FilmyRecenzje Filmowe

Szybcy i wściekli 10 (2023)

Kontuzja unieruchomiła mnie na jakiś czas. Okazuje się, że amatorska gra w piłkę to nie przelewki, a i mój numer PESEL wskazuje, że rekonwalescencja szybka nie będzie. Nie ma co jednak narzekać, powoli wracam do siebie i dziś pierwszy dzień mogę chodzić. No to gdzie pójdę jak nie do kina? Ligę Mistrzów musiało wygrać City, więc nie czułem, że coś tracę.

Repertuar obfituje w pozycje, które mam na liście „do obejrzenia”, ale dziś świeża premiera. Nowe Transformersy, bo czemu nie? Proszę o bilet i popcorn, płacę, patrzę na numer sali, miejsce, wbijam na fotel. Reklamy emerytur, telefonów, jakiś zwiastun… o, nawet szybko film puścili. Rio de Janeiro, no dobra, w końcu nie zaczyna się w USA jak zazwyczaj. Tylko co tu się dzieje dalej? Jakiś mafioso, jakiś skarbiec, jakieś góry pieniędzy i… Jason Momoa?

Kadr z filmu "Szybcy i wściekli 10"
Mały plus za to, że w końcu znów jest jakiś wyścig uliczny. To jednak korzenie serii.

Sięgam do tylnej kieszeni po bilet, próbuję doczytać w świetle ekranu. No proszę Pani na kasie, ja wiem, że trans-for-mers i fast-ex brzmią podobnie, ale chyba nie aż tak? Mogę zmienić salę z partyzanta albo robić reklamację, tylko, że start seansu ten sam i jak wyjdę to nie obejrzę niczego od początku… Trudno, widziałem wszystkie odsłony Szybkich, tę też zamierzałem, może to zrządzenie losu. Zostaję… i to jest, drogie dzieci, lekcja o tym, że jak się popełni błąd albo znajdzie w błędnym położeniu to warto naprawić, a nie tkwić. Mam za swoje.

Dziewięć filmów do tej pory, firmowa łysina Vina Diesela, samochody, dziewczyny, rodzina. Od nielegalnych wyścigów i napadów na TIRy z odtwarzaczami DVD, po klimaty Jamesa Bonda, Marvela i latanie autem w kosmosie. Dwadzieścia dwa (!!!) lata „Szybcy i wściekli” są z nami i za każdym razem zapraszają do zabawy. Czasem się udaje (jedynka, 5, 6, 7, moooże 8), a czasem niespecjalnie (2, 3 aka Tokyo Drift, 4 i 9), ale – mimomimo że wiedziałem czego się spodziewać – chyba żadna odsłona tak mnie nie rozczarowała.

Kadr z filmu "Szybcy i wściekli 10"
Efekty specjalne w kilku miejscach są dramatycznie złe.

Naszych bohaterów spotykamy podczas – a jakże – grilla w ogródku, gdzie wszyscy się ściskają, przekomarzają i odmieniają słowo „rodzina” przez wszystkie przypadki. Sielanka. Wcześniej jednak mamy na siłę dorzuconą sekwencję z „Fast Five” i dołożonego sztucznie Jasona Momoę aka Dante Reyesa, syna głównego złego z tamtej produkcji. Pomagał gonić Doma i Briana, widział, jak jego ojciec ginie i… już wiadomo co dalej. Musi się zemścić, sprawić by Torreto cierpiał, bla, bla bla, ziew.

Tu na chwilę zatrzymam festiwal marudzenia. Momoa jako jedyny wie w czym gra, wie jaki to typ filmu i jaka jest jakość scenariusza. Wymyśla więc sobie połączenie, sam nie wiem, Jacka Sparrowa z Jokerem Ledgera? Z domieszką Szalonego Kapelusznika? Willy’ego Wonki? Jest brutalny i niezdarny, bezlitosny i groteskowy, widać, ze aktor bawi się przednio i kompletnie ma w nosie powagę, jakąkolwiek stawkę i nadęte miny. Ogląda się go z prawdziwą przyjemnością i jest to najjaśniejszy i właściwie jedyny znaczący pozytyw „Fast X”. Znalazło by się od biedy jeszcze kilka żartów (niestety, pozostałe żenujące), parę sekund Jasona Stathama, może jakaś jedna scena z wyścigiem i to tyle. Z nowych twarzy pojawia się jeszcze para agentów: w tych rolach Brie Larson i Alan Ritchson, ale są zupełnie nijacy i mógłby te postacie zagrać ktokolwiek.

Kadr z filmu "Szybcy i wściekli 10"
Nowi bohaterowie nie wnoszą absolutnie nic ciekawego. Diesel powycinał kolejnych charyzmatycznych aktorów (The Rock, Cena, Statham), żeby go nie przyćmili i efekty są raczej opłakane.

Vin Diesel dalej myśli, że jego postać jest śmiertelnie poważnym twardzielem i macho, a sceny kiedy wychodzi gołębie serce i łysy się wzrusza… No nie można tego oglądać na trzeźwo, bo oczy uciekają do wewnątrz czaszki. A tego niestety jest w filmie sporo. Standardowe teksty o rodzinie, poświęceniu, ochranianiu bliskich, nadęcie i patos nie do wytrzymania, a jednocześnie błyskotliwość dwa poziomy niżej niż życiowe aforyzmy Paolo Coelho. Absolutnie każdy element fabularny zagrany na serio jest komiczny w zupełnie niezamierzony sposób. Męczyłem się okrutnie.

Co tam jednak historia, nikt nie idzie do kina na „Szybkich i wściekłych” (ani na Transformersy) dla fabuły, prawda? Prawda. Tylko jakiś sens to wszystko musi mieć, jakoś się spinać, pokazać widzowi komu kibicować i dlaczego. No więc (nie zaczyna się zdania od „no więc”, pozdrawiam moje polonistki) jeśli scenarzysta chciał, żebym kibicował Dantemu i liczył, ze wymorduje wszystkich i dzięki temu nie będzie części jedenastej – gratuluję – udało się.

Kadr z filmu "Szybcy i wściekli 10"
Bardziej, szybciej, wścieklej nie zawsze oznacza lepiej.

Wracając jednak do głównego wątku: akcja. No jest. Zdarzają się pościgi z policją w tle, jest jakiś nielegalny wyścig i (nie)wielki finał na autostradzie, ale to wszystko już było i było lepsze. Jedyny oryginalny pomysł z sekwencją w Rzymie nadal nie dowozi, bo efekty specjalne momentami porażają fatalną jakością. Zjazd samochodem po Hiszpańskich Schodach będzie mi się śnił po nocach. Jakbym nagle przeniósł się w lata dziewięćdziesiąte. A przecież dynamiczne sekwencje to był znak rozpoznawczy tej serii! Obecne odsłony nawet nie doskakują do poprzeczki zawieszonej przez Toma Cruise’a (w „Top Gun Maverick” czy w serii „niemożliwych misji”), a „Szybcy i wściekli 10” w finale porażają desperacką próbą przebicia poprzednich części. Nie zawsze da się „jeszcze bardziej”, czasem trzeba po prostu „inaczej”, nawet jeśli wyjdzie skromniej.

Nie będzie niespodzianką jeśli napiszę, że mimo minimalnego wyniku – i tak żałuję, że nie obejrzałem finału Ligi Mistrzów. Poszedłem do kina i przypadkowo obejrzałem film nudny, brzydki i pełen dialogów pisanych przez podnieconych licealistów, którzy dopiero co obejrzeli Rajd Polski i Mission Impossible. Żenada goni żenadę, a nie ma tu niczego, co mogłoby złagodzić efekt, jakichś trafionych żartów czy autoironii (ta jest, ale – znów – niezdarna i żenująca). Momoa świetny, ale to za mało, żeby komukolwiek polecić marnotrawienie takiej ilości cennego czasu. Tymczasem oddalam się ćwiczyć dykcję, może przy kolejnej wizycie się uda. TRANS-FOR-MERS!

Kadr z filmu "Szybcy i wściekli 10"
Vin Diesel to symbol serii, ale wygląda na to, że jednocześnie grabarz. Może tka dobrze gra/udaje, ale mam wrażenie, że on nadal traktuje serię i swoją postać śmiertelnie poważnie co wygląda gorzej i gorzej, jak niezamierzona autoparodia.

Szybcy i wściekli 10
  • Ocena SithFroga - 2/10
    2/10
To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 50

  1. Na pewne usprawiedliwienie pani kasjerki powiem, że dla mnie Transformersy oraz Szybcy i Wściekli to właściwie też to samo. Czyli filmy na które nie poszedłbym do kina nawet gdyby oferowali do seansu darmowe piwo. 😀 Może pani ma po prostu dobry gust?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Jak dobry jak mnie wysłała na takiego tęgiego kabana? 😛 Mało tego, pierwsze recenzje Transformers są pozytywne 😛

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    2. Ja na FF bym poszedł. Pod warunkiem, że obiecaliby mi na piśmie, że byłby to prosty akcyjniak o wyścigach a nie czort wie co ze scenami tak przesadzonymi, że aż śmiesznymi.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    3. Jak dla mnie te dwie franczyzy różni jedna, kluczowa sprawa. Otóż Transformery od początku były bezmózgą papką akcyjno-wybuchową, która nie dawała widzowi to co powinna a F&F stało się takie z czasem 😛

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    1. Powinna w okolicach siódemki, ósemka już była na granicy „tak głupie, że aż śmieszne/zabawne” i jeszcze miała potencjał rozrywkowy. 9 i 10 to kaszanka prima sort i lepiej nie będzie.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Dosłownie tydzień temu obejrzałem w końcu 9, żeby pokazać synowi latające samochody i to było żałosne. 7 i 8 zresztą też były żałosne. 😛
        W ramach rekompensaty na drugi dzień obejrzeliśmy Poszukiwaczy zaginionej arki i to był prawdziwy czad. Jaki ten film jest dobry!

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Co Ty mówisz, 7 jest spoko. Żadne tam rewelacje, ale ogląda się łatwo lekko i przyjemnie. W 8 jest zawracanie torpedy nogą więc nawet nie wchodzę w dyskusję, nie znasz się 🙂

          9 żałosna w rzeczy samej, wyobraź sobie, że dycha jest żałosna dwa razy bardziej…

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. 1 to zupełnie inny film.
            2 i 3 były bez pomysłu.
            W 4 widać początek tego z czego seria będzie znana.
            5 była zdecydowanie najlepsza; do dziś końcow pościg robi wrażenie.
            6 dała więcej akcji i była bardziej spektakularna, ale nie lepsza.
            Przy 7 już czyłem że formuła się wyczerpuje, ale dało się to oglądać + ładne pożegnanie.
            Przy 8 już było czuć że jest wymuszona, ale były tam jeszcze pojedyńcze elementy znośne.
            Całkowite wypalenie i brak czegokolwiek to była część 9, po prostu niemożliwa do oglądania.
            A teraz część 10, której boję się nawet zobaczyć …

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
            1. 2 było typowym sequelem robionym na szybko. Na zasadzie: ej, zażarło lepiej niż się spodziewaliśmy, trzeba szybko spieniężyć.

              3 tu się nie zgadzam, pomysł był i to dość oryginalny, a jednocześnie w duchu jedynki (rywalizacja, street racing, tym razem drift). Zabrakło lepszej realizacji.

              Z resztą Twojej diagnozy zgadzam się w zasadzie w 100%.

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. No 2 to był taki na szybko sequel, zrobiony bez pomysłu.
                3 w sumie nie pamiętam za bardzo, prócz tego że pamiętam że 2 i 3 mi się nie podobały

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
  2. Czekam na recenzje Across the Spiderverse? Bo dla mnie chyba Diuna 2 przegrała właśnie rywalizacje o produkcje roku. Na pewno potrafi przywrócić wiarę we współczesne kino

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  3. Po zwiastunach transformersów nie mam co do tego filmu żadnych oczekiwań, mimo, że serial animowany Beast Wars to w dzieciństwie była dla mnie coś świętego. Tutaj nie rozumiem w ogóle połączenia samochodów i bestii a w zwiastunie te samochodowe transformery wyglądają tak bardzo tanio i kiczowato, że szok.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Bo to się dzieje w latach 90tych, sam nie wiem. Na razie opinie są raczej pozytywne. Ja mam alergię na 90% Transformerów od Baya, za to podobał mi się spin-off Bąbel-bi. Jestem optymistą.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Co do pierwszych trzech filmów mam mocno mieszane uczucia, jest spoko, ale miejscami irytuje, takie średniaki. Wiek Zagłady to dno, ale Ostatni Rycerz przebija wszystko, ten film jest tak bardzo zły, że szok, szkoda Anthonego Hopkinsa, dlaczego on się na to zgodził.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. „szkoda Anthonego Hopkinsa, dlaczego on się na to zgodził”

          Nie mam pojęcia, albo dostał górę kasy albo wisiał komuś przysługę.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. Powiedzmy sobie szczerze – a gdzie ma grać? Różne Marvele, Transformersy czy Szybcy i Wściekli zachwaściły kompletnie dzisiejsze kino. Grają w nich tacy „aktorzy” jak Rock, Batista czy Cena. Wysokobudżetowe filmy nie wpisujące się w ten schemat można policzyć na palcach jednej ręki. Dla wszystkich nie starczy. Prawie wymarło kino historyczne i SF. Hopkins nie ma takiej pozycji, jak dajmy na to Clint Eastwood. Jest tylko aktorem, musi grać. Ma iść w jakieś niskobudżetowe produkcje niezależne? Przejść do telewizji? Bierze co dają. 🙂

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
            1. Generalnie wywód nie jest pozbawiony sensu, ale akurat Rocka, Ceny i Bautisty bym się nie czepiał. My się wychowaliśmy na Norrisie, Van Damie, Schwarzeneggerze i Segalu…

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. Ale mieliśmy świadomość, że to aktorzy i kino klasy C (nawet vhsy w wypożyczalni były niżej oceniane)

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
                1. A FnF to co niby jest jak nie odpowiednik ówczesnego Street Fightera, Krwawego Sportu, Amerykańskiego Kickboksera czy nie wiem, Liberatora? 🙂 Przecież to jest rozrywkowe kino drugiej/trzeciej kategorii.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
              2. Różnica jest taka, że wtedy obok tych wszystkich tanich mordobić z Van Dammem, Norrisem i ninją w tytule rozkwitało też wysokobudżetowe kino ambitne. Dziś nie. Obawiam się, że filmy podzieliły los innych produktów. Kiedyś stawiano przede wszystkim na jakość, dziś na masową produkcję. Porządne, wysokojakościowe produkty stały się marginesem światowej produkcji, przeznaczonym dla koneserów. Wtedy kupowałeś lodówkę i był to niemały wydatek w budżecie domowym. Ale ta lodówka mogła ci posłużyć 10-15 lat, a jak się zepsuła to można ją było bez problemu naprawić. Dziś możesz sobie co miesiąc kupować lodówkę, ale zepsuta nadaje się tylko na śmietnik. Takie są też dzisiejsze filmy. Za 10 lat pies z kulawą nogą nie będzie o nich pamiętał. A już na pewno nie będzie ich wspominał ani o nich dyskutował. Na dobrych filmach można dalej zarobić. Ale po co się męczyć z jakimś nowym Terminatorem, skoro można w to miejsce pierdzielnąć trzy Marvele i rachunek się zgodzi? Przynajmniej ten bieżący, ale kolejną cechą dzisiejszej gospodarki jest to, że nikt nie planuje w perspektywie dłuższej niż okres jednego kontraktu menadżerskiego.

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
                1. „Ale po co się męczyć z jakimś nowym Terminatorem, skoro można w to miejsce pierdzielnąć trzy Marvele i rachunek się zgodzi? ”

                  Chyba nie rozumiem. Żaden Marvel nie jest tak dobry jak T1 i T2, ale T1 to nie był film wysokobudżetowy to raz, dwa: pamiętaj o pozostałych 4 terminatorach, od których większość marveli jest lepsza 😛

                  Poza tym masz BR 2049, masz Mad Max Fury Road, nowy Top Gun. Jest tego mniej, ale umówmy się, nie ma już widowni na Breavehearta. Albo jest, ale ryzyko za duże.

                  No i kiedyś oglądało się to co było więc jak ktoś lubił mordobicia z Van Damem, ale chciał iść do kina to nie miał wyboru, szedł na to, co było. Teraz we wszystkim masz wybór. Ma to swoje lepsze i gorsze strony. Ambitnego kina nie jest mniej niż kiedyś tylko nie robi już takich liczb.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                2. „Chyba nie rozumiem. Żaden Marvel nie jest tak dobry jak T1 i T2, ale T1 to nie był film wysokobudżetowy to raz, dwa: pamiętaj o pozostałych 4 terminatorach, od których większość marveli jest lepsza”

                  Te cztery „Terminatory” to już produkcja dzisiejsza. 😛 Zresztą mówiąc o „męczeniu się” z Terminatorem miałem na myśli nie tylko wysoki budżet. To zresztą problem najmniejszy dzisiejszej kinematografii. Ale trzeba znaleźć naprawdę utalentowanego scenarzystę, któremu będzie się chciało wysilić, a nie odwalić scenariusz w jedną noc na kolanie. Trzeba znaleźć reżysera, który wie jak robić epickie kino i sprawić, żeby był zainteresowany zrobieniem takiego kina, a nie odwaleniem pańszczyzny. Trzeba też dobrać aktorów, którzy nie tylko odklepią swoje, ale których rola w tym filmie zostanie zapamiętana. To niełatwe. Masa roboty i czasu, a czas to dzisiejsze bóstwo. Łatwiej wymyślić jakąś fabułkę na jednej nasiadówce, wziąć Rocka i z głowy.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                3. Robert Snow mam wrażenie, że łączysz wszystkie filmy z lat 70., 80. i 90 w jedną kategorię „kiedyś to było” i dziwisz się, że dziś co roku nie powstaje kilka filmów na takim poziomie.
                  Bo dobrych produkcji jest mnóstwo, jak przyjrzeć się filmom spoza top budżetem oraz serialom. Może dalej nie jest tego tyle jak w 1994, ale to był rekordowy rok. Rozczarowują głównie głośne filmy ze znanych serii, które muszą być bezpieczne i robione pod tabelkę z exela, żeby się zwróciły. Ale prócz nich jest miejsce na dobre i ambitne kino.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                4. @EJM
                  Przeczytaj jeszcze raz co napisałem. Ja nie neguję, że również teraz powstają dobre ambitne filmy. Tyle że brak im, bo ja wiem, dawnego rozmachu? Nie trafiają na wielki plakat, że tak powiem. A najczęściej to niezależne produkcje z mało znanych wytwórni. Szary widz, słyszy o nich najczęściej tylko przy okazji Oscarów. Potem gdzieś przepadają. Podczas gdy reklamy jakiegoś pierwszego z brzegu Transformersa walą po oczach kilkadziesiąt razy dziennie.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                5. To czy mówimy na pewno o zmianach w jakości kina, czy raczej o zmianach w poziomie marketingu?

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                6. Oczywiście o poziomie. Marketing podąża za gustami ludzi. Jego wpływ na ich kształtowanie jest znikomy, co wielokrotnie już udowodniono. A gusta się zmieniają. Póki co, jest jeszcze globalizacja i moda na szybką konsumpcję mało wyszukanego towaru, ale to też się może zmienić.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                7. To o co mi chodzi, to że obecnie na rynku jest miejsce na produkcje dla mas oraz na produkcje ambitniejsze. Cały czas wychodzą filmy które potrafią zaskoczyć i czuć że staną się wspominanymi po latach klasykami. Jednocześnie jest miejsce na produkcje prostsze, nie wymagające myślenia a dostarczające rozrywki. A ponieważ budżety muszą się spinać, to pieniądze są wydawane tam gdzie mogą się zwrócić.
                  Powstają też jednak takie produkcje jak nowy Top Gun, czy teraz Across the Spiderverse; gdzie za ambitniejszym podejsciem do tematu poszły duże pieniądze. Więc może trochę wrócimy do tematu łączenia tych światów.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                8. „obecnie na rynku jest miejsce na produkcje dla mas oraz na produkcje ambitniejsze. Cały czas wychodzą filmy które potrafią zaskoczyć i czuć że staną się wspominanymi po latach klasykami. Jednocześnie jest miejsce na produkcje prostsze, nie wymagające myślenia a dostarczające rozrywki.”

                  No cóż, skoro kolega tak uważa, to pogratulować optymizmu. 🙂 Ja go niestety tyle nie mam.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
        2. Część pierwsza była efektowna i na swoje czasy jednak nowatorska. Pomimo lat, dalej do tej części wracam i się dobrze bawię. Fabuła była prosta i miała parę dziur, ale była do zaakceptowania.
          Druga część wyglądała dobrze na premierę i przez to w mojej pamięci oceniałem ją dobrze. Ale jak ją sobie odświeżyłem … to tam nie ma fabuły. Tam się tyle dzieje, bez jakiekolwiek sensu, zaczynają się wątki nigdy nie rozwinięte, co chwilę pojawia się coś nowego, ogólnie dzieje się tak dużo że widz nie ma czasu zobaczyć że to wszystko do niczego nie prowadzi.
          Trójki boję się odświeżyć teraz. Pamiętam, że bawiłem się na niej dobrze i że była bardzo spektakularna. Ale po traumatycznym zderzeniu z dwójką, nie chcę psuć dobrych wspomnień.
          Przy czwórce też nie było za bardzo fabuły. A dodatkowo wyraźnie gorsze były efekty specjalne oraz nastąpiła zmiana obsady. Przez to ta część złamała większość fanów.
          Piątka to w sumie powtórzenie tego samego z czwórki.
          Odświeżenie w postaci Bumbelbee to był strzał w dziesiątkę. Film miał wciąż trochę problemów, ale przez fajnych głównych bohaterów to oglądało się to dobrze.
          Nowa część wygląda bardziej na powrót do części 4 i 5 zamiast do spin-offu, więc poczekam na więcej recenzji przed seansem.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. Nie wiem czy wiesz, ale jedynka to samochodowa wersja Point Break, ta historia jest tak bardzo zerżnięta, że chyba jakieś tantiemy powinni płacić, ale masz rację, nawet dziś się doskonale ogląda 🙂

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
              1. Racja, moja kulpa.

                Jedynka była najlepsza z tych od Baya, ale dla mnie narzucony od początku slap-stickowy klimat dla dzieci po prostu odrzucił.

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
  4. A co do szybkich i wściekłych to co zrobili z tą serią to jest nieporozumienie, to podłączenie się pod serię The Rocka było dla mnie naprawdę słabe, powinni to skończyć naprawdę dawno temu.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Nie zgadzam się. Zabłądzili trochę z 2 i 3, ale potem naprawdę było nieźle. Czysta rozrywka, z humorem, z pazurem, a charyzma Rocka niemal w pojedynkę uratowała serię.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  5. Odnośnie tego dzieła popkultury, chciałbym zapytać: co to za kino, gdzie nie można kupić biletu on-line? 😀

    O filmie nie ma co gadać 😉

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Można, ale decyzja o wbiciu do kina była spontaniczna (przy okazji zakupów) i stwierdziłem, że skoro i tak będę brał jeszcze jakiś popcorn to kupię bilet w kasie 🙂

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  6. Robert: „Trzeba znaleźć reżysera, który wie jak robić epickie kino i sprawić, żeby był zainteresowany zrobieniem takiego kina, a nie odwaleniem pańszczyzny. Trzeba też dobrać aktorów, którzy nie tylko odklepią swoje, ale których rola w tym filmie zostanie zapamiętana. To niełatwe. Masa roboty i czasu, a czas to dzisiejsze bóstwo. Łatwiej wymyślić jakąś fabułkę na jednej nasiadówce, wziąć Rocka i z głowy.”

    Jasne, ale uważam, że niektóre odsłony MCU mają to (serio), ale masz też Denisa Vilnueve’a czy Nolana, którzy działają dokładnie według powyższego wzorca. Jest tego mniej, ale czy na pewno? Po prostu szrotu jest dużo więcej i ambitne kino jest nim przysypane plus niestety mając do wyboru Blejd Ranera 2049 i np. Marvela albo nie wiem, kolejnych Szybkich i wściekłych – ludzie poszli na te lżejsze.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. „Po prostu szrotu jest dużo więcej i ambitne kino jest nim przysypane”

      Nie zgodzę się z tą diagnozą. Szrot był i kiedyś. Ba, jak sobie przypomnę, jakie rzeczy kiedyś oglądało się na video to łapię się za głowę. Marvel to przy tym Szekspir. Myślę, że jednak ambitnego kina jest dziś mniej, dlatego nie widać go spod szajsu. A już na pewno ma mniejszą siłę przebicia niż kiedyś.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. „Ma mniejszą siłę przebicia” to chyba jest kluczowa kwestia. Bo kina ambitniejszego jest sporo. Ambitnego artystycznego kina to już w ogóle, tego jest aż nazbyt dużo; ale ciężko się to ogląda.
        Najlepszym przykładem na stan obecnego kina jest „Wiking” Eggersa, film świetny, odświeżający kino historyczne, nadający mu nową jakość; który obejrzał się tragicznie i pogrzebał szansę na kolejne duże filmy tego typu.
        Dobre filmy są, tylko muszą celować w mniejszy budżet, bo duże pieniądze się w kinie bezpiecznym.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
      2. „Szrot był i kiedyś. Ba, jak sobie przypomnę, jakie rzeczy kiedyś oglądało się na video to łapię się za głowę. ”

        Jasne, ale właśnie – na video/VHS. W kinie było Pulp Fiction, Lista Schindlera i Forrest Gump, a debilne akcyjniaki w większości prosto na kasety. Stąd było wrażenie, że wielkie kino jest… no cóż, w kinie, a szrot to szrot lądujący od razu na taśmie. Teraz niezbyt ambitne kino rozrywkowe zalało kina i tam głównie święci triumfy.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. No cóż, to też możliwe. Ale to tylko potwierdza tę moją ekonomiczną diagnozę, że wysokojakościowa produkcja – umownie powiem: dobre rzemiosło – jest wypierana przez tandetną masówkę, na którą „stać” każdego, ale do wyrzucenia po kilkukrotnym użyciu. Owszem, zapotrzebowanie na dobre buty nie zniknęło, jednak większość ludzi nie szuka martensów po allegro, tylko kupuje chińszczyznę.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
  7. Obejrzałem wczoraj „The coventant” od Guya Ritchiego, całkiem przyjemnie się oglądało, kilka zgrzytów, ale na zdecydowany plus. Tylko kurde Anthony Starr – no chyba długo bedzie tylko Ojczyznosławem.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  8. Wiedzialem, ze bedzie 2/10. A mimo wszystko ludzie sie bawia na tym przednio i nie oczekuja logiki, to nie jest az tak zle, bo fun daje. Tymczasem Wy sie zachwycaliscie rownie absurdalnym Tancem ze Smokami, no sorry

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Nie wiem kogo dotyczy komentarz, ale chyba nie mnie. Jakbym oczekiwał po FnF logiki i braku absurdalności to nie byłbym fanem części pierwszej, a także 5, 6, 7, 4, 3, i trochę 8 (w tej kolejności). Po prostu X jest słabiutka.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  9. Nowe Transformersy to okrutny cringe. Tyle patosu w tak głupim wydaniu dawno nie widziałem. Nie wiem czym ten film chce być, ale jest naprawdę żenująco niesmaczny. Nastawiałem się na takie 2/10 i od biedy właśnie 2/10 można dać.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button