Trudno uwierzyć, że za nami już połowa siódmego sezonu „Gry o Tron”. Serial pędzi na łeb na szyję, a z tego pędu – jak zwykle – wynikają zarówno dobre, jak i złe rzeczy. Nie inaczej było w tym odcinku. Ale nim pozwolę sobie zaprezentować własną opinię, najpierw mała refleksja na temat przedserialowych spoilerów.
Napisałem, że w czwartym odcinku zobaczymy jak…
- Arya przybywa do Winterfell.
- Daenerys na Drogonie masakruje armię Lannisterów wracającą z Reach. Qyburn zaprojektował antysmocze machiny, ale w niczym to nie pomogło. Bronn ratuje Jaimego, który chce szarżować na smoka.
- Po powrocie z bitwy, Drogon pozwala się pogłaskać Jonowi.
- Dany jest mocno wkurzona i urządza ogniska w stylu lady Melisandre. Drogon przypieka Randyla i Dickona Tarlych, którzy przeszli na stronę Lannisterów. Tyrion zaczyna podejrzewać, że Daenerys wariuje.
- Smętny Jon wpada na “genialny” plan schwytania żywego upiora i wykorzystania go do zjednoczenia wszystkich sił w Westeros do walki z Białymi Wędrowcami.
- W Cytadeli Goździk czyta listy od jakiegoś Targaryena, którego imię jak zwykle przekręca… Raggar?
Jak widać wyprzedziłem nieco swoje czasy, bo część z tych rzeczy zobaczymy dopiero w następnym odcinku. Sprawdziły się za to przecieki, które – mylnie – przyporządkowałem do odcinka trzeciego.
- Na Smoczą Skałę przybywa Theon, lekko poturbowany przez swoich kolegów. Jon go ułaskawia.
- Meera żegna się i wraca do domu, wieść żywot Jożina z Bażin.
Ogólnie nie było źle. Trójoką Wroną może nie zostanę, ale o tytuł Jednookiego Tukana mógłbym się spokojnie ubiegać.
Ale spójrzmy nieco dokładniej na to, co pokazał nam czwarty odcinek.
Winterfell
W Winterfell Littlefinger próbuje wkupić się w łaskę Brana. Ofiarowuje mu sztylet z valyriańskiej stali, którego zamachowiec chciał użyć na chłopcu jeszcze w sezonie pierwszym. Jak pisała wcześniej Lai, wiele wskazuje na to, że serialowy sztylet będzie miał jeszcze dłuższą historię. Może należał do Aegona Zdobywcy albo którejś z jego sióstr? Tego nie wiemy. Ale moim zdaniem, dając Branowi artefakt, Littlefinger ukręcił bicz na samego siebie. Baelish wspomina jeszcze o otaczającym Brana chaosie, na co ten odpowiada znanym wszystkim widzom serialu cytatem. „Chaos to drabina”. Żałuję trochę, że Bran nie naśladował tu akcentu Petyra. „Kejosz iż a lader” brzmiałoby w ustach młodej Trójokiej Wrony fenomenalnie.
Tak czy siak Littlefinger jest poruszony. Chwilę potem Bran dodaje: „Pamiętasz ten dzień, kiedy mój wuj Brandon sprał cię na kwaśne jabłko na oczach wszystkich? Byłeś wtedy taki piękny.” No dobrze, może tego nie dodaje. Ale powinien.
Po chwili do komnaty Brana wchodzi Meera, która pragnie udać się z powrotem do domu. Na moczary. Bran nie próbuje jej zatrzymać. Jest odległy i zimny. Meera zauważa, że chłopak musiał umrzeć w jaskini Trójokiej Wrony. I tu się myli. Po spotkaniu z Benjenem i podróży pod Mur zachowywał się jeszcze normalnie. To długa przerwa między sezonami go wykończyła.
A jakby gości było nam mało, to do Winterfell przybywa Arya Stark. Po krótkiej utarczce słownej ze strzegącymi bramy Pinkym i Mózgiem, Arya znika z oczu strażników. Scena była bardzo sympatycznym nawiązaniem do pierwszego sezonu, kiedy to strażnicy nie chcieli uwierzyć Aryi, że jest córką namiestnika. Ale szczerze mówiąc, można było przekomarzania dwójki zbrojnych trochę skrócić.
Mężczyźni natychmiast meldują o dziwnej dziewczynce lady Sansie, która – usłyszawszy o pytaniach o ser Rodrika i maestera Luwina – rozumie, że naprawdę ma do czynienia z Aryą. W kryptach Winterfell następuje spotkanie dwóch sióstr, które nigdy za sobą nie przepadały. I udaje się twórcom uczynić tę scenę satysfakcjonującą, pogodną, a jednocześnie nie ckliwą. Obie siostry opowiadają o swoich doświadczeniach w sposób bardzo ogólny, nie chcąc się do końca przyznać do tego co przeszły. Ale to nie szkodzi, Bran im przypomni.
A propos Brana. Odnoszę wrażenie, że te wszystkie spotkania po latach miałyby większy ciężar gatunkowy, gdyby nie następowały jedno po drugim. W bożym gaju Arya wita się ze swoim robobratem, i po krótkiej wymianie uprzejmości oraz proroctw, dostaje od niego valyriański sztylet. Sansa zazdraszcza (korekta – nie poprawiać!).
Podrick Payne wyraża uznanie dla ogromnego wkładu Brienne w sprowadzenie sióstr do Winterfell. Brienne nie wyczuwa szyderstwa w jego głosie i próbuje po prostu zaprzeczać.
Być może po jakimś czasie zorientowała się, że Pod z niej kpił, bo widzimy jak spuszcza mu łomot na dziedzińcu Winterfell. Brutalne kopanie dziecka przerywa Arya, która po krótkim small talku i prezentacji sztyletu zaprasza Brienne do sparringu. To, co następuje później, wywołało obrót moich gałek ocznych o 180 stopni. Istnieją pewne hollywoodzkie klisze, które przyzwyczaiłem się tolerować. Nie rażą mnie więc wszędobylskie młyńce, nawet gdy ktoś wyczynia je bronią służącą do pchnięć, nie cięć. Ot, tak się już w kinie przyjęło, że kto robi więcej młyńców, ten jest lepszym szermierzem. Ale zbijanie ciężkiego, półtoraręcznego miecza krótką szpadą było absurdem, którego nie mogłem przełknąć. No, chyba że w Domu Czerni i Bieli uczą jak zawieszać na chwilę zasadę zachowania pędu.
Mniejsza jednak o tę głupotę. Ta pozornie zbędna scena pchnęła jednak akcję do przodu. Sansa na własne oczy zobaczyła umiejętności Aryi. Zobaczył je też Littlefinger…
Smocza Skała
Lądując na Smoczej Skale jesteśmy od razu przeniesieni w środek konwersacji na temat nocnych wyczynów Missandei i Szarego Robaka. Ratunkuuuuuu! Niech ten wątek się w końcu skończy!
Na szczęście rozmowę przerywa Jon Snow, który zaprasza Daenerys do jaskini. Najwyraźniej próbuje odtworzyć okoliczności swojej pierwszej randki.
Wewnątrz jaskini Dany z zapartym tchem ogląda olbrzymie złoża obsydianu. Trochę ją rozumiem, ja też wzruszyłem się podczas mojej pierwszej wizyty w Wieliczce. Ale to nie wszystko, co Jon ma jej do pokazania. Jon oświetla skalną ścianę, na której znajdują się rysunki, przedstawiające ludzi i mniejszych ludzi. To dzieci lasu, wyjaśnia Jon. Ale to nie wszystko. Odrobinę dalej znajduje się kolejny bohomaz. To Biali Wędrowcy.
„Ale dlaczego dzieci lasu i pierwsi ludzie są narysowani w sposób tak schematyczny, podczas gdy Biali Wędrowcy są kolorowi i mają tak wiele detali?” – pyta Dany.
„Ja nie widzę różnicy” – odpowiada Jon chowając kredki świecowe głęboko w kieszeni.
Daenerys po raz kolejny domaga się zgięcia przez Jona kolan, ale Snow, który nie jeden raz się sparzył, woli jeszcze trochę poczekać.
Na zewnątrz jaskini Daenerys odbiera wiadomość o klęsko-triumfie w Casterly Rock. Wściekła na swoich doradców (przede wszystkim Tyriona), zapowiada, że uda się ze swoimi smokami do Królewskiej Przystani i puści z dymem Czerwoną Twierdzę. Co jest doskonałym pomysłem! Nie wiem w czym problem. O ile argumentacja, że szturm na całe miasto mógł mieć negatywne reperkusje ma pewien sens, o tyle urządzenie Cersei drugiego Harrenhal wydaje się rozwiązywać ten problem. Zniszczenie Czerwonej Twierdzy powinno być pierwszym krokiem Dany po wylądowaniu w Westeros. Taka demonstracja siły kompletnie odmieniłaby stan rzeczy i prawdopodobnie oddała całe miasto w jej ręce.
A jednak, Dany daje się przekonać, że atak na czysto militarny cel byłby straszliwym bestialstwem. Więc decyduje się zaatakować inny czysto militarny cel. I przy okazji puścić z dymem zapasy żywności dla stolicy.
Widzimy jeszcze przybycie na Smoczą Skałę Theona. Odnoszę wrażenie, że zdjęcia z planu pokazywały małą szarpaninę na plaży. Ostatecznie nam jej nie pokazano. Może szkoda, bo chyba każdy miałby ochotę trochę Theona sponiewierać.
Królewska Przystań
W Królewskiej Przystani kontynuujemy rozmowę pomiędzy Cersei Lannister i Tychem Nestorisem. Dowiedzieliśmy się przede wszystkim tego, że dług został już „niemal” spłacony. A Żelazny Bank oferuje swe kolejne usługi. Jedną z nich ma być pomoc w sprowadzeniu Złotej Kompanii.
Tym z Was, którzy nie czytali książek wyjaśniam, że Złota Kompania odgrywa w nich niezwykle istotną rolę. To największa kompania najemnicza, licząca ok. 10 tysięcy żołnierzy, dysponująca każdym typem wojsk i zdolna stawać w szranki z każdą armią Westeros czy Essos. Ale Złota Kompania to znacznie więcej. To amia wygnańców, ludzi lojalnych wobec Blackfyre’ów – bocznej gałęzi rodu Targaryenów. No i to w końcu armia, która wspiera pretendenta, którego scenarzyści postanowili zupełnie wyciąć z serialu. Przypuszczam, że Złotą Kompanię zobaczymy nie prędzej, niż w następnym sezonie. Wątpię też, abyśmy wraz z nią zobaczyli Młodego Gryfa. Sam jestem bardzo ciekaw, czy zostanie ona wykorzystana w interesujący sposób. Doświadczony przeszłością (Dorne!!!) trochę się boję.
Z Reach do Krain Korony
Odcinek rozpoczynamy obserwując konwój Lannisterów zmierzający z Wysogrodu do Królewskiej Przystani. Widzimy Bronna targującego się o zamek (przyjmuję prośbę o Wysogród w kategorii żartu, którego absurdalność rozumiał nawet Bronn). Widzimy też uroczy anachronizm w postaci złota odlanego w sztabki. Konsultant historyczny zasłużył chyba na lekkie batożenie, bo nie wiedzieć, że tego rodzaju sztabki złota pojawiły się dopiero w XIX-wieku, to jednak historykowi trochę nie wypada. W realiach Westeros większe ilości złota byłyby transportowane w formie monet albo dużych złotych guzów. Dowiadujemy się też, że konwój poza złotem transportuje również zboże do stolicy.
Po kolejnym żarcie na temat imienia Dickon, scena się kończy, a nam pozostaje czekać na clou tej podróży aż do końca odcinka…
Ale czekanie niewątpliwie się opłaciło. Jaime i Dickon rozmawiają na temat stoczonej bitwy, gdy nagle nadjeżdża horda Dothraków, a wraz z nią Daenerys na Drogonie. Cóż za fenomenalne ujęcia. Udziela nam się groza, jakiej doznaliby żołnierze Lannisterów. I przez krótką chwilę mamy nawet pokaz autentycznej taktyki wojennej. Wojska Lannisterów zwierają szyki, a tarczownicy formują czworobok, uniemożliwiając oskrzydlenie armii. Ale wszystko to na nic, bo Drogon raczy Lannisterów taką ilością napalmu, że mógłby spalić pół Wietnamu. Dothrakowie przejeżdżają przez powstałą wyrwę w formacji i… tu się kończy rozsądne przedstawienie tej bitwy, bo oglądamy jeszcze różne figle i psoty, w rodzaju stawania na siodle by strzelać z większej wysokości (nikt nie powiedział Dothrakom, że strzały mają lot paraboliczny?), zeskakiwania z rozpędzonych rumaków, czy w końcu pakowania się – bądź co bądź lekkiej kawalerii – prosto na mur tarcz. Ale pal to licho, nawet najgłupsze fragmenty bitwy były przynajmniej widowiskowe. No i Dickon uratował Jaimemu skórę.
Strzały łuczników nie robią ani Dany, ani Drogonowi krzywdy, mimo że oboje nie noszą hełmów. Ale na polecenie Jaimego, Bronn – po krótkiej utarczce z jednym z Dothraków – odpala machinę wojenną Qyburna. Zakresem ruchu trochę ten skorpion przypomina ciężki karabin przeciwlotniczy z II wojny światowej. No, ale nie czepiajmy się detali. Bronnowi udaje się w końcu trafić Drogona, choć niestety nie jest w stanie tego wyczynu powtórzyć, jako że skorpion i wóz efektownie wybuchają. Dany i jej smok lądują na ziemi, a Jaime – ku przerażeniu obserwującego bitwę Tyriona – dostrzega swoją szansę. Chwyta lancę i szarżuje na monstrum. Monstrum akurat zeszło ze smoka i próbuje wyciągnąć pocisk, który utkwił w smoczym ciele.
I trzeba tu przyznać, że Jaime jest przynajmniej konsekwentny. Chyba w każdej bitwie w jakiej uczestniczył, wpadał na dokładnie ten sam pomysł. Tym razem jego szarża mogła się skończyć jeszcze gorzej niż w Szepczącym Lesie. Na szczęście w ostatnim momencie, gdy Drogon przygotowywał się już do stopienia złotego rycerza, niespodziewanie pojawił się Bronn, ściągający Jaimego na dno Rowu Mariańskiego, który – dziwnym zbiegiem okoliczności – był akurat tuż przy brzegu rzeki.
Reasumując
Odcinek był nieco lepszy od poprzedniego. Waham się pomiędzy przyznaniem mu siedmiu, a ośmiu cytrynowych ciasteczek. O minusach już wspominałem, plusy, w postaci ostatniej batalii, też są dość jasne. I chyba zaważyły tu moje bardzo osobiste preferencje dotyczące mordowania, bo pomimo spektakularności finałowej sceny tego odcinka, uważam, że nie przebił on „nocnej wizyty wujka Eurona”. Dlatego odcinek dostaje ode mnie siedem cytrynowych ciasteczek. I pochwałę do dzienniczka. A jakie jest Wasze zdanie?
Gra o Tron, Łupy Wojenne
-
Ocena DaeLa - 7/10
7/10
Czy tylko mnie rozbawiła logika Danki i Jona? Ep. 3 Jon: nadciąga armia nieumarłych. Danka: ale mi tu bajki pier……
Ep. 4. Jon: choć ze mną do jaskini pokaże ci obrazki. Danka: tak, teraz ci wierzę, malowidła sprzed tysięcy lat nie mogą kłamać.
Po tej bitwie w 4 odcinku i kolejnym wybijaniu się ludzi na południu rośnie moja nadzieja, że Nocny Król wygra. Gdyż to on jest nadzieją dla Westeros.
Zresztą sami spójrzmy. Co robią ludzie? Mordują się, gwałcą, torturują. Same rzezie, zbrodnie, zdrady, rabunki. Pełni chciwości, zawiści, utrzymują system feudalny, dzielą się na gorszych i lepszych, ciągle wszczynają wojny, wykorzystują się nawzajem.
Co robi Nocny Król? Zaprowadza pokój, znosi system feudalny. Wskrzesza martwych, więc ratuje ludzi, jednocześnie uwalniając ich od głodu, chorób, zimna i bólu. Pod jego rządami wszyscy są równi i znikają ludzkie ułomności. Jednakże…
Jednakże jak prześledzimy inne uniwersa to zobaczymy, że ci dobry zawsze przegrywają. Taki Sauron na przykład. Odbudował Mordor, zjednoczył wszystkich, od orków i goblinów po ludzi i bestie, zaczął rozwijać Śródziemie, znosić przestarzałe systemu feudalne, wprowadzać wszędzie przemysł i rozwój. Co zaś zrobili jego wrogowie? Kim byli? Elity chowające się po prywatnych lasach, arystokracja czerpiąca profity z wyzysku biednych, podejrzane elementy, które potem uciekły. Nawet nie wygrali uczciwie, bo geniusz strategiczny Saurona by ich zmiażdżył, tylko stosując się do podstępu w oparciu o kradziony przedmiot oraz nekromancję. Którego to przedmiotu nie chcieli zwrócić prawowitemu właścicielowi.
Tacy sithowie. Zjednoczyli galaktykę, wprowadzili Imperium w złoty wiek, oddzielili państwo od kościoła, przywrócili równowagę Mocy, zapoczątkowali niebywały rozwój technologii oraz wielkie projekty służące wszystkim. Zaś nagle jacyś wywrotowcy wciągnęli Imperium w wojnę domową i chaos, wygrywając przy użyciu ataków terrorystycznych, z których najbardziej znanym było wysadzenie Gwiazdy Śmierci razem z dziesiątkami tysięcy pracowników na pokładzie.
Czy ktoś pytał zwykłe rodziny, czy wolą dobrobyt, rozwój i pokój w Imperium, czy chaos i masakrę w imię wizji jakiegoś zielonego dziadka z bagien? Czy Haradrimowie głosowali na Aragorna? Historię piszą zwycięzcy. Stąd mam nadzieję, że chociaż raz wygra dobro i Nocny Król zaprowadzi w Westeros nową epokę. Epokę pokoju, równości i jedności. Zwłaszcza, że wrogowie mają na rękach zbrodnie i chcą go pokonać za pomocą magi krwi, która powinna być zabroniona.
Nie można zapomnieć o ludobójstwie, którego dokonał Aragorn wydajać rozkaz by w Mordorze zabić wszystkich orków. Wszystkich: kobiety, dzieci.
O tym się nie mówi!
Zbrodni było tyle, że trudno je wyliczyć. Może Nocny Król chociaż zaprowadzi pokój wbrew orędownikom wojny.
Ktoś czytał Kiryłła Yeskowa :).
https://i1.kwejk.pl/k/obrazki/2015/01/a9a84be840b3265605a812564ff10435_fb.png
No RLG powiem szczerze zaimponowałeś mi tym wpisem 🙂 Kiedyś na forum czytałem o tym, że Sauron był lepszy dla Śródziemia a ideologie Sithów zawsze popierałem jako bardziej ludzką niż tą którą popierali Jedi także wielkie propsy 🙂 Spokój to kłamstwo jest tylko pasja !
Jeden detal. Nocny Król ma w planie wymordować i zmienić w zombiaki WSZYSTKICH ludzi. Te detale…
Nie rozumiem Littlefingera, który z miną pedofila w smyku oddaje niejako dowód swoich machlojek Branowi. Tak samo nie rozumiem sensu konnicy zaskakującej z koni, chociaż przyznam że wyglądało to epicka.
Jeszcze Daenerys marudząca, że nie ma jak wykarmić armii, paląca zaopatrzenie. Chociaż z drugiej strony można udać że było to strategiczne (jasne), bo wozy spowalniają podróż, a tak zrobiła nalot i szybko mogła zwinąć się na Skałę
Gwoli ścisłości to konnica nie zeskoczyła z koni. Kilku wskoczyło z koni za linię wroga, co miało sens. To ominięcie szyku. Część wstała na koniach by mieć przewagę wysokości przy strzelaniu z łuku. Co było po części już tylko sensowne, gdyż to zaburza równowagę – jeżeli jednak założymy, że dothrakowie to doskonali jeźdźcy i potrafią ją utrzymać w ten sposób to można przymknąć oko.
Spłonęło trochę wozów tylko. Poza tym to były zapasy z Wysogrodu. W tym odcinku sam Randyll narzeka, że zbieranie zapasów trwa wolno. Trwają wciąż zbiory, nie ściągnięto zapasów z wiosek, miast, zagród, pól. Także zakładam, że to z wozami było pokazówką bez większego znaczenia dla zapasów. Ile tam poszło z dymem – kilkanaście wozów?
Ten smoczy ogień jest (za) barzo OP
To jeszcze nic. Gdy Aegon palił wojska w polu to było to morze ognia. Drogon to nadal tylko namiastka Baleriona. To była potyczka, Balerion palił armie, a jego cień przesłaniał Królewską Przystań.
Do tego stopił część murów Harrenhal (przynajmniej w serialu). Warto byłoby to zobaczyć w serialu 😉
nie przypominam sobie w serialu żadnego palenia harenhall
Aegon Zdobywca (można o tym przeczytać w Świecie Lodu i Ognia), ogłosił się jedynym królem Siedmiu Królestw Westeros, co nie podobało się wielu pomniejszym królom. W tym czasie najważniejszym panem Tridentu był Harren Czarny z rodu Hoare’ów, którego nikt nie darzył wielką miłością m.in z powodu tego, jak wielu ludzi doprowadził do śmierci gdy budował swoją siedzibę, Harrenhall. Sojusznicy króla Aegona otoczyli zamek w którym zamknął się Harren. Król zapowiedział Harrenowi, że wysokie mury nie są przeszkodą dla smoka, ale Harren go wyśmiał stwierdzając, że kamień się nie pali. I rzeczywiście, kamień się nie spalił. Spaliło się za to drewno, siano i wszystkie inne materiały które znajdowały się w zamku. Pożar nie ominął również Harrena i jego potomków, co poskutkowało wygaśnięciem jego rodu, a lorda Riverrun mianowano Najwyższym Lordem Tridentu.
Co do odcinka to cieszy mnie, że dialogi się poprawiły. Aż szkoda, że najkrótszy odcinek, wreszcie przestały być tak pośpieszne i skrótowe, jak w drugim odcinku. Podoba mi się Bran. Ludzie marudzą, że drętwy, niewdzięczny i najchętniej spraliby go po pysku. A to już nie jest Bran. Stoi ponad jakimiś lordami i własnymi emocjami. Bran umarł, urodziła się Trójoka Wrona, która już to wszystko widziała, przeżyła i operuje w innym wymiarze percepcji. Piękne zderzenie z emocjami innych. A powrót Aryi był uroczy.
Tylko szkoda mi Sansy 😀
„Jeeej, Jon wrócił. – Umarłem, ale wstałem z martwych, muszę pokonać Nocnego Króla.”
„Jeeej, Bran wrócił. – Jestem Trójoką Wroną. Byłaś piękna, gdy cię gwałcili.”
„Jeeej, Arya wróciła. – Szkoda, że ktoś inny zabił Joffreya, był na mojej liście. Większość tej listy to już trupy.” ?
Czekam też na Cersei i sceny z nią jak z Hitlerem w Upadku 😀
Soundtrack z jaskinii przypominał trochę muzykę z Parku Jurajskiego
Dziękuję XD już myślałem że to omamy słuchowe
miałem takie samo skojarzenie, szczególnie pierwsze nutki, myślałem że zaraz dino… smok wykluje się z jaja 🙂
Ser Bronn znad Czarnego Nurtu 😀 mistrzowska ucieczka przed jeźdźcem
Odcinek na plus w moim odczuciu, tylko trochę żałuje, że Jon nie tak delikatnie potraktował Fetorka, miałem nadzieje na rozkręcenie się tej sceny 😉
Też miałem… jednak zachował się rozsądnie i wstrzemięźliwie, jak zawsze. Wiedział, że Theon był z Daenerys, jest na jej „dworze”, jako jej gość i sojusznik. Lanie po gębie Theona byłoby niemądre. A tak dał mu jasno do zrozumienia, co o nim sądzi. Zabiłby go, gdyby nie Sansa, a jednocześnie gardzi nim na tyle, że nie ma zamiaru dłużej się nim zajmować.
Myślę, że Danka nie miałaby zbyt wiele do powiedzenia. Dostaje baty z każdej strony liczy na północ i myślę, że powinna przestać wspominać o klękaniu, jeżeli coś jeszcze pójdzie nie po jej myśli. A Theon raczej nie ma zbyt wiele do zaoferowania, ani kobiecie, ani też jej sprawie. Nawet żelaźni ludzie, którzy z nim przybyli, jacyś tacy mniej bojowo nastawieni 😉
Czekam aż postać łącząca Eurona z VIctaronem weźmie w leasing smoka, ciekawe którego 😀
Jednak są pewne zasady, gdy się jest w czyimś domu. Poza tym Jon ma wprawę w klękaniu w jaskini, więc chciała chociaż spróbować 😀
jedyny tekst jaki by go przekonał
nic nie wiesz Jonie Snow 😀
Pewnie podglądała Szarego Robaka i Missandei, stwierdziła, że też chce, usłyszała co nieco o Jonie, postanowiła, że pójdzie z nim do jaskini i każe mu klęknąć. A tu zonk, Jon nie załapał 😀
śmieszki za dyche
za dwie
Odcinek niby mi się podobał, ale mam jakieś takie wrażenie, że nic się w nim nie działo.
W Winterfell jak zwykle, Littlefinger zachowuje się jakby miał jakiś plan, a tak na prawdę tylko przygląda się wydarzeniom i znacząco uśmiecha, Sansa znowu jest zadrosna, tym razem o Aryę, a Brienne nagle wydaje się, że jest Górą i że jej taktyka walki z małym, szybkim przeciwnikiem powinna polegać na zamachach zza głowy i tym podobnych.
Na Smoczej skale też nic. Jon zabiera Dany do jaskiń, bo wie, że dziewczyny nagle zaczynają go lubić w jaskiniach, a potem grozi Theonowi słowami że go nie zabije.
Cersei wspomina o Złotej Kompanii. Raczej nic z tego nie wyniknie, no ale okej.
Dany i Dothrakowie, o których twórcy nie mogą się zdecydować czy są egipcjanami, mongołami czy indianami są całkiem w porządku.
Ogólnie uważam to za jedyną interesującą scenę, ale tylko pod warunkiem, że będą konsekwentni i skoro gość wpadł do głębokiej wody w pełnej zbroi to utonie.
Cersei wspomniała o Złotej Kompanii i myślę, że nie bez podstaw. Jej jedynym sojusznikiem jest żelazny bank
Koleś nurkujący w pełnej zbroi, uratował brata kilka odcinków temu, karzeł ma dług, a do tego jeszcze pamięta, jak sam się topił, myślę, że blondyn zostanie wyłowiony mimo wszystko
moze bronn przejdzie sie po dnie tego jeziorka czy tam rzeki i tak go wyciagnie heheheheheheh
Odcinek był krótki, najkrótszy z całej serii, stąd też czułem, że mało się dzieje. Do tego tym razem nie pędzili do przodu, zrobili tło dla rozmów, były pełniejsze, co zajęło trochę czasu. Na dodatek poprzednie odcinki zaserwowały wiele wydarzeń. Właściwie, poza kilkoma dodatkami, odcinek skupił się na bitwie i powrocie Aryi. Plus kilka rozbudowanych scenek rodzajowych Stąd Twoje wrażenie jest prawidłowe.
Prawdę mówiąc podoba mi się to bardziej, nawiązuje do klimatu pierwszej serii, niż pędzenie na łeb i szyję z akcją. Gdyby tylko sezon miał 10 odcinków, nie 7…
a dzejmi mogl tą włocznia rzucic w danke zanim smok w niego zionol ogniem, tyrion mial racje ze to idiot
Odcinek jako całość – niezły, ocenę winduje bitwa.
Gdyby liczyć ostatnie minuty, a dokładniej bitwę, dałabym 8/10.
Przez pierwsze 30 minut wiało nudą… Dostaliśmy Bronna strzelającego focha, bo nie dostał tego co dostać chciał….
Jaime zachowuje się dalej co najmniej głupio, patrzy od prawa do lewa, nic nie mówi, a jak już coś czyni, to czyni głupio. Totalnie zmarnowali potencjał tej postaci…
Littlefinger mógłby już zginąć (tak samo jak Varys), bo z każdą sceną twórcy pogrążają tylko tą postać… Jak słyszę,że on stoi po jakiejś stronie to mam ochotę wyrzucić telewizor przez okno….
Potem było poświęcenie 10 minut na gadki typu „Jestem Arya”, „Nie, nie jesteś”, a potem miała miejsce scena jak z „Tajemniczego ogrodu” (odwiedziny Brana w ogrodzie) i dalej rozmowy o niczym!
Malowidła jaskinne były świetne, dawno się tak nie uśmiałam. Jak ktoś tu wcześniej napisał – Danka nie uwierzyła w słowa, ale od razu zmieniła zdanie jak zobaczyła te bohomazy.
Swoją drogą, to było świetne. Przez pół sezonu Danka i jej doradcy spiskowali, planowali, knuli, obmyślali strategie…. Aż Matka Smoków tupnęła obcasikiem i powiedziała „Walę to, siodłać mi smoka, robimy nalot na królestwo!”. Serio to musiało zająć aż tyle czasu gadania o pierdołach?
Odcinek ratuje tylko scena bitwy. Widowiskowa, krwawa, ognista! Oglądałam ją z gęsią skórką! Piękne były miny Jaime’a i Bronna, kiedy najpierw usłyszeli, a po chwili zobaczyli na niebie smoka.
Przymrużę oko na fragment, kiedy Bronn powiedział do Jaime’a,żeby uruchomił maszynę do zabijania smoków, na co ten mu odparł,że nie może tego zrobić jedną ręką… Już widzę te memy, na których Bronn prosi kolegę,żeby mu otworzył puszkę, a ten mu na to,że nie może, bo ma jedną rękę 😉
No i zakończenie – czekam na docinek piąty! Końcówka przypomniała mi, dlaczego tak polubiłam ten serial – trudno mi powiedzieć, czy będę się cieszyć, czy smucić gdyby zginął Jaime czy Danka, bo lubię obie postacie.
– Lord Snow
– Król Snow, nie …. żle brzmi, Król Jon
haha, Davos dyplomata pełną gębą h
albo Rickon, Dickon i śmiech Bronna ;d
Gdyby Bronn zabił drogona byłby normalnie Ser Bronnem Smokobójcą
„Stoicie przed obliczem sir Bronna z Czarnego Nurtu, Właściciela Nieotrzymanego Zamku, Niedoszłego Lorda Wysogrodu, Prawie Smokobójcy, Niemalże Pogromcy Króla Stannisa”
Awesome!
Z jednej strony Danka wygrała, ale lannisterowie nie wypadli z gry, bo stracili tylko, część zaopatrzenia, i część wojska (straż tylna), a reszta z złotem jest już w KL, więc jestem zadowolony 😀
Wyjdz bo piszesz to samo x10 na stronie westeros
Bardzo podobało mi się ujęcie, jak wreszcie zobaczyliśmy najeżdżających dorthackich wojowników, a chwilę później pojawiła się Danka na smoku.
Trochę na minus pojedynek Aryi z Brienne. Jak mała dziewczynka mogła tak łatwo blokować Igłą ciosy zadawane przez jedną z najsilniejszych kobiet w Westeros?
Ale z 4 odcinków 7 sezonu ten podobał mi się najbardziej.
Izabela… ponieważ to nie był pojedynek, tylko sparing. Gdy Brienne puściły nerwy i użyła swych warunków to kopniakiem wysłała Aryę na drugi z księżyców. Sparing ćwiczy technikę, umiejętności. Gdyby włożyła całą siłę w swoje uderzenia to złamałaby Igłę, a gdyby jej miecz był ostry, nie ćwiczebny, to pewnie rozpłatałaby też Aryę na pół. O ile ta by jej wcześniej nie zabiła nie w walce mieczami, ale nożem, jak skrytobójca. Sparing to jednak sparing, nie walka na śmierć i życie 😀
Trochę rozczarowuje efekt treningu Wodnego Tańca u Aryi. Brienne rusza się jak mucha w smole, Arya jest o wiele szybsza i spokojnie mogłaby jej trochę pokłuć podbródek tą igłą, zamiast usiłować parować wielokrotnie cięższe ostrze. Takich głupot się tam uczyła?
Moje pytanie brzmi: co takiego wieźli w wozach, że wybuchały od ognia Drogona jakby były wypełnione dynamitem? Jakiś alkohol? 🙂
Dla mnie w odcinku istniała wyłącznie bitwa oraz pojedynek Aryi, reszta to w miarę zjadliwy bełkot.
Ten dzikus z dothraków zirytował. „Twoi nie potrafią walczyć”. Łatwo się wymądrzać, gdy wróg jest palony żywcem i ucieka w strachu przed smokiem. Zderzyliby się z ustawionym szykiem pik, w swych skórach i z sierpami do sianokosów… a i tak mając przewagę liczebną i walcząc jako konnica z piechotą. Nawet jakby wygrali to by potem liczyli długo swoje straty. A zamiast tego się wymądrza jakiś typek na wzgórzu. Nawet stodoły nie potrafią zbudować, więc robią po krzakach, a cieszą się bo smok odwalił za nich większość roboty.
Mam nadzieję, że dothrakowie zetrą się jeszcze, bez smoka, z konnicą i rycerstwem. Nie wystraszonymi pogorzelcami. Smutna była ta bitwa. Ta rzeź, koszmar. To trochę jak użycie broni atomowej, zmiana reguł gry, ale na coś strasznego. Ten ból i nienawiść w oczach ludzi, gdy patrzyli, jak ich przyjaciele, towarzysze, z którymi dopiero co rozmawiali, dobrzy żołnierze i ludzie bezradnie płoną żywcem, wrzeszcząc w bezsilności i bólu. Okropne.
Jeżeli to Daenerys sprowadza – barbarzyńców i smoczy ogień, to oby nie zasiadła na Żelaznym Tronie.
Najlepsze, że mówił o tym, a sam walczył ? No właśnie xD
Dokładnie. Jakoś nie trawie dothraków po prostu. „Cywilizacja” oparta na grabieżach, gwałtach, niewoli, kradzieży, gardząca kobietami, traktująca innych jak przedmioty, nie potrafiąca nic stworzyć, tylko niszcząca i przekonana o swojej wyższości nad „owcami” w postaci ludności cywilnej w Essos. Owszem, pewnie by wygrali. Pamiętajmy jednak, że to była lekka konnica, a nawet do prawdziwej lekkiej konnicy startu nie mieli. Skóry, sierpy. Mieli przewagę, ale skończyłoby się masakrą. Pierwsze uderzenie by rozbiło szyk, przy dużych stratach, potem jednak zaczęłaby się walka bez impetu. I ludzie w skórach z miedzianymi sierpami przeciwko wojsku w zbrojach i z żelazem. Jak to stwierdził Bronn, zalaliby liczbą. Jednak uśmiech zniknąłby im z twarzy podczas liczenia strat. Mam nadzieję, że prędzej czy później tych dzikusów ktoś wybije, bo to groźba dla każdego człowieka.
Myślisz ze Dany bedzie miala problem ze straci dothraków ? przejmie stolice pokonaja Nocnego Króla i dothracy beda niepotrzebni
dothracy bedo nowymi rekrutami do armii nocnego krula
Oby wtedy ich odesłała, dothracy to zakała ludzkości.
W książce Dorthrakowie są stylizowani w części na Mongołów, przynajmniej jeżeli chodzi o zasady walki (sporo konnych łuczników, dość lekka, wytrzymała jazda, na szybkich, ale małych koniach), brak im jednak taktyki i uzbrojenia z okresu wielkich podbojów, co może zmienić odpowiedni dowódca i odpowiednie wyposażenie. Nie zapominajmy, że armia Mongołów bez trudu poradziła sobie z rycerstwem europejskim, a jej odłamy przez wiele wieków uprzykrzały życiem nam i rusinom, aczkolwiek sami Mongołowie nie zetknęli się nigdy z pełnym średniowiecznym rycerzem, wyposażonym w pełną zbroję płytową, dlatego ciężko powiedzieć jaki by był rezultat takiego starcia (okresy wojen mongolskich w Polsce i na Węgrzech to jednak jeszcze trochę wcześniejszy okres płatnerstwa). Wszystko zależy od tego, czy rycerze nabrali by się na sztuczki mongołów typu pozorowany odwrót czy też nie. Bez wątpienia jednak zabójcą ich umiejętności był wynalazek prochu.
Mongołowie zetknęli się z ciężką jazdą i dostali od niej łomot. Konkretnie od Mameluków w XIV wieku.
No wreszcie fajny odcinek!
Poprzednie trzy to było nudzenie słabymi dialogami nie mówiąc o Casterly Rock i Wysogrodzie. Równie dobrze jakby po napisach końcowych dodali takie PS. Nieskalani zdobyli Casterly Rock ale są w dupie przez flotę Eurona i Wysogród upadł.
Aria wraca do Winterfall i powtórka sceny z pierwszego sezonu, bardzo fajnie to wyszło. A ta mina Sansy gdy uświadomiła sobie że tylko ona się niczym nie wyróżnia z rodzeństwa, ot taka sobie nudna Sansa…
Tylko Littlefinger nadal jest zepsuty i nic się z nim nie dzieje… Poszukajmy wilkora Jona! Może jest głodny!
Sansa się wyróżnia! Jest jedyna normalna, wśród tego cyrku to największe wyróżnienie 😀
Odcinek fajny, można się przyczepić do pewnych detali tylko po co? Czy to coś zmieni? Nic. Wbrew pozorom fajnie wyszło spotkanie Aryi i Sansy. Dziewczyny mają dystans jak miały ale już jest lepiej, Bran to już wrona więc nie oczekuję uczuć od niego. Jednak ładnie wyczekał LF i rzucił mu z tym chaosem. Baran czeka na powrót Jona żeby przekazać mu detale, tylko czy Arya poczeka z LF bo myślę że on jest na jej liście. A Jon zaczyna romanse z Danką i już prawie buziaczek aż Danka i to jej zegnij kolano, chyba ze tym razem po co inne bo była podniecona na wieści o Misandei i Robaku. Davos rzeczywiście w mowie jest królem salonów. W bitwie szkoda że był tylko jeden smok bo było by więcej grillowania. Dany ma smoki a Jamie ma Brona, który jest szybszy i sprytniejszy niż Dothraki i smoki. Dhotraków nie wiem czemu się czepiacie, w końcu mogli wykonać szarżę a nie tylko chodzić za tą Danką od miasta do miasta jak cygański tabor. Pytanie czy Jamie umie pływać bo w tych swoich złotych ciuszkach i rączką też złotą może być trudno skoro jeszcze nie przytomny, myślę że ktoś go wyciągnie, pewnie szybki Bron, teraz nie pozostaje nic jak tylko ściągnąć resztę sił i może Dorne i oblegać stolicę. W stolicy mają złoto ale złota jeść nie będą a zboże się spaliło.
Zapewne wyciągnie go Tyrion, a Jaimie stanie się jeńcem Zrodzonej w Burzy.
Potem zapewne Tyrion jakoś go uwolni, podobnie jak uczynił to Jaimie będąc w odwrotnej sytuacji, jakiś czas temu (;
I Jaimie zabije Danke siedzącą na klopie z kuszy , achh to by było piękne <3
Może mi się wydaje ale Bronn stracił dłoń od smoczeego ognia jak ratował Jaimiego
🙁
chyba przedawkowales serial
Littlefinger vs 3 Małe Wilki ^^ Paluszek jeszcze nie wie jak bardzo ma przerąbane. Aryi potrafiąca odczytać kłamstwa, Bran widzący wszelkie przeszłe i teraźniejsze wydarzenia i Sansa która lubi karmić pieski… Czy widział ktoś Ducha bo chyba nadeszła pora karmienia…
Po komentarzach ludzi, którzy obejrzeli odcinek dzięki wyciekowi, spodziewałem się więcej, ale i tak źle nie było.
Spotkanie Aryi z rodzeństwem poruszyło, reakcja Sansy na „listę śmierci” bezcenna, starsza Starkówna nadal patrzy na Aryę jak na zbuntowaną dziewczynkę. Dopiero słowa Brana ukazują Sansie prawdziwą twarz siostry. Trójoka Wrona jest też jedyną osobą, która poznaje dawnego Littlefingera w obecnym, choć sztuka ta nie udaje się nawet widzom serialu. Scena ze sztyletem zrobiła mi nadzieję na powrót króla, bo odkąd przybył do Winterfell, nawet małym palcem nie kiwnął, a teraz już musi, inaczej będzie mieć olbrzymie kłopoty. Choć właściwie powinien już być truposzczakiem, nie rozumiem czemu Bran nie podzielił się swoją wiedzą z siostrami, nawet jeśli przyjąć że nic go już nie obchodzi dawne życie (scena z Meerą na plus), to i tak, pozbycie się Littlefingera powinno wyjść z korzyścią w perspektywie walki z Innymi.
Scena w jaskini… byłoby okej, gdyby nie końcówka. No dobra, i tak nie byłoby okej, ale na pewno lepiej niż wyszło ostatecznie. Dany uwierzyła w armię ciemności… po czym skrytykowała Jona za to, że wobec takiego zagrożenia nie potrafi zrezygnować z dumy i nie chce przed nią kleknąć. Co gorsza tej hipokryzji nie dostrzega ani ona sama, ani Jon, Dedeki też jej najwyraźniej nie widzą, bo zupełnie zepsuli scenę która przecież miała bardzo mały potencjał.
Potencjału nabrała natomiast Missandei, po tych dziwnych dialogach z Davosem zaczynam zastanawiać się czy, zgodnie z pewną teorią pewnego fana, w obozie Matki Smoków nie ma nikogo, również w serialu. Choć być może to tylko kolejny Syrio udający Neda z twarzą Aryi. Ale w takim wypadku, rozmowy Cebulowego Rycerza z tłumaczką nie wprowadzałyby zupełnie nic.
Na koniec – bitwa. Mam mieszane uczucia. Z jednej strony, wreszcie ujrzeliśmy siłę smoków, czy raczej smoka, w pełnej okazałości. Napalm zesłany na armię Lannisterów i panika jaka wdarła się w ich szeregi wyglądały niezwykle widowiskowo, podobnie jak Dany przysmażająca plony Tyrellów, zdrowo, bo bez dodatku oleju. Niestety zagapiła się i nie wyłączyła ognia na czas, przez co zapasy dla jej wojsk poszły z dymem. To chyba najbardziej racjonalne wytłumaczenie, bo nie potrafię powiedzieć po co miałaby niszczyć zaopatrzenie, które jej armia właśnie miała przejąć. To jest problem jaki mam z tą bitwą – robiła wrażenie od strony wizualnej, ale logiką nie grzeszyła. Jak widać Ogólnowesteroski Związek Zwiadowców i Szpiegów nadal strajkuje, nieprzerwanie od 5 sezonu, bo jakim cudem nikt nie zauważył, że do ataku na kolumnę z łupami przygotowuje się horda Dothraków i olbrzymi smok? To już trochę więcej niż 20 dobrych ludzi. Ale zostawiając to, muszę przyznać, że było też kilka dobrych momentów, jak Tyrion patrzący na masakrę Lwów z zachwytem zdecydowanie mniejszym, niż pewnie sam by się tego spodziewał i wyraźnie obawiający się o życie brata. Bronn tradycyjnie pozmiatał, choć jego bohaterski bieg do skorpiona zakończony zestrzeleniem smoka był już nieco przesadzony.
Ogólnie odcinek nienajgorszy, a przede wszystkim dający nadzieję na zwroty akcji w kolejnych epizodach.
Dael, może rozbudujesz pomysł RLG i stworzysz kontynuacje cyklu pt. „Nocny Król miał rację”? Mam dużą sympatie, bo to dzięki niemu poznałem fsgk.
nocny krol zyje tylko w serialu
Nocny Król? Nie bardzo. Ale Joffrey… Hmmm…
Zamiast Joffreya wziąłbym Tywina na warsztat, bo trudno mówić, by Joffrey miał rację. Nawet mimo jego pomysłów w postaci zniesienia feudalizmu i stworzenia centralizacji państwa (co, to ostatnie, takie dobre nie jest, jak pokazuje historia samorządności). Tywin zaś, co do samej wojny chociaż, miał zdrowe podejście.
Hehehe twórcy serialu chyba nie wiedzą ile waży złoto, ale to już chyba norma w amerykańskich produkcjach 🙂
Btw Daelu „Ale ilekroć fabuła dotyczy Starków, ilekroć dzieje się coś kolosalnie ważnego i trzeba precyzyjnie uderzyć we właściwą strunę – serial staje na wysokości zadania.” C-coś się popsuło….
No, trochę. Mówiąc szczerze to Sansa jest najsłabszym ogniwem.
Czy Dael po raz któryś napisze, że sceny akcji, bitwy itp wychodzą twórcom zdecydowanie lepiej niż dialogi i wątki?
Mimo że druga połowa odcinka była, nie oszukujmy się, genialna, to niestety w pierwszej połowie było kilka słabych wątków, rozwiązań itp. Niemniej ten odcinek spokojnie może walczyć z odcinkiem drugim o miano najlepszego w tym sezonie. To znaczy, że ten sezon ma już dwa dobre odcinki czyli prawie tyle samo co poprzednie dwa sezony.
Pozostaje tylko liczyć, że forma utrzyma się do końca tego sezonu.
Podpisuję się pod wszystkim co napisałeś. Dwa dobre odcinki, dwa średnie. Ogólnie wygląda to zdecydowanie lepiej niż dwa poprzednie sezony. A jako że – na ogół – ostatnie odcinki są najlepsze, to myślę, że może być całkiem nieźle.
Ale bardzo wiele zależy od tego, kto będzie scenarzystą i reżyserem. Bo w przeciekach jest dużo potencjalnych głupot.
Powiedziałbym, że w tym odcinku dialogi były już lepsze. Pewnie dlatego, że nie skracano by się zmieścić w czasie, miały tło, większą lekkość, włączyły się postacie dziewięcioplanowe, takie jak Pinky i Mózg. Wcześniej w sezonie rozmowy wyglądały wręcz na urwane i informacyjne.
A no lepsze, ale dalej odstają od scen przykładowych batalistycznych. Wspomniany dialog o Robaku i Missandei, czy też Daenerys wierząca w rysunki zrobione przez Avallacha jednak kują w oczy.
Rysunki zrobił Davos. Danka pewnie to przeczuwa, ale tak brak jej chłopa, że uwierzyłaby we wszystko by się zbliżyć i by Jon klęknał i uczynił z niej drugą Ygritte.
Jak dla mnie odcinek spoko. 😀 zresztą jak każdy inny – ja wymagający nie jestem.
Ale w sumie ja też nie o tym – bo na kanale jakbyniepaczeć na jutube pierwszy raz zderzyłem się z teorią, że Bran może być Nocnym Królem. Co na to Dael? Było to już gdzieś poruszane? [Teorie śledzę od początku i każdą czytałem wraz z komentarzami] ale może coś jakoś przegapiłem. 🙂
Pozdrawiam. I chylę czoła jak zawsze za to co robicie. 🙂
tak na pewno, a ten gostek w hardhome to jakis podrzedny bialy wedrowiec
Dzięki za miłe słowa.
W jakimś komentarzu już ktoś o Nocnego Króla i Brana pytał. Nie, to nie ma sensu. Ani w książkach (gdzie – nawiasem mówiąc – Nocny Król w ogóle nie jest Białym Wędrowcem, i do tego od dawna nie żyje). Ani w serialu, gdzie przecież widzieliśmy stworzenie Nocnego Króla przez Dzieci Lasu.
Teoria zakłada, że Bran cofnął się w wizji do momentu stworzenia Nocnego Króla i wwargował się w tego mężczyznę którego przemieniono. To nadal jest bez sensu, bo nie widzę powodu, by Bran miał tak zrobić, ale przykład Hodora pokazał, że można zmieniać przeszłość, więc niektórzy uznali, że fajnie będzie jak Stark okaże się głównym złym serialu. Widziałem już na YouTube teorię, że Tyrion jest dzieckiem Daenerys, przeniesionym w czasie i przestrzeni przez Mirri maz durr i przy takich teoriach ta poprzednia wypada całkiem nieźle.
Tak, teoria D+D=T, czyli tzw. „wędrujące macice”… Czego ci ludzie nie wymyślą…
Czyli nie zgadzasz się Deal z słynną teorią o Branie.
Ta pani ma pewne argumenty, ale mają pewne dziury.
https://www.youtube.com/watch?v=Asxh4JNt3Xk
Brann to jest nocny król z czego wlasnie sobie sam zdał sprawę. Jestem tego pewien
no i dael co piszesz ze to sie sprawdzilo „Na Smoczą Skałę przybywa Theon, lekko poturbowany przez swoich kolegów. Jon go ułaskawia.”
chyba ogladales inny serial
Przybywa? Przybywa. Poturbowany? Poturbowany. Ułaskawia? No, przebacza. Jak zwał, tak zwał.
nie był poturbowany przez swoich kolegow, no chyba ze poza kadrem xD
No to żeś wyłowił szczegół….
Dokładnie. Przecież Theon przybył do Cytadeli, cały w fiołkach i pełen energii jakby się jabłek nażarł, a Jon go ściął na powitanie 😉 Nic się nie sprawdziło, jak Dael mógł się tak pomylić 😀
nie pij więcej pls
Wesoła analiza i podobała mi się, ale muszę porobić za adwokata diabła. Ktoś musi, nie kamienujcie ani nie rzucajcie na żer smokom 😀
„Ale zbijanie ciężkiego, półtoraręcznego miecza krótką szpadą było absurdem, którego nie mogłem przełknąć. No, chyba że w Domu Czerni i Bieli uczą jak zawieszać na chwilę zasadę zachowania pędu.”
Pamiętajmy, że Brienne nie chciała zrobić krzywdy Aryi. Tutaj mała wredota wykorzystała jej podejście. To był sparing, nie walka. Takie tam trącanie się mieczami, aż Brienne się wkurzyła i posłała kopniaka a potem wkładając naprawdę siłę w ciosy wytrąciła Igłę z rąk Aryi.
Czerwona Twierdza to nie czysto militarny cel. To samo mówili rebelianccy terroryści atakując Gwiazdę Śmierci. A tysiące sprzątaczek, obsługi i gości? 😀
Co do taktyki dothraków to pamiętajmy… że to nie jest wojsko zdyscyplinowane, tylko banda dzikusów, którzy tak nauczyli się walczyć i siać strach na chłopach i kobietach w Essos. Wiem, że z punktu widzenia taktycznego te kilka szczegółów było absurdalne, jednak można to wyjaśnić ich brawurą i pewnością siebie oraz berserkowym zapałem 😀
I… w sumie tyle. Mało tego diabłoadwokacenia z mojej strony, gdyż analiza bardzo mi się podobała; chociaż nazwałbym ją raczej streszczeniem.
Co do oceny dhotrakow to nie moge sie zgodzic bo malo wiemy o ich taktyce wojennej tylko tyle że wykorzystują liczną jazde, jednak istotne sa 2 sprawy. Za wąskim morzem wszyscy ich się boją a jest tam sporo kompani najemniczych i duzo bogadych miast z dobrą obronną mimo wszystko o dhotrakach każdy mowi z szacunkiem. A na przedstawionej bitwie, scenarzysci dodali duzo od siebie jednak zaraz po wylomie oni rozjezdzaja sie na boki i atakuja dosc rownomiernie wiec nie do konca bym ich okreslal jako niezdyscyplinowanych. Moze ich zwyczaje sa bardzo proste ale maja byc ukazani jako bezwzgledni lupiezcy a to nie oznacza ze sztuke wojenna z ktorej żyją maja na niskim poziomie.
Dothrakowie byli do łyknięcia, bo można było założyć, że kilku z nich to po prostu debile albo szaleńcy, a całość była wkomponowana w bitwę, która była nie tylko miła dla oka, ale i całkiem zgrabna od strony taktycznej. Tak jak pisałem – formowanie czworoboku przez tarczowników to była fajna rzecz, którą rzadko widzimy w telewizji czy kinie. Jakby jeszcze do tego wykorzystali wozy, żeby stworzyć wagenburg, to bym był wniebowzięty. No, ale na to nie było czasu.
Gorzej z walką na miecze, bo tutaj naprawdę problemem jest fizyka. Mieczem długim nie da się machnąć „lekko”. Tak samo jak nie można lekko uderzyć siekierą (chyba, że naprawdę nie bierzemy zamachu). Grawitacja i ciężar broni robią swoje, a inercja nie pozwala broni wyhamować. Z tego samego powodu nie można przy pomocy broni bardzo lekkiej odbić uderzenia bronią ciężką. W końcu siła to iloczyn masy i przyspieszenia. Gdyby Arya schodziła z linii uderzenia, albo nawet używała szpady do tego, żeby ostrze przeciwnika trochę zsunąć z linii natarcia (choć na to też szpada jest za krótka) to jeszcze bym to jakoś przełknął. Ale takie zatrzymywanie i odbijanie miecza Brienne było po prostu niewykonalne.
Można jednak nie wkładać siły w cios. A Brienne akurat mogła „lekko machać”, panuje nad ciężarem miecza z powodu swojej siły, robiła raczej krótkie wyjścia niż zamachy. Gdy robiła zamachy to Arya uskakiwała, parowanie było w przypadku krótkich i dosyć szybkich wyjść.
Co do wozów to sam byłem zaskoczony, że nie użyli ich do sformowania obrony. Może nie było na to czasu. Tak czy siak to powinno znaleźć się w analizie jako rzecz mało zrozumiała. Chronienie wozów, zamiast użycie wozów by chronić siebie przed lekką jazdą.
Ten miecz by musiał ważyć z 1kg w takim razie. A waży raczej z 30
Wydaje mi się, ze igla jest bardzo wytrzymalym mieczem ze wzgledu na swoj kształt.
Zasady fizyki przy walce Aryi z Brienne się DaeLowi nie podobają, natomiast te same zasady rządzące unoszeniem się smoków w powietrzu już są OK. Sztabki złota są beee, bo u nas wymyślono je w XIX wieku – tyle, że akcja nie dzieje się u nas tylko w Westeros. A w Westeros wszystko może być inne, włącznie z prawami fizyki, wytrzymałością materiałów itp.
Tu chodzi o przyjętą konwencję. Gra o Tron toczy się w świecie, który pod każdym względem przypomina późne średniowiecze, ale żyją w nim mitologiczne stworzenia, i od czasu do czasu mamy do czynienia z (mało widowiskową) magią. To jest konwencja, którą serial sam sobie narzucił. Gdybyśmy w poprzednich sezonach dowiedzieli się, że (dajmy na to) Tancerze Wodni potrafią siłą woli zwiększać masę trzymanych mieczy, to nie miałbym z tym problemu. To by był element ustanowionego wcześniej świata. Bez tego, to po prostu głupi wyczyn choreografa walk, który stasznie zgrzyta.
Zresztą z magią jest tak samo. Nie wiemy wszystkiego o jej działaniu, tym niemniej gdyby w tym odcinku Podrick wyjął różdżkę i rzucił „expeliarmusa”, to chyba mielibyśmy z tym pewien problem. Przynajmniej ja bym miał, nie wiem jak Ty.
Sztabki są be dlatego, że zaczęto je stosować z powodu całego szeregu innych przemian wywołanych przez Oświecenie (m.in. standardyzacja miar i wag) i rewolucję przemysłową. W realiach średniowiecznych to pasuje jak pięść do nosa. I znów – gdyby świat PLiO był z definicji udziwniony pod względem technologicznym, z jakimiś elementami steampunku, to można byłoby to kupić. Ale bez tego mamy po prostu głupotkę.
Choć, jak chyba wspomniałem – sztabki to mały problem, walka na miecze trochę większy. Ale ani jedno, ani drugie nie popsuło w gruncie rzeczy niezłego odcinka.
Mimo wszystko nie rozumiem dlaczego konwencja może zakładać gwałcenie równania Bernoulliego, a już zasady zachowania momentu pędu gwałcić nie może.
Jedno jest wbudowane w założenia serialu organicznie, od samego początku. Drugie – nawet przy założeniu, że wynikało nie z błędu (jak sądzę ja), ale było celowe – pojawiło się znikąd. Zadam Ci inne pytanie, które może lepiej podkreśli tę różnicę. Czy gdyby w następnym odcinku Dany zaczęła ni z tego, ni z owego latać na miotle, to według Ciebie też wszystko byłoby z serialem w porządku?
Deal od jakiegoś czasu krąży po świecie teoria o Branie. Jakie jest twoje zdanie na ten temat ?
Wiem, wiem. Już chyba ze trzy razy odpowiadałem na to pytanie. W skrócie – bzdura. W książkach kompletnie niemożliwa, w serialu baaaaardzo mało prawdopodobna.
Odcinek jak dla mnie najlepszy z całego 7 sezonu. Z czystym sumieniem daję 8/10. Dawno już podczas oglądania tego serialu nie zdarzyło mi się, żebym jakąś scenę przewinął i obejrzał ponownie – a tutaj tak zrobiłem, gdy Littlefinger opowiadał Branowi o chaosie, a tamten mu odparował, że chaos jest drabiną. No piękne 🙂 Dwukrotnie cofnąłem ten dialog, żeby oglądać minę Littlefingera 😀 A poza tym na plus spotkanie Aryi z Sansą i z Branem. No i rzecz jasna bitwa. Nawet, jeśli zastosowano kilka chwytów typowo hollywódzkich, typu Bronn zeskakujący w ostatniej chwili ze skorpiona i ratujący w ostatnim momencie Jaimego 😉 Dothrakowie stający w siodłach i wyskakujący z pędzących koni to też była lekka przesada, ale pozostałe sceny bitwy prezentowały się fajnie, zwłaszcza atak Drogona i palenie armii Lannisterów więc całość generalnie śledziło się z zapartym tchem.
Jedynie zgrzytnęła mi ta wzmianka o Złotej Kompanii bo podobnie jak DaeL, ja również nie bardzo wyobrażam sobie, dlaczego niby mieliby pomagać Cersei (chyba, że na zasadzie kontry – nie lubimy Targaryenów bo jesteśmy Blackfyre’ami, a Cersei walczy z Targami więc jej pomożemy – ale wątpię, by twórcy bawili się we wprowadzanie wątku czarnych smoków, skoro do tej pory bezlitośnie wszystkie poboczne wątki ucinali). Wprawdzie Złota Kompania to najemnicy więc teoretycznie Żelazny Bank może ich po prostu wynająć dla Cersei, ale i tak nie widzę tego w sensie czasowym (w tym sezonie raczej nie ich nie będzie, a kolejny będzie już sezonem kulminacyjnym i skupi się na walce z Innymi więc gdzie tu jeszcze czas na wprowadzanie kolejnej armii). Skoro do tej pory ich nie było, a scenarzyści wycięli Młodego Gryfa i Jona Conningtona to niech lepiej już sobie Złotą Kompanię podarują…
Miałam się bardziej czepiać, ale nie mam czego. Prawie 😉
Kiedy w serialu pojawiło się ujęcie, jak Jaime patrzy na Deanerys wyciągającą pocisk ze smoka, pomyślałam, że to jest jego ostatnia szansa na przyczynienie się do osiągnięcia zwycięstwa w tej wojnie i powinien spróbować, w szczególności, że jeśli nie to, to zostanie zabity lub pojmany.
Ja bym w jego sytuacji próbowała zrobić dokładnie to samo, a Ty się oczywiście przyczepiłeś 😉
Ale generalnie reszta recenzji bardzo dobra. Lubię, jak się czepiasz tych wątków, w których realizatorzy serialu wyraźnie pokazują brak znajomości historii i całej otoczki związanej z walkami, ekwipunkiem rycerskim itd.
Im ciekawszy odcinek, tym lepsza analiza 😀 – po 8 cytrynowych ciasteczek.
P.s. czy mi sie wydawało, czy podczas bitwy zaczął padać śnieg?
Możliwe, że to był po prostu popiół.
DaeL NIE POLECAM OGLĄDANIA I OBRAŻANIE TEGO SERIALU
To jest takie wnerwiające i to totalnie jak nie potrafisz pisać recenzji i te twoje żarciki, jakim trzeba być DEBILEM, aby ocenić odcinek na 7 7!!!!!
Kaleczysz serial widać, że nie nadajesz się do recenzji Gry o Ton daj to komuś innemu, a nie oceniasz to na tak debilną ocenę i piszesz, że odcinek jest lepszy nie bo 6 a 7 to nie ma praktycznie różnicy.
Zobacz jak oceniają ludzie i pisz dopiero recenzje a oceny wystawiaj nie czytając spoilerów bo wszystko wiesz i o wszystkim słyszałeś i ooo, ale to głupie to nie to nie nie tak pisz te szalone teorie, bo takie coś trzeba hejtować i 50% ludzi tak uważa.
Możesz nawet to usunąć możesz napisać ale to moja recenzja ale na serio nie pisz że myślałeś to oceny 10/10 a ocena DaeLa 5/10 to jest różnica a jak odpiszesz najsensowniejszym argumentem to jesteś bogiem bo po recenzji widać że się nie znasz na tym Pozdrawiam.
Ps: możesz mnie kojarzyć albo i nie ale serio widać, że nie zbyt ci się to udaje.
Dael strasznych masz hejterów.
To oznacza prawdziwy fejm. 🙂
Tak hejt bo trzeba bo naprawdę recenzje już wkurwia^^
Zjedz snickersa.
Jak ci się nie podoba to nie czytaj. To chyba jest proste, nie sądzisz?
A ktoś Ci każe to czytać? Lub ogólnie odwiedzać tą stronę? Może innych denerwuje że wyzywasz innych od debili bo mają inne zdanie. Każdy ma swoją ocenę ale widzę że jak inną niż twoja to jest „debilem”. Na tym polega recenzja i lepiej jest jak autor potrafi też spojrzeć na niedociągnięcia i o nich napisać. Coś z tobą jest nie tak, wnioskuję po formie twoich wypowiedzi.
o.O
Serio?
o.o
zabiłam się facepalmem
Piłeś – nie pisz.
jestem w szoku. a Ty sie naucz podstawowych zasad skladni i interpunkcji, zanim popelnisz nastepny taki post w internecie. #TEAMDAEL !
Wiesz co, muszę jeszcze Twojego posta przemyśleć. No nie da się ukryć, że uderzyłeś w czułą strunę.
…
…
…
…
…
Nie dobra, jaja sobie robię. Przyznam, że nie skojarzyłem Cię od razu, potem wyszukałem sobie Twoje komentarze na stronie, przekonując się, że nie pierwszy raz odchodzisz od zmysłów. A potem znalazłem naszą konwersację mailową. Więc zamiast robić sobie tylko i wyłącznie szyderę, odpowiem Ci inaczej. Masz – zupełnie jak Cersei – jedną pozytywną cechę. Odwagę. Pojechać nieskładnym rynsztokiem to umie każdy, ale niewielu odważyłoby się to zrobić wiedząc, że adresat zna Twoje nazwisko. Więc za ten szaleńczy akt odwagi należy Ci się uznanie.
Za całą resztę raczej współczucie. Piszesz jak dziesięciolatek, który od dwunastu lat nadużywa alkoholu. Piszesz w sposób żałosny, udowadniając, że nie tylko nie potrafisz w sposób składny wyrazić swoich myśli, ale najzwyczajniej nie rozumiesz najbardziej podstawowych spraw.
Mogę tylko mieć nadzieję, że to choroba młodego wieku, z której z czasem wyjdziesz. I może kiedyś sam będziesz się jeszcze z tego wszystkiego śmiał. Ja pośmieję się jeszcze dzisiaj, drukując sobie kilka Twoich ostatnich postów. Gdyby było w nich cokolwiek merytorycznego, i wartego odniesienia się, to może – mimo formy – bym to zrobił. Ale niestety niczego takiego nie ma.
Póki co – i to jest szczera rada – postaraj się unikać kolejnych moich tekstów, jeśli wywołują one tak wielki rozstrój nerwowy. A jeśli za jakiś czas oprzytomniejesz i będziesz chciał przeprosić za swoje zachowanie, to nasze drzwi będą dla Ciebie stały otworem.
„Lew nie przejmuje się zdaniem owiec.”
Taką zasadą powinieneś kierować się w rozmowie z tym Panem/Panią.
„Masz – zupełnie jak Cersei – jedną pozytywną cechę. Odwagę.”
Piękne podsumowanie 😀
Wcześniej to żeś się chyba Patryczek podpisywałeś? Widzisz, to co DaeL wskazuje jako słabe punkty odcinka wynika z jego wiedzy historycznej, pewnego wyrobienia. Tak jak człowieka który zna zasady pisowni zawsze będą razić błędy ortograficzne. Poza tym czytał książki, no a cóż od III sezonu najbardziej głęboką rzeczą w serialu była woda do której wpadł Jaime w ostatnim odcinku. Tak że dzieciaku ostygnij.
*także
DominikuB, może po prostu nie czytaj recenzji DaeLa? Tak chyba będzie najlepiej dla Twojego zdrowia.
To jest subiektywna opinia Daela, jak Ci się nie podoba to po prostu wyjdź. Nikt Ci nie każe tu siedzieć.
Pamiętaj, autorze, nie pisz nic własnego według własnych odczuć i przemyśleń. Najpierw zorientuj się, co myślą inni, a potem produkuj pod to. Tak ci dyktuje jeden kaleczący polszczyznę fan, niezdolny do pojęcia, jak ktoś może być tak bezczelny, by mieć nie do końca pochwalne zdanie na temat SERIALU. 😉
Obejrzyj jeszcze raz walkę Ślicznotki z Aryją tylko raz się osłania a głównie oklepuje miecz Ślicznotki i stosuje obroty i uniki. Nie to że by to było w realu ale ładnie wygląda. Białego Króla powinien lekko zaniepokoić sztylet z valeriańskiej stali w rękach Aryi to drugie największe niebezpieczeństwo za murem dla niego zaraz po młodej niedźwiedzicy.
biały król? jakies nowe postaci widzem wprowadzacie, no ladnie ladnie
Proszę, oto i biały król w całej swej okazałości 😀 http://www.pental.com.au/images/site/brand/WK_Power_bleach_regular_1.25L_NEW.png
Co do końcówki sceny Jon – Dany. Widzimy, że ta mu każe klęknąć, jednak nie widzimy jego odpowiedzi. Możliwe, że specjalnie nie pokazali nam tego, żebyśmy próbowali się domyślić czy to zrobił czy nie, czy uważacie, że gdyby to zrobił to zostałoby to pokazane?
Ciekawostką jest to, że Dany użyła tych samych słów, które Jon wypowiedział do Mance’a gdy próbował go przekonać do złożenia hołdu Stannisowi.
Więc z jednej strony pewnie wychodzi na lekkiego hipokrytę, z drugiej dzięki temu może lepiej zrozumieć decyzję Mance’a. Sam mówił Sansie, że go podziwiał. Słowa Tormunda przed wyprawą „Już nigdy nie będziesz klękaczem, zbyt dużo czasu z nami spędziłeś” też napawają mnie jakimś optymizmem 😉
Zwłaszcza, że Daenerys coś nie wychodzi bycie asertywną wobec Jona. Ten nic jej nie dał, na nic się nie zgodził, a ona już zdążyła pozwolić mu wydobywać smocze szkło, oprócz tego pokazała pewnego rodzaju zaufanie względem niego- zwróciła mu broń, bo jeśli dobrze widziałam to podczas wycieczki po jaskini to sobie pomykał z nią sam na sam z mieczem, do tego zwraca sie do niego o poradę w kwestii bitwy.
Dobrze by było, gdyby scenarzyści nie kazali aktorowi robić takich maślanych oczu do Dany, zaraz po poznaniu jej, bo to jakoś nie pasuje do postaci Jona, zwłaszcza tego Jona po zwróceniu mu życia.
No i nie mogę się doczekać na jakieś jego fajne spotkanie oko w oko ze smokiem. Przecieków nie czytałam, więc nie wiem czy tak się stanie, ale chciałabym.
Aryę bardzo lubie, gdy tylko nie robią z niej nieśmiertelnej zabójczyni, wiec sceny w Winterfell mi się podobały. Ah ten wzrok Sansy, gdy uświadamia sobie, że jej rodzina juz nie jest taka jak wczesniej, pomimo że tak wielu wróciło do domu.
Działań Littlefingera znów nie pojmuję, ale co tam. Najwyraźniej Dedeki robią wszystko, aby jak najszybciej pozbawić go życia, bo samodzielne wymyślanie intryg jest ponad ich siły.
Bitwa fajna – zwłaszcza smok cudowny, jednak złoto tak czy siak dotarło do stolicy, więc nie do końca wyszło tak jak na to liczyłam.
Miło zobaczyć Bronna, stęskniłam się 🙂
Ogólnie dobry sezon. W porównaniu z ostatnimi dwoma, gdzie praktycznie jedyne co trzymało poziom to wątek Jona, ewentualnie Cersei miała momenty.
Może też bardziej mi się podoba dlatego, że nie mam i nie szukam już żadnego porównania z książką i nie wkurzam się oglądając te pseudowątki typu Sansa czy Dorne.
Też się zastanawiałem nad tym, bo niby Jon taki twardy ale w ostateczności zawsze się zgadza, mogli wybrać inne wyjście, on klęknie po wojnie gdy Danka mu pomoże a ona się zgodziła bo uważa go za honorowego. Wilk syty owca cała, tylko smoki wiedzą swoje i Bran, tylko kto uwierzy Branowi, skoro on brzmi jakby mówił od rzeczy, no chyba że w cytadeli gdzieś się zaplątał akt małżeński Rhegara i Lyanny (nie pamiętam pisowni) no i akt urodzenia Jona (może inne imię) Targaryena i Sam znajdzie.
W 5 odcinku Jon spotka się z Drogonem oko w oko. Przynajmniej w zapowiedzi była taka scena. Littlefinger po prostu chciał znowu kręcić i robić co może na tle różnych osób, gdyż zawsze korzystał z innych. A tutaj Bran zbił go z tropu. Na miejscu Baelisha bym z Winterfell zwiewał, nie ma tam wiele możliwości do intryg. Jednak gdzie by się udał? Do Cersei, gdy opowiedział się za Starkami? Do Daenerys, gdy Tyrion i Varys za dużo o nim wiedzą? Wróciłby z wojskami do Doliny… ale jak by ich przekonał, że powinno porzucić Starków? Do Białych Wędrowców, gdy ci nie bawią się w intrygi? Może tylko Dorne byłoby miejscem, gdzie miałby szanse, zwłaszcza, że Dorne jest w chaosie, a chaos to drabina. Tam musiałby jednak zaczynać od początku.
Littlefinger zapędził się w kozi róg. To ta ironia, która spotyka własnego – intrygami doszedł do miejsca, gdzie nie da się intrygować. Obstawiam, że zginie od sztyletu, którym rozpętał wojnę. W Grze o Tron wszyscy padają, prędzej czy później, ofiarą samych siebie.
To jest niestety bardzo prawdopodobne, ale mam nadzieję, że jakoś dobrze to wytłumaczą, bo wojsk doliny jest w Winterfell prawdopodobnie więcej niż wojsk Starków, więc jeżeli będą się one przyglądać zabijaniu ich dowódcy to będzie to naprawdę nielogiczne.
Czy ja wiem… Wydaje mi się, że Yohn Royce i kto tam jeszcze jest z dowódców Doliny w przypadku konfliktu Sansa-Bealish o wiele chętniej poprze Sansę. Littlefingera nikt w dolinie tak na prawdę nie lubi. Gdyby taki Bran kazał zabić Paluszka, to Royce mógłby się zastanawiać, ale w przypadku Sansy Spiżowy Yohn może łatwo wytłumaczyc się z pozostawienia Baelisha własnemu losowi. Władcą Doliny jest teoretycznie Robin Arryn, kuzyn Sansy i to Robin wysłał rycerzy jej na pomoc. Gdyby spytać Robinka kogo wolałby poprzeć, na pewno wybrałby Sansę.
Littlefinger nie jest ich dowódcą.
Czy ktoś ma wrażenie, że stylizacja Jona na Neda( ten kucyk, ta bródka) może mieć jakieś znaczenie?
nie
podobno jest to najlepszy odcinek tego sezonu. Na nic lepszego już liczyć nie możemy. Te spoilery scenariusza z listopada bardzo psują chyba wszystkim doznania.
ja tam czytalem wtedy te spojlery, a w tym momencie niewiele z tego pamietam
od kiedy Jamie walczy znowu dobrze swa jedyna pozostala reka, bo przegapilam ten moment. ostatnio pamietam jak jeszcze miecz wypadal mu z reki
Zaczął trenować walkę jedną ręką dawno, dawno temu, właśnie z Bronnem. Jeszcze w czasach, gdy Tyrion był p.o. Tywina w stolicy.
To nie jest odosobniony przypadek. Quhorin półręki też musiał nauczyć się walczyć lewą ręką choć był praworęczny. Ponoć tak wytrenował lewą rękę, że walczył jeszcze lepiej niż przed wypadkiem.
No tak ale z tego co pamiętam to jamie radził sobie beznadziejnie a teraz nagle jest na levelu sprzed utraty reki
Na pewno nie walczy tak dobrze jak w solówce z Nedem w KP. Wtedy Jaime dawał Nedowi fory. Widocznie treningi z Bronnem zadziałały 🙂 .
A skąd pewność że to Bronn ratuje Jamiego? skąd miał konia jak ledwo co z skorpiona spadł? Podczas tej sceny nie widać wyraźnie równie dobrze mógł to być Dickon.
Po zeskoczeniu ze skorpiona Bronn spogląda na białego konia, tego samego którego po chwili topi Drogo razem z koniem Jamiego.
jaki drogo lol, przeciez on zdechl w 1 sezonie
Może dlatego, że nie ma zbroi i ma długie czarne włosy?
No ja osobiście mam nadzieje że w tym sezonie doczekamy się zdobycia królewskiej przystani.
hehe czeka cie male rozczarowanie
czy ktoś mi ogarnie ideę 3 galopujących koni tuż przed bitwą? bo mnie to wyglądało na jakiś pokręcony symbol, ale zupełnie nie wiem czego…
DaeLu, co o tym myślisz? -> https://www.youtube.com/watch?v=Asxh4JNt3Xk
W wolnej chwili zerknę. Ale generalnie wydaje mi się, że to jest kolejny pomysł w stylu Meery będącej siostrą bliźniaczką Jona.
Zupełnie alogiczny wywód. Po to dodano po” you” „wami, ludzmi” żeby uniknąć takiego błędnego wniosku. Szepty Szalonego króla jak powszechnie 😉 wiadomo to sprawka Bryndena Riversa. Po co Nocnemu Królowi subtelna taktyka wywiadowcza skoro widać, że preferuje ” kill’em all”. No ale w sumie to nie mnie pytałeś:)
Przy argumencie z „you” to samo pomyślałem. Nie chce mi się w to wierzyć, ale jakby się okazało, że jednak za wszystkim stoi Bran, to byłby to jakiś nieśmieszny żart.
Meera, Bronn i Hodor to trzy głowy smoka. Bronn dosiądzie Drogona, Meera lodowego smoka a Hodor, wskrzeszony przez Białych Wędrowców, nieumarłego Viseriona.
8/10
Odcinek ratuje bitwa, bo nic ciekawego się nie działo
Serio Dothrakowie stają w siodłach, żeby podnieść poziom, z jakiego oddają strzał? Chyba raczej poprawić sobie widok 😉 Koń cwałując i majtając łbem jednak sporo zasłania ;P
Ode mnie 8 cytrynowych ciastek dla odcinka, a recenzja nawet 10 ; ]
Mam dwa pytania
1.Co się stało z armią Freyów? Pamiętajmy książki że to jest 4000 żołnierzy, czyli licząca się siła
2.Czy Jamie jest Lordem Casterly Rock oraz namiestnikiem zachodu?
1. Przepadli.
2. Serial nie przykłada do tego wagi. Cersei rządzi wszystkim.
1. Gdzieś tam siedzi w Bliźniakach i Riverrun.
2. Nie jest. Należy do Gwardii, więc nie może być dziedzicem.
Co do namiestników, to ręką króla jest Qyburn. Tytuł namiestnika południa dano Randyllowi. O namiestniku zachodu się nie wspomina. Ostatnio był nim Tywin (albo Kevan, nie pamiętam) i chciał nakłonić Jaimiego do wystąpienia z Gwardii. Po śmierci Tywina, ucieczce Tyriona, rezygnacji Jaimiego, śmierci Kevana i Lancela zapewne jest nim jakiś podrzędny Lannister.
Szybkie pytanko. Czy w przypadku następnych odcinków chcielibyście oglądać stopniowe aktualizacje analizy? Bo wiadomo, że kończę tekst w okolicach 17.00-18.00. Trochę czasu zajmuje mi obejrzenie odcinka, a potem opisanie wrażeń. Ale gdybym to podzielił na kawałki, to pewnie o 15.00 byłoby już kilka akapitów do przeczytania, potem kilka następnych o 16.00, itd…
Mnie to nie robi szczególnej różnicy, ale ciekaw jestem Waszej opinii.
możesz robic te aktualizacje, mi tam nie przeszkadza xd
Uważam, że lepiej wrzucać trochę później, ale już gotowy tekst. W przypadku aktualizacji pewnie część by czytała tylko pierwszy tekst, wprowadziłoby to nieco chaosu w komentarze. To oczywiście tylko moje zdanie.
Jak będziesz informował że zaktualizowane i może co to myślę że nikt nie będzie miał nic przeciwko.
wg. mnie lepiej raz a całość. Robisz to hobbistycznie więc nie powinniśmy od Ciebie żądać że już o 10 czy 15 będziesz miał gotowy tekst.
Czy rozsyłałeś już jakieś weryfikacje maili na ebooka? Ja nic nie dostałem i nie wiem czy się już obawiać 🙂
Miałem małe, weekendowe problemy techniczne. Zrobię to dziś wieczorem.
Aaaa… choroba, no i nie dziś wieczorem, tylko jutro (w środę). Wybaczcie, lista darczyńców jest w chmurce do której nie mam w tej chwili dostępu. Proszę o jeszcze odrobinę cierpliwości. Przezwyciężymy te problemy techniczne 😉
jak to? o 15-tej?! Toż nie rozumiem, dlaczego tak późno? Z pierwszą częścią spokojnie zdążysz koło 8-ej, a jak się sprężysz to i wcześniej, co mi pasuje, śniadając poczytam…
Zawsze z niecierpliwością wyczekuję Twojego artykułu. Przyznaję, nie zawsze się zgadzam z oceną, ale przecież nie o to chodzi, zgadzać się, czy nie. Zyskuję sporo wiadomości, ciekawych spostrzeżeń i, nie ukrywam, poniekąd mnie fascynuje tak drobiazgowe podejście do książki. Serial przy okazji również otrzymuje swoją działkę analiz:), a tak to po prostu byłby oglądany.
Jestem długodystansowcem w czytaniu, więc wolę dłuższe kawałki, nawet jeśli mam na nie poczekać, i raczej „gotowca”, niż aktualizacje – to mi się zawsze źle kojarzy odkąd zaczął panować Windows.
Pozdrawiam
Wolę dostać całosc, niż ciagle sprawdzać czy cały teskst juz wpłynął
Może lepiej całość, bo jeszcze pójdziesz za przykładem Martina i po zrobieniu 5/7 analizy będziesz robił wieloletnie przerwy.
beznadziejny argument
Bardzo dobra recenzja 🙂
Mi najlepiej analizę czyta się po obejrzeniu odcinka, czyli po 21. Nie mam nic przeciwko, aby spokojnie do tej godziny zaczekać na całość.
musze przyznac, ze w porownaniu do totalnie schrzanionej bitwy bekartow te nawet mimo niektorych glupot ogladalo sie doskonale
A widzisz, akurat owa schrzaniona bitwa, miała świetną zrealizowaną wizualizację okrucieństwa wojny dla pojedynczego człowieka. Zwykle oceniamy strategię, zachwycamy się, lub nie, zdolnościami dowódców, mężnymi, bądź nie, żołnierzami.
W rzeczywistości walka jest tym, co było w tej bitwie pokazane. Kupa ludzi, bijących się z drugą kupą ludzi, a w środku owej kupy, bo każde miejsce dla konkretnej osoby było środkiem, pojedynczy człowiek, który nie mógł się wyrwać, a próby jakiegoś walecznego czyny spełzały na niczym.
Czułam strach, krew i smród. Smród śmierci, bo nie zapominajmy, że tym jest właśnie każda bitwa dla wielu uczestników.
Ktoś z Was też pomyślał tak jak ja, że Dany każąc Jonowi kleknac, miała tym razem na myśli małżeństwo?
http://www.blasty.pl/upload/images/gif/2017/08/gra-o-tron-gif_2017-08-07_20-48-20.gif
mozliwe
Że mi to umknęło! Dzięki za zwrócenie uwagi:)
„Sansa zazdraszcza (korekta – nie poprawiać!).”.
DaeLu, korekta nie jest pozbawiona poczucia humoru ;).
Ale nie wiem, czy korekta wie, że ja też je mam 🙂
odcinek był świetny, ale recenzja jeszcze lepsza 🙂
Mnie zastanowiła bardzo jedna scena z udziałem Littlefingera – po zakończonych ćwiczeniach Aryi z Brienne i odejściu Sansy kamera najeżdżając na niego uchwyciła w kadrze (raczej nieprzypadkowo) klatkę z krukiem a na twarzy Littlefingera pojawił się plan czyżby kolejna zmiana stron?
Dawno tak dobrze się nie bawiłam podczas scen z Littlefingerem. Scena z Branem bezcenna. Cytując Boltona z nowego, cudnego filmu Guy’a Ritchi: For the first time, there is something you don’t know.
Bran dał Aryi sztylet z smoczego szkła, a Trójoka Wrona nie robi nic przypadkiem. Sansa widziała umiejętności Aryii. Littlefinger również. Obawiam się, że wersji rzeczywistości, która zgotuja mu Starkowie nie przewidział.
Po raz pierwszy dostrzegam też plus tego, że serial wyprzedził książki: autentycznie rosła we mnie obawa, że Bronn zginie. A przecież ta postać skradła wszystkie sceny, w których występuje! Co do Jaimiego i jego sytuacji: myślę, ze zostanie uratowany i wziety do niewoli. Ciekawe co na to Cersei?
Jedyne rzecz, która naprawdę mnie raziła to naprawdę bezczelny teleport Dany i Dothraków. Bo albo Jaimie baaaaaardzo długo urzędował w Wysogrodzie albo Varys użyczył swojego teleportu. Ja wiem, że konwencja i nikt nie będzie pokazywał jak idą, idą i lecą ale taka natychmiastowość trochę razi. Z drugiej strony oczywiście cieszę się, że nie zostało to odwleczone do następnego odcinka.
Świetnie się bawiłam oglądając ten odcinek, dawno się nie zdarzyło, że naprawdę każdy wątek coś wnosił do fabuły.
No i Daelu świetna recenzja 🙂 Mnie akurat Twoje uwagi zupełnie nie przeszkadzają a nawet za nie dziękuję (nie miałam pojęcia, że sztabki to dopiero XIX w. 🙂 ). A co do walki Aryi i Brienn: oglądało się świetnie ale każdy kto miał w ręce półtoraręczny miecz wie, że Igła nie mogła odparować żadnego z tych ciosów 🙂
Bran dał siostrze sztylet, bo już wie, że ona zabije nim Littlefingera. On chciał tym sztyletem zabić Brana, więc teraz sam od niego zginie. No tego się na bank nie spodziewa…
„Jedyne rzecz, która naprawdę mnie raziła to naprawdę bezczelny teleport Dany i Dothraków. Bo albo Jaimie baaaaaardzo długo urzędował w Wysogrodzie albo Varys użyczył swojego teleportu.”
Ja miałam wrażenie, że zaatakowali Jaimiego niezbyt daleko od KIng`s Landing na Roseroad (złoto już w mieście, tylko reszta się ślimaczy), a z Wysogrodu tam jest na prawdę spory kawał. Zakładając, że wiadomość Danka dostałą krukiem, wystarczyło przewieźć Dothraków kawałek morzem, wylądować w jakiejś zatoczce Blackwather Bay (na tyle daleko od stolicy, że nikt by nie zauważył) i przejść przez Kingswood, albo Massey`s Hood (chyba nawet bezpieczniej) i przejść troszkę dłuższy kawałek lądem i nawet bez teleportu mogła zastać Lannisterów i Tarlych w drodze. Przynajmniej tak mi się wydaje po przestudiowaniu mapy 😀
Jamie dostanie się do niewoli i straci drugą dłoń 😛
Gdzie można zobaczyć twoje stare przewidywania odnośnie do odcinków z sezonu 7?
Nikt nie zwrócił uwagi jak przetransportowano Dothraków na kontynent.
tyrion mowil ze majo statki od tego
Daelu, tutaj na reddicie znajdziesz całkiem niezłą analizę sceny walki Aryi z Brienne, konfrontującą ją z realizmem 🙂
https://www.reddit.com/r/gameofthrones/comments/6s5zz1/everything_some_quick_insight_on_aryas_fighting/
Całkiem fajne. Gość jest bardzo litościwy, zwłaszcza w tym fragmencie:
„Obviously, her sword has no hope of blocking Brienne’s in any capacity.” 😉
Ale poza tym znajduje się tam wiele ciekawych uwag. Ja niestety nie jestem ekspertem od szermierki. Po prostu lubię historię wojskowości i broń każdego rodzaju. Ale na pewno nie mógłbym dyskutować na temat tego, jakie traktatowe formy prezentowały obie panie. Bo się nie znam 🙂
Ale jedną rzecz muszę podnieść. W tym tekście miecz Aryi nazywany jest rapierem. Chyba błędnie. W książkach to po prostu krótki mieczyk, natomiast w serialu to tzw. „spadroon”, tłumaczony na polski jako szpada.
(Nawiasem mówiąc to mamy w języku polskim niedobór nazw na broń kłującą, tak jak w angielskim jest niedobór słów na broń tnącą. Dlatego „spadroon”, „epee”, „smallsword”, to po polsku po prostu zbiorowo „szpada”, a „backsword”, „broadsword”, „basket hilted sword”, „waloon sword” i „schiavona” tłumaczy się jako „pałasz”.)
Daelu, „spadroon” nie był szpadą, tylko rodzajem lekkiego miecza, służącego zarówno do kłucia jak i cięcia. Po polsku byłby to chyba właśnie lekki pałasz?
Nie wiem dlaczego uczepiliście się niemożności „blokowania”. Ja również nie mam żadnego doświadczenia w szermierce, ale gdy czytam czy słucham wypowiedzi osób przedstawiających się jako znający na rzeczy to żaden z nich nie dopatruje się w tej choreografii prób podobnego „blokowania” greatsworda, w sensie zatrzymywania (co oczywiście nie byłoby możliwe). Widzą natomiast jak najbardziej prawidłowe i możliwe lekką bronią odbijanie, uderzenia dla spowodowania zmiany kierunku cięć i wyjścia spod nich. Stawiane zarzuty są zupełnie inne.
Masz rację. że spadroon to nie jest szpada, ale tak się to zazwyczaj tłumaczy w literaturze. Po prostu nie mamy nazwy na taki rodzaj miecza. Pałaszem trudno to nazwać, bo pałasz jest bronią o zupełnie innym rozmiarze i trochę innym przeznaczeniu (mimo że to też u nas termin zbiorczy).
Generalnie szpada (czyli smallsword, epee na razie zostawmy) powinna mieć trójkątny albo czworokątny przekrój główni i służyć tylko do pchnięć. Spadroon to prawie to samo co smallsword (taka sama wielkość, trochę cięższy, taka sama rękojeść), ale z głownią bardziej przypominającą to co widzimy w mieczach (tylko w zminiaturyzowanej formie). Dlatego smallsword służy tylko do pchnięć, a spadroon do pchnięć i cięć (ale w jednym i drugim jest kiepski).
Zakładam, że Arya miała spadroon, bo przez większą część walki próbuje mieczem ciąć. Więc jeśli to smallsword, to błąd jest podwójny. Cięcie takim mieczem mogłoby nawet nie zostawić skaleczenia.
Co do parowania – zwróć uwagę na pierwszy moment w walce. Brienne tnie z góry, Arya uderza od dołu w miecz i go kurna zatrzymuje. I to się jeszcze ze dwa razy powtarza. Nawiasem mówiąc, oklepywanie też by nić nie dało. Szpada jest po prostu zbyt lekka, żeby cokolwiek zdziałać.
BTW miecz Brienne to longsword, nie greatsword. Chociaż tutaj też nazewnictwo jest trochę mylące.
Mieczyk Bravoosów, jak było widać podczas występu Joraha na arenie, umożliwiał też zadawanie ran ciętych. A zatem jego najbliższym odpowiednikiem byłby właśnie spadroon – przede wszystkim do pchnięć, ale w jakimś stopniu też i do cięcia. Oczywiście, nie ucinania członków, ale możliwość zadawania płytkich ran w pojedynku jest też istotna. Z oglądania różnych odtwórców fechtbuchów wyniosłem wrażenie, że w szermierce, i to nawet z użyciem longswordów, przede wszystkim chodziło o takie właśnie „podcinanie” przeciwnika – stopniowe osłabianie poprzez szok, ból utrudniający manewrowanie, upływ krwi…
Co do pierwszej sceny – oglądnij ja sobie na slow. Zobaczysz, ze zupełnie nie masz racji. Arya, wredny kurdupel, wykorzystuje to, że Brienne ją z początku lekceważy. Schodzi obrotem z linii cięcia i nic nie musi blokować. Pierwsze uderzenie to takie „klepnięcie” które wcale nie zatrzymuje miecza Brienne. W zasadzie powiedziałbym, ze Arya po prostu odbija swój mieczyk od jej pędzącego longsworda, po to by w momencie gdy Brienne podnosi ostrze po nieudanym ciosie w próżnię zbić je dodatkowo uderzeniem w płaz. No, a potem markuje pchnięcie w gardło.
Zbijanie longsworda dobrze widać w tej sekwencji gdy Brienne się już wkurzyła, a Arya podniosła po kopniaku. Do czasu oczywiście, bo w końcu dzieje się tak jak pisałeś – Brienne wali prosto w Igłę która pięknym lotem opuszcza dłoń Aryi.
Owszem, błędnie. Rapier to właściwie kontynuacja miecza, tylko tańsza i dostosowana do nowych warunków pola walki. Ma nieco węższą klingę i jest trochę lżejszy, ale właściwie nie jest od niego wiele mniejszy. Ciekawostką jest fakt, że na początku używano do rapiera tzw. lewaka, zamiast przestarzałej już klasycznej tarczy. A to czego używa Arya faktycznie najbardziej przypomina krótką szpadę.
Pałasz wg. Zabłockiego to broń biała, sieczna o przeznaczeniu wojskowym. Wiem, że to śmiesznie brzmi, ale jeśli dajmy na to szlachciura miał u pasa jakiś wyrób z lwowskiej manufaktury, to była to szabla, broń użytkowo – paradna. Jeśli w ten sam kawałek metalu wyposażono lansjera albo dragona, to w starej nomenklaturze nosił on miano pałasza. I pomądrzę się dalej: „basket hilted sword” odnosi się do rapierów koszowych (masowo produkowanych przez toledańskich płatnerzy) bądź szkockich pałaszy koszowych używanych z grubsza w XVIII w. „waloon sword” to tzw. szpada walońska – schyłkowa forma rapiera, a schiavona, to po prostu schiavona, rodzaj włoskiego rapieru z charakterystycznym koszem. Te ostatnie – świetna rzecz dla kogoś o silnym ramieniu – miały do szerokie „mieczowe” głownie.
Znikam.
PS. Babsko wywija bastardem, tyle że ćwiczebnym, Arya ma rapier, „dziecięcy” ale rapier.
Pozwolę sobie nie zgodzić się. Pałasz nie ma charakterystycznego dla szabli łukowatego wygięcia i zasadniczo służy do pchnięć i rąbania, a nie do zadawanie cięć. Można by powiedzieć, że jest to szabla o prostej klindze. I nieprawdą jest, że staropolacy nie rozróżniali tych broni. Przykładem choćby wierszyk z epoki wyprawy moskiewskiej:
Oj, ostre szable nasze, ostre szable nasze
Dobre będą na krótkie moskiewskie pałasze
🙂
czy podczas 1 dlugiej nocy w dorne byla zima/snieg? czy tam zawsze jest ciepełko?
To była zima trwająca przez wiele pokoleń, naturalną rzeczą byłoby, gdyby i tam pojawił się śnieg.
Długa Noc, to odpowiednik naszych epok lodowcowych 🙂
no nie wiem czy taką nautralną, na pustyni snieg?
Nawet na Saharze w nocy zdarzają się przymrozki i temperatura jest poniżej zera. Jak nie wierzysz to pooglądaj choćby Cejrowskiego :). Długa Noc dla porównania trwała kilkadziesiąt lat.
wiem, ze temperatura spada, ale o śniegu nie slyszalem
Niedawno padał w Maroko. Ostatnim razem takie cuda działy się ok 40 lat temu.
Nawet w Dorne musiało być zimno i ciemno, jednak klimat był raczej łagodniejszy zważywszy, że Pierwsi Ludzie masowo emigrowali na południe Westeros, żeby przeżyć.
Fenomenalna bitwa. Takie emocje tylko w Grze o tron 🙂 Mam nadzieję, że następne seriale z tego świata będą zawierać smoki – sceny z tymi stworami są genialne. Szczególnie po tym odcinku, gorąco liczę na spin-off o Podboju Aegona lub Tańcu Smoków. Po za tym jeszcze jedna rzecz mi krąży po głowie. Chodzi o wątki Dany i Jona. Splot losów tych postaci jest naprawdę interesujący, ma to doży potencjał. Można to w końcu pociągnąć w różne strony i ciekawi mnie jak to się rozegra i jak prawdziwa tożsamość Jona wpłynie na całą historię. Czy twórcy serialu jakoś odpowiednio to rozegrają? Ta relacja wydaje się kluczowa dla ostatecznego kształtu zakończenia całej opowieści.
Odcinek dobry, bardzo dobry(parafrazujac s.p. babcie Olenne), ale recenzja jeszcze lepsza. Fragment o Wieliczce i kredkach poskutkowal 5-minutowym histerycznym smiechem 😀
Szkoda tylko, ze smok lecial prosto na bron zamiast lekko slalomem. No i skad taka glebia wody tuz przy brzegu?
Ale nie ma co marudzic, dla mnie tak moze wygladac ten serial juz do konca. Jak to mowi Osial od Shreka: „Ja chce jeszcze raz!”
Bronn jest debeściakiaem 🙂 Człowiek akcjii i jako jedyny oprócz Ogara nie pier###niczy o swoich powinnościach, honorze, dziedzictwie itd. Scenarzyści dali mu też niezłe teksty. Oby w serialu żył jak najdłużej!
Już nie jest. Stary, dobry Bronn, który za odpowiednią opłatą zabijałby dzieci na rękach matek, teraz wolał ratować Jaime`a, zamiast po angielsku zawinąć się ze złotem.
w koncu jaime jest jego pracodawco, gdyby zginal, bronn stracilby szanse na swoj zamek
Tak samo, jak uprzednio Kurdupel.
W książce wciąż jest typem z pod ciemnej gwiazdy ale trochę brakuje mu tego specyficznego poczucia humoru, który ma serialowy Bronn.
Theon i Ogar po lekkim liftingu katharsis, teraz cywilizują Bronna. Za chwilę Góra odnajdzie kobiecą część swego jestestwa i zapisze się na kurs szydełkowania. Na jakim świecie żyjemy??
Mam dwa pytania
1.Czy ktoś z żołnierzy Boltonów, Umberów oraz Karstarków przezył biwę i czy te rody dalej posiadają jakiś żołnierzy (Boltonowie się nie liczą)
2.Kto teraz włada Dreadfort
1 tak, przeciez nie po to jon kazal skladac przysiegie dla mlodzikow
2 resztki boltonow a kto niby
Nie ma żadnych „resztek Boltonów”. Roose i Ramsay byli ostatni z rodu. Na logikę to zamkiem i ziemiami zawiaduje teraz jakiś zarządca Starków.
chodzi o garnizon boltonow, myslisz ze zostawiliby zamek bez załogi? chociaz to mozliwe, biorac pod uwage pusto smoczo skale ;/
Pewnie jest w Dreadfort jakaś załoga, ale o co niby mieliby walczyć? Boltonów w serialu już nie ma. Zamek przejmie po nich ktoś inny.
Na Smoczej Skale garnizon porwało chyba UFO, bo nikt normalny nie zostawiłby pustego zamku i popłynąłby toczyć wojnę na Północy. Niestety DDeki uważali Stannisa za ułomnego i mamy w serialu pustą Smoczą Skałę.
Boltonowie mieli swoich wasali. Któryś z nich powinien przejąć po nich zamek, ziemie itd. W serialu wyeliminujesz ród i pozostaje po nim zamek widmo.
W książce takie sytuacje się nie zdarzały. Jak jakiś nawet pomniejszy ród wyginie, w moment znajduje się dziesięciu lordów, którzy uznają się za prawowitych spadkobierców.
W przypadku wyginięcia Boltonów Dreadfort odziedziczyli by chyba Ryswellowie ze względu na bliskie powinowactwo, podobnie jak po Targaryenach dziedziczyli Baratheonowie.
Dael gdzie nowa teoria? 🙁
Będzie coś na temat oblężenia Meeren?
Co myślicie o tym że na czele wspomnianej przez Żelazny Bank Złotej Kompanii stał będzie nie kto inny jak Daario Naharis i będzie walczył przeciwko Denerys? dzięki temu dokonała by się trzecia zdrada jaką Dance przepowiedziała Miri, prawdopodobne czy nie?
W serialu lepiej sięgać po znajome twarze więc czemu nie Daario? Byłaby odsiecz obrażonego kochanka 🙂
Co do Boltonów i ich wasali, rozmawiamy o serialu dla jasnosci, czy wasal czy zaloga na wiesc o smierci glowy rodu raczej nie stawiaja oporu bo niby czemy? Ramsey zbyt mily niebył? Zmiana warty i juz. Temat zbedny. Temat Złotej kompani ciekawy. Nagle sie pojawia kompania. Ok skoro jej historia jest wycieta wiec zakladam ze to kompania na poziomie nieskalanych. No chyba że czeka nas nia spodzianka. Mlody Gryf? Lepiej pozno niz wcale? Watpliwe. Dario? Ok ale w ostatnim momencie popiera Dany. Dosc przewidywalne. Ja obstawiam ich z Gendrym w zarzadzie za jakies cuda ktorych nie wiemy i jego aspiracje po uznaniu przez kolegow jednak czeka na Sam oj czas i … Pojawi sie Arya a Dealu o tym wlasnie napisal.
„Co do Boltonów i ich wasali, rozmawiamy o serialu dla jasnosci, czy wasal czy zaloga na wiesc o smierci glowy rodu raczej nie stawiaja oporu bo niby czemy?”.
Skoro Boltonów już nie ma, Północą władają z powrotem Starkowie, co niby miałby zdziałać garnizon Dreadfort? Poddali się przed nowym Królem Północy i wszystko wróciło do dawnego porządku.
Z resztą jeśli już mówimy o serialu, czy zauważyłeś żeby Jon miał jakieś problemy ze swoimi poddanymi? Gdyby, któryś zamek się buntował przeciw niemu byłoby to zasygnalizowane w serialu.
Nieskalani to tylko ciężka piechota. W Złotej Kompanii są wszystkie typy wojsk, nawet słonie bojowe i rycerstwo. Każdy rycerz ma po 3 konie i giermka z 1 koniem. Dodajmy do tego bodajże jeden z najlepszych oddziałów łuczników na świecie, własny wywiad a’ la Varys i potencjalnych przyjaciół (najwięcej w Reach). W sumie 10 tys ludzi. Złota Kompania jest znacznie bardziej wszechstronna niż Nieskalani i przystosowana do walki z każdym typem wojsk. Mają też doskonałą reputację. Swoje kontrakty wypełniają do końca.
W książce Stannis chciałby ich przygarnąć, w serialu chce to zrobić Cersei. Na pewno jest to siła, z którą każdy musi się liczyć,
Daje 6/10 bo 49 minut wtf
Ja się nie waham, 7 to max. Brakuje intryg, za dużo rozwałki. Winterfell do zapamiętania.