Pora wyrzucić podręczniki do historii. Wiem co mówię. Piszę te słowa 22 lipca 2017 roku, ale to tylko data podawana przez omylny komputer. A co, jeśli wszyscy zostaliśmy oszukani? Czy to możliwe, że mamy obecnie rok nie 2017, ale zaledwie 1720? Czy będę musiał wymienić marynarkę na szustokor, a dżinsy na bryczesy?
Tak przynajmniej uważa Heribert Illig, niemiecki „badacz” historii i twórca fascynującej teorii, mówiącej o… sfałszowaniu 297 lat historii ludzkości. Teoria jest niesłychanie odważna, możemy więc śmiało założyć, że swych pomysłów Illig nie wyssał z palca.
I rzeczywiście, Niemiec do swoich wniosków doszedł poprzez wytężoną pracę „badawczą”. Na przełomie lat 80. i 90., Illig, analizując reformę kalendarza przeprowadzoną przez papieża Grzegorza XIII, zauważył zaskakującą anomalię. Jak wszyscy wiemy, obowiązujący od 45 p.n.e. słoneczny kalendarz juliański był prosty, a zarazem dokładniejszy od wcześniejszego, rzymskiego kalendarza księżycowego. To, że był dokładniejszy, nie oznacza wszakże, że był idealny. Kalendarz juliański zakładał, że rok ma 365,25 dnia. W rzeczywistości ruch Ziemi wokół Słońca trwa 365,2425 doby. Dlatego też w kalendarzu juliańskim z czasem narastały różnice pomiędzy datą kalendarzową, a astronomiczną. Działo się to wolniej niż w kalendarzu księżycowym, ale wraz z upływającymi stuleciami rozbieżności narastały, wymuszając kolejną reformę. Z tego powodu w 1582 roku, papież Grzegorz XIII naniósł na kalendarz dziesięciodniową poprawkę (przesuwając datę z 4 na 15 października) oraz zmodyfikował mechanizm lat przestępnych.
Tu jednak pojawił się problem. Jak niezawodnie wyliczył Illig, papież powinien był przesunąć kalendarz o 13 dni, bo właśnie o tyle opóźnił się on pomiędzy rokiem 45 p.n.e., a 1585 n.e.. Skąd więc ta trzydniowa rozbieżność? Wyjaśnienia są dwa.
Większość historyków przyjmuje, że istotą reformy gregoriańskiej był nowy mechanizm obliczania lat przestępnych, a samo przesunięcie kalendarza o kilka dni nie miało większego znaczenia. Papież zdecydował więc arbitralnie przesunąć kalendarz jedynie o dziesięć dni, dzięki czemu usunął „dryf” daty Wielkanocy, ustalonej na Soborze nicejskim w 325 roku.
Ale niektórzy uznają to wyjaśnienie za nieprzekonujące. Powstała więc alternatywna teoria, w myśl której… Kościół katolicki sfabrykował 297 lat historii. Wczesne średniowiecze nigdy nie miało miejsca. Wszystkie dokumenty z lat 614-911 są falsyfikatami. Karol Wielki to postać fikcyjna. Plemiona Anglów i Sasów nie najechały Wysp Brytyjskich. A wikingowie nigdy nie łupili Europy.
Trudno oprzeć się jasności tego przekazu. Zwłaszcza, że wspierają go pewne zewnętrzne przesłanki. Zwolennicy teorii o kościelnym spisku zwracają uwagę na następujące fakty:
- Wczesne średniowiecze nie wniosło wiele do nauki i medycyny, a w dziedzinach takich jak prawo nastąpił wręcz regres.
- Rozwój architektury romańskiej w X wieku wskazuje na to, że od upadku Cesarstwa Rzymskiego nie mogło upłynąć wiele czasu.
- Wiele dokumentów i relikwii pochodzących z lat 614-911 to dowiedzione falsyfikaty.
- Sztuka późniejszych lat przedstawia wieki VIII-X w sposób anachroniczny (rycerze zakuci w stal, murowane zamki, itd… – w rzeczywistości zamki z kamienia zaczęto budować ok. X stulecia, rycerstwo jako stan pojawiło się też w tym samym czasie, a pierwsze zbroje płytowe pojawiły się w wieku XIV, by osiągnąć swój ostateczny kształt dopiero w wieku XVI)
- W latach 558-908 nastąpiła przerwa w rozbudowie Konstantynopola.
- Między VII a XII wiekiem praktycznie nie było istotnych zmian w doktrynie Kościoła.
Ach, gdyby tylko istniało jakieś alternatywne wyjaśnienie dla tych faktów. Na przykład załamanie się systemu ekonomicznego wielkiego imperium. Jakaś ogromna wędrówka ludów, która burzy dotychczasowe organizmy państwowe i odbudowuje je powoli, na bazie relacji plemiennych. Gdyby tak recepcja zdobyczy prawa rzymskiego, a także rzymskiej nauki i kultury mogła być powolna ze względu na jakieś inne przyczyny, na przykład wyludnienie miast czy analfabetyzm. Tak, wtedy może istniałoby wyjaśnienie zapaści intelektualnej wczesnego średniowiecza…
Ale wróćmy na chwilę do naszej znacznie bardziej atrakcyjnej teorii. Otóż każdemu, kto chociaż widział z daleka podręcznik od historii, musi nasunąć się kilka pytań.
Przede wszystkim – w jakim celu miałaby powstać ta mistyfikacja? I tu odpowiedź jest bardzo ciekawa. Otóż według Heriberta Illiga papież Sylwester II oraz cesarz Otton III… chcieli rządzić w roku 1000. A przy okazji, przedłużając historię Kościoła, oraz wymyślając fikcyjnego założyciela Świętego Cesarstwa Rzymskiego, umocnili swoją władzę.Przyjąwszy bez wątpliwości to wyjaśnienie, spróbujmy rozwikłać kolejne nieścisłości.
Zmyślone lata przypadają na życie i działalność Mahometa, a także ekspansję kalifatu. Jeśli nie było lat 614-911, to w jaki sposób powstał islam, i jakim cudem stał on się potęgą większą od świata chrześcijańskiego? Według Illiga rozwiązanie jest proste. Mahomet żył po prostu nieco wcześniej, niż się powszechnie uważa. Bulle i krucjaty przeciw arianom były w rzeczywistości wymierzone we wczesny islam. A podbój Afryki Północnej i Hiszpanii przez Arabów, to nic innego jak najazd Wandalów, których późniejsza historiografia mylnie uznała za lud germański.
Ale problemy sięgają jeszcze głębiej. Nie tylko Europejczycy spisywali swoją historię. Własny kalendarz i historiografię mieli również Chińczycy. I daty w kalendarzu chińskim wydają się pokrywać z datami w historii Europy. Ale Zwolennicy tezy Illiga również i w tym wypadku znaleźli odpowiedź. Otóż okazuje się, że Chińczycy również zmyślili znaczną część swojej historii. Okres dynastii Tang nosi w chińskiej historiografii znamiona mitologicznego „złotego wieku”, kiedy chińska cywilizacja była na najwyższym szczeblu rozwoju politycznego i kulturowego, wiec… okres ten prawdopodobnie również jest czysto fikcyjny. W końcu założenie, że dynastia Tang istniała naprawdę, a po prostu jej dokonania zostały nieco wyolbrzymione, byłoby zbyt proste.
I wszystko byłoby jasne, a ja sam byłbym gotów szturmować Watykan z żądaniem ujawnienia prawdy i odmłodzenia świata o 297 lat, gdyby nie drobny problem. Kometa Halleya.
W XVIII wieku (tym prawdziwym) angielski astronom Edmond Halley, badając zapiski na temat pojawiania się komet i zestawiając je z pozycją Ziemi wokół Słońca, odkrył zaskakującą prawidłowość. Otóż jedna z komet wydawała się powracać cyklicznie i… stosunkowo szybko. W ten sposób zidentyfikowana została pierwsza kometa krótkookresowa, której powroty (a także poprzednie „wizyty”) można było określić na podstawie matematycznego wzoru. Kometa pojawiała się (lub miała się pojawić): 25 maja 240 p.n.e., 12 listopada 164 p.n.e., 6 sierpnia 87 p.n.e., 10 października 12 p.n.e., 25 stycznia 66, 22 marca 141, 17 maja 218, 20 kwietnia 295, 16 lutego 374, 28 czerwca 451, 27 września 530, 15 marca 607, 2 października 684, 20 maja 760, 28 lutego 837, 18 lipca 912, 5 września 989, 20 marca 1066, 18 kwietnia 1145, 28 września 1222, 25 października 1301, 10 listopada 1378, 9 czerwca 1456, 26 sierpnia 1531, 27 października 1607, 15 września 1682, 13 marca 1759, 16 listopada 1835, 20 kwietnia 1910, 9 lutego 1986, Jak nietrudno zauważyć, kometa powinna trzykrotnie powrócić w „zmyślonym” okresie 614-911… A źródła historyczne mówią nam o tym, że istotnie kometa została wówczas zaobserwowana.
I wydawałoby się, że kometa Halleya dość jednoznacznie obala twierdzenia Heriberta Illiga. A jednak ten nie daje za wygraną , wciąż publikując kolejne książki na temat „zmyślonych lat”. Z każdym rokiem zyskuje też współwyznawców.
No i chyba trudno im się dziwić. Skoro mamy już rok 2017, to dlaczego wciąż nie podróżujemy przy pomocy plecaków odrzutowych?
Spragnieni większej ilości demaskujących tekstów? Zapoznajcie się z cyklem „Demaskuj z DaeLem”.
Świetna jest ta Twoja nowa seria!!!
Dzięki. Cieszę się, że się podoba.
z tą kometą to też mogłby być zmyślone i oszustwo i wgl heheheheeheheeheheh
Właśnie, właśnie! Co jeśli jakiś spryciarz uwzględnił to w sfałszowanych papierach?
Jaka kometa? To tylko kosmici z księżyców Jowisza wysyłają nam czasem wiadomości świetlne, po prostu nasza astronomia jest na tak niskim poziomie (wszak to XVIII wiek!), że nie umiemy tego rozpoznać i wychwytywać takich drobnych niuansów…
To co, szturmujemy ten Watykan? 😉
Ech ci Niemcy to mają jakieś dziwne zamiłowanie do wymazywania/zmieniania historii.
Jezusie Nazarejski przecież to odkrycie na miarę: homeopatii, płaskiej ziemi i zarabiana milionów przy sprzedaży perfum w systemie MLM. Ta teoria jest dalej popularna ?
Najwyraźniej tak. Książki nadal się sprzedają 🙂
Tą teorię rozwala nie tylko kometa Halley’a, ale jakiekolwiek inne udokumentowane zjawisko astronomiczne dobrze opisane i udokumentowane, które wydarzyło się w lub przed rzeczonym, niby usuniętym okresem. W szczególności dotyczy to zaćmień Słońca. Doskonale wiemy ile czasu upłynęło od zaćmienia i możemy sprawdzić, czy faktycznie wtedy się ono pojawiło.
Doskonałym przykładem jest zaćmienie Słońca z 5 maja 840 roku, które miało być przyczyną śmierci Ludwika Pobożnego, syna Karola Wielkiego. Miał się on tak przerazić nieoczekiwanym zgaśnięciem Słońca, że zasłabł i po kilku tygodniach zmarł, co zapoczątkowało wojnę domową pomiędzy jego synami.
Tak, faktycznie każde cykliczne zjawisko astronomiczne jest dla zwolenników tej teorii problemem. Ale kometa Halleya jest o tyle szczególna, że jej cykliczności dowiedziono dopiero w XVIII wieku, więc nie można użyć argumentu z jakimś wczesnym fałszerstwem doniesień o tym, że się pojawiła.
DaeLu, czy mógłbyć wziąć pod lupę teorie o WTC? Celowo piszę teorie, a nie teorię, bo jest ich więcej niż jedna. Sam doszedłem do pewnych wniosków, że taki atak terrorystyczny na światowe mocarstwo nie miałby celu i byłby samobójstwem lub… wygodnym pretekstem do rozpoczęcia wojny. A zatem czy to Stany same w siebie wymierzyły atak, by móc z pełnym poparciem ludzi rozpocząć „wojnę z terroryzmem”? Jak było naprawdę pojęcia nie mam, patrzę na to tylko z czysto logicznego punku widzenia, a on mi podpowiada to co już napisałem wyżej. Ostatnio jednak przeczytałem jeszcze inną zabawną teorię, że nie było żadnych samolotów, a jedynie ich projekcje. Właściciel WTC zaś odpowiednio wcześniej ubezpieczył swoje wieże. Cóż ta druga historia wydaje mi się zupełnie irracjonalna, chociaż zdecydowanie bardziej spektakularna. Jednak jeśli brałbyś na warsztat WTC proszę, abyś skupił się nie tylko na tych projekcjach, ale również na pierwszej wersji 😉
WTC gdzieś mi tam w głowie kołacze. Większość popularnych teorii, które się z tym wiążą (celowe wyburzenie, hologramy, pocisk zamiast samolotu uderzając w Pentagon, itd…) znam dość dobrze, bo przez pierwsze 10 lat po 2001 internet był ich pełen. Ale póki co moim planem jest raczej wyciąganie na światło dzienne najbardziej absurdalnych i szerzej nieznanych teorii spiskowych. Chcę pokazać co na nas czeka na samym końcu tej króliczej nory 🙂
To znana teoria czasu widmowego. Jest wiele faktów dowodzących jej prawdziwości. Sporo dokumentów na YT.