Wracamy z Szalonymi Teoriami. Tęskniliście?
Zaginiona córka
W Uczcie dla wron, Littlefinger tłumaczy Sansie powód, dla którego Harrold Hardyng jest nazywany Harrym Dziedzicem.
– Oboje jednak wiemy, że wszystko, co mu dała Lysa, to seria martwo urodzonych dzieci, poronień i biedny Słowiczek. Wróćmy więc do pięciu pozostałych córek Elysa i Alys. Najstarszą straszliwie oszpeciła ta sama franca, która zabiła jej siostry, więc dziewczyna została septą. Drugą uwiódł najemnik. Ser Elys ją wygnał, a gdy jej bękarci syn umarł w kołysce, przystąpiła do milczących sióstr. Trzecia wyszła za lorda Sutków, lecz okazała się bezpłodna. Czwartą porwali Spaleni, gdy jechała do dorzecza, by wyjść za któregoś z Brackenów. Zostaje najmłodsza, ta wyszła za rycerza na włościach zaprzysiężonego Waynwoodom, dała mu syna, którego nazwała Harroldem, i umarła. – Odwrócił dłoń Alayne i delikatnie pocałował ją w nadgarstek. – A teraz powiedz mi, słodziutka, dlaczego Harry jest dziedzicem?
Otworzyła szeroko oczy.
– Nie jest dziedzicem lady Waynwood, tylko Roberta. Jeśli Robert umrze…
Petyr uniósł brwi.
– Nie „jeśli”, tylko „kiedy”. Nasz biedny, dzielny Słowiczek jest bardzo chorowitym chłopcem.
—Uczta dla wron—
A czytelnik – jak to czytelnik – jest zafascynowany nową intrygą, która właśnie została obnażona przed jego oczami. Sam doskonale pamiętam moment, w którym dotarłem do tego fragmentu książki, a moje myśli natychmiast skierowały się ku nikczemnościom, jakie zapewne popełni Petyr Baelish, by utorować Harry’emu drogę do Orlego Gniazda. Tym większa ukłony dla George’a R.R. Martina, że ukrył nam tuż przed nosem tak istotną wskazówkę. Parafrazując Diunę, której ekranizacja wejdzie niebawem do kin – wewnątrz spisków są spiski, wewnątrz intryg – kolejne intrygi. Czy zwróciliście uwagę na kluczowy fragment wyliczanki Littlefingera? Harrold jest potomkiem najmłodszej córki Alys Arryn, ale nie jedynej, która mogła mieć żywe potomstwo.
Czwartą porwali Spaleni, gdy jechała do dorzecza, by wyjść za któregoś z Brackenów.
—Uczta dla wron—
Timett syn Timetta (i lady Arryn?)
Ach ci Spaleni… Spaleni to jeden z księżycowych klanów, które mieliśmy przyjemność poznać w Pieśni Lodu i Ognia. Eskortowali Tyriona w Dolinie, walczyli nad Zielonymi Widłami, byli ochroniarzami Tyriona w Królewskiej Przystani. No i wysłuchali obietnicy, że otrzymają Dolinę we władanie. O Spalonych wiemy, że są jeszcze bardziej szaleni, niż inne klany, w rytuale nawiązującym do czasów, gdy żyła wśród nich pewna wiedźma (maester Gyldayn w Ogniu i Krwi sugeruje, że mogło chodzić o Nettles na Owcokradzie – ale do tego jeszcze wrócimy), oddają część swojego ciała ogniu, by dowieść męstwa. A wśród Spalonych na pierwszy plan wybija się jedyna postać, którą znamy z imienia. Ich wódz. Czerwona Ręka. Timett syn Timetta.
Natomiast wśród Spalonych postrach siał Timett, który wydłubał sobie lewe oko nożem rozgrzanym do białości. Tyrion zorientował się, że tradycyjnie chłopcy przypalali sobie pępek, palec albo – w przypadkach szczególnej odwagi albo szczególnego szaleństwa – ucho. Timett tak przeraził ziomków swoim uczynkiem, że szybko nazwali go Czerwoną Ręką, co mniej więcej oznaczało mianowanie kogoś wodzem.
– Ciekawe, co musi sobie upalić ich król – powiedział Tyrion do Bronna, kiedy usłyszał tę historię. Najemnik wyszczerzył tylko zęby i podrapał się po kroczu… nawet on trzymał język za zębami w towarzystwie Timetta. Skoro ktoś był na tyle szalony, żeby wydłubać sobie oko, nie należało oczekiwać, że okaże się łagodniejszy wobec wroga.
—Gra o tron—
Co ciekawe, ów Timett jest człowiekiem zaskakująco młodym, w Grze o Tron ma 16-19 lat (a więc jest najwyżej o dwa lata starszy od Harry’ego Dziedzica), co zaskakująco pasuje do daty porwania córki lady Alys… Hmmm…
– Który to jest lwi lord? – spytała Chetta.
– Obaj starzy – odezwał się Timett, syn Timetta, który nie miał jeszcze dwudziestu lat.
—Gra o tron—
Powiecie pewnie, że to jeszcze niczego nie dowodzi. Zgoda. Aczkolwiek mamy jeszcze szereg poszlak, takich jak na przykład fakt, iż Timett jest – jak na czlonka księżycowych klanów – wysoki. Zupełnie jak Arrynowie. Wiemy, że księżycowe klany porywały kobiety nie po to, by je gwałcić i mordować, ale – jak to zresztą często bywało wśród rozbójników – żeby pozyskać w ten sposób żony. Zgoda, różnica pomiędzy takim „małżeństwem”, a gwałtem jest czysto semantyczna, ale warta odnotowania.
Gunthor, syn Gurna, poprowadził Kamienne Wrony do ataku na osadę leżącą niecałe osiem mil stąd. Zabrali wszystkie kobiety, całe zapasy zboża i wymordowali połowę mężczyzn.
—Nawałnica mieczy—
Najistotniejsza dla poparcia tej teorii wydaje mi się rola, jaką Timett może odegrać w najbliższym czasie. Rola, która została niejako naszkicowana poprzez trzy wcześniejsze wydarzenia.
Rola Spalonych
Po pierwsze – Timett wie kim jest Sansa, widział jak była męczona przez Joffreya, a sam Tyrion proponował Sansie, że Timett może zostać jej ochroniarzem.
– Proszę, nie, panie. Boję się dzikich.
Uśmiechnął się.
– Ja też. Ale ważniejsze jest, że boi się ich Joffrey i ta banda chytrych żmij i lizusowskich psów, którą zwie Gwardią Królewską. Jeśli będzie cię strzegła Chella albo Timett, nikt się nie odważy cię skrzywdzić.
—Starcie królów—
To ciekawa wiedza, która mogłaby się przydać, gdyby – damy na to – jakiś człowiek postanowił Sansę porwać.
Po drugie – Sława Timetta wśród księżycowych klanów rośnie i to on odpowiada za ostatnie najazdy na Dolinę, które niemal całkowicie destabilizują krainę i zagrażają nawet rycerzom i panom w ich zamkach.
– Nad nami leży szron, a na wysokich przełęczach śnieg – oznajmił mu starszy wioski. – Jeśli nawet nie zamarzniecie ani nie zginiecie z głodu, załatwią was cieniokoty albo niedźwiedzie jaskiniowe. A są tam jeszcze klany. Odkąd Timett Jednooki wrócił z wojny, Spaleni nie boją się niczego.
—Nawałnica mieczy—
Po trzecie – to właśnie Spaleni znajdują się w najlepszej pozycji, by otrzymać Dolinę we władanie. Nie chodzi nawet o obietnicę Tyriona. Tu rolę odegra historia. Wróćmy na chwilę do tego, co maester Gyldayn powiedział nam o losach Nettles.
W walce, która nastąpiła, zginęło szesnastu żołnierzy, a sześćdziesięciu dalszych zostało poparzonych, nim rozgniewana brązowa bestia wzbiła się do lotu i odleciała głębiej w góry, „niosąc na grzbiecie kobietę w podartych łachmanach”. To ostatnie spotkanie z Owcokradem i jeżdżącą na nim Nettles uwiecznione w annałach Westeros… choć dzicy z gór nadal powtarzają historie o „ogniowej wiedźmie”, która ongiś mieszkała w ukrytej dolinie, daleko od dróg i wiosek, Bajarze opowiadają, że jeden z najbardziej wojowniczych klanów zaczął oddawać jej cześć. Młodzieńcy dowodzili swej odwagi, przynosząc jej dary, a uznawano ich za mężczyzn dopiero wtedy, gdy wracali z poparzeniami na znak, że stawili czoło smoczej kobiecie w jej jaskini.”
—Ogień i Krew—
Któż lepiej nadawałby się na sojusznika Daenerys, jeśli nie klan, który od stuleci oddaje cześć „ogniowej wiedźmie” ze smokiem? I czy to naprawdę przypadek, że to właśnie Spaleni porwali Alys Arryn? I że przewodzi im człowiek, którego wiek i wygląd pasują do roli spadkobiercy Arrynów? Może to wszystko przypadek. Ale na pewno daje do myślenia.
Skoro tylko że Timett syn Timetta nigdy sam nie wspomniał, że jest synem wysoko postawionej damy. No chyba, że sam o tym nie wiedział, bo matka mogła umrzeć przy porodzie.
Offtop.
Będziecie recenzować Squid Game? 🙂
Pogadam z kim trzeba, może będzie recenzja 🙂
Nieee… Ten serial jest tak bardzo przereklamowany! Moze ogólnie o motywie gry w zabijanie w kinie?
Myślę że to może być kolejna furtka Martina. Może rozwinąć temat a może zostawić historię spalonych jako ciekawostkę i większość nawet nie zwróci uwagi.
Teoria znana mi wcześniej, aczkolwiek bez wątku Nettles. Dolina pod zarządem klanów, stająca po stronie Dany rozpala wyobraźnię. W sumie to byłaby kolejna banda dzikusów wśród jej sojuszników.
A czy Timett ma siły, żeby móc rościć prawa do Doliny?
Raczej nie. Na pewno nie zyska poparcia rodów. Jego dziedzictwo można bowiem łatwo zakwestionować. Nawet gdyby udało się udowodnić, że jego matka jest z Arrynów, to on co najwyżej mógłby liczyć na uznanie za bękarta bez praw dziedziczenia.
Tęskniliśmy. Jeśli teoria się potwierdzi (a wydaje się solidna) – to skoro takie intrygi i smaczki Martin ukrywa w swoich książkach, nie dziwota, że od 30 lat skończyć ich nie może. Pozdrawiam
Zaraz Sansa ma poślubić jakiegoś Arryna (5 małżeństw Sansy). Może to Timmet przyjmie nazwisko Arryn i poślubi Sansę ? (tak sobie piszę.).
Raczej nie. Nikt nie uznałby w nim Arryna, co najwyżej, i to przy mocnych dowodach, Stona (czy jak bękarty z Doliny się nazywają?).
Ale Sansa nie miała poślubić żadnego Arryna, tylko Hardynga, a na końcu Targaryena.
Hardyng wiadomo – w grę wchodzi tylko Harry Dziedzic.
A co do Targaryenów to pewnie albo będzie to Młody Gryf (który przynajmniej oficjalnie występuje jako Targaryen), albo Jon (jeśli go wskrzeszą, teoria L+R=J okaże się prawdziwa i jeszcze Jon w jakiś sposób faktycznie okaże się legalnym Targaryenem).
Nie tęskniłem, nie przepadam za tą serią. Ale skoro już jest…
Nawet zakładając, że tenże Timmet rzeczywiście jest synem jakiejś porwanej Arrynówny, to jakie prawa do Doliny może mieć bękart dzikusa (czyli kogoś o jeszcze niższej pozycji niż cham z gminu)? W dodatku z linii żeńskiej? Royce’om i pozostałym odpadłyby dupy ze śmiechu, gdyby usłyszeli takie roszczenia. Nie wspominając o bocznych gałęziach Arrynów (których jest chyba ze trzy).
A co do sojusznika Daenerys. Bądźmy poważni. Ilu on może mieć wojowników pod sobą? 100? 200? Wszystko lekka piechota uzbrojona w ośle szczęki.
W PLiO była mowa, że klany tylko w czasie Gry o Tron skrzyknęły 2 tysiące wojowników. Bardzo możliwe, że do tej pory zebrało się ich więcej, a Timmemet wydaje się dla nich naturalnym liderem (Shagga wypadł z gry, Chella wróciła osłabiona), jest młody, jest weteranem wojen na południu, zyskał sławę wojownika i bije rycerzy z Doliny. W przypadku gdyby wojska Arrynów opuściły góry, parę tysięcy dobrze uzbrojonych i znających teren wojowników byłoby bardzo przydatne czy to dla Deanerys, czy dla Aegona czy nawet dla Tyriona, który działałby na własną rękę.
Naturalny lider? W społecznościach klanowych nie ma kogoś takiego. Mance zbierał swoją armię latami. A był starszy, bardziej doświadczony i o niebo mądrzejszy. Klany zawsze były skłócone, a Timmet nie jest szczególnie lubiany, o ile pamiętam. Zaś Daenerys nie będzie napadać podróżnych na gościńcach ani prowadzić partyzantki, tylko toczyć walne bitwy i prowadzić oblężenia. Przydatność klanowych wojowników byłaby w takich działaniach żadna lub prawie żadna. Kilkudziesięciu rycerzy rozgoniłoby ich w polu na cztery wiatry. Byłoby jak z armią Mance’a Rydera.
Tyle, że wiemy że z klanami jest inaczej, bo one w przeciwieństwie do Dzikich mają zewnętrznego patrona – Lannisterów. Otrzymują od nich zaopatrzenie i wiemy że w ciągu co najwyżej paru tygodni byli w stanie sklecić parę tysięcy wojowników. Czy ich wartość bojowa jest duża? Zależy. Jeśli do walk dojdzie zimą, na ich terenie i do tego będą mieli wsparcie innej siły (czy to Złotej Kompanii czy też Drugich Synów), to mogą mocno namieszać w Dolinie, zwłaszcza gdy ta wyśle swoje siły poza Krwawą Bramę.
MIELI patrona. Cersei na pewno nie będzie ich wspierać, bo uważa ich za ludzi Tyriona. To po pierwsze. Po drugie, skąd bierzesz info o tych tysiącach? Martin gdzieś o tym pisze? Jakim cudem odizolowana na niewielkim obszarze prymitywna społeczność myśliwsko-pasterska miałaby nagle wystawić armię porównywalną wielkością, bo ja wiem, np. do Freyów?
Gdyby Daenerys miała walczyć w Dolinie, to może jakoś by się tam przydali. Jako zwiadowcy, przewodnicy i partyzanci. Ale po co Dany miałaby walczyć w Dolinie? Nie ma tam wrogów. A rody Doliny chętnie powitałyby zmianę na Żelaznym Tronie.
W Grze o Tron w rozdziale Tyriona jest wspomniane, że w Górach zebrało się 2 tysiące wojowników po jego odjeździe.
I dalej mają, bo wiemy, że ciągle są dobrze uzbrojeni, władza Cersei ograniczała się de facto do KL, Kevan (de facto) i Daven (oficjalnie) trzymali w imię Lwów porządek w Dorzeczu i pewnie utrzymywali szlaki zaopatrzenia dla klanów. Ja przynajmniej nie widzę powodu czemu by mieli przestać, skoro Tywin wspierał tą politykę.
Kevana też już nie ma, a jak prowadzi politykę Cersei dobrze wiemy. Skoro ludzie z klanów pracowali dla Tyriona, to prędzej ich zniszczy niż będzie wspierać. Zwłaszcza, gdy coś jej szepnie Littlefinger, niezainteresowany przecież w osłabianiu Doliny.
Nawet jeżeli faktycznie byłoby ich tam 2 tysiące i wszyscy poszliby za Timmetem, to dalej nie widzę, jaki pożytek miałaby z nich Daenerys? Już prędzej mogliby się przydać Tyrionowi, gdyby ten próbował przejąć Casterly Rock i Zachód. W walnej bitwie pożytek z nich żaden, ale do terroryzowania okolicy nadawaliby się nieźle.
Pożytek może z nich być podczas ewentualnych walk z innymi.
[Jakim cudem odizolowana na niewielkim obszarze prymitywna społeczność myśliwsko-pasterska….]
wypisz wymaluj pastuszki z Północy
wsparli Staśka w 3500 chłopa
Nawet chyba słabsi niż ci z Północy. Zawsze odnosiłem wrażenie, że klany z Doliny zajmują mniejsze tereny i są mniej liczne (a także dziksze) niż klany z Północy.
mniej liczne – owszem , mniej dzikie ? eee no nie przypominam sobie jakiejś porwanej Starkówny np.
@pawelmol234
Przeczytaj jeszcze raz mojego posta. Na pewno to napisałem? 🙂
no nie . . sorki
Wszystkie górskie klany z Północy są lojalne Starkom. Problem u nich wygląda tak, że często klany są sonfliktowane i biją się między sobą o miedzę. Jak Kargul z Pawlakiem.
Górskie klany z Doliny, są traktowani jak zwykli bandyci. Muszą się ukrywać i napadają na szlachciców. Mimo to nie wiadomo jakim cudem przetrwali tyle lat.
Zgadzam się z Panem. Jakie mógłby mieć prawa? Żadne. Ma prawa jedynie w oczach Klanów i to w dodatku tylko Spalonych, bo inne klany uważają siebie za dziedziców.
Taki Timmet przy najlepszych dowodach na pochodzenie od Arrynówny mógłby co najwyżej zostać uznany za bękarta wysokiego rodu, ale nawet to nie zapewniłoby mu żadnego przywileju, nawet rycerza bez ziemi. Powód? Taki jak Pan Robert Snow pisze – jego ojciec jest dzikim, niżej niż chłop z gminu, na poziomie zwierzyny gorszej niż cieniokot. Jedynym dowodem byłaby żyjąca Alys, co jest mocno wątpliwe. Raczej niemożliwe byłoby, by Timmet został Lordem Doliny.
Furtka jakaś jest dla ich późniejszego pojawienia się, bo mogliby służyć Daenerys, ale tylko Spaleni raczej by podążyli za nią, lub Młodemu Gryfowi, jeśli miałby Tyriona u boku i klany wciąż uznawały jego obietnicę, ale już nawet nie pamiętam gdzie jest Tyrion (chyba jednak bliżej Danusi).
Tyrion aktualnie zaciągnął się do Drugich Synów. Znaczy się oficjalnie, bo nieoficjalnie wynajął ich, żeby pomogli mu przejąć Casterly Rock i Zachód. Nie wiadomo jeszcze co zrobi dalej. Przyłączy się do Dany? Wróci do Aegona? Będzie działać na własną rękę? Wszystko możliwe.
w jednym z 'Wichrowych’ tematów jest wyliczanka 'co na pewno wiemy o WZ’ no i tam jak byk jest że GRRM powiedział że drogi Krasnala i Danki się przetną ale na krótko.
oznaczałoby to (o ile Martin nie ściemniał czy nie zmieniła mu się koncepcja) że Tyrion :
1 przyłączy się do Aegona albo
2 będzie działał na własną rękę
a czy Tyrion się rzeczywiście przyłączy do Aegona czy też będzie miał jakieś Beckettowskie przyzwolenie od Dany na cokolwiek czy też Ją np. zdradzi i podwędzi Jej smoka czy też wreszcie będzie rzeczywiście niezależnym graczem mającym wywalone na Taniec Smoków 2 > no to się nie dowiemy jeśli Wichry nie wyjdą
mnie to się w ogóle ten Taniec 2 nie widzi w wersji Dany kontra Aegon > Danka wraca do Westeros w tempie marszu zombiearmii z serialu tak więc zdąży akurat na imprezę z Innymi , Aegon będzie już wtedy trupem no i wiadomo z grubsza co będzie dalej
I bez Martina zawsze podejrzewałem, że Tyrion raczej na stałe nie przyłączy się do Dany. To serialowe namiestnictwo wydawało mi się strasznie naciągane i opierało się głównie na tym, że Varys w serialu jest kimś zupełnie innym niż w książce. Podejrzewam, że raczej zacznie działać na własną rękę.
Wciąż biorę całkiem serio pod uwagę możliwość, że Dany nigdy nie zjawi się w Westeros. Okaże się. Jeżeli po bitwie o Zatokę nie ruszy bezzwłocznie, tylko np. zacznie wyzwalać kolejne miasto (np. Volantis) to będę już tego pewien.
1 ja podejrzewałem że się przyłączy i Ją zdradzi nvmd
2 Varys w serialu – wymazali Młodego Gryfa no i tak wyszło …. . . DD na emeryturze będą płakać że Kennedy (ta od GWojen) ich wydymała a mogli se z 12 sezonów nakręcić
3 [Podejrzewam, że raczej zacznie działać na własną rękę.]
Powinien imho
4 z 'szybkości’ Danki rzeczywiście sugeruje że się spóźni albo w ogóle nie przyleci > no ok no i ? nie no sorki ale wierzysz że ta historia skończy się inaczej niż ”latające jaszczurki dmuchają ogniem i dmuchają a lodowe mzimu się roztapiają plus jakieśtam 'porządki w Shire ” ?
„wierzysz że ta historia skończy się inaczej”
A dlaczego by nie? Bo dedeki niedysponujące żadnym materiałem źródłowym pokazały inaczej? Jak najbardziej możliwe jest nawet to, że żadnego lodowego armageddonu nie będzie. Może Inni pokręcą się pod Murem i wrócą na Północ, zadowalając się pokazaniem ludziom, że nawet wobec takiego niebezpieczeństwa nie potrafili wznieść się ponad swoje animozje i przyziemne sprawy.
A co DD i Gwiezdnych Wojen to należało im się. Mało informacji z filmowego światka tak mnie ucieszyło jak ta. 🙂
sen Danki
wiadomo kwestia interpretacji smoczych snów (Daemon II na przykład) no ale ,z pamięci :
”Śniło się Jej że jest Rhaegarem i walczy nad Tridentem z buntownikami. Tylko nie dosiada konia ale smoka. hmmm. Armia uzurpatora czeka na Nią po drugiej stronie rzeki . Dziwolągi jakieś – mają zbroje z lodu. Skąpała buntowników w smoczym ogniu a oni się rozpuścili”
da się to zinterpretować inaczej niż zapowiedź walki Dany z Innymi ?
Owszem, z aktualnego punktu widzenia to najprostsza interpretacja. Ale tylko interpretacja. Lady Melisandre mogłaby coś powiedzieć na temat interpretacji. 🙂 Zaś sny to tylko sny i nie wszystkie muszą być prorocze. Mogą też sprawdzić się w sposób, którego w ogóle nie oczekujemy lub którego na razie jeszcze nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Czy Daenerys, albo fani, podadzą Martina do sądu za to, że uwierzyli w senne majaki? 🙂
brzytwa Ockhama ?
no cóż – chyba nie przekonam Ciebie może więc zgódźmy się że się nie zgadzamy tej sprawie .
Nie widzę problemu. 🙂
„Tęskniliście?”
Jeszcze jak. Już myślałem, że tematy się wyczerpały, dobrze że się myliłem.
Miło zobaczyć po tak długiej przerwie Szaloną Teorię, zwłaszcza że myślałem, że już są na wyczerpaniu, a tu proszę 🙂 Całkiem ciekawa ta teoria, zwłaszcza końcówka związana z Daenerys. Co prawda nie mam pojęcia na ile faktycznie to wszystko będzie miało wpływ na przyszłą wojnę, bo Timettowi raczej ciężko będzie przekonać lordów, że ma prawa do Doliny, a wartość bojowa Spalonych i innych klanów wydaje się być duża jedynie w przypadku partyzantki i walki na swoim terenie. Ale jest to na pewno niezła ciekawostka i zobaczymy, jak rozwinie to Martin, może nas czymś w tej kwestii zaskoczy.
Tak swoją drogą zastanawia mnie, czemu właściwie lordowie Doliny nie zrobili nigdy porządku z klanami? Przecież w przeciwieństwie do np. klanów na Północy, te z Doliny dawały się ludziom mocno we znaki, nawet samym lordom i ich rodzinom, co widać choćby po przypadku tej porwanej córki Alys Arryn. To tylko kwestia tego, że klany ukrywały się w górach i nie walczyły w otwartym polu? Bo przecież lordowie mogliby ich zgnieść, gdyby połączyli siły.
Druga sprawa, rozumiem, że Spaleni tylko na początku oddawali część Nettles i Owcokradowi i zakładamy, że obydwoje to już historia? Żeby się nie okazało, że z jakiejś dziury w Dolinie wychynie nagle Owcokrad i ktoś nad nim przejmie kontrolę np. Daenerys 😉
„To tylko kwestia tego, że klany ukrywały się w górach i nie walczyły w otwartym polu? Bo przecież lordowie mogliby ich zgnieść, gdyby połączyli siły.” – nie, nie mogliby ich zgnieść walcząc militarnie. Gdyby wystarczyła potęga militarna, to Szkocja zostałaby na stałe podbita w XIV i XV wieku przez Anglię, albo Szwajcaria znajdowałaby się pod butem Francji/Niemiec w XIX wieku. Gdyby to tak działało, nigdy by nie było tak spektakularnej klęski jakich światkiem był świat całkiem niedawno, jak Islamska Republika Afganistanu upadła za sprawą Talibów jeszcze zanim ostatni żołnierz USA opuścił ten kraj… a możliwości militarne i wywiadowcze USA były daleko większe od quasi-średniowiecznej Doliny. Inny przykład, Osmanowie nigdy nie podbili Karpat całkowicie, co najwyżej rządzili tamtymi ziemiami za pomocą lokalnych marionetek.
To nie są do końca adekwatne przykłady. Anglia chciała podporządkować sobie Szkocję i rządzić nią, a nie po prostu zniszczyć i pozbyć się. Tak samo jest w przypadku Szwajcarii i Afganistanu. Gdyby Anglicy chcieli tylko „zrobić porządek” ze Szkotami to wykorzystując przewagę militarną spaliliby wszystkie wioski i siedziby ludzkie, zatruliby studnie i wybili zwierzynę w lasach. Zaś każdego schwytanego mężczyznę, kobietę i dziecko zabijaliby na miejscu. Po kilkunastu latach byłoby po problemie. Tak się robi „porządek”. Trudnych stosunków z sąsiadami nie ma co z tym porównywać.
Tak ale Dolina jest pewne wielkości Niemiec. Dlaczego Niemcy w średniowieczu nie pozbyli się wszystkich przestępców, przecież wystarczyło ich wytępić. Dzicy to trochę bardziej zorganizowani bandyci. Dwa tysiące, sądzę że tu znowu możemy mieć do czynienia z fantastycznymi liczbami. Może ma połowę tego, może wliczają kobiety jak ze 100 tysiącami Rydera.
Różnica jest taka, że przestępcy żyją wśród nieprzestępców i niełatwo ich wytępić nie tępiąc jednocześnie tych drugich. Zaś dzicy z Doliny żyją tylko między sobą. Gdyby niemieccy przestępcy mieli własne państwo i wszyscy w nim mieszkali, to pewnie by ich wytępiono.
@Ben z Karholdu
Tylko różnica jest taka, że w przywołanych przez Ciebie przykładach chodziło o pokonanie jednej nacji/jednego kraju przez drugi, działo się to na rozległym terytorium, „buntowników” było dużo więcej niż Dzikich, a do tego walczyli jeszcze o niepodległość. Szkotów było dużo, tak samo dużo jest talibów, często mają też wsparcie miejscowej ludności. A Dzikich w Dolinie jest mało. Ktoś wyżej szacował, ze 2 tysiące. Niech będzie, że jest ich nawet trochę więcej. To nadal nie jest siła zdolna do stawiania takiego oporu jak Szkoci czy talibowie, zwłaszcza, że jak wspomniał wyżej Robert Snow, oni żyją tylko między sobą (bo ludność żyjąca w osadach za te wszystkie napady ich nienawidzi i od razu by ich wydała) więc łatwiej też byłoby ich wytropić i od razu zniszczyć. Ja bym ich zatem nie porównywał do jakiejś osobnej nacji walczącej o niepodległość, dużo bardziej pasuje tu porównanie do zwykłych zbójników, jacy napadali czasem na traktach na podróżnych.
A takich jednak dużo łatwiej dopaść.
Swoją drogą tacy Szkoci też potrafili odnosić zwycięstwa militarne nad Anglią, żeby wspomnieć choćby bitwę pod Stirling czy pod Bannockburn 🙂
Tutaj bardziej by pasowała analogia do Indian lub Aborygenów, nie do Szkotów. W tym sensie, że nie mamy do czynienia ze społecznością, z której chcielibyśmy zrobić swoich wasali, tylko z ludźmi, których mamy za ludzkie chwasty i chcemy ich się po prostu pozbyć. Zniszczyć i zastąpić własnymi osadnikami.
A zatem, dlaczego lordowie Doliny jeszcze nie pozbyli się klanów? Nie wiem, szczerze mówiąc. Może po prostu jeszcze nie dojrzeli do tak drastycznych działań? Jak dotąd nie było zresztą chyba takiej potrzeby. Dzicy tak naprawdę byli niebezpieczni tylko dla podróżnych. I to tych podróżujących w mniejszych grupach. No i stanowili niezły straszak dla obcych, pozwalający utrzymywać Dolinę w pewnej izolacji (co chyba było jej lordom na rękę).
mysle ze plusy / minusy posiadania gorskich klanow byly wyrownane w sensie robili za malo zlego zeby poswiecac czas i zasoby na ich eksterminacje oraz sprawdzali sie jako straszak, czasem mozna sie bylo zapewne nimi rowniez posluzyc
Argumenty jak najbardziej przekonujące. Choć trzeba zaznaczyć, że tymi podróżującymi czasami byli sami lordowie lub ich rodziny. Choćby ta porwana Arrynówna (swoją drogą ciekawe czy ktoś ją w ogóle próbował odbijać?). Albo Catelyn czy Tyrion. Gdyby komuś z tej dwójki coś się stało podczas ataku Dzikich to mogłaby się zrobić niezła draka 😉 Wprawdzie za ewentualną śmierć Tyriona podczas tego ataku wina spadłaby pewnie głównie na Starków, bo w końcu to Catelyn go uprowadziła, ale Dzicy też by za to oberwali po uchu, bo wątpię, żeby Tywin im to darował. Gdyby z kolei Catelyn tam straciła życie to pewnie zareagowałby Ned, który wtedy był jeszcze namiestnikiem. Imho takie przymykanie oko na ataki Dzikich na podróżnych mogłoby się skończyć tym, że celowo lub nie, ale ktoś ważny z jakiegoś wysoko postawionego rodu spoza Doliny mógłby stracić życie i lordowie Doliny chcąc nie chcąc byliby w to wplątani, bo w końcu to były ich ziemie.
Myślę, że o to właśnie chodzi. Każdy w Westeros wie, że do Doliny lepiej bez potrzeby się nie pchać. Oficjalni goście i tacy, na których nam zależy, albo przybywają z własną, silną eskortą, albo dostają ją od lordów Doliny. W obu przypadkach Dolina wie o ich przybyciu. Natomiast z takich, którzy chcieliby się przemykać chyłkiem, zapewne i tak nie byłoby pożytku. Jacyś szpiedzy, zbiegowie, lewi handlarze, w najlepszym razie zwykłe łaziki i grajkowie. Gdyby Catelyn uprzedziła Lysę, że przyjeżdża, ta zapewne wysłałaby dla niej eskortę. Oczywiście żaden system nie jest doskonały i wypadki się zdarzają. Jak z tą porwaną Arrynówną.
Wiem o co ci chodzi. Gdyby Dzicy zabili jakiegoś ważniaka, np. Tyrella, czy jego rodzina nie miałaby pretensji do Arrynów? Wątpię. Podróżowanie w średniowieczu generalnie nie było bezpiecznym zajęciem. Tego ważniaka równie dobrze mogliby napaść zbójcy lub banici w dowolnej krainie Westeros. Albo mógłby go pożreć cieniokot. Lokalny lord nie może odpowiadać za czyny wyjętych spod prawa ani za zachowanie miejscowej zwierzyny. Każdy sam kalkuluje ryzyko wyruszając w podróż. Chyba że zapewniałby tego ważniaka, że droga jest bezpieczna. Albo sam gwarantowałby mu bezpieczeństwo i się nie wywiązał (np. nie wysłał eskorty). Wtedy to co innego. Ale gdy ktoś pcha się sam, bez uprzedzenia i pozwolenia, jaka w tym wina właściciela ziem, że coś mu się stanie w drodze? Istnienie górskich klanów nie jest dla nikogo tajemnicą.
Gdyby Tyrion zginął w Dolinie z ręki Dzikich lub zwierząt, lord Tywin mógłby mieć pretensje tylko do Starków.
„Podróżowanie w średniowieczu generalnie nie było bezpiecznym zajęciem. Tego ważniaka równie dobrze mogliby napaść zbójcy lub banici w dowolnej krainie Westeros”
Niby tak, ale jednak w innych miejscach Westeros podróżnym groził napad kilku, może kilkunastu rabusiów czy banitów (pomijam oczywiście podróżowanie w czasie wojny, bo to osobna kwestia), a w Dolinie groził atak kilkuset Dzikich więc jednak ryzyko większe i eskorta musiałaby być o wiele liczniejsza, a na to mogłyby sobie pozwolić raczej tylko te większe rody. Ale generalnie masz rację, Dolinie faktycznie mogło być na rękę, że różne podejrzane typki wolały trzymać się od niej z daleka i nie ryzykować spotkania z Dzikimi, a ważni goście mieli raczej swoją liczną eskortę lub ewentualnie w podróży mogli pomóc lordowie Doliny. To jak najbardziej ma sens. Ale nadal ciekawi mnie, czemu nie odbito tej porwanej Arrynówny, w końcu należała do rodu władającego Doliną. Cóż, może jakieś próby były podejmowane, ale Martin póki co pozostawił to w sferze domysłów.
Podejrzewam, że Arrynowie mogli po prostu nie mieć właściwego rozeznania w terenie. Wydaje mi się, że cywilizowani mieszkańcy Doliny raczej niewiele wiedzą o swoich Dzikich. Naturalnie poza tym, że ich nienawidzą i że nimi pogardzają. Natomiast, żeby odbić porwaną trzeba by przede wszystkim wiedzieć kto ją porwał i gdzie może trzymać. Potrzebna by była wiedza, który to szczep, gdzie są jego siedziby, kto jest wodzem, itd. A najlepiej jeszcze byłoby mieć kogoś wewnątrz szczepu. Albo przynajmniej możliwość wprowadzenia go. Bez tego wszystkiego wojska Arrynów błądziłyby tylko po górach, bez jakichkolwiek szans na znalezienie porwanej. Dziwi mnie bardziej czemu Dzicy nie zażądali okupu? Albo nie wiedzieli kogo mają w ręku, albo są za głupi na tak subtelne działania.
ok, ale nie kazdy ma mela gibsona po swojej stronie podczas bitwy:)
” Żeby się nie okazało, że z jakiejś dziury w Dolinie wychynie nagle Owcokrad i ktoś nad nim przejmie kontrolę np. Daenerys”
To raczej nierealne. Owcokrad wykluł się gdy Jaehaerysa I był jeszcze młody, czyli musiałby mieć grubo ponad 200 lat, a najstarszy znany smok Balerion miał mniej więcej tyle, gdy zmarł, a pod koniec nie za bardzo nadawał się do latania
Też tak zakładam, ale z Martinem to nigdy nic nie wiadomo 😉
Nie wiadomo, bo nie wydaje książek, tylko bawi się w rozmienianie swojego dziedzictwa na drobne z komercyjną telewizją 🙂
Nieprzewidywalność jego fabuły już nic nie znaczy, skoro nie dowiemy się nigdy czy te teorie są prawdziwe.
Niestety, tego się obawiam, choć nadal jeszcze się łudzę, że zobaczymy przynajmniej Wichry, a tam chociaż część z zagadek pozostawionych przez Martina powinna zostać ujawniona.
Fajna teoria, lecz jak wspomniała Alerie – to raczej była furtka fabularna GRRMa, którą zapewne porzucił już w okolicach przed lub po wydaniu Nawałnicy Mieczy, uznając pomysł uznania Timetta jako Lorda Doliny za niedorzeczny i ujawniając Harrolda Hardynga z kapelusza w Uczcie dla Wron. Faktem jest, że w spisie ważniejszych postaci zarówno w Starciu Królów, jak i Nawałnicy Harrolda po prostu nie ma, brak było w powieści jakiejkolwiek wzmianki o istnieniu takiej postaci.
Czy Emma Stone była bękartem z doliny ?? 😛
Słynny reżyser Oliver Stone i aktorka z Nagiego Instynktu Sharon Stone. To wszystko bękarty😜
Jak sądzicie, czy na kartach powieści zobaczymy jeszcze jakiegoś smoka? Moze obstawiacie inne stwory? Oczywiście tylko jeśli książki zostaną ukończone 😀 Kolejny rok mija, moze maesterowie zmienili zdanie na temat terminu wydania WZ i SOW?
smoka raczej nie ale moze bedzie kraken
Kolejny termin zostanie ustalony ankietą.
Swoją drogą czekamy już tak długo, że następnym razem życzyłbym sobie podsumowania jak z biegiem lat zmieniały się odpowiedzi (ciekawa jest zwłaszcza opcja, że grubas umrze i nie skończy – sam nie wiem w którym momencie pozbyłem się złudzeń i zacząłem ją wybierać).
ja gdzieś z pół roku po zakończeniu serialu- upadły ostatnie złudzenia że Martin nie wydawał WZ przez jakiś deal z HBO
a potem była pandemia czasu miał od groma i … no właśnie
W lutym tego roku miał nadzieję, że może w tym mu się uda. Ale nie sprecyzował miesiąca czy kwartału. Aż zerknąłem na anglojęzyczną Wikipedię i wzmianka z lutego 2021 r. jest ostatnią informacją o postępie. Biorąc pod uwagę, że kręcony jest serial „ród smoka” (a Martin przez wiele lat tworzył/pisał seriale) to może w świecie małego ekranu czuje się lepiej? Sam na blogu przyznaje, że ma bardzo dużo spraw na raz do robienia i pewne rzeczy nie są aż tak pilne.
no cóż … przynajmniej jest szczery
chyba
Zapominacie ze ta teoria nie jest o tym ze Timmet legalnie obejmie panowanie w dolinie…on to zrobi i pewnie nigdy sie nie dowie ze mial do tego prawa, o to ru chodzi – historia zatoczy kolo i Timmet wroci na swoje miejsce, nie jako Arryn lecz jako Timmet ze Spalonych. Nikt nie bedzie sie pytal lordow o pozwolenie bo oni juz dawno beda wisiec…
Już widzę, jak Timmet za pomocą kilkuset obdartusów rozpędza kilkanaście tysięcy zakutego w stal rycerstwa, o którego pomoc żebrzą wszyscy w Westeros, wiesza Lordów Deklarantów i przejmuje władzę w Dolinie. 😛 Ludzie, zejdźcie na ziemię. Teoria nawet ciekawa. W tej części, że Timmet może być potomkiem porwanej Arrynówny. Ale nic poza tym.
To książka, nie serial. Tutaj Bronnowie znad Czarnego Nurtu nie zostają Lordami Wysogrodu. 🙂 Nawet gdyby jakimś podstępem, lub z zaskoczenia, udało się temu Timmetowi zdobyć któryś z ważniejszych zamków Doliny i ogłosiłby się jej władcą, to jego władza miałaby taki zasięg i potrwałaby tyle, ile władza Theona Greyjoya nad Północą. Tzn. do chwili aż zainteresowałby się nim któryś z sąsiadów i zakończył tę operetkę. 🙂
No cóż dowódca Nocnej Straży Jon Snow wyprawił ślub i wesele Alys Karstark z dzikim Sigornem i powstał nowy ród w Westeros o nazwie Thenn. Oczywiście to miało swój sens polityczny dla dobra rodu Karstark. Mimo to Jon znowu przekroczył swoje kompetencje jako dowódza. To dopiero szalona historia. Ciekawe co na to król Tommen, który zastanawia się o zdelegalizowaniu buraczków na obiad?
Jon Snow też może zdelegalizować buraczki i będzie to miało taką samą siłę oddziaływania, jak ten ślub Alys. Jon może sobie podejmować różne ekscentryczne decyzje, ale decyzje za którymi nie stoi realna siła, to tylko polityczny folklor. Jaką siłą dysponuje Jon, żeby móc narzucać Północy swoje pomysły? Związek Alys z dzikim będzie cokolwiek warty tylko wtedy, gdy pomysł Jona poprą główne rody Północy. Inaczej może sobie ten nowy ród tworzyć, ale na Murze. To samo tyczy się tego Timmeta. Zdobyć władzę na Doliną mógłby tylko wtedy, gdyby główne rody Doliny tego chciały.
Bardzo fajna teoria, nie wiem czy jako argument nie uznac faktu, ze Martin opisuje timetta troche jako przeciwieństwo Harry’ego. Ten drugi jest kobieciarzem, majacym dwa bękarty, elokwentny ale średni wojownik(musieli turniej ustawic pod niego) podczas gdy Timett nie interesuje sie gola kobieta gdy odprowadza ja, malomowny ale grozny wojownik.
To byłoby tak głupie, że Martin zostawił te wskazówki bardziej jako bate.
Ciekawe. Wątpię by przejął kiedykolwiek władzę w Dolinie, nawet jakby mu jakiś szaleniec ją przekazał to on nie potrafiłby nią rządzić. Jest z innego świata. Za to fajnie by było jakby kiedyś żywa Arrynnówna pojawiła się z nim na zamku
Bardzo naciągana teoria, ale rozumiem, że lepszych nie miałeś na Reddicie do przepisania.
Duża dyskusja nad przejęciem Doliny 😉
A ja zaproponuje prostsze zakończenie tego wątku; niech dziedzic zabije Dziedzica, co wpiszę się w stosowaną przez Martina ironię.
To akurat będzie nie na ten temat (ale bardzo cieszę się, że powróciliście do tej serii 🙂 ), ale w temacie teorii…, zastanwialiście się, żeby zrobić kiedyś zestawienie Jon-Jaime w kontekście pewnych doświadczeń? Ponieważ ostatnio znowu zaczęłam robić reared i sporo ciekawych rzeczy wypatrzyłam, mianowicie to co dzieje się w rozdziale Jona (i co z reguły nie ma trwałego skutku), ponawia się w rozdziałach Jaime’go, tak jak np. poparzona ręka i ser Tarth czy patrzenie w gwiazdy, ale chyba najbardziej sen Jona i Jaime’go, oczywiście sen Jona jest krótszy, od snu Jaime’go, nie będę snu przytaczać, bo są za długie, sen Jaime’go jest na początku Krwi i Złota, a sen Jona w Krwi i Złocie na stronie około 191:
– Jonowi śniło się, że wrócił do Winterfell i to akurat faktycznie było Winterfell- W śnie Jaime’go, Jaime myśli, że wrócił do Casterly Rock, lecz Casterly Rock to nie było.
– W śnie Jona, dawni królowie, duchy przeszłości, duchy Starków, mówią mu, że to nie jego miejsce, bo nie jest Starkiem (i to oczywiście fakt, bo jest Targaryen’em)-W śnie Jaime’go, jego duchy powiedziały mu, że to jego miejsce.
– Zarówno Jaime, jak i Jon zapuszczali się coraz głębiej w ciemność, z tym, że w śnie Jaime’go, Jaime zdawał sobie sprawę, że powinien iść w górę, nie w dół, i idzie w dół, a raczej ucieka, tylko z powodu żołnierzy, którzy go ścigają, natomiast w śnie Jona, takich przemyśleń nie mamy, Jon sam z własnej woli zapuszcza się coraz bardziej w ciemność.
– Jon woła w swoim śnie ojca (Neda), Brana, Rickona, stryja Benjena dwukrotnie i znowu ojca dwukrotnie i prosi go o pomoc (ciekawe jest to, że Jon nie woła ani Robba, ani Aryi, ani Sansy…), lecz nikt się nie zjawia, prosi również o pomoc ojca, lecz jej nie otrzymuje. – W śnie Jaime’go, mamy Joffrey’a, Tywina i Cersei, Jaime nie musi ich wołać, bo oni już tam są, lecz odchodzą od niego, a on prosi, by go nie zostawiali, w końcu prosi o broń, a Tywin mu ją daje.
– Jon w swoim śnie jest tutaj kaleką, chodzi o kule i nawet upada, dla podkreślenia tego- W śnie Jaime’go, Jaime ma obie ręce, nie jest kaleką, jest cały i zdrowy.
– W kryptach u Jona robi się coraz ciemniej, a Jon myśli sobie ,,Światło gdzieś odeszło.” i wtedy szepcze do Ygritte ,,Wybacz mi. Proszę.”- We śnie Jaime’go wcale ciemniej się nie robi, choć otacza ich mrok, miecze Jaime’go i Brienne chronią ich przed tym mrokiem ,, Płonął srebrnobłękitnym blaskiem, który rozproszył cień.” ,,Miecz Brienne również rozjarzył się srebrnobłękitnym ogniem. Ciemność cofnęła się nieco dalej.”, Jon wzywa Ygritte i tym samym światło, choć jej już nie ma, tak jak światła, Jaime natomiast, ma przy sobie Brienne i ma światło.
– We śnie Jona pojawia się wilkor, szary, o złocistych ślepiach, prawdopodobnie wilkor Brana, jego oczy świecą smutnym blaskiem, a on sam wygląda okropnie i jest pokryty krwią- We śnie Jaime’go, Brienne pyta się co czai się w ciemności, a jak wyżej ,,pokazałam”, jest to wilkor, wilkor, który jest zgubą, czyli właśnie Bran.
A dodając jeszcze coś, dwie rzeczy związane z mitologią:
Pierwsza- pisaliście kiedyś o teorii, że Tyrion zachoruje na szarą łuszczycę (zgadzam się z tym swoją drogą), to w mitologii nordyckiej jest tzw. Alviss, wszechwiedzący i przebiegły karzeł, któremu przyrzeczono rękę Thrud, córki Thora w zamian za wykonanie wspaniałej zbroi. Thor, kiedy się o tym dowiedział, musiał się na to zgodzić – bogowie złożyli przyrzeczenie – ale postawił warunek. Całą noc zadawał mu pytania o nazwy rzeczy w językach z wszystkich dziewięciu krain. Pretekstem było sprawdzenie wiedzy karła, w rzeczywistości chciał przeciągnąć rozmowę do wschodu słońca. Gdy nadszedł świt, karzeł zamienił się w kamień.
Czy to nie jest forshadowing do losu Tyriona…?
A druga rzecz a propos Jaime i Brienne: w mitologii nordyckiej jest Bóg Freyr, który ma siostrę bliźniaczkę Frei, Freyr żeni się z Gerdą, piękną córką olbrzyma Gymira, żeby Freyr mógł poślubić Gerdę, musiał oddać swój miecz Skirnirowi (porównanie do Jaime’go, który oddaje swój miecz Brienne, miecz za małżeństwo 😉 ), Freyr i Gerda mieli syna Fiolnir, który był królem na ziemi i pod jego rządami był pokój i dobrobyt, rządził od 1 wieku p.n.e. do 1 wieku n.e. porównajcie to do wpisu w Kompendium Świata Lodu i Ognia, o Yi Ti, gdzie Lew Nocy razem z Dziewicą zrobioną że Światła mieli syna, Boga na Ziemi, który rządził 10 tysięcy lat (o ile dobrze pamiętam, nie mam teraz książki przy sobie), a pod jego rządami panował dobrobyt i pokój.
Ujmując jeszcze wiele jest do odkrycia w Sadze, ja w tej chwili piszę ogromny esej na temat Sagii, już od ponad tygodnia i jestem gdzieś w połowie pisania, także jeszcze mi on zajmie 😀 , tak jeszcze swoją drogą Jaime w książkach jest utożsamiany oczywiście ze słońcem, słońce i gwiazdy, natomiast Brienne do księżyca…, wystarczy też popatrzeć na herb Tarthu i na rozdziały Brana, gdzie w jego wizjach lub w jaskini u Bloodravena jest mowa o braku słońca, gwiazd i księżyca, a panuje tam mrok i szara mgła, co jest nawiązaniem do Niflheim, krainy ciemności, lodu, mgły i mrocznych elfów (dzieci lasu)
https://me.me/i/you-had-my-curiosity-but-now-you-have-my-attention-8d286e6a9f714c6e9548c0d85b965e96
daj znac co z tym esejem.
Moze Martin rozkocha w sobie Jona i Jaimiego + okaze sie ze Jaimie to tez Targayen i wtedy cala ludzkosc ocali gejowska milosc ? to by bylo !
– Dla jona zwiazek bylby idealny bo nie moglby splodzic bekarta
– Jamie z kolei jako dowodca strazy NIE moze sie wiazac z kobietami, a tak moglby sie hajtnac i zachowac dla siebie Casterly Rock
Zanim skończę esej to jeszcze minie minimum 2 tygodnie, jak nie miesiąc, więc spokojnie 😂
Jaime według mnie na 100% jest Targaryen’em, ale darujmy sobie żarty o gejach, już wystarczająco chyba Renly i Loras wycierpieli na tym świecie (chociaż znam osoby, które u Jaime’go na serio doszukują się bycia gejem, ale w sumie…, takich osób znajdzie się multum i przy multum różnych książkach), Jaime ma historię z Brienne do przeżycia, która swoją drogą jest realnie historią miłosną George’a, jeśli ktoś o nim dużo czytał (sorry, mam naprawdę hopla na punkcie asoiaf), to wie z jego osobistych wywiadów, że George był na początku w związku z Lisą Tuttle, autorką fantasy, po zerwaniu z nią związał się z Gale, był z nią w związku, kiedy spotkał Parris w saunie, mimo wszystko ożenił się z Gale w Październiku 1975, mimo ślubu Gale nie chciała zmienić swojego nazwiska i pozostała przy swoim panieńskim Burnick. Jak sam Martin w wywiadzie powiedział: ,,Czasami związki zaczynają się na dobrej stopie: poznajecie się, jest wielki pociąg seksualny, nawiązujecie związek, pobieracie się… a potem po czterech czy pięciu latach zdajesz sobie sprawę, że tak naprawdę nie macie ze sobą nic wspólnego” link do wywiadu: https://www.westeros.org/Citadel/SSM/Entry/Asshai.com_Interview_in_Barcelona/ (reszta informacji, które ,, posiadam” jest na samej stronie Martina), związek George’a z Gale trwał 4 lata. Na początku lat 80-tych, George ponownie spotkał Parris i rozpoczął z nią związek, który trwa do dziś, Parris jak wspomina George ma hopla na punkcie jedzenia krabów, a z wyglądu, jak można zobaczyć w internecie, nie jest jakoś mega urodziwą kobietą, do tego ma piegi….
Jaime był na początku zaręczony z Lisą Tully, był w związku z Cersei, w którym jeśli ktoś uważnie czytał, obydwoje byli tak naprawdę dla siebie obcy, spotkał Brienne, kiedy był jeszcze w związku z Cersei, był z Brienne w łaźniach Harrenhal, w Tańcu Smoków Jaime definitywnie zrywa z Cersei i jedzie za Brienne, ponadto Brienne oczywiście ma piegi i nawiązania do krabów:
,,Gdy Brienne wróciła do gospody, panował w niej tłok. Najbliżej kominka siedziały
cztery septy w brudnych i zakurzonych od wędrówki strojach. Większość ław okupowali
miejscowi, pochłaniający z misek gorący krabowy gulasz zagryzany chlebem. Gdy poczuła jego
zapach, zaburczało jej w żołądku, ale nigdzie nie było wolnych miejsc.”
,,W pierwszej wiosce, którą mijała, bosi chłopcy biegli za jej koniem. Brienne włożyła
hełm, urażona chichotami rybaczek, więc wzięli ją za mężczyznę. Jeden z chłopców
zaproponował, że sprzeda jej małże, drugi zaoferował kraby, a trzeci swoją siostrę.
Kupiła trzy kraby od drugiego z nich.”
,,Kolacja w septorze była najbardziej niezwykłym posiłkiem, jaki Brienne w życiu
spożyła, sprawiła jej jednak radość. Jedzenie podano proste, ale bardzo smaczne: jeszcze
ciepłe bochny chrupiącego chleba, garnuszki świeżo ubitego masła, miód z miejscowych
uli oraz gęsty gulasz z krabów, małży.”
Mam pytanie o Myrcellę. Dlaczego zgodziła się na tą koronację w Dorne ? Znaczy, co jest nad ambitną 10 latką chcącą wyrzucić brata z tronu czy jak ?
Mnie nie bawi jaimie czy jon jako para gejow, bawi mnie wizja tego jak zareagowalby fandom, słowem trzęsienie ziemi. Co do wplatania osobistych watkow przez pisarzy to jak najbardziej się zgadzam. Podobno ciężko tego uniknąc, bo pisanie to pewnego rodzaju walka z samym sobą.
Osobiscie uważam ze legendarnym Azorem jest Martin, który niejako przebil serce swojej ukochanej gdy zdecydowal ze poświecie się pisaniu a nie dzieciom. Kiedys czytałem wywiad w którym mowil ze to była trudna decyzja i podkreslil ze była wspolna. Wiesz jak to jest z podkreślaniem tego ze decyzja była wspolna -> od razu nabiera się podejrzenia co do sugerowanej wspolnosci, a już na 100% wiesz ze ow decyzja do prostych nie nalezala i najpewniej zamieszala sporo. Dlatego uważam ze to ON SAM ocali Westeros po prostu konczac historie, majac na nia czas.
A jeszcze co do gejow, znam kilku i teraz jak o tym mysle to zadnego zabawnego. Wszyscy raczej tacy poważni ze sztywnym zbiorem przestrzeganych zasad.
aha podobaja mi sie Twoje spostrzezenia odnosnie tego co tam Martin poukrywal, czekam na ten esej
„Mnie nie bawi jaimie czy jon jako para gejow, bawi mnie wizja tego jak zareagowalby fandom, słowem trzęsienie ziemi.”
Śmiem wątpić. Jak zwykle obeszłoby to może ortodoksyjnych fanów książek, których wytwórnie i tak z góry olewają, co widać choćby po tym Domu Smoka. A moda na gejów mija. Przeżyła się jak przeżytek, że zacytuję klasyka. Dzisiaj cool jest być niebinarnym. W środę czuję się kobietą, jak idę z dziewczynami do damskiej przebieralni, a w piątek mężczyzną, gdy idę z kumplami na piwo. 🙂
Mi tam gejowie, ani inne orientacje nic nie robią, o ile jest to faktyczny kanon, bo robienie z postaci heteroseksualnej siłowo homoseksualną, tylko dla jakiś swoich chorych fantazji, jest dla mnie niesmaczne i odpychające (piszę tutaj o czytających, nie o autorach).
Ja niestety nie znam żadnego, a przynajmniej nie wiem, by ktokolwiek ze znanych mi osób, nim był, znam jedynie lesbijki i są w porządku, normalne kobiety 🙂
Coś co jeszcze dzisiaj wychwyciłam:
,,Okazało się, że dach, na którym stał, pokrywał kajuty „Nieśmiałej Panny”, starej, rozklekotanej jednomasztowej barki. Miała szeroki kadłub i małe zanurzenie, doskonale zatem nadawała się do wpływania do najpłytszych strumieni i forsowania ławic. To brzydka panna, ale czasami takie są najbardziej chciwe w łożu – pomyślał Tyrion. Łodzie pływające po rzekach Dorne często malowano na jaskrawe kolory i zdobiono pięknymi rzeźbami, ale ta panna wyglądała inaczej. Pokrywała ją farba brudnej, szarobrązowej barwy, obłażąca i pełna plam, a
szeroka łukowata rufa nie miała żadnych ozdób. Wygląda paskudnie, ale z pewnością o to właśnie chodziło.”
Czyż to nie jest piękne nawiązanie do Brienne?
,,czasami takie są najbardziej chciwe w łóżku” rzekłabym Jaime uważaj 😉
Mysle ze to nie jest nawiązanie do brienne, po prostu Martin chciał się pochwalilc licznymi doświadczeniami z plcia przecwina. Jako osoba, która miała dużo jeśli nie bardzo dużo znajomości kończących się w lozku -> potwierdzam. Nie ma absolutnie zadnej zaleznosci miedzy uroda, czy waga a „chciwoscia” w lozku. Ba ! nawet stroj nie zdradza wiele. Szansa na to ze dziewczyny które ubrane sa skapo i wyzywajaco w lozku będą zachowywaly się niezwykle niessmialo jest taka sama jak ta ze dziewczyny ubranie skromnie będą zaskakująco „niegrzeczne”. Nie ma absolutnie żadnej zasady. Co czasem, a i owszem potrafi zaskoczyć. No może jest taka jedna fryzura wskazujaca na „wariatke” ale to bardziej moje przekonanie zapewne niż regula.
Nie chodzi tutaj o żadne zależności pomiędzy wyglądem, a łóżkowymi sprawiami, to jest książka, książka fantasy i tutaj chodzi o odniesienia i forshadowingi, a nie o rzeczywiste fakty, inaczej nie byłaby to fantastyka, tylko np. sience fiction albo inny rodzaj literatury.
A wracając jeszcze do Brienne i Jaime’go, niestety nie mam tego cytatu po Polsku (i szczerze nie chce mi się go szukać, bo nie wiem, gdzie mógłby być, poza tym, że w rozdziale Davosa, kiedy jest na pirackich wyspach, na wschód od Północy):
,,”A pity. Gella’s not. Homely women make the best wives. There’s three kinds of crabs in there. Red crabs and spider crabs and conquerors. I won’t eat spider crab, except in sister’s stew. Makes me feel half a cannibal.” His lordship gestured at the banner hanging above the cold black hearth. A spider crab was embroidered there, white on a grey-green field.”
Brienne jest związana z krabami z racji Parris, a przed wzmianką o krabach, mamy wzmiankę o tym, że skromne/swojskie (bo tak zostało to przetłumaczone w jednym rozdziale Jaime’go po Polsku, dlatego wezmę rozdziały oryginalne) kobiety są najlepszymi żonami, a w Nawałnicy Mieczy mamy dla przykładu takie dwa cytaty:
,,There’s a bay mare in the stables, as homely as you are but somewhat better trained.” (A Storm of Swords, Jaime IX)
“Her name is Brienne,” Jaime said. “Brienne, the maid of Tarth. You are still maiden, I hope?” Her broad homely face turned red. “Yes.” (A Storm of Swords, Jaime VI)
To jest dosłownie forshadowing do tego, że Jaime i Brienne zostaną małżeństwem, a ja im więcej czytam ostatnio asoiaf, tym coraz częściej mam myśli typu ,,Czy to nie jest książka romantyczna o Brienne i Jaime’m” 😀
Wiem co te foreshadowinngi etc po prostu uważam ze ten wcześniejszy cytat to po prostu ciut zabawny filler a nie coś realnie odnoszącego się do fabuły. To co teraz napisałaś o tych krabach -> myśle ze to już rzeczywsie jest wskazówka. Kibicuje Ci w odnajdowaniu smaczków bo w tych Martin jest mistrzem, ale jeśli coś wydaje mi się nadinterpretacja to prostu daje znac:) nie ma w tym złośliwości żadnej, tylko moja zdanie ( być może błędne, nie wykluczam tego )
Nieśmiała Panna, a raczej Shy Maid czyli Nieśmiała Dziewica odnosi się do Brienne, Dziewica z Tarthu, stara łajba, Brienne modli się w swoim rozdziale do staruchy, szeroki kadłub i płytkie zanurzenie, dzięki czemu ,,nadawała się do wpływania do najpłytszych strumieni i forsowania ławic.” nawiązuje do cytatów Jaime’go, głównie w ich walce na miecze i walce z niedźwiedziem, gdzie Jaime opisuje Brienne jako dużą, ale przy tym szybką i zwinną, no i tutaj też niestety całe to zdanie nie jest dobrze przetłumaczone na polski, bo w oryginale brzmi tak:
,,,,The roof the boy was standing on turned out to be the cabin of the Shy Maid, an old ramshackle single-masted poleboat. She had a broad beam and a shallow draft, ideal for making her way up the smallest of streams and crabwalking over sandbars. A homely maid, thought Tyrion, but sometimes the ugliest ones are the hungriest once abed. The poleboats that plied the rivers of Dorne were often brightly painted and exquisitely carved,
but not this maid. Her paintwork was a muddy greyish brown, mottled and flaking; her big curved tiller, plain and unadorned. She looks like dirt, he thought, but no doubt that’s the point.” (A Dance with Dragons, Tyrion III)
,,Crabwalking” znowu nawiązanie do krabów, ,,A homely maid” napisałam już chyba powyżej, jak bardzo ,,homely” odnosi się do Brienne… 😉 , plus oczywiście ,,mottled”, czyli plamy, czyż Brienne nie ma piegów….
ooo widzisz ten angielski cytat + rozwinelas temat = przekonalas mnie, COFAM to co powiedzialem. Teraz i ja widze w tym Martinowski smaczek
Kolega widzę często lubi na te tematy schodzić i dokładać jakiejś prywaty 🙂
Skojarzyło mi się takie przysłowie, że „Krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje”. Nie żebym się czepiał, coś sugerował, czy coś mi się nie podobało ,tylko zwracam uwagę, że przy takiej częstotliwości wplatania tych tematów można wyjść na bajkopisarza.
A w sumie całe forum o tym, więc no problem 🤣
Poza tym się zgadzam. Nie ma zależności i znaczenia i w sumie o tym głośno skandował ruch kobiecy, chyba w Irlandii lub Wlk. Brytanii po jakimś skandalu. Już nie pamiętam o co chodziło. Albo gwałt albo jakaś afera celebrytów.
I faktycznie może być też tak że pisarz taką prywatę chce wpleść do książki. To całkiem normalne. Wielu pisarzy swoje ułomności seksualne i skrzywione spojrzenie na relacje dodaje do swoich dzieł bez krzty skrępowania 😂
A pewnie ze lubię! To dość istotny element w życiu.
Nawet nie wiesz jak często lidzie reagują w ten sposób -> a to krowa, a to bajkopisarz, a to zboczeniec, albo najlepsze sugerowanie ze jakby rzeczywiście było dużo kobiet to by człowiek o tym nie pisał, nic nie wspominał, bo wlasnie tak robia WSZYSSCY Ci ktorzy mieli duzo kobiet. Oni WSZYSCY (Ci prawdziwi nie ściemniacze) zachowuje sie identycznie, bez wyjatku i po przespaniu sie z odpowiednia ilosci kobiet przychodzi list z hogwartu z jedna zasada -> nie mowimy o tym !
A spróbuj wspomnieć o swoim IQ. Jesscze gorzej, tez nikt nie wierzy. A bo piszesz bez interpunkcji ( przeciez osoby z duzym IQ musza zwracać uwage na to ! nie ma innej opcji ) a bo mądrzy ludzie tez o tym nie mówią, bo nie musza, a bo Stęphen powiedział, ze kto się chwali to jest głupem itp. A prawda jest taka ze jeśli wybijasz się w czymkolwiek znacznie ponad średnia to predzej lubisz o tym gadać niz nie lubisz. Ludzie chętnie gadają o tym w czym Są dobrzy, ale są tematy w których jak się wyróżniasz to zaraz milion niedowiarków sie pojawia. A już najlepsze jest to ze zaraz mi ktoś napisze -> po co soe tłumaczysz ? Co Ci zależy, pograZasz się ! Haha Jakby tak było tyle bab to byś się nie tłumaczył 🙂
Nie wiem o co Ci chodzi z ułomnościami i skrzywionym spojrzeniu ? Dostrzegasz to u Martina ? Nie wydaje mi się żeby istniało jedyne i słuszne spojrzenie na relacje, naturalnie są osoby dla których jedyna i słuszna relacja to oczywiście ta która oni stosują, ale to naiwne podejście. Coś jak z ta krowa -> koleś napisał ze miał dużo kobiet ? Pewno się przechwala ! Pewno krowa z niego taka co tylko dużo ryczy ! Czyli z góry zakładasz ze moim wpisie się „chwale” , gdzie tam zadnego chwalenie nie było. Nawet nie bierzesz pod uwagę ze mogę być totalnie niezadowolony z moich relacji z kobietami i powiedzmy liczę na współczucie, albo odrobine zrozumienia. Krowa i tyle ! To się nazywa błędne założenie.
Spoko luz.
A niekoniecznie Martin leczy swoje kompleksy w książce. Chodziło mi o to, że wielu pisarzy na pewno tak robi, raczej ci gorsi. Wydaje mi się, że nawet gdzieś czytałem o tym artykuł, ale nie pamiętam o jakiej książce to było 🙁 I niekoniecznie muszą być to ułomności, tylko tak jak napisałeś, chciał się czymś pochwalić lub przedstawić swój pogląd.
A ja tam czniam, ile kto miał kobiet. Skoro mu to sprawia przyjemność, to cieszę się jego szczęściem. Osobiście wolę mniej, ale za to dobre. Jak mawiał mój wuj – lepszy cal kiełbasy niż łokieć gówna. 😛
Śmieszą mnie za to te namiętne poszukiwania foreshadowingów (dobrze wymawiam?), ukrytych znaczeń, tajnych przekazów i osobistych wątków z życia pisarza w każdym niemal zdaniu. Naprawdę nie umiecie czytać PLiO bez tego wszystkiego? Po prostu jako rozrywki i przygody? Współczuję.
Nie ma co współczuć, jeśli dla kogoś rozrywką jest poszukiwanie forshadowingów, a dla mnie jest 🙂 , kocham analizować tekst, od zawsze to kochałam (analiza wierszy itp., co autor chciał przekazać), a asoiaf jest dla mnie jak szwedzki stół bez końca (przynajmniej na razie), dostarcza mi to przyjemność i frajdę, jest to główny powód, dla których jest to moja ulubiona seria, więc nie ma co współczuć, jeden będzie kochał matematykę i będzie ją widział w wielu rzeczach, jak np. architektura i będzie mu sprawiało radość i wewnętrzną satysfakcję odkrywanie rzeczy z tej dziedziny, gdzie człowiek, który nie kocha matmy tego nie ujrzy, ale za to może kochać np. sztukę i także ją dostrzegać w architekturze, spojrzy na architekturę pod innym kątem, niż matematyk, ale obydwa spojrzenia będą równie wartościowe i żadnego z nich nie trzeba współczuć, wręcz przeciwnie trzeba raczej brać przykład i też samemu znaleźć coś (o ile jeszcze się tego nie ma), co będzie równie ważne i wartościowe.
„Nie ma co współczuć, jeśli dla kogoś rozrywką jest poszukiwanie forshadowingów, a dla mnie jest 🙂”
Po przemyśleniu, jestem skłonny uznać, że w sumie masz rację. 🙂
to Cie wyjasnila:) zgadzam sie z nia. Pamietam jak mi kiedys współczuto tego ze ciągle pracuje, a wtedy bylem mega wkręcony w prace i czerpalem z niej przyjemnosc, ale nie ma opcji NIE przetłumaczysz co niektorym. . Rok pracy bez wakacji / urlopu to zmarnowany rok i KONIEC i na bank mi sie nie podoba tylko oszukuje ze mi sie podoba:) i ten argument z wszechotaczajaca nas matematyka tez do mnie trafia. Matematyka to jezyk za pomoca ktorego KTOS wymalowal ten swiat. Lubie myslec ze tym czyms jest CHAOS, ktory zrobil psikusa i opisal wszystko ze pomoca matematycznego klucza, zasad, wzorow i rownan na koncu ktorych okazuje sie ze te wszystkie wzory, zasady i klucze absolutnie nic nie znacza, bo nie istnieja bez chaosu
Można się spodziewać jeszcze jakichś szalonych teorii?