Polska odpowiedź na „Grę o Tron” zawitała w domowe pielesze telewidzów wraz z początkiem 2018 roku. Serial wyprodukowany za całkiem spore, choć na pewno nie gigantyczne nawet w skali naszego kraju, pieniądze w pierwszym dniu emisji przyciągnął niemałą widownie – około 4 miliony włączonych odbiorników. Gwoli ścisłości podaje również dane finansowe – budżet serialu (pierwszy sezon ma się zamknąć w 68 odcinkach) wynosił według odpowiedzialnego zań polityka 1/250 budżetu Gry o Tron. Daję to około 204 tysiące złotych na odcinek (biorąc pod uwagę fakt, ze jeden odcinek serialu HBO kosztować ma 15 mln). To więcej niż jeden odcinek „Klanu”, ale niemal trzykrotnie mniej niż „M jak Miłość”. Ten sam polityk odżegnywał się również od porównań z serialem na podstawie prozy Martina, uznając takowe za absurd. W innych wypowiedziach bardzo wyraźnie podkreślał jednak, że jest to największa produkcja serialowa w Polsce od dobrych trzech dekad. Hipokryzja wychodzi więc już na wstępie, ale to nie powinno nas dziwić. Wszak chodzi tu o słowa polityka. Jeśli chodzi o faktyczne podobieństwa, to prawdę mówiąc nie trzeba wiele pisać – wystarczy przejrzeć prezentowane w tym tekście screeny ilustrujące postaci niemal żywcem wyjęte z ulubionego serialu DaeLa (z „The Wire”? – przyp. DaeL).
Cały ten serial należy w moim przekonaniu traktować z obowiązkowym przymrużeniem oka. Bez względu na to, jaka była intencja twórców i jak bardzo widoczne są pewne podobieństwa, „Korona Królów” to tak naprawdę zupełnie inny, wręcz komiczny w swoich założeniach, projekt. Mający zastąpić w paśmie wieczornym inne wieloletnie tasiemce, takie jak „Klan”, czy ukochane przez polskich widzów, tureckie „To wspaniałe stulecie”. Inspiracje są zatem oczywiste, a celem jest zbudowanie zajmującej historii w formacie opery mydlanej. Taka klasyfikacja gatunkowa pozwala na przyjęcie nieco ironicznej optyki wobec serialu, który nieudolnie imituje swoich starszych braci. Innymi słowy – nie sposób jest traktować produkcji o tak ograniczonym (choć zarazem „gigantycznym”) budżecie i tak wyraźnie inspirowanej światowymi produkcjami jak poważnego dzieła. Tym bardziej, że nawet sam tytuł produkcji jest niemalże błędem stylistycznym, podobnym do „kromki chleba”, czy „chwili czasu”♠.
Serial opowiada o bardzo ciekawych czasach w historii Królestwa Polskiego, zaraz po zjednoczeniu kraju przez Władysława Łokietka, który zakończył etap rozbicia dzielnicowego Korony. Historyczne usytuowanie fabuły serialu w tym okresie jako żywo nadaje się na format podobny do „Gry o Tron” – umierający Łokietek posiada tylko jednego syna, Kazimierza. Wokół korony krążą bracia panującego króla, a w stosunkach międzynarodowych panują wątłe sojusze z Krzyżakami i Węgrami, a także otwarty konflikt z Czechami. Ówczesna Polska składała się właściwie z dwóch zjednoczonych województw – małopolskiego i wielkopolskiego, oraz lennych ziem księstw sieradzkiego i łęczyckiego. W wyniku nieudanych mariaży królewicza Kazimierza, Korona została poddana izolacji na arenie międzynarodowej, a umierający król słusznie obawiał się o trwałość dokonanego przezeń zjednoczenia po swojej śmierci. Historia uczy nas, że z całego tego galimatiasu udało się Piastom wyjść obronną ręką, a występujący w serialu syn Łokietka zostanie w przyszłości tym, który „zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną”. Czyli jednym z najwybitniejszych władców Korony, Kazimierzem III Wielkim.
To tyle z lekcji historii – przytaczam te informacje w celu uwidocznienia znaczącego potencjału fabularnego tkwiącego w serialu. Jak wypadła realizacja i dlaczego jest tak strasznie, że aż śmiesznie?Odpowiedź na to pytanie warto rozbić na dwie płaszczyzny.
Po pierwsze, serial jest ograniczony budżetowo, co w naturalny sposób prowadzi do fatalnego poziomu technicznego. Realia życia królewskiej rodziny Piastów przypominają bardziej klimaty wielkiego gospodarstwa Boryny z „Chłopów” Reymonta, niż królewskiego dworu. Serial nawet nie próbuje silić się na osiągnięcie jakiegokolwiek rozmachu realizacyjnego, mało tego – stosowane w nim zabiegi wyjęte są z warsztatu pierwszych twórców filmowych z początku XX wieku. Innymi słowy – „Korona Królów” wygląda, jakby była nakręcona przez ludzi, którzy jeszcze nie nauczyli się operować taśmą filmową. Królewski wjazd na krakowski dwór kręcony jest z perspektywy żabiej – w której widać przede wszystkim niebo ponad głowami piętnastoosobowego orszaku króla. O tym, że król wraca z wojny widz dowiaduje się w trzech dialogach. Hołdowanie zasadzie „jeśli nie możesz czegoś pokazać, to gadaj o tym bez ustanku” to nie jest przepis na profesjonalną produkcję. Jest tego więcej i zabawniej: wielki pojedynek rycerski organizowany przez Łokietka nakręcony jest z jednej, zawieszonej na kilkumetrowym statywie kamery w rzucie izometrycznym. Moment zetknięcia się rycerzy kopiami jest też montażowym cięciem i przejściem do ujęcia z drugiej kamery – w prymitywny sposób nadaje to pewnej dynamiki całej sekwencji, ukrywając jej statyczny i bezpłciowy charakter. Średnio wprawiony telewidz, znający choćby pobieżnie dokonania kinematografii w ciągu ostatnich 70-ciu lat, bez problemu zorientuje się, że cała ta realizacja to mało śmieszny dowcip. Stosowane metody są chałupnicze, a ludzie dokonujący takich wyborów realizacyjnych nie powinni otrzymać nawet połowy swojej dniówki – studenci z łódzkiej filmówki gwarantowaliby tutaj ciekawsze rozwiązania. Nawet w ramach tego samego budżetu.
Po drugie, nieprawdopodobna rzeźba w skale odbywa się również na płaszczyźnie scenariuszowo-aktorskiej. Dialogi napisane w „Koronie Królów” stanowią dziwaczną mieszankę kronik spisanych prze Jana Długosza z…. „Klanem”. O pokazywaniu „akcji” serialu przez słowa już wspomniałem. Ale trafiają się takie rozmowy, jak wydzierająca się „per Ty” do księżniczki służka rozemocjonowana najnowszym adoratorem, która w następnej linijce recytuje: „Stanie się wedle Twojej woli, moja Pani”. Niekonsekwencja stosowanego stylu językowego jest momentami rozbrajająca, ale kopmy dalej, bo warto. Przejdźmy do aktorów, którym ten nomenklaturowy mezalians przyszło odtworzyć na ekranie. Kwintesencją dramatycznych możliwości zarówno scenarzystów, jak i ekipy aktorskiej jest chyba scena z drugiego odcinka, kiedy umierający Władysław odbywa poruszającą rozmowę ze swoim synem, Kazimierzem. Dialog zaczyna się jak poniżej;
„-Przyszła już na mnie pora, mój synu…
– Nieee, jeszcze nie.”
Kotara. Kobiety płaczą, mężczyźni zaciskają pięści. Suspens trwa kilkanaście sekund, a dramatyzm sytuacji powraca do widzów wraz z następującym później, szczerym wyznaniem młodego księcia spuentowanym wyrafinowaną ripostą odchodzącego władcy. Idzie to mniej więcej tak:
„-Nigdy nie będę takim wspaniałym królem, jak Ty…
– Będziesz, będziesz.”
Jest ogień? Ano, jest. I nie piszę tego w celu wytknięcia jednej sceny, bowiem ten urzekająco-żenujący patos przewija się w całej, dostępnej obecnie do wglądu serii. Poziom gry aktorskiej nie odstaje od poziomu literackiego kolejnych linii dialogowych. Mówiąc całkiem serio, to chyba wypada współczuć aktorom, którzy dostali na warsztat materiał rodem z jasełek w szkole podstawowej.
Nie lubię się jednak pastwić nad leżącym, choćby część zaślepionych widzów miała twierdzić, że stoi i ma się dobrze. „Korona królów” z całą pewnością posiadała potencjał, by stać się ciekawym towarzyszem osamotnionych w zimowe wieczory członków rodzin, ale szansa na to była mniejsza, niż na skończenie cyklu Lodu i Ognia przed śmiercią autora. Realizowany za publiczne pieniądze, wyprany niemal całkowicie z jakichkolwiek artystycznych ambicji projekt, który jeszcze przed premierą stał się orężem walki politycznej, to najgorsze, co mogło nas spotkać. Na całe szczęście, jest przy okazji nieprzebraną kopalnią nieudolności, wręcz proszącą się o wyśmianie i szyderę.
Oczywiście cały czas należy przy tym pamiętać, że mamy do czynienia z dziełem należącym do najsłabszego jakościowo gatunku produkcji telewizyjnej. Telenowele i wszelkiego rodzaju opery mydlane mają jednak pewne charakterystyczne elementy strukturalne, na których się opierają i dzięki którym przykuwają do siebie widzów. Nie ma miejsca tutaj na szczegółową analizę gatunkową, ale wspomnę jedynie, że nawet ukochana przez naszych Czytelników „Gra o Tron” w gruncie rzeczy opiera się na umiejętnym operowaniu właśnie takim, telenowelowym warsztatem. Różnica polega na tym, że w serialu HBO wszelkie zdrady, zniknięcia i pojawienia się bohaterów, a także ich osobiste ambicje i problemy miłosne zostały opakowane niezwykle ambitnym (przynajmniej w pierwszych sezonach, opartych jeszcze na książkowym oryginale) scenariuszem, przepełnione efektowną akcją i wizualizowane przy wielkich nakładach pieniężnych. Polski serial historyczny nie ma jednak żadnych ambicji, jest absurdalny niemal pod każdym względem. Jako telenowela też się nie sprawdzi – aktorom okrutnie brakuje charyzmy, a prowadzona przez twórców serialu historia nie jest zajmująca nawet po trzech odcinkach. Krótko mówiąc – gdyby nie był to serial produkowany na zamówienie i niejako z „nadania partyjnego”, żadna poważna telewizja nigdy by się nim nie zainteresowała. Bo nawet jak na telenowelę wypada po prostu blado.
Mimo tych wszystkich utyskiwań powyżej oraz wielu które wciąż kołaczą się w mojej głowie, mam też potrzebę sformułowania kilku ciepłych słów. Od początku pracy nad niniejszym tekstem chciałem „Koronę…” za coś pochwalić, coś wyróżnić, oddać jakieś wewnętrzne pozytywne zaskoczenie. No i chyba mam dwie sprawy. Pierwsza, to pozytywne zaskoczenie dotyczące kostiumów, które w pierwszych zdjęciach z planu prezentowały się jak wypożyczone ze strychu Teatru Wielkiego w Warszawie. Pod tym względem jest lepiej niż się spodziewałem, bohaterowie co prawda obracają się w jakiejś dziwnej, upstrzonej filtrami i przebłyskami światła, sterylnej rzeczywistości – no, ale przynajmniej nie wyglądają jak ekipa Rumcajsa skrzyknięta w cieszyńskim kółku teatralnym.
Po drugie, chyba warto pochwalić pewien – nieudolny jak wszystko w scenariuszu, ale mimo wszystko całkiem oryginalny – zabieg fabularny związany z polskimi dworzanami pojawiającymi się na ekranie. Polacy są niejako skonfrontowani z Litwinami, bowiem serial rozpoczyna się od mariażu litewskiej księżnej Aldony z Kazimierzem. Wyraźnie widać nieufność pomiędzy obiema nacjami, ale ciekawe jest też coś innego. Otoczenie Króla Polski składa się bowiem z niezbyt rozgarniętych, małostkowych i złośliwych ignorantów. Taka krytyczna optyka była dla mnie sporym zaskoczeniem, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę ogólny wydźwięk i „edukacyjną misję” przyświecającą tej produkcji. Szybciej spodziewałbym się negatywnego odwzorowania wszelkiej maści wrogów narodu, niż jego przedstawicieli. Za to malutki punkcik, niezmieniający jednak wiele w ogólnym rozrachunku tej kabaretowej wariacji na temat naszej Ojczyzny.
„Korona królów” nie musiała taka być. Istniał cień szansy, że w kameralny, spójny i porywający sposób opowiadać będzie całkiem porywające fragmenty historii Królestwa Polskiego. Zamiast tego, stała się telenowelową karykaturą, kopalnią niezamierzonych gagów i koszmarem warsztatowym. Warto było? Zapraszam do wspólnego głosowania i dyskusji w komentarzach.
Korona Królów
-
Ocena Pquelima - 2/10
2/10
User Review
( votes)
♠ – „Korona królów” to może nie jest czysty pleonazm, czyli powtórzenie tych samych znaczeń w dwóch słowach, jednak co do zasady ta konstrukcja językowa jest tak samo bezsensowna. Nie istnieje na świecie żadna korona, która nie należałaby do króla. Istnieją co prawda korony cesarskie, czy książęce, jednak ich znaczenie jest zasadniczo identyczne. Znacznie trafniejszy byłby na przykład tytuł „Korona Piastów”. Nie tylko lepiej „brzmi” stylistycznie, ale też byłoby to bezpośrednie odniesienie do ojczyźnianej martyrologii.
to może teraz recenzja m jak milosc, albo moda na sukces? xD skoro juz jestesmy na tym poziomie
Zdziwiłbyś się, jak wiele jest podobieństw pomiędzy „Modą na sukces”, a Grą o Tron ;>
Na szybko zacytuje sam siebie sprzed paru lat:
1. Bohaterowie umierają i powracają z martwych w najmniej spodziewanym momencie.
2. Bohaterowie pojawiają się w kilku odcinkach, by potem zniknąć wraz z wątkami ich dotyczącymi. Niektórzy potem wracają.
3. Bohaterowie pieprzą się między sobą na potęgę, robiąc dzieci własnym dzieciom lub bratom/siostrom/przybranym matkom/etc.
4. Dzieci te potem rosną w nierealistycznym tempie.
5. Głowna oś fabularna oparta jest na antagoniźmie pomiędzy zwaśnionymi rodzinami i rywalizacji o dominującą pozycje na świecie.
6. Istotnym elementem są knute przez lata intrygi i ukrywane tajemnice.
7. Całość nie posiada większego sensu, scenariusz zdaje się nie podążać w żadnym kierunku – przynajmniej od momentu kiedy główne wątki z początkowych odcinków zostały zdezaktualizowane i zastąpione przez kolejne, a potem kolejne i nastepnę…
8. Odcinki są rozwlekłe w formie (dłużyzny, powtarzane sceny i dialogi) i ubogie w treści – zasadniczo w przekroju kolejnych serii niewiele się zmienia.
😛
Jeśli chodzi o serial to zlapales jakiej punkty wspólne ale duża część fanów tutaj to wielbiciele książek PLiO i tam jest jakby odwzorowany równoległy świat. To co zrobiło HBO to efekt krótkofalowej polityki zysku a mogli zarobić więcej w dłuższej perspektywie
Zgadza się. Chociaż z drugiej strony nawet Martin sięgał po te same chwyty, które zostały po prostu uwypuklone w serialu. Prawdę mówiąc, to zamiast tasiemca „Gra o Tron” chętniej zobaczyłbym cykl filmowy w tym uniwersum. Ale o tym można jedynie pomarzyć.
No i w sumie, to nie ma co narzekać na GoT. Mnie ten serial nigdy mocno nie porywał, ale nie zmienia to faktu, że jest kawałem solidnej, rzemieślniczej roboty w klimacie fantasy, jedynym takim na rynku.
Dobre!
w życiu nie widziałem głupszego porównania. ale w sumie… coś w tym jest i trudno się kłócić. nie wiem tylko jak to świadczy o mnie, jako fanu serialu i Szalonych Teorii DaeLa…
Nie zgodzę się ! Niemierza wygląda bardziej jak Loras 😀
To ja się również nie zgodzę, moim zdaniem, na tym ujęciu, to raczej nieodżałowany Bolton junior 🙂
Ramsay z Sansą 😀
Jak dla mnie wygląda identycznie jak Ramsay Snow ;o
screena dobrałem takiego, żeby było dwoje w jednym kadrze. podrzucam dwa inne, podglądowe:
Niemierza
http://bi.gazeta.pl/im/a1/bb/15/z22789281IH,-Korona-krolow-.jpg
Egle
https://i.pinimg.com/originals/e2/a3/c9/e2a3c922ba77487b78823d7a7c6f5657.jpg
Zwracam honor na tym obrazku to prawdziwy kraken !
mówiłem 😉
podobieństwa na pewno nie są przypadkowe. dlatego – pomimo oczywistej oczywistości, że nie ma sensu tych dwóch seriali porównywać – nie mogłem oprzeć się zauważeniu tych jawnych konotacji. Zignorowanie ich wydawało mi się zwyczajnie niesprawiedliwe.
Niemierza to gość nad gościami.
Imię jak strumyk na Litwie ale dla was wciąga Lorasa, Ramseya i Thiona no jesdnak słaby nie jest.
3 w 1 a i kolejna cecha to że z Panną mu nie idzie każdemu z powyższych. Już jest legendą 🙂
http://cdn24.se.smcloud.net/t/photos/t/629079/korona-krolow-memy_28124262.png
Zobaczymy co jeszcze pokaże Bolek „karakan” Świdnicki 😀
nie wiem, czy to nie miał być taki nieudany Tyrion. Niewysoki, odtrącony w rodzinie, z ambicjami, etc…
No nareszcie! 🙂 dlugo kazal na siebie czekac moj ulubiony autor. Po cyklu tekstow o marvelowskich i disneyowskich superprodukcjach teraz fsgk wszechstronnie bierze sie za polskie blockbustery spod znaku PiS-u :)odwaznie.
Znakomity serial, ja na razie ogladam z bananem na twarzy 😀 gorzej, ze za czesto leci i pewnie zaraz strace zainteresowanie.
Kazałem długo czekać, ale zapewniam, że było (i będzie) warto. Jeszcze wielu tematów, filmów i seriali nie zdążyliśmy tutaj poruszyć. Mamy swoiste carte blanche w wielu ważkich kwestiach, no i świetną, rozsądną i inteligentną grupę Czytelników, którzy sprawiają, że tydzień w tydzień chcemy się z nimi dzielić własnymi spostrzeżeniami. Ze swojej strony mogę tylko obiecać, że dołożę wszelkich starań, aby Was nie rozczarować 😉
Z najwieksza przyjemnoscia biore w tym udzial i zycze powodzenia 🙂
Zasadniczo zgadzam się z tym, że serial to gniot, ale…
Pleonazmy to nie błędy stylistyczne, tylko logiczno-językowe, co jest dość istotne, bo np. pleonazm może pełnić funkcję stylistyczną (i „chwila czasu” jak najbardziej często taką pełni). „Kromka chleba” pleonazmem nie jest (bo może być też kromka bułki, melasy), natomiast chwila czasu w zależności od okoliczności (np. chwila czasu ziemskiego). I tytuł serialu dobrze porównać z tym ostatnim – skoro korona nie może być inna niż królów to sugerujesz zatem, że może serial powinien się nazywać „Korona” – ale jaka? Czeska? Królestwo Polskie? Może część zęba? Wydaje mi się zatem, że to Twój wywód jest bezsensowny, a nie tytuł serialu.
W szerokim ujęciu pleonazm to jest wyrażenie językowe. I tak jak piszesz, może być spokojnie używany w różnych oryginalnych konstrukcjach, np utworach literackich, wierszach, etc.
Błędem stylistycznym jest posługiwanie się pleonazmami. Należy to do podgrupy błędów słownikowych, czyli znaczeniowych – inne przykłady to neosemantyzacja (nadawanie innych znaczeń), czy mylenie słów podobnie brzmiących.
Nie jestem filologiem i być może pleonazmy nie kwalifikują się do pojęcia „błędów stylistycznych”, może trzeba było użyć pojęcia „błędu językowego”. Sprawdzę to, skonsultuje z kim trzeba, a jeśli zajdzie taka potrzeba – poprawię w tekście i dam znać w komentarzach.
Serial mógłby się nazywać „Korona Polski” bo wtedy konstrukcja jest jasna – mamy podmiot mowy i okolicznik określający o co chodzi. W konstrukcji „Korona Królów” nie ma sensu, jest tautologia.
Jeżeli „korona królów” to tautologia, to uczczę to tylko facepalmem milczenia… Zaiste, król i korona to jedno i to samo.
tylko i wyłącznie, zawsze i wszędzie, wszem i wobec, korona królom się należy!
Jeszcze lepsze! 😛
co prawda temat już przebrzmiały, ale chyba warto uzupełnić dla potomności.
Po konsultacji filologicznej – korona królów nie jest błędem stylistycznym, ani pleonazmem.
Jak padło już niżej – korona może być drzew, lub cesarzy, a także metaforyczna – Himalajów na ten przykład.
Prawdę mówiąc nie czuje, żebym musiał się specjalnie usprawiedliwiać, bo zaznaczyłem w tekście, że to nie jest pleonazm, chociaż tak mi się kojarzył.
Natomiast to co napisał „tak” u góry to niestety nieprawdy. Kromka chleba jak najbardziej jest pleonazmem (kromka bułki nie istnieje w języku polskim, to błąd językowy), podobnie jak chwila czasu (nawet ziemskiego), dzień dzisiejszy czy cofanie się do tyłu.
To tyle od zaprzyjaźnionego filologa.
Świetne to porównanie bohaterów Korony Królów do Gry o tron 🙂 I jakkolwiek zgadzam się z większością zarzutów, tak w jednym przypadku mam poważne wątpliwości: Czy naprawdę Korona Królów ma być polską odpowiedzią na Grę o Tron? Wiele osób tak pisze w komentarzach czy recenzjach, zaznaczając swoje rozczarowanie, że nam ta „polska” GoT totalnie nie wyszła. Ale moim zdaniem nie ma co w ogóle porównywać tych dwóch seriali – nie ten rozmach, nie ten budżet, nie te założenia. Bardziej bym przyrównał Koronę do tych tureckich telenowel w rodzaju choćby Wspaniałego Stulecia. Pewnie, że Korona nadal wypada przy tym biednie, ale tu niestety głównym winowajcą jest budżet. Nie da się w dzisiejszych czasach zrobić porządnego serialu historycznego, zwłaszcza obliczonego na tak wielką ilość odcinków, nie dysponując dużymi pieniędzmi. Stąd ja w ogóle nie liczyłem, że obejrzę w Koronie rozmach bo zwyczajnie zdaję sobie sprawę z mizernych niestety możliwości polskich telewizji. Za to pełna zgoda, że nawet przy małym budżecie dałoby się i tak wiele elementów zrobić lepiej, jak choćby praca kamery, montaż, dialogi itp. Ale cóż, serial ma chociaż tę zaletę, że rozgrywa się w ciekawych czasach. Dla mnie mimo wszystko Korona nadal bije na głowę Klan czy M jak Miłość 😛 I planuję obejrzeć przynajmniej pierwszy sezon. Może z czasem serial się jeszcze rozkręci.
No jasne, że nie ma sensu porównywać warsztatowo tych produkcji. Może nie udało mi się tego jednoznacznie określić w tekście (jest o tym cały akapit na początku), a może niepotrzebnie zdecydowałem się na tak prowokacyjny tytuł, ale bezsprzecznie to są zupełnie odmienne rodzaje produktów telewizyjnych, zwłaszcza w kontekście grupy docelowej. „Koronę Królów” ma oglądać ten sam target, co zasiada przed „Klanem”, „Plebanią”, czy „M jak Miłość”. Ale nawet w tej mierze można osiągnąć całkiem sporo, a niektóre fragmenty światowych telenowel – tasiemców spokojnie mogą dorównywać produkcjom określanym zwyczajowo jako „ambitniejsze”.
W omawianym przypadku kluczową rolę odgrywał scenariusz, bo przy założeniach budżetowych trzeba było po prostu iść w dobrze napisany teatr telewizji. Ale i w tej materii jest równie biednie, poziom finansowy zrównał się z poziomem tekstowym.
Prywatnie to uważam cały pomysł na „telenowelę historyczną” za z gruntu absurdalny. Zbyt wiele odcinków, zbyt wiele pieniędzy potrzeba, żeby to jako-tako wyglądało. Przecież żeby opowiadać o tych czasach nie można uciekać od monumentalizmu, czy epickości – chociaż raz na sezon. Przecież nawet GoT bywa nieco niedopracowany technicznie, co zawsze DaeL wytyka w swoich analizach. A tam budżet wynosi 15 milionów dolarów na odcinek (średnio wg HBO).
Hm, moim zdaniem jednak target Korony Królów jest nieco inny niż M jak Miłość czy Klanu 😛 Te drugie oglądają głównie kobiety, raczej w wieku co najmniej zaawansowanym, natomiast pierwszym raczej zainteresowani będą mężczyźni w wieku zapewne 15+ Nawet widzę to po swoich znajomych czy tu na forum – nie sądzę, żeby było wśród nas zbyt wielu fanów Klanu 😛 Problem tylko w tym, że target Korony nie otrzymał tego, na co liczył i stąd fala hejtu. W pełni natomiast się zgadzam, że tych odcinków jest zdecydowanie za dużo – powinni ich robić max 10 na sezon. Wtedy mogliby skondensować wszystkie najważniejsze wydarzenia, wywalając zaś wszystkie pierdoły, na czym serial tylko by zyskał. A i budżet by był odpowiednio większy (skoro odcinków byłoby ponad 6 razy mniej to teoretycznie każdy z odcinków miałby budżet 6 razy większy) więc kto wie, czy nie doczekalibyśmy się jakichś lepszych scen w postaci np. efektownych bitew.
No cóż, można pomarzyć…
Miało być „tu na stronie”, zamiast „tu na forum”.
kiedy ogłoszone prace nad serialem o czasach Kazimierza Wielkiego miałem podobne nadzieje. Niestety, ostatecznie zrealizowano wszystko w takim, a nie innym formacie. Również wolałbym porządny serial historyczny, z odcinkami na circa 45 minut, doborową obsadą i sensownym budżetem. Ale dostaliśmy to, co powyżej…
no ale wspaniałe stulecie to tez straszna hala a w Polsce mamy juz dobry serial o czasach Kaziemierza wielkiego, duzo lepszy od tego. Ja z checia bym zobaczyła serial ,ale taki prawdziwy a nie podparty słaba ideologia polityczna w ramach partii rzadzącej o Kazimierzu Jagielończyku.
’Polska odpowiedź na “Grę o Tron” zawitała do domowych pieleszy zainteresowanych telewidzów wraz z początkiem 2018 roku.’
Nie wiem czy dalej czytać. Ten serial nigdy nie miał być odpowiedzią na Grę o Tron i wiele razy to podkreślano. Zresztą każdy kto ma jakiś rozum wie, że z tyle razy mniejszym budżetem nie dało by się tego zrobić ;p
Jacek, to ty?
zrecenzujecie 4 sezon Black Mirror? 😉
Pomyślimy 😉
a kubrick kiedy 🙁
„Mechaniczna Pomarańcza” będzie w okolicach końcówki Stycznia, lub na początku Lutego. Teksty o Kubricku wymagają sporo pracy, między innymi zagłębienia się w źródła literaturowe, więc musisz uzbroić się w cierpliwość 🙂
Czy warto było? No cóż, zawsze można było kupić (pewnie za podobne pieniądze) kolejny turecki tasiemiec o przygodach odalisek i brodatych dworaków sułtana. Byłoby bardziej warto? Nie sądzę żebym został stałym widzem tej produkcji (telenowele to nie jest mój świat), ale dajmy jej szansę. Z czasem pewnie trochę się wyrobi i zyska grono wiernych oglądaczy. Lepiej niech nasze gospodynie domowe nauczą się paru faktów z historii naszej, nie tureckiej czy zgoła brazylijskiej.
Jak narazie, to aktorzy – którzy są głównym motorem napędowym telenowel, obok chwytającego się cliffhangarów scenariusza – grają taką padakę, że trudno jest mi wyobrazić sobie ich progresywny rozwój. Drugim problemem jest scenariusz – co z tego, że ludzie przyzwyczają się do odgrywających role wykonawców, jeżeli tekstowo to nadal będzie bliżej kabaretu, niż historii?
Może jestem defetystą. Na pewno warto przyklasnąć stwierdzeniu, że jeszcze jest za wcześnie na ostatecznie werdykty. Pytanie, ilu widzów wytrwa dostatecznie długo przy serialu, by docenić jego rozwój.
Powiem tak – na razie jest bardzo źle. Ale to ma potencjał. Aktorzy się wyrobią (jak w wielu innych serialach), ludzie od techniki jeśli zażre dostaną pewnie więcej czasu lub pienędzy i poziom powiedzmy spinoffów Wspaniałego Stulecia jest osiągalny.
Według mnie problemem jest że odcinków jest za dużo, i są za krótkie. Zamiast 86 trwających 25 minut trzeba było zrobić 40 trwających godzinę. Z tego też wynika ubóstwo scen które trzeba ciąć z braku czasu.
„Nie istnieje na świecie żadna korona, która nie należałaby do króla. ”
Ekhem… korona Himalajów, korona ziemi, Korona Kielce, korona w uzębieniu, korona drzewa, korona czeska, korona w pokerze 😉
shut up and take my money!
Recenzja trzy dni po premierze? Trochę nie za szybko? Rozumiem, że oglądanie całości byłoby stratą czasu, ale żeby coś oceniać trzeba chyba się zapoznać z jakąś większą częścią całości, nie tylko z początkiem. Oczywiście to i tak nie ma szans być serialem na poziomie, bo żadna telenowela do tego nie aspiruje, ale myślę, że z czasem osiągnie poziom Wspaniałego Stulecia. I jeżeli komuś tyle wystarczy (a niestety większości Polaków tak, co jest smutne) to będzie wesoło tracił czas na prawie 70 odcinków. A tu już recenzja, dopóki temat jest świeży. Mi marzyłby się serial dokumentalno- fabularny, który np. omawiały po kolei rządy polskich królów, a ważniejsze wydarzenia byłyby odgrywane. Oczywiście trzeba byłoby zwiększyć budżet i zapewne siedmiokrotnie zmniejszyć ilość odcinków, ale to nie jest niemożliwe. Jednak nieopłacalne, więc można co najwyżej pomarzyć.
Recenzowanie telenoweli ma tyleż sensu, co jej kręcenie 🙂
Równie dobrze można zrobić to po dwóch odcinkach, jak i wyciąć – powiedzmy – segment od 85 do 226.
Nie chodzi zatem o recenzję adekwatną, bo takowa w przypadku tasiemca po prostu jest niemożliwa. Powyższy tekst niczego by nie stracił, gdyby nie było tam tabelki z oceną. A jednak, w przeciągu kilkudziesięciu tekstów, które dla Was popełniłem, całkiem często przewijała się myśl – czy może raczej postulat – żeby coś zamknać liczbami, ocenić.
No to „Koronę…” oceniłem. Ale nie przywiązuje do tej oceny zbyt wielkiej wagi. Jak słusznie Czytelnicy zauważyli – serial prawdopodobnie się „wyrobi”. Tak samo jak obsada aktorska. Takie prawidła telenowel 😉
Jest jeszcze korona papieska
Mamy już polską Grę o Tron. Niestety tylko książkową, ale opowiadającą mniej więcej o tych samych czasach, co ta telenowela (lekko wcześniej). Elżbieta Cherezińska- cykl 'Odrodzone królestwo’. Polecam, moim zdaniem znakomite.
Ja bym powiedział, że co najwyżej „niezłe”, ale fakt – warto zwrócić uwagę na ten cykl. O ile zostanie dokończony, bo z tego co pamiętam to trzeci tom miał wyjść w ubiegłym roku…
Już dawno wyszła 3 książka
„Płomienna korona”
w takim razie moje niedopatrzenie. dzięki za info, rozejrze się po księgarniach.
Akurat jestem świeżo po lekturze pierwszego tomu. Moim zdaniem nie jest to książka zła… ale na kolana też mnie nie rzuciła.
Mnie rzuciła. Za miks fajnych realiów historycznych, skupienie się na słabo znanych, a ważnych chwilach z historii Piastów i delikatną nutę fantasy.
Pod tematem o ostatniej rebelii Blackfyerów zadałem ci pewne pytanie o Ilyria i Varysa. Ufam, że brak odpowiedzi to przypadkowe przeoczenie 🙂
Ja czytałam Hardą i Królową. Połączenie Słowian i Wikingów, polecam.
Czy nikt już nie słyszał o na przykład koronie drzew? Ja w zębach sobie korony zrobiłem a ani drzewo ani ząb królem nie jest. Nie żebym się przypierpapier … 😉
Ale przeciez Pq napisal w tekscie, ze to 'niemal’ blad, w przypisie tez wyjasnil, ze chodzi o pleonazm, ale taki bardziej znaczeniowy 🙂
Jak dla mnie dobor tych slow tez jest bezsensowny i po prostu niezgrabny.
Co do tytulu to zapewne jest to odniesienie do walki o korone. Kandydatow jest kilku i kazdy rosci prawa do jednej korony analogicznie jak zelazny tron. Tron jest jeden i jest symbolem sprawowania wladzy a pretendentow jest kilku. Nie robcie filozofii gdzie jest to oczywiste. Sorki za brak polskich znakow jednak pisze z pracy i nie mam tu polskich znakow wlaczonych 🙂
Mogli jeszcze wyskoczyc z bardziej jednoznacznym tytulem. Np 'Gra o Korone’ 😛
albo „Gra o Trony Królów Korony”
A Gra o Tron to nie jest jednoznaczna? Bo niby o co grają o rekord skoku w dal? Czy najszybciej uciętego łba?Czepiasz się chyba dla zasady.
Tolkienowi chyba chodziło o Koronę Królów, a nie GoTa.
Wprawdzie nie oczekiwałam po tej produkcji czegoś wybitnego, ale to, co otrzymuje widz, woła o pomstę do nieba. Może rzeczywiście publice „Klanu”, która zasiada przed telewizorami, by obejrzeć sobie te „przygody Bolka”, nie przeszkadza fatalna scenografia i tragicznie zrealizowane sceny w plenerze (ja jakoś nie mogę oprzeć się wrażeniu, że np. za zamkowe mury robi pomalowana na szaro dykta). Trudno, budżet jest jaki jest i nic tu nie poradzimy. Jednak mieliśmy prawo oczekiwać, że przynajmniej aktorsko serial bedzie trzymał pewien poziom. A mamy dialogi rodem z reklam farmaceutykow odegrane w sposób żenujący.
Pozostaje jeszcze kwestia prawdy historycznej. Miło by było, Autorze, jakbyś co 3-5 odcinków zweryfikowal ich treść pod tymże kątem i podzielił się z nami najciekawszymi nieścisłościami.
to byłaby robota na pełen etat. A jeden już mam. I jeszcze kilka jednych-czwartych.
Także bardzo dziękuję za propozycję, ale muszę odmówić i prosić o zrozumienie.
Przynajmniej do czasu, kiedy FSGK.PL stanie się moim podstawowym źródłem utrzymania. Obecnie nie jest żadnym 😀
Jaka szkoda, że to już nie te czasy, kiedy chciało mi się pisać… Bo tak się składa, że ja, zasadniczo antyfan PiSu i absolutny antyfan TVPiS, w żadnym razie nie dołączam do powszechnego tłumu hejterów „Korony”, ciesze się, że ten film powstał i to mimo tego, że – wstyd przyznać – jestem magistrem historii 😀
Nie wiem co ma piernik do wiatraka? Omawiamy na tej stronie książki, gry i filmy czy popisujemy się poglądami politycznymi? Bo jeżeli to ostatnie, to chyba trafiłem pod zły adres. Ja, antyfan PO i absolutny antyfan TVPO, która jeszcze dwa lata temu doprowadzała mnie codziennie do POrzygu, nie wpadłbym na to, żeby omawiając jakiś głupawy serialik z tamtych czasów odnosić się do ówczesnej sytuacji politycznej.
Korona Królów faktycznie d… nie urywa, ale też daleki jestem od potępiania jej w czambuł. Ot takie sobie „oglądadło” dla widzów nie mających czasu lub ambicji na coś więcej. Akurat, żeby po powrocie z roboty, a przed kolacją, wyciągnąć się z puszką piwa lub paczką czipsów na kanapie. Jeżeli ktoś spodziewał się tu HBO czy BBC to chyba mu się kraje popieprzyły.
skoro miales odruch wymiotny przy TVPO, jak to nazywasz, to jestem ciekaw jak teraz reagujesz na TVPiS, na przyklad sławetne taśmy grozy, w których Polska już niedługo wychoduje własnego Supermana, a Korona Królów nazywana jest sukcesem na miarę Wiedźmina? 😛
Każda władza ma swój aparat propagandy i jeszcze nie widziałem takiej, która by z tego zrezygnowała. Zresztą, dlaczego miałaby rezygnować, skoro wykłada na to pieniądze? Różnica między dzisiejszą, a poprzednią, jest jednak taka, że teraz siły są bardziej wyrównane. Za PO opozycja miała tylko niszową TV Trwam, dzisiejsza opozycja totalna ma kanały informacyjne TVNu, Polsatu, WP i kogo tam jeszcze. Każdy może słuchać tego co mu pasuje, lub nie słuchać wcale, jeżeli nie lubi propagandy. Ale nie ma zamiaru dyskutować tu o polityce.
PS. „Wyhoduje” pisze się przez samo „h”. „Wychodek” pisze się przez „ch”.
tylko ze pis w propagandzie robi duzo wiecej a takie stwierdzenia ze kazda władza ma propagande sa własnie typowo pisowskie i typowo niestety zakłamujace rzeczywistosc , to co robi pis juz pod trzecia rzesze podchodzi
http://content.hardcorowo.pl/cwfrw5d32VTj/1.jpg
„nie wpadłbym na to, żeby omawiając jakiś głupawy serialik z tamtych czasów odnosić się do ówczesnej sytuacji politycznej”
Wniosek z tego, że jesteś normalny i że fsgk jest wciąż, jak przed laty, normalne. Tylko gratulować.
Fsgk kontynuuje tradycje esgieka – mojego ulubionego pisma o grach. Co prawda tematyka sie zmiennila, a wiekszosc dzisiejszych czytelnikow nie ma pewnie pojecia o rodowodzie I historii serwisu, ale co to zmienia? Kiedys byl Elektryczny, Naczelnik i Alien, dzisiaj jest SithFrog, DaeL i Pquelim. W niektorych przypadkach warsztat jezykowy znacznie przerasta poprzednikow 🙂
bez przesady 🙂
Ucieczka tego Marcina Boryny to jest jakiś circus jak 3/4 tego serialu xD
Powiem szczerze, że jak na razie to twórcy konsekwentnie trzymają poziom… nie jest powiedziane, że z czasem się nie wyrobią, ale patrząc jak jest przepaść między KK a poziomem przyzwoitości… zajmie im to pewnie kilka lat.
Ja niestety przegrałem czasowo i nie jestem już na bieżąco, ale to jest ten typ produkcji, że spokojnie będzie można do niego wrócić za kilka tygodni i wtedy spróbować ocenić ewentualne postepy 😉
Ja szczerze polecam bo średniowieczny Klan to w sumie niezła rozrywka, a z pewnością lepsza niż paradokunenty. Z ekipą znajomych czekamy na jakieś 30 odcinków obawiamy się tylko, że nam flaszek zabraknie 😀