Spokojnie, to tylko tytuł notatki na blogu GRRM-a. Niestety w tym roku jeszcze do Westeros nie wracamy. Kondolencje dla użytkownika wichry zimy 2020.
O postępach
A co takiego powiedział nam Martin w notatce podsumowującej postępy w pisaniu? Pozwólcie, że skoncentruję się na rzeczach najważniejszych. Autor zapewnił, że mimo wszystkich gnębiących go problemów świata, kontynuuje prace nad Wichrami, a nawet zajmuje się przepisywaniem już ukończonych rozdziałów.
Wybaczcie, książka nie jest nadal skończona, ale robię postępy. To naprawdę bardzo duża książka. Staram się o tym za bardzo nie myśleć. Piszę rozdział za rozdziałem, stronę za stroną, zdanie za zdaniem, słowo za słowem. Inaczej się nie da. No i czasem muszę coś przepisać.
Ostatnio spędziłem sporo czasu z Lannisterami. W szczególności z Cersei i Tyrionem. Odwiedziłem też Dorne i wpadłem do Starego Miasta raz albo trzy razy. Poza kończeniem nowych rozdziałów, pracowałem też nad starymi (nawet bardzo starymi)… włączając w to również rzeczy, które wieki temu odczytywałem na konwentach albo publikowałem online. Wciąż coś poprawiam, czasem idę nawet trochę dalej, przenoszę rzeczy, łączę albo dzielę rozdziały, zmieniam ich porządek.
To najzupełniej normalne. Tak napisałem pierwsze pięć książek.
Niestety dalej jest już trochę mniej zachęcająco. Martin opisuje swój stan emocjonalny i to, jak smutek uniemożliwiał mu pisanie.
W czerwcu i lipcu byłem na fali. Od tamtego czasu wprawdzie poczyniłem postępy, ale wolniejsze. Otrzymałem spory cios w sierpniu, przez który nie miałem najlepszego samopoczucia, i kolejny – z innych powodów – we wrześniu. Ale jakoś wlokłem się do przodu, a ostatnio nawet znów nabieram tempa.
Na koniec Martin opowiada o postępach w pracach nad nowym serialem (i o swoich innych projektach).
Na innych frontach… cóż, pomijając to, że Covid-19 wszystko zwalnia, czynimy postępy nad Domem Smoka. Ryan i Miguel są w Londynie, rozpoczęły się castingi. Wszystko wygląda bardzo ekscytująco. Chciałbym móc powiedzieć, że wszystko idzie świetnie również z pozostałymi projektami filmowymi i telewizyjnymi, w które jestem zaangażowany jako producent albo autor materiału źródłowego. Ale nie mogę. Bardzo mało materiału zostało nakręcone i prawie nic nie otrzymało jeszcze ostatecznego zielonego światła.
I to by było na tyle. Wiadomości są raczej umiarkowanie zachęcające, wciąż brak daty wydania książki lub chociaż informacji, że jesteśmy już na ostatniej prostej i została tylko redakcja tekstu plus małe dopiski. Z drugiej strony – to chyba pocieszające wiedzieć, że autor pisze. Bo mam nieodparte wrażenie, że przez wiele lat tego po prostu nie robił.
Śmierć Kay McCauley
Niestety GRRM będzie musiał znieść kolejny cios. Wczoraj pisarz poinformował o śmierci Kay McCauley, jego agentki literackiej. Gwoli wyjaśnienia dla tych, którzy nie znają detali amerykańskiego rynku wydawniczego – agenci literaccy pełnią interesującą rolę pośredników pomiędzy pisarzami a wydawnictwami. Są kimś z pogranicza łowców głów, menadżerów i redaktorów tekstów. Zazwyczaj to do nich debiutanci nadsyłają swoje teksty, to oni sprzedają książki wydawnictwu negocjując w imieniu swoich klientów, a często biorą nawet aktywny udział w redagowaniu książek, sugerując autorom zmiany. Kay McCauley współpracowała z Georgem R.R. Martinem od wielu lat, a poznali się całe dekady temu (w latach 70. agentem literackim Martina został jej brat). Oprócz Martina jej klientami byli też inni znani pisarze fantasy i science-fiction (jak np. zmarły dwa lata temu przyjaciel Martina Gardner Dozois).
Faktycznie nie wygląda to dobrze. W czerwcu i lipcu był na fali. Czyli przez dwa miesiące, a teraz mamy listopad. Pytanie, co Martin rozumie przez bycie na fali, ale mam obawy że od lipca postępy w pracach mogły być niewielkie, znając jego obecne tempo pisania. Szkoda, bo liczyłem że kwarantanna pozwolili bardziej skupić się na pracy i właśnie zachować jednolite tempo pisania. Ale w końcu mamy do czynienia z człowiekiem, nie robotem, który może mieć lepsze i gorsze dni
Dla mnie G. Martin jest takim amerykańskim Kentaro Miurą. Tempo pisania Gry o Tron przypomina mi nic innego jak Berserka.
Piotrze, też czytam „Berserka” i moja odczucia są pod tym względem dokładnie takie same.
Nie tylko w czerwcu i lipcu był na fali, bo wcześniej mówił, że przez pierwsze miesiąca pandemii mało wychodził z domu i wreszcie mu lepiej szło pisanie więc między marcem, a majem pewnie mógł napisać kto wie czy nie więcej niż przez cały 2019 rok 🙂
Jak tak dalej pójdzie, to zdążą nakręcić z 10 seriali zanim ten upora się ze swoim Opus Magnum. Ale tak jak wspomniałeś w tekście – Martin przez wiele lat po prostu kłamał na temat pisania, bo nie robił w tym czasie nic lub prawie nic. Nie twierdzę, że na żądanie ma wydać co roku opasłe tomisko, ale niech chociaż nie próbuje być jak polityk, mamiąc ludzi i ich okłamując. W tej chwili moje zainteresowanie Westeros jest dość małe i choć pewnie sięgnę po książkę jak ją wyda, to już bez takiej ekscytacji jak miało to miejsce wiele miesięcy temu.
Smutne, ale prawdziwe. Sam byłem wielkim fanem westeros, a im dłużej nie mamy dalszego ciągu historii, tym mniej czekam na nowy tom. Minał już ten punkt krytyczny, kiedy faktycznie się wybaczało wszystko Martinowi. Powoli przestaje mi zależeć, czy kiedykolwiek przeczytam Wichry.
Najbardziej smutne jest to, że wyda „Wichry zimy” w 2021 roku lub ewentualnie w 2022, a ostatniego tomu „Sen o wiośnie” raczej nie zdąży. Dzieło jego życia nie będzie dokończone. A głównym tego powodem jest, że za szybko zaczęli kręcić serial. I wtedy stracił chęci, bo nie musiał pisać nic, a kasy nagle miał z 10 razy więcej ze względu na popularność serialu i nagły skok sprzedaży całej sagi PLIO. Nic tak nie motywuje jak kasa. Pewnie gdyby serial zaczęli kręcić 10 lat później czyli teraz to byłby prawie na ukończeniu teraz „Sen o wiośnie” 🙂 Tak podejrzewam. Niestety sława, popularność serialu i dużo większa sprzedaż książek nie pomogła mu w pisaniu 6 tomu.
GOT zjadł mu 4 lata zycia a gdy zdradzil dumb and dumber czesc zakończenia ci go wydymali .Myslę ,ze to też wpłynęło fatalnie na inspiracje do pisania.Zawsze chciał miec wierną ekranizacje a co to za wi erna ekranizacja ,bez Gryfa Stoneheart ,czy z takim Euronem
Podzielam wasze zdanie. Czekałem wytrwale na Wichry od ostatniej przeczytanej strony Tańca, lecz jak GRRM potwierdził donosy showrunnerów oraz aktorów odnośnie najważniejszych „kanonicznych” wydarzeń serialu, to już stało mi się całkowicie obojętne czy wyjdą, czy będą dobre, czy będą całkowitym rozczarowaniem(w co ciężko uwierzyć, bo jednak opublikowany rozdział Aerona zaliczyłbym do TOP 3 najlepszych PLiO). Wierzyłem, że przynajmniej część z nich okaże się bzdurnym wytworem wyobraźni scenarzystów celującym w tanie szokowanie widza, nawet jeśli coś w książce będzie to przynajmniej dojdzie do tego w inny sposób i okolicznościach, lecz na próżno. O niektórych rzeczach w ostatnich sezonach serialu nie wiedziałem, bo nie chciałem sobie psuć „niespodzianki” lekturą(niektóre niestety ktoś niemiły mi je przedstawił, czy to w necie, czy w rzeczywistości, prosto w ryj), tymczasem wątpliwości rozwiał sam Martin. .
Jestem zmęczony tym czekaniem, tymi książkami pobocznymi, które powinny być wydane po Śnie. Już 2 lata temu moja cierpliwość była na wyczerpaniu, lecz przebrała się miarka. Jak wyjdą Wichry, to nie zaprzeczam, zapewne kupie, lecz nie będzie to miało miejsca w dniu premiery.
Nie wierzę, że kiedykolwiek wyjdzie „Sen o Wiośnie”. Kiedy przeczytałem drugi tom Tańca, spora część fandomu uważała w granicy z pewnością, że siódmy tom, o ile będzie naprawdę tym ostatnim, wyjdzie najpóźniej w okolicach drugiej połowy roku 2022 a większość obstawiała końcówkę 2020. Gdzie dzisiaj jesteśmy a właściwie gdzie jest GRRM w postępie prac nad dalszymi rozdziałami sagi PLiO, niestety widać 🙁
Nie zapominajmy też ,ze napisał Fire and Blood mimo wszystko. Dziadek jest dość podekscytowany serialem. Wiec nie zdziwię się, jeśli kompletnie porzucił „Wichry” żeby wydać tą książkę.A podobno została specjalnie napisana na potrzeby nowego serialu.
„Otrzymałem spory cios w sierpniu, przez który nie miałem najlepszego samopoczucia, i kolejny – z innych powodów – we wrześniu.”
Liczyłem na wyjaśnienie, ale w tekście nie ma 🙁 ktoś wie i jakich ciosach napisał Martin?
Nie chciałem w tekście spekulować, bo na pewno tego nie wiem. Ale wydaje mi się, że w przypadku sierpnia chodzi o śmierć Susan Ellison, żony pisarza Harlana Ellisona, bo Martin znał ją dość dobrze. Co do września – nie mam pojęcia. Może chodzi o śmierć Diany Rigg (czyli serialowej Olenny Tyrell)? Może o kogoś, kto nie był osobą publiczną i dlatego pisarz o tej osobie nie wspominał na blogu.
A może o ta aferę gdzie prowadził konwent online i został publicznie skrytykowany??
Nie musi chodzić koniecznie o śmierć.
Mówie wam pewnie chodzi mu o to, że jego drużyny cały czas przegrywają mecze 😂
Kto będzie pierwszy? Wichry, czy Cyberpunk?
cyberpunk , uzytkownik wichry zimy 2020 przepoczwarzyl sie w wichry zimy 2021 😀
Optymista 😉
Ja daje 70%, że „Wichry zimy” będą w 2021 roku, a 25% w 2022 roku. A te 5% to skrajny pesymizm. Liczę zwyczajnie, że pandemia na dobre przymusiła Martina do siedzenia w domu i pisania 🙂 I teraz, gdy znów w USA jest spory skok zachorowań przez zimę i wiosnę poczyni bardzo duże postępy, latem niewielkie poprawki, a na jesień premiera 🙂
DeaLu trochę głupio się czuje że domagam się odpowiedzi. Jednak jestem ciekaw odpowiedzi na moje pytanie, które zadałem w niedzielnych fiszkach. 🙂
A to wy jeszcze się łudzicie że on to wyda? Jak się tak stanie to będę bardzo pozytywnie zaskoczony. Zawsze mu coś przeszkadza, ile to już lat?
Dlaczego ani słowa o premierze ilustrowanej Nawałnicy Mieczy??
Szanowny Panie,
Złote czasy Gry o Tron skończyły się rok temu. Dzisiaj już nikt nie pamięta o serialu, nie mówiąc już o książce. Na kolejne tomy czekają jedynie fani serii, których pozostała garstka (w porównaniu do tego, co było kiedyś). Kto odpowiada za taki stan rzeczy? Tylko i wyłącznie pan Martin. I to do siebie, pan Martin, powinien mieć pretensję za to, że jest w takim „punkcie” twórczym, jakim jest.
Jestem ogromnym fanem sagi i ciągle czekam na Wichry Zimy z zapartym tchem. Jednakże, z miesiąca za miesiąc powoli to wygasa. Ile można znosić te kłamstwa, które pan Martin wciska czytelnikom od, co najmniej, 5 lat? Ile można udawać, że nic się nie dzieję, kiedy to pan Martin wywiad po wywiadzie wciska człowiekowi „kit”, że „już za momencik, już za chwileczkę”? Pamiętam doskonale, jak na bodajże na przełomie 2017-2018 roku mówił, że już jest na ukończeniu tomu. Najpierw mówił, że do końca lipca książka powinna być ukończona. Następnie przesunął termin na Halloween. Później znowu na nowy rok. Aż w końcu na początku stycznia napisał na swoim blogu, że nie dał rady ukończyć, i że trudno, ale już nie będzie podawał następnych terminów. I to było 2 lub 3 lata temu. Mija ten długi czas i co? Dalej „karmi” nas kolejnymi kłamstwami. Czy naprawdę ktoś jeszcze wierzy temu człowiekowi w jakiekolwiek słowo?
Przepraszam, że się uniosłem, ale to jest szczyt bezczelności, jak ten pan traktuje ludzi! Jak kłamie czytelnika „prosto w twarz” i oszukuje obywateli naszej planety.
Pozdrawiam,
Prawak
Kocham Cię.
Mówił jak już, że jest już na ukończeniu 6 tom w 2015 roku i liczył, że zdąży wydać na wiosnę 2016 przed 6 sezonem GOT. Potem nic nie mówił, że jest blisko ukończenia. Z tą datą 2017 czy 2018 zmyśliłeś.
Tylko ze krążą pogłoski ,ze w 2016 była niemal skończona.Wyrzucił większość do kosza i zaczął od nowa żeby wyrobić się w 7 częściach 😀
Szanowny Panie,
Ma pan rację co do dat. Działo się to wszystko w 2015 roku, a w styczniu 2016 roku pan Martin powiedział, że nie zdążył napisać i już nie będzie więcej mówić o terminach. Z tego wynika, że kłamie nie od 2017/2018 roku, a już od 2015/2016. Tym bardziej więc cechują go rzeczy, o których pisałem w swoim poście powyżej, ponieważ trwa to wszystko już około pięciu lat, a nie trzech.
Pozdrawiam,
Prawak
Sądzę, że zagalopował się Martin z tym co zapowiedział w 2015 roku planując premierę książki w 2016, ale tak jak napisał „Danio31b”. Zaczął wykreślać całe rozdziały, bo stwierdził, że tom ma zbyt wolne tempo narracji zbliżone do „Tańca ze smokami” więc do skończenia sagi będzie potrzebował nie siedmiu, a ośmiu tomów. Później postawił na to, by szósty tom miał dużo akcji, szybsze tempo i był najbardziej zbliżony stylem do „Nawałnicy mieczy”. Stracił przez to mnóstwo czasu, bo wiele rozdziałów musiał przerabiać lub nawet pisać od nowa. A popularność serialu, kasa, wywiady, podróże, kolejne propozycje czy pisanie „Ogień i krew” nie pomagały mu skupić się na dokończeniu „Wichrów zimy”. Nawet w 2019 roku był przecież zajęty innymi rzeczami niż 6 tom np: serialowy spin-off Gry o tron czy pisanie scenariusza do gry „Elden Ring”. Dlatego wielu fanów sagi PLIO ma mu za złe, że robi tyle innych rzeczy zamiast dokończyć wreszcie sagę jakby odwlekał to w czasie bojąc się, że zawiedzie oczekiwania zwłaszcza finałową książką więc woli jej wcale nie napisać, a zaoferuje tylko „Wichry zimy” czyli bez literackiego zakończenia zostaniemy niestety. Chyba, że po jego śmierci ktoś to dokończy na podstawie jego notatek. Coś jak Sanderson kończący za Jordana „Koło czasu”. Jak widać po Martinie nie każdy ma tempo pisania jak Erikson z najlepszą sagą fantasy „Malazańska księga poległych” czy młody S.King z lat 70′, 80, 90′, który miał zawrotne tempo pisania kolejnych powieści czy sagi „Mroczna wieża” 🙂
Kiedy wreszcie nowe czytaje?
Wydaje mi sie, że jest w trakcie pisania „Snu o wiośnie”, wie jaka jest presja czytelnikow, wydawcy, w jakim jest wieku i dlatego nie mowi wiele o postępach by za duzo nie zdradzic. Juz sam fakt, ze ksiazka ma byc tak mega obszerna jest dla mnie podejrzany.
Nie ma na to szans .Wichry dalej nie skończone 🙂
Wele razy zarzucono mu, że zwleka z wydaniem „Wichrów zimy” celowo, a już pisze „Sen o wiośnie”, ale za każdym razem szyderczo to wyśmiewał i twierdzi, że pisze tylko „Wichry zimy”, a nawet nie zaczął „Sen o wiośnie”. Upada więc teoria, że pisze dwa ostatnie tomy jednocześnie.