Najlepszy odcinek tego sezonu za nami. No, przynajmniej moim zdaniem. Niestety ze względu na małe zamieszanie, w tym tygodniu podzielimy się z Bluetigerem rolami. Ja przygotuję samo streszczenie, natomiast BT zajmie się omówieniem. Za tydzień powinniśmy wrócić do normalnego „rozkładu”.
Aktualizacja 16.10.2022: Omówienie dodane!
Ostrzegamy, że w tekście oraz w komentarzach pojawiają się spoilery z serialu oraz dzieł George’a R.R. Martina, na których jest on oparty.
Streszczenie
Od ostatniego odcinka minęło sześć lat. Kraby gryzą teraz umierającego Corlysa Velaryona, który najwyraźniej żałobę po synu wypełnił wojaczką na Stopniach. To mała zmiana w stosunku do OiK. Według książek Corlys był po prostu stary (okolice siedemdziesiątki) i zapadł na gorączkę. Vaemond Velaryon informuje Rhaenys o złożeniu petycji do Żelaznego Tronu. Chce, aby król (a w praktyce – królowa i Namiestnik) uznali właśnie jego za dziedzica Driftmarku.
Tymczasem, na Smoczej Skale Daemon wydobywa trzy jaja złożone przez Syrax i odbiera wiadomość z Królewskiej Przystani. Silni chłopcy Rhaenyry uczą się valyriańskiego (słabo im idzie, pewnie przez krew pierwszych ludzi), a sama księżniczka (dodajmy – ciężarna, po raz pierwszy „na legalu”) i jej małżonek postanawiają udać się do stolicy. Roszczenie Vaemonda stawia pod znakiem zapytania prawowite pochodzenie silnych chłopców.
Na dziedzińcu Czerwonej Twierdzy powitanie książęcej pary jest raczej skromne. Rhaenyrę wita tylko lord Caswell. Po chwili wkracza do komnat Viserysa, i z przerażeniem patrzy na schorowanego, odurzonego makowym mlekiem, na poły konającego ojca. Daemon nie zajmuje się czułostkami i próbuje od razu przejść do rzeczy, ale Viserys z trudem ogarnia otaczającą go rzeczywistość. Ma za to sposobność poznać dwa swoje wnuki – Aegona i Viserysa. Są odrobinę za młodzi, zważywszy na fakt, że niebawem jeden z nich sam powinien zostać ojcem. Ale z drugiej strony skoro Aemond postarzał się w 6 lat o jakieś dwie dekady, to może się jednak uda?
Królowa zakończywszy przed czasem spotkanie Małej Rady udaje się na rozmowę ze zgwałconą przez Aegona służką – Dyaną. O incydencie wspomniał jej jeden z dwóch bliźniaków – nie pamiętam czy Arryk, czy może jednak Erryk. Ale królowa też nie pamięta. Może to nie jest najlepszy kontekst do żartów, ale czuję się zobowiązany wspomnieć dla porządku, że w kwestii gwałtu chodzi o tego starszego Aegona, nie młodszego, którego dopiero co poznaliśmy. Królowa pociesza Dyanę, potem ją zastrasza, na koniec częstuje herbatą miesięczną. Swojego syna częstuje za to liściem w twarz.
Spotkanie księżniczki i królowej przebiega w atmosferze umiarkowanie spokojnej. Tylko Daemon ciągle narzeka. Najpierw na zastąpienie heraldyki Targaryenów przez symbole Wiary (dobrze, że nie usłyszał o podpisanym przez Otto konkordacie), potem na big pharmę maesterów pojących Viserysa makowym mlekiem. A na dziedzińcu silni chłopcy obserwują trening Aemonda z Cristonem Colem. Książę zasłużył już na pierwszy ze swoich przydomków. Teraz pilnie uczy się walki, by zasłużyć na drugi. Potencjalny sparring przerywa przybycie najbardziej wkurzonego człowieka w Westeros – Vaemonda Velaryona.
Rhaenyra próbuje uzyskać „na bezczela” wsparcie Rhaenys. Proponuje małżeństwo córek Laeny z silnymi chłopcami. W ksiażce oczywiście małżeństwa zostały zaplanowane wcześniej, przez Laenę i Rhaenyrę, ale ta zmiana ma sens, zważywszy na przestawienie pewnych wydarzeń. Rhaenyra zapewnia też, że nie maczała palców w morderstwie Laenora. Technicznie rzecz biorąc to nie kłamstwo, ale po takie półprawdy sięgają tylko złoczyńcy i Obi-Wan Kenobi. W nocy księżniczka udaje się do swojego ostatniego możliwego obrońcy – Viserysa – prosząc go o pomoc. Król przez chwilę myśli, że rozmawia z Alicent. I ogólnie jest niekomunikatywny. Rankiem, podczas zabiegów leczniczych, król odstawia narkotyki i nakazuje podanie kolacji. Oczywiście wieczorem. Jego umysł jest bardziej trzeźwy, niż widz myślał.
W sali tronowej rozpoczyna się wysłuchanie ser Vaemonda. I do diaska – jakże mi się podobała praca kamery. Przez krótką chwilę, Żelazny Tron był równie straszliwy i majestatyczny jak w książkach. Ser Vaemond podnosi swoje roszczenie, stosując półsłówka i niedopowiedzenia, bo i tak wszyscy wiedzą, o co chodzi. Kończy słowami „Pozdro dla kumatych!”, i głos zabiera Rhaenyra. Księżniczka nie ma jednak okazji się wypowiedzieć, bo salę tronową nawiedza Upiór w operze król Viserys. W pełnym cierpieniu marszu na Żelazny Tron, król gubi koronę, ale podaje mu ją Daemon. Komu łezka nie zakręciła się w oku, ten nie ma serca. Co oczywiście nie zmienia faktu, że Daemon to bydlak. Ale nawet bydlaki miewają trochę człowieczeństwa. Król uznaje sprawę za zasądzoną. Rhaenys potwierdza wolę Corlysa. I wtedy Vaemond zaczyna rzucać „prawdobomby” na temat silnych chłopców i ich matki. Daemon ucina dyskusję i głowę.
Wieczorem, wszyscy zbierają się na uczcie. Głupi maesterowie stwierdzili, że Viserys nie wiedział o podziałach w swej rodzinie. A tymczasem król zdołał je, tuż przed swoją śmiercią, przynajmniej na krótką chwilę zaleczyć. Powołując się nie na swoją wolę, ale na swoją miłość. Viserys zrobił wszystko, by zachować pokój. Dowiemy się niebawem, że to za mało. Ale nagrodą za jego wysiłki mogła być ta krótka chwila szczęścia, kiedy Alicent i Rhaenyra przynajmniej próbują się nawzajem zrozumieć. Ale to nie będzie trwać wiecznie. Samobójczy potomek dzika, którego zabiła Rhaenyra dopełnia swej zemsty. Upieczony i podany do stołu prowokuje śmiechy z Aemonda, a Jednooki reaguje toastem za trójkę silnych chłopców. Strażnicy przerywają bójkę, Rhaenyra obiecuje, że jeszcze wróci do Królewskiej Przystani. Jeszcze jest nadzieja. Ale wkrótce i ona umiera. Tuż przed swoją śmiercią, Viserys biorąc Alicent za Rhaenyrę, odpowiada jej półsłówkami o Aegonie i Księciu Którego Obiecano. A następnie odchodzi, ostatnim oddechem wzywając swą miłość.
Przy okazji – Mysaria żyje i coś knuje.
Omówienie
BT: Niestety, DaeL nie był w stanie wziąć udziału w omówieniu tego odcinka, więc tym razem będzie ono tylko monologiem. Nie wiem, czy w przyszłości uda nam się wrócić do Lorda Przypływów i wspólnie o nim porozmawiać (na co liczę), ale nawet jeśli, to na pewno dopiero po zakończeniu pierwszego sezonu. Przynajmniej na razie namiastką DaeLowego omówienia jest jednak streszczenie, w które wplótł on różne swoje uwagi i obserwacje na temat odcinka.
Myślę, że w tej sytuacji najlepiej będzie jeśli po prostu przejdę przez odcinek, zatrzymując się przy tych scenach, przy których chciałbym do czegoś się odnieść.
W otwierającej odcinek scenie na Driftmarku zdziwiła mnie wzmianka o tym, że Rhaenys nie widziała męża od sześciu lat. W streszczeniu DaeL sugerował, że może to mieć związek z żałobą po Laenorze. Wydaje mi się, że to dość prawdopodobne… jednak nawet wówczas ta sześcioletnia ciągła nieobecność jest raczej zbyt długa. W końcu Stopnie to nie Asshai, a w serialu rejs z tego archipelagu na Driftmark trwa najwyraźniej około tygodnia, bo Rhaenys stwierdza, że skoro wiadomość nadeszła z Wieczorowego Dworu (na wyspie Tarth, mniej więcej w połowie drogi), to Corlysa należy się spodziewać w ciągu trzech dni. Przy okazji – księżniczka Rhaenys na pewno nie ma dobrych wspomnień związanych z Tarthem, bo na tej wyspie z ręki myrijskiego pirata zginął jej ojciec, książę Aemon. W każdym razie, skoro Corlys nie był we własnej siedzibie od tak dawna, to późniejsze wyrzuty Vaemonda trochę łatwiej zrozumieć – z jego punktu widzenia Corlys postawił swoje ambicje („potomek” na Żelaznym Tronie) ponad przetrwaniem rodu, a potem na długie lata przepadł i zostawił doglądanie dobytku żonie i bratu.
Potem akcja przenosi się na Smoczą Skałę, a dokładniej do wnętrza Smoczej Góry, skąd Daemon zabiera nowy lęg Syrax. Ciekawe, czy z tych trzech jaj po jednym otrzymają Aegon (młodszy), Viserys i Rhaena. W Ogniu i krwi jedno z tych jaj otrzymała właśnie Rhaena, ale synowie Rhaenyry i Daemona mieli własne smocze jaja już wcześniej (Aegonowi wykluło się już nawet smoczątko, Chmura). Swoją drogą, dobrze, że na Smoczej Skale też stacjonują Stróże Smoków. Może okaże się, że wśród nich znajdzie się ten stróż, którego jako młodego czeladnika pokazano w pierwszym odcinku?
Po otrzymaniu listu od Baeli Daemon wraca na zamek, gdzie trwa właśnie lekcja starovalyriańskiego. Nadzwyczajna chęć Jacaerysa, by jak najszybciej poznać ten język ma pewnie związek z tym, że doskonale wiedząc o wątpliwościach co do jego ojcostwa Jace chce być tak valyriański, jak to tylko możliwe. Maester, który prowadzi ćwiczenia to pewnie Gerardys. Szkoda, że jak na razie pojawia się tak rzadko. Jace uczy się o lądowaniu Aegona Zdobywcy nad zatoką Czarnego Nurtu, co może okazać się nie bez znaczenia –
bo Jace poniesie śmierć na wodach tej właśnie zatoki.
Ciekawszy jest jednak fragment o tym, że Aegon polecił, by jakieś drzewa zostały „zabite” (jak sądzi Jace), czyli wycięte (felled, jak poprawia go Gerardys). Drzewa, które mogą być zabite, kojarzą mi się z czardrzewami. Ale gdyby miało tak być, to jakie czardrzewa mógł ściąć Aegon? Nie wiem, ale może się okazać, że będzie to miało jakiś związek z tym, że Jace
odbędzie podróż do Winterfell, gdzie podobno zawrze szczególny pakt ze Starkami. A po ogłoszeniu syna księciem Smoczej Skały i następcą Żelaznego Tronu Rhaenyra pewnie wyjawi mu sekret Zdobywcy.
Po przybyciu do stolicy Rhaenyrę i Daemona czekają różne złośliwości ze strony Hightowerów – najpoważniejsze jest oczywiście to, że by powitać księżniczkę wychodzi tylko lord Caswell, ale wygląda też na to, że nikt nie zapewnił eskorcie księżniczki odpowiedniej liczby wierzchowców, przez co jej chorążowie musieli biec na piechotę za powozami (w poprzednich odcinka w takich sytuacjach chorążowie zawsze jechali konno). Wracając jeszcze do lorda Caswella – już po raz drugi zostało podkreślone, że jest on stronnikiem Rhaenyry (na początku szóstego odcinka jako jedyny zaoferował jej pomoc, gdy po porodzie szła przedstawić Joffreya królowej). To pewnie podbudowa po to, że w dziewiątym odcinku najprawdopodobniej
lord Caswell zostanie stracony przez Zielonych po odmowie przejścia na stronę Aegona.
Posiedzenie Małej Rady także jest okazją, by podkreślić kto jest po stronie Rhaenyry (lord Lyman Beesbury, starszy nad monetą), a kto nie (lord Jasper Wylde, starszy nad prawami oraz ser Tyland Lannister, starszy nad okrętami). Nawiasem mówiąc, ród Beesburych to wasale Hightowerów, w każdym razie za czasów Pieśni Lodu i Ognia. Ser Harrold Westerling nadal pozostaje lordem dowódcą gwardii, chociaż w chronologii książkowej ser Criston Cole zastąpił go na tym stanowisku już kilkanaście lat przed tymi wydarzeniami. Ciekawe, jaki wpływ na przebieg kolejnego odcinka wywrze ta zmiana – ale do tego wrócę na koniec w przewidywaniach.
Gdy ser Erryk Cargyll zwraca się do królowej Alicent w pilnej sprawie, ta myli go z jego bratem bliźniakiem, ser Arrykiem. Tego typu pomyłki pewnie będą miały jeszcze znaczenie. Jeszcze co do Erryka i Arryka, przy tej okazji napiszę o pewnej sprawie z nimi związanej, ale jako że dotyczy ona książek a nie serialu, kolejny akapit spokojnie można pominąć, jeśli interesuje Was bardziej serial. Po prostu od jakiegoś czasu chciałem wspomnieć o jednej rzeczy, ale nie było ku temu okazji.
Przykład Erryka i Arryka dobrze ilustruje jakie problemy czekają na kogoś, kto chce szukać w twórczości George’a R.R. Martina (czy jakiegokolwiek innego autora) nawiązań literackich. GRRM został kiedyś zapytany o to, czy imiona bliźniaków Cargyllów są celową aluzją do Sagi o Ynglingach, w której wspomniani są bracia Alrek i Eirik. Tak jak Arryk i Erryk, Alrek i Eirik
zabili się nawzajem.
W odpowiedzi opublikowanej w So Spake Martin ze stycznia 1999 roku GRRM stwierdził, że możliwe, że czytał kiedyś tę sagę, bo był kiedyś na kursie poświęconym właśnie sagom, ale gdy tworzył postaci Cargyllów, nie pamiętał o Alreku i Eiriku i miał na myśli bardziej arturiańskich braci sir Balina i sir Balona (chodzi o sir Balana). (Do tych braci nawiązuje też pewnie postać ser Balona Swanna i jego brata w samej PLiO). Czy w takim razie ta – wydawałoby się – idealna paralela jest tylko przypadkiem? A może te dwa imiona były zakopane gdzieś głęboko w pamięci GRRM-a i autor nieświadomie po nie sięgnął, gdy tworzył Cargyllów? Kto wie… Tak czy inaczej, cała ta sprawa pokazuje jak przy poszukiwaniu nawiązań i inspiracji warto zachować ostrożność. A tym bardziej przy tworzeniu teorii opartych o takie potencjalne aluzje.
Następnie Rhaenyra i Daemon przedstawiają Viserysowi swoich synów. O zmianach w stosunku do książki związanych ze stanem zdrowia króla napiszę przy innej scenie. Tutaj dodam tylko, że reakcja Viserysa na to, że jego imię nadano młodszemu z chłopców była dla mnie idealnie słodko-gorzka – zwłaszcza w kontekście rozmowy Viserysa z lordem Lyonelem na temat tego, jak zostanie zapamiętany sprzed kilku odcinków.
W scenie rozmowy z Dyaną Alicent bardzo przypominała mi Cersei. I dlatego zastanawiam się, czy w miesięcznej herbacie podanej Dyanie była trucizna. Zwłaszcza sposób w jaki Alicent powiedziała, że wie, że Dyana nikomu nie powie, co zrobił Aegon, budzi podejrzenia.
Tymczasem, Rhaenyra zastanawia się, czy nie sprowadzić maestera Gerardysa, by zbadał jej ojca. W książce wątek Gerardysa jest bardziej rozbudowany – jeszcze za życia wielkiego maestera Mellosa król przecina sobie palec na Żelaznym Tronie (zresztą w scenie, której wersja znalazła się w tym odcinku), w ranę wdaje się zakażenie i stan króla jest na tyle poważny, że zachodzi obawa, że umrze. Wtedy Rhaenyra przybywa z Gerardysem, który amputuje królowi dwa palce. Jakiś czas później umiera Mellos i każde ze stronnictw wysuwa własnego kandydata na jego miejsce – Rhaenyra chce, żeby wielkim maesterem został Gerardys, a Hightowerowie proponują własnego maestera. Ale ostatecznie wybrany zostaje Orwyle. W serialu te wydarzenia pominięto i już od przeskoku czasowego pomiędzy piątym i szóstym odcinkiem wielkim maesterem jest Orwyle. Szkoda, że wątek sporu o obsadzenie tego urzędu się nie pojawił, bo byłaby to też dobra okazja, żeby podkreślić związki pomiędzy Hightowerami i Cytadelą i ogólną rywalizację stronnictw w różnych dziedzinach…
Po wejściu Alicent Daemon i Rhaenyra wymieniają z nią „uprzejmości”, po czym rozmowa schodzi na temat petycji Vaemonda. Królowa obiecuje, że stanie się zadość sprawiedliwości. I tu zastanawiam się co tak właściwie by się stało, gdyby Hightowerowie i Vaemond zrealizowali swój plan do końca… czy zamierzali poprzestać na tym, że dziedzicem Corlysa zostanie ogłoszony Vaemond, dzięki czemu stronnictwo Hightowerów zyska największą flotę w Westeros, a pochodzenie Luke’a (a przez to również Jace’a i Joffa) zostanie podkopane, na czym sprawa Aegona skorzysta dopiero później? W tym przypadku Otto mógłby się powołać na to, że skoro wola lorda Corlysa nie jest jasna, a nie wiadomo też, jak to będzie z synami Rhaenyry po jej wstąpieniu na tron (czy wszyscy staną się Targaryenami, czy tylko Jace), to lepiej, żeby dziedzicem Driftmarku był Vaemond, co zagwarantuje ciągłość rodu. A dla wszystkich byłoby jasne, że prawdziwym powodem są wątpliwości co do ojcostwa ser Laenora. Ale może Hightowerowie chcieli już doprowadzić wszystko do końca i ogłosić, że synowie Rhaenyry i Laenora są tak naprawdę synami Harwina Stronga? Ale gdyby Otto jako głos króla wydał taki wyrok, to należałoby natychmiast aresztować Rhaenyrę za zdradę stanu… czy Hightowerowie byli już na to gotowi? I czy by odważyliby się otwarcie oskarżyć księżniczkę Smoczej Skały, skoro Viserys nie był jeszcze zupełnie bez świadomości?
W Ogniu i krwi sytuacja jest inna: lord Corlys nie odnosi rany w bitwie na Stopniach, tylko zapada na gorączkę, a ponieważ jest w podeszłym wieku, zachodzi prawdopodobieństwo, że umrze. Gdyby Corlys nie postanowił inaczej, to dziedzicem zostałby Jacaerys jako najstarszy syn Laenora, ale Rhaenyra woli, żeby Corlys ogłosił, że dziedzicem ma być Lucerys, drugi z synów, bo Jace zostanie w przyszłości monarchą. Rhaenyra pewnie przewidywała, że gdyby sytuację pozostawić tak jak było, to po śmierci Corlysa ktoś z dalszych krewnych zacząłby się domagać, żeby Driftmark pozostał w rodzie Velaryonów. Wtedy włącza się Vaemond (który tu jest bratankiem, a nie bratem Corlysa), który domaga się, by Corlys ogłosił swoim następcą właśnie jego, bo ojcem trzech domniemanych synów Laenora jest Harwin Strong. Wtedy Rhaenyra nakazuje Daemonowi zabić Vaemonda i ten ścina mu głowę. A do Królewskiej Przystani udaje się pięciu kuzynów Vaemonda oraz jego żona i dzieci, żeby wnieść skargę. Czyli tak naprawdę nie wiadomo, czy sprawa przed Koroną dotyczy bezpośrednio sukcesji, czy śmierci Vaemonda, ale myślę, że raczej tego drugiego. To oczywiście zmienia też sytuację z zabiciem Daemona przez Vaemonda, ale do tego wrócę, gdy będziemy przy tej scenie.
Na dziedzińcu Czerwonej Twierdzy Aemond ćwiczy z ser Cristonem. W OiK to rzeczywiście nauki Cole’a sprawiły, że Aemond stał się tak wyśmienitym wojownikiem. Nieomal dochodzi do konfrontacji z Jace’em i Lukiem, ale wszystko przerywa przybycie Vaemonda. Jego zjawienie się pod eskortą zbrojnych Hightowerów oraz chorążych niosących barwy Velaryonów jasno pokazuje, po której stronie opowie się Otto. Kolejna scena, w której Vaemond „usilnie namawia” królową i namiestnika do przychylnego rozpatrzenia jego petycji, też nie pozostawia co do tego wątpliwości.
Pod drzewem sercem Rhaenyra rozmawia z Rhaenys i dają o sobie znać konsekwencje „śmierci” Laenora z poprzedniego odcinka. A przy tej okazji ujawnia się zasadnicza wada planu Rhaenyry i Daemona z poprzedniego odcinka – „zabijając” Laenora zaryzykowali, że utracą poparcie swojego największego sojusznika, lorda Corlysa. Poza tym nie rozumiem, z jakiego powodu Rhaenyra była zdania, że uśmiercenie Laenora w taki sposób, by podejrzenia padły na nią pomoże jej sprawie (skutek miał być taki, że przeciwnicy będą się jej bali). Przecież dopóki żył Laenor, na każde oskarżenie co do pochodzenia jej synów Rhaenyra mogła odpowiedzieć „w takim razie zapytajmy Laenora”, a dopóki on potwierdzał, że jest ojcem, to nikt nie mógł w tej sprawie nic zrobić. Wolałbym, żeby ten wątek został poprowadzony inaczej i żeby Rhaenys już wcześniej była po stronie Rhaenyry, bez tego konfliktu związanego z udziałem Rhaenyry w „zabójstwie” Laenora.
W kolejnej scenie Rhaenyra prosi Viserysa o wsparcie, wspominając też, że teraz nie jest pewna, czy chce Żelaznego Tronu, bo to zbyt wielkie brzemię. Te słowa przypominały mi Stannisa, który też mówił, że nie chciał tronu. Te podobieństwa oczywiście mogą być celowe, bo sytuacja Rhaenyry i Stannisa jest pod pewnymi względami podobna – dość wspomnieć, że tak ona, jaki i on mieli siedzibę na Smoczej Skale i nie cieszyli się popularnością na dworze.
W sali tronowej Otto Hightower zasiada na Żelaznym Tronie i ogłasza, że teraz zostanie rozpatrzona petycja Vaemonda. W komentarzach kuba zapytał, jak ma się sprawa z zasiadaniem namiestnika na tronie. Tak jak odpowiedział HOPS, w PLiO namiestnicy też mają sprawo zasiadać na tronie. Z kolei lak zwrócił uwagę na to, że u Tolkiena w Gondorze było inaczej, bo namiestnicy (jak Denethor) tego nie czynili.
Dygresja (ze spoilerami) na temat Gondoru: Tak właściwie możliwe, że mieli takie prawo, ale tego nie robili, żeby nie stwarzać wrażenia, że próbują uczynić siebie królami. W Gondorze po zaginięciu króla Eärnura sytuacja była bardzo delikatna, gdyż bezkrólewie nie wynikało z tego, że nie było żadnych członków bocznych gałęzi dynastii królewskiej, tylko z tego, że w samym Gondorze nie było nikogo, kogo prawa były jednoznaczne i niepodważalne (a praw księżniczki Fíriel i jej męża Arvedui, króla Arthedainu, Rada na czele z namiestnikiem Pelendurem nie chciała uznać, chociaż zgodnie z prawem króla Tar-Aldariona powinno być inaczej). A że wcześniej Gondor wyniszczyła krwawa wojna domowa (zwana Waśnią Rodową), nie chciano ryzykować i krajem zarządzali namiestnicy (arandurowie, dosłownie słudzy lub ministrowie królewscy). Namiestnicy zachowywali coś, co Tolkien nazywa ceremonialną „pokorą” – czyli unikali wszelkich oznak władzy królewskiej. Namiestnicy nie posługiwali się królewskim godłem, zastąpili chorągiew rodu Elendila białą chorągwią bez żadnych oznaczeń (godła Elendila używali nadal tylko gwardziści Cytadeli), nie mieli berła, tylko białą różdżkę, nie zasiadali nigdy na tronie, tylko na krześle na stopniach tronu… nie nosili też imion w języku quenejskim, mowie Elfów Wysokiego Rodu, tylko w języku sindarińskim, mowie Elfów Szarych (chociaż za czasów królów namiestnicy z tego samego rodu mieli quenejskie imiona). Ale to był tylko rytuał i namiestnicy mieli wszystkie uprawnienia monarchów. A choć nadal nie używali imion quenejskich, nadawali swoim synom imiona różnych ludzkich i elfickich bohaterów z Pierwszej Ery…
ManiekPRL wspomniał, że w przeciwieństwie do Neda Starka i Tyriona lord Tywin nie zasiadał na Żelaznym Tronie. Nie przypominam sobie, żeby Tyrion kiedykolwiek tak czynił (zresztą Tyrion nie był pełnym namiestnikiem, tylko pełniącym obowiązki namiestnika, którym oficjalnie był Tywin), ale Tywin na pewno tak robił, przynajmniej za Aerysa. Stannis wspomina, że pewnego razu ojciec zabrał jego i Roberta na dwór. Król zasiadający na Żelaznym Tronie zrobił na nich wielkie wrażenie, ale później okazało się, że tak naprawdę widzieli Tywina Lannistera, bo Aerys przeciął się ostrzem i namiestnik go zastępował.
Wracając do sceny sądu, zanosi się na to, że Vaemond wygra sprawę, ale niespodziewanie zjawia się Viserys i zastępuje namiestnika na Żelaznym Tronie. Zgodzę się z DaeLem, że to była świetna scena. Niestety, nie była jednak zupełnie pozbawiona wad. Gdy Vaemond zarzuca królowi bezprawne działanie i znieważa Rhaenyrę, król oznajmia, że wytnie mu język, ale nim ktokolwiek ma czas by coś zrobić, Daemon ścina głowę Velaryona. Jak wspominałem, w książkowym pierwowzorze odbywa się to w inny sposób. Vaemond też traci głowę z ręki Daemona, ale na Driftmarku, a nie w sali tronowej. To zmienia postać rzeczy, bo w takim przypadku zabicie Vaemonda można potraktować jako wykonanie wyroku – jeśli w czasach o których tu mówimy Drifmark podlega Smoczej Skale, tak jak w czasach PLiO, to Rhaenyra jako księżniczka Smoczej Skały ma prawdopodobnie władzę sądzenia Vaemonda. Jednak tutaj Daemon zabija Vaemonda na sądzie królewskim. Po raz kolejny można odnieść wrażenie, że w serialowym Westeros wysoko urodzeni mogą bezkarnie się zabijać nawet przed obliczem króla… Dlatego wolałbym, żeby ta scena odbyła się z drobną zmianą. Na przykład, gdyby Viserys powiedział coś w stylu „stracisz za to nie tylko język, ale też głowę” i wtedy dobył sztyletu i ruszył w jego stronę, to Daemon mógłby oznajmić, że tylko wykonał wydany przez brata wyrok. Mogłoby być też tak, że Vaemond np. dobyłby miecza. Viserys mógłby też polecić, by Daemona zostawić w spokoju po tym, jak Otto wydaje rozkaz, by Daemona rozbroić. Możliwości jest wiele, szkoda, że żadnej nie zrealizowano. Nie jest to może jakaś wielka nielogiczność, bo jednak Vaemond dopuścił się zdrady stanu i obrazy majestatu, ale jednak przydałoby się jakiekolwiek wyjaśnienie. Tym bardziej, że to nie pierwsza taka sytuacja (jak dotąd nie ma też wyjaśnienia jak Cole wybronił się z zabicia Joffreya Lonmoutha).
Po krótkiej scenie w której milczące siostry przygotowują ciało Vaemonda do pogrzebu, a Rhaenys patrzy na to z – zapewne – poczuciem winy, przechodzimy do sceny uczty, która moim zdaniem była przynajmniej równie dobra jak scena w sali tronowej, a może nawet lepsza. Przemowa Viserysa, które Rhaenyra i Alicent wznoszą za siebie nawzajem, a przede wszystkim taniec Helaeny z Jacaerysem były dla mnie bardzo przejmujące – zwłaszcza ta ostatnia scena, w której Taniec Smoków staje się na moment dosłowny.
Chciałbym też zwrócić uwagę na to, że Helaena wypowiada kolejne słowa, które mogą okazać się prorocze – beware the beast beneath the boards, czyli „strzeż się bestii (lub stworzenia) spod podłogi”. Bestia spod podłogi kojarzy mi się ze szczurem… a więc może to być zapowiedź – uwaga, znaczny spoiler! –
Juchy i Twarogu.
Po tym jak król Viserys udaje się na odpoczynek, atmosfera na uczcie się zaognia i wkrótce okazuje się, że na prawdziwe pojednanie nie ma szans – synowie Alicent i synowie Rhaenyry są już zbyt mocno zwaśnieni. Ciekawe, czy to przypadek, że pieczone prosię postawiono akurat tuż obok Aemonda, co oczywiście przypomniało Lucerysowi o tym, jak kiedyś naśmiewali się z Aemonda jeźdźca na świni… a może z rozstawieniem dań miał coś wspólnego ser Otto?
Talya, dwórka Alicent, odwiedza Mysarię. Trudno powiedzieć, po której scenie stoi serialowa Mysaria – w czwartym odcinku doniosła Hightowerowi o Daemonie, ale nie można wykluczyć, że to była właśnie część planu, by pozbyć się ser Otta z urzędu namiestnika. A nawet jeśli nie, to od tego czasu Daemon i Mysaria mogli się pogodzić. Możliwe jednak, że w serialu Mysaria będzie współpracować z Larysem Strongiem…
W ostatniej scenie Viserys, sądząc, że rozmawia z Rhaenyrą, wyjawia Alicent urywki przepowiedni Aegona Zdobywcy. Wspominałem, że odniosę się do zmian w stanie zdrowia króla, i teraz przyszła na to pora – myślę, że serial tu przesadził. Przede wszystkim dlatego, że skoro jest niemal zupełnie pewne, że Viserys wkrótce umrze, to decyzja Rhaenyry, by wrócić na Smoczą Skałę wydaje się bardzo ryzykowna. W ten sposób w decydującym momencie wszystko znajdzie się w rękach Hightowerów. W OiK jest inaczej – po amputacji palców stan Viserysa nawet zaczyna się poprawiać, a załamanie zdrowia przychodzi dopiero w ostatnim miesiącu życia, kiedy Rhaenyra już od dłuższego czasu przebywa na Smoczej Skale, a poza tym zbliża się poród. W dodatku skoro Viserys umiera w nocy po uczcie (nieudanego) pojednania, to sytuacja w Królewskiej Przystani na początku kolejnego odcinka staje się bardzo skomplikowana, z czego mogą wyniknąć jakieś problemy. Na dobrą sprawę nie wiadomo, czy Rhaenyra, Daemon wraz z dziećmi zdążyli opuścić stolicę (myślę, że tak, ale sam odcinek tego nie wyjaśnia). Nie wiadomo, co z Rhaenys. Lord Corlys wciąż jest poważnie chory.
A przecież wystarczyłoby dodać jedną krótką scenę, żeby można było to wszystko uporządkować. Na przykład, przed wejściem do komnaty króla Alicent mogłaby porozmawiać z Orwyle’em, i przy tej okazji wielki maester mógłby powiedzieć coś w stylu „od uczty ileś tam tygodni/miesięcy temu stan króla stale się pogarsza”. Dalej wszystko mogłoby się potoczyć tak samo, chociaż wtedy trochę mniej prawdopodobne byłoby to, że Viserys wraca nagle do urwanej dawno temu rozmowy z Rhaenyrą. Ale nie sądzę, by to był aż tak wielki problem. Żałuję też, że w serialu nie znalazła się scena, w której Viserysa w ostatni wieczór przed śmiercią króla odwiedza Helaena ze swoimi dziećmi, a król opowiada Jaehaerysowi, Jaehaerze i Maelorowi o ich pradziadku, Starym Królu. Gdyby stan zdrowia serialowego Viserysa był trochę lepszy, to taką scenę można by dodać tuż przed ostatnią sceną z Alicent (ale może przed hipotetyczną rozmową królowej z wielkim maesterem).
Tak docieramy do przewidywań na temat kolejnego odcinka.
Ostrzegam, że poniżej znajdują się poważne spoilery z Ognia i krwi i zapewne także z kolejnych odcinków!
Odcinek skupi się oczywiście na wydarzeniach w Królewskiej Przystani po śmierci Viserysa, czyli na przejęciu władzy przez stronnictwo Aegona. Skoro tytuł odcinka nawiązuje do zdominowanej przez stronnictwo Hightowerów Małej Rady – tak zwanej Zielonej Rady – warto zwrócić uwagę na zmiany w stosunku do książkowego składu tej rady. Lordem dowódcą gwardii wciąż pozostaje ser Harrold Westerling. W zapowiedzi pojawia się ujęcie w którym Cole z mieczem w dłoni staje naprzeciw ser Harrolda… czy Westerling będzie bronił praw księżniczki i czy przypłaci to życiem, a Cole zastąpi go po śmierci?
Za Rhaenyrą opowie się też starszy nad monetą, Lyman Beesbury.
Członkiem Małej Rady nie jest jak na razie Larys Strong, ale zapewne wkrótce się to zmieni – w końcu Strong zapowiedział, że liczy na to, że Alicent we właściwym czasie okaże mu wdzięczność.
Zapowiedź sporo uwagi poświęca też Cargyllom. W OIK w tym czasie ser Erryk przebywał na Smoczej Skale (tak jak ser Lorent Marbrand, drugi z gwardzistów Rhaenyry), podczas gdy ser Arrryk pozostawał w Królewskiej Przystani. W serialu jak na razie obaj są w stolicy. Może to ser Erryk a nie ser Steffon Darklyn będzie tym gwardzistą, który ucieknie na Smoczą Skałę razem z koroną Viserysa?
W innym ujęciu któryś z Cargyllów ściga w sepcie Aegona… czy chodzi tu o to, że serialowy Aegon nie chce być królem i próbuje uciec? A może ser Erryk opowiedział się już po stronie Rhaenyry i próbuje pojmać lub zabić Aegona?
Wygląda na to, że Rhaenys pozostała w Królewskiej Przystani… czy ucieknie razem z ser Errykiem? Mam nadzieję, że to nie okaże się kolejną niepotrzebną zmianą, z której wynikną jakieś problemy. Podobnie ma się sprawa z lordem Corlysem – skoro w odcinku, który kończy się wraz ze śmiercią Viserysa Wąż Morski jest niemal umierający, to kiedy będzie mógł wrócić do zdrowia, by objąć dowodzenie nad flotą Velaryonów i otrzymać godność namiestnika królowej?
Pojawia się też jakiś chłopiec z włosami typowym dla Valyrian… czy to któryś z synów Aegona i Haelaeny – Jaehaerys lub Maelor? A może to nieślubny syn Aegona (za takiego uważano Gaemona Jasnowłosego)?
Wreszcie widzimy koronę, która znajdzie się na głowie Aegona – tę właśnie koronę nosił niegdyś Aegon Zdobywca.
W OiK decyzja o tym, by właśnie nią koronować Aegona zapadła najpierw, a dopiero potem wyszło na jaw, że koronę Viserysa (a wcześniej Jaehaerysa) i tak wykradł zarządca, który uciekł na Smoczą Skałę z Darklynem. W serialu może być inaczej – użycie korony Aegona będzie koniecznością.
Co ciekawe, w zapowiedzi nie ma ani jednej sceny z Rhaenyrą, Daemonem czy ich dziećmi… może w dziewiątym odcinku w ogóle ich nie zobaczymy, bo akcja skupi się tylko na Królewskiej Przystani?
To może być dobry sposób, by przedstawić przejęcie władzy – w końcu Otto zarządził by śmierci króla nie ogłaszać, a bramy miasta zamknąć. Rhaenyra może się więc dowiedzieć o śmierci ojca dopiero na początku kolejnego odcinka, kiedy na Smoczą Skałę przybędzie ser Erryk z koroną. Ta scena może też mieć miejsce na samym końcu dziewiątego odcinka. Cóż, już wkrótce się przekonamy.
Po tym odcinku no nie ma opcji, że nikt nie weźmie strony czarnych.
Zieloni są postawieni w tak negatywnym świetle w stosunku do książki, że to się, aż w głownie nie mieści.
Ostatnia scena zwłaszcza podkreśla jak bardzo zapewne sam martin był za Rhaenyra.
Scena wraz z Daemonem i jego bratem Viserysem to było coś scena dobrze zbudowana. Wszystko dobrze poprowadzone nie widzę tutaj nawet krzty logiki przy wsparciu dla zielonych którzy są w tym momencie tymi ,, Złymi ” Mimo wszystko wiemy jak się to skończy a ród smoka już został podzielony.
A śmierć króla… I ostatnie słowa które to wypowiedział, a miały tyczyć się w 100% Aegon III Targaryea to było niesamowie nawet przy nawiązaniu do PLiO
Zabawne jak ludzie uwielbiana się dzielić na grupy, nawet oglądając serial traktujący o tym, ze podziały prowadzą do bezsensownych okrucieństw, raz dwa odbiorcy dzieła sie na grupy i przekrzykują;)
Nie pomyślałeś o tym ze sposób w jako odbierasz przedstawienie zielonych wynika z Twojch sympatii? Co więcej sam kierując sie swoimi sympatiami, w pewien sposób odmawiasz innym ich sympatii, o ile nie pokrywają sie z Twoimi, rzecz jasna:)
Moim zdaniem to nie o to chodzi komu kibicujesz tylko to że obie strony robią fikołki logiczne żeby wybielić swoich, przecież to jest typowa metoda jaką z mamy z naszego życia polityczne. Jeśli miałbyś być sprawiedliwy i dobry, to poparłbyś czarnych przy koronacji, ale poparłbyś zielonych przy tym żeby wyjebać silne dzieci z dziedziczenia. Ale mamy fikołki jak wielka rada przecież, albo przecież to dzieci Rhaenyry więc są legalne… Tutaj na FSGK jest raczej normalniejsza dyskusja, ale w grupach fb to mamy tam takie argumenty a to jest większość fanów.
Według mnie to tu nastąpiło wybielenie zielonych. Szczególnie jeśli chodzi o ostatnią scenę 🙂 w końcu Viserys myli Alicent z Rhaenyrą i w sumie nie jej wina, że zabrzmiało to tak jakby namaścił królową na tą, która musi dokonać tego by Aegon zasiadł na tronie. Dla wyższego dobra 🙃
Co do ostatniego zdania Viserysa, no stary namieszał. Według mnie Alicent nie myśli tutaj o żadnym Aegonie zdobywcy, a na Aegonie Starszym a nie o Młodszym, bo przecież sam król bronił jak ognia Strong Boyów to dlaczego teraz miałby uważać że mają byc przed tymi trzema. Poza tym pojebana akcja jak Viserys broni bekartów a później myśląc że rozmawia z Rhaenyrą, mówi żeby Strongów wyjebać i dać Aegona Młodszego na władce. Trzeba powiedzieć że Viserys jest tragiczną postacią, czego nie dotknie to zawsze się spierdoli, jedynie lego mu wyszło.
Ostatnia scena jest po to, żeby niedzielny widz zrozumiał postępowanie Alicent jako, chciała, żeby wola króla została uszanowana, a on w ostatnich słowach namaścił Aegona na następcę, zresztą w trailerze mówi te słowa. Jestem monotematyczny, ale dla mnie Otto znów MVP odcinka. Choć mały zgrzyt, czy jako namiestnik powinien siedzieć mimo wszystko na tronie? Jego miny w tym odcinku były niesamowite, podczas uczty, gdzie Alicent potwierdza następstwo tronu księżniczki, i jego wyraz twarzy „Ja pierdole co ona gada”, a potem patrzy z szyderczym uśmiechem na swoich wnuków „dawaj odpierdol któryś coś, bo matka się znowu nie nadaje”. Z Alicent raz robią pragnącą władzy furiatkę, a zaraz zmieniają front i jest taką dobrą matką przygarniającą wszystkich pod swoje ramiona. Aemond świetny, no i Daemon wreszcie znalazł sobie godnego przeciwnika. Mało sir Cristona. No i smaczki, które wyłapią tylko obeznani z książką typu bliźniaczy gwardziści, którzy przewijali się cały czas przez odcinek, a założę się, że jakbym kogoś nie czytającego książki o nich spytał to nikt ich nie zauważył.
Czy tylko mi się ta aktorka grająca Healene myli z ta aktorką z Igrzysk grającą Prim?
Namiestnicy w grze o tron również siedzieli na tronie
Nie pamiętam jak to było w książkach, ale wydawało mi się, że obok tronu ustawiano krzesło dla namiestnika, nie wiem skąd mi się to wzięło. Pamiętałem Neda na tronie, bo jest i na plakatach serialu i na okładce pierwszej książki, ale książka to książka i mogli to zmienić tak samo jak zmienili wygląd wokoło Żelaznego Tronu.
chyba pomyliło ci się z władcą pierscieni gdzie faktycznie namiestnicy Gondoru nie siadali na tronie
Tywin Lannister nie siadał na tronie, ale Ned Stark czy Tyrion już tego problemu nie mieli, o ile mnie pamięć nie myli.
Patrz, masz rację z tym Tywinem, zapomniałem o tych informacjach sprzed pieśni lodu i ognia, z czasów Szalonego Króla. Miałem na myśli wcześniej tę scenę, gdy Joffrey po wygranej nad Stannisem rani się o tron, po czym zastępuje go Tywin i wtedy siada poniżej tronu – czyżby w sytuacji, gdy prawdziwa władza nie powinna należeć do kogoś zasiadającego faktycznie na żelaznym tronie, namiestnik sugeruje swoją postawą to bardziej niż 1000 wypowiedzianych słów? Kto wie, ale dziękuję za sprostowanie.
’Ostatnia scena jest po to, żeby niedzielny widz zrozumiał postępowanie Alicent jako, chciała, żeby wola króla została uszanowana, a on w ostatnich słowach namaścił Aegona na następcę, zresztą w trailerze mówi te słowa.” Viserys był w takim stanie, że trudno stwierdzić, czy wyznaczał Aegona na następcę, czy majaczył o Aegonie Zdobywcy. Czy w tym momencie mógł podjąć jakąkolwiek świadomą decyzję?
„Choć mały zgrzyt, czy jako namiestnik powinien siedzieć mimo wszystko na tronie?” Ned siedział, Tywin siedział, to Otto też może.
„Alicent raz robią pragnącą władzy furiatkę, a zaraz zmieniają front i jest taką dobrą matką przygarniającą wszystkich pod swoje ramiona” O to, to, scenarzyści coś chyba nie mają pomysłu na Alicent. Ma trochę punktów wspólnych z Cersei, ale ona była o wiele spójniejszą postacią.
Zgadzamy się, Aktor grający Otta jest bardzo wiarygodny, widać ze przemyślał swija postać
Viserys z kolei wyglada jak twór jakiegoś początkującego nekromanty, gdyby był jednostka w Heroes 3, byłby takim szkieleto-zombi, rekrutowanym tylko ba mapie przygód, rączej kiepskie statystyki, ale miałby moc specjalna-> pod koniec każdej tury umiera, ale jednak znowu żyje w następnej, i tak przez 7 odcinków, o przepraszam 7 tur
Mi się Viserys podobał w tym odcinku, oczywiście wierni książką fani będą zawiedzeni, ale dla mnie wyglądał super przekonująco. Choć ta scena, w której wstał z tronu z nożem niezamierzenie przekomiczna, brakowało tylko, żeby skoczył z tym nożem na Veleryona.
Daj spokój, aż nie chce mi się gadać. Spieprzyli to na maxa. Raz jest niemal zdrowy, raz umiera, raz wygląda na 40 lat, następnym razem na 400. A teraz w ogóle zrobili z niego jakiegoś strażnika krypty. :/ A wystarczyło trzymać się książki i nie byłoby tych idiotyzmów.
Miał juz tyle „scen śmierci”, ze można spodziewać się go w następnym odcinku:D
O z pewnością. Na imdb piszą, że wystąpił we wszystkich odcinkach. Choć obawiam się, że teraz to już jako zwłoki. 🙂
Fajnie być zielonym, kłamiesz to jesteś podły, mówisz prawdę to też jesteś podły. Jak ludzi tak lubią tych dobrych to dlaczego nikt strony brata Corlysa tutaj nie weźmie, przecież widz wie że mówi prawdę, to jemu po ewentualnej śmierci Corlysa należy się Driftmark. Bo przecież nie Leanorowi bo jego powrót wiąże się z innymi konsekwencjami.
Niby dlaczego jemu? Bo przypadkiem był bratem? To Corlys doprowadził Driftmark do rozkwitu, nie Vaemond. On potrafił tylko jątrzyć i narzekać. A Corlys wyznaczył swojego następcę, prawda? Nic się nie zmieniło. To już zawsze ma tak być w Westeros, że jak tylko jakiś władca zamknie oczy to wszyscy srają na jego ostatnią wolę i biorą się za łby? :/ Aemond dostał co mu się należało. Miałem tylko nadzieję, że służba się nim zajmie i straci ten długi jęzor, jak książkowi Velaryonowie. Niestety, scenarzyści postanowili połączyć dwa wątki z książki w jeden.
Deamon za morderstwo w sali tronowej chyba też jakieś konsekwencje czy nie?
Oczywiście. Jakieś konsekwencje powinien ponieść. I w książce pewnie by poniósł. Ale to jest serial. Jakie konsekwencje poniósł ser Criston? Albo ten chłopaczek od Blackwoodów?
Albo Alicent za wybuch z nożykiem. 🙂
Dokładnie. Wiadomo, że królewskiemu bratu, ani tym bardziej samej królowej, nie ścięto by głów, ale były też i kary dla najwyższej szlachty. HBO wyraźnie olewa aspekt praworządności, który w książkach Martina jak najbardziej występuje.
Vaemond bez głowy raczej nie porządzi więc easy. Ale przyznam, że nie spodziewałem się takiego rozwiązania. Liczyłem na jakieś szarpanie i szybkie wycięcie języka. W ogóle zapomniałem o wersji książkowej
Przypadkiem bratem? Był najbliższym męskim, żyjącym krewnym z rodu. Dziedziczenie w feudalizmie to nie wolna amerykanka, tylko zasady. Jeśli wnukowie Corlysa to bękarty, to miał prawa do dziedzictwa po bracie. Jeśli władca w ostatniej woli sprzeniewierzał się prawom i zwyczajom, naginął prawo albo chciał coś zmienić, to zawszy było podważanie jego ostatniej woli.
Jakie prawo człowieku? Nawet dzisiaj idziesz do notariusza, piszesz testament, w którym wszystko zapisujesz kotu i mogą cię w dupę pocałować. Starszy, młodszy, brat i swat. Prawa odnoszące się do dziedziczenia majątku i tytułów dotyczyły przypadków, w których zmarły nie pozostawił żadnych dyspozycji, co do swojego majątku po śmierci. To w takich przypadkach nie miało być wolnej amerykanki. Ale kto cię zmusi, żebyś ciężko zgromadzony majątek i tytuły zostawił synowi, który np. jest mendą i pijakiem.Tak jest teraz i tak było w średniowieczu. Ojcowie co chwila wydziedziczali synów albo straszyli wydziedziczeniem.
Co Kolega pisze? W którym średniowieczu władca mógł dysponować tytułami? Co najwyżej wczesnym. W testamencie to można było zapisać dobra prywatnoprawne, a nie władztwo publicznoprawne. A dziedziczeniu tytułów decydowało Prawo, nie niczyja wola. Vide co choćby u nas zrobiła szlachta jak Kazimierz „Wielki” próbował to obejść.
Słucham?! To może mi kolega powie na mocy jakiego prawa Chrobry wydziedziczył Bezpryma? Oczywiście, że władca mógł to zrobić. W historii jest do metra takich przypadków. Co do następcy Kazimierza to przecież nie decydowało tu żadne „prawo” tylko umowa zawarta z Andegawenami, z której Kazimierz rad by się później wyłgać, ale panowie szlachta nie pozwolili. Gdyby nie ta umowa to pewnie po Kazimierzu mielibyśmy kolejnego Kazimierza.
Przecież napisałem wyraźnie, że takie historie jak z Chrobrym to co najwyżej wczesne średniowiecze. Zresztą zważywszy na to, że matka Bezpryma została „odprawiona”, to patrząc późniejszymi kategoriami, małżeństwo musiało zostać jakoś uznane za nieważne, stąd Bezprym nie mógł być legalnym następcą.
Wczesne średniowiecze i owszem, ale istniał taki twór jak monarchia patrymonialna z czego skrzętnie skorzystał Bolesław Krzywousty, oraz późniejsi Piastowie to wciąż są lata 1138-1257, chociaż na Śląsku to nawet i dłużej.
Aha, czyli kolega nie tylko uważa, że Westeros to Europa, ale także, iż późnośredniowieczna? 🙂
1. Monarchią patrymonialna obecnie uchodzi raczej za odrzucony koncept. I nie, na Śląsku władca niewątpliwie nie mógł wyznaczać kogo chce na następcę, jedynie zwyczaj kazał dzielić ziemię między synów. Polska zresztą była na tyle specyficzna że raczej nie ją należy porównywać z Westeros, lecz Europę Zachodnią.
2. Sądząc po strojach, uzbrojeniu i obyczajach (turnieje, poezja dworska) z pewnością nie jest to wczesne średniowiecze. Wizualnie najbliżej mu do XV wieku (przy czym szereg strojów to bardziej wręcz wieki XVII-XIX), ale powiedzmy, że to analogon przynajmniej XIII.
Wiedziałem, że powiesz coś w tym stylu. Stroje, zbroje i muzyka. 🙂 Otóż nie ma tak dobrze. Te elementy są w każdym fantasy. W każdym. U Tolkiena też mamy zbroje pełnopłytowe, późnośredniowieczne miecze, suknie z szerokimi rękawami, minstreli i obyczaje dworskie żywcem z późnego średniowiecza. I chciałbyś na tej podstawie porównywać też systemy polityczne Śródziemia do piętnastowiecznej Europy?
Kolega nie odniósł się do mojego posta w poprzednim wątku, więc przekleję fragment odpowiedzi tutaj, bo w zasadzie do tego też pasuje:
„Westeros to nie jest średniowieczna Europa. I nie mam tu na myśli smoków ani magii. Cały system feudalny Westeros różni się diametralnie od średniowiecznej Europy. Poza tytułem lorda i księcia (w rodzinie królewskiej) nie ma innych tytułów szlacheckich (co przypomina trochę system polski). Drabina feudalna jest dwustopniowa i obowiązuje zasada wasal mojego wasala jest moim wasalem, co w średniowiecznej Europie miało miejsce wyłącznie w Anglii. Równie dobrze Martin mógł się wzorować na feudalizmie chińskim, japońskim albo diabli wiedzą jakim.”
Zakończę tym, że wszelkich analogii można szukać wyłącznie u Martina. Czerpie on oczywiście różne pomysły z rzeczy realnie istniejących w różnych epokach historycznych, ale Westeros nie jest żadną z nich.
„Te elementy są w każdym fantasy. W każdym. ”
Otóż nie. W większości te elementy ograniczają się co najwyżej do zbroi i mieczy. Akurat przecież jedną z głównych cech charakterystycznych jeszcze „Pieśni” było to, że reklamowała się, bodaj ustami samego Martina, jako bardzo mocno inspirowana historią, jako „Królowie Przeklęci” + smoki.
„Drabina feudalna jest dwustopniowa i obowiązuje zasada wasal mojego wasala jest moim wasalem, co w średniowiecznej Europie miało miejsce wyłącznie w Anglii.”
Zasada „wasal mojego wasala” to jedna z tych szkolnych formułek, obok choćby takiego „dualizmu gospodarczego na Łabie”, co tak naprawdę nie mają zbytniego oparcia w faktach – jeśli gdzieś wprowadzono coś co faktycznie oddawałoby jej ducha, to byłoby to ŚCRowskie „Statutum in favorem principum”, ale ono bynajmniej nie wynikało z feudalizmu (który zresztą w Niemczech zdecydowanie nie przypominał prostych relacji wasal-senior – zresztą według nowszej literatury nigdzie nie przypominał, polecam choćby „Lenna i wasali” Reynolds) lecz desinteresment Fryderyka II, zajętego południową Italią, sprawami niemieckimi.
Notabene nie wiem skąd przekonanie że w Westeros panował system angielski. Po pierwsze to z tego co kojarzę akurat ustrój Westeros, wbrew anegdocie o Aragornie i podatkach, wcale nie jest tak dobrze zarysowany. Po drugie jednak z tego co kojarzę to po pierwsze lordowie mieli pełnię władzy sądowniczej nad podległymi sobie, tak rycerstwem jak i pospólstwem, jak również to oni zwoływali wasali zbrojnie (wszelkie akty odmowy tegoż ostatniego były albo jawnym bezprawiem, jak w wypadku Freyów czy Boltonów, albo polegały na zakwestionowaniu przysięgi wierności wobec bezpośredniego seniora i odwołaniu do Tronu, co jak najbardziej miewało miejsce w Europie, gdzie władca mógł zwolnić wasali podległych z wierności ich seniorowi a jego wasalowi).
Zresztą w Westeros system też jest przynajmniej trzystopniowy – wszak zwykli lordowie podlegają „Wysokim Lordom” – namiestnikom dawnych 7 (z Dorne 8) Królestw.
Wysokich Lordów (a właściwie Najwyższych Lordów – Lord Paramount) jest tylko trzech – Tyrell, Tully i Baratheon. Jak łatwo zauważyć są to rody, które przed Podbojem nie rządziły w swoich królestwach. Aegon stworzył więc dla nich te specjalne tytuły. Nie mają nic wspólnego z drabiną feudalną Westeros, która jest dwustopniowa.
No tak to my się nie dogadamy, jak kolega będzie podawał w wątpliwość każdy fakt historyczny, który jest niewygodny dla przyjętej przez kolegę tezy. „Wasal mojego wasala jest moim wasalem” obowiązywał w Anglii od czasu Wilhelma Zdobywcy i to jest żelazny fakt, choćby nie wiem jak kolega zaklinał rzeczywistość. I tak samo jest w Westeros, co było kilkukrotnie podkreślone w PLiO.
Stannis też był „tylko” bratem…
A co jedno z drugim ma wspólnego? Robert nie pozostawił żadnej własnej dyspozycji co do tego, kto ma po nim odziedziczyć tytuł króla, więc stosuje się tu zwykłe prawo zwyczajowe. Gdyby Corlys nie ogłosił, że Driftmark ma przejąć Lucerys, to też nie byłoby sprawy. Przejąłby najbliższy męski krewny (czyli też Lucerys, bo w książce nie było udowodnione, że jest bękartem, zaś Vaemond był bratankiem, nie bratem Corlysa).
Jak to Robert nie zostawił dyspozycji, please, szanujmy się.
Słowa Rhaenys o dziedziczeniu miały tą samą wiarygodność i były tyle warte co słowa Cersei w podobnej kwesti.
Jakie dyspozycje pozostawił Robert? Ustanowił jedynie regenta dla Joffreya. Niczego nie zmieniał na drabince sukcesji.
A Rhaenys powiedziała przecież prawdę. Corlys życzył sobie aby Lucerys objął Driftmark. O zdanie w sprawie pochodzenia dzieci nikt jej nie pytał. Król już dawno uznał tę sprawę za zamkniętą.
W zdaniu „…regenta dla Jofrreya…”, kluczowe słowo to „Joffrey”.
Per analogiam; Niczego nie zmieniał w drabince sukcesji. Cersei powiedziała przecież prawdę. Robert życzył sobie aby Joffrey objął tron Westeros. Król nie brał innej możliwości pod uwagę. 😁
Marin jest przewrotny. Też trzymam stronę Czarnych (trudno żeby kibic Polonii trzymał z zielonymi 😉), ale nawet u Martina musiała zadziałać Deux ex machina w postaci braci Hull żeby kwestia sukcesji u Velaryonów została rozwiązana zgodnie z poczuciem sprawiedliwości.
Owszem, jednak ja piszę o stanie prawnym i faktycznym, nie o sprawiedliwym. 🙂 W idealnym świecie pewnie wszystko ułożyłoby się inaczej. W takim świecie Rhaenyra miałaby dzieci z Laenorem, a Hightowerowie uznaliby jej prawo do tronu. Niestety, świat Martina daleki jest od ideału.
Nie chcę już wchodzić w te kwestie prawne wymyślonego świata itd.- jedni mówią tak, drudzy siak (i tak do dzisiaj vide: Ko-ns-ty-tu-cja), ale odnoszę jednak wrażenie, że Martin trzyma się jednak głównie zasady realizmu, tzn. że słuszne jest prawo zwycięzcy. Gdyby Robert przegrał byłby zwykłym uzurpatorem tak jak… Blackfrye…
Vaemond mógł zgłosić swoje roszczenia, tu chyba sporu nie ma?
Z Rebelią Roberta było trochę inaczej. Tam grupa wasali wymówiła posłuszeństwo królowi ze względu na niesprawiedliwość jaka ich spotkała. Musieli się bronić, a zanim do tego doszło żaden z nich nie zgłaszał pretensji do korony. Ale nvm.
Co do Vaemonda, to owszem, miał prawo zgłosić roszczenia. To nie byłoby nic nowego. Gdy władca umiera nie pozostawiwszy syna, to zawsze powstają wątpliwości i zamieszanie. Jednak po pierwsze powinien był poczekać aż śmierć Corlysa w ogóle się potwierdzi, a po drugie w żadnym wypadku nie powinien był oskarżać następczyni tronu nie mając na to stuprocentowych dowodów (coś podobnego zresztą mówi ser Barristan Selmy Nedowi Starkowi w GoT). Argumenty typu „no przecież każdy widzi” można sobie w rzyć wsadzić, po wiedźmińsku mówiąc.
Jak dla mnie fabularnie to najsłabszy z słabszych odcinków. Dostajemy kolejną prezentacje upływu czasu i tyle. Wszystkie te oskarżenia juz byly, charakterystyki postaci tez… Nic nowego się nie działo. Jedni sie urodzili jedni dorośli inni umarli. I co wniósł ten odcinek?
Najlepsza scena w tym serialu – Daemon podający koronę bratu…
Zmień nici na Pani Kamienne Serce 😁
No rzeczywiście, ta scena zakasowała wszystkie dotychczasowe odcinki GoT i Rodu Smoka razem wzięte. Było warto… czym wy jesteście naćpani – wy wynoszący to coś na piedestał?
Nie rozumiem po co docinki. Co to w ogóle za moda na narzucanie komuś swojego zdania. Dyskusja? Z chęcią? Ale nie na takim poziomie…
„…I co wniósł ten odcinek?…”
– „…Najlepsza scena w tym serialu – Daemon podający koronę bratu…”
Tylko odpowiedziałem.
Żeby obrazić się za Panią Kamienne Serce to trzeba być Freyem 😉
No chyba, że to było do Falandrela „…czym wy jesteście naćpani…”, ale chyba nie, bo on podziela Twoje zdanie. Zluzuj gumę w majtach.
Podobał mi się ten odcinek, ale chyba już czas zapomnieć o materiale źródłowym. Wyjdzie to na lepiej. Po tym odcinku już nie mam wątpliwości, że pewne wydarzenia albo zostaną przedstawione „Nie ma dowodu, że Rhaeynera widziała o…. ” a w pamiętniku Deamona znajdą wpis „Zrobiłem coś strasznego, ale imię Rhaeynery pozostanie nieskalaną”, albo zrzucą to na Larysa, albo po prostu wytną. Szkoda, ale takie prawo adaptacji.
Masz na myśli historię pewnego zlecenia na morderstwo? Mam nadzieję, że nie. To istotny wątek.
Czy drodzy autorzy omówienia jak i komentujący także zauważyli fakt różniących się włosów Jacaerysa z Lucaerysem i Joffreyem (Jace ma proste włosy zaokraglone na końcach a Pozostali bracia maja kręcone, czy może tylko mi się tak wydaje.
Scenarzyści dość mocno podkreślają nam od kilku odcinków ten fakt i osobiście mam wrażenie że Jacearys może wcale nie być bękartem silnego ojca ale pewnego Gwardzisty z pogranicza Dorne, co w sumie byłoby dość logiczne zarówno z dramaturgia historii jak i tragizmem owej sytuacji.
Natomiast sam odcinek na mega + fajnie że są książkowe smaczki jak wspomniani gwardziści czy chociażby podkreślenie prawa Rheanyry do korony przez pewnych członkow malej rady
żal było patrzeć na Visaerysa ogladajacego Jace tanczacego z Helena który miał wyraz twarzy jakby wiedział że mocno zje..al paręnaście lat temu z tą Alicent. Żal też było patrzeć na to jak bardzo tęskni on za Emmą arynn + mam wrażenie że przy wychowaniu Aemonda i Aegona nie miał za wiele do powiedzenia ogólnie modelowy bohater tragiczny, reszta obsady też bardzo na + ogolnie kolejny swiet y odcinek
To bez znaczenia dla intrygi. Odpowiedników lorda Eddarda i króla Robba, jeśli chodzi o szlachetność i idealizm nie było zbyt wielu podczas Tańca Smoków. Obok księcia Daerona od zielonych i ser Addama od czarnych, Jace był jednym z nich. O kurczaki, to chyba mocny spoiler 😁
Moim zdaniem nie ma szans, że Jace jest synem Cole’a. W sumie to się nie klei czasowo chyba.
To chyba taka teoria jak z Lannisterami i Aerysem.
Nie klei się czasowo + księżniczka otrzymała herbata, ALE byłoby to ciekawe, iście martiniwskie zagranie.
„Rhaenyrę wita tylko lord Coswell.”
Caswell. Może to i niewielka różnica, ale bądźmy dokładni.
„dodajmy – ciężarna, po raz pierwszy “na legalu””
Na żadnym tam legalu. Ponieważ w serialu mają z Daemonem tylko valyriański ślub, to ich dzieci też są bękartami.
W zasadzie odcinek podobał mi się. Na pewno bardziej niż poprzedni. Było parę różnic w stosunku do książki, nie na tyle istotnych jednak, by wypaczyć sens fabuły, jak to się stało w poprzednim odcinku. Hmm, niestety, chyba faktycznie serial zaczyna wybielać. Na początek zielonych. Mam wrażenie, że właśnie temu miała służyć ostatnia scena. Ma dać alibi Alicent do wystąpienia przeciw legalnej królowej. Teraz może sobie wmawiać, że kieruje nią nie żądza władzy i babska zawiść, ale wypełnia ostatnią wolę króla i walczy o wyższe dobro. „Pogodziłam się z Rhaenyrą? Pogodziłam. No, ale sorry, królestwo w niebezpieczeństwie. I tylko mój Aegon może je uratować. Nie chcem ale muszem”. 🙂
O nie Panie Robercie. Co z tego, że valyriański? To w tym wypadu Aenys czy Maegor też byli tylko bękartami, bo z tego co pamiętam to Aegon nie brał ślubów z siostrami w obrządku Wiary?
Skąd taki wniosek? Aegon był wyznawcą Siedmiu już przed Podbojem, więc prawdopodobnie swoje siostry też poślubił w tym obrządku. A nawet jeżeli nie, to Aegon jest wyjątkiem, bo to on stworzył królestwo i Wielki Septon wziął go z całym dobrodziejstwem inwentarza, że tak powiem. Później już to się nie zdarzało. Przykładem valyriański ślub Maegora, którego nikt nie uznawał. Ślub valyriański byłby ważny w Valyrii, tak jak ślub w obrządku Starych Bogów jest ważny na Północy. Ale gdyby któryś Stark miał zasiąść na Żelaznym Tronie to musiałby się konwertować, bo króla koronuje przecież Wielki Septon w blasku Siedmiu. Dla Wiary taki ślub jest nieważny, a więc potomstwo to także bękarty. Może trochę lepsze niż takie z nie wiadomo kim, ale też nie posiadające praw do dziedziczenia tytułów związanych z Wiarą Siedmiu.
Mam wątpliwości jednak. W sumie o Aegonie nigdzie chyba nie jest powiedziane w jakim obrządku były śluby jego z siostrami – mogę się mylić. Wydaje mi się jednak, że nawet jeśli wyznawał Siedmiu po Podboju to ślub w Wierze nie brał pod uwagę wielożeństwa więc dlatego stawiam, że to był jednak obrządek Valyriański.
Kolejny argument, że nie był w obrządku Wiary to casus Jaeherysa i Alysanne. Ile tam się trzeba było nagimnastykować by Wiara uznała ten ślub, bo przecież brat i siostra. I tak jak Jaeherys powołał się na to, że są krwią Valyrii i mogą to myśle, że Daemon i Rhaenyra zrobili dokładnie tak samo. Są krwią smoka i mogą więcej.
Nie zgodzę się natomiast, ze stwierdzeniem, że śluby pod czardrzewami nie są uznawane przez Wiarę. Niby jak? Przecież nie było tak, że jak „północny barbarzyńca” przekroczył Przesmyk to nagle tracił nazwisko Stark czy Mormont i stawał się Snowem.
Nigdzie nie padło takie stwierdzenie.
Idąc tym tropem to Blackwoodowie pewnie już dawno powinni być Watersami.
Rzecz jasna nie było tu sytuacji by ktoś wierzący w Old Gods miał zostać królem czy dziedzicem nawet. Bo jak to GRRM rozwiąże w przypadku Jona nie wiemy, wątpie jednak by zdecydował się na wydziedziczenie dzieci Elli jak pokazał GoT. Więc stawiam tutaj na obrządek valyriański jednak i powołanie się na precedens ustanowiony przez Jaeherysa i Alysanne.
Wiara mogła uznać jego małżeństwo z jedną siostrą (np. Rhaenys), a drugą mógł mieć poślubioną w obrządku valyriańskim. Wiadomo za to na pewno, że valyriańskiego ślubu Maegora Wiara nigdy nie uznała. Jest dla mnie absolutnie oczywiste, że w tym przypadku byłoby tak samo. Argument o Krwi Smoka dotyczy pozwolenia na małżeństwa między rodzeństwem, a nie na olewanie Wiary. Jak to sobie wyobrażasz? Że Wielki Septon założy koronę i namaści w blasku Siedmiu poganina?
Nie, że Stark stałby się Snowem. Kurde, jakby ci to wytłumaczyć? Załóżmy, że do Hiszpanii przyjechałby jakiś ruski szlachcic z małżonką. Albo ja wiem? Japoński. To oczywiste, że uznawano by zarówno jego szlachecki stan, jak i jego małżonkę oraz ich dzieci. Byłoby tak nawet gdyby został poddanym hiszpańskiego tronu. Ale królem Hiszpanii już by nie został, bo to tytuł dla katolika. Papież nie uznałby innowiercy katolickim monarchą. Tutaj masz to samo. W sprawach cywilnych Starzy Bogowie są tak samo dobrzy jak inni. Ale król Siedmiu Królestw to tytuł tylko dla wyznawcy Siedmiu. Ściśle związany z tą religią. Jak Wielki Septon miałby uznać za potencjalnych następców tronu dzieci, których rodzice nie wzięli ślubu przed septonem?
Jaki precedens? Jaehaerys i Alysanne zawarli związek małżeński przed septonem Oswyckiem na Smoczej Skale.
A gdzie jest powiedziane, że Wielki Septon MUSI namaścić nowego króla żeby został on uznany za władcę? Mogłoby dojść do kolejnego rozłamu między Wiarą a monarchią, wojny czy czegokolwiek ale jeśli, prawnie zostałby uznany za władcę przez lordów (załóżmy, że nikt nie ma nic przeciwko) to co Wierze do tego? Swoją drogą…teraz przyszło mi do głowy, że Hightowerowie właśnie mogą podważać ważność małżeństwa Rhaenyry i Daemona, tym bardziej, że u Alicent zaczyna przejawiać jakaś mania na punkcie Siedmu…
Nie czytałaś OiK,prawda? 🙂 Inaczej nie zadałabyś tych pytań. Bez Wiary i Siedmiu nie ma Siedmiu Królestw i króla na ŻT. Co najwyżej byłby jakiś chwilowy najeźdźca, którego by zaraz obalono. Aegon tak wymyślił ten system, żeby działał. A dlaczego w średniowiecznej Europie każdy król musiał zostać namaszczony (czytaj – uznany) przez papieża? Nawet koronę dostawał od niego. Nie można było bez tego? I dlaczego królowie uznawali zwierzchność cesarza? Jak myślisz, uznaliby cesarza, dajmy na to muzułmanina? 🙂 To był system. Układ połączony bazujący na wspólnej religii i wspólnej kulturze. Siedem królestw jest właśnie takim Świętym Cesarstwem Rzymskim, a król na ŻT takim cesarzem. Ale żeby istniało wspólne cesarstwo musi też istnieć papież. Bez udziału Wiary byłaby to w najlepszym razie krótkotrwała konfederacja, nie wspólnota.
Z jednej strony masz rację. Przykład z hiszpańskim tronem bardzo dobry. Ale, zawsze jest jakieś ale. Jeśli dobrze pamiętam to z Jaeherysem i Alysanne też był problem… papieski. Jeśli dobrze pamiętam to ówczesny Wielki Septon był przeciwny. Ale zaraz septon zbił piątkę z Nieznajomym. Pojawił się nowy i Bart i wymyślili. Chyba. Głowy nie dam. chodzi mi o to, że tak jak Papieża można było zmienić (wiadomo, ukatrupić) i wylobbować takiego o poglądach bardziej zbliżonych do Cesarza.
Po drugie dywagujemy na temat małżeństwa Daemona i Rhaenyry w serialu. Serial może iść innym torem jak widać. W OiK nie pamiętam jaki ślub wzięli, może później dopełnili obrządku w wierze 7.
I tak królem później będzie Aegon więc znaczenie jaki obrządek był nie zmienia faktu, że Aegon później będzie królem. Ciekawiej będzie z małżeństwem Viserysa
Otóż czytałaś 🙂 aczkolwiek nie pamiętam co tam jest napisane słowo w słowo gdy…no cóż, pamięć już nie ta. Ale nie mówię o tym co jest napisane w OiK. Chodzi mi o to, że jeśli znalazłby się na tyle odważny ktoś, który miałby za sobą wystarczającą ilość ludzi by wypiąć się na zwierzchnictwo Siedmiu to dlaczego miałoby nie dojść do przewrotu czy rozłamu? No kurcze. To Andalowie przywieźli do Westeros Siedmiu. Maegor już rozprawił się z Wiarą Wojującą. Dlaczego to nie miało prawa pójść dalej? Poza tym przed podbojem było Siedem osobnych królestw. Nie pamiętam dokładnie ale z tego co podpowiada mi chłopski rozum to nie Wiara nimi rządziła lecz każde królestwo miało swojego króla. Dajmy na to Północ. Tam władał Stark, który raczej miał gdzieś Siedmiu. Nikt nic nie musiał. Nawet Aegon. Przed jego przybyciem Westeros było podzielone. Dopiero on nadał zwierzchnictwo Wierze nad koroną a nie odwrotnie a nie Wiara nadała mu prawo do rządzenia Westeros.
@Pekin
To prawda, Wielki Septon był przeciwny, ale – i to jest piękne w Wierze Siedmiu i w katolicyzmie – małżeństwo było ważne. 🙂 Tak to jest, byle księżyna z kompletnego zadupia może dać ślub i jeżeli tylko masz na to świadków, to nawet papież nie może go rozwiązać. A przynajmniej nie bez istotnej przyczyny (niezgoda rodziców [tutaj matki i ojczyma młodych] nie może być tą przyczyną).
Ogólnie jednak oczywiście masz rację. I nie trzeba zaraz zabijać. Bogowie są nieprzekupni, kapłani nie. Wielcy Septonowie często bywali łasi na złote smoki.
Co do reszty.
Serial może iść własną drogą. I pewnie pójdzie, jak zwykle zresztą. Nie znaczy to jednak, że to lepsza droga. W OiK wzięli normalny ślub. I dopiero pół roku po śmierci Laeny i Laenora. A i tak ludzie narzekali, że okres żałoby był za krótki. Tutaj było zdaje się na drugi dzień?
Ależ zmienia. Jeżeli nie mieli ślubu w sepcie, to w każdej chwili może ktoś wyskoczyć z argumentem, że Aegon jest bękartem i nie może być królem. Zieloni przystali na tego Aegona, bo nie mieli wyjścia. Ale gdyby udało się zbękarcić dzieci Rhaenyry i Daemona to domagaliby się tronu dla Jaehaery.
@Amal
Jak to sobie wyobrażasz? Bo ja nie bardzo. 🙂 Jako kto wystąpiłby ten KTOŚ? Jeżeliby byłby innowiercą to nie miałby najmniejszych szans na poparcie Andalów . A jeżeli byłby wyznawcą Siedmiu, to po co zmieniać to, co dobrze działa? Ludzi najlepiej jednoczy idea. Królowie Europy uznawali zwierzchnictwo cesarza ponieważ czcili papieża. bez papieża i Wiary poszczuliby go psami. Targaryenom też łatwiej było rządzić pod parasolem Wiary. A że czasem było to niewygodne i trzeba było zrezygnować z niektórych przyjemności to trudno, coś za coś. I owszem, przed Targaryenami, za czasów drobnych królestw Wiara nie odgrywała większej roli, a w każdym razie nie taką. I zauważ, że nigdy te królestwa się nie zjednoczyły. Ani dobrowolnie ani przemocą. Aegonowi się to udało, ponieważ zaproponował nowy układ, ideę wokół której wszystkich zjednoczył. Jak w Świętym Cesarstwie Rzymskim. Gdyby to miało być po prostu kolejne królestwo próbujące siłą rozszerzać swoje granice to nigdy by mu się nie udało.
Akurat dzieci takiego małżeństwa mogłyby zasiąść na tronie pod warunkiem, że zostałyby wychowane w wierze katolickiej (więc sądzę, że w Westeros jest tak samo). Ale gdzie jest powiedziane, że królem może być tylko wyznawca Siedmiu ? Tak twierdzi Wiara, ale dlaczego to oni decydowaliby o tym ? W Europie katolicyzm był wiarą ,,przyrodzoną” że tak powiem, ale w Westeros Starzy Bogowie, czy Utopiony Bóg są starsi i dosyć silni. To podobna sytuacja jak w Wielkim Księstwie Litewskiem. To państwo choć ochrzczone w obrządku katolickim dopuszczało małżeństwa z prawosławnymi (Vide Helena Moskiewska) i tytułowanie ich wielkimi księżnymi (w Polsce była tylko małżonką króla bez tytułu królowej). Po prostu prawosławni byli tam dużo silniejsi i były precedensy. W Westeros siedmiu było najsilniejszych, a Aegon poszedł na układ z septonami, ale nie jest powiedziane, że gdyby chciał, to nie mógł zostać przy swojej wierze. Zresztą koronacji Aegona dokonała jedna z sióstr a druga go obwołała.
W zasadzie mogę ci powiedzieć tylko tyle co powyżej powiedziałem Amal. Jeżeli nie rozumiesz tego, to znaczy, że nie rozumiesz średniowiecznej Europy, która jest bazą dla większości fantasy, a zwłaszcza dla PLiO i OiK. Też nie czytałeś, prawda? Inaczej wiedziałbyś o koronacji w Gwiezdnym Sepcie.
Po pierwsze moja odpowiedź pojawiła się przed twoim do Amai. Po drugie sam napisałeś, że Westeros bierze z Europy tylko pewne elementy i jestem prawie pewien, że Martin akurat tego elementu nie wziął, ba sądzę, że o nim nie myślał. Tzn. przedstawił to na zasadzie sporu między władcą i kościołem, ale nie zastanawiał się, czy tylko członek Wiary może zasiąść na tronie. Wiadomo, że wyznawcom siedmiu nie spodoba się heretyk zwłaszcza jeżeli będzie próbował nawracać, ale Stannisowi nie przeszkodziło to w powoływaniu się na Rhlorra. Gdyby członek innej religii nie mógł zasiąść na tronie ktoś by to chyba podniósł prawda ? Wiemy z serialu (brr), że ma zasiąść tam Bran który raczej siedmiu nie będzie wyznawał, chociaż okoliczności oczywiście będą diametralnie inne. Jest nawet przysięga Na starych bogów i nowych ? (chociaż nie jestem pewien czy to nie z serialu) Gdyby te religie były tak różnie traktowane nie używano by tego zwrotu. Wyobrażasz sobie przysięgę, na Jezusa i Allacha w ustach chrześcijanina ?
Po pierwsze Stannis był bratem króla i w pewnych okolicznościach jego sukcesja byłaby naturalna i nie budząca sprzeciwu. O tym, że Stannis nie jest już wyznawcą Siedmiu, wiedzieli jedynie nieliczni. Zaś rozumieć czym ta wiara jest, rozumiało może parę osób. Dla reszty Westeros Stannis był jedynie ekscentrykiem, koło którego kręci się jakaś podejrzana wiedźma. Ale czy to pierwszy taki przypadek? Weźmy choćby Jenny ze Starych Kamieni, albo i waszego wspaniałego Aemonda. Ciekawe jednak jakby zareagowali, gdyby Stannis zaczął burzyć septy i palić septonów? Wiadomo już jak – powstaliby przeciw niemu wszyscy, lordowie i prostaczkowie, jak niegdyś przeciw Maegorowi. Zauważ, że dla tych, którzy wiedzą o prawdziwych związkach Stannisa z R’hllorem, jak np. Varys, jest on kandydatem absolutnie nie do przyjęcia.
Bran nigdy nie zasiądzie na ŻT. To kompletna bzdura od dedeków. Nie wiem, że ludzie jeszcze w to wierzą.
Ale ogólnie co do Siedmiu i Starych Bogów są to religie synkretyczne, wzajemnie się uznające i tolerujące, Mamy nawet przenikanie między nimi niektórych elementów. Podejrzewam, że gdyby ten nieszczęsny Bran naprawdę miał zasiąść na ŻT to konwertowałby się na Siedmiu. I dla wyznawcy Starych Bogów nie byłaby to jakaś dramatyczna decyzja, prowadząca do piekła. Mamy przecież mieszane małżeństwa, w których kobieta wierząca w Siedmiu poślubia mężczyznę wierzącego w Starych Bogów albo odwrotnie. Jednak religia valyriańska, nie mówiąc już o R’hllorze, to zupełnie co innego.
Ale ty piszesz o prześladowaniach ze strony Stannisa. Człowieka prześladującego religię większości mało kto by akceptował. Ale wcześniej pisałeś że nawet samo wyznawanie innej wiary spowodowałoby niemożność objęcia tronu. Stannis brat czy nie brat gdyby nie można byłoby objąć tronu ze względu na religię to by go nie objął. O Melisandre wiedział Tyrion który kazał ogłosić Wielkiemu Septonowi, że Stannis spali Wielki Sept po wkroczeniu do miasta. Nawet na Radzie Tyrion i inni mówili że Stannis przyjął nowego boga. Postawili zarzut innowierstwa ale nie na zasadzie zakazu objęcia tronu dla innowiercy tylko bardziej- och on wyznaje inną religię, jak obejmie tron będzie nas prześladował.
No właśnie. Potraktowali Stannisa jak obcego najeźdźcę, nie jak swojego ziomka z którym jest spór. Jak ty to sobie wyobrażasz? Nowy władca oświadcza, że wprawdzie jestem innej religii, ale nie będę jej praktykował? Będę całował w dupę Wielkiego Septona i fundował mu brylantowe korony? Gdyby Greyjoy zasiadł na ŻT to przestałby topić? A gdyby nie przestał, to wszyscy by to spokojnie znosili, bo wolność miłość tolerancja? Obudź się. Innowierca mógłby zasiąść na ŻT wyłącznie siłą, jako najeźdźca i zdobywca. Ewentualnie gdyby miał duży szacunek u ludzi i konwertował się na Siedmiu. Nie były to przecież takie rzadkie przypadki i w prawdziwym świecie. Daleko nie szukając choćby Jagiełło.
Już poprawiłem!
Zacznę od końca. Dobrze że już Viserys umarł bo się chłop na cierpiał. Ale to wszystko jego wina bo mylił żonę z córką a córkę z żoną. Teraz Alicent ma wytłumaczenie bo taka wola króla, przypomniał sobie o północy i księciu którego obiecano, a jak widać obiecano go zanim Targi zawitały do Westeros. Swoją drogą to te 6 lat dały się u niego we znaki bo nagle się postarzał o jakieś 100 lat, podczas gdy Rhanerys, Daemon, Alicent czy Cole nie zmieniają się nic. Aemond chyba po ojcu ma tempo wzrostu bo wygląda jakby o dekadę Aegona przegonił. Aemond znowu bohater odcinka, toast złożył bardzo szczery. Z charakteru to Targaryen, tak samo jak Daemon tylko tego drugiego się lubi a tego nazywa psycholem. Córki Daemona też dziwnie rosną, jednak się sporo zmieniła a druga prawie wcale. Alicent niestabilna bo widać po 6 latach już potulna wobec księżniczki i przytuli i pożałuje, cały czas ma ta samą mimikę twarzy,wytrzeszczone i przestraszone oczy. Księżniczka chodzi i przysięga i taka kochana mama co ciężkie brzemię dźwiga. Daemon cały czas się patrzy na wszystkich z pode łba. Fajne smaczki były jednak jak dla mnie to monotonny odcinek, jednak teraz już wkraczamy i będzie akcja. Pierwsza ofiara tej przyszłej wojny już padła, a król też sobie długo po tym nie pociągnął. Za tydzień liczę że już będzie się działo.
Nudaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Jakim cudem on się wszyscy nie zabijali przy tej porywczości to nie wiem 😉
Btw dla was każdy odcinek jest super duper najlepszy i w ogóle, każda bzdura jest super, każde niedociągnięcie też jest git. Przecież to jest takie 6/10 w najlepszym wypadku
Rozbraja mnie to jak Aemond nagle niesamowicei się postarzal, jakies 30 lat co najmniej. Ten serial to kpina
Jedyne co było dobre to jak Daemon zabił czarnego z mopem na głowie. Cały ten serial jest nudny i pełen głupot
Specjalnie dla ciebie HBO GO oferuje nadal możliwość obejrzenia 8 sezonu gry o tron. Myślę, że to coś na twoim poziomie, co z pewnością przypadnie ci do gustu.
Pewnie część z was się zastanawiała, dlaczego w trakcie toastu doszło do bójki. W końcu nie padło tam nic obraźliwego. Spieszę z wyjaśnieniem. Otóż Aemond nazwał kuzynów „silnymi”, jest to puszczenie oka do widzów znających dość dobrze angielski. Silny to po angielsku Strong. Co ciekawe, takie samo nazwisko nosił prawdziwy ojciec trójki książąt. Stwierdzenie Aemonda „Przecież jesteś silny”, brzmi więc w języku angielskim tak samo, jak „Przecież jesteś Strongiem” (czyli bękartem). Niestety, tłumaczowi nie udało się należycie oddać tej gry słów w polskiej wersji. Ciekawy jestem, czy ktoś jeszcze, wyłapał ten smaczek.
Zgadzam z jedną korekta mam wrażenie że Jace to syn Cristona Cole bo to jak on jest do niego podobny z charakteru drobnych zachowań i tych cholernych włosów na którą tak zwracają uwagę czy to autorzy czy sam Martin jego bracia Luce i Joffrey mają kręcone A on ma takie proste jak cole . Może to winna castingu że on jest tak podobny ale jakby nie było gdyby to okazało się prawda to jest to typowo gro tronowy zwrot akcji gdzie cole się mścił poniekąd na dzieciach rheanyry A w rzeczywistości sam był ojcem jednego z nich
właśnie dlatego tego serialu nie ogląda sie z lektorem a z napisami.
A jak przetłumaczono to w wersji z napisami? Jest tam bardziej uwypuklona ta gra słów?
A ja jestem ciekaw czy ktos tego nie wylapal:d
Haha! To Ci się udało:)
LoL, wy serio tego nie wiedzieliście?! Przecież ten toast Aemonda jest w książce. To jedna z bardziej charakterystycznych scen w pierwszym tomie. Jestem zdumiony. :/ Widać jak czytaliście ten Ogień i Krew. Zresztą mogłem się spodziewać po ilości „zielonych” na tym forum. Naprawdę trudno kibicować zielonym, gdy się przeczytało OiK.
Ja wpis „tak” odczytalem jako żart, w stylu podawania oczywistej informacji jako ciekowostki. Mnie rozbawił. Trocje tak jakby na forum władcy pierścieni dzielił się super ciekawostka o złamaniu palca.
Na początku też tak pomyślałem. Zwłaszcza, że mamy tu do czynienia ze znanym dowcipnisiem. Ale ludzie podjęli polemikę, jakby rzeczywiście zdradzono im jakiegoś easter egga czy jak to się tam nazywa. 🙂
DaeL, dajcie spokój. Siądźcie sobie razem w wolnej chwili i wspólnie z BT przygotujcie omówienie. Przecież nikt nie będzie wieszał na was psów, za lekki poślizg.
Dla mnie MVP odcinka, to Jednooki. I ta końcówka, kiedy mówił o handsome, clever (?) and Strong kuzynach… Ten jego diaboliczny wyraz twarzy. Bardzo mi się podobały sceny z nim z uczty.
I to, ze bedac mlodszym z braci wyprzedzil drugiego wiekowo o jakies 20 lat – majstersztyk
Heh, właśnie oglądałem zwiastun kolejnego odcinka i faktycznie – Alicent zamierza się trzymać tego głupiego hintu z Aegonem. Boże, czy ci kretyni zawsze muszą wszystko spieprzyć?! Wrzucić jakąś wydumaną na kolanie bzdurę, która spieprzy książkową fabułę? Ten coś zamajaczył, ta niezrozumiała, czegoś sobie nie dopowiedzieli i mamy pieprzoną komedię omyłek. M jak miłość i Na wspólnej w jednym. Nie, zaczynam mieć dość już wszelkich „ekranizacji”. Te dwa odcinki jeszcze obejrzę, ale jeżeli to ma iść w tę stronę, to za kolejny sezon już podziękuję.
Taki typowy telewizyjny myk, jeden z najgłupszych i najtandetniejszych. Ograny do urzygu w setkach najróżniejszych „wspomnieniach z wakacji” itp. tasiemcach. Kiedy kumpel wchodzi do pokoju, to zawsze w momencie, gdy akurat obejmujesz jego żonę. A gdy twoja żona coś podsłucha to z całej rozmowy usłyszy tylko to, co można zinterpretować na twoją niekorzyść. Żaden szanujący się scenarzysta tego już nie stosuje, a tu proszę.
Po raz pierwszy się chyba całkowicie zgadzamy; też mnie strasznie to zirytowało. Nie cierpię komedii pomyłek, a jeśli wyjąć z tego komedię i zostaje sama drama wokół pomyłek to w ogóle meh.
I ciekawe dlaczego w napisach cały czas uparcie tłumaczyli „nephew” na „kuzynie”? A „uncle” to już był „wujek”….
Zgadzam się, ChcoaZ w Poerwszej części Shreka taka pomyłka była udana, no ale to zupełnie inny typ widowiska.
Teoretycznie można to bronić tym, ze jest czegoś pragniesz ( tak jak Alicent władzy) to wtedy nawet coś bzdurnego wydaje się ostatecznym potwierdzeniem.
Znajomy na studiach kiedyś był na 100% pewien ze skoro dziewczyna z roku chciała przyjść pożyczyć notatki w sobotę popołudniu ( propozycja daty wyszła od niej ) to na bank chce później gdzieś wyjsc. Właściwie miał racje, nawet przyszła wystrojona, tyle ze była umówiona z kimś innym, ale biedak przez kilka dni wierzył ze ona odwzajemnia jego uczucia.
Także majaczenie Viserysa moznaby potraktować nie jako motywacje, ale jako pretekst, tyle ze po co kombinować skoro jest to naciągane a dwa w książce było lepiej opisane?
Mam nadzieję, że nie będą tego za bardzo eksponować. Z drugiej strony może to być kolejny twist służący wybieleniu Alicent. Można się sprzeczać czy wybielane są któreś stronnictwa (czarni i zieloni). Ja myślę że nie. Przynajmniej na razie nie. Jednak postać samej Alicent jest wyraźnie wybielona w stosunku do książki. Nikt kto czytał OiK temu nie zaprzeczy.
A może po prostu słowa męża natchnęły ją do bezczelnego kłamstwa ? A pojadę tym tropem, Viserys zmienił zdanie na łożu śmierci. Co mi tam ? Oczywiście to dalej głupie skoro kilka godzin wcześniej bronił Strong Boysów (a właśnie on umarł tej samej nocy co uczta ? czy też nie ?). Bo ja tak to odebrałem. Jeżeli tak to Rhaenyra wciąż powinna być w mieście, bo w nocy raczej nie wypływa się tylko rano. A to bez sensu bo powinna dowiedzieć się na Smoczej Skale. Mnie najbardziej śmieszą teksty, że Alicent podczas uczty szczerze powiedziała o Rhaenyrze jako przyszłej królowej i dopiero słowa Viserysa zmieniły jej zdanie. Toż to był fejk na kilometr.
Będziesz oglądał. To proste; scenografia, muzyka, świetne kreacje aktorskie – Viserys ( skradł moje serce), (D) aemo(d)owie, Corlys (mimo absurdalnego w kontekście intrygi koloru skóry), Rhaenys, nawet młody Jace są świetni.
Więc nie rób scen. 🙃
Pewnie masz rację. Kocham książki, więc wszelkie przeinaczenia mnie irytują. Ale z drugiej strony gdzie dzisiaj znajdę lepszy serial? 🙂 A Viserysa uwielbiałem od samego początku. To władca z gatunku tych, jakim był cesarz Klaudiusz (przynajmniej ten serialowy). Ktoś kogo za życia się nie docenia, uważa za pierdołę, robi z niego jaja. Dopiero, gdy przyjdzie trochę pożyć pod rządami tego „mocnego” i „ciekawego”, poddany zaczyna rozumieć, jaki był głupi. Ciekawe ile by zajęło zanim Alicent i Otto zaczęliby spiskować przeciw Aegonowi lub Aemondowi? 🙂
I bylo sie pluć do mnie pod ktoryms z poprzednich omowien? Po prostu bylem pierwszym, który śmial zauważyć, że ten serial to kupa… a trzyma nas przy nim JEDYNIE nostalgia. Ja poważnie wolałem już ostatni sezon Gry o Tron…
To akurat nie ja. Ale ktokolwiek by to nie był to miał rację. Nie potrzeba nam tu marudzącej gimbazy.
„NAS” -> nie poniosło Cię? Idę o zakład ze nie znasz personalnie 10% osob z tego forum takZe z jakiej paki wypowiadasz się w imieniu jakiejś grupy?
Przypomina mi to tych różnych działaczy politycznych którzy walcząc o swoje, ewentualnie czerpać korzyści z samej walki, ciagle wypowiadają się ze występuje w imieniu na przykład wszystkich grubasów, albo wszystkich kobiet
Odcinek bardzo dobry jak zawsze, ale jak zawsze też jest kilka „ale”. Twist z Lenorem wg mnie ok, ale z Alicent to już trochę za bardzo naciągane.
Nudzi mnie gadanie „ojej! Wybielają to czy tamto, a serial to feministyczny manifest blablabla!”.
Jak dla mnie to tutaj wygładzają (lepsze słowo) i to Alicent, a nie Rhaenyrę. A już na pewno nie Daemona.
Przed premiera faktycznie były jakieś dziwne wywiady o kobietach, ale serial w żadnym wypadku nie wygląda na „girl power strong!”… poza tym Strong 😀
Zarówno na naszą zgubę jak i na korzyść serialu powstał twór Amazona, gdzie te wszystkie zarzuty trzeba kierować. Nieskazitelne i wspaniałe postacie kobiece, którym tylko to faceci przeszkadzają i przy których każdy jest głupszy.
Tutaj postacie są tak prawdziwe jak się tylko da. Serialu lepszego na pewno obecnie nie robią, zwłaszcza po tym jak kilka świetnych w ostatnich latach miało swój koniec 🙂 (Gomorra, Better Call Saul)
Do rzeczy. Twist bardzo średni moim zdaniem. Ale niestety jak się z tej perspektywy teraz spojrzy, to szykowali nas na to od 1 odcinka. Czy tak Martin chciał? Być może. W końcu on napisał tylko kronikę, więc może chciał coś pododawać, dopowiedzieć, odkryć tajemnice lub nawet pozmieniać? Tak to wygląda po tych kilku ciekawych twistach jak z Lenorem, Cole’m czy teraz Alicent.
Alicent jest wygładzana, ale liczę że będzie pokazana jest okropna strona. Podobnie jak z Rhaenyrą i to być może już niedługo 🙂 Jeżeli dobrze pamiętam, to Hightowerowie nie popierali do końca tego co robił Aemond na początku, a Czarni w rozpaczy przestali się piertolić. Tylko jak wiadomo, Zieloni sami zaczęli, wiec nikt tu bez winy nie będzie. I oby tak było.
Drugie ale jakie mam, to tempo, znów. Moim zdaniem kolejny powolony odcinek to jednak już za dużo. Tak o dwa. Super się ogląda te intrygi, rozwijanie konfliktu, geneze niektórych postaci. Ale mięso powinno już zacząć latać 🙂 A tak to dopiero pod koniec nam dadzą coś bardzo mocnego i będziemy tak czekać 2 lata na kontynuacje.
Rozumiem że materiał źródłowy jest taki, a nie inny. I tak jesteśmy szczęściarzami że tak mocno się go trzymają, a nie podcierają sobie nim tyłki. Poczytajcie sobie wywiad z partaczami z Amazonu, jak oni siebie uważają wręcz za bohaterów, za to co robią. Rzygać się chce.
Ale może tutaj powinni trochę inaczej to rozplanować? 6 odcinków na budowę konfliktu zamiast 8? Konsument niedzielny może mieć kłopot z przyswojeniem tych wszystkich treści. Bez znajomości książek jest ciężko. A nie chcemy też by nagle z takiego serialu zamieniło się to w 8 sezon, gdzie nie ma treści tylko rozwiązania fabularne i teleporty.
Taką obawę ciągle mam, bo jak coś jest możliwe do spieprzenia, to jest na to duża szansa 🙁
Jeszcze słówko o Aemondzie. No mam nadzieję, że szykuje się nam ostre starcie. Wygląda świetnie, a pojedynek wzrokowy z Daemonem daje nadzieję, że na kozacką akcję. Widać ile znaczy dobry aktor. Czasami tylko wystarczy wyraz twarzy, sposób chodzenia/siedzenia i wygląda to świetnie. Niektórzy nie są w stanie tego kupić za żadne pieniądze.
To jak robią Aegona też mi podoba. To chory pojeb, ale widać że ma jakieś niezaleczone problemy psychiczne. Wina wychowania? Fajna też Helena.
Velaryonowie aż tak super nie są, ale to może przez to, że wiemy że nie ma sensu się do nich przywiązywać? 😀
Nie wiem co wy widzicie w tym Aemondzie? Nie czytałeś OiK? Jak można jarać się kimś takim? Przecież to ewidentny psychol, chory na nienawiść. Nic dziwnego że zakumplował się z Cristonem Colem. Połączyła ich podłość. On był dużo gorszy nawet od Aegona. Westeros by gorzko zapłakało, gdyby któryś z nich naprawdę doszedł do władzy.
Widzimy ciekawą postać. Nie ma znaczenia, że jest okropna. To jak z Joffreyem czy Ramsayem.
Pamiętaj, że film/serial jest tak dobry jak jego główny złoczyńca. A tu mamy ich nawet kilku, po obu stronach.
To dlatego tak świetnie się oglądało Star Wars i dlatego ludzie uwielbiali Batmana. Gdyby nie Vader czy Joker, to by te tytuły były tak ciekawe nowe parodie Gwiezdnych Wojen, gdzie głównym złoczyńcą był Kylo czy Snoke, a bohaterowie byli karykaturami dawnych siebie.
Dlatego na przykład Smallville oglądało się tak dobrze póki byli tam Luthorowie.
I dlatego obecne kino to żenada. Bo coraz częściej główny złoczyńca to jakiś komediant, który ma być ośmieszony przez cudownego bohatera (najlepiej nieskazitelna kobietę), a nie ktoś kogo warto się obawiać.
Nie bardzo przemawiają do mnie te analogie superbohaterskie, ale oczywiście rozumiem o co ci chodzi. Rzecz w tym, że ja w Aemondzie w ogóle nie widzę ciekawej postaci. Podobnie zresztą jak w Joffreyu. To rozpuszczone gnojki, którym nikt nie przylał w odpowiednim momencie. Oni nawet nie są naprawdę źli. Są pojebani, bo wszystko co robili uchodziło im na sucho, dzięki pozycji i nadopiekuńczym mamusiom. Ramsay to zupełnie co innego. Nawet go nie porównuj.
Kogoś trzeba nienawidzić i o to chodzi. Później jak umierają lub są pokonywani, to widz ma przeogromną satysfakcję 🙂
Gdyby ktoś ci wybił oko to z pewnością pałałabyś się do niego miłością i wybaczeniem 🙂
Dobrze wiesz, że Aemond nienawidził Rhaenyry i jej dzieci na długo przedtem zanim stracił oko. Poza tym ja nie pytałem, dlaczego nie lubi Lucerysa, tylko dlaczego jest takim skurwysynem? Aegon niczego nie stracił, a jest dokładnie taki sam. Z kolei Daeron jest zupełnie innym człowiekiem. Jak widać wina leży w tych dwóch gnojach, a nie w wypadkach jakich doznali, wychowaniu, ciężkim dzieciństwie i innych wykrętach.
Za wybite oko to miał dorastać w miłości i radości do oprawcy. A podoba się bo to bardzo klarowna postać. Tu nikt nie będzie szukał w nim czegos czego nie ma.
haha podoba ci sie cioteksie bo marzysz zeby ci rowa przeoral mientka fajo
Mówisz tak bo twojego już przeoral i czujesz się zazdrosny że Cie pozuci? I będziesz musiał szarpać dzidy żulą?
Ja lubię złoli i różnych psychopatów w filmach albo tym bardziej w książkach , bo mogę sobie na nich popatrzeć bez obcowania z nimi
Ja nie. Może przez to, że byłem ochroniarzem, zło nie wydaje mi się atrakcyjne? Są oczywiście w Westeros czarne charaktery, które mnie ciekawią, ale zawsze stoi za tym coś więcej niż samo zło. Ramsay, Greyjoyowie, może jeszcze paru bym znalazł. Samo zło, wynikające jedynie z pustactwa, rozpuszczenia, złego wychowania (Cersei, Joffrey, Aegon, Aemond) nie jest fascynujące. Nie jest nawet niepokojące. Co najwyżej wkurwiające.
Scena z koroną super. Pokazywała, że mamy do czynienia z Łotrem przed duże Ł, ale takim który by zrobił wszystko dla swojej rodziny i swojego króla-brata.
jak się okazuje scena z koroną całkowicie improwizowana. Paddyemu korona spadła, Matt podszedł i wszystko zobaczyliśmy na ekranie. Najgenialniejsza scena sezony wychodzi przypadkiem – to jest wszak plot twist godny Martina
Wiele świetnych scen w historii kina tak powstało.
Paddy doskonale zagrał Viserysa. Czapki z głów 👏
Brat to jednak brat. Możesz się z nim pokłócił, pobić, zagrozić ze go nienawidzisz, a jednak wspólna krew dalej krąży w żyłach i zgaduje ze w takiej chwili zarowno Viserys jak i Deamon poczuli ogromna dumę z brata.
Viserys z Deamona, bo mu pomogl w dotarciu na upragnione przez niego miejsce.
Deamon z Viserys bo pomimo choroby wlazł na ten cholerny tron.
Co zabawne to właśnie żelazny tron ich pokłócić, i w tym miejscu doszło do najbardziej i tylnej sceny w serialu.
„Jak dla mnie to tutaj wygładzają (lepsze słowo) i to Alicent, a nie Rhaenyrę. A już na pewno nie Daemona.”
Dokładnie. I myślę, że nie chodzi tu nawet o wybielanie. Raczej o uczynienie kimś ciekawszym niż w książce. Że też wcześniej tego nie zauważyłem. Robią tutaj to samo co z Cersei w GoT. Ktoś przestraszył się, że jedna z głównych postaci kobiecych to zwykły pustak i niszczycielskie bydlę, w którym nie ma nic interesującego, więc postanowili dorobić jej „charakter”. A przynajmniej jakieś motywacje, poza tymi najprymitywniejszymi.
„Czy tak Martin chciał?”
Nie. Tego jestem absolutnie pewien. Takie myki są zupełnie nie w jego stylu. Znam jego prozę na tyle dobrze, żeby od razu zauważyć inną rękę przy tych „pomysłach”. Wiem, że nie masz o nim najlepszego zdania, ale pewnie nawet ty dostrzeżesz nędzę tych twistów w porównaniu z pomysłami na pewno pochodzącymi od Martina.
„Alicent jest wygładzana, ale liczę że będzie pokazana jest okropna strona.”
Obawiam się, że nawet okropniejsza niż w istocie. Zachłannemu tępakowi z książki mógłbym darować to i owo. Zresztą największych podłości dopuszczali się Aegon, Aemond i Criston Cole. Alicent i Otto wywołali wojnę, ale szybko wymknęła im się ona z rąk. Serialowej Alicent jednak trudno będzie wybaczyć. Sprawia wrażenie inteligentnej. Bogowie, czy ona nie widziała na kogo wyrośli jej starsi synowie?! Jak mogła chcieć władzy dla takiego kogoś? Stoczyć krwawą wojnę o to, żeby posadzić na tronie takiego Aegona? Niepojęte.
„Nie. Tego jestem absolutnie pewien. Takie myki są zupełnie nie w jego stylu”. Ale czego dokładnie ?? Tego że starzec majaczący na łożu śmierci myli swojego rozmówcę z kimś innym?? A scena z umierającym hosterem i catelyn ?? Ta jak hoster myli catelyn z kimś, chyba z lysą i zaczyna gadać o rucie
Nie chodzi o treść sceny, tylko że użyto jej jako fabularnego myku. Jak w komedii omyłek. Oglądasz czasem polskie tasiemce? Tam w co drugim odcinku masz coś podobnego. Dwie osoby rozmawiają, wchodzi trzecia, słyszy ostatnie zdanie i wyciąga zupełnie mylne wnioski. Utalentowany scenarzysta uzyskałby ten sam efekt (przekonanie Alicent o misji Aegona) zupełnie innymi środkami.
No niby tak , ale nie przykładam do tego aż takiej uwagi. To nie będzie może jedyny powód konfliktu miedzy nimi. Myślę że będą różne, nakładające się na siebie, a ta pomyłka będzie jednym z nich. W końcu , większość poprzednich odcinków tylko zaogniała wrogość między stronnictwami , to że alka zrobiła wzruszoną minę do rejnyry przed mężem nie zmienia faktu np. nienawiści między dzieciakami, albo wygórowanej ambicji ottona albo psychopatii aemonda. A sam myk nie wydaje mi się aż tak bardzo słaby , dopóki nie zobacze jak wybrzmi w stosunku do reszty wątków. Tak jak mówisz o tych serialach – znam to xD – jedna coś usłyszy nie tak i potem się na siebie gniewają do końca filmu i nie wytłumaczy o co chodzi dopóki scenariusz nie będzie tego wymagał bo happy end musi być. I w takich produkcjach to jest kiepskie i infantylne (na myśl przychodzi mi tylko shrek jedynka) ale jak wiemy taniec smoków nie kończy się happy endem , a tak w ogóle to zależy od wykonania. Dla mnie w tym przypadku zostało to dobrze zagrane i napisane
Ja też nie przykładałbym wagi, bo jak mówisz- powodów do wojny jest więcej. Ale wiesz jak jest. Jedna taka głupotka, druga, trzecia i nie zauważysz kiedy serial z Domu Smoka staje się Koroną Królów. 🙂 Jestem jak Stannis -nie wybaczam błędów.
„Stoczyć krwawą wojnę o to, żeby posadzić na tronie takiego Aegona? Niepojęte”. No , też mnie to zastanawia, a jeszcze bardziej , jaki udział w ich wychowaniu miał viserys. W książce to nie było wyjaśnione, ale widzę że w serialu też nie do końca. Niby jest tam moment jak viserys uspokaja któregoś z nich ale , to nadal jest dziwne. W ogóle jak z połączenia paddiego i olivii cook mogło wyjść coś takiego jak aemond to już w ogóle nie wiem. Aegon jeszcze trochę podobny do mamy z tymi pełnymi ustami i oczkami jak chichuachua ale aemond się wdał chyba w w dziadunia ze strony mamy albo nie wiem
Bardzo dziwny komentarz. Piszesz o serialu jaki to jest słaby, ale na początku zaznaczasz, że odcinek bardzo dobry… jak zawsze. Trochę jak gdyby jakiejś klepki braklo i nie zgadzasz się sam ze sobą, no ale takie są te mlodsze pokolenia. I jak najbardziej jest to absurdalne girl power, a ze ciebie to nudzi nie ma kompletnie najmniejszego znaczenia
To że czytać ze zrozumieniem nie umiesz to nie mój problem. Skoro jesteś „starszy” (zaglądałeś mi w dowód?), to już nie do odratowania.
Chyba że pijesz do czyjegoś innego komentarza, bo póki co to ten komentarz jest wielkim nieporozumieniem.
Scena ostatniej wieczerzy Viserysa. Moment, w którym patrzy na tańczących razem Jace’a i Heleanę. Ten jego wzrok… Może to tylko moje wrażenie, ale chyba to mu uświadomiło, że rozwiązanie zaproponowane wcześniej przez Rheanyrę (ślub tych dwojga) mogło być lepsze, dla królestwa, a przede wszystkim dla samych zainteresowanych. Pewnie miał świadomość tego, jaki jego syn jest, w stosunku do swojej siostry-żony, do służek na zamku, itp. I że pewnie Heleana była by szczęśliwsza z Jacem. Gdyby się uparł i przełamał opór Alicent, albo przymusił żonę, żeby się zgodziła na ten ślub…
Biedny człowiek 🙁
Jak to jest z tym Paddym? Czemu stracił oko i czy w książce też tak było?
Z jednym okiem mógł nie widzieć ze nie wszyscy zasiedli do stołu. Czemu nie było przy nim jego Aegona?
Przy stole była tez tylko 2 od Rjaneiry. Łaj?
Nie, w książce tak nie było. Książkowy Viserys może nie był okazem zdrowia, ale trzymał się nieźle i nie wyglądał jak whitewalker. Fizycznie wyglądał normalnie, miał tylko nadwagę i amputowane dwa palce u dłoni. Prawdopodobnie cierpiał na miażdżycę i zmarł na zawał. W wieku 52 lat, nie 152. :/
Oczywiście że Aegon był na wspólnej kolacji. A kto rzucał zboczone uwagi Baeli?
Wybacz ale jeszcze ich nie rozpoznaję więc…
Przy stole siedzi 12 osób:
otto, alicent, viserys, rjaieira, deamon /
młody jednooki/
dredowa 1+ silny
blondyna (helena?), blondyn, silny2 i dredowa
Jak nic brakuje 2 dzieci.
Tak, blondyna to Helaena, a blondyn to Aegon. Nie ma tylko Daerona, którego w tym serialu jeszcze ani razu nie pokazali (więc równie dobrze może go w ogóle nie być) i Joffreya, który w serialu jest jeszcze za młody na uczty.
Ja jeszcze ich tak nie rozpoznaje. Tym bardziej ze ogólnie aktorzy sie ciągle zmieniają co sprawia że człowiek nie przykłada sie tak bardzo do zapamiętywania postaci.
Z tego co przeczytałem w awoiaf westeros to może Daeron nie będzie im tak bardzo potrzebny.
Odniosłem wrażenie że w książce nie jest kimś bardzo ważnym wokół kogo kręci się akcja. Trzymał sie na uboczu braci i nawet śmierć miał słabą.
Może. Chociaż według mnie dla odmiany przydałby im się jakiś normalny syn Alicent. Żeby nie było, że cała rodzina to dziedziczni psychopaci i że jak się chce to można.
Gdybyś chciał sprawdzić to najlepszy kadr jest w około 50 minucie.
Możesz mieć racje ale wtedy oznaczało by że znów zmienili aktora i sie nie połapałem i dobór aktora jest o kiju bo ten w ogóle nie jest podobny do tego „masturbanta” i dlatego myślałem że to ten najmłodszy.
Se Strongów też jednego nie ma.
Tak, obu synów Alicent grają już inni aktorzy.
Ja to tu tylko zostawie: https://www.youtube.com/watch?v=r7En5G_pHJc Król Visery to Biały Wędrowiec!
On nie cierpi na żaden trąd, szarą łuszczycę, sepsę tylko najprawdziwszą w świecie Białowędrowczynozę 😛
Nik mnie nie przekona, że jest inaczej 😉
Dla wlasnego dobra i kondycji psychicznej – nie klikajcie tego
Wysłałeś jakiegoś gościa siedzącego w kapturze który wypowiada się przyspieszonym głosem wiewiórki ( a la Alvun i Wiewiórki właśnie ) ponadto kanał nazywa się „Pucuj Maciorę”
Nie wypowiem się odnośnie treści, bo filmik ma 42 minuty, a wyłączyłem po 20 sekundach. Jeśli chodzi o formę, to chyba na tym forum bedixe Ci ciężko znaleźć kogoś kto lubi takie „klimaty”
Hurr durr nudny serial, źli aktorzy, za starzy aktorzy, za dużo akcji, poprawność polityczna, za dużo czarnych, młodzi aktorzy byli lepsi, starsi aktorzy byli lepsi. Ale wy się czepiacie tego serialu XDD. Mam nadzieje, że drugiego sezonu nie będziecie oglądać, bo to się żałosne robi. Ten fandom chyba nie zasługuje na nic dobrego.
XD macie prawo wypowiadać się tylko pozytywnie. Najgorsze to mieć własne zdanie i być asertywnym. Cóż za milenialny produkt wtopiony w tłum 🙂
Dobra , teraz mi powiedzcie czy jest ktoś oprócz mnie kto się przy tym odcinku wzruszył ?? Bo ja to chyba co najmniej dwukrotnie. XD. Wiem , wiem , dziewczynka jestem itp . no ale nie poradzę , no 😋. Żal mi viserysa i to jak considine to zagrał to naprawdę mistrzostwo , kurczę, brak mi słów. I jeszcze te spojrzenia daemona podczas przemówienia jego brata na kolacji – jejciu ja cię kręcę. Matt Smith staje się moim ulubionym aktorem, szkoda że go wcześniej nie oglądałem nigdzie.
Wzruszyłem to może za duże słowo, ale owszem – to o czym piszesz to jedne z najlepszych momentów tego serialu i mnie też urzekły. Dorzuciłbym jeszcze ten moment, gdy Jace tańczył z Helaeną.
To na Grze o Tron chyba wyliscie jak bobry
Bywały momenty wzruszeń, dlaczego nie? Gra o Tron to nie tylko sezony 5-8.
I jeszcze jedno pytanie. Jak myślicie , co będzie w serialu z tak zwanym smoczym nasieniem ?? Pokażą ich wszystkich?? Ja bardzo bym chciał zobaczyć nettles i synów myszki z hull , ale w omówieniu któregoś odcinka bluetiger i dael coś chyba mówili że nie spodziewają się addama w serialu ?? W takim razie co z rodem velaryonów ?? Chyba dalsi lordowie driftmarku się od niego wywodzili , nie ?? Czy źle zapamiętałem?? Jeśli go nie będzie , to oznacza że twórcy, znowu odchodzą od oryginału
Leanor pewnie wróci powalczyć na smoku i zginąć, sam się nie spodziewam żeby wszystkich wprowadzili. A co do Valyrionow, to oni mieli tron wyrzucony z morza i tak w to morze byli religijnie zaangażowani czy sporo pożyczyli od Żelaznych ludzi? No już tego nie pamiętam.
Nie wiem kiedy umrze babcia Targarienowa ale pewnie na łożu śmierci dowie sie, ze jej syn żyje. To takie holiłudzkie.
Nettles zdaje się ma być. Co do Velaryonów to nie wiem. Może zechcą zastąpić ich powrotem Laenora? Byłby to bardzo głupi pomysł, bo jak tu nie pokazać Oakenfista? Niestety w stylu HBO. Nie pierwszy to raz kiedy ciekawe postaci łączą w jednego lamusa (Młody Gryf i Jon Snow). 🙂
Obejrzałem odcinek jeszcze raz i jest on tak bardzo wzruszający, i chwytający za serce, że tym bardziej ciężko jest wybaczyć twórcą ostatnią scenę z Alicent i Viserysem. W całym sezonie jest cztery czy pięć takich scen, które w ogóle nie powinny się w nim znaleźć bo psują ten serial. Ten sezon miał potencjał na ocenę 10/10, nawet mimo niektórych odchyłek względem książki, np choroba Viserysa sprawiła, że dostaliśmy takie emocjonujące sceny. A Viserys wychodzi na postać jeszcze bardziej tragiczną, chłop zawsze chciał dobrze, a tu nie dość, że rodzina cały czas się kłóci to jeszcze tron go „nie akceptuje”. Przemowy Viserysa w tym odcinku są prze kozackie, jego pochód przez salę tronową cudo, spojrzenie na tańczących małolatów wzruszające. A potem zonk dostajemy gówno scenę, która daje głupią podbudowę wątku Alicent chciała się pogodzić z księżniczką, ale musi spełnić ostatnią wolę męża. ostały dwa odcinki, ale myślę, że temu sezonowi na zachętę będzie można dać 8/10 i liczyć na to, że twórcy ograniczą takie wtopy jak Daemon rambo i Viserys mylący w agonii córkę z żoną do minimum. Czekam na epickie pojedynki, intrygi. Twórcy mają czas nie muszą gonić. Niech zrobią jeszcze dwa porządne sezony o samym Tańcu i moim zdaniem mogą z pomocą Martina ciągnąć dalej temat kolejnych Targaryenów zasiadających na tronie. Tak sobie teraz pomyślałem a propo niesławnego konkurenta Rodu Smoka. Jakby tak ktoś (np Amazon) kupił prawa do samej Sagi Pieśni Lodu i Ognia, a wymyśliłby sobie zrealizowanie filmu o Tańcu nie mając praw do prawie żadnych imion i wydarzeń mogłoby być zabawnie, dostalibyśmy kilka niemal identycznych scen jak w oryginalnym Got z kosmetycznymi zmianami, dostalibyśmy postaci niemal do złudzenia przypominające te z oryginału tylko płeć byłaby zmieniona, np dostalibyśmy bliźniacze rodzeństwo Lannisterów, ale to siostra byłaby rycerzem (silna kobieta), a brat ożenił się z jakąś księżniczką i pukają się po kątach.
Zasadniczo się zgadzam, choć myślę, że dwa sezony by wystarczyły. A potem jak najszybciej do Rebelii Blackfyre’ów. 🙂
Gdyby w tym zaczęła się prawdziwą akcja to może dwa sezony by starczyły, ale jest jeszcze tyle rzeczy do pokazania.
To jest niezłe, Alicent wie że mąż bredzi i nie ogarnia co się dzieje wokół, ale nagle uwierzyla że postanowił zmienić zdanie co do dziedziczenia w ostatniej chwili swojego życia.i wyrzucić tym samym swoje poglądy, których trzymał się całe życie. Tak, ten serial to mistrzostwo kunsztu
Zawsze mówię, że tam, gdzie scenarzyści ściśle trzymają się książek Martina, jest super. Tam, gdzie wymyślają coś sami, zawsze spieprzą. Nawet zupełnie nie znając książek można w ciemno strzelać co jest z książki, a co serial dodał od siebie.
Dla mnie nie zawsze. Weźmy wątek Arya jako podczaszego Tywina. Ok Tywin rączej nie dopuściłby pokrzywdzonej przez jego ludzi dziewczynki tak blisko z wiadomych powodów, ale ich rozmowy było całkiem niezłe. Ponadto ich relacja wpisywała się świetnie w Martinowska przewrotność. Bo on wyraźnie czuł do Arya sympatie, w pewnym sensie lubił jej wymyślonego ojca i okazuje się ze gdyby nie ten cały wojenny bałagan lannisterowie mogliby spokojnie zaprzyjaźnić się ze Starkami.
Fakt, dialogi przeważnie wychodziły im nieźle. Tym niemniej, jak sam zauważyłeś, scena jest bez sensu. Co do ostatniej konkluzji to pewnie masz rację. Dlaczego by się mieli nie zaprzyjaźnić? Jon z Tyrionem się przyjaźnili.
dlatego lubie ten motyw, ponieważ fajnie pokazuje ze duzo podziałow w gruncie rzeczy jest sztucznych
Ha – moja intuicja z poprzedniego tygodnia, że z zielonych będą robili kościółkowych bigotów-hipokrytów okazała się słuszna 😉
SZALONA TEORIA POMYSŁ!!!!!!!
Sorki, za Caps Lock, ale mam nadzieje, że DaeL lub ktoś z redakcji zwróci uwagę i powstanie o tym teoria.
Co sądzicie o tym, że Silny Belwas to potomek Strongów, a być może nawet Targaryenów? Byłby to ciekawy zwrot akcji w PLiO, gdyby się okazało, że jest on Targaryenem. Nie wykluczone, że w tym przypadku to on będzie wraz z Dany dosiadał smoków, mógłby być też jedną z głów smoka.
Ciągle śmieszy jak ludzi odbierają Deamona, przecież to typ który ma wyjebany w swojego brata, Jak Viserys na pogrzebie prosił aby wrócił do KL to miał wyjebane bo nie mial interesu w tym. Jak ma w tym interes to podeprze brata i posadzi do na niewygodnym stołku żeby tylko Otto nie wyjebał bękartów.
Śmieszy jak ludzie stawiają go za przeciwieństwo Aemonda.
Książki to nie matematyka, a odbior poszczegolnych bohaterow to nie rownanie.
To nie „2 + 2 = 4” w ktorym jesli komus wyjdzie powiedzmy 5 to po prostu zle policzyl.
mysle, ze w literaturze od samego wyniku wazniejsza jest lewa strona rownania oraz sposob w ktory odbiorca przekstrzalca „dane” od autora w wynik.
dlatego nie istnieje jeden wlasciwy odbior Deamona. Dla przykladu ja wolalbym miec takiego brata nizeli Renlyego, Stannisa, czy Tommena.
Teraz jak o tym mysle, to najchetniej za brata moglbym miec Roberta Baratheona, moglbym zyc w jego cieniu, poza tym w szkole nikt by mnie nie ruszyl:)
Ludzie po prostu lubią ciekawe postacie, a niektórzy za bardzo się doszukują w tym ideologii.
W całej historii kinematografii czy literatury świetnie sprzedawały się dobre historie z ciekawymi postaciami po tej złej lub ciemnej stronie mocy 🙂 A nie cukierkowe lub kartonowe bzdury typu RoP.
U Martina to już w ogóle szarość zdominowała wszystko.
Taka Daenerys czy Nocny Król z 8 sezonu nie były ciekawe na przykład.
No cóż, zależy co kto uważa za ciekawe. Ja np. uważam Nocnego Króla za dość ciekawą postać, natomiast Daemona uważam za mało ciekawego, zaś Aemonda w ogóle za nieciekawego. Nie wiem, chyba po prostu nie podnieca mnie zło, za którym nie stoi nic więcej. Dlatego nie oglądam kryminałów, filmów sensacyjnych i akcji. To dla mnie nudne jak flaki z olejem i przaśne. Równie dobrze mógłbym się emocjonować dziennikiem telewizyjnym. :/
Bo ludzie patrzą chyba na aktora zamiast na postać. Dlatego później są takie akcje, że np aktor grający Joffreya w GoT miał nieprzyjemności w życiu…jak gdyby ludziom zlewa się to wszystko w jedno. Daemon to jest najbardziej popieprzona postać w tym uniwersum i totalny socjopata i należy go za takiego uznawać
Widać od razu, że serial Dom Smoka to twoje pierwsze spotkanie ze światem Martina, skoro uważasz, iż Daemon jest najbardziej popieprzoną postacią w uniwersum. 🙂
Widać, że masz jakiś problem bo siedzisz tu i odpisujesz na każdy komentarz zarzucając co chwilę komuś nieznajomość uniwersum. Wow, ty to jesteś prawdziwy szpec. Na pewno laski lecą na takich interesujących ludzi jak 😉
PS Dla mnie Daemon to poziom Ramsaya i obaj to ścisły top
Laski, lol, chciałbym. 😀 Kolego, ja mam już trzech dorosłych synów. Najstarszy ma prawie trzydziestkę i też lubi fantasy.
Piszę w tematach uniwersum Martina, bo jestem fanem. Nie bój się, w tematach dotyczących produkcji Marvela albo akcyjniaków moich postów nie znajdziesz. Poza tym powinieneś się cieszyć, że tu piszę. To dla ciebie nobilitacja. Wyobraź sobie, że niektórzy ludzie płacą za możliwość przeczytania tego co napisałem. Tak, mam na koncie kilka publikacji, m.in. w „Fantastyce”. A ty, śmieszku?
Że się tak wtrącę w tę niesłychanie ciekawą dyskusję…
Ale w czym trzech dorosłych synów przeszkadza tutaj? 😂😂😂
Masz na myśli laski? 🙂 No cóż, niektórym pewnie by to nie przeszkadzało. Jeszcze z dziesięć lat temu nie przeszkadzało by i mnie. Ale w moim wieku bieganie za jakimiś gówniarami nie licuje już z powagą męża, ojca i głowy rodziny. Trzeba się szanować. Tak mnie wychowano i tego się trzymam.
To wiadomo. Ale w innej sytuacji matrymonialnej nie przeszkadza tak czy siak. A laski nie są tylko młode 😝
Ja bym też miał problem by ruszać do dzisiejszych młodych dziewczyn. Wolę kogoś kto nie spędził całego życia w smartfonie. Nawet 3 lata młodsi ode mnie ludzie są dla mnie jakby z innej planety. Bo nie korzystam z tych wszystkich aplikacji jak oni.
Dziecko próbuje uczyć, że nie wszystko jest ciągle dostępne i odmawiam zakupu Netflixa tylko dlatego, że tam jest teraz psi patrol. Musi czekać na seanse w tv. Albo na powrót do HBO lub Prime 😂
ooo nieee panie Iluvatar. Mezyczna jest atrakcyjny, gdy osiagnie sukces ( pieniadze/ slawa/ talent/ wladza) kobieta jest atrakcyjna gdy jest mloda (chociaz nie kazda)
takze nazywania laska kobiet starszych niz 29 lat, laseczkami to przesada.
Podkreslam MOIM ZDANIEM. I zupelnie nic mnie nie obchodzi ze ktos moze poczuc sie urazony. to jest moje kryterium.
Nie wiem, mnie zawsze najbardziej atrakcyjne wydawały się kobiety w moim wieku, plus minus te trzy lata. Może nie tyle, że obiektywnie najbardziej atrakcyjne, co budzące u mnie największe pożądanie. Pewnie za parę/naście lat to się zmieni, bo czas jest nieubłagany, ale na razie wolę takie milf-y niż małolaty. 🙂
Co zaś do terminu „laska” to przychylałbym się bardziej do zdania kolegi CrazyPants! Laska to powiedzmy do 35 lat, potem to byłoby trochę niepoważne. 🙂
Statystycznie pewnie tak, bo natura jest nieubłagana w pewnych kwestiach. Ale „Milf” to nie jest coś co istnieje tylko w filmach dla dorosłych 🙂
Daemon nie byłby nawet w pierwszej dziesiątce najbardziej popieprzonych.
Z tych przestawionych w tv na pewno by był, przemawia przez was sympatia do aktora. Kto by mógł go przebić? Robert Strong?
No jasne. Bardziej popieprzony od Crastera gwałcącego własne córki i od Ramsaya polującego z psami na kobiety. Ręce opadają…
Nie rozumiem tego trendu w dyskusji, gdzie ciągle ktoś wmawia innym co nim kieruje lub dlaczego ma takie a nie inne zdanie. „przemawia za tobą to czy tamto”, „a bo ty jesteś młody/stary/kobietą/facetem”. Ja chędoże…
Ludzie po prostu lubią ciekawe postacie. Tyle, koniec. Nie ma tu żadnej ideologii, poglądów politycznych, wpływu ruchów społecznych czy propagandy. Po prostu, dobrze zagrana postać się podoba. W dobie dzisiejszej kinematografii, oczekiwania są w ogóle niskie i jak pojawi się ktoś choć trochę ponadprzeciętny, to szybko staje się ulubieńcem.
Ja aktora nie znam, nie widziałem go w innych produkcjach wcześniej. Nie każdy musiał oglądać Dr Who.
Jaime próbował zabić dziecko, zabił młodszego kuzyna, wymordował straż Neda itd.
Walder Frey – po co tłumaczyć?
Tywin, Góra, któryś z tych popierdzielonych do reszty gwardzistów (Boros, Meryn, nie pamiętam który), Euron, Victarion, Craster, Joffrey, Cersei, Bloodraven itd itp
W samych czasach Daemona jest bardziej popieprzony Aemond i Aegon. Jeszcze nam może serial pokaże kilku.
Ludzie w ogóle są popieprzeni. Kto nie jest popieprzony u Martina? Kilku Starków może. Bez sensu gadanina po prostu i tyle. Jak to o prawach do tronu. Są takie jakie wymyślił sobie Martin.
A tak w ogóle. Kto wzbudził w was więcej sympatii. Viserys czy Ned Stark?
Trudne pytanie. Chyba jednak Viserys, bo miał trudniej. Nedowi łatwiej było być dobrym, bo wspierała go rodzina i współpracownicy.
O Joffreyu Baratheonie, Ramseyu Snow, czy Euronie Greyjoy słyszałeś? A to tylko przedstawieni w serialu, skoro się upierasz do takiego ograniczenia. A pewnie o wielu zapomniałem, ASOIAF jest pełne potworów w ludzkiej skórze przy których taki łotrzyk Daemon wypada blado.
A o Maegorze słyszałeś? To tak pierwszy z brzegu jeden z przodków tego rodu.
Dlaczego wyjebane? Nigdy go nie zdradził i nie wystąpił przeciw niemu zbrojnie. Nigdy nie próbował go zamordować ani nie forsował swojej kandydatury na jego miejsce. Nigdy też nie próbował pozbyć się wyznaczonej przez niego Rhaenyry. Czego więcej chcieć od królewskiego brata? Poczytaj sobie jakich braci mieli choćby królowie z dynastii Piastów. Daemon może i jest świrem i socjopatą, ale bratem jest dobrym.
Zgoda, jako brat jest dobrym bratem. Tak jak piszesz mimo ambicji nie wystąpił zbrojnie przeciw bratu. Weźmy rodzeństwo Baratheonow dla przykładu…
Deamon socjopata? Nie wydaje mi się. Jakiś konkretny przykład?
Hmm, machinalnie powtórzyłem za koleżanką powyżej, ale myślę, że dla serialowego Daemona dałoby się znaleźć przykład socjopatii – zabicie lady Rhei. Dla książkowego raczej nie.
Jeśli zabicie osoby dla osobistej korzyści zdefiniujemy jako socjopatie w takim razie proszę o przykład NIEsocjopaty z martinowskoego świata:)
Nie w tym rzecz. Chodzi o to, jak beznamiętnie to zrobił. Jakby miał przesunąć kamień na drodze, a nie zabić człowieka. Tak zabijają tylko socjopaci. Nawet jak się morduje dla korzyści to emocje buzują na całego. W scenie z Vaemondem było już zupełnie co innego. Panował nad sobą, ale było widać, że jest wkurwiony.
Tylko dlaczego beznamiętnosc podczas dokonywania zabójstwa świadczy o socjopatii?
Dla mnie większym świrem jest osoba która zabijając przeżywa jakaś karuzele emocjonalne żywiąc się kakofonia uczuc, ale i tak zabija, niż ktoś kto do morderstwa podchodzi jak do zadania.
Jesteś bardziej ludzki bo podczas podcinania gardła jest Ci smutno? No nie wiem.
Myśle ze świr czerpie satysfakcję z emocji, dostarczanych przez mordowania. Emocje Jako taki bonus do korzyści związanych z morderstwem, zaś pragmatyk morduje, bo trzeba.
Poza tym mordując możesz być bardzo skupiony, spokojny ale później to odreagowywać, miesiącami.
Wypadałoby również spojrzeć na czasy / realia, żeby nazywać kogoś socjopata.
W pruderyjnych czasach, kobieta odsłaniając łydkę mogła uchodzić za ladacznicę, teraz pokazania gołej dupy nie robi połowy takiego wrażenia jak kiedyś naga lydka:)
Także czy w martinowskim świecie Deamon jest największym popaprańcem?
Moim zdaniem nie ma startu do chociażby Otta, ziomek zrobił z własnej córki politycznego pionka, zmuszając ja do związku z Viserysem.
Mówiliśmy o socjopatii, nie o „świrach” czy „popaprańcach”. A socjopatia właśnie na tym polega, że się nie odczuwa żadnych emocji społecznych oraz interpersonalnych, np. empatii itp. Zaś ten, któremu staje, gdy komuś podrzyna gardło, to najczęściej psychopata. 🙂
„Charakteryzuje się trwałym wzorcem lekceważenia i łamania norm społecznych oraz praw innych ludzi. Patologiczne zachowanie przejawia się także często w impulsywności, braku odpowiedzialności, niskiej empatii, skłonności do kłamstwa i nietrwałymi relacjami.”
Tu masz w wikipedii. Jak poczytasz więcej to się okażą ze socjopate przede wszystkim nie obchodzą normy społeczne, wcale nie musk buc przy tym milczkiem, ba! Nawet częściej właśnie jest emocjonalny.
Daemon nie ma zaburzeń w empatii on po prostu przejmuje się tylko nielicznymi jednostkami, co więcej jest Targayeranem także zgaduje ze nie do końca obowiązują go normy społeczne ( uważa się za lepszego, uważa ze podlega nieco innym zasadom) także nie bardzo nie pasuje na socjopate.
Podałeś definicję osobowości dyssocjalnej, nie socjopaty. To nie jest to samo. Tutaj masz dobrą definicję:
„Kim jest socjopata?
Socjopatia to zaburzenie osobowości sprawiające, że dotknięte nim osoby mają wypaczone pojęcie zagadnień emocjonalnych oraz interpersonalnych. Przekłada się to również na odstępstwa dotyczące postrzegania przez nie ogólnie przyjętych za prawidłowe wartości i zachowań społecznych. Dokładne zdefiniowanie socjopatii nie jest proste ze względu na pewne nieścisłości i uogólnienia terminologiczne. Chodzi tu szczególnie o terminy „socjopata” i „psychopata”, które dość często są używane zamiennie.
Socjopatia zaliczana jest do kategorii zaburzeń określanej mianem osobowości dyssocjalnej. Osobowość dyssocjalna to jednak pojęcie, które według klasyfikacji chorób ICD-10 obejmuje zaburzenia takie jak osobowość psychopatyczna, amoralna, antysocjalna i antyspołeczna. Niektórzy specjaliści uważają, że należałoby uwzględnić wyraźniejsze rozróżnienie między niektórymi podtypami osobowości dyssocjalnej. Ogólna terminologia może pomijać pewne niuanse, w szczególności te występujące między psychopatami i socjopatami – określenia te według części ekspertów nie są bowiem tożsame, chociaż mają wiele elementów wspólnych.”
https://www.medonet.pl/zdrowie,socjopatia—jak-rozpoznac-,artykul,1725131.html
Nie ma na to dowodów 😝
Dobry brat który bzyka dziecko swojego brata i robi bajzel w królestwie:))) zejdz na ziemię Robert
Dziecko? LoL To chyba ty bujasz w obłokach. 🙂 To „dziecko” o ile pamiętam miało w tym czasie 24 lata i trójkę własnych dzieci. A związek z bratanicą jest dopuszczalny przez prawo nawet u nas, a co dopiero między Targaryenami.
A możesz podać jakiś konkretny przykład tego „bajzlu”?
A jakich to niezwykle złych braci mieli królowie z dynastii Piastów ? Wbrew pozorom nie licząc może początków jakiegoś wielkiego okrucieństwa wśród Piastów na tle ówczesnej Europy nie było. Jeżeli już to wyróżniali się in plus. Większość porwań kończyło się zapłatą okupu, otrucia nie są pewne, ani co do ich zaistnienia ani zlecenia. Paru świrów było ala Rogatka, ale takich jak Ramsay, łącznie w całym rodzie max trzech ( z tych o których wiemy wiele).
Nie chodziło mi o wariatów i okrucieństwa, nie wiem coście się tak uczepili tych zboczeń. Mówię o braciach pragnących zagarnąć tron, spiskujących z obcymi mocarstwami i ogólnie stających sztorcem wobec brata. Praktycznie do czasów Kazimierza każdy władca Piastów miał takiego albo i kilku. U Jagiellonów na początku też nie było lepiej. Czcibor, brat Mieszka, to jedyny pozytywny przykład brata władcy w naszej historii. Trochę mało jak na przeszło tysiąc lat historii.
A jeżeli tylko tyle to ok ? Bo ciągle o Ramseyu, Joeffreyu i już myślałem, że takich Piastów miałeś na myśli. Chociaż nasz najbardziej hardcorowy zamknął kuzyna w skrzyni tak że wystawał tylko przód i tył i tak pół roku. Podobno robaki wychodziły z faceta po uwolnieniu. To nadawałoby się nawet do gry o tron.
O proszę, nawet Vaemond wprost powiedział, że Viderys złamał prawo wyznaczając córkę na dziedzica. I co, nie głupio Panu Panie Snow?
Gdzie tak powiedział? Nie przypominam sobie. A gdyby nawet, to każdy mówi swoje. Dla Joffreya to Stark złamał prawo, dla Starka Joffrey, a dla Stannisa obaj. Niby dlaczego miałoby mi być głupio? Oskarżenie trzeba udowodnić. Samo głośne darcie mordy dowodu nie stanowi w żadnym systemie prawnym. 🙂 Pokaż mi pan prawo, które tego zabraniało, to pogadamy. Król Viserys złamał prawo, namiestnik Otto złamał prawo (wszak to on nalegał na uznanie Rhaenyry dziedzicem), lordowie złamali prawo (przysięgając uzurpatorce), wszyscy złamali prawo tylko jeden Vaemond praworządny… 😛
Mnie najbardziej zastanawia, jak wszyscy przeszli nad porządkiem dziennym nad związkami kazirodczymi targarenow – właściwie nikt się na to nie krzywi. O ile nie budzi to zdziwienia jeżeli ktoś zna książki, o tyle dla niedzielnego widzą powinno być to okropne-a nie jest sądząc po komentarzach.
Widocznie nikomu to nie przeszkadza.
Imo ludzie się przyzwyczaili już po got. Przełom nastąpił chyba po gwałcie-niegwałcie Jamiego na Cersei przy zwłokach ich syna, teraz już nic nikogo nie dziwi.
Trochę mnie dziwi taki bezkrytyczny odbiór serialu. Ja wiem, że Ród realizatorsko, zdjęciowo stoi na wysokim poziomie, opiera się w dodatku o znaną markę, stanowi miłą odmianę w ciągłym nawale byle czego, ale hmm.. jakoś mi to nie wystarcza do zachwytu 😕
Dla mnie serial jest coraz bardziej nużący i od jakichś trzech odcinków coraz mniej mnie interesuje co będzie dalej. Ile można robić odcinków o dokładnie tym samym? Biedny dobry król umierający od jakichś 16 lat na chorobę, której nawet nikomu się nie chce skomentować, spróbować nazwać, poświęcić jej czas i który chciał tylko dobrze, a wyszło jak zwykle, jedna niezbyt odpowiedzielna przyszła królowa, jedna zaburzona panna, która sama nie wie czy jest dobra czy bezwzględna, czy naiwna czy wytrawny z niej gracz, czy ambitna czy posłuszna, do tego parę mniej lub bardziej zanurzonych postaci pobocznych, a wszystko w sosie męczącej atmosfery i ciągłym gadaniu o BĘKARTACH (z którego oczywiście nic nie wynika, poza nakręcaniem męczącej atmosfery). Ileż można mielić podbudowę pod konflikt – kiedy robi się to ciągle w ten sam sposób? Chociaż nie, teraz dali super motywację w postaci niezrozumianego bełkotu umierającego człowieka 😶
Paradoksalnie lepiej ogląda mi się obecnie te niedorzeczne Pierścienie Władzy, bo tam ta fabuła jest tak głupia, że aż śmieszna, więc można czerpać z tego przewrotną rozrywkę. A Ród ma wszystko do bycia naprawdę dobrym serialem, ale przez to, że okrutnie przeciąga monotonny rys konfliktu zapewne tylko po to, żeby móc skończyć sezon jakaś petardą staje się naprawdę nużący i taki.. meh
I oczywiście zgadzam się, że sceny choćby z Viserysem były super (chociaż mnie drażni ta nienazwana choroba, która nikogo nie obchodzi i która od kilkunastu lat zabija gościa, aż staje się zombim), że wszystko jest perfekcyjnie zagrane, ale mam jakiś niedosyt. Ile można pokazywać to samo – nawet jak sposób przekazu jest na wysokim poziomie?
mi tez calkiem dobrze oglada sie pierscienie wladzy, bo sa tak glupie ze az smieszne, przez pierwsze odcinki czulem sie smutny, moze zirytowany, ale teraz? swietnie sie bawie. Jak ten ojciec krolowej numenoru przestregal ja przed ciemnoscia to smialem sie na glos. Dla przykladu nie pamietam kiedy polska komedia wywolala u mnie tyle smiechu. Co do Twoich zarzutowo odnosnie rodu smoka, no niestety to nie gra o tron, gdzie bylo pelno watkow, pelno roznorodnosci i historia bardzo zrecznie sie rozgaleziala. Tutaj mamy cos innego. wstrzymam sie z ocena do calego sezony ale na razie to 6/10, z zastrzezeniem, ze gdyby nei glupoty sceanriuszowe (rambo Deamon itd) byloby 7/10
dla porownania, 1 sezon Got to 9/10 u mnie
Heh, no właśnie – początkowo Pierścienie to było takie łapanie się za głowę i łojezu cóż to jest? Ale jak się odłoży na bok sentymenty to robi się z tego całkiem wesołe widowisko. Z tą ciemnością w ogóle zabawnie wyszło jeszcze jak królowa prosiła żeby tematu nie rozgłaszać i ludzi nie straszyć, po czym w następnej scenie ubrała wcale-nie-podejrzaną-nie-no-ani-odrobinkę przepaskę na oczy 😀 w pewnym sensie Amazonowi udało się stworzyć coś wyjątkowego, chociaż chyba niedokładnie o taki efekt im chodziło 😂
I pełna zgoda z zestawieniem 1 sezony Gry i Rodu – widzę dużo oburzonych zarzutów, że jak można marudzić na wolne tempo w Rodzie, kiedy w Grze było to samo, no ale.. nie, to nie było to samo. Gra z racji swojej formy dawała możliwość zrobienia ekranizacji, w której niby nie dzieje się wiele, ale z racji mnogości wątków nie sposób się nudzić. Natomiast pomysł z ekranizowaniem Rodu w taki sposób, żeby cały 1 sezon poświęcić uzasadnieniu konfliktu, czyli od jakiegoś 4, może 5 odcinka po prostu robić dokładnie to samo tylko w innych okolicznościach… :/ no nie kupuję. Plus właśnie takie pomysły jak ten nieszczęsny wątek Stopni i himena Deamona, czy brak konsekwencji w prowadzeniu postaci, durne początki konfliktu, choroba króla, która nikogo nie obchodzi.. i o, mamy właśnie na ten moment takie maks 6,5-7/10.
No akurat z tym tempem się trochę zgadzam. Dwa odcinki za dużo podbudowy. Doceniam za to co chcą robić, bo w dzisiejszych czasach rzadko w ogóle mamy jakąkolwiek podbudowę. Dzisiaj to jednak za wiele odcinków „budujących”. Zwłaszcza, że i tak pewne rzeczy były pokazane po macoszemu (Strong). Do tego przeskoki czasowe, który musiały być bardzo konfundujące dla widzów nie znający materiału źródłowego.
Pierścienie to serial dla bezrozumnej masy od bezrozumnych twórców….który jest i tak niezrozumiały dla kogoś kto nie zna Tolkiena xD
Ród Smoka to serial głównie dla fanów, ale z elementami dla mas i małymi głupotkami (lub większymi, to już zależy od opinii). Jednak tutaj też wypada znać książki.
Do ideału na pewno daleko, bo ideał to serial/film, który jest idealny dla tych znających materiał źródłowy, jak i dla tych co pierwszy raz mają styczność. Dlatego ja bardzo lubię, jak to serial/film mnie zachęca do sięgnięcia po książki. Takim ideałem były pierwsze sezony Gry o Tron czy Trylogia Jacksona.
Miałem napisać, że pierwszy sezon GoT to jest 10/10, ale wtedy ile trzeba by dać sezonowi drugiemu, który jest zdecydowanie najlepszym sezonem serialu. Sezon pierwszy jest u mnie na trzecim miejscu po 2gim i 3cim, Tyrion jako namiestnik to najlepszy wątek a bitwa z odcinka 9ego super, zauważcie, że tu też rzecz dzieje się w nocy a wszystko widać. Ród na razie nie dorównuje, ale i tak bardzo nie dołuje. Pamiętam, że w oryginalnym GoT też były zgrzytu typu wyprawa kolejnego rzutu Nocnej Straży do Crastera, w którym uczestniczył człowiek Boltona i to chyba było chyba coś na przełomie sezonów 3 i 4. Takie rzeczy się zdarzają, byle nie było ich za wiele.
Na Pierścienie można tylko zacytować Drzewca: „W języku elfów, entów, a także w żadnym z narzeczy ludzkich nie ma słowa odpowiednio ciężkiego, aby nazwać tę zdradę.”
Głupoty scenariuszowe oczywiście twórcom „Rodu Smoka” się zdarzają (vide jatka na turnieju), ale akurat „rambo Daemon” do nich nie należy. Każdy kto tak uważa mocno się zdziwi kiedy obejrzy sfilmowaną wdg. martinowskiego opisu sekwencję ostatniego pojedynku Daemona. To już nie będzie „rambo Daemon”, tylko Daemon superbohater wyciągnięty z Marvela. Trzeba więc widzów nieco uprzedzić na co księcia – łotrzyka stać… I to wszystko w duchu Martina. Wdg. jego opisu kiedy postarzałego księcia chciano aresztować oficer zaproponował, że wystarczy on sam i trzech jego ludzi, ale dla pewności weźmie sześciu, na co jego rozmówca odpowiedział, że to jednak Daemon i niech lepiej weźmie czterdziestu 😉
Mnie zresztą ta scena Daemonem im piratami przypominała zresztą nie żadnego „Rambo”, tylko legendarną sekwencję otwierającą „Tańczącego z Wilkami”.
Pal licho Rambo, scena może co najwyżej wydać się mało wiarygodna lub śmieszna, ale niczego nie rozwala. Co jednak powiedzieć na tę komedię omyłek z ostatniego odcinka? Albo na tę dziwną chorobę Viserysa, od której rozkłada się przez 30 lat i rozłożyć nie może, a której nikt nawet nie nazwał i większość zdaje się nie dostrzegać? A wszystkie te bzdury mają już swoich zagorzałych obrońców, nawet na tej stronie. :/
Ta choroba jest właśnie taka, bo – po raz kolejny – scenarzyści postanowili poprawić Martina. A kiedy beztalencia z kablówki próbują poprawiać klasykę to mamy taki właśnie efekt. Widocznie zwykłe nadciśnienie i postępująca miażdżyca wydały im się zbyt banalne, żeby uśmiercić króla. Musiała to być koniecznie Straszna Choroba Pożerająca Królów i Odrażająca Że Hej, której nie nazwiemy, bo nie czytaliśmy materiałów źródłowych. :/
A czy ciekawe czy nie? Cóż, siłą rzeczy w Tańcu Smoków musiało być gadanie o bękartach. Choć zgodzę się, że znacznie z tym przesadzono i położono na tę kwestię zbytni nacisk. W książce wygląda to trochę inaczej. Ja w każdym razie nie byłem zadowolony, gdy okazało się, że ze wszystkich możliwych spin-offów wybrano akurat ten. Od razu uważałem, że ta historia nie ma potencjału na zajmujący serial. Czy ja mam 10 lat, żeby jarać się samymi smokami? Ja zawsze chciałem, żeby nakręcili Rebelię Blackfyre’ów. Trudno, na razie mamy to co mamy, najgorzej nie jest. Mimo wszystko życzę Domu Smoka sukcesu, bo wtedy może wezmą się też za ciekawsze rzeczy z uniwersum.
Wiesz, ja mogę przyjąć, że kino rządzi się swoimi prawami i faktycznie zwykła śmierć dla króla mogła się wydawać zbyt banalna, więc trzeba coś tam zmienić… ale kurde niech zmiany mają sens, niech są uzasadnione w świecie serialu! Tutaj sobie wymyślili, że Viserys musi umrzeć w jakiś straszny sposób, więc w efekcie umiera od jakiegoś – ja wiem? – 3, czy 4 odcinka? Była w jednym z odcinków scena, w której król leżał w jakiejś wannie i maestrowie traktowali go chyba pijawkami (ten czarny, co teraz pełni funkcję great maestera – nie pamiętam jak oni to tłumaczą – proponował zmianę leczenia w tej scenie, a ówczesny great się nie zgodził) – król miał tam chyba jakąś szmatę na ręce (?), generalnie wyglądało to jakby ta ręka mu kamieniała. Miałam wtedy taki moment zwątpienia, czy zaraz nie okaże się, że zrobili z Viserysa chorego na szarą łuszczycę (w końcu wcześniej tracił palce), wydawało mi się to wtedy skrajnie durne. No ale nie – oni po prostu dali mu multum jakichś dziwnych objawów, zrobili go umierającym jakieś kilkanaście lat za wcześnie, ostatecznie zmienili w żywego trupa, a to wszystko w atmosferze – kogo obchodzi, że król ma jakąś straszną chorobę, po co się choćby o tym zająknąć. Teraz nawet ta szara łuszczyca brzmiałaby mniej głupio :/ czemu oni nie mogą takich zmian sensownie motywować w świecie serialu?
Że gadanie o bękartów być musiało – jasne, do tego nie mam uwag. Uwagi mam do tego, że oni mielą to samo trzeci albo czwarty odcinek. Zmienia się tylko scenografia i ewentualnie wiek postaci – przez te odcinki cały czas mamy: królową jęczącą o bękartach, księżniczkę zdziwioną, że komuś te bękarty mogą przeszkadzać, groźne niedopowiedzenia i spojrzenia, perypetie dzieci, a na końcu konfrontację w gęstej atmosferze, która prowadzi do w sumie do niczego, tzn. do niczego, czego widz już by się wcześniej nie dowiedział i nie zrozumiał. Ta podbudowa konfliktu powinna zająć maks połowę sezonu w mojej ocenie.
No a że wybrano serial o smokach – można się z tym nie zgadzać, ale myślę, że decyzja jest zrozumiała, w końcu łatwiej sprzedać latające gady, niż po prostu intrygi. Tylko obawiam się, że w przypadku sukcesu Rodu to zamiast dalszych losów Targaryenów możemy szybciej dostać ten dziwaczny spin-off o Jonie 😛 w końcu skoro smoki się sprzedały to czemu nie wilkory, giganty i lodowe zombie?
Ależ ja się w pełni z tobą zgadzam. Mówię tylko dlaczego tak to wygląda. Wszystko przez zmiany względem materiału źródłowego dokonywane przez scenarzystów. Nie ma najmniejszych szans, żeby zmiana wprowadzona przez jakiegoś piroga bez żadnego dorobku literackiego, okazała się lepszym pomysłem. Bardziej pasującym do fabuły niż to, co napisał sam twórca uniwersum, w dodatku znany z cyzelowania każdego detalu latami (co nas czasem wkurza 🙂 )
Co do spin-offów to zdaje się, że najszybciej mamy szansę zobaczyć ten o Nymerii (10 tys. okrętów czy cuś). Zdaje się, że produkcja już wstępnie się zaczęła.
W przypadku cukrzycy i miażdżycy naczyń mogą pojawić się owrzodzenia różnego rodzaju- w połączeniu z brakiem wiedzy na temat zakażeń, antyseptyki, itp. możliwe jest pojawienie się zmian takich jak u Viserysa. Według mnie mamy tu do czynienia z połączeniem cukrzycy, miażdżycy, nadciśnienia i wielokrotnych infekcji. Chorobę Viserysa da się wytłumaczyć:#
Pewnie, wszystko się da wytłumaczyć. Nawet gdyby wysłali Viserysa na księżyc. 🙂 Ale ja chcę dostać sensowny produkt, a nie głupie tłumaczenia. Martin dokładnie opisuje chorobę Viserysa, jej objawy i wygląd króla. Słowem nie wspomina o żadnym owrzodzeniu ani zmianach. Viserys miał jedną poważną ranę dłoni, w którą wdała się gorączka, ale została wyleczona przez maestera Gerardysa, który amputował mu dwa palce. Opis zdrowia Viserysa w momencie ponownego objęcia godności namiestnika przez Otto Hightowera (po śmierci lorda Layonela):
„Jego Miłość osiągnął już wiek czterdziestu trzech lat i zrobił się tęgi. Opuścił go wigor młodości i dokuczały mu podagra, bóle stawów i pleców, a także ucisk w piersi, który pojawiał się i znikał. Król był po takich epizodach zdyszany i czerwony na twarzy.”
Pisze tu coś o rozkładaniu się, braku oka i wyglądzie a la Strażnik Krypty?
Serial jest adaptacją książki – i dlatego oceniam przebieg choroby w serialu- jestem w stanie zrozumieć jej przebieg i go wytłumaczyć; I nie przeszkadza mi ta zmiana w zupełności w porównaniu z książką. W sumie nawet ją bardziej lubię niż chorobę wieńcową- jakoś bardziej mi pasuje do serialowego Viserysa.
Twoje prawo. Moje – uważać to za bzdurę, której nawet nie potrafili konsekwentnie poprowadzić.
W końcu głos rozsądku. Dlatego dla mnie DaeL stracił na wiarygodności. Gdyby nie dość niewielka klikalności strony pomyślałbym, że to płatna promocja. Natomiast te zachwyty nawet nad fatalnymi scenami po prostu irytują.
Przechodzę próbę wyjaśnienia sobie tych ostatnich słów Viserysa, nastała tutaj wielka pomyłka. Wydaje mi się że Alicent łączy dwie rzeczy. Sen o którym opowiada jej Viserys w 3 odcinku (scena przy ognisku) o męskim dziedzicu w koronie Zdobywcy, Viserys tam opowiada również o tym jak ten sen go prześladował, wini sen za to że tak naciskał na Aemme żeby rodziła kolejne dzieci, opowiada o tym że decyzja o zmianie dzidzica nie była tylko podyktowana Deamonem a tym że ta decyzja miała „wydobyć mnie z otchłani rozpaczy”, miała wszystko naprawić. Ale wtedy nie myślał że się ponownie ożeni i że spłodzi męskiego potomka. Na koniec mówi do Alicent „A jeśli się myliłem?”
Rozmowę pod koniec życia Viserysa zaczynamy od
V-„Chciałaś wiedzieć, czy wierze że to prawda?”
A-Co takiego mój królu
V-Zapomniałaś?
V- Aegon
A-Nasz syn?
V- Jego wizja
V-Pieśń lodu i ognia
V-To prawda
V-Co widział na północy
V-Książę którego obiecano
A-Nie rozumiem
V-Książę…
A-Książe Aegon?
V-By zjednoczyć królestwo przeciwko ciemności i zimnu.
V-To ty
V-Ty jesteś tą jedyną
V-Musisz to uczynić
V-Musisz
Dłuższa przerwa
A-Rozumiem, mój królu
Rzecz jasna zieloni i tak powinni koronować Aegona bo mają swoje powody (dobre czy złe to nie ma znaczenia) nie chciałem żeby ta końcówka była motywem przewodnim tej koronacji, bo wydaje się płytka, może połączenie tych dwóch scen nada jakiejś głębi temu. A trailerze Alicent mówi że król powiedział mi że to Aegon ma być królem. Rzecz jasna że się myli nawet ciężko sobie powiedzieć o którego Aegona chodzi (przestańcie nazywać dzieci Aegon) mamy tutaj 4 do wyboru Zdobywca (prawdopodobny ale mało), Aegon II (to prawdopodobnie był bohater tego smoczego snu który miał Viserys i opowiadał o nim w 3 odcinku, świadczy o tym dobry detal który mówi że Aegona koronowano koroną zdobywcy, a nie tą którą nosił Viserys), Aegon III (ciężko uznać że to o niego chodzi w wyznaniu z 8 odcinka), no i nasz GOTowy Jasiek Snow, do niego to zdecydowanie pasuje.
Alicent nie wie kilku rzeczy, przede wszystkim nie wie że król myśli że rozmawia ze swoją córką. Moim zdaniem można to sobie poukładać tak że wychodzi ci to co chcą zrobić zieloni. Alicent nad interpretuje? Pewnie tak ale kto tego nie robił? Mam wiele przykładów gdzie nadinterpretacje powaliły akcje w Westeros. Co drugi myślał że jest księciem którego obiecano. Moim zdaniem ta scena w 3 odcinku to bardzo ciekawe dopełnienie tej sceny z ostatnich sekund życia króla.
Alicent może wyinterpretować sobie z tej rozmowy cokolwiek chce. Mniejsza z tym czy naprawdę w to wierzy, czy tylko chciałaby wierzyć. Na przyszłe wydarzenia to i tak nie miałoby wpływu. Żaden czarny nie uwierzy w te nagłe wyznania króla na łożu śmierci, których poza samą Alicent nikt nie był świadkiem. A dla wszystkich zielonych to i tak bez znaczenia, bo kieruje nimi zupełnie co innego. Jednak dla samej Alicent to dar niebios. Przede wszystkim doskonałe alibi dla własnego sumienia. Już nie kradnie, wypełnia wolę króla. Akurat w momencie, gdy zaczynała się skłaniać w kierunku pogodzenia z Rhaenyrą dostaje świetny argument za wojną.
Zgadza się, nagle bez świadków król zmienił zdanie jak jeszcze godzinę wcześniej wznoszono toasty za nową królową? To tym bardziej brzmi niedorzecznie. Mnie zastanawia patrząc na serial, że księżniczka przyznaje do króla że bycie następczynią to wielkie brzemię dla niej, jednak jak tego nie chciała to po narodzeniach kolejnych synów króla mogła się zrzec? To mi się niezgrywa. Bo wychodzi że jedna już jest miła ale to król zmienił zdanie a druga nie dźwiga ciężaru ale nie odda. Zalatuje tanim filmem akcji byle przejść do smokobicia 🤣
Zobaczymy jeszcze w następnym odcinku, jak to będzie pokazane. Może to jakoś dobrze wkomponują, choć szczerze wątpię. W takich produkcjach powinna obowiązywać zasada Kwinty – żadnych własnych pomysłów! 🙂
Tak się zastanawiam czy twórcy nie postawili się po stronie „czarnych” poprzez symbolikę 🙂
Przy stole na uczcie, Rhaenyra i Daemon byli po tej zdrowej stronie twarzy.
Po tej rozpadającej się, zgniłej, pozbawionej oka, byli Hightowerowie. Przypadek?
Przy moim uznaniu dla serialu, zgadzam się z głosami krytyki w temacie choroby. Dziwne to i brakuje dobrego wyjaśnienia. Nawet to trochę na sci-fi wyglądało.
Martin wyjaśnił, że Dareona nie wycięli. Żyje sobie w Starym Mieście.
Nie przesadzasz? Z tego właśnie biorą się potem różne bzdurne zarzuty, że serial wybiela czarnych (ba, niektórzy wręcz na siłę szukają jakichkolwiek „argumentów”). Alicent siedzi po prawicy króla, bo jest królową. Taki był i jest oficjalny protokół w każdej monarchii świata (może poza tymi, które nie uważają kobiet za ludzi i w ogóle zabraniają im siadać przy stole). Oko nie ma tu nic do rzeczy. A jej ojciec koło niej, bo to jej ojciec. Koło kogo innego mógłby tu siedzieć?
Dobrze, że nie wycięli Daerona. Nie będzie przynajmniej wrażenia, że Viserys spłodził samych popaprańców.
Ale to twórcy wybrali zniszczoną stronę twarzy 🙂
Tak samo jak wybrali stronę po której siedziała Alicent przy umierającym królu. Dla swojej wygody.
W samym serialu też była kilka ekspozycji jedzenia. Często działo się to dość szybko.
Twórcy w ogóle wiele razy coś pokazują zamiast mówić. Mi się to podoba, bo to rzadkość dzisiaj.
Myślę, że za bardzo im pochlebiasz. To pirogi. Za głupi są na takie subtelności. Jeżeli tak wyszło, to przypadkiem.
Przestań wyzywać ludzi Robercie Snow, odkąd się pojawiłeś na tym forum zatruwasz je swoimi wulgaryzmami i wyzwiskami. Widać, że twórcy serialu są oczytani w uniwersum GRRM, a twoje wyzwiska tego nie zmienią.
DaeL jeszcze nie cofnął mi członkostwa w klubie, kolego lub koleżanko o jakże wiele mówiącym nicku „ktoś”. 😛
Aha. A „piróg” to nie wulgaryzm. Kiedyś, dawno temu, pan Sapkowski tak określił domorosłych literatów-grafomanów próbujących za wszelką cenę przebić się ze swoimi wypocinami.
Myślę, że jednak przez obecność Martina część rzeczy nie była z przypadku. Ciężko mu we wszystko wierzyć, ale mógł faktycznie mieć sporo do gadania przy serialu.
Być może przy paru rzeczach miał swój udział. Ale w tym konkretnym przypadku wątpię. Przede wszystkim u Martina Viserys nie wyglądał jak ten koleś
https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcR82oJa0anCETDBOj0c8KnHP2dIpWh9HZLEY9OEYXM5QBH5mwPe
Viserys miał swój konkretny wygląd i swoje choroby, a trudno z książki wyciągnąć wniosek, żeby Martin chciał to kiedykolwiek zmienić.
Mam wrażenie, że każdą zmianę względem książek traktujesz niczym zbrodnię. Serialowy Viserys jest lepszy od książkowego i to nawet nie moja opinia, a samego Martina. Możesz o tym przeczytać na jego notablogu: https://georgerrmartin.com/notablog/2022/10/11/random-musings/
Viserys serialowy nie jest lepszy, tylko po prostu zyskał osobowość. W książce jest tylko pozycją w kronice, która odzywa się może ze dwa razy. Powiedz która ze zmian w serialowym Viserysie jest lepsza od wersji książkowej to pogadamy. Może ta jego choroba? Albo te bzdury o Aegonie?
Poza tym, nie traktuję poważnie tego co mówią pisarze o swoich ekranizacjach od czasu, gdy Sapkowski wychwalał pod niebiosa netflixowego Wiedźmina, twierdząc iż twórcy serialu wznieśli się na wyżyny ekranizacyjnej doskonałości, a to co widzieliśmy na ekranie było dokładnie tym co napisał i co chciał przekazać w książkach. 🙂
Nie traktuję każdej zmiany jako zbrodni, a tylko te na gorsze. Pokaż mi choć jeden pomysł autorów Gry o Tron lub Domu Smoka, który byłby lepszy od książkowego, a ponownie przemyślę swoje stanowisko. Ale gwarantuję, że nie znajdziesz niczego takiego. Nie mówię, parę własnych pomysłów mieli niezłych, ale tylko tam gdzie nie kolidowało to z fabułą książkową. Tam gdzie zamienili coś z książki na własne, zawsze wyszła kupa.
No właśnie, zyskał osobowość. To już jest dobry powód, by uznać go za lepszego.
„Powiedz która ze zmian w serialowym Viserysie jest lepsza od wersji książkowej to pogadamy. Może ta jego choroba?”
A dlaczego nie? Dodało mu to tragizmu. Nie ruszył cię wizerunek króla w jego ostatnim odcinku? Może odrobinę za długo umierał, ale nie uważam, by to była zmiana na gorsze. Skutek jego śmierci jest taki sam: taniec smoków.
Sapkowski a Martin to jednak różne osoby. Ten pierwszy chwalił bardziej Cavilla niż sam serial, który rzeczywiście się postarał, ale Netflix mu po prostu dobrze zapłacił. O CD Projekt RED nigdy nic dobrego nie powiedział, bo miał żal, że sprzedał prawa za półdarmo. Martin posprzeczał się z dedekami przy piątym sezonie, gdy zaczęli ciąć jego wątki i od tego czasu mówił o serialu neutralnie, albo wcale.
Martin napisał Considine’owi, że jego Viserys jest lepszy niż ten, którego on sam opisał. To zdecydowanie wykracza poza kurtuazyjne chwalnie serialu bo kasa. No i taka jest prawda, serialowy Viserys jest lepszy. Sama choroba jest trochę chaotyczna, ale to ile ta postać dostała głębi i charakteru jest cudowne.
@Bez nazwy @Nadia
To taki sam powód, jakby Jagiełłę z filmu „Krzyżacy” uznać za lepszego niż ten z kroniki Długosza. Albo Piłsudskiego z niedawnego serialu jedynki uznać za lepszego niż ten z pomnika przy Belwederze. Przecież ten tylko stoi i milczy, prawda? Porównujecie nieporównywalne. :/
Aha, choroba dodała mu tragizmu, no tak. Słyszysz Aiina?
Ech, wierzcie sobie w co chcecie. Widzę, że znowu zaczyna powtarzać się sytuacja z GoT. Wtedy też zachwycano się każdą bzdurą i racjonalizowano sobie każdą głupią wpadkę scenarzystów półamatorów. „Martin pochwalił! Napisał że świetne! Mają wskazówki od Martina!” Tak, wtedy chwalił. A teraz milczy i chciałby zapomnieć, że taki serial istnieje. Albo przebąkuje coś o „toksycznym fandomie”. Chcecie za parę lat być znowu toksycznym fandomem?
Eh, i na cholerę wyjeżdżasz z GOT i toksycznym fandomem? Chcesz wymienić opinie, podyskutować, zrozumieć punkt widzenia dyskutanta czy po prostu okopać się w swojej twierdzy, stwierdzić, że wszyscy wokół są głupi i się nie znają? Bo takie wstawki wskazują na to drugie, a to jest dla mnie bez sensu. Jakbym chciała się pokłócić i po napawać jak „zaorałam” przeciwnika poszłabym na jakieś onet, a nie pisała tu.
Co tu jest nieporównywalne? To ta sama postać, tylko poddana adaptacji, a ty wyjeżdżasz z jakimiś absurdalnymi analogiami do pomnika xD. To zupełnie inny nośnik kultury i pełni inną rolę. Potwierdzasz moją tezę: każda zmiana jest zła, bo tak i nawet nie potrafisz tego uzasadnić, tylko zmieniasz temat na fandom.
@Nadia, Robert Snow za często przestaje kulturalnie dyskutować i to przeszkadza. Ma czasem ciekawe argumenty, nie powiem, ale zbyt często wyzywa ludzi – np. dyskutujących tu „od toksycznego fandomu”, twórców HOTD od „głupich”, podobnie jak niektóre postacie literackie od GRRM x DD.
@Robert, trochę więcej kultury i tyle. Każdy ma prawo do własnego zdania. A jeżeli jesteś takim „purystą” Martinowskim, to dlaczego nie bijesz się o grubą Rhaenyrę. Wg opisu GRRM po trzech porodach stała się mocno tęga w pasie x D.
Nie umiecie do cholery czytać ze zrozumieniem? To nie ja nazywam was „toksycznym fandomem”, tylko Martin nazywa tak krytykujących Grę o Tron (serial). Nie czytaliście jego ostatnich wywiadów przed premierą Domu Smoka?
Inny nośnik kultury? Czyli rozumiesz jednak różnicę między nośnikami. Np. powieścią a kroniką? To z jakiej paki porównujesz książkowego Viserysa, który jest tylko wpisem w kronice, do serialowego, który jest żywą postacią? Wiadomo przecież, że ten drugi zawsze będzie ciekawszy. Nie znaczy to jednak, że ma się nam podobać każda bzdura, którą mu przykleją.
Gdyby zrobili ją mocno tęgą w pasie to też bym nic nie gadał. To są detale. Catelyn z serialu GoT też daleko było do piękności, jaką opisywano ją w książce, a nie protestowałem. Księżniczka Rhaenys jest srebrnowłosa, zamiast czarnowłosa jak w książce, a Velaryonowie czarni. I nie protestuję, bo poza tym detalem nie różnią się od swoich książkowych odpowiedników. Jednak gdy jakiś wymysł scenarzystów przewraca fabułę do góry nogami, to nie mogę nie protestować.
@Robert, zamiast przyznać się do błędu i np. przeprosić współrozmówców, brniesz w zaparte. Napisałeś w intencji obraźliwej: „Chcecie za parę lat być znowu toksycznym fandomem?” Sugerując, że tacy właśnie będą ci, co mają odmienne zadanie niż Twoje na temat zmian w adaptacji „Rodu Smoka”;) Nie przekonały Cię nawet argumenty Nadii, że sam GRRM pochwalił zmianę adaptacyjną w postaci króla Viserysa. Nigdy nie chwalił np. zmian w postaci Sansy od 5-tego sezonu, więc nie ma żadnego sensu porównywać tu HOTD do kiepskiej roboty D&D (sezony 5-8). Tak się nie prowadzi dyskusji, z obrażaniem rozmówców. Według mnie w całym HOTD nie ma na razie żadnego „przewracania fabuły do góry nogami”. Viserys został rozpisany w serialu jako postać tragiczna (bardziej tragiczna niż książkowa) – w zasadzie to wokół niego w serialu został zbudowany cały konflikt rodzinno-rodowy i wojna, która zaraz nadejdzie. Wielkie brawa dla aktora. A schorowani królowie zdarzali się w średniowieczu, np. słynny trędowaty król Baldwin IV czy schorowany w ostatnich latach życia Henryk VIII (zmarł w podobnym wieku jak Viserys, otyły, z wieloma otwartymi od lat ranami). Takie jest moje zdanie na temat serialowej postaci Viserysa, a także wielu widzów na świecie (czytam też zagraniczne fora dla „czytaczy” Martina).
Nie no, to już zakrawa na bezczelność. Ludzie, jak można zrozumieć ten fragment posta:
„Tak, wtedy chwalił. A teraz milczy i chciałby zapomnieć, że taki serial istnieje. Albo przebąkuje coś o “toksycznym fandomie”. Chcecie za parę lat być znowu toksycznym fandomem?”
w taki sposób, że JA nazywam rozmówców toksycznym fandomem?! Iluvatar, to chyba ty pisałeś o tym wywiadzie Martina? Masz jeszcze gdzieś link, bo mi już ręce opadają i naprawdę zaraz pojadę czymś ciężkim. :/
Jasne Robert, wszyscy sie boja, ze pojedziesz czymś ciężkim. Pa pa i weź kanapki na drogę x D Już jasniej się nie da wyjaśnić, że nie potrafisz dyskutować na argumenty, jak ktos ma odmienne zdanie, bo łatwo przechodzisz do obrażania współrozmowcy . Niepotrzebnie tworzysz toksyczną atmosferę. Zamiast być wdzięcznym twórcom HOTD za ożywienie świata Martina wyzywasz ich od „głupków”. Kiepsko to sie czyta. I na to zwracam uwagę.
„To z jakiej paki porównujesz książkowego Viserysa, który jest tylko wpisem w kronice, do serialowego, który jest żywą postacią?”
Wspomniany przez ciebie Piłsudski z serialu i jego pomnik mają to samo źródło, czyli postać historyczną, ale funkcjonują niezależnie od siebie. Viserys, jak i wszystkie inne postacie w serialu, są zaczerpnięte z książek. Mam nadzieję, że spostrzegłeś różnicę, bo nie mam ochoty tłumaczyć, dlaczego te postacie są ze sobą porównywane przez wszystkich, łącznie z autorem. Ja sobie odpuszczam, bo mam wrażenie, że trollujesz.
„Jednak gdy jakiś wymysł scenarzystów przewraca fabułę do góry nogami, to nie mogę nie protestować.”
Choroba Viserysa ją przewraca? Co zmieniła, poza przyczyną jego zgonu? Efekt jest ten sam, nawet jakby umarł, spadając na miecz przy Żelaznym Tronie – wojna o władzę.
Dobra, tracę tu czas.
*przegrywam dyskusje
Przegrywam dyskusję, bo nie mam zamiaru tracić czasu na przepychanki z gimbazą, która nie potrafi przeczytać ze zrozumieniem trzech zdań? LoL 🙂 Zejdźcie na ziemię.
Mały komunikat, który oszczędzi nam wszystkim czasu i fatygi:
Ponieważ od premiery nowego serialu zaroiło się tu nagle od różnych ktosiów i tebobów, od tej pory będę rozmawiał wyłącznie ze stałymi czytelnikami tej strony, którzy udzielali się tu już wcześniej. Reszta niech nawet nie próbuje odpisywać na moje posty, bo żadnej odpowiedzi się nie doczeka. Albo niech odpisują jak nie szkoda im czasu, mam to gdzieś.
A Robert, jak traci merytoryczny grunt pod nogami, jedyne co potrafi, to obrażać ludzi. Czego dał właśnie po raz kolejny przykład („gimbaza”, „mam to gdzieś”, ” czytają bez zrozumienia”) xD D To nieco toksyczne i chyba męczące – takie non stop przezywanie osób o odmiennym zdaniu xD W końcu jedyne o co mi chodziło, to zwrócenie uwagi na to, że dobrze by było kulturalne artykułować myśli, bez obrażania twórców serialu czy rozmówców. (Acha – no i serialowy Viserys jest świetną postacią).
wyjatkowo masz racje, rozmowa z toba to strata czasu
sugeruje innym uzytkownikom ignorowac tego bufona, bo nic do niego nie dociera
Nie mogę się doczekać by dołączyć do tak wspaniałej dyskusji 🙂
Więc dam tylko wspomnianego linka.
https://www.serialowa.pl/338739/rod-smoka-wladca-pierscieni-george-r-r-martin-fandom-krytyka/
To ten sam Martin, który kiedyś mówił o potrzebie bycia wiernym książkom.
@Iluvatar
Bez obaw, nie zamierzam cię wciągać w tę głupią dyskusję. Chodziło mi tylko o linka. Dzięki.
Nie zamierzam tworzyć tu żadnego stronnictwa, każdemu może się podobać co chce. Możecie słuchać z rozdziawioną buzią każdej bzdury, które za ciężkie pieniądze i możliwość ekranizacji plotą pisarze. Możecie na kolanach dziękować HBO, że zrobiła wam tę łaskę i zechciała na was zarobić paręset milionów. Możecie w ślad za Martinem zachwycać się 8 sezonem i Daenerys przemawiającą na wiecu nazistów w Norymberdze. Naiwność i brak gustu to nie grzech. Ale nie wciskajcie mi do cholery, że napisałem coś czego nie napisałem. Że w tym krótkim tekście JA nazywam was toksycznym fandomem:
„Widzę, że znowu zaczyna powtarzać się sytuacja z GoT. Wtedy też zachwycano się każdą bzdurą i racjonalizowano sobie każdą głupią wpadkę scenarzystów półamatorów. “Martin pochwalił! Napisał że świetne! Mają wskazówki od Martina!” Tak, wtedy chwalił. A teraz milczy i chciałby zapomnieć, że taki serial istnieje. Albo przebąkuje coś o “toksycznym fandomie”. Chcecie za parę lat być znowu toksycznym fandomem?”
Ja! Nie tylko nazywam, ale idę w zaparte! :/ Sorry, ale ktoś kto nie potrafi przeczytać dwóch zdań ze zrozumieniem jest po prostu kretynem. I tak, tym razem chciałem kogoś obrazić. Nie kogokolwiek indywidualnie, ale wszystkich kretynów tego świata. Jeżeli chcecie się zaliczać do tej grupy, to was także. Jednak wcale nie musi tak być. Wystarczy przyznać się do błędu i powiedzieć: „Sorry, Snow. Nie doczytaliśmy, nie chcieliśmy zrozumieć, wyciągnęliśmy mylne wnioski, bardzo chcieliśmy dokopać Robertowi Snow, bo wydawało nam się to takie cool”. Wtedy chętnie zapomnę o tym nieprzyjemnym incydencie. Podejrzewam jednak, że prędzej z nieba spadną ryby niż ktoś tu się przyzna do błędu. Ale mimo wszystko przeczytajcie sobie ten wywiad Martina. To pouczające. Określenie „toksyczny fandom” powtarza się tam wiele razy. Jeżeli nie podobał wam się 8 sezon i to, co HBO zrobiło ze światem PLiO i jego postaciami, to właśnie w oczach Martina jesteście toksycznym fandomem. Chcecie, żeby po zakończeniu Domu Smoka znowu was tak nazywano? Nie? To już teraz nie przymykajcie oczu na bzdury, które HBO wciska do scenariusza, bo będzie tego tylko coraz więcej.
Kretyńskie jest wyzywanie ludzi od kretynów Robercie, jest to niezły obciach. Nawet tego bełkotu nie warto czytać, bo twoje wymysły, że jak ktos się nie zgadza z twoim zdaniem (często popartym wyzwiskami wobec twórców serialu), to na pewno ma kiepski gust, czy nie chce się narazić GRRM. Swoje toksyczne treści sącz gdzie indziej. Ach, i jak zwykle miałeś nie odpisywać, ale zamiast tego wysłałeś kolejną niekulturalną wiązkę inwektyw. Zapewne zaraz znowu (po)puścisz kolejne wyzwiska x D
Dajcie już spokój to tylko serial 😀
Z mojej strony już będzie spokój. 🙂
O serialu warto dyskutować kulturalnie. Wtedy jest zabawa, jak są różne opinie i można je porównać, a nie jak po raz setny czyta się tekst typu „twórcy serialu są głupi”, jak zrobili jakąś symboliczną scenę to tylko przez pomyłkę ;). Od tej mojej uwagi się zaczęło (przynajmniej część mojego wątku tej niby „rozmowy”), ale Robert jak zwykle idzie w zaparte i nie widzi problemu w wyzywaniu ludzi.
Forum fsgk jest fajnym miejscem do wymiany spostrzeżeń, własnych interpretacji i pomysłów o OiK, Martinie, etc.; nie ma potrzeby nikogo pośpiesznie obrażać i pośpiesznie obrażać się na innych. Miejsca jest dużo dla wszystkich odnoszących się do tematu.
No i właśnie to próbowałem robić. Przekazać swoje spostrzeżenia i wnioski. Kogo jak kogo, ale akurat mnie nie trzeba agitować za Viserysem. Od początku i wiele razy pisałem tutaj, że to świetny król, podczas gdy inni nazywali go słabym, głupim i starą pierdołą. Nie podobało mi się tylko to w jaki sposób przedstawili jego chorobę oraz ta ostatnia akcja z pomyłką. Mam prawo do takiego poglądu. To oni nie mogą znieść innego zdania niż swoje, a w dodatku nie polemizują z poglądami, tylko atakują rozmówcę personalnie. Zacytowałem im co tak naprawdę Martin myśli o wszelkiej krytyce, to wydumali sobie, że to ja im wymyślam od toksycznego fandomu. Bez obaw, nawet jeżeli się z kimś nie zgadzam, to nie obrażam nikogo, kto potrafi rozmawiać o serialu, a nie o mnie. Nikogo, kto walczy na poglądy, a nie stara się mnie uświadomić, jaki to wredny jestem. Powiedz, obrażałem cię tutaj?
W żadnym miejscu nie poczułem się obrażany; niektóre wydarzenia w OiK interpretujemy na swój sposób i tyle, sporo się też dowiedziałem z twoich komentarzy. Ale rozumiem i przyjmuję że każdy ma swoją wrażliwość (i to też jest OK).
Mnie przerysowana w serialu choroba Viserysa mniej przeszkadzała niż pomysł z ucieczką Laenora i omyłką na łożu śmierci (zobaczymy jak to się rozwinie ale dobrze nie wróży).
Z kolei w OiK nie bardzo podobał mi się pomysł z nie-Targaryeńskimi smoczymi jeźdzcami (Ulf, Młot i Nettles), było to przewrotne ale niszczy wyjątkowość rodu Targaryenów i ich wyłączność do posiadania i ujeżdżania smoków.
A mnie to akurat pasowało. Wiadomo jest, że przed Zagładą nie tylko Targaryenowie byli smoczymi jeźdźcami, więc liczy się raczej ogólnie krew Valyrii, a nie wyłącznie krew Targaryenów. Z czasem umiejętność ta pozostała tylko przy Targaryenach, bo nikt inny nie posiadał już smoków, nie miała więc jak się ujawnić.
Pisałem o tym wcześniej, ale powtórzę, bo to zabawne. Pod serialem traktującym o okropnych skutkach podziałów, społeczność oczywiście, że się podzieliła:)
Mamy stronnictwo Roberta i stronnictwo (jeszcze nie wymyśliłem nazwy)
Ludzie się dziwią, czemu ludzie kłócą się o tron Westeros, a sami kłócą się o serial
Tu nie chodzi o odmienne opinie o serialu, tu chodzi o sposób ich zaprezentowania. Robert nie umie rozmawiać nie obrażając ludzi mających inne opinie niż on i to jest smutne.
@Nadia, zgadzam się, stąd moja reakcja – po to, żeby trochę zwrócić uwagę na styl dyskusji. Jest to bardzo sympatyczny fandom dzięki robocie DeaLa i Blue Tigera. Dużo rozmów od lat jest ciekawych, i nawet jak nic nie dopisuję, to chętnie od czasu do czasu czytam (ech, gdzie są nowe „szalone teorie”?) 🙂 Dlatego mój mały apel: bądźmy dla siebie uprzejmi i kulturalni. Wtedy jest zabawa, można się „kłócić” na argumenty, bez inwektyw, naprawdę jest to możliwe xD
Świetnie trafiłeś. Tam bili się o władzę i też później o życie, już za dzieciaka krew z nienawiści rozlewali, tu krwi brak bo dyskusja jest w sieci, na żywo w sali tronowej Deamonow i Aemondow było by pełno i strugi krwi 🤣 a przecież poprzez te zmiany czy powiedzmy własne interpretację twórców mamy o czym dyskutować.
Mówiłem, że prędzej z nieba spadną ryby niż którekolwiek z was przyzna się do błędu. Nawet słowem nie wspomnieliście już o tym od czego sprzeczka się zaczęła. Czyli o waszych wydumanych pretensjach, jakoby obrażam was nazywając „toksycznym fandomem”. Zamiast tego przypisujecie mi już wszystko co tylko wpadnie wam do głowy. Zapomnieliście już co pisaliście? Przypomnę:
„Eh, i na cholerę wyjeżdżasz z GOT i toksycznym fandomem? Chcesz wymienić opinie, podyskutować, zrozumieć punkt widzenia dyskutanta czy po prostu okopać się w swojej twierdzy, stwierdzić, że wszyscy wokół są głupi i się nie znają?”
„Ma czasem ciekawe argumenty, nie powiem, ale zbyt często wyzywa ludzi – np. dyskutujących tu “od toksycznego fandomu””
„Robert, zamiast przyznać się do błędu i np. przeprosić współrozmówców, brniesz w zaparte. Napisałeś w intencji obraźliwej: “Chcecie za parę lat być znowu toksycznym fandomem?” Sugerując, że tacy właśnie będą ci, co mają odmienne zadanie niż Twoje na temat zmian w adaptacji “Rodu Smoka”;)”
I tylko o to mi chodziło. Poglądy miejcie sobie jakie chcecie, ale nie przekręcajcie moich postów. No więc jak jest? Nazywałem was toksycznym fandomem czy nie?
Twoja intencja była obraźliwa (jak już wielu zauważyło powyżej) – jak ktoś ma inne zdanie niż Ty to tym razem (wg Ciebie) trzęsie sie przed Martinem, żeby go nie nazwał „toksycznym fandomem” za ileś lat, a nie dlatego, że ma racjonalne argumenty i własne zdanie 😉 TO jest meritum tej dyskusji: twoja skłonośc do obrażania innych. U mnie się zaczęła ta dziwaczna dyskusja od spostrzeżenia, że ZNOWU wyzywasz twórców serialu od głupich, a świetną scenę symboliczną (Zieloni patrzą na trupa, Czarni na zdrową połowę twarzy króla) wg Ciebie zrobili oni jedynie przez pomyłkę. Po prostu się wyluzuj, i przestań obrażać osoby o innym zdaniu czy twórców serialu, ich też można krytykować bez inwektyw. Dialogi też są zazwyczaj na wysokim poziomie, ciekawa jest też angielszczyzna – bardziej wyrafinowana, mniej potoczna niż w GoT. No i na koniec, żeby już uciąć ten wątek: uważam serialową postać Viserysa za świetną i tragiczną (ulepszoną wersję postaci książkowej), i uprzejmie wyjasniam, ze mojej opinii nie napędza strach przed tym, co powie kiedyś Martin, jak to Kolega insynuował – zapewne po to, by umniejszyć inną opinię niż własna 😉 xD.
Przecież ja też nie napisałam, że nazwałeś nas toksycznym fandomem. Jak już się chcesz czepiać słówek to bądź precyzyjny.
Dobra, nieważne. Każdy widzi, że nie ma sensu tego ciągnąć. Niech będzie tak jak napisałem wczoraj. Nie mam życzenia więcej rozmawiać z nowymi użytkownikami i proszę to uszanować. Nie pisać do mnie i nie odpowiadać na moje posty. Z góry dziękuję.
Jestem tu dłużej niż Ty, ale spoko, też nie mam ochoty na konwersacje i dysputy w tym tonie.
Wiem, że jesteś. Nie wiem czy dłużej ode mnie, ale wystarczająco długo. I nie miałem akurat ciebie na myśli. Ale rób jak uważasz.
Ciekawe co się jeszcze wydarzy jak wpadnie omówienie bo liczę że pojawi się przed nowym odcinkiem.
Zostało niewiele czasu. Ciekawi o jakiej szalonej teorii wspominał ostatnio Dael. Może z jej powodu tak późno wchodzą omówienia?
Domyślam się chyba w jakim kierunku może iść ta szalona teoria. Ale poczekam na DaeLa. 🙂
A zresztą co mi tam. Zabawię się w proroka. 🙂 Z grubsza może to wyglądać tak: Chodzi pewnie o wizję Aegona Zdobywcy i ostatnie słowa króla Viserysa. Rhaenyrze zapewne nie uda się przekazać nikomu prawdziwej wersji tej przepowiedni (nie chcę spoilerować dlaczego, ale ci, którzy czytali OiM wiedzą). Pozostanie jedynie wypaczona wersja Alicent, którą królowa pewnie każe zapisać maesterom lub zrobi to sama. W przyszłości odnajdzie te zapiski książę Rhaegar i wyciągnie z nich wniosek, że nadchodzi zagłada, a powstrzymać ją może tylko książę o imieniu Aegon, zrodzony z połączenia ognia i lodu. Brzmi znajomo? 😉
Nie wiem czy to akurat nadaje się na szaloną teorię. Brzmi zbyt prosto niczym to, by tworzyć szaloną teorię dla „Władca Pierścieni”, że Halbrand okaże się Sauronem, gdy było to wręcz pewne dla każdego uważnego widza w 3 odcinku.
Odniosłam wrażenie, że chodziło o fakt iż Laeonor żyje i wiążące się z tym konsekwencje w przyszłości. W serialu Corlys twierdzi, że wcześniej Velaryonowie nie wchodzili w związki z Targaryenami więc teoretycznie jego bękarci synowie – Addam i Alyn – nie będą mogli być smoczymi jeźdźcami…więc możliwe, że Laenor jeszcze wróci do serialu polatać na Morskim Dymie.
.
.
.
Chyba, że okaże się, że bracia z Hull to jego synowie a nie Corlysa 😜
W OiK Targowie wchodzili w związki z Velaryonami, chyba było nawet napisane że sam Corlys mógł być smoczym jeźdzcem gdyby wcześnie dostał smoka. Ja bardziej skłaniam się wierzyć że Addam i Alyn byli synami Corlysa niż Laenora. Bracia AA mieliby w sobie odrobinę krwi Targaryenów co mogło tłumaczyć że smoki ich zaakceptowały, ale jak było z Ulfem Pijakiem, Młotem i Nettles? Pomysł z 3 ostatnimi postaciami jako smoczymi jeźdźcami nie do końca mi pasuje ale prawdopodobnie też powinni być bękartami Targów (niemniej chyba bardziej 'godni’ i prawdopodobnie z większą domieszką krwi Targów od nich zostali odrzuceni przez smoki (zjedzeni lub spaleni).
Przy Nettles był opis że oswoiła Owcokrada podrzucając mu przez jakiś czas co lubił najbardziej, tak jakby krew Targaryenów nie była potrzebna do zapanowania nad smokiem, a to trochę jakby niszczy ich wyjątkowość.
W OIK było napisane, że na Smoczej Skale roiło się od bękartów i ich potomków, okoliczni wieśniacy chętnie wchodzili w relacje z ładnymi książątkami.
No tak, zgadza się, że w OiK między Velaryonami a Targaryenami małżeństwa były zawierane już wcześniej ale ja mówię o tym jak to było w serialu 😉
Jeśli chodzi o Ulfa, Młota i Nettles to nie musieli być bezpośrednio dziećmi jednych albo drugich lecz mogli wywodzić się od bękartów. Chociaż gdzieś spotkałam się z teorią, że Nettles mogła być córką Daemona. Owcokrad był dzikim smokiem więc jego oswojenie graniczyło z cudem a mimo to udało jej się
Wygląda na to że cała trójka chyba ani nie miała w żyłach za dużo krwi Targów (co innego jeśli Nettles była córką Daemona) ani nie wyróżniała się innymi cehcami jak charyzma (zwłaszcza Ulf Pijak), i to wygląda trochę tak że niewiele było potrzeba aby zostać smoczym jeźdzcem – głównie potrzebne szczęście przed zjedzeniem lub spaleniem (choć z drugiej strony wielu innym bękartom się nie udało).
Moim zdaniem liczy się posiadana valyriańska krew (lub przynajmniej jakaś jej domieszka). Wiadomo, że przed Zagładą w Valyrii było mnóstwo smoczych lordów, Targaryenowie nie byli żadnym wyjątkiem. Sporo takiej krwi musiało przetrwać. A to, że dziś np. Velaryonowie nie latają na smokach wynika tylko z tego, że nikt poza Targaryenami nie posiada już smoków. Gdzie się Corlys miał nauczyć? Wystąpić z podaniem do króla o przyznanie smoka?
Dzięki Bluetigerowi za omówienie. Mimo braku DaeLa powiedział chyba wszystko co należało.
Cóż, powtórzę się, ale z tego omówienia można wyciągnąć tylko jeden wniosek. Wszystkie problemy, niejasności i ewentualne kłopoty pojawiają się zawsze tam, gdzie ekipa HBO próbuje zastąpić Martina swoją własną „twórczością”. Ech. :/
Siedmiu, niech mi ktoś pomoże, bo nie wytrzymię.
„ciężarna, po raz pierwszy “na legalu” -> taka bzdura na samym początku tekstu eliminuje go pod jakimkolwiek względem. Raz że odcinek pokazuje kilka minut później, że Rhaenyra nie jest w pierwszej ciąży z Daemonem (Aegon i Viserys nie wzięli się znikąd), dwa że jeśli autor wykorzystuje OiK do analizy, to powinien dobrze wiedzieć, że w tym momencie Rhaenyra ma dwóch synów z wujem.
Co racja to racja. Też to zauważyłem, tylko przez tę gównoburzę w komentarzach zapomniałem zwrócić chłopakom uwagę. Ta ciąża to wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi z Visenyą.
Przecież chodzi o to, że jest pierwszy raz ciężarna „legalnie” na ekranie.
Czepialstwo level hard, a to tylko luźne i żartobliwe streszczenie…🤦♂️
„Ale gdyby Otto jako głos króla wydał taki wyrok, to należałoby natychmiast aresztować Rhaenyrę za zdradę stanu” – Ale właściwie dlaczego? Królowa nie może tak jak król płodzić bękartów?
Może. To bzdura. Zdrada stanu jest wtedy, gdy królewska małżonka puści się z innym facetem. Król lub następca tronu może wszystko, niezależnie od płci.
W rozdziale „Dziedzice smoka” w „Ogniu i krwi” jest jednak fragment, który sugeruje, że w Siedmiu Królestwach to mogłoby być uznane za zdradę stanu:
[spoiler] „Król Viserys próbował potem skłonić ich [Aemonda z Jacaerysem, Lucerysem i Joffreyem – BT] do zawarcia pokoju. Kazał każdemu z chłopców uroczyście przeprosić rywali, ale te formalności nie uspokoiły ich żądnych zemsty matek. Królowa Alicent zażądała, by Lucerysowi wyłupić jedno oko, w zamian za to, którego pozbawił księcia Aemonda. Rhaenyra nie chciała o tym słyszeć, nalegała za to, by Aemonda poddać „ostremu” przesłuchaniu, żeby wyciągnąć od niego, od kogo usłyszał, jak jej synów zwano Strongami. Rzecz jasna, nazwać ich tym nazwiskiem równało się oznajmieniu, że są bękartami i nie mają prawa do sukcesji… a sama Rhaenyra jest winna zdrady stanu.” [/spoiler]
Znam ten fragment. Niestety nie wiem jak on brzmi w oryginale. Jeżeli tak samo, to myślę, że Martin po prostu sam się zapędził.
W oryginale też jest mowa o zdradzie stanu:
[spoiler] Afterward, King Viserys tried to make a peace, requiring each of the boys to tender an apology to his rivals on the other side, but these courtesies did not appease their vengeful mothers. Queen Alicent demanded that one of Lucerys Velaryon’s eyes should be put out, for the eye he had cost Aemond. Princess Rhaenyra would have none of that, but insisted that Prince Aemond should be questioned „sharply” until he revealed where he had heard her sons called „Strongs.” To so name them was tantamount to saying they were bastards, with no rights of succession… and that she herself was guilty of high treason.” [/spoiler]
No to się dziadek zapędził. Zdrada stanu wobec kogo? To król i następca są „stanem”, więc zdrada samego siebie? Fakt, że kobiety – wyznaczonego następcy, jeszcze nie mieliśmy. Ale potencjalnie każda królewska córka może być następcą. A królewskie córki w Westeros miewały już bękarty i nie bywały z tego powodu ścigane przez prawo.
Oj nie umieją kończyć odcinków w tym serialu. Znów głupota na koniec psuje odbiór naprawdę bardzo dobrego odcinka 9.
Szkoda tylko, że idą w narrację „Nie ma dowodów, że Alicent wiedziała o Tańcu Smoków” wszystko działo się poza jej wiedzą, a ona cały czas dążyła do pokoju.
Oj nie „potrafią w końcówki”. Ten smok robił wielkie „WOW” ale po chwili czlowiek mysli, ze to jedna z kolejnych głupotek. Księżniczka się teleportowała i ubrała zbroje szybciej niż lud klaszcze. Miała okazje ich spalić… Ale jak smok wyszedł spod kamiennej posadzki? A no tak że podłożył ładunki wybuchowe. A taki byl dobry ten odcinek. (Nie) Amerykański:D
Aaaaaaaa i mamy kolejny raz pokazaną relacje matki z synem. Dael wspominał, że nie mamy w serialu pokazanej ich więzi i budowy relacji. Mamy calkiem sporo scen gdzie Aemon okazuje jakies tam emocje a Alicent go: bije/obraża/wyśmiewa.
*wybrać dowolne
Księżniczka zabiła niewyobrażalną liczbę ludzi przede wszystkim, tysiące, tak by wynikało z tej sceny, tak po prostu masowe morderstwo na prostaczkach.
Produkcja potwierdziła, że Dyana nie została otruta.
Oglądałem filmik zza kulis; i był tam krótki fragment dotyczący hobby Daemona, czyli smoków. I było zbliżenie na to gniazdo, z którego książę wyciągnął jaja. I miały one kolory: czarno-czerwony, zielony i złoty. Mam przeczucie, że w świecie serialu to Syrax (a nie Dreamfyre) będzie tą smoczycą, od której pochodzą jaja podarowane ~170 lat później Dany na jej weselu z khalem. Zresztą z punktu widzenia serialu ma to jakiś sens. Syrax to smoczyca głównej bohaterki serialu, widz miał czas na poznanie tego gada. Nieprzypadkowa jest też, jak sądzę, liczba jaj, o której Daemon mówi z ogromną ekscytacją i wręcz niedowierzaniem. Co prawda kłóci się to z materiałem z OiK, gdzie to Dreamfyre jest prawdopodobnie matką Drogona, Rhaegala i Viseriona ale dla widza, nie zaznajomionego z książką, Dreamfyre to smok jeden z wielu. Bardziej eksponowana jest Syrax. A dodatkowo, będzie to jakaś nić łącząca postać Rhaenyry z Dany.
Tez o tym myslalam
Ja myślałem o tym, że z Dany zrobiono Rhaenyrę w 8 sezonie. Oczywiście w durny sposób. Ale może o to im chodziło.
I tym razem pokażą to o wiele lepiej i bardziej wiarygodnie.
W jaki sposób Dany z 8 sezonu ma przypominać Rhaenyrę?
Chodzi o wybuch szału i rzeź 🙂 Wykonanie żenujące oczywiście.
Dla mnie ten odcinek był dość przygnębiający i smutny zwłaszcza ze względu na Viserysa, żal było patrzeć na tak schorowanego i słabego króla, ale jednak o wewnętrznej sile która sprawiła że wszedł do sali tronowej i dotarł aż do tronu. W ogóle scena przejścia Viserysa przez całą sale tronową aż do tronu była bardzo mocna, na mnie osobiście dość mocno podziałała, najbardziej podobało mi się w tej scenie jak Deamon podszedł do Viserysa, podniósł mu koronę i pomógł dojść do tronu, brakowało mi jedynie tutaj jakiejś krótkiej wymiany zdań między braćmi np. kiedy Deamon zakładając Viserysowi na głowę koronę mógł powiedzieć „królu”, a Viserys na to „dziękuje bracie”, pokazało by to wtedy wzajemny szacunek i scena by była jeszcze lepsza. Brakowało mi też tego że Viserys przez cały odcinek nie odniósł się do tego że Deamon i Rhaenyra wzięli ślub, wystarczyłaby krótka wzmianka, a tu nic. Deamon w tym odc był bardzo spokojny, jedną miał scenę w której zaszalał mianowicie ścięcie głowy czarnego Valariona, piękne to było, bardzo w stylu Deamona. Aktor który gra Viserysa od początku serialu udowadnia jak świetnym jest aktorem, w tym odc oprócz sceny w sali tronowej miał jeszcze jedną scenę w której zrobił wrażenie mianowicie uczta i jego przemowa, a następnie scena w której tańczy jego córka z wnukiem, ta muzyka i to przejmujące spojrzenie Viserysa w którym jest ogromny smutek, myślę że król czuł że widzi ich wszystkich ostatni raz, a także to że w jego rodzinie nie będzie zgody. Przeskok czasowy jak zwykle mi się nie podobał, znów nowe twarze, to trochę przeszkadza w oglądaniu. Co do dzieci Alicent i Rhaenyry, to jakoś mało w nich charyzmy, najlepiej zapowiada się Aemond, reszta niestety słabo. Taki Joffrey z GoT miał dużo więcej charakteru i charyzmy niż wszyscy młodzi w tym serialu razem wzięci, a aktor genialnie odgrywał swoją postać, a tutaj niestety większość wypada bezbarwnie. Emma D’Arcy dobrze gra Rhaenyre jedyne czego mi u niej brakuje to więcej charakteru, jej młodsza wersja miała charyzmę i charakter, a w starszej wersji mi tego brakuje. Czekam aż Rhaenyra się wścieknie i pokaże w końcu charakter.
„Brakowało mi też tego że Viserys przez cały odcinek nie odniósł się do tego że Deamon i Rhaenyra wzięli ślub”
Nie było słownego odniesienia się, ale widać było, że zaakceptował. W scenie, kiedy Rhaenyra i Daemon przedstawiają mu swoje dzieci. Powiedział nawet coś w stylu, że „Viserys to imię dla króla” (proroczo zresztą).