autoryzacji Martina to swoje zakończenie mogą sobie wsadzić. Tak samo dobre będzie zakończenie z każdego fanfika, które co dzień wstawiają na blogi egzaltowane panienki.
Pytanie do maesterów
Theon i bliźniaki
Czy gdyby Greyjoy nie zdradziłby Robba i brałby udział w krwawych godach to przeżyłby i byłby cennym zakładnikiem?
^PDM
Kiedy wieści z cytadeli ?
Przyznam że wizja ruiny Bliźniaków, zamieszkanej tylko przez Nymerie z watachą, jest bardzo interesująca 😉
Pytanie 1. Co się właściwie dzieje w Valyrii? Jeśli mnie pamięć nie myli, nikt poza Euronem nie wrócił z wyprawy na Dymiące Morze. Żaden z bohaterów o nikim takim nie wspomina, natomiast są postacie, które miały się tam udać i nie wróciły (wyprawa Geriona Lannistera czy wyprawa volanteńska po Zagładzie). Możliwe, że Euron rzeczywiście tam był (jego łupy: zbroja valyriańska, smocze jajo – wg Eurona je wyrzucił, smoczy róg). Oczywiście istnieje szansa, że zdobył te rzeczy gdzie indziej. Niebo nad Valyrią jest czerwone o czym przekonuje się Tyrion, nigdy nie zapada tam noc. Od Valyrii wieją gorące wiatry, a pogoda niedaleko niej jest zmienna i trudno ją przewidzieć. Wśród marynarzy panuje przekonanie, że kto ujrzy brzegi Półwyspu – zginie. Blisko półwyspu na pewno brakuje piratów, więc to nie oni. Co w takim razie jest tam takiego niebezpiecznego? Zbyt gorąca woda? Ciągłe wybuchy wulkanów? Ławica krakenów? Bliżej nieokreślone „demony” – pozostałość po czasach valyriańskich? Najbliżej mi jest do poglądu, że zagościły tam krakeny, Euron wg „Szalonych teorii” ma umiejętności, żeby je kontrolować, czego przykładem ma być bitwa o Arbor w VI tomie. Wtedy jasna byłaby sprawa okrętów – ofiar, które zapuściły się na Dymiące Morze. Z drugiej jednak strony, dlaczego poza pojedynczymi osobnikami; mieszkałyby na terenach, na których poza nimi raczej nikogo i niczego nie ma.
Pytanie 2. Co z Drogą Demona i miastem Mantarys? Podczas narady dowódców Złotej Kompanii, jeden z oficerów zasugerował podróż drogą lądową z Volantis do Meereen. Drogi valyriańskie to zresztą takie książkowe autostrady w Essos. Reszta oficerów natychmiast ten pomysł odrzuciła – wg nich Złota Kompania poniosłaby tam straszliwe straty. Przy tej drodze leży zamieszkane miasto Mantarys oraz ruiny Bhorash. Również podczas narady w Meereen, ktoś zasugerował pójście drogą lądową, jednak znowu reszta decydentów pomysł ten odrzuciła z powodu wielu niebezpieczeństw. Co to za niebezpieczeństwa? Brak wody czy żywności? Rozbójnicy? Dothrakowie? Bliżej nieokreślone demony? I co takiego może być złowrogiego w Mantarys – mieście niewolniczym, które propozycji Daenerys odpowiedziało wypowiedzeniem wojny?
Jeśli gdzięś mi umknęło, że te kwestie maesterzy już poruszali albo ktoś już o nie zapytał i są one w kolejce do odpowiedzi, można je pozostawić bez rozpoznania.
^PDM
„Jeśli mnie pamięć nie myli, nikt poza Euronem nie wrócił z wyprawy na Dymiące Morze.”
Jest całkiem możliwe, że Balerion właśnie do Valyrii zabrał Aereę Targaryen. Uwzględniając jak księżniczka skończyła wydaje się to całkiem możliwe.
Co do Eurona to nie wiem czy nie kłamie, jego reakcja na słowa Czytacza była co najmniej zastanawiająca
Rzeczywiście zapomniałem o Aerei, chociaż stan w jakim wróciła do Królewskiej Przystani pozwala co najwyżej doszukiwać się przyczyn jej śmierci, co już zresztą uczyniono w „Szalonych teoriach”. Ze względu na środek lokomocji jakim się poruszała (Balerion) oraz targaryeńskie uwarunkowania genetyczne (dziwne wewnętrzne stwory w jej organizmie) można wysnuć wniosek, że mogła dotrzeć do miejsc, do których inni by nie dotarli (blisko jakiegoś wulkanu), a w jej ciele uaktywniły się procesy, które u większości przybyszów do Valyrii nie miałyby miejsca. Natomiast co do Eurona, czytając UDW miałem wrażenie, że wątpliwości Harlawa są słuszne i Euron zmyślał. Pokazał publiczności tylko róg, a jaja nikt nie widział (możliwe, że zapłacił nim Ludziom Bez Twarzy). Kiedy jednak przeczytałem rozdział „Porzucony” z VI tomu, zmieniłem zdanie i sądzę, że to prawdopodobne, że Euron popłynął na Dymiące Morze – posiada zbroję z valyriańskiej stali, a to już unikat. Przypadki Aerei jak i Eurona uznaje za prawdopodobne w kwestii odwiedzenia terenów objętych Zagładą.
Dzięki za odpowiedzi na moje pytania 🙂 I cieszę się Daelu, że wracasz do zdrowia 🙂
A do kolegów powyżej: oznaczajcie swoje pytania literami PDT, bo inaczej panowie maesterowie mogą je przeoczyć 😉
Sorry, PDM oczywiście 😉 Pisałem na szybko w pracy na telefonie i nie zauważyłem pomyłki 😉
Super, że ze zdrowiem lepiej!
W mojej ocenie brak euronowych teorii to plus – nie ma chyba bardziej niepotrzebnej i niedorzecznej postaci w całej sadze. Nawet historia brata Arianne, jak mu tam było, była ciekawsza – przynajmniej wprowadziła jakąś pogłębioną postać, której w gruncie rzeczy można nawet współczuć. Nawet Sansę łatwiej znieść, a to już coś. Euron? Litości, rogów mu brakuje i jedzenia szczeniaczków do kompletu śmiesznego obrazu wielce złego, wszechmocnego okrutnika wyciągniętego z kapelusza. Kurczę, nawet Voldemort był ciekawszym Tym Absolutnie i Całkowicie Złym. Cały wątek Greyjoy’ów idzie dla mnie w niepotrzebnym i nudnym kierunku, rozwleka się nie wiadomo po co i na co, ale Euron to jest jakieś apogeum. Komu by się chciało snuć rozwinięte teorie o tak nudnej i oklepanej postaci? Mógłby się chłopak potknąć na tym swoim Bardzo Mrocznym Statku i skręcić kark. Będę bardzo zawiedziona jeśli faktycznie dostanie jakąś ważną rolę do odegrania w roli szalonego, ultra złego czarownika, czy jak go zwał (szansa w tym, że książki nigdy nie zostaną ukończone). Paradoksalnie ten upośledzony Euron serialowy bardzo mi odpowiadał do mojej opinii na temat tej postaci i jej miejsca w całej historii.
Serialowy Euron to nie Victarion bardziej??
Nie bardzo. Victarion był bigotem. Akurat pod względem lubieżności ten serialowy dobrze przypomina prawdziwego Eurona. Ale chyba tylko pod tym. On mi właściwie nie przypomina żadnej postaci z książki. Jest zbyt nierealistyczny. Typowy wynalazek dedeków. 🙂
Masz rację, serialowy Euron to dedekowy twór nie mający swojego odpowiednika w książkach. Niemniej z dwojga braci zdecydowanie bliżej mu do Victariona. Ma oba oczy, jest morskim dresiarzem o wąskich horyzontach, nie wykazuje zbytnich ambicji i jedyne w czym jest dobry to bycie czyimś siepaczem. Biedny Pilou, robił co mógł by uczynić tę postać ciekawą.
Fakt, gdyby nie fanatyzm religijny Victariona, to temu serialowemu cudakowi byłoby do niego bliżej niż do Eurona.
Jak dla mnie serialowy Euron to jakaś nieudolna próba wykreowania super złej, tajemniczej postaci, która jednocześnie nie jest jednowymiarowa i da się lubić. Wyszło żałośnie, płasko i bez pomysłu (choć chyba niezamierzenie zakończenie dla takiej przygłupiej postaci było całkiem adekwatne).
Victarion to zupełnie inna liga, ociężały osiłek bez skrupułów, któremu wydaje się, że coś tam potrafi ugrać swoim, powiedzmy, intelektem. Nigdy nie pasowało mi to nazywanie serialowego Eurona połączeniem książkowego i Victariona.
Według mnie motywacja stojąca za serialowym Euronem była taka, że w przekonaniu DeDeków serial potrzebuje kolejnego irracjonalnego szaleńca po śmierci Joffreya i Ramsaya. Co prawda naturalną kandydatką na tę rolę była Cersei, ale ją z jakiegoś powodu postanowili uczynić wytrawnym graczem, lepszym nawet od Tywina XD
Dokładnie. Aż trudno uwierzyć, że serialowa Wielka Graczka i niszczycielski tłumok z książki to wciąż ta sama postać. 🙂
Nie nazwałbym serialowej Cersei Wielką Graczką. Przecież jej działania były idiotyczne i udały się tylko dlatego, że DeDeki dały jej plot armor. Potrzeba złota by zapłacić Żelaznemu Bankowi odsetki? Zaatakujmy naszego jedynego sojusznika, który ma armię większą od nas!
No owszem, Wielka Graczka w wydaniu serialowym. Z tym swoim kielichem wina i przebiegłym uśmieszkiem. 🙂 Wiadomo, że gdyby nie plot armor dedeków byłaby jak dziecko we mgle. Gwoli sprawiedliwości trzeba jednak przyznać, że nie ona jedyna. Odkąd dedeki przejęły kontrolę nad całą fabułą wiadomo już było, że niektóre postaci po prostu zginąć nie mogą.
”Zaatakujmy naszego jedynego sojusznika, który ma armię większą od nas!”
eee…
przecież Tyrellowie są w obozie Dany od 6 sezonu :
1 Olenna wpada do Dorne na pogaduchy > bla bla, dissowanie Piaskowych Wenszy, ”ta !@##%^& Cersei spaliła mi rodzinę olaboga i co tera > Elaria cośtam gada że można inaczej czy coś i wtedy wbija Varys z tekstem ”Fire and Blood’
2 okay można nie skojarzyć > końcówka 6 sezonu armia Dany płynie na statkach z Essos do Westeros no i jak byk widać że spora część statków ma na żaglach herby Tyrellów albo Martelów
3 mało ? 1 odcinek 7 sezonu , narada Dany z Jej przypupasami przy stole Aegona Smoka > jest tam Krasnal, Yarasha, Varys, Elaria i tak Królowa Cierni też tam jest i nawet se uciera pogawędką z Dany .
Koledze Kwarcowi chyba chodziło, że oficjalnie wtedy jeszcze żadnych walk miedzy Tyrellami a Lannisterami nie było. Tak czy inaczej, to jednak Cersei zaatakowała Tyrellów, nie odwrotnie. Tyle że wcześniej. Jak inaczej można traktować zamordowanie lorda Wysogrodu i królowej Margaery, jeżeli nie jako wypowiedzenie wojny?
W przypadku Cersei to chyba działało myślenie na zasadzie: ludzie byli zaskoczeni zabiciem Neda, przecież to główny bohater, tacy nie umierają, a tu proszę – Ned zabity, a ludzie zafascynowani i chcą więcej => ludzie chcą rozwiązań niestandardowych => a walniemy rozwinięcie wątku Cersei kompletnie bez sensu, damy jej nietykalność mimo totalnego bezsensu takiego rozwiązania, przecież wszyscy spodziewali się, że jej czyny doprowadzą ją do zagłady hehe => czemu nie bijecie nam pokłonów za takie fantastyczne, nietypowe rozwiązanie niewdzięcznicy!?
Dokładnie. Oni uwielbiali takie zagrania. To się nazywa efekt „wow”. Nieważna logika, fabuła, dotychczasowy charakter postaci i że dajemy coś kompletnie z dupy wzięte. Ważne, żeby widzom szczęka opadła. :/
Usilny efekt ,,wow” to zdecydowanie najlepsze podsumowanie tego co robili DeDecy. Typu Dany sobie leci i nagle bum! jej smok ginie, pojawia się Euron i jatka, mimo że sensu w tym nie ma za grosz 🙁
Co więcej, w kolejnym odcinku już smoka trafić za Chiny nie mogą, mimo iż mają kilkadziesiąt skorpionów do dyspozycji. 🙂 Aż ma się ochotę powtórzyć za Cersei: I ani jeden nie trafił?!
@Robert Snow
to jest jeszcze 'lepiej’ > obrona KL ma do dyspozycji kilkadziesiat skorpionów PLUS kilkanaście-kilkadziesiąt skorpionów Żelaznej Floty która stoi na kotwicy o rzut ciężkim tornistrem od KL
rzecz jasna te skorpiony na statkach też nic nie robią > Dany pali ŻFlotę w pięć sekund no może siedem
Owszem. Wtedy gdy to dedekom pasuje smok jest nie do ruszenia i rozpirza całe armie, a gdy pasuje inaczej nie ma z niego więcej pożytku niż z krowy. :/ Książkowo zdaje się smoki był zbyt zwinne i miały zbyt twardą skórę, żeby coś im zrobić skorpionem. Ten zabity w Dorne został trafiony w oko. To był strzał jeden na milion. Ale nawet gdyby, to Dany mogłaby pikować z góry na te skorpiony. One nie mogły strzelać pod tak wysokim kątem.
Do tego można jeszcze dorzucić, że Dedecy mieli swoje ulubione postaci, który nie tylko miały plot armor, ale też dokonywały takich absurdalnych rzeczy, że stawały się swoimi karykaturami (choć Dedecy chyba tego nie zauważali). Arya dostała właśnie kilka ciosów nożem w brzuch? Nie szkodzi, dołóżmy kilka scen jak skacze po dachach, a na końcu rozwala swoją przeszkoloną i w pełni zdrową przeciwniczkę. O zabiciu Nocnego Króla już nawet nie będę wspominał.
Ech Arya… 😀 to się komentuje samo.
Sam Tarly np.
chociaż Cersei była 'lepsza’
Mam podobny stosunek do Eurona i całego wątku Żelaznych Wysp, aczkolwiek mimo wszystko lubię czytać te „szalone teorie”. Cały czas mam nadzieję, że całe przedsięwzięcie Victariona spali na panewce, dosłownie. Że Czerwony Kapłan wykorzystuje go tylko po to by dostać się do Danki, a może i że róg również trafi w jej ręce co pozwoli szybciej „ujarzmić” smoki 🙂
Prawdę mówiąc to mnie do tego stopnia drażni postać Eurona, że nie miałabym nic przeciwko temu, żeby Victarion faktycznie go wykiwał 😀 ot i tyle był warty wielki pan złolec z kapelusza
Nie zdziwię się, jeżeli to zrobi. Rolę Victariona widzę w ten sposób, że rozbije flotę miast niewolniczych, odda róg Dany i przystanie do niej jako sojusznik, oferując na wkupne transport do Westeros. W sumie jego postawa zależy od rzeczywistych zamiarów tego czerwonego kapłana (zapomniałem imienia). Chce poprzeć Daenerys czy ją zniszczyć?
I pewnie go wykiwa ale jaką karę za to zapłaci? Nie wierzę, że Euron wysłał go po Dany bez jakiejkolwiek kontroli nad nim, czy to w postaci szpiega czy jakichś swoich magicznych sztuczek. A pomoc Czerwonego Kapłana nie wynikała z wdzięczności za uratowane życie. Skojarzyło mi się to z sytuacją kiedy Voldemort dał Glizdogonowi nową rękę a on koniec końców sam się nią udusił wskutek czarnej magii 😏. Tylko jak to się będzie miało do PLiO? Tego nie wiem ale jak dla mnie Victarion, nie ważne czyją stronę wybierze, i tak już znajduje się w beznadziejnej sytuacji.
(PDM) Mnie jeszcze interesuje sprawa tego rogu. Z tego co pamiętam, podczas Wiecu, człowiek, który dął w róg spalił się od środka. A czy z Victarionem jest ktoś (oprócz kapłana) kto może to zrobić bez uszczerbku na zdrowiu? W końcu tak naprawdę nie wiadomo jak on działa. Czy wystarczy zadąć raz by przejąć kontrolę nad smokiem, czy smok „będzie się słuchał” tylko podczas brzmienia rogu?
Przede wszystkim nie wiemy czy ten róg w ogóle działa. Tzn. czy działa na smoki, bo że działa na dmących w niego ludzi to już wiemy. 🙂 Nie byłby to pierwszy lipny róg w PLiO. A „dary Eurona są zatrute” jak słusznie uważa Victarion.
Prawda jest taka, że agent Martina robi tzw. „damage control”. Prawdopodobnie Dom Smoka nie wzbudza takich emocji na jakie liczyli, wszyscy wciąż dobrze pamietają, jaką tragedia były ostatnie dwa sezony gry o tron, więc trzeba jakos ratowac wizerunek grubego, zanim hajp całkowcie sie skonczy. A czy jest lepszy sposób, niz gadanie takich głupot jak w tej ksiazce? Beka z was, jesli wierzycie w chociaz jedno słowa typa, którego zarobki zaleza od tego, jak popularny bedzie pornogrubas martin. A wichry zimy i tak przeciez nie wyjda xD
Haha, brak jeszcze Wawrzyna i Prawaka i całą ekipę trolli znowu będziemy mieli w komplecie. 😀
Wypraszam sobie, nie jestem trollem. Ale wiadomo, każdy, kto nie wychwala pornogrubasa pod niebiosa musi trollowac
Nie zauważyłem, żeby ktokolwiek tutaj wychwalał Martina pod niebiosa. Wielu go krytykuje. Ale nazywanie go „pornogrubasem” i twierdzenie, że się ma z nas bekę to tylko pusty trolling.
Nie wiem jaka jest prawda i guzik mnie to już szczerze mówiąc obchodzi, bo nie ma to znaczenia. A
Ale jeżeli mamy nie wierzyć producentom z HBO, to kurde tym bardziej można nie ufać Martinowi i jego otoczeniu. Nie ma to znaczenia dlatego, że nie zmienia to obrazu sytuacji.
D&D i tak będą gośćmi co zbezcześcili świat Planetos za grube miliony na naszych oczach.
Martin zostanie i tak starym kłamcą, który dla zysku zniweczył najważniejszy dorobek swojego życia oraz rozmienił się na drobne zanim w ogóle go dokończył. Wiadomo też że nigdy go nie skończy, co kompromituje go jeszcze bardziej.
Trafił swój na swego?
I będę do porzygu powtarzał. Jakie ma znaczenie zakończenie historii, jak cała istota leży w drodze do finału? Kolejny powód dla którego nie ma znaczenia kto co powiedział, czy to prawda i co to oznacza.
Zakończenie zakończeniem, ale ta „droga do finału”, o której wspominasz, u Dedeków też leży i kwiczy 😉 Przecież w serialu absurdy zaczęły się już w 4 sezonie, gdy mieliśmy próbę uratowania Theona przez Ashę z rąk Ramsaya, a ten ostatni, będąc od pasa w górę rozebrany i trzymając w ręku dwa noże, przepędził całą grupę najlepszych żelaznych ludzi, grożąc im, że wypuści na nich psy z klatki 😀 A od piątego sezonu to już była tylko równia pochyła. Wszędzie tam, gdzie Dedecy ingerowali w fabułę, tam nic się nie trzymało kupy.
O to mi właśnie chodzi. Dlatego nawet jeżeli książka będzie mieć to samo zakończenie, to nie będzie to samo. Proste.
Wiadomo. Choć osobiście wolałbym inne zakończenie, bo to serialowe kompletnie mi się nie podobało. Ale też wiem, że nawet gdyby Martin jednak zdecydował się zrobić właśnie takie zakończenie to uzasadni to o niebo lepiej niż w serialu.
Chyba nigdy nie zrozumiem twojego podejścia. Nie umiesz bawić się tym co już jest? Gdyby Tolkien nie zdążył napisać Powrotu Króla to też uznałbyś, że cała reszta się nie liczy i zmarnował dorobek swego życia? Nie toczyłbyś tych zażartych dyskusji o rzeczach, które zdarzyły się tysiące lat przed zniszczeniem pierścienia?
On skończył i pomimo tego, że nie żyje od prawie 50 lat, wydaje książki regularniej od Martina. Z tego powodu pytanie wydaje mi się zwyczajnie głupie.
Poza tym to nie zażarta dyskusja o stworzonym świecie i fabule książki, tylko durne dywagacje czy ktoś coś wiedział, kłamał lub zmyślał. Bez sensu, bez celu, bez znaczenia. Dlaczego, to wyjaśniłem wyżej.
Dyskusje o tym co w książce to co innego i nie tego tyczył się mój post.
Gdyby Tolkien żył i tworzył dzisiaj, mielibyśmy po serwisach fanowskich zapewne dokładnie takie same durne dywagacje „bez sensu, bez celu i bez znaczenia”. Pewnie nie zabrakłoby i takich, którzy nazywaliby go „pornogrubasem”, który pieprzy się już 10 lat z wydaniem Władcy. Masz pretensje do Martina, że żyje w dobie internetu? Sorry, ale to marudzenie starego dziada, któremu świat uciekł, a kiedyś to, panie, hoho było. 🙂
Czyli coś o tym wiesz, ale nie chcesz przyznać że słowa Martina i D&D mają taką samą wartość obecnie. A gadanie co między sobą ustalili jest bezsensowne, bo poznamy tylko jedno zakończenie. Więc nieistotne kto ile mówi prawdy.
Tolkien skończył główne dzieło, zdołał je jeszcze dopracować, odpowiedzieć na szereg nurtujących kwestii i dalej rozbudowywać świat. Ale to już PO skończeniu głównej historii i przed sprzedaniem do niej praw.
Z łaski swojej, nie porównuj Martina do niego.
Nie wiem, skąd u was to święte przekonanie, że Martin nie skończy sagi? Wyłącznie z frustracji? No to ja uważam dokładnie odwrotnie. Skończy, potem stworzy jeszcze kupę materiału dodatkowego, rozbudowującego jego świat, a gdy za pół wieku nakręcą film o jego życiu, o frustratach nikt już nie będzie pamiętał.
Zresztą, nie zamierzam tu robić za adwokata Martina. Ani mnie on grzeje, ani ziębi. Bardzo mocno oddzielam osoby pisarzy od ich twórczości. Nawet gdy któryś jest chamem, prostakiem i sfrustrowanym alkoholikiem z pretensjami do całego świata, mnie to nie przeszkadza zachwycać się stworzonym przez niego uniwersum. I nie lubię, gdy marudy obrzydzają mi to swoim marudzeniem. Na ćwoków podpisujących się idiotycznymi nickami pewnie nie wpłynę, ale kolega jest inteligentnym człowiekiem i mógłby mi zrobić przysługę i marudzić na Martina trochę rzadziej niż Katon na Kartaginę. Może co trzeci tekst?
Mamy już prawie 2022, myślę że tyle wystarczy.
Ok, postaram się, ale ja chciałem tylko zaznaczyć, że dysputa D&D vs Martin i spółka nie ma sensu, bo generalnie nic nie zmienia. Jedni i drudzy są warci grubej krytyki i kto mówi prawdę, tego nie zmieni.
Jak skończy pisać, to wtedy zmienię zdanie. Niestety w to nie wierzę i bardzo chciałbym się pomylić.
Podziwiam optymizm skoro rzeczywiście wierzysz w zakończenie sagi 😉 jeszcze Wichry.. może? Ale w wydanie Snu kompletnie nie wierzę. Chociaż oczywiście byłoby fajnie jakby ostatecznie to optymiści mieli rację w tej kwestii.
Hmm, to nie jest tylko naiwny optymizm z mojej strony. Martin ma swoje lata, ale nie przesadzajmy. Facet nie żyje w Rosji, czy gdzie tam, jest bogaty i z 15 lat może jeszcze pociągnąć. Ale najważniejsze, że nie jest to życie typu staruszków siedzących na ławce i patrzących w siną dal. Jest w pełni władz umysłowych i nadzwyczaj aktywny. Tworzy, pisze, współpracuje przy serialach, grach, jeździ po świecie. Pewnie, wszystko się może zdarzyć. Myślę jednak, że większe prawdopodobieństwo jest, iż wyda te książki niż nie.
Tak jest robert, hejterzy szczekają a pornogrubas jedzie dalej.
W punkt. Jakie znaczenie ma kto kłamie, kto wymyśla, kto coś powiedział, a kto nie?
Obecnie mamy dobrą, ale niedokończoną książkę, która tego zakończenia na 99% się nie doczeka i serial sygnowany nazwiskiem autora książek, który dobrze się zaczął, a skończył na dnie. Jedyne zakończenie, które mamy (i które prawdopodobnie będziemy mieć) to żałosne zakończenie serialowe. Totalnie nie ma dla mnie znaczenia, czy jest ono 100% fanfikiem, czy przeklejką słów Martina, czy może czymś pomiędzy – obecnie to jedyne co autor miał nam do zaserwowania, nawet jeśli to nie on napisał ostatnie sezony. I nie zanosi się na żadną zmianę tego stanu.
Ja tam zauważyłem po 1 teaserze, że hajp na House of The dragon jest. Ludzie dostawali orgazmu na YouTube na sam dźwięk słowa „Smok”
Pewnie, że jest hajp. Fani marudzą, ale założę się, że będzie sukces. A malkontenci marudzą, bo pewnie najbardziej ze wszystkich nie mogą się doczekać na książkę i reagują frustracją. Jak dzieci nie mogą doczekać się na Mikołaja to demonstracyjnie przestają w niego wierzyć. 🙂
„Prawda jest taka, że agent Martina robi tzw. “damage control”.”
Robi PR, bo taki jego zawód, no i chodzi też o danie sygnału ludziom „czekajcie na książki będzie zupełnie inaczej”.
I myślę, że „Wichry” jednak wyjdą (no i pewnie sporo wyjaśnią), ale uwzględniając, że każda kolejna książka zajmuje Martinowi coraz dłużej to z ostatnim tomem może nie zdążyć
Jeśli to prawda, że serialowe zakończenie jest wymysłem Dedeków to tylko bym się ucieszył, ale w tej chwili mamy szum informacyjny i krąży kilka sprzecznych wersji więc szkoda, że sam Martin nie zabiera w tej sprawie głosu. Nie skreślałbym jednak wszystkich fabularnych zwrotów akcji z serialu, bo tak jak wiele z nich typowym fanfikiem Dedeków (w dodatku idiotycznym), tak pojedyncze mogą przebiegać podobnie jak w książce. Wiemy na przykład, że w czasach kręcenia pierwszych sezonów Dedecy mieli serię rozmów z Martinem, w której dyskutowano na temat losów niektórych postaci na wypadek, gdyby serial prześcignął książkę. Chodziło o to, by Dedecy nie uśmiercili w serialu zbyt szybko postaci, które w książce miały jeszcze odegrać ważną rolę. Dlatego myślę, że można założyć, że postaci, które w serialu nie dożyły do 8 sezonu, w książce też nie dotrwają do zakończenia (choćby taki Stannis czy Barristan, ale pewnie nie dotyczy to postaci mniej znaczących typu Grenn i Pyp). W odwrotną stronę to raczej nie zadziała i myślę, że Martin uśmierci po drodze przynajmniej kilka postaci, które dotrwały do 8 sezonu.
Jakkolwiek by nie było, jestem przekonany, że Martin poprowadzi fabułę o wiele sensowniej niż Dedecy. I myślę, że Wichry prędzej czy później wyjdą. Co do Snu już nie jestem takim optymistą, ale wiele zależy od postawy Martina. Jeśli będzie mu bardzo zależało na ukończeniu sagi to powinien dać radę.
Chyba taka postawa jest najlepsza, żeby się wstrzymać, nie wykluczać z góry, ale też nie przyjmować nic za pewne 😉
Z tym przeżywaniem też może być różnie, że wspomnę tylko o Catelyn i Berricu.
Nawet jeżeli założyć, że mamy szum informacyjny, to strona pisarza jest dla mnie daleko bardziej wiarygodna. Ale nawet przyjmując, że obie strony mają za uszami, to jest dla mnie oczywiste, że Martin od zamknięcia serialu daje sygnały, iż nie godzi się z takim zakończeniem. I nawet jeżeli rzeczywiście kiedyś miał jakieś plany w kierunku bardziej dedeckich rozwiązań, to dawno już je zmienił. Niby zresztą dlaczego miałby tego nie zrobić? Nic im nie jest winien. Wydymali go z serialu i wykoślawili stworzony przez niego świat.
Wydymali go dedecy ale nie HBO. Dlatego teraz rzucają w niego wagonami z kasą, żeby tylko pomagał im przy spin offach, a nie miał grama czasu kończyć książek, które zaorają kilka ostatnich sezonów ich drogiego serialu
Owszem, dedecy. Nie powiedziałem, że HBO.
Co nie zmienia faktu, że HBO marzy o tym żeby tego nie skończył a ich gniotowate sezony były na zawsze „kanonem”
Martin przede wszystkim ma pretensje do Dedeków (i wielokrotnie dał temu wyraz), że zbyt szybko zakończyli serial, bo on chciał, żeby miał jeszcze z 5 sezonów (i wtedy można by było zmieścić tam sporo wątków książkowych), a oni chcieli szybko skończyć serial i zająć się innymi projektami. Już to daje nam niemal pewność, że Wichry zimy i Sen o wiośnie będą mocno różniły się od tego co widzieliśmy w końcowych sezonach serialu. Pytanie oczywiście co z samym zakończeniem, ale gdyby Martin faktycznie postanowił Dedekom utrzeć nosa i zrobić zupełnie inne zakończenie niż serialowe to tylko bym się ucieszył. I chciałbym wtedy widzieć minę Dedeków 🙂
To też, ale temu dawał wyraz od początku, odkąd okazało się, że dedeki chcą drastycznie skrócić serial. Natomiast w kwestii zakończenia Martin długo dyplomatycznie milczał. Ostatnio jednak zdaje się postanowił skończyć z milczeniem i dać wyraz niezadowoleniu, bo ten news kolegi Kwarca, podważający ze strony Martina zakończenie serialu, nie jest bynajmniej pierwszym z którym się spotykam.