Porządkując ostatnio półki, by znaleźć trochę miejsca na nowe książki, natknęłam się na kilka ciekawych znalezisk. Jednym z nich była mała, pożółkła książeczka pt. “Bardzo dziwny świat”. Jak się okazało, ta licząca 164 strony antologia zawiera sześć opowiadań science-fiction, które pochłonęłam w jeden wieczór. Od razu na myśl przyszła mi “Dziwna planeta”, którą otrzymałam od forumowego kolegi Bombacjusza na Dniach Fantastyki 2017 (jeszcze raz dziękuję!). Choć oba zbiory dzieli ponad 30 lat od daty wydania, pomyślałam sobie, że warto napisać kilka słów o rosyjskim sf. Co prawda, żaden ze mnie specjalista od fantastyki naukowej – wszak dotychczas uważałam 90% powieści i opowiadań z tego gatunku za smutne wędrówki w kosmos – ale z przyjemnością odkrywam na nowo opowieści o kosmitach, podróżach międzygwiezdnych, niezwykłych cywilizacjach i wynalazkach. Być może w przeszłości po prostu nie trafiałam na zajmujące lektury (jedyne godne uwagi były dla mnie: “Podniebna krucjata” oraz cykl “Diuna”) albo za bardzo przedkładałam lekturę fantasy nad sf. Na szczęście powoli przekonuję się, że sf nie oznacza tylko i wyłącznie marznięcia gdzieś na końcu galaktyki bądź walki z Marsjanami. Wszak można nie odrywać się od powierzchni naszej planety, a nieźle nabroić z gadżetami przyszłości.
Bardzo dziwny świat. Opowiadania fantastyczne
Opowiadania amerykańskich oraz radzieckich pisarzy przełożone i wydane w 1975 r. nakładem wydawnictwa “Książka i Wiedza”. Federic Brown przedstawia nam postać Hanleya, którego obecne życie składa się z pasma halucynacji i męki wytrzeźwienia. Nikt, żaden z przechodniów nie dałby głowy za to, że Hanley będzie miał do odegrania znaczącą rolę dla całej ludzkości. Ten poczciwy pijaczyna spotka się oko w oko ze straszliwymi przybyszami z planety Dar o imionach Trójka i Dziewiątka.
– Cześć chłopcy – powiedział Hanley. – Przestraszyliście mojego przyjaciela, niech was cholera. A on miał mi postawić wódkę. Z tego wynika, że jesteście mi winni kolejkę.
Ariadna Gromowa wysłała dwóch astronautów do bardzo dziwnego świata porośniętego bujną roślinnością, by zbadali organizmy żyjące na powierzchni planety. To melancholijne opowiadanie porusza zagadnienia rozwoju cywilizacji, której prawa narzuca okrutna natura. Zenna Henderson postawiła ludzkość w obliczu inwazji puchatych… rozumnych zwierzątek. Po wymianie ognia nastał czas na negocjacje – a w samym centrum wydarzeń znalazł się mały chłopiec, który pewnego dnia przeciska się przez dziurę pod ogrodzeniem. Komisarz Comstock i mieszkańcy dzielnicy z opowiadania Raphaela A. Lafferty’ego przeżywają siedem dni strachu – za sprawą nienazwanych sił znika kot pani Manners, hydrant, a wkrótce połowa przedmiotów z okolic domu Willoughbych. Burmistrz, policjant i major postanawiają zaufać małej Clarissie, która za sprawą zegarka, młotka, czarnego materiału i kilograma landrynek postara się naprawić rzeczywistość. Profesor Worobiow z “Okna w przeszłość” zaprasza byłego studenta do swojego mieszkania, gdzie pokazuje mu niezwykły album ze zdjęciami. Natomiast inspektor Ihren wykreowany przez Jacka Finneya gości u siebie profesora Weyganda, który poproszony został o odnalezienie kilku osób z fotografii zrobionych kilkadziesiąt lat wcześniej. Cały zbiorek okraszony subtelnym humorem pozwala nam na relaksują wycieczkę w krainy wyobraźni twórców, w których natkniemy się na rozważania o ludzkiej naturze i potędze wynalazków.
Galaktyka Gutenberga: Dziwna planeta
Druga połowa lat pięćdziesiątych i lata sześćdziesiąte to dla radzieckiej fantastyki naukowej prawdziwie złota epoka. (…) Te złote lata radzieckiej fantastyki to tematyka kosmiczna: loty na dalekie światy, kontakt z obcymi formami życia, katastrofy kosmiczne – ale także zainteresowanie tym, co na Ziemi: poszukiwanie tajemnic zaginionych ludów, podróże w czasie. Co ciekawe, te radziecką fantastykę wyróżnia całkowity brak lub niewielki tylko wydźwięk polityczny.
– opis Wydawnictwa Solaris –
Wiktor Saparin zaprasza czytelnika w podróż do najgłębszego miejsca na Ziemi, gdzie badacze utknęli w brzuchu morskiego potwora oraz w rejs wibrolotem – maszyną, która dzięki pełnej automatyzacji może obejść się bez pilotów. W niedalekiej przyszłości wykreowanej przez Saparina w latach 60. XX w. „uniwersalne bloki” oprócz live-streamu, facebooka i biblioteki zawierają m.in. skype’a.
Pasażerowie wyciągnęli swoje uniwersalne bloki i zajęli się czytaniem książek, przeglądaniem czasopism, oglądaniem filmów. (…) Zaledwie przed pięciu laty na półkach samolotów leżały jeszcze prawdziwe książki i pisma, niewielkie biblioteczki o stu lub dwustu tomach. Dziś każdy nosi w kieszeni bibliotekę wyposażoną w dziesiątki milionów tomów z oddziałem pierwodruków i rzadkich rękopisów – każdą książkę można czytać posługując się blokiem uniwersalnym i nie czekając na realizację zamówienia dłużej niż trzy minuty. (…)
Wspaniale została rozwiązana sprawa teatru i kina. Każdą premierę ogląda z reguły parę milionów ludzi bez względu na to, gdzie się w danej chwili znajdują. Można podzielić się swoim zdaniem ze wszystkimi, którzy się tym interesują, lub też odwrotnie, wysłuchać opinii każdego nie wstając z fotela samolotu. I to wcale nie przeszkadza sąsiadom: wystarczy nacisnąć guzik „niema rozmowa” i głos śpiewaka, którego postać widzi się na ekranie bloku uniwersalnego, będzie słyszalny tylko dla ciebie. (A do niedawna ludzie musieli zakładać w tym celu ciężkie słuchawki!)
Tak, technika rozwija się niezwykle szybko. Co będzie za dziesięć, dwadzieścia lat?
Michaił Jemcew i Jeremiej Parnow poruszają temat opuszczonego Marsa, gdzie odkryto podziemne miasto. Czerwona planeta była badana przez grupy naukowców z różnych rejonów Ziemi. Główny bohater, Jegorow, odwiedza kolegę ze studiów, który z ostatniej wyprawy przywiózł tajemnicze lustro – jedno z wielu wypełniających budynki Marsjan. Jegorow bada lustro i w otoczeniu zachodzą niesamowite zjawiska. W opowiadaniu „Śnieżka” Jemcew i Parnow mierzą się z zagadnieniem podróży w czasie: Wiktor w czasie konferencji wchodzi do kabiny i przenosi się kilka miesięcy wstecz. Ma okazję porozmawiać ze sobą samym i nawet próbuje ulżyć sobie w cierpieniu.
Walentyna Żurawlowa w przepięknym, klimatycznym opowiadaniu „Astronauta” przedstawia lekarkę okrętową, która bada zapisy z pierwszej wyprawy na gwiazdę Bernarda. Czytając protokoły i oglądając zdjęcia rozmyśla o pasji kosmonautów i astropsychiatrii, która jest jej specjalizacją. Bohaterka siedzi przy oknie, z którego ma widok na morze i wyobraża sobie, przez co przechodziła załoga lecąca “Biegunem” – jak bardzo zaufali swojemu kapitanowi i co czuli, gdy zaczęli tracić paliwo i pojawiła się możliwość, że nie wrócą na Ziemię. W „Błekitnej planecie” Żurawlowa snuje historię “Strzały”, która wyruszyła w dwuletnią podróż, by sprawdzić wytrzymałość planetolotu. Po kolizji z deszczem meteorów załogę uznano za zaginioną, ale dwóch kosmonautów przeżyło pomimo utraty żywności, podziurawionego kadłuba i wielu innych usterek. Konstruktor Szatow umila koledze czas poezją Omara Chajjama. Nawigatrowi udaje się wylądować na powierzchni Marsa i wtedy zaczynają się kłopoty.
Anatolij Dnieprow stworzył „Suemę”. W jego opowiadaniu literat podczas podróży pociągiem rozmawia z konstruktorem maszyny elektronowej. W czasie wojny doznał on ciężkiego wstrząśnienia mózgu, a po kilku latach znalazł się w klinice, gdzie miał okazję czytać o połączeniach nerwowych w żywym organizmie. Po latach badań skonstruował Suemę – robota, który zaczął podejmować decyzje i chciał pomóc ludzkości. Georgij Altow wykreował przyszłość, w której ludzie badają pozaziemskie cywilizacje. Po latach na Ziemię powracają jonowe rakiety kierowane przez automaty, które odwiedziły odległe planety. Staruszek wspomina, jak czterdzieści lat wstecz wysyłano je w przestrzeń, a w jego uszach rozbrzmiewa “Symfonia bohaterska” Borodina.
– Mieliśmy wiele kłopotów z konstrukcją tych robotów – ciągnął. – Rola zwiadowcy na nieznanych planetach wymagała rozwiązania skomplikowanych zadań. Pierwsze roboty poruszały się na gąsienicach. Od razu zresztą trzeba było z tego zrezygnować. Roboty wpadały w każdą szczelinę, przewracały się na stromych zboczach… Powstawały wówczas roje rozmaitych projektów – niektóre zupełnie bez sensu. Jakiś dziwak, na przykład, skonstruował roboty chodzące. Tak, tak, nie śmiej się, właśnie chodzące.
Antologia „Dziwna planeta” była dla mnie podróżą w świat marzeń. Każdy z wykreowanych bohaterów i jego przygody przywodzą na myśl cytat z opowiadania Walentyny Żurawlowej: „Naprzód, wbrew temu, co możliwe.” Mam nadzieję, że pozostałe pozycje z serii będą dla mnie równie interesującą lekturą.
-
Bardzo dziwny świat - 7/10
7/10
-
Dziwna planeta - 8/10
8/10
„Być może w przeszłości po prostu nie trafiałam na zajmujące lektury ” Czytała Lai coś z Vonneguta? Może jego twórczość nie jest klasycznym sci-fi, tylko bardziej satyrą na ludzkość, ale nie zmienia to faktu, że „Kocia kołyska” jest dla mnie jedną z najlepszych powieści jakie czytałem. Z żółtych książek znalezionych na półkach strychów i bibliotek dobrze czytało mi się jeszcze ten zbiór:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/73932/tylko-ziemia,
choć opowiadania tutaj są dość nierówne, jednak dość mroczne, postapokaliptyczne opowiadanie opowiadanie „Nadejście Fortynbrasa” zrobiło na mnie na tyle duże wrażenie, że zapamiętałem tytuł, co rzadko mi się zdarza w przypadku opowiadań. Artykuł jak zwykle niezły.
dodane do listy, dzięki!
To ja polecę 'Lód’ Dukaja, 'Hyperion’ Simmonsa, 'Kwiaty dla Algernona’ Keyesa i- skoro lubisz ruskie 🙂 – 'Pupilek’ Bułyczowa.
A z klasyków of kors Card i Asimov.
Dukaja, Bułyczowa i Asimova znam. pozostali w kolejce, tylko Keyes mi nieznany, więc dodam do listy. spasiba.
Kyesa to oprócz „Kwiatów” obowiązkowo „Billy Milligan”.
dodane, dziękuję!
’Być może w przeszłości po prostu nie trafiałam na zajmujące lektury’. To uważasz Dukaja i Asimova za mało zajmujących? 🙂 Wiem, że dałem oczywiste nazwiska, ale zasugerowałem się właśnie tym zdaniem.
Obu czytałam przed laty. Fundacja i Lód w okresie szkoły średniej nie trafiły do mnie. Ale wiesz, miałam wtedy inne nastawienie do literatury fantastycznej. Po dekadzie mi się pozmieniało, a pewnie z czasem odkryję więcej sf, wrócę może do Dukaja i Asimova. I odbiór będzie inny. Natomiast Bułyczowa nie mogę upolować w bibliotece, mam na półce tylko jedną jego książkę. Ja mam takiego pierdolca, że przeplatam sobie książki różnych gatunków i później jak wracam do starych lektur, to bardzo mi się potrafi zmienić nastawienie do pewnych kwestii. Zaczęłam też kopać w tzw. książkach akademickich, omówieniach i to naprawdę fajnie poszerza perspektywę, zwraca się uwagę nie na modele postaci, ale np. dekonstrukcję schematów itd.
Też uwielbiam zmieniać gatunki. Czytam / słucham / oglądam wszystko z najróżniejszych półek i poziomów. Choć z reguły do już poznanych nie wracam. Jest tyle nowego do odkrycia.
Teraz chodzi mi po głowie 'Futu.re’ Glukchowskiego. Serię 'Metro’ też polecam. Wg mnie zajebiste postapo.
Lai, kochana, coś się wczoraj zadziałało na stronie? Cały dzień mi się nie wyświetlała, kiedy akurat miałam trochę czasu na kolejne rozdziały :/ czy to może tylko po mojej stronie pojawił się jakiś błąd?
uu, zapytam adminu :/ biedna, spróbuj może wyczyścić ciasteczka, a ja spróbuję się dowiedzieć, czy mieliśmy jakieś problemy techniczne.
edit/ Hosting musiał mieć jakieś swoje wewnętrzne problemy.
Jasne 🙂 Pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło, tragedia się nie stała, ale wolałam dać znać 🙂
Dzięki, każdy sygnał jest dla nas ważny. Czytelnicy na facebooku kilka dni temu poinformowali nas o problemach z linkiem i próbujemy działać w kierunku naprawy. Także to bardzo ważne, byście nie bali się pisać, jeśli coś dzieje 🙂