Mało kto uznałby historię Tormunda i Niedźwiedzicy za typową love story. Owszem, jest w niej wiele pasji i cielesnej namiętności, ale każdy czytelnik szybko nabiera przekonania, iż to czego w niej nie ma, to choćby ziarenka prawdy. W końcu Tormund Zabójca Olbrzyma to hałaśliwy, wybuchowy i wyjątkowo bezczelny kłamca. Nałogowo fabrykuje legendy i anegdoty o swoich niesamowitych przygodach. Co nie zmienia faktu, iż są one niezwykle ciekawe. Historia romantycznego rendez-vous z samicą niedźwiedzia należy do tak absurdalnych, a jednocześnie mówiących nam wiele na temat charakteru dzikiego wojownika, iż znalazła się nawet w (zwykle ucinającej tego typu wątki) serialowej ekranizacji książek.
Ale przecież nawet w najbardziej szalonych historiach, często odnajdujemy coś prawdziwego. Tak twierdził zarówno maester Luwin odnosząc się do opowieści Starej Niani, jak i maester Aemon edukując Sama. A zatem w duchu poszukiwania prawdy, spróbujmy dociec, czy Tormund spędził upojną noc z Niedźwiedzicą.
Niedźwiedzica Północy
Nasze śledztwo musimy rozpocząć od tego, w jaki sposób swój miłosny wyczyn opisał sam Tormund.
Siedziałem sobie w swoim Rumianym Dworze, mając za towarzystwo jedynie beczułkę miodu, a im więcej go wypiłem, tym częściej myślałem o kobiecie, która mieszkała nieopodal. Była ładna i silna i miała największe cycki, jakie w życiu widziałeś. Była z niej niezgorsza złośnica, ale umiała też być ciepła, a ciepło jest tym, czego w środku zimy człowiek potrzebuje najbardziej. Im więcej piłem, tym więcej o niej myślałem, a im więcej o niej myślałem, tym twardszy robił się mój członek. W końcu nie mogłem już tego znieść. Jak ostatni dureń opatuliłem się futrem od stóp do głów, zasłoniłem twarz wełnianym szalikiem i poszedłem jej poszukać. Śnieg sypał tak gęsto, że raz czy dwa zgubiłem drogę, a od wietrzyska przemarzłem aż do szpiku kości, ale w końcu ją znalazłem, tak samo opatuloną jak ja. Mówiłem już, że była z niej okrutna złośnica, i kiedy ją złapałem, opierała się jak szalona. Ledwie zdołałem zaciągnąć ją do domu i wyłuskać z tych futer, ale kiedy już to zrobiłem, to, och, była gorętsza niż kiedykolwiek przedtem. Zabawialiśmy się ze sobą długo, a potem zmorzył mnie sen. Rano śnieg przestał padać i świeciło słoneczko, ale ja się z tego nie cieszyłem. Cały byłem poharatany, pół członka miałem odgryzione, a na podłodze koło mnie leżało niedźwiedzie futro. Niedługo potem wolni ludzie zaczęli opowiadać, że po lesie chodzi łysa niedźwiedzica, która ma parę bardzo dziwnych młodych. – Ha! – Klepnął się w grube udo. – Gdybym tylko mógł ją znowu znaleźć. Było mi z nią naprawdę dobrze. Żadna kobieta nigdy mi się tak nie opierała ani nie dała mi takich silnych synów.
—Nawałnica mieczy—
Opowieść zawiera, obok elementów zupełnie fantastycznych (zdzieranie skóry z niedźwiedzicy, obgryziony członek, etc…), również takie, w które łatwo można uwierzyć (na przykład to, że Tormund był pijany). Gdyby tylko istniało jakieś bardziej naturalne wyjaśnienie fantastycznych aspektów historii. Cóż… być może takie wyjaśnienie istnieje. Jego zarys poznajemy w krótkiej rozmowie pomiędzy pojmaną przez Stannisa Ashą Greyjoy, a Alysane Mormont.
– Masz męża?
– Nie. To są dzieci niedźwiedzia. – Alysane się uśmiechnęła. Miała krzywe zęby, ale coś w jej uśmiechu budziło sympatię. – Kobiety Mormontów to zmiennoskóre. Zamieniamy się w niedźwiedzice i znajdujemy sobie partnerów w lesie. Każdy o tym wie.
—Taniec ze smokami—
Nie chcę tu oczywiście sugerować, że Mormontówny naprawdę są zmiennoskóre. Nie uważam też, aby sama Alysane mogła być niedźwiedzią kochanką Tormunda. Wydaje się, że jest na tyle młoda, aby jej spotkanie z Zabójcą Olbrzymów było wykluczone (ale o tym później). Sam trop jednak jest dobry. Zwłaszcza gdy przyjrzymy się bliżej sylwetce matki Alysane – Maege Mormont, zwanej Niedźwiedzicą.
Maege Mormont prowadzi tryb życia, który na południu Westeros (z wyłączeniem Dorne) byłby zupełnie nieakceptowalny, a i na Północy budzi jeśli nie zgorszenie, to przynajmniej pomruki niezadowolenia. Powód, dla którego zarówno siostra Starego Niedźwiedzia, jak i jej ćórki, nadal używają nazwiska Mormont jest prozaiczny. Żadna z nich nie wyszła za mąż, a młode Mormontówny technicznie rzecz biorąc są bękartami. Na domiar złego bękartami z różnych ojców. Oczywiście istnieje powód, dla którego nikt nie przezywa ich nazwiskiem Snow. Powodem tym jest buzdygan noszony przez Maege. Niedźwiedzica byłaby w stanie rozbić czerep niejednemu bezczelnemu i zbyt prędkiemu w osądach mężczyźnie.
Skoro zatem wiemy, że „Niedźwiedzica” Mormont miała w swoim życiu kilku, pozamałżeńskich kochanków, to czy konkluzja, iż to właśnie ona jest ową samicą z opowieści Tormunda powinna być automatyczna? Nie sądzę. Potrzebujemy więcej dowodów.
Córka Tormunda
Alysane wyraźnie różni się od pozostałych córek Maege Mormont. Choć nie dorównuje wzrostem Brienne, przeciwnie – jest raczej niska, to jej budowa wskazuje na to, iż miała potężnie zbudowanego ojca.
Właściwie zwała się Alysane z rodu Mormontów, ale to drugie miarto nosiła równie swobodnie jak kolczugę. Niska, krępa i muskularna dziedziczka Wyspy Niedźwiedziej miała grube uda, wielkie piersi oraz duże, pełne stwardnień dłonie. Nawet śpiąc, nosiła pod futrem kolczugę, pod kolczugą skórzaną kurtę, a pod nią wytartą owczą skórę, odwróconą na drugą stronę, by była cieplejsza. Dzięki wszystkim tym warstwom jej szerokość prawie dorównywała wzrostowi. Była też gwałtowna. Czasami Ashy Greyjoy trudno było pamiętać, że ona i Niedźwiedzica są niemal rówieśnicami.
—Taniec ze smokami—
Jest to szczególnie widoczne, jeśli porównamy Alysane z inną córką Maege – Dacey.
Kiedy najstarsza córka lady Maege zamiast kolczugi włożyła suknię, okazało się, że jest całkiem ładna. Była wysoka i gibka, a nieśmiały uśmiech sprawiał, że jej pociągła twarz promieniała. Przyjemnie było ujrzeć, że na parkiecie porusza się z taką samą gracją, jak podczas ćwiczeń na dziedzińcu.
—Nawałnica mieczy—
Czy Alysane może być córką Tormunda? Jest starsza od jego dzieci zza Muru, więc mogła zostać powita przed ewentualną wyprawą Zabójcy Olbrzyma na daleką północ. Jednocześnie, jako rówieśnica Ashy Greyjoy (a więc 25-latka) jest w wieku idealnie pasującym do historii o młodym i jurnym kochanku niedźwiedzicy…
Tormund Snow
To wszystko nie wyjaśnia jednak kwestii podstawowej – w jaki sposób miałoby dojść do spotkania i upojnej nocy pomiędzy Tormundem i Niedźwiedzicą? Skąd dziki wziął się po tej stronie Muru? Wydaje mi się, że klucz kryje się w przydomku Tormunda, i drugiej, spośród legend dotyczących jego przeszłości. Zapytany przez Jona o historię swej walki z olbrzymem, Tormund snuje opowieść tyleż fantastyczną, co dwuznaczną.
– Czy to prawda, że zabiłeś kiedyś olbrzyma? – zapytał po drodze Tormunda. Duch pędził bezgłośnie obok nich, znacząc świeży śnieg śladami swych łap.
– Czemu wątpisz w słowa takiego mocarza jak ja? Była zima, a ja byłem jeszcze prawie chłopcem, głupim jak wszyscy w tym wieku. Zapuściłem się za daleko, mój koń padł, a mnie zaskoczyła śnieżyca. Prawdziwa śnieżyca, nie taki drobiazg jak ta. Ha! Wiedziałem, że nim się skończy, zamarznę na śmierć. Dlatego znalazłem śpiącą olbrzymkę, rozprułem jej brzuch i wczołgałem się do środka. W ten sposób zapewniłem sobie ciepło, ale smród o mało mnie nie zabił. Najgorsze było to, że na wiosnę się obudziła i uznała mnie za swoje dziecko. Karmiła mnie piersią przez trzy księżyce, nim wreszcie udało mi się czmychnąć. Ha! Czasem jednak brak mi smaku jej mleka.
– Jeśli karmiła cię piersią, to znaczy, że jej nie zabiłeś.
– To prawda. Tylko nikomu o tym nie opowiadaj. Możesz mi wierzyć, że Tormund Zabójca Olbrzyma brzmi znacznie lepiej niż Tormund Osesek Olbrzymki.
—Nawałnica mieczy—
Mamy tu do czynienia z nieprzetłumaczalną grą słów. Oryginalny przydomek Tormunda brzmi po angielsku „Giantsbane” – Zguba (nieszczęście) Olbrzyma. Tormund przyznaje się, że tak naprawdę jest „Giantsbabe” – Dzieckiem Olbrzyma. Co istotne – w oryginale olbrzym z przydomka nie ma płci. W takiej też formie przydomek pojawia się w Tańcu ze smokami.
– Dobry z ciebie człowiek, Tormundzie Dzieciaku Olbrzyma. Jak na dzikiego.
—Taniec ze smokami—
Po raz kolejny stajemy zatem przed ciekawą perspektywą. Domyślamy się, że w opowieści Tormunda może kryć się ziarno prawdy, a jednak ciężko jest je wyłuskać. Wiemy, że Tormund Zabójca Olbrzyma tak naprawdę nigdy olbrzyma nie zabił. Alternatywa, w postaci westeroskiej wersji mitu o Remusie i Romulusie też nie jest szczególnie wiarygodna. Ale jest jeszcze opcja trzecia. Tak jak w przypadku niedźwiedzicy, możemy mieć do czynienia z metaforą.
Jest bowiem na Północy rodzina słynna z postawnych, wprost gigantycznych mężczyzn. Rodzina, której żartobliwie przypisuje się posiadanie krwi olbrzymów. Co więcej rodzina ta praktykuje pewien stary, barbarzyński zwyczaj.
Maesterzy powiedzą ci, że król Jaehaerys zniósł lordowskie prawo pierwszej nocy, by udobruchać swą jędzowatą królową, ale tam, gdzie władają starzy bogowie, przetrwały również dawne zwyczaje. Umberowie także zachowali prawo pierwszej nocy, nawet jeśli temu przeczą.
—Taniec ze smokami—
Umberowie i prawo pierwszej nocy… Z tej perspektywy szereg podobieństw pomiędzy Tormundem a Umberami (Wronojadem, Kurwistrachem i przede wszystkim Greatjonem) przestaje być literacką kliszą, i nabiera dodatkowego znaczenia. Zwłaszcza, że dotyczy nie tylko wyglądu fizycznego, ale także charakteru. Umberowie nie słyną z powściągliwości…
Kiedy lord Umber, zwany przez swoich ludzi Wielkim Jonem, ponieważ był wysoki jak Hodor i jeszcze szerszy w barach, zagroził, że zabierze swoje siły do domu, jeśli otrzyma miejsce w kolumnie za Hornwoodami albo Cerwynami, Robb spokojnie odpowiedział mu, by tak uczynił.
– A gdy już się rozprawimy z Lannisterami – dodał, drapiąc wilkora za uchem – wrócimy na północ, wyciągniemy cię z twojej twierdzy i powiesimy jako krzywoprzysiężcę.
Złorzecząc Robbowi, Greatjon cisnął w ogień dzban z piwem i ryknął, że Robb jest tak zielony, iż pewnie sika na zielono.
—Gra o tron—
…a Tormund pod żadnym względem im nie ustępuje.
Tego dnia Tormund ryczał często i głośno. Wrzeszczał, darł się i walił pięścią w stół tak mocno, że przewrócił dzban i rozlał wodę. Zawsze miał pod ręką róg z miodem i dlatego ślina, którą bryzgał, wygłaszając groźby, była słodka. Nazwał Jona Snow tchórzem, kłamcą i sprzedawczykiem, przeklinał go jako pierdolonego klękacza o czarnym sercu, rabusia i padlinożerną wronę, oskarżał o to, że chce wyruchać wolnych ludzi w dupę. Dwukrotnie cisnął w głowę Jona rogiem, ale dopiero po jego opróżnieniu. Tormund nie zwykł marnować dobrego miodu.
—Taniec ze smokami—
Tormund za Murem
Zamiast Dziecka Olbrzyma – bękart Umberów. Zamiast pijaka, który pomylił niedźwiedzia z kobietą – kochanek Maege Mormont. Tormund – Samochwała, koloryzujący każdą opowiadaną historię. A zarazem postać, której losy wcale nie są tak nietypowe. Bękarty i ludzie spoza normalnych struktur społecznych uciekają. Jedni na Mur… inni za niego.
Być może nigdy nie dowiemy się co pchnęło Tormunda do tego eksodusu. Być może gdyby on sam miał nam tę historię opowiedzieć, to uczyniłby się w niej smokobójcą albo ostatnim bohaterem. Ale nawet jeśli jego historii nigdy nie poznamy do końca, to trudno nie mieć wrażenia, że przeszłość w końcu dogoni Tormunda. Być może król Stannis zadał o niego kilka pytań Mance’owi…
– Mance zna nawiedzany las lepiej niż którykolwiek ze zwiadowców – powiedział Jon królowi Stannisowi, po raz ostatni próbując przekonać Jego Miłość, że król za Murem bardziej przyda mu się żywy niż martwy. – Zna Tormunda Zabójcę Olbrzyma.
—Taniec ze smokami—
I być może jest powód, dla którego spośród pięciu córek Maege Mormont, to właśnie Alysane towarzyszy królewskiej armii…
W te Walentynki życzę Wam przynajmniej tyle miłości, ile Tormund i Niedźwiedzica dali sobie nawzajem. Tylko codziennie!
Jeśli chcecie poznać pozostałe Szalone Teorie – zapraszam Was do ich indeksu.
I nie zapomnijcie odwiedzić naszego profilu na Facebooku w najbliższy wtorek (16.02). Szykujemy mały konkurs.
Dzisiejsza teoria ma fragmenty lekko naciągane, ale mamy przecież Walentynki, więc trzeba wierzyć w prawdziwą miłość 🙂
Tak poza teorią to co myślisz o linku ze spoilerów sezonu 6 ?
Link w komentarzach z wcześniejszej teori
Już tam chyba odpisałem. To jest z 4chana. Na 4chanie cały czas takie rzeczy zmyślają. Również w związku z Grą o tron. Więc to pewnie fejk. Parę rzeczy wygląda fajnie, ale kilka jest bardzo nieprawdopodobnych.
Ta z Hodorem już gdzieś wcześniej była ale mam nadzieję, że Cersei nie wyciągnie nóg tak szybko 😛
No i wizja bitwy na Północy z Jonem w ,powiedzmy zbroii północnej, też już wyciekła w zeszłym roku.
Ale ten Róg, czy to fake czy nie i tak nie daje mi spokoju, jak Pieśń Lodu i Ognia jak już wcześniej Cię pytałam czy masz jakieś koncepcje co do niej.
Pamiętam pytanie, chyba faktycznie nie odpowiedziałem. No więc odnośnie tej Pieśni, najkrócej jak się da – nie wiem o co chodzi. Sądzę, że to może być po prostu sposób na poetyckie określenie bohatera, który zjednoczy północ i południe kontynentu… Ale na serio ciężko mi cokolwiek więcej na ten temat powiedzieć.
Coś mi jednak podpowiada, że Mur runie :'(
Jestem 😉
Bardzo fajna teoria i całkiem możliwa.
Dalej jak zwykle świetna teoria 😉 jak będziesz kiedyś światowej sławy pisarzem to będę twoją największą fanką 😀
Trzymam za słowo 😉
Zimnoreka z takim nickiem to chyba trudno znalezc chlpoaka? 😛
Niestety tak ;c
Wydaj książkę, a od razu ją kupię!! Ja już jestem twoim fanem 😛
Zaskoczyłeś mnie. ZNOWU 😛
Kiedy tylko zobaczyłem tytuł pomyślałem „Mormont! Dlaczego wcześniej na to nie wpadłem?” Ty jednak jeszcze objaśniłeś nam sens opowieści o olbrzymie. Jak ty to wychwyciłeś? 😛
Niedźwiedzica jakoś sama mi wpadła do głowy. Po prostu miałem w głowie historyjkę Tormunda podczas ponownej lektury książek, doszedłem do momentu z Alysane i coś zaskoczyło. Dziwię się, że nie wcześniej, bo tych niedźwiedziowych porównań w stosunku do różnych Mormontów jest przecież w książkach cała masa.
Natomiast połączenie Umbera z olbrzymem to nie moja zasługa. Dawno temu, bodaj na Reddicie, ktoś zrobił wątek o potencjalnych bękartach Umbertów w związku z prawem pierwszej nocy. Niektórzy spekulowali, że może chodzić o Hodora. Ale argumenty za Tormundem najbardziej mnie przekonywały. Podobieństwo jest naprawdę bardzo duże.
No i w ramach tej teorii po prostu połączyłem oba te fakty. Zdaję sobie oczywiście, że w pewnych miejscach jest może lekko naciągana, ale pasuje do walentynkowego klimatu 🙂
No nieźle, trzeba mieć jednak głowę na karku. Coraz bardziej przekonujesz mnie do przeczytania po raz 3 Pieśni. Zastanawiam się tylko w jakim języku przeczytać 😛
Nie wiem jak Ci idzie czytanie po angielsku. Mnie strasznie topornie. Człowiek sobie zazwyczaj nie zdaje sprawy z tego, że w obcym języku czyta się dużo wolniej. Przy krótkich tekstach i internecie to niezauważalne, ale porwałem się kiedyś na Władcę Pierścieni w oryginale, i przyznam, że była to mordęga.
Dlatego jeśli chciałbyś się zapoznać z oryginałem, to polecam audiobooki. Wprawdzie z audiobookiem też szybciej książek nie pochłoniesz, ale zawsze można sobie słuchać podczas spacerów, biegania, jazdy samochodem, itd…
Ja przymierzam się do przeczytania Wichrów zimy w oryginale zaraz po wydaniu, na polskie tłumaczenie trzeba będzie pewnie poczekać, a ja do cierpliwych nie należę 😉
W ostateczności jeszcze po niemiecku bo z racji na miejsce zamieszkania ale na to to chyba się nie będę porywać 😛
Życzcie mi szczęścia z wersją angielską 🙂
Jeszcze żadnej książki po ang nie czytałem, ale i tak wiem, że będzie spora różnica pomiędzy tekstami z internetu a taką Grą o Tron. Wiem też, że tępo czytania będzie podobne do tępa powrotu Dany do Westeros 😛
Jednak kilku kolegów zachęca do czytania po ang. Mówią, że na początku rzeczywiście jest trudno, ale jak się przeczyta parę książek to bardzo polepsza to twoje zdolności językowe. Gramatyka, słownictwo, łatwo jest się wg nich tego nauczyć właśnie z książek. Spróbować spróbuję, nie wiem jeszcze kiedy i na czym 😛
Co do audiobooków to nie przepadam za nimi. Lubię mieć tekst przed sobą (najlepiej książkę 😉 ) i skupić się tylko na nim. Często też zdarza się, że wracam do wcześniejszych zdań. I tak czytam głównie w nocy, a jak coś mnie porwie to czytam nawet gdzieś do 4. Gorzej jak trzeba potem wstawać o 6 xD
No pierwsza książka jest trudna ale moja nauczycielka z liceum, sto lat temu :-P, nauczyła mnie takiego sposobu;
Najpierw „skipujesz” tekst tzn. czytasz np. rozdział tak byle jak, bez zwracania uwagi na zwroty czy słowa, których nie znasz, a następnie czytasz jeszcze raz dokładnie. Jest to czasochłonne ale dla mnie bardzo skuteczne. Ważne żeby zapoznać się z tekstem, a dopiero później spróbować go dokładnie zrozumieć.
Polecam na początek przeczytać po angielsku nowelki o Dunku i Eggu, łatwo je znaleść w wersji PDF, można wydrukować sobie jak ktoś woli mieć tekst na kartce. Trochę łatwiejszy język i mniej skomplikowane niż książki.
Lol Tormund Ku*** Olbrzyma w teorii 😀 jak zawsze mega DaeL
Więc Tormund jest Umberem, który zrobił bękarta Mormontównie i uciekł za Mur wieść życie dzikiego. To oznacza że w razie śmierci Umberów Tormund może zostać lordem po południowej stronie Muru o ile oczywiście będzie w stanie udowodnić swoje pochodzenie.
Zupełnie nie, on jest bękartem Umberów, jeśli już. Prawdopodobnie Kurwistracha, w końcu skądś przydomek się wziął. Nie ma raczej żadnych praw do sukcesji w Ostatnim Domostwie, a jego występek skutecznie uniemożliwia mu usynowienie przez ród Umberów. Odziedziczył po ojcu wszystko poza wzrostem, o ile ta teoria jest prawdziwa.
Rzeczywiście Tormund przypomina Umberów. Kurwistrach, Wronojad, Zabójca Olbrzyma, Greatjon, Smalljon. Wpasował by się, każdy Uber musi mieć przydomek 😛
Ciekawa teoria 🙂 I jak zawsze dobrze udokumentowana, co sprawia że wydaje się bardzo prawdopodobna. Brawo DaeL. Zawsze myślałem, że Tormund to taki Westeroski Pan Zagłoba co to lubi podkoloryzować swoje życie bajkami i tyle. Czyli wychodzi na to, że tu nikt nie jest tym za kogo się podaje, oprócz Tormunda, który okazał się tym, kim zawsze mówił tylko my zbyt dosłownie to rozumieliśmy. Jest jeszcze „drobna” kwestia wielkości jego członka. Pewien Lord Plumm też słynął z długiej kopii w spodniach. Może nasz Tormund jest wynikiem miłości Pana Umbera (po którym odziedziczył siłę, donośny głos i zamiłowanie do trunków) i Pani Plumm (po której odziedziczył długie przyrodzenie…) hmmm… albo na odwrót 🙂
„Pewien Lord Plumm też słynął z długiej kopii w spodniach. Może nasz Tormund jest wynikiem miłości Pana Umbera (po którym odziedziczył siłę, donośny głos i zamiłowanie do trunków) i Pani Plumm (po której odziedziczył długie przyrodzenie…) hmmm… albo na odwrót :)”
Z tym Ossiferem Plummem to nie do końca tak. To znaczy istniały plotki o członku długim na sześć stóp, ale to był żart dotyczący czegoś zupełnie innego. Otóż syn Ossifera, Viserys Plumm, był pogrobowcem, to znaczy urodził się po śmierci ojca. Na dodatek urodził się tak długo po śmierci ojca, że ludzie żartowali, iż Ossifer musiał mieć członka długiego na sześć stóp (bo tak głęboko zakopuje się nieboszczyków). W rzeczywistości Ossifer raczej nie miał dzieci, a ojcem Viserysa był Aegon IV.
Świetna teoria jak zwykle z resztą. Czy wiadomo co się stało z córką Wronojada, która została uprowadzona przez dzikich? Takie przypadki chyba zdarzały się też w przeszłości u Umberów.
No jak w telenoweli, wszyscy okazują się być jakoś ze sobą spokrewnieni. 🙂 Ale super walentynkowy temat 🙂
PS – no to teraz tym bardziej musi się pojawić Jorah na Murze (do odzyskania rodowego miecza i odzyskania honoru przed jakimś Starkiem może dojść do spotkania z nie tak dalekim krewnym – Tormundem) 😀
To że Jorah w końcu wyląduje na Murze to było chyba pewne od momentu gdy usłyszeliśmy ostatnie życzenie Jeora. Swoją drogą to przy szczęściu do kobiet jakie ma Jorah, to przywdzianie czerni dobrze by mu zrobiło.
Jeśli dobrze liczę to teraz będzie 30 teoria. DaeL co będzie na ten mały jubileusz?
1. Kim jest człowiek w kapturze?
2. Teorie nieprawdziwe? -Ten temat znalazłem na pierwszej sondzie. Myślę, że pod taką teorią dobilibyśmy do 500 komentarzy 🙂
3. Magia i bogowie.- j.w
4. Nowa Sonda?
5. Kim jest DaeL?
6. Coś innego?
Mistrzu uchyl rąbka tajemnicy…
Będzie jublieusz, dlatego musicie pozwolić mi popracować nad tą teorią trochę dłużej (będzie pod koniec lutego). Na razie nie zdradzam co to będzie za tekst. I obiecuję, że do tego czasu przygotuję parę innych materiałów, żebyście się nie nudzili. Dziś wieczorem (albo jutro rano, w zależności od tego, kiedy nasz zarządca fejsbukowy siądzie do komputera), na naszym profilu na FB będzie mały konkursik. Jutro na stronie będzie świetny tekstu o średniowiecznym łucznictwie (nie związany bezpośrednio z PLiO, ale pouczający). A do końca tygodnia na pewno pojawi się ten deathmatch westeros, o którym swego czasu rozmawialiśmy.
Więcej planów nie zdradzam.
Jeśli nowa teoria wypadnie 28 lutego to akurat w dzień mojego imienia 😀
Tu jest dopiero salona teoria 🙂 https://www.reddit.com/r/asoiaf/comments/30mat2/spoilers_all_ddt_a_neverbeforeseen_theory
Ta teoria dawno minęła granice zwykłego szaleństwa, przekroczyła obszar profetycznego wariactwa a teraz pędem zbliża się do rozsądku od drugiej strony, strony czystego obłędu.
Ta teoria jest tak absurdalna i szalona, że aż się prosi o bycie prawdziwą 😉 a poważnie to sam w to nie wierzę, żeby nie było… 🙂
Ta teoria nie jest szalona ale obłąkana :-\
Czytałem ją kiedyś na westeros.org ,ciekawe czy była najpierw na reddicie czy tam 😀 Osobiście nie kupuje w żadnym calu ,natomiast,wbrew Daelowi wydaje mi się że jest tam zawarta wskazówka że Tyrion może być bękartem Aerysa (w co osobiście mocno wierzę,jako że potrzebne są 3 głowy smoka) ;D
Co ja właśnie przeczytałem 😮 😮 😮 …
Toż to bardziej odjechane niż Merlingi 😛 ja tam średnio wierzę, że którekolwiek z Lannisterów to Targaryeński bękart, ale jeśli już to bardziej pasują mi bliźniaki szczerze mówiąc
Bliźniaki niezbyt pasują gdyż Joanna prawdopodobnie nie miała okazji w tamtym czasie odwiedzić KL,a co do Tyriona to jest pare poszlak tak jak jego bardzo jasne włosy,obecność Joanny na dworze akurat rok przed jego narodzinami,to że urodził się potworem ;D ,oraz jak dla mnie to że Dany potrzebuje 3 głów (Jon będzie jedną z nich) ,przeciw przemawia podobieństwo Tyriona do Tywina :/
Ja to w ogóle uważam, że żadni Lannisterowie nie są krypto-Targami, a jeśli chodzi o daty, to jeśli dobrze pamiętam Joanna została wydalona z dworu przez królową za to, że być może Aerys zaciągnął ją do łóżka, pojechała do Casterly Rock i urodziła bliźniaki (tak jest to chyba napisane w ŚLiO, chociaż mogę się mylić). Jeśli chodzi o Tyriona to poszlaki są, że była okazja, Tyrion jest „monstrualny” i lubi smoki. To że ma jasne włosy? Lannisterowie to też blondyni, z resztą geny Targaryenów są ekstremalnie recesywne. A jeśli chodzi o bliźniaki to można wydłubać równie dużo poszlak – skłonność do kazirodztwa, fascynajcę Cersei dzikim ogniem i paleniem rzeczy w ogóle, w ogóle Cersei zaczyna coraz bardziej przypominać Obłąkanego Króla, no i Genna Lannister mówiąca Jaimemu „To Tyrion jest synem Tywina, a nie ty” … nie staram się oczywiście nagle dowieść że Jaime i Cersei to dzieci Aerysa, chodzi mi raczej o to, że mało prawdopodobne jest żeby jakikolwiek Lannister był Targaryeńskim bękartem
Ciężko powiedzieć, która część rodzeństwa Lannisterów, o ile w ogóle jest bękartami Aerysa. Gdyby to zależało ode mnie to jednak Cersei i Jamie. W takim układzie Tywin nienawidził Tyriona, który był jako jedyny jego potomkiem i legalnym dziedzicem. Co do samego zdeformowania Tyriona (w tym i rzekomego ogona) to wydaję mi się, że to taki efekt legendy i szemrania różnych rodów nie lubiących Lannisterów. Z drugiej strony jeśli wziąć pod uwagę potencjalne latanie na smoku, to już w pierwszym tomie dowiadujemy się, że Tyrion ma opracowane specjalne siodło do jazdy konnej (które pewnie mozna zmodyfikować).
Z tego co na razie wiemy o „tajmlajnie” wydarzeń z czasu rządów Aerysa II, to aby spłodził Jaimego i Cersei jest mało prawdopodobne. Większe „szanse” ma Tyrion.
Z drugiej strony istniały tekstowe wskazówki (przede wszystkim sen Jaimego z Joanną), które wskazywałyby opcję odwrotną.
No i tak pod względem czysto literackim – historia w której nienawidzony przez Tywina Tyrion jest jego jedynym prawdziwym dzieckiem jest DUUUUUUUUUUUŻO ciekawsza. To jest motyw na miarę greckiej tragedii.
Oczywiście z GRRM-em nic nie wiadomo. On uwielbia mylić tropy. Dlatego tak wiele osób pasuje do mitu o Azor Ahai oraz spełnia wymagania przepowiedni o Valonqarze. Przecież to nie wyszło GRRM-owi przypadkiem 🙂 Toteż ostatecznie możemy się dowiedzieć, że to była zmyłka, i wszystkie dzieci Tywina są jego.
A kandydatów na trzecią łepetynę latającego gada jest kilku. Młody Gryf, Stannis, Gendry – wszyscy mają w sobie valyriańską krew.
Cóż, ja zgadzam się, że najbardziej to bliźniaki pasują do dzieci Aerysa. Ale jakoś jednak myślę, że cała trójka jest od Tywina.
Pomyślcie co by było, gdyby okazało się, że jednak cała trójka wyszła z lędźwi Aerysa. To by był dopiero zwrot akcji 😛
Brnąc dalej w te rozważania to Tyrion wydaję mi się zbyt oczywistym bękartem Aerysa jak na standardy Martina. Już w pierwszym tomie mówi do jona Snow, że „nie każdy bękart jest karłem, ale każdy karzeł jest (lub może) być bękartem”. Tywin też daje nam jasno do zrozumienia, iż podejrzewa Tyriona o bycie z innego ojca. Jeśli dobrze pamiętam to chyba Tyrion wspomina coś o tym, że gdyby Joanna nie umarła przy porodzie to Tywin przesłuchałby ją w sprawie Tyriona, a tak to nie miał skąd wziąć dowodów. Wersja w której cała trójka jest dziećmi Aerysa też jest ciekawa. Taka zemsta zza grobu na Tywinie.
Zemsta? Tywin nic złego Aerysowi nie zrobił, to król był nie w porządku wobec człowieka zdolniejszego od siebie. Trzeba było skupić się na rozwoju i staniu się wielkim władcą, zamiast odgrywać na najlepszym przyjacielu, że praktycznie myśląca dziewczyna wolała być panią Casterly Rock niż królewską kochanką (albo że go po prostu nie chciała, bo i tak mogło być).
Gdyby Jaime był synem Aerysa to wyobraźcie sobie – zamiast braci Królobójców bracia Ojcobójcy :p no i Jaime nie miałby plamy na honorze, w końcu wykonał ostatni rozkaz swojego króla („Przynieś mi głowę swojego ojca”) 😀 😀
Aaaaa jeszcze P. S. jeśli chodzi o nawiązania do Grecji, to jest coś ciekawszego niż 7 bram Teb (i tu muszę oddać honory Prestonowi Jacobsowi): wielokrotnie powtarzane jest, że na Tronie Żelaznych Wysp może zasiąść tylko pobożny człowiek. Wręcz słyszymy o tym bez przerwy. A tak się składa, że imię Theon pochodzi z greckiego i oznacza właśnie „pobożny”. Więc mam wrażenie, że Fetorek zajdzie wyżej, niż by się zdawało 😀
A co z dziedzicem Theona ? 😉
No chyba że jakiś jego bękart się pojawi, w końcy mógłby mieć nie jednego 😛
Tylko jakby miało do tego dojść?:( Theon raczej nie jest spokrewniony z żadnym rodem mającym prawa do tronu (chyba, że Aerys był tam na wakacjach 😉 ), a i małżeństwo też odpada… Z drugiej strony ciekawe jaką rolę ma jeszcze do odegrania skoro żyje, a do tego jego los być może zmienia się na lepsze.
Jest z rodu Greyjoy’ów, więc ma całkiem duże prawo do Tronu Żelaznych Wysp.
Mój błąd. Źle przeczytałem.
Temat nr 5 jest bardzo ciekawy, Dael to postać niezwykle intrygująca, myślę, że w całym uniwersum PLIO najbardziej barwna i jeszcze nas niejednokrotnie zaskoczy
Posunę się nawet do stwierdzenia, że może to być Azor Ahai albo Zimnoręki i nie wykluczam Wielkiego Innego 😛
Bez przesady. To pewnie zwykły błazen jest 😉
Plama czy Księżycowy Chłopiec ? 😉
Chyba Grzyb, karzeł z okresu Tańca Smoków, który spisywał różne sprośności 🙂
Jeszcze można obstawiać , że jest R’hllorem ;P
Sądząc po tym jak dużo wie o tym co się dzieje w Westeros, jest raczej zielonym jasnowidzem, albo innym użytkownikiem drzewnego internetu
Co do teorii
1.Kim jest Wielka Harpia?(Wątpię w tego króla którego imienia nie pamiętam, mam to samo co Dornijczyk, wszystkie brzmią tak samo i się mylę. Mam swój typ ,ale słaba argumentacja :/)
2. Zabójca z Winterfell. NIE MAM ZIELONEGO POJĘCIA. Czekam na to, zlituj się Dael i zrób ostatni podpunkt z ankiety który został
Ja mam nie do końca swoją teorie,ale kiedy czytałem PLiO po raz drugi to nabrałem właściwie pewności że jest to Zielona Gracja ;D Dowodów poszukaj sam , ale jeśli chcesz to mogę przedstawić bardzo mocne argumenty ale to może popsuć Daelowi pomysł na kolejną teorię ;D Myślę że i tak komentarze które odbiegały od tematu napsuły mu sporo krwi,odbierając pomysły ;D.
Co do Głowy harpii (tak chyba ją zwali) to stawiam zdecydowanie na Zieloną Grację…lepszego kandydata nie widzę 😉
Mnie dzisiaj właśnie na nią natknęło zaraz po tym jak wróciła z rozmów pokojowych. Zaczęła bardzo do tego pasować ale dla mnie trudno określić co właściwie robi ją głową harpii.
Dobra co mi tam, mamy kilka pośrednich dowodów na to że gracja jest głową harpii:
1. Mityczna harpia to kobieta,ciężko znaleźć inną tak wpływową kobietę w Meereen, reszta kandydatów na głowy to mężczyźni.
2 Zawsze zjawia się w pałacu po tym jak giną wyzwoleńcy, mimo iż Dany stara się trzymać zamachy w tajemnicy
3.Dany zwierza jej się że nie byłaby w stanie zabić zakładników którymi są dzieci Wielkich Panów, co pozwala bezkarnie przeprowadzać zamachy
4 To ona wysuwa propozycje małżeństwa z Hizdahrem, po którym zabójstwa ustają
5. Ma rozległe kontakty z arystokracją (nawet z Yunkai) a pozycja naczelnej kapłanki pozwala jej się cieszyć dużą niezależnością (może się spotykać z kim chce bez wzbudzania podejrzeń).
Może was to zdziwi ale mam podejrzenia, że to może być Daario. Pomyślałem o tym przy oglądaniu serialu, a dokładnie przy scenie rozwalania ściany w poszukiwaniu jednego z synów harpii. W książce nic o nim nie wiemy, jednak w serialu zwierza się trochę Daenerys i wie więcej o sposobach działania meereenskiej „opozycji” niż ktokolwiek inny. Wiem, że raczej nie powinienem kierować się serialem, ale czemu nie mieliby zaakcentować tego bardziej niż Martin u siebie? Co prawda nadal mam sporo wątpliwości ale warto by to rozważyć.
Co do zabójcy z Winterfell to mi sie bardzo podoba teoria ze mordercą jest theon a zamaskowana postac to objaw jego schizofrenii. Nie wiem czemu ale spodobala mi sie ta teoria.
Ciekawsza wersja tej teorii to Theon sterowany przez Brana. 🙂 Tylko nadal pozostaje pytanie, czy pstać w kapturze to omamy, czy ktoś żywy.
Ta teoria jest całkiem nieźle uargumentowana, ale nie wiem czemu jakoś do mnie nie przemawia,mam odczucie że to jest zbyt nieMartinowskie, mimo pozornego utracenia zdrowych zmysłów przez Theona, myślę że nie stało się to w takim stopniu by dostawał omamów. Wydaje mi się że najbardziej prawdopodobne że jest to septon Chayle,ale co do tego też mam wątpliwości,coś czuję że Martin może nas zaskoczyć w tym przypadku .
Mógłbyś wyjaśnić dlaczego podejrzewasz septona Chayle’a? On był septonem w Winterfell?
Ja obstawiałbym coś znacznie prostszego, myślałem o Mance’u.
Szybkie info – na naszym profilu facebookowym facebook.com/fsgkpl zorganizowaliśmy mały konkursik, w którym można wygrać medalion z herbem Greyjoyów.
DaeL jak byś mógł zajrzyj do tematu Szalone Teorie: Masakra w Riverrun na samym dole komentarzy zwróciłem ci uwagę na błąd w okruszku twojej teorii który napisałeś.
Jasne, już odpisałem.
Czasem nie odpowiadam pod starszymi tekstami, bo powiadomienia, że są tam komentarze przychodzą do mnie cokolwiek wybiórczo (nie wiem czemu).
DaeL to nie fair!!! TYLKO 300 ZNAKÓW?? Przecież ja w tyle to nawet wstępu nie zdążę napisać, a co dopiero całego uargumentowania. A mam taki świetny pomysł i zapewniam cię, że nawet żelazny człowiek nie powstydziłby się tylu wypowiedzianych słów.
No ale nic. Powiedz mi tylko czy w ilość tych znaków wliczamy także spacje (w końcu znak to biały jest 😛 )?? Zakładam, że nie, ale warto się upewnić 😀
Tak jak myślałem. 595 znaków, plus do tego 103 spacje. Najlepsze jest to, że nic już nie idzie skrócić, bo wszystko to jest ważne w tejże wypowiedzi. I co je mam teraz zrobić DaeL? 😛
Skonsultowałem się z kotem, który będzie ostatecznym autorytetem w kwestii wyboru zwycięzcy, i wyszło na to, że może być 300 znaków nie licząc spacji.
Ale nie ekscytujcie się tak konkursem, to jest medalion za 5 euro 😀
medalion rodu Greyjoy za który zapłacono złotem , a nie krwią i żelazem? :p
Euro jest walutą fiducjarną, zresztą tak jak większość istniejących współcześnie walut. Oznacza to, że nie jest oparta na złocie, ale na przekonaniu, że ma jakąś wartość. Więc jeśli już, to zapłaciłem iluzją 😉
Ehh, no to teraz trzeba się zastanowić jak skrócić tekst, aby zachować pierwotny sens i wydźwięk 🙁
Nie było mnie dni kilka, a tu co nieco się dzieje, choć bez euforii. Wkrótce znów znikam, ale skoro już jestem:
– sam nie biorę udziału w konkursie, gdyż nie udzielam się na facebooku. Ale gdybym startował, to wśród kilku możliwości, które przychodziły mi do głowy wybrałbym propozycję, aby George RR Martin zamordował brutalnie (najlepiej już w prologu) dwóch wiodących arcymaesterów: Benioffa i Weissa,
– do Alder24: i po co Ci było to pytanie? Teraz kot Cię załatwił, a przecież DaeL napisał wyraźnie, żeby postarać się zmieścić w 300 znakach. Postarać, a nie zmieścić. Ty się starałeś, ale nie wyszło – czyli wszystko zgodnie z regulaminem 🙂
Cholera, no racja. Nie pomyślałem o tym. Moja strata 😛
a tak w ogóle to zastanawialiście ze największe szanse na zdobycie siedmiu królestw ma Sansa.
ma najwięcej powiązań z prawie każdym z siedmiu królestw
Północ po ojcu
Dorzecze po matce (jest trochę osób przed ni no ale zawsze cos)
Dolina trochę po ciotce a po za tym ma wyjść za przyszłego dziedzica
Zachód po mężu co prawda małżeństwo nie skonsumowano ale zawsze jakiś argument
zostaje jeszcze koniec burzy, reach, wyspy i dorn, za Barationa i Tyrrela co prawda miała wyjść ale nic z tego nie wyszło
Sansa ma braci, którzy mają większe prawa od niej.
Dorzecze? W razie wymarcia Tullych, nadal bracia Sansy mają pierwszeństwo.
Z Doliną się zgadzam, tylko Harry jest obecnym dziedzicem 😉
Zachód nietrafiony, Lannisterów jest o wiele więcej, chociażby synowie Kevana.
Jak sam zauważyłeś w kolejce do Dorzecza jest trochę osób, a na dodatek obecnie władzę sprawuje tam LF o ile się nie mylę i raczej są małe szanse na spiskowanie Sansy przeciw niemu. Sprawę komplikuje też małżeństwo Sansy z Tyrionem.
Co do Zachodu to małżeństwo póki co nie daje jej żadnych praw, bo Tyrion jest wyjętym spod prawa mordercą, z legalnym wyrokiem i w dodatku na krewnym. Do tego małżeństwo z harrym wyklucza związek z Tyrionem i na odwrót.
Nie chcę komentować głównego postu tylko kwestie prawdopodobności spiskowania Sansy przeciwko Littlefingerowi, nie zapominajmy o przepowiedni Ducha Wysokiego Serca którą mówi że ta dziewczyna (czyli Sansa) zabije giganta w zamku ze śniegu, oczywiście Sansa zniszczyła lalke Robina ale w herbie ojca Paluszka jest gigant, a znając przewrotność Martina to może okazać się że LF zginie z jej ręki jako gigant 😀
nie gigant tylko kolos a właściwie to tylko jego głowa
hej, ktoś wyżej wspominał o 7 bramach Teb. Jakie to ma przełożenie na Westeros?
a propos tego olbrzyma to jeden z aktorów(nie pamiętam który), spoilerował scenę z 6 sezonu, w której w Winterfall znajdowała się min. Sansa, a do zamku próbował wedrzeć się olbrzym(w sensie taki jak Wun Wun), może wytłumaczenie tej przepowiedni jest o wiele prostsze
Przepowiednie w serialu nie grają właściwie żadnej roli, zostały potraktowane łągodnie mówiąc po macoszemu, więc nie sądzę aby to miało jakikolwiek związek. Poza tym jak dla mnie serial to nie kanon.
Zgadzam się. Nie ma co patrzeć na serial w kwestiach teorii, zwłaszcza, ze tak bardzo odeszli od kanonu.
Po czterech dniach wracam, czas zatem nieco pogadać. A odniosę się do trzech spraw:
Primo: sama teoria jak zawsze świetna, choć nie bardzo rozumiem, dlaczego opublikowana akurat z okazji Dnia Murarza i Tynkarza, obchodzonego jako „Walę Tynki”? A burzliwy romans Tormunda i Niedźwiedzicy to jednak przeszłość, bardziej mnie ciekawi jak GRRM pokieruje najbliższymi losami Dzikich, zwłaszcza zaś trójki Val, Mance i Tormund, z których każde ma do odegrania istotną rolę…
Secundo: fiducjarna, nie fiducjarna, ale zgódźmy się, że medalion miałby bardziej Greyjoy’owy smaczek, gdyby okazało się, że został zdobyty po brutalnym pobiciu łomem sprzedawcy, dodatkowo pokąsanego i podrapanego przez kota (żelazo i krew). No, ale ani DaeL, ani tym bardziej kot nie mogą się do tego publicznie przyznać. Nie jestem też pewien, czy Ich fascynacja światem PLiO osiągnęła już taki poziom…
Tertio: kiedy piszę te słowa konkurs nadal pozostaje nierozstrzygnięty, więc wciąż mam nadzieję na bezpośrednią relację live z finałowych obrad jury, a szczególnie z chwili, gdy DaeL wwargowany w kota wyciągnie z pudełka tę jedną, zwycięską kartkę…
A poza tym czuję się nie najgorzej 🙂
„sama teoria jak zawsze świetna, choć nie bardzo rozumiem, dlaczego opublikowana akurat z okazji Dnia Murarza i Tynkarza, obchodzonego jako „Walę Tynki”?”
Św. Walenty to zdaje się patron chorych psychicznie. A nie da się ukryć, że Tormund to niezły wariat 😉
„fiducjarna, nie fiducjarna, ale zgódźmy się, że medalion miałby bardziej Greyjoy’owy smaczek, gdyby okazało się, że został zdobyty po brutalnym pobiciu łomem sprzedawcy, dodatkowo pokąsanego i podrapanego przez kota (żelazo i krew). No, ale ani DaeL, ani tym bardziej kot nie mogą się do tego publicznie przyznać. Nie jestem też pewien, czy Ich fascynacja światem PLiO osiągnęła już taki poziom…”
Hej, na Murze winy przeszłości zostają zamazane…
„kiedy piszę te słowa konkurs nadal pozostaje nierozstrzygnięty, więc wciąż mam nadzieję na bezpośrednią relację live z finałowych obrad jury, a szczególnie z chwili, gdy DaeL wwargowany w kota wyciągnie z pudełka tę jedną, zwycięską kartkę…”
Na pewno będzie jakaś fotorelacja.
„Św. Walenty to zdaje się patron chorych psychicznie.” Zrozumiałem… Ale napisałem, że poza tym czuję się nie najgorzej. Inna sprawa, iż chwilami mam wrażenie, że i inni święci są także patronami chorych psychicznie. Ale to już inna bajka… Trudno, skarcony już przestaję sobie niecnie żartować 🙂
Czy ten kot nie jest dziwnym przypadkiem „jednouchym czarnym diabłem” ? 🙂
Cześć! Nie zastanawialiście się, żeby zrobić odcinek szalonych teorii o tym czy Jorah Mormont to Azor Ahai? Z góry dzięki za odpowiedź 😉
Przecież Azor Ahai to Bronn. 🙂 A tak na serio, przeznaczeniem Joraha jest umrzeć zmazując swoje winy w oczach Starków i Daenerys.
To by było ciekawe… Ale chyba nie ma na razie jakichś szczególnych parareli pomiędzy historią AA, a Jorah Mormontem. Przynajmniej ja nic takiego nie widzę. Chociaż jestem pewien, że Jorah w końcu wyląduje na Murze. To było ostatnie życzenie umierającego Jeora.
Hmm… paraleli. Przepraszam 🙂 A nie wiem, czy zauważyliście, że mnożą nam się kandydaci na Azorów? Jak tak dalej pójdzie to wyobrażam sobie cały ich zastęp ruszający na Innych, a każdy z nich wywija Światłonoścą. Biali Wędrowcy byliby zapewne mocno zaskoczeni 🙂
Tak samo jak mnożą się zakamuflowane „bękarty”, czy też dzieci innych ojców 🙂
Daelu, jak interpretujesz słowa Jona Arryna: „Nasienie jest silne”? Odnosi się to tylko do rodzeństwa J&M&T, czy powinniśmy się doszukiwać jakichś innych smaczków?
Pytanie nie dotyczy tej teorii, ale nurtuje mnie od jakiegoś czasu, więc postanowiłem je zostawić pod najnowszym postem
Ciekawe pytanie. Zastanawiałem się, czy Robert Arryn nie jest przypadkiem synem Littlefingera. Młody Jon Arryn miał ponoć przypominać Harrolda Harringa – był wysokim, muskularnym blondynem. A Robert… cóż, Robert jest drobny i chorowity. Zupełnie jak Petyr Baelish. Kolor włosów nie jest jednak tutaj wskazówką, bo Robert ma włosy Lysy.
Od strony literackiej byłoby to ciekawe (zwłaszcza jeśli Petyr w celu sięgnięcia po władzę w Dolinie wykończy Roberta). Ale myślę, że brakuje nam jednak kolejnych poszlak, by uznać tę wersję za prawdopodobną. Jeśli Robert jest synem Littlefingera, to nawet Lysa tego nie podejrzewa.
Więc trzymam się jednak wersji z dziećmi Cersei.
Wielowątkowość tych słów przyszła mi do głowy, kiedy przeczytałem o możliwym ojcostwie Aerysa w przypadku Jaime’a. To by jeszcze bardziej ubarwiło i utragiczniło tę postać, jedną z najlepszych moim zdaniem. Od „Gry o tron” nie do końca rozumiałem, dlaczego ludzie mają mu za złe zabicie człowieka, z którym walczyli. A scena z Brienne, w której tłumaczy motywy swojego działania i wychodzi na to, że jest bohaterem, tylko musiał „pobrudzić sobie rączki” (i biały płaszcz przy okazji) niezbyt honorowym zagraniem – dla mnie mistrzostwo. Tak jak jego przemiana wewnętrzna i pewnego rodzaju dojrzewanie po spotkaniu z Vargo Hoatem i jego kolegami.
A tak w ogóle, skoro pojawia się często wątek różnych chwytów literackich stosowanych przez GRRM, to zastanawia mnie czy na koniec cyklu pojawią się klamry spinające wątki różnych postaci, które skrzyżowały się na początku sagi? Spróbowałem kilka takich możliwości znaleźć i zbadać prawdopodobieństwo ich zajścia:
1. Bran – Jaime: szanse są znikome, wydaje mi się, że ich pierwsze spotkanie było też zarazem ostatnim ale… choć Jaime może zginąć dzięki Brienne i Kamiennosercej Cat, to czyż nie byłoby słodkie i poruszające, gdyby nad konającym Jaime i szlochającą Brienne pochyliło się sterowane przez Brana czardrzewo? i w jakiś sposób uratowało Lannistera? Bran przebaczyłby Królobójcy… (prawdopodobieństwo 5%)
2. Cat – Littlefinger: gdyby działała zasada sprawiedliwej zemsty, Littlefingera musiałoby zabić z kilkanaście osób. Ale Cat, ze względów czysto emocjonalnych (ostatnie drgnienie kamiennego serca) mogłaby włożyć w to szczególnie dużo zaangażowania. Nie wiem tylko jak mogliby się spotkać… hmm.. (prawdopodobieństwo 10%)
3. Tyrion – Jon: nie wyobrażam sobie, żeby nie doszło do ich ponownego spotkania. Nie wiem gdzie, czy przy okazji jakiejś tresury smoków? (prawdopodobieństwo 96%)
Tyrion i Jon koniecznie. To faktycznie byłaby ciekawa klamra.
I jeszcze jedna sprawa – nie wiem, kiedy zacząłeś się Dael zajmować teoretyzowaniem nt. PLiO, czy po skończeniu lektury Tańca czy przed, ale czy któraś z twoich teorii (ta z nieopublikowanych, bo te z tego co się orientuję dotyczą wydarzeń z WZ i SoW) sprawdziła się już? Nie chcę tu w żadnym razie kwestionować twoich umiejętności, jestem po prostu ciekaw, czy rzeczywiście ze „wskazówek” zostawianych przez Martina można trafnie przewidywać kolejne wydarzenia.
Poniekąd. Oczywiście żadna nie wprost, bo jak zauważyłeś dotyczą przyszłych wydarzeń z książek, które nie zostały jeszcze opublikowane (a pisałem je już po przeczytaniu Tańca… dwukrotnym zresztą). Ale część znalazła potwierdzenie w inny sposób. Podam Ci kilka przykładów:
1. Jednym z pierwszych tekstów jakie napisałem (półtora roku temu) była teoria mówiąca o tym, że Sandor Clegane nadal żyje i jest grabarzem na Cichej Wyspie. Serial pokazał nam „śmierć” Sandora (inną niż w książkach), ale jednocześnie przecieki z planu filmowego mówią o tym, że aktor odtwarzający rolę Ogara nadal ma sporo pracy 🙂
2. Jon Snow żyje… o tym wiedzą wszyscy. Oczywiście nie wiemy jeszcze w jaki sposób serial wskrzesi Jona (moim zdaniem przejdą od razu do magii Melisandre), ale wiemy, że będzie żył. Tak jak w książkach.
3. Pasztet z Freyów – w jednym z wywiadów, zapytany o możliwość wcielenia się w rolę Wymana Manderly’ego w serialu, GRRM rzucił małą aluzję sztuki Szekspira – Tytus Andronikus. W Tytusie Andronikusie też dochodzi do zemsty przez nieświadomy kanibalizm.
Nie mam złudzeń, że wszystkie teorie się sprawdzą. Ale myślę, że całkiem spora część, szczególnie dotycząca głównych wątków, ma naprawdę spore szanse. Zresztą jak tylko wyjdą Wichry zimy, to nie omieszkam dokonać podsumowania dotychczasowych Szalonych Teorii.
Wielkie dzięki za odpowiedź. Mam nadzieję, że głównowątkowe teorie się sprawdzą. Prosiłbym cię jeszcze o ustosunkowanie się do mojego wcześniejszego pytania o ostatnie słowa Arryna, bardzo mnie to ciekawi.
Ciekawi mnie również, czy wyłapywałeś różne „gry słowne” i przesłanki w trakcie lektury, tak, że na bieżąco mogłeś przewidywać co czeka cię na następnej stronie czy w następnych rozdziałach.
Przy pierwszej lekturze – niespecjalnie. Chyba jedyna rzecz, którą rozgryzłem przy pierwszej lekturze była kwestia Wieży Radości. Konkretnie to, że we wspomnieniach Ned przepytuje gwardzistów z wszystkich ich potencjalnych dróg działania (udział w bitwie pod Tridentem, pozostanie w Królewskiej Przystani, poddanie się, ucieczka z Viserysem). Skoro zrobili coś innego, a zarazem twierdzą, że są wierni przysiędze, to w Wieży Radości musiało być coś ważniejszego niż tylko kochanka/branka zmarłego księcia. A zatem R+L=J.
Aha, i chyba to że Sandor żyje też mi się wydawało oczywiste przy pierwszej lekturze. Ale pozostałe rzeczy raczej odgadywałem czytając ksiązki po raz drugi. Parę razy też mnie olśniło podczas podejścia trzeciego – gdy słuchałem sobie anglojęzycznego audiobooka. A i teraz, od czasu do czasu wpadam na coś nowego szukając cytatów do zupełnie innych teorii.
Poza tym – jak staram się często podkreślać – przynajmniej połowa moich teorii to są opracowania pewnych wniosków, które formułowali inni ludzie (np. na reddicie, który ma aktywne forum o PLiO). Zawsze staram się je profesjonalnie opracować i dodać swoje własne spostrzeżenia. Ale nie jestem jednoosobowym ekspertem od PLiO, który wszystko sam rozgryzł.
Co do Wieży Radości, co ostatnio zastanawiają mnie motywy działania zaangażowanych postaci. Niby miłość, no ale nie tylko. Rhegarowi zależało na trzecim dziecku, którego nie mógł mieć z Elią. Ale w takim razie musiał przekonać Lyannę, a pewnie też owych trzech Gwardzistów, że proroctwo związane z Pieśnią Lodu i Ognia dotyczy właśnie jego dzieci. No i kurcze, L&R znikając musieli wiedzieć, że rozpoczną wojnę. Wysoka cena za spełnienie proroctwa. Swoją drogą, jak Rheagar dotarł do tych wszystkich proroctw, i czemu wziął je tak bardzo do siebie? Znajdziemy odpowiedzi na te pytania gdzieś na kartach sagi, bądź np. w Świecie Lodu i Ognia?
Rhaegara opisywano jako mola książkowego, więc na przepowiednię mógł trafić. A że nie znamy jej dokładnej treści (chyba), to nie wiemy, jak bardzo wskazywała na niego.
Jeśli Lyanna go nie kochała, to ją porwał, jeśli go kochała, to nie musiał jej do niczego przekonywać. „Przecież wiesz, Rheagar, że Cię kocham, ale czy nie masz może pod ręką jakiegoś proroctwa, które usprawiedliwi naszą miłość i ewentualne dziecko?” – czy tak to widzisz? ;D
Gwardzistów też nie wiem, do czego przekonywać, jeśli mają oni obowiązek bronić króla oraz jego rodzinę, a przecież Rhaegar jest pierworodnym synem króla. Do tego Arthur Dayne jest wspominany jako najbliższy z przyjaciół księcia, więc tym bardziej był skłonny wykonywać jego rozkazy.
A przejmowanie się proroctwami jest wpisane w ten świat, ponadto w świadomości Targaryenów zapewne funkcjonuje opinia, że dzięki nim się uratowali.
Fiszka, widzę to tak, że opisy Lyanny i Rhaegara nie wskazywały na to, że są bezmyślnymi, nieodpowiedzialnymi nastolatkami, którzy rozumują „ucieknijmy razem, jakoś to będzie, wszystko się ułoży” lub „mamy ich wszystkich gdzieś, tylko my się liczymy”. Lyanna wiedziała, że Rhaegar jest żonaty, on wiedział, że jest zaręczona i to w dodatku z Baratheonem. Raczej było jasne, że ta historia nie zakończy się jak zwykły romans i wywoła dużo większe konsekwencje. Tak więc myślę, że Rhaegar w tym stopniu uwierzył w proroctwo, że postanowił zaryzykować wojnę. Uważam, że Lyanna też musiała zostać przekonana o prawdziwości proroctwa, bo (przynajmniej ja tak odbieram tą postać, chociaż fakt, mało o niej wiemy) wątpię, żeby nawet wobec uczucia do Rhaegara postąpiła tak jak postąpiła i wywołała wojnę, w której mogliby zginąć jej najbliżsi.
Ciężko mi to ocenić. Robb co prawda był nastolatkiem, jednak nie wydawał się nieodpowiedzialny i też było jasne, że wystawienie Freyów skończy się źle, jednak tak zrobił. Dla honoru dziewczyny, z którą spędził jedną (a może więcej) nocy (!).
Nie potrafię także ocenić, na ile ucieczka Lyanny z Rhaegarem wywołała wojnę, bardziej skłaniałbym się tutaj do następstw w postaci działań Aerysa. Przecież Starkowie udali się do Aerysa żeby sobie porozmawiać. Możliwe, że coś w stylu: „Wpłyń na syna, niech odda Lyannę, a my zapomnimy o całej sprawie, bo to jakieś koszmarne nieporozumienie.” Jak dla mnie rebelia wybuchła na skutek spalenia żywcem dwóch Starków oraz zażądania głowy kolejnego plus jednego Baratheona, a samo porwanie/ucieczka mogło skutkować znacznie mniejszymi konsekwencjami.
Jak dla mnie Rhaegar z pewnością wierzył w proroctwo. Inną sprawą jest to, czy słusznie, czy mamy kolejnego szaleńca. A Lyanna: proroctwo + miłość + perspektywa małżeństwa bez miłości = ucieczka. A jeśli to nie przekonuje, to może po prostu lepiej przyjąć wersję o porwaniu. ;D
Skoro się już rozpisuję, to zadam jeszcze jedno pytanie – kwestia Roberta Stronga. Niby Strong aka Góra, ale jak połączyć fakt jego ożywienia z wysłaniem ogromnej czaszki do Dorne? Ten motyw pojawiał się już w komentarzach gdzieś, kiedyś, ale nie znalazłem tam odpowiedzi na to pytanie.
Możliwości są trzy:
1. Do Dorne pojechała jakaś inna wielka czacha (wątpię)
2. Robert Strong ma głowę jednego z tych karłów, których Qyburn dostał do eksperymentów.
3. Robert Strong nie ma głowy.
Z tego co pamiętam, to Bran miał wizję jakiegoś wielkiego rycerza, który nie miał twarzy pod przyłbicą, więc opcja numer 3 nie jest w cale aż tak nieprawdopodobna jak by się mogło wydawać.
Teraz przypominam sobie motyw z wizją Brana i mogę z dumą (może z tą dumą przesadziłem, to akurat było stosunkowo łatwe do rozgryzienia) stwierdzić, że sam skojarzyłem to ze Strongiem. Podobnie grabarza z Ogarem. W każdym razie, let’s get ready to Clegaaaaanbowl! P.S. Kto może teraz rządzić na ziemiach Cleganów?
Gregor i Sandor mieli jeszcze siostrę, więc przypuszczam że ona. Nie wiadomo nić o żadnych kuzynach, wujkach, itd…
Nie mam pewności, ale wydaje mi się że siostra braci Clegane zmarła młodo.
Na internecie znalazłem, że siostra zmarła w podejrzanych okolicznościach. Nie pamiętam, czy było coś o niej w książce…
Ktoś musiał o niej wspominać, ale nie mam pojęcia kto i kiedy. Interesujące są te ,,podejrzane okoliczności”, jeśli coś dziwnego dzieje się w rodzinie Clegane to zawsze w pobliżu jest uroczy Gregor 😉
Z tego co pamiętam Gregor po śmierci ojca na polowaniu stał się głową rodu Clegane. Był 3 krotnie żonaty ale nie miał dzieci. Żony nie żyją.
Siostra umarła młodo. Sandor wyniósł się z domu w wieku 12 i wstąpił na służbę do Lannisterów. Wszystko wskazuje na to, że Sandor jest dziedzicem Gregora, tylko że Ogar obiecał sobie kiedyś, że nigdy nie wróci do tego domu.
Dość ciekawe spostrzeżenie dotyczące tej wizji Brana. Czyli to co zrobił Qubryn podchodzi bardziej pod moce Innych. Jednak mimo wszystko myślę, że nawet jak na PLiO brak głowy w „żyjącej” postaci to za dużo. A co jeśli Qubryn „wyciągnął” czaszkę Góry? Nie znamy do końca możliwości Qubryna, nie wiemy czy posługuje się magią, czy też nauką zakazaną w Cytadeli.
Dodatkowo uwagi na temat 'ślubów milczenia’ oraz braku pożywiania się przez tego rycerza dają bardzo użyteczne wskazówki. O wychodku nie wspomnę, bo może to po prostu fobia przed kuszami. ;p
A czy czacha karła nie była dość duża?
Szczerze to nie pamiętam wizji Brana jeżeli ktoś my mógł przytoczyć był bym wdzięczny bo szukał bym po omacku w każdej książce .
Co do czaszki to moim zdaniem jest to czaszka Gregora gdyż całym Westeros niema raczej osoby która była by porównywalna do jego wielkości a Ser Gregor Clegane był wyjątkowo wielki więc głowę miał też raczej wyjątkowo wielką a jak opisuje to Areo Hotah
„…Ale ta była bardziej zadowolona niż inne i większa kapitan straży nigdy w życiu nie widział tak wielkiej czaszki, jej kość czołowa była gruba i ciężka a żuchwa masywna…”
Z tego co wyczytałem sam Areo jest wielki, więc jego słowa o wielkości z pewnością są szczere .
mi sie wydaje ze raczej ma głowę karła (wydaje mi sie ze z serialu łatwiej to wywnioskować ) ,a co do potrzeb fizycznych to jak ktoś nie żyje to niemusi ich spełniać
’Jeden z nich był czarny jak popiół i miał straszną twarz ogara. Inny nosił złocistą niczym słońce zbroję. Nad oboma górował olbrzym w zbroi z kamienia, lecz kiedy podniósł przyłbicę, we wnętrzu jego hełmu nie widać było nic poza ciemnością i gęstą czarną krwią”
Nie wiem , czy o ten fragment chodziło.
A może tak Góra z głową Falyse? 😉 Ale serio, Rycerz bez Głowy byłby taki martinowski 🙂 zamiast oklepanego widma Jeźdźca, bezgłowy zombiak 😉 ujawnienie tego faktu po prostu musi nastąpić, a Sandor i tak połapie się, że walczy z bratem – rozmiar swoją drogą, ale przecież zna jego styl walki 🙂 #teamsandor
Jak myślicie, co się dzieje z Lorasem Tyrellem? Już w trakcie lektury wiadomość o jego ranach i zbliżającej się śmierci wydała się podejrzana, tym bardziej, że przypomina casus Ser Davosa, o którego „śmierci” w podobny sposób dowiedziała się Królewska Przystań. Czyżby Tyrellowie po raz kolejny zmienili stronę, a Mace Tyrell okazał się Wymanem Manderlym południa?
Ciekawe i zaskakujące by było, dla mnie przynajmniej. Cersei niema już tej władzy co kiedyś a po śmierci Ser Kevana Rada powierzyła władzę w stoicy z pewnością Randyllowi Tarlyemu (nie wiem czy dobrze odmieniłem) który jest z wojskiem Wysogrodu i czeka na przybycie Mace.
Śmierć Lorasa nie jest dramatem i można się go pozbyć bo Mace ma dwóch spadkobierców i nie wyniknie z tego jakaś tragedia, śmiało mogę go skreślić jako przykład tragizmu (dla kobiet był piękny i młody i taki pozostanie na zawsze) no prawie piękny bo ten olej to pewnie trochę go stopił.
Więc podsumujmy:
-Lannisterowie się już mnie liczą , Ser Daven Lannister który został teraz z tego co rozumiem głową rodu zginie na swoim weseli według poprzednich teorii.
-Martellowie sprawdzają Aegona pewnie zakończy się to ślubem
-Dorzecze rozgromione
-Północ czeka na bitwę na lodzie
-Dolina ciągle przysypia
-Wyszogród ma jedyną szanse by przejąć władzę poprzez kontrole nad Tomanem ale sam jej nie utrzyma.
Mam straszne odczucie przymulenie podsumowując to ,mam nadzieje że Winds of Winter jebną mocno i rozruszają towarzystwo albo będzie to następna teoria DaeLa tak czy siak czekam z niecierpliwością.
po Cersei Lannisterowie stracą władzę nad Casterly Rock, bo odziedziczy je Tommen, który oficjalnie jest Baratheonem (a powinien być Hillem). Jeśli Tommen zginie bezpotomnie (co jest raczej pewne) władzę przejmie Myrcella, a jeśli tej nie spotka to co w takim wypadku spotkało jej brata, rodem panującym w Casterly Rock, a także na Żelaznym Tronie zostaną Martellowie, chyba że małżeństwo z Trysane\’em (nie jestem pewny czy dobrze napisałem) będzie matrylinarne. W wypadku bezpotomnej śmierci Myrcelli następny w kolejce będzie Martyn lannister, ponieważ Kevana ukąsił \”pająk\”, a Lancel wstąpił do synów wojownika. Po Martynie dziedziczy jego mała siostra Janei, a po niej Genna i w tym momęcie Casterly Rock dostanie się pod władzę Freyów. Dopiero po śmierci Genny Daven zostanie głową rodu, ale Lannisterowie nie będą już posiadać Casterly Rock.
Dawnp nikt nie pytal, wiec zapytam ja: kiedy kolejna teoria?
Właśnie. DaeL zapowiadał że 3 będą w lutym. Masakra w Riverrun i Niedźwiedzica już były, czyli mistrzowi zostały 3 dni na ostatnią z nich 😀
Trwają prace. Dlatego ostatnio nie odpisuję na komentarze. Do końca miesiąca powinienem się wyrobić.
Ciągle liczę na 28 lutego 😉
Wszystkiego najlepszego. Ale niestety prezent będzie dopiero jutro 😉
Dziękuję 😉
Mam pytanie 🙂 Ale na początek chciałabym pogratulować DaeLowi 🙂 twoja praca jest niezwykle interesująca i doptacowana 🙂 jak zawsze. Chcialabym jednak spytać co z bękartem UZNANYM przez Roberta Baratheona. Tym co spłodził na weselu Stannisa. Jakie on ma prawa jako uznany? I czy on jeszcze żyje? 🙂
Większość bękartów Roberta była uznana (można wywnioskować to na przykład po pomocy jaką dostaje Gendry albo córka tej Kobiety co się ukrywała w burdelu Belisha ) lecz dopiero po legitymizacji mają jakieś kol-wiek prawo do spuścizny Baratheonów, jak sami wiecie Stannis ma tylko córkę dziwię się że nie za-legitymizował Edrica Storma jako spadkobiercy gdyż jako nieliczny jest powszechnie znanym krewnym z krwi, jak sam mówił jest to cały Robert. W tym wypadku śmierć Stannisa to koniec Rodu. A Bękart przebywa w tej chwili za wąskim morzem z grupą lojalnych opiekunów może ktoś poda dokładniejsze miejsce gdyż nie pamiętam konkretnie kto i gdzie go zabrał.
Gdyby Edric Storm został legalnym dziedzicem to, czy nie miałby większych praw do dziedziczenia od Stannisa? Taki paradoks.
Gdyby Stannis go legitymizował, czyli uznał za pełnoprawnego syna Roberta, to faktycznie miałby on większe prawa jak sądzę. Ale mógłby go też usynowić, adoptować – a wtedy byłby on następcą Stannisa.
Nawet gdyby go usynowił to i tak nic by mu to nie dało. Ile lat miał Edric? Co najwyżej Stannis rządziłby w jego imieniu przez parę lat. Z tego co zauważyłem Stannis chyba nie pałał miłością do bękartów Roberta.
Legitymizacja byłaby problemem, bo Stannis pewnie by musiał przywdziać szatki regenta, a i pewnie sam pomysł posadzenia na tronie bękarta byłby niepopularny.
Poza tym nie wiemy do końca co tam sobie Stannis kombinował. Serial pokazuje dość jednoznacznie, że chciał zabić bękarta (Gendry’ego, ale wiadomo o co chodzi), a tymczasem książka jest niejednoznaczna. Żywy Edric też mógł być dla Stannisa użyteczny, właśnie jako chodzący dowód na to jak wyglądają potomkowie Roberta. A w ostateczności… kto wie, może Stannis dokonałby legitymizacji (np. jeśli umarłaby Shireen).
Mnie zastanawia, czemu Stannis nie dąży do posiadania legalnego syna. W tej chwili jest ostatnim Baratheonem i po jego śmierci ród wygasa. Teoretycznie może dojść do legalizacji bękartów Roberta, ale kto to zrobi? Stannis jakoś się nie kwapi, dla Tyrellów i Lannisterów to póki co nie na rękę.
„Spłodzenie syna” to nie jest taka prosta sprawa, a przynajmniej nie zawsze 😉 Wiadomo, że Stannis może to zrobić tylko z żoną, a patrząc na ich relacje nie wydaje się, żeby pałali do siebie gorącym uczuciem (co najwyżej wzajemnym szacunkiem). Poza tym może tu istnieć obawa, że kolejne dziecko też zapadnie na łuszczyce i tym razem nie uda się go uratować. Ale na pewno syn dałby Stannisowi większy komfort po faktycznym przejęciu władzy w Westeros.
Najlepszym rozwiązaniem dla rodu Baratheonów jest zrobienie przez Stannisa tego, co zrobił Robb z Jonem – napisać testament w którym legitymizuje któregoś z bękartów. Zgadzam się , że „płodzenie synów” to nie jest prosta sprawa (wystarczy spojrzeć na Tarly’ego) , tym bardziej dla Stannisa, który w łóżku żony mógł być tylko w noc poślubną.
Stannis był gotów uczynić jednego bękarta Lordem Namiestnikiem Północy, a Ty sądzisz że coś przeszkadzałoby mu adoptować/usynowić innego?
Jeśli coś kuło Stannisa, to raczej to że Edric byłby wtedy wyżej w hierarchii rodowego dziedziczenia niż jego własna córka.
BTW. zmieńcie coś z systemem captcha, bo kilkakrotnie zdarza mi się że wpisuję właściwą odpowiedź a wywala błąd.
Wydaje mi się, że za pomoc dla bękartów odpowiadał Jon Arryn, a nie Robert.
Wg słów Maggy Żaby dzieci Roberta jest, jeśli mnie pamięć nie myli, szesnaście, z czego któreś, spłodzone bodajże w Lannisporcie zostało zabite zaraz po narodzinach z rozkazu Cersei. Z pozostałych Edric jako jedyny ma nazwisko, ponieważ jego matka była wysoko urodzona. Resztą Robert, o ile o nich wiedział, interesował się przez czas jaki wciąż pamiętał o ich matkach, czyli krótko.
Czy to można zaklasyfikować jako uznanie?
Taki Ramsay Snow na przykład, miał matkę wieśniaczkę ale po uznaniu przez Boltona, chociaż nie został jeszcze zalegitymizowany i tak zyskał sporo praw jako uznany bękart Roose’a.
Z bękartem Boltona jest trochę inna sytuacja, bo Ramsey uzyskuje większe prawa po śmierci syna R Boltona, a w dodatku nie koliduje staremu Boltonowi w dziedziczeniu. Pamiętam, że było tam coś o oczach Ramseya co potwierdzało, że jest synem Roose’a i obawie, że zrobi się z tego awantura, którą zainteresuje się Rickard Stark.
Dzięki!
Odnośnie Twojego pytania – w sumie już chyba wszystko wyjaśniono. Edric żyje. Uznanie nie jest tym samym co legitymizacja. Uznanie to po prostu publiczne stwierdzenie, że dany dzieciak jest bękartem danej osoby. Robert musiał uznać Edrica, bo inaczej byłaby chryja. Natomiast pełnia praw (choć i to bywa dyskusyjne) przysługuje dopiero po legitymizacji.
Edric jest teraz w Lys, wraz z jakimś swoim opiekunem.
Edric Storm jest jedynym oficjalnym bekartem Roberta, bo został spłodzony z damą wysokiego rodu(chyba Florentów) i musiał być uznany. Reszta uznana nie jest.
Gendry nie był uznany, bo Ned sam zauważa jego podobieństwo do Roberta, a tak byłoby to wiadome
Zresztą sam Gendry przecież nie wie, że jest synem Roberta Baratheona.
Tak ale Jon Arryn opiekował się Gendrym jak stwierdza to rozmowa pomiędzy Gendrym a Eddardem Starkiem(wypytywał czy mu dobrze czy mu niczego nie brakuje itd…) więc był on znany pewnej grupie osób jako bękart Roberta.
Ale nie został uznany
Mya Stone jest jeszcze chyba uznanym bękartem jeszcze z przed Rebelii Roberta z tego co pamiętam
Mya Stone nie jest uznanym bękartem. Nie ma ona pojęcia kto jest jej ojcem. Z bękartami jest tak. Niektórzy wiedzą że ten lub ten dzieciak jest bękartem tego i tego i jest to powszechnie wiadome ale nie są uznani. Niektórzy są uznani bo pochodzą z dużych rodów i nie daje im to żadnych praw a tylko to że ojciec powiedział-Tak, to jest mój syn(Szukacie przykładu w Edricu a szybciej jest z Jonem :))
Jeśli się mylę, poprawcie. Wydaje mi się, że uznane bękarty otrzymują nazwisko (Jon, Edric, Ramsay, córki Oberyna), zaś te nieuznane nie (Gendry). Z tego wynikałoby, że Mya została uznana, skoro nazywa się Stone.
Ser Arc – nie, technicznie rzecz biorąc to Gendry nazywa się Gendry Waters. Pewnie jakby kontynuował przyuczanie do zawodu kowala i zdobył jakiś-tam prestiż, to zacząłby używać nazwiska. Ale jak jesteś nikim, to go nie potrzebujesz. GRRM zastosował tu rozwiązanie, jakie było przyjęte w późno-średniowiecznej Anglii. Nazwiska posiadali szlachetnie urodzeni, ale również ludzie, którzy mieli stabilną pozycję w systemie stanowym. W miastach nazwiska mieli więc kupcy i rzemieślnicy, a na wsiach yeomani oraz dzierżawcy spełniający jakąś szczególną funkcję (młynarze, karczmarze, itd…).
Strasznie brakuje mi Roberta :/ i jego ….YOUR MOTHER WAS A WHORE! ; P
Polecam A Game Of Thrones Parody: Episode 5 – Season 1 minuta 2:00 do 2:22 😛
Robert to chyba najgorzej przeze mnie oceniania postać w sadze. Większość postaci popełnia złe czyny z jakiejś bezsilności, uwarunkowań społecznych, prób przetrwania rozumianych w ten czy inny sposób ( Cersei i Lysa – nie usprawiedliwiam ich, ale rozumiem), a Robert, który ma pełnie władzy jest ochlejem, gwałcicielem i myśli tylko o chędożeniu i ucztach. Plus jest fatalnym ojcem, zarówno dla „legalnych” (argument, że nie jest ich ojcem odpada- nie miał o tym bladego pojęcia) jak i bękartów.
I za nim ktoś mi wyskoczy, że wtedy nie istniało pojęcie gwałtu małżeńskiego pragnę przypomnieć, że tortury też uchodziły za całkiem rozsądne rozwiązanie, a dziś budzą w nas tylko odrazę.
W sadze doceniam najbardziej chyba właśnie to, że postacie są niesamowicie, użyjmy słowa: wieloaspektowe. Król Robert I Baratheon – zgadza się, pijak, może nie gwałciciel (przynajmniej nie znalazłem w książce wzmianki o tym) ale na pewno rozpustnik mający za nic wierność przysiędze małżeńskiej, słaby ojciec, słaby władca itp. itd. Ale z drugiej strony należy wziąć pod uwagę następujące fakty:
Cersei nie poślubił z miłości, i to poślubił ją krótko po tym jak dowiedział się o losie i śmierci swojej ukochanej. Znamy już charakter Cersei, więc wiemy że tu nawet dobre chęci zawiązania jakiejś relacji niewiele by pomogły (oczywiście można tu też bronić Cersei, wina leży zwykle w takich sytuacjach po środku). Tak to już było, że najlepszy wojownik zostawał władcą, nawet jeśli się do władania nie nadawał. Dla mnie Robert to jak najbardziej postać tragiczna – porwanie i śmierć ukochanej, zemsta na Rhaegarze, objęcie trudnej władzy, otoczenie przez ludzi mu nieprzychylnych (Lannisterowie na przykład). Do tego alkoholizm i seksoholizm, no i niewiele osób, które miały odwagę mu się sprzeciwić i wytknąć błędy. Nie chcę tu go usprawiedliwiać. Analizuję pewną typową postawę ludzką spowodowaną pewnymi czynnikami. I staram się wyciągać wnioski i przemyślenia, których PLiO jest ogromną skarbnicą.
Robert był po prostu złym człowiekiem, na złym miejscu.
Na złym miejscu był bez wątpienia, ale sam też nie był człowiekiem dobrym.
No i czy na pewno kochał Lyannę? Tak twierdził, ale moim zdaniem był tylko zauroczony. Przecież przed turniejem w Harrenhall chyba ani razu jej nie spotkał, co najwyżej pokazano mu portrecik kiedy informowano go o zaręczynach.
Także nienawiść do Targaryenów motywowana mogła być tylko tym, że wkurzył się ponieważ Rhaegar zabrał mu dziewczynę, którą Robert uznał już za swoją własność, a nie utratą swojej wielkiej miłości
Cytaty z książki. Nie mam jej pod ręką, więc ufam internetom. 😉
Cytaty z „Uczty dla Wron, Sieć Spisków” str. 169-172
„Teana ogrzewała łoże równie skutecznie jak Robert i nigdy nie próbowała siłą rozsuwać jej nóg”
(…)
„…rozsunąć jej nogi i wykorzystać ja, tak jak zrobilby to mężczyzna, jak Robert wykrzystywał ją, gdy wypełniał go trunek i Cersei nie była w stanie zaspokoić go dłonią albo ustami.
To były najgorsze noce, gdy leżała bezsilnie pod nim, a on robił z niej użytek.”
(…)
„Gdy nadchodził ranek, o niczym już nie pamiętał, a przynajmniej próbował jej to wmówić. Raz, podczas pierwszego roku małżeństwa, poskarżyła mu się rano.
– Sprawiasz mi ból – oznajmiła. Zdobył się przynajmniej na to, by zrobić zawstydzona minę.
– To nie byłem ja, pani – odburknął z urazą w głosie, jak dziecko przyłapane w kuchni na kradzieży ciastek z jabłkami. – To było wino. Piję za dużo wina”
(…)
Z czasem jego napaści stawały się coraz rzadsze. Podczas pierwszego roku małżeństwa brał ją co najmniej raz na dwa tygodnie, pod koniec zdarzało sie to rzadziej niż raz na rok. Nigdy jednak nie zaprzestał tego całkowicie. Prędzej czy później zawsze zdarzała się noc, kiedy wypił za dużo i postanowił skorzystać ze swych praw. To, co zawstydzało go za dnia, sprawiało mu przyjemność w ciemności”
Zgadzam się z Nadią. W gruncie rzeczy Robert to wredzioch i paskuda. Jedyne co go tłumaczy (ale niedostatecznie) to trauma związana z Lyanną – zapewne rzeczywiście ją kochał, ale doszło do tego również podrażnione ego. Nie podobał mi się też jego stosunek do Neda Starka, a nienawiść do Targaryenów przybierała wymiar paranoiczny. Natomiast gdyby nie zszedł dzięki wspólnym działaniom Cersei, Lancela i dzika nie byłoby dalszych wydarzeń w PLiO 🙂
A propos akcji z dzikiem, to mnie zastanawia, czy Cersei wiedziała, że Ned już wie, czy i bez tej wiedzy postanowiła się pozbyć Roberta już wtedy, no i w końcu samo wino to raczej niezbyt pewna broń, choć okazało się, że skuteczna. Jeśli to nie był zbieg okoliczności, to Cersei grała w ryzykowną grę, Robert niekoniecznie musiał wtedy zginąć.
To 'zabójstwo’ czy jak to określić wydarzyło się chyba już po spotkaniu Neda z Cersei, kiedy kazał jej uciec z dziećmi, bo jak Robert wróci to ich pozabija… Hmmm… jak to napisałam uświadomiłam sobie, że skoro Cersei miała się wynosić zanim Robert wróci, to znaczy, że już był na polowaniu.
Ostatecznie mogła jeszcze wysłać Lancela/kogoś z wiadomością dla Lancela do Roberta, bo polował w pobliżu miasta.
Ale gra z winem faktycznie była ryzykowna, chyba że Lancel miał w razie niepowodzenia 'pomóc’ królowi zejść z tego świata. Ale przy ser Barristanie… Nie, raczej nic poza winem nie mogło wchodzić w grę.
No ale jeśli grubas w dodatku pijany prawie do nieprzytomności galopuje po nierównych leśnych drogach i bezdrożach, wypadek jest praktycznie pewny, nawet bez wielkich i wściekłych dzików w okolicy.
Jak dla mnie to większy wpływ mogła tu mieć trauma po śmierci rodziców, którą rozegrała się na oczach jego i brata. Robert już w trakcie pobytu w Orlim Gnieździe prowadził typowe życie hulaki. W czasie wojny domowej, gdzie walczył o Lyannę też nie zrezygnował z rozwiązłego trybu życia, czym o mal nie doprowadził do przegranej. Co do samej miłości do Lyanny to ,albo było to zauroczenie, albo uczucie urojone. W czasie turnieju w Harenhall w ogóle nie zawracał sobie głowy Lyanną, tylko wolał pić. Co do samego ślubu z Cersei to ciągle nawiązania, że z Lyanna żyłoby mu się lepiej (w co wątpi sam Eddard) biorą się stąd, iż tak naprawdę to Robert wcale jej nie znał i w jego głowie była typem idału. Co do Stannisa to i w jego psychice obraz tonącego statku zostawił ślad. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie , ze od tamtej pory jest on pozbawiony uczuć, albo bardzo starannie je ukrywa. A co do samego „zamachu” na życie króla to Cersei miała dużo szczęścia. Robert mógł, albo nie wpaść na dzika, albo go pokonać. Sam „zamach” jest nie do udowodnienia, bo Robert lubił pić, a że dostał mocniejszy trunek to pewnie nawet bardziej się ucieszył (dopóki dzik go nie poharatał )
Myśl, która mi wpadła dziś do głowy – los Theona przypomina w sumie historię Mieszka II. Byłoby nienajgorzej, gdyby się okazało, że Martin zaczerpnął z historii Polski.
Tylko Mieszko II miał już syna, gwaranta ciągłości rodu 🙂
mi sie wydaje ze Theon tez ma, a mianowicie za bardzo zaakcentowane jest to na łodzi którą podróżuje na Pyke
Ale nie jest to syn jego żony, ani nawet morskiej żony 🙁
a co szkodzi ogłosić ją morską zoną albo nawet normalną , jesli zależało by im na dziedzicu
Szybciej morską, skalna żona musi pochodzić z Żelaznych Wysp 🙂
Co do Roberta to nadal myślę że to właśnie śmierć Lyanny spowodowała to że Robert się stoczył (zapijał smutki ) ,znamy tylko część treści opisujących go z przed Rebelii dlatego nadal myślę że gdyby Rhaegar był by przykładnym mężem a jak nie to Ned by go szybko naprostował. Przypominam że Robert kochał tylko dwie osoby pierwszą była Lyanna a drugą Ned (oczywiście bratersko).
A co do bękartów to Oberyn miał osiem a Ageon IV trzynaście jak na razie Robert wygrywa i tę bitwę 😛
Nie sądzę, żeby Ned z Winterfell, lub w najlepszym przypadku z Orlego Gniazda mógł prostować dziedzica Końca Burzy. A nawet gdyby Ned się tam pojawił Robert powiedział mu coś w stylu: To niechcący i/lub byłem pijany i/lub mężczyzna ma swoje potrzeby i/lub z wieśniaczką to praktycznie nie liczy się jako zdrada.
No i przede wszystkim: jak już pisałam, nie wierzę w to, że Robert na prawdę kochał Lyannę. Niby kiedy miał czas, żeby ją pokochać?
Zaręczyny zorganizowali Jon Arryn i Rickard Stark, Robert prawdopodobnie ucieszył się, ponieważ pokazano mu ładny obrazek a poza tym lubił Neda i sądził, że polubi jego siostrę.
W Harrenhall spotkali się i Robert był zachwycony, bo jego przyszła żona okazała się piękna. Wygłosił jakiś komplement i zapewnił, że się w niej zakochał, i może nawet na prawdę tak myślał.
A potem to wstrętne książątko ośmieliło się flirtować z JEGO kobietą. No kto to widział! A potem Rhaegar w dodatku ją porwał, a może nawet Robert podejrzewał, że porwanie nie było konieczne. Więc świetny wojownik, a przy tym furiat, (porównywany do Roześmianej Burzy, który urażony utratą małżeństwa jego córki z Targaryenem ogłosił się królem) którego duma została zraniona, znienawidził Targaryenów.
W tej historii nie było, moim zdaniem, żadnej miłości, jedynie pożądanie i zraniona duma
Absolutnie popieram. Zresztą kiedy spłodził Mayę? Nie podczas „miłości” do Lyanny?
Trochę roast Roberta Kinga, ja tam żywię do niego sympatię, (do Rhaegara też, chociaż niewiele o nim wiemy), i trochę go wezmę w obronę. Tą Mayę czy tam Myę, to spłodził już chyba zanim poznał Lyannę, utkwiły mi w pamięci słowa Lyanny z rozdziału Neda, coś w stylu: Robert nie wytrzyma w jednym łóżku, już podobno ma dziecko gdzieś w Dorzeczu”. Założenie, że to nie była miłość, tylko zauroczenie i podrażnione później ego – wielce prawdopodobne i życiowe, acz wydaje mi się niezbyt istotne dla przebiegu wydarzeń, i ja tam wolę utrzymywać się na stanowisku, że żywił do niej prawdziwe uczucie, tak jest o wiele bardziej romantycznie.
Ja jakoś mam dziwne wrażenie, że jakby do tego ślubu doszło po pierwszej fali szczęścia wyszedł by z Roberta alkoholik i zaczęłoby się to co miała Cercei: płodzenie bękartów i gwałty po pijaku. Tylko że Lyanna to była mała wilczyca i na pewno nie puściłaby płazem jego „przygód”, a próby gwałtu odpierałaby sztyletem. Ergo: dostawałaby w twarz przy ludziach jak Cercei.
Jej ucieczka z Rhaegarem była ekstremalnie logiczna z takimi perspektywami (o których sama przecież mówiła Nedowi).
Mały apdejt, żebyście przypadkiem nie siedzieli tu czekając do późnego wieczora. NAJPRAWDOPODOBNIEJ dzisiaj się z tekstem nie wyrobię. Jest dość długi, a za chwilę wychodzę z Bąblem do weterynarza i nie wiem ile czasu mi tam zejdzie. Tak więc na 99% tekst będzie dopiero jutro.
Ale temat jest ciekawy, teoria ważna, i myślę, że mi wybaczycie ten dodatkowy dzień zwłoki.
Jak żyć?
Mam pytanko parę lat temu jakoś na pomiędzy pierwszym a drugim sezonem Gry o Tron
(gdyż pamiętam nowiny jakie były na głównej stronie odnośnie Shireen Baratheon i aktorki która ją zagra) znalazłem stronę gdzie było coś w stylu „Biblioteki postaci” każda postać jakie kiedy kol wiek pojawiła się w uniwersum chyba mogę tak nazwać Pieśni Lodu i Ognia była opisana.Lista była alfabetyczna według nazwisk albo imion jak nazwisk nie było, tak czy siak szukam tej strony od pewnego czasu lecz nie mogę znaleźć boję się że została skasowana może ktoś wie czy nadal istnieje ?
Znalazłem za to coś bardzo podobnego w języku angielskim ułożoną też alfabetycznie lecz od imion chętnym podsyłam link.Brakuje mi takiej strony w polskim wydaniu…
http://awoiaf.westeros.org/index.php/List_of_characters#C
Bardzo możliwe że chodzi ci o tę stronę http://piesnloduiognia.pl/category/encyklopedia/postacie/ ,ale siłą rzeczy jest dużo bardziej uboga w szczegóły od awoiaf ;p
Niestety nie adres bardzo podobny możliwe że zmienili szatę graficzną itd.. ale zbiór postaci jest bardzo mały tamta strona dorównywała tej co wstawiłem.
Polskie stron są bardzo ubogie jeśli chodzi o takie zbiory szkoda że nikt nie zrobi takiego czegoś od początku do końca co DaeL ?? 😛
Dobra jest jeszcze to : http://graotron.wikia.com/wiki/Kategoria:Postacie 18 stron po 16 postaci to ok 290 postaci. A jeśli to nie to to może trafiłeś na częściowo (właściwie to szczątkowo, to w ogóle można nazwać tłumaczeniem ?) przetłumaczoną wikię http://wiki.westeros.pl/index.php?title=Lista_Postaci#A . Tutaj tylko część ważniejszych postaci jest po polsku i to najczęściej nie w całości, ale może kiedy sprawdziłeś jeden raz to sprawiło wrażenie że jest przetłumaczone. Wydaje mi się że więcej w polskim internecie nie znajdziesz,ale polecam awoiaf, tam można się dowiedzieć wszystkiego o danej postaci ze szczegółami, ja operuję angielskim na poziomie B2 nawet nie jakimś najlepszym i czyta się nawet przyjemnie,wiadomo że czasem trzeba coś sprawdzać w słowniku ale wikia jest pisana dość zrozumiale.
hrabio2molu, problem w tym, że nie może jej wziąć za morską żonę, bo nie została przez niego zdobyta, a sama mu weszła do łóżka, a co do normalnej żony, to każdy Żelazny Człowiek musiał mieć żonę z Żelaznych Wysp.
Może by to przeszło, gdyby była to kobieta z wielkiego rodu, ale nie córka jakiegoś kapitana statku.
Wystarczy że zostanie królem żelaznych wysp i zalegalizuje swojego bękarta, bo ten syn to idealny przykład bękarta.
DaeL, a jakaś wskazówka dotycząca treści? Powrót na północ?
Czy ja wiem na północy już niema co omawiać Inni,Król Północy,Bitwa o Winterfell ,szalona teoria z Tormundem. Osobiście Stawiam na ” Grat Dornish Master Plan ” 😀 albo teorię daty wydania The Winds of Winter 😛
A ja myślę, że Dael nam udowodni tezę o merlingach
Lol tylko nie merlingi xD
Te merlingi mają więcej sensu niż niejedna inna teoria xD Sorry że poza tematem ale wyłapał ktoś że w tańcu ze smokami kiedy Bran i ekipa prawie umierają z głodu, Zimnoręki karmi ich kotletami wyciętymi z braci z nocnej straży ;D ? W ogóle chciałbym usłyszeć o poglądach Daela na Zimnorękiego i Septę Lemore
Matką jednej ze Żmijowych Bękarcic jest chyba septa.
Moim zdaniem odpada, Arianne w którymś momencie mówi że żeby odwiedzić matkę Tyene musiała przekroczyć Mander
Coś kojarzę o kotletach. Z tym, że chyba nie wiedzieli, że jedzą ludzkie mięso, co nie? Albo czuli, że coś nie tak z tym mięsem.
Powrót na północ i zabójca w Winterfell 😀
Jeszcze nie tym razem. To będzie jubileuszowy, trzydziesty odcinek, więc przygotowałem coś ważniejszego. Teoria będzie związana z Essos.
a ja myślę ze rozwiąże zagadkę Tyriona
gdzie odsyła sie k.. tzn damy lekkich obyczajów
To żadna zagadka. Do Braavos. Mogę o tym też napisać tekst, ale będzie raczej krótki.
No i ścieżki Lemore i Tyriona się chyba trochę rozeszły, co nie?
Dlaczego do Braavos czyżbym przegapił coś w rozdziałach z Tarlym który spotkał przypadkowo Tyshae nie ryj mi tak bani bo zacznę czytać wszystko od początku ??
Nie tyle przegapiłeś, co nie zauważyłeś. Jak pewnie olbrzymia większość, w tym ja. Gdzieś w komentarzach to jest już wyjaśnione chyba.
Nie tyle nie zauważyłeś, co nie skojarzyłeś faktów. Martin mistrz ukrywania, Dael mistrz odnajdywania wskazówek.
Kiedyś była już o tym dyskusja w komentarzach i podzieliłem się pewnymi spostrzeżeniami. Wątpię, żeby Tysha miała jeszcze odegrać jakąś ważną rolę… ale faktycznie, bodaj dwa razy przewija się na drugim planie. Oczywiście pod innym imieniem. Chyba jednak zrobię o tym osobny tekst. Będzie krótki, więc uwinę się dość szybko. Ale wszystko w swoim czasie, najpierw jutrzejsza teoria.
Dael, uważasz że Tyrion i Tysha się nie spotkają? Ja na to liczę…
to do jakich rozdziałów mam się cofnąć bo mam akurat Audiobook przy sobie 😛
Chyba właśnie Tarly, albo Arya, ktoś bardziej oczytany musiałby ci odpowiedzieć.
a ok mam Uczta dla Wron Sieć Spisków. Sam ma 3 rozdziały będę słuchał aż ogarnę wszystko bo trochę się wstydzę ze czytałem i słuchałem a tak na prawdę widzę że gówno wiem :/
chyba już znalazłem z córeczką :/ ale to zbyt nieprawdopodobne by było prawdziwe
Jak najbardziej prawdziwe, Lanna to córka Tyriona, a Morska Żona to Tysha 🙂
Masakra jak to się wszystko układa w mroczną całość bo teraz to boję się przepowiedni ktura zapowiada śmierć Tyriona :/
jakiej przepowiedni?
Valar morghulis
będzie dzisiaj teoria xd?
Obstawiam 24/1, czyli tylko dla wytrwałych 😀
Jestem w trakcie pisania. Więc na pewno opublikuję ją przed pójściem spać. Ale nie wiem czy na pewno wyrobię się przed północą.
To ostateczne „dzisiaj” zazwyczaj oscyluje koło 00:40, ale zazwyczaj również warto czekać 😀
Będzie za 10-15 minut. Poprawiam błędy właśnie.
Ale co to będzie?! Jesli z Essos, to ja chętnie poczytałbym o Asshai, Krainach Cienia i Ulthos.
Szarańcze…
To nie o Was, to przedmiot teorii 😉
Uff… 🙂
Uwielbiam tą teorię 🙂 Nigdy nie zapomnę, jak opowiadałam przyjaciółce historię Tormunda i Niedźwiedzicy – żeby nie było, sama chciała, żeby jej spoilerować 😉 – a ona próbowała sobie wyobrazić półniedźwiedzie dzieci 😀
A teraz okazuje się, że być może zoofilia w ogóle nie wchodziła w grę. Jak dla mnie bomba, Mormontówny od zawsze były moimi ulubienicami, zaraz obok Val, Arianne i Ashy, a Tormund to już całkiem.
O matko, pewnie wszyscy zginą.