GryGry Wideo

Yes, Your Grace (Brave At Night)

Dawno, dawno temu król Eryk, władca Dawern, przyparty do muru, wraz z małżonką Aurelią obiecał rękę swojej córki barbarzyńcom z Radowii. Oczywiście nie zamierzał obietnicy dotrzymać, licząc po cichu, iż oprych z Radowii nigdy nie odważy się wyjść z żądaniem realizacji obietnicy. I jak to zwykle bywa w takiej sytuacji, mocno się przeliczył. Radowianin nie zamierzał rezygnować z możliwości zostania królem Dawern, tym bardziej iż Eryk nigdy nie doczekał się męskiego potomka. Nasz król, w obliczu ataku barbarzyńców, został wezwany do spełnienia umowy. Tak pokrótce wygląda zarys początku fabuły w grze „Yes, Your Grace”, w której przyjdzie nam wcielić się właśnie we wspomnianego Eryka. I w jego imieniu podejmiemy trudne decyzje, próbując ratować podupadające królestwo, poddanych oraz rodzinę.

Sala tronowa zamku Grewno widziała chyba lepsze czasy.

Ale od początku… „Yes, Your Grace” to gra którą zaliczymy do „Indyków” (czyli produkcji niezależnych), na którą natknąłem się, przeglądając bibliotekę Microsoftowego „Game Pass’a”. Opis produkcji wydał mi się szalenie interesujący, gdyż gry z nieoczywistymi wyborami zawsze trafiały w moje gusta. Na dodatek cena była kusząca, gdyż jak wiadomo „za darmo to uczciwa cena”, więc natychmiast i bez zastanawiania kliknąłem w przycisk zainstaluj. Jako że sama pozycja nie jest przesadnie dyskożerna, już po chwili w pewne deszczowe sobotnie przedpołudnie mogłem zanurzyć się w przygodzie i poprowadzić Dawern ku jego przeznaczeniu…

„Yes, Your Grace” to przede wszystkim symulator zarządzania średniowiecznym królestwem, w którym jako król musimy balansować między zadowoleniem poddanych zapewniających nam żywność oraz podatki, wspieraniem i ugłaskiwaniem szlachty zapewniającej armię oraz zarządzaniem własnym zamkiem i włościami. W to wszystko wplecione zostają jeszcze losy rodziny Eryka – a w jej skład wchodzą wiecznie kłócące się i dokuczające starsze siostry Lorsulia i Asalia, zarzucająca szalonymi pomysłami najmłodsza pociecha o donośnym głosie Cedani czy też, last but not least, żona władcy – królowa Aurelia (i jej samopoczucie). To tak gdyby nam się nudziło. Jakie obierzemy priorytety? Kto będzie dla nas kluczowy i najważniejszy? Te decyzje gra pozostawia tylko nam.

Dzień (a właściwie tydzień) jak co dzień… petenci już czekają.

Sama rozgrywka toczy się w odstępach tygodniowych, niejako na czterech płaszczyznach. Niemal każdy tydzień zaczynamy w naszej sali tronowej, odbierając raporty oraz przyjmując wszelakiej maści petentów. Będą oni mieli przeróżne prośby, jednak w większości przypadków po prostu oczekiwać będą wsparcia z naszych i tak skromnych zasobów bądź pomocników. W zamian zwykle nie zaoferują wiele, poza różnorakimi obietnicami i… zadowoleniem społeczeństwa. Oczywiście na początku będziemy chcieli pomóc wszystkim, ale mamy tak mało zasobów. Poza tym… czy naprawdę wszyscy potrzebują naszej pomocy? A może próbują nas naciągnąć? Jednocześnie w wielu przypadkach odmowa będzie wiązała się ze spadkiem zadowolenia, na które bardzo mozolnie pracujemy, a tylko od nas zależeć będzie czy dobrze odczytamy potrzebny ludu. O ile petentów możemy przyjmować w dowolnej kolejności, o tyle decyzje podejmujemy natychmiast, co rodzi konsekwencje już na etapie planowania. Rzucę prostym przykładem – podczas jednej z audiencji zostałem poproszony o udzieleniu petentom wsparcia – miałem im wysłać generała na dwa tygodnie. Wyraziłem zgodę. W związku z tym nasz generał przestał być dostępny na określony czas. Jeszcze tego samego dnia kolejny z petentów poprosił o podesłanie mu generała na tydzień. Oczywiście nie mogłem już wyrazić zgody. To samo powtórzyło się w następnym tygodniu i znów prośba wieśniaka została odrzucona. Czy zyski osiągnięte z wysłania generała na dwa tygodnie przewyższyły straty z dwóch odmów? No… mówiąc wprost, ni chu chu. Pytanie otwarte pozostaje tylko jakie straty poniósłbym, odmawiając człowiekowi oczekującemu wojskowego wsparcia przez dwa tygodnie.

Zamek Grewno

To jednak tylko jeden z aspektów samej rozgrywki. Poza salą tronową czeka nas jeszcze przemieszczanie się po naszym zamku. Ten fragment rozgrywki w największej mierze dotyczyć będzie losów rodziny Eryka, ale nie tylko! Mamy na zamku okazję choćby odwiedzić choćby lochy celem zdobycia informacji od więźniów, czy też prowadzić własne śledztwo! Dochodzi również podejmowanie decyzji strategicznych na mapie królestwa Dewern, gdzie wydarzenia i miejsca do sprawdzenia również pojawiać się będą niemal jak grzyby po deszczu. A że wiążą się one zwykle z wysłaniem poza zamek naszych pomocników, tym bardziej aspekt zarządzania nimi będzie dla nas kluczowy. Ostatnia z płaszczyzn  to cotygodniowe budżetowanie naszego zamku oraz czynienie przygotowań do stawienia oporu najeźdźcom. Mamy za zadanie usprawniać Grewno, opłacać agentów, zbierać zapasy itp. Poniżej wrzucę grafikę przedstawiającą ekran budżetowania z samego początku rozgrywki, aby nie spoilować dalszych wydarzeń.

Ekran budżetu z początku rozgrywki

Przejdźmy jednak teraz do tego, co w tej grze powinno być najważniejsze. Tak więc wybory, wybory, wybory…

No właśnie, jak to jest z tymi wyborami. Wiele było gier, które posiadały fajną narrację, świetną historię, mamiły głębią i „ważnością” wyborów… a tak naprawdę wybory okazywały się wydmuszką. To absolutnie nie znaczy, że gry same w sobie były złe – ot, w pewnym momencie dochodziło do rozczarowania, że nasz wpływ na historię jest znikomy. „Yes, Your Grace” podchodzi jednak do tematu inaczej. Oczywiście – część naszych wyborów, również tych wydawałoby się kluczowych, nie ma wielkiego znaczenia dla fabuły i historii. W „Yes, Your Grace” może nie każda decyzja ma znaczenie, może nieraz jesteśmy w wyborach ograniczeni, ale mam wrażenie, że ostatecznie zakończenie gry naprawdę zależy od naszych decyzji. Co więcej, decyzje skrzętnie notuje nasza kronika w postaci Archiwum królestwa. I uwierzcie mi – będziecie do niej zaglądać celem sprawdzenia pewnych wyborów z wcześniejszych etapów gry, ustalając kolejne posunięcia czy też łącząc pewne fakty. To cieszy niezmiernie, tym bardziej, iż sama historia to kawał dobrego scenopisarstwa!

Archiwa Twoim przyjacielem są… serio!

Jeszcze kilka słów o kwestiach technicznych. Sama gra została okraszona dwuwymiarową grafiką w stylu pixel art. W związku z tym nie jest ona niesamowicie szczegółowa, a wiele z wydarzeń, o których czytamy dzieje się poza kadrem. Uważam jednak, iż jest to fantastyczny zabieg, pozwalający graczowi uwolnić swoją wyobraźnię. Do tego dochodzi również fantastyczna muzyka, która świetnie wpasowuje się w klimat produkcji. A motyw przewodni nagrany przez zespół „Merkfolk” wylądował nawet na mojej playliście! Dla mnie majstersztyk!

Historia prowadzi do kilku zakończeń na które, jak już wspomniałem mamy spory wpływ swoimi decyzjami. Autorzy wcale nie poszli na łatwiznę z wyborami, ale również z tak wydawałoby się błahymi tematami jak „rozmowy rodzinne”. Niejednokrotnie potrafią zostać w głowie i skłaniać do refleksji… zwłaszcza gdy zatapiamy się coraz bardziej w głąb przygody. Jak wspomniałem na początku recenzji, zasiadłem do tej produkcji w pewne sobotnie przedpołudnie i… wsiąkłem na kilka godzin. Absolutnie nie mogłem się oderwać od historii Dawern i rodziny Eryka. Historia, którą poznajemy, jest pełna nagłych zwrotów akcji, intryg czy też… nie więcej nie napiszę, gdyż to chyba jednak byłoby zbyt dużym spoilerem. Jednak nie uważam, aby przesadą było stwierdzenie, iż całość mogłaby się spokojnie odnaleźć w książkach G.R.R. Martina, a dla fanów jego prozy „Yes, Your Grace” może bez wątpienia stać się pozycją obowiązkową do ogrania. Ja z kolei mając to wszystko, co powyżej na uwadze wystawiam pozycji zdecydowane:

  • werdykt Razora - 9/10
    9/10
7.5/10
User Review
7.54/10 (13 votes)

Wrzucam poniżej jeszcze małe podsumowanie, które otrzymałem po swoim przejściu. Nie uważam, aby zdradzało jakieś ważne aspekty, aczkolwiek na wszelki wypadek ukrywam je pod spoilerem. Jeśli na skutek mojej recenzji zapragnęliście zagrać w „Yes, Your Grace” to może zerknijcie na nie na koniec własnej rozgrywki i porównajcie efekt. Ale tę decyzję pozostawiam Wam…

Spoiler

[collapse]
To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 4

  1. Historia rzeczywiście jest ciekawa i całkowicie wciągnęła mnie na jakieś 5 godzin.
    Tylko że te wybory są jednak dość mocno pozorne, nie widać tego przy pierwszym podejściu, ale przy drugim widać to.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Hmmm… no kurcze nie mogę się zgodzić z „pozornością” wyborów jednak względem tego co napisałem – czyli zakończenia historii. A to już dla mnie nieprawdopodobnie dużo w tego typu narracjach, choć rozumiem że ktoś może oczekiwać jeszcze więcej. Jednak odpowiedź odnośnie potencjalnego wpływu i przykłady oczywiście ospoileruję:

      [spoiler] Dla mnie zakończenie przygody z rozwiązaniem „i żyli długo oraz praktycznie szczęśliwie” po choćby „został sam Eryk który oszalał” to spory rozstrzał. Wymienię więc na szybko kilka rzeczy na które faktycznie MAMY wpływ w rozgrywce i które dla mnie osobiście już robią ogromną różnicę:
      – ponoć można nie zebrać armii na pierwszą bitwę i mamy end of story,
      – Cedani ginie lub żyje dzięki naszym decyzjom,
      – Aurelia j.w.. Do tego mamy kolejną córkę, syna lub… nikogo,
      – Asalia ma zgotowany szczęśliwy lub nieszczęśliwy los,
      – niejako zmuszamy (lub nie) Audry’ego do przyznania się do zabicia króla na ślubie przez co ginie,
      – królestwo bankrutuje i pogrąża się w chaosie.[/spoiler]

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Prawda że przez liczbę postaci końcowych scenariuszy jest sumarycznie sporo. Ale ograniczają się one zazwyczaj do wyboru A lub B.
        Podczas gry myślałem jednak że skala tych wyborów oraz ich długofalowe konsekwencje są większe.
        Ale to tylko drobny minus który wychodzi przy drugim podejściu. Tak to gra jest bardzo dobra, a fabuła niezwykle wciąga.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button