Ufff… zmęczony jak Euron po ciężkim dniu zabijania żmijowych bękarcic, miałem w końcu okazję usiąść do najnowszego odcinka „Gry o Tron”. I mogę całkiem szczerze powiedzieć, że jestem odcinkiem pozytywnie zaskoczony. Nie nazwałbym „Zrodzonej z Burzy” odcinkiem idealnym, ale w gruncie rzeczy nie było źle. Ba, było lepiej, niż w zeszłym tygodniu. No i działo się bardzo wiele.
Ale nim przejdziemy do streszczenia i oceny, tradycyjnie muszę rozliczyć się ze swoich „przedsezonowych przepowiedni”.
Napisałem bowiem, że w odcinku drugim:
- Lordowie Westeros zostają wezwani na Smoczą Skałę.
- Smętny Jon wyrusza wraz z Davosem, ponieważ chce uzyskać od Danki zapasy obsydianu (nie musiałby się fatygować, gdyby nie zostawił torebki w Hardhome).
- Sansa i Duch zostają w Winterfell.
- Lannisterowie spuszczają łupnia Tyrellom, a Olenna popełnia samobójstwo w Wysogrodzie.
- Cersei sądzi, że jest w ciąży.
- Euron niszczy flotę Yary i bierze swą siostrzenicę do niewoli. Zabija też Tyenne Sand (powolutku) i więzi Ellarię. Euron najwyraźniej próbuje ratować serial.
Na sześć punktów sprawdziły się cztery. Lordowie (choć nie wszyscy) zostali wezwani. Jon i Davos wyruszyli. Sansa i Duch zostali (chociaż Duch głównie z powodów budżetowych chowa się w kryptach). Lannisterowie nie spuścili jeszcze łupnia (spuszczą w przyszłym tygodniu). Cersei chyba jeszcze o ciąży nie wie (a może jeszcze w ciąży nie jest?). No i nie da się ukryć, że Euron odwalił kawał dobrej roboty.
A jak to wyglądało w detalach?
Smocza Skała
Odcinek zaczyna się na Smoczej Skale, gdzie Daenerys doświadcza urokliwej pogody, która przyprawiała Stannisa o szczękościsk. Po krótkiej rozmowie na temat Aerysa II, rozpoczyna się grillowanie Varysa. I trudno ukryć, że to rozmowa, którą powinni odbyć już dłuższy czas temu. Eunuch próbuje wybrnąć z krzyżowego ognia pytań z gracją świeżo wykastrowanego linoskoczka. Czy jego odpowiedzi są spójne i mają sens? Nie. Ale to jest wersja Varysa, jaką mamy w serialu i nie ma się co łudzić, że nagle ktoś wyciągnie Młodego Gryfa z kapelusza. Trzeba się więc z tym pogodzić. I trzeba też oddać scenarzystom sprawiedliwość. Przynajmniej wsłuchali się w głos fanów i spróbowali jakoś posklejać miejsca, w których im się szwy fabuły zaczęły rozchodzić.
Co ciekawe, dialogi w tej scenie, choć bezsensowne z punktu widzenia książek, nie wprawiają człowieka w poczucie zażenowania – jak to niejednokrotnie wcześniej bywało. Wydaje mi się, że w całym odcinku nie wywracałem oczami do momentu rozmowy Missandei z Szarym Robakiem. Więc to kolejny plus.
Daenerys kończy dyskusję z Varysem ostrzegając go, że jeśli ją zdradzi, to królowa spali go żywcem. Eunuch odpowiada, że nie spodziewałby się niczego innego po Matce Smoków. Podobno pierwotnie Daenerys chciała mu zagrozić obcięciem jaj, ale Varys by się tym nie przejął.
Następnie nasza wesoła hałastra wychodzi na spotkanie Melisandre z Asshai. Kapłanka, jak zwykle czarująca, daje nam fantastyczną lekcję wysokiego valyriańskiego. I znów – rozmowa jest ciekawa i porusza wszystkie interesujące nas wątki. Daenerys ma powody, by darzyć wiarę w Pana Światła sympatią, więc przyjmuje Melisandre życzliwie. Problem wsparcia kapłanki dla Stannisa zostaje poruszony, ale Dany odsuwa to zagadnienie w sposób wiarygodny, przypominając, że eunuch służył Robertowi. Powinna jeszcze dla porządku wypomnieć Missandei, że służyła Kraznysowi…
Najistotniejsza w tej scenie jest dyskusja o Księciu Którego Obiecano. Scenarzyści nie omieszkali wtrącić tu małego ukłonu wobec feminizmu, ale zrobili to z pewną gracją, więc trudno się jakoś mierzić, że to anachronizm. Kwestia rodzajów rzeczowników w języku valyriańskim jest daleko bardziej skomplikowana niż to przedstawiono w serialu, a owa bezpłciowość odnosi się tylko do smoków. Ale to już nieistotne. Konkluzja spotkania jest więc następująca – ktoś jest Księciem (Księżniczką) Którego (Którą) Obiecano. I może to być Daenerys albo Jon Snow. Albo ktoś inny… Melisandre robi też Jonowi dobry PR, opowiadając o jego dokonaniach, choć pomija najważniejsze, czyli zmartwychwstanie. Tyrion przypomina sobie, że znał kiedyś takiego Jona i nawet robił przed nim fikołki w powietrzu (nie w serialu niestety), więc pada pomysł napisania do Króla Północy listu. W ostatnim momencie Dany wpada na pomysł, żeby list był w stylu Stannisa, czyli z groźbami i domaganiem się uginania kolan. Naprawdę, w tej atmosferze Smoczej Skały chyba jest coś niezdrowego…
Swoją drogą czy to nie dziwne, że największy szpieg Westeros nie doniósł Daenerys i jej Namiestnikowi, że Jon Snow jest królem Północy? Pewnie nie było tego w scenariuszu…
Jakiś czas później na Smoczej Skale trwa narada wojenna pomiędzy dworem Dany, a jej westeroskimi sojusznikami. Yara Greyjoy postuluje szybki atak na Królewską Przystań, ale Dany i Tyrion nie chcą używać do oblężenia stolicy wojsk cudzoziemskich. Dlatego też pada pomysł oblężenia KP przy pomocy wojsk z Dorne i Reach. Pomijając fakt, że akurat Dornijczycy to też nie mają w Westeros jakieś wyjątkowo dobrej opinii, trudno nie dostrzec pewnego rozsądku tej propozycji. Rzeczywiście, wyciąganie Dothraków byłoby na tym etapie ruchem PR-owo raczej słabym. Daenerys zamierza za to wykorzystać Nieskalanych do ataku na Casterly Rock, co potwierdzałoby Szaloną Teorię o której pisałem jakiś czas temu.
Ellaria irytuje jak zawsze, choć teraz wtóruje jej w tym Olenna. Ale na szczęście zbyt długo irytować nas nie będą.
A skoro o irytacji mowa, to mieliśmy jeszcze scenę miłosną pomiędzy Szarym Robakiem i Missandei. Zła wiadomość jest taka, że scenę poprzedzają dialogi, pisane z tym samym wyczuciem i inteligencją, jakich doświadczyliśmy w dotychczasowych interakcjach tej pary kochanków. Dobra wiadomość jest taka, że Szary Robak jedzie na wojnę, więc może umrze.
Winterfell
Najwyraźniej zamiast kruka Tyrion użył e-maila, bo już po chwili Jon Snow odbiera wiadomość. Tyrion kończy list, wspominając zdanie, które wypowiedział w sezonie pierwszym. „Wszystkie karły są bękartami w oczach swych ojców.” Co znamienne, w liście brak jest ustępu o zginaniu kolan, co może sugerować, że Tyrion postanowił nieco złagodzić wymowę korespondencji Dany.
Jon postanawia zasięgnąć opinii byłej (?) żony Tyriona na temat swego byłego (?) męża. Sansa wprawdzie Tyriona szczerze nienawidziła, ale najwyraźniej krótkie małżeństwo z Ramsayem skłoniło ją do przemyślenia tamtego okresu w jej życiu. Tłumaczy bowiem, że Tyrion jest inny niż reszta Lannisterów (nie da się ukryć, zwłaszcza wizualnie). Jednocześnie Sansa odradza wyprawę na południe.
Problem zostaje poruszony ponownie, kiedy Jon otrzymuje wiadomość od Samwella. Sam chyba korzysta z usług jakichś wolniejszych kruków. W każdym razie Jon ma już dwa powody, by udać się na Smoczą Skałę. Problemem są jednak wasale, którzy nadal siedzą w Winterfell, wyżerają zapasy i wtrącają się do polityki króla. Jon ma poważne problemy z przekonaniem ich. Tym poważniejsze, że Yohn Royce, Sansa, a nawet Lyanna Mormont używają tym razem naprawdę sensownych argumentów. Wyprawa jest niebezpieczna, Jon jest potrzebny na miejscu, a od pertraktacji są posłowie i emisariusze. Na takie dictum Jonowi załamuje się lekko głos i już nabieramy wrażenia, że się rozpłacze, ale ostatecznie stawia na swoim. Sansa zostaje w Winterfell, rządząc w imieniu Jona.
To trochę zadziwiające, że scena ta jest praktycznie kopią narady z zeszłego odcinka, a jednak wzbudziła we mnie zupełnie odmienne odczucia. Wydaje się po prostu być napisana i zagrana o wiele bardziej wiarygodnie. I chyba jest w tym coś na rzeczy, bo scenariusz poprzedniego odcinka stworzyli showrunnerzy – David Benioff i D.B. Weiss, podczas gdy odcinek drugi był dziełem pozostającego w dobrych stosunkach z GRRM-em i lubianego w fandomie, Briana Cogmana.
Ale żeby nie słodzić zbytnio Cogmanowi muszę dodać, że scena w kryptach jest koszmarnie głupia i wpisuje się w długą linię psucia przez serial postaci Littlefingera. Mam wrażenie, że powstała tylko po to, ażeby można było sfilmować „ikoniczne” ujęcie, w którym Jon poddusza Baelisha tak, jak to robił niegdyś Ned. Szkoda, można nam było tego oszczędzić. Albo oprzeć konflikt pomiędzy tymi postaciami na czymś innym, niż nagłe wyznanie miłości wobec Sansy.
Królewska Przystań
W Czerwonej Twierdzy Cersei Lannister przyjmuje Randylla Tarly’ego i jego syna, Dickona, a także garść statystów z Reach. Królowa przemawia do zgromadzonych, wykładając bardzo jasno i klarownie swoje racje. Wspomina o zbrodniach dokonanych przez Daenerys, o towarzyszących jej Dothrakach i Nieskalanych, a w końcu o szaleństwie jej ojca. Jestem przekonany, że gdy książkowa Dany dotrze w końcu do Westeros, to istotnie w taki sposób będzie odbierana. Śmierć Quentyna też nie będzie zbyt dobrze wyglądać. Inna sprawa, że na Żelaznym Tronie będzie wtedy pewnie siedział Aegon.
Ale wracając do Cersei – jej mowa jest doskonała i wywołuje poruszenie wśród lordów, których ta zachęca do wypowiedzenia się przeciw Olennie Tyrell. Randyll Tarly wskazuje na drobny problem, polegający na istnieniu trzech smoków. Ale i tu znajduje się rozwiązanie. Na kłopoty Bednarski… znaczy, tfu, na kłopoty Qyburn.
Zadanie dalszego przekonania Randylla Tarly’ego spada na Jaimego, który po small talku na temat nowego aktora odtwarzającego rolę Dickona przechodzi do rzeczy, proponując lordowi Randyllowi tytuł Namiestnika Południa. I znów mamy tu nawiązanie do książek, w których Randyll też zmieni stronę. Aczkolwiek w tym wypadku zdradzi on Lannisterów i Tyrellów na rzecz Aegona.
I niby wszystko jest jasne, ale nadal nie mogę uwierzyć, że po wysadzeniu septu Baelora Cersei mogłaby liczyć na poparcie kogokolwiek, w kogo nie byłaby aktualnie wycelowana kusza. A jak wiemy z późniejszych scen w Karczmie na Rozdrożu – o tym, że to Cersei stała za użyciem dzikiego ognia wiedzą wszyscy.
W podziemiach Czerwonej Twierdzy Qyburn prezentuje Cersei dowód na małą wyobraźnię scenarzystów. Zamierza ubić smoki przy pomocy skorpiona – machiny wojennej będącej czymś pośrednim pomiędzy kuszą a balistą. Machiny znanej w Westeros od stuleci… Cóż, mam w takim wypadku nadzieję, że zobaczymy skorpionów dziesiątki, bo jeśli serial będzie chciał mnie przekonać, że cały misterny plan polega na użyciu jednej machiny, to chyba się pogniewamy.
Cytadela
Jorah Mormont ma zaawansowaną formę nieuleczalnej choroby. Samwell znajduje sposób jak uleczyć nieuleczalną chorobę. Pod wpływem nazwiska Mormont podejmuje ryzyko i leczy swego pacjenta. Najwyraźniej w całej Cytadeli nie ma makowego mleka, więc operacja jest przeprowadzona bez znieczulenia.
Wszystkie sceny toczące się w Cytadeli są atrakcyjne wizualnie. Tym razem mieliśmy też okazję wysłuchać paru fajnie zagranych dialogów pomiędzy Samem a maesterem Ebrosem. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie drobny szkopuł. Cała przygoda z szarą łuszczycą jest kompletnie bez sensu. Twórcy serialu męczą się z wątkiem, który powinni albo przedstawić tak jak w książkach (gdzie łuszczyca jest wyniszczającą chorobą, która doprowadzi w końcu do śmierci Conningtona), albo po prostu nam tego wątku oszczędzić. Niestety historia Jorah Mormonta staje się po prostu kolejną opowieścią z cyklu „zabili go i uciekł”. A Sam przeprowadza operację używając swojego olbrzymiego doświadczenia w czyszczeniu nocników.
Dorzecze
Pewną wskazówką, że zbliżamy się do końca opowieści, jest powrót postaci, które mają w ostatnim akcie „Gry o Tron” odegrać ogromną rolę. Dlatego właśnie w Karczmie na Rozdrożu pojawia się jeden z ostatnich szczęśliwych ludzi w Westeros – Gorąca Bułka. Interakcja pomiędzy Gorącą Bułką, a Aryą (Arrym) przepełniona jest ciepłem i nostalgią. Nie brakuje w niej również humoru. Najważniejsze jest wszakże to, iż Arya dowiaduje się o losach Jona Snow i podejmuje impulsywną decyzję powrotu do Winterfell.
Widzimy Aryę jeszcze raz, w trakcie nagrania odcinka „Z kamerą wśród zwierząt”. Chciałbym powiedzieć, że miło było zobaczyć ponownie Nymerię, ale odnoszę wrażenie, że jakość efektów specjalnych i ogólny brak pomysłu na tę scenę całkiem zabiły jej wymowę. Arya i bez spotkania z Nymerią wracała już przecież do swojej „watahy”. Ze względów budżetowych Nymeria decyduje się pozostać w Dorzeczu.
Wąskie Morze
Utopiony Bóg nie lubi: lesbijek, kiepskich dialogów i irytujących postaci. Kiedy zniecierpliwienie bękarcicami i Ellarią osiąga poziom niebotyczny, przybywa Euron, by wymierzyć sprawiedliwość za sezon piąty. I cóż za cudowne jest to przybycie. Od momentu, w którym zobaczyłem Ciszę i Eurona na moście zwodzonym wiedziałem, że zapowiada się uczta dla każdego fana serialu. Owszem, to wciąż nie jest Euron z książek, ale myślę, że Pilou Asbæk zbliżył się przynajmniej do tej postaci (i do Victariona) na tyle, na ile pozwalał na to scenariusz.
I choć można krytykować bardzo rwany montaż scen walki (ostatni raz takiego oczopląsu doświadczyłem podczas scen walki w Batman Begins oglądanych na IMAX-ie), to ogólny obraz, jaki prezentują, jest fantastyczny. Euron Greyjoy jest szalony i prawdziwie groźny. Ujęcia, w których zabija Obarę (przy pomocy jej własnej włóczni) i Nym (dusząc je jej własnym biczem) były wprost fenomenalnie brutalne i prawdziwie mnie uradowały. I mówię to jako osoba, która lubi aktorkę grającą Nymerię. No ale cóż, sama jest sobie winna. W trakcie bitwy morskiej bicz jest mniej więcej tak samo użyteczny w walce jak fidget spinner albo torba makaronu.
Pojmane zostają też Ellaria, Tyene i Yara, co daje nam nadzieje na to, że Euron będzie miał okazję do pokazania nam sztuczek, z jakich słynął w książce. Myślę, że przywiązanie jeńców do dziobu statku byłoby niezłym pomysłem.
Niestety, scenarzyści uznali – o czym wspominałem w tekstach poświęconych trailerom i przeciekom – że jedna historia odkupienia win to dla Theona za mało. Więc będzie mieć drugą. No bo czemu nie. Ale muszę też gwoli sprawiedliwości powiedzieć, że ucieczka Theona jest tak urokliwie absurdalna, że nieświadomie zacząłem w jej trakcie śmiać się zupełnie jak Euron.
Mimo wszystkich problemów – to był naprawdę dobry odcinek. A jakie jest Wasze zdanie? Dajcie mi znać głosując oraz dzieląc się uwagami w komentarzach.
Gra o Tron, Zrodzona z Burzy
-
Ocena DaeLa - 8/10
8/10
User Review
( votes)Ach, no i prawie zapomniałem. Wielu z Was poruszało ostatnio temat valyriańskiego sztyletu. Lai napisała o tym cały tekst. Niestety nie u nas (buuuuuu!), ale i tak warto się z nim zapoznać. Podążajcie po tym sznurku.
Wybaczcie opóźnienie związane z dzisiejszym odcinkiem. Niestety nie dałem rady obejrzeć go rano, więc musiał na mnie poczekać. A że działo się w odcinku wiele, to i spisywanie wszystkich myśli zajęło bodaj dwie godziny.
„kiedy Jon otrzymuje wiadomość od Samawella”
Drobiazg 😉
Poprawione.
Mnie dziwią dwie rzeczy. Pierwsza jak tak ogromna flota denerys. Pokazali ja w scenie z narada. Nie zauważyła zbliżającej sie floty euro na. Tamci schowali się za skalami i wyplyneli w ostatniej chwili. Sama walka fajna, choc nie mogę się przyzwyczaić do euro na bez opaski. Mysle ze nawet ten aktor gdyby miał ten atrybut byłby lepiej odbierany. Druga sprawa to nieograniczone sily lanisterow. Walczyli z robbem, dorzeczem, stanisem i wieloma innymi i wciąż maja jeszcze sile by na jednym froncie pokonać tyrrelow na drugim walczyć z nieskalanymi no i jeszcze ewentualnym atakiem dothrakow. A no i na koniec po co dornijczycy plyneli do kp lodziami zamiast piechota razem z tyrrelami?
1) Mnie też to zdziwiło. Według serialowej chronologii wręcz musiało jakoś dojść do kolizji lub chociaż zauważenia floty Eurona już gdzieś między Stopniami a Królewską Przystanią.
2) Trochę czasu upłynęło, są rekruci. Lannisterowie zawsze słynęli z pełnej mobilizacji sił, a do tego są dobrze wyszkoleni i zwyczajnie liczni. Jednak chyba się przekonamy, że nie wystarczająco.
W wojnie z Robbem i Dorzeczem, wcale nie stracili jakiś wielkich sił, dzięki sprawnym intrygą Tywina z Stanisem największe straty poniosła straż miejska
oo, to tywin spiskowal ze stannisem, dobrze wiedziec
Tam chyba miała być kropka.
Jeszcze przypomniało mi sie czy przypadkiem takich skorpionow nie użyto w dorne by zabić smoka bodajże sióstr aegona zdobywcy nie wiem czy dobrze pamiętam ?
Dokładnie tak.
W internecie jest fota Nieskalanych przy Ciszy. Po tym odcinku nie ma już szans na jakieś spokojne spotkanie Eurona z Dana, chyba że podczas spotkania w Smoczej Jamie.
Link do foty:
https://imgur.com/a/i1vnB#Zy7r4Bt
Tak, to mi wygląda na spotkanie w KP.
drugi, ale pierwszy. ;P
A może wzorem poprzedniego sezonu z rana nowy post do komentowania DaeLu, a potem zaktualizujesz o Pomyloną Analizę?
Pomysł dobry. Generalnie będę starał się oglądać rano i wysyłać analizę ok. 13-14, ale jeśli się nie wyrobię, to zostawię pustego posta do komentarzy.
Oprócz Jona ktoś dostał zaproszenie na Smoczą Skałę? Jak nie to lekkim nadużyciem jest mówienie, że ten punkt „przepowiedni przed sezonowych” można uważać za zaliczony 😉
Oj tam, oj tam.
Co to były za latające strugi ognia podczas ataku Eurona?
Kule wystrzeliwane z katapult, pewnie nasączone czymś łatwopalnym.
hehe przez calo bitwe wygladalo tak jakby padal ognisty snieg
Widzę humor dopisywał podczas tworzenia artykułu i fajnie to się czyta. Co do odcinka to ja uważal że odwoływanie się do książakiet nie ma sensu, dwa światy. Ogólnie dobrze że giną panny z Dorne bo były nudne a to jak potraktowano Martellów woła o pomstę do nieba. Martellowie przestali istnieć a za chwile do samo będzie z Tyrellami jak Ollena zginie. Stąd przymiarki do wsparcia Carsai żeby dzielić łupy w Dorne i Reach. Turlly pójdzie za Lanisterami a pozniej go Sam zabije rodowym mieczem.
Mnie Europy nie przekonuje a przynajmniej rola jaką ma odegrać ponieważ Cersai ma Jamiego a nim tylko się posłuży i będzie chciała go wyeliminować, Jamie również, a że Dance zepsuł plany to teże jest skreślony i pewnie Theon na odkupienie win go zabije biorąc rewanż za rodzień. Sama Danka od kiedy jej łożka nie grzeje Dario wiecznie naburmuszona i zaczyna gwiazdożyć i tu widać że z Jonem rodzina bo oboje z humorami. Jon kuzyn Danki rownież robi się bezbarwny strasznie. Szansy im mniej tym lepiej. Nymeria raz się pokazała i kiedyś się pojawi ratując zabłąkaną Arje. W Littlefingera naprawde zrobili to jak go nazywają, trudno uwierzyć że to chyba największy intrygant Westeros, raczej chłopiec bez smoczka. Ogólnie odcinek lepszy niże pierwszy a mnie zaciekawiła rozmowa Danki z Melisandre, pomijam durne tłumaczenia Misandei i te rzeczowniki jednak Czerwona kapłanka powiedziała Dance że ma do odegrania rolę a Dania sobie zinterpretowała przepowiednie o księciu, Melisandre jest przekonana o Jonie, fakt że w Stanisa teże wierzyła. Nie mniej może jednak czymś zaskoczą twórcy.
Tarly będzie spalony 😉
Ty te swoje wypociny przeczytałeś przed wysłaniem posta? Powinieneś zapłacić za możliwość pisania, oczy bolą. Jon jest bratankiem Danki, nie kuzynem. Trudne do zrozumienia pewnie dla kogoś, kto nie umie składnie złożyć zdania. Tylko nigdy, nigdzie nie wkładaj, niech Ci wyginie.
O choroba. Zgaduję, że piszesz na telefonie i słownik Ci trochę szaleje. Rozumiem, że np. „Europy” to miał być „Euron” 🙂
W kwestii merytorycznej:
1. Z Euronem to zobaczymy. Wydaje mi się, że w tym sezonie już zbyt wiele nie zwojuje.
2. Dany jest ciotką Jona, nie kuzynką.
3. Z Mel masz rację, zachowywała się bardzo tajemniczo i niczego nie powiedziała wprost.
4. Tarly zostaną raczej zabici przez Daenerys.
Odcinek lepszy od poprzedniego aczkolwiek dziać się zaczęło dopiero po opuszczeniu Smoczej Skały i Winterfell. A tak na marginesie, kiedy Bran opowie o rodzicach Jona? Bo ta sprawa byłaby największym hitem dla wszystkich królestw od czasu rebelii Roberta.
Opowie to dopiero po flashbacku z ślubu Lyanny i Rhaegara. Obawiam sie że będzie to w ostatnim odcinku sezonu oraz że Sam odegra przy tym jakąś rolę historycznie przekonywującą. Sam Jon raczej się nie dowie w tym sezonie.
Scena w krypcie ma nam pokazać, że Jon czuje sympatię do siostry. Nie zdziwię się jeśli Martin ich kiedyś zeswata na zasadzie kto się czubi ten się lubi. Z resztą byłby to ciekawy zwrot fabuły bo Sansa od kiedy poznała znaczenie słowa bękart miała Jona w poważaniu. Z resztą nadal jest irytująca. Bardzo fajna scena z Fetorem, który wrócił na chwilę. Spotkanie z Grącą Bułka i wilkorem zdecydownie na plus. Znowu widzimy Aryę sprzed domu czerni i bieli.
Z resztą byłby to ciekawy zwrot fabuły bo Sansa od kiedy poznała znaczenie słowa bękart miała Jona w poważaniu.
—
Pod tym względem Sansa książkowa i serialowa niczym się nie różnią. W sadze Sansa pomyślała o Jonie dopiero gdy była w Dolinie i uświadomiła sobie, że Jon to ostatni żyjący członek jej rodziny. W Winterfell jakoś nie zwracała na niego uwagi. Catelyn nie lubiła Jona. Sansa jako posłuszna córka w pewnym stopniu naśladowała matkę, w odróżnieniu od Arii, która uwielbiała Jona.
Kruk kruk pruk,cuchnie zbuk,mialczy zbok,kwili cap,elekcji dokonuje koza. Rybi junkier idzie! Junkier ryba idzie,cały w kinkiecie i pierwszy w konkursie!
W miarę jak serial oddala się od książki powoli zaczynam patrzeć na niego jako osobny byt i wtedy jest nawet przyjemny w odbiorze. Ten odcinek bardzo mi się podobał, jedyny duży zgrzyt to Theon po raz kolejny zdołowany przez lesbijki, potem znowu trochę podniesiony na duchu przez siostrzyczkę, a potem znów ucieka. Ileż można? Z małych zgrzytów, to scena Missandei i Robaka dodana tylko dlatego, że to nie byłaby Gra o Tron gdyby dwa odcinki z rzędu nie pojawiły się cycki oraz fakt, że kuracja którą znalazł Sam nie jest stosowana bo jest zbyt niebezpieczna. Znaczy co, śmierć na szarą łuszczycę jest bezpieczniejsza, tak?
Co do makowego mleka, to powiedzmy, że można założyć, że maestrowie trzymają je pod kluczem, bo to narkotyk.
Kuracja jest niebezpieczna dla tych co leczą, dlatego jej nie stosują. Ogólnie to jedna z bardziej logicznych rzeczy w tym odcinku.
a może w tej kuracji nie można używać tego mleka? ha, na to nie wpadliście!
Serial w tym momencie cierpi na nadmiar eunuchów, lesbijek i babochłopów. Ileż można? Dael ma rację, Euron ratuje ten serial. Brakuje kogoś z jajami a Euron doskonale wypełnia tę lukę.
Mnie najbardziej śmieszy Cytadela. Gromadzą wiedzę od wieków, a nadal są bezużyteczni. Powiedzą idź poszukaj w bibliotece, a jak znajdziesz rozwiązanie to powiedzą ci, że to i tak niemożliwe. Po co oni w ogóle istnieją? Nie widać żadnego postępu technologicznego od czasów Andalów.
Ja tam nie mam nic przeciwko cyckom filmowej Missandei 🙂
Zastanawia mnie, jak Lannisterowie mogą mieć największą armię w Westeros? po pierwsze największą ma Wysogród i to prawie nienaruszoną dalej, po drugie Lannisterowie tak na prawdę przegrali wojnę z Robbem, uratował ich tylko cud w postacie krwawych godów. A już nie mówiąc o bitwach które były w książkach a nie były w serialu np. zdobycie Smoczej Skały. Ich sojusz z Euronem wydający się być ich ostatnią deską ratunku też nie dawałby nawet krzty szansy. Żelaźni ludzie po przegranej kampanii na północy a następnie podzieleni na Eurona i Yare też nie mieliby wystarczającej siły, aby stanowić zagrożenie dla Danki.
W serialu Jaime przeciągnął już lorda Tarly’ego na swoją stronę. Zawsze to coś.
Pamiętam, że chyba w okolicy sezonu 4 albo 5, padło zdanie, że Tyrellowie mają drugą największą armię w Westeros. Trochę mnie to zaskoczyło, ale najwyraźniej serial trzyma się tego, że militarnie Krainy Zachodu są potężniejsze od Reach. Czy ma to sens? Nie bardzo. Ale jak już raz to powiedzieli, to dobrze przynajmniej, że się tego trzymają.
Można to przegapić, bo linka dodałem na samym dole tekstu, ale gorąco zapraszam do zapoznania się z tekstem Lai o valyriańskim sztylecie z poprzedniego odcinka.
http://piesnloduiognia.pl/historia-pewnego-sztyletu/
tl;dr
Dzięki ;]
Nie mogę się doczekać aż Arya wróci do Winterfell.
Cierpiący ludzie w czasie szturmu na stolicę to sytuacja niedopuszczalne, ale wzięcie ich głodem to już świetny pomysł 🙂
Ale czepiam się, dużo lepszy odcinek i dialogi nareszcie się kleją
Cersei i Qyburn mają taki sam plan na zabicie smoka jak Bard w filmowym Hobbicie. Będą strzelali czarnymi strzałami aż trafią w ranę zrobioną na arenie Mereen.
W sensie mogą strzelić w oko jak smokowi siostry aegona meraxes
„Pewnym wskazówką, że zbliżamy się do końca opowieści”
pewną? oj coś słaba ta korekta…
Gwoli ścisłości – korekta jest na kilkudniowym urlopie. Więc wszystkie błędy są tylko z naszej winy.
ooo tak po ciezkiej wieloletniej pracy mozna pozwolic sobie na zasluzony odpoczynek… hmm zaraz…
hmm… a może ma coś ważnego do załatwienia?
Jak już kilkukrotnie tłumaczyłem, FSGK to jest projekt hobbystyczny, nikt tu nie ma umowy o pracę, ani nie dostaje pensji. Zżymanie się na tydzień wolnego jest ciut absurdalne.
Ale a propos wakacji – planujesz wziąć sobie trochę urlopu od dogryzania?
nie, nie dogryzam jeśli ktoś nie daje wyraźnego powodu ;c
gdy jon na naradzie mowil ze byl lordem dowódcą nocnej strazy, to czemu nikt z zebranych nie zabil go za dezercje? zasady na polnocy sie zmienily czy co?
Służba w Nocnej Straży trwa do śmierci, a Jon przecież umarł 🙂
Ciekawe czy lud Westeros uwierzy w zmartwychstanie, czy w dezercję z Nocnej Straży? 🙂
o jakim zmartwychwstaniu? tylko melka, davos, edd i no i tam tormund mogą o tym wiedziec, a reszta co? nie wiedzo, a media milczo
Ogólnie to nie przepadam za tą interpretacją, że umarł, ożył i się liczy jako wypełnienie przysięgi, ale, że serial to przyjął to warto dodać, że Jon jakoś nie podzielił się informacją o swoim zmartwychwstaniu z lordami Północy. Zatem już dawno powinien stracić głowę (swoją drogą jakby się wytłumaczył, że przecież umarł to pewnie i tak straciłby tą głowę ale w odpowiednim kaftanie 🙂 ).
Myślę, że jego zmartwychwstanie dałoby się wybronić, bo o ile bezpośrednim świadkiem był tylko Davos i Melisandre, o tyle cała Nocna Straż w Czarnym Zamku widziała trupa Jona leżącego w kałuży własnej krwi, a potem widziała, jak ten sam Jon kilka dni później wesoło paradował po okolicy 😉 A kilkadziesiąt świadków to już jest mimo wszystko mocny dowód. Aczkolwiek w pełni się zgadzam, że ten wątek powinien być poruszony w serialu i trochę dziwne jest, że dotychczas żaden lord z północy nie zapytał, czemu właściwie Jon już nie jest w Straży.
Tylko pytanie, czy komukolwiek chciałoby się fatygować na Mur i zapytać wszystkich braci „hej, uciekł wam taki jeden, gada, że umarł, więc przysięga nie obowiązuje, to jak – poświadczycie?” 😀 myślę, że to raczej wyglądałoby podobnie jak na samym początku sagi – Ned nie wnikał w wyjaśnienia. A nawet gdyby wnikał i nawet gdyby dezerter (hmmm… nie pamiętam imienia, ten starszy brat z prologu pierwszego tomu) opowiedział o chodzących trupach… no jakoś nie wierzę, żeby ktoś zasądził dochodzenie 😛
Świadectwo całej Straży może mogłoby dać do myślenia, ale nie wierzę, że gdyby ktoś pamiętał, że za dezercję grozi śmierć i zaczął wnikać, czemu Jon jest żywym dezerterem to jednocześnie temu komuś chciałoby się bawić w zastanawianie, czy aby Jon nie mówi prawdy z tym zmartwychwstaniem i robieniem wywiadu pośród braci 😛
Może z tą amnezją lordów północy będzie tak jak z rozmową Danki z Varysem 😀 Jakoś w trzecim odcinku ósmego sezonu, Jon będzie machał mieczem, a tu się jakiś Glover przypląta i zacznie się czepiać na zasadzie „ej stary, ale w sumie to ty jesteś dezerter!” 😀
O! Albo lepiej! Genialna mroczna ekstremalnie inteligenta intryga Palucha, nad którą ciągle myśli ze swojego obrażonego kąta, okaże się być przypomnieniem wszystkim na Północy, że ich król to dezerter. Szach-mat!
Niezły pomysł 🙂 Pytanie tylko, czy serialowy Paluch ma jeszcze chociaż odrobinę tej przebiegłości, którą miał we wcześniejszych sezonach i czy będzie w stanie na to wpaść 😉
Już widzę uhahanego Litllefingera geniusza zła. Każdy Stark (i półstark), który przydusza Litllefingera źle kończy :).
Jeśli w sadze będzie tak samo tzn. Jon zmartwychstanie i porzuci Nocną Straż będzie potrzebował jakiegoś twardego dowodu na to żeby przekonać lordów, że mówi prawdę. Może pokaże wszystkim swoje rany i jakiś maester orzeknie, że nikt nie miał prawa tego przeżyć. Do tego jeszcze zeznania świadków.
Inna opcja. Może ponosi mnie fantazja ale co byście powiedzieli na taką sytuację, że Jon się budzi i okazuje się, że Nocna Straż już nie istnieje? W Czarnym Zamku sytuacja jest tak napięta, że wystarczy iskra i wszyscy rzucą się sobie do gardeł , łącznie z Dzikimi i rycerzami królowej. Co gorsza nie ma tam teraz nikogo kto mógłby zaprowadzić porządek.
W dwóch pozostałych zamkach mogą wybuchnąć bunty po zamordowaniu Jona i Nocna Straż może się podzielić. Wtedy nadejdą Inni i zastaną niedobitki Nocnej Straży walczące między sobą, które szybko unicestwią.
Ogólnie to ta iskra już chyba padła. Dowódca sprzymierzony z dzikimi postanowił zdradzić Nocną Straż (mówimy o książce) i wtrącić się w politykę, ale został zabity i na zamku pozostała cała masa: a) dzikich, b) wściekłych ludzi królowej, c) zmniejszająca się kupka braci kupujących politykę Jona i d) braci, którzy nienawidzą dzikich. Tam się musi zadziać rzeź 😀
Ogólnie śmiesznie byłoby jakby Jon pozostał martwy. Tak czy siak w tym zamieszaniu sam z siebie chyba za szybko nie ożyje, a kto, kiedy i w jaki sposób zainterweniuje? I jak wtedy będzie wyglądało pobojowisko? Duże pole do fantazji 😉
Jest jeszcze coś. Zaciekawiło mnie zachowanie Mellisandre podczas przemowy Jona (walmy zasady Nocnej Straży idziemy na Boltonów!). Mel zachowywała się jakby wiedziała co za chwile się stanie ale nie ingerowała ani nie zabierała głosu tylko obserwowała.
Z rozdziału, w którym była POVem wiemy, że Jon jest dla niej bardzo ważny. Mam podejrzenia, że Mel zobaczyła w ogniu jak potoczy się dalsz sytuacja i dla tego nie interweniuje.
Podobnie z resztą jak Davos domyślił się, że Mel wiedziała co się stanie nad Czarnym Nurtem i nikogo nie ostrzegła. Davos chciał ją potem zasztyletować bo stracił tam kilku synów.
Melka na pewno ostrzegała Jona przed sztyletami w ciemności. Pamiętając jej POVy myślę, że nie można powiedzieć, żeby wiedziała dokładnie co się wydarzy – ale na pewno wiedziała, że Jon jest w niebezpieczeństwie, no i jakby nie patrzeć – głupia nie była. Dobrze wiedziała, że Jon robi sobie coraz więcej wrogów pośród braci, a decyzja by zdradzić NS – no cóż. Pewnie przewidywała, co z grubsza się stanie.
I teraz pytanie – czy na pewno w jej bierności można dopatrywać się drugiego dna? Co ona tak naprawdę mogła zrobić? Jon jej nie słuchał, raczej za nią nie przepadał, ignorował jej rady i ostrzeżenia. Co takiego Melka mogłaby zrobić, żeby powstrzymać czy to Lorda Dowódcę, czy jego braci?
A pewnie też jak to mają w zwyczaju zaślepieni wiarą uznała, że jeśli Jon jest wybrańcem to nawet jeśli go zabiją to i tak go nie zabiją 😀 a jeśli umrze, to prosty znak, że znów się pomyliła – życie 😉
Zasad pilnował Ned. Neda już nie ma, w międzyczasie przyplątali się Boltonowie, i wszyscy mieli ich po dziurki w nosie, czekając na zbawienie. Zbawienie przyszło, więc nieładnie się go teraz czepiać, zwłaszcza, że sami tyłków nie ruszyli.
Albo po prostu wszyscy o tym zapomnieli z radości, że znów mają nad sobą Starka, nawet jeśli tylko z krwi. W skrajnej wersji tej teorii zapomnieli o tym również scenarzyści.
Myślę, że skrajna wersja jest tu najbardziej prawdopodobna 😉
Odcinek super 8/10. Nie podobało mi się w odcinku wątek miłosny oraz Krypty.
Jak to było z Flotą Yary, płynęła do Dorne po Armię czy szykowała się do ataku na KP?
Odwoziła Ellarię do Dorne, a sama miała później oblec od morza stolicę.
Wiewiórki donoszą, iż Euron dlatego nie posiada przepaski na oku, żeby nikt nie pomylił go z Berickiem Dondarrionem 😛 lol…
Niestety to bardzo prawdopodobne wyjaśnienie.
A Nymerię zabił Euron, żeby nikt nie pomylił jej z wilkorem Aryi
😀
Ogolnie to w tym filmie wrazenie robia juz tylko sceny batalistyczne. Bo watki nie kleja sie ni hu hu. Naprzyklad jesli w nastepnym odcinku nieskalani beda atakowac casterly rock to tak jesli przeplynal statkami – jakim cudem nie zatopil ich euron. Piechota tez nie maja szans tam podejsc. Musza miec teleport. Wydaje mi sie ze piszacy scenariusz nie znaja mapy westeros. Rzeby z kp lub smoczej skaly doplynac do casterly trzeba plynac cholerny kawal. A tak swoja droga to co sie stalo z flota redwynow w serialu?
Floty Redwyne’ów nigdy nie było w serialu.
flota Redwynów to flota z Wysogrotu. Była w ostatnim odcinku 6 sezonu.
Rzeby i wszystko jasne
Czytasz książki, a walisz takie błędy ortograficzne ??
Smieszne jest tez zachowanie malisander. Kreci sie wokol wszystkich ktorzy maja jakies szanse na tron i ma nadzieje ze wkoncu trafi na tego wlascowego. Stanis zginal, jon jawygnal, do trzech razy sztuka. A moze wreszcie przekpna sie ze to cersej jest ta ktora obiecano. W koncu ostatnio oddala panu swiatla cala mase ludzi. Palac ich w sepcie.
Luzacka danka uslyszala kilka slodkich slow i melka juz jest jej na jej dworze.
Szalony Euron jest nawet bardziej fantastycznie memiczny niż nasz prezydent, zatem kontynuuje zachwyt nad tym, jak bardzo euronowy aktor się poprawił od poprzedniego sezonu. Swoją drogą jego statek od tyłu wygląda jakby miał twarz – wygląda jak wielka żaba w pirackim kapeluszu i z rączkami 😀
Bawi mnie ta mała ironia – oburzona Sansa płacze jak się jej nie słucha i w ogóle co to ma być, potem straszliwie się martwi o brata, ale przestaje, kiedy brat wyznacza ją na swoją następczynie. Po cichu (nawet przed sobą, ale nie przed upośledzonym Petyrem) zaczyna mieć nadzieje, że historia się powtórzy, życzy Jonowi powodzenia i już już prawie jest królową… a tu zaraz wbije Arya, która może i ma mniejsze prawa ale wiadomo, że zabije ją gadką – i znów Sansa będzie płakać w kącie jaka jest ignorowana 😀 a potem żeby było zabawniej przyjdzie Bran i biedna Sansa będzie mogła całkiem zapomnieć o królowaniu. He-he.
Ale ta Nymeria… ja wiem, że oni wzięli sobie za cel puszczać oczko do książkowców, ale to było zwyczajnie głupie i niepotrzebne. Już sensowniej byłoby wydać te trzy złote na Jona żegnającego Ducha jakimś durnym powodem, Duch przynajmniej czasem się pojawia, więc żegnanie go miałoby kapkę sensu. Arya uśmiechająca się do wilka, który zniknął w pierwszym sezonie (w serialu przecież ani trochę nie mówili o watasze z ogromną wilczycą-liderką), po to, żeby ten wilk sobie poszedł… chociaż skoro musiał być jakiś wypełniacz to lepiej taki, niż więcej miłości Robaka z Missandei.
Ogólnie odcinek faktycznie na plus – chociaż jak wielu przede mną zauważyło, chyba po prostu powoli uczymy się traktować serial jako osobny byt, więc i oczekiwania spadają.
Tak, ten brak Ducha był w tym odcinku naprawdę bardzo widoczny. Nie rozumiem, dlaczego nie zrobili z nim choć jednego ujęcia. Nie trzeba było nawet wykorzystywać CGI, mogli po prostu dać na moment przebitkę z pyskiem tego psa, co go gra w niektórych scenach i byłoby OK.
mnie tam ta scena robaka z misandei rozbawila nawet, ale jak zdjeli ubrania to juz troche balem sie ze pokazo pozycje 69 co by bylo chyba zbyt brutalne, nawet jak na ten serial xD i pomyslec, w ksiazce misandei jest 10-latko czy tam 9-cio lol
Ciekawe co wymyślą w serialu odnośnie Littlefingera bo niewiele można w jego wątku już wymyślić. Sansy już nie kontroluje, realną władzę nad Doliną ma Spiżowy Yohn. Petyr nie ma generalnie nic do gadania.
Prawdopodobnie jego wątek rozwinie się w ten sposób, iż Petyr pod nieobecność Jona będzie nastawiał Sansę przeciwko niemu i może nawet uda mu się osiągnąć sukces, ale wtedy pojawi się Bran i Arya i któreś z tej dwójki uświadomi Sansę, że Littlefinger zdradził Neda i przyczynił się do jego śmierci, co skłoni Sansę do wbicia Paluchowi sztyletu w pierś. Ewentualnie pokłócą się o coś innego, ale koniec Petyra będzie ten sam…
Nie zamierzam oceniać tego odcinka. Jest poniżej krytyki. Niewybaczalnie odbiega od kanonu, mnoży idiotyzmy na użytek nienasyconych idiotów i wycinane są całe dziesiątki odcinków ukazujących jedynie przesył kruczych wiadomości. A co najgorsze brakuje w nim cytrynowych ciasteczek. O!
Jakkolwiek nie brzmi to w odniesieniu do tej postaci, to i tak kocham Eurona za to, że na zawsze uwolnił nas od dwóch żmijowych bękarcic <3
Tak tylko wrzucam, bo fsgk się rozrasta. Jesteśmy na mistrzach 😀
http://mistrzowie.org/697681/Gra-o-Tron
ktoś stąd wrzucił i co z tego?
Jak dla mnie, po 2 pierwszych odcinkach, ten sezon ma zadatki na jeden z lepszych w całej serii, a już na pewno będzie lepszy niż poprzednie 2 sezony (obym nie „wykrakała”). Nigdy nie przepadałam za wątkiem Żelaznych Ludzi a tu nagle Euron, który jeśli się porządnie rozkręci do dociągnie do poziomu Flokiego z Wikingów 🙂 Czekam z niecierpliwością.
Co raz bardziej zastanawia mnie wątek Sansy, która w końcu ma cojones. Czy aby czegoś nie zmajstruje w imię rosnących ambicji i wiecznych zatargów z Johnem? Obawiam się, że gotowa jest go zdradzić przy współudziale LF.
Ooooj do wikingow to mu daleko 😀
Chyba odwrotnie XD
Najsłabszy punkt całej fabuły to jak na razie wcale nie jest romans Missandei i Szarego Robaka. Swoją drogą nawet się zastanawiałem, po co oni się rozbierają, czego ona niby oczekuje od tego eunucha? No, ale w najsłabszym o dotychczas wymyślono jest super machina zabijająca smoki nad którą trudzili się miesiącami najlepsi inżynierowie. Qyburn zdejmuje szmatę i naglę widzę najzwyklejszego skorpiona. Właściwie nie wiem czego mógłbym się spodziewać. Pierwsze co mi przychodzi na myśl to właśnie skorpiony strzelające do smoków, żeby było bardziej Hollywoodzko można dodać, że strzelałyby seriami, albo kilkoma strzałami naraz. Najlepiej płonącymi, bo fajny efekt jest jak ogień lata. W sam raz na smoki. To jednak jest zwyczajny skorpion, więc po co robić z tego taką sensację? Cersei mogła otwarcie powiedzieć na radzie, że zamierzają użyć skorpionów, a najlepiej dodać, że tak przecież zginął jeden ze smoków Aegona w trakcie podboju. To idealnie w kanon wpisałoby się i było by całkiem naturalne.
Tymczasem do was małe pytanko, być może ktoś inny ma ciekawy pomysł jaka to mogłaby być super machina na smoki, jeśli nie skorpion?
Nekromanckie smoki z hirołsów, heloł?
Mam podobne odczucia. Qyburn nie odkrył Ameryki. W serialu skorpiony pojawiły się już co najmniej dwa razy, w książce są wykorzystywane niemal w każdej dużej bitwie. Okręt flagowy Stannisa miał cały jeden pokład przeznaczony tylko na skorpiony.
Póki co chyba nie ma lepszego sposobu na smoka, chyba że ktoś spróbuje sposobu na Szewczyka Dratewkę:)
Jest jeszcze jeden, niezawodny sposób na smoka.
Wystarczy poczekać aż się zestarzeje i zdechnie 😀
Najlepszą superbronią byłyby Twoje komentarze, po ich przeczytaniu wszystkie smoki umarłyby ze śmiechu.
Góra z plecakiem odrzutowym.
Odcinek lepszy od poprzedniego. Nie jest najgorzej, oczywiście jak na serial. Szkoda tylko dalszego niszczenia postaci Littlefingera i trochę też Varysa (niby w tym odcinku twórcy próbowali jakoś wyjaśnić jego liczne wolty, ale mnie to jakoś nie przekonuje. Postać Varysa ma naprawdę sens, gdy wiemy, że jest Blackfyre’m i służy Aegonowi, ale to tak na marginesie). Zgadzam się, że Euron jest jednym z najjaśniejszych punktów.
Nie przekonuje mnie zupełnie taktyka Daenerys. Jarra miała rację, że najlepiej byłoby uderzyć na Królewską Przystań wszystkimi siłami. Dany ma Nieskalanych, Dothraków, 3 smoki, wojska Tyrellów, Martellów i część floty Greyjoyów. Gdyby zdecydowała się szturmować stolicę to bardzo szybko by odniosła sukces. Możliwe nawet, że część obrońców na widok smoków by spanikowała i uciekła. Niby w serialu mówili, że przy ataku na Królewską Przystań zginęłoby sporo mieszkańców, ale przecież Stannis też ją szturmował i jakoś tych wielkich strat w ludności nie widzieliśmy. A jeśli nawet by były to przecież znacznie więcej ludzi zginie, jeśli Danka będzie podbijać po kolei wszystkie zamki. A tak zdobyłaby stolicę, Cersei i Jaime by zginęli, jedynym Lannisterem pozostałby Tyrion więc bardzo możliwe, że Casterly Rock i Lannisport można by przejąć bez żadnej walki. Wątpię też, żeby Randyll Tarly lub jakikolwiek inny lord z Reach, Zachodu czy Krain Korony chciał kontynuować walkę, bo niby w imię kogo? Raczej wszyscy by się podporządkowali Daenerys, czy to z rozsądku czy też ze zwykłego strachu. Jednym szybkim atakiem na stolicę można by praktycznie zakończyć wojnę. Fakt, zostaje jeszcze Jon i Euron, ale Jon nie chce walczyć i woli się sprzymierzyć z Daenerys przeciwko Innym, a osamotniony Euron, mający jedynie część floty Greyjoów, wiele by nie zdziałał. I nawet możliwe, że w tej sytuacji próbowałby się dogadać. Ale Daenerys zamiast tego wolała podzielić i rozproszyć swoje siły i dać czas swoim wrogom. I już poniosła pierwszą porażkę bo straciła flotę Jarry, a sama Jarra razem z Elarią wpadły w łapy Eurona.
Widać, że strateg z ciebie dobry co najwyżej w hirołsie.
Nie ma to jak rzeczowa odpowiedź z merytorycznymi argumentami 😀
Ja ci odpowiem, Varys stoi po stronie Danki skoro nie ma Gryfa, logiczne i nie ma co tlumaczyc. Twoja strategia ataku jest zaprzeczeniem wszystkiego co padlo na naradzie na Smoczej Skale z ust Danki i Tyriona! chcą przejąć władzę a nie prowadzić nie kończące się wojny. Atak Dhotrakow i Nieskalanych to znak dla pozostałych lordów, nawet nie lubiących Lanisterow żeby się bronić przed obcym napadem. A oblezenie na bazie kilku królestw tworzacych państwo pokaże pozostałym że to wola większosci. Nie chcą mordować cywilów w stolicy bo zostaną wrogami nawet jak wygrają, głód i nie zadowolenie w wyniku oblężenia skieruje mieszkańców przeciw Lanisterą tym bardziej ze po zniszczeniu Septu tylko czekać na kogoś kto się ukaże jako wybawca dla mieszkańców. Kolejna kwestia głowne sily Dorne i Reach sa u siebie i wlasnie ich dowodzacy po nich jechali, a jakby zapakowali wszystkich na statki to w wyniku ataku Eurona zginelo by duzo wiecej sił Danki. Chhyba ze ty oczekujesz ze beda sie wszyscy mordowac i tak w nieskonczonosc? Bo oni chca przejąc królestwo kosztem Lanisterow i podległym im Lordom, Castle Rock musza zdobyć to miasto i region skad czerpia zasoby finansowe Lanisterowie wiec trzeba ich od tego odciac. Twoj plan ataku to haos i woja bo co Ci z Dothrakow przy ataku na dobrze zabezpieczone warownie? Oni będą potrzebni w polu na otwartej przestrzeni. Z Tobą za generała Danka długo by nie pozyła.
Jeśli chcą przejąć królestwo kosztem Lannisterów to właśnie zdobycie stolicy przybliża ich znacznie bardziej do celu niż atak na Casterly Rock, które w dodatku jest o wiele trudniejsze do zdobycia. Jeśli Daenerys przejmie Casterly Rock to Cersei i Jaime nadal będą się bronić w stolicy. Jeśli zaś najpierw przejmie stolicę to Cersei i Jaime najprawdopodobniej zginą, zaś jedynym żyjącym Lannisterem pozostanie Tyrion. Jest zatem prawdopodobne, że garnizon broniący Casterly Rock podporządkuje mu się dobrowolnie i twierdzy nie będzie trzeba zdobywać siłą. To raz. Dwa, że skoro Dany nie zamierza korzystać z Dothraków i Nieskalanych, bo obawia się reakcji lordów to po co ich w ogóle przywoziła do Westeros? Trzy, że może nawet nie korzystać z ich usług bo ma jeszcze siły Reach i Dorne. I masz rację, że te armie nie stacjonują na Smoczej Skale, tu faktycznie mój błąd bo zastosowałem skrót myślowy i wiadomo, że najpierw trzeba by było te armie zebrać. Ale też nie trzeba koniecznie odwozić Ellarii czy Olenny. Obydwie panie mogą przecież wysłać kruki do swoich włości. I o ile przybycie armii z Dorne może trochę potrwać, o tyle siły Reach mają do stolicy znacznie bliżej, a skoro armia Doliny była w stanie przybyć do Winterfell z odsieczą w ciągu jednego odcinka, to tym bardziej siły Tyrellów przybędą raczej szybko do Królewskiej Przystani 😉 No i w końcu nie zapominajmy, że Daenerys ma do dyspozycji 3 wielkie smoki, które samym swoim pojawieniem się nad stolicą wywołałyby olbrzymi popłoch wśród mieszkańców, ale też i zapewne wśród obrońców. Nawet wyszkoleni żołnierze wymiękliby, widząc latające tuż nad głową monstra i mając w perspektywie rychłe sfajczenie. No chyba, że ktoś wierzy, że smoki Dany zostałyby od razu strącone przez te śmieszne skorpiony, które ma Cersei 😛 (chociaż z tego co widziałem, na razie powstał tylko jeden skorpion, ale może nieuważnie oglądałem, poprawcie mnie, jeśli się mylę). W tej sytuacji stosowanie długotrwałego i czasochłonnego oblężenia (które daje czas przeciwnikom na umocnienie obrony) tylko po to, by wywołać wśród mieszkańców niechęć wobec Lannisterów (która z racji spalenia septu przez Cersei i tak już musi być wielka) nie ma większego sensu bo Królewska Przystań nie jest nie do zdobycia. Już Stannis niemal wziął ją szturmem, a przecież dysponował dużo mniejszymi siłami niż Daenerys, która do tego ma jeszcze 3 smok. No i wtedy Cersei została uratowana przez odsiecz Tywina, teraz nie uratowałby jej nikt.
odpowiedz na pytanie czemu dejnerys nie zaatakowala od razu kp jest bardzo prosta – gdyby to zrobili, wojna byłaby wlasciwie skonczona, a wędrowcy jeszcze są za murem, a trzeba jakos przetrzymać fabułe do następnego sezonu…
Witam wszystkich, zaglądam na stronę od dawna, ale komentuję pierwszy raz i na dzień dobry muszę skrytykować. Oczywiście nie ekipę Fsgk – tu nie ma się do czego przyczepić, wykonujecie świetną robotę i oby tak dalej 🙂 Odczuwam jednak głęboką wewnętrzną potrzebę, by wylać falę hejtu na 7 sezon serialu. O ile powszechnie krytykowany sezon 6 wywarł na mnie pozytywne wrażenie, o tyle wydaje mi się, że twórcy w zbyt krótkim odstępie czasu zamknęli większość głównych wątków – wojny na północy, walki o władzę w stolicy, Brana za Murem, Aryi w Braavos, Fillera w Meereen – wszystko to w ciągu 3 odcinków. W efekcie teraz serial sprowadza się do wojny Cersei vs. Danka, gdzie strony konfliktu są jasno podzielone. Jedyna nadzieja, że Littlefinger lub Biali Wędrowcy namieszają. Albo Sansa, która opiera się jak może przed książkowością i uparcie nadal pozostaje głupia. Nie do końca zgadzam się też co do Eurona. W PLiO jest psycholem i w serialu też wreszcie zaprezentował się jako pierwszorzędny psychol, ale to dwóch zupełnie różnych świrów – książkowy budzi poczucie grozy samą swoją obecnością, w ekranizacji zaś przedstawiono go jako chaotycznie wymachującego we wszystkie strony przy akompaniamencie wrzasku narwańca, do którego nijak pasuje nazwa jego okrętu. Brakuje mu, znanej z pierwowzoru, atmosfery mrocznej tajemniczości.
Zauważyłem, że większość fanów PLIO i serialu ma różne wyobrażenia na temat Eurona. Jak do tej pory było go bardzo mało w książce. Postacie książkowe głównie tylko wspominały o nim. Mowa o nim pojawia się już w I tomie gdy Theon opowiadał Robbowi o swoim wujku. Wspominał też o nim. in Tyrion.
Euron pojawia się osobiście dopiero w Uczcie dla Wron podczas imprezy z okazjii zdobycia Tarczowych Wysp. Lordowie są związani i muszą patrzeć jak ich córki, żony i inne kobiety są gwałcone przez Żelaznych Ludzi. Euron nagradza swoich dzielnych dowódców (dary Eurona są zatrute – to zdanie pojawia się bardzo często w sadze). Victarion próbuje namówić Nute Balwierza swojego najlepszego kompana i wojownika żeby nie przyjął tytułu lorda jednej z 4 Wysp Tarczowych. Ten jednak się skusił.
Chwilę potem ktoś rzucił taką obelgę w kierunku Eurona, że ten powinien typa co najmniej ukrzyżować. I tu Euron strasznie mnie zaskoczył. Nie odpowiedział nic, zszedł z podestu i poszedł po schodach na górę napić się razem z Victarionem. Gadał strasznie od rzeczy. Najbardziej rozwalił mnie tekst – skąd wiemy, że nie umiemy latać skoro nigdy nie skoczyliśmy z wieży? Euron pił wino czarnoksiężników z Quarth.
Jak dla mnie strasznie nieprzewidywalny typ i cholernie okrutny na co dowodów jest cała masa.
Nie ma wątpliwości co do okrucieństwa obu Euronów. Książkowemu można też jednak przypisać wyjątkową przebiegłość, umiejętność chłodnej kalkulacji i opanowanie, na co wskazuje właśnie jego zachowanie na Tarczowych Wyspach, a także podczas królewskiego wiecu, gdy wyczekał do samego końca, dzięki czemu zjednał sobie zwolenników zarówno Victariona, jak i Ashy. Kapitan Żelaznej Floty, wspierany przez Aerona wygłaszał ambitne poglądy przywrócenia Wyspom dawnej pozycji, z kolei jego rywalka oponowała za bardziej realnym rozwiązaniem i zakończeniem walk. Euron zaproponował jeszcze śmielszy plan niż Victarion proponując przejęcie smoków, a przy tym, dzięki prezentacji swoich zdobyczy z podróży, oraz demostracji mocy rogu potrafił przekonać głosujących, że jego zamiary są możliwe do zrealizowania. Wykazuje również zainteresowanie magią (pobyt w Qarth, Asshai czy Valyrii, w poszukiwaniu starożytnych mocy). Natomiast, z tego co pamiętam, nie ma wzmianki o Euronie bezpośrednio uczestniczącym w walce. Z kolei serialowy Greyjoy sprawia raczej wrażenie brutalnego wojownika, a nie chłodnego, nieprzewidywalnego, ale przy tym inteligentnego szaleńca. Mając przed oczami jego głupkowaty uśmieszek podczas rozmowy z Cersei, ciężko mi sobie go wyobrazić planującego spalenie floty w Casterly Rock (swoją drogą, czy w sadze nie był to Lannisport?). Ale tak jak napisałeś – materiału książkowego nie ma zbyt wiele. Serialowego jest jeszcze mniej, więc ciężko tę postać dokładnie ocenić.
To była flota Lannisportu, ale z tego co mówił Tyrion Żelaźni palili wszystkie statki na wybrzeżu łącznie z kutrami rybackimi.
Na temat I rebelii Balona też niestety mamy skąpe informacje. Ciekawi mnie jak Euron i Vic przeżyli rebelię? Aeron gdy jego okręt poszedł w drzazgi pod Piękną Wyspą został wyłowiony i spędził ileś lat w lochach Casterly Rock. Jakim cudem jego starszym braciom się upiekło?
Cześć.
Serialowy Euron to faktycznie bardziej Victarion, ale w porównaniu do tego bezpłciowego gościa z poprzedniego sezonu, to i tak jest dobrze.
Co do samego sezonu – póki co mam wrażenie, że jest lepiej niż rok temu. Sezony 5 i 6 naprawdę mnie bardzo zawiodły. No, ale oceniać będziemy mogli tak naprawdę za 5 tygodni.
Nawet broń którą walczy Euron bardziej nawiązuje do Victariona. Jeśli dobrze pamiętam.
Nazwa okrętu „Cisza” nie ma nawiązywać do okrzyków wdawanych przez Eurona podczas walki tylko (jeśli czytałeś PLiO) do załogi Eurona która jest pozbawiona języków.
Euron to miał przewalone. Kilka lat na morzu i nawet nie miał z kim pogadać :).
uciete jezyki miala tylko zaloga jego statku a nie kazdy czlonek armii xdd
Pod koniec nie było tak źle (Pree! Pree!)
Niby nic, ale pogadać można. Wystarczy, żeby zamienić ze sobą dwa słowa 😀
Może coś przeoczyłam, ale z kim w ciąży ma być Cersei? Bo jaime od nieszczęsnej sceny w sepcie już jej chyba nie… lubi 😉 chyba że chodziło o ciążę Sansy?
Z przecieków jakie pojawiły się pół roku temu wynikało, że Cersei ma być w ciąży z Jaimem.
Przypomni mi ktoś co jak skończył się wątek serialowego Slowiczka (Robert arryn)?
Przebiegły Petyr przekonał Słowiczka, żeby ten wysłał armię do ratowania Sansy w bitwie bękartów, armia poszła, a Robin został w Dolinie i tam gnije. Pewnie albo zostanie zapomniany albo pokazany, żeby umrzeć.
Właściwie dlaczego podczas czołówki pokazane było Pyke?
Ja już za tym nie nadążam… Pewnie chodziło o to, żeby pokazać siedzibę Greyjoyów.
Wciąż mnie dziwi, że w intro Królewską Przystań nadal ozdabia herb Baratheonów. Przecież wszyscy nie żyją. No dobra, Gendry wiosłuje, ale on się w tej chwili nie liczy. Przecież umieją zmieniać te herby.
Danuta, feministyczna zdobywczyni, konsekwentnie objeżdża swych męskich doradców za ich przeszłość i jeszcze trochę, ale swych żeńskich doradców przyjmuje pod skrzydła z pełnym zaufaniem, zupełnie ich wcześniej nie znając (por. Missandei i Doreah).
Tyrion szykuje się do zdobycia Skały. Szkoda, że nie będzie miał z kim jej dzielić (nie, nie tęsknię za Shae – opłakuję serialową Tyshę, a raczej jej brak).
Melisandre znów zmienia strony. Kiedyś może w końcu trafi na tego Azorka. Azorkę. Albo coś.
Dlaczego przy Dany zebrały się aktualnie najnudniejsze albo najbardziej popsute przez serial postaci? W dodatku cała ta banda wyraźnie próbuje swą królową doprowadzić do szaleństwa, czyli udowodnić, że Cersei ma dla odmiany rację. I tylko Tyriona wykluczyli z zabawy. Pewnie zazdroszczą mu sprzętu, łachudry.
Sceny Missandei z wyspy Naath i Szarego Robaka są powalająco nudne. I, o dziwo, nic nie wnoszą do fabuły. Ale taniej pokazać dwóch golasów niż jednego smoka. Pewnie gdyby smoki rosły w takim tempie, jak w książkach, byłyby tańsze w utrzymaniu. A ja osobiście jakoś nie tęskniłam za golizną.
Jon dla odmiany zaskoczył Sansę i Littlefingera. Oni tu pewnie już po cichu planowali uzurpację (każde na własną rękę), a on wziął i zwyczajnie Sansie zaufał. Tak, Lady Stark-Lannister-Bolton, bo tak się robi z rodzeństwem, zamiast kopać pod nim dołki i podważać autorytet. Pierwsza zasada: krytykujemy na osobności, nie przy ludziach – zwłaszcza młodych, nieopierzonych władców, którzy dopiero się wyrabiają. A jeśli Sansa mimo to posłucha swojej aktorki i nadal nikomu nie zaufa, skończy jako samotna wilczyca. A wiadomo, co się dzieje zimą z samotnymi wilkami.
Na Littlefingera chyba nie ma rady. Czas postawić na nim krzyżyk, bo to już nie jest gracz. Zostaje tylko kwestia, kto go zabije i w jakich okolicznościach.
Tak sobie myślę, czy uleczenie Joraha oznacza, że jest plan na mariaż. No bo po jakie licho go leczyć, jeśli nie miałby wrócić do Danuty? A skoro ma wrócić, a Danuta jest obecnie niezamężna i niezaspokojona, to może w końcu wyjdzie z tego friendzona? I Jon by nie musiał się z nią żenić… Bo to chyba byłoby trochę bez sensu – Jorah wraca, a tu Danka oznajmia, że do trzech razy sztuka, i postanowiła się wydać za bratanka. Jorah poszedłby się rzucić z najbliższego urwiska, a wywalony z Cytadeli Sam podążyłby za nim. Tyle zaprzepaszczonej wiedzy, którą zdobył.
Scena z Aryą i Gorącą Bułką była przyjemna, a przy Nymerii prawie się popłakałam. Miałam szaloną nadzieję, że może jednak pójdzie z Aryą, ale przecież gdzieś czaiło się to przekonanie, że przecież Lato i Kudłacz nie zginęli bez powodu. To nic. Liczę, że w książkach będzie inaczej (to, i wiele innych rzeczy).
Do bitwy nie mam zastrzeżeń. Tylko do Theona. Miał się utopić. Dlaczego się nie utopił, no?! I gdzie on właściwie teraz płynie? Może szukać Gendry’ego?
Ogólnie odcinek przyjemny. Poza sceną miłosną. I skrobaniem Joraha. Bueh.
Odnosząc się do herbu Baratheonów w KP- Cersei jest nie tylko Lannisterem, ale też dziedziczy tron sukcesją po Baratheonach. To, że mówi się na nią Lannister jest tylko zwyczajem, który obowiązuje tylko przy nazwiskach królowych.
I chociaż sama Cersei pewnie wolałaby ogłosić, że to Lannisterowie mają sukcesję prawem podboju, to jednak tego nie zrobiła i serial ma jakąś tam argum,entację.
Ale jak to sukcesją? Sukcesja obejmuje chyba tylko potomków krwi, nie małżonków czy rodziców. Raczej nazwałabym to uzurpacją, której nikt się nie sprzeciwił, a że Cersei nie jest Baratheonem w najmniejszym nawet stopniu, Przystań powinna być ozdobiona lwem. Kiedy Boltonowie przejęli Winterfell, prawowici dziedzice nadal żyli, a mimo to wilkor zniknął z mapy. Baratheonowie nie żyją, rządy przejęła kolejna rodzina. Chyba, że to takie puszczenie oka do widza, że nie ma to znaczenia, bo owa dynastia nie ma potomstwa, które mogłoby po nich dziedziczyć?
Właściwie w tym świetle interesująco prezentuje się fakt, że gdziekolwiek była aktualnie Danuta, tam nie było herbu smoka…
Cersei wychodząc za mąż przyjęła nazwisko Baratheon i po śmierci Roberta chyba to się nie zmieniło.
Właśnie nie, Cersei – i inne kobiety, które wżeniły się w ród królewski, choćby Elia Martell i Margaery Tyrell – pozostały po ślubie przy swoim nazwisku, i zarówno serial jak i książka są w tym konsekwentne. To samo też obowiązuje, jeśli królewska córka poślubi kogoś spoza rodu, więc mamy Daenerys Targaryen, a nie Daenerys zo Loraq, ale nie mamy też Hizdahra Targaryena.
Mamy za to Catelyn Stark, Lysę Arryn, Sansę Bolton. Nie jestem pewna, jak to jest z Sansą w książkach. Teoretycznie jest Lannisterem (-ką?), ale z innego punktu widzenia należy do królewskiego rodu Północy, więc pozostaje Starkiem. Zależy jak leży. Czy ktoś pamięta, jak ją oficjalnie nazywano po ślubie? Czy nie było takiej sytuacji?
Kobiety nie zmieniają nazwiska tylko w sytuacji, gdy ród, z którego pochodzą jest znacznie wyżej urodzony niż ród, w który się wżeni. Lannisterwie nie są wyżej urodzeni od Baratheonw, więc oficjalnie mamy Cersei Baratheon.
Na przykład Catelyn w książkach też czasem nazywana była Tully.
Czy ktoś w Westeros prowadzi jakiś ranking, który ród jest wyżej urodzony, starszy, czy bogatszy? Gdyby panna z rodu Targaryenów wyszła za Flinta to miałaby na nazwisko Flint.
Lord Tridentu jest „wyżej” urodzony od Brackenów.
Masz na myśli to, że akurat teraz Tully są seniorami Dorzecza? Za chwilę mogą być nimi Freyowie i to nie znaczy, że są „wyżej” urodzeni. Brackenowie byli kiedyś ponoć jednymi z królów Tridentu. Z resztą to nie ma znaczenia.
Patrz mój komentarz poniżej.
Jeśli chodzi o nazywanie Catelyn panieńskim nazwiskiem zwróć uwagę, że robią to postacie znające Cat z dzieciństwa, w szczególności Litllefinger, który nie może się pogodzić z tym, że wyszła za Starka. Oficjalnie wszyscy zwracają się do niej lady Stark.
Minisa Whent wyszła za Najwyższego Lorda Tridentu, i od tamtej pory była znana jako Minisa Tully. Także jedynie ród królewski nie użycza swoich nazwisk małżonkom.
Gdyby panna z rodu Targaryenów wyszła za Flinta, wciąż miałaby na nazwisko Targaryen. Z tego prostego powodu, że jako ród do całkiem niedawna królewski, automatycznie byli wyżej urodzeni od wszystkich innych. Stąd mieliśmy między innym: Rhaenys Targaryen Drugą (Niedoszłą Królową, żonę Corlysa Velaryona), Elaenę Targaryen (żonę Ossifera Plumma, Ronnela Penrose i Michaela Manwoody’ego) czy też Daenerys Targaryen Pierwszą (żonę Marona Martella). Żadna z nich nie zmieniła nazwiska, więc nawet nisko urodzony mąż mógł się taką żoną pochwalić. W żadnym innym rodzie taki zwyczaj nie występuje, dopiero po przejęciu władzy przez Baratheonów – i znów, Cersei i Margaery.
Catelyn dość często jest określana jako Catelyn Tully jeśli dobrze pamiętam.
Za to jako lady – jest zawsze nazywana lady Stark.
W przypadku królowych to i tak się zwykle mówi Królowo, albo Wasza Miłość, więc problem znika.
Dael już to kiedyś wyjaśniał. Królowe zachowują swoje nazwisko rodowe. Ich dzieci mają już nazwisko po ojcu.
a czy Ellaria i jej corka zyja? wydaje mi się, ze jedna byla przebita, a druga powieszona na dziobie statku…
To były Obara (przebita włócznią) i Nymeria (powieszona na biczu). Tyene i Ellaria jeszcze żyją.
Tyene to króciutko jeszcze pożyje, acz raczej boleśnie. Cersei pamięta o Myrcelli, a tytuł „Queen’s justice” zobowiązuje.
tyene musi jeszcze pokazac cyce dla brona wiec pewnie pozyje do tego czasu, cersei zemsci sie na ellari glownie, tak przynajmniej przewiduje
A może Tyene będzie tą obiecaną dla Bronna 'lepszą żoną’? W tej chwili jest chyba dziedziczką Dorne, nie?
na to wygląda xD
Ale się chłopak ustawił 😉
Nic z tego, Cersei każe zabić wszystkich jeńców
Tyle, że rozkazać a wykonać to dwie różne rzeczy. No i ciekawe jest, że to właśnie Tyene nawiązała… ehm… nić porozumienia z Bronnem, i to Tyene przeżyła.
Dosadny przykład na to, że scenarzyści serialu potrafąi zrobić totalnego idiotę z każdej postaci. Bronn miał już wszystko co chciał mieć, odmówił nawet Tyrionowi i nagle zgodził się na tą durną wyprawę do Dorne. Kogo mu Jaime obiecał? Swoją siostrę?
Ogólnie cały serialowy wątek w Dorne jest do kasacji. Najgorsza żenada w tym serialu. Niech ktoś dobije bękarcice i niech w serialu nie mówią już o Dorne.
To byłoby ciekawe rozwiązanie, zwłaszcza, że w 5 sezonie zarysowała się jakaś relacja pomiędzy Bronnem a Tyene. A nawet chemia, rzekłbym 😉
A co z Lollys Stokeworth? Wiem, że Bronn leciał tylko na jej majątek, ale raczej będzie się trzymał tego związku.
Lollys wyszła za kogoś innego, bo Jaime obiecał Bronnowi przygodę, lepszą żonę i większy majątek. Sam fakt, że Bronn pojechał z Jaimem oznacza, że wyrzekł się Lollys.
co myślicie o teorii że Missandei chce zdobyć miłość Szarego Robaka, żeby później wykorzystać jego i Nieskalanych do własnych celów?
w serialu nieskalani są bezwględnie oddanie dejnerys, nie ma sensu i czasu tego zmieniac
Serial jest z byt płytki i prosty, żeby mówić o jakiś teoriach. Zresztą zostało za mało odcinków, żeby jeszcze to komplikować.
tak w ogóle to serio imie „euron” wypowiada sie „juron” jak to robi lektor? ja zawsze myslalem że „ełron” xD
Raczej na pewno to imię czyta się „juron” bo tak też mówią inne postacie w opcji bez lektora.
juron jakos tak smiesznie brzmi, wole moje ełron <3
Ja też wypowiadam Ełron
Ja mówię „Jurand”.
Jurand z Pykowa. To brzmi dumnie.
Pamiętam jak byłam dzieciątkiem jednocyfrowym i czytałam Harry’ego Pottera. Mój świat przeżył załamanie, kiedy sąsiadka uświadomiła mi, że to jest „Dżordż”, a nie „George”. Ech, wspomnienia 😀
Ja nie mogłem się przyzwyczaić jak w audioebooku lektor wypowiadał nazwisko Ogara Kligann zamiast Kligein.
O jezusie, naprawdę? Haha, to ja chyba jednak pozostanę przy papierze, jak taki audiobook może człowiek skrzywdzić 😀
Mam pewną własną interpretację sceny z Nymerią i Aryą. Biorąc pod uwagę, że scenariusz tego odcinka pisał właśnie Cogman, który, jak nawet Dael pisze, ma dobre stosunki z GRRMem, wymyśliłem teorie, że cała scena to pewnego rodzaju foreshadowing losów Aryi. Widzę tutaj symbolikę, że po długiej tułaczce, Arya w końcu odnajdzie wilkora (Starków), ale Ci ją odrzucą po tym jak zobaczą, kim się stała (morderczynią bez skrupułów albo z szczątkowymi skrupułami :D) i zostawią ją czy tam skonfliktują się z nią, aż ona stwierdzi, że nie są już jej rodziną, tak jak wmawiała sobie, że wilkor to nie była Nymeria.
Może trochę przedumane, ale taka wpadła mi Szalona Teoria do głowy i chciałem się podzielić, co sądzicie? 😀
Mnie również wydaje się że tą scenę trzeba interpretować w ten sposób. Na swój serialowy sposób ma ona pewną logikę głównie przy tej interpretacji.
ale co tu jest do interpretacji? chcieli upchnąć wilkora do fabuły bo pewnie ma do odegrania jaką rolę, np. umrzec w jakiejs bitwie, zeby było nad czym plakac hehe
Kiedy Renly ogłosił sie królem to wszyscy chorążowie Końca Burzy się do niego przyłączyli. Czy z Reach było tak samo? Czy tylko ród Redwyne nie przybył?
Część Florentów chcąc nie chcąc poparła Stannisa
Renly był prawowitym lordem Końca Burzy. Poza tym był żonaty z Margaery Tyrrel więc miał naturalny sojusz z Tyrrelami i ich chorążymi. Z ważnych rodów Reach do Renlyego nie przyłączyli się Hightowerowie, którzy postanowili zachować neutralność (jeden z najbogatszych i najbardziej wpływowych rodów Westeros tak na marginesie), Florentowie z Jasnej Wody (rodzina żony Stannisa). Redwyenowie nie przyłączyli się do Renlyego z innego powodu. Synowie Paxtera Redwye’na bliźniacy Horror i Hobber są zakładnikami w Królewskiej Przystani na tej zasadzie co niegdyś Theon w Winterfell. W Starciu Królów nawet próbowali zwiać ze stolicy ale złapała ich straż miejska. Redwyne postanowił być wierny koronie żeby nie narażać synów dlatego nie przyłączył się do buntownika Renlyego.
„Synowie Paxtera Redwye’na bliźniacy Horror i Hobber są zakładnikami w Królewskiej Przystani na tej zasadzie co niegdyś Theon w Winterfell. W Starciu Królów nawet próbowali zwiać ze stolicy ale złapała ich straż miejska.”
pierwsze slysze, a ksiazke czytalem ;o
Ha, ha to przeczytaj jeszcze raz 🙂
Też nie zwróciłem na to uwagi przy pierwszym czytaniu.
Jest nawet scena gdy Qyburn czy jak mu tam torturuje Błękitnego Barda i próbuje go wrobić w to ,że sypiał z Margaery i ,że był świadkiem jak sypia ona z innymi mężczyznami. Ten zamęczony torturami zaczyna wymyślać rzekomych kochanków Margaery i wymienia właśnie synów Redwyena na co Cersei każe mu zmienić zeznania ponieważ nie chce konfliktu z Redweynami.
Synowie Paxtera są ważni dla Cersei, mając ich ma flotę Arbor.
Ach ten foreshadowing.
Rozdział Catelyn, Gra o Tron, próba walki w Dolinie.
„Alyssa Arryn widziała, jak mordowano jej męża, braci i dzieci, a jednak za życia nie uroniła ani jednej łzy. Bogowie zapewne uznali, że nie zazna spokoju, dopóki jej łzy nie zroszą czarnej ziemi Doliny, gdzie pochowano tych, których kochała. Alyssa nie żyła już od 6 tysięcy lat, lecz jak dotąd ani jedną kropla wodospadu nie spadła na dno doliny. Catelyn zastanawiała się, jak ogromny byłby wodospad z jej łez, gdyby umarła.”
Wężowe bękarcice magicznie nie zatruły broni? Jasne.. Z tego oczopląsu co tam widziałem to Euron dostał parę razy więc powinien być już martwy..
Magicznie to umiał zatruć Oberyn ale on miał 6 level w Cytadeli gdy szkolił się na maestra.
Mi się bardzo nie podobał Euron. A konkretniej to czym walczył. Dwuręczny topór na statku i to w takim ścisku? Przecież umarłby po 5 sekundach w takiej walce
O, nie, wprost przeciwnie, topory były w takich sytuacjach bardzo użyteczne, korzystano z nich na statkach od wczesnego średniowiecza aż do XIX wieku. Topory wydają się długimi i nieporęcznymi, ale długość broni można zmodyfikować stosując różne chwyty na drzewcu. Rozszerzając chwyt skracamy efektywną długość, ale broń staje się bardziej „gibka”. Topór doskonale sprawdza się przeciwko ludziom w lekkich pancerzach i ubraniach (a naprawdę na statkach rzadko noszono zbroje). No i w końcu jest to broń szczególnie przydatna podczas abordażu, kiedy trzeba wyłamywać drzwi, przecinać liny, itd…
Natomiast inna sprawa, że walka toporem nie miałaby nic z pojedynku szermierczego, jaki widzieliśmy, gdy Euron walczył z Yarą.
Nie podobał mi się ten odcinek. Dany sztywna i nudna jak kołek, aż dziwne że kiedyś jej kibicowałam, Tyrion stracił w tym sezonie pazura, ostateczne zaoranie Dorne uświadamia tylko jak spieprzyli ten wątek, smętny Jon oddaje władze otwarcie rzucającej mu wyzwanie Sansie, MissWorm KOSZMARNE (czy przy siedmiu odcinkach na cały sezon trzeba poświęcać czas tej niewydarzonej relacji?). I totalny brak logiki. Na *uja wyciągają wątek Varysa i jego ptaszków, skoro ten nie jest w stanie ostrzec o ryzyku ataku ze strony Eurona? Posiadanie takiego szpiega z siatką informatorów powinno dać Daenerys ogromną przewagę. A ten tylko chodzi posuwistym krokiem z marsową miną i opowiada, że najważniejsze dla niego jest królestwo. Za to Cersei wydaje się wiedzieć wszystko o Dance, łącznie z jej wyczynami w Zatoce Niewolniczej.
Tylko wątek bitwy morskiej i Arya na plus.
A zmarnowanie potencjału Littlefingera boli. Z potężnego gracza, dla którego „chaos is the ladder” stał się creepy typem rzucającym do Sansy porozumiewawcze spojrzenia, które mają nam sugerować że nadal ma jakiś plan. Ciągle się jeszcze łudziłam, że jego ostateczny cel wyjawiony w ostatnim sezonie pt „moja ukochana Sansa i ja na Żelaznym Tronie” to tylko przykrywka. Ale nie, w serialu on chyba naprawdę został zredukowany tylko do tego… Mam nadzieję że szybko go uśmiercą, bo widać wyraźnie że scenarzyści nie mają pomysłu na tę postać.
Ja wiem, że brutalność i tak dalej, ale naprawdę niezmiernie cieszy mnie śmierć panienek z Dorne. A i Yara niemiłosiernie mnie irytowała, więc niech Cersei zrobi z nią co zechce. Anyway, ucieczka Theona rozbawiła mnie do łez i autentycznie miałam ochotę zrobić facepalma, bo to było tak zabawne. Chociaż biorąc pod uwagę ogół postaci Theona, której kompletnie nie trawię… spodziewałam się tego.
Euron ratuje ten sezon, ciągle na nowo, w każdym odcinku. Chociaż nie powiem, rozmowa Daenerys i Jona też była całkiem spoko, bo liczyłam na to właśnie, że Jon za cholerę nie klęknie. Gdyby tylko miał trochę więcej w oczach siły i potęgi, a nie łez. Sansa sransa, ona zawsze będzie tak samo żałosna, zawsze. Znaczy liczę na to, że jednak zyska trochę charyzmy, ale jakoś wątpię. Ze Starków to chyba najwięcej charyzmy i waleczności ma w sobie Arya. Swoją drogą, ciekawa jestem, jak będzie wyglądać jej spotkanie z Sansą. Gorąca Bułka sprawił, że na moim ryjku zagościł ogromny uśmiech, naprawdę, ten bohater to jest wieczna radość. <3