Nie ustają echa poniedziałkowego odcinka Gry o Tron. Pełne oburzenia filipiki ścierają się z zaciekłą obroną twórców kasowego serialu, a wszystko to przeplatane jest desperackimi próbami znalezienia w wydarzeniach sensu. W końcu mało kto może uwierzyć, iż Długa Noc dobiegła końca. Nie zamierzam się oddawać teoretyzowaniu, bo – jak wielokrotnie wspominałem – po raz kolejny fani wpadają w tę samą pułapkę, nie przyjmując do wiadomości rzeczy oczywistych. Brienne naprawdę zabiła Stannisa, Arya naprawdę dostała serię ran kłutych w brzuch, a Nocny Król na serio nie żyje. Zaprzeczanie oczywistościom nie ma sensu.
Ale nie chcę też wdawać się w tej chwili w polemiki na temat samego odcinka. Swoje zdanie wypowiedziałem już w Pomylonej Analizie, i w całości je podtrzymuję (a nawet skłonny byłby nieco obniżyć ocenę, jaką po pierwszym seansie odcinkowi przyznałem). Finał mnie rozczarował nie tyle niezgodnością z przesłaniem martinowskim (do tego przywykłem już kilka sezonów temu), co niezrealizowaniem obietnicy, którą scenarzyści sami nam złożyli. Niestety wielu twórców zapomina, że nie każdy zwrot akcji jest triumfem scenarzysty.
Dlatego chciałbym zaproponować Wam pewną zabawę. Spróbujmy ułożyć lepsze zakończenie dla serialowej „Długiej Nocy”. Nie mówię tu o przerobieniu całego odcinka, ale dosłownie o kilku ostatnich minutach. W pełni dostrzegam śmieszność sytuacji, w której zaczynamy pisać serialowe fanfiction. Ale wydaje mi się jednocześnie, że to sposób na znalezienie katharsis, które jest nam wszystkim – często zbyt obsesyjnie podchodzącym do Gry o Tron – bardzo potrzebne. A przy okazji – jak sądzę – ćwiczenie to udowodni nam, że panowie Weiss i Benioff naprawdę dali ciała w finale.
A więc – za pozwoleniem – ja zacznę. Nie krępujcie się, można te propozycje krytykować. I dopisywać własne! Do dzieła, nadajmy Długiej Nocy ciężar gatunkowy!
Wariant pierwszy
Słowo „Dracarys” nie wybrzmiewa jeszcze do końca, gdy fala ognia zalewa Nocnego Króla. Ale triumf jest pozorny. Lodowy demon żyje i unosi kącik ust w pogardliwym uśmiechu. W tej chwili pycha Daenerys Targaryen zostaje obnażona. Cała jej duma i potęga są niczym, wobec pradawnego zła. Smocza królowa próbuje uciec, ale Nocny Król zabija Drogona. Na oczach Daenerys umierają pokładający w niej bezgraniczną ufność Nieskalani. Ginie próbujący ją bronić Szary Robak. Swoje ostatnie tchnienie oddaje ser Jorah Mormont. Gdzieś w oddali umiera Jon Snow.
Ale to nie koniec opowieści. Daenerys Targaryen podnosi miecz ser Jorah Mormonta. Jad Serca, należący do rodu, który wygasł za jej sprawą. Powłócząc zbyt ciężkim dla siebie orężem, wchodzi do Winterfell, królestwa trupów, tak jak niegdyś Jon Snow wkraczał do obozu Mance’a Raydera. Biali Wędrowcy rozstępują się przed kobietą, która jest równie słaba jak w dniu, w którym jako 14-latka została sprzedana Khalowi Drogo. Nie może zagrozić lodowym demonom. Nocny Król wyciąga dłoń, by przemienić Daenerys. A jednak jest na tym świecie magia silniejsza od zaklęć Nocnego Króla. Są więzy krwi, jest miłość dziecka do matki i brata do siostry. Viserion wyrwany spod kontroli Nocnego Króla rzuca się w szeregi Innych. W nagłym chaosie, Daenerys podnosi Jad Serca i zatapia go w piersi Nocnego Króla. Ocala ludzkość, ale zostaje królową zgliszczy i popiołów.
Wariant drugi
Jon Snow biegnie przez dziedziniec Winterfell. Widzi śmierć swoich towarzyszy broni. Samwell Tarly ginie rozerwany przez trupy. Brienne i Jaime konają we własnych ramionach. Ale Snow nie zatrzymuje się nawet na chwile. To jego poświęcenie i ofiary, które składa by obronić królestwa człowieka. Tyle że nawet ta droga jest zbyt prosta. Pojawia się Viserion. Błękitny ogień liże mury Winterfell, a Jon nie jest w stanie stawić mu czoła.
I wtedy przychodzi czas na ostatnią ofiarę i największe poświęcenie. Arya staje na wieży, odciągając uwagę smoka. Co mówimy śmierci? Dzisiaj, teraz, na moich warunkach, gdy mogę oddać życie dla rodziny. Dziewczyna nie walczy, ale poświęca się. Nissa Nissa Odrodzona. Krople krwi Aryi spadają na Długi Pazur, a valyriańska stal zaczyna lśnić białym blaskiem. Jon jest gotów na pojedynek w bożym gaju.
Wariant trzeci
Przerzucony do drugiej ręki sztylet wbił się w ciało Nocnego Króla, rozbijając je na drobiny lodu. Ale nic się nie zmieniło. Hordy umarłych nadal rozszarpują ciała ostatnich obrońców Winterfell. A pozostali Biali Wędrowcy rzucają się na młodą Starkównę. I wtedy, pośród okruchów lodu, kaleki chłopak odnajduje kawałek obsydianu i siedząc tuż przy czardrzewie, wbija go we własną pierś. Zawsze musi istnieć Nocny Król, panujący nad żywiołem lodu. A każde zwycięstwo musi mieć swoją cenę. Gdy Viserion skłania się przed swoim nowym panem, spełniona zostaje ostatnia przepowiednia. Nie będziesz chodził Branie Stark, ale będziesz latał.
Nowy Nocny Król i Biali Wędrowcy odchodzą, krusząc swą armię. Przemija pamięć ludzkości. Ale królestwa człowieka będą bezpieczne. Przynajmniej tak długo, jak Bran Stark będzie pamiętał, kim kiedyś był.
Wariant czwarty
Nocny Król wyciąga swoją rękę po ostatniego zielonego jasnowidza, kalekiego chłopca przykutego do wózka. Ale ten wstaje i uderza valyriańskim sztyletem. A potem odsłania swe prawdziwe oblicze. Twarz dziewczyny pogrążonej w największej rozpaczy, wykrzywionej w grymasie niewyobrażalnego bólu. Ostatnim, co widzi Nocny Król przed rozpadnięciem się w proch, jest głębia ofiary, jaką jedna dziewczyna gotowa była ponieść, by go zwyciężyć. Arya Stark upada na kolana łkając, a my widzimy leżące dalej ciało Brana Starka. Trójoka Wrona wiedziała, że to jedyny sposób. Aby istniał Azor Ahai, musi też być Nissa Nissa.
DaeL, HBO powinno ci dziękować i płacić złotem <3
Kolejny beznadziejny tekst. Dajcie w koncu cos na poziomie, np opublikujcie Wichry Zimy w odcinkach. Albo od razu Sen o Wiosnie plus nowe teorie DaeLa w szesnastozgloskowcu i uwzglednialy moje przypuszczenia i poglady o ktorych nigdy nic nie napisalem bo w calej swojej karierze na tej stronie nie napisalem jednego merytorycznego komentarza.
🙂
😀
Arya zabija sztyletem NK, po czym on rozpada się na tysiące kawałków…
Tyrion budzi się nagi z bólem głowy w burdelu. Rozgląda się, obok spiących dziwek zauwaza spiącego osla.
– co za dziwny sen i gdzie jest mój plaster miodu ? Wstaje ku swojemu zaskoczeniu orientuje się, ze ma poranny wzwod, to dziwne ale przypomina mu się ze zabawa tak się rozkreicla iż stracil swiadomosc zanim zdazyl skorzystać z usług dziewek. Postanawia to nadrobić ale chodz to niemożliwe czuje zimno w swojej glowie, dziwny chlod która ogarnia jego mysli, z kazda chwila bol narasta, jest coraz gorzej lapie się za glowe zaczyna wyc z bolu az potyka się o osla(albo o dziwke) przewraca i traci przytomność, gdy po nieznanym czasie otwiera oczy widzi Brana(teraz będzie szybko )
Ten wyznaje mu ze to nie arcydlugi sen, tylko to wszystko wydarzy się naprawdę i on nie może do tego dopuscic( Wybral Tyriona, gdyz tylko on z nim pogadal w 2 odcinku 8 sezonu, dzieki czemu Bran poczul sie jak stara niania) NK celowo dal się zabic, jego cialo było niejako wiezieniem dla jego prawdziwej postaci. Powloka mogla zostać zniszczona jedynie obok czarodrzewa w Winterfell, gdyż akurat to czarodrzewo jest jego dawnym wrogiem, który go uwiezil(teoria o czarodrzewach jako dzieciach lasu) i teraz dzięki temu zdobyl możliwość podrozy w czasie oraz powrotu do terazniejszosci dzięki naznaczeniu brana. Najprawdopodobniej szuka sposobu na odzyskac dawno moc i wrocic o wiele wiele silniejszy w ciele Brana. Tyrion początkowo nie ufa, ale Bran odpowiada mu na pytanie gdzie odsyla się kur… ponadto Tyrion zauwaza ze Bran pojawil się w jego glowie akurat w dzień wyjazdu krola roberta do Winterfell, także obiecuje pomoc. Już na miejscu w nocy podpala czarodrzewo, uniemozliwiajac NK powrot do dawnej mocy. Pozniej zgodnie z tym co uslyszal od Brana wyrusza tam gdzie odsyla się ku… ostanie co widzimy to Tyriona pierwszy i zarazem ostatni raz wchodzącego do burdelu.
ok, ale jakie sa motywacje NK i kim jest, ktos moglby spytac! ok jak ktos spyta to napisze
Moja wersja zakonczenia: bitwa kończy się przegraną. Nocny Król zabija Brana. W ostatniej chwili kilku osobom udaję się uciec (np. na smoku). Uciekają do Białego Portu. Hordy nieumarłych są jednak przerzedzone. W ostatniej chwili Melisandra pali całe Winterfell. Dzięki temu nie rodzą się następni zombi. Ostatnia bitwa z nieumarłymi w Królewskiej Przystani. Tam mimo wielu ofiar udaję się zabić Nocnego Króla i resztę jego hordy. Jamie zabija Cersei i ostrzem powala Nocnego Króla.
Dobre ; ] Oglądałabym!
Każdy z tych wariantów jest lepszy od tego co zaprezentowało nam HBO. Chciałbym się tu odnieść do serialu i jego nielicznych plusów, ale w kilku słowach wstępu wyczerpałeś temat 😀
Podtrzymuję swoje, niepopularne za bardzo, zdanie, iż właśnie takie rozwiązanie finału było doskonałe, ponieważ całkowicie zaskoczyło wszystkich, wymknęło się wszelkim przewidywaniom i teoriom, także tym naszym (nawiasem mówiąc jestem ich wielkim fanem.). Gdy teorie o Wzorze, Niesie, Światłonoścy itd. rozrosły się do niebywałych rozmiarów otrzymaliśmy kompletne zaskoczenie. Uwielbiam zaskoczenia. Gdyby faktycznie wszystko potoczyło się zgodnie z przewidywaniami czy byłbym również usatysfakcjonowany? Nie wiem. Przecież tam, gdzie teorie się potwierdziły ( R+L=J, wskrzeszenie Jona przez Melisandrę itd.), czy to wzbudziło aż tak wielkie emocje jak Arya dźgająca NK? Moim zdaniem nie. Więc nie narzekam, choć oczywiście lidze na jeszcze jakieś rozwścieczające mnie zaskoczenie w ostatnim odcinku…
Przepraszam za bzdury podsunięte przez autokorektę
Zaskoczenie jest super, gdy jest to zaskoczenie na zasadzie „wow, tego się nie spodziewałem, ale jak prześledzi się historię to faktycznie wszystko do tego zmierzało!”
Natomiast zaskoczenie dla samego zaskoczenia, gdzie historia nie trzyma się kupy i chodzi tylko o zaskoczenie widza to tak płytki zabieg, że zachwycanie się nim może budzić tylko politowanie…
No nie, toż i Neda Starka można było:
a) uwięzić na długie lata
b) przekonać by honorowo służył DKJ
c) wysłać na Mur
itd. nikt nie byłby tym zaskoczony ani zszokowany. A mimo to rozwydrzony bachor, wbrew wszelkiej logice, nakazał go zabić. No i? To też patrząc zupełnie na zimno, płytki zabieg mający na celu zaskoczenie czytelnika (a potem widza). 🙂
“wow, tego się nie spodziewałem, ale jak prześledzi się historię to faktycznie wszystko do tego zmierzało!” Tylko że jak się prześledzi historię to nic nie wskazywało na to że to Arya zabije NK. To szybciej Jon albo danka, w końcu po co była ta historia o AA, ostatnim bohaterze itd. Lepiej wyjebać całą tą część PLiO , wziąć jakiś fragment z dupy i dorobić do niego ideologie? To się mniej trzyma kupy niż większość szalonych teorii. To tak jakby czarnoksiężnik z angmaru wpadł pod biegnącego olifanta, no co to też nie mężczyzna. Pasowałoby.
powściągnijmy proszę język, łaciną podwórkową można na wykopie rzucać
wszedzie mozna księżno
To, że NK zabiła Arya, a nie ktoś inny, jest najmniejszym problemem. Większym jest np. to, jak się przekradła między Białymi Wędrowcami, bezużyteczność Jona, Dany i Brana w tym odcinku, Melisandre z konopi i to, jakim cudem tyle postaci przeżyło.
Mój Rhlorze!, toż nawet Lord Szynka dał radę ubić Białego Wędrowca a co dopiero wyszkolona zabójczyni Arya. Moim skromnym zdaniem, stanowczo za bardzo uwierzyliśmy we własne domniemania dlatego czujemy się rozczarowani.
Ale Sam ubił go w walce 1 vs 1 i to cudem, kiedy się na nim nie skupił(chyba była nawet teoria odnośnie wiary starych bogów), za to Arya skoczyła niczym kangur znikąd przy całej grupie WW. Ja sobie to tłumaczyłam tym, że może skoczyła z drzewa, ale ona w sumie nie skacze z góry nawet. :<
Chociaż dla mnie to najgłupsza była śmierć Theona xD
Serio, żadnego sensu to nie miało.
Nie da się usprawiedliwić już tego odcina. Niczym. Po prostu zrobili z tego Transformersów, Avengersów czy inną papkę dla niewymagającego widza, który lubi bajki.
To, że Theon tam zginął, było jedynym sensownym rozwiązaniem. Problem polega na tym, że przesadnie przedłużyli jego szarżę. Zresztą dużo w tym odcinku przedłużonych scen.
To było samobójstwo. Równie dobrze mógł tam skoczyć jak Arya.
Sam nie wziął Innego z zaskoczenia. A Nocny Król potrafił z kilkudziesięciu metrów wyczuć, że przelatujące opodal kruki są kontrolowane przez Brana.
No i, jak mówiłem, nie mam problemu z tym, że dokonała tego Arya 😉
Bo Arya to „no one” I scena jak się wymyka z biblioteki ma pokazać że pobierała nauki w szkole morderców i tylko szef tej szkoły widziany jako Syrii/ Joaquin (przepraszam za pisownię) mogą ją zatrzymać. Ja mam żal tylko że kumple NK wogole w walce nie brali udzialu. NK i jego kumple mieli duże możliwości ale w serialu są pokazani że są też nie mrawi bo może za bardzo ufają w to co maja, tak czy owak musimy iść dalej, książki takie nie będą.
Połowa internetu żyje tym pytaniem: „jak się przekradła między Białymi Wędrowcami?” i polewa ze skoku Aryi (bo to rzekomo „niemożliwe” – co w świecie fantasy jest brednią). Ci sami ludzie nie mają najmniejszych problemów z przyjęciem do wiadomości, że Arya dzięki swoim umiejętnościom może stać się o 30 centymetrów wyższa i 30 kg cięższa, ale skok na 1,5 metra to już grube przegięcie :))) Nikt nie ma problemu z porami roku trwającymi przez kilka lat, ale wszyscy polewają z Gendryego, że szybko biega. Widzowie chyba zapominają, że oglądają UMOWNY świat i pewne rzeczy się wybacza, z założenia.
A co do bezużyteczności Jona, to się nie zgadzam. To on właśnie umożliwił jej podejście do Nocnego Króla. Wklejam w całości komentarz z Westeros.pl, obejrzyjcie sobie ten fragment i posłuchajcie jak Jon krzyczy „go, goooo”. Gdyby nie on, Aryi nie udałoby się podejść do NK. A oto komenatrz z Westeros:
Gość: Kiedy Dany ocaliła Jona, on krzyczał – Bran! A ona odpowiedziała idź. Jon cały czas próbował się dostać do czar drzewa, żeby ocalić Brana, ale uniemożliwiał mu Viserion, który strzegł tego przejścia. Kiedy utknął za kamieniem, w pewnym momencie można zobaczyć kiedy Jon ewidentnie patrzy na coś lub na kogoś (Arya) – widać to w wyrazie jego twarzy
0:25, 1:24). Następnie kiedy Jon patrzy na smoka i krzyczy „Goooo go go”, to krzyczy to do Aryi a nie smoka, ponieważ chce odwrócić uwagę Viseriona aby umożliwić Aryi przedostanie się do bożego gaju (1:30). 10 sekund później pojawia się bryza, powiew wiatru przy białym wędrowcu, spowodowane „cichym” i wyuczonym sprintem Aryi.
Jak myślicie ma to sens?
link do sceny – https://youtu.be/47KYN7yT0X0
”Go go” Jona jest dość jednoznaczne – poświęca się dając szansę Aryi.
Mi tam tak szczerze, troche koło tyłka lata, kto zabiłby NK. D&D już wcześniej spuścili w toalecie poprzednie sezony, więc zabójcą NK mógłby być nawet Sam. Pewnie kupiłbym to, tylko niech to jakoś sensownie pokażą! Rozsądny plot twist, koncept czy cokolwiek co sprawi, że widz uwierzy, że ta ma ręce i nogi, a nie, że dostajemy kilka sekund ataku na plecy od czapy.
moje zakończenie jest takie: nocny król próbuje zabić brana, podnosi miecz kiedy pomiędzy nich wpada arya, przyjmuje cios na głowę, nocny król ginie od nieznanej mocu, aryi zostaje blizna w kształcie błyskawicy na czole i w następnym odcinku przylatuję do niej sowa z listem…
Bran i Nocny Król mierzą się długimi, znaczącymi spojrzeniami. W tle gra podniosła muzyka. I nagle Bran przemawia władczym głosem:
– Nie spieszyliście się…
Nocny Król zaczyna pochylać się do ukłonu, gdy atakuje Arya. Następuje scena, którą znamy, jednak sztylet wymyka się z dłoni dziewczyny. Arya, zanim straci przytomność, widzi jeszcze, jak Bran powoli powstaje ze swojego wózka i uśmiecha się ironicznie. Wtedy rozlega się krótki świst. Kamera na Theona, który nim skona, posyła jeszcze w ostatnim zrywie obsydianową strzałę wyciągniętą z jakiegoś umarlaka wprost w pierś prawdziwego Nocnego Króla. Kamera na Brana patrzącego z niedowierzaniem na strzałę tkwiąca w piersi. Bran upada z powrotem na wózek i umiera. Nocny Król (ten niebieski) rozsypuje się na kawałki, a wraz z nim armia nieumarłych. Theon umiera, zdumiona Arya patrzy na wszystko z tak upragnionym przez dedeków zaskoczeniem. Odcinek się kończy, a my zostajemy w niepewności, czy dziewczyna przekaże potomnym prawdę o wydarzeniach w Bożym Gaju, czy ułoży jakąś wygodną dla Starków bajeczkę.
Pomysły DaeLa wymagałyby znaczącej zmiany scenariusza – ja zaś wpadłem na pomysł, jak możny by chociaż trochę to poprawić – i to nawet na ostatnią chwilę.
Tak też pozwolę sobie skopiować coś, co napisałem już gdzie indziej:
„Przeglądałem tak sobie youtuba, wysłuchując kolejnych narzekań, że jak to Arya? i to w taki sposób?, itd.
Jak to możliwe, że NK był odporny na smoczy ogień (ale nie tylko on – bo jego zbroja też przecież – to nie jest casus Danki, tylko jakaś jego własna super-magia, że ogień jakby go ominął*), a Arya zabiła go zwykłym obsydianowym sztyletem?
Jak to tak, co to ma być, toć to bez sensu, itd…
I nagle doznałem olśnienia…
Można było uczynić to po stokroć mniej głupim – i to praktycznie na ostatnią chwilę, BEZ ZMIANY SCENARIUSZA I KOLEJNOŚCI ZDARZEŃ – właściwie w postprodukcji – dodając jedynie niezbyt trudny efekt CGI!
* – Magiczne Lodowe Pole Siłowe!
Danka atakuje go Smoczym Ogniem – po czym nagle on się wyłania spowity w owo pole siłowe – oddzielające go całkowicie od przestrzeni na zewnątrz.
Potem przybywa do Brana, rzuca się na niego Theon – który oczywiście rozbija się o to pole z tą swoją włócznią.
Nocny Król – pewien swojego całkowitego zwycięstwa i tego, że nic już mu nie zagraża – ściąga owo pole, by osobiście zabić zdruzgotanego Theona…
I właśnie wtedy – wykorzystując lukę w owym polu – wyskakuje Arya…
Przecież wtedy nie tylko mamy sprytne obejście tego głupiego zgrzytu, że czemu Smoczy Ogień nie działał w ogóle (ani na NK, ani na jego zbroję – zupełnie, jakby… ten roztaczał wokół siebie pole ochronne… którego ktoś tak jakby zapomniał wstawić w postprodukcji…)
Ale również postulowaną „pracę zespołową”
Jak również i szarża Theona nie byłaby taka bezsensowna – wtedy bowiem nie tylko miałby ten motyw z odkupieniem, ale również FAKTYCZNIE odegrałby w tym wszystkim kluczową rolę, doprowadzając do tego, że NK ściągnąłby to pole, odsłaniając się w ten właśnie sposób. 🙂
P.S.
Tylko proszę bez zarzutów o to, że czegoś takiego nie było w GoT do tej pory.
Melka również nie rozpalała wcześniej ognia aż tak łatwo.
Sam zaś NK to – jak widzieliśmy już nie raz – i w tym odcinku przecież również – wysokopoziomowy nekromanta.
Podnoszenie całej armii trupów z ziemi jest chyba o wiele bardziej mano-żerne, niż zwykłe (czy tam nawet bardzo silne) Pole Siłowe – a on robi to z paluszkiem w lodowym tyłeczku jakoś.
A ponadto: mogliśmy zakładać przecież, że do tej pory nie pokazał jeszcze wszystkich swoich sztuczek – więc nic by nadzwyczajnego nie było w tym, że pokazałby nam coś takiego dopiero teraz – szczególnie, że logicznym byłoby założenie, że on również na tą ostateczną bitwę zachowa jakieś asy w rękawie – nikt nie mógłby więc wyrzucać showrunnerom, że skąd to, co to, itd.
Byłby więc wilk syty (pragnienie przynajmniej minimum logiki ze strony fanów) i owca cała (scenariusz tej bitwy w takim kształcie, jak sobie tam już nakręcili przez te 55 nocy) – przy drobnych zmianach nawet na ostatnią chwilę.„
„a Arya zabiła go zwykłym obsydianowym sztyletem?”….Błąd. Sztylet był z Valyriańskiej stali. Obsidian (smocze szkło) nie może zabić NK, bo już ma wbity obsidian w serce.
Oj, tam.
W pośpiechu pisałem. Nie zwróciłem na to uwagi w ogóle, jak sprawdzałem na koniec.
Bo to nie chodzi o to. Chodzi o to, że sztyletem w serce go wystarczyło dziabnąć – i przez jego zbroję również jakoś się ten sztylet przebił.
A smoczy ogień w ogóle jakby go ominął. Czyli nie tak, jak u Danki – gdzie ognioodporna jest tylko ona sama – ale ciuchy na niej, no i wszystko inne dookoła jakoś się pali – wszak ciuchy nie mogą być ognioodporne.
Ale zbroja NK…
Zupełnie jakby ogień w ogóle nie zbliżył się do niego (i jego ciuchów) – zupełnie jakby jakieś niewidzialne pole siłowe go otaczało…
Więc mówię po prostu, że skoro i tak to tak wyglądało, to mogli nam owo pole pokazać namacalnie – bo to dla nich i tak nic takiego, a już cała ta kwestia byłaby od razu mniej nielogiczna.
Było kilka scen w poprzednich sezonach 5×8 czy 6×5 pokazujących, że Biali wędrowcy, gdy się zbliżają ogień przygasa.
Ale Valyriańska Stal zabija Innych właśnie dlatego, że zawiera w sobie obsydian.
Z tym obsydianem w valyriańskiej stali to nie jest nic pewne. To tylko teoria.
Teorie DaeLa to wg mnie po prostu spoilery Wichrów Zimy xd
Nocny Król zwycięża, nie tylko w Westeros ale i w Essos, w ogóle wszędzie, wszyscy giną, ludzkość wymiera(zamienia się z zombie). Planeta lodowacieje i zamienia się w lodową kulę, na której wiele lat później rozbija się kapitan Clark. Niesamowitym zbiegiem okoliczności jest ot też ta sama planeta na której swoją bazę zakłada Ruch Oporu (Rebelianci) pod przywództwem Lei Organy. Walka rozpoczyna się na nowo , a ta nowa Jedi której imienia nie pamiętam zabija NK swoim ognistym mieczem i zostaje nowym AA.
Moje warianty:
-Gdy Nocny Król jest dostatecznie blisko Brana, ten, niespodziewanie wyciąga obsydianowy grot spod pazuchy – ten sam, który pokazał mu kiedyś maester Luwin. Chłopak wbija go w pierś zaskoczonego Innego, po czym przemienia się w człowieka i umiera
-wchodząc w umysły innych ludzi, Bran sprowadza do gaju wszystkich posiadaczy valyriańskiej stali w pobliżu – Jona, Joraha, Jaimego, Brienne i Aryę. Bran jest Ostatnim Bohaterem, a to jego kompania. Posiadcze valyriańskich mieczy wdają się w nierówną walkę z Białymi Wędrowcami i w międzyczasie giną, a Arya wykorzystuje moment nieuwagi i przekrada się do Nocnego Króla
-Melisandre składa Ducha w ofierze, co leczy rany Jona i Rhaegala. Smok Jona i Viserion z prowadzącym go Nocnym Królem tańczą nad Winterfell, tak jak sto siedemdziesiąt lat wcześniej smoki Daemona i Aemonda Targaryenów. I tak jak wtedy, Jon przeskakuje na wrogiego smoka i zabija Innego. Niestety, i Jon i Rhaegal giną od poniesionych ran i upadku.
-Nocny Król nie kieruje się do gaju, a do krypt, gdzie zabija wszystkich z wyjątkiem syna Goździk, którego zabiera ze sobą. Inni Inni (hehe) idą po Brana. Sterując innymi ludźmi, Brandon prowadzi do okaleczenia Samwella Tarly’ego. Młody Stark ginie, ale przedtem, przemienia Sama w kolejnego zielonego jasnowidza. Inni się wycofują. Przynajmniej na razie…
-Nocny Król idzie do krypt, ale Tyrion wykorzystuje wiedzę zdobytą od Brana i zabija synka Goździk, zanim Inny ma szansę dokonać rytuału. W ogólnej ciasnocie i zamieszaniu Varys dokonuje samospalenia, aby się poświęcić, a Sansie udaje się wbić obsydianowy sztylet w Nocnego Króla.
-Odcinek toczy się zgodnie z oczekiwaniami większości, tj. ludzkość dostaje manto, giną niemal wszyscy, ocaleli wycofują się tunelami w kryptach, o których maester Luwin powiedział Oshy w drugim sezonie, a Bran Tyrionowi w poprzednim odcinku. Jonowi udaje się zabić Viseriona i jakimś cudem nie doprowadzić do śmierci Rhaegala, po czym ginie. Dany, Drogon, Sam oraz postacie ukrywające się w kryptach przeżywają, Tyrion zostaje nowym zielonym jasnowidzem. Bran prosi Sama telepatycznie, żeby zabił synka Goździk, ten jednak się nie zgadza. Ginąc z ręki Nocnego Króla, Bran płacze i mówi „głupcy…”
Chciałem w tym miejscu przeprosić Sama Tarly’ego, naprawdę go lubię, nie wiem, jak to wyszło, że w połowie moich scenariuszy go krzywdzę 🙁
Sądzę, że obsidian nie zabija NK, bo ma już Obsidian wbity w serce.
Zabić nie zabije, ale jeśli dałoby się odwrócić obrzęd Dzieci Lasu, obsydian na pewno byłby w tym potrzebny. A odmieniony Nocny Król byłby baaardzo starym człowiekiem, więc pewnie umarłby na miejscu 😉
Odnosiłem wrażenie, że NK obawiał się tylko broni z Valyriańskiej stali. Gdy Jon się zbliżał nie ryzykował walki tylko wskrzesił poległych mając w pamięci, że kiedyś zabił mu Białego wędrowca w Hardhome. Później Viserion i biali wędrowcy strzegli przejścia do ogrodu. Niewidzialny „No one” tylko mógł się przedostać niezauważenie. Jon stając naprzeciw smoka chyba krzyknął „Go” odwracając uwagę Viseriona, Arya wykorzystała ten moment, by wbiec do ogrodu, jeden z białych wędrowców tylko poczuł wiatr we włosach. Ale było za późno, by zareagować. NK wyczuł to, bo w porę się odwrócił w ostatniej chwili, ale nie przewidział sztuczki z przerzuceniem broni do drugiej dłoni. A niby taki silny i szybki był patrząc z jaką łatwością bez rozbiegu rzucał tymi lodowymi włóczniami za każdym razem.
Nikt wcześniej nie próbował odwrócić obrzędu przemiany w Innego, dlatego Nocny Król mógł nie wiedzieć, co by się stało, gdyby dźgnięto go smoczym szkłem. Okoliczności były podobne do pierwszego obrzędu – Inni chyba stali w spirali wokół czardrzewa, magię dostarczał Bran…
Swoją drogą, trafne spostrzeżenie , jeśli chodzi o Aryę. Sam nie zwróciłem wcześniej na to uwagi 😉
Dobre te historie z synem Goździk
Widzę że apetyt na kicz w redakcji duży? (Wariant 1 i 2). Lai wiadomo -kompulsyjna fanka jednej i tej samej metaopowiesci,ale Ty Daelu?
zejdz ze mnie, bo grabisz sobie
Myślę, choć nie wiem czy to odkrywcze ale Bran zmieni sie w nocnego króla tak czy inaczej. Denerys i Jon polegną, bo nie mają armi. A Bran widząc ich porażkę wbije sobie (albo ktoś mu to zapoda) obsydian i ruszy na Cercei. I śnieg spadnie na tle siedmioramiennej gwiazdy tak czy inaczej… Tada!
Moja wizja.
1. Nocny Król omija Winterfell.
2. Cersei z wojskami atakują od tyłu Winterfell.
3. NK wraz z armią umarłych zmierza do KL.
4. Cersei wysadza stolicę wraz z armią umarłych za pomocą dzikiego ognia.
Tak, podobały mi się przecieki z zeszłego roku. >.<
A powyższe 4 wersje są… takie se.
Jeśli już to najbardziej podoba mi się z samobójstwem Brana lub wersja z poświęceniem Aryi.
Ja nie mam zbyt wysublimowanych pomysłów:
Jon, Snow pada porażony podmuchem smoka NK, nie wiadomo czy przeżył.
Tymczasem Arya, zrezygnowana i gotowa na śmierć ucieka do Bożego Gaju. Tam widzi Brana i już żegna się z nim, opierając się o czardrzewo. Do gaju wchodzą Biali Wędrowcy, za nimi jak widma setki zombi. Widma rozglądają się, dobijają rannych, patrzą w kierunku drzew w centrum i widzą Aryę i Brana. Jeden z upiorów już szykuje się, by zabić dziewczynę, jednak z jakiegoś powodu nie może… Bran uśmiecha się tajemniczo. Drzewa krwawią. Nocny Król pierwszy raz ma przerażone oblicze, nie może się ruszyć w kirunku ataku. Arya opierając się o korę starożytnego drzewa patrzy wprost w obliczę drzewa – jakby zahipnotyzowana… i nagle z ogromną prędkością i siłą wyprowadza cios w serce Nocnego Króla, który rozpada się na kawałki z całą swą armią…
Jon przeżył, jednak jest oszpecony przez ogień. Chmury rozstępują się, nadszedł świt.
> Jon przeżył, jednak jest oszpecony przez ogień.
I zostaje nowym Deadpoolem XD
Naprawdę mi się podoba. I jednocześnie Bran popełnia kolejny raz plugastwo, co w ogóle jest świetnym pomysłem!
Tylko fragment, że jeden z upiorów nie może zabić Aryi zamieniłabym na to, że próbuje. W końcu i tak pokazywali postaci, które walczą z pojedynczym wrogiem zamiast całą masą. Więc kolejny błąd tego typu łatwiej przełknąć. Tym bardziej, że ją lekceważą, bo jest tylko małą dziewczynką. Tylko ona się broni. Potem Bran uśmiecha się tajemniczo, i dalej twoja wersja bez zmian. 🙂
https://scontent-frx5-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/fr/cp0/e15/q65/59347560_2197322503718757_619045589266464768_o.jpg?_nc_cat=103&efg=eyJpIjoidCJ9&_nc_ht=scontent-frx5-1.xx&oh=569c162ae591e2082a643b89b326d9a1&oe=5D2C5EB2
GENIALNE
Podrzuciłem tego memesa kilku znajomym, chyba się nie obrazisz? :-p
Nie ;p
Uważam, ze pomysł z Aryą nie jest zły, co więcej uważam, ze może być martinowski. Bóg ludzi bez twarzy niekoniecznie musi być zadowolony z tego, ze ktoś mu kradnie śmierci i ożywia zmarłych. I wysyła swojego człowieka, by nie dopuścić do zwycięstwa Wielkiego Innego. Podobnie, jak bóg czerwonych kapłanów wysyła swojà Mellisandre. Cała reszta w realizacji tego odcinka jest do bani. Szala zwycięstwa powinna sie przechylać w obie strony. Klęska ludzi powinna się zbliżać np w wyniku magii NK, np burze, potężne śnieżyce, przeraźliwe zimno. Nieskalani powinni być niepokonani nawet dla hord zombiakow, jazda Arrynow powinna uderzyć z zaskoczenia ( gdzie w ogóle była?), głowni bohaterowie, jak już musieli być takimi herosami powinni próbować szukać i zabijać Innych, bo wiedzieli z poprzedniego sezonu, ze wtedy zombi padają. NK wychodząc z ognia nie powinien się uśmiechać, to było żenujące. Sansa powinna znać tajne wyjścia z krypt i wyprowadzić stamtąd ludzi, jak prawdziwa królowa, a nie siedzieć schowana i bezradna. Bran powinien pokazać swoje moce, próbować przejąć władze nad Viserionem, powinien zrzucić NK ze smoka, sterować Viserionem i walczyć za jego pośrednictwem. Wtedy trójoka wrona byłaby tak potężna, jak NK. Theon, Jon, Jorah itp powinni mieć miecze z valyrianskiej stali i obsydianu, bo Sam przekazał im wiedzę z ksiąg z cytadeli, ze ta kombinacja zabija. Na koniec Arya zabija tym sztyletem, ale wiemy, dlaczego ten sztylet mógł zabić NK. Po drodze ewentualnie jednym ze zwrotów akcji mogła być ta próba spalenia NK i odkrycie Dany ze zdziwieniem, ze smoczy ogień sam w sobie to jednak nie.
Uważam, ze Arya nie mogła się podszyć pod zabitego Brana- NK powinien to wyczuć. I moim zdaniem Bran nie jest NK i takie zakończenie tez byłoby złe. Bran powinien być drzewem stojącym na straży ludzkości.
Jestem przekonany, że w książce Arya może odegrać decydującą rolę. To ulubiona postać autora i jego żony. 🙂
Dzakan Hagar mogl go zabic. Ten, ktory jest Rhaegarem, potem powinien sie ujawnic i odzyskac tron
Wariant pierwszy mi sie nie podoba. Wariant drugi i trzeci super, nie wiem ktory lepszy. Wariant czwarty niemożliwy. Zapominasz Dael, że Bran byl naznaczony. NK wiedziałby, że to nie on
Obecnie kończę Ucztę dla wron i chciałem się zapytać co dalej z Brienne. Czy w Wichrach zimy się pojawi A tym samym jakimś cudem ktoś ją wybawi? Chce żeby żyła.
tak brienne zyje w ksiazkach normalnie
Ale przecież była powieszona wraz z Podrikiem i tym drugim gościem
Nie była, Martin w wywiadzie potwierdził, że krzyknęła „sword” co ją ocaliło i ma przyprowadzić Jamie’ego
A co z Tym Podrikiem i tym drugim? Jak ma przyrowadzić Jaimiego to musi go potem zabić bo innego wyboru jej nie dała lady Kamienne serce.
Przecież Brienne pojawia się później w Dorzeczu, wy te książki do połowy czytacie?
No chyba że się pojawia w Tańcu ze smokami. Ja jestem po Uczcie dla Wron.
Żaden, to co się dzieje odbiera mi ochotę na walkę Innych z ludźmi pod Winterfell (może GRRM dojdzie do tego samego wniosku :D).
Piszą, że odcinek piąty ma być och-ach-wow. Reżyserował go Sapochnik, więc… hmmmm….
a po sezonie, że spin off będzie ach, och 😉
Najprościej:
Jon walczy z Nocnym Królem. Pokonuje go tuż przy Branie. Jest poważnie ranny, upada na kolana jak po pojedynku w Hardhome. Wędrowcy i część trupów nadal sobie żyje. Między Jonem a Branem leży to, co pozostało po Nocnym Królu – trochę lodu i kawałek obsydianu. Bran rzuca wymowne spojrzenie. Jon na klęczkach bezwiednie podaje mu obsydian. „Dziękuję ci, Jon”…
KONIEC ODCINKA, NAPISY & DJAWADI 😀
wariant trzeci mi sie podoba, pozostałe nie ,ale trzeci jest oki, to co ktos wyzej pisał o polu siłowym to dopiero głupota, jakby zrobili cos takiego to ludzie by ich zaciukali hehe
Gdy Nocny Król szykuje się by zabić Trójoką wronę, w jego stronę kieruje się ostrze, jednak nie Aryi, a jednego z jego Innych. Król zabija buntownika jednak wtedy wszyscy Biali wędrowcy wyjmują miecze i okrążają swego władcę. Bran okazuje się być na tyle potężny, że jest w stanie przejąć władzę nad Innymi. Trupy zaczynają wpadać na siebie i zagryzać się nawzajem, a Nocny Król walczy z własnymi podwładnymi którzy starają się za wszelką cenę uniemożliwić mu dotarcie do Brana. W tym czasie Viserion zaczyna pluć ogniem, by zabić trupy służące Branowi, pali jednak wszystkich. Jon korzystając z tego zmierza do Bożego Gaju. Tam Nocny Król zabił już wszystkich Innych, sam jednak ucierpiał, i chociaż jest odporny na smoczy ogień, to miecze jego własnych sług poważnie go zraniły. Mimo tego teraz może bez przeszkód zabić Trójoką Wronę. Desperacko bronić brata będzie jednak Arya. Jednak mimo ran, Nocny Król po długiej walce wytrąca jej broń i przykłada do gardła miecz. Wtedy pojawia się Jon. Wie, że to jedyna szansa, by zabić Nocnego Króla, gdy ten stoczył już dwie walki i jest słaby. Jednak zanim zdążyłby do niego dobiec, Arya już by nie żyła, dlatego nie był w stanie ruszyć się z miejsca. Wtedy ona, by ukrócić jego wątpiwości, sama przyciska mocniej zimowe ostrze do własnego gardła i przecina je. Płynie krew i dziewczyna pada na ziemię. Widząc to, Jon z furią w oczach szarżuje na Nocnego Króla i przebija go Długim Pazurem. Wróg rozpada się, a wszystkie walki ustają. Sam, który zdąrzył zobaczyć śmierć Aryi i Nocnego Króla podchodzi do Jona, i by go pocieszyć mówi: ,,Nie mogłeś nic zrobić, to była jej decyzja”. Wtedy jednak Bran powraca z wizji i odpowiada: ,, Nie, nie była”.
Ooo 😀
Moim pomysłem jest właściwie zmienić samą końcówkę.
Arya zabija NK, ale w mądrzejszy sposób się do niego dostaje. Nie kupuję wersji z tym, że delikatny podmuch wiatru we włosach jednego z Innych to ona. W mojej wersji dostaje się tam szybciej niż Biali Wędrowcy, wykorzystuje umiejętności z Domu Czerni i Bieli – dołącza do tłumu zombiaków, które właśnie kończą maskarę na Żelaznych Ludziach. Widz nie jest tego świadomy. Wizja Brana ukazuje jak wybiega z zamku i się urywa. Bran odzyskuje świadomość, dziękuje Theonowi i mówi, że jest dobrym człowiekiem. Ostatnia szarża Theona kończy się klęską. Na twarzy jednego z nieumarłych pojawia się grymas – tylko niektórzy uważni widzowie to wyłapują, reszta skupia się na śmierci bohatera. Biali Wędrowcy zostają w tyle, pewny siebie Nocny Król idzie samotnie do Brana, w końcu co mu zrobi dzieciak na wózku. Ma ten sam kpiący uśmiech co w momencie wyłonienia się ze smoczych płomieni. Podchodzi do Brana – przeciągła cisza, mierzą się wzrokiem. Bran powtarza zasłyszane w wizji słowa: Not today. Samo zabójstwo może wyglądać po dedekowemu – niech mają trochę radości w życiu. Po rozsypaniu się wszystkich złych Arya mówi dosłownie jedno zdanie o znaczeniu sztyletu. Widz sobie uświadamia, że ma to jakiś sens – Nocny Król zostaje zabity tym samym ostrzem, którym próbowano zabić Trójoką Wronę, kiedy sam próbował tę Wronę zabić.
Teraz przebitki na resztę bohaterów, oprócz zabitych do tej pory, dodatkowo uśmiercam Poda, ciężko ranny Tormund osuwa się na kolana, Sandor zamyka oczy na wieczność, kamera przesuwa się na ciało Szarego Robaka.
Mam ochotę zabić Sama, ale potrzebuję go do kolejnych odcinków – zna prawdę o Jonie, jest wiarygodny i ktoś musi ostatni raz zażartować z Jonem o pechu Edda.
Dużych zmian nie wprowadziłam. Kosmetyczne wręcz, ale wydaje mi się, że trochę naturalnej to wyszło od tego co dostaliśmy. Bran wciąż średnio użyteczny, ale chociaż wiadomo, że nie oglądał Endgame tylko monitorował sytuację. Zostawiłam kilka niedopowiedzeń, które zamierzam wyjaśnić w kolejnym odcinku, np. podczas palenia ciał, gdy Bran i Davos zostają w tłumie i rozmawiają o tym, że ostrze Aryi przebiło Nocnego Króla dokładnie w tym samym miejscu co ostrze Dzieci Lasu, „ka jest kołem” i takie tam.
Może nie do końca na temat, bo to będzie cay odcinek ale widziałabym to tak:
Całe Winterfell ogrodzone płonącymi zasiekami zasiekami. Truposze na zawnątrz palone smokami, te co się dostaną poza ogrodzenie zabijane przez nieskalanych zza tarcz. Nocny Król na smoku przylatuje po Brana – Arya/Jon/Theon/jakiśrandom strzelają do niego z łuku strzałą ze specjalnym grotem. The end.
Serio, gdyby bohaterowie myśleli i Jon wykorzystał swoją wiedzę, ten odcinek skończyłby się po 15 mińutach. 😀
A końcówka tego akurat epizodu? Brian wyciąga zza placów luk z taką strzałą (takie piękne nawiązanie do pierwszego odcinka, gdzie uczył się strzelać, ale nie, Trójoka Wrona nie kala się takimi plugawymi zajęciami), mówi coś błyskotliwego i zabija NK. Proste… ale przynajmniej mądrzejsze bo mające pozory planu. Teoretycznie mógł to zrobić Theon i przeżyć. Wystarczyło się przygotować, ale po co. Lepiej pisać podania do scenarzystów, a nuż kody wpiszą na nieśmiertelność i Aryi na teleporty.
Jak można było TO TAK SPAPRAĆ???
Moim pomysłem jest właściwie zmienić samą końcówkę.
Arya zabija NK, ale w mądrzejszy sposób się do niego dostaje. Nie kupuję wersji z tym, że delikatny podmuch wiatru we włosach jednego z Innych to ona. W mojej wersji dostaje się tam szybciej niż Biali Wędrowcy, wykorzystuje umiejętności z Domu Czerni i Bieli – dołącza do tłumu zombiaków, które właśnie kończą maskarę na Żelaznych Ludziach. Widz nie jest tego świadomy. Wizja Brana ukazuje jak wybiega z zamku i się urywa. Bran odzyskuje świadomość, dziękuje Theonowi i mówi, że jest dobrym człowiekiem. Ostatnia szarża Theona kończy się klęską. Na twarzy jednego z nieumarłych pojawia się grymas – tylko niektórzy uważni widzowie to wyłapują, reszta skupia się na śmierci bohatera. Biali Wędrowcy zostają w tyle, pewny siebie Nocny Król idzie samotnie do Brana, w końcu co mu zrobi dzieciak na wózku. Ma ten sam kpiący uśmiech co w momencie wyłonienia się ze smoczych płomieni. Podchodzi do Brana – przeciągła cisza, mierzą się wzrokiem. Bran powtarza zasłyszane w wizji słowa: Not today. Samo zabójstwo może wyglądać po dedekowemu – niech mają trochę radości w życiu. Po rozsypaniu się wszystkich złych Arya mówi dosłownie jedno zdanie o znaczeniu sztyletu. Widz sobie uświadamia, że ma to jakiś sens – Nocny Król zostaje zabity tym samym ostrzem, którym próbowano zabić Trójoką Wronę, kiedy sam próbował tę Wronę zabić.
Teraz przebitki na resztę bohaterów, oprócz zabitych do tej pory, dodatkowo uśmiercam Poda, ciężko ranny Tormund osuwa się na kolana, Sandor zamyka oczy na wieczność, kamera przesuwa się na ciało Szarego Robaka.
Mam ochotę zabić Sama, ale potrzebuję go do kolejnych odcinków – zna prawdę o Jonie, jest wiarygodny i ktoś musi ostatni raz zażartować z Jonem o pechu Edda.
Dużych zmian nie wprowadziłam. Kosmetyczne wręcz, ale wydaje mi się, że trochę naturalnej to wyszło od tego co dostaliśmy. Bran wciąż średnio użyteczny, ale chociaż wiadomo, że nie oglądał Endgame tylko monitorował sytuację. Zostawiłam kilka niedopowiedzeń, które zamierzam wyjaśnić w kolejnym odcinku, np. podczas palenia ciał, gdy Bran i Davos zostają w tłumie i rozmawiają o tym, że ostrze Aryi przebiło Nocnego Króla dokładnie w tym samym miejscu co ostrze Dzieci Lasu, dlatego w połączeniu z magią valyrianskiej stali i przelaną za ten sztylet krwią obrońców (Sandora, Berica, Theona) był w stanie go zabić, w przeciwieństwie do samego smoczego ognia.
Moim pomysłem jest właściwie zmienić samą końcówkę.
Arya zabija NK, ale w mądrzejszy sposób się do niego dostaje. Nie kupuję wersji z tym, że delikatny podmuch wiatru we włosach jednego z Innych to ona. W mojej wersji dostaje się tam szybciej niż Biali Wędrowcy, wykorzystuje umiejętności z Domu Czerni i Bieli – dołącza do tłumu zombiaków, które właśnie kończą maskarę na Żelaznych Ludziach. Widz nie jest tego świadomy. Wizja Brana ukazuje jak wybiega z zamku i się urywa. Bran odzyskuje świadomość, dziękuje Theonowi i mówi, że jest dobrym człowiekiem. Ostatnia szarża Theona kończy się klęską. Na twarzy jednego z nieumarłych pojawia się grymas – tylko niektórzy uważni widzowie to wyłapują, reszta skupia się na śmierci bohatera. Biali Wędrowcy zostają w tyle, pewny siebie Nocny Król idzie samotnie do Brana, w końcu co mu zrobi dzieciak na wózku. Ma ten sam kpiący uśmiech co w momencie wyłonienia się ze smoczych płomieni. Podchodzi do Brana – przeciągła cisza, mierzą się wzrokiem. Bran powtarza zasłyszane w wizji słowa: Not today. Samo zabójstwo może wyglądać po dedekowemu – niech mają trochę radości w życiu. Po rozsypaniu się wszystkich złych Arya mówi dosłownie jedno zdanie o znaczeniu sztyletu. Widz sobie uświadamia, że ma to jakiś sens – Nocny Król zostaje zabity tym samym ostrzem, którym próbowano zabić Trójoką Wronę, kiedy sam próbował tę Wronę zabić.
Teraz przebitki na resztę bohaterów, oprócz zabitych do tej pory, dodatkowo uśmiercam Poda, ciężko ranny Tormund osuwa się na kolana, Sandor zamyka oczy na wieczność, kamera przesuwa się na ciało Szarego Robaka.
Mam ochotę zabić Sama, ale potrzebuję go do kolejnych odcinków – zna prawdę o Jonie, jest wiarygodny i ktoś musi ostatni raz zażartować z Jonem o pechu Edda.
Dużych zmian nie wprowadziłam. Kosmetyczne wręcz, ale wydaje mi się, że trochę naturalnej to wyszło od tego co dostaliśmy. Bran wciąż średnio użyteczny, ale chociaż wiadomo, że nie oglądał Endgame tylko monitorował sytuację.
Zostawiłam kilka niedopowiedzeń, które zamierzam wyjaśnić w kolejnym odcinku, np. podczas palenia ciał, gdy Bran i Davos zostają w tłumie i rozmawiają o tym, że ostrze Aryi przebiło Nocnego Króla dokładnie w tym samym miejscu co ostrze Dzieci Lasu, dlatego w połączeniu z magią valyrianskiej stali i pośrednio przelaną za ten sztylet krwią obrońców (Sandora, Berica, Theona) był w stanie go zabić, w przeciwieństwie do samego smoczego ognia. Takie wyjaśnienie wtedy będą mogli spróbować przełknąć widzowie oczekujący AA. Zaskakujące, naciągane, ale jest – zamiast być przemilczone jak teraz.
wariant 3>4>1 , 2 jest za ogolny
btw wariant 3 to takie diablo 1 , gdzie glowny bohater wbija sobie w glowe kamien dusz 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=9iIr0txgpOc
Mi też epilog diablo I stanął przed oczami jak to czytałam. A wiadomo, co z tego poświęcenia bohatera później wyszło (diablo II)
– Dothrakowie zamiast bezsensownej szarży powinni być ustawieni na południe od Winterfell i wkroczyć do akcji dopiero wtedy, gdy umarli podeszliby pod mury zamku – wtedy Dothrakowie udeszliby na nich z dwóch stron i związali ich w bitwie, przynajmniej na jakiś czas, dopóki nie zostaliby wyrżnięci; w tym czasie do zombiaków strzelaliby z łuków obrońcy Winterfell ustawieni na murach;
– gdy Edd ratuje życie Sama i chwilę później ginie, Sam powinien uciec do krypt i ewentualnie tam walczyć ramię w ramię z Tyrionem – w kryptach umarlaków było mniej więc przeżycie Sama byłoby bardziej prawdopodobne niż z tym plot armorem na murach;
– Duch powinien siedzieć w kryptach i tam pomagać w walce z trupami, a nie brać udziału w szarży 😛
– Melisandre po podpaleniu zasieków obronnych kręci się trochę po zamku, a jak wdzierają się tam truposze to zasłania własnym ciałem Davosa ratując mu życie i umiera – a Davos w tym momencie przebacza jej opuszczenie przez nią Stannisa;
– Szary Robak ginie, osłaniając odwrót do zamku żołnierzy – całą scenę widzi Sam, jeszcze zanim ucieka do krypt, a po dotarciu do krypt opowiada o tym Missandei, która wpada w rozpacz;
– scenę ze smokiem zionącym ogniem na Nocnego Króla bym usunął i pozostawił domysłom widzów kwestię ewentualnej odporności/braku odporności NK na smoczy ogień – zamiast tego Danka powinna cały czas latać na smoku i palić zombiaków na murach;
– Jon kieruje się do Bożego Gaju ratować Brana i w międzyczasie widzi, jak na murach osamotnieni Jaime i Brienne walczą z truposzami. Jon im nie pomaga i biegnie dalej, a Jaime i Brienne otrzymują w tym samym czasie grad ciosów i umierają w objęciach, ewentualnie patrząc sobie w oczy;
– Gdy Jon dociera do Viseriona, który blokuje mu drogę, Bran przejmuje kontrolę na Viserionem i wykorzystuje go do walki z umarłymi. Jon rusza dalej i po jakimś czasie dociera do Bożego Gaju, ale NK jest już tam wcześniej. Theon, widząc NK, szarżuje na niego, ale w tym czasie doskakują do niego gdzieś z boku trupy i powalają go na ziemię. NK maszeruje w stronę Brana, który traci kontrolę nad Viserionem i „wraca do siebie”, patrząc w czy NK. W tym czasie do Bożego Gaju wpadają jednocześnie Jon i Arya. Arya rzuca się na pomoc Theonowi, ale jest już za późno, bo Theon umiera. Wtedy Arya odciąga uwagę pozostałych Białych Wędrowców i wdaje się z nimi w walkę po to, by Jon mógł przebić się w stronę NK, z którym toczy długi i zacięty pojedynek. Jon ostatecznie powala NK, wbija w niego valyriańską stal i pokonuje go, ale w tym samym momencie słyszy krzyk Aryi, która pokonała jednego Białego Wędrowca w chwili, gdy drugi przebił ją od tyłu mieczem. Jon doskakuje do tego drugiego i zabija go, ale Arya otrzymała tak głęboką ranę, że kona na ramionach Jona, z Igłą w ręku. Oczywiście zanim umiera, zdąży się jeszcze pożegnać z Jonem i Branem. Umarlaki padają dopiero w momencie zabicia ostatniego Białego Wędrowca. Winterfell jest spalone i zniszczone.
„Dobrzy” wygrali, ale zapłacili za to bardzo wysoką cenę.
Bezimienny – to jest najlepszy pomysł na śmierć Melisandre.
Dziękuję 🙂
„A przy okazji – jak sądzę – ćwiczenie to udowodni nam, że panowie Weiss i Benioff naprawdę dali ciała w finale.”
Oni dali ciała w finale a TY wymyśliłeś to lepiej i to razy cztery! O dzięki, że mogliśmy to przeczytać! Czemu jeszcze w Hollywood Cię nie ma?!
„A przy okazji – jak sądzę – ćwiczenie to udowodni nam, że panowie Weiss i Benioff naprawdę dali ciała w finale.”
Oni dali ciała w finale a TY wymyśliłeś to lepiej i to razy cztery! O dzięki, że mogliśmy to przeczytać! Czemu jeszcze w Hollywood Cię nie ma?!
-Skoro wiedzieli, że armia NK niedługo przybędzie powinni próbować jakkolwiek oświetlić pola przed winterfell, ponieważ była duża szansa, że będą walczyć w nocy. Wiedzieliby chociaż gdzie strzelać.
-Tylko część dothraków jest kawalerią, która stoi na dalekiej flance. Reszta nie ma konii, które poszły na jedzenie dla tak wielkiej armii. Mimo tego, że są one obiektem ich kultu, poświęcaja je bo wierzą Dany.
Zamiast tego stoją na przedniej linii za dołami i zasiekami, wyposażeni w łuki i groty z szkła, którymi na pewno umieją się posługiwać w stopniu conajmniej dobrym a zadziałają na początku lepiej niż stalowe arakhy. Byłby to kompromis dla ludzi, którzy nigdy nie schowali by się za murami fortecy.
-Nieskalani ustawieni w mniej rzędów, ale ciaśniej i całkowicie przed resztą rycerzy/słabszych/mniej
zdyscyplinowanych. W tym miejscu pseudo impet masy truposzy powinien zostać znacznie spowolniony chyba, że pisarze dali by im moc fali tsunami, aż do KP.
-Zasieki z olejem tak jak było w serialu tylko trochę dalej od murów, żeby zmieścić…
-Trebusze i katapulty, które ciągle strzelają, ponieważ zawsze w coś trafią.
-Łucznicy na murach, którzy faktycznie tam są i strzelają.
-Mur który rzeczywiście próbują obronić. Kamienie, olej, może nawet beczki z olejem ala flashbacki z bitwy o czarny zamek/mur.
-Wsparcie z powietrza, które działa do czasu zamieci.
Mimo takich starań i w miarę dobrego przygotowania nadal nie udaje się utrzymać środka pola i nakazują odwrót. Każą szarżować dothrakom z boku, którzy mają pomoc nieskalanym w utrzymaniu się do czasu odwrotu. Wygląda to na początku całkiem nieźle dzięki impetowi, ale kończy podobnie. Konie umierają/przewalają przez trupiaki, które nie boją się wskakiwać pod nie, aby je zatrzymać itp. Trzeba podpalić okop. Podobnie nie ma Jona i Dany, którzy walcza z NK na smokach. Dało by to ten sam efekt, że mimo starań i tak armia śmierci jest potężniejsza.
-Meliska podpala, ale dostaje kose od ostatniego truposzka, który skoczył. Umiera patrząc w płomienie.
-NK rozwala okop i część muru smokiem co daje logiczniejsze wejście trupom niż kopia WWarZ.
-Walka w środku nie jest Bohaterowie vs Trupy, tylko widać, że są w środku jeszcze inni ludzie. Po coś się wycofywali. xD
-Pod umiera bo jest pijany po świetnym pomyśle Tyriona.
-Arya robi swoje sztuczki i ucieka do pomieszczeń. Oprócz Ogara i Berica szuka jej także Gendry (innej opcji na jego przeżycie nie widzę)
-Davos umiera na murach. (doczekał się śmierci Meliski)
-Edd i Tormund (wrona i dziki) umierają razem zabijąc giganta.
-Beric umiera i sam dochodzi do wniosku, że jego przeznaczenie było tutaj umrzeć. Arya gdzieś biegnie po motywacyjnej gadce B,G i O, a Gendry i Ogar walczą dalej. Obaj kończą na szczycie wieży, której łatwiej bronić w dwójke.
-Danka próbuje spalić NK. Nie udaje się. Oszczep trafia Drogona w skrzydło przez trudniej mu latać.
-Jon nie bawi się w różową pantere tylko biegnie na niego. Nk wskrzesza.
-Jona ratuje danka, która czyści mu drogę.
-Próbuje odlecieć, ale przeszkadza skrzydło.
-Spada bliżej zamku, co dostrzegają Robak i Jorah, razem z jeszcze 2 randomami bronią swojej królowej.
-Jorah i randomy dostają.
-W kryptach wstało więcej trupów, ale bronią się tam Sam(który nie płacze), Duch, Tyrion i Sansa(to było pierwotnie, ale wycieli xD), Lyanna M.
-Sam chcę znowu pomóc Gilly, ale jest daleko. Ratuje ją Lyanna, która ucieszona sama ginie. Sam dobiega i pomaga G.
-Missadei ratuje dzieciaki, które jej się bały, ale złapały ją trupy. Varys to widzi, ale ucieka. (może też zginąć lub nie, zależy czy coś jeszcze zrobi w serialu)
-Theon poświeca się i trafia udaje mu się trafić NK włócznią z dragonglassu, która jedak pęka. Nk robi z nim to samo co normalnie. (Chodzi o wyjaśnienie twórców, że niby tylko valyriańska stal trafiająca w miejsce obsydianiu może go zabić)
-Brienne zostaje obalona=dead. Jaimie dostaje srogi wp.., ale żyje, bo ma jeszcze coś do załatwienia.
-Jon nie zwraca uwagi na umierających. Wie, że musi zrobić coś ważniejszego. Trafia na smoka, czuje bezradność, wstaje i krzyczy. Smok skupia się na nim i nie zauważa Aryi, która zabija go rzutem valyriańskim sztyletem(z rękojeścią z smoczejkości) w jego niebieskie oko (najsłabszy punkt smoka + pokazała nam przy Gendrym, że jest „mistrzem” w rzucaniu) Dało by to ten sam efekt WOW, jak przy
-Oboje dobiegają do wejścia, żeby zobaczyć, że stoi tam max.5 WW. Dwóch z nich wychodzi, żeby z nimi walczyć. NK podchodzi do odwróconego Brana.
-Wtedy przylatuje Bran wwargowany w Drogona i spala 3 WW i dużą część trupów. (nie mają wbitego w siebie obsydianiu i da się ich zabić dragonglassem, więc smoczy ogień też powinien zadziałać)
-Jon i Arya pokonują swoich wrogów i stają przeciw NK. Są za blisko, żeby próbował wskrzeszać.
-Walczą z nim (tutaj przydałby się pokaz umiejętności szermierczyk gościa, który gra NK)
-Arya dostała, Jon leży, NK ma go dobić, ale pomaga im stado wron, kruków od Brana. (Zbaitował NK do głupoty i teraz może im pomóc)
-Jon wykorzystuje chwilę i wbija mu miecz, niszcząc odłamek obsydianu w jego klatcie.
-Nk powoli rozpada się od wewnątrz, a truposze padają.
-Arya ledwo przeżywa, ale spełnia się „The lone wolf dies, but the pack survives”
-Rodzinka Starków wygrała.
-Jorah umiera.
-Szary robak przeżywa, żeby dowiedzieć się o śmierci Missadei.
Tak by wyglądało jako takie ulepszenie wersji DDków, nie zmieniając ich ogólnego założenia. Nadal nie tak krwawe jak powinno być, ale według mnie trochę logiczniejsze.
Za długie, ale w tym odcinku nie da się zmienić tylko zakończenia. Przepraszam.
Przy okazji wariant 3 najlepszy i wpisujący się w zasade coś za coś.
Przeczytałem Ucztę dla wron. Muszę przyznać że tym co tak narzekają na te część że jest momentami nudnawa ale i zarazem też ciekawa. Warto było do czytać do końca pomimo że nie skończyła się tak jak 3 część to i tak sięgnę po następną Taniec ze smokami. Do najlepszych wątków należą moim zdaniem: Poszukiwania córek Statków przez Brienne w tym związane liczne przygody choćby podróż na półwysep Krabów. Nie udolne A wręcz obsesyjnie pełne gniewu panowanie Cercei w KP zwieńczone tym że przy okazji sama w padła w swoją sieć. Podróż Sama do starego miasta w tym spotkanie Cat w Braavos. Kolejne etapy przemiany Jaimiego ale do Tyriona jeszcze mu daleko by został wrogiem Cercei ale za to zaczyna walczyć lewą ręką. Ciekawe nowe wątki Dorne i Żelaznych wysp. Ale czytając nie mogłem się doczekać kiedy skończę UDW i wezmę się za TZS. Brakowało mi Tyriona, Jona, Deanerys, Davosa oraz Brana i Theon. Mam nadzieję że za 3-4 tygodnie po zakończeniu serialu. GRRM ogłosi że Wichry Zimy są gotowe do wydania jeśli nie zaraz po finale GOT to chociaż później ale w tym roku. A teraz Pytanie w jakiej kolejności czytać udostępnione rozdziały Wichrów Zimy?
*Dorthrakowie nie szarżują na „Leeeroy Jeenkins”, tylko gdzieś w połowie drogi do Winterfell jak pasterze okrążają trupy, żeby zaganiać je płonącymi sierpami prosto w ogień zasieków;
*Sansa i Tyrion zabijają się nawzajem, by nie zginąć w krypcie
*Gendry poświęca się, by Melissandre mogła spalić Winterfell, jego królewska krew i magia R’hlora zamyka trupy w pułapce, pomimo dobrowolnego poświęcenia Gendry’ego, Davos zabija Melissandre, mszcząc jedynego pozostałego krewniaka jego ukochanego króla
*ciało Nocnego Króla zostaje spalone ogniem smoka Daenerys, wwargowuje się w Viseriona i toczy pojedynek z Branem, panującym nad Rhegalem, oba smoki giną w bratobójczej walce;
*Drogon ginie pokryty trupami, wypalając drogę do Wintefell Jonowi, którego smoczy ogień się nie ima;
*w obronie walczącego Rhegalem brana ginie Theon i Jamie. NK próbuje ostatkiem sił opanować umysł Brana, chłopca rozrywają zombie, pozostali przy życiu właściciele Valyriańskiej stali walczą z Białymi Wędrowcami, z każdym padłym gaśnie część trupów, nad którymi ten jeden miał panować
*Jon, pocałunkiem życia wskrzesza Brana
*umierająca Goździk przekazuje swoje dziecko Sansie, mały ma podejrzanie niebieskie oczy, Sansa ucieka z krypty, Brienne, świeżo upieczony rycerz dopełnia swojej rycerskiej przysięgi i chroni jej za cenę własnego życia, tak jak obiecała matce dziewczyny. Tormmund nie daje jej umrzeć samotnie.
*Bran, rozczłonkowany wrasta w drzewo w gaju Winterfell, na podobieństwo Bloodravena
*na koniec odcinka, przebitka na wodospad, pod którym spotkali Daenerys i Jon na lekcję fruwania, gdzie są trzy smocze jaja złożone przez Rhegala
Raz zabiłem Sansę, raz uratowałem XD. Niech w takim razie Tyrion tylko padnie, mały człowiek rzuca przed śmiercią wielki cień.
DaeL, wariant czwarty bardzo fajny. Jest Azor, jest poświęcenie kochanej osoby i hartowanie miecza (w tym przypadku sztyletu), jest wytłumaczenie dla szkolenia u Ludzi bez Twarzy, jest sens postaci Brana-Trójokiej Wrony. Wszystko trzyma się kupy.
Narzekacie na końcówkę a sami jesteśmy sobie winni – to przez Nas odcinki ostatniej serii mają po 90 minut zamiast 56 jak zwykle. W oryginalnym, 56 minutowym scenariuszu, Nocny Król spadał ze smoka na pole bitwy zasłane odłamkami obsydianu i rozpryskiwał się w drobny mak. i koniec. a tak trzeba było jeszcze 34 minuty dorobić na siłę…. i wyszło jak wyszło..
A moje zakończenie by wyglądało: Nocny król przedziera się przez ogień Danki uśmiechając się i drwiąc z potęgi ognia. Danka ucieka, ale jej smok zaczyna umierać z zimna. NK wchodzi do winterfell zabijając Jona smutnego Snowa. W tym samym czasie na horyzoncie nadchodzi wielka armia Cersei (bez słoni, ale no cóż, wiadomo co zjadają smoki). Złota kompania, wojska lannisterow i flota Greyjoja na najbliżej rzece jeśli by jednak plan Cersei nie wypalił. Machiny zaczynają strzelać beczkami z dzikim ogniem do Winterfell. Jednak ten nie wybucha, ale po kontakcie z valyriańską stalą oraz obsydianem powoduje reakcję chemiczną, która doprowadza do erozji metali i surowca. Rozpada się na drobne kawałki raniąc nieumarłych i innych wraz z NK. Wtedy Danka na umierającym smoku, któremu pozostało jedno zionięcie ogniem musi zdecydować: czy poświęcić Drogona i zabić wielkie zło? Podpala dziki ogień i dochodzi do wielkiej eksplozji w Winterfell. Las podpala się i daje szansę ucieczki Branowi wraz z innymi obecnymi w nim. NK umiera, Theon poświęca się by uratować Brana, wszyscy walczący w zamku umierają – poza tymi co w kryptach usrali. W tym samym czasie złota kompania zdradza Lannisterow i dochodzi do drugiej wielkiej bitwy, pełnej chaosu o dominację essoniczykow w westeros i przywrócenie normalnego funkcjonowania-niewolnictwa i dobrych panów ? Cersei zostaje zabita przez Eurona i w ostatnich słowach wspomina niespełnioną przepowiednię Maggie i zdaje sobie sprawę, że sama jest winna śmierci dzieci.
Autokorekto, nie można wprowadzać takich zmian: ustali w kryptach.
Słowo do obrońców Długiej Nocy: Plot twisty nie są z definicji sukcesem fabularnym. Shyamalan wielokrotnie to udowodnił.
Jak zaskoczenie nie wynika z niczego i nie współgra z całością, a jego jedyną zaletą jest to, że jest właśnie zaskoczeniem to ktoś gdzieś coś zrobił nie tak.
Zamiast Aryi ostateczny cios mógł zadać Gorąca Bułka. Ten sam poziom. Nie po to Martin zbudował konsekwentną narrację (zarówno scięcie Neda jak i Czerwone Wesele nie wzięły się znikąd), by zwiększyć ją zwrotem akcji rodem z blockbusterów.
Arya najpierw niczym Wolverine ignorowała liczne rany, a potem teleportem Baelisha wyskoczyła dosłownie znikąd na NK i zrobiła go jak Wołodyjowski Bohuna. Może w Bondzie takie naciągane akcje by się sprzedały. Tutaj po prostu rażą…
Jak to mawia Dariusz Szpakowski: „Pomysł był dobry. Z wykonaniem gorzej.”
Btw. według mnie fajnym zakończeniem byłoby gdyby to Theon zaciukał NK po czym zmarł od odniesionych ran, no bo tak:
– Edd padł w obronie Sama
– Beric w obronie Aryi
– Jorah w obronie Daenerys
– Melisandre w obronie światła
a Theon jako dobry człowiek 🙁
Daelu, trochę już tu czytałem i pozwolę zapytać, czy nerwy Ci puściły? Tak Cię odcinek zdenerwował? Ja serialu już nie wiąże z książkami, liczę na dużą oglądalność bo może to Ryśka zmobilizuje do wydania książki a jak nie to jak już Ci nerw minie dopiszesz resztę bo dajesz radę i nie jesteś jakimś tam fanem wybranego bohatera.
jak dla mnie mogli by pojechac najbardziej moja ulubiona bajka z dzieciństwa , wklejam:
Jeśli uda ci się ułożyć to słowo, staniesz się całkiem niezależny, a ja podaruję ci cały świat i nawet nowe łyżwy. A teraz muszę pomknąć daleko, nad wulkany ziejące ogniem w gorących krajach, bo przydałoby się je trochę pobielić i przy okazji zmrozić nieco cytryny i winogrona. – po czym odfrunęła, zostawiając Kaja samego nad zamarzniętym jeziorem.
Chłopiec dalej starał się ułożyć „Wieczność” z lodowych brył, kiedy usłyszał, jak lód delikatnie trzeszczy, jakby pod czyimiś stopami. To Gerda rozpoznała swojego przyjaciela i szła szybciutko, by rzucić mu się na szyję. Gdy jej się to udało, Kaj nadal stał bez ruchu, zimny i sztywny. Wtedy dziewczynka rozpłakała się, tuląc Kaja wciąż do siebie, a jej gorące łzy spłynęły na pierś chłopca i dostały się do jego serca, rozpuszczając lód i wypłukując kawałek szkła. Chłopiec spojrzał na Gerdę, a ona zaczęła śpiewać mu piosenkę, którą kiedyś bardzo oboje lubili. W tym momencie Kaj wybuchnął płaczem, a wraz ze łzami, z jego oka wydostał się także odłamek diabelskiego lustra.
– Gerdo kochana! Gdzie byłaś tak długo? Gdzie ja byłem? – I w tym momencie poczuł przeraźliwe zimno, ale był tak szczęśliwy, że porwał dziewczynkę w objęcia i zaczęli razem tańczyć! A wraz z nimi z radości podskakiwały kawałki lodu, układając się w napis „Wieczność”, którego Kaj nie potrafił ułożyć. Teraz, nawet gdyby Królowa Śniegu wróciła, nie mogłaby nic zrobić, bo Kaj był już niezależny i należał do niego cały świat.
Duch od początku towarzyszy Branowi i Żelaznym Ludziom w Bożym Gaju i bierze udział w ataku na NK, gdy ten tam dociera. Bran wwargowuje się w Viseriona, toruje Jonowi drogę i poluje na WW (udaje mu się ubić ze dwóch, a wraz z nimi ginie część truposzy). Jon przybywa do Bożego Gaju w czasie, gdy NK zabija Theona i Ducha. Snow wpada w złość i atakuje NK, ale ten bez problemu odpiera atak i wskrzesza Ducha. Wilkor powstaje, ma błękitne ślepia i szczerzy kły na Jona, a NK odwraca się i zmierza do Brana.
Duch skacze na Jona, a ten wsadza mu miecz w pierś. Po raz ostatni patrzy w oczy przyjaciela i wtedy wilkor się rozpada, a Snow dobiega do NK (który już stoi przy Branie) i przebija go tym samym mieczem, którym przed chwilą zabił Ducha.
A ja po tym odcinku mam inne przemyślenia – GRRM stosuje cały czas jak to określił Dael Ironię lodu i ognia – na każdym etapie zmienia bieg wydarzeń aby ironicznie wojownik zmarł na zakażenie, honorowy człowiek umiera po sklamaniu aby go oszczędzić itd. Mam teraz wrażenie że Martin stosuje największą Ironię w stosunku do czytelników. Jesteśmy przyzwyczajeni przez inne książki fantasy że mamy bohaterów, przepowiednie itp. Wszyscy się przekrzykuja kto jest Azorem Ahai a jestem prawie pewny że w powieści nie będziemy mieć spełnienia tej przepowiedni. Martin wysmiewa bogów, wiarę i przepowiednie więc wątpię żeby to się spełniło. Moja teoria dlaczego nie ma jeszcze Wichrow Zimy – Martin świetnie się bawi czytając reddita ? powiecie że R’hllor wydaje się istnieć skoro magia ognia działa? Wydaje mi się że będziemy mieć na to przyziemne wytłumaczenie – może jakieś pozostałości Valyrii? Stamtąd działa potężny człowiek wypaczony przez magię krwii i zagładę Valyrii.
Spieranie się kto jest AA nie ma sensu, a najlepsze dalsze książkowe losy postaci to byłoby gdyby Jon nie został wskrzeszony, a po śmierci Sam i Brań dochodzą do wniosków że był synem Rhaegara i Lyanny i miał być Księciem Obiecanym. Rhaegar rozpętał wojnę żeby zdobyć Lyanne bo tak mu powiedziały przepowiednie i to że żadne się nie spełnia będzie prawdziwa ironią…
O przepraszam, Martina w to nie mieszajcie. W książkach nie ma wątku Nocnego Króla i statku-bazy, więc tej durnoty z Aryą też nie będzie. To wyłącznie serialowy wymysł, co zdają się potwierdzać nawet dedecy.
NK jest wspominany w legendach i podanie a jego status jest równy w książkach AA i światłonoścy. Wszystko to tylko stare podania i legendy i póki co AA ma taki sam status w książkach jak NK . Też bym się nie zdziwił a jakby w książkach nie było A A a wy wszyscy byście rozmawiali dlaczego i rwali włosy z głowy bo to nie jest zgodne z waszą wizją.
To nie jest żadna „nasza wizja” tylko fakty. Nocny Król wspominany w książce był 13 dowódcą Nocnej Straży, a Nocną Straż założono już po Długiej Nocy. Książkowy NK nie może być więc ani przywódcą Innych ani tym bardziej ich stworzycielem, jak w serialu. Są pewne przesłanki, że przywódcą książkowych Białych Wędrowców może się okazać Wielki Inny, w którego wierzy Melisandre, ale póki co jego też nie ma. Tyle w temacie.
wccale tow prost nie ejst powiedziane i to ejst fakt i tyle a ze ludzie sobie tworza teorie to inna sprawa fakt jest tkai ze AA to jest legenda i swiatłonosca to legenda a wszyscy sie doszukuja kto a moze nikt własnie , nie bedz pewien co bedzie w ksiazkach bo moze byc NK jednak kims innym , nawet nie wiadomo kim sa inni w ksiazkach sa i tyle
to tylko legendy wszystko i nic wiecej poki co, moga to wsztystko byc legendy o jednym i tym samym podane w rożny sposób i przetwozone przez lata
Nie ma głosowania?
Wariant drugi uważam za najlepszy, podoba mi się pomysł by Sam zginął na oczach Jona, ta cała kwestia poświęcenia w imię Krainy Człowieka, ale może to też dlatego że Jon to moja ulubiona postać.
Wariant pierwszy, trzeci i czwarty też są fajne, ale moim zdaniem nierealistyczne w realiach Pieśni Lodu i Ognia:
– wariant pierwszy zakłada że Viserion odzyska na chwilę „świadomość” i stanie po stronie Dany, choć w to jeszcze mógłbym ewentualnie uwierzyć
– wariant trzeci przeczy temu, co wcześniej zobaczyliśmy w serialu, umarli giną razem z tym co ich stworzył (choć serial już kilka razy sam sobie zaprzeczał)
– wariant czwarty zakłada, że Nocny Król nie zorientuje się, że Bran już jest martwy, co moim zdaniem jest niemożliwe, skoro Bran został naznaczony
Bitwa o Winterfell ma wybitnie pacyfistyczny charakter (tak jak bitwa pomiędzy Lanisterami a Daenerys w 7 sez). Zastanawiamy się kto zasłużył na to by być bohaterem , który powinien zabić NK.
Tymczasem Bohater, żołnierz jest w tej bitwie tym który jest wykorzystany, jest ofiarą. Ofiara bohatera jest niesprawiedliwa, chociaż nie daremna. GG Martin próbuje zdekonstruować mit bohatera. Przykłady:
Szary Robak, który opuszcza zapadnię uniemożliwiając ucieczkę Nieskalanym.
Daenerys, która zasłania się przed ciosem ciałem Joraha Mormonta.
Bran, który mógłby uniknąć zniszczenia Winterfell gdyby przeniósł się w inne miejsce.
Tym który chciałby (cytuję niedokładnie) połamać Koło Historii jest sam Martin.
Musiałbym cały odcinek przemeblować. Koczownicy mają flankować i używać przede wszystkim łuków. Trebusze przed armią ? litości. Mury mają być obsadzone a nie że w połowie bitwy 'na mury’.
trzymać się logiki – jak Szary Robak 'poświęca’ Nieskalanych to nie pokazywać po chwili tych samych Nieskalanych jak się wycofują przez bramę (albo nie pokazywać ich w następnym odcinku) , skoro wightsy są łatwopalne od 1 sezonu – to jak teraz się rzucają na płonący rów to też powinny być łatwopalne. Sam Tarly ma być w kryptach bo jego plot armour przekroczył wszelkie granice .
Jedna scena – Jona otacza kilkaset dopiero co wskrzeszonych zombie – w następnej ma przed sobą z 30 reszta wyparowała. można wymieniać i wymieniać… no i niech Króla zabije Królobójca.
jakbym miał zmieniać samą końcówkę – to niech śmierć NK będzie bardziej kosztowna. Niech Arya go zabije po tym jak wykończył Brana. niech Viserion zabije Jona. niech w kryptach będzie rzeź nie tylko nołnejmów. niech Brienne patrzy jak umiera Jamie albo na odwrót. w sumie bez znaczenia kto – przeżyć mają Davos Ogar Arya i Dolorius Ed całą resztę ulubionych postaci z książek serial mi albo zabił albo zepsuł. Albo nie pokazał w ogóle.
Ekhem.
W porównaniu z 4 odcinkiem trójeczka była po prostu genialna…
Arya zabijająca NK jest rozwiązaniem nadzwyczaj logicznym – choć wariant 3 mnie zachwyca.
Targaryenowie wierzą we władzę. Władza zabiła Aerysa, walka o władzę skończyła się śmiercią Rhaegara, obsesja Viserysa skończyła się jego „koronacją”, a Dany całe życie starała się sięgnąć po władzę. Symbolem targaryeńskiej władzy są smoki. I gdy Daenerys – w całym swoim majestacie królowej, na dorosłym smoku, latającym cudzie, dowodzie na istnienie magii – rzuca „Dracarys” cały świat powinien należeć do niej. Ale NK nie ulega.
Starkowie wierzą w honor. Honor zabił Neda, honor zabił Robba, honor zabił Jona. Wychowana na ideałach rycerskich Sansa zostaje zestawiona z brutalną prawdą o braku honoru w świecie (gdy wierzy, że będzie wolna, bo Joeffrey zerwał zaręczyny czy gdy Cersei jej coś obiecuje). Jon, co prawda, złamał przysięgę, ale cały czas jest prawy i uczciwy. Nie sięga po koronę ciotki, będąc lojalnym poddanym, nie chce być zagrożeniem dla Robba, etc. I gdy sięga po honorowe rozwiązanie – stając vis-a-vis NK, licząc na walkę jeden na jednego – ten wyciąga asa z rękawa i nie podnosi rzuconej mu rękawicy (za to podnosi kilkaset truposzów).
Arya odrzuciła władzę – od końca 1. sezonu już nie była córką lorda Starka, tylko brudną i głodną uciekinierką. Służącą w Domu Czerni i Bieli. Ślepą. Arya odrzuciła też honor – ciężko nazwać atak w plecy wyjściem honorowym.
I właśnie dlatego mogła wygrać – bo odrzuciła to, co niszczyło oba z potężnych rodów.
Albo nic – z tego, co napisałam – nie ma sensu, a ja po prostu odurzam się tym samym co DeDeki i dlatego widzę w tym logikę.
😉
Wszystkie te 4 warianty wiążą się ze śmiercią dużej ilości bohaterów a ja bardzo nie lubię kiedy zabijane są moje ulubione postacie także ja jestem ogólnie zadowolona z odcinka Długa Noc owszem zmieniłabym kilka rzeczy np. zabiłabym Szarego Robak i Missandei którzy nic nie wnoszą do fabuły a których by mi nie było szkoda. Takiego Bericka było mi szkoda nawet Theona( co jest w ogóle zabawne bo ja Theona nie znosiłam od 1 sezonu, z każdym odcinkiem chciałam żeby ktoś go zabił) a w 8 sezonie w 2 odcinku ta postać jakoś w moich oczach zyskała i dlatego było mi go szkoda. Dalej na pewno bym oszczędziła jedno z Mormontów żeby ród przetrwał pewnie była by to Lyanna. Jorah sam się prosił o taki koniec broniąc szalonej a można było ją tam zostawić, piękne wyobrażenie 🙂
Tak wracając jeszcze do tych wariantów to nr 1 jest dla mnie zdecydowanie najgorszy ktoś tu bardzo lubi szaloną Danke, no cóz ja jej nie znoszę więc ona dla mnie mogłaby jak najbardziej zginąć w tej bitwie. Zmieniłabym jeszcze to żeby Jona było więcej w odcinku, owszem lata na smoku jednak później przenosi się i walczy w zamku. Zawsze myślałam i chciałam żeby to Jon walczył i zabił Nocnego Króla i to chciałam zobaczyć w tym odcinku, Jon walczy z NK po długiej i ekscytującej walce Jon zabija NK. Rozwiązanie z Aryą mi się podoba bo mnie to zaskoczyło, kompletnie się tego nie spodziewałam, jednak zawsze chciałam żeby to Jon wykończył NK. Ewentualnie Jon i Arya mogli by walczyć ramię w ramię i wtedy któreś z nich go zabija.
BTW, czy nasz Varys przypadkiem nie podtruwa Dany?