Parę tygodni temu przybliżyłam Wam „Pieśń dla Lyanny” – jedno z opowiadań George’a R.R. Martina, które przynajmniej w kilku miejscach połączone jest a to detalami, a to motywami przewodnimi, z „Pieśnią Lodu i Ognia”. Dziś chciałabym kontynuować przegląd opowiadań jakie możemy znaleźć w „Retrospektywach” Martina. Kto wie, może i tym razem odnajdziemy związki pomiędzy krótszymi tekstami Martina, a serią jego powieści. Spoiler – owszem, znajdziemy.
Nic jednak nie mogło się równać z filmami o lotach kosmicznych. (…) W jednym z odcinków Flash odwiedza planetę, której mieszkańcy za dnia są dobrzy, a nocą źli. Ten pomysł tak mi się spodobał, że wykorzystałem go w jednym ze swych najwcześniejszych opowiadań. (…) Urodziłem się oraz dorastałem w Bayonne i nigdy nigdzie nie wyjeżdżałem. Dlatego zawsze najbardziej kochałem opowieści, które zabierały mnie w dalekie, nieznane krainy, gdzie mogłem wędrować w świetle odległych gwiazd.
Trzecia część 1. tomu “Retrospektyw” składa się ze wstępu pt. “Światło odległych gwiazd” oraz z sześciu opowiadań:
- Pieśń dla Lyanny
- Wieża popiołów
- Nie wolno zabijać człowieka
- Kamienne miasto
- Mroźne kwiaty
- Droga krzyża i smoka
Wieża popiołów
Johnny znalazł wieżę popiołów prawie 4 lata temu. Razem ze swoim kotem opuścił Port Jamison. Budowla jest znacznie starsza niż ludzkie miasto, prawdopodobnie wzniesiono ją przed nastaniem wieku kosmicznego.
Moja wieża zbudowana jest z małych, czarnoszarych cegieł związanych zaprawą z błyszczącej, czarnej substancji, która dziwnie przypomina mi obsydian, choć na pewno nie może nim być. Stoi ona nad odnogą Długiego Morza. (…) Czarnoszare cegiełki – dziwnie małe, każda mniejsza niż jedna czwarta normalnej cegły – są bardzo stare, zniszczone, mają nierówną powierzchnię i pękają mi pod nogami. (…) Kiedy wieje wiatr ze wschodu, wieża wyrzuca do góry pióropusz popiołu.
Co noc powraca z zimnych lasów i czyści strzały z czarnej, zakrzepłej krwi. Johnny poluje na pająki snu – ogromne białe potwory, w których workach jadowych znajduje się halucynogenna substancja. Handel drugorzędnymi snami i używanymi tęczami zakrawa na paserstwo. Pająki w swoim naturalnym środowisku zastawiają pułapki, ich sieć pokrywa trucizna, a ofiary umierają szczęśliwe, otumanione wizjami.
Przez cały miesiąc dobrowolnego wygnania w czarnej wieży usiłowałem zrozumieć pobudki kierujące moim postępowaniem i nastrojami, a to wcale nie było łatwe. Crystal i ja byliśmy już ze sobą razem bardzo długo – niemal cztery lata – gdy przylecieliśmy na Planetę Jamisona w poszukiwaniu rzadkich, srebrnych artefaktów, jakie znaleźliśmy wcześniej na Baldurze.
Johnny wędruje przez lasy porośnięte niebieskim mchem, który oświetla mroki nocy. Zastanawia się, czy jego obecny dom to dawna wieża strażnicza, czy może placówka handlowa? Kot, którego przywiózł z Avalonu, cieszy się swobodą i polowaniem na jadowite gryzonie. Gdy do myśliwego wpadają z wizytą goście, nie cieszy się na ich widok. Gerry rozprawia o likwidacji handlu trucizną snów. Crystal zastanawia się nad niezwykłymi artefaktami. Johnny jest zirytowany, gdy jego eksżona przyznaje rację swojemu kochankowi. Gerry, jak każdy miłośnik oceanu, gardzi kontynentem i najchętniej wypaliłby prastare puszcze do gołej ziemi. Myśliwy postanawia zabrać Crystal i swojego najlepszego przyjaciela na polowanie.
W nocy kwadratowe, czarne budynki otacza romantyczna poświata; szaropomarańczowe i bladoniebieskie światła miasta przywodzą na myśl tajemnicę, milczącą pieśń i wielką samotność (…) Opowieści o ludzkich losach są nic niewarte. Prawdziwe opowiadania, te zwykle mają jakąś fabułę. Zaczynają się, ciągną jakiś czas, a kiedy się kończą, to naprawdę koniec wszystkiego, chyba że facet pisze cały cykl. Ale w życiu nigdy tak nie jest, ludzie błąkają się bez celu, gadają bez ładu i składu i tak bez końca. Nic się nigdy nie kończy.
Nie wolno zabijać człowieka
Historia dzieci lasu walczących z bóstwem ze Świątyni Czerni i Bieli w Braavos. Nie żartuję.
Maleńki, skurczony Jaenshijczyk siadł obok neKrola. Na pomarszczonej skórze zostało mu tylko kilka kosmyków szarobiałego futra. Był wątłym starcem, nie mającym już zębów i pazurów, lecz jego wielkie, złociste, pozbawione źrenic oczy pełne były życia i świadomości. Stary był mówcą wodospadowego ludku, tym, którego łączyła najbliższa więź z piramidą modlitewną. Każdy klan miał swojego mówcę.
Porośnięte futrem istoty mieszkające w lasach, oddające cześć bogom w piramidach, walczą ze Stalowymi Aniołami czczącymi Bakkalona.
“Czyście zapomnieli, że baranki potulnie idą na rzeź? Teraz jednak łuski opadły wam z oczu i ponownie zostaliście Bożymi Wilkami!”. I Bakkalon rozdał miecze wszystkim swym dzieciom, całemu nasieniu Ziemi, a potem uniósł wielki, czarny oręż, Demonobójcę, który pozbawia życia bezdusznych, i zamachnął się nim.
Jak wynika z przedmowy do tej części “Retrospektyw”, Bakkalon jest jednym z siedmiu bogów ciemności uniwersum Tysiąca Światów. Dzieci lasu nie miały szans z bronią Stalowych Aniołów, które niszczyły ich bogów (piramidy). Do czasu…
George stawia przed czytelnikiem tezę: “nie ma dobra ani zła, a jedynie różne sposoby myślenia”. Żyjący w lesie Jaenshijczycy, mimo maskary dokonywanej na ich ludzie, nie chcą używać laserów. Modlą się do swoich bogów, pokładając w nich nadzieję. Z kolei Stalowi Aniołowie bezgranicznie wierzą w słowa przełożonego Wyatta. Co się dzieje z istotą pozbawioną boga? Czy ulegnie ona uwstecznieniu? Jaką rolę pełni religia?
Kamienne miasto
Świat na skrzyżowaniu szlaków ma różne nazwy, ale znany jest przede wszystkim z tego, że stoi w nim kamienne miasto. Niczym Lorath pełne labiryntów ciągnących się setkami mil w głąb ziemi.
(…) ze wszystkich opowiadań, jakie napisałem w życiu, to właśnie „Kamienne miasto” jest najbliższe oddania pragnień tego chłopca, który leżał latem na trawie nad Kill van Kull, wpatrując się w Oriona. Nie sądzę, by kiedykolwiek udało mi się lepiej oddać ogrom kosmosu i owo nieuchwytne „poczucie zdumienia”.
Mike na pokładzie “Pegaza” testuje nowy przyrząd do skoków w nadprzestrzeń. Załoga statku ląduje w świecie na skrzyżowaniu szlaków. Pokrywają go pustkowia, szare oceany i niekończące się równiny. Oprócz kosmoportu, miasta chroniącego przed wiatrami i miasta biedoty, planeta jest opustoszała. Jest oczywiście jeszcze to starożytne, kamienne miasto, którego nienazwani budowniczowie odeszli ponad 5 tysięcy lat temu. Pozostały po nich legendy i modlitwy. Obecnie kosmoport zarządzany jest przez lisoludki, ale baraki i targi wypełniają przedstawiciele gatunków z wielu światów – z tych nad Krawędzi, i z bliskich jądru galaktyki planet. Mike spędził dzieciństwo na Ymirze:
Od dziecka Holt kochał gwiazdy. Wychodził nocami podczas lat głębokiego zimna, gdy na Ymirze kwitły lodowe lasy. Szedł kilometrami prosto przed siebie, a śnieg skrzypiał mu pod butami. Wreszcie zostawiał za sobą miejskie światła i zatrzymywał się samotny w lśniącej, białobłękitnej krainie baśni, pełnej szroniaków, lodowych pajęczyn i mroźnych kwiatów. Potem spoglądał w górę. Podczas zimowego roku ymirskie noce są pogodne, ciche i bardzo ciemne. Nie ma tam księżyca. Są jedynie gwiazdy i milczenie.
Podczas podróży po kolejnych światach poznał starego Caina, pracującego z napędem międzygwiezdnym. Holt nauczył się od niego sporo, a narKarmian zaraził go głodem podróży – byle dalej, bliżej jądra galaktyki. Opowiadał o polowaniach na banshee, trzech żonach na Avalonie, zapyziałym Porcie Jamison. W czasie rocznego pobytu w świecie na skrzyżowaniu szlaków Mike Holt spotyka osobnika nieznanego gatunku i postanawia zdobyć o nim informacje.
Wydał połowę zapłaty za ostatni rejs, by wpuszczono go do podziemnej komnaty, w której znajdowała się skarbnica mądrości tego świata: olbrzymi komputer z żywego światła, połączony z mózgami zmarłych członków miejscowej starszyzny, obdarzonych zdolnościami telepatycznymi. Tak przynajmniej wyjaśnił mu to przewodnik. (…) – Istnieje wiele kierunków – wyszeptała mgła. W głębinie zafalowały kolory. – Znamy puste światy wymarłego gatunku, który Nor T’alushe zwą Pierwszymi, choć nie byli oni naprawdę pierwsi. Znamy Włości Kreshów i kolonię zabłąkanych gethsoidów z Aath, którzy przywędrowali z miejsca położonego daleko w głębi królestwa ludzi, zanim jeszcze zawładnęli nim ludzie.
Holt zapuszcza się do kamiennego miasta, pełnego obsydianowych wież, krwawoczerwonych piramid, zbiorników i samotnych budynków, opuszczonych świątyń z kolumnami z miękkiego, zielonego kamienia. W kamiennym mieście nie działa żaden przyrząd ze statków, a w głąb ziemi wiodą spiralne schody…
Mroźne kwiaty
Opowieść o Shawn, Morgan i jej statku kosmicznym, który porastają mroźne kwiaty. Jak wynika ze wstępu, George napisał to opowiadanie razem z Lodowym Smokiem, mieszkając w Dubuque. Rozumiem, że to był bardzo burzliwy okres w jego młodości, bo jest przesycone erotyzmem. Planeta Shawn w zimowej porze jest niebezpiecznym miejscem. Wampiry i wiatrowilki polują nocą na ciepłokrwistych ludzi.
Świat był zimny, czarny i martwy. Tylko światło żyło. Migotało słabo w oddali, przywołując ją, wzywając. Wpatrywała się w nie przez długie minuty, wspominając starego Jona i straszliwe historie, które opowiadał dzieciom zbierającym się wokół wielkiego kominka Dworu Carinów. „Są gorsze rzeczy od wampirów” – mawiał. Shawn nagle znowu stała się małą dziewczynką, która siedziała na grubych futrach, odwrócona plecami do ognia, słuchając, jak Jon opowiada o duchach, żywych cieniach i rodzinach kanibali, mieszkających w wielkich zamkach zbudowanych z kości.
Jest ósmy rok zimy. Shawn jedzie na nartach przez las nocą, aż znajduje schronienie nieopodal ruin starożytnego miasta. Najdziwniejszy z budynków porastają niebieskie, żywe kwiaty – podczas gdy świat dookoła jest martwy. Gdy atakuje ją wampir, traci przytomność. Otacza ją błękit, barwa kwiatu, śmierci, widmowego światła, błękit oczu czarnego woźnicy Lodowej Fury, błękit mgieł i bladych ust. Budzi ją muzyka, bladoniebieski dym i bladoniebieska mgła. Morgan, jak przystało na czarodziejkę, dzięki magii zabiera Shawn w podróż, ofiarowuje jej prezenty, śpiew i miłość. Klejnoty i historie, sześciany z Avalonu i mroźne kwiaty. Wkrótce Shawn przypomina sobie historie starej niani i bajarza Jona…
To była Tesenya, bardzo stara, z twarzą pokrytą zmarszczkami. Mówiła znużonym, lecz pełnym muzyki głosem, tym samym, którym śpiewała kołysanki. Wszystkie dzieci słuchały. Jej historie nie przypominały tych, które opowiadał Jon. On zawsze mówił o walce, wojnach, wendetach i potworach. W jego opowieściach pełno było krwi, noży i roznamiętnionych przysiąg, składanych przy trupie ojca.
Droga krzyża i smoka
Przy tym opowiadaniu uśmiechałam się od ucha do ucha, jak przy “Mistrzu i Małgorzacie” 🙂
Jeśli zaś chodzi o „Drogę krzyża i smoka”, z pewnością jest to najbardziej katolickie z moich opowiadań. Choć wychowano mnie w wierze katolickiej i uczęszczałem do katolickiego liceum, przestałem praktykować na drugim roku Northwestern College. W Clarke College, otoczony zakonnicami i katolickimi dziewczętami, zacząłem się jednak zastanawiać, czym może stać się Kościół pośród gwiazd.
Prawdziwy Międzygwiezdny Kościół Katolicki Ziemi i Tysiąca Światów ma swoich inkwizytorów, którzy niszczą heretyków. Damien zostaje skierowany na Arion, na którym:
Dlatego też nie ogarnęła mnie zgroza – poczułem nagłe intelektualne zainteresowanie – kiedy arcybiskup wyjaśnił mi naturę herezji z Ariona.
– Oni zrobili świętego – oznajmił – z Judasza Iszkariota.
W tym miejscu powinnam wkleić ogromny cytat stanowiący zapis życia Judasza z heretyckiej księgi. Jednak jest tak długi, że może lepiej przytoczę najważniejsze fakty z życia świętego:
- Był synem nierządnicy i przyszedł na świat w Babilonie w tym samym dniu, w którym narodził się Jezus.
- Jako młodzieniec zaczął eksperymentować z czarną magią i wieku 20. lat został biegłym czarnoksiężnikiem.
- Wkrótce zmusił do posłuszeństwa najstraszliwsze ze stworzeń boskich – smoki.
- Judasz został Królem Smoków i uczynił z Babilonu swoją stolicę, zasiadł na smoczym tronie w Wiszących Ogrodach.
- Osądził Jezusa i nakazał uciąć mu nogi.
- Po tym czynie Judasz wyrzekł się magii, został pierwszym apostołem, nosił (hodorował) Jezusa, aż temu odrosły nogi.
- Jezus poświęcił smoki i wysłał swojego ucznia z misją za ocean, by głosił Słowo.
- Po powrocie z barbarzyńskiego zachodu Judasz znalazł Jezusa ukrzyżowanego. Smoki podpaliły świat.
- Po zmartwychwstaniu Jezus odebrał Judaszowi większość supermocy.
- Skazany na włóczęgę, Judasz został Żydem Wiecznym Tułaczem.
Tak właśnie. Nie dziwi mnie, że na beztroskim, szczęśliwym Arionie pokochali tę historię opatrzoną pięknymi rycinami. Kto nie uwierzy w smoki? W beznogiego Chrystusa? W Piotra pożartego przez cztery potwory, potem przywróconego do życia? Ojciec Damien ma nielichy orzech do zgryzienia. Na szczęście nie jest sam.
Towarzyszyła mi siostra Judyta, drobna kobietka, wyglądająca wiotko nawet w kapturze i habicie Zakonu Świętego Krzysztofa. Siostra Judyta ma miłą, łagodną, niemal dziecięcą twarz i duże oczy o niewinnym spojrzeniu. Przekonałem się, że jest bardzo pożyteczna. Już cztery razy zabiła tych, którzy chcieli mnie zamordować.
George zostawia czytelnika z milionem pytań: czy wiara jest tarczą przeciwko rozpaczy? Czy tylko wierzący mogą być szczęśliwymi ludźmi? Czy prawda bywa zimna, straszna i pusta, a kłamstwa piękne i pokrzepiające?
***
Muszę poszukać jakiegoś przewodnika po Tysiącach Światów, bo w tych opowiadaniach zauważyłam kilka powtarzających się imion, np. Kleronomasa (jakiegoś międzygwiezdnego kolonistę?) i miejsc, Avalon czy Baldur. I teraz naprawdę rozumiem żal Rosjan, którzy na konwencie w 2017 tak wiercili GRRM dziurę w brzuchu o Avalon. Do którego pisarz niestety nie wróci.
Chciałabym odwiedzić mityczny raj George’a.
PS. Jeśli będziecie się brać za opowiadania, spróbujcie poczytać je z soundtrackiem w słuchawkach – ja akurat przesłuchiwałam zeszłoroczne hity filmowe typu Thor: Ragnarok i Blade Runner 2049.
Almost human…
Ech ten George. Nawet jednego opowiadania nie potrafi napisać bez smoków, małych elfów i facjat w drzewach.
Nie zapominaj o błękicie, obsydianie i mrozie 😉 must have in every single story.
Moim zdaniem Martin w opowiadaniu Droga smoka i krzyża zawarł dość jednoznaczną odpowiedź na pytanie o rolę religii w świecie, według niej jej nauki są wprawdzie fałszywe, ale człowiek potrzebuje kłamstwa, by przeżyć.
to ciekawe jakim cudem jest tyle ateistów xd
A w jaki sposób to przeczy? Istnieje również ateizm fatalistyczny. Dla niego prawda o fałszu religii jest koszmarna, ale niezpodważalna.