Lighthouse (2019)

Stary i Młody płyną na zapomnianą przez boga skałę. Jest tam latarnia, chałupa i zbiornik z wodą pitną. Zmieniają poprzednich latarników, czekają ich cztery tygodnie służby. Czy można o tym zrobić niemal dwugodzinny film? Robert Eggers pokazuje, że można. Film przez wielkie F.

Robert Pattinson i Willem Dafoe nie schodzą z ekranu przez intensywne 110 minut. Powiedzieć, że obaj zagrali koncertowo, to nic nie powiedzieć. Jeśli miałbym dać Oscara, to przyznałbym podwójnego. Dafoe to sprawdzona firma, ale nadal: daje popis będący jednym z najlepszych występów w karierze. W przypadku Pattinsona jestem natomiast pewien: tak dobrej roli jeszcze nie miał. Ich postaci ścierają się i godzą na zmianę. Początkowa nieufność ustępuje miejsca służbowemu stosunkowi przełożony-podwładny, ale im dalej w las, tym więcej warstw odsłania przed nami reżyser. Można tu znaleźć odbicie trudnych relacji ojca z synem, mistrza z uczniem, a nawet boga z człowiekiem. Szczególnie ta ostatnia mocno wybrzmiewa, kiedy Młody zbiera się na odwagę i kontestuje zastany porządek czy niesprawiedliwy podział obowiązków.

Kadr z filmu "Lighthouse"
Pattinson i Dafoe w “Lighthouse” weszli na absolutne wyżyny aktorskiego rzemiosła.

Każdy ma coś za uszami i żaden z bohaterów nie jest wyraźnym protagonistą. Jeden skrywa mroczne tajemnice, drugi wielokrotnie zmienia wersje swojej przeszłości. Nie ma dobrych i złych, są tylko dwaj faceci zamknięci na kawałku skały pośrodku wielkiego Nigdzie. Od nieufności, przez przyjaźń, po wrogość. Pełne spektrum emocji. Wyobcowanie wyciąga z bohaterów na zmianę: to, co najlepsze, i to, co najgorsze. Pijackie wieczory z tańcami przeplatają mocnymi konfrontacjami w ciągu dnia.

Hipnotyzująca jest oprawa audiowizualna. Proporcje na ekranie (1.19:1) powodują, że niemal kwadratowy kadr wszystko wyolbrzymia. Ciasne wnętrza są jeszcze bardziej klaustrofobiczne, ogorzałe, brudne i zaniedbane twarze obu panów wręcz dyszą widzowi w twarz. Z każdej sceny wyziera wilgoć, wiatr i sól. I beznadzieja. Czarno-biały obraz nie rozprasza feerią barw, skupiamy się w kinie wyłącznie na Starym i Młodym. Na ich emocjach i reakcjach. Na ich strachu, poczuciu władzy, upokorzeniu. Na toksycznej seksualności, która zalewa mózg nasieniem i testosteronem. Na obezwładniającej samotności, która wielokrotnie zaprowadza obu na krawędź szaleństwa. A może dalej? Wielokrotnie można stracić orientację: co jest jawą, a co snem? Co dzieje się naprawdę, a co jest halucynacją? Ile czasu minęło, od kiedy przybyli na wyspę? Tydzień? Miesiąc? Rok?

Kadr z filmu "Lighthouse"
Czas akcji: druga połowa XIX wieku (na oko), miejsce akcji: jedno wielkie Nigdzie.

Niesamowity jest montaż dźwięku. Rzadko zwraca na siebie uwagę akurat ten element, ale w “Lighthouse” momentami wybija się na pierwszy plan. Stukot maszynerii, tykanie zegara, kapiąca woda, szum fal czy nieprzyjemny dźwięk syreny – te dźwięki wyznaczają rytm życia latarników. Podkręcają ich obsesje i nie pozwalają zapomnieć o surowości i nieprzystępności miejsca, w którym się znaleźli. Powiem więcej, pod względem audiowizualnym film ociera się o arcydzieło. Z jednej strony sprawia wrażenie bardzo artystycznego i przemyślanego, z drugiej, jak już pisałem, mami i hipnotyzuje. Cały czas trzyma widza na brzegu fotela, w stanie niepewności, niepokoju. Z dyskomfortem niczym drzazga pod paznokciem. Można wręcz poczuć niewygodę i paskudne położenie bohaterów. Pamiętacie dziwny i przerażający zestaw obrazów z taśmy VHS w “Ringu”? “Lighthouse” jest jak pełnometrażowa wersja tamtego nagrania.

Kadr z filmu "Lighthouse"
Ojciec kontra syn, mistrz kontra uczeń, zwierzchnik kontra podkomendny, bóg kontra człowiek – relacja może być interpretowana na tuzin sposobów.

Można powiedzieć: dwóch facetów na pustkowiu popada w szaleństwo. Banał? Owszem, ale nie chodzi o to, co, tylko jak. Eggers nie tylko pokazuje nam własną wersję mitu o Prometeuszu, pokazuje całe spektrum postaw i emocji w obliczu sytuacji kryzysowej, próby sił czy starcia z siłą wyższą. Także najwyższą, którą tu reprezentuje nieprzejednana natura. Najciekawsze, że nawet w tak mroczną i nastrojową wizję udało się wpleść zabawne elementy rodem z czarnych komedii, co na chwilę rozluźnia atmosferę. Choć nawet wtedy pewien stopień napięcia nie ustępuje, a same sceny pasują do całej reszty.

Nie będzie zaskoczeniem, jeśli polecę Wam “Lighthouse” z całego serca, prawda? Koniecznie wybierzcie się do kina i dajcie się zabrać z Robertem Pattinsonem i Willemem Dafoe w podróż pełną grozy, tajemnic i obezwładniającego poczucia beznadziei. Jeden z najlepszych filmów 2019 roku.

Kadr z filmu "Lighthouse"
Światło tytułowej latarni, narzędzie władzy, zakazany owoc, obiekt pożądania.
-->

Kilka komentarzy do "Lighthouse (2019)"

  • 22 listopada 2019 at 13:27
    Permalink

    Gdzie to cudo obejrzec?

    Reply
    • SithFrog
      22 listopada 2019 at 16:35
      Permalink

      W tej chwili tylko jakieś małe kina studyjne z pojedynczymi pokazami przedpremierowymi. 29.11 oficjalna premiera w Polsce.

      Reply
  • 22 listopada 2019 at 14:40
    Permalink

    Spoko, tylko brakuje jednej informacji. O czym w ogóle jest ten film? Faceci przypływają na wyspę i… i co? Nic nie wiem po tej recenzji.

    Reply
    • SithFrog
      22 listopada 2019 at 16:36
      Permalink

      “Faceci przypływają na wyspę i…”

      I wypełniają swoje obowiązki jako latarnik i pomocnik latarnika. Fabułą są ich wzajemnie relacje i szaleństwo w które jeden lub obaj popadają. Nie ma tu historii w typowym tego słowa znaczeniu.

      Reply
  • 22 listopada 2019 at 14:47
    Permalink

    Ciężko te filmy porównywać i nagroda nie jest miarą dobrej gry aktorskiej; ale muszę o to zapytać: podtrzymujesz oscar za aktorstwo dla Jokera, czy jednak Lighthouse ma szansę?

    Reply
    • SithFrog
      22 listopada 2019 at 16:38
      Permalink

      Myślę, że będzie miał miejsce kanibalizm. Obaj zagrali tak dobrze, obaj mają tak naprawdę role główne więc nominację dostanie albo jeden z nich albo żaden. Pod tym względem Phoenix chyba miał łatwiej, bo w swoim filmie rządzi i dzieli. Chociaż i Dafoe i Pattinson są na tym samym, niebotycznym poziomie.

      Reply
      • 23 listopada 2019 at 09:53
        Permalink

        Pewnie i tak jeden będzie zgłoszony jako pierwszoplanowy, jeden jako drugoplanowy.

        Reply
        • SithFrog
          23 listopada 2019 at 12:43
          Permalink

          Pewnie tak. Dafoe główny, Pattinson drugoplanowy, ale to tak jak w zeszłym roku: Viggo Mortensen i Mahershala Ali mieli niemal tyle samo czasu na ekranie, a nominowani zostali w dwóch różnych kategoriach.

          Reply
          • 23 listopada 2019 at 14:21
            Permalink

            Bo to jest źle zrobiony regulamin. Nie powinno być tak, że to producenci danego filmu decydują, w jakich kategoriach zgłaszają aktorów. Ja się im nie dziwie, że korzystając z tego błędu próbują walczyć o dwie nagrody, a nie o jedną. Nie pierwszy i nie ostatni nagrodowy debilizm.

            Wiesz dlaczego Phoenix nie dostał aktorskiego Lwa w Wenecji za ‘Jokera’? Bo film wygrał Złotego Lwa, a w podług regulaminu jeden film nie może dostać dwóch ważnych nagród. Jak się- niedawno- dowiedziałem, to nie mogłem w taki absurd uwierzyć.

            Reply
            • SithFrog
              23 listopada 2019 at 16:32
              Permalink

              Nie no, teraz to sobie ze mnie żartujesz… Naprawdę jest taki zapis??? Przecież to jest jakiś obłęd.

              Reply
  • 22 listopada 2019 at 16:05
    Permalink

    Spodziewałem się 10/10 po recenzji, czemu tylko 9?

    Reply
    • SithFrog
      22 listopada 2019 at 16:39
      Permalink

      Tylko i aż. Na 10 musi być jeszcze coś ekstra. Coś, co sprawi, że jeszcze długo film siedzi mi w głowie. Wiele 10 dałem po recenzji pierwotnie zakończonej 9, bo film mi musiał “dojrzeć” w głowie.

      Aczkolwiek 10/10 u kogoś innego dla Lighthouse w ogóle mnie nie zdziwi.

      Reply
      • DaeL
        23 listopada 2019 at 22:16
        Permalink

        Przyznaj się, odjąłeś jeden punkt, bo film jest czarno-biały 😉

        Reply
        • SithFrog
          25 listopada 2019 at 18:08
          Permalink

          Wręcz odwrotnie, za to są zawsze dodatkowe punkty 😉

          Reply
  • 22 listopada 2019 at 16:55
    Permalink

    Co do Oscarów to co i rusz słychać, że coś jest do niego pewniakiem. Dzisiaj czytałem, że Bale z ford vs ferrari (zdecydowanie wolałbym tytuł le mama 24) jest murowanym kandydatem i coś czuję, że ten akurat gość będzie dostawał nominację za nominacją a statuetki będą go omijać. Zawsze lepiej ocenia się aktora jak nie trzeba dzielić uwagi widza z nikim innym. A propos to czytałem jeszcze, że może odmłodzony de Niro, uwielbiam tego aktora. Czekam na premierę recenzowanego filmu aczkolwiek mam jakąś taką awersje do czarno-białych filmów, cholernie ciężko mi sie je ogląda.

    Reply
    • SithFrog
      23 listopada 2019 at 12:45
      Permalink

      Przecież Bale już ma statuetkę 😉

      Awersję rozumiem i Lightouse jest taki, że ludzie albo go pokochają albo się od niego odbiją i obie reakcję są równie prawdopodobne.

      Reply
      • 23 listopada 2019 at 17:40
        Permalink

        Chodzilo mi o to ze to byłaby trzecia nominacja za pierwszoplanową rolę i trzecia pewnie porażka. Drugoplanowa tez jest wazna ale taki aktor z takimi możliwościami i tak poświęcający sie dla rol na pewno liczy na 1.

        Reply
        • SithFrog
          25 listopada 2019 at 18:13
          Permalink

          Pewnie tak, ale tak już niestety jest. Można mieć 10 ról na Oscara i nie mieć ani jednej statuetki jak do niedawna Oldman i DiCaprio (dostali dopiero co i umówmy się, żaden za najlepszą kreację w karierze, raczej takie wymęczone).

          Trafi się nagle taki Casey Affleck z Manchesterem by the Sea gdzie to scenariusz w 100% wykorzystuje cienki warsztat aktora i pozamiatane.

          Reply
  • 3 stycznia 2020 at 08:40
    Permalink

    bardzo bardzo dobry, na pewno najlepszy jaki widzialem w tym roku. 10/10

    Reply
    • SithFrog
      3 stycznia 2020 at 16:54
      Permalink

      Cieszę się, jest nas więcej! 🙂

      Reply
  • 5 lutego 2020 at 10:35
    Permalink

    Nadrobiłem i czuje potrzebę wypowiedzi:

    Tak jak się obawiałem w którymś Filmołazie – pretensjonalny przerost formy nad treścią. Nie trafia do mnie Eggers, tutaj jest właściwie to samo co w VVitch: zaczyna się bardzo ciekawie, klimat jest rewelacyjny, ale im dalej w las tym więcej polan. Czyli pusto. Nic nie wiadomo, niewiele trzyma się kupy, a metaforyzmy są łopatologiczne i pretensjonalne (zwłaszcza prometejska końcóweczka). Mam wrażenie, że – poza maestrią wizualną, która wymaga wielkich umiejętności – wymyślenie takiego filmu to jakieś dwa popołudnia z odpowiednimi substancjami i kreatywnym kolegą. Tutaj damy syrenę, bo morze, a tam damy Prometeusza, bo latarnia, czyli światło, no wiecie, taka głębia przekazu. Brakowało jeszcze Lucyfera i krakena.

    Uważam, że współcześnie panuje szkodliwe przekonanie, że modernizm (czy postmodernizm) nie musi wcale mieć sensu, wystarczy żeby ten sens imitował. I tak jest z “Lighthouse”. Tymczasem jest to bardzo trudne wyzwanie, zrobić taki film, aby wypowiedzieć artystyczna zachowała spójność. Wg mnie “Lighthouse” się nie udało.

    Natomaist pełna zgoda z Sithem, że kreacje aktorskie, zdjęcia, montaż i dźwięk, ogólnie rozumiany klimat filmu na najwyższym poziomie.

    Reply

Skomentuj kuba Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 pozostało znaków