FilmyRecenzje Filmowe

Wszystkie pieniądze świata (2017)

Jaka suma pieniędzy jest w stanie zrobić na Tobie wrażenie, Drogi Czytelniku?

Milion złotych? Kilkaset milionów? A może miliard?

Bohater omawianego dzisiaj filmu dysponował w chwili śmierci majątkiem wycenianym dziś na niemal trzydzieści miliardów dolarów♠. Był uznawany za najbogatszego człowieka w historii Ziemi. A jednak, kiedy życie postawiło jego bliskich przed strachem i cierpieniem, kryzysem, który można było rozwiązać za pomocą pieniędzy niemal od ręki – John Paul Getty, bo o nim mowa, odmówił udzielenia wsparcia swojej najbliższej rodzinie. Zrobił to przy świetle telewizyjnych i fotograficznych reflektorów, bez wahania i z pogodnym uśmiechem na twarzy.

Jedna z ważniejszych – i mocniejszych – scen w filmie. Napięte relacje i ostateczna konfrontacja Plummera z Wahlbergiem wypadły bardzo wiarygodnie, chociaż większa w tym zasługa tego pierwszego. Wahlberg zagrał po prostu poprawnie, natomiast Plummer emanuje niemal nadprzyrodzonym magnetyzmem.

„Wszystkie pieniądze świata”, czyli najnowszy i najszerzej komentowany ostatnio film Ridleya Scotta opowiada właśnie o tym człowieku. Magnacie naftowym, który jako pierwszy uzyskał prawo wydobycia i transportu po całym globie nieskończonych zasobów arabskiej ropy. Wynalazcy supertankowca. A przede wszystkim – człowieku, dla którego majątek był jedyną wartością w życiu. Posiadając „wszystkie pieniądze świata” marzył tylko o tym, aby mieć ich więcej.

Nie ukrywam, że scenariusz historii – napisany z grubsza przez samo życie, a podkolorowany na potrzeby kinowego medium przez Davida Scaprę – wyglądał mi od początku na istny samograj. Opowieść o bezwzględnej żądzy i chciwości, zestawiona z moralnością, etyką i wartościami rodzinnymi. Ridley Scott mógł w tej opowieści wyrywać serce widzom, wyciskać łzy z ich oczu i w wielkim napięciu kierować ich uwagę w stronę pełnego emocji finału.

Michelle Williams. Klasa sama w sobie.

Częściowo to się udało. Film ma wiele płaszczyzn, poza skrótową biografią naftowego magnata dostajemy również kilkanaście minut historii rodziny Gettych. Znaczącą rolę odgrywają w nim również włoskie okoliczności społeczno-przyrodnicze, bo główna akcja rozgrywa się na południu Italii. Jest także porwany młodzieniec, którego największym nieszczęściem jest własne pochodzenie. Jest nieudolny, choć pewny siebie były oficer wywiadu na usługach finansowego mocarstwa (nieco enigmatyczny Mark Walhberg). Jest wreszcie obraz najbardziej chyba przejmujący: wychodząca z siebie, zrozpaczona matka gotowa poświęcić wszystko, aby ochronić własne dziecko przed śmiercią, ale nieposiadająca tej jedynej rzeczy, która może je uratować. Film momentami jest kapitalnym dramatem obyczajowym, czasem przypomina świetnie obsadzoną sagę rodzinną, innym razem zamienia się w klasyczny dreszczowiec.

Jedyny problem polega na tym, że całość nie wywołuje zamierzonego przez twórców efektu: zamiast „WOW!”, jesteśmy w stanie co najwyżej kilkukrotnie westchnąć podczas seansu. Wydaje mi się, że gatunkowy eklektyzm nie spełnił tutaj swojej roli, a nagromadzenie kilku odmiennych form narracji powoduje, że odbiorca zbyt często musi się dostosowywać do zmiennego klimatu dzieła. Dla przykładu: jedną sekwencję zaczynamy od kilku uśmiechów, bo trafiają się celne i ironiczne bon-moty rodem z czarnej komedii, a chwilę później jesteśmy już przerażeni okrucieństwem i brutalnością sceny, w której bohaterowi wyrządzana jest krzywda. To trochę za duży przeskok, zbyt śmiałe cięcie w montażu i scenariuszu całej opowieści.

W kadrze porwany wnuk Johna Paula Getty’ego, John Paul Getty III. I teraz ciekawostka: dziadka zagrał Christopher Plummer, a wnuczka… Charlie Plummer. Pomiędzy nimi nie ma jednak żadnego pokrewieństwa.

Tym bardziej, że Scott – jak na niego przystało – w niektórych scenach sprawdza się znakomicie. Zwłaszcza mroczne wnętrza bohaterów, którzy kierują się partykularnymi interesami i za nic mają moralność, czy lojalność wobec bliskich, odmalowane są znakomicie i wywołują szereg poruszających emocji. Gorzej jest, kiedy przychodzi do scen skrojonych pod klimat dreszczowców – tym bardzo wyraźnie brakuje gatunkowego napięcia. W efekcie, film jest zdecydowanie bardziej przejmujący kiedy bohaterowie ze sobą rozmawiają, niż w scenach, kiedy używają broni, ścigają się, a na ekranie panuje chaos. Z jednej strony – wyrazy pochwały należą się za świetną konstrukcję scen dialogowych, a z drugiej wypada zapytać: dlaczego „Wszystkie pieniądze świata” lepiej sprawdzają się jako dramat psychologiczny niż thriller o porwaniu nastolatka?

Pod względem technicznym mamy do czynienia z właściwą dla Ridleya Scotta, wysoką jakością warsztatu. Zdjęcia są imponujące, czasami przepiękne, czasami celowo odrażające, a za każdym razem – po prostu bardzo dobre. Dariusz Wolski, stały współpracownik Scotta, to jeden z najlepszych operatorów w branży, warto zatem odnotować, że po raz kolejny potwierdził swoją klasę. Muzyka – za nią odpowiada będący ostatnio na fali Daniel Pemberton – znakomicie współpracuje z obrazem, nadając mu odpowiedni ton i wydatnie wspierając budowaną atmosferę moralnej dekadencji i zgorszenia. Warto zapamiętać to nazwisko, Pemberton ma obecnie na koncie dwie „marne” nominacje do Złotego Globa, ale jeszcze wiele lat kariery przed nim i śmiało można spodziewać się w jego przypadku nadchodzących laurów.

Zdjęcia stoją na najwyższym światowym poziomie. Z dumą możemy też powiedzieć, że odpowiada za nie nasz rodak, stały współpracownik Ridleya Scotta – Dariusz Wolski.

Niniejszy tekst nie spełniłby oczekiwań względem recenzji „Wszystkich pieniędzy świata”, gdyby nie znalazło się w nim odniesienie do słynnej sprawy Kevina Spacey, którego w roli Johna Getty’ego zastąpił Christopher Plummer. Zrobił to – dodajmy – w siedem dni zdjęciowych, na miesiąc przed oficjalną premierą filmu. Prawdę mówiąc, nie uważam, żeby w tym temacie potrzebny był obszerny komentarz. Wolałbym oceniać dzieło kompletne – dostarczone przez twórców, przez pryzmat jego ogólnej jakości, niż skupiać się na jednej, kontrowersyjnej decyzji kadrowej i kreacji z góry skazanej na wypaczoną percepcję wśród widzów. Z drugiej strony – powiedzmy sobie uczciwie – rola Getty’ego seniora jest kluczowa dla całej fabuły filmu, a kondycja zaprezentowana przez jej odtwórcę mogła zaważyć na ostatecznej ocenie tej produkcji.

Dlatego notuję: Christopher Plummer jest jednym z dwóch aktorów-filarów, które trzymają „Wszystkie pieniądze świata” w kategorii filmów wartych uwagi. John Getty w jego ujęciu jest postacią fascynującą i odrzucającą za jednym zamachem. W tej roli jest i tragizm i cynizm, wrażliwość na piękno i bezduszność popychaną bezwzględną chciwością. To znakomita rola. I taką ją mam zamiar zapamiętać – bez żadnych dywagacji na temat poprzednio zatrudnionego Kevina S. Nie interesuje mnie – i myślę, że nikogo nie powinno – jak Spacey wypadłby w tej roli i dlaczego został jej pozbawiony, bo to po prostu nie ma żadnego znaczenia. Jest Plummer i jest świetny – jeżeli udało mu się osiągnąć taki efekt w kilka dni pracy, to pozostaje jedynie zdjąć kapelusz i pokłonić się w geście uznania dla warsztatu tego fachowca.

Po lewej Kevin Spacey jako senior Getty, po prawej Christopher Plummer w tej samej roli. Nie wiem jak ten pierwszy, ale drugi pan wypadł wręcz rewelacyjnie.

Drugim ze wspomnianych filarów aktorskich recenzowanego tytułu jest Michelle Williams, czyli kobiecy odpowiednik Leo Di Caprio, jeśli idzie o skalę talentu i liczbę nominacji do Oscara w stosunku do posiadanych statuetek (obecnie: 4 nominacje bez Oscara, przypominam że Di Caprio dostał za „piątym razem”). Ta wybitna aktorka dosłownie skrada serce widzowi ilekroć pojawia się na ekranie. Silna kobieta, dla której wartości rodzinne i bezpieczeństwo bliskich nie mają ceny. Przy okazji bardzo inteligentna postać, potrafiąca w odpowiednim momencie zaszachować nawet ponadprzeciętnie inteligentnego miliardera. Pani Williams to od dłuższego czasu nie tylko gwarancja świetnie wykonanej pracy aktorskiej, ale też swoisty znaczek jakości dla całego filmowego przedsięwzięcia – nie przypominam sobie, by kiedykolwiek zagrała w filmie słabym, czy rozczarowującym.

Jeszcze jeden piękny kadr Dariusza Wolskiego: supertankowiec, dzięki któremu gargantuiczne chciwy Getty powiększał swoją gargantuiczną fortunę.

A rozczarowujące „Wszystkie pieniądza świata” na pewno nie są, chociaż im więcej czasu mija od momentu seansu, tym bardziej rośnie we mnie przekonanie, że można było ten film zrobić lepiej, z większą swadą i mocniejszym tąpnięciem, zwłaszcza we wspomnianych sekwencjach sensacyjnych, które – co tu kryć – potrafią się dłużyć i nudzą przewidywalnością. Z drugiej strony – nie chciałbym tym tekstem nikogo do potencjalnego seansu w domowym zaciszu (film dostępny już na DVD/BR) zniechęcić, bo pomimo pewnej niespójności gatunkowej – jest to nadal kawał porządnego, dobrze sfinansowanego kina moralnego niepokoju, które pozwala podejrzeć wnętrza umysłów ludzi egocentrycznych i obrzydliwie bogatych. Dlatego, pomimo że zachwytu z mojej strony nie ma – choć podkreślam uznanie dla wspomnianej pary aktorów – z pełną odpowiedzialnością zachęcam do zapoznania się z najnowszym filmem Ridleya Scotta.

Wszystkie pieniądze świata (2017)
  • Ocena Pquelima - 6/10
    6/10

 

Post Recenzum: Gdyby kogoś historia Getty’ego zajęła do tego stopnia, że odczuje głód i zechce więcej – od kilku tygodni można obejrzeć jej nieco zmienioną (bo bliższą faktom) wersję w telewizyjnym formacie. Rzućcie okiem na serial produkcji FOX pod tytułem „Trust”. W rolach głównych występują tam m.in. Hilary Swank (matka porwanego Paula) i Donald Sutherland (Getty senior).

♠ – gwoli ścisłości, to majątek Getty’ego w roku jego śmierci (1976) był wyceniany na okolice sześciu miliardów $. Kwotę „około trzydziestu miliardów” podaję z uwzględnieniem inflacji i innych czynników wpływających na dzisiejszą wartość pieniądza.

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 5

  1. hehe ciekawe czy gdyby skandal wyszedl na jaw dzien przed premiera, czy by to wypuscili mimo to xd

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. I to właśnie jest w tym wszystkim chore. Dla mnie decyzja o odsunięciu Spaceya pogrzebała ten film, nawet jeżeli jest dobrze zrobiony, to jego twórcy są skończonymi głupkami.

      Z ciekawości tylko, bo w tekście nie ma ani słowa – widać to wygumkowanie i wklejanie Plummera? Zastanawia mnie, jak to wyglądało pod względem technicznym.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Gumkowania w ogóle nie widać. Sceny wyglądają naturalnie i pod tym względem – jeżeli już to w ogóle rozpatrywać – to ekipie odpowiedzialnej za podklejanie Plummera za Spaceya należa się jakieś tam brawa.

        Sam byłem mocno sceptycznie nastawiony do efektu i jakości roli Plummera, ale jest naprawdę bardzo dobrze.

        A afera filmowi raczej nie pomogła, bo ledwie się w kinach zwrócił (53 zarobione mln $ przy budżecie 50). uważam sam pomysł za absurdalny znak naszych absurdalnych czasów. Wiadomo, że nic mi do tego jak prywatni producenci i twórcy szachują własnymi pieniędzmi i zatrudnieniem pracowników, Spacey pewnie już szybko w niczym poważnym nie zagra, ale cała akcja z Plummerem nie ma nic wspólnego z jakością gry żadnego z tych panów i po prostu wyglądała mi na marketingowy bait na opinie publiczną. Słaby.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  2. Z ciekawości obejrzałem – bardzo dobry film! może nie jest konsekwentny w klimacie, ale seans minął przyjemnie. Plummer zagrał bardzo dobrze.

    Dzięki za przypomnienie, bo przez aferę pewnie poczekałbym na niego do jakiejś premiery w TV. a obejrzeć rzeczywiście warto!

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  3. Serio, nikt nie ogladal?

    Dla mnie film bardzo dobry, na pewno nie zmeczylem sie seansem ani nie zmarnowalem czasu. Plummer dal rade, tak jak i panni Williams. Ridley nie jest juz tym samym wybitnnym rezyserem, co w latach swietnosci, ale wciaz trzyma poziom.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button