Obowiązkowy gej w każdym filmie! Fabuła koniecznie musi zahaczać o tematy LGBT! W obsadzie pełno kobiet! Bez tego nie będzie można startować w wyścigu po Oscary! Koniec wolności artystycznej! Takie oto hasła szwendają się po internecie od wczoraj, kiedy to Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej (zwana w dalszej części Akademią Filmową, dla wygody) ogłosiła nowe zasady przyznawania nagród (więcej tu: KLIK). Czy tak właśnie będzie? Czy filmy bez mniejszości rasowych w obsadzie stracą szansę na nagrodę? Czy jest się czego bać? Nie, nie i… nie wiem, ale po kolei.
Społeczeństwa się zmieniają i wraz z nimi kino. Truizm. Kiedy patrzymy na kino z lat trzydziestych, pięćdziesiątych czy osiemdziesiątych, różnicę widać nie tylko w warstwie technicznej. Porusza się tematy, które były kiedyś tabu, na ekranie widzimy coraz więcej przedstawicieli mniejszości, kobiety wskakują na fotel reżysera, piszą scenariusze, produkują blockbustery. Czy proces przebiega wystarczająco szybko? Nie wiem, moim zdaniem przebiega na zasadzie ewolucji i to jest dobre. Nie jestem i nigdy nie byłem zwolennikiem rewolucji.
Czy różnorodność ma sens? Przecież świetnie nam było ze Spielbergami, Kubrickami, Cameroonami i innymi Carpenterami czy Lynchami. No było, ale są filmy, które dobitnie pokazują, że warto zapoznać się z inną perspektywą niż męska. Przykłady? Mam jeden idealny. Rok 1998, zbliża się koniec milenium, panują nastroje fin de siècle, dostajemy dwa tytuły opowiadające o zagrożeniu uderzeniem komety/asteroidy w Ziemię. Jeden to efekciarski, głośny, napakowany akcją i efektami specjalnymi „Armageddon” Michaela Baya. Dostajemy też „Dzień zagłady”, wyreżyserowany przez Mimi Leder doskonały dramat o ludziach rozliczających się ze swoim życiem w obliczu nieuchronnej, tytułowej zagłady. Oba filmy lubię, każdy za coś innego, i fantastycznie, że oba powstały.
Całkiem niezła „Wonder Woman” spod ręki Patty Jenkins uznawana jest za pierwszą pełnoprawną produkcję z kobiecą superbohaterką w roli głównej. Słusznie? No nie, jest przecież „Kobieta-Kot” z 2004 roku. Możecie sprawdzić na własną rękę, dlaczego pomija się ten tytuł w większości zestawień, ale robicie to na własną odpowiedzialność. Żeby nie było, że nie ostrzegałem.
Mógłbym wymieniać bardzo długo świetne filmy wyreżyserowane przez kobiety, ale nie o tym chciałem pisać. Uważam, że tak jak zmienia się świadomość ludzi, tak równocześnie coraz więcej kobiet czy osób reprezentujących mniejszości wybija się na świecznik dzięki tworzeniu wartościowych produkcji. Oscary dla „Hurt Locker”, „Parasite” czy „Moonlight” są dobrym przykładem. W 2018 roku jury w Cannes składało się z czterech mężczyzn i pięciu kobiet: Ava Duvernay, Khaja Nin, Léa Seydoux, Kristen Stewart, a przewodziła im Cate Blanchett (dla porządku, byli jeszcze: Denis Villeneuve, Chang Chen, Robert Guédiguian, Andrey Zvyagintsev).
Wracając do nowych wytycznych Akademii. Trzeba spełnić dwa z czterech kryteriów, więc to nie jest tak, że nagle „Dunkierka” czy filmy historyczne by się nie załapały, bo przecież wystarczy mieć w zespole na planie lub w ekipie odpowiedzialnej za marketing odpowiedni procent przedstawicieli mniejszości. Na tej podstawie mogę bezpiecznie założyć, że wszystkie lub niemal wszystkie filmy startujące w kategorii „najlepszy film” na przestrzeni ostatniej dekady spełniały te wymagania.
Czy w takim razie problemu nie ma? Nie do końca. Skoro i tak wszystko pozornie zostaje po staremu, to o co ta zadyma? Ano o to, że Akademia nie powinna nikomu niczego narzucać.
Primo: wolność artystyczna (dobór obsady, tematu, fabuły) czy wolny rynek (swobodny dobór pracowników bez kierowania się ich rasą, płcią, orientacją seksualną) nie powinny być regulowane w odgórny sposób. Nie podoba mi się takie podejście, bo zakazy i nakazy powodują albo sprzężenie zwrotne, albo sztuczne obchodzenie ograniczeń. Ot, policzy się jaki procent na planie stanowią mniejszości i dorzuci sztucznie na krótko jakieś quasi-stanowiska, żeby się zgadzało.
Secundo: może to tylko pierwszy krok? Za chwilę z 30% zrobi się 50%, za chwilę może więcej? Albo zamiast dwóch z czterech kryteriów będzie trzeba spełniać wszystkie? Co wtedy? Albo inne branże podłapią i nagle jakaś firma nie będzie mogła brać udziału w plebiscycie na pracodawcę roku, bo będzie miała za małą różnorodność w załodze.
Tertio: nie wiem, jak jest w USA (zakładam, że podobnie, albo nawet bardziej rygorystycznie), ale w Polsce pracodawca nie ma prawa pytać swoich podwładnych o wiele spraw osobistych, w tym o orientację seksualną. Nawet w anonimowej ankiecie jak niektórzy próbują bzdurnie wymyślać. Jak więc Akademia zamierza obliczać ilość pracowników LGBT? Moim zdaniem nie da się bez łamania prawa.
Moim zdaniem Akademia po prostu po raz kolejny próbuje się bez sensu i na oślep bronić przed posądzeniem o mizoginię, rasizm, homofobię itp. Wychodzi z tego burza w szklance wody i niepotrzebne otwieranie nowego frontu ideologicznego. Z jednej strony krzyki, że tylko film o gejach będzie miał szansę, z drugiej bezmyślna pochwała nowych zasad i zbywanie problemów np. z liczeniem ludzi wg ich orientacji seksualnej. Tym bardziej że z jednej strony pod wytyczne łapią się – jak pisałem – praktycznie wszystkie głośne tytuły ostatnich lat.
Z drugiej: Akademia w oświadczeniu stwierdza, że „branża filmowa zawiodła i sama nie zdołała rozwiązać problemu z brakiem odpowiedniej reprezentacji kobiet i różnych mniejszości”. Po czym chce wprowadzić standardy, które już teraz są spełniane. W jakim celu? Mam nadzieję, że to po prostu kolejny nieudany zabieg PR-owy Hollywood, a nie wstęp do większych obostrzeń.
Mam też wątpliwości, czy zaproponowane kryteria nie będą też wskazówkami przy wyborze tematycznym do nagród. I tu znów (niespodzianka!) uczucia mam mieszane. Bo z jednej strony tak jest od dawna. Pewne filmy przez swoją tematykę mają z automatu większe szanse na docenienie niż inne. Holokaust, niewolnictwo, dramat chorego na AIDS homoseksualisty to dużo bardziej „oscarowe” motywy niż komedia o piratach albo dowolny film na podstawie komiksu. Albo horror – gatunek regularnie niedoceniany przez Akademię. I nie twierdzę broń boże, że „Lista Schindlera”, „Pianista” czy „Filadelfia” wygrały tylko ze względu na poruszane kwestie. Absolutnie nie. To produkcje wybitne i słusznie docenione, ale mamy też… „Czarną Panterę”.
Ciężko nie podejrzewać, że akurat historia T’Challi została nominowana nie z powodów jakościowych, a dlatego, że była filmem o czarnoskórym bohaterze. Mnie osobiście bardzo się podobała i strona wizualna, i obsada, i sposób opowiedzenia historii, ale ani nie jest to najlepszy film na podstawie komiksu, ani nawet najlepszy film w MCU, ani największy sukces komercyjny.
Moim zdaniem nie tędy droga. Nakazami, przymusem czy inżynierią społeczną nie zbuduje się różnorodnego środowiska w konkretnej branży. Dlatego podam przykład z mojej. Usłyszałem ostatnio w rozmowie, że każda dziewczyna słyszała przynajmniej raz (na studiach bądź w pracy), że „baba w IT jest jak świnka morska” (ani świnka, ani morska). Po pierwsze: nie chce mi się wierzyć, że każda* (mogę się mylić). Po drugie: jeśli to prawda to jestem całym sercem za re-edukacją głąbów powtarzających podobne dyrdymały. Po trzecie: żeby zmienić sytuację i liczbę kobiet w IT trzeba (i to się już dzieje) zachęcać kolejne roczniki dziewczyn do wybrania tej drogi zawodowej. Programy, szkolenia, kampanie społeczne, ale nie gwarantowane miejsca na uczelni niezależnie od tego, czy ktoś inny miał lepszy wynik na egzaminie, ale nie jest facetem.
Wiem, że pod tym względem nadal nie jest różowo, bo mam córkę i ona już w wieku 6 lat słyszała w przedszkolu od kolegów, że nie może być kierowcą rajdowym. Powtarzam jej i nie przestanę powtarzać, że może być i kierowcą rajdowym i kimkolwiek chce. Musi tylko chcieć i ciężko pracować. Nie chciałbym natomiast, żeby została kiedyś – a niech już będzie – kierowcą rajdowym, bo będzie wolne miejsce z uwagi na parytet, a nie dlatego, że obronią ją wyniki.
Podsumowując ten przydługi wywód, nie stało się nic strasznego, nie będzie obowiązkowych postaci z klucza „mniejszościowego” w każdym filmie. Akademia stąpa tradycyjnie w delikatnych kwestiach jak słoń w składzie porcelany, ale nie ma się czym przejmować, o ile nie czeka nas kolejna faza podkręconych obostrzeń za jakiś czas. Kiedy znów akademicy poczują się zbyt mocno atakowani przez krytyków spod sztandaru „social justice warriors”.
Szczerze mówiąc bardziej wolałbym reformy samej formuły Oscarów. Na przykład zmniejszenie liczby głosujących, ale obowiązek obejrzenia wszystkich nominowanych filmów i poszerzenie horyzontów gatunkowych, bo nadal nawet najlepsze komedie czy filmy grozy („The Lighthouse„!) są niesłusznie pomijane przy nagradzaniu.
Żeby nie było, że „co SithFrog tam wie, biały heteroseksualny facet”, chciałbym zacytować zdanie osoby, z której opinią zawsze się liczę. Tomasz Raczek, znany krytyk filmowy, tak napisał na swoim FB: „Nowe zasady przyznawania Oscarów są moim zdaniem absurdalne! Poprawność polityczna? Parytety? Dbanie o ilościową obecność kobiet, przedstawicieli środowiska LGBT czy posiadaczy skóry w kolorze innym niż biały w ekipach produkujących filmy to coś na kształt KODEKSU HAYSA. Tymczasem w sztuce nie ma miejsca dla równości ani sprawiedliwości. Talentów takie zasady się nie imają. Liczyć się powinna tylko unikalna JAKOŚĆ wznosząca się ponad poprawność. Jakość będąca wyzwaniem dla codzienności. Akademio, nie rób proszę z Oscarów związków zawodowych!„.
* – niestety, po zapuszczeniu wici w moim otoczeniu (dziewczyny, dzięki wielkie za pomoc) okazuje się, że nie każda, ale bardzo mało jest takich kobiet, które choć raz nie usłyszały takiego tekstu. A idiotyczne stereotypowe żarty słyszała każda. Bardzo smutny obraz się wyłania.
Zgadzam się w większości z tekstem, ale… Po pierwsze – wszystko zależy od kontekstu wypowiedzi (takiej jak ta ze świnką morską) i robienie awantury za każdym razem, bo ktoś się poczuł niekomfortowo jest chore. Żeby nie było – nie pochwalam tej wypowiedzi, bo widać, że nacechowana była negatywną konotacją, ale jak ktoś nie ma silnego kręgosłupa, to nie ma czego szukać w życiu. Ile razy ja byłem chamsko pojeżdżany za wygląd, zachowanie, i co tam jeszcze komu przyszło do głowy zarówno ze strony jednej, jak i drugiej płci i po prostu jak mnie wkurzyli za mocno, to ochrzaniałem. Ale nie robiłem tak, że za każdym razem oskarżałem o jakiś seksizm czy inne wymysły. Każdy zresztą od czasu do czasu, czy to celowo czy nie komuś zrobi przykrość, „pojedzie” go czy zrobi coś innego. Po drugie, jeżeli chodzi o to, jakie zawody ma kto wykonywać, to zgadzam się, że nie powinno być barier, ale… Tutaj można podać przykład Policji- z całym szacunkiem dla kobiet tam pracujących, które również są potrzebne, a część radzi sobie równie dobrze, czy nawet lepiej niż mężczyźni, to zbyt duża ich liczba nie jest dobra. Jak te biedaczki mają sobie poradzić z dwumetrowym koksem? Owszem, są takie, które sobie radzą, ale jest ich niewiele. I piszę tu mając na ten temat bezpośrednią wiedzę. Tak jak ciężko sobie wyobrazić facetów wykonujących niektóre zawody, co jednak czasem się zdarza. Po prostu w życiu chodzi o zachowanie rozsądku i tego „złotego środka” we wszystkim A to co się dzieje teraz przypomina mi tzw. „mysią utopię”, polecam sprawdzić ten eksperyment.
Wbrew temu co się mogło wydawać po dyskusjach z wczoraj/dzisiaj, w większości się zgadzam z tym co napisałeś. Tak sobie teraz myślę, że niepotrzebnie się wtedy czepiłem słówka. Choć podejścia do sprawy nie zmieniam i ten tekst się w dużej mierze wpisuje w to co uważam o wielu sprawach.
A poniższe zdanie to w ogóle od dawna mam ochotę włożyć w ramkę i powiesić gdzie się da:
„…przebiega na zasadzie ewolucji i to jest dobre. Nie jestem i nigdy nie byłem zwolennikiem rewolucji.”
Ewolucja jest piękna. Często ludzie na tym świecie mylą to z rewolucją. Problem często widziany gdy dyskutuje się o np. działaniach klubu piłkarskiego czy zespołu muzycznego.
Nie do końca podzielam zdanie autora. Być może dlatego, że znam prawdziwy totalitaryzm od wewnątrz. Wiem co się wtedy myśli i jak się w nim funkcjonuje. Te nowe zasady przy Oscarach to jest otwarcie pewnej furtki, zalegalizowanie zasady. Nieważne jak wyglądała dotąd praktyka wybierania filmów do tej nagrody, od tej pory stała się spisanym prawem. Zalegalizowano cenzurę. Niewielką pociechą jest, że w dość łagodnej formie, bo to dopiero początek, pierwszy krok. Po pierwsze jest takie zjawisko jak autocenzura. Typowym przykładem autocenzury jest np. to co wyrabia redakcja „Nowej Fantastyki”. Potępienie własnego autora za opowiadanie o złym geju, publiczne kajanie się oraz obietnica poprawy wydaniem w całości tęczowego numeru NF. Naprawdę sądzicie, że wytwórnie inwestujące setki milionów w film i liczące w związku z tym na Oscary będą się bawić w jakieś puszczanie oka do widza? Że zadowolą się gejem makijażystą i czarnoskórym gościem od cateringu? Nie. Na wszelki wypadek będą nas walić tą poprawnością polityczną po ślepiach, żebyśmy aby na pewno jej nie przegapili. Po drugie to tylko pierwszy krok. Gdy się raz uchyli furtkę takim żądaniom to nie ma już końca. Oczywiście szybko się okaże, że nowe przepisy niczego nie poprawiły i wciąż jest za mało tych gejów, kobiet i czarnoskórych w oscarowym towarzystwie. Oczywiście, jak znam lewactwo, szybko wyciągną z tego wniosek, że parytety są niewystarczające i trzeba je podnieść. Oni zawsze w ten sposób reagują, gdy coś w ich doktrynie okazuje się nie działać w praktyce. Uznają, iż to dlatego, że jest tego jeszcze za mało. Za mało parytetów, za mało poprawności politycznej, słowem za mało socjalizmu w socjalizmie. Oczywiście żadne parytety niczego nie dadzą, bo dać nie mogą. Rozumie to każdy zdrowo myślący człowiek. Obniżą tylko ogólną jakość produktu i tak już żałośnie niską w porównaniu do kina z XX wieku. Tak jak wprowadzane właśnie na Uniwersytecie Warszawskim parytety płci nie podniosą tam poziomu nauczania i UW pewnie znowu poleci w światowych rankingach o parę setek w dół. Jak daleko to zajdzie? Nie wiem, ale jestem pesymistą. Może w końcu uznają, że czas na sprawiedliwość dziejową i nagrody powinni otrzymywać wyłącznie przedstawiciele mniejszości?
Wreszcie, jak zauważa kolega autor, to zły przykład dla innych branż. Skoro w kinie można to dlaczego nie gdzie indziej? Już się przecież mówi, że zamówienia publiczne powinny otrzymywać tylko firmy „przyjazne” LGBT. Oczywiście można się domyślić kto i w zamian za co będzie takie certyfikaty „przyjazności” wydawał.
XD
Znasz prawdziwy totalitaryzm od wewnątrz? Byłeś w Korei Północnej i to nie jako turysta?
Nie. Urodziłem się i dorastałem w Polsce Ludowej.
PRL był totalitaryzmem? Odważna teza.
To nie teza, to fakty. Dyktatura jednej partii, brak wolnych mediów, cenzura, policja polityczna to tezy?!
PRL to system autorytarny z elementami totalitaryzmu. Opisane i scharakteryzowane przez historykó i politologów od myśli politycznej. Oczywiscie w konstytucji i jej preambule widniały piękne i wolnościowe hasła demokratyczne, jednak w praktyce system ewoluował w stronę umacniaia aparatów władzy państwowej. Silna pozycja elity rządzącej to cecha charakterystyczna autorytaryzmu.
System totalitarny ma na celu „przejęcie serc i umysłów” społeczeństwa, rozpowszechnienie określonej, pożądanej przez rządzących ideologii oraz zmiany w zakresie ograniczeń swobów obywatelksich oraz standardów demokratycznych. Te drugie są oczywiscie dość 'szeroko rozumiane”, a większość działań w różnych momentach PRL-u realizowano (odwilże chruszczowa, zaostrzenai breżniewa), jednak nie był to „czysty” totalitaryzm jak w ZSRR, ChRL, czy III Rzeszy.
Pamietajmy jednak, że totalitarne zapędy Moskwy były u nas realtywizowane przez partyjnych działaczy, którzy koncentrowali się przede wszystkim na utrzymaniu władzy – co jest chechą charaktertystyczną właśnie ustrojó autorytarnych.
Semantyka. Masowe mordy na zwolennikach niepodległości za Bieruta czy stan wojenny Jaruzelskiego trudno uznać za coś innego niż totalitaryzm. Po prostu nasz reżim nigdy nie miał takich możliwości jak ZSRR, ChRL czy III Rzesza, bo PRL nie było państwem niepodległym, a nasi nadzorcy wisieli na sowieckiej smyczy. Reżim PRLu należy oceniać przez pryzmat reżimu sowieckiego, bo to ci drudzy decydowali o wszystkim co się tu działo. A ZSRR przynajmniej do czasów Gorbaczowa spełniało wszystkie znamiona państwa totalitarnego.
semantyka, ale ważna. więc będę ciągnął: ostatecznym argumentem, że totalitaryzmem PRL nie był jest fakt, że… nie przetrwał. Totalitaryzm działa wtedy, kiedy przejęcie „serc i umysłów” się faktycznie dokonuje, a nasze społeczeństwo na całe szczęście nie dało sobie wmówić stonki imperialnej i przodownictwa w pracy. Oczywiście na pewnym poziomie, semantycznym notabene, Polacy w PRL deklaratywnie wierzyli. Jednak nawet wśród apartczyków większość przejawiała do niego autonomiczny stosunek, nie było utożsamienia sięz ówczesnymi absrudalnymi wartościami i propagadną.
Tak to jest, że jedn ustrój oceniamy kiedy działa, a o innym (demokracja) mówimy, że jest zdrowa, kiedy nawet samej siebie nie przypomina 🙂
Akurat z tym argumentem o „sercach i umysłach” bym się nie zgodził. Każdy totalitaryzm oparty jest na sile aparatu przymusu i totalnej kontroli. Przejęcie serc i umysłów (nie mówię już o wszystkich, ale choćby większości) nie udało się nigdy i nigdzie. Ile to było warte widać choćby na przykładzie byłego ZSRR. Rosjanie (nie mówiąc już o innych nacjach wchodzących w jego skład) nigdy nie stali się „wierzącymi” komunistami. Gdy skończył się przymus i kontrola szybko wrócili do swoich tradycji i wiary prawosławnej. Stali się kapitalistami. Nawet Putin mówi, że trzeba nie mieć mózgu, żeby chcieć powrotu ZSRR.
Mam takie same zdanie na ten temat jak ty
Im więcej „wskazówek” w sztuce, tym mnie sztuki. Tyle w temacie.
Żeby nie było, że “co SithFrog tam wie, biały heteroseksualny facet”, chciałbym zacytować zdanie osoby, która też jest białym heteroseksualnym facetem… huehuehue
No tyle, że Tomasz Raczek jest gejem
a to nie wiedzialem 🙁
https://www.youtube.com/watch?v=XeF0F6sPcyc -> ciekawy wywiad Pana Raczka z moim zdaniem prawidzwa artystka. Ciekawy nie ze wzgledu poruszanych kwesti ( oklepane teksty leca) ale pod katem roli. Pan Raczek w tym wywiadzie jest jakby przekonywany przez Korę ze nie ma nic zlego w homoseksualizmie, co z dzisiejszej perspektywy jest zabawne:) btw polecam stare wywiady
USA chyba chcą się bawić w Niemcy w latach 30. ubiegłego wieku tymi wszystkimi odgórnymi dyskryminacjami.
Na BAFTAch te kryteria funkcjonują od bodajże 2016r i świat jeszcze się nie skończył. Inicjatywa utworzenia tych kryteriów wyszła ze środowiska filmowców, wbrew pozorom Akademia nie jest bańką fruwającą po kosmosie, tylko reaguje na to skąd wieje wiatr w środowisku. Filmowcy sami chcą te kryteria spełniać. Nie będzie rewolucji, bo kryteria są bardzo łatwe do spełnienia, większość w tym roku nominowanych filmów na spokojnie je spełnia. Nie ma przymusu, żeby startować do kategorii Best Picture, czy w ogóle do Oskarów. Podsumowując, wprowadzenie kryteriów (i to dopiero od 2024r, bo w 22 i 23 system będzie testowany, ale nie wprowadzony w życie) niewiele zmieni pod względem tego jakie filmy i w jaki sposób się robi, ale otworzy wiele furtek do przemysłu filmowego, które do tej pory pozostawały zamknięte. Dobra decyzja Akademii.
Naprawdę uważasz, że oparcie werdyktów Akademii o kryteria rasowe to dobra decyzja? Podstaw sobie w te wszystkie miejsca, gdzie jest mowa o mniejszościach, np. „rasę aryjską” albo „klasę robotniczą” i ciekaw jestem czy dalej będzie to tak dobrze wyglądało.
Powtarzasz jakiegoś dzbana z innej strony internetu. Na BAFTach funkcjonują nieco inne standardy i wcale nie od.2016, a od zeszłego roku. Pquelim na for to prostował.
Uważam, że bottom line w tej kwestii jest znacznie wyżej: każdy przejaw odgórnego narzucania standardów (a nawet do niego zachecania?) Jest z definicji niebezpieczny i wymierzony przeciw wolności człowieka. I my już ten bottom line przekroczyliśmy, teraz dyskusja jest nad kolejnymi krokami niżej.
W krótkotrwałej skali – nieszkodliwe. W szerszej perspektywie jednak stanowi zwrot w zakresie promowanych wśród społeczeństw wartości i tutaj zdecydowanie jestem za ewolucja, a nie przeskokami. Przeskoki rodzą radykalizm (najwcześniej wśród pomiętych, to widzimy to w PL teraz). Paradoksalne dla mnie jest, że pomysł zrodził się i jest promowany przez ludzi lewicy, która powinna zawsze stać na straży wolności. Ogon macha psem trochę.
W tekście SithFrog nie wspomniał, ale ja wspomnę. Z jakiego środowiska wywodzi się cały ten trend politycznej poprawności? Że środowiska przez dekady zbrukanegoobbingi, molestowaniem, korupcja i ogólnym, moralne zepsuciem. O tym jakoś nikt nie wspomna, zewsząd natomiast słychać głosy o szlachetnych intencjach.
Już samo przytoczenie tych faktów świadczy o tym, że warto.nad sprawa się głębiej zastanowić. I na pewno nie łykać fale newsów, z ktorymi częściowo tekst się rozprawia i bardzo dobrze.
Zasady mają otworzyć środowisko dla grup dyskryminowanych. Zostały stworzone przez osoby robiące filmy dla osób robiących filmy. Nikogo nie obchodzi co internetowe trolle mają do powiedzenia w tej sprawie, a jak zawsze biali mężczyźni mówią najwięcej, chociaż ich to w ogóle nie dotyczy, bo filmów nie robią. Filmy, które startują do Oskarów to ułamek amerykańskiego przemysłu filmowego i nikt nie każe oglądać tych, w których mniejszości etniczne układają fryzury, występują geje, albo kobiety budują dekoracje. Sam fakt, że pomysł otwierania przemysłu dla osób nie będących białymi mężczyznami, budzi takie kontrowersje sprawia, że zbiera mi się na mdłości.
Btw Czytaliście w ogóle co przedstawiciele Akademii mają na ten temat do powiedzenia? Jakimi pobudkami się kierują? Analizowaliście zasady opublikowane na stronie? Czy powtarzacie tylko pseudo wolnościowe bzdety wypisywane przez dzbany w innych częściach internetu?
https://www.latimes.com/entertainment-arts/movies/story/2020-09-09/film-academy-inclusion-standards-diversity
https://www.oscars.org/news/academy-establishes-representation-and-inclusion-standards-oscarsr-eligibility
Aha, koleżanka komunistka? Nie mam więcej pytań. Już kiedyś stworzyliście takie zasady, które miały otworzyć różne środowiska dla dyskryminowanych robotników. Ile milionów ludzi przez to zginęło? Sto milionów? Dwieście? Głównie właśnie robotników, których tak uszczęśliwiliście, że w najbardziej zacofanych kapitalistycznych krajach nie było takiego wyzysku tej grupy, jak w tym waszym robotniczym raju.
Hhahahahahhahaha chyba nie ma co dyskutować… porównania z doopy możesz sobie tam z powrotem wsadzić, miłego dnia
Pewnie, że nie mam zamiaru dyskutować z jakąś nawiedzoną lewaczką. Nie powinnaś aby iść położyć się gdzieś na ulicy czy przeprosić jakiegoś czarnego?
„Sam fakt, że pomysł otwierania przemysłu dla osób nie będących białymi mężczyznami, budzi takie kontrowersje sprawia, że zbiera mi się na mdłości.”
SŁUCHAM? 😀 Nie miałem pojęcia, że amerykański przemysł filmowy jest zamknięty dla innych osób niż biali mężczyźni 😀
Skoro pomysł otwarcia przemysłu wyszedł od filmowców, to znaczy, że jest potrzebny. A nie, przejęzyczyłam się, biały facecik z Polski, siedzący u swojej mamci w piwnicy ma lepsze pojęcie o amerykańskim przemyśle filmowym niż Akademia. Nie wiem co za diabeł mnie podkusił do triggerowania konserwatywnych płatków śniegu, ale od tej pory trzymam się artykułów o PLIO… przynajmniej od komentarzy pod nimi nie można się raka nabawić
Koleżanka pomyliła odwagę z odważnikiem 🙂
Żeby wejść w dyskusję, należy poznać argumenty i mieć odrobinę motywacji, żeby je poddać krytyce. Zamykanie się w swoim kloszu i stygmatyzowanie od „dzieciaczków w piwnicy” w Polsce, to piękny przykład hodowania własnej ignorancji. Nie polecam.
Zwłaszcza, że po Koleżance widać, że nie wie o czym pisze. Zwłaszcza tutaj: ” Filmy, które startują do Oskarów to ułamek amerykańskiego przemysłu filmowego i nikt nie każe oglądać ”
Otóż bardzo nie. Makdonaldyzacja, globalizacja, supremacja kulturowa. Co ciekawe, środowisko lewicowe i związana z nim myśl teoretyczna rozwijało się od lat .60 właśnie na hasłach sprzeciwu wobec tych mechanizmów. Współcześni wyznawcy nawet nie mają o nich pojęcia i próbują forsować treści przy użyciu właśnie tych samych procesów i narzędzi.
Głosu rozsądku nie dodam, bo imho jest powyżej w tekście. Narazie to jest burza w szklance wody, ale poziom dysksusji o niej już niestety jest żenujący. Lepiej już było.
Pani Katherine widzę tu nowa, nigdy wcześniej na przestrzeni lat nie widziałem żadnych wpisów, aż tu nagle komentarze broniące tej aberracji, typu „kopiuj wklej”, jakie pojawiają się na innych forach i stronach. Plus oczywiście standardowe obrażanie i wyzywanie innych. To chyba musi być jakaś zorganizowana akcja. Ma nadzieję że chociaż dobrze płacą.
„pomysł otwierania przemysłu dla osób nie będących białymi mężczyznami”
Jest otwarty dla takich osób od dawien dawna. Zresztą, chociaż pewnie to zniszczy komuś światopogląd, przypomnę, że bycie białym mężczyzną nie wyklucza przynależności do mniejszosci etnicznej. Polacy, Czesi, Słowacy, Serbowie, Ukraińcy, Białorusini, Litwini, Łotysze, Estończycy, Węgrzy, Słoweńcy, Chorwaci jak najbardziej liczyliby się jako mniejszość etniczna w USA. A przynajmniej nie słyszałem, aby którykolwiek z tych narodów wyeksportowal za wielką wodę tyle osób, żeby stać się tam dominującą grupą.
Mnie martwi sprowadzanie tych mniejszości do pozycji w tabelkach.
Czekam na oficjalny przelicznik, że na każdych 4 białych ma przypadać:
2 Afroamerykanów,
1 Azjata,
0,5 Hindusa*
*wiem, że Hindusi to też Azjaci, ale powszechnie przyjęło się używać tego określenia w kontekście mieszkańców Dalekiego Wschodu.
„Żeby nie było, że “co SithFrog tam wie, biały heteroseksualny facet”, chciałbym”
Nie no, w tym momencie aż mi serce zabiło mocniej bo myślałem, że Sith wypali z jakimś coming outem. Że wcale nie jest heteroseksualny albo, że wcale nie jest facetem albo że wcale nie jest biały albo wszystko na raz 😉
Co do zasad to całe szczęście, że będą jednak funkcjonować w innym kręgu kulturowym niż nasz (skoro już w ogóle muszą funkcjonować). Moja chora wyobraźnia „Polaczka-kombinatora” podsuwa mi nieskończoną ilość możliwych przekrętów, łącznie z „hej Stefan, brakuje nam jednego geja w ekipie. Wiesz… Szef jakby co obiecał premię” 🙂
Jak to będzie zrealizowane od strony prawnej? Czy podejmując pracę lub zapisując się do związku trzeba będzie złożyć jakąś deklarację? Czy będzie opłacało się pracownikom przynależeć do mniejszości? (w końcu w sferze seksualnej to tylko kwestia nie dającej się podważyć deklaracji – na dodatek może to się zmieniać na przestrzeni lat). Nigdy nie wiadomo czy za 10 lat nie zatrudnią kogoś do filmu mającego ambicje oskarowe, więc… Itd. Dla mnie to wszystko jest takie sztywno-nieporadne-wysilone, w zasadzie bardziej godne wyśmiania niż jakiegoś oburzenia.
Nie jest to jednak moim zdaniem aż tak „niszowy” problem jak może się wydawać. Co roku w gronie filmów przymierzanych do Oskara w głównej kategorii wymienia się co najmniej ile – 10 tytułów? 15?(jeszcze przed nominacjami). Czyli mówimy o tysiącach ludzi z biznesu filmowego.
Mnie również bardziej zastanawia instytucjonalizacja tych standardów. Zwłaszcza w kontekscie profesjonalizacji zawodu, bo doswiadczone wymuszonymi parytetami branże pokazują spadek jakości świadczonych usług. W prostych słowach, chodzi o to, ze obecną niereprezentację (np. z 8%-owej populacji murzynów* w USA, w brażny pracuje statystycznie 3%) zastępuję nadreprezentacja (np. 15%), która nie ma wystarczających kompetencji. W konsekwencji spada konkurenycjność, a co za tym idzie jakość i efektywność świadczonej pracy. Może się więc okazać, że w kategorii Najlepszy Film Roku rywalizowac będą filmy przeciętne, co zresztą juz było widać w ostatnich latach.
* – nie jest to słowo obraźliwie i koniec! W Polsce mamy „murzynka bambo” i kilkaset osób o takim nazwisku, jestem przeciwnikiem uginania się pod obostrzeniami nowomowy. Etymologicznym odpowiednikiem angielskiego „nigger” jest u nas „czarnuch”.
Popieram wypowiedź. Jeżeli damy sobą pomiatać, tak jak to robią od wielu lat, kiedy my, zwykli ludzie niejako omamieni względnym dobrobytem (głodni nie chodzimy, dach nad głową zwykle jest, jak ktoś pracuje ma też szanse na inne dobra – chociaż teraz jak nie pracuje to też) nie potrafimy zawalczyć o normalność, to dosłownie za chwilę będziemy albo totalnie sterroryzowani albo wybuchnie wojna ze względu na te przesilenia emocji. Kształtowanie nowego porządku poprzez zburzenie starego jak ma to miejsce obecnie, to wbrew temu co wyżej napisane już wcale nie ewolucja, a jeśli nawet to w szybkim tempie zmierza ku rewolucji. Tworzenie nowej mowy tak jak Pquelim wskazał, to właściwie już totalitaryzm. A za chwilę zakażą jedzenia mięsa, bo niezdrowe (tylko nie wiadomo dla kogo) – i wcale się tu nie śmieję. Trzeba zacząć walczyć tymi samymi metodami co oni – przez organizacje społeczne. A walka będzie trudna – bo dwie najłatwiejsze do zastawienia na ludzi pułapki czyli współczucie i strach, są obecnie wykorzystywane na potężną skalę.
Nie sądzę by Sithfrog popierał tworzenie nowej mowy. Nie chcę być jego adwokatem, ale raczej nic takiego w teście nie ma. W ogóle nie sądzę by jakikolwiek normalny człowiek popierał tak durne pomysły, jak pisanie nazw mniejszości z dużej, ale rasy białej już nie. Niezależnie od tego jak patrzy się na problemy społeczne.
Ja tę „pochwałę ewolucji” rozumiem raczej jako uznanie, że dojście do głosu mniejszości etnicznych czy kobiet przychodzi naturalnie. Nie poprzez jakieś durne manifesty, parytety i żądania, tylko poprzez fakt że sami sobie przyszli i to wyrwali po prostu.
Ocenianie filmu po czymkolwiek niż jakość to rak z przerzutami eot
https://www.wykop.pl/cdn/c3201142/comment_15998205718ZKnwkbxqh7aYVlxHnO8kF.jpg
„jak Pan wie z ogloszenia potrzebujemy geja, jest Pan nim?”
„owszem’
„prosze wybaczyc ale nie wyglada Pan gejowato… nie chce byc nieuprzejmy ale ostatanio mamy caly wysyp cwaniaczkow udajaych gejow, tylko aby dostac prace… takze musimy to zweryfikowac… sam Pan rozumie..”
„tak tak naturalnie”
„pamieta Pan komisje wojskowa? ta czesc lekarska…?”
Czytałem juz artykuł angojęzyczny, że te parytety to pic na wodę, bo standardy dotyczące zatrudnienia większość studiów filmowych od dawna spełnia, więc po prostu zleją te dotyczące tematyki filmu i będą sobie dalej kręcić co tam im się podoba. No i właśnie tu jest to zagrożenie, że będzie zaostrzenie tych debilnych zasad, kiedy tylko twitterowa tłuszcza (a ja nie mam wątpliwości, ze Akademia to wymyśliła tylko po to, aby się uwolnić od hashtaga #Oscarssowhite) się zorientuje, że tak naprawdę nic się nie zmieniło.
Oscar to prywatna nagroda prywatnego stowarzyszenia. Jakże więc Akademia nie może narzucać wytycznych?
Druga sprawa to pytanie czy rozmawiamy o sztuce czy o biznesie. Czy produkcje startujące po nagrodę to wyłącznie dzieła sztuki? Zwłaszcza, że wprowadzane kryteria dotyczą nagrody dla producenta (i filmów amerykańskich: produkcje międzynarodowe czy dokumenty, które mogą startować w tej kategorii mają być oceniane inaczej). Czy producent to artysta, kierujący się wolnością artystyczną? Śmiała teza 😀 Bezsprzecznie jednak chodzi o tzw branżę kreatywną. Twórcy, którzy nie potrafią spełnić tak łatwych kryteriów, chyba nie są specjalnie kreatywni.
Argumenty o koniecznym spadku jakości filmów są śmieszne. Oscary nie koniecznie są przyznawane za najlepsze filmy. To nawet nie jest możliwe, bo przyznają je ludzie, a nie wszechwiedzący absolut. I jakoś nie przeszkadza to w powstawaniu dobrych filmów.
Postulowane kryteria mają otworzyć środowisko amerykańskich filmowców. Płatne staże w działach zajmujących się produkcją mają dać szanse na start w branży osobom, którym ciężej jest się przebić. A to ma zaowocować tym, by w przyszłości takie regulacje były zbędne. Bo jak twórcy z innych grup zostaną dopuszczeni do pracy przy wysokobudżetowych produkcjach, przestaną być pojedynczymi wyjątkami, które muszą być lepsze od białych kolegów (bo bycie równie dobrym to za mało na usprawiedliwienie, że taka osoba się przebiła) to sobie potem poradzą. I tylko wtedy ludzie nauczą się, że w pracy płeć, kolor skóry, orientacja czy inna inność są przezroczyste i bez znaczenia. Może to i naiwne, może tylko cwaniacko pijarowe, a może coś da? Piszesz o reedukacji głąbów – jak? Łatwo jest powiedzieć, że pewne zjawiska są złe, ale krytykować wszystkie pomysły zmiany sytuacji. I nie proponować nic w zamian. Potencjał intelektualny i kreatywność ludzi wykluczonych to jeden z największych niewykorzystanych zasobów gospodarczych. I gigantyczny koszt społeczny rosnącej liczby depresji, ludzi biernych i biednych.
Wzruszająca jest troska o to jak oni sobie poradzą w liczeniu do kryteriów – spokojnie, dali sobie 2 lata, coś wymyślą. Wszak to branża kreatywna.
Jedna prośba: Robert Snow – nie odpisuj na mój komentarz, nieciekawam Twej opinii na mój temat, a Ty nie powinieneś jej mieć, bo mnie nie znasz, bez odbioru.
Jak nie chcesz, żebym odpisywał, to po cholerę się do mnie odwołujesz w poście? Spoko, walczącym lewakom nie mam nic do powiedzenia. To byłaby strata czasu, a ja cenię swój czas.
To trzeba mieć jakiś problem, żeby koniecznie musieć realizować wewnętrzny przymus wyzywania ludzi w sieci. Nigdy nie odpisałeś mi niczego na temat, raczej nie jesteś w stanie przeczytać całej wypowiedzi przez czerwoną mgiełkę wściekłej własnej opinii, a ochoczo wyzywasz jakimiś kuriozalnymi przymiotnikami, prosiłam więc byś się tym razem powstrzymał. Widać nie możesz nad sobą zapanować. Zrozum, że nie jesteś w stanie mnie obrazić, jak mawiał prof. Bartoszewski: jak ktoś mnie obrzyga w autobusie to nie jest obraza. Odczep się na teraz i na zaś.
Przypominam, że to ty napisałaś, żeby Robert Snow się do ciebie nie odzywał, więc to ty masz jakiś problem, nie ja. Nie wiem skąd wzięłaś pomysł, że chciałbym cię obrażać, odzywać się do ciebie, czy w ogóle zauważać istnienie kogoś takiego jak ty? Masz chyba nazbyt wygórowane mniemanie o sobie. Zrozumiała osoba?
Tak mam problem, bo mnie atakujesz i to personalnie, choć gówno o mnie wiesz. Po poprzedniej dawce miałam niesmak na 3 miesiące. Obraziłeś mnie post wyżej, więc to nie pomysł, tylko fakt. Ten sposób okazywania ludziom pogardy to właśnie jest pierwszy krok do totalitaryzmu, o którym ochoczo gardłujesz, z żenującym rozeznaniem w temacie. I zwróć uwagę, że ja Ciebie nie obrażam, mimo że kusi. Spróbuj, może się czegoś na stare lata nauczysz w kwestii szacunku do innego człowieka, nawet jak się z nim nie zgadzasz. Ja mimo wszystko wierzę, że każda jednostka jest się w stanie ogarnąć i trzymać poziom. Inaczej jesteśmy zgubieni.
Od tej waszej hipokryzji rzygać się chce. No dobra, spróbujemy po twojemu:
Wszelkie lewactwo niech nie odpisuje na żadne moje komentarze, bo nieciekawy jestem waszej opinii i dyskusja z wami mi powiewa!
Zadowolona?
Morwen, w końcu jakiś sensowny wpis 🙂 a furiackie ataki (także na wpisy Katherine) świadczą, że uderzyłaś niektórych panów w czuły punkt xD
miłego wieczoru wszystkim
Dzięki 🙂 w internecie najczęściej brakuje zrównoważonych opinii, niektóre środowiska się tak marnują, że opinie niezgodne z ich poglądami stanowią szok i uruchomienie amunicji. I też się okazało, że nie porozmawiamy, spotkałam się i z wyzwiskami i z obarczaniem mnie odpowiedzialnością za działania jakichś mitycznych „onych” (w tym takich, które miały miejsce przed moim urodzeniem), a w końcu ze starym dobrym wyśmianiem. No tak, pan i władca wyraża swoje zdanie, a kobiety histeryzują. Jako społeczeństwo zaliczamy koszmarny regres.
„Postulowane kryteria mają otworzyć środowisko amerykańskich filmowców”
Ponownie – nie jest od dawna zamknięta.
„A to ma zaowocować tym, by w przyszłości takie regulacje były zbędne.”
Przecież to się nigdy nie stanie, aktywiści mniejszościowi w życiu nie pozwolą sobie odebrać takiego prezentu.
„I tylko wtedy ludzie nauczą się, że w pracy płeć, kolor skóry, orientacja czy inna inność są przezroczyste i bez znaczenia.”
Odważne stwierdzenie, bo jak na razie to ruchy grup lewicowych bardzo usilnie chcą ludzi uczyć, że te wszystkie rzeczy jak najbardziej mają znaczenie. I takie parytety własnie dodatkowo te cechy uwypuklają zamiast ukrywać.
Zresztą te zasady, rzekomo otwierajace branże, mogą doprowadzić do sytuacji, w której imigrant ze wschodniej Europy zostanie pominięty na rzecz czarnoskórego Amerykanina. I nie dlatego, że byłby gorszym pracownikiem, tylko dlatego, że jego kolor skóry go nie kwalifikuje do „mniejszości”, chociaż formalnie jak najbardziej nią jest.
A nie, no jasne. Wszystkie prace socjologów, ekonomistów i innych ekspertów na temat nierówności i ich mechanizmów są bez sensu, bo przecież nikt nie broni zatrudniać mniejszości, więc nie ma problemu.
Cały problem tej dyskusji sprowadza się do nierozmawiania o konkretnych zapisach wytycznych Akademii, tylko o tym co się stanie w bliżej nieokreślonej przyszłości. Uważasz, że rezultatem będą jakieś straszliwe represje – na podstawie czego? Masz jakąś trafną analogię? Ja uważam, że zachęcenie do wprowadzania różnorodności zaowocuje tym, że reprezentacja się zwiększy, ludzie się przekonają, że to nic złego i regulacje przestaną być potrzebne. I mam analogię. II wojna światowa spowodowała brak pracowników, do fabryk poszły więc kobiety. Po wojnie struktura demograficzna się wyrównała, ale kobiety wciąż pracują. I nikt normalny nie mówi, że się do pracy nie nadają. Rozmaite oszołomy mówią, ale to na szczęście jeszcze margines, za to zdecydowanie bardziej niebezpieczny.
Jaki ruch grup lewicowych? Wytyczne do startowania w konkursie Akademii wprowadza Akademia, tak samo jak konieczność organizowania pokazów w kinach LA. I dokładnie tak samo jak robi organizator każdego konkursu. Tak jak wprowadzili Brytyjczycy, a nawiasem mówiąc kryteria ich nagrody spełnia nawet bondowski Skyfall. Kryteria nie są wyśrubowane, można nakręcić film o mnichach na odludnej wyspie, który je spełni. I to bez wprowadzania wątków homo.
Twoje stwierdzenie, że nie ma dyskryminacji jest jednak odwazniejsze. Nikt nikogo nie uczy, że „te rzeczy” są ważne. Uczy że wciąż mają wpływ na zatrudnienie, choć nie powinny. Przepisy antydyskryminacyjne są ważne, ale od zapisu do praktyki trzeba jakoś dojść, inaczej prawo jest martwe.
Hm… Amerykanie chyba będą woleli by pracę dostał ich obywatel, niż kolejny emigrant z postsowietów. To są jednak amerykańskie wytyczne dla amerykańskich produkcji. I czemuż ten emigrant musi koniecznie ubiegać się o stanowisko z przedstawicielami mniejszości? Spokojnie może się rekrutować na 70% stanowisk i rywalizować z białymi kolegami? Automatycznie zakładasz, że od nich jednak jest gorszy? Smutne 😛 Na pocieszenie zobacz, że emigrantka ze wschodniej Europy będzie miała łatwiej, to nie plus?
Postulat by na 300 osób pracujących przy filmie 100 nie było białym mężczyzną to rzeczywiście szokująca proporcja.
„Ja uważam, że zachęcenie do wprowadzania różnorodności zaowocuje tym, że reprezentacja się zwiększy, ludzie się przekonają, że to nic złego i regulacje przestaną być potrzebne.”
Słyszeliśmy już to – ludzie się przekonają, że socjalizm to równość i szczęście, a wtedy łagry i CzeKa przestaną być potrzebne. W historii świata jeszcze się nie zdarzyło, żeby jakaś grupa dobrowolnie zrezygnowała z przywilejów.
„II wojna światowa spowodowała brak pracowników, do fabryk poszły więc kobiety. Po wojnie struktura demograficzna się wyrównała, ale kobiety wciąż pracują.”
Pewnie, tylko że stało się tak wskutek realnej potrzeby rynku, a nie wydumanej przez lewactwo konieczności wprowadzenia jakichś parytetów w tychże fabrykach.
„I czemuż ten emigrant musi koniecznie ubiegać się o stanowisko z przedstawicielami mniejszości? Spokojnie może się rekrutować na 70% stanowisk i rywalizować z białymi kolegami?”
Jakież to typowe dla lewactwa – tamten jest biały to niech spada na drzewo, patriarchalny opresjonista. A czemuż to ten murzyn, gej czy kto tam, nie poszuka sobie innej roboty wśród tych 70% stanowisk, tylko pcha się do tego, do czego się nie nadaje?
„Uważasz, że (coś o represjach, nikt tego nie napisał) …, na podstawie czego? Masz jakąś trafną analogię?”
” Hm… Amerykanie chyba będą woleli by pracę dostał ich obywatel, niż kolejny emigrant z postsowietów”
„I czemuż ten emigrant musi koniecznie ubiegać się o stanowisko z przedstawicielami mniejszości? Spokojnie może się rekrutować na 70% stanowisk i rywalizować z białymi kolegami? Automatycznie zakładasz, że od nich jednak jest gorszy? Smutne 😛 ”
Rozkoszne, jak dysktujujesz sama ze sobą 🙂
Cieszę się że Cię ukontentowałam. Dobranoc
„Wszystkie prace socjologów, ekonomistów i innych ekspertów na temat nierówności i ich mechanizmów są bez sensu, bo przecież nikt nie broni zatrudniać mniejszości, więc nie ma problemu.”
To my rozmawiamy o tym, czy branża jest zamknieta czy o tym, czy jest w niej dyskryminacja. To nie jest to samo, mogę ci od ręki podać dwie branże w Polsce, które są otwarte, ale większe szanse na prace tam mają kobiety: księgowość oraz kadry.
„Uważasz, że rezultatem będą jakieś straszliwe represje – na podstawie czego?”
Nie pisałem nic o straszliwych represjach. Tylko stwierdziłem, zgodnie z prawdą, że nikt tych wytycznych nie cofnie, bo po prostu aktywiści na to nigdy nie pozwolą. Aktywiści nie widzą tych tytycznych jako tymczasowych przywilejów wyrównawczych tylko jako niezbywalne prawa, które, według nich, biali mieli „od zawsze”
„II wojna światowa spowodowała brak pracowników, do fabryk poszły więc kobiety. Po wojnie struktura demograficzna się wyrównała, ale kobiety wciąż pracują.”
No, pracują, ale chyba nie myślisz, że w większości nadal przy maszynach? Przeniosły się do biur.
„Jaki ruch grup lewicowych?”
No raczej hashtaga #oscarssowhite konserwatyści nie wymyślili. Zresztą mówiłem ogólnie, nie tylko w kontekście filmowym. Spójrz sobie na Black Lives Matter czy Extinction Rebellion, którym zwyczajnie wolno więcej. „Social distancing”, bo Covid? Ich nie dotyczy, ale jak biali wyszli wcześniej na ulice protestować lockdown to lewicowe media robiły z nich niemalże masowych morderców. Albo świeżynka – jakiś debil wybiegł z nożem na policjanta, dostał kulke. I co? No, facet już jest bohaterem i męczennikiem, a lewuski się prześcigają w wymyślaniu coż to policjant mógł zrobić oprócz strzelania. Tylko dlatego, że zabity był czarnoskóry. Gdybym ja wybiegł z nożem na policjanta w USA to moja śmierć aspirowałaby co najwyżej do nagrody Darwina.
„Przepisy antydyskryminacyjne są ważne, ale od zapisu do praktyki trzeba jakoś dojść, inaczej prawo jest martwe.”
Po pierwsze, prawo antydyskryminacyjne obejmuje wszystkich. Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale na jego podstawie dyskryminacja wobec białych heteor facetów TEŻ jest zakazana. Po drugie: oczywiście, że prawo antydyskryminacyjne jest martwe. Też mi odkrycie. Chyba, że ktoś chodzi na kążdą rozmowę kwalifikacyjną z dyktafonem albo włączonym nagrywaniem rozmowy w telefonie, a rekrutujący jest debilem i otwarcie powie, że nie przyjmie, bo płeć/wyznanie/kolor skóry nie te
„Hm… Amerykanie chyba będą woleli by pracę dostał ich obywatel, niż kolejny emigrant z postsowietów. ”
Ah, czyli dyskryminować jest ok, o ile nie dotyka to kobiety albo czarnoskórego. Ciekawe podejście.
„I czemuż ten emigrant musi koniecznie ubiegać się o stanowisko z przedstawicielami mniejszości?”
Bo do niej należy.
„Spokojnie może się rekrutować na 70% stanowisk i rywalizować z białymi kolegami?”
Przecież sam dwa zdania wcześniej twierdzisz, że Amerykanie będą woleli zatrudnić swoich.
Ach i jeszcze o tej potępianej rewolucji. Wszystkie zmiany w historii ludzkości są zawsze rewolucyjne. Niezależnie czy mowa o wynalezieniu koła, rewolucji przemysłowej, informatycznej, wprowadzeniu demokracji, soboru watykańskiego II, zniesieniu niewolnictwa, zielonej rewolucji, praw wyborczych kobiet, edukacji powszechnej czy spopularyzowaniu spłuczki do toalety. I zawsze byli ludzie, którzy byli niezadowoleni, niekoniecznie nawet tylko Ci, którzy tracili przywileje. Grunt, żeby się nie mordować i dać innym żyć jak chcą.
Rewolucja Kulturowa w Chinach
Rewolucja Czerwonych Khmerów w Kambodży
Rewolucja francuska
Rewolucja bolszewicka
Rewolucja faszystowska we Włoszech
Rewolucja Wandalów na półwyspie apenińskim (Rzym zgrabiony w dwa tygodnie)
mógłbym tak dłużej. chodzi mi o to, że rewolucja pożera własne dzieci, jeżeli jest autorytarna, głupia i… naiwna.
Zniesienie niewolnictwa, prawa kobiet, sobór watykański – serio? to były dłuotrwałe procesy, trwały kilka(naście) dekad, a w przypadku KK to w ogóle – parę stuleci.
Wybacz kolokwializm, ale walisz z grubej rury do kurnika. Wprowadzenie wytycznych do nagrody amerykańskiego stowarzyszenia filmowców porównujesz do konfliktów zbrojnych. To nie jest właściwa proporcja. Gorzej, to zwyczajnie jest głupie.
Omawiane zmiany też nie wprowadzają rewolucji, bo obecne filmy już je spełnieniają, więc dokładnie są odzwierciedleniem zachodzącego procesu.
Malartwo impresjonistów było rewolucją i dla wielu zgorszeniem – z dzisiejszej perspektywy ci zgorszeni przez Moneta i spółkę są śmieszni. Trudno nie dostrzec analogii 🙂
Przecież to Ty sprowadziłam dyskusje do tego pulapu:
„Wszystkie zmiany w historii ludzkości są zawsze rewolucyjne. Niezależnie czy mowa o wynalezieniu koła, rewolucji przemysłowej, informatycznej, wprowadzeniu demokracji, soboru watykańskiego II, zniesieniu niewolnictwa, zielonej rewolucji, praw wyborczych kobiet, edukacji powszechnej czy spopularyzowaniu spłuczki do toalety”
A po zaprezentowaniu kontrargumentow, próbujesz ja sama zdezawuować. Typowe 😛
Piszę o zmianach społecznych oraz kulturze i sztuce. Podkreślam, że nie o mordobiciu. Więc jednak nie. Niczego nie zezawuuję, a Twój argument jest przysłowiowym inwalidą.
Najpierw rzucamy hasło
” Wszystkie zmiany w historii ludzkości są zawsze rewolucyjne. ”
potem dostajemy kontrhasło:
„rewoulcja pożera własne dzieci”
nastepnie udajemy głupka:
„prowadzenie wytycznych do nagrody amerykańskiego stowarzyszenia filmowców porównujesz do konfliktów zbrojnych. To nie jest właściwa proporcja. Gorzej, to zwyczajnie jest głupie.”
i jeszcze kłamiemy, choć z niewiedzy:
„Omawiane zmiany też nie wprowadzają rewolucji, bo obecne filmy już je spełnieniają, więc dokładnie są odzwierciedleniem zachodzącego procesu.”
a na koniec argument andegdotyczny:
„Malartwo impresjonistów było rewolucją i dla wielu zgorszeniem – z dzisiejszej perspektywy ci zgorszeni przez Moneta i spółkę są śmieszni. Trudno nie dostrzec analogii”
W ten między innymi sposób tworzy się wrażenie fachowości, kreuje wiedzę pozorną. A nade wszystko – w ten sposób dyskutuje się w wieku nastoletnim. Kiedy człowiek coś tam przeczytał, coś tam usłyszał, coś pomyślał i myśli, że już WIE.
„Druga sprawa to pytanie czy rozmawiamy o sztuce czy o biznesie. Czy produkcje startujące po nagrodę to wyłącznie dzieła sztuki? Zwłaszcza, że wprowadzane kryteria dotyczą nagrody dla producenta (i filmów amerykańskich: produkcje międzynarodowe czy dokumenty, które mogą startować w tej kategorii mają być oceniane inaczej). Czy producent to artysta, kierujący się wolnością artystyczną? Śmiała teza 😀 ”
Oczywiście, że rozmawiamy o sztuce. A właściwie to o twórczości. Filmowej. I zdaje się, że nie mamy już wieków średnich, a wolność wypowiedzi mamy wpisaną w Deklarację Praw Człowieka. Mecenas Leonardo Da Vinciego wymagał od niego namalowania bogobojnych dzieł, Michał Anioł – prywatnie gardzący kościołem – zarabiał niemal tylko na zamówieniach dewocjonalnych. Te czasy już minęły.
„Bezsprzecznie jednak chodzi o tzw branżę kreatywną. Twórcy, którzy nie potrafią spełnić tak łatwych kryteriów, chyba nie są specjalnie kreatywni.”
Absurdalny argument. Zrób film o niemieckiej łodzi podwodnej, który zda test Bechdel. Tu nie chodzi o restrykcyjność wymagań, tylko o sam fakt ich tworzenia.
„Argumenty o koniecznym spadku jakości filmów są śmieszne.”
Byłyby, gdyby ktoś je tutaj sformułował. Narazie kłócisz się sam(a) ze sobą. Ja napisałem o zupełnie innym zjawisku, którego widocznie nie rozumiesz.
„I tylko wtedy ludzie nauczą się, że w pracy płeć, kolor skóry, orientacja czy inna inność są przezroczyste i bez znaczenia. Może to i naiwne, może tylko cwaniacko pijarowe, a może coś da?”
Ludzie nauczą się wtedy, kiedy będziemy ich tego uczyć. Nie wtedy, gdy będziemy ich do czegoś zmuszać. Jeżeli coś jest naiwne, to nie jest słuszne, efektywne, dobre. Zwłaszcza gdy rozmawiamy o inżynierii społecznej. Jeśli coś jest naiwne, to jest naiwne.
„Piszesz o reedukacji głąbów – jak? Łatwo jest powiedzieć, że pewne zjawiska są złe, ale krytykować wszystkie pomysły zmiany sytuacji. I nie proponować nic w zamian. Potencjał intelektualny i kreatywność ludzi wykluczonych to jeden z największych niewykorzystanych zasobów gospodarczych. I gigantyczny koszt społeczny…”
Znowu sam(a) ze sobą dyskutujesz. Nikt nie mówi, że wszystkie pomysły są do dupy. Zastanawiamy się tylko nad tym jednym. A o potencjale intelektualnym mniejszości można wiele powiedzieć, np w przypadku czarnoskórych ostatnie wydarzenia z CHOP i BLM w USA pokazują jednak coś diametralnie innego.
a, i co do tego całego #oscarssowhite i całej tej afery, ja zawsze wszystkim interlokutorom przedstawiam statystyki z economist:
http://i.imgur.com/Ovczp4e.png
z których wyraźnie wynika, że w porównaniu do udziału w populacji, to akurat mnieszość afroamerykańska jest nadreprezentowane wśród laureatów. problem dotyczy raczej latynoamerykanów, ale i na to Akademia zaregowała (Cuaron, Inarritu, Del Toro) w ostatnich latach. Ale lepiej przecież bić pianę, nie?
Mógłbyś się jeszcze odnieść do tego durnego argumentu:
„Oscar to prywatna nagroda prywatnego stowarzyszenia.”
Jako żywo przypomina wpisy tych, którzy twierdzą, że Facebook i YouTube mogą stosować cenzurę, bo to prywatne firmy. Jeżeli prywatnym firmom wolno stosować coś ogólnie uznanego za złe i niepożądane społecznie, to pozwólmy im też kraść, gwałcić i zabijać. Dlaczego nie?
To mnie zawsze ciekawi. Jak to jest, że kiedy prywatna firma robi to, co lewicowi chcą to jest ok i „prywatna firma, wolno im”, ale jak tylko zrobi coś, co im się nie podoba to krzyczą o tej czy innej dyskryminacji i rzucają nazwami ustaw, które to rzekomo narusza. To w końcu prywatnej firmie wolno wszystko czy nie? xD
Punktem wyjściowym są kryteria nominowania do Oskara za najlepszy film, nagrody dla producenta. Zwracam Waszą uwagę, że film to nie tylko sztuka (niektóre produkcje to bardziej rzemiosło artystyczne niż dzieła sztuki, trochę tak jak w architekturze), ale w dużej części biznes. Ten rządzi się swoimi prawami, nierzadko zapełnie sprzecznymi z wolnością artystyczną. I nad tym jakoś mało kto płacze. Czasem słychać utyskiwania, ale większość rozumie, że kasa wytwórniom musi się zgadzać i nikt nie wieszczy dramatycznych efektów ekonomicznej cenzury. Gdzie widzisz mój zamachu na Deklarację Praw Człowieka? Raczej Ty mnie odmawiasz wolności słowa.
Kurczę, w 30 sekund wymyśliłam jak film o niemieckiej Łodzi podwodnej mógłby zdać test Bechdel. Chyba czas przeprowadzić się do Hollywood 😉 A na poważnie, kryteria nie zawierają tego testu. Co jest dowodem na to że w żaden sposób nie ograniczają tematyki filmów, które mogą startować po nagrodę (dla proporcji przymominam też, że chodzi o jedną kategorię).
Padły takie argumenty, np o spadku ogólnej jakości produktu, sprawdź wyżej. Cieszę się że uważasz, że są absurdalne, podziel się tą myślą z ich autorem.
Ja się w ogóle nie kłucę, ani nie używam napastliwego tonu i wciąż liczę na wzajemność. Nie mam najmniejszego problemu z rozumieniem Twojej wypowiedzi. Uważam że zawarta w niej teza o niższości kompetencji murzynów jest obrzydliwa, tak jak poglądy Niemców w latach 30 ubiegłego wieku. Polakowi, którego kraj srodze owi Niemcy doświadczyli, wstyd tak argumentować. Mnie jest nawet wstyd takie rzeczy czytać, ale sam prosiłeś o komentarz.
Wielu ludzi jest opornych na edukację, czasem skuteczniej jest pokazać niż opowiedzieć. A w przypadku Oskarów nikt nikogo do niczego nie zmusza.
Wiara w ludzi jest naiwna, czyli rozumiem że jest zła. Fajnie. Nie wszystko w życiu robimy po to żeby było efektywnie. Czasem trzeba zachować się wbrew własnemu interesowi, by spokojnie patrzeć sobie w oczy. To się nazywa odwaga cywilna. I tak, czasem za dobre intencje trzeba zapłacić. Uważam że warto.
I mnie zarzucasz problemy z rozumieniem. Autor felietonu popiera „edukację głąbów”, tylko nie wspomina co ma na myśli. A szalenie mnie to zainteresowało.
Jeśli oceniasz potencjał intelektualny wszystkich ciemnoskórych na podstawie niektórych zachowań osób, które protestują pod wpływem emocji… to może nic nie mów, tylko sprawdź w słowniku znaczenie słowa potencjał.
Większość rozmowy toczy się nie na temat tego co jest, tylko na temat tego co będzie później, więc kto bije pianę?
„Zwracam Waszą uwagę, że film to nie tylko sztuka (niektóre produkcje to bardziej rzemiosło artystyczne niż dzieła sztuki, trochę tak jak w architekturze), ale w dużej części biznes. Ten rządzi się swoimi prawami, nierzadko zapełnie sprzecznymi z wolnością artystyczną. I nad tym jakoś mało kto płacze. Czasem słychać utyskiwania, ale większość rozumie, że kasa wytwórniom musi się zgadzać i nikt nie wieszczy dramatycznych efektów ekonomicznej cenzury.”
Wychodzisz od generaliów, ale w żaden sposób ich nie łączysz z tematem. Film to sztuka czy biznes? A co to ma do rzeczy w kwestii wolnosci artystycznej? Czy chesz w ten sposób powiedzieć, że biznes ma prawo narzucać się sztuce? a może, że biznes stoi ponad wolnoscią słowa i wypowiedzi (poniekąd to właśnie sugerujesz, piszac że „rządzi się innym prawami”)? O jakich przypadkach „jakoś mało kto płacze”? Wybacz, ale ten zlepek ogólników wygląda mi na nieprzemyślany bełkot i zwyczajnie nic z tego nie rozumiem.
Ale wiesz co, nawet nie chce rozumieć. W świetle tego, co uprawiasz w całym tym wątku komentarzy, a co za chwilę udowdodnie, muszę (choć niechętnie) przyznać rację Robertowi Snow – dyskusja nie ma żadnego sensu.
Ja napisałem, że chodzi o ograniczanie wolnosci artystycznej. O samą idee narzucania stanardów twórczosći, którą z zasady jako osoba szanująca wolność słowa i wypowiedzi po prostu odrzucam. Nie wiem, może zabrakło elokwentnej wypowiedzi z mojej strony, ale doczekałem się repliki na poziomie gimnazjum:
Kurczę, w 30 sekund wymyśliłam jak film o niemieckiej Łodzi podwodnej mógłby zdać test Bechdel. Chyba czas przeprowadzić się do Hollywood 😉 A na poważnie, kryteria nie zawierają tego testu. Co jest dowodem na to że w żaden sposób nie ograniczają tematyki filmów, które mogą startować po nagrodę (dla proporcji przymominam też, że chodzi o jedną kategorię).”
Ja o A. Ty o C przez K, do W. Rozmowa jest bez sensu, bo nie odpowiadasz na słowa innnych, tylko we własny sposób je interpretujesz, a właściwie nadinterpretujesz i odbijasz piłeczkę. Wydaje Ci się, że grasz w tenisa stołowego, a to jest squash. Solo.
Najbardziej dobitny przykład dajesz kilka linijek dalej, gdzie twierdzisz, zdanie po zdaniu, że:
„Nie mam najmniejszego problemu z rozumieniem Twojej wypowiedzi. ”
po czym piszesz słowa, które świadczą że zupełnie jej nie zrozumiałaś:
„Uważam że zawarta w niej teza o niższości kompetencji murzynów jest obrzydliwa,”
Napisałem o zjawisku nadreprezentacji niekompetencji wynikającej ze sztucznego pompowania parytetów, a Ty mi, że stawiam tezy o niższości murzynów. Życie nie jest czarno-białe, moje słowa też nie. Obrzydliwe to imho jest wkładanie w moje usta takich słow.
Chcesz szufladkować, be my guest – ale nie dziw się potem, że taki Robert Snow to samo robi z Tobą i Twoimi komentarzami.
i jeszcze o drugiej części:
„Wiara w ludzi jest naiwna, czyli rozumiem że jest zła. Fajnie. Nie wszystko w życiu robimy po to żeby było efektywnie. Czasem trzeba zachować się wbrew własnemu interesowi, by spokojnie patrzeć sobie w oczy. To się nazywa odwaga cywilna. I tak, czasem za dobre intencje trzeba zapłacić. Uważam że warto.”
To są idealistyczne hasła, a nie merytoryczne odpowiedzi. Ja też uważam, że warto kochać bliźniego i nikogo nie krzywdzić. Ale co to ma wnieść do dyskusji o programowaniu społeczeństwa? Jest taki jeden system, który charakteryzuje się wiarą w ludzi i w to, że wszyscy będą się kochali. Nazywa się anarchizm. I jest najlepszym systemem społecznym, jak chciał Bakunin. Wiesz dlaczego? Bo nie ma żadnych szans na jego realizację.
Więc proponuję jednak kiedyś zejść na ziemię z chmurek utkanych hasłami i wejść w dysksujsę merytoryczną. Nie dzisiaj i nie ze mną, bo tylko się podpalisz. Ale moze kiedyś w przyszłosci.
Jeżeli dajesz pewnej grupie społęcznej przywileje (górnicy w Polsce dla przykładu), to nawet jeżeli zarnżną oni przemysł za który odpowiadają, to się tych przywilejów nie zrzekną (górnicy w Polsce dla przykładu). Więc ustalanie odgórne, kto i w jakich konfiguracjach może tworzyc filmy, a kto nie może, kto może dostać nagrodę, a kto nie ma na nią szans jest – zasadniczo – krokiem w analogicznym kierunku. Jest tworzeniem przestrzeni dla uprzywilejowanej grupy. Tak jak SithFrog napisał jest to przejaw pewnej zmiany jakościowej, która mimo szlachetnosci samej idei moze okazać się niebezpieczna. Tyle.
„Jeśli oceniasz potencjał intelektualny wszystkich ciemnoskórych na podstawie niektórych zachowań osób, które protestują pod wpływem emocji… to może nic nie mów, tylko sprawdź w słowniku znaczenie słowa potencjał.”
znowu dyskutujesz ze słowami, które tylko Ty masz w głowie. Ale też piszesz bzdury, a tego nie lubię więc wyprostuje. krótka historia „protestów pod wpływem emocji”, po kolei:
1. CHOP w Seatlle nie było protestem, tylko zbrojnym zagrabieniem mienia w centrum miasta.
2. CHOP nie powstał w wyniku emocji, tylko zorganizowanego działania quasimilitarnego.
3. Do CHOP zapraszała nawet… burmistrz Seatlle, porównujac wydarzenia w mieście do… hippisowskiego lata miłości.
4. Działo się to przez pierwsze 48h, po których pierwsze osoby (nastolatkowie) zostali zastrzeleni w strefie autonomicznej.
5. Władze miasta nie podjęly mimo tego żadnych realnych działan (pani burmistrz m. in. mówiła o tym, że „musi wysłuchać ulicy”), a eskalacja przemocy narastała.
6. CHOP w Seatlle nie było jedynym takim przykładem, podobne strefy powstały w co najmniej kilku innych miastach.
7. CHOP w Seatlle został zlikwidowany przez służby porządkowe (czyli siłowo) po tym, jak wszystkie firmy wynajmujące powierzchnie biurowe na jego terenie wypowiedziały maistu umowy najmu. Wtedy Pani burmistrz momentalnie przestała słuchać ulicy i przeszła do działania.
Co do odsyłania mnie do książek, również polecam jedno hasło. Czytanie ze zrozumieniem. Ale to raczej w podręczniku języka polskiego. Z podstawówki.
Odnośnie drugiej części. Skoro uważasz, że trzeba być dobrym i nie krzywdzić to zasugeruję Ci zmianę tonu. Mnie nie dotkniesz, dawno odpuściłam sobie przejmowanie się, co najwyżej uznam ponownie, że towarzystwo jest nie dla mnie. Pierwszy komentarz u Was napisałam po ataku trolla na Lai, bo uważam, że trzeba reagować. I teraz w sumie podobnie.
Zamieściłeś ścianę tekstu nie na temat. Ja nie rzucam hasłami, podaję przykład o co mi chodzi i wciąż trzymam się tematu tego nieszczęsnego Oskara. Ty się rzucasz na analogie, wyliczasz wojny i krwawe starcia. Co to ma do rzeczy? I czemu próbujesz mnie ewidentnie sprowokować do pyskówki? Mnie nie bawi dosrywanie komuś, nigdy nie wiesz kto jest po drugiej stronie i czy bezmyślnym bucostwem nie zrobisz komuś większej krzywdy. To tak do refleksji.
Kryteria dotyczą nagrody dla producenta. Producent ma dość specyficzną rolę i nie jest to działka li i wyłącznie twórcza. Kryteria dotyczą kilku obszarów. Można je stosować zamiennie. Spora część nie dotyczy warstwy artystycznej – tylko jedno kryterium dotyczy tematyki. Gdzie więc widzisz ograniczenie wolności artystycznej? Bo padło dużo o tym co będzie jak kryteria podniosą, a nic o tym jak wpłyną te ogłoszone – poza tym… że na same filmy nijak nie wpłyną. O co więc chodzi?
Pytanie czy ja uważam że biznes może wpływać na sztukę, jest co najmniej dziwne. Bisnes już na nią wpływa i wpływał od zawsze, co sam zauważasz. Czasem przez ten wpływ sztuka przestaje być sztuką. Nie każdy film, rzeźba czy piosenka jest sztuką. Dlatego na użytek dyskusji piszę o rzemiośle artystycznym. I właśnie producenci, o których nagradzaniu mowa, częściej są twórcami-rzemieślnikami, a warstwą stricte artystyczną filmu zajmują się scenarzyści, reżyserzy, aktorzy, twórcy dekoracji, itp.
Większość obecnych kontrowersji dotyczących realiów przemysłu rozrywkowego wskazuje, że mowa o miejscach pracy. I z tej perspektywy warto odnosić się do tematu. Kryteria zaproponowała Akademia, czyli ta legendarna grupa głównie panów w średnim wieku, w odpowiedzi na postulaty pojawiające się w środowisku filmowców i trendy wprowadzane w innych gremiach.
Ja nie dostrzegam ograniczania wolności artystycznej przez wprowadzane kryteria – teraz rozumiesz?
Zapisy tych kryteriów nie wyłączyły by z wyścigu ani Dunkierki, ani Irlandczyka. Więc to Twój przykład z testem jest nietrafiony, ale ja Ciebie od gimnazjalistów nie wyzywam. Zwłaszcza że to był żart, żartować mi widzę też nie wolno… A może to Ty złap dystans.
Dodstkowo jeśli artystom stawiasz kryteria, które powiedzmy na pierwszy rzut oka miały by być rozbierze z ich pomysłem, to może to zaowocować jakąś ciekawą inspiracją. Toż kiszenie się we własnym sosie jest dla sztuki zabójcze. Twórczy ferment, komentarz do zmieniającej się rzeczywistości jest cenny. A jak już nie pogodzą filmu z kryteriami, to na prawdę nie muszą startować w tej kategorii (wiele filmów tego nie robi, bo celują w coś innego już teraz), mogą iść po reżyserię, aktorstwo, etc. A może niech kręcą swoje, brak Oscara nie umniejsza wielkiemu dziełu. I nie przeszkodzi osiągnąć sukcesu artystycznego i komercyjnego. Nie każdy geniusz załapał się na Nobla. Przykładacie do tych kryteriów miarę państwowej cenzury, a to za wysoko. Kodeks Haysa nadzorował i zabraniał. Kryteria dotyczą chętnych do jednego konkretnego wyścigu. Proporcja jest ważna.
Ty nad czymś uboleważ, ja uważam, że na wyrost. W żaden sposób mnie nie przekonałeś do swojej perspektywy, ale przecież że mną nie rozmawiasz, bo bełkoczę. Ty masz jeden rację na każdy temat, cudza perspektywa Cię nie obchodzi i masz prawo, a nawet obowiązek mnie pouczać. Nie piszesz o tekście, piszesz o mnie. Znamy się? Nie dziwię się, że się z kolegą rozumiesz.
Ty napisałeś… noż huk. Ja coś napisałam, Ty komentujesz moje słowa. Napisałam że potencjał mniejszości jest niewykorzystany, a Ty że wiele możesz o nim powiedzieć, sugerując że nic dobrego. To oświeć mnie jak to zinterpretować. Nie jestem rasistą ale?
Kika procent murzynów więcej to nadreprezentacja, która nie będzie miała kompetencji, a obecna nadreprezentacja białych mężczyzn ma kompetencje? Zwłaszcza, że mniejszości z kryteriów (kobiety + mniejszości etniczne + seksualne) stanowią ponad połowę społeczeństwa w USA.
Biali ludzie są przeciętnie bardziej inteligentni (i wrażliwi) od czarnych, więc prawdopodobnie mogą mieć większe kompetencje.
nie o to chodzi. chodzi o to, że jeżeli NAGLE każesz zatrudniać np o 500 osób więcej z Radomia do pracy na stolarni, a w Radomiu jest jedna szkoła stolarska, to ludzie, których zatrudniasz nie mają umiejętności do tej pracy. I te 500 osób wykonuje ją gorzej niz wykwalifikowani specjaliści np z pobliskiego Legionowa. Rasa nie ma tutaj większego znaczenia. Ten problem jest widoczny np wśród kobiet w Policji Polskiej, a takze w firmach IT które wprowadziły parytety płci i na gwałt zatrudniały kobiety nieposiadające odpowiedniego wykształcenia (kwalifikacji, kompetencji).
Myślisz, dlaczego Netflix wydaje tak kiepsko napisane i słabo wyreżyserowane filmy? Bo odgórnie robią każdy projekt multikulti i niedoswiadczonymi kierownikami (kierowniczkami) produkcji u steru. Nie chodzi o płeć, tylko o doświadczenie i umiejetności, które w tej całej dyskusji o parytetach są pomijane.
Kolor skóry nie ma nic do rzeczy. Winna jest ideologia, która nauczyła ludzi bierności, nieuctwa i lenistwa. Potworzono całe dzielnice żyjące z zasiłków i programów afirmacyjnych. Teraz ci ludzie chcieliby aspirować do wyższych sfer i lepszych stanowisk, ale nie mają tradycji dochodzenia do tego na drodze własnej aktywności. Poprzez naukę i ciężką pracę. Chcieliby to po prostu dostać bez wysiłku, tak jak dostawali zasiłki, domy i parytetowe miejsca na studiach.
„z Pana CV wynika ze był Pan kobieta przed operacja zmiany plci”
„biologiczna kobieta od zawsze czulem sie ..”
„tak tak tak, ale wracajac dodatkowo aktualnie jest Pan rowniez gejem i do tego czarnoskórym”
„zgadza sie”
„ma Pan ta prace!”
„tak szybko ? ale ja do konca nie wiem co bede musial robic”
„zupelnie nic, zatrudniajac Pana i tak mamy do przodu 2 etaty”
„rewolucja wandalów”??? toż to zwykły podbój był a nie bratnia pomoc dla uciskanego plebsu rzymskiego ;P
w moim zawodzie- archeologia- również stereotyp świnki morskiej jest wykorzystywany. Co ciekawe stosunek archeolożek do archeologów zdaje się być wyrównany, lub nawet ze wskazanie na te pierwsze. Dlaczego w niektórych zawodach jest mniej kobiet? Wystarczy spojrzeć na Szwecję, gdzie każdy może kształcić się w jakim kierunku chce a tam wciąż niewiele kobiet wybiera karierę w IT czy w inżynierii. Jest to po prostu spowodowane różnicami psychologicznymi między mężczyznami a kobietami, bo ci pierwsi raczej interesują się przedmiotami, a drugie RACZEJ ludźmi stąd wybierają zawody lekarzy, nauczycieli itp.
Żyjemy w gynocentrycznym społeczeństwie polegającym na spełnianiu oczekiwań kobiet i wpasowywaniu się we wzorce społeczne przez facetów, którzy coraz cześciej tego nie wytrzymują. Ale jasne, mówmy dalej ze to kobiety są biedne i pokrzywdzone. Oskarów już nie ma i absurdem jest próba wybielenia tego bullshitu
Pquelim,
dziękuję, że dbasz o poziom dyskusji i za to, że umiesz tak konkretnie odpowiadać ludziom, którzy nie wiedzą co piszą. Chętnie czytałbym więcej Twoich wypowiedzi, bo wyróżniają się niespotykanym w Internecie profesjonalizmem.