FilmyRecenzje Filmowe

O „Prey” raz jeszcze, okiem SithFroga

Wieść gminna niesie, że niepuszczone bąki – jak to z ciepłym powietrzem bywa – unoszą się do góry, trafiają do głowy i tak rodzą się gów… hm… pomysły z tyłka wzięte. Nie wiem, czy to tylko mit, czy amerykańscy naukowcy udowodnili już taką teorię, wiem natomiast, że pomysłem z zadu będzie napisanie w tak krótkim czasie drugiego tekstu o „Prey” trochę w kontrze , a trochę w zgodzie z recenzją imć Crowleya (KILK).

Obejrzałem „Prey” i zrobiło mi się słabo. Nie dlatego, że film jest zły. Nie jest. Ba, przy dramatycznym poziomie kolejnych sequeli umieściłbym go dość wysoko. Nie dlatego, że „o jejku, baba bije predatora, cancel culture i chcą nam zabrać męski świat”. To bzdura, bo dobrze napisane kobiece postaci bywają lepsze niż męskie. Słabo mi, bo cierpię katusze, jak widzę mocno średni film, który miał potencjał na bycie czymś więcej. Masa dobrych pomysłów zderzyła się ze ścianą kiepskiego wykonania i mówię tu o wszystkich elementach: od scenariusza, po realizację techniczną.

Ważna uwaga – film jest prosty jak budowa cepa i kopiuje oryginał, więc zaskoczeń raczej nie uświadczycie, ale dalszy tekst lepiej czytać po obejrzeniu, bo kilka rzeczy z seansu podam wprost. Czujcie się ostrzeżeni przed drobnymi spoilerami.

Kadr z filmu "Prey"
Zatrudnienie aktorów o indiańskich korzeniach – strzał w dziesiątkę. Piękny widok dla osoby wychowanej na Winnetou produkcji wschodnio-niemieckiej, z aktorami pomalowanymi na czerwono biegającymi po chorwackich „preriach” 😛

Zacznijmy od pozytywów. Osadzenie serii w XVIII wieku i postawienie naprzeciw predatora rdzennej ludności Ameryki Północnej to strzał w dziesiątkę. Zamiast dżungli Wielkie Równiny, preria, lasy dzisiejszego USA. Zamiast komandosów i najemników, myśliwi i wojownicy Komanczów (plus młoda dziewczyna próbująca do nich równać). Niby to samo, ale nie tak samo. Można ładnie pokazać przyrodę, niesamowite krajobrazy, zwyczaje Indian i ich stosunek do przyrody. Dostajemy to wszystko na ekranie i nie będę ukrywał – bardzo mi się podobało. Tak jak zatrudnienie rdzennych Amerykanów.

Małym kamyczkiem do ogródka jest ten nieszczęsny angielski. Tym bardziej że język Komanczów pojawia się kilka razy i brzmi świetnie, a powrót do współczesnego języka psuje immersję.

Immersja jest zresztą największym problemem, jaki mam z filmem, ale po kolei. Zacznijmy od podstaw. Czym jest immersja? Wg Wikipedii:

Immersyjność – proces „zanurzania” albo „pochłaniania” osoby przez rzeczywistość wirtualną. Następuje tak zwane „zanurzenie zmysłów”.

Przykład z językiem jest zatem idealny. Komancze gadający jak Komancze – immersja rośnie, Komancze gadający jak ziomek z New Jersey – immersja spada. Proste? Proste.

Kadr z filmu "Prey"
Nie mam problemu, że dziewczyna jest przeciwniczką Predatora, mam problem z tym, że scenariusz traktuje ją jak niedojdę, która w dwa dni staje się najlepszym myśliwym na Wielkich Równinach.

Ważne, żeby mieć to z tyłu głowy, bo przechodzimy do najbardziej drażliwego tematu. Zadyma w internecie, bo przecież „dziewuszka nie może pokonać predatora!”. Dlaczego? Bo grupa przekoksowanych komandosów została wybita i ledwie jeden utrzymał się przy życiu, żeby dokonać zemsty. Przepraszam bardzo, a nasz kochany Arnie to zatłukł kosmitę gołymi rękoma czy ostatecznie wygrał sprytem i dobrym planem? Jeśli – a wiemy to od dawna – żaden człowiek nie ma szans z predatorem w bezpośrednim starciu, to co za różnica czy przechytrzy go ultra-męska góra mięśni, czy filigranowa spryciara? Dla mnie – żadna.

To powiedziawszy, nadal mam problem z Naru, tylko leży on gdzie indziej i w ogóle nie dotyka ani jej wieku ani płci. Ba, gdyby zrobiono dokładnie ten sam film, w dokładnie ten sam sposób, a zamiast Naru był Baru, młody Indianin, odczucia miałbym identyczne. Dlaczego?

Ano dlatego, że protagonistka w „Prey” wypada nieautentycznie. Mam problem z tłem tej historii. Poznajemy ją kiedy bardzo chce udowodnić swoją wartość, ale jednocześnie nie jest w stanie upolować niczego. Ani jelenia, ani królika. Nagle wpada na pomysł, że można tomahawka obwiązać sznurkiem i… siup. Cztery czy pięć królików upolowane. Jakim cudem? Co daje sznurek jak się nie jest w stanie trafić w stojącą zwierzynę?

Kadr z filmu "Prey"
Jak nie potrafisz w nic trafić toporkiem – dodaj sznureczek – sukcesik gwarantowany.

Potem już idzie lawinowo. Dziewczyna filigranowa, drobniutka, a wali „z karata” jak Bruce Lee i jest w stanie obezwładnić 4-5 pełnowymiarowych, francuskich zakapiorów. Po prostu w tej scenie była potrzebna waleczna i zaradna Naru więc hop siup i potrafi walczyć wręcz z wieloma przeciwnikami, a każdy trzy razy większy od niej.

Czepiasz się pierdół i chcesz realizmu, a to film o łowcy z kosmosu!

Tak i nie. Czepiam się konstrukcji fabularnej. Mam świadomość, że w historii predatora pewne skróty i umowności się zdarzają, ale nadal świat przedstawiony musi się trzymać kupy, czyż nie? Zobaczcie: przylatuje obcy z kosmosu walczyć z Indianami, tak? A oni w odpowiedzi wyciągają M16 i oddają kilka serii w kierunku napastnika. Powiecie „ej, co jest grane?” czy „spoko, to w końcu takie kino”? No właśnie.

Teraz zamienię się w niespełnionego scenarzystę i odpowiem na wszelkie „tylko krytykować umisz, sam byś lepiej nie zrobił”. Nie wiem, czy lepiej, ale wyobraźcie sobie taki wariant: Naru chce być myśliwym, a nie zbieraczką. Jej upór doprowadza do tragedii albo narażenia plemienia na jakieś niebezpieczeństwo. Kara? Banicja i życie z dala od swoich. Wygnana dziewczyna tuła się po lasach, sytuacja zmusza ją do radzenia sobie w niebezpiecznym świecie. Może też na przykład poznać po drodze innego wygnanego dawno ziomka, który ją przygarnie i wszystkiego nauczy (pozdrowienia dla fanów Horizon Zero Dawn). Szkolenie przez parę lat, przetrwanie w dziczy i bum! Mamy wiarygodną wojowniczkę, która jest w stanie skasować mały oddział francuskich traperów albo potrafi – z wykorzystaniem znanego sobie terenu – wyprowadzić w pole najgroźniejszego przeciwnika, tego z innej planety.

Kadr z filmu "Prey"
Predator jest bardziej… „analogowy” niż jednostki, które znamy z późniejszych części i wygląda to naprawdę dobrze. W końcu ich technologia też musiała się zmienić przez 300-400 lat.

Doskonałe? W żadnym razie, ale moim skromnym zdaniem przynajmniej wiemy skąd u Naru umiejętności pozwalające wychodzić cało z opresji. Dlatego wcale nie starcie i ostateczne pokonanie predatora przez dziewuchę jest tu problemem, ani nie to, że dziewucha jest dziewuchą. Jedynie to, że słabo przygotowano jej opowieść i wychodzi na to, że między gotowaniem i leczeniem sama nauczyła się karate i celnego rzucania toporkiem. Chociaż nie, toporek zaczął być skuteczny, dopiero jak dostał sznureczek.

Na CGI mój poprzednik już narzekał, ja dodam od siebie, że nie tylko zwierzęta stworzone komputerowo wyglądają paskudnie (efekty [nie]specjalne na poziomie mniej więcej 2005 roku), ale też gore. Niby krew tryska jak z fontanny, momentami odcinane są kończyny, ale nie ma w tym realizmu z oryginału, są za to pokraczne animacje przypominające jajcarskie wodospady juchy z filmów Tarantino.

Nie podobały mi się też dziwnie ucięte sceny, w których raził brak sensownego wyjaśnienia. Predator prawie dopadł Naru, ona w potrzasku, bo wpadła we wnyki. Widzimy predatora dosłownie 2 m od niej oceniającego czy jeszcze jest zagrożeniem i warta upolowania czy już nie. Kamera robi kółko i… nie wiem czy tu był jakiś upływ czasu (na oko nie), a stoi obok dziewczyny 3-4 francuskich traperów uzbrojonych po zęby. I ciach, koniec ujęcia. Co tam się wydarzyło? Predek nie zauważył Francuzów czy o co chodzi? W innym momencie na pomoc swojej pani rusza dzielny pies i rzuca się na kosmitę i… tyle go widzieli. Nie wiadomo co się stało. Generalnie psina pojawia się i znika zupełnie bez sensu, jak narzędzie, którego używają twórcy, a nie jak bohater z krwi i kości.

Kadr z filmu "Prey"
Pieseł niczym Houdini czy inny Copperfield, pojawia się i znika w zależności od tego czy jest akurat potrzebny.

Na koniec dorzucę jeszcze opinię o tym jak wybrzmiewa morał podany w filmie. Otóż zaczyna się nieźle i wygląda na historię o emancypacji, przełamywaniu schematów, a także uporze w walce o marzenia i status społeczny. A potem dostajemy dialogi w stylu (dosłownie) „kobieta powinna siedzieć przy garach, a nie polować” i inne takie subtelne wrzuty, żeby przypadkiem nie umknęło nam, że chodzi o feminizm. Szkoda, bo i to można było podać lepiej i przez jakiś czas miałem nadzieję, że reżyser nie wyciągnie dechy z napisem „MORAŁ” i nie zacznie walić mnie po łbie…

Nie planowałem pisać o „Prey” nic skoro kolega już recenzję napisał, ale po seansie poczułem zew klawiatury. Bo bardziej niż filmy złe od A do Z (a widziałem ostatnio takich kilka, może wam opiszę) smucą mnie filmy, które zawierają dobre pomysły, a kończą jako niewykorzystany potencjał (i za to -1 do oceny względem Crowleya). Szkoda, naprawdę szkoda.

Predator: Prey (2022)
  • Ocena SithFroga - 4/10
    4/10
To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 46

  1. “dziewuszka nie może pokonać predatora!”
    Filmu jeszcze nie widziałem, ale wydaje mi się, że cała awantura jest nie o to, że główną bohaterką kopiącą kosmiczne tyłki jest kobieta, bo takich były przecież dziesiątki (na czele z nieśmiertelną E. Ripley) i nikt nie robił o to wrzawy. Problemem jest, że bohaterką jest FEMINISTKA. Piszesz:
    „Otóż zaczyna się nieźle i wygląda na historię o emancypacji, przełamywaniu schematów, a także uporze w walce o marzenia i status społeczny.”
    No właśnie. I tu masz odpowiedź, bo powinno wyglądać na historię o próbie pokonania bestii z kosmosu, nieprawdaż? Pierwszy Predator nie był przecież historią o walce z amerykańskim imperializmem w Ameryce Łacińskiej ani sowiecką ekspansją i finansowaniem lewackich partyzantek w trzecim świecie. 🙂
    Nie wykorzystano potencjału tej historii, bo przecież nie o niego tutaj chodziło. Ważniejszy był przekaz ideologiczny. Nasza Indianka – nazwę ją tutaj Rey – musiała być akurat taka. Musiano pokazać, że gdy już odrzuciła rolę narzuconą jej przez patriarchalne społeczeństwo i sama zamieniła się w faceta, to nagle wszystko zaczęło jej wychodzić. Bo tak jest poprawnie i w zgodzie z lewicową narracją. Gdyby za całym powodzeniem Rey miały stać lata treningu i ciężkiej pracy to przekaz ideologiczny poszedłby się czochrać. Bo według niego, to nie biologia ogranicza kobiety, tylko faceci, zazdrośnie strzegący swojej pozycji. Wystarczy dodać sznurek do toporka. 🙂

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. „wydaje mi się, że cała awantura jest nie o to, że główną bohaterką kopiącą kosmiczne tyłki jest kobieta, bo takich były przecież dziesiątki (na czele z nieśmiertelną E. Ripley) i nikt nie robił o to wrzawy. Problemem jest, że bohaterką jest FEMINISTKA.”

      Nie. Tzn. u nas może Ty masz rację, ale na świecie i głównie w USA hejt na film jest od ogłoszenia, że główną rolę zagra ta dziewczyna. NIe było zarysu fabuły, zdjęcia nie ruszyły, a połowa reddita już była na NIE i „co to w ogóle za szarganie naszych świętości???” Piszesz:

      „No właśnie. I tu masz odpowiedź, bo powinno wyglądać na historię o próbie pokonania bestii z kosmosu, nieprawdaż?”

      Eeee, tak, ale co to za problem mieć więcej niż jedną warstwę historii w filmie? X-Men to historia mutantów i ich walki z różnymi złolami, a wszyscy wiedzą, że chodzi o metaforę na antysemityzm, rasizm i inne „-zmy”.

      „nazwę ją tutaj Rey”

      Heh, przez połowę filmu miałem niestety to skojarzenie 😛

      „Gdyby za całym powodzeniem Rey miały stać lata treningu i ciężkiej pracy to przekaz ideologiczny poszedłby się czochrać. Bo według niego, to nie biologia ogranicza kobiety, tylko faceci, zazdrośnie strzegący swojej pozycji. Wystarczy dodać sznurek do toporka. 🙂”

      Kurde, tak na to nie patrzyłem, ale możesz mieć rację. Niestety.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. a) Jeżeli masz rację to wynika tak pewnie po części ze zwykłego nerdostwa (chłopcy z piwnic zazdrośnie strzegą swego uniwersum), ale też po części z dotychczasowych złych doświadczeń z podobnymi produkcjami. Gdy dzisiaj bohaterem takiego filmu zostaje kobieta, ludziom od razu włącza się alarm . Jak w tej S-F (nie pamiętam już czy to było w jakiejś książce czy w filmie) gdzie karano jeszcze zanim ktokolwiek zdążył pomyśleć o popełnieniu przestępstwa. Najgorsze, że wyszło na to, iż ci drudzy przynajmniej częściowo mieli rację. :/
        b) No tak, ale po pierwsze tak jest trudniej, a po drugie jedna warstwa musi być dominująca, zaś tutaj dominującą wydaje się ta warstwa niewłaściwa. Morał czy tam przekaz społeczny powinien być podany subtelnie. Rozumiesz o czym mówię? Istnienia tej drugiej warstwy ludzie powinni się tylko domyślać, a nie być waleni nią po łbie.
        c) Stety czy niestety, ale rację mam. Wystarczy spojrzeć na te bohaterki nowego kina. Biologia? Praca? Nauka? Burżuazyjne przesądy. Wystarczy odrzucić stereotypy dotyczące płci i już można wszystko. Typowe lewicowe „nie matura lecz chęć szczera”. 🙂 Nawet gdzieś niedawno oglądałem film o tym, czym się różnią dzisiejsze bohaterki filmowe od tych dawnych i dlaczego te dzisiejsze są niewiarygodne i niesympatyczne. Jak znajdę to zalinkuję.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Obejrzałem film i nie przesadzałbym z tym przekazem ideologicznym
          [spoiler] Teksty o tym, że ,,kobiety do garów” faktycznie się pojawiają, ale jakoś nikt głównej bohaterki za bardzo nie powstrzymuje przed zostaniem łowcą. Wręcz miałem wrażenie, że są jej niechętni dlatego, że cały czas ponosi porażki, a nie że jest kobietą (w końcu dają jej szanse). No i w końcu gdyby nie pomoc brata to bohaterka niechybnie by zginęła, więc nie wpisuje się w schemat obalania patriarchatu. Nie jest Mary Sue, jak sama wyrusza to omal nie ginie kilkukrotnie i dopiero mocne osłabienie Predatora sprawia, że ma jakiekolwiek szanse (a i tak wygrywa sprytem, a nie siłą). [/spoiler]
          Więc nie widzę tego wielkiego przekazu ideologicznego lewicy w tym filmie. Nie zmienia to faktu, że produkcja jest mocno średnia, a główna bohaterka jest mało insertująca i słabo napisana (do tego denerwuje).

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. Dla jednego może być tego przekazu ideologicznego mało, dla drugiego za dużo. Zależy co kto lubi. Dla mnie już sam fakt, że w ogóle znalazł się tu jakiś przekaz ideologiczny jest nie do przyjęcia. Zawsze uważałem, że sztuka nie jest od uprawiania propagandy. Niech się w to bawią politycy. Ale ostatecznie zobaczę, co o tym myśleć, jak już obejrzę. Może faktycznie nie będzie tak źle.

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
          2. No moim zdaniem było sporo. Część walona wprost „dziewczyny do garów, idź zrób mi kanapkę, he he”, a część wszyta w fabułę przez nieumiejętne budowanie postaci. To, o czym mówimy tu z Robertem. Ktoś powiedział: laska ma kopać dupy jak zawodowiec i już. No i kopie. A że wygląda to groteskowo i nie wiemy skąd nagle ma takiego skilla? Tak się dzieje kiedy liczy się przekaz, a nie treść. Spokojnie można było napisać kilka wersji tak, żeby było wiarygodnie, ale przychylam się do wersji Roberta. Chodziło nie o takie detale jak sens i konsekwencja tylko o morał, że nawet uparta nastolatka może gołymi rękami obalić patriarchat. Przecież w scenie jak ona się bije z Francuzami zabrakło tylko muzy z Benny Hilla…

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
            1. Scena z Francuzami była po prostu bardzo zła. I źle umiejscowiona fabularnie i źle nakręcona i ogólnie zła.
              Nie chcę specjalnie bronić tego filmu, bo uważam go za conajwyżej średni, ale na pewno z minusem. Po prostu nie do końca zgadzam się, że film ma bardzo duże nasycenie ideologiczne. To nie żeńska wersja Pogromców Duchów, Oceana czy nowe Aniołki Charliego; gdzie każda postać męska jest podła lub nieudolna, a kobiety są bez skazy. W Prey bohaterce jednak wiele razy nie wychodzi, a mężczyźni też są sprawczy (wynika z tego inny problem, że bohaterce tyle razy nic nie wychodzi, że nie wiarygodne staje się jej przeżycie).

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. „to nie żeńska wersja Pogromców Duchów”

                Tak tak, tu się zgadzamy, do takiego poziomu szmiry to Preyowi daleko.

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
  2. Poza tematem po dyskusja o tym filmie byla dosc rozbudowana pod artykulem Mr. Crowleya.
    1. Co z „piszącą się” recenzją Vikinga?
    2. Czy ktoś zamierza recenzować Sandmana? I czy ktoś podziela moje zdanie, że to jeden z najbardziej gównianych seriali ostatnich lat (mowię o tych serialach, o które byly dosc glosno zapowiadane)?
    3. Ostatnio obejrzałem chyba najbardziej żenujący i przebijający wszystko film akcji z naszym ukochanym Liamem Neesonem – „Memory”, który zasłynął z tego, że chyba żeby troche odrobic zainwestowane pieniądze zostal puszczony na rosyjskie kina, oraz z tego ze gra tam Monika Belluci no i z polskiego tytulu ktory „Memory” – tłumaczy jako „Bez pamięci” czyli odwrotnosc angielskiego znaczenia.
    4. Ostatnio ciurkiem obejrzalem „Sukcesję” – świetny serial, ma słabsze momenty, ale kozacko się ogląda.
    5. „Grey Man” – kolejne wielkie kosmicznie-wysokobudżetowe rozczarowanie od Netfliksa.
    6. „Oddychaj” – najwieksza strata czasu w calym moim zyciu. Ogladanie tego jest cholerna tortura. Caly serial czekalem az cos sie wreszcie wydarzy – spojler nic sie kurwa nie wydarzy.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. 1. Mam cały czas w brudnopisie, ale jakoś nie mogę się zabrać. Za bardzo mnie ten film rozczarował mimo, że wcale nie jest kiepski. Może emocjonalna blokada puści i w końcu przysiądę. Postaram się.

      2. Zamierzam obejrzeć, z recenzją – się zobaczy.

      3. Nie wierzę, że jest aż tak źle, gdzie to można zobaczyć? Mam, na prajmie jest, będzie oglądane 😀

      4. Sukcesja jest w pytę.

      5. “Grey Man” jest pytą, rozczarowanie to mało powiedziane.

      6. To horror?

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. 1. Nie można powiedzieć, że ten film jest zły, ale jest naprawdę nijaki, troszeczkę bez pomysłu, celowo przaśny, przybrudzony i postarzony, ale to ni hu hu nie spełnia oczekiwań. Dla mnie naprawdę zasługuje na bardzo bardzo niską ocenę.
        2. To w takim razie na razie się nie będę więcej wypowiadał o tym…
        3. Jeśli uczciwy złodziej ma 2/10 to tu powinno byc miedzy 1 a 2. I jeszcze to Amazon reklamuje jako hit filmowy na ich platformie. Film ktory zarobil tylko w Rosji dlatego ze był jedynym Amerykanskim filmem puszczanym w tamtych kinach od 6 miesięcy.
        4. Duet Strong – Cox to jest złoto. I to ze wskazaniem na tego pierwszego. Serialowa Shyv jest strasznie irytująca, moze taka powinna byc, ale nie pasuje mi na zadnej plaszczyznie. Za to MacFadyen jako Tom zwlaszcza w duecie z Gregorym blyszczy na drugim planie.
        5. Nie mialem absolutnie zadnych oczekiwan co do tego filmu, a i tak jestem rozczarowany. Strata czasu na poziomie „Człowieka z Toronto” – Netfliks jest taką chujnią, że szkoda gadać.
        6. To jest kurwa nie wiadomo co. Najgorszy serial jaki oglądałem w życiu. Absurdometr przekroczył skalę tysiąckrotnie. Kobieta sama w dziczy – mam w głowie sto sposobów jak mozna by poprowadzic ta historię, i zaden nie jest chocby zblizony do tego co dzieje sie na ekranie.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Jak ktoś spodziewał się po Wikingu nowego Gladiatora to rozumiem rozczarowanie. Tak samo jak ktoś spodziewał się horroru. Wiking to trochę film w swojej własnej kategorii, artystyczny film wysokobudżetowy, heroiczny epos sprowadzony do rzeczywistości, film z perfekcyjną realizacją i największą dbałością o szczegóły historyczne jakiego można doświadczyć.
          Rozumiem że film może nie podejść lub nawet rozczarować; ale na pewno nie zgadzam się ze słabym ocenianiem go. Bo jak taki film mieszać z błotem, to nie ma nadziei dla kina.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. Gdzie jest dbałość o szczegóły historyczne bo ja aż tak bardzo tego nie zauważyłem. Jestem ciekaw jakbyś porównał filmy Wiking z 2016 roku i Wiking z roku 2022?

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
            1. Dbałość o detale jest ogromna. Wystarczy porównać z dowolną produkcją osadzoną w podobnych realiach. Autentyczność strojów, uzbrojenia, zwyczajów, wierzeń. Na Islandii osiedli wikingowie wyglądają jak osadnicy walczący z przyrodą, a nie banda osiłków w rogatych hełmach.

              Ja mam do Wikinga stosunek podobny jak do Dunkierki. Doceniam pietyzm, doskonałe wykonanie techniczne i oddanie ducha epoki (albo realiów drugiej wojny), ale zabrakło mi w tym jakiegoś emocjonalnego punktu zaczepienia. Oglądałem zachwycony technikaliami, ale po 30-40 minutach zacząłem się zwyczajnie nudzić…

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. Dla mnie aż tak bardzo nie rzucala sie w oczy ta dbalosc o szczegoly, a film po prostu nudzil tragicznie. A Dunkierka jest moim filmowym wyrzutem sumienia, obejrzalem 20 najwyzej 30 minut odbilem sie i boje sie wrocic do tego filmu.

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
            2. Nie widziałem filmu z 2016 roku, ale jeszcze żaden film nie oddał tak dobrze różnicy w mentalności ludzi z przeszłości jak Wiking Eggersa (może Il primo re był najbliżej). A do tego konsultowane z historykami praktycznie wszystkie elementy ubioru i dekoracji. Najwyższy możliwy poziom.

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. Polemizowałbym. Tzn. Wikinga nie oglądałem, ale z tą poprawnością historyczną Pierwszego Króla to ostrożnie. To raczej efekt modnego ostatnio przegięcia w drugą stronę. Tzn. kiedyś dawano nam Liz Taylor, sterylnie czyste białe miasta i togi prosto od krawca, a dziś walą po oczach błotem, szałasami z gałęzi i ludźmi niemal na poziomie małpoludów. Jedno i drugie ma się tak samo nijak do rzeczywistości.

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
                1. Poza tym nieporównywalnie więcej wiemy o X wieku n.e. niż o VIII p.n.e.

                  Można polemizować ile z tej wiedzy jest na ekranie, ale to nadal tylko jakieś szczątki.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
  3. tez mam pytanie, będzie cos na temat Better Call Saul?

    Obejrzalem wczoraj ostatni odcinek i odczuwam okropną, choć satysfakcjonująca pustkę po skonczeniu serialu.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
      1. bardziej chodzilo mi o podsumowanie CAŁEJ historii, bo widzisz sam ostatni odcinek jest dziełem sztuki i zasluguje na uwage:

        – kwestie techniczne ( praca kamery, piekne zdjecia)
        – ilość ukrytych smaczków (np tlący się „na kolorowo” papieros w czerni)
        – ilosc ciekawych nawiazan oraz gra symbolika
        – zgrabne zwienczenie historii, otwarte zakonczenie, ktore mozna roznie interepretowac

        Tyle sie narzeka na poziom dzisiejszych produkcji, wiec dla ( nie boje sie uzyc tego slowa) wybitnego serialu mysle ze moglibyscie znalezc nieco wiecej czasu

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  4. A ja dzisiaj obejrzałem odcinek mecenas She Hulk. O boże jaki TO był feministyczny film i tragiczny. Na początku myślałem że nie będzie źle tzn. nie chcieli przerobić hulka na kobietę a po prostu obok faceta hulka miała być laska kuzynka hulka która przez przypadek też nim została. Pomyślałem, Ciekawe jak pogodzić bycie potworem z pracą prawnika ? I zaczęła się tragedia…
    Według mnie to jest idealny przykład problemu z walczącymi kobietami w filmach.
    Prey nie wypada w skali feminometru tak źle.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. O tej części feministycznej nie słyszałem, ale większość opinii oscyluje wokół „pierwszy marvelowy sitcom tylko 9 na 10 żartów w ogóle nie jest zabawnych”.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Jaki to jest gniot. Dwa pierwsze odcinki łącznie 40 minut (serio 20 minutowe odcinki). Cały czas jest podkreślane, że She-Hulk jest lepsza od Hulka, silniejsza, sprawniejsza, totalnie kontrolująca alter-ego (którego w ogóle nie ma), cały czas, nawet z ust samej She-Hulk bodaj trzy razy w pierwszym odcinku pada, że jest lepsza od Hulka. Beznadziejne rozwiązanie skąd w ogóle ma ona moc Hulka, tragiczna sekwencja walki w sądzie, obciach i żenada. Nie wiem czy zapowiadane w zwiastunach pojawienie się Daredevilla cokolwiek tutaj uratuje, zwłaszcza, że jest obawa, że pojawi się on na sam koniec serialu. Na razie po dwóch odcinkach totalne dno i dwa metry mułu. Jedna z najgorszych rzeczy jakie widziałem w MCU.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  5. No, w końcu wczoraj obejrzałem Preya osobiście. I sam nie wiem co o nim myśleć. Z jednej strony nie było aż tak źle jak się wcześniej obawiałem, ale też i szczerze mówiąc nie mam za co tego filmu pochwalić. Przede wszystkim jest kompletnie pozbawiony jakiejkolwiek fabuły. Zbudowano go wokół jednego tylko pomysłu (choć przyznaję, że niezłego) i nie wymyślono już niczego więcej. Niczym go nie obudowano. Nie ma tu żadnej sensownej akcji zmierzającej skądś dokądś lub choćby li tylko przedstawiającej nam ten świat i tych ludzi. Bohaterowie, wliczając w to Rey, są jacyś nijacy, letni. Nie wzbudzają żadnych emocji, ani pozytywnych, ani negatywnych. Kompletnie wisi mi czy przeżyją. Tak nijakich bohaterów nie miał nawet Predators Antala.
    Feministyczny konflikt Rey ze swoim plemieniem jest jakiś przeraźliwie sztuczny i jawi się nam ona raczej jako gówniara, która ma zielono w głowie i sama nie wie czego chce, a nie jako osoba mająca prawdziwe problemy. A wszystko to tak przedstawione, że z pozycji widza musimy przyznać rację jej przeciwnikom, a zwłaszcza matce (o ile to była jej matka, bo nawet tego nie jestem pewien).
    Dziwne wynalazki typu kwiatki-niewidki czy toporek-bumerang na sznurku okazały się jednym z najmniejszych problemów tego filmu. Przede wszystkim powinno się wywalić z niego wszystkie sceny z Francuzami. Sam nie wiem co było przyczyną wprowadzenia tego wątku, poza lewacką chęcią pokazania jak źli są ci biali ludzie (z obowiązkową sceną mordowania bizonów, która nie pasuje ani do tej nacji, ani do miejsca, ani do czasu akcji). Oprócz bycia wrednym, głupim i tchórzliwym nie wymyślono im już ani niczego sensownego do roboty ani żadnej logicznej motywacji. Do wywalenia też scena z Indianami, którzy łapią Rey i mimo iż do cholery jest siostrą wodza, obrażają, walą w zęby, wiążą jak niewolnicę, a nie gwałcą pewnie tylko dlatego, że zabrakło im czasu. Jak widać bycie wredną i głupią mendą to cechy ponad rasowe. :/

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Ze scen dobrych podobała mi się ta z niedźwiedziem. Wiem, że niektórzy narzekają na kiepskie CGI, ale wolę już gówniane CGI w świetnej scenie niż odwrotnie. To jedyna scena w tym filmie na której czułem jakieś emocje. Nie najgorszy był też ogólny klimat pierwszej połowy filmu. Czuło się jak coś czai się w mroku. Niestety tylko do czasu, bo pojawienie się żabojadów rozwaliło wszystko.
      Podsumowując, chyba jednak przełomu w filmach o Predatorach nie będzie. Zdecydowanie na korzyść Preya trzeba uznać, że nie wprowadza do uniwersum żadnych głupich pomysłów, jak dwójka czy film Blacka. Na niekorzyść, że to po prostu dość nudny, nijaki film.
      A potencjał był. Zmieniłbym tylko kilka istotnych rzeczy. Akcja powinna dziać się gdzieś w bardziej cywilizowanych rejonach Ameryki, np. wśród Majów lub Azteków. Te agresywne społeczeństwa znacznie bardziej nadają się na środowisko naturalne dla działalności Predatorów niż jacyś żyjący w symbiozie z naturą spokojni myśliwi na dalekim zadupiu kontynentu. Po drugie Rey powinna być poważną osobą z rzeczywistym problemem w swojej społeczności, a nie zbuntowaną gówniarą, której nie wiadomo o co chodzi. Po trzecie – żadnych Europejczyków! Albo trzymamy się zasadniczego pomysłu z umieszczeniem akcji w społeczności pozaeuropejskiej, albo robimy zupełnie inny film. Miłym akcentem byłby też jakiś natywny język, to zawsze dobrze wygląda.
      Dziwne też było zakończenie filmu, a właściwie to już napisy końcowe. Dobrze zrozumiałem przesłanie obrazkowej historii, że Predatorzy wkrótce wrócili w większej liczbie? I zapewne tym razem osiągnęli swoje, skoro pistolet Rey znajduje się potem w ich rękach?

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Jak tylko się dowiedziałem w jakim okresie będzie umiejscowiony ten film, to od razu przyszedł mi do głowy ten pistolet, który pod koniec Predatora 2 otrzymuje od łowców detektyw. A skoro oni go mieli w 1997 roku (a Prey dzieje się bodajże w 1719 r.) to widocznie wpadli z wizytą i zlikwidowali Rey i jej wioskę. W jaki inny sposób Predatorzy [konkretnie to jeden] wszedłby w jego posiadanie? Co więcej, w 1997 roku detektyw otrzymuje pistolet od łowcy, który wygląda niemal identycznie jak ten, który polował w 1987 roku w dżungli na Dutcha. A na Rey polował Predator z innego plemienia/szczepu kosmitów? W dwójce po śmierci predatora przybyli tacy podobni do niego. Dlaczego więc po tego z „Prey” mieliby przybywać po jego truchło Ci z innego szczepu? To bez sensu. A nawet gdyby przybyli Ci „kościani” (więc koledzy tego, co go „ubiła” Rey) to w jaki sposób pistolet trafił do innego szczepu Predatorów? Z tego co wiem, to kosmiczni łowcy nie handlują pamiątkami po łowach. Ta scenka wprowadza więcej pytań niż odpowiedzi :\

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Pistolet mógł trafić do Predatorów na wiele różnych sposobów, to tylko poszlaka. Przez prawie 300 lat mógł mieć wielu właścicieli. Jednak zastanawiająca jest ta historyjka obrazkowa, gdy lecą napisy końcowe. Historyjka odtwarza wydarzenia z filmu, które już widzieliśmy, ale w ostatniej scenie postać z włócznią (zapewne Rey) odwraca się i widzi nadlatujące z chmur statki Predatorów. Można więc założyć, że Predatorzy przylecieli niemal od razu po zakończeniu wydarzeń widzianych na filmie i tym razem raczej nie było to polowanie, ale wizyta wojenna.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. Wizyta wojenna? Może i tak ale jeżeli by tak było, to nie sądzę aby Indianie z XVIII w. byli w stanie pokonać zaawansowaną technologicznie rasę, która i w 2022 r. bez problemu by nas wybiła. Nie mam pojęcia, po co ta ostatnia scenka.

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
            1. A kto twierdzi, że Indianie ich pokonali? Wizyta wojenna w sensie „karnej” ekspedycji. Przylecieli, rozwalili to plemię (pewnie z kilkadziesiąt osób góra) i odlecieli. Nikt się nie dowiedział. Przy okazji zabrali pistolet Rey jako trofeum.

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. Jeżeli tak by było, to zginęłaby Rey a wraz z nią cały przekaz 😉 Ale tak, myślę że jeżeli te trzy statki przyleciały po śmierci Predatora, to kosmiczni łowcy zaciukali mieszkańców i odlecieli w siną dal.

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
      2. „Przede wszystkim jest kompletnie pozbawiony jakiejkolwiek fabuły.”

        A tu się nie zgadzam, bo fabuła jest tylko bardzo prosta. Jak w jedynce. Poszli do lasu zrobić coś tam, niby zrobili, ale spotkali też predatora i muszą walczyć o przetrwanie.

        Natomiast rozumiem to o niedźwiedziu, po prostu się nie zgadzam. Dla mnie w takiej scenie CGI musi zagrać, bo muszę wierzyć, że zagrożenie jest realne. A jak biega misiek, który razi w oczy sztucznością to nie potrafię się przełamać. Przy czym owszem, gdyby CGI był zrobione dobrze, to cała scena zaplanowana była naprawdę ciekawie.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. No od biedy można to uznać za fabułę. Przyznasz jednak, że nawet w stosunku do jedynki była to niesamowicie uproszczona fabuła. Tam była jednak jakaś misja i jakiś kontekst polityczny. Tutaj po prostu kilka razy wychodzą z obozu, wracają i znowu wychodzą. 🙂

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. No tak, to jest jednak trochę gorsze, bo o ile tamci po prostu chcieli zwiać, a ten ich ubijał to tu w zasadzie wcale nie muszą w kółko wracać do lasu. Trochę to się nie klei.

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
      1. Dokładnie. Miała talent do lecznictwa, była w tym dobra i było zapotrzebowanie na jej usługi, ale ona nie wiadomo właściwie dlaczego uparła się być myśliwym. To oznaka niedojrzałości.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  6. Włączę się do rozmowy, ale nie będę krytykował tego filmu i pastwił się nad nim jak większość z tego kulka wzajemnej adoracji. Jak można oceniać średni film z potencjałem na 4 albo pięć, mówiąc że to średniak. To nie jest zły film, na taki nawet nie traciłbym czasu jak niektórzy oglądając jakieś Memory. Jak widzę ryj Liama promującego to nie ma sensu tracić czasu, po co się katować. Lubię tego gościa ale gra w słabych filmach tak jak kiedyś Charles Bronson grał w filmach, które były niezłe albo i dobre a nawet nie pasował do danej produkcji, bo był zwykłym jebanym pokurczem. Wolę nie obejrzeć kiepskiego filmu z aktorem którego lubię (czysta sympatia, lubię gościa (Liam) ale te filmy są jak z 90 lat kategorii C może?) Tak samo jak lubię Batistute, był dobry ale nie wybitny. To jest wszystko subiektywne ale wróćmy do filmu. Więc mamy nowego predatora, dzieki Bogu że jest bo była już w tym temacie taka stagnacja i bieda. Wielu czepia się Naru ale zauważcie że już powstało nie wiem, 6 albo 7 filmów i w każdym walczył facet ( no brodyego bym w to nie wliczał) więc pojawienie się kobitki już jest powiewem świeżości. Film wygląda pięknie pod względem wizualnym, kadrowym, poza cgi zwierząt . Są okropne ale trzeba przez to przebrnąć. Francuzi? Jasne wprowadzeni może i potrzebnie ale beznadziejnie. Najgorsza scena to na pewno ta z bizonami. Kompletny bezsens. Fabuła jest szczątkowa ale może doczekamy się kiedyś wartościowego filmu z predim. To nie ma być film pouczający, bo to jest prosta tematyka, ma być krwawo i kosmicznie. Pod względem plenerów ten film skojarzył mi się trochę że „Zjawą” filmem równie pięknym co niedorzecznym. To jest predator, primal instinct i to mi się podobało, ta dzikość. To jak zabili predatora było żenujące, w każdym filmie dostaje w dupę ale aż się prosi o film żeby tak wytrawny łowca zabił wszystkich przeciwników. No ale ludzie lubią jeśli to człowiek wygrywa więc co zmieniać.… Więc co się nabijać z Naru i jej sznura skoro film jest tak skonstruowany że to i tak wygra człowiek, nie ważne czy baba czy chłop. Mam takie pytanie na koniec, co się stało w tej scenie kiedy predator stracił rękę po aktywiwaniu tarczy,bo to jest tak źle nakręcone że ja tego nie pojmuje. Odciął czy Naru mu w tym pomogła?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. „Jak można oceniać średni film z potencjałem na 4 albo pięć, mówiąc że to średniak. ”

      5/10 to przecież z definicji ocena średniaka. O tym, że nie ma znaczenia czy baba czy chłop – sam pisałem powyżej i nawet zaznaczyłem, że sama podmianka jest pomysłem dobrym tylko w Prey kiepsko zrealizowanym.

      „Mam takie pytanie na koniec, co się stało w tej scenie kiedy predator stracił rękę po aktywiwaniu tarczy,bo to jest tak źle nakręcone że ja tego nie pojmuje.”

      Pół na pół. On wbił szpony w drzewo czym zablokował rękę, Naru naparła na niego jego własną dzidą (tą rozkładaną), a on chyba odruchowo sparował rozkładając tarczę i… do końca nie pamiętam, ale albo skontrowana dzida zsunęła się po tarczy i dziabnęła rękę albo spontanicznie rozłożona tarcza za blisko drugiej ręki upierdzieliła kończynę.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    2. „Kółko wzajemnej adoracji” bynajmniej nie pastwi się nad tym filmem. Przeczytaj nasze posty bez uprzedzenia, to zauważysz, że doceniamy elementy, które są dobre i zadziałały. Ale cóż – błędy wytykamy. Zresztą dlaczego mielibyśmy tego nie robić? Artyści nie pracują za darmo. Z filmem jest jak z każdą produkcją. Nikt nie robi nam łaski i mamy prawo oczekiwać towaru najlepszej jakości. Gdyby lodówka za niemałe pieniądze chłodziła byle jak i psuła ci się co chwilę, to pocieszałbyś się faktem, że przynajmniej prąd cię do tej pory nie poraził?

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Masz rację, ale rozbijanie tego filmu na atomy czepiając się szczegółów jest nadużyciem. Każdy jeden film można wypunktować. Widzę że twórcy przyłożyli się do tego filmu, nie jest zrobiony na kolanie. W porównaniu do poprzednich wypada fenomenalnie, w ogólnej ocenie jako film nie jest wybitny ale tyle czekałem na preda że nie narzekam, za to każdy film Marvela ostatnio nadaje się pod ten artykuł. Alieny są kultywowane a nawet sam reżyser po latach zrobił taki szit że nikt tego nie akceptuje. Obejrzałem, jest to słabe ale na pewno nie dno. Może tak samo jest tutaj, to film dla ludzi doceniających wysiłek a nie mainstream. Największym problemem tego filmu jest to że przez połowę budują klimat i tajemniczość predatora, potem jak się pojawia jest mega kozakiem rozpierdalaczem żeby na końcu dostać w pałę od Indiańca i jego siostry. To jest istotą filmu. Właśnie sposób podejścia do predatora jest kluczowy, nie to że kobieta go rucha bo był taki poszatkowany że się dziwię że tak długo trzymał się na nogach. Jeszcze ta idiotyczna, beznadziejnie nakręcona scena kiedy traci przedramię. Może to nawiązanie do innego filmu serii kiedy tak się stało?Rozwala kilkunastu ludzi naraz a potem dostaje od chudego Indiańca. Zresztą zabija go niehonorowo, to jest niespójne. Dopóki twórcy nie wezmą poprawki na samego predatora i nie zrobią z niego konkretnej postaci będziemy mieli takie filmy z dupy jakie tworzy Disney na znanych markach. Czuje tutaj włożony wysiłek, ale brakuje konkretnej decyzji co do predatora. Albo robimy z niego solidną postać , albo nie kręcimy filmu wcale. Wątpię żeby ktoś czekał na koniec żeby Naru zabiła predzia bo tak trzeba. Film trzyma się utartych schematów, predator nie zmienia się od lat, jest zawsze pokazywany jako zabójca który ginie na końcu po wyczerpującej walce z jakimś kaszlakiem. I tak od lat, jedno i to samo. A jeszcze dodać do tego spójną fabułę i dobry scenariusz to już szczyt marzeń. Wydaje mi się że ocena tego jak i każdego innego filmu zależy od podejścia i oczekiwań, oczywiście nie mówię tu o chujowiznie którą każdy wychwyci. Ten film ma taką tendencję jak większość że im bliżej końcowi tym bardziej akcja zapieprza na złamanie karku, bez przemyślenia.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. „rozbijanie tego filmu na atomy czepiając się szczegółów jest nadużyciem”

          I tak i nie. Moim zdaniem właśnie to odróżnia dobre i ciekawe od tych niekoniecznie dobrych i ciekawych, że przy pierwszych nie zastanawiasz się nad detalami tylko chłoniesz i przeżywasz historię razem z bohaterami. A jak seans nie angażuje to człowiek zaczyna z nudów analizować.

          Co do predatora – pełna zgoda. Trochę jak z Alienem w nowych filmach, nie bardzo mają na niego pomysł.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
  7. Wreszcie obejrzałem. Jedna uwaga do zdania napisanego przez Sitha:

    „to co za różnica czy przechytrzy go ultra-męska góra mięśni, czy filigranowa spryciara? Dla mnie – żadna.”

    Tylko, że ona go najpierw przechytrzyła a potem go po prostu rozpier…. Nawet dla Arnolda przechytrzenie było dostatecznym sukcesem i jedyną szansą na zwycięstwo. Wściekła, filigranowa dziewuszka musiała Predzia wręcz zmasakrować )

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Fakt, i jeszcze sposób wymyśliła tak wyrafinowany, że szanse miała jak 1 do tysiąca. I szok, udało się 😀

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. co Ty nie wiesz, że szansa jedna na milion, sprawdza się w 9 na 10 przypadkach?*

        * wedle obliczeń magów z Ankh – Morpork

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button