W 2011 roku wydawnictwo Rebel wydało na rynek grę planszową Adama Kałuży: „Drako”. Opowiadała ona o konfrontacji trzech krasnoludów ze smokiem. Była to szybka, dwuosobowa pozycja o niskim progu wejścia, jednocześnie dająca sporo frajdy pod kątem taktycznego planowania bitwy i wykorzystywania, kart które dostawaliśmy od losu. I uwierzcie mi, mimo przewagi liczebnej smok wcale nie stał na straconej pozycji! 2019 rok przyniósł nam, po niemal dekadzie, nowe wydanie tej pozycji i to… w dwóch odsłonach. Do kultowego pojedynku smoka z krasnoludami dołączyło kolejnych 2 odwiecznych wrogów: Rycerze i Trolle. I właśnie o tej drugiej konfrontacji chciałbym Wam dzisiaj opowiedzieć.
Zacznijmy jednak tym razem od wykonania. Na początek na warsztat weźmiemy… pudełko z grą. Tak, pudełko, gdyż z nim wiąże się moje pierwsze pozytywne zaskoczenie, mianowicie idealnie wykonana wypraska. No dobrze, nie jest ona „idealna” z powodu, o którym wspomnę trochę później, niemniej na potrzeby gry absolutnie nie można jej nic zarzucić. Wszystkie elementy są świetnie rozplanowane i mają swoje miejsce, dodatkowo mimo przewożenia i przenoszenia gry, nigdy nie spotkałem się z sytuacją w której coś by mi się wymieszało. Jestem tym wręcz zachwycony! Dodatkowo w pudełku otrzymujemy 5 plastikowych figurek (2 figurki trolli oraz 3 rycerzy), żetony, karty oraz grubą planszę na której toczyć się będzie walka. Te komponenty uważam za wykonane „poprawnie”. Grafiki na kartach są przyjemne, figurki sprawiają wrażenie solidnych, a karton na planszę oraz żetony jest naprawdę solidy. Sama jakość kart oraz odlewów trolli oraz rycerzy być może nie powala na kolana, jednak musimy w tym miejscu wziąć pod uwagę, iż „Drako: Rycerze i Trolle” kupimy w sklepach za ok. 70-80 PLN (przy SCD na poziomie 99,95). Jedyne co mogę zarzucić, to że w moim egzemplarzu jedna strona instrukcji wydrukowała się na tyle niefortunnie, że patrząc na tekst zawarty na niej ma się wrażenie, iż jest rozmyty. Jest to jednak na tyle drobny mankament (i nie sądzę aby był on typowy), że w mojej ocenie wykonania nie zmienia on absolutnie niczego – wykonanie jest na bardzo dobrym poziomie w stosunku do niewielkiej ceny.
Jak jednak wygląda rozgrywka i co sądzę o tej pozycji? Zacznijmy może od zasad, gdyż te są „banalne”. Gracze wykonują swoje ruchy naprzemiennie. W trakcie swojej rundy gracz wykonuje dwie akcje spośród: dobrania 2 kart lub zagrania 1 karty. Może je wykonać w dowolnej kombinacji, a także kolejności, przez co tak naprawdę: dobiera 4 karty, zagrywa 2 karty albo zagrywa kartę i dobiera 2 kolejne (oczywiście może najpierw dobrać 2 karty a następnie zagrać 1). Jedynym ograniczeniem jest to, iż na ręce gracz może posiadać maksymalnie 6 kart. Rozgrywka toczy się dopóki nie wykrwawimy przeciwnika lub (w przypadku Trolli) dopóki skończą się im karty. W tym drugim przypadku zwycięzcą zostaje osoba kierująca rycerzami. Każda karta którą będziemy posiadać na ręce posiada przynajmniej jeden nadrukowany symbol, który odpowiada przypisanym im akcjom. One również są tak naprawdę bardzo proste i sprowadzają się do dwóch czynności. Pierwszą jest ruch jednej figurki o wartość przedstawioną na karcie, a jeśli karta ma nadruk dwóch stóp, można poruszyć obiema. Kolejną możliwością jest atak. On również występuje w wariantach. „Ostatnią” akcją jest atak specjalny którym jest odpowiednio strzał z łuku (u rycerzy) oraz rzut kamieniem/szarża berserka (u trolli) wykonywany po linii prostej tylko przez określone jednostki. Celowo słowo „ostatnią” umieściłem w cudzysłowie, gdyż na kartach są jeszcze dwa symbole – jeden z nich jest symbolem wspólnym, obroną, zapobiegającym w całości atakom bez względu na liczbę obrażeń którą miałby on zadać (podobnie jak w przypadku ruchu może występować w kilku wariantach). Drugi symbol występuje tylko i wyłącznie na kartach szlachetnych wojowników. Jeśli na polu bitwy nadal obecny jest rycerz, to symbol wezwania posiłków pozwala „przywrócić do żywych” jedną figurkę już pokonanego łucznika, rozstawiając go ponownie na polach startowych.
W nowej wersji „Drako” największą świeżość przyniosły obecne w grze kamienie u trolli. Otóż gracz kierujący tą frakcją otrzymuje ich 10 sztuk na początku rozgrywki. Musi nimi odpowiednio zarządzać, gdyż brak tu możliwości uzupełnienia amunicji. Są one w końcu wykorzystywane nie tylko w przypadku ataku specjalnego zielonego trolla, który potrafi uderzyć więcej niż jedną jednostkę, ale również podczas niektórych kart obrony zagrywanych przez gracza! Szybko zorientujemy się że 10 sztuk to marne pocieszenie przeciwko niekończącym się (w teorii) strzałom rycerskich łuczników. Jednocześnie zdolności specjalne trolli po otrzymaniu odpowiednio 3 i 4 ran przestają działać. Na szczęście charakteryzują się one dużą ogólną odpornością, w przeciwieństwie do słabych łuczników (każdy jest zabijany już przez trzecią ranę, ale znów – może zostać wezwany przez rycerza ponownie). Do tego każdy z graczy musi próbować adaptować się do losowego dociągu kart, a ten potrafi być miażdżący, wprowadzając czasem w poczucie beznadziei po jednej ze stron. Warto się z tym liczyć w momencie sięgania po „Drako”, jednak absolutnie nie powinno się z tego powodu dyskredytować tej pozycji! Wręcz przeciwnie. Pomimo pierwotnego wrażenia, że Trolle są znacznie silniejsze od Rycerzy, całość balansuje się bardzo dobrze i nad wyraz zgrabnie!
Jak wspomniałem na początku, „Drako” w 2019 roku doczekało się swoistej „reedycji” w dwóch postaciach, ale to nie koniec – oba tytuły można ze sobą łączyć, dzięki czemu gracze mają szansę poprowadzić przeciwko sobie np. armię Trolli przeciwko Smokowi czy Krasnoludów przeciw Rycerzom. Każda możliwa kombinacja posiada swój wariant zasad balansujących rozgrywkę oraz warunki zwycięstwa. W tym właśnie miejscu mam mały zgrzyt z wypraską – otóż jeśli chcielibyśmy zabrać ze sobą cały komplet to albo targamy oba pudełka, albo… wyjmujemy ją.
„Drako: Rycerze i Trolle” to bardzo dobre odświeżenie tytułu z 2011 roku. Poprawne wykonanie, dostępne za niewygórowaną cenę, oferujące szybką rozgrywkę (ok. 30 minut na partię) i nieskomplikowane zasady – to sprawia, iż pozycja ta może spokojnie wprowadzić w świat gier planszowych. Zwłaszcza tych bazujących na silnej konfrontacji oraz interakcji z przeciwnikiem, czy też będących pewnego rodzaju „skirmiszem”. Do gry możemy zaprosić również dzieci. Mimo, że na pudełku możemy wyczytać sugestię, iż gra przeznaczona jest dla grupy 8+, to spokojnie zasiadałem do rozgrywek i z 7-latką, a 5-latka czasem podpowiada ruchy, które sam przegapiam! Dodatkowo asymetryczność frakcji daje naprawdę dużo frajdy w ich ogrywaniu i odgryzaniu się przeciwnikowi. Co więcej, dodanie kilku zasad dla frakcji oraz pojawienie się „drugiego trolla” względem pojedynczego smoka sprawia, iż nawet zaawansowani gracze muszą mocno główkować. Chyba jedyne czego tak naprawdę brakuje mi w nowych edycjach „Drako” to wariantu czteroosobowego, gdzie każdy z graczy prowadziłby swoją własną frakcję. Aczkolwiek wiem i rozumiem jak wielkim wyzwaniem balansującym byłby taki tryb. Niemniej ja osobiście bawię się przy „Drako: Rycerze i Trolle” bardzo dobrze i spokojnie wystawiam tej pozycji solidne:
-
werdykt Razora - 7.0/10
7/10