W tekście Nowa lady Harrenhal DaeL zwrócił naszą uwagę na fragment Nawałnicy mieczy, w którym do Sandora Clegane’a docierają fantastyczne pogłoski na temat wydarzeń, które rozegrały się w Królewskiej Przystani w dramatycznym pierwszym dniu 300 roku od Podboju Aegona. Jak dowiaduje się Ogar, o śmierć Joffreya obwiniony został Tyrion, a także jego „mała żonka”. Były gwardzista królewski reaguje zdziwieniem, nie rozumiejąc kim jest ta druga osoba:
– Co za żonka?
– Zapomniałem, że ukrywałeś się pod kamieniem. Ta dziewczyna z północy. Córka Winterfell. Słyszeliśmy, że zabiła króla zaklęciem, a potem zamieniła się w wilka, który miał wielkie nietoperzowe skrzydła i wyfrunęła przez okno w wieży.
—Nawałnica mieczy—
Jak słusznie zauważył DaeL, ów dziwaczny stwór, którego ponoć widziano jest wedle wszelkiego prawdopodobieństwa symboliczną zapowiedzią, że Sansa wejdzie kiedyś we władanie Harrenhal. Wilk pochodzi oczywiście z herbu Starków, zaś nietoperz widniał na tarczy nie tylko niesławnego rodu Lothstonów, lecz również Whentów, którym przyznano zamek po ich upadku. Warto przypomnieć, że właśnie do rodu Whentów należała żona Hostera Tully’ego oraz matka Catelyn i Lysy, lady Minisa. Jednakże w dzisiejszym odcinku spróbuję Was przekonać, że wilk o skrzydłach nietoperza jest również wskazówką kierującą nas ku opowieści, będącej jedną z inspiracji dla George’a tworzącego wątek Sansy. Mam tu na myśli zawartą w „Silmarillionie” jedną z trzech Wielkich Opowieści Pierwszej Ery – tę, o której Tolkien pisał tak:
Wśród opowieści o smutku i spustoszeniu, które do nas doszły z ciemności tamtych lat, są i takie, gdzie płacz miesza się z radością, a w cieniu śmierci nie gaśnie światło. Z tych zaś opowieści najpiękniej po dziś dzień brzmi w uszach elfów historia Berena i Lúthien.
—Silmarillion—
Historia Berena i Lúthien
Lúthien była córką Thingola, króla Doriathu i władcy Sindarów, czyli Elfów Szarych. Za matkę miała Melianę, jedną z istot zwanych Majarami. Majarowie zaliczali się do Ainurów, duchowych bytów podobnych do aniołów, tak jak Valarowie, przy czym ci drudzy byli znacznie potężniejsi. Zakochana w elfie Meliana przybrała cielesną postać, w której urodziła małżonkowi córkę. Lúthien, nazywaną Tinúviel (co znaczy „Słowik”), uważano za najpiękniejszą kobietę, jaka kiedykolwiek pojawiła się wśród elfów lub ludzi. Najbliższym przyjacielem królewny był Daeron, nadworny minstrel Thingola. To właśnie on odkrył, że Lúthien spotyka się ze śmiertelnym człowiekiem, Berenem, synem Barahira. Kierowany zawiścią, gdyż sam był w niej zakochany, lecz bez wzajemności, Daeron poinformował swojego władcę. Powiedzieć, że Thingol nie był szczególnie zadowolony, to nie powiedzieć nic. Jak wyjaśnia narrator opowieści, monarcha uważał, że nawet książęta elfów nie są godni jej ręki, a ludzi nie uznawał za odpowiednich nawet do tego, żeby mu służyli. Rozgniewany król polecił strażom pochwycić Berena i przyprowadzić go przed swoje oblicze, jednak dowiedziała się Lúthien i sama przyprowadziła ukochanego przed oblicze ojca. Jako gościa chroniło go prawo uznawane za nienaruszalne. Jednak gdy Beren oznajmił, że nigdy nie wyrzeknie się miłości do królewny, król tak się uniósł, że zebrani dworzanie sądzili, że każe natychmiast stracić przybysza. Thingol nazwał go „nikczemnie urodzonym śmiertelnikiem” i zasugerował, że jest albo szpiegiem albo niewolnikiem Mrocznego Władcy, Morgotha.
Jednak Beren się nie ugiął i śmiało oznajmił, że jego ród „nie zasłużył na takie obelgi z ust elfa, czy nawet króla elfów”. Oświadczył, że jest synem wielkiego bohatera Barahira, który niegdyś dzielnymi czynami przysłużył się w bitwie królowi elfów, Finrodowi Felagundowi z Nargothrondu. Jako dowód okazał pierścień, który Finrod podarował jego ojcu. Tymczasem królowa Meliana, która jako jedna z Majarów miała dar widzenia do pewnego stopnia przyszłości, ostrzegła męża, że jego los jest związany z losem Berena i zachęcała go do ostrożności. Thingol obmyślił więc plan, który wydawał mu się chytrym wyjściem z tego położenia. Ogłosił więc, że odda Berenowi rękę córki tylko wtedy, jeśli człowiek dostarczy mu jeden z trzech silmarilów, wspaniałych klejnotów zrabowanych niegdyś przez Mrocznego Władcę, który nosił je w swojej żelaznej koronie. Zadanie wyglądało na niemożliwe do zrealizowania i gdyby Beren przyjął taką misją, byłby to dla niego niemal pewny wyrok śmierci. Jednak mężczyzna przyjął ten warunek i przysiągł, że gdy następnym razem się spotkają, będzie trzymał w dłoni silmaril. Następnie opuścił Doriath.
W tym momencie zatrzymam się, by zwrócić Waszą uwagę na to, że w Pieśni Lodu i Ognia pojawiają się aż trzy imiona zaczerpnięte z tej opowieści. W Westeros imię „Beren” i jego warianty są najwyraźniej dość powszechne na Północy. Wśród postaci historycznych wspomnianych w Świecie Lodu i Ognia natrafiamy na Berenę Stark, córkę lorda Berona Starka i lady Lorry Royce (sam Beron był synem Brandona i wnukiem Cregana, mówimy więc tu o epoce, kiedy rozgrywa się opowiadanie „Wilczyce z Winterfell”, w którym być może pojawi się sama Berena). W samym PLIO pojawia się lady Berena Tallhart z domu Hornwood, która jest jeńcem Ashy w Deepwood Motte. Jej syn nosi imię Beren. GRRM pożyczył od Tolkiena również imię Daeron, częste w imię Targaryenów – wystarczy wspomnieć Młodego Smoka Daerona I, bardziej pokojowo nastawionego Daerona II i Daerona zwanego Pijakiem, starszego brata Jaja. Jednak do Tolkienowskiego pierwowzoru najbliżej postaci, której imię nie brzmi dokładnie „Daeron”, jednak jest do niego bardzo zbliżone, po prostu przestawiono dwie litery. Chodzi tu o Dareona, śpiewaka z Nocnej Straży, który towarzyszy Samowi Tarly’emu i Aemonowi w podróży do Starego Miasta, jednak porzuca ich w Braavos. Jak wspomniałem, Daeron z Doriathu był właśnie minstrelem. W Nawałnicy mieczy jest również wzmiankowana Meliana, które to imię prawdopodobnie jest nawiązaniem do Meliany z „Silmarillionu” (ang. Melian). Jak za chwilę się przekonamy, na tym związki pomiędzy PLIO i dziejami Lúthien się nie kończą.
Kontynuując to krótkie streszczenie wspaniałej opowieści Tolkiena, do której przeczytania gorąco Was zachęcam, docieramy do momentu, gdy po opuszczeniu Doriathu Beren powędrował do innego elfickiego królestwa, Nargothrondu. Panował tam Finrod Felagund, któremu życie podczas jednej z bitew z Morgothem ocalił jego ojciec Barahir. Gdy poprosił Finroda o pomoc, ten natychmiast się zgodził, jednak gdy wieści o tej decyzji rozeszły się na dworze, dwóch przebywających tam wówczas książąt zaczęło podburzać lud przeciwko królowi. Byli do Celegorm i Curufin, podstępni synowie Fëanora, twórcy silmarilów. Oznajmili, że to oni mają prawa do klejnotów, a poza tym wspierając Berena w jego zadaniu Finrod narazi całe królestwo na gniew Mrocznego Władcy. Mieszkańcy Nargothrondu dali się im przekonać, przerażeni katastroficznymi obrazami, jakie opisywał im Curufin. Synom Fëanora chodziło zaś nie tyle o dobro państwa, co o korzyści dla nich samych. Zamierzali doprowadzić do tego, by Finrod samotnie wyruszył z Berenem ku pewnej zgubie, po czym to oni przejmą tron. Widząc, że poddani go opuścili, Finrod zdjął z głowy koronę i cisnął ją na posadzkę, zaklinając się, że choćby wszyscy złamali przysięgi jakimi byli związani jako jego wasale, on sam wypełni do końca swoją obietnicę daną Barahirowi i jego potomkom, której symbolem był pierścień. Wtedy wystąpiło dziesięciu elfów, gotowych towarzyszyć swojemu władcy podczas niebezpiecznej wyprawy. Finrod powierzył rządy w Nargothrondzie swojemu bratu, Orodrethowi (odgrywającemu większą rolę w opowieści o Túrinie), po czym opuścił swoją stolicę, prowadząc przez bramę nie zbrojny zastęp, lecz niewielką grupkę.
Finrod, Beren i ich kompania maszerowali w stronę Angbandu, niezdobytej fortecy Morgotha. Jednak najpierw musieli ominąć inną twierdzę znajdującą się w rękach Nieprzyjaciela, Tol-in-Gaurhoth. Jak na ironię, to właśnie król Finrod zbudował niegdyś tę warownię, znaną wówczas jako Minas Tirith, a dowodził nią Orodreth, później jednak została zdobyta przez orków i stała się siedzibą jednego z głównych dowódców wojsk Morgotha, upadłego Majara Saurona. (Minas Tirith z Pierwszej Ery, fortecy Finroda w Beleriandzie, nie należy mylić z wzniesioną znacznie później Minas Anor w Gondorze, która otrzymała później taką samą nazwę, oznaczającą Wieżę Czat). Żołnierze Saurona pojmali drużynę Berena i zawlekli jej członków przed oblicze swojego pana. Finrod stoczył wtedy słynny pojedynek na pieśni mocy, jednak Sauron w końcu go zwyciężył. Przyszły władca Mordoru chciał się dowiedzieć, kim są jego jeńcy, a gdy ci odmówili odpowiedzi, rozkazał wtrącić ich do lochów. Chcąc złamać ducha więźniów, wysyłał jednego ze swoich monstrualnych wilków, by pożerał ich jednego po drugim, tak że w końcu przy życiu zostali tylko Finrod i Beren. Gdy potwór przyszedł po człowieka, król elfów zdobył się na ostatni bohaterski czyn i bez żadnego oręża pokonał bestię, odnosząc przy tym śmiertelne rany.
Tymczasem do Lúthien dotarły wieści o pojmaniu Berena i postanowiła udać się mu na pomoc. Dowiedział się o tym Daeron, który ponownie udał się ze wszystkim do króla. Thingol polecił wtedy trzymać córkę pod strażą w areszcie domowym, jednak w końcu udało się opuścić Doriath. Gdy wędrowała w kierunku Tol-in-Gaurhoth, wpadli na nią synowie Fëanora, Celegorm i Curufin. Po pojmaniu Berena i jego kompanów Sauron nabrał podejrzeń i polecił pilniej strzec równiny, wysyłając także wilki, które nękały okoliczne ziemie. Przeciwko temu zagrożeniu wyprawili się dwaj książęta. Razem z nimi na łowy wyruszył Huan, ogromny pies, którego Celegorm otrzymał od Valara Oromëgo, pana lasów. Z tego powodu zwano go Ogarem Valarów. Teraz, gdy dwaj synowie Fëanora spotkali Lúthien, postanowili, że zabiorą ją siłą do Nargothrondu i zmuszą jej ojca, by oddał ją za żonę Celegormowi. Jednak Huan nie był zwykłym zwierzęciem i rozumiał mowę, choć przepowiedziano, że sam przemówi tylko trzykrotnie. Jak powiada Silmarillion, Ogar „miał serce szlachetne (…), pokochał Lúthien i ubolewał nad tym, że ją więziono”. Pies użył po raz pierwszy swojego głosu, by wyjawić jej plan ucieczki i wyprowadził ją z Nargothrondu. Jadąc na jego grzbiecie córka Thingola dotarła w końcu do fortecy Saurona i stanęła na moście. Tam zagrodził jej drogę wilk Saurona, z którym jednak rozprawił się Ogar. Nieprzyjaciel wysyłał przeciwko nim kolejne wilki, w tym Draugluina, pierwszego z wilkołaków. W końcu, widząc że nic to nie dało, Sauron jako mistrz sztuki zmieniania kształtu sam przybrał postać ogromnego wilka i sam ruszył do boju. Pojedynek Huana i Sauronem trwał długo, ale w końcu Lúthien czarami sprawiła, że przeciwnika ogarnęła senność i na moment się zachwiał. Wtedy Ogar chwycił go za gardło i już nie puścił, choć Sauron zmienił się w potwornego węża. W końcu stanęła nad nim Lúthien i oznajmiła, że albo się podda, albo utraci cielesną powłokę i będzie się błąkał jako duch. Wtedy Sauron skapitulował, oddał królewnie władzę nad twierdzą i uciekł pod postacią nietoperza, gdy Huan go wypuścił. Lúthien zdjęła mroczne zaklęcia rzucone na fortecę i wyzwoliła jeńców Saurona. W najgłębszym lochu odnalazła zaś Berena.
Wilk-nietoperz
Jest to tylko streszczenie opowieści, więc odsyłając Was do tekstu Tolkiena, pominę niektóre wydarzenia. Dość powiedzieć, że na drodze Beren i Lúthien ponownie stanęli zdradzieccy synowie Fëanora, zaś Ogar Valarów potwierdził swój wcześniejszy wybór i wypowiedział wierność złemu panu. Później Beren wyruszył samotnie w stronę Angbandu, chcąc wypełnić przysięgę. Jednak Ogar pomógł Lúthien go dogonić i użył po raz drugi daru mowy, by objaśnić swój kolejny plan. Huan i królewna wrócili do opuszczonej warowni Saurona, skąd zabrali zdjętą z wilka Draugluina skórę, a także powłokę Thuringwethil, istoty która pod postacią nietoperzycy przenosiła wiadomości pomiędzy Sauronem i Morgothem. Przy pomocy czarów Lúthien przybrała postać nietoperza, zaś na Berena nałożyła powłokę wilkołaka (czyli potwornego wilka).
Jak opisuje to Silmarillion:
Za radą Huana i z pomocą czarów Lúthien [Beren] przywdział skórę Draugluina, królewna zaś okryła się skrzydlatą skórą Thuringwethil. Beren zaprawdę wyglądał teraz jak wilkołak, z tą tylko różnicą, że w jego oczach świecił duch czysty, chociaż posępny; zgroza odmalowała się w nich, kiedy zobaczył wczepioną w swój grzbiet istotę podobną do nietoperza ze zmiętymi skrzydłami. W świetle księżyca skoczył, wyjąc, ze wzgórza, a nietoperzyca żeglowała w powietrzu nad jego głową.
—Silmarillion—
Widzimy tu dokładnie ten sam obraz, co w cytacie z Nawałnicy mieczy, który przytoczyłem na początku niniejszego tekstu – wilka o skrzydłach nietoperza. Sądzę, że to właśnie do tych przebrań Berena i Lúthien nawiązuje George R.R. Martin, gdy pisze o Sansie, która miała się zmienić w wilka o skrzydłach nietoperza. Zwróćmy także uwagę na inne ciekawe powiązanie – towarzyszem Lúthien staje się Ogar, który wcześniej był na służbie podłego Celegorma, zaś Sansie pomaga zwany Ogarem Sandor Clegane, obrońca Joffreya. W obu przypadkach pojawiają się też plany wydania bohaterki za tego podłego księcia (w PLIO staje się on potem królem). Jeśli zaś prawdziwa jest teoria mówiąca o tym, że Sandor Clegane przeżył i stał się Grabarzem z Cichej Wyspy, jednym z milczących braci, być może widzimy tu kolejną inspirację – w końcu Huan, Ogar Valarów także milczał, choć dane mu było trzykrotnie przemówić. Zgodnie z przepowiednią Huana mógł pokonać tylko najpotężniejszy z wilków – być może w PLIO będzie temu odpowiadało starcie z masywnym Robertem Strongiem, który kiedyś prawdopodobnie był Gregorem Clegane’em, członkiem rodu, na którego tarczy widnieją czarne psy. Możliwe również, że przejęcie przez królewnę złowieszczej warowni Tol-in-Gaurhoth znajdzie swój odpowiednik, gdy Sansa obejmie w posiadanie przeklęte zamczysko Harrenhal.
Możliwe, że dalsze losy Lúthien będą też inspiracją dla kolejnych wydarzeń z życia Sansy. Być może „kamienny olbrzym”, Petyr Baelish, odegra tu taką rolę, jaką u Tolkiena odegrał Morgoth. Gdy Beren i Lúthien dotarli do jego fortecy, Angbandu, Mroczny Władca domyślił się, że coś jest nie tak i siłą woli sprawił, że przebranie królewny zniknęło. Jednak Lúthien odważnie stanęła przed jego tronem, oznajmiła kim jest i „zaofiarowała się, że będzie dla niego śpiewać jak minstrele na dworach królów”. Oczarowany jej urodą Morgoth zgodził się, „lecz jego własna nikczemność zgubiła go”. Lúthien zaczęła bowiem pieśń, która uśpiła wszystkich obecnych i nawet sam Mroczny Władca uległ zaklęciu.
Wionęła płaszczem przed oczyma Morgotha, wtrącając go w sen tak czarny jak Zewnętrzna Pustka, po której niegdyś błądził samotnie. Nagle padł jak góra rozsypująca się w lawinie, runął z łoskotem ze swego tronu i legł twarzą do ziemi na dnie piekła. Żelazna korona z głośnym brzękiem stoczyła się z jego głowy.
—Silmarillion—
Littlefinger radzi Sansie, by oczarowała Harrolda Hardynga, dziedzica Doliny Arrynów. Możliwe jednak, że „córka Winterfell”, która ponoć zabiła zaklęciem Joffreya i uciekła z Królewskiej Przystani pod postacią wilka o skrzydłach nietoperza, zdoła także przechytrzyć mistrza gry o tron. A wtedy Petyr Baelish, braavoski kamienny olbrzym, upadnie tak samo, jak dzięki Lúthien runął z tronu Mroczny Władca.
Na tym zakończę niniejszy odcinek, mając nadzieję, że także uważacie wymienione tu powiązania pomiędzy jedną z najpiękniejszych opowieści Tolkiena a powieściami George’a R.R. Martina za interesujące. Co do dalszych czynów Lúthien i Berena, znów odsyłam Was do XIX rozdziału Silmarillionu. Nie pozostaje mi nic innego jak zauważyć, że gdy Petyr Baelish powiedział Sansie, że „życie to nie pieśń”, mógł nie mieć racji. Wydaje się, że jej własne życie jest w pewnym stopniu echem Ballady o Leithian, czyli pieśni o losach Berena i Lúthien.
Cytaty z Silmarillionu podano za przekładem Marii Skibniewskiej.
Zawsze intrygował mnie otwierający ten tekst cytat. I nie wiedziałem do czego go przyczepić. Tylko nie wiem niestety czemu pominąłeś dalszą część :„To głupota. Sansa zna tylko pieśni, nie zaklęcia”. Zwłaszcza, że w Pieśni Lodu i Ognia od pieśni do zaklęć jest niebezpiecznie blisko.
Niemniej bardzo zaskakujący i ciekawie rozbudowany pomysł, choć nie wiem, czy nie zbyt wybiegający w przyszłość. Jeśli jednak ja dobrze pamiętam Beren zdobywa silmarilion, ale cała historia kończy się śmiercią jego i Luthien oraz zniszczeniem miasta elfów (czyżby pisał to GRRM, a nie Tolkien?) . Serial pokazał Sansę, która przeżyje, czy jej śmierć wchodzi w rachubę? Teraz to ja wybiegam myślami za daleko…
Bardzo dziękuję za zwrócenie uwagi na ten ciekawy dalszy ciąg – a powód dla którego go pominąłem jest prosty: byłem zbyt leniwy, żeby poszukać tego fragmentu w książkach, więc wykorzystałem cytat w formie w jakiej przytacza go DaeL w tym tekście o Sansie i Harrenhal, który wspominam na początku. Ale to zestawienie zaklęć i pieśni jest fantastyczne.
A odnośnie dalszych losów Berena i Lúthen: [spoiler]
W streszczeniu doszedłem do momentu, kiedy Lúthien usypia Morgotha. Potem Beren przy pomocy noża wydobywa jeden z silmarili z Żelaznej Korony. Ale gdy próbuje wyciągnąc drugi, ostrze się łamie i drzazga trafia Morgotha w policzek. Beren i Lúthien uciekają, ale drogę zagradza im potworny wilk Carcharoth. Beren błyska mu przed oczami silmarilem, ale monstrum odgryza mu dłoń i pożera ją razem z klejnotem. Beren mdleje i sytuacja staje się rozpaczliwa, bo nadciągają żołnierze wroga. Ale wtedy zjawia się Thorondor, władca orłów, i zanosi bohaterów w bezpieczne miejsce. Lúthien pielęgnuje rany Berena i mężczyzna wraca do zdrowia.
Potem wracają na dwór Thingola i król pyta się, czy wypełnił przysięgę. Beren oznajmia, że tak – silmaril jest teraz w jego ręku. Potem owiera lewą dłoń, która okazuje się pusta. Następnie wyciąga prawą rękę i okazuje się, że jest pozbawiona dłoni. Wtedy Beren i Lúthien opowiadają o wszystkim co zaszło i serce króla miękknie. Jakiś czas później do stolicy docierają wieści, że wilk Carcharoth po połknięciu silmarila wpadł w szał, bo uświęcony klejnot pali go od środka. Bestia zagraża mieszkańcom Doriathu, więc zorganizowane zostają słynne Łowy na Wilka. Biorą w nich udział: król Thingol, Beren Jednoręki, dowódca wojsk królewskich Mablung, mistrz łuku Beleg i ogar Huan.
W starciu z Carcharothem śmiertelne rany odnosi Beren, zasłaniając króla, ale Huan pokonuje przeciwnika, choć za cenę własnego życia. Potem Thingol, Mablung i Beleg przynoszą do stolicy ma marach umierającego Berena i ciało Huana. Lúthien wpada w rozpacz i jej dusza opuszcza ciało i trafia do Domu Umarłych, którym włada Valar Mandos. Lúthien zaśpiewała tam pieśń tak przepełnioną żałem, że nawet niewzruszony Mandos zapłakał i zlitował się nad parą. Valarowie dali wtedy Lúthien wybór: mogła zamieszkać razem z nimi w szcześliwym Valinorze i zapomnieć o troskach albo oddać własną nieśmertelność, by i ona i Beren wrócili do świata żywych, choć tylko na pewien czas, po czym umrą jak zwykli śmiertelnicy. Lúthien wybrała tą drugą drogę i razem z Berenem wróciła do Beleriandu. Thingol zmienił swoje nastawienie do ludzi i zgodził się potem wychować na własnym dworze Túrina, innego z wielkich bohaterów Edainów.
[/spoiler]
[spoiler]
Dalsze wydarzenia należą już do innej Wielkiej Opowieści – o Túrinie Turambarze. Upada Nargothrond (po części z winy Túrina), a później ojciec bohatera – Húrin – przynosi Thingolowi Nauglamir, Naszyjnik Krasnoludów, odzyskany z ruin. Thingol wpada na pomysł, by oprawić w niego silmaril (który wyciągnięto z brzucha wilka Carcharotha), więc sprowadza krasnoludzkich mistrzów. Gdy krasnoludowie widzą silmaril oprawiony w stanowiący dziedzictwo ich ludu naszyjnik, przepełnia ich żądza i mordują zdradziecko Thingola. Strażnicy w odwecie zabijają większość krasnoludów, ale kilku udaje się zbiec. Wracają do swojej ojczyzny i rozpowiadają, że król elfów pozabijał ich towarzyszy, żeby im nie płacić.
Armia krasnoludów atakuje Doriath, stolica w Menegroth zostaje splądrowana. Przechowywanego w skarbcu silmarila broni Mablung, ale po bohaterskim oporze zostaje zabity. Krasnoludowie wracają z łupami, ale wpadają w zasadzkę sił Elfów Zielonych, którymi dowodzi Beren. Silmaril zostaje odzyskany i przez jakiś czas nosi go Lúthien. Tymczasem na tronie Thingola zasiada jego wnuk Dior, syn Berena i Lúthien. Pewnego dnia przybywa do niego samotny posłaniec, który zostawił mu szkatułkę i odszedł bez słowa. Dior znalazł w środku silmaril i zrozumiał, że Beren i Lúthien umarli. Potem to on nosił klejnot i na pewien czas w królestwie panuje dostatek.
Jednak synowie Fëanora, którzy przysięgli kiedyś, że nie pozwolą, by ktokolwiek inny posiadał silmaril, zbierają swoje siły i maszerują na stolicę. Dochodzi do wielkiej rzezi obrońców. Dior zabija Celegorma, ale sam ginie. Z synów Fëanora zabici zostają również Curufin i Caranthir. Żołnierze mordują większość mieszkańców, w tym żonę Diora, Nimloth. Podwładni Celegorma w odwecie za śmierć swojego pana wynoszą dzieci króla i porzucają je w lesie. Ale garstka niedobitków prowadzona przez Elwingę, córkę Diora, ucieka i dociera w końcu do ujścia rzeki Sirion, gdzie łączą się z ocalałymi z upadku Gondolinu. Elwinga wychodzi potem za Eärendela, a ich synami są Elrond i Elros (pierwszy król Numenoru).
[/spoiler]
„byłem zbyt leniwy”???ROFL!
Nadio, jeśli można wiedzieć, co jest nietrawnego dla Ciebie w historii Berena i Luthien?
Postać Luthien, która jest tak piękna, że mityczne wilki przed nią klękają, odpowiedniki Szatanów dają się zauroczyć, a bóstwom pod wpływem jej śpiewu miękną serca. Ja wiem, że Silmarilion to epos i operuje archetypami, ale to jest koszmarnie mdłe. No i odwieczne orły przychodzące na ratunek w ostatniej chwili…
Zresztą ten sam problem mam z Arweną, której jedyną cechą jest to, że jest piękna, tyle tylko, że jej jest dużo mniej. Zresztą podkreślanie na każdym kroku urody Eowiny i Galadrieli też jest dość męczące, na szczęście one dostały jeszcze parę innych cech.
Tak jak zauważyłaś, taka konwencja. A ratunek w ostatniej chwili jest tyleż wkurzający, co rozpowszechniony…
Chociaż u Tolkiena stoi za tym motywem ciekawa filozofia związana z ukutym przez niego terminem „eukatastrophe” (dobrej katastrofy, gdzie przez katastrofę rozumie się w pierwotnym znaczeniu tego terminu nagły zwrot akcji). Zresztą u Tolkiena takie szczęśliwe chwile są zawsze przemijające i po ocaleniu przez orły Berena i Luthien czeka jeszcze więcej cierpienia – dopóki nie przyjdzie wyzwolenie z „kręgów świata”.
Trochę mi to pachnie syndromem piramidy Cheopsa, ale ja bardzo nie lubię historii Berena i Luthien, jest dla mnie niestrawna, więc możliwe, że po prostu jestem uprzedzona.
Kto jest Berenem w PLIO?
To jest właśnie ciekawe, że jak dotąd nikogo takiego w wątku Sansy nie ma. Jest odpowiednik Ogara Valarów, jest ktoś w rodzaju Celegorma (Joffrey), ale Berena ani widu… Może GRRM robi to celowo i do końca tak zostanie. Nie umiem znaleźć żadnej postaci, która na obecnym etapie mogła odegrać taką rolę w wątku Sansy – przy czym trzeba zauważyć, że Beren to wcale nie jest ktoś, kto ratuje bezbronną Luthien, tylko właśnie ktoś, kogo to ona w kilku przypadkach ocala (gdy Thingol wysyła po niego straże, gdy więzi go Sauron, gdy umiera i trafia do Mandosu). Ale kogo mogłaby uratować Sansa w „Wichrach”? Przychodzi mi na myśl tylko Robert Arryn, ale niezbyt pasuje.
Właśnie sobie odświeżam Silmarillion Tolkiena i jako fan PLiO bardzo miło mi wyłapywać nawiązania i motywy, którymi GRRM się inspirował. Jednak jestem pełen podziwu dla Ciebie panie Bluetiger, bo czytając Twoje analizy i porównania widzę, że nawet w połowie nie zauważam analogii pomiędzy historiami i osobami w obu dziełach. Bardzo się cieszę, że dołączyłeś do FSGK i mimo, że pierwszy raz piszę tu komentarz, to śledzę Twoje teksty od dawna i uwielbiam twój styl i dokładnośc, interpretacje czy wyłapywanie nawiązań do mitologii, historii, książek innych autorów czy osób. Brawo!
Bardzo dziękuję za miłe słowa i cieszę się, że moje artykuły się podobają 😉