Wonder Woman (1974)

Nie dalej jak tydzień temu SithFrog marudził (zresztą całkiem słusznie), że najnowszy film Patty Jenkins – Wonder Woman 1984 nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Chciałbym jednak przypomnieć, że to nie pierwszy przypadek, gdy film o Dianie Prince okazał się nie być tym, na co czekaliśmy. O czym jako ekspert od kina klasy B (i kolejnych literek alfabetu) wiem doskonale.

W krainie Amazonek.

Pozwólcie, że przeniosę Was do starożytności. Jest rok 1974 i stacja ABC wyraża zainteresowanie stworzeniem własnego serialu na podstawie komiksu DC. Czas jest na to właściwy, w konkurencyjnej stacji CBS wystartował niedawno serial Shazam! oparty na jednym z komiksów DC. Ale wybór ABC pada na Wonder Woman. Powstaje zamówienie na pełnometrażowy film telewizyjny, który w przypadku sukcesu mógłby posłużyć za pilot dla serii telewizyjnej. Aczkolwiek stacja ma pewne zastrzeżenia. W zasadzie nie podobają im się trzy rzeczy – supermoce, kostium i kolor włosów bohaterki. W ten sposób księżniczka Amazonek staje się pozbawioną mocy blondynką walczącą o prawdę i sprawiedliwość w dresie.

Film zaczyna się od retrospekcji prezentującej wysłanie Diany do świata ludzi, by tam pokazała mężczyznom, że kobiety warto docenić. Diana swoją misję postanawia spełnić zatrudniając się jako asystentka agenta amerykańskiego wywiadu Steve’a Trevora i tak naprawdę odwalając za niego kawał czarnej roboty, ścigając łotra nazwiskiem Abner Smith (w tej roli Ricardo Montalban, który występował chyba w każdym amerykańskim serialu z lat 70.), który jest w posiadaniu zakodowanych informacji o wszystkich amerykańskich tajnych agentach. No dobrze, po nieco ironicznym wstępie pora na wyjaśnienie. Wonder Woman jako film o superbohaterce jest kompletnie pozbawiony sensu. Ale jako produkcja szpiegowska… cóż, w gruncie rzeczy nie jest taki najgorszy. Mamy tu do rozgryzienia kilka zagadek, paru pomniejszych pomagierów złoczyńcy do pokonania i parę miejsc do zinfiltrowania. I wbrew pozorom film spełnia swoją rolę prezentując ciekawą i silną postać kobiecą. Ta wersja Diany Prince jest nie tylko waleczna (bo choć supermocy nie ma, to potrafi przyłożyć “z karata”), ale również szlachetna, sprytna i zadziwiająco wygadana jak na osobę, dla której angielski nie jest pierwszym językiem. Podobieństwa do bondowskiej formuły rzucają się w oczy przez cały film. Najistotniejsza jest chyba skłonność oczarowanych łotrów do zaprezentowania Wonder Woman całego swojego planu.

Kostium Wonder Woman nie ma nic wspólnego z komiksowym wdziankiem, a jest na tyle jaskrawy, że nie pasuje też do szpiegowskiej roli, jaką przyjęła Diana Prince.

I prawdę powiedziawszy, gdyby ABC zdecydowało się na stworzenie filmu o kobiecie-szpiegu, to pewnie lepiej by na tym wyszło. Bo elementy superbohaterskie (na czele z jaskrawym kostiumem/dresem, ukrytą tożsamością, mitologicznym pochodzeniem i idiotycznym niewidzialnym samolotem) autentycznie stanowią kulę u nogi tej produkcji, sprawiając, że nikt nie był z niej zadowolony. Fani seriali szpiegowskich musieli zbyt często traktować opowieść z przymrużeniem oka, fani komiksu w ogóle nie rozpoznawali w Wonder Woman superbohaterki. Ostatecznie Wonder Woman z 1974 roku nie doczekała się kontynuacji. Zamiast tego rok później stacja ABC przystąpiła do stworzenia serialu z bardziej klasyczną wersją Diany Prince. Ale o tym opowiemy sobie może innym razem.

-->

Jeden komentarz do "Wonder Woman (1974)"

  • 6 stycznia 2021 at 13:12
    Permalink

    Identyczna ocena 4/10 obu filmów to chyba jednak o czymś świadczy.

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków