Okazuje się, że kolejne odcinki Pytań do maesterów musimy publikować częściej niż planowaliśmy, bo pytań nazbierał się cały worek. Ale chyba się o to nie obrazicie.
Olbrzym w kamiennej zbroi
Sen Brana zanim się obudził. “… Nad obydwoma górował olbrzym w zbroi z kamienia, lecz kiedy uniósł zasłonę hełmu, wewnątrz nie widać było nic poza ciemnością i gęsta czarna krwią” O kogo chodzi? Ani o ogara ani o Królobójcę czy o kąta. Do nikogo mi to nie pasuje – Aria
BT: Wielu fanów widzi w tej postaci Gregora Clegane – i sam również się ku temu skłaniam. Wtedy ten hełm, w którym nie ma głowy, tylko ciemność i krew, byłby foreshadowingiem przemiany Góry w ser Roberta Stronga.
D: Pełna zgoda. To Robert Strong.
Smoki na wschodzie
Gdy Brań we śnie spojrzał na wschód to smoki poruszały się w promieniach słońca. To chyba jedyny dowód że są inne smoki prócz te 3 Danki Ale potem nic o tym nie ma. Więc jak to jest, ile jest smoków na świecie? – Aria
BT: Te smoki mogły być tylko symbolami lub wskazówką, że smoki pierwotnie pojawiły się na tamtych obszarach… albo zapowiedzią czegoś, co GRRM później zarzucił – czyli odwiedzenia Asshai przez Daenerys.
D: Tak, pisałem już kiedyś, że miałem wrażenie, iż według pierwotnej koncepcji tych smoków miało być więcej, ale ostatecznie GRRM zmienił plany. I tak jak mówi Bluetiger, w obecnej formie to ma znaczenie symboliczne.
Porównanie wersji
Ja nadejdzie czas recenzji ilustrowanej wersji “Starcia Królów”, to będzie jakieś porównanie z anglojęzycznym wydaniem, albo chociaż z ilustrowanym “Gry o Tron”? Bo słyszałem, że w przypadku anglojęzycznego widać znaczny spadek jakości, w stosunku do poprzedniej książki. Jestem ciekaw, czy u nas jest podobnie. Sam bym pewnie sobie porównał, ale wygląda na to, że nieprędko zawitam w jakiejś księgarni 🙁 – GuguMarzyciel
D: Problem polega na tym, że nie miałem w rękach ilustrowanej anglojęzycznej wersji PLiO. Recenzja Starcia na pewno będzie, bo książkę mam już w domu i w wolnej chwili ją przekartkuję, sprawdzając jak wygląda w porównaniu do poprzednich wydań (chodzi przede wszystkim o błędy w tłumaczeniu… choć nie spodziewam się, aby je poprawiono – na szczęście w Starciu nie ma ich tak wielu jak w Grze). Jeśli uda mi się dorwać wersję anglojęzyczną, to je porównam… ale chyba nie będę zamawiać specjalnie w tym celu edycji z UK 😉
BT: Nie mam żadnego z tych ilustrowanych wydań, więc też nie mogę odpowiedzieć.
Cersei jest gópia
Tak sobie myślę że Cersei i Joeffrey są opisani jako zbyt głupi. Czy zgodzicie się ze mną ? W rzeczywistości historycznej tacy idioci zdarzali się rzadko (Ludwik Jagiellończyk problemy wrodzone), Piotr III tragiczne wychowanie (katowanie). Tymczasem o ile Joffa można zrozumieć bo kazirodztwo to Cersei biorąc pod uwagę kilkanaście lat na dworze jest zbyt tępa. Viserys zresztą też, jak ktoś taki mógł opiekować się kilkuletnią siostrą. – Tywin
D: W przypadku Cersei wydaje mi się, że proces pogrążania się w obłędzie jest… dość realistyczny. Nakłada się tu kilka czynników. Trochę sprawdza się tu Zasada Petera, mówiąca o tym, że w hierarchicznej organizacji każdy awansuje aż do poziomu swej niekompetencji. Cersei na pewno się to udało. Dawała sobie radę z dworskimi intrygami i ukrywaniem związku, ale prowadzenie polityki państwa ją przerosło. To z jednej strony. Z drugiej – strata kontrolującego ją Tywina i spełnienie się przepowiedni Maggy Żaby po prostu pchnęły ją w spiralę alkoholizmu i paranoi. Może był to proces nieco zbyt szybki, ale nie nazwałbym go nierealistycznym. Kwestia Joffreya jest trochę odrębna. Wydaje mi się, że chłopak miał po prostu osobowość dyssocjalną (nazywaną też osobowością psychopatyczną albo socjopatyczną). W książce ani razu nie zauważyliśmy z jego strony empatii, na pewno istniały środowiskowe predyspozycje do wystąpienia tego zaburzenia, a można spekulować, że genetyczne ślady też istniały. Za tą tezą przemawia również fakt, iż Joffrey jako dziecko torturuje zwierzęta. Więc moim zdaniem osobowość dyssocjalna tłumaczy głupotę Joffreya – wbrew kinowemu czy telewizyjnemu obrazowi, psychopaci i socjopaci zazwyczaj mają inteligencję niższą od przeciętnej i mają problemy z wyciąganiem wniosków z własnych błędów.
BT: Co do Cersei, warto też zwrócić uwagę na to, że jej lęki są karmione przez Varysa, który najwyraźniej celowo zostawił w komnacie “Rugena” monety sugerujące związek Tyrellów z zabójstwem Tywina. Z tego powodu królowa staje się jeszcze bardziej podejrzliwa w stosunku do nich – akurat sama podejrzliwość jest tutaj słuszna, jednak Cersei za bardzo koncentruje się na ich rzekomym spisku, w którym miał też brać udział Tyrion. Potem zaczyna podejrzewać o współudział również Kevana i w rodzinie Lannisterów dochodzi do ostatniej rzeczy, jakiej potrzebowała, wewnętrznego rozłamu. Podejrzewam, że gdy w Wichrach zostanie opisana sytuacja w Królewskiej Przystani po śmierci lorda regenta, zobaczymy, że stan Cersei stanie się jeszcze gorszy – w końcu Varys specjalnie zorganizował wszystko tak, żeby podejrzenia spadły na Tyriona. No i oczywiście jest kwestia przepowiedni, która tylko pogarsza sprawę (z punktu widzenia Lannisterów).
A gdyby tak przeżyli…
Jak myślicie co by się stało gdyby Arthur Dayne pokonał Neda pod wieżą radości? Co by się stało z dzieckiem Lyanny, następca tronu? Czy Dayne uciekłby z nim do Essos? jakie dalsze rozkazy mieli od Rheagara gwardziści królewscy odnośnie Lyanny i Jona? No i co stałoby się z północą gdyby Eddard wtedy zginął? Lordem Winterfell zostałby Benjen ? – StannisB.
D: Na pewno nie zmieniłaby się sytuacja strategiczna. Wojna była wygrana przez Roberta. Co za tym idzie, do żadnych rewolucji na Północy by nie doszło – faktycznie, nowym lordem Północy zostałby po prostu Benjen. Co się tyczy losów gwardzistów i Jona – dalsze prowadzenie wojny w tych warunkach było już niemożliwe. Dlatego w Dorne pojawiłby się jakiś nowy “bękart”. Być może na Starfall, a jeśli jednak Rhaegar wziął ślub z Lyanną, to pewnie w Słonecznej Włóczni u samego Dorana Martella, gdzie przygotowano by go do mariażu z Arianne. A gwardziści, trochę jak Ben Kenobi, obserwowaliby wszystko z ukrycia, czekając na właściwy moment, by wyjawić chłopakowi prawdę i publicznie poprzeć jego roszczenie.
BT: Catelyn była już w ciąży z Robbem, więc prawdopodobnie po jego narodzinach mielibyśmy na Północy długi okres regencji, być może obowiązki lorda Winterfell sprawowałby wówczas Benjen. A gdyby odmówił, być może Robert wysłałby tam Stannisa. Co do gwardzistów, możliwe, że Rhaegar nie zostawił im żadnych konkretnych poleceń – być może był przekonany, że wojnę wygrają Targaryenowie, albo że uda się doprowadzić do zwołania Wielkiej Rady, co zresztą zapowiadał w ostatniej rozmowie z Jaime’em. Ser Arthur zapewne najpierw zabrałby Jona do Starfall, ale nie mogliby tam długo zostać. Gdy tylko rozeszłyby się wieści o zniknięciu Neda, zaczęłyby się poszukiwania, a siedzibę Dayne’ów na pewno szybko odwiedziliby wtedy ludzie Roberta. Dlatego Jona wywieziono by drogą morską. Dokąd? Być może do Dorne, jak sugeruje DaeL. Inną opcją byłaby Smocza Skała, która nadal pozostawała wtedy w rękach Targaryenów. Mógłby też znaleźć się w Essos. Bez względu na to, gdzie trafiłby Jon, jego młodość pewnie przypominałaby bardziej życie Młodego Gryfa, od małego przygotowywano by go do objęcia tronu. Rolę Conningtona graliby tutaj gwardziści, być może wszyscy trzej, choć można sobie wyobrazić, że rozdzieliliby się i np. Gerold Hightower potajemnie zacząłby kontaktować się z potencjalnymi stronnikami Targaryenów. Ciekawą kwestią jest też to, czy Robert zgodziłby się na ślub z Cersei nie znając losu Lyanny – moim zdaniem raczej nie. Zapewne skupiłby się na dochodzeniu, co stało się z Nedem i jego siostrą, a władzę w królestwie w jeszcze większym stopniu sprawowałby Jon Arryn (zakładając, że Robert nadal byłby tu królem). W tej sytuacji lord Tywin mógłby wydać córkę za kogoś innego – choćby Benjena, który w takim scenariuszu stałby się kluczową osobą. Innym potencjalnym kandydatem, być może jeszcze lepszym z punktu widzenia interesów Lannisterów, byłby Stannis, dziedzic Żelaznego Tronu – być może przez całe panowanie brata.
D: Bluetiger zwrócił uwagę na oczywistą oczywistość, o której zapomniałem. Naturalnie lordem Północy byłby nie Benjen, tylko Robb. Bycie pogrobowcem zazwyczaj nie jest tu przeszkodą, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę znaczenie rodu Tullych oraz osobowość Benjena – odsunięcie Robba było niemożliwe. A Benjen faktycznie pewnie pełniłby rolę opiekuna albo regenta. Nb. kwestia następnego małżeństwa Catelyn byłaby na pewno kwestią zapalną! I jeszcze jedno słowo w kwestii scenariusza ze śmiercią Neda. Przemyślawszy sprawę myślę, że powinniśmy rozważać jednak wariant z jedynym ocalałym – Arthurem Daynem. W końcu pozostali gwardziści zostali zabici wcześniej, a do końca dotrwał tylko Arthur, Ned i (ratujący życie Neda) Howland. Zmienia to tylko tyle, że jednemu gwardziście byłoby się łatwiej ukryć niż trzem.
Nie do końca zgadzam się w kwestii Cersei. Słowo „obłęd” sugerowałoby jakąś chorobę psychiczną, a moim zdaniem Cersei jest jak najbardziej normalna. Owszem, jest gópia, ale tylko w takim znaczeniu tego słowa, że po prostu mało inteligentna. Samo w sobie nie jest to jeszcze cechą wykluczającą, jednak w połączeniu z ogromną demoralizacją Cersei stanowi zabójczą mieszankę. Wszystkie dzieci Tywina są zdemoralizowane (co przecież nie może dziwić przy takim ojcu), ale u Tyriona skutki tej demoralizacji są neutralizowane przez jego inteligencję, a u Jaime’a przez uwielbienie dla mitu rycerskiego. Cersei nie posiada takiego blokera, więc nie potrafi dostrzec ani głupoty swego postępowania, ani jego niewłaściwości. Wręcz przeciwnie, każda wpadka utwierdza ją w przekonaniu, że ona jest w porządku tylko cały świat się na nią uwziął.
Nie do końca. Paranoiczny lek przed bratem z jednej strony, a z drugiej kiełkująca piromania… biorąc pod uwagę totalnie rozchwiany popęd seksualny, nie sadze, żeby Cersei nie była dotknięta obłędem 😉 Btw, oba naprawdę pasuje na córkę Szalonego Króla.
Lęk przed bratem i początki piromanii? To prędzej charakterystyka Daenerys. 🙂 Przejawów piromanii u Cersei nie zauważyłem, co zaś do reszty, hmm. To raczej ona traktuje ich związek znacznie luźniej niż on. W POVach Cersei jej brat występuje sporadycznie, natomiast on myśli o niej niemal w co drugim akapicie. Praktycznie wszystko mu się kojarzy i nie zrobi niczego bez jakiegoś odniesienia do Cersei. Nie mówiąc już o sprawach tak prozaicznych, że ona bierze sobie kochanków, podczas gdy on pozostaje jej wierny.
Ale wiesz, że Cersei ma dwóch braci?
Jeżeli chodzi o Tyriona to ja tu nie widzę żadnego lęku tylko nienawiść. Owszem, może nieco irracjonalną, ale dającą się uzasadnić i bez doszukiwania się „obłędu”. Cersei obwinia Tyriona o spowodowanie śmierci matki, cała reszta jest już tylko prostą konsekwencją tego „grzechu pierworodnego”. Jednak dokładnie za to samo nienawidzi go też Tywin, a jemu jakoś nikt nie przypisuje obłędu.
Spalenie Wieży Namiestnika jest dla mnie bardzo wyraźną oznaką piromanii.
Nie, tak się po prostu wówczas robiło. Spalenie to był najprostszy sposób na zniszczenie jakiegoś budynku. Np. żeby zrobić miejsce na nowy. W Westeros pewnie nie było lorda, który by w życiu niczego nie spalił. Armie też w kółko coś paliły, co nie znaczy, że pełne były piromanów. 🙂 Spalenie wieży o niczym nie świadczy. A jeżeli już, to prędzej o obsesji na punkcie Tyriona, który rzekomo mógł się tam ukrywać, niż o piromanii.
Nie samo spalenie było tutaj oznaką piromancji, ale raczej celebracja tego wydarzenia.
Robert Snow natomiast jest trollem, który zawsze musi się nie zgadzać z oczywistą rzeczą tylko po to, aby robić zamęt w komentarzach.
Ja zaś uważam, że to ty jesteś żałosnym trollem, który poza zaczepianiem innych uczestników dyskusji nigdy nie powiedział tutaj niczego ciekawego. I co? Masz słowo na słowo.
A jak chcesz jednomyślności to idź na stronę wyborczej, trollu.
Ten komentarz to chyba o sobie pisałeś, bo pasuje idealnie
Miałem zadać takie żartobliwe pytanie w stylu Prawaka:
Czy Dorne powinno ubiegać się o reparacje wojenne od Targeryan, a Dorzecze od Lannisterów?
Jednakże ochota zażartowania zmieniła się w konkretną zagwozdkę. Czy w świecie Martina coś podobnego do reparacji w ogóle istnieje? Wiele było wojen pomiędzy poszczególnymi krainami, więc zniszczeń zapewne też. Czy coś podobnego do reparacji w ogóle istniało?
Gościu, czegoś takiego nie było w sredniowieczu… byly trybuty. Oboje w 7 królestwach zdaje się zdarzały.
Z ciekawosci – co sie dzieje z Howlandem Reedem ? Jest na to jakas teoria ?
Nie rozumiem skąd to twierdzenie że Cersei jest głupia skoro wykiwała Neda i kilka razy Tyriona, uważanego za najbardziej przebiegłego z przebiegłych. Faktycznie z czasem dużo traci lecz co do jej poczynań to wciąż da się je mniej lub bardziej racjonalnie ocenić.
Kiedy Cersei wykiwała Neda? Po tym jak jej POWIEDZIAŁ co zamierza? Pies miałby na tyle sprytu, żeby ugryźć, gdy go kopią. Neda wykiwał Littlefinger. A Tyriona kiedy?
Tuż po oblężeniu Królewskiej Przystani. Pytanie na ile zadziałał spryt Cersei, a na ile niechęć Tywina.
Nie trzeba było wielkiego sprytu, żeby naskarżyć ojcu na nieprzytomnego Tyriona. Karzeł podjął kilka działań, które nie mogły spodobać się Tywinowi. Dalej zadawał się z kurwami, a w dodatku uwięził Tommena. Sam się pogrążył i gniew Tywina był tylko kwestią czasu.
zdaje mi się, że popełniacie błąd porównując Cersei z mistrzami spisku i intryg jakimi są Petry, Varus i Tyrion. Cersei oczywiście im nie dorasta do pięt, ale jest odległa od bycia głupią czy opętaną. Tak wykiwała Neda, czyli była od kogoś bystrzejsza. Zabiła króla w dogodnym dla siebie momencie. Jeszcze raz, nie twierdzę że jest turbo przebiegła, ale na pewno nie jest głupia.
Nie była bystrzejsza, tylko w odróżnieniu od Neda nie miała skrupułów. Pamiętaj, że Robert nie zginął na tym polowaniu. Ba, mógł w ogóle nie spotkać żadnego dzika, tylko dajmy na to sarnę. Co w tym takiego sprytnego? Gdyby Ned też nie miał skrupułów to o wszystkim by mu powiedział. A nawet ranny Robert miał jeszcze dość sił i wpływów, żeby pozatykać głowy wszystkich zainteresowanych na pikach. Cersei miała po prostu szczęście (czytaj – plot armor od Martina).
No i właśnie Ned miał skrupuły i Cersei o tym wiedziała, więc wykiwała go.
„Wykiwanie” zakładałoby, że istniało między nimi jakieś współzawodnictwo, jakaś gra. A niczego takiego nie było. Ned wyłożył karty, a Cersei usiłowała się bronić. Dość nieudolnie zresztą. Bo gdyby nie zdrada i podstęp Littlefingera ze strażą, to jednak by się jej nie udało. Nawet mimo zranienia Roberta.
Cóż, należę to tej mniejszości, która nie wierzy w R+L=J, dlatego mam kilka pytań. W jaki sposób Ned zdołał zniszczyć ToJ. Zakładając że użył dzikiego ognia, skąd o nim wiedział, skąd wiedział jak działa, jak go bezpiecznie użyć itd. Taka eksplozja na pewno byłaby słyszana i widziana z daleka. Dlaczego gwardziści opuścili twierdzę i zdecydowali się na pojedynek, skoro jak zawsze było to podkreślane w książkach jaką to daje przewagę? Czy naprawdę było tam tylko 7 na 3, czy żadna ze stron nie miała ze sobą oddziałów i służby? Czy możliwe było by 7 pokonało TYCH 3, w końcu to byli najlepsi, zaprawieni w walce gwardziści, legendarni wręcz wojownicy, a drużyna Neda, nie oszukujmy się nie byli to wybitni szermierze czy rycerze? I ostatnia sprawa, skoro Jon jest najważniejszą żyjącą w królestwie osobą, dlaczego Ned wydaje się nie poświęcać mu zbyt wiele uwagi, zarówno codziennym życiu i rozmowach, ale co ważniejsze również w swoich POV-ach. Decyzja o wysłaniu go na Mur wydaje się drobnostką, którą nie zaprząta sobie głowy, a jeśli faktycznie Jon byłby dziedzicem, bez względu na wszystko co obiecał siostrze, powinna budzić w nim większe emocje i refleksję.
Oczywiście jeśli Redakcja uzna że temat był już zbyt wiele razy wałkowany to się nie obrażę:) Ale teoria ta jest tak grubymi nićmi szyta, że Martin będzie musiał się wysilić, żeby mnie przekonać 😉
Ned autentycznie traktował Jona jak swojego benkarta. Według mnie, dla niego ten temat był po prostu zamknięty. Bardziej skupiał sie na Lyannie gdyż ją stracił a Jon żył i miał się dobrze (względnie). Choć, o ile się nie mylę, kiedy Ned siedział zamknięty w celi z rozwaloną nogą, coś mu tam świtało żeby wyjaśnić Jonowi co nieco…
Mnie bardziej zastanawia ta cała szopka, którą odstawili Rhaegar i Lya. Czy to była miłość czy jakaś obsesja? Dlaczego zrobiono z ich związku tak wielką tajemnicę? Gdyby w Królestwie w miarę szybko rozeszła się wiadomość o ślubie wojna mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej. Robert nie dałby rady zebrać pod sobą aż tylu lordów. W końcu starkówna byłaby żoną następcy trony. Z resztą gdyby Targaryenowie wygrali prawda i tak by wyszła na jaw.
Dla mnie też nic się tu kupy nie trzyma. Przede wszystkim nie mogę zrozumieć, czemu Rhaegar i Lyanna, jeżeli naprawdę się kochali, nie próbowali sprawy wyjaśnić i załagodzić sporu. Ona nie daje znaku życia i doprowadza do śmierci ojca i brata, a on, machając sztandarem, bez słowa wyrusza na wojnę przeciw Starkom. To ma sens WYŁĄCZNIE jeżeli uznamy, że wersja oficjalna jest prawdziwa – Rhaegar uprowadził Lyannę i więził.
No właśnie…a co bardziej dziwne tylko Ned i Howland (człowiek widmo) znają wersję najbliższą prawdzie. Aż dziwne, że nikt poza nimi nie byłby w stanie ewentualnie zakwestionować tego, że to było porwanie. Przecież byli jacyś dworzanie, świta Rhaegara, świadkowie, ktokolwiek…ludzie gadają, plotlują. Tymczasem wszyscy w Siedmiu Królestwach (i poza nim) mówią o tym że Lyanna była więziona…ech…tylko czytelnikom PLiO ubzdurała się jakaś wielka miłość 🙂
Załagodzić spór? Z jednej strony wkurzony Baratheon ze wsparciem Starków i Arrynów, a z drugiej wzgardzone i upokorzone Dorne. Do tego bigamia, która chyba od czasów Aegona Zdobywcy nie miała miejsca. Regał rozegrał sprawę najgorzej jak się dało.
Ale nie mamy tu do czynienia z jakimiś drobnymi szlachetkami ganiającymi się z szablami po spornej kupie gnoju, tylko z królem i księciem połowy znanego świata do cholery. Kto jak kto, ale oni akurat mogli powstrzymać to szaleństwo, gdyby tylko chcieli. Ze Starkami można było sprawę wyjaśnić zamiast ich palić i wydawać im wojnę. Ślub Lyanny z następcą tronu nie byłby chyba takim afrontem? Dorne można było ugłaskać jakimiś koncesjami i dać im np. Viserysa. Roberta też dałoby się czymś przekupić. Tymczasem Targaryenowie idą prosto na konfrontację. Nawet Rhaegar niczego nie próbuje naprawić tylko rusza zatłuc brata swojej rzekomej ukochanej. Takie zachowanie ma sens tylko wtedy, gdyby Rhaegar naprawdę porwał i zgwałcił Lyannę, a Aerys chciał uchronić go przed odpowiedzialnością. I nie mówcie mi tu, że wszystko potoczyło się za szybko, że niczego nie można było zatrzymać, blablabla, bo żadna wojna w historii nigdy tak nie wyglądała. Zawsze działa dyplomacja i zawsze można się dogadać, jeśli jest ku temu powód i wola.
Może to ma związek z tym co Rhaeger wyczytał w tej enigmatycznej księdze. I stąd takie zachowanie bo to nie trzyma się kupy jednak .
Bo Ned skupił się na jego ocaleniu. Dla niego to jest Jon, którego uratował, nie żaden dziedzic. Nie po to Ned walczył za Roberta, żeby potem wznosić sztandary smoczej reakcji 😉
Osobiście również nie uważam, że L+R=J jest niepodważalnym i niezaprzeczalnym faktem. Wiem i mam świadomość, że ze strony autora byłby to przekręt niemały i to zaplanowany już naprawdę dawno, dodatkowo powyższą teorię niejako potwierdza serial. Jednak co jeśli cała teoria jest jedynie odwróceniem uwagi? Może ze strony Martina jest to aż tak przemyślny ruch i fortel, na który złapali się nawet najzagorzalsi z fanów, tacy którzy znają jego sagę niemalże że na pamięć, a którzy jednak koniec końców niczym detektywi w scanie jak z taniego kryminału poznając prawdę przeżyją kalejdoskop wspomnień poszlak, które mieli jednak cały czas przed oczyma. Ja właśnie tak gdzieś podskórnie czuję że Jon jest tak naprawdę tylko i aż bękartem Neda, a prawdziwym synem Rhaegara Targaryena i Lyanny jest Edric Dayne, osoba która prawdopodobnie jest powiernikiem Świtu, który to jest najlepszym kandydatem na Światłonoścę, o ile ten miałby być prawdziwym mieczem a nie jedynie symbolem. Chcę jednak zaznaczyć, że w mojej opinii nawet jeśli mam rację w żaden sposób fakt taki nie umniejszałby Jonowi roli jaką ma do odegrania w sadze, bo czyż trzeba być królem by zostać bohaterem?
Dedecy spotkali się z Martinem przed kręceniem serialu .Martin zadał im pytanie o rodziców Jona Snowa i odpowiedzieli poprawnie .Potem lata później umieścili to w serialu, wiec sprawa wyjaśniona .Albo Martin jest trollem tysiąclecia i wszystko w serialu to jego troll na twórcach , łącznie z wybrańcem Snowem i szaloną Danką 😀 .Ale serio nie ma na to szans
Po pierwsze to tylko legenda, o której wszyscy w fandomie mówią, ale której Martin nigdy nie potwierdził. Podejrzewam, że sami dedecy to wymyślili dla reklamy. Jak zresztą wiele innych rzeczy, w które święcie wierzą fani. Jeżeli się mylę to poproszę o link do stosownej wypowiedzi Martina. A po drugie – nawet jeżeli to prawda – fakt iż odpowiedzieli poprawnie nie oznacza, że odpowiedź brzmiała: Rhaegar i Lyanna. Prawda? 🙂
Poza tym wszystkie sezony w których niejako brakowało już materiały źródłowego to praktycznie jeden wielki fanservice. Trochę to wygląda jak gdyby Dedecy nie ekranizowali już książek a teorie fanowskie okraszone Danką bez czapki na turbo smoku. Co chodzi o granie na nosie to sam Martin owym panom pojechał jak należy w Ogniu i krwi pisząc niemalże jasno że smoki nie mogły z jakiegoś powodu (prawdopodobnie magicznego) przelatywać nad murem. Więc biorąc tę grę na nosie niewiadomo co może jeszcze do tej pory chować w rękawie.
„pisząc niemalże jasno że smoki nie mogły z jakiegoś powodu (prawdopodobnie magicznego) przelatywać nad murem. ”
W którym momencie serialu smoki przelatują nad murem?? Przecież mogły przelecieć ze smoczej skały, obok nad morzem ,w żadnym wypadku nad murem.Poza tym szukanie zgodności z książkami w serialu??, gdzie Danka radośnie sobie chodzi w płomieniach od 1 sezonu??,gdzie Martin od lat powtarza ,ze Targowie nie są odporni na ogień i to był jednorazowy przypadek przy wykluciu jaj 🙂
„nie oznacza, że odpowiedź brzmiała: Rhaegar i Lyanna. Prawda? 🙂”
a kim byli rodzice Snowa w serialu??No właśnie to świadczy o tym ,ze taka była odpowiedz.
Nie, to świadczy tylko o tym, że dedecy uwielbiają fanserwis. Wszyscy przecież pamiętamy, jaka była wtedy presja fanów, żeby Jon został ożywiony, żeby okazał się Targaryenem i żeby miał romans z Dany. Można było tę presję wręcz nożem kroić. 🙂 Błąd kolegi polega na założeniu, że dedecy w jednych sprawach trzymali się pryncypiów, podczas gdy liczne przykłady w innych pokazują, że tak nie było.
Broń boże, nie wymądrzam się. Daleki jestem od twierdzeń ex cathedra, że na pewno będzie tak i tak. Ale jeszcze dalej mi do uznania, że wszystko jest już pokazane i może różnić się tylko szczegółami. Prognozowanie na podstawie serialu to ślepa uliczka.
„jaka była wtedy presja fanów, żeby Jon został ożywiony, żeby okazał się Targaryenem i żeby miał romans z Dany. Można było tę presję wręcz nożem kroić. 🙂”
Otóż nie mój drogi .Alan Taylor jeden z reżyserów serialu i to najlepszych ,wyraźnie mówił ,ze George już na etapie kręcenia 2 sezonu wyznał ekipie ,ze PLIO to zawsze była historia Jona i Dany i ich przeznaczeniem było się „hajtnąć” https://pizzabottle.com/44907-george-r-r-martin-said-jon-snow-daenerys-always-going-hook/
Żaden fanserwis 😀
Może tak, może nie. Takiego gadania po latach nie można brać całkiem na serio. Dedecy teraz też gadają, że już bodajże od 5 sezonu planowali, że to Arya zabije Nocnego Króla, a moim zdaniem nie ma w tym słowa prawdy. Pamiętaj, że i Martin i oni to ludzie show biznesu. Powiedzą ci wszystko co chcesz usłyszeć. Jak zobaczę to w książce to wtedy uwierzę. 🙂
Zaraz zaraz, ale czemu towarzysze Neda nie mieliby być świetnymi wojownikami? Walczyli na wojnie, byli synami lordów, otrzymali odpowiednie szkolenie. Jak dla mnie dobra podstawa by byli wojownikami.
Takich wojowników były w 7 królestwach setki jeśli nie tysiące (pomniejsi lordowie lub ich synowie), owszem wszyscy otrzymywali wyszkolenie rycerskie, nawet miała doświadczenie bitewne, ale po drugiej stronie stali Dayne, Hightower, Whent. Nie twierdzę że towarzysze Neda byli słabymi wojownikami, tylko że mieli na przeciwko siebie dużo lepszych i wcale 7 na 3 nie dawało im to nie wiadomo jakiej przewagi. Po prostu ten fragment teorii wydaje mi się mocno naciągany, nawet biorąc pod uwagę możliwe wargowanie Reeda.
W temacie wieży radości polecam ten esej w języku angielskim:
https://sweeticeandfiresunray.com/2015/10/30/the-cursed-souls-of-eddard-and-robert/
Ciekawe spojrzenie na możliwy przebieg i motyw walki Neda Satrka z gwardzistami
Zgadzam się w zupełności, eseje Sweetsunray to moim zdaniem analiza PLIO na najwyższym poziomie – choć z niektórymi jej wnioskami i teoriami się nie zgadzam. Warto też przeczytać cykl o motywach związanych z niedźwiedziami. Kiedyś miałem w planach przełożenie część z tych tekstów, albo napisanie artykułów na ich podstawie, przedstawiających najważniejsze elementy teorii w skróconej formie – podobnie jak przy „Mitycznej Astronomii”. Zwróciłem się do autorki z prośbą o udzielenie zgody i ją otrzymałem. Niestety, potem nic z tego nie wyszło.
A może raczej „na razie nic z tego nie wyszło” i może się to jeszcze zmienić. Tłumaczeń całych tekstów pewnie nie będzie, ale coś „na podstawie” może się zdarzyć – np. przy odcinku o motywie niedźwiedziołaka, który zapowiedziałem jeszcze w listopadzie być może przedstawię w skróconej formie pewne bardzo interesujące spostrzeżenia Sweetsunray związane z niedźwiedziami w PLIO.
Jednym tchem przeczytałem eseje o niedźwiedzich motywach, jeszcze na forum westeros.org. Bardzo polecam ten jak i resztę tekstów Sweetsunray, można się nie zgadzać z niektórymi teoriami, ale ilość pracy i wiedzy autorki na temat mitologii, folkloru i literatury robi wrażenie. Bardzo liczę na coś „na podstawie” z Twojej perspektywy Bluetigerze 🙂
Przyłączę się do prośby Helma. Przy okazji, wczoraj Sweetsunray umieściła nowy tekst, tym razem o Branie.
Czy ser Duncan uprawiał seks z lady Rohanne na końcu drugiej opowieści z „Rycerza Siedmiu Królestw „?
Czy Waszym zdaniem Euron jako prawdopodobnie niedoszły wychowanek Bloodravena jest wargiem i w teorii mógłby szpiegować Victariona przez jego śniadą nałożnicę i Dany przez Daario?
Czy uważacie, że Missandei może być człowiekiem bez twarzy?
Daario Naharis to sam Euron i tak szpieguje Dany ,każdy to wie 😉
Niedawno czytałem, że inwazja Innych w PLiO jest nawiązaniem do współczesnego nam ocieplenia klimatu, co podobno potwierdził też GRRM. Czy w związku z tym słodko-gorzkie zakończenie może polegać na tym, że garstka ocalałych z apokalipsy (i smoczej i zombie) znajdzie się w świecie nienadającym się do zamieszkania i wypłynie na Zachód jak Elissa Farman i serialowa Arya?
Słodko-Gorzkie zakończenie to spalenie Królewskiej przystani przez rządną tronu Dany ,po wygranej wojnie wszech czasów z Innymi/Euronem .Martin jest ultrafanem Tolkiena .U Tolkiena tez po pokonaniu Mordoru/Saurona ,Shire poszło z dymem .To będzie właśnie wyraźne nawiązanie. Co prawda w żadnym wypadku nie będzie to wyglądało tak absurdalnie i idiotycznie ze sobie lata i pali cywili na prawo i lewo bo usłyszała dzwony🤣🤣🤣 .Ale kombinacja Drogon+dziki ogień,(smok w posiadaniu Młodego Gryfa??) i miasto które się nie podda ,zrobi swoje
Oho, widzę że kolega święcie wierzy w fanfika dedeków. 🙂
nie „wierze” tylko logicznie myślę.Serio myślisz ,że Dedecy zeszmacili by swoją ulubioną obok Aryii postać serialu, do poziomu Hitlera, gdyby to nie był pomysł Martina?? Pomysł jest jak najbardziej Martinowski ,wykonanie dedekowe, czyli tragiczne i absurdalne 😀
No cóż, tak właśnie myślę. To ludzie pozbawieni talentu i szczerze mówiąc podejrzewam, że książek Martina nawet nie czytali. Gdyby pomysł był martinowski to mielibyśmy jakieś sygnały już wcześniej, gdy Martin jeszcze pracował przy serialu. Tymczasem to typowa chałtura dedeków. Pomysł napisany na kolanie, niechlujnie, za pięć dwunasta, bez oglądania się na logikę i dotychczasowe prowadzenie postaci. Za dużo tego już widziałem, żeby nie poznać ich ręki. A te bajki o tajemniczych wskazówkach od Martina mogą opowiadać babci.
Looknie kolega:
https://www.youtube.com/post/Ugwv8bjgqzwcLucwOLp4AaABCQ
To też co prawda żaden dowód na to, co w książkach zrobi Martin, ale na to, że dedecy mataczą z pewnością.
W dalszym ciągu nie wierzę ,ze to sami wymyślili.I mówi ci to fan Dany.Zresztą cholera już wie ,Benioff to zwykły buc i megaloman i nie wiadomo co tam się działo od 5 sezonu ,gdy wybuchł ewidentny konflikt z Martinem
Też chciałbym wierzyć, że to co poczynili DeDecy to tylko fanfik, ale to myślenie życzeniowe. Wszystko wskazuje na to, że L+R=J a Dany oszaleje i cała saga zakończy się podobnie jak w serialu. Chyba że…
Martin tak długo nie ukończył Wichrów, bo pisze je od nowa po tym jak zobaczył serial, by zupełnie zmienić zakończenie. Wtedy faktycznie możemy zostać zaskoczeni.
Ja myślę raczej, że zakończenia nigdy nie miał. Oczywiście na początku, gdy siadał do pisania Gry o Tron, to miał jakąś koncepcję na całość, ale pisząc cykl tyle lat i wciąż go rozbudowując, po prostu nie da się utrzymać pierwotnych założeń. Do głowy przychodzą nowe pomysły, na niektóre sprawy patrzymy inaczej, pewne rozwiązania się nie sprawdzają. Dlatego nie wierzę w te rzekome wskazówki i instrukcje na przyszłość dla dedeków. Żaden pisarz tak nie pracuje. Gdyby Martin już wtedy wszystko wiedział to saga dawno byłaby napisana.
Zalezy co rozumiemy przez „Dany Oszaleje” to ,ze pojdzie drogą Ognia i Krwi i zacznie topic przeciwnikow we krwi(w koncu) nie oznacza jeszcze ,ze bedzie kompletnie „bat shit crazy” jak w serialu .Zreszta Martin lamie wszystkie schematy fantasy ,szalona corka szalonego ojca?? Istnieje większy schemat od tego??
Dokładnie. Szalonego Króla nie dlatego nazwano „szalonym”, bo był okrutny, tylko dlatego, że postępował w sposób niedorzeczny. Tywin Lannister wysłał starym i nowym bogom pewnie znacznie więcej ludzi niż Aerys, a nikt szalonym go nie nazywa. Dany póki co nie zdradza objawów postępowania niesprawiedliwego ani irracjonalnego, choć okrutnego na pewno (jednak nie bardziej niż sytuacja by tego wymagała, a nawet mniej).
Właśnie dlatego Szalony Król był Szalonym Królem bo postępował okrutnie względem m.in. Starków. Niedorzeczny również, ale to jednak jego krwawe akcje zapadły ludziom w pamięć bardziej, niż wymienianie co kilka miesięcy namiestników.
Drugi Mit
Dlaczego więc Tywina nikt nie nazywa „szalonym” skoro rozbijał głowy dzieci Elli Martell o mur??:D
Przede wszystkim postąpił wobec Starków i Baratheonów niesprawiedliwie i dlatego wybuchła rebelia. Król też ma obowiązki wobec wasali i musi przestrzegać ich praw. Na tym polega umowa feudalna. Gdyby miał jakieś racjonalne powody, żeby pozabijać Starków, to na metodę nikt by nie zwrócił większej uwagi.
Mieszkańcy Dorne pewnie nazywają Tywina okrutnym. W książce była propagowana wersja, że Góra sam to zrobił, bez wiedzy Tywina.
Okrutnym być może, ale nie szalonym.
W książce na ŻT będzie siedział uwielbiany przez lud i wiare „zaginiony syn” smok komediantów
Aegon Targaryen dlatego danka będzie taka wkurzona + pewnie padnie jej conajmniej 1 smok co wpędzi ją w jeszcze większy obłęd
Jakie Dorne miało plany względem Tyriona, gdyby Oberyn zabił Górę?