Oj… chyba anonsując sesję Q&A nie bardzo wiedzieliśmy na co się z Bluetigerem porywamy. Pytań przyszło multum, zarówno w komentarzach, jak i w mailach. Wszystkich w jednym tekście nie przerobimy. Ba, nie przerobimy ich nawet w ciągu tygodnia. Ale myślę, że powoli, sukcesywnie, prąc do przodu po kawałeczku zaspokoimy w miarę możliwości Waszą ciekawość. Rozważaliśmy różne sposoby podziału materiału – tematyczny, chronologiczny (czyli w kolejności nadsyłania), ale ostatecznie stanęło na quasi-losowym. W każdym odcinku wybierzemy po prostu kilka pytań ze sporządzonej bazy. W wielu wypadkach będzie to oznaczało, że osoby, które nadesłały kilka pytań otrzymają – w jednej edycji – odpowiedź tylko na część z nich. Ale prędzej czy później odpowiemy na wszystkie. To samo tyczy się maili z pytaniami, które nadsyłaliście jeszcze przed rozpoczęciem sesji (czasem nawet wiele miesięcy temu. O nich też pamiętamy.
A zatem, nie przedłużając, startujemy!
Niezatapialny Littlefinger
Często wspominany jest plot-armour dla Baelisha. Wspominałeś DaeLu że w paru miejscach powieści Petyr ma naprawdę dużo szczęścia, że jego plany nie zostały rozpracowane. Mógłbyś je wskazać i opisać, w jaki sposób Martin “sztucznie” ochronił naszego małego manipulatora? – Gogi
D: Takich przypadków było wiele. Zazwyczaj można je złożyć na karb odrobiny szczęścia, albo trafnie odczytanej przez Littlefingera konstrukcji psychologicznej postaci, którymi sobie pogrywa. Ot, na przykład taki Tyrion dostał w zasadzie carte blanche na robienie porządku w Królewskiej Przystani, Tywin kazał się ze zdrajcami rozprawiać szybko i zdecydowanie… a tymczasem karzeł, mimo podejrzeń, pozostawił Littlefingera przy życiu. Ale to – jak wspomniałem – jest jeszcze do zaakceptowania. Natomiast uważam, że Martin trochę nagiął rzeczywistość do swoich planów w dwóch przypadkach. Po pierwsze – pozwolił Baelishowi paplać na temat rzekomego pozbawienia Catelyn dziewictwa na lewo i prawo. A jednak plotki te nie dotarły żadnym kanałem do Neda ani jego ludzi. Gdyby lord Eddard je usłyszał, zapewne nieco zmieniłby sposób postępowania wobec Littlefingera. A na pewno nie ufałby w jego honorowość. Zwracam uwagę, że jest kilka osób, które mogłyby nawet czerpać satysfakcję z uczynienia pod adresem Neda stosownej aluzji (np. Jaime). Po drugie – bardzo mnie dziwi, że Varys nie postarał się, aby Littlefinger dostał bełtem kuszy między żebra albo poślizgnął się na schodach. Biorąc pod uwagę skalę rozgrywki, jaką prowadzi eunuch, wyeliminowanie potencjalnego zagrożenia, jakim jest Petyr Baelish byłoby na liście priorytetów. W końcu facet miał alternatywną siatkę szpiegowską w stolicy.
BT: Dla mnie szczególnie widoczne jest to na przykładzie śledztwa Tyriona w sprawie ser Mandona Moore’a, który usiłował go zabić podczas walk nad Czarnym Nurtem. Varys zdradza Lannisterowi, że Mandon do stolicy przybył z Jonem Arrynem, jednak namiestnik jakoś szczególnie za nim nie przepadał. Podobnie Robert, który pomimo tego z jakiegoś powodu podarował mu biały płaszcz. Słysząc te nowiny, Tyrion nie widzi w tym żadnego sensu – jest tak głęboko przekonany, że za ser Mandonem stała Cersei, że nawet nie rozważa innych możliwości. Próbuje na siłę znaleźć jakiś związek pomiędzy rycerzem z Doliny a siostrą. A przecież gdyby to rozważył, musiałaby zaświtać mu myśl, że za umieszczeniem Moore’a w gwardii może stać Petyr Baelish, jedyny oprócz Jona Arryna mieszkaniec Doliny w Małej Radzie. Mógłby też skojarzyć Moore’a z Lysą, a za jej pośrednictwem z intrygą ze sztyletem, w którą zamieszany był Littlefinger.
Nazwisko Cersei
Dlaczego Cersei używa nazwiska panieńskiego Lannister zamiast nazwiska męża Baratheon? Jako wdowa po Robercie mogła liczyć i mieć prawo do poparcia lordów i rycerzy Krain Burzy dla siebie i swoich dzieci, które oficjalnie były dziećmi Roberta. Dlaczego z tego nie korzysta? – HETMAN JAREMA
BT: Podejrzewam, że na jakimś poziomie chodzi tu o to, żeby pokazać stosunek Cersei do męża. I może o stworzenie kontrastu z Catelyn, która stała się lady Stark. Myślę, że także “in universe” może być to podyktowane niechęcią Cersei do Roberta, a jednocześnie lannisterską dumą. Zresztą wygląda na to, że w Westeros królowe zazwyczaj zachowują dawne nazwisko – na przykład Alyssa, wdowa po Aenysie, to cały czas Alyssa Velaryon, nie Targaryen. Są też Dyanna Dayne, Betha Blackwood… nazwisko Targaryen noszą tylko królowe pochodzące z rodu Targaryenów (np. Rhaenys, Alysanne i Naerys). Margaery też nigdy nie jest nazywana “Margaery Baratheon”, choć była żoną trzech członków tego rodu.
D: Pełna zgoda. Dodam od siebie, że nazwiska nie zawsze były tym, czym są obecnie. Nie tylko dlatego, że posługiwała się nimi znacznie mniejsza część populacji, ale również ze względu na mniej sformalizowane zasady ich używania. Akurat w przypadku Cersei przypuszczam, że nawet gdyby przedstawiała się jako Cersei Baratheon, to ze względu na wagę i ambicje rodu Lannisterów, ludzie nazywaliby ją Lannisterką. Trochę to kazus naszej Elżbiety Habsburżanki.
Majątki wygnańców
Jaki wpływ będą miały roszczenia majątkowe Złotej Kompani dla poparcia Młodego Gryfa przez lordów Westeros? W ZK jest wielu potencjalnych spadkobierców ziem, które zostały im odebrane na rzecz potencjalnych stronników Młodego Gryfa. Czy ZK będzie gwoździem do jego trumny? – HETMAN JAREMA
BT: Możliwe, że Aegon stanie przed następującym dylematem: spełnić obietnice wobec członków Złotej Kompanii albo stracić szanse na sojusz z niektórymi lordami Reach. O ile młody pretendent nie postawi na honor, prawdopodobnie zwycięży zimna kalkulacja. Z drugiej strony, ziem w Westeros nie brakuje i po wydziedziczeniu pokonanych wrogów Aegon będzie w stanie przyznać swoim towarzyszom inne włości, może nawet lepsze niż te, na które liczyli. A gwoździem do trumny Aegona mogą się raczej okazać głosy podważające jego pochodzenie i nadejście Daenerys.
D: Tak naprawdę to nie wiemy ilu tam jest rzeczywistych spadkobierców ziem. Poza tym sądzę, że wojna zawsze pomaga w tworzeniu nowych nadań ziemskich… bo wielu ludzi umiera albo zostaje pozbawionych dóbr w wyniku przegranej. Myślę, że większe znaczenie dla wojny o Westeros będą miały zobowiązania finansowe Tyriona (czyt. będą powodem dla którego Złota Kompania zechce Drudzy Synowie zechcą wyprawić się do Krain Zachodu).
Człowiek-Koń
Czy sądzicie że Lyanna i Brandon wargowali się w swoje konie? Zarówno lady Dustin jak i Roose Bolton wspominają ich że “byli w połowie końmi”. Może chodzi o coś więcej niż umiejętności jeździeckie. – Akk
D: Przyznam szczerze – nawet mi to przez myśl nie przyszło. Trochę to dalekosiężna hipoteza, ale na pewno bym jej nie skreślał. Mam wrażenie, że jest szereg rzekomych nadprzyrodzonych zjawisk i mocy, a może nawet po prostu niecodziennych talentów, za którymi stoi tak naprawdę zmiennoskóra więź ze zwierzętami, albo chociaż jej zaczyn.
BT: Myślę, że nie potrafili świadomie się wargować. Ale nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że mieli na przykład sny, w których wcielali się w swoje wierzchowce, tak jak Bran i Jon mają “wilcze sny”, w których są, odpowiednio, Latem i Duchem. Nie sądzę jednak, żeby bez jakiegoś nauczyciela w ogóle zrozumieli, co się tak naprawdę dzieje – że te sny są rzeczywistością. Bran miał Jojena, a potem znalazł się pod skrzydłami Bloodravena. Wcześniej zaś to i owo przekazała mu Trójoka Wrona we śnie. Lyanna i Brandon raczej byli tego pozbawieni.
Wielkie bękarty
Oprócz Bryndena, Aegora, Shiery i Deamona któryś z bękartów jest zaliczany do Wielkich? – Valarr
D: Dwie pełne siostry Bloodravena, urodzone ze związku Aegona IV z Melissą Blackwood – Mya i Gwenys. Niestety nie wiemy co się z nimi stało po legitymizacji. A szkoda, bo wziąwszy pod uwagę talenty ich brata, mogły odegrać interesującą rolę.
BT: Ciekawe, czy dowiemy się jaki był los tych dwóch sióstr Bloodravena, na przykład gdy “arcymaester Gyldayn” dotrze w swojej kronice do panowania Daerona II i Aerysa I. Może okaże się, że wyszły za przodków jakichś postaci z samej PLIO? Co do Wielkich Bękartów, czyli dzieci Aegona IV, których matki były szlachciankami, zwrócę jeszcze uwagę na to, że w tym przypadku można by zachować w przekładzie słowo “bastard”, które odnosi się w szczególności do nieślubnych dzieci monarchy. Rozumiem jednak, dlaczego w polskim tłumaczeniu mamy “bękarty” – gdyby nagle pojawiły się “bastardy”, przymiotnik “wielki” byłby tutaj mało zrozumiały i zatraciłby się stworzony przez GRRM-a kontrast pomiędzy tym jak traktowano Wielkie Bękarty i dzieci Aegona Niegodnego, których matki pochodziły z ludu.
Co zrobi Bractwo?
Chciałbym ogólnie zapytać o przewidywania co do wydarzeń w Dorzeczu: Bractwo, czy Blackfish ma jakiś plan? Jaki los czeka Jeyne Westerling (Stark)? i czy Raynald Westerling żyje? – Mariusz
D: Pisałem o tym w kilku tekstach. Myślę, że Bractwo będzie chciało odbić Jeyne Westerling. Ba, mam wrażenie, że zobaczymy to w prologu Wichrów zimy, widząc akcję z perspektywy towarzyszącego obstawie maestera. Nie zdziwię się też, jeśli Pani Kamienne Serce spróbuje dokonać powtórki z Krwawych Godów podczas wesela Davena Lannistera w Riverrun. A co do Raynalda – dwa bełty to chyba zbyt wiele, by mógł przeżyć.
BT: Natknąłem się kiedyś na teorię – niestety nie potrafię sobie teraz przypomnieć czyją – według której prolog “Wichrów zimy” może być napisany z punktu widzenia albo samej Jeyne albo kogoś z jej eskorty (np. ser Forleya Prestera). Jest bardzo prawdopodobne, że Bractwo spróbuje odbić królową Robba Starka. Gdzieś w Dorzeczu przepadł też Blackfish, który może znów wypłynąć na powierzchnię. O ile nic nie pomieszałem, autor tej teorii sugeruje, że atakującymi będzie dowodził właśnie ser Brynden, a ponieważ żołnierze Lannisterów mają rozkaz zabić jeńców w razie próby odbicia, wynik może być tragiczny – jak przystało na martinowski prolog. Brzmi to interesująco, ale nie wiem, czy nie wprowadziłbym do teorii jednej zmiany. Przeszła mi przez głowę myśl, że nie wiemy, jaki jest stosunek Pani Kamienne Serce do Westerlingów – jeśli dowiedziała się o ułaskawieniu tego rodu przez Tywina i nagrodzeniu Spicerów (tytułem lorda zrujnowanego Castamere), odbicie przez Bractwo może się dla Jeyne skończyć gorzej niż pobyt w Casterly Rock.
Poprawiamy Martina
Czy seria Poprawiamy Martina będzie kontynuowana? – Valarr
D: Tak, pewnie mielibyśmy nawet już kolejny odcinek, gdyby nie fakt, że inna praca mi pokrzyżowała plany. Ale tak właściwie to chciałbym skorzystać z okazji i zadać Wam pytanie, który z dwóch tematów, jakie mamy w rozkładzie powinniśmy omówić jako pierwszy – kwestię wojny i walki zbrojnej czy systemu feudalnego?
[yop_poll id=”207″]
Synowie Crastera
Po co Innym synowie Crastera? – Valarr
BT: Jeśli wierzyć żonom Crastera – po to, żeby tworzyć więcej Innych. Nie wiemy nic na temat rozmnażania się tych istot, możliwe, że jedynym sposobem na zwiększenie swojej liczebności jest dla nich przemienianie ludzkich dzieci w Innych. Być może taka prawda skrywa się za legendami o tym, że Inni karmili swoje armie dziećmi. A dlaczego muszą to koniecznie być dzieci, a dorosłych można zmienić co najwyżej w upiory? Cóż, może Inni chcą sobie wychować całkowicie lojalnych żołnierzy, a dorośli przemienieni w Innych mogliby zachować wspomnienia i chcieć się zemścić. Możliwe też, że Inni są w stanie przemieniać tylko niemowlęta.
D: W tradycji brytyjskiej elfy (czy to sidhe, czy faeries) bardzo często porywały dzieci. Niestety nie ma jednego, obecnego we wszystkich opowieściach wytłumaczenia powodu. Czasem robiły z nich niewolników, czasem torturowały, czasem przemieniały w elfy. Folklor nie dostarczył jednej odpowiedzi. Dlatego nie wykluczam, że nigdy się nie dowiemy co tak naprawdę stało się z synami Crastera. Pozostaną domysły. Aczkolwiek tak jak Bluetiger mam przeczucie, że w serialowym ukazaniu przemiany niemowlęcia mogło być coś na rzeczy.
Przebudzenie Innych
Jak sądzicie, co obudziło białych wędrowców? Przez kilka tysięcy lat nie niepokoili Nocnej Straży i stali się mitem. A jednak wrócili, nawet zawarli z Crasterem hmmm układ, który trwa napewno już kilkadziesiąt lat i znajdują się bardzo blisko muru i chcą przez niego przejść. Dlaczego akurat teraz? Odpowiedź będzie czystą spekulacją, ale ciekawi mnie wasze zdanie. – Ewe
BT: Podejrzewam, że po prostu wiedzą, kiedy zacznie się Długa Noc. Oczywiście nie wiemy, jaki jest dokładnie związek pomiędzy Innymi i tym zjawiskiem – a dokładniej, czy to nadejście Innych jest przyczyną Długiej Nocy, czy na odwrót. Jeśli są skutkiem, to myślę, że właśnie dlatego tyle czekali. Możliwe, że zjawienie się czerwonej komety było dla nich sygnałem – a warto pamiętać, że jakąś kometę widziano ponoć tej nocy, gdy poczęty został Aegon, syn Rhaegara i Elii. To mógł być dla Innych znak, że czas zacząć przygotowania – wtedy mogli zawrzeć porozumienie z Crasterem. Melisandre uważa, że czerwona kometa była zwiastunek pojawienia się nowego Azora Ahai – ale skoro ten odrodzony Azor Ahai ma pokonać Innych, to przepowiednia jest jednocześnie zapowiedzią, że wrócą wtedy, gdy pojawi się kometa. LML w jednym ze swoich tekstów sugeruje, że czerwona kometa to pozostałość tej, która uderzyła w drugi księżyc. Takich szczątków może być więcej, co wyjaśniałby, dlaczego nagle w ciągu kilkudziesięciu lat pojawia się kilka komet – po prostu nadlatują kolejne mniejsze komety, na podobnej orbicie. Dlatego jego zdaniem zanim PLIO dobiegnie końca znów zjawi się czerwona kometa – i wszyscy uznają, że to ta sama, co w “Starciu”, choć naprawdę będzie inaczej. LML był zdania, że do tego nawiązuje symbolika Lodu, który zamienia się w dwa zabarwione na czerwono miecze, Wiernego Przysiędze i Wdowi Płacz.
D: Myślę, że to nie Długa Noc nadchodzi z ich powodu, ale oni nadchodzą z powodu Długiej Nocy. Ba, jeśli w grę wchodzi rozchybotana oś nachylenia planety (o czym piszę kilka pytań niżej), to inwazja Innych może rodzić się nie ze złych intencji, ale wynikać ze zmian klimatycznych. To takie czysto naturalistyczne wyjaśnienie fenomenu.
Davosów dwóch
Czy Melisandre ma woreczek z palcami Davosa? W jakich okolicznościach go wykorzysta? – tak
D: Tak. Myślę, że Melisandre mogła wejść w jego posiadanie. W pewnym momencie nawet pada z jej ust stwierdzenie, że woreczek kości może służyć do stworzenia iluzji. I przypuszczam, że usłyszawszy o śmierci Davosa, zechce stworzyć swoją własną wersję Cebulowego Rycerza. Może po to, by uzyskać zgodę na spalenie Shireen?
BT: Jeśli woreczek rzeczywiście trafił na dno Czarnej Zatoki, jego odzyskanie byłoby nie lada wyczynem i nie umiem sobie wyobrazić, jak mógłby się odnaleźć i trafić w ręce Melisandre. Przyznam jednak, że wizja dwóch Davosów biegających po Westeros jest piękna, szczególnie biorąc pod uwagę, że większość mieszkańców sądzi, że Seaworth stracił głowę w Białym Porcie.
Ulubiony POV
Cześć, nie wiem czy już kiedyś to pisaliście, ale i tak zapytam. Jaki jest wasz ulubiony pov? I dlaczego? U mnie najciekawiej się czyta wszystko ze strony Jona, może dlatego że go lubię -Szymon
D: Popełnię teraz herezję w oczach wielu, ale… bardzo lubię rozdziały Catelyn. Wydaje mi się, że świetnie wzbogacają świat prezentując perspektywę osoby, która zna wszystkie sztuczki i kruczki relacji feudalnych, ma stosunkowo trzeźwe spojrzenie (do czasu) i po prostu dużo wie o innych ludziach. POV-y Jona są świetne w dalszej części PLiO, szczególnie Tańcu ze smokami. Ale w Grze o tron lekko się przy nich wynudziłem. Lubię też rozdziały Tyriona i Ashy. No i fantastycznie czyta się POV-y Cersei oraz Melisandre, choć oczywiście nie ma ich zbyt wielu.
BT: Bardzo trudne pytanie, w zasadzie odpowiedź jakiej bym udzielił zmienia się po każdej ponownej lekturze książek. Ale za każdym razem szczególnie podobają mi się rozdziały Davosa, zwłaszcza w “Tańcu ze smokami”. Te w Sisterton i na dworze Wymana Manderly’ego z pewnością umieściłbym na liście najlepszych w całej sadze. Bardzo klimatyczny jest też dla mnie pierwszy rozdział Aerona w “Uczcie dla wron”, ale już później Mokra Czupryna nie jest aż takim ulubieńcem jako POV. Świetnie napisane są też rozdziały Fetora/Theona w “Tańcu”. Odniosę się jeszcze do tego, co o rozdziałach Jona z “Gry” powiedział DaeL – po pierwszej lekturze zbytnio za nimi nie przepadałem, ale później mój stosunek uległ znacznej zmianie. Mam tu na myśli przede wszystkim te o szkoleniu Jona i jego kompanów, na które patrzę zupełnie inaczej odkąd dowiedziałem się, dlaczego Alliser Thorne jest tak niechętny Starkom.
Pory roku
Ja mam jedno pytanie. Dlaczego właściwie zimy i lata w Wsteros są takie długie? Kiedyś słyszałem opinię że winny jest temu niestabilny biegun, albo po prostu planeta leży na bardzo dużej orbicie, przez co czasem znacznie oddala się od słońca. – Marcin
D: Hipotez jest kilka, najwięcej mówi o tym Mityczna Astronomia. Ja mam swoje własne wyjaśnienie, które nie wybiega tak daleko, ale wydaje mi się prawdopodobne. Na Ziemi stałość pór roku (na danej szerokości geograficznej) zawdzięczamy temu, że nachylenie osi naszej planety do Słońca jest praktycznie niezmienne (wynosi 23,44 stopnia). Tę stałość zaś zawdzięczamy wpływowi grawitacyjnemu Księżyca. Gdyby pewnego dnia Księżyc zniknął, oś stałaby się chybotliwa, co mogłoby zaowocować bardziej ekstremalnymi porami roku. Westeros miało – według legend – dwa księżyce. Ale jeden został zniszczony… Myślę więc, że w wyniku tej kosmicznej katastrofy oś planety do dziś jest nieco chybotliwa, a długości pór roku nie sposób dokładnie przewidzieć.
BT: Zasugerowałem kiedyś, że w zasadzie to z czym mamy do czynienia w Westeros to nie pory roku, tylko następujące bardzo krótko po sobie “średniowieczne optima klimatyczne” (jak od IX do XIV wieku) i “małe epoki lodowcowe” (jak w Europie od XVI wieku). Warto zauważyć, że w Westeros nawet w obrębie tych “pór roku” mamy różne wahania, na Północy zdarzają się letnie śniegi, pewnie nawet w czasie lata są okresy, gdy temperatura się obniża – w końcu pojawiają się wzmianki o tym, że choć zaczęła się jesień, ludzie liczą na jeszcze jedne plony. Wiele roślin potrzebuje okresu niskich temperatur, więc o ile ich biologia nie działa u GRRM-a inaczej, bez tych wahań w takim Reach w ciągu prawie dekady poprzedzającej “Grę o tron” – gdy trwało wyjątkowo długie lato – udałoby się przeprowadzić tylko jedne żniwa.
Oczywiście teraz po prostu odbiłem piłeczkę, więc jeśli chodzi o pytanie, to przede wszystkim powtórzę to, co powiedział sam Martin. Niestabilne pory roku są skutkiem działania jakiejś magii, więc każde wyjaśnienie opierające się tylko na astronomii jest niewystarczające. Dlatego LML sugerował, że jeden księżyc był związany z magią lodu, a drugi z magią ognia. Ten drugi został zniszczony, więc równowaga uległa zaburzeniu i mają miejsce takie kataklizmy jak Długa Noc. Nie ma za to “Długiego Dnia”, choć w PLIO kilka postaci zauważa, że długie lato byłoby równie złe jak długa zima. Według “Mitycznej Astronomii” w PLIO właśnie do tego zniszczenia “ognistego księżyca” nawiązują pojawiające się trójki postaci, gdzie jedna symbolizuje słońce, jedna jest związana z ogniem, a jeszcze jedna z lodem. Np. mamy Aegona Zdobywcę i jego dwie siostry, “ognistą” Rhaenys i chłodną Visenyę. Albo Rhaegara, Elię i Lyannę. I zawsze ta postać związana z ogniem ginie przed tą symbolizującą lód – Rhaenys ginie w Dorne, Elia w Królewskiej Przystani. I tutaj moja własna obserwacja: Rhaenys zginęła, gdy jej smoka trafił bełt wystrzelony ze skorpiona. Również skorpion zabił Elię – Amory Lorch, z mantykorą w herbie. Wracając do pytania, myślę, że wyjaśnienie z dwoma księżycami jest jednym z najlepszych do tej pory zaproponowanych, ma tę zaletę, że łączy “astronomię” z “magią”.
Na dzisiaj to tyle! Ale wracamy z kolejną porcją pytań i odpowiedzi już w poniedziałek!
Bluetiger, skoro Rhaenys naprawdę zginęła w Dorne to dlaczego Aegon zaprzestał podboju?
A sam tekst świetny
Jedna z ciekawszych teorii mówi o tym, że Rhaenys nie zginęła od razu i mogła zostać pojmana. Aegon mógł zaprzestać podboju dlatego, że w liście otrzymał groźbę, że światu zostanie ujawniony jakiś sekret, który Rhaenys wyjawiła Dornijczykom – z perspektywy Zdobywcy najgorsze byłoby chyba to, gdyby wszyscy dowiedzieli się, że jego dziedzic Aenys jest tak naprawdę synem kogoś innego, a sam Aegon jest niepłodny.
Maegor pozdrawia Cię mocno.
Nawiązywałem tu do teorii, według której Maegor nie jest biologicznym synem Aegona. Tylko na przykład „klonem” Visenyi. U GRRM-a już wcześniej była taka sytuacja – [spoiler] w „Żeglarzach Nocy” [/spoiler]
In-universe nie ma żadnej sugestii, która by to sugerowała.
A nie prościej powiedzieć, że dziecko nie było Aegona, bo Rhaenys mogła go mieć z jakimś bardem? Płodność króla nie ma tu nic do rzeczy, w przeciwieństwie do wierności jego ukochanej żony. Tylko ciekawe, skąd by wiedziała, czyje jest dziecko, skoro tak często ze sobą spali, że nikt by się nie zorientował? Aenys był z urody zbyt podobny do Targów, żeby ojciec cokolwiek podejrzewał. Po co na siłę komplikować i jeszcze bardziej oczerniać Visenyę, skoro to Rhaenys była niewierna, przez co jest całkiem prawdopodobne, że cała dynastia ma guzik wspólnego ze Zdobywcą?
Westeros to pseudośredniowiecze. Kto niby miałby tam odkryć klonowanie?
Nie wiem, czy ktoś już tu kiedyś to wspominał ale istnieją hipotezy, jakoby to czarne smoki wpływały na płodność. Dobrym przykładem jest król Viserys I – bo kiedy żył Balerion, z jego dzieci z pierwszą żoną przeżyła tylko Rhaenyra. A kiedy Balerion zmarł a król pojął drugą żonę, nagle miał 4 zdrowych dzieci. Ale nie wiadomo, ile w tym prawdy.
Swoją drogą, czy to nie dziwne ze strony GRRM, że daje takie „poszlaki” podważające ojcostwo Aegona I? Bo jeśli rzeczywiście Maegor jest dzieckiem „samej” Visenyi, a Aenys jest bękartem, to czy nie odbiera to jakiejś „wyjątkowości” Targaryenom? Bo jeśli te teorie są prawdziwe, to smocza dynastia wymarła zanim się zaczęła…
(Chyba, że przypadek Aenysa jest taki sam jak Maegora – ale ten pomysł chyba zbyt obłąkany 😉 )
Jak dla mnie takie „odebranie” wyjątkowości Targaryenom jest bardzo w stylu GRRM-a. Jeśli cała dynastia pochodzi tak naprawdę od Rhaenys, to:
a) jest w tym jakaś sprawiedliwość, bo w końcu Aegon nie podbił Westeros sam jeden, można nawet powiedzieć, że Rhaenys ryzykowała więcej – i oczywiście tylko ona poległa w boju.
b) u Tolkiena Aragorn pochodzi od Anariona w żeńskiej linii, więc możemy tu mieć jakieś nawiązanie. To jeden z powodów dla których prawa do tronu jego samego i jego przodków były odrzucane przez namiestników. Zresztą cały ród Elendila pochodzi w żeńskiej linii od królów Numenoru.
c) GRRM pokazuje absurdalność prostego rozumienia pojęcia „królewska krew” – nagle krew Aegona staje się lepsza tylko dlatego, że to on nosil na głowie obręcz z valyriańskiej stali?
d) GRRM pokazuje, że całe westeroskie pojęcie rodów – jako nieprzerwanych męskich linii – jest nieprawdziwe
To co napisałeś, jest bardzo ciekawe 🙂 Ale nie sądzę, że Rhaenys ryzykowała bardziej – każde z trójki tego rodzeństwa ryzykowało swoim życiem. Aegon też mógł być zabity w bitwie albo przez Dornijczyków. Wydaje mi się, że każde wiedziało, na co się porywa.
„GRRM pokazuje, że całe westeroskie pojęcie rodów – jako nieprzerwanych męskich linii – jest nieprawdziwe” – tylko co jest w tym złego? Co jest złego w tym, że jakiś ród trwa nieprzerwanie z dziada-pradziada?
Nie ma w tym nic złego, źle się wyraziłem. Chodziło mi o to, że u GRRM-a chyba przewija się motyw rodu, który przetrwał trudny okres dzięki linii żeńskiej – np. Targaryenowie podczas Tańca Smoków (późniejsi Targaryenowie pochodzą od Rhaenyry przez Aegona III). Albo Lannisterowie – w ŚLIO jest mowa o tym, że współcześni Lannisterowie pochodzą od andalskiego rycerza Joffreya Lyddena, który wyszedł za córkę ostatniego króla z linii Lannisterów (Pierwszych Ludzi). Może z Targaryenami ery Podboju było tak samo – przetrwali dzięki Rhaenys.
A dla mnie właśnie nie jest w stylu GRRM, on przecież ma całe rody, które ciągną się przez tysiąclecia, więc Targaryenowie właśnie wcale nie byliby tu wyjątkiem. a) Aegon wpadł na pomysł podboju i on miał największego, najgroźniejszego smoka. Rhaenys zresztą była jego poddaną, więc miała obowiązek się słuchać. b) GRRM często z Tolkienem polemizuje. Poza tym, z tego co wiemy przodków Elatana nie znamy, a dwóch młodszych synów Elrosa jakoś tajemniczo się pląta po okolicy, więc możliwe, że Elatan właśnie od nich pochodzi. c) krew Aegona jest lepsza, ponieważ posiada on penisa. Brutalne, ale tak właśnie jest z tą królewską krwią. d) kiedy ono jak najbardziej prawdziwe jest w jego świecie Poza tym dlaczego Maegor nie próbował wykorzystać rzekomego bękarctwa Aenysa, aby obalić go i zdobyć tron dla siebie?
Nieprawda, przecież ojcem Aegona III był Daemon, więc to dzięki niemu, nie Rhaenyrze, Targaryenowie przetrwali Taniec.
To, że współcześni Lannisterowie to Lyddenowie wiem i mi nie przeszkadza – w końcu było to legalne małżeństwo, przy którym mąż wziął nazwisko żony. To jest OK. Ale OK nie jest to, kiedy z króla Aegona robimy rogacza. Poważnie, taki facet, mający wizję obalenia 7 dynastii i stworzenia nowej, jest bezpłodny? To bez sensu. Po co by się podejmował tego trudu, walk, negocjacji itp., jeśli nie mógł mieć następcy? Przecież jego dokonania (i jego sióstr) mogło legnąć w gruzach. Dynastie królewskie opierają się właśnie na potomkach.
Więc nie przeszkadza mi przetrwanie rodu dzięki żeńskiej linii. Przeszkadza mi to, że w myśl tej teorii, Rhaenys zdradziła swojego króla i miała bękarta, a Aegon o tym wiedział i to zaakceptował. Trudno mi to sobie wyobrazić.
Varys ma rację – Targaryenowie przetrwali dzięki Księciu Łotrzykowi. Dodatkowo, to właśnie, że Aegon (III) i Viserys (II) zasiedli na tronie, wynikało właśnie, że byli jego potomkami – wszak Rhaenyra według prawa, nie miała za bardzo praw do Żelaznego Tronu
Wracając do Aenysa jeszcze – właśnie czemu Maegor nie podniósł tego argumentu?
Przepraszam, że się wtrącę, do Vermithora odnośnie Rhaenys: Przecież Rhaenys miała od groma kochanków i Aegon o tym wiedział, jak jest napisane w Ogniu i Krwi, Aegon spędzał jedną noc z Visenyą, na 10 z Rhaenys, to dużo, ale Visenya była mu ponoć wierna, kiedy Rhaenys w wolne noce sypiała z innymi mężczyznami, poza tym skąd niby Aegon czy nawet sama Rhaenys mieliby wiedzieć czy Aenys jest jego synem…, to średniowiecze, nie mają tam testów DNA, ani nic z tych rzeczy, chłopak urodził się z urodą Targaryenów, która mogła być po Rhaenys, a z charakterem i zdrowiem… słabym, kiedy Rhaenys i Aegon słabi nie byli, także jak najbardziej Aenys mógł nie być Aegona, ale nikt tego nie wiedział i się nie dowie, miał urodę Targaryenów czyli był i jest Targaryenem, nawet bękarty Rhaenyry były i są oficjalnie zakwalifikowane jako Targaryenowie, mimo iż urody Targaryenów nie miały i nimi nie byli, ale właśnie…, tu chodzi o coś więcej, niż samo pochodzenie, ale o politykę i władzę, Maegor nie mógł spłodzić potomka i był okrutny, na co komu taki król, zły i bez dziedziców….
I jeszcze co do zaakceptowania…, Aegon ponoć naprawdę kochał Rhaenys, więc nawet jeśli wiedziałbym w 100% o tym, że Aenys był bękartem, to nadal był synem Rhaenys, kobiety którą kochał.
A… i jeszcze co do Aegona III nawet jeśli nie byłby synem Daemona, to i tak by go zaakceptowali, bo po śmierci Aegona II był jedynym pretendentem do tronu, Jaehaera była dziewczyną, podobnie jak córki Daemona, więc miały i miałyby (gdyby Daemon nie był ojcem) o wiele mniejsze prawa do tronu, niż Aegon III ze względu na płeć, Aegon III był jedynym męskim pretendentem z rodu Targaryenów do tronu, dlatego został królem, ojcostwo Daemona nic nie ma do rzeczy, wręcz przeciwnie ludzie bali się wizji Daemona u władzy i prędzej, gdyby mieli większy wybór, byliby przeciwni jego dzieciom, z uwagi na wspomnienia o Maegorze, tak jak Jaime obawiał się, że syn Aerysa Viserys, będzie szalony tak jak ojciec, to nadal głównie kwestia polityki tak naprawdę i jak sam Varys powiedział, tego kogo ludzie, a przede wszystkim lordowie uważają za władcę, a nie 100% kwestia krwi.
Elię zabił Góra, nie Lorch.
Masz rację, miałem tu na myśli Rhaenys (córkę Rhaegara i Elii), ale z rozpędu napisałem „Elia”.
Powinno być: „Również skorpion zabił Rhaenys, córkę Rhaegara – Amory Lorch, z mantykorą w herbie.”
Bardzo fajny tekst i przede wszystkim dobry pomysł. Choć zapewne teraz go żałujecie po lawinie pytań.
A co do „Człowieka – Konia”, to fakt, Bran i Varamyr mieli nauczycieli, a Jon sam radzi sobie raczej słabo z wargowaniem (musi się teraz szybko doszkolić:). Za to Arya – ten przypadek jest ciekawszy. Są przesłanki, że nauczyła się sama wargować w kota.
Wydaje się, że chaos wywoływany przez Littlefingera odpowiada przynajmniej częściowo Varysowi. Albo uznał, że próba usunięcia go jest zbyt ryzykowna.
Kiedy w przybliżeniu następna część?
„Na dzisiaj to tyle! Ale wracamy z kolejną porcją pytań i odpowiedzi już w poniedziałek!”
Biorąc pod uwagę zakończenie tekstu oraz komentarz użytkownika „Bez nazwy” obstawiałbym poniedziałek
Ciekawa teoria z tymi dwoma księżycami. Nie znałem tego. I obie wersje mi się podobają. Naturalistyczna Daela i magiczna Bluetigera. 🙂
Świetny tekst! Znowu łapię się na przegapionych wątkach. Proszę o przypomnienie dlaczego Allister Thorne był niechętny Starkom.
Z niecierpliwością czekam na kolejne odkrycia.
Walczył po stronie Targaryenów w trakcie rebelii Roberta. Tywin Lannister dał mu dwie opcje – wyprawa na Mur albo wyprawa na tamten świat. Oczywiście ironii całej sytuacji nadaje to, że będąc wkurzonym na stronników Roberta, mści się na synu Rhaegara.
W takim razie czemu sir Allister jest taki niechętny Aemonowi i przy tym przychylny Slyntowi? Każdy wie, że to Tywin i jego podkomendni dokonali największych zbrodni na niewinnnych Targaryenach, a nie Stannis, Robert czy Eddard, a to właśnie wobec nich rycerz pała największą niechęcią. Moim zdaniem w serialu Thorne został znacznie lepiej pokazany – mimo, że surowy, złośliwy i niesprawiedliwy, to jednak odważny, waleczny i lojalny wobec Nocnej Straży. Jak podczas bitwy o Mur nawoływał braci do walki, naprawdę czułem ciary.
Littefinger w mojej ocenie miał najwięcej szczęścia, gdy skłamał na temat sztyletu. Jeśli nie był dogadany z Varysem, lub przynajmniej Varys nie widział korzyści w wyjawieniu Nedowi prawdy (ale o tym Littefinger nie mógł przecież wiedzieć), prawda o sztylecie powinna szybko ujrzeć światło dzienne. Jakoś sobie nie wyobrażam, żeby świetnie zorientowany Varys dał się nabrać na historię o Tyrionie, który obstawia porażkę swojego brata -jedynego członka rodu, który miał wobec niego ciepłe uczucia. Zakładam, że większość dworu zdawała sobie sprawę z sytuacji rodzinnej Tyriona, a nawet jeśli nie, nie wyobrażam sobie, że Varys byłby jej nieświadomy.
Oddałem głos na ” Problemach z martinowskim modelem feudalizmu”, gdyż to aspekt, który od dawna mnie interesował. Jaki model feudalnej gospodarki obowiązuje w Westeros, pańszczyźniany, czy czynszowy? A może każdy region ma inny? Jakie zobowiązania lenne wobec lorda ma chłop pracujący na jego ziemi i jakie podatki mu płaci? Jakie prawa ma pańszczyźniany chłop, skoro niewolnictwo jest zabronione w Siedmiu Królestwach. Wiadomo że niektórzy lordowie Północy (Umberowie i Boltonowie) , nadal egzekwują prawo pierwszej nocy, mimo że jest to zakazane, a które także było powinnością lenną. Wiadomo że chłopi musieli służyć w armiach swoich lordów, więc pewnie co jakiś czas organizowano coś w rodzajach ćwiczeń wojskowych? W końcu Greatjon na wyprawę Robba zabrał ze sobą wszystkich silnych i zdolnych do noszenia broni mężczyzn, pozostawiając w swoich włościach tylko „zielonych chłopców” i starców, co w samo sobie mogłoby być ciosem gospodarczym dla jego ziem.
Martin nie powiedział nam niestety wiele o tych sprawach, a sam chciałbym znać na nie odpowiedź.
Jeśli chodzi o Krainy Burzy, to wydawało mi się, że zwierzchność nad nimi Robert po koronacji oddał Renly’emu, tak jak Smoczą Skałę Stannisowi (o co ten zresztą miał żal). W tej sytuacji Cersei nie miałaby nawet jak szukać tam poparcia.
Właśnie tak było, ale Renly został teoretycznie pozbawiony ziem w jednym z rozdziałów Sansy w „Grze”. Jest tam scena audiencji, w czasie której odczytana zostaje długa lista osób, które mają się stawić w Czerwonej Twierdzy i przysiąść wierność Joffreyowi – w przeciwnym razie ich ziemie i tytuły ulegną przepadkowi. Jeśli uznać legalność tego dekretu, wasale Renly’ego zostali zwolnieni ze wszelkich zobowiązań wobec niego, więc powinni służyć Koronie. Wydaje mi się, że GRRM nawiązuje tu do istniejącego w średniowiecznym angielskim prawie „bill of attainder”. Szlachcic, który został „zattainderowany” przestaje być członkiem tego stanu i można go skazać jak kogoś z ludu, poddać torturom itd. A dla potomków takiej osoby konsekwencją jest „skaza krwi” (ang. corruption of blood) – nie mogą odziedziczyć po nim czegokolwiek. Coś w tym rodzaju wspomina bodajże Pycelle w odniesieniu do Sansy i krwi Starków. I tak jak w PLIO, „attainder” może zostać odwrócony w zamian za przysięgę wierności. Na Wikipedii pojawia się nawet informacja, że Henryk VI odwrócił wszystkie wydane przez siebie tego typu wyroki, a Ryszard III 99 ze 100. Ale już Tudorowie wykorzystywali tę możliwość na całego. Henryk VIII rozprawił się tak z rodem de la Pole’ów, poważnych konkurentów do tronu (jako wywodzących się od Plantagentów).
Jakie plany ma Aurane Waters? Macie jakieś pomysły? Czy to on jest lordem wód, który włada Stopniami? Przyłączy się do Deanerys, Aegona czy Stannisa? Myślicie, że spotka się z Salladhorem Saanem? Dla mnie Aurane jest zbyt ważny (posiada najpotężniejszą, choć nie najliczniejszą flotę w Westeros) by nie odegrać żadnej roli.
Też mnie to ciekawi, oprócz tego interesująca jest też postać Ciemnej gwiazdy
Nie wiem, czy już kiedyś nie było odpowiedzi na to pytanie, ale jeśli Dzicy i olbrzymy pomagały w budowie Muru, dlaczego pozostali na północ od niego? Czy to był jakiś podstęp Brandona Budowniczego?
I drugie pytanko, czy raczej propozycja do spekulacji: Bluetiger wspomina o trójkącie słońca i dwóch księżyców. Wydaje mi się, że w „Wichrach” będziemy mogli zobaczyć kolejną taką kombinację: Dany-Młody Gryf/Dornijczycy-Sansa/Harry Dziedzic.
Aegon VI za moment nawiąże współpracę z Dorne (co będzie jego pierwszym sukcesem dyplomatycznym), Daenerys podczas inwazji na Westeros być może zajmie Smoczą Skałę, jak w serialu, zaś wg teorii pięciu małżeństw Sansy Stark, dziewczynę czeka związek z Targaryenem. W Dolinie jest dużo symboliki księżyca (Księżycowe Góry, Drzwi i Bramy, samo Orle Gniazdo wygląda jakby je postawiono na księżycu), podobnie jak Dorne i Martellowie symbolizują słońce poprzez swój herb, zamek i pustynię. Do tej układanki idealnie by pasowała Smocza Skała, jako symbol „ognistego” księżyca. Jak myślicie czy Martin pójdzie tym tropem? Czy upadek Aegona lub Littlefingera będzie się wiązać ze stosunkami pomiędzy tymi trzema siłami? Zapraszam do spekulacji.
Pytałem już o to kiedyś, dawno temu, ale ciekawi mnie kwestia Szalonych teorii, sprzed tańca ze smokami oraz wcześniejszych tomów. Jakie z nich zostały obalone?
Dziękuję Panowie za odpowiedzi. Dael, w pytaniu o majątki wygnańców napisałeś
„Myślę, że większe znaczenie dla kampanii będą miały zobowiązania finansowe Tyriona (czyt. będą powodem dla którego Złota Kompania zechce wyprawić się do Krain Zachodu).” To chyba błąd bo Tyrion ma zobowiązania wobec Drugich Synów a nie wobec Złotej Kompanii. Czy czegoś nie wiem? 😉
Oczywiście, że tak. Zapomnijmy, że to napisałem. Chciałem napisać o innych kwestiach majątkowych i ich wpływie na inwazję, ale głupi mózg połączył to ze Złotą Kompanią. Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć tylko to, że pisałem tę odpowiedź w środku nocy 🙂