Czasem bywają sytuacje, gdy potrzebujemy małej i szybkiej gry. Takiej, która spodoba się również niedzielnym graczom. Gry, której zasady możemy wytłumaczyć w oka mgnieniu, której czas rozgrywki nie będzie ciągnął się w nieskończoność. A jednocześnie gry, która zapewni nam zabawę i salwy śmiechu. Jakiś czas temu w moje ręce wpadła karcianka „Cardline: Zwierzęta”. No dobrze, nie w moje ręce, tylko mojej córki. Dostała ją w prezencie urodzinowym i – co oczywiste – koniecznie chciała wypróbować. Czy było warto? Dowiecie się z poniższej recenzji.
Dawno, dawno temu, nasz kolega Voo zrecenzował na forum dyskusyjnym grę planszową „Fauna”. Wkrótce potem jego recenzja pojawiła się również na stronie głównej. Dlaczego o tym wspominam? Otóż recenzowany przeze mnie tytuł posiada taką samą formułę – zapewnia rywalizację i uczy nas czegoś na temat zwierząt. A rozgrywka jest stosunkowo krótka. „Fauna” jest jednak grą z klasyczną planszą, podczas gdy pozycje z serii „Cardline” oraz „Timeline” to typowe karcianki.
I w tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę na wykonanie recenzowanego tytułu. Stoi ono na bardzo wysokim poziomie. W zgrabnej, metalowej puszce otrzymujemy 110 solidnie wydanych kart. Są dwustronne i przedstawiają zwierzęta z całego świata. Nie są to zdjęcia, a rewelacyjne grafiki. Na jednej stronie znajduje się tylko i wyłącznie ilustracja, na drugiej zostaje ona wzbogacona o 3 cechy zwierzęcia. Jestem również bardzo zadowolony z dostarczonej w pudełku wypraski – mamy dwie dobrze przygotowane przegródki do których po zakończonej rozgrywce chowamy karty. Puszka, ze względu na niewielkie rozmiary, zdecydowanie ułatwia nam transport, więc grę możemy zabrać praktycznie wszędzie gdzie mamy ochotę.
Sama rozgrywka również nie zalicza się do skomplikowanych. Na początku decydujemy się która z 3 cech umiejscowionych na kartach będzie nam przewodziła w rozgrywce. Do wyboru mamy rozmiar, wagę oraz długość życia. Następnie każdy z graczy otrzymuje po 4 karty zwierząt, stroną nieprzedstawiającą cech do góry. Uczestnicy rozgrywki mają kategoryczny zakaz podglądania drugiej strony karty! Na środku stołu wykładamy jedną kartę tak, aby cechy zwierzęcia były widoczne dla wszystkich. W swojej turze gracz wybiera jedną z kart, zgaduje czy jego zwierzę posiada wyższą czy niższą wartość danej cechy i kładzie ją z prawej bądź lewej strony karty głównej. Następnie odwraca ją cechami do góry i porównuje z kartami już leżącymi na stole. Jeśli umieścił ją prawidłowo, pozostaje w tym miejscu z cechami odsłoniętymi. Jeśli jednak gracz podjął błędną decyzję, wówczas zagrana karta zostaje usunięta z rozgrywki, a zawodnik posiadający wybrakowaną wiedzę musi dobrać kartę ze stosu. Gra kończy się gdy jeden z zawodników pozbędzie się wszystkich swoich kart ze stołu. Wydaje się banalne? Nic bardziej mylnego. O ile na początku podejmowanie decyzji czy mrówka jest większa od żyrafy jest bardzo proste, o tyle gdy na stole przed nami jest już wyłożony szereg kart z wartościami, podjęcie decyzji czy krowa morska jest cięższa czy lżejsza od alki może stać się nie lada wyzwaniem. Albo gdy musimy podjąć decyzję czy dłużej żyje ptasznik czy żaba wodna… Bardzo często w trakcie rozgrywki mogą pojawić się odgłosy zdziwienia. Pozycja ma spory walor edukacyjny. Nie tylko dla dzieci.
Gra oczywiście ma również swoje wady. Przede wszystkim posiadamy ograniczoną liczbę kart, co z biegiem czasu powoduje, iż zwyczajnie zapamiętujemy wszystkie informacje. 110 zwierząt z których każde przedstawione jest za pomocą 3 cech to sporo, ale jednak powtórki robią swoje. Dlatego ilość rozgrywek trzeba sobie dawkować, a cechy przewodnie zmieniać. Wspomniana przeze mnie „Fauna” cierpiała na podobną przypadłość. Recenzowany tytuł jest również dość mocno losowy – jeden z graczy może dostać same oczywiste karty, podczas gdy drugi czytając nazwy zwierząt zrobi wielkie oczy i będzie się opierał tylko na dedukcji.
Powyższe wady absolutnie nie przeszkadzają w zabawie. „Cardline: Zwierzęta” to wbrew pozorom bardzo solidna pozycja wśród gier rodzinnych. Dobrze bawić się będą zarówno dzieci (spokojnie z zasadami i z rozgrywką poradzi sobie już sześciolatka, a z pomocą rodziców pewnie również młodsze dzieci), jak i dorośli. Dzięki szybkiej rozgrywce (ok. 15 minut) nie męczy, a niejednokrotnie wyzwala chęć natychmiastowego rewanżu. Dzięki mnogości kart i przedstawionych danych, posiada również wartość edukacyjną. To pozycja, której zasady rozgrywki można wytłumaczyć dosłownie w minutę i natychmiast przystąpić do rozgrywki. Sprawdza się rewelacyjnie zarówno w gronie rodzinnym, z dziećmi czy też jako filler między grą w bardziej „soczyste” tytuły (lub w oczekiwaniu na ostatnich maruderów którzy na komunię nie dostali jednak zegarka). Jeśli dodamy, że w rozgrywce może uczestniczyć od 2 do 8 osób, a gra w żadnym z tych przypadków na niczym nie traci, to w pełni docenimy uniwersalność tego tytułu. Jest fantastycznym uzupełnieniem naszej kolekcji. Z kolei tym, do których nie przemawiają zwierzęta jako motyw przewodni, polecam wersję „Globetrotter”, „Dinozaury” czy też… „Marvel”. Ja jednak uważam, że właśnie „Zwierzęta” są najbardziej wartościowe i przystępne. I wystawiam tej pozycji silne:
Cardline - Zwierzęta
-
Werdykt Razora - 7/10
7/10
Plusy:
- szybka rozgrywka
- zasady do wytłumaczenia w minutę
- spory walor edukacyjny
- dobra skalowalność od 2 do 8 graczy
- przyjemna dla szerokiego spektrum graczy
- świetnie wykonana
- duża mobilność
Minusy:
- losowość
- skończona liczba kart i cech
bardzo fajna gra:)
Lubię takie quizy. Faunę katowaliśmy z żoną i znajomymi bardzo długo. Jak młodzież u nas w domu trochę podrośnie i da radę ogarnąć, to pewnie ten Cardline też do nas trafi.