Książki

Pytania do maesterów #34

Nagły wypadek losowy uniemożliwił Bluetigerowi odpisanie na Wasze dzisiejsze pytania (ale obiecuje to nadrobić w czwartek), więc jesteście chwilowo skazani na mnie. Mam nadzieję, że nie zawiodę oczekiwań.
DaeL

Tywin i Wróble

Czy w książkach mamy informacje odnośnie postawy jaka miał Tywin w stosunku do wróbli ? Jak myślicie jak Tywin zareagowałby na poczynania wielkiego wróbla ? -CrazyPants!

D: Jak najbardziej. Mam nawet pod ręką stosowny cytat. Może nie o wróblach ale ogólnie o nastawieniu do problemu wątpliwej lojalności.

Wielki Wróbel

Psy karmi się pod stołem, zamiast sadzać je obok siebie na dostojnych miejscach. – Skierował palec na twarz Tyriona. – Skoro Cersei nie potrafi utrzymać w ryzach chłopaka, ty musisz to uczynić. A jeśli doradcy zaczną coś knuć przeciwko nam…
Tyrion wiedział. – Pale – westchnął. – Głowy. Mury.
– Widzę, że czegoś się jednak ode mnie nauczyłeś.

Może podejście lorda Tywina do takich sytuacji nie było zbyt subtelne. Może gaszenie buntów i niepokojów we krwi nie jest bardzo efektywne. Ale o niebo lepsze od rozdawania buntownikom broni.

Starkowie vs Lannisterowie

Od początku mojej przygody z Westeros nurtuje mnie pewna rzecz. Robb zabrał na południe 20 tysięcy ludzi + wojska Dorzecza, Lannisterowie zorganizowali 40 a następnie Stafford kolejne 20 tysięcy. O ile dobrze pamiętam jest gdzieś napisane, ze ludzie Lannisterów są lepiej uzbrojeni, lepiej opłacani, więcej rycerzy, do tego dochodza krótsze linie zaopatrzeniowe. Konkludując, jak 60 tysięcy żołnierzy Lannisterów przegrało z 20 tysiącami (+wojska Dorzecza) Starków? rozumiem geniusz Robba ale mimo wszystko więcej atutów mają wojska Lannisterów. Tym bardziej, że Tywin też jest dobrym przywódcą. Czy to wszystko opiera się na geniuszu Robba? – Mariusz

D: Kluczem do zrozumienia sytuacji jest oczywiście podział wojsk. W zasadzie nie powinno się tego robić, aczkolwiek w realiach średniowiecznych utrzymywanie dużych armii w jednym miejscu jest trudne ze względów aprowizacyjnych (bo armie mają ograniczone zapasy – brak konserw, itd… – więc żyją głównie z tego, co zabiorą z okolicy, więc pod tym względem lepiej, gdy są rozproszone). Poza tym Tywin miał kilka celów strategicznych… więc armię podzielił. A Jaime swoją część podzielił ponownie, uganiając się za ludźmi Blackfisha. Dlatego gdy Tywin zaliczył niewielkie zwycięstwo nad Zielonymi Widłami (przeciw Roose’owi Boltonowi), większa część armii zmasakrowała siły Jaime’a najpierw w Szepczącym Lesie, a potem atakując niespodziewających się niczego żołnierzy oblegających Riverrun. Po rozbiciu połowy armii dowodzonej przez Jaime’a, nagle siły się wyrównały, a w zasadzie to Starkowie połączeni z siłami Dorzecza mieli nawet przewagę. Z kolei ze Staffordem to w ogóle inna para kaloszy, pod Oxcross Robb uderzył na armię, która się dopiero formowała. Tam jeszcze nie było tych 20 tysięcy ludzi, a ci ludzie, którzy się zebrali, byli w większości niewytrenowani. Można to nazwać geniuszem Robba, choć ja sądzę, że Młody Wilk po prostu wykorzystał poważne błędy Tywina (no i Jaime’a – ale to się rozumie samo przez się).

Niedobry Stannis

Jak sądzicie – dlaczego Stannis pozwolił ośmieszyć Cressena w prologu ACoK, nakazując dać mu błazeńską czapkę (na sugestię swej żony)? Nawet sam Cressen twierdzi: “No, the old maester thought, this is not you, not your way, you were always just, always hard yet never cruel, never, you did not understand mockery, no more than you understood laughter.” Poza tym jest to trochę dziwne, bo już chwilę potem, gdy Selyse potem sugeruje, że measter powinien wyśpiewywać swoje rady, Stannis powstrzymuje ją i potwierdza, że ceni służbę, jaką Cressen mu dotychczas oddał.

Ogólnie – jasne, JPK jest szorstkim człowiekiem i może być okrutny w tej bezpośredniości. Ale gdy mówił, że nie chciał Cressena na uczcie, dodał potem, że uważa, że jest już stary i schorowany i nie chce, żeby zginął na jego służbie. Czyli tak naprawdę przemawia tutaj przez niego troska w jakiś sposób, tylko po prostu wyrażona bardzo nieporadnie. Więc ogólnie ten kawałek z czapką błazna jakoś mi nie pasuje, bo czemu właściwie miałby służyć? Czego miał być wyrazem? Nawet jeśli Stannis z jakiegoś powodu CHCIAŁBY upokorzyć/obrazić Cressena – czemu dwa zdania później powstrzymał Selyse przed pogłębieniem tego, na co sam pozwolił – i w obu przypadkach prowodyrem była jego żona, więc nie można nawet powiedzieć, że wynikało to z rożnego podejścia do sugestii różnych osób?

Cressen na Smoczej Skale.

Kiedyś czytałem teorię, że Stannis wiedział od Melisandre, że Cressen spróbuje ją otruć i sam zginie – ale na tym etapie jeszcze w to nie wierzył, dlatego starał się go powstrzymać przed pozostaniem na uczcie, bo wtedy proroctwo by się nie spełniło, a on zaprzeczyłby mocom Melisandre. A jeśli Cressen by został i zginął – potwierdziłoby to moc czerwonej kapłanki. Ale dla mnie nie ma to sensu, bo przecież – mógł mu po prostu ZAKAZAĆ. Albo, jeśli już, pójść 100% w tryb ośmieszania go, żeby uciekł. Nie wiem, dlaczego najpierw pozwolił z niego zakpić, a minutę potem zmienił zdanie. Pomysły, teorie? – Najwierniejszy Wasal JPK

D: Ech, trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Stannis nie jest na pierwszy rzut oka szczególnie sympatycznym człowiekiem i trzeba mieć do niego dużo cierpliwości. Moja prywatna teoria jest taka, że Stannis znajduje się gdzieś na spektrum autyzmu, stąd jego przywiązanie do sztywnych reguł i właśnie brak jeśli nie empatii, to przynajmniej umiejętności przekazywania własnych emocji i odczytywania uczuć oraz oczekiwań innych ludzi. W przypadku Cressena pewnie po prostu tłumaczył to sobie w ten sposób, że staruszek jest uparty i się nie słucha, więc sam sobie zasłużył na taką karę. A żarty przerwał gwałtownie, gdy uznał, że sprawiedliwa kara została już wymierzona. I tyle.

Mitoznawstwo

Mam pytanie do Bluetigera (chociaż Dael też może odpisać): Czy czytałeś i możesz polecić jakieś książki związane z mitoznawstwem lub religioznawstwem porównawczym? Mogą być też w języku angielskim. – TheRuddy0709

D: Bluetiger nie może chwilowo odpowiedzieć (patrz wstęp), więc go zastąpię i powiem o czymś, co wydaje mi się najbardziej oczywiste, czyli o pracach Josepha Campbella, ze szczególnym uwzględnieniem Bohatera o tysiącu twarzy oraz Masek boga. Sądzę, że to jest świetny wstęp do mitoznawstwa. Jest też cała masa fantastycznych źródeł prezentujących mitologię greko-romańską w formie “nieuczesanej”, to znaczy w swojej nieustannie zmieniającej się formie, a nie w wersji przefiltrowanej przez Owidiusza. I sama lektura takich opracowań, nawet bez elementu religioznawstwa porównawczego świetnie demonstruje mechanizmy jakie rządziły życiem religijnym. 

I jeszcze o religii

”Co sądzicie o dużej liczbie podobieństw między kultem Utopionego Boga i wiarą w R’hllora ? Obie mają zaskakująco wiele podobieństw: wiarę w istnienie dwóch bogów, jednego dobrego, drugiego złego; użycie odpowiadających im żywiołów do różnych obrzędów (np. “chrzest” w wodzie morskiej u pierwszego, przejście przez ogień jako element ceremonii ślubnej u drugiego) i składania ofiar, też z ludzi, posiadanie stanu kapłańskiego nazywanego po angielsku priest (nie wiem czy to tylko u nich). Moim zdaniem to dość dużo podobieństw jak na zwykły przypadek u pisarza, który tak lubi foreshadowingi. Byłoby w sumie śmiesznym plottwistem, gdyby okazało się że cała religia Czerwonego Boga jest tylko jakąś herezją stworzoną przez ludzi z Asshai (bo tam chyba R’hllor pojawił się pierwszy raz) którzy po prostu wymienili dużą część oryginału przywleczonego kiedyś przez Żelaznych Ludzi na “swoje” rzeczy, co do których mieli dodatkowo gwarancję działania (magie ognia i krwi) + kult Ostatniego Bohatera, zwłaszcza że w którymś rozdziale Victariona towarzyszący mu kapłan, nazwał Utopionego Boga, sługusem Wielkiego Innego. Piszę o takiej kolejności zdarzeń bo o historii wiary Żelaznych ludzi jest raczej dużo źródeł, a o tej drugiej już nie, więc założyłem że morze było przed ogniem, ale w sumie to może być odwrotnie, albo po prostu oba kulty wywodzą się z jakiejś prareligii (Żelazne Wyspy i Asshai mają przecież pozostałości czegoś “z wcześniej”), lub że to zwykły przypadek, ale i tak fajnie byłoby się dowiedzieć co o tym sądzicie.” – Szczwany Kamień

D: Wiara w Utopionego Boga może mieć korzenie w oryginalnych wierzeniach Pierwszych Ludzi, ale nie przywiązywałbym wielkiej wagi do jej dualizmu. Religie po prostu bywają dualistyczne. Poza tym Bóg Burzy, będący arcyprzeciwnikiem Utopionego Boga, wygląda mi po prostu na część większego panteonu Pierwszych Ludzi (i zapewne był czczony w Krainach Burzy). Wiesz, to po prostu bardziej przypomina relację Posejdon/Hades-Dzeus niż Ahura Mazda-Aryman. No i w końcu nie wierzę, że uwielbiający Lovecrafta Martin kazał dobremu bogu spać pod wodą… Jeśli już, to tam sobie mieszka ten zły :).

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 29

  1. Czy jest jakieś przekonujące wyjaśnienie tego, że Catelyn twierdzi, iż maester Luwin odbierał poród wszystkich jej dzieci, a jak wiadomo Robb urodził się jeszcze w Riverrun. Z tego co pamiętam znamy też imiona masterów z RR, więc skąd miałby tam wziąć się Luwin? Czyżby omyłka Martina czy może masz jakieś wyjaśnienie?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Niekoniecznie, Luwin mógł wcześniej służyć w Riverrun, zostać wysłany do Winterfell jako maester „pomocniczy”. Nie wiemy nic o maesterze Walysie, więc możliwe że w czasach rebelii był już stary lub wręcz nie żył, także Luwin jak najbardziej mógł już wtedy służyć Starkom.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  2. 1. Kto do nas mówi?
    Narracja w plio jest 3-osobowa – Martin stara się sposobem narracji zbliżyć do bohatera, którego przeżycia obserwujemy: to co narrator opisuje, na co zwraca szczególną uwagę itd. Wychodzi mu to raz lepiej, raz gorzej. Poza tym są też myśli bohatera w pierwszej osobie, w tekście wyróżnione kursywą. I tak to wygląda wszędzie poza jednym jedynym przypadkiem.
    „Dzikim nie było końca. Robiło się coraz ciemniej, zgodnie z przewidywaniami Tormunda. Chmury przesłoniły niebo od horyzontu po horyzont. Ciepło umknęło. Pod bramą coraz częściej dochodziło do przepychanek. Ludzie, kozy i woły, wszyscy starali się jak najszybciej wejść do tunelu. To coś więcej niż niecierpliwość – uświadomił sobie Jon. To strach. Wojownicy, włóczniczki, łupieżcy, wszyscy się boją tego lasu. Cieni wędrujących wśród drzew. Chcą znaleźć się za Murem, nim zapadnie noc.
    W powietrzu zatańczył płatek śniegu. Potem drugi. Zatańcz ze mną, Jonie Snow. Wkrótce ze mną zatańczysz.”
    ( – fragmenty zapisane kursywą – myśli)
    Chodzi oczywiście o ten drugi akapit. Złamanie konwencji i jeszcze dla podkreślenia tego, w poprzednim akapicie mamy przypomnienie jak wygląda sposób narracji w plio. Czy to błędy w edycji? W wersji angielskiej wygląda to inaczej? Jeśli nie to jak to rozumieć? Te „Zatańcz ze mną, Jonie…” to nie myśl Jona, więc czyja? Co ten Martin…

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. „( – fragmenty zapisane kursywą – myśli)”
      Nie ma możliwości formatowania tekstu w komentarzach więc oznaczyłem po swojemu gdzie jest kursywa, ale i tak mi to zjadło. Zobaczcie sobie w książce.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Jest jeszcze jeden przypadek:
        rozdział Jona ze Starcia królów
        „Czardrzewa. Wydawało się, że wyrasta z litej skały. Jego jasne korzenie wysuwały się z niezliczonych rozpadlin i wąskich jak włos szczelin. W porównaniu z innymi Czar-drzewami, które dotąd widział, było smukłe i młode, rosło jednak na jego oczach, a jego konary grubiały, sięgając ku niebu. Okrążał czujnie gładki, biały pień, aż wreszcie dotarł do twarzy.
        Spojrzały na niego czerwone oczy. Były gwałtowne, lecz uradowały się na jego widok. Czardrzewo miało twarz jego brata. Ale czy on zawsze miał troje oczu?
        Nie zawsze – usłyszał bezgłośny krzyk. Nie przed spotkaniem z wroną.
        Obwąchał korę, czując zapach wilka, drzewa i chłopca, pod nimi ukrywały się jednak inne wonie: głęboki, brązowy aromat ciepłej ziemi, twardy, szary zapach kamienia i coś innego, coś przerażającego. To śmierć, zrozumiał. Zwęszył śmierć. Cofnął się skulony, jeżąc sierść i szczerząc kły.
        Nie bój się. Lubię ciemność. Nikt cię w niej nie zobaczy, a ty będziesz widział wszystkich. Najpierw jednak musisz otworzyć oko. Widzisz? O, tak.
        Drzewo wyciągnęło gałąź i dotknęło go.”
        Tu do Jona w Duchu mogą mówić dwie osoby: Bran z przyszłości? Bloodraven?

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  3. 2. Czy Melisandre nas nie zwodzi? Czyli coś dla Bluetiger’a.
    Ci którzy czytali Tolkiena wiedzą jak oparł on cały swój świat na Biblii, innych pismach i całej idei świata chrześcijańskiego. W którejś z prac o pierwszej erze, chyba Silmarillion, wspomina o „ostatecznej bitwie” i delikatnie ją zarysowuje (odniesienie do Apokalipsy św. Jana).
    „– Tak jest. – Kobieta podniosła się, zamiatając szkarłatnym jedwabiem. Długie miedziane włosy opadały jej kaskadą na ramiona. – Tej ciemności nie da się powtrzymać samymi mieczami. Może tego dokonać jedynie światło Pana. Nie miejcie złudzeń, dobrzy rycerze i waleczni bracia, wojna, którą przybyliśmy tu stoczyć, nie jest jakąś drobną utarczką o ziemie i zaszczyty. To bój o samo życie i jeśli przegramy, świat zginie razem z
    nami.
    Wszyscy jednak usłyszeli szept maestera Aemona.
    – Mówisz o wojnie o świat, pani. Gdzie jednak jest książę, którego obiecano?”
    W tej czy innej formie Martin kilka razy sugeruje, że główną osią – ostateczną rozgrywką całości powieści będzie „ostateczna wojna dobra ze złem”. Czy to wspomina, czy nawet niektórzy mogliby powiedzieć, że tak całą fabułę rysuje.
    Czy sądzicie, że Martin naprawdę się na to porwie?
    „Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć.” Czy Martin zachowa zasadę Hitchcocka wobec książek, bardziej niż te niedojdy od serialu wobec (filmu)serialu, gdzie ten wątek z Innymi okazał się być pobocznym problemem, który byle jak należało zamknąć? – chociaż trzeba im oddać, że uczciwie nazwali serial.
    A może „Sen o wiośnie” to tylko sen – marzenie, a nie początek wiosny i zwycięstwo nad Innymi. Może w kolejnych dwóch tomach nie będzie decydującego starcia z nimi i Inni nie tylko błysną niczym sen – przez kilka lat i znikną, a na dłuższy czas zawitają w świecie PLIO. I opisane wydarzenia będą tylko preludium do czasów ostatecznych – tak jak u Tolkien, który tylko o nich wspomina w Silmarillionie.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  4. Co do Starków i Lannisterów to czy tak samo nie było z Wielką Armią Napoleona? Rosjanie kąsali ją pułk po pułku dzięki czemu pomimo mniejszej liczebności wygrywali. Co do Utopionego to chyba nawet zasugerowano, że jest „thrallem” Wielkiego Innego.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. To zależy jak wymawiasz imię Jaime w mianowniku. Jeśli „dżejmi”, to w dopełniaczu będzie „dżejmiego”, w piśmie „Jaimego”. W przypadku wymowy „dżejm” (czyli przyjmujemy, że „e” jest nieme), to w dopełniaczu będzie „dżejma”, więc w piśmie „Jaime’a”. Innymi słowy, deklinuje się to w naturalny sposób.

      Sam GRRM nie ustalił kanonicznej wymowy, więc można sobie wybrać. Jak mniemam lektor (lektorzy?) w polskiej wersji od HBO nie byli konsekwentni. Cóż, skoro wymowa imienia „Deanarys” zmieniała się u HBO (w oryginalnej wersji językowej), to nie ma co się zbytnio przejmować takimi kwestiami.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  5. 3. Wyprawa do Twierdzy Crastera
    Ten idiotyzm wyprawy do twierdzy Crastera z serialu jest znany. A jak to wyglądało w książce? Czy jest cokolwiek w plio lub w wypowiedziach Martina, że taka wyprawa się odbyła, po co(!), i jak wyglądała?
    „Kruk odleciał. Ten ptak jest stanowczo za sprytny. Przez wiele lat był towarzyszem Starego Niedźwiedzia, ale nie powstrzymało go to przed pożywianiem się twarzą Mormonta po jego śmierci.”
    Ten fragment jasno na to wskazuje, kruk mógł sam wrócić, ale skąd wiadomo o zjedzonej twarzy Monrmonta?
    „Kruk Starego Niedźwiedzia, przycupnięty nad oknem, kierował na Jona sprytne spojrzenie czarnych oczek. Mój ostatni przyjaciel – pomyślał z żalem młodzieniec. I lepiej, żebym go przeżył, bo inaczej zeżre również i moją twarz. Duch się nie liczył. Był czymś więcej niż przyjacielem. Częścią jego samego.”

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  6. Miałem problemy z dodaniem komentarza, próbowałem kilka razy, teraz wyświetla: „Wykryto duplikat komentarza: wygląda na to, że już to powiedziano!”
    Czy admini mają wgląd w to co próbowałem dodać?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Tak, generalnie filtr antyspamowy często zatrzymuje bardzo długie komentarze. A gdy ktoś natychmiast próbuje je dodać ponownie, to się w ogóle na użytkownika obraża. Zaraz je przywrócę, choć faktycznie jest tam kilka duplikatów.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  7. Dziękuje za odpowiedz, nie wiem który raz to pisze ale czekam z niecierpliwością na niwy odcinek „czytamy pieśn ….”. Po cichu liczę ze skoro tyle czasu minęło od publikacji ostatniego rozdziału 6 grudnia otrzymamy nie jeden z kilka odcinków 🙂 to byłby wspaniały prezent.

    Ps. Pozdrawiam Danusię

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Chciałem wznowić Czytaja w tym tygodniu, ale od razu mówię, że może być trudno, bo jutro mam dostać kod do Cyberpunka 2077. Co oznacza, że będę musiał przejść jak największą część gry i napisać recenzję w ciągu tygodnia. Może być ciężko z moim czasem wolnym.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  8. Recenzje na portal jak rozumiem? Taki exclusive na fsgk to by było coś 🙂

    Tak btw to wokół premiery można by trochę pociągnąć temat. Wiem, że zasoby ludzkie są na wyczerpaniu, ale przecież wiele stron np wraca do starych tekstów. Pomysł pierwszy z brzegu: np. Przypomnijcie tekst nieodżałowanego redaktora Pquelima o cyberpunkowych filmach. Byłby to lepszy content niz większość tego, co ostatnio wchodzi na główną 🙂

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  9. A z tym utopionym bogiem może być tak że te wszystkie przesłanki związane z tym bustwem są iście powiązane z Euronem? Tak jak insynujue Dael że Euron może zostać głównym antagonistą w związku z Innymi (wielkim innym) xd oczywiście narazie nie musi być po ich stronie e gdy przyjdzie okazja i chwila zwiatpienia eurona to czy nie posunie się tak daleko? Taka sytuacja pięknie by współgrała z tym co pisalicie wyżej xd

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  10. Dlaczego w Westeros nie ma tytułów szlacheckich? To znaczy mamy tytuł „ser”, przysługujący rycerzom oraz „lorda”, władającego ziemiami i będącego głową rodu. Jest też tytuł książęcy przysługujący członkom rodziny królewskiej i władcom Dorn, ale nie mamy żadnych baronów, markizów, hrabiów, czy innych baronetów.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. W Polsce było tak samo nie było tytułów tylko stan szlachecki. Książę był spokrewniony z rodziną królewska, innych książąt nie było. Wyjątkiem Litwa i ziemie dzisiejszej Ukrainy, gdzie tytuł książęcy eyeodxil die od byłych kniaźiów.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Tak, ale Rzeczpospolita była po prostu przypadkiem szczególnym, gdyż urzędy, mimo że tak jak na Zachodzie często zyskały wymiar czysto honorowy (przykład kasztelanów, którzy w zasadzie mimo bardzo wysokiej pozycji i statusu senatorskiego nie mieli do roboty prawie nic), to jednak nigdy nie stały się dziedziczne. No, technicznie, bo w praktyce mieliśmy bardzo wysoki poziom dziedziczenia urzędów (tyle, że za zgodą sejmików, a nie z automatu). I w zasadzie byliśmy o krok od tego, by wojewodowie stali się książętami ziemi, starostowie hrabiami i markizami, kasztelanowie baronami, etc… Można byłoby też uczynić argument, że owa bezpośrednia wasalność wobec króla całej szlachty była pozorem, bo w praktyce klienci magnaterii tworzyli stan niższy, zależny od feudała wyższego szczebla (często nie mieli ziemi, ale pobierali pensje albo dzierżawili wsie od magnata w zamian za przysługi polityczne).
        Więc nawet w Rzplitej ta hierarchia feudalna funkcjonowała. I Martin popełnił błąd nie uwzględniając jej specyfiki przy pomocy specjalnych nazw nadawanych jej szczeblom. Sam to przyznał. Ale nie będę uprzedzał odpowiedzi na pytanie. Zresztą planowaliśmy z Bluetigerem dłuższy tekst na ten temat, może coś z tego jeszcze wyjdzie.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  11. Dzięki za odpowiedź na moje pytanie, jednak muszę zadać pytanie pogłębiające, czy Robb nie ryzykował za bardzo dzieląc armie na część swoją i Boltona? Tywin nie mógł tak szybko się połączyć z Jaimem, bo oddzielała ich rzeka, ale co gdyby się zorientował? Duże znaczenie mieli tam zwiadowcy Blackfisha, którzy mieli odciąć od zwiadu Lannisterów. Ryzyko w mojej ocenie było duże.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  12. Witam, czy zamierzacie omawiać książkę „Ogień nie zabije smoka”? Sporo tam błędów, ale jest też kilka interesujących wypowiedzi Martina na temat książek (ponad te, które już Daelu omawiałeś). Nie mówię, że to są jakieś przełomowe czy zupełnie nowe informacje, raczej ostateczne potwierdzenie przez Martina wielu rzeczy, których się domyślaliśmy (np. obsesja Littefingera na punkcie Sandy). Pozdrawiam

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Nie wiem czy już odpowiadałem, ale zamówiłem sobie egzemplarz, więc postaram się zrecenzować/omówić gdy tylko przeczytam.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button