„Fantasy to wieże Minas Tirith” – tak napisał kiedyś George R.R. Martin. I rzeczywiście, dla niezliczonych czytelników tak charakterystyczny obraz wznoszącego się w siedmiu kręgach miasta z białego kamienia jest jednym z tych, które podczas lektury na zawsze zapadają w pamięć. Najwyraźniej właśnie tak stało się w przypadku autora „Pieśni Lodu i Ognia”, gdyż na kartach swojej powieści umieścił liczne nawiązania do tego miejsca.
W niniejszym tekście przedstawię te, które udało mi się zauważyć, a następnie poszukamy odpowiedzi na pytanie o ich cel – co za pośrednictwem tych zaczerpniętych od Tolkiena elementów GRRM chce nam przekazać na temat swojego własnego świata. W tych poszukiwaniach spojrzymy wstecz, ku Erze Świtu i tajemniczym początkom rodu Hightowerów i Starego Miasta, które na podobieństwo mgły osnuwa tajemnica. Skierujemy jednak naszą uwagę również ku przyszłości, spekulując na temat tego, co może wydarzyć się w „Wichrach zimy”.
To powiedziawszy, możemy wyruszyć na zachodnie wybrzeże Westeros, ku miejscu, gdzie Miodowina spotyka się z wodami Zatoki Szeptów. To właśnie tam wznosi się Stare Miasto, niegdyś serce Wiary Siedmiu, nadal słynące jako kolebka Zakonu Maesterów. Nad dachami tego kamiennego miasta góruje Wysoka Wieża, od najdawniejszych czasów siedziba Hightowerów. To na niej skupimy się na początek.
***
W „Świecie Lodu i Ognia” maester Yandel zdradza nam, że obecna Wysoka Wieża powstała na miejscu wcześniejszych konstrukcji. Pierwsze z tych budowli były jedynie latarniami morskimi, nie siedzibami królów i lordów, a wzniesiono je z drewna. Pierwszą w pełni kamienną Wysoką Wieżą była dopiero piąta. Jednak na długo nim Pierwsi Ludzie wznieśli pierwszą, na Wyspie Bitewnej stał tajemniczy monolit z czarnego kamienia. Jego pochodzenie jest zagadką:
Jeszcze bardziej enigmatyczna dla uczonych i historyków jest wielka, kwadratowa forteca z czarnego kamienia, dominująca nad wyspą. Przez większą część zapisanej historii ów monumentalny gmach służył jako podstawa oraz najniższe piętro Wysokiej Wieży, wiemy jednak z całą pewnością, że jest on o całe tysiąclecia starszy od jej górnych kondygnacji.
Kto wzniósł tę fortecę? Kiedy? Po co? Większość maesterów zgadza się z powszechną opinią, że byli to Valyrianie, ponieważ potężne ściany i labiryntowe wnętrze zbudowano z litej skały, bez żadnych spoin ani zaprawy, nigdzie nie widzi się też śladów dłuta.
—Świat Lodu i Ognia, przełożył Michał Jakuszewski—
Maester wyjaśnia, że taka sztuka budowlana była znana smoczym lordom, którzy za pomocą ognia swoich bestii potrafili przemieniać skałę w płyn, po czym przy pomocy sobie tylko znanych metod nadawali kamieniowi taką formę, jakiej zapragnęli. Po ochłodzeniu stawał się on twardszy od jakiejkolwiek znanej substancji. W ten sposób powstały słynne valyriańskie drogi przecinające Essos, a także Czarny Mur Volantis w obrębie którego wolno mieszkać tylko potomkom dawnych Valyrian. Yandel pisze, że Mur ten „zbudowano bez spoin, z czarnego, stopionego smoczego kamienia” – najwyraźniej to właśnie brak śladów po narzędziach budowlanych, nacięciach i łączeniu jest cechą szczególną tego niezwykłego materiału.
Smoczy kamień przywodzi na myśl „czarny, oleisty kamień”, być może jeszcze bardziej enigmatyczny, który odnajdujemy w przeróżnych miejscach na całym znanym świecie – od „pijących światło” budynków w Asshai, przez ginące w dżunglach Sothoryos złowieszcze miasto Yeen, posążek ropuchy na Wyspach Bazyliszkowych oraz kamienne bloki Fosy Cailin, aż po Tron z Morskiego Kamienia na Pyke. Warto jednak podkreślić, że nie ma pewności, czy oleisty kamień można utożsamiać z tym czarnym kamieniem, który widzimy w Wysokiej Wieży, Volantis i Pięciu Fortach.
Wielu fanów zauważyło, że Martinowski czarny kamień zdaje się nawiązywać do twórczości H.P. Lovecrafta. Nie dysponuję szczególnie rozległą wiedzą na temat dzieł tego pisarza, jednak z tego co sam czytałem, jak i z tego co usłyszałem od osób, których znajomość tematu jest znacznie lepsza od mojej, dowiedziałem się wystarczająco, by uznać, że takie przypuszczenie zapewne jest prawidłowe. Innymi słowy, uważam, że czarny kamień GRRM-a zainspirował podobny element świata Lovecrafta. Ale nie tylko on.
***
Budowle z czarnego kamienia, które pozostawiła po sobie potężna cywilizacja, która następnie zniknęła z powierzchni ziemi pojawia się również w dziełach J.R.R. Tolkiena. W jednym z rozdziałów „Władcy Pierścieni” poświęconych oblężeniu Minas Tirith przez siły Saurona czytamy:
Z początku ludzie śmiali się i nie bardzo bali się tych dziwnych wynalazków. Główny bowiem mur twierdzy był wysoki i gruby nad podziw, zbudowany jeszcze za dawnych czasów, nim ludzie z Númenoru zatracili na wygnaniu swoje siły i umiejętności. Zewnętrzna ściana, twarda i czarna jak Wieża Orthanku, mogła się oprzeć stali i płomieniom; żeby ją rozbić, trzeba było wstrząsnąć chyba fundamentem ziemi, na której stali.
—Władca Pierścieni, przełożyła Maria Skibniewska—
Jest to fragment opisu początku ostrzału miasta przez wojska nieprzyjaciela. Z kolejnych akapitów czytelnik dowiaduje się, że atakujący wcale nie próbowali skruszyć muru gondorskiej warowni. Ich machiny miały za zadanie przerzucić ponad głowami obrońców pewien szczególny, makabryczny ładunek – ścięte głowy pojmanych we wcześniejszych potyczkach jeńców. Wspominam o tym, gdyż podobne preludium do wielkiej bitwy serwuje nam w „Tańcu ze smokami” GRRM, gdy w ostatnim rozdziale Barristana Selmy’ego armia Yunaki’i zaczyna ostrzeliwać Meereen ciałami zmarłych na zarazę znaną jako biała klacz.
Przede wszystkim chciałbym jednak zwrócić Waszą uwagę na fakt, że choć Minas Tirith jest często przedstawiane na ilustracjach jako „białe miasto” – także w filmowej trylogii Petera Jacksona wszystkie siedem kręgów wzniesiono z białego kamienia – Tolkien opisuje zewnętrzny mur najniższego kręgu jako czarny.
I tu widzimy pierwszą analogię pomiędzy Minas Tirith i Wysoką Wieżą – obie budowle składają się z koncentrycznych poziomów, zaś najniższy wykonany został z czarnego kamienia – a przynajmniej odpowiednio: zewnętrzny mur i fundamenty. Minas Tirith to siedem kręgów opartych o masyw Mindolluiny. Nie wiemy ile poziomów posiada Wysoka Wieża, wiemy jednak, że jest to budowla schodkowa – a znając znaczenie liczby siedem dla wyznawanej przez Hightowerów wiary, nie zdziwiłbym się, gdyby ich najnowsza siedziba, ta którą widzimy w samym PLIO, również miała siedem „pięter”.
Wspomnę również, że w „Świecie Lodu i Ognia” na ilustracji przedstawiającej Wysoką Wieżę można doliczyć się siedmiu poziomów, z których szósty zdobią olbrzymie płaskorzeźby głów, być może są to twarze Siedmiu. Oczywiście, nie wiemy czy tak właśnie budowlę tę wyobraża sobie sam autor, być może jest to tylko wizja artysty. (Co ciekawe, artystą tym jest Ted Nasmith, znany tolkienowski ilustrator – którego Minas Tirith jest zgodna z książkowym opisem. Zewnętrzny mur pierwszego kręgu jest czarny).
***
W przytoczonym powyżej cytacie Tolkien porównuje czarny kamień z Minas Tirith do skały Orthanku, czyli wieży w Isengardzie, gdzie swoją siedzibę ma Saruman. Przyjrzyjmy się zatem dokładniej temu miejscu:
Wszystkie drogi prowadzące między łańcuchami zbiegały się w środku kotliny. Piętrzyła się tam wieża przedziwnego kształtu. Wznieśli ją budowniczowie dawnych wieków, którzy też wyrównali dno kotliny, ale patrząc na nią, wierzyć się nie chciało, że jest dziełem rąk ludzkich; zdawało się, że wyrosła z kośćca ziemi, gdy w pierwotnych kataklizmach rodziły się góry. Była to jakby skalna wyspa, czarna i połyskliwa. Składały się na nią cztery potężne filary z kamiennych wieloboków, spojone ze sobą, ale u szczytu rozchylone na kształt wygiętych rogów i zjeżone wieżyczkami ostrymi jak włócznie i oszlifowanymi na kantach jak noże. Pomiędzy nimi mieściła się niewielka płyta z płaskich, gładkich kamieni pokrytych tajemniczymi napisami; stojący tu człowiek ujrzałby z wysokości pięciuset stóp całą równinę. Tak wyglądała cytadela Sarumana, której nazwa, Orthank – może umyślnie, a może przypadkiem – miała podwójne znaczenie. Orthank znaczy bowiem w języku elfów Góra-Kieł, a w mowie Rohirrimów – Chytra Głowa.
—Władca Pierścieni, przełożyła Maria Skibniewska—
Skała, z której powstał Orthank dzieli pewne cechy z kamieniem, który znamy ze świata Martina: jest czarna i lśni, jest idealnie płaska i nie pozostały na niej żadne ślady obróbki.
W innym rozdziale „Dwóch Wież” czytamy:
Przeszli przez zburzony tunel i stanęli na stosie gruzów, żeby przyjrzeć się czarnej skale Orthanku i jej niezliczonym oknom wciąż jeszcze wznoszącym się jak groźba nad okolicznym spustoszeniem.
—Władca Pierścieni, przełożyła Maria Skibniewska—
A także:
Stanęli u stóp Orthanku. Wznosił się, czarny, a skała lśniła wilgocią. Ściany kamiennego wieloboku mały krawędzie ostre, jak gdyby świeżo wyszlifowane.
—Władca Pierścieni, przełożyła Maria Skibniewska—
Jak się okazuje, miejsca takie jak Minas Tirith i Orthank są dziełem Dúnedainów, czyli potomków ludzi z Númenoru, wspaniałej wyspiarskiej cywilizacji, która upadła pod koniec Drugiej Ery, po tym jak jej ostatni król znalazł się pod wpływem Saurona i wypowiedział wojnę Valarom, anielskim potęgom władającym światem. Wyspa została zatopiona w głębinach oceanu, ale nie wszyscy z jej mieszkańców zginęli – grupa wiernych Valarom i Ilúvatarowi (Wszechojcu) zdołała uciec przed zagładą na dziewięciu statkach i przybić do brzegów Śródziemia. Ich przywódcą był Elendil, ojciec Isildura i Anarióna. Wspólnie założyli oni królestwa Dúnedainów – Arnor na północy (w jego skład wchodziły m.in. ziemie późniejszego Shire’u) oraz Gondor na południu. To właśnie ludzie z Gondoru zbudowali, miejsca takie jak Minas Tirith i Orthanc, zanim númenorejska wiedza zupełnie zaginęła. Podejrzewam, że podobnie stało się w świecie Martina – monumentalna warownia z czarnego kamienia na Wyspie Bitewnej to jedno z ostatnich dzieł ginącej cywilizacji, której potomkami mogą być władcy Starego Miasta.
To Wielkie Cesarstwo Świtu jest dla Westeros i Essos tym, czym Númenor był dla Śródziemia, wielką zaginioną cywilizacją, odpowiednikiem legendarnej Atlantydy z naszego świata. Być może Wielkie Cesarstwo zostało bezpośrednio zainspirowane Númenorem, co sugerują pewne podobieństwa pomiędzy opisami upadku tych dwóch królestw, a także postaci ostatnich władców – uzurpatorów Krwawnikowego Cesarza i Ar-Pharazôna Złotego, oraz ich krewnych, których tron zrabowali – odpowiednio Ametystowej Cesarzowej i Tar-Míriel.
***
Sądzę, że to właśnie do opowieść o upadku Númenoru, ucieczce Elendila i jego przybyciu do Śródziemia oraz założeniu Gondoru i Arnoru stanowi jedno ze źródeł Martinowskiej tajemniczej cywilizacji, która zostawiła po sobie między innymi fundamenty Wysokiej Wieży.
Krótko mówiąc, sugeruję, że Hightowerowie i ich miasto pełnią w Westeros taką rolę, jaką w Śródziemiu pełnili Gondorczycy i ich dzieła. Być może sama nazwa „Wysoka Wieża” jest bezpośrednim nawiązaniem do „Władcy Pierścieni”, a dokładniej do poniższego fragmentu „Drużyny Pierścienia”, w którym Elrond opowiada o dziejach Gondoru:
In the South the realm of Gondor long endured; and for a while its splendour grew, recalling somewhat of the might of Númenor, ere it fell. High towers that people built, and strong places, and havens of many ships; and the winged crown of the Kings of Men was held in awe by folk of many tongues. Their chief city was Osgiliath, Citadel of the Stars, through the midst of which the River flowed. And Minas Ithil they built, Tower of the Rising Moon, eastward upon a shoulder of the Mountains of Shadow; and westward at the feet of the White Mountains Minas Anor they made, Tower of the Setting Sun.
—Silmarillion—
W przekładzie Marii Skibniewskiej:
Na południu królestwo Gondoru wytrwało długo, a nawet czas pewien cieszyło się sławą, podobnie jak Númenor przed swoim upadkiem. Budowano strzeliste wieże i fortece, i przystanie dla licznych okrętów, a ludzie różnymi językami oddawali cześć skrzydlatej koronie królów. Stolica zwała się Osgiliath – Cytadela Gwiazd – i środkiem jej płynęła rzeka. Wzniesiono na wschodzie Minas Ithil – Wieżę Wschodzącego Miesiąca – na ramieniu Gór Cienia; na zachodzie zaś, u podnóża Białych Gór, stanęła Wieża Zachodzącego Słońca – Minas Anor.
—Silmarillion, przełożyła Maria Skibniewska—
„High towers that people built” – w dosłownym tłumaczeniu: “Wysokie wieże ci ludzie budowali”. Tymi ludźmi są Dúnedainowie, czyli Númenorejczycy, a jedną z tych „wysokich wież” jest Minas Tirith, które pojawia się tutaj pod swoją dawną nazwą – Minas Anor.
***
Zwróćmy teraz uwagę na wymienioną w powyższym cytacie Cytadelę Gwiazd – czyli Osgiliath, dawną stolicę Gondoru położoną nieopodal Minas Tirith, które pierwotnie było warownią, a dopiero po popadnięciu Osgiliath w ruinę stało się najważniejszym ośrodkiem.
Jak czytamy, było to miasto przez środek którego płynęła rzeka. Gdzie indziej możemy dowiedzieć się, Osgiliath zbudowano na obu brzegach Anduiny, a dwie części miasta łączył potężny kamienny most. Na jego środku wznosiła się wielka sala zwana Kopułą Gwiazd, gdzie przechowywano jeden z palantirów.
***
Palantiry, jak warto dodać, to idealnie sferyczne czarne kamienie. Rozmieszczone w różnych miejscach w Gondorze i Arnorze kryształy umożliwiały natychmiastową komunikację pomiędzy różnymi częściami królestwa Dúnedainów.
W Śródziemiu znajdowało się siedem tych kamieni. Trzy trafiły do Arnoru, a dokładniej do jego stolicy w Annúminas, do wieży Elendila zwanej Elostirion i do strażnicy na Amon Sûl (Wichrowym Czubie, w jej ruinach Upiory Pierścienia zaatakowały Froda). Cztery znalazły się w Gondorze: w Minas Ithil (później zdobytej przez Nazgûle i przemianowanej na Minas Morgul), w Minas Tirith, w Orthancu i w Osgiliath. W ciągu wieków niektóre z palantirów zaginęły lub zostały zniszczone, a odkąd jeden wszedł w posiadanie Saurona, użytkowanie ocalałych stało się niebezpieczne. W czasie Wojny o Pierścień poza Mrocznym Władcą posiadali je Denethor i Saruman.
Odpowiednik palantirów widzimy w „Pieśni Lodu i Ognia”, a są nim oczywiście szklane świece. Tak się składa, że szklane świece przechowywane są między innymi w Starym Mieście, w skarbcu Cytadeli. Tymczasem u Tolkiena to właśnie słowo, cytadela, jest używane dla opisania aż trzech różnych miejsc, gdzie trafiły palantiry. Osgiliath, jak wspomniałem, znaczy „Cytadela Gwiazd” (a dosłownie „Cytadela Zastępu Gwiazd”). Orthanc w Isengardzie to „cytadela Sarumana”. Wreszcie, cytadelą nazywany jest też najwyższy – siódmy – poziom Minas Tirith, gdzie swoją siedzibę ma Denethor.
Nie sądzę, by GRRM przez przypadek użył do opisu miejsca, gdzie można odnaleźć jego szklane świece akurat tego terminu, który u Tolkiena związany jest z budowlami, gdzie przechowywane są palantiry, zwłaszcza w świetle innych podobieństw pomiędzy Starym Miastem i Minas Tirith.
***
Być może autor PLIO postanowił „połączyć” Minas Tirith i Osgiliath w jedno miejsce, Stare Miasto z Wysoką Wieżą. Opis jego Cytadeli przypomina Tolkienowskie Osgiliath. Z prologu „Uczty dla wron”:
Słońce rozproszyło nocną mgłę i wokół Pate’a ukazało się Stare Miasto, które wyłoniło się z poprzedzającego świt mroku niczym zjawa. Pate nigdy nie był w Królewskiej Przystani, ale wiedział, że to miasto składa się głownie z lepianek, pełno w nim błotnistych ulic, słomianych strzech i drewnianych ruder. Stare Miasto zbudowano zaś z kamienia i wszystkie jego ulice, nawet najnędzniejsze zaułki, pokrywał bruk. Miasto nigdy nie wyglądało piękniej niż o świcie. Wzdłuż zachodniego brzegu Miodowiny wznosił się szereg Domów Cechowych, wspaniałych niczym pałace. Dalej w górę rzeki, na obu jej brzegach, widać było kopuły i wieże Cytadeli, połączone ze sobą kamiennymi mostami i otoczone pomniejszymi budynkami. W dół rzeki, pod czarnymi, marmurowymi murami i łukowatymi oknami Gwiezdnego Septu stały rezydencje pobożnych obywateli, skupiające się tam na podobieństwo dzieci zgromadzonych u stóp starej matrony.
A dalej, tam gdzie Miodowina przechodziła w Zatokę Szeptów, wznosiła się Wysoka Wieża. Jej światło lśniło jasno na tle świtu. Zbudowano ją na urwiskach Wyspy Bitewnej, a jej cień padał na miasto niczym miecz.
—Uczta dla wron, przełożył Michał Jakuszewski—
Zastanawiam się również, czy Gwiezdny Sept nie jest nawiązaniem do „Kopuły Gwiazd” Tolkiena.
Zauważmy też jaki nacisk GRRM kładzie na to, że w przeciwieństwie do Królewskiej Przystani Stare Miasto zbudowane jest z kamienia. Być może ma tu na myśli Minas Tirith, kamienne miasto. Dla ludów takich jak Rohirrimowie i Druédainowie kamienne domostwa Gondorczyków były czymś niezwykłym, do tego stopnia, że ci pierwsi nazywali to królestwo Stoninglandem (Krainą Kamieni), a ci drudzy snuli przypuszczenia, że mieszkańcu Minas Tirith muszą żywić się kamieniami. Sama nazwa Gondor oznacza w języku sindarińskim „ziemię kamieni”.
Wreszcie, przyjrzyjmy się samemu rodowi Hightowerów. Jego głową w czasach, gdy rozgrywa się akcja „Pieśni Lodu i Ognia” jest lord Leyton Hightower, który ponoć nie opuszczał Wysokiej Wieży od dziesięciu lat. Pate wspomina, że woli on „władać swym miastem spomiędzy chmur”. Postać Leytona przywodzi na myśl Denethora, namiestnika Gondoru, którego siedziba znajduje się w cytadeli Minas Tirith, siódmym kręgu miasta. Wzmianki o tym, że lord Hightower zamknął się na szczycie Wysokiej Wieży, by badać księgi zaklęć przypomina Denethora, który w ukrytej komnacie tuż pod kopułą Białej Wieży Ectheliona wieńczącej Minas Tirith pragnął zdobyć wieści o wydarzeniach w odległych krainach za pomocą palantiru. Być może sam lord Leyton posiada szklaną świecę, co wyjaśniałoby dlaczego nie ma potrzeby opuszczania swojej wieży, by sprawnie władać miastem i domeną.
***
Herbem Hightowerów jest szara wieża na której szczycie płonie stos sygnałowy, zaś jeden z tytułów głowy tego rodu to „The Beacon of the South” – w polskiej edycji PLIO tłumaczone jako „Światło Przewodnie Południa”. GRRM może nawiązywać tu do gondorskich stosów sygnałowych (również beacons), przy pomocy których Minas Tirith wezwało na odsiecz Rohirrimów. Wzmianka o południu również przypomina o Gondorze, który był południowym królestwem Dúnedainów.
Stanowiący dziedzictwo Hightowerów miecz nazywa się „Vigilance” (Czujność), i choć nie sądzę, by było to bezpośrednie nawiązanie do Tolkiena, zwraca naszą uwagę na ważny motyw otaczający Highowerów – są oni tymi, którzy trwają na straży, broniąc Reach przed atakami łupieżców. Podobnie, Minas Tirith – czyli „Wieża Czat”, dosłownie „Wieża Straży” (Tower of Guard) – jest warownią, która niestrudzenie czuwa i stawia opór Sauronowi.
***
Powiedziałem, że lord Leyton przypomina mi Denethora – ale jest również inna Tolkienowska postać, do której jest podobny. Głowa rodu Hightowerów jest nazywana Starcem (The Old Man of Oldtown) ze Starego Miasta, a także Głosem Starego Miasta (The Voice of Oldtown). „Starcem” (old man), w polskim przekładzie „Staruszkiem” swojego pana nazywają słudzy Sarumana. Takie jest też znaczenie imienia pod jakim przejmuje władzę w Shire pod koniec „Władcy Pierścieni” – Sharkey. Z kolei „Głos” może odnosić się do sławnego Głosu Sarumana, jednej z jego niezwykłych zdolności, a także do rozdziału „The Voice of Saruman”, z którego pochodzą dwa krótkie cytaty o Orthancu, które przytoczyłem nieco wcześniej.
Możliwe, że tak jak Stare Miasto jest połączeniem Minas Tirith i Osgiliath, tak postać Leytona może być zainspirowana tak Denethorem, jak i Sarumanem. Obaj są mędrcami, obaj mają swoją siedzibę w warowni zbudowanej przez Númenorejczyków – a przede wszystkim, obaj używają palantirów.
Przypuszczam, że GRRM postanowił uczynić ze swojego „Denethora” również Sarumana, ponieważ zauważył analogie pomiędzy Minas Tirith i Orthankiem, a także z tego powodu, że w przeciwieństwie do namiestnika Gondoru Saruman jest czarodziejem – a właśnie magią ma się parać lord Hightower.
***
Wymieniwszy te podobieństwa pomiędzy Starym Miastem Martina i Minas Tirith Tolkiena, zastanówmy się jaki cel przyświecał autorowi PLIO, gdy postanowił je stworzyć. Pierwszą połowę odpowiedzi już podałem – uważam, że w ten sposób GRRM zostawił nam wskazówkę, że powinniśmy łączyć Wysoką Wieżę, a zapewne również ród Hightowerów, z zaginioną cywilizacją Ery Świtu, prawdopodobnie Wielkim Cesarstwem. Druga część odpowiedzi dotyczy przyszłości – sądzę, że GRRM zamierza oprzeć zbliżającą się bitwę o Stare Miasto na oblężeniu Minas Tirith. Nie wiem jaki będzie wynik tego starcia – nasz autor może poprowadzić bieg wydarzeń podobnie jak Tolkien, lub w swoim stylu odwrócić zakończenie do góry nogami. Bez względu na rezultat, sama bitwa będzie – przynajmniej moim zdaniem – pełna nawiązań do batalii na Polach Pelennoru.
Właśnie z tego powodu Euron Greyjoy otrzymał od GRRM-a następujący herb:
Xhondo wskazał na częściowo zatopiony wrak drakkara spoczywający na płyciźnie. Na rufie wisiały resztki chorągwi, wystrzępione i brudne od dymu. Sam nigdy jeszcze nie widział takiego godła: czerwone oko z czarną źrenicą, pod czarną, żelazną koroną podtrzymywaną przez dwie wrony.
—Uczta dla wron, przełożył Michał Jakuszewski—
Oko Saurona, pod żelazną koroną – która u Tolkiena jest częstym motywem oznaczającym Mrocznych Władców, Morgotha i Saurona. W swoich listach autor używa tego wyrażenia (Iron Crown) jako metonimii oznaczającej siły zła.
Sama flota Eurona może pełnić podobną rolę jak armada Korsarzy z Umbaru, płynąca ku Minas Tirith. Można się też zastanawiać, czy z odsieczą – być może w przypadku PLIO zbyt późną lub nieskuteczną – przyjdzie odpowiednik króla Theodena, prowadzący Jeźdźców Rohanu. Czy będzie nim ser Theodan Wells, dowódca Synów Wojownika? Może zjawi się także westeroski powracający król, Młody Gryf, prowadzący swoją Kompanię – wprawdzie nie Szarą, jak u Tolkiena, ale Złota również sprawdziłaby się doskonale.
A może Stare Miasto czeka gorszy los, taki jaki niemal spadł na Minas Tirith?
Wjechał do grodu Wódz Nazgûlów. Olbrzymią czarną sylwetką na tle łuny pożarów górował nad wszystkim, urastał do symbolu grozy i rozpaczy. Pod sklepieniem murów, których nigdy jeszcze nie przekroczył nieprzyjaciel, wjechał do grodu Wódz Nazgúlów, a kto żyw umknął albo padł na twarz.
Z jednym wyjątkiem. Na pustym placu za Bramą czekał Gandalf na swoim wierzchowcu; spośród wolnych koni całej ziemi tylko Cienistogrzywy nie ugiął się przed grozą, niewzruszony, spokojny, jak kamienny posąg rumaka z Rath Dínen.
– Nie wejdziesz! – powiedział Gandalf, a czarny olbrzymi cień zatrzymał się w miejscu. – Wracaj do otchłani, która cię oczekuje. Wracaj tam! Rozwiej się w nicość, która czeka ciebie i twojego pana. Precz stąd!
Czarny Jeździec zrzucił kaptur i oto ukazała się królewska korona; nie było jednak pod nią widzialnej głowy. Między koroną a ramionami, okrytymi czarnym płaszczem, świeciły czerwone płomienie. Z niewidzialnych ust dobył się śmiech mrożący krew w żyłach.
– Stary głupcze! – wyrzekł upiór. – Stary głupcze! Dziś wybiła twoja godzina. Czy nie poznajesz śmierci, kiedy patrzysz w jej oblicze? Próżne są twoje klątwy! Giń!
Podniósł swój długi miecz, płomienie przebiegły po klindze.
Gandalf nie drgnął.
—Władca Pierścieni, przełożyła Maria Skibniewska—
To nawiązanie Eurona do Saurona genialne. Nawet imiona podobne. A skoro Euron mógłby być głównym bossem, to może Cersei będzie Sarumanem ? Aragornem byłaby Danka jako władca powracająca do królestwa. A może nadejście Innych nie jest przypadkiem, może są narzędziem w rękach Eurona, który w jakiś sposób ,,przebudził ich” do ponownego marszu na południe ? Są też zresztą podobni do upiorów Nazguli panujących nad prymitywnymi bestiami, przynosząc zimno tak jak tamci przynosili strach.
A co z Bloodravenem ? On nie ma oka idealna aluzja do symbolu Saurona ? On opętał Eurona ? Jest Morgothem ? Tyle pytań
Euronowi jest bardzo na rękę, że żyje w czasie inwazji Innych. Spójrz – zabija brata i przy pomocy ”rogu” zostaje nowym królem. W czasie swojej przemowy podaje kilka lokalizacji: Przesmyk, Stare Miasto, Dorne, Arbor, Królewska Przystań. (mówię z pamięci, pewnie coś pokręciłem; przesłanie jest to samo) To są cele na które zamierza uderzyć.
Ale coś tu nie gra – wyspy mają za mało ludzi na taką kampanię. I tak i nie. Mają za mało ludzi, ALE w porównaniu do innych sił zbrojnych. Jeśli istniał by kataklizm, który mógłby zmienić ten stan rzeczy, Wroniemu Oku było by to bardzo na rękę…
Plus GRRM mówił, że w ostatnich dwóch tomach zło ma być bardziej ,,magiczne” – DaeL o tym również wspominał.
Crem de a’ la crem zostawiłem na koniec. Pamiętacie wizje Mokrej czupryny po spożyciu ,,soku z gumijagód”? Była tam scena w której Euron siedzi na Żelaznym Tronie, a na kolcach są wbici rożni bogowie. Spytacie co z tego. Ja Wam odpowiem:
Euron i tak już wiele zyskał z tym zestawem kart. Czas dokonać zmiany. Tym razem zagramy o zbawienie ludzi w Westeros. Zbawcą – a raczej Bogiem – będzie sam Euron, bo pokona największego przeciwnika jakiego zna – Innych.
Nie doszukiwałbym się aż tak dokładnych analogii – w PLIO łączy się tak wiele inspiracji mitami, historią, folklorem, historią, literaturą i różnymi innymi dziedzinami, że nigdy nie dostajemy czegoś np. z dzieł Tolkiena przeniesionego 1:1. Co najwyżej pewne elementy świata przedstawionego albo zdarzenia są w większym stopniu zainspirowane Tolkienem niż inne. Ale sama opowieść to przede wszystkim GRRM.
A co do Bloodravena i jego jednego oka, to tam źródłem jest chyba przede wszystkim Odyn, Euron zdaje się łączyć w sobie i pewne cechy zainspirowane Sauronem, i pewne przypominające Odyna.
Podejrzewam też, że Euron może być inspirowany ostatnim królem Numenoru, Ar-Pharazonem Złotym (Euron znaczy „złoto” bodajże po walijsku). Sugerowałem też kiedyś, że istnieje w PLIO archetyp postaci, która korzysta z katastrof i chaosu, który reprezentują: Aurion (smoczy lord, który po Zagładzie Valyrii ogłosił się jej cesarzem), Aurane Waters i Euron. I prawdopodobnie także Krwawnikowy Cesarz, który może być pierwotnym wzorcem. Może jego prawdziwe imię też jest oparte na „aurum” (łac. „złoto”).
„Sama flota Eurona może pełnić podobną rolę jak armada Korsarzy z Umbaru, płynąca ku Minas Tirith.”
Bardziej pasuje odwrócenie historii i wtedy Euron zrobi to co zrobił Aragorn ze swoimi duchami, a obrona padnie
W książce „duchów” pod Minas Tirith nie było, Aragorn odprawił widma Wiarołomców wcześniej – po tym jak ich widok tak przeraził Korsarzy z Umbaru, że Aragorn małymi siłami zdołał przejąć ich okręty (efekt upiornej armii był psychologiczny, nie fizyczny). Ale kto wie, może GRRM nawiąże do wersji zdarzeń z filmu.
Wg mnie dużo bliżej Pelargirowi w podobieństwach do Starego Miasta. Drugie najstarsze miasto Numenoryjczyków w Śródziemiu(najstarszy był Umbar), założone jeszcze przed upadkiem wyspy i drugie największe, choć to chyba zależało od okresu, miasto portowe kontynentu. W obecnym momencie Królewska Przystań jest ważniejsza od Starego Miasta, silnymi konkurentami są Gulltown a nawet Lannisport. Nawet w pewnym stopniu zagrożenia podobne – większą część swojego istnienia Pelargir zagrożony był ze strony Korsarzy albo Haradu/Mordoru od strony lądu. Stare Miasto odpowiednio było zagrożone ze strony Żelaznych Ludzi oraz Dornijczyków, którzy jak dobrze pamiętam 2-krotnie łupili miasto. Podobność atakujących nieprzypadkowa. Dodam jeszcze, że oba miasta są KLUCZOWE dla dziejów Gondoru/Żelaznego Tronu – Aegon „zjednoczył” kraj właśnie w Starym Mieście koronując się właśnie tam(wiem, wcześniej się koronował u ujścia rzeki Blackwater, lecz właściwa koronacja miała miejsce właśnie w Starym Mieście), „Wierni” właśnie od Pelargiru zaczęli ekspansje, budowę Gondoru. Podczas „Waśni Rodzinnej” Castamir miał właśnie największe poparcie w Pelargirze, który był sercem i ostoją rebelii, zaś odpowiednio podczas „Tańca Smoków” Hightowerowie władający Starym Miastem byli kluczowymi stronnikami koronującymi i utrzymującymi Aegona II na tronie.
Postawię ryzykowną tezę – bez tych miast zarówno Gondor jak i Żelazny Tron, ktokolwiek nimi włada, muszą się rozpaść
Bardzo ciekawe spostrzeżenia! Możliwe, że Stare Miasto to połączenie Minas Tirith, Osgiliath i Pelargiru.