Na Ziemi wylądowała obca cywilizacja. Nie widzieliśmy jak tu przybyli. Nie doszło do ataku ani podstępnej inwazji. Nie było też pierwszego kontaktu i nawiązania stosunków dyplomatycznych. Obcy pozostali na naszej planecie przez dwa dni… a potem zniknęli. Bez słowa. Bez wiadomości. Bez jakiegokolwiek odnotowania naszego istnienia.
Ale obcy coś po sobie pozostawili. Strefy Lądowania. Sześć obszarów pełnych drogocennych i niepojętych dla człowieka artefaktów, za które świat biznesu i nauki gotów jest słono zapłacić. Ale to również sześć stref, w których zawieszeniu ulegają nasze prawa fizyki. Sześć stref, w których jeden nieostrożny krok, jedno zbędne słowo, a może nawet jedna nieopatrzna myśl, może oznaczać zgubę. Sześć stref, których zawartość staje się przedmiotem legend i mitów.
Minęło już 13 lat od Lądowania, a w Strefach wciąż giną ludzie. Nie powstrzymuje to kolejnych wypraw. Śmiałków, straceńców i złodziei zarazem, którzy unikają patroli i wkraczają do Strefy nazywa się stalkerami. Jednym z nich jest Red Schuhart, któremu będziemy towarzyszyć przez większą część książki.
A oni też się boją, myślał, wsiadając z powrotem do wozu. Boją się, jajogłowi… Tak zresztą być powinno. Oni powinni bać się nawet bardziej niż my, wszyscy normalni obywatele razem wzięci. Przecież my zwyczajnie nic nie rozumiemy, a oni przynajmniej wiedzą, do jakiego stopnia nic nie rozumieją. Patrzą w tę przepaść bez dna i wiedzą, że są skazani – muszą kiedyś zejść do tej przepaści. Serce zamiera. Ale zejść na dół trzeba, a jak to zrobić i co tam jest na dnie, i co najważniejsze czy da się potem powrócić?
—Piknik na skraju drogi—
O czym właściwie jest „Piknik na skraju drogi”? O niezbadanej tajemnicy i lęku, jaki ona ze sobą niesie? Tak. O ludzkiej kondycji, o naszych pragnieniach i słabościach, o tym jak umiejętnie okłamujemy samych siebie? Niewątpliwie. A może to książka o najstraszliwszej konstatacji, do której dotarł wcześniej H.P. Lovecraft? O grozie bycia niczym. Być może Strugaccy pokazują nam, że ludzkość to mrówki, które pozostałości po pikniku biorą za przejaw łaski albo gniewu bogów. Nie zdają sobie nawet sprawy z tego, że nigdy nic nie znaczyły, i nigdy nic znaczyć nie będą.
Z przesieki na polanę wjeżdża samochód, z samochodu wysiada młodzież, butelki, koszyki z prowiantem, dziewczyny, tranzystory, kamery filmowe… Rozpalają ognisko, stawiają namioty, gra muzyka. A rankiem odjeżdżają. Zwierzęta, ptaki i owady, które przez całą noc ze zgrozą obserwowały to, co się działo, wyłażą ze swoich kryjówek. I cóż widzą? Na trawie kałuża oleju, rozlana benzyna, leżą nieprzydatne już świece i filtry olejowe. Poniewierają się stare szmaty, przepalone żarówki, ktoś zgubił klucz francuski. Z opon spadło błoto przywiezione z niewiadomych bagien… no, sam rozumiesz, ślady ogniska, ogryzki jabłek, czyjaś chusteczka do nosa, czyjś scyzoryk, podarte przedwczorajsze gazety, bilon, zwiędłe kwiaty z innych lasów…
—Piknik na skraju drogi—
Cóż, będziecie musieli do odpowiedzi dojść samemu. Ale zaręczam, że wyprawę po odpowiedź warto odbyć. „Piknik na skraju drogi” to książka jednocześnie porywająca i smutna, ale przede wszystkim ważna. To dzieło, z którym należy się zapoznać bez względu na to, jak zapatrujemy się na literaturę science-fiction.
O sile tego, co do powiedzenia mieli Strugaccy niech świadczy chociażby ilość i jakość adaptacji ich książki. W 1979 na kanwie powieści powstał wybitny film Andrieja Tarkowskiego, dzieło uważane za jedno z ważniejszych w historii światowej kinematografii. Dla mnie równie istotna była piosenka Jacka Kaczmarskiego, która w swych kilku przejmujących strofach oddała cały ból istnienia, jaki przewija się na kartach powieści.
Dlatego – mimo druty, wieże i strażnice
Tam chcemy dotrzeć, gdzie nam dotrzeć zabroniono;
Bezużyteczne, śmieszne posiąść tajemnice
Byleby jeszcze raz gorączką tęskną płonąć
Nim podmuch jakiś strzepnie chwiejne potylice
—Jacek Kaczmarski, Stalker—
Jest też zainspirowana przez powieść Strugackich gra komputerowa, a właściwie cała ich seria, nosząca tytuł S.T.A.L.K.E.R. Co ciekawe gry, mimo nacisku na akcję i przyjęcia formuły FPS-a, też starają się być czymś więcej niż tylko eskapizmem, też próbują przekazać nam – przynajmniej w ograniczonym zakresie – myśl przewodnią Strugackich.
O grze wspominam z dość istotnego powodu. Otóż mimo, że książka i gra nie są oficjalnie częścią tego samego świata (akcja S.T.A.L.K.E.R. toczy się w Czarnobylu), polski wydawca „Pikniku na skraju drogi” zdecydował zmienić tytuł i okładkę książki na nawiązujące do dzieła ukraińskich programistów. Mimo, że sam jestem fanem gry, uważam taki pomysł za wyjątkowo smutne nieporozumienie. Ma to tyleż sensu, co umieszczenie na okładce „Ukrytej Fortecy” Kurosawy postaci R2-D2 i C3PO (ironizuję, ale prawdę mówiąc to boję się, że i tego doczekamy).
Dlatego właśnie chciałbym Wam „Piknik na skraju drogi” jak najmocniej zarekomendować, ale jednocześnie poprosić Was, abyście nie wspierali swoimi pieniędzmi tak fatalnych praktyk wydawniczych. Starsze wydanie książki Strugackich można bez problemu znaleźć w antykwariatach i bibliotekach. Uszanujmy tych wybitnych pisarzy nie paskudząc ich dzieła idiotyczną okładką.
Piknik na skraju drogi
-
Ocena DaeLa - 9/10
9/10
Genialna ksiazka! Jedna z moich ulubionych lektur, do ktorej wracalem juz trzy razy. Moim zdaniem pozycja obowiazkowa dla kazdego fana literatury.
Świetna książka. Piosenka też, dobrze że o niej wspomniałeś. Film jakoś nie zrobił na mnie wrażenia, ale możliwe, że go po prostu nie zrozumiałem, może za parę lat do niego wrócę.
okladka z gry oczywiscie ma na celu przyciagnac fanow gry, nie wiem co to za problem, okladka jest spoko xD
Owszem, gra inspirowała się książką, ale rozbieżności są gigantyczne. „Piknik na skraju drogi” nie opowiada o strzelaniu do mutantów, walkach między frakcjami czy eksplorowaniu Czarnobyla. Stąd moja analogia z Kurosawą i „Gwiezdnymi Wojnami”. Owszem, Lucas zainspirował się „Ukrytą Fortecą”, no ale przecież nie będziemy sprzedawać DVD z „Ukrytą Fortecą” w okładce z „Gwiezdnych Wojen”! Używanie na okładce nazwy S.T.A.L.K.E.R., gęby mutanta i obrazka wyglądającego jak screen z gry jest po prostu nieuczciwe.
Jedna z pozycji na liście do przeczytania. Co do Kaczmarskiego, to dedykuję jego piosenkę „Lalka, czyli polski pozytywizm” dzisiejszym maturzystom.
Ja ostatnio z braci Strugackich czytałem” Ślimak na zboczu”. Również gorąco polecam.
Strugaccy to masa dobrej literatury. Taki charakterystyczny rosyjski styl narracji. Kilka murowanych hitów „Pikinik”, „Ślimak”, trylogia Maksyma Kammerera, „Trudno być bogiem”. Przezabawny „Poniedziałek zaczyna się w sobotę”. I parę świetnych rzeczy trochę niedocenionych i zapomnianych – jak dla mnie rewelacyjny „Drugi najazd Marsjan” i „Miliard lat przed końcem świata”.
Mieli trochę pecha do ekranizacji – „Stalker” jest świetny ale opowiada praktycznie zupełnie inną historię niż Strugaccy napisali. „Trudno być bogiem” miało chyba nawet dwie ekranizacje (pierwsza była w koprodukcji z Polską) ale wyszło słabo. „Przenicowany świat” – władowano w to mnóstwo kasy, wielki rozmach, wierność oryginałowi a wszystko spartaczone przez beznadziejnych aktorów (może Hollywood powinno się wziąć za tę powieść)…
Ta książka to najlepsze, co mi się ostatnio w życiu przytrafiło.