Jak zwykle spóźniam się z zapowiedzią swoich tekstów z CDA, więc tym razem postanowiłem upiec trzy pieczenie przy jednym ogniu i poinformować zbiorczo o tym, gdzie – poza FSGK – można znaleźć w tej chwili moje teksty.
Zacznijmy od CD-Action. Aktualny numer (6/2019) już w przyszłym tygodniu zniknie z kiosków i saloników prasowych. Warto się więc pospieszyć, bo udało mi się przygotować do niego całkiem sporo fajnych materiałów. W Zapowiedziach znajdziecie mój tekst o grze strategicznej Age of Wonders: Planetfall. W dziale recenzji opisuję dwie produkcje: prawniczą komedię Ace Attorney Trilogy oraz skradankę szpiegowską Occupation. No i jest jeszcze publicystyka. Najbardziej dumny jestem oczywiście z ogromnego wywiadu, jaki udało mi się przeprowadzić z Alem Lowe, legendarnym twórcą przygodówek Sierry w latach 80. i 90., ojcem słynnej postaci Larry’ego Laffera. Al to naprawdę fantastyczny rozmówca, a wywiad pełen jest jego prześmiesznych historyjek. 72-latek dzieli się nawet swoim ulubionym tekstem „na podryw”. Oprócz tego – w związku z premierą Tropico 6 – przygotowałem spojrzenie na postać Fidela Castro w grach wideo – począwszy od jego wizerunków propagandowych, aż po anty-castrowską satyrę.
Trochę więcej czasu macie na zapoznanie się z Kawaii (nr 49). Pismo jest już oficjalnie samodzielnym kwartalnikiem, więc trwają prace nad następnym numerem. Ale myślę, że obecny też może przypaść Wam do gustu. Znajdziecie w nim cztery moje teksty. Recenzuję więc Ace Attorney – serial anime będący ekranizacją gry, o której pisałem w CDA. Piszę także o serialu Kaiji: Ultimate Survivor, nietypowym anime, którego tematem jest… hazard. No i jak zwykle zajmuję się horrorem. W artykule Mangowy Obłęd Lovecrafta recenzuję trzy mangi Gou Tanabe (Ogar i inne opowiadania, Kolor z innego wszechświata, Nawiedziciel mroku) będące adaptacją opowiadań Samotnika z Providence. Poświęcam też esej słynnemu dziełu Satoshi Kona – filmowi Perfect Blue, na którym bardzo mocno wzorował się Darren Aronofsky podczas pracy nad Czarnym Łabędziem. Nawiasem mówiąc Perfect Blue jest produkcją mroczniejszą i… po prostu lepszą.
A jeśli tego wszystkiego jeszcze Wam mało, to do kiosków trafił dziś najnowszy numer dwumiesięcznika Świat Wiedzy HISTORIA (3/2019 – czerwiec-lipiec). Znajdziecie w nim mój tekst Ostatni Czarnoksiężnik, przybliżający historię Jacka Parsonsa, pioniera amerykańskiego programu kosmicznego, który w wolnych chwilach parał się… rytualną magią.
To tyle – przynajmniej na razie. Jak zwykle będzie mi bardzo miło, jeśli sięgniecie po któreś z tych pism (choć po CDA trzeba sięgać szybko, bo w najbliższy wtorek wychodzi kolejny numer).
Perfect Blue mam na liście. Może w końcu nadejdzie czas.
Gdzie dostanę Kawaii? Jakieś konkretne sieciówki to dystrybuują?
W Empiku na 100%. Wydaje mi się, że InMedio i Kolporter też mają.
A twój tekst o dobrych i niedobrych nieoczekiwanych zaskoczeniach?
Dopiero powstaje. Nie ma go w tym numerze, nie będzie go też w tym, który wychodzi za tydzień (wiem, bo już jest złożony :)). Być może wyrobię się za miesiąc, choć nie jest to pewne, bo mam dwa inne duże teksty publicystyczne nad którymi pracuję. Więc najprawdopodobniej przeczytacie go dopiero za dwa miesiące.
Niestety ale tak wygląda cykl pracy w periodykach. Od pomysłu do druku mija sporo czasu 🙁
Kawaii to nie mój target, ale CDA kupuję od wielu lat i nowy numer też mam (choć z braku czasu jeszcze nie zdążyłem go nawet przejrzeć), a Świat Wiedzy Historia staram się zawsze czytać od deski do deski więc na pewno zapoznam się z Twoimi tekstami 🙂
No a tak poza tym to gratulacje, bo regularne pisanie do 3 tak znanych czasopism to niewątpliwy sukces. Aczkolwiek jedna rzecz mnie strasznie ciekawi: Skąd Ty masz na to wszystko czas? 😀 FSGK, CDA, ŚWH, Kawaii… a przecież do każdego tekstu zapewne robisz przecież wcześniej research… Rzuciłeś pracę czy co? 😛
Dzięki. W CDA naprawdę bardzo polecam wywiad z Alem Lowe. Jestem z niego bardzo zadowolony. To pierwszy wywiad z prawdziwego zdarzenia jaki przeprowadziłem i nie mogłem sobie wymarzyć lepszego rozmówcy.
A pracy nie rzuciłem. Po prostu piszę bardzo szybko, zazwyczaj poświęcając na to 1-2 weekendy w miesiącu. Trochę na tym cierpią inne moje projekty, ale tragedii nie ma. Risercz rzeczywiście trwa dłużej. Najdłużej rzecz jasna w przypadku tekstów do Kawaii – bo trzeba mangę przeczytać, a anime obejrzeć. Ale Kawaii to kwartalnik, więc te przygotowania są odpowiednio rozłożone w czasie. Na tyle, że nie kolidują z innymi rzeczami. A w CDA staram się nie brać zbyt wielu długich gier do zrecenzowania. No, w następnym numerze akurat będzie odstępstwo od tej normy, ale poratowała mnie angina, dzięki której mogłem przez tydzień grać w dwa wielkie tytuły strategiczne i wyprodukować o nich ciekawe teksty.
W każdym razie do tego się to sprowadza – z jakiegoś powodu piszę bardzo szybko, zazwyczaj nie muszę robić dużych poprawek redakcyjnych, więc mogę pracę w trzech pismach traktować jako weekendowy projekt hobbystyczny.
Tym większy szacun 🙂 I trochę zazdro, bo sam siedzę w tej samej branży co Ty więc zakładam, że pisanie tekstów musi być od tego świetną odskocznią 🙂 Ja też lubię czasem coś skrobnąć, aczkolwiek są to głównie krótkie opowiadania (które wrzucam dla rozrywki na jedno forum) albo copypasty 😛 Zupełnie inny kaliber – ale nawet takie coś daje mi sporo radochy, zwłaszcza jak widzę, że komuś to się podoba. Więc domyślam się, że publikowanie dla czasopism musi być świetnym uczuciem, zwłaszcza jak pisze się o czymś, co się lubi. I jeszcze dostaje się za to hajs 🙂
A wywiad z Alem Lowe przeczytam na pewno, bo dawno temu przeszedłem kilka części Larry’ego, a siódemka jest do dziś jedną z moich ulubionych gier 🙂 Dubbing w tej części naprawdę wymiatał 🙂
A mogę jeszcze zapytać, jak wyglądał „technicznie” ten wywiad? Al Lowe przyjechał do Polski czy Ty pojechałeś do USA lub też spotkaliście się np. na jakimś konwencie? Czy po prostu to był wywiad przeprowadzany na odległość?
Jasne, zobaczenie własnego nazwiska w druku daje sporo przyjemności. Nawet w tych smutnych czasach końca prasy drukowanej :). To jest – szczególnie w przypadku CDA – uczucie trochę abstrakcyjne, bo sam pamiętam jak w wieku 7 lat czytałem swoje pierwsze numery Top Secretu, a później również SS-a, Gamblera, ŚGK czy Resetu. I pamiętam, że do redaktorów tych pism to człowiek wtedy podchodził z jakimś takim nabożeństwem, to były jakieś niesamowite, niemal półboskie istoty. Oczywiście to już nie te czasy, sprzedaje się nie 100-200 tys, tylko 50-60 tysięcy egzemplarzy (i to w największym piśmie na rynku, a konkurencja już w ogóle jest już na poziomie pisemek dla wędkarzy). Ale nadal mam zakodowane w głowie trochę anachroniczne przekonanie, że jest w tym jakaś dziwna magia, fejm i te sprawy. Więc tak, to naprawdę bardzo przyjemne.
A inna sprawa, że to nie jest moje główne źródło przychodów, więc nie mam musu pisania. W każdej chwili mogę powiedzieć, że robię sobie przerwę na miesiąc i ani pismo z tego powodu nie padnie, ani ja nie umrę z głodu. Więc to bardzo komfortowa sytuacja, zero presji i autentyczne pisanie dla przyjemności. Jedyne czego żałuję to to, że nie podjąłem się współpracy z CDA kiedy mi ją zaproponowano po raz pierwszy (to znaczy w 2013 roku). Wydawało mi się wówczas, że nie dałbym rady pogodzić wszystkiego czasowo. I dopiero pisanie na FSGK utwierdziło mnie w przekonaniu, że jak sobie człowiek odpuści imprezy co weekend (na które i tak jest za stary), to wszystko można dograć.
Aha, pytałeś o wywiad. Heh, fajnie by było, jakby redakcja mnie mogła do Stanów na jedną rozmowę wysłać. Ale niestety, takich cudów nie ma, i tak z trudem ciułają grosze, żeby kogoś wysłać na targi (E3, Gamescon, itd…). Wywiad robiliśmy przez Skype’a. Na szczęście w erze wideokonferencji to wystarcza, żeby sobie komfortowo porozmawiać, i żeby rozmowa miała odpowiednią płynność i „chemię”.
PS. Siódemka to również ulubiona gra Ala.
co prawda juz od dawna nie jestem graczem (chociaz zdarza mi sie jeszcze wlaczyc Civ5 czy HoM&M3), ale szkoda, ze za dawnych czasow tak rzadko byly wywiady z tworcami. z perspektywy czasu recenzje wydaja mi sie bardzo malo przydatne (chociaz moze to kwestia dostepu do internetu).
Dzięki za szczegółową odpowiedź 🙂
Ja również w dzieciństwie miałem podobny „rispekt” dla tych wszystkich autorów, a najczęściej sięgałem właśnie po CDA (pierwszy raz chyba jeszcze w 1996 roku, a zatem krótko po premierze) więc mam do tego czasopisma szczególny sentyment 🙂 I faktycznie prasa komputerowa czasy świetności ma już za sobą… Ale mam nadzieję, że mimo wszystko nie zniknie z rynku, bo szkoda by było. Jednak czytanie gazety to zupełnie inny komfort więc mimo wszystkich zalet internetu obstawiam, że prasa nie zniknie definitywnie ani w najbliższej, ani dalszej przyszłości 😉