Dzisiaj chciałbym Wam opowiedzieć o pewnym zapomnianym filmie (raz do roku można go zobaczyć w TV). Nie bardzo wiem czemu tak się stało, może to tytuł czyni ten film tak mało popularnym? Jest w końcu mało chwytliwy i trochę dziwny. Sam natrafiłem na ten obraz tylko przez przypadek. ,,Wierny ogrodnik’’ z 2005 roku (,,The Constant gardener’’), bo o nim mowa, to ekranizacja powieści Johna le Carré z roku 2001 o takim samym tytule. Scenarzysta Jeffrey Caine (nominacja do Oscara) zmienił na potrzeby filmu niemal wszystkie dialogi i sceny powieści, a mimo to – zdaniem pisarza – trudno by było znaleźć adaptację lepszą niż film ,,Wierny ogrodnik”.
Obraz ten był nominowany do czterech Oscarów, a Rachel Weisz za rolę Tessy Quayle otrzymała statuetkę za rolę drugoplanową. Kreacja ta przyniosła aktorce także Złotego Globa i nagrodę Amerykańskiej Gildii Aktorów Filmowych. Sam film zdobył jeszcze kilka innych wyróżnień. A jednak gwiazdorska obsada czy najważniejsze nagrody w kinematografii, nie przełożyły się na sukces komercyjny. Podobnie jak bardzo dobry reżyser (Fernando Meirelles – „Miasto Boga”, „Miasto ślepców”) i oparcie scenariusza na kanwie ciekawej opowieści mistrza thrillera.
,,Wierny ogrodnik’’ to wzruszająca opowieść o prawdziwej miłości aż po grób, o walce o dobre imię ukochanej osoby, bez oglądania się na konsekwencje, przeplatająca wątki obyczajowe z kryminalnymi i sensacyjnymi. Pewnego dnia główny bohater – cichy i spokojny brytyjski dyplomata Justin Quayle (Ralph Fiennes) – został poproszony o wygłoszenie referatu w zastępstwie. Podczas odczytu mocno skrytykowała go piękna kobieta. W ten nietypowy sposób poznał Tessę – charyzmatyczną działaczkę organizacji charytatywnych i aktywistkę ruchów praw obywatelskich. Choć stali po różnych stronach barykady, narodziło się między nimi uczucie. Gdy władze wysyłają Justina na placówkę do Kenii, Tessa udała się z nim, pomimo ciąży angażując się w pomoc najbiedniejszym. Odkryła działalność nieuczciwego producenta szczepionek, który nie dbał o to, że jego farmaceutyk ma skutki uboczne. A tytułowy ogrodnik? To Justin dla którego zajmowanie się roślinami jest prawdziwą pasją. Dyplomata-ogrodnik i aktywistka krytykująca działania pracodawcy swego męża… nietypowe połączenie.
Ale w końcu rodzi problemy. Producent szczepionek był pod protekcją pracodawców Justina. Już to wywołuje tarcia w małżeńskich relacjach oraz brak możliwości. W końcu zaś ludzie stojący za nielegalnymi badaniami doprowadzają do tragedii, która zmienia postawę życiową głównego bohatera. Daje mu determinację, by walczyć o dobre imię swojej żony i doprowadzić do ukarania winnych.
Reżyser, w sposób może nieco nietypowy dla tego gatunku filmowego, wprowadza widza w temat bardzo niespiesznie, koncentrując się na ukazaniu relacji małżeństwa Tessy i Justina – między innymi przez ciekawie zmontowane retrospekcje. Zresztą za montaż „Wiernego ogrodnika” Claire Simpson została nominowana do Oscara. Cały film jest zresztą audiowizualną ucztą – od pięknych ujęć Afryki, aż po afrykańską muzykę (Alberto Iglesias też został nominowany do Oscara w kategorii muzyka oryginalna). Ale Afryka nie jest tu tylko estetyczną fasadę – film próbuje ukazać problemy ludności zamieszkującej ten kontynent, biedę, choroby, wykorzystywanie ludzi przez wielkie koncerny. Ten wątek oparty jest na faktach, w 1996 roku koncern Pfizer testował swój nowy lek Trovan na zapalenia opon mózgowych w miejscowości Kano w Nigerii. (Tu małe wtrącenie natury historycznej – po latach okazało się, że główny grzech koncernu Pfizer polegał na mocno kolonialnym potraktowaniu władz Nigerii i niedopełnieniu procedur wymaganych do uruchomienia testów klinicznych. Natomiast sam lek wbrew pierwszym medialnym doniesieniom był bezpieczniejszy od antybiotyku wcześniej stosowanego przeciw zapaleniu opon mózgowych – przyp. DaeL)
Oczywiście jest tu wiele odrealnienia i przejaskrawienia. Trochę irytuje to, że wrogowie wiedzą (lub mogą się spodziewać) gdzie się znajduje główny bohater, a on i tak dopina swego… Lecz mimo takich drobiazgów, „Wierny ogrodnik” pozostaje świetnym połączeniem kina obyczajowego z sensacyjnym thrillerem. I gorąco go Wam polecam.
-
Ocena Neddarda - 8/10
8/10
Jako anegdotę chciałbym powiedzieć, że wielbiciele ,,Harry’ego Pottera’’ mogą ujrzeć piękny uśmiech, jak i łzy Lorda Voldemorta. Rzadko w filmie z Ralphem Fiennesem można podziwiać tak wiele uczuć na jego twarzy. A dla wielbicieli ,,Gry o tron’’ na pewno fajnym akcentem jest występ maestera Luwina.
Eh, a już chciałem pisać, że ta rola nie pasuje mi do Voldemorta i nagle czytam ostatni akapit 🙁
Uwielbiam Fiennesa i nawet nie wiem tak naprawdę za co.Nie umiem tego określić, a jednak zawsze kiedy występuje na ekranie jest według mnie po prostu świetny, chociażby rola hadesa, która jako jedyna zapadła mi w pamięć z filmów o greckich bogach i bodaj Perseuszu.
Byłem w kinie zupełnie przypadkiem, wyszedłem bardzo zadowolony. Jeden z niewielu przypadków, gdzie adaptacja jest co najmniej tak dobra jak książka (a według mnie lepsza). Fiennes i Weisz wyborni, a cały film ma dziwny, lekko oniryczny klimat.
Świetny film, oglądałam na komputerze, trochę przez przypadek trafiłam na niego. Minęło kilka lat i pamiętam, że go oglądałam, wielu filmów nie pamiętam.