Przyznaję się bez bicia – dzisiejsze pytanie to pomysł, który mi podsuflowano. Ale czyż nie brzmi ono fantastycznie?
Które z dzieci występujących w Pieśni Lodu i Ognia (zagrożonych śmiercią rzecz jasna) chcielibyście uratować?
Namyślać możecie się już teraz, a ja przejdę do omówienia wyników poprzednich debat.
Data ukończenia Wichrów zimy
Kilka tygodni temu pytałem Was o to, kiedy – Waszym zdaniem – George R.R. Martin oficjalnie zakończy pracę nad Wichrami zimy. Oto jak przedstawiały się odpowiedzi:
- Do końca 2020 32.05% – ( 191 )
- GRRM nie skończy „Wichrów zimy” 26.85% – ( 160 )
- 2021 – styczeń-czerwiec 19.8% – ( 118 )
- 2021 – lipiec-grudzień 12.25% – ( 73 )
- 2023 i lata późniejsze 5.03% – ( 30 )
- 2022 4.03% – ( 24 )
Zdziwieni? Nieszczególnie? Cóż, odpowiedzi w dużej mierze pokrywają się z tymi sprzed dwóch lat. Mniej więcej 1/4 czytelników straciła nadzieję. Ok. 1/3 jest bardzo optymistyczna. Reszta uważa, że premiera nastąpi nieprędko. Dowiedzieliśmy się tylko tego, że – mimo rozczarowań, jakie zgotował nam George – nasze postawy się niewiele zmieniają.
Śmierć Aegona
Nieco ciekawiej było w przypadku drugiej debaty. Zapytałem Was, co będzie przyczyną zgonu Aegona, zwanego też Młodym Gryfem. I tym razem odpowiedzi mnie zaskoczyły.
- Zabije go Daenerys 30.57% – ( 181 )
- Zostanie zdradzony przez kogoś innego 11.82% – ( 70 )
- Zginie inaczej 10.98% – ( 65 )
- Zostanie zdradzony przez Dornijczyków 10.47% – ( 62 )
- Nie umrze w książkach 9.63% – ( 57 )
- Zarazi się szarą łuszczycą od Conningtona 6.93% – ( 41 )
- Pokonają go Lannisterowie lub Tyrellowie 6.76% – ( 40 )
- Pokona go Stannis 6.42% – ( 38 )
- Zginie w bitwie z Innymi 6.42% – ( 38 )
Zwycięska odpowiedź wydawała mi się najbardziej naturalną. W końcu wskazuje na nią treść jednej z przepowiedni. I sam wskazałem właśnie na naszą morderczą Dany. Ale wielu z Was miało diametralnie inne opinie. Zazwyczaj staram się usiąść do każdego odcinka Debat Małej Rady przez dłuższą chwilę i rozważyć każdy z możliwych scenariuszy. Tym razem mieliście zdecydowanie bardziej bujną wyobraźnię ode mnie, a scenariusze śmierci Młodego Gryfa zaprezentowane w komentarzach nigdy nie przyszłyby mi do głowy. Kto by podejrzewał np. Jona Snow o to, że stanie się seryjnym królobójcą? Nie podejmę się nawet prób streszczenia wszystkich propozycji, dlatego po prostu odsyłam wszystkich zainteresowanych do dyskusji pod poprzednim odcinkiem Debat. A ze swojej strony tylko dodaję, że kwestia jest nierozstrzygnięta… ale z lekkim wskazaniem na Daenerys.
Kogo ocalimy?
A skoro omówiliśmy sobie już śmierć Młodego Gryfa, pora spojrzeć na kilka innych zgonów, które nam się szykują. Jak wszyscy się domyślamy, kilka dzieciaków z Pieśni Lodu i Ognia znajduje się w mało sympatycznej sytuacji. Dlatego też chciałbym się dowiedzieć, które z nich chcielibyście ocalić – gdyby w grę wchodziło ocalenie tylko jednego z nich.
[yop_poll id=”206″]
Valar morghulis. Bardzo mi przykro 🙂
Rickon – swego czasu bardzo spodobała mi się wizja młodego Starka jako nowego Głodnego Wilka. Dostalibyśmy złego i surowego Starka, który bardziej od Eddarda przypomina starych Królów Zimy. Na niego padł mój głos.
Arya – lubię Batmana Westeros, ale przeżycie zawodowego mordercy koniec końców byłoby mało satysfakcjonujące.
Myrcella i Tommen – po poznaniu przepowiedni już traktuję ich jakby byli martwi.
Shireen – cóż jej chyba od początku nie jest pisany happy end.
Missandei – tutaj serial zrobił swoje, brakuje mi z nią związku emocjonalnego.
Dużo fanów tak myśli o Rickonie, że nie zginie jak w serialu tylko znajdzie go Davos i przypłynie z nim do Białego Portu. Właśnie dlatego tak nie będzie bo fani na to liczą a Martin o tym doskonale wie. Osobiście wierze w teorię, że Starkowie są uosobieniem Siedmiu a w tej teorii Rickon jest Kowalem a to niekoniecznie łączy się z surowym Starkiem.
Pytanie co się stanie jak uderzą Inni, myślę, że Rickon i Davos będą na czele w opisywaniu tych wydarzeń. I pytanie, co się z nimi stanie wówczas.
Ciężko mi myśleć o Missandei jak o dziecku. 🙂 No cóż, chciałbym ocalić Myrcellę i na nią głosuję. Myślę jednak, że w rzeczywistości przeżyje Arya, której nie cierpię.
Cóż, chyba jednak Tommen wygrywa. Jako bękart Jaimego mógłby być nawet znośnym lordem Skały pod panowaniem JPK Aegona VI, Rickona mi jakoś nie szkoda bo to Stark, a oni są zakałą Westeros, Missandei jest mi obojętna, Shireen też, a Tommena właśnie mi szkoda.
Oczywiście Rickona, bo jest jedynym żyjącym, męskim Starkiem, który może przedłużyć ród. Północ pamięta.
To jest powód, aby go nie ocalać.
Dlaczego? Czemu uważasz, że Starkowie są 'zakałą Westeros’? Możesz podać jakieś argumenty za tym twierdzeniem?
Ponieważ są warchołami, którzy występują ciągle przeciw obowiązującemu prawu – najpierw zdradzili króla Aegona II, a potem Aerysa II, a przy tym kreują bajeczkę o swoim rzekomym „honorze” i uważają się za świętych, dlatego irytują.
W kwestii Aerysa, to przypominam, że na jego rozkaz zabito lorda Rickarda i jego dziecica, Brandona; dodatkowo, król chciał też wydania Neda (nie wspominając Rhaegara i jego uprowadzenia Lyanny – przynajmniej tak to wyglądało). Co niby Starkowie mieli zrobić – dobrowolnie wydać się na śmierć? Wymordowanie tak starożytnego rodu przez króla byłoby czymś niewyobrażalnym. W ogóle, w Westeros są rody, które bardziej psuły krew. Przykładowo:
– Greyjoy: Datlon przez kilka lat bezczelnie łupił Krainy Zachodu, mimo zakończonej wojny. Dagon, 70 lat później robił tak samo (a nawet gorzej, bo atakował Północ). Balon i jego rebelia (i to dwukrotnie!)
– Peake: Unwik Peake i jego machinacje polityczne, mające na celu podporządkowanie sobie Złamanego Króla. Ten sam ród około 100 lat później doprowadził do śmierci króla Maekara.
– Blackfyre: doprowadzili do 5! rebelii i śmierci wielu osób.
Co do zdrady króla Aegona: większość szlachetnych rodów poparła tych, których uważali za prawowitych władców. Dlaczego nie przyczepisz się np. do Tyrellów, którzy w czasie wojny 5 królów zmieniali strony az 3 razy?
Powiedzmy, że nawet możliwe, że mieli prawo do oporu. Ale nie daje ono prawa do detronizacji całej dynastii. W Anglii, po obaleniu źle rządzącego Edwarda II, tron zajął jego syn i tak też powinno się stać w Westeros. Co dało obsadzenie przez Starków uzurpatora? Nowe wojny?
po pierwsze to bunt wszczął Jon Arryn a po drugie to jak Tywin 'podarował’ Robertowi zaszlachtowane ciała dzieciaków Regała i Elli to Stark miał tyle do gadania że stać go było tylko na 'focha’
Ale przecież buntownicy (przynajmniej do pewnego momentu) nie chcieli obalać Targaryenów – Dael pisał o tym w jednej z teorii – właśnie obalenie króla i zastąpienie go księciem (następcą). Ale wojna potoczyła się jak się potoczyła, i to Robert został królem. A został nim przez… podbój. A powiedz mi: kto dał Aegonowi I prawo do obalenia dynastii Duranndonów, Hoarów, Gardenerów? Jakie miał prawo do palenia niewinnych ludzi i niszczenia zamków, gdy zmarła Rhaenys?
„kto dał Aegonowi I prawo do obalenia dynastii Duranndonów, Hoarów, Gardenerów?”
Przykład nieadekwatny. Aegon nie był poddanym wyżej wymienionych i nic im nie był winien. Natomiast Arryn, Starkowie i spółka byli. Choć moim zdaniem sam Aerys i Rhaegar zniszczyli te więzy i de facto zwolnili ich z obowiązku wierności.
Dzieciak Regała i Elii to (przynajmniej w kanonie) był przed Robertem jeden, drugie ciało należało do jakiegoś nieszczęsnego chłopca, bo Aegon był już dawno za Wąskim Morzem w tej kwestii. Starkowie byli główną militarną siłą, która wygrała dla uzurpatora jego wojnę. I na Północy nie było żadnych lojalistów Targów, kiedy w Dorzeczu, Dolinie i Krainach Burzy – byli, jak najbardziej. Robert był wasalem, więc nie miał prawa do zajmowania swojego seniora. Prawo do oporu nie polega na tym, że wygasa obowiązek posłuszeństwa wobec dynastii, ale wobec konkretnego jej członka. Wtedy korona idzie do następnego w linii sukcesji. Poza tym Rhaegar nie był winny tego, co Brandon mu zarzucał.
„Poza tym Rhaegar nie był winny tego, co Brandon mu zarzucał.”
Hola, hola, tego jeszcze nie wiemy. A według ówczesnego stanu wiedzy głównych zainteresowanych Rhaegar zachował się tak samo niehonorowo wobec poddanych jak jego ojciec. Dlatego właśnie do niego mam największe pretensje, że zamiast wyjaśnić (a przynajmniej spróbować wyjaśnić) sprawę ruszył na nich zbrojnie.
Dlaczego nie ma opcji ,,Wszystkie powinny przeżyć”? 🙂
„Dlatego też chciałbym się dowiedzieć, które z nich chcielibyście ocalić – gdyby w grę wchodziło ocalenie tylko jednego z nich”
pewnie dlatego
Aryę, bo to ona jest najbardziej męskim ze Starków 😀
prędzej najmniej głupim ze Starków. normalnie jakby była bękartem czy coś …
Gdybym mogła ocalić tylko jedno z tych dzieci, byłaby to Shireen. I nawet nie chodzi mi o spalenie, tylko o tę nieszczęsną szarą łuszczycę. Mam przeczucie, że moja imienniczka się nie myli i ta choroba prędzej czy później wróci, więc niezależnie od działań Melisandre mała księżniczka ma przed sobą niewiele życia. To biedactwo dość już się namęczyło, a za całą radość ma towarzystwo przygnębiającego błazna, więc to jej życzyłabym wielu lat w zdrowiu i szczęściu.
Rickon, Myrcella i Tommen są uroczy, ale nie wzbudzają u mnie aż takiego smutku, gdy się o nich myśli. Missandei raczej od dawna już nie jest dzieckiem – zresztą od kiedy ona jest zagrożona?
Podobnie Arya – fakt, wesoło jej nie było, ale przynajmniej jest w stanie cokolwiek zrobić ze swoim życiem i walczyć o przetrwanie. Shireen takiej możliwości nie ma.
W książkach Missandei ma obecnie 11 lat i jest zagrożona gdyż znajduje się w oblężonym Meereen. https://awoiaf.westeros.org/index.php/Missandei , przez serial rzeczywiście wydaje się, że jest starsza. Istnieje jeszcze teoria, że jest człowiekiem bez twarzy i wtedy byłaby starsza.
Absolutnie nie mam na myśli serialu. Książkowa Missandei zawsze wydawała mi się nienaturalna jak na małą dziewczynkę, choć przyznam, że sama na człowieka bez twarzy nie wpadłam (i tak się złożyło, że czytałam tę teorię zanim dobrze poznałam tłumaczkę, więc z pewnością trochę się zasugerowałam). No i zakładam, że jest to początek jej kariery, bo nadal popełnia gafy. Ale w jedenaście lat nie wierzę. Musiałaby być naprawdę zdolną kłamczuchą, by wymyślić bajeczkę o bracie i tak przekonująco ją sprzedać Dany – a nawet wtedy jest mocno podejrzana, tylko kto miałby być jej mocodawcą? Na moje oko to wciąż dość młoda, niedawno przeszkolona dziewczyna, trochę bardziej doświadczona niż Arya, która po prostu przywiązała się do Daenerys i palnęła głupstwo bez zastanowienia.
Ale każdy ma prawo do własnego zdania, niekoniecznie zbieżnego z moim 🙂
Poza tym, faktycznie brakuje Słowiczka. DaeL chyba już kompletnie spisał go na straty.
Doceniam za to uznanie względem Val i wykluczenie Potwora z grona zagrożonych maluchów. Tego dzieciaka czerwona wiedźma nie dostanie. Tylko co z małym Samem? Dziecko jest w Starym Mieście, u progu najazdu Eurona. Trochę mało bezpiecznie…
Późne siedzenie w nocy szkodzi 😉 Oczywiście chodziło mi o małego Aemona 🙂
Nie widziałbym tu żadnych intryg. Po prostu do wieku postaci, który podaje Martin, trzeba dodawać to nieszczęsne pięcioletnie przesunięcie czasowe i tyle. Missandei zachowuje się i myśli jak szesnastolatka, bo tyle lat naprawdę powinna mieć.
Rzecz w tym, że z konsekwencjami braku pięcioletniej przerwy Martin musi żyć 🙂 Nie może tak po prostu dać jedenastolatce rozumu szesnastolatki, tylko musi dostosować jej zachowanie do wieku i prowadzić fabułę z taką bohaterką, na jaką się świadomie zdecydował. Gdyby ta przerwa była, to owszem, nie miałabym pytań. Ale Danka mając lat piętnaście nie sprawia wrażenia dwudziestolatki, podobnie ma się rzecz z innymi bohaterkami – pomijając konieczne przyspieszenie dorastania w warunkach jakich żyją, nie mam wrażenia, że którakolwiek dziewczyna zachowuje się nieadekwatnie do wieku. Poza Missandei. I bycie niewolnicą nie ma nic do rzeczy, to po prostu byłaby kwestia większej powagi, ale nie rozumu. Missandei ma umysł dorosłej kobiety – nie po prostu nadmiernie poważnej czy smutnej dziewczynki. Arya ma głupie dziecięce zachowania, Shireen zapewne też, po prostu rzadko ją widzimy – a obie są mniej więcej w tym samym wieku, co mała tłumaczka, która dosłownie nic dziecięcego nie robi. Za to mówi i robi wiele rzeczy, które sugerują, że mamy do czynienia z osobą starszą i bardziej doświadczoną przez życie.
Danka jest po prostu infantylna, bo jej kolejni „opiekunowie” absolutnie nie chcieli, żeby myślała dojrzale i samodzielnie. Ale i tak sprawia wrażenie znacznie starszej niżby wynikało z metryki stworzonej przez Martina. To Sansa zachowuje się jak typowa 15/16-latka, chociaż niby ma lat dwanaście. Tak samo Arya i Bran sprawiają wrażenie sporo starszych niż w rzeczywistości. Zupełnie nie pasuje do ich zachowania te 9 i 8 lat, którymi obdarował ich Martin. 8 lat to jeszcze dziecko. I teraz i w średniowieczu. W tym wieku zdarza się jeszcze popuścić w spodnie, a nie rozwiązywać skomplikowane problemy. 🙂 O Robbie i Jonie już nawet nie mówię. Oni zachowują się po prostu jak dorośli ludzie. Mało tego – jak dorośli ludzie ze sporym doświadczeniem życiowym. A Martin każe nam wierzyć, że mają po 16 lat. Akurat. Wyprostowanie tego 5-letniego przeskoku czasowego to jedna z niewielu rzeczy, za które cenię serial HBO. Wiek postaci został w nim urealniony. Nie wiem dlaczego Martin tego nie zrobił.
Raczej nie znajdziemy tu porozumienia, bo widocznie mieliśmy do czynienia z innymi nastolatkami 🙂 Sansa-dwunastolatka zachowuje się wypisz-wymaluj jak moja siostra, kiedy była mniej więcej w tym wieku. Bran i jego wycie na Luwina, bo nie chce go słuchać, jest takie nietypowe dla ośmiolatków? (czytam od nowa SK, to pierwszy przykład, który mi się nasunął) Wyładowanie się Aryi na sierotach, bo nie może otwarcie płakać po ojcu, jest takie dorosłe? Jasne, większość problemów, z którymi się później mierzą, to nie są typowe dziecięce problemy, i może faktycznie prawdziwe ośmiolatki by poległy. Tylko, że jednak sporo zależy od rodziców czy opiekunów. Dzieci są całkiem spostrzegawcze, a niektóre wręcz ponadprzeciętnie, chowane w domach z różnym poziomem uwagi im poświęcanej, a ich rodzice mają różne charaktery i metody wychowawcze, więc maluchy uczą się naprawdę rozmaitości, tylko na nich patrząc.
Podobnie jest w PLiO. Mamy południowe dzieci, których dzieciństwo jest wydłużane (Słowiczek, Tommen, Myrcella) i północne, które oglądają egzekucje dezerterów, a na dobranoc słuchają mrożących krew w żyłach opowieści. Poza tym dzieci Starków mają też coś, czego brakuje innym – więź z wilkorami. Zwierzęta zasadniczo osiągają dojrzałość szybciej, niż ludzie, więc współdzieląc umysł ze zwierzęciem, mogą się od nich uczyć czegoś w rodzaju 'pierwotnej mądrości natury’ czy jak życzysz sobie to zwać. Wiele decyzji Aryi czy Brana mogło być zainspirowanych właśnie takimi pobudkami, przez co wydają się dojrzalsze, a są po prostu instynktowne. Może, jak mówię, dopiero zaczynam Starcie po raz drugi, więc pewna nie jestem 😉
I też trochę żałuję, że postaci faktycznie nie są starsze. No, ale to świat, w którym trzydziestotrzyletnia Cersei mogłaby w tej chwili oczekiwać na wnuka, gdyby wesele Joffa przebiegło tak, jak się spodziewano. Danka w momencie lądowania w Westeros ma być łakomym kąskiem, a nie dwudziestoletnią matroną, przecież to by się z celem mijało XD
Hmm, głupie dziecinne zachowania zdarzają się i pięćdziesięciolatkom. 🙂 Chodzi o pewną stałą, nie o pojedyncze wybryki. A stała dla młodych Starków wskazuje raczej na dojrzalszy wiek. Ale spoko, rozumiem punkt widzenia koleżanki, zwłaszcza gdy wynika z osobistych doświadczeń. Ja jednak dodaję sobie w myślach te zaginione pięć lat, bo wtedy rzadziej dopada mnie nagły WTF, gdy 8-latek błyśnie czymś, co nawet mnie nie przyszłoby na myśl. 🙂
Zaś Dany łakomym kąskiem już nie będzie, zważywszy na fakt, że miała już dwóch mężów. Wiek nic tu nie pomoże. 😉
Myślisz, że takiego Eurona interesuje, ilu miała facetów, jeśli tylko jest młoda i ładna? Czy Victariona? Albo Illyria, w imieniu Młodego Gryfa? Tak samo Doran, wysłał Quentyna w konkury, choć świetnie wiedział, że Danka była już mężatką. Dzieci nie ma, poza tymi latającymi, więc równie dobrze może być uznawana za atrakcyjną partię, albo chociaż miły dodatek do smoków, zależy, kto to rozważa. Jasne, że nie dla Tommena albo Willasa, ale dla tych, którzy się liczą. W danej sytuacji dziewictwo nie jest aż tak istotnym atutem, gdy w grze są smoki, królestwa i armie – choć nie zdziwię się, jeśli akurat u stronnictwa Aegona może mieć drobne znaczenie, bo jednak jest to obóz związany z Wiarą w Siedmiu.
Nie no, wiadomo, że lepsza stara gamratka ze smokami niż certyfikowana dziewica bez. 😀 Ale mowa była chyba jednak o czym innym. A gdyby nie smoki to Dany nie byłaby łakomszym kąskiem niż np. Margaery.
Wydaje mi się, że jej wielokrotnie podkreślane nieziemskie piękno sugeruje, że przez ten pryzmat ma być postrzegana, a młodość to zawsze dodatkowy punkt przy urodzie. I tak ją widzi choćby wspomniany Euron. Smoki swoją drogą, ale gdyby była stara i brzydka, to by nie rozważał małżeństwa, tylko kradzież.
Arianne też jest piękna, ale o ile starsza, to już praktycznie stara panna w tamtych realiach. Myślisz, że wydadzą za nią Aegona? Chyba tylko Doran się tym łudzi.
Myślę, że Euron to ślepa uliczka sagi. Co najwyżej wezmą się za łby z Victarionem. Wyspy raczej i tak pisane są Ashy.
A Arianne wcale bym tak nie skreślał. Daenerys to śmiertelna rywalka Aegona, nie kandydatka na żonę. Nawet gdyby Aegon oszalał na jej punkcie, a ona jakimś cudem pogodziła się z faktem jego istnienia, to ludzie stojący za nim na to nie pozwolą. Nie może być dwóch słońc na niebie i dwojga spadkobierców dziedzictwa Targaryenów, którzy nawzajem się wykluczają.
Nie, nie uważam, że Aegon i Danka się pobiorą, czy też że ona będzie to poważnie rozważała. Sądzę, że Illyrio bardzo chciałby tego małżeństwa (bo chce, żeby młody się wżenił w tzw. prawowitą dynastię), za to Varys stawia na Sansę. I magister się przeliczy, a Varys może swoje ugrać, nawet jeśli do ślubu nie dojdzie.
Aegon jest młodym chłopakiem, według wersji oficjalnej ma lat osiemnaście lub dziewiętnaście, ale w rzeczywistości może z szesnaście. Jego doradcy mogą go swatać z:
– 24-letnią kuzynką, i to bardzo bliską, bo mają wspólnych dziadków; kobietą seksualnie doświadczoną, mającą za sobą armię Dorne
– 14-letnią niespokrewnioną z nim prawowitą dziedziczkę Północy, dziewicę, za którą opowiedzieć się mogą również Dolina i Dorzecze. Problem jej stanu cywilnego rozwiąże oczywiście Tyrion.
Nie trzeba długo myśleć, by zauważyć, które małżeństwo lepiej się opłaca młodemu zdobywcy, który jest wyznawcą Siedmiu, człowiekiem wychowanym w szacunku do obowiązku, i powinien uzyskać poparcie Dorne w momencie, w którym Arianne zostanie przekonana, że to syn Rhaegara. Małżeństwo z nią zablokuje korzystniejszy sojusz, tylko głupi doradca by się na nie zgodził. A choćby Arianne spodobała się młodemu, nie będzie powtórki z Króla Północy. Aegon swoją młodzieńczą energię wyładuje w bitwach, i nie popełni błędu, który kosztował Robba życie, Varys mu na to nie pozwoli.
Może tak być z tym Euronem, bo w końcu nie miał sensownego wątku w serialu, a to znaczy, że albo na tym etapie w książkach już nie żyje, albo Martin zdradził o nim dedekom całe nic. Może planował później, ale się rozeszli po czwartym sezonie, i skończyło się na pomieszaniu Victariona ze słoniami. Ale obawiam się, że jednak jeszcze w Wichrach namiesza z tą magią. I czy nie byłoby to zbyt rozczarowujące, tak go nadmuchać na Wielkiego Łotra, a później nawet nie skonfrontować z żadnym z głównych bohaterów?
Hoho, w daleką przyszłość wybiegamy. Dziedzicem Północy jest póki co Ramsay Bolton, natomiast Sansa jest zbiegiem podejrzanym o współudział w królobójstwie. 🙂 W dodatku trzyma ją w ręku Littlefinger i pewnie daleko w tyle ma zamiary Varysa i Aegona.
Dochodzą też różnice kulturowe i tradycyjne więzi. Martellowie to targaryeńscy lojaliści, w dodatku od pokoleń z Targaryenami spokrewnieni. A Północ? Sorry, ale dla większości ludzi (może poza Dorzeczem i Doliną) Północ to inna planetos. A już dlaTargaryenów zwłaszcza. Północ weszła wprawdzie na chwilę w główną orbitę polityki królestwa, ale tylko dlatego, że królem został Robert. W wiadomych okolicznościach. To jednak wyjątek, nie reguła. Małżeństwo z Sansą nic by Aegonowi nie dało, nawet gdyby jakimś cudem udało jej się tam przejąć władzę. Równie dobrze mógłby wziąć sobie jakąś pannę z Essos. Miałby poddanych, z których nie miałby żadnego pożytku, a na Południu narobiłby sobie z tego powodu wrogów. Sansa cenna jest dla Littlefingera (człowieka z Doliny), nie dla Varysa i Aegona. Ja na miejscu tego ostatniego brałbym sobie Arianne i nie marudził. Ewentualnie mógłby szukać jakiegoś porozumienia z Reach i wziąć Margaery (po wygaśnięciu jej aktualnego małżeństwa oczywiście).
Bo Varys nie jest znany z wybiegania z planami w przyszłość, prawda? 🙂 Ale ok, niech będzie. To przecież nie tak, że w Dolinie jest gość, który szuka Sansy, a wszystko wskazuje na to, że najszybciej jest człowiekiem eunucha. Po co miałby jej szukać, gdyby nie wiedział, że jest ważna?
Poza tym, co to mówił Varys? Władzę ma ten, którego ludzie uważają za sprawującego władzę. A co aktualnie robi prawie cała Północ w sprawie tego ich nowego dziedzica? Spiskuje z kim się da. Władzą na Północy zawsze będą Starkowie, bo to oni siedzą ludziom w głowach jako ci, którzy władzę mieć powinni. Choćby byli dziećmi, dziewczynkami, a pewnie nawet legitymizowanymi bękartami. I wiesz co, jakoś mam wrażenie, że Varys po tylu latach w Westeros doskonale zdaje sobie z tego sprawę i wie, że to tylko kwestia czasu. A Młodemu chce pomóc zdobyć całe Siedem Królestw, nie dwa, cztery czy pięć, bo dlaczego ma być gorszy od pierwszego Aegona?
No dobrze, przyjmijmy na chwilę, że faktycznie Sansie uda się wyrwać Littlefingerowi, pozbędzie się Stannisa, a jej bracia zginą lub przepadną. Pewnie lojaliści Starków obwołają ją królową, to możliwe. Ale co powiedzą na białowłosego południowca u jej boku? Będą wiwatować? Nie pamiętam czy podobna scena była też w książce, ale w serialu już Tyrion rozumiał nonsens tej sytuacji. W najlepszym razie będą Aegona traktować jak niepożądanego raroga. Po co mu tacy poddani? Nie obsypią go złotem z podatków, bo to zimna, bezludna kraina, pozbawiona bogactw naturalnych i ze szczątkowym rolnictwem. Nie pójdą dla niego na wojnę, bo sprawy południowców nigdy ich nie interesowały. Północ jest dobra, gdy samemu jest się z Północy. Dla południowego króla jest bezużyteczna. Rozumieli to już dawni Targaryenowie, którym wystarczała formalna podległość i niczego więcej po Północy nie oczekiwali.
A tymczasem obrażone Dorne obwoła Daenerys prawdziwą spadkobierczynią dziedzictwa Targaryenów i legalną królową. Poprą ją pewnie wszyscy lordowie z głównej orbity politycznej królestwa. Z Reach, z Krain Burzy, a po obaleniu Cersei pewnie i z Zachodu. W odróżnieniu od Aegona jej pochodzenie nie budzi żadnych wątpliwości. Dorzecze i Dolina nie będzie walczyć dla żadnego Targaryena, prawdziwego czy nie. I to Aegon, nie Daenerys, stanie się obcym władcą obcych sobie ludzi, chcącym uzurpować spokojne krainy południa.
Sansa lojalność Doliny i Dorzecza miałaby właśnie przez swoje pochodzenie, od żony Namiestnika Północy – bo to Cat, a nie Ned, jest punktem wspólnym dla tych trzech królestw. Dorzecze opowiedziało się jako część włości Robba, byłoby nieco niekonsekwentne teraz się wycofać, gdy od Lannisterów spotkało ich tylko zło. Dolina to przede wszystkim powiązanie ze Słowiczkiem – najśmieszniej będzie, jeśli młody przeżyje Littlefingera, ale Nestor Royce lub inni lordowie wezmą go w obroty i jeszcze będą z niego ludzie – akurat ten drobiazg z serialu przypadł mi do gustu. I tron Północy nie przypadłby w żadnym wypadku Sansie, tylko Rickonowi, kiedy już się odnajdzie, albo Jonowi, kiedy legitymizacja wyjdzie na jaw – a zanim w ogóle dojdzie do planów matrymonialnych minie jeszcze mnóstwo czasu. Sansa miałaby być żoną króla całego kontynentu – a jako taka, przychylna Dolinie, Dorzeczu i Północy, dbałaby o ich sprawy. I to jest część motywacji do walki w imieniu jej męża przeciwko Lannisterom. Ale z samej nienawiści do nich poprą Aegona, w końcu, kto im przysłał Littlefingera i zabił Jona Arryna? Do tego potęga Lannisterów upada, to dobry czas na stworzenie przeciw nim silnej koalicji.
Dorne obrazi się na syna Elii? Pewnie, że ich poparcie dla Danki jest możliwe, i zapewne tak właśnie będzie, ale nie z początku. Doran jest zbyt ostrożny by z pewnością wykluczyć pochodzenia Aegona od Rhaegara, Arianne nie jest najlepszą znawczynią ludzi na świecie, a przeciwko sobie będzie miała Varysa i ludzi zdeterminowanych, by ustawić młodego najlepiej, jak się da. Póki Aegon będzie żył, nie powinien mieć problemu z lojalnością Dorne. Najwyżej będą siedzieć z boku jak do tej pory, a to też jest plus z jego punktu widzenia.
Na lojalności Doliny przejechała się już sama Cat. Dlaczego jej córce miałoby pójść lepiej? A Dorzecze, jak sama powiedziałaś, było częścią państwa Robba. Robba już nie ma, a Dorzeczem rządzą Freyowie. Prędzej z nieba spadną ryby niż oni pomogą Starkównie. Moim zdaniem jedni i drudzy będą siedzieć na tyłkach, aż sytuacja nie wyklaruje się mocno na czyjąś korzyść. Północ czeka teraz długi okres chaosu i dopóki to się nie zmieni Sansa nie jest nic warta. Aegon nie może czekać z małżeństwem tak długo. Potrzebuje sojuszników i lojalistów już teraz, nie za parę lat. A teraz ma tylko Dorne. I być może wkrótce Reach oraz Krainy Burzy.
Poza tym główna walka nie rozegra się już z Lannisterami tylko między Aegonem a Daenerys. Po śmierci Kevana Lannisterowie to już właściwie historia, choć Cersei jeszcze o tym nie wie. Za sprawą Tyriona Zachód może przypaść Daenerys lub dołączy do Aegona. Ja wiem, że serial wypaczył ludziom spojrzenie, ale Martin nie będzie wyciągał Cersei z rękawa wciąż nowych armii. 🙂 Wygra ten, kto pozyska dla swojej sprawy Dorne i Reach. Reach, bo oni mają większą armię niż pozostałe królestwa razem wzięte, a Dorne ze względu na smoki.
Naprawdę uważam, że małżeństwo z Arianne jest Aegonowi absolutnie niepotrzebne, bo sugerowałoby, że nie jest pewny swojego pochodzenia, skoro nie ufa więzom krwi. Aegona do ślubu nic nie przymusza, sojusze zawiera się nie tylko w ten sposób, a te oparte na więzach krwi są ponoć najtrwalsze.
Sojuszu z Doliną nie było, bo blokowali go Lysa i Littlefinger. Lysy już nie ma, Palucha za chwilę też nie będzie (do zamku, w którym przebywa szybko zbliża się zima), a rozdział Aryi z Wichrów sugeruje, że Cersei jeszcze trzeba będzie się pozbyć na dobre. I myślisz, że Dolina, widząc ich zdaniem oczywistego zwycięzcę, nie spróbuje dołączyć do jego chwały? Oni w ogóle się Danki nie spodziewają i nie możemy ich o to winić. Nikt poza obozem Młodego Gryfa nie traktuje jej jako realne zagrożenie – lordowie Westeros, jeśli już zdarza im się o niej myśleć, to zapewne sądzą, że skoro ponoć ma smoki, a wciąż nie przybyła, to już nie przybędzie, bo albo ich nie ma, albo już nie żyje jak jej brat.
Z Freyami może być trudniej. Ale wspomniana Cat bardzo się stara ich wytępić, choć to wielka praca. Zresztą miło by było, gdyby wojna z Danką to nieszczęsne Dorzecze ominęła.
Jeszcze minie sporo czasu, to prawda. Danka ma taki chaos w Meereen, że ciekawe, czy będzie miała z czym jechać do Westeros, a prawie wszyscy jej serialowi sojusznicy poszli do Aegona. A zanim to ogarnie, a przede wszystkim zanim wróci do swojej armii, jeszcze wiele może się zmienić, i to w każdym królestwie Westeros. Wcale się nie zdziwię, jeśli tu właśnie wkroczą Żelaźni Ludzie, jej następna PRowa katastrofa, i tak spotka się z Euronem. Ale to oczywiście czyste spekulacje.
Cóż, tak czy inaczej obawiam się, że ani Ty mnie nie przekonasz, ani ja Ciebie 🙂
Zapewne, choć pospekulować zawsze miło. Zwłaszcza na tematy strategiczne, co jest moim małym konikiem. 🙂
Dodam może jeszcze tylko jedno w kontekście Dorne. Mianowicie wydaje ci się umykać fakt, że Daenerys też jest z Martellami spokrewniona. Oczywiście nie tak blisko jak Aegon, ale może się jeszcze okazać, że z tymi więzami krwi to na dwoje babka wróżyła. 🙂 Zwłaszcza, gdyby Aegon zaczął zawodzić pokładane w nim nadzieje Martellów.
Jednak Aegon ma nad Dany pewną istotną przewagę. I sądzę, że nie omieszka jej wykorzystać, żeby zabezpieczyć przychylność księcia Dorana dla swojej sprawy i odwieść od ewentualnego poparcia Daenerys. Mianowicie może jego córkę uczynić królową. I choć Doran nie ma tak wybujałych ambicji jak Mace Tyrell to wiadomo przecież, że córka-królowa to jednak o wiele lepsza rodzina niż siostrzeniec-król. 🙂
Doranowi na pewno by to odpowiadało, przecież ewidentnie chce się córki pozbyć z Dorne. Tyle, że doradcy Aegona wcale nie muszą uważać tego za opcję korzystną dla nich, a to oni będą za chwilę rozdawać karty. A na czymś muszą się przejechać, przecież nigdy nie jest tak, że wielki, dopracowany plan udaje się zrealizować we wszystkich szczegółach – a czasem jeden kluczowy jest symbolicznym słabym punktem.
Tak czy inaczej, miło było wymienić się poglądami 🙂
Dziękuję, mnie również było miło. 🙂
Czy naprawdę należy uznać Aryę za zagrożoną? Było już wielu ważnych bohaterów którzy zginęi gwałtownie, ale jednak wywadało mi się to sensownym zwieńczeniem ich wątku, natomiast gdyby Arya miała tak po prostu umrzeć w Bravos nie wracając do starych spraw, to nie byłoby to satysfakcjonujące. Zagłosowałem na Rickona, bo on może być potencjalnie najistotniejszy dla przyszłości Westeros z wymienionej grupy. No może poza dziećmi Cersei, ale szczerze wątpię by Martin postanowił tak po prostu zignorować przepowiednie, więc myślę, że nie ma co się nad nimi zastanawiać.
Ps. Właściwie to do tej listy możnaby dodać młodego Arryna, zyskałby mój głos.
głos na Shireen.
btw : dlaczego w ankiecie nie ma Słowiczka a zamiast Niego jest Arya ? ewentualna śmierć Kijaszka Zagłady jest równie wiarygodna jak trzy dolarowy banknot.
Rickon. Aż nie mogę się doczekać kiedy wróci. Będzie gniewny i gwałtowny, dzika mu pewnie wpoiła mentalność i postrzeganie dzikich, coś tam pewnie z dzieciństwa pamięta o rodzinie. A i do skagosow od początku miałam słabość, intrygują mnie, zawsze chciałam żeby było ich więcej w książkach a tu proszę, mają małego Rickon. Czuję że on, jak wróci będzie jednym z fajniejszych i wartościowszych ludzi
Aha i pewnie dowie się paru istotnych rzeczy o Innych
Rickon na początku Sagii ma trzy lata, do Tańca ze smokami minęły dwa lata, więc Rickon ma pięć lat, nie wiem czego oczekujesz, od 5-letniego dziecka, nawet wychowanego przez dziką (o ile ona jeszcze żyje, a nie została np. zabita przez Skagosów, bo tego też nie wiemy), ale chyba za dużo, nawet jak na opowieść Martina :\
Oddałbym głos na Rickona, ale moim zdaniem on nie zginie w książkach, a jego śmierć w serialu jest fanfikiem Dedeków. W serialu wycinano rody bez opamiętania, ale Martin podejdzie do tego poważniej i nie wytnie ot tak nagle wszystkich tych rodów z setkami czy tysiącami lat historii. Przynajmniej taką mam nadzieję. A u Starków tylko Rickon może dać przedłużenie rodu więc musi przeżyć i koniec! 😉
Głos zatem poszedł na Shireen, bo jej losy są smutne od wczesnego dzieciństwa i zwyczajnie mi jej szkoda. Nie dość, że ma szarą łuszczycę i dość, hm, specyficznych rodziców, a do tego za jedyne towarzystwo służy jej obłąkany błazen to jeszcze Melisandre szykuje jej bardzo paskudną śmierć w płomieniach. Fajnie by było ją ocalić.
Myrcella i Tommem są dla mnie już poniekąd martwi, odkąd dowiedzieliśmy się o przepowiedni dotyczących dzieci Cersei.
Aryę lubię i też nie chciałbym jej śmierci, ale ona chociaż będzie miała szansę wywrzeć zemstę na zabójcach jej krewnych. No i to mimo wszystko jest osoba, która już ma krew na rękach i nie jest tak niewinna jak Shireen.
A Missandei przez serial nie traktuję jako dziecka, poza tym nie czuję z nią jakiegoś związku emocjonalnego. A jeśli ona faktycznie należy do Ludzi Bez Twarzy to jej historia jest podobna do Aryi i tym bardziej nie byłoby mi szkoda płatnego zabójcy bardziej niż Shireen.
Też liczę na przeżycie Rickona, ale teoretycznie nie jest ze Starkami jeszcze tak źle. Było trzech synów, zostało dwóch, i choć Brana raczej możemy wykluczyć, to wciąż istnieje szansa na Robba Jr., który byłby wcześniej w kolejności dziedziczenia niż Rickon. No i jest oczywiście Jon, bo nawet jeśli Jeyne urodzi chłopca, legitymizacja pozostanie w mocy. A jeśli jeszcze się wyda, że Robb był młodszy od Jona, to Jon jako Stark wskakuje w kolejkę przed dzieckiem Robba. Co zapewne pozostanie ciekawostką znaną niewielu, i faktycznie ród przedłuży Rickon.
A to wybijanie rodów w serialu było tak głupie, że aż śmieszne. Nie wiesz co zrobić z postacią? Zabij ją. I później głów się, co zrobić z opustoszałym królestwem. Na szczęście tego obawiać się raczej nie musimy. No, nie licząc Baratheonów i Arrynów.
Cos czuje ze martin tak dlugo pracuje nad wichrami bo chce dac nam kompletnie inne zakoczenie do tego co zaserwowali panowie d&d i hbo 🙂 i wichry w tym roku wyda jeszcze 😀
Najlepsze okaze sie jak stannis wygral by kampanie na polnocy , aegon ( prawdziwy czy tam falszywy ) zasiadl na zelaznym tronie a cersei z tommenem uciekla do CR i tak dalej kompletnie inne od smiesznego serialu
Przez serial zapomniałem, że Aria jest dzieckiem w książce i miałem przez chwilę pretensje czemu ona się znalazła w ankiecie ale po kilku sekundach się sczaiłem jak przeczytałem całą listę „skazańców”
Zagłosowałem na Arię bo bardzo lubię czytać jej rozdziały. Nie są dla mnie nudne i chciałbym aby przeżyła.
Ricon – raczej przeżyje jako ostatni męski potomek Starków i pójdzie w ślady Neda. Przypominam, że Ned był najmłodszym Starkiem i po śmierci brata odziedziczył Winterfell i żonę Cat.
Lwiątka – ich los jest przesądzony doklepany jeszcze przepowiednią. Po drugie Myrcella jest w tej chwili w nieciekawej sytuacji, a gdy Martelowie będą chcieli wspomóc Aegona to już w ogóle.
Shereen – jej życie czy śmierć nie ma dla mnie znaczenia. Nie widzę sensu trzymania jej w książce bo ona nie ma żadnej roli do odegrania niż zginąć brawurową śmiercią.
Missandei – prawie jej nie pamiętam z książki. Wbił mi się do głowy jedynie jej obraz serialowy. Ona raczej jeszcze pożyje nie ma powodu jej zabijać.
„Przypominam, że Ned był najmłodszym Starkiem”
nie??
Ned miał młodszą siostrę (Lyanna) i młodszego brata (Benjen). Nie wiem skąd kolega wytrzasnął tego „najmłodszego Starka”.