KsiążkiSeriale

Historia Lodu i Ognia: Hardhome

Za Murem nie ma dziś miast. Nie ma nawet zbyt wielu wiosek. Większość dzikich prowadzi koczowniczy tryb życia, wędrując wraz ze zwierzyną łowną i unikając zła, które czai się w gęstych lasach. Ale nawet ci, którzy osiedli w jednym miejscu, rzadko zbierają się w kupy większe niż kilkadziesiąt osób. Zjednoczenie plemion przez Mance’a Raydera było sytuacją wyjątkową, wymuszoną lękiem przed Innymi.

A jednak na północ od Muru istniało kiedyś miasto (nawet jeśli nazwa ta używana jest trochę na wyrost). Skupisko setek domostw na brzegu Morza Dreszczy. Dzicy nazwali to miasto twardym domem. Hardhome. I przyniosło im zgubę.

Krótka historia Hardhome

Trudno znaleźć na dalekiej północy miejsca przytulne i łatwe do życia. Ale jeśli gdzieś za Murem istniały warunki sprzyjające budowie osady, to właśnie na Przylądku Storrolda. To jedno z nielicznych miejsc, gdzie statki mogą przybijać do brzegu, bez lęku roztrzaskania się o skały. Dookoła znajduje się wystarczająco dużo jedzenia i surowców, by utrzymać całkiem sporą populację.

Hardhome znajduje się w osłoniętej zatoce. To naturalny port, tak głęboki, że mogą doń zawijać nawet największe statki. W pobliżu jest pod dostatkiem drewna i kamienia. W wodach roi się od ryb, a w pobliżu można też znaleźć kolonie fok i krów morskich.
—Taniec ze smokami—

Nic więc dziwnego, że osada rozwijała się, a nawet nawiązywała pierwsze kontakty handlowe z resztą kontynentu. Przed upadkiem Hardhome, miasto zamieszkiwały cztery plemiona, rządzone przez czterech różnych wodzów. Jeden z nich – Gorm – objął swoją ochroną podróżującego maestera Wyllisa, który zamieszkał w Hardhome świadcząc ludności pomoc medyczną i próbując spisać lokalne prawa i zwyczaje. Uczony spędził w mieście trzy lata. Po śmierci Gorma (zabitego w pijackiej bijatyce), Wyllis opuścił Hardhome i udał się do Starego Miasta, gdzie spisał historię swego pobytu wśród dzikich. Ukończywszy książkę zebrał w sobie odwagę i postanowił wrócić za Mur. Po raz ostatni widziano go gdy szukał statku do Wschodniej Strażnicy.

Mapa krain za Murem.

Niestety historia Westeros spisana przez maestera Yandela (a nam znana jako „Świat Lodu i Ognia”) nie podaje szczegółów dotyczących okresu, w jakim miały miejsce wyprawy za mur Wyllisa. Wiemy za to kiedy nastąpiła zagłada miasta. Śmierć zawitała do Hardhome mniej więcej na dwieście lat przed Zagładą Valyrii, trzysta lat przed podbojem Aegona, i sześćset przed rozpoczęciem „Gry o tron”.

Na czym polegała zagłada, która dosięgnęła Hardhome? To kolejna tajemnica, na temat której możemy tylko spekulować. Ale bardzo wiele wskazuje na jakąś formę katastrofy naturalnej – wybuch wulkanu, uderzenie meteorytu, a może nawet pojawienie się ognistych żmij (żyjących w jaskiniach, uziemionych „krewnych” smoków). Pewne jest to, że osada płonęła. A łuna nad osadą była wprost niewiarygodnie jasna.

Hardhome było bliskie stania się miasteczkiem, jedynym prawdziwym miasteczkiem na północy, gdy pewnej nocy, sześćset lat temu, rozpętało się w nim piekło. Mieszkańców porwano w niewolę albo zarżnięto na mięso, zależnie od tego, której wersji opowieści wierzyć, a ich domostwa pochłonął pożar tak gorący, że obserwatorzy stojący na położonym daleko na południe Murze myśleli, że słońce wstaje na północy. Potem przez prawie pół roku na nawiedzany las i na Morze Dreszczy padał deszcz popiołu. Kupcy opowiadali, że tam, gdzie było Hardhome, znaleźli jedynie koszmarne zniszczenia. Okolicę pokrywały zwęglone drzewa i spalone kości, w wodzie unosiło się mnóstwo gnijących trupów, a z wylotów jaskiń, które upstrzyły ścianę potężnego klifu górującego nad osadą, dobiegały mrożące krew w żyłach krzyki. Choć minęło sześć stuleci, ludzie nadal unikali Hardhome. Jon słyszał, że cała okolica przerodziła się w odludzie, ale zwiadowcy zapewniali też, że w porośniętych zielskiem ruinach straszą ghule, demony i płonące duchy o niezdrowym apetycie na krew.
—Taniec ze smokami—

Od czasu zagłady Hardhome było omijane zarówno przez dzikich, jak i przez nawet najbardziej nieroztropnych przybyszy. Potworność katastrofy, a także dziwne dźwięki, jakie słyszano w okolicznych jaskiniach skutecznie od ruin odstraszały. Jak słusznie zauważył budowniczy Yarwyck, Hardhome to jedno z tych miejsc, gdzie człowiek naprawdę nie chciałby spędzić nocy. A jednak dzicy tam powrócili.

Powrót do Hardhome

Trzysta lat po podboju Aegona, sojusz wszystkich klanów i plemion dzikich pomaszerował na Mur. I poniósł klęskę. Armia Mance’a Raydera została rozbita. Tysiąc wojowników poległo, drugie tyle zostało wzięte do niewoli. Ale to zaledwie niewielki ułamek całych sił. Armia dzikich liczyła przecież blisko 100 tysięcy ludzi (w praktyce walczących było ok. 30-40 tysięcy, resztę stanowiły dzieci, starcy oraz kobiety nie będące włóczniczkami). Największa część tych sił po prostu się rozpierzchła. Uciekli do Nawiedzonego Lasu. Ci, którzy zachowali elementarną dyscyplinę podzielili się na cztery grupy. Kilkuset ludzi udało się na zachód, prawdopodobnie licząc na możliwość sforsowania Gardzieli. Inna grupa, również szacowana na kilkaset osób, ruszyła na północ, w stronę ziem Thennów. Trzy tysiące pozostały przy Tormundzie, ostatecznie przechodząc na południe po zawarciu rozejmu. A największa spójna grupa, jak twierdzi Bowen Marsh licząca co najmniej sześć tysięcy ludzi, ruszyła za leśną wiedźmą, zwaną Matką Kret, w stronę Hardhome.

Matka Kret ponoć głosi, że wolni ludzie odnajdą zbawienie tam, gdzie kiedyś spadło na nich potępienie.
—Taniec ze smokami—

Szarża rycerzy Stannisa.

Długo moglibyśmy rozważać znaczenie słów Matki Kret. Czy przypadkiem nie doszło tu do – jakże typowego dla prozy Martina – opacznego zrozumienia słów przepowiedni? W końcu potępienie spadło na dzikich nie tylko w Hardhome. To samo można powiedzieć o Murze. I – jeśli losy grupy Tormunda mogą być jakimś wyznacznikiem – to właśnie marsz na południe przyniesie dzikim zbawienie.

Bez względu jednak na to czy potraktujemy Matkę Kret jako osobę szaloną, czy po prostu wizjonerkę, która pomyliła się w interpretacji przepowiedni, faktem pozostaje, że dzicy ruszyli na północny-wschód. A Jon Snow całkiem słusznie przewidział tego konsekwencje.

– Jesteście ślepi, czy po prostu nie chcecie zobaczyć? Jak wam się zdaje, co się zdarzy, gdy wszyscy ci wrogowie umrą?
– Umrą, umrą, umrą – wymamrotał kruk.
– Powiem wam, co się zdarzy – ciągnął Jon. – Umarli wstaną. Setki, tysiące umarłych. Wstaną jako upiory o czarnych dłoniach i jasnoniebieskich oczach, a potem przyjdą po nas. – Podniósł się z wysiłkiem, otwierając i zamykając prawą dłoń. – Możecie odejść.
—Taniec ze smokami—

Hardhome w serialu HBO.

O tym co dzieje się z dzikimi później dowiadujemy się z rozdziałów Aryi. Owszem, do portu przybywają statki, ale należą one do piratów. Uciekinierów czeka więc los tragiczny.

– Wiem, skąd się wzięli niewolnicy. To dzicy z Westeros, z miejsca zwanego Hardhome. To przeklęte miejsce, dawne ruiny. – Stara Niania opowiadała jej historie o Hardhome, w Winterfell, gdy była jeszcze Aryą Stark. – Po wielkiej bitwie, w której zginął król za Murem, dzicy uciekli. Leśna wiedźma powiedziała im, że jeśli udadzą się do Hardhome, przypłyną tam statki, które zabiorą ich gdzieś, gdzie jest ciepło. Ale pojawiły się tylko dwa lyseńskie okręty pirackie, „Dobre Serce” i „Słoń”, zagnane na północ przez sztormy. Rzuciły kotwice w Hardhome, by dokonać napraw i ich załogi zobaczyły dzikich. Były ich tysiące i nie mieli miejsca dla wszystkich, powiedzieli więc, że zabiorą tylko kobiety i dzieci. Dzicy nie mieli nic do jedzenia i mężczyźni zgodzili się odesłać swe żony i córki, ale gdy tylko okręty oddaliły się od brzegu, Lyseńczycy zagnali kobiety i dzieci pod pokład i związali wszystkie. Chcieli je sprzedać w Lys, ale potem natrafili na kolejny sztorm i statki straciły kontakt. „Dobre Serce” było poważnie uszkodzone i kapitan nie miał innego wyboru, jak zawinąć tutaj, ale „Słoń” mógł dotrzeć do macierzystego portu. Lyseńczycy z oberży „U Pynta” myśleli, że wróci na północ, prowadząc więcej statków. Cena niewolników ponoć rośnie, a w Hardhome zostały jeszcze tysiące kobiet i dzieci.
—Taniec ze smokami—

Ale to nie koniec historii Hardhome. Dowiadujemy się jeszcze o dwóch misjach ratunkowych przygotowanych przez Lorda Dowódcę Nocnej Straży. Najpierw Jon Snow wysyła na północ jedenaście statków pod dowództwem Cottera Pyke’a. Większość z nich rozbija się podczas sztormów. Te załogi, które przybijają do portu czeka potworna niespodzianka. Sytuacja w Hardhome jest tragiczna. Jak pisze Pyke, dzicy podejrzewają, że wrony też przybyły po niewolników. Próbują zdobyć okręty. A w lasach i wodzie, czai się jeszcze coś…

W Hardhome, z sześcioma statkami. Burzliwe morze. „Kos” zatonął z całą załogą, dwa lyseńskie statki wyrzucone na brzeg na Skane, „Szpon” nabiera wody. Tu jest bardzo źle. Dzicy jedzą własnych umarłych. Martwe stwory w lesie. Braavoscy kapitanowie chcą zabrać tylko kobiety i dzieci. Wiedźmy zwą nas łowcami niewolników. Atak na „Wronę Burzy” odparto, zginęło sześciu członków załogi i wielu dzikich. Zostało nam osiem kruków. Martwe stwory w wodzie. Wyślij pomoc drogą lądową, na morzu szaleją sztormy. Spisane na „Szponie” przez maestera Harmune’a.
Cotter Pyke umieścił swój gniewny znak pod spodem.
—Taniec ze smokami—

Druga misja ratunkowa, pod dowództwem Tormunda Zabójcy Olbrzyma, nigdy nie wyrusza z Czarnego Zamku. Jon Snow zostaje zasztyletowany.

Dalszych losów dzikich, którzy powrócili do Hardhome nie znamy. Ale możemy się domyślać, że lęk, z jakim przez 600 lat dzicy myśleli o swoim jedynym mieście, był uzasadniony.

 

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 30

    1. Bardzo mało. Pisze o nich septon Barth w książce o smokach i wiwernach, którą czyta Tyrion. Możliwe, że to gatunek pokrewny smokom, tyle tylko, że są trochę mniejsze (choć z wiekiem osiągają pokaźne rozmiary), nie mają skrzydeł i żyją głęboko pod ziemią. Potrafią za to tak jak smoki ziać ogniem tak gorącym, że topi kamień (dzięki czemu robią tunele nawet w litej skale). Rzekomo żyły w Valyrii, być może również gdzie indziej.
      I tyle, to jest dosłownie wszystko, co wiadomo z książek.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Tylko proszę nie edytujcie dotychczasowych artykułów, bo to byłoby mało czytelne. Lepiej byłoby napisać osobną erratę. Dałoby to też ciekawy efekt łatwej szansy, czy/w jaki sposób Martin zrewidował/ewoluował swoje koncepcje.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  1. moze ta matka kret jest jakims odpowiednikiem tej co „uwiodla” 13 lorda dowodce i celowo poprowadzila tam dzikich by dostarczyc innym mieska na armie xd
    swoja droga, ci ktorzy ruszyli na polnoc, tez dlugo raczej nie pozyja

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Jak to stwierdziła Mellisandre w swoim rozdziale, dzicy są skazani na zagładę i zapomnienie.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. a wystarczylo zeby zamiast tego mance kazal swych ludziom sciac nawiedzany las, i sobie zbudowac okrety i poplynac w sina dal xd

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  2. Daelu, czy czytałeś może cykl Tada Wiliamsa „Pamięć, smutek, cierń”? Martin mocno się nim inspirował. Mamy tam np. rasę bardzo podobną do Innych. Do tego: niestandardowo długa zima, miecze o białych i czarnych (a także szarych) ostrzach, czerwony kapłan, koleś w hełmie odlanym na podobieństwo psa, podróż na północ. Do tego można odnaleźć dwóch bohaterów, którzy w mojej ocenie są pierwowzorem Stannisa. Inspiracji było więcej, ale książkę czytałem jakiś już czas temu i pewnie coś z głowy zdążyło wylecieć. Pytam, bo być może w kontekście Twoich analiz ta lektura mogłaby być dla Ciebie interesująca.

    Tekst oczywiście jak zwykle świetnie napisany. Gratuluję i pozdrawiam.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Nie czytałem, ale przekonałeś mnie, książka wędruje na listę do przeczytania i wezmę się za nią jak tylko skończę Meekhan.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  3. Bardzo się cieszę;) przyznam że jestem bardzo ciekaw jak ją ocenisz. Byłem pod dużym wrażeniem skali inspiracji Martina – aczkolwiek w sensie pozytywnym. Nie mogłem się od tego wrażenia uwolnić po przeczytaniu, mimo że jest zdecydowanie niesprawiedliwe i uproszczone: czyta się to trochę jak prototyp PLiO.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  4. Da się jakoś przynajmniej mniej więcej ustalić gdzie znajduje się jaskinia trójokiej wrony w której znajduje się Bran? Bardziej na północ niż Thenn? Bardziej na zachód niż da się znaleźć na mapach?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Moim zdaniem jest w Nawiedzonym Lesie, kawałek na wschód (albo północny-wschód) od Pięści Pierwszych Ludzi. Wnioskuję to z tempa w jakim „ekspedycja” Brana mogła maszerować w trudnym terenie. No i z tego, że nie mieliśmy żadnego opisu pokonywania łańcucha górskiego.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  5. Przepraszam, że tak wtrącę się ze swoimi trzema groszami, ale… czy można się spodziewać kolejnych Szalonych Teorii ?? Bardzo ciekawie i wciągająco czyta się wszystkie Wasze artykuły, zarówno Szalone Teorie jak i Historie LiO. Pozdrawiam !

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  6. Drogi Daelu, a czy po przeczytaniu owego cyklu, skusiłbyś się na małą recenzję? Ciekaw jestem Twego zdania, a Sam nie mogę się przemóc, by po nią sięgnąć. Ciekaw jestem ile Wyłapiesz podobieństw do PLiO. Pozdrawiam

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Podobieństw jest naprawdę dużo. Po krótkim zastanowieniu znalazłem drugie tyle ile wymieniłem w pierwszym poście. A pamięć mam słabą, niestety większość smaczków po jakimś czasie od lektury mi ucieka. Oczywiście, niektóre będą kontrowersyjne (np. kolejna wariacja na temat Mongołów – Martin czerpał z tego czy po prostu od Mongołów?) ale część jest bezsprzeczna. Choć w sumie – równie dobrze motywy te, które powtarzają się zarówno u Martina jak i Wiliamsa ten drugi spokojnie mógł zaczerpnąć z dzieł jeszcze wcześniejszych;) w każdym razie polecam dzieło Wiliamsa, książka naprawdę dobrze się czyta, bardzo solidne fantasy

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  7. Tak naprawdę wszystko zaczęło się od wypchnięcia Brana z okna co pociągnęło za sobą splot różnych wydarzeń i doprowadziło do obudzenia się magii innych i magii światła, które to magie zostały stworzone obie 8 tys. lat temu jako broń . obie poprzez przebicie serca żywej osoby jedna to magia zimna, druga ciepła. Zaburzyło to równowagę na planecie min. pór roku i musi dojść do starcia obu sił, które powinny zostać unicestwione i to powinno doprowadzić do równowagi jaka panowała przed ich powstaniem.
    Głowni bohaterowie tej sagi powinni dożyc do końca, niekoniecznie przeżyć i ktoś z nich powinien zasiąść na tronie to
    Danderys – jest nową Nissą – matką smoków czyli światłem,
    Bran – ma moce północy wezwał go Trójoka Wrona żeby mu przekazać co potrzeba on wie jak walczyć ze światłem , ale też z Innymi, którzy wymknęli się spod kontroli dzieci lasu , trójoka wrona współpracuje z dziećmi lasu, no i ma wilkora Lato,
    Jon – nie jest mocą jak Danka, która jest światłem jest za to kimś kto zostanie ożywiony? i ma trochę mocy od północy i od południa, ale sam mocą nie jest,
    Jami – raczej bez mocy za to od niego sie zaczęło wszystko ma duże szanse zostać władca, przeszedł przemianę charakteru,
    Tyrion- ma szanse zostać władca żelaznego tronu bo rzuca duży cień.
    Każdy z północy i każdy z byłej Valyrii albo wywodzący się od nich mający jakieś pokrewieństwo krwi nosi w sobie zdolność cząstkową do jednej z tych magii.
    Ani inni ani światło bogami nie są , są technologia , która wymknęła się spod kontroli.
    Jemi,
    Tyrion oraz Inni.
    Danka jako światło raczej się zetnie z Innymi na tronie nie zasiądzie, jak wynika w wypowiedzi aktorki, która gra te postać prawdopodobnie zrobi coś złego może zabije Jona a może Brana?
    Bran posiadając moce, które posiada raczej przyczyni się do przywrócenia równowagi na planecie prawdopodobnie do pokonania Innych i Światła czyli Danderys. To jego rola na tronie raczej nie zasiądzie z tego powodu.
    Jemi swoja role już w powieści spełnił zrzucił z okna brana czym uaktywnił cały łańcuch przyczynowo skutkowy tego co się stało później a było to początkiem i wojny o tron i obudzenia Innych , którego dokonał Bran w gorączce zyskując moce północy.Raczej dlatego na tronie nie zasiądzie.
    Jon ożywiony prawdopodobnie, ma moce północy w sobie i światła natomiast sam światłem nie jest ani czym w rodzaju brana jego moce tak potężne nie sa za to sa dwojakie jeśli Danka go nie zabije ma szanse zasiąść na tronie chociaż jego bardziej bym widziała jako króla północy jeśli przeżyje.
    Tyrion tylko on pozostał po eliminacji i z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć ,ze to on zasiądzie jednak za żelaznym tronie.
    To jest w sumie mało istotne bo główna i największa potrzeba to zneutralizowanie obu broni, unicestwienie tych broni i przywrócenie równowagi na planecie, która została zakłócona z powstaniem ich 8 tysiecy lat temu.
    Gra o tron jest wtórna do gry ciepła z zimnem czyli starcia lodu i ognia, które zostały stworzone sztucznie.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Inni pojawiają się już w prologu, a Bran zostaje zrzucony w którymś z kolejnych rozdziałów.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button