Książki

Taniec z Mitami: (W)renly

W „Pieśni Lodu i Ognia” odnajdujemy wiele imion, które bez wątpienia nie zostały nadane przypadkowo. Wręcz przeciwnie, nierzadko przekazują czytelnikom pewne istotne wskazówki dotyczące dalszych losów danej postaci, jej charakteru lub literackich czy historycznych źródeł, z których przy jej kreowaniu czerpał autor.

***

Słońce Zimy

Doskonałym przykładem może być tutaj Rickard Karstark, którego imię to nic innego jak skandynawska wersja imienia „Richard”. Jakiego Ryszarda miał tutaj na myśli George R.R. Martin? Gdy spojrzymy na wątek lorda Karholdu i popełnioną przez niego zbrodnię, a także na herb którym się pieczętował, oczywistym stanie się, że chodzi tutaj o Ryszarda z Gloucester, młodszego brata Edwarda IV (pierwszego monarchy z linii Yorków), który po jego śmierci ogłosił swoich bratanków bękartami i sięgnął po koronę jako Ryszard III Plantagenet. To właśnie przeciwnicy tego władcy, zwłaszcza ci, którzy opowiedzieli się za Henrykiem VII Tudorem, oskarżali o zlecenie zabójstw swoich zamkniętych w Tower bratanków¹.

¹ U Szekspira na polecenie Ryszarda III Książąt z Tower zabija sir James Tyrrell, którego nazwisko również przywodzi na myśl bohaterów „Pieśni Lodu i Ognia”. Historyczny Tyrrell został oskarżony o zdradę za panowania Henryka VII i podczas przesłuchania miał jakoby wyznać, że to on zgładził Edwarda V i jego brata Ryszarda Shrewsbury.

House Karstark.svg
Herb Karstarków. Autor: Abjiklam (udostępniono na licencji Creative Commons Attribution ShareAlike 3.0)

Gdy wspomnimy, że Rickard Karstark zamordował jeńców Robba Starka, Willema Lannistera i Tiona Freya, których przetrzymywano w Riverrun, przekonamy się, że paralela jest całkiem dokładna. Okazuje się jednak, że na tym nie koniec – także herb Karstarków, białe słońce na czerni oraz ich motto „Słońce Zimy” – zdają się nawiązywać do Ryszarda III. To on wypowiada pierwsze słowa szekspirowskiego dramatu poświęconego tej postaci: Now is the winter of our discontent / Made glorious summer by this sun of York; czyli: Tak więc nam słońce Yorku zamieniło / Zimę niesnasek w promieniste lato (tłum. Józef Paszkowski, w oryginale gra słów sun of York/son of Yorksłońce Yorku [godło rodu]/ syn [księcia Ryszarda] Yorka).

File:Rose en Soleil Badge of York.svg
Biała Róża Yorków otoczona promieniami słońca. Autor: Sodacan. Udostępniono na licencji GNU Free Documentation License (Wikimedia Commons).

 

***

Nawiązania i gry językowe

Podobnie nieprzypadkowe najprawdopodobniej są imiona: „Eddard” (historycznym pierwowzorem lorda Starka jest ojciec Edwarda IV, Ryszard Plantagenet, książę Yorku i lord protektor, który – przynajmniej według jednej z wersji – został ścięty po przegranej bitwie pod Wakefield); „Stannis” (staroangielskie „stan”, czyli kamień, co od razu sugeruje, że Baratheon to twardy, surowy człowiek); a także nazwisko „Lannister” (Lancaster).

File:Richard III earliest surviving portrait.jpg
Portret Ryszarda III, brata Edwarda IV i syna Ryszarda Plantageneta, trzeciego księcia Yorku (Wikimedia Commons).

Wymienienie przynajmniej części imion stanowiących nawiązania literackie przekra możliwości niniejszego tekstu, warto jednak wspomnieć tutaj o ser Gladdenie Wylde (Pola Gladden, gdzie poległ Isildur), Berenie Tallharcie (Beren z opowieści Tolkiena), Theodanie Wellsie (król Theoden z Rohanu), arcymaesterze Umbercie (Umberto Eco). Zainteresowanych tematem aluzji i nawiązań do utworów i pisarzy, którym GRRM wiele zawdzięcza odsyłam do mojego tekstu z 27 lipca 2019 roku, zatytułowanego „Powinniśmy wracać”, czyli sekretne tożsamości ser Waymara, Gareda i Willa.

Wiele imion, które wydają się unikatowe dla Westeros to po prostu istniejące imiona, których pisownia została lekko zmodyfikowana, na przykład „Petyr” = „Peter”, „Jaime” = „Jamie” („James” w języku lowland scots), „Alys” = „Alice”, „Catelyn” = „Caitlin” (od „Cateline”, starofrancuskiej „Katarzyny”) itp.

Opowiadając o tym wszystkim chcę pokazać, jak rzadko w PLIO pojawiają się imiona których etymologii nie jesteśmy w stanie prześledzić. Szczególnie wyjątkowe jest to wówczas, gdy mamy do czynienia z postaciami, które można uznać za kluczowe, a przynajmniej istotne dla wydarzeń danego tomu.

Tymczasem jeden z najważniejszych graczy Wojny Pięciu Królów nosi imię, które nie pojawia się w żadnym innym miejscu. Co więcej, nie jest ono nawet podobne do jakiegokolwiek rzeczywiście istniejącego imienia. Mam tu na myśli pretendenta do Żelaznego Tronu, najmłodszego z trzech braci Baratheonów, Renly’ego.

W dzisiejszym odcinku przedstawię moją teorię na temat źródła, z jakiego George R.R. Martin zaczerpnął słowo „Renly”, a także zasugeruję, co zdradza nam ono na temat roli jaką mitycznym wymiarze PLIO odgrywa „Król w Wysogrodzie”.

***

Wren-ly

By poznać pierwowzór „Renly’ego”, wystarczy, że usuniemy „ly”, czyli przyrostek, który w tym kontekście (oczywiście, o ile „Renly” jest czymś więcej niż przypadkowym zbiorem głosek) może oznaczać tyle, co „-like”, informując, że osoba nosząca takie imię jest „podobna”, ma coś wspólnego z pierwszym członem. Czym zatem jest „Ren?”. Pomijając skojarzenia z najnowszą trylogią „Gwiezdnych wojen”, „ren” nie wiąże się na pierwszy rzut oka z niczym konkretnym. W języku angielskim istnieje jednak wyraz, który wymawia się „ren”. Jest to „wren”, czyli „strzyżyk”, niepozorny ptak występujący niemal w całej Europie.

File:Zaunkoenig.jpg
Gnizado strzyżyków – ilustracja z „Naturgeschichte der Vögel Mitteleuropas” Johanna Friedricha Naumanna (Wikimedia Commons)

Co ma Renly do strzyżyka? Na pozór nic. Jednak gdy przyjrzymy się mitom i legendom związanym z tym zwierzęciem, okaże się, że pomiędzy tą parą istnieje kilka ciekawych paralel.

W wierzeniach celtyckich strzyżyk był uznawany za króla wszystkich ptaków. Jest nazywany „zimowym królem”, „małym królem” i „królem żywopłotów”. Według Swetoniusza pojawienie się strzyżyka było jednym ze znaków zapowiadających zamordowanie Juliusza Cezara – poprzedniego dnia widziano ponoć właśnie tego ptaka, trzymającego w dziobie gałązkę wawrzynu i ściganego przez przedstawicieli innych ptasich gatunków. Gdy strzyżyk wleciał do budynku rzymskiego senatu, został dopadnięty przez swoich prześladowców i rozszarpany, co miało stanowić wróżbę, iż podobny los czeka Cezara.

Pewna legenda opowiada o konkursie zorganizowanym przed Boga celem wyłonienia króla wszystkich ptaków. Miał nim zostać ten, który zdoła się wznieść najwyżej. Zawodnicy odpadali jeden po drugim, aż pozostał tylko potężny orzeł. Jednak po pewnym czasie nawet ten siłacz zaczął opadać z sił i nie był w stanie wzlecieć wyżej. Wówczas spomiędzy jego skrzydeł wyłonił się ukryty tam od samego początku strzyżyk i gdy całkowicie wyczerpany orzeł musiał zawrócić w dół, to właśnie on podleciał nieco wyżej i został zwycięzcą.

Widzimy zatem, że strzyżyk jest nierozerwalnie związany z władzą królewską, co samo w sobie sprawia, że istnieje przynajmniej ta jedna paralela pomiędzy nim, a Renlym. Jest to jednak połączenie tak wątłe i mgliste, że trudno na nim oprzeć jakąkolwiek tezę o pochodzeniu imienia Baratheona od wyrazu „wren”. Kierując się tylko takimi przesłankami można by równie dobrze skojarzyć Renly’ego z tygrysem, lwem, bykiem, niedźwiedziem czy jakimkolwiek innym zwierzęciem w jakiś sposób związanym z bliżej nieokreśloną władzą i potęgą. Można doszukiwać się następującej analogii: Renly = strzyżyk, Robert = orzeł – Renly „wykorzystuje” Roberta w tym sensie, że przywłaszcza sobie tron, który ten zdobył bez jakiejkolwiek zasługi ze strony najmłodszego brata. Jest to jednak wyjaśnienie niewystarczające.

File:Death of Julius Caesar 2.png
William Holmes Sullivan (1836 – 1908), „Śmierć Juliusza Cezara” (Wikimedia Commons)

Podobnie ma się wzmianka u Swetoniusza – nie wiemy, czy George R.R. Martin miał zetknął się kiedykolwiek z jego dziełami. Uznanie, że wybierając wyraz „wren” na podstawę „Renly’ego” chciał zapowiedzieć zdradzieckie zamordowanie młodego pretendenta przez tajemniczy cień kuszące, ale nie odważyłbym się zbudować teorii na tak niejasnych poszlakach. Musimy szukać dalej.

Dzieło sir Jamesa George’a Frazera Złota gałąź to prawdziwa kopalnia wiedzy na temat mitów, zwyczajów ludowych i ich symboliki. Nie ma wątpliwości, że książka ta jest znacznie szerzej znana niż wymienione do tej pory opowieści – miała wpływ na pisarzy takich jak James Joyce, H.P. Lovecraft czy T.S. Eliot, czytali ją C.S. Lewis i Robert Graves. Nawiązania to pracy Frazera odnajdujemy w wielu miejscach, na przykład w Czasie apokalipsy. Jest zatem jak najbardziej prawdopodobnym, że słyszał o niej także George R.R. Martin.

Jeśli ją czytał, mógł się dowiedzieć o zwyczaju polowania na strzyżyka – w wielu regionach Europy istnieją tradycje nakazujące urządzać w okresie Bożego Narodzenia symboliczne lub całkiem dosłowne łowy na tego ptaka.

 Frazer opisuje jak na wyspie Man jeszcze do XVIII wieku 24 grudnia mieszkańcy nie szli nocą spać, lecz czuwali, by gdy kościelne dzwony oznajmią nadejście północy udać się na polowanie. Gdy nieszczęśliwy strzyżyk został już znaleziony i zabity, przywiązywano go do długiego kija i w uroczystym pochodzie obnoszono po wsi. Następnie kopano mu grób na cmentarzu i urządzano „doniosłą” ceremonię żałobną. Dopiero wówczas zaczynało się świętowanie Bożego Narodzenia.

Podobnie było w Irlandii, z tą różnicą, że łowy na strzyżyka organizowano w samo Boże Narodzenie, zaś procesje z martwym ptakiem dzień później, w świętego Szczepana. XIX-wieczny autor Złotej gałęzi wspomina, że jeszcze w jego czasach takie polowania odbywały się w hrabstwach Leinster i Connaught – chłopcy zabijali strzyżyka, po mocowano go na miotle, którą obwiązywano bluszczem i jemiołą.

File:JamesGeorgeFrazer.jpg
Sir James George Frazer (1854 – 1941), autor „Złotej gałęzi” (Wikimedia Commons)

W Carcassone we Francji młodzieńcy wyruszali na łowy uzbrojeni w kije, którymi przetrząsali wszystkie krzaki na jakie się natknęli. Ten, który jako pierwszy zabił strzyżyka był żartobliwie nazywany „królem”.  Następnie cała grupa wracała do miasta, prowadzona przez swojego „monarchę” przy akompaniamencie bębnów i piszczałek.

Te zwyczaje, znane jako „Wren Day” były najczęściej obchodzone 26 grudnia, w świętego Szczepana, więc w folklorze pojawiają się wyjaśnienia, jakoby coroczne polowania na strzyżyka były karą za zło, jakie ten ptak wyrządził świętemu – gdy ten ukrywał się przed prześladowcami, strzyżyk swoim śpiewem miał zdradzić jego kryjówkę. Innym wytłumaczeniem jest uznanie „polowania na strzyżyka” za pozostałość po wierzeniach pogańskich, gdzie ptak jako uosobienie starego roku i zimy był ceremonialnie zabijany w okolicach przesilenia zimowego. Frazer zalicza tego typu tradycje w poczet symbolicznych „bitw zimy i lata” (wśród których znajduje się m.in. zwyczaj topienia Marzanny).

***

Król Dębu vs. Król Ostrokrzewu

Jak powiązać to wszystko z Renlym? Okazuje się, że nie trzeba szukać daleko. W Białej bogini Robert Graves przedstawia opowieść o strzyżyku i rudziku, gdzie w przesilenie zimowe ten drugi wyrusza na wyprawę w poszukiwaniu swojego rywala ukrytego w zielonym krzaku. Dotarłszy na miejsce, rudzik bezlitośnie morduje przeciwnika (jakoby to krew strzyżyka odpowiada za rdzawe zabarwienie tego ptaka). Zdaniem Gravesa para rudzik-strzyżyk ma swój pierwowzór w archetypach Króla Dębu (Oak King) i Króla Ostrokrzewu (Holly King). Jego zdaniem są to bracia, z których każdy reprezentuje jedną połowę roku. Dwaj monarchowie toczą nieustanne boje, zaś od tego, który w danym momencie wygrywa, zależy pora roku. Król Dębu (lato) jest najsilniejszy w przesilenie letnie, w równonoc jesienną siły braci się zrównują, zaś w przesilenie zimowe to Król Ostrokrzewu (zima) jest górą.

Według Gravesa w wielu mitach i legendach można się dopatrzyć par opartych na tym archetypicznym wzorze – wymienia m.in. arturiańskich sir Gawena i Zielonego Rycerza oraz sir Balina i sir Balana, celtyckich Lugha i Balora, a także właśnie rudzika i strzyżyka. W jego interpretacji rudzik to Duch Nowego Roku, ale również Król Dębu, władca lata. W przesilenie zimowe zabija swojego rywala, strzyżyka, czyli Ducha Starego Roku i zimowego monarchę. W kolejnej fazie cyklu (przesilenie letnie) dzieje się na odwrót, to rudzik ginie.

File:Boys King Arthur - N. C. Wyeth - p82.jpg
Newell Convers Wyeth (1882 – 1945), Zielony Rycerz (Wikimedia Commons)

LML sugerował, że duet Stannis-Renly jest oparty na tym właśnie wzorze. Renly to postać związana z urodzajem, płodnością i zielenią. Jego rywalem i bratem jest Stannis, pan jałowej Smoczej Skały, który później udaje się na Północ i wyznacza na swoją siedzibę ponury Nocny Fort. W takiej interpretacji Renly to Król Dębu, którego zabija Stannis, Król Ostrokrzewu. Jednak jego zwycięstwo nie trwa wiecznie – w kolejnej fazie cyklu jego wróg wstaje z martwych i pokonauje go w bitwie na Czarnym Nurcie – to dlatego GRRM na czele zwycięskiego zastępu stawia sir Garlana Tyrella, kolejnego „letniego” bohatera, który na dodatek ma na sobie zieloną zbroję Renly’ego. Symbolicznie, Garlan to odrodzony Renly, który powraca, by w kolejne przesilenie zwyciężyć swojego brata. (Crowfood’s Daughter jest autorką teorii według której kolejną taką parą w PLIO są Garth Zielony i Szary Król).

Lannisterowie uderzyli na niego z flanki, a chwiejni chorążowie opuścili go całymi setkami w godzinie największej potrzeby.
– Widziano też cień króla Renly’ego – mówił kapitan – który kładł ludzi trupem na lewo i prawo, wiodąc przednią straż lwiego lorda. Powiadają, że jego zielona zbroja lśniła w widmowym blasku dzikiego ognia, a na porożu tańczyły złote płomienie.
—Nawałnica mieczy, Davos II—

Moim zdaniem to właśnie z tego powodu GRRM nadał Renly’emu takie, a nie inne imię – chciał podkreślić jego status jako jednego z dwóch archetypicznych braci, od samego początku wskazując na to, w jaki sposób zginie najmłodszy Baratheon: z ręki brata. Być może zielony namiot w którym cień-skrytobójca Stannisa zabija Renly’ego ma nawiązywać do „zielonego krzaka”, w którym chowa się strzyżyk.

Jednak skoro u Gravesa strzyżyk (wren) jest królem zimy, dlaczego GRRM czyni Renly’ego postacią kojarzącą się raczej z latem? Być może chciał napisać o waśni dwóch braci, jednak z innych powodów musiał uczynić Stannisa symbolicznym władcą zimy (Nocnym Królem), więc dla Renly’ego pozostała jedynie druga rola. Możliwe również, że GRRM zdecydował, że dla celów fabularnych nie może się trzymać sekwencji Gravesa i dlatego jego „strzyżyk” musi być Królem Dębu, zaś „rudzik” Królem Ostrokrzewu.

Renly nie jest pierwszym „Królem Dębu” jakiego widzimy w PLIO – ten zaszczyt przypada Robertowi. Prawdopodobnie to ma na myśl autor, pisząc, że Renly wygląda jak „duch Roberta” – najmłodszy brat reprezentuje odrodzonego po pół roku władcę lata, który powraca by zemścić się na swoim zabójcy i zakończyć zimę. Oto scena śmierci Roberta:

– Już powinien nie żyć. Nie widziałem jeszcze, żeby ktoś tak mocno uczepił się życia.
– Mój brat zawsze był silny – rzekł lord Renly. – Może niezbyt mądry, ale silny. – Jego czoło lśniło od potu. Mógłby być duchem Roberta, kiedy stał tak, młody, ciemnowłosy, przystojny.
—Gra o tron, Eddard XIII—

A w tej scenie na niezwykłe podobieństwo młodego pretendenta do zmarłego króla uwagę zwraca Catelyn:

Pośrodku, roześmiany i wpatrzony w walczących, siedział duch w złotej koronie ze swą młodą królową u boku.
Nic dziwnego, że lordowie gromadzą się wokół niego z takim zapałem – pomyślała. Wygląda jak Robert narodzony po raz wtóry. 
—Starcie królów, Catelyn II—

File:Erithacus rubecula with cocked head.jpg
©Francis C. Franklin. Zdjęcie rudzika. Udostępniono na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported (Wikimedia Commons).

Warto również zwrócić uwagę, że w PLIO tuż „obok” sceny śmierci Renly’ego  ma miejsc inne wydarzenie oparte na archetypie Gravesa – sir Loras Tyrell, Zielony Rycerz, zabija ser Robara Royce’a (Robara Czerwonego), obwiniając gwardzistę o śmierć swojego króla. Tak się składa, że Graves sugeruje, iż wyraz rudzik (robin) ma związek z łacińskim „robur” (dąb) – nawiasem mówiąc, najwyraźniej autor się tu myli, ale GRRM mógł o tym nie wiedzieć lub świadomie to zignorować. Być może za pomocą tej „etymologii” GRRM chciał powiązać Robara (którego imię przypomina wyraz „robur”) z rudzikiem – na co wskazuje również przydomek „czerwony”, gdyż w opowieści wzmiankowanej przez Gravesa epitetem rudzika jest „czerwonopierśny”. Zatem, gdy Robar ginie z ręki Lorasa, widzimy potwierdzenie tego, że autor myśli tutaj o archetypach Króla Dębu i Króla Ostrokrzewu – morderczy rudzik, który zabił strzyżyka w kolejnej fazie ginie z ręki swojego rywala, który odzyskał już siły.

Można się również zastanawiać, czy przypadkiem jest, że gdy opowieści o strzyżyku są związane z dniem św. Szczepana (St. Stephen’s Day), ojciec Stannisa i Renly’ego nosił imię Steffon – to westeroska pisownia „Steffana”, jednego z wariantów „Stephena”, czyli właśnie angielskiego Stefana/Szczepana.

Sądzę, że właśnie to chciał nam przekazać George nadając pretendentowi imię „Renly”, a raczej „Wrenly”, „podobny do strzyżyka”. Już na samym początku, gdy po raz pierwszy wspomniał o tej postaci, zapowiadał jego bratobójczy konflikt ze Stannisem, na dodatek wskazując, że jest on oparty na tej odwiecznej walce, którą ludzkość obserwuje od wieków, a która ma takie znaczenie w świecie lodu i ognia. Niekończącego się cyklu pojedynków zimy z latem.

***

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Bluetiger

Proszę o podchodzenie z rezerwą do informacji, którymi dzielę się w swoich tekstach, gdyż nie jestem ekspertem. Staram się, by przekazywane treści były poprawne, ale mogą pojawić się błędy.

Related Articles

Komentarzy: 25

  1. Dla autora artykułu podziękowania i gratulacje, naprawdę trzeba było posiedzieć żeby zebrać fakty , powiązać ze sobą . Napracowałeś się nad tym tekstem , czyta się dobrze , dzięki .

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  2. Tekst świetny, jak zresztą pozostałe, które były mi dane do przeczytania na tej stronie 🙂 Naprawdę można wyciągnąć z twórczości Martina niezliczone ilości mitów i podań, jednak jak wszyscy dobrze wiemy on również stworzył ich mnóstwo, skoro jesteśmy przy mitach ostatnio wpadł mi w oko pewien fragment z drugiego tomu „Ogień i Krew”.

    Mianowicie w rozdziale Zagląda smoków – triumf Rhaenyry natknąłem się przy okazji opisów złupienia Tumbletone na przytoczenie dawnego mitu tutaj rzekomo dotyczącego Hugh Młota, a brzmiącego: „Gdy młot spadnie na smoka, zrodzi się nowy król i nikt nie zdoła mu się oprzeć”. Pierwsze skojarzenie do młota to oczywiście Robert Baratheon zabijający Rhaegara oraz liczne nawiązania do tego, że w tym samym czasie powity został Jon Snow, czyli Aegon 😉

    Pytanie do osób bardziej zaangażowanych w spiskowe teorie ode mnie, czy to proroctwo/mit ukazuje się gdzieś dalej na kartach powieści oraz ma faktyczne odniesienie do tego o czym wspomniałem?

    Zachęcam do dyskusji.

    PS. Czekam na kolejne wpisy z serii z mitami.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. W Pieśni Lodu i Ognia się nie pojawia. Ale faktycznie jest ciekawe. Choć oczywiście śmierć Rhaegara od urodzin Jona oddzielało sporo czasu – w międzyczasie było złupienie Królewskiej Przystani i wyprawa Neda do Dorne.. Nieco mniej (choć też dużo) minęło pomiędzy śmiercią Rhaegara a narodzinami Daenerys…

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. A czy Daenerys nie jest młodsza od Jona? Coś mi się kojarzy, że sam Martin powiedział o tym wprost w jakimś wywiadzie, Q&A lub w jakiejś innej formię. Dodatkowo jeśli dobrze pamiętam to w GoT Dany na początku ma około 13 lat, a Jon 14. Oczywiście te rozdziały nie muszą dziać się w tym samym czasie, ale różnica wydaje się dość spora. Jon jest też tylko kilka miesięcy młodszy od Robba, który został poczęty zaraz po ślubie Neda z Cat, a więc przed rebelią. Daenerys natomiast urodziła się już po rebelii, tuż przed ucieczką za Wąskie Morze.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Oczywiście masz rację, a mnie się coś pokiełbasiło i napisałem dokładnie odwrotną rzecz, niż chciałem. Miało być „nieco więcej”. Wprawdzie nie opierałbym się na wieku Dany na początku powieści, bo kolejność zdarzeń jest tam mocno wątpliwa, ale logika wskazuje, że szturm na Smoczą Skałę nastąpił już po starciu pod Wieżą Radości. Stannis musiał w końcu flotę zbudować.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. „Jon jest też tylko kilka miesięcy młodszy od Robba, który został poczęty zaraz po ślubie Neda z Cat, a więc przed rebelią”.

            Ten ślub miał miejsce w trakcie wojny – rebelia Roberta zaczęła się bitwą pod Grafton. Gdy do Doliny dotarł dekret Aerysa nakazujący Jonowi Arrynowi dokonać egzekucji na Eddardzie i Robercie, lord Jon podniósł bunt i odesłał Neda na Północ (przez Sisterton). W trakcie podróży Starka Arrynowie zebrali pewne siły i pomaszerowali uprać się z jedynymi poważnymi lojalistami Targaryenów w regionie, Graftonami z Gulltown.

            Wkrótce po zdobyciu Gulltown Robert dotarł do Krain Burzy, gdzie zwołał swoich lordów, jednak niektórzy wypowiedzieli mu posłuszeństwo. Lojaliści mieli się spotkać w Summerhal, ale Baratheon nie pozwolił im się połączyć i w ciągu jednego dnia rozbił w osobnych starciach trzy zastępy, lordów Cafferena, Fella i Grandisona.

            Po tych wydarzeniach Robert odesłał część swoich ludzi do rodowej siedziby i wyznaczył Stannisa na dowódcę garnizonu. Następnie Baratheon wkroczył do Reach, ale na jego drodze stanęła przednia straż Tyrellów, którą dowodził Randyll Tarly. Robert znalazł się w ciężkim położeniu, ale główny zastęp armii Mace’a nie zdążył zjawić się w porę, by całkowicie rozbić buntowników. Baratheon zdołał wycofać swoich ludzi i bitwa pod Ashford pozostała nierozstrzygnięta.

            Po Ashford Robert ruszył na północ, do Dorzecza, podczas gdy armia Tyrellów udała się do słabo bronionych Krain Burzy i dotarła aż pod Koniec Burzy, gdzie rozpoczęło się oblężenie. Miało trwać około roku, a ponieważ w innym miejscu jest powiedziane, że cała rebelia trwała mniej więcej rok, może stąd wynikać, że oblężenie fortecy dowodzonej przez Stannisa nie wlicza się do niej (ponieważ w tym jednym roku brakowałoby miejsca na okres Gulltown-Summerhal-Ashford).

            Następnie armia buntowników zatrzymała się w Kamiennym Sepcie, gdzie Robert leczył rany odniesione pod Ashford. Wówczas miasto otoczyli ludzie Jona Conningtona i niewiele brakowało, a rebelia dobiegłaby końca.

            Na szczęście dla Baratheona w międzyczasie Ned Stark zdołał dotrzeć na Północ, zebrać swoje wojska i dotrzeć z nimi do Dorzecza. Nadejście tych świeżych sił zaskoczyło Conningtona, który został pokonany w Bitwie Dzwonów.

            Dopiero w tym momencie miał miejsce ślub Eddarda z Catelyn i Lysy z Jonem Arrynem. Po dwóch tygodniach Stark odjechał walczyć dalej, i małżonka nie widzała go od tej pory przez około rok. Dziewięć miesięcy później w Riverrun urodził się Robb.

            Daenerys została poczęta w ostatnim miesięcu rebelii, pomiędzy bitwą nad Tridentem i splądrowaniem Królewskiej Przystani.

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
            1. A czy Daenerys nie została poczęta w nocy po egzekucji Rickarda Starka? Nie pamiętam dokładnie, coś takiego mi się przypomina.

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. Chodziło o spalenie lorda Qarltona Chelsteda, królewskiego namiestnika – oficjalnie za „udzielanie królowi złych rad w czasie wojny”, w rzeczywistości za sprzeciwienie się planom zrównania Królewskiej Przystani z ziemią za pomocą dzikiego ognia.

                Chelsted był 4 namiestnikiem Aerysa (lub 5 jeśli liczyć Edgara Sloane, który służył za Jaehaerysa II, ale nowy król zwolnił go niemal od razu po wstąpieniu na tron). Przed nim w czasie wojny służyli jeszcze Owen Merryweather (wygnany po bitwie pod Summerhall, gdy król zaczął go podejrzewać o zdradę) i Jon Connington. Chelsted był wcześniej starszym nad monetą, ale nie wsławił sie niczym poza tym, że nieustannie szeptał królowi, że książę Rhaegar knuje przeciwko niemu spisek.

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
        2. A Robb nie urodził się później niż Jon, jakoś po rebelii? Z tego co pamiętam ślub Neda i Cat miał miejsce już w trakcie jej trwania (zaraz po jednej z bitew), więc 9 miesięcy później było już chyba po wszystkim.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. Myślę, że Ned zwyczajnie skłamał na temat wieku Jona. Snow całe życie był drobniejszy niż Robb, więc możliwe, że tak było i w dzieciństwie, więc przeszedł jako młodszy, a w rzeczywistości jest starszy. Po Bitwie Dzwonów był już tylko Trident, i nie minęło między nimi dużo czasu, pewnie gdzieś tyle, ile zajęła droga Kamienny Sept-Riverrun-Trident (plus uroczystości weselne). Jeśli spojrzymy na mapę, odległość jest mniej więcej taka, jak z Królewskiej Przystani nad Trident. Jasne, Rhaegar na pewno jechał Królewskim Traktem, ale Robert podróżował Rzecznym, więc warunki podróży były podobne. Przecież się nie umawiali przez kruki, że nad rzeką będzie dobrze, tylko się tam spotkali maszerując z dwóch stron. Musieli się zgrać w czasie, a choćby nawet książę pan wpadł do stolicy i wypadł z niej w przeciągu godzin – a na bank tak nie zrobił, przecież był po wielodniowej podróży – nie ma opcji, żeby był w Wieży Radości w momencie poczęcia Robba, bo musiał wyruszyć wcześniej od Roberta, żeby spotkać się tam, gdzie się spotkali.

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
            1. Jeśli faktycznie jest synem Rhaegara 😛 Coś tu się nie skleja, bo Ned podobno zastał swoją siostrę w łożu krwi po porodzie. Więc albo Lyanna leżała kilka tygodni/miesięcy w zakrwawionym łożu, albo to wcale nie Jona urodziła.

              Dzieki Bluetiger za poprawienie. Trochę źlę się wyraziłem, bo oczywiście ślub musiał się odbyć już w czasie rebelii, w zasadzie to odbył się tylko dzięki śmierci brata Neda i rebelii. Tak czy inaczej, zarówno Jon, jak i Robb są starsi od Dany.

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. Miałabym sporą satysfakcję, gdyby nie był, ale już przestałam na to liczyć 😉

                A skąd wniosek, że krwawe łoże wyklucza akurat narodziny Jona, bo jakoś nie widzę związku? I zupełnie nie rozumiem, skąd te miesiące leżenia w krwi.

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
                1. Znaczy zakładając, że Jon byłby starszy od Robba, to poród musiałby się odbyć o wiele wcześniej, niż Ned byłby wstanie dotrzeć do Lyanny z Królewskiej Przystani, po drodze załatwiając jeszcze kilka innych spraw. Ciężko wtedy o łoże krwi po porodzie. Nie pamiętam jak to jest dokładnie przetłumaczone w PL wersji, ale w ENG jest „bed of blood”. Takiego sformułowania Martin używa opisując miejsce porodu tuż po nim. Choć nie jestem pewien, czy w powszechnym angielskim to oznacza dokładnie to samo, czy to tylko sformułowanie Martina w wykreowanym świecie.

                  Ja zawsze bardziej skłaniałem się ku teorii, że Ned zastał Lyanne tuż po porodzie, ale urodziła Młodego Gryfa, a Jon faktycznie jest starszy od Robba, ale jest synem Neda i Ashary Dayne (może nawet nie bękartem, jesli Ned zachowałby się jak Robb i poślubił kobietę, z którą spał). Takie rozwiązanie bardziej pasuje do drogi jaka przed Jonem (walka z Innymi, może nawet jako miecz poranka).
                  W takim wypadku lepiej by to do siebie pasowało:
                  -poczęcie Jona przez Neda i Asharę jeszcze przed wybuchem Rebelii
                  -wybuch rebelii, ślub Neda i Cat, poczęcie Robba
                  -poczęcie Daenerys
                  -Ashara rodzi Jona w Starfall
                  -Cat rodzi Robba w Riverrun
                  -Lyanna rodzi Aegona i umiera
                  -Narodziny Daenerys

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                2. Myślę, że Ned nie oddałby dziecka Lyanny nikomu, nigdy. Jeśli przeżyło, pojechało z nim do Winterfell. Bo tak na logikę – dziecko Neda i Ashary lub Brandona i Ashary mogłoby równie dobrze dorastać w Starfall, i Cat nigdy by się o nim nie dowiedziała. To jest Dorne, nie takie rzeczy tam przechodziły. Ned miałby specjalnie robić na złość młodej żonie przywożąc swojego prawdziwego bękarta (lub bękarta brata, albo jeszcze gorzej, swojego pierworodnego syna z legalnego związku!), kiedy ten miałby już dornijską rodzinę, w której nie byłby aż tak piętnowany, bo tam są inne obyczaje? I jednocześnie wysłać prawowitego dziedzica poprzedniej dynastii, własnego siostrzeńca, za morze, z ludźmi, których nie znał i im nie ufał?
                  Nie, Ned najprawdopodobniej obiecał Lyannie, że ochroni jej dziecko, a mógł to zrobić tylko osobiście. Więc nie jest to ani Młody Gryf, ani Dany.

                  Cat przybyła do Winterfell, gdy Robb miał jakieś trzy miesiące. Jon musiał wyglądać na najwyżej dwa – gdyby miał ponad rok, nikt by Nedowi nie uwierzył, a już na pewno nie jego żona. Istnieje możliwość, że Jon był wcześniakiem – moja prywatna pani matka twierdzi, że chłopcy często rodzą się przed wyznaczonym terminem, ale akurat tego Martin mógł nie wiedzieć 😉 Ale jeśli urodził się przed czasem, mógł być małym i drobnym dzieckiem, co ułatwiało Nedowi sprawę.

                  No ale jakim ojcem trzeba być, żeby nazwać dwóch synów tak samo? Aegon przeżył Rhaegara, w dodatku to jego Promienny typował na Księcia, Którego Obiecano, stąd imię chłopca. Jon był potrzebny do kompletnej wizji trzech głów smoka i wsparcia brata.

                  Nie wiemy, jak długo Lyanna przebywała w Wieży Radości, ile się o tego dzieciaka starali, i w którym miesiącu ciąży Rhaegar wyjechał (chociaż podejrzewam, że pewnie pierwsze trzy ryzykowne miesiące przeczekał, wiedza westeroska na tematy związane z płodnością mogła być ograniczona, ale wystarczyła im osoba obeznana z praktyką, akuszerka lub ktoś w tym stylu). Jona i Robba może dzielić raptem kilka miesięcy, to nie jest aż tak dużo, by nie móc trochę pomanipulować faktami. I taka wersja zresztą obowiązuje, tyle, że Jon jest w niej młodszy.

                  Wolałabym, żeby Jon był Daynem i Mieczem Poranka, ale niestety niewiele na to wskazuje. Ten tytuł przypadnie prawdopodobnie Edricowi, który będzie jedynie służył jako pośrednik. A szkoda.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                3. Nie wiem czemu, ale nie mogłem odpowiedzieć na komentarz poniżej, więc odpowiadam tu.
                  Myślę, że Ned mógłby oddać dziecko Lyanny obcym ludziom, gdyby to był Młody Gryf (Targarieński wygląd, który ciężko byłoby wytłumaczyć), a zabrał ze sobą Jona, który jest praktycznie jego klonem (każdy kto widzi Jona od razu zauważa, że jest bękartem Neda). Tu także byłaby paralela do zachowania Jona (tak jak ewentualny ślub w stylu Robba), który zamienia dzieci Goździk i Mance’a. W Grze o tron jest ciekawa myśl Neda, gdy rozmawia z Littlefingerem, coś w stylu, że układ z LF to nie byłby pierwszy raz, gdy Ned jest zmuszony układać się z ludzmi, którymi gardzi. Pasowałoby to do Varysa/Illrio, którzy opiekują się Młodym Gryfem. Oczywiście zostaje sprawa Ashary, co z nią? Zmarła? Zaopiekowała się Młodym Gryfem, zamiast Jonem? Ciężko powiedzieć. Nie upieram się przy tej teorii jakoś strasznie mocno, ale przemawia do mnie o wiele bardziej, niz R+L i byłbym bardzo szczęśliwy gdyby okazała się prawdziwa 😉

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                4. Zapomniałem jeszcze o Edricu. To też ciekawa sprawa, że Lord Starfall daje swojemu dziedzicowi na imię Ned. Przecież według oficjalnej wersji Ned zabił mu brata (Arthur), doprowadził do samobójstwa siostry (Ashara), a ten nadaje swojemu pierworodnemu imię Ned. Sam chłopiec wydaje się też mieć dobre zdanie o Starku, nawet chciał do niego podejść i porozmawiać na turnieju w KP i opowiadał Arii o uczuciu jakim darzyli się Ned i Ashara. Coś tu nie gra, chyba że Ned zachował się zupełnie inaczej, niż to wynika z oficjalnej wersji ;-P

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                5. Wygląd jest dobrym argumentem 🙂 Ale zaufanie Varysowi już nie. Pogarda to jedna sprawa, ale co miałoby Neda przekonać, by wysłać smoczo-wilczą sierotkę z osobą, której motywacje nie są w ogóle jasne? Przecież z tego, co Ned wiedział, Varys mógł oddać dziecko Lyanny i Rhaegara:
                  a) Robertowi
                  b) Tywinowi
                  c) Willemowi Darry, czyli de facto Viserysowi.
                  We wszystkich trzech wypadkach dziecko by nie przeżyło, a Ned nie mógł wówczas wiedzieć, po czyjej stronie opowie się eunuch. Przyzwyczailiśmy się uważać Neda za tego zbyt uczciwego, którego przechytrzyła nawet Cersei, ale w tej jednej sprawie był tak ostrożny, że nie zwierzył się nawet żonie, że o Jonie nie wspomnę. Tu nie było miejsca na przypadek. Poświęcając swój honor po prostu musiał mieć pewność, że nie robi tego na marne.
                  Już szybciej zaufałby rodzinie Dayne – i tu skłaniałabym się ku opcji, że z prawowitym dziedzicem zniknęła Ashara, a Ned faktycznie wychowywał jej dziecko. Tyle, że Ashara to nie Lemore, a innej kobiety w otoczeniu Młodego nie ma, więc on odpada.

                  Ta sprawa z Nedem i Dayne’ami w ogóle jest fascynująca, bardzo chciałabym wiedzieć, co między nimi zaszło. Bo fakty są takie, że ich wersje się nie wykluczają, podczas gdy osoby niewtajemniczone (Barristan, Arya, Cersei) opierają się jedynie na przypuszczeniach i pogłoskach. Moje podejrzenie jest takie, że Dayne’owie znają prawdę o dziecku Rhaegara, a Ned wie, co dokładnie stało się z Asharą. I obie strony ustaliły wspólną wersję, której uparcie się trzymają, bo po obu stronach jest coś ważnego do ukrycia. Stąd też wzajemny szacunek.

                  Tak poważnie, to cała powieść aż krzyczy, że Jon jest jej najważniejszą postacią. Wpasowuje się w archetyp bohatera najdokładniej ze wszystkich, i jako jedyny skupia się na prawdziwym zagrożeniu zbliżającym się do Westeros. Reszta gra o żelazny stołek, podczas gdy on widzi, co jest naprawdę ważne na dłuższą metę. I to, że prawdopodobnie ma do tego stołka najlepsze prawa, oraz że nigdy na nim nie usiądzie, byłoby całkowicie obłędne. A bycie synem Ashary mocno by ten obrazek zepsuło, nawet jeśli Jonowi wyszłoby na dobre. Natomiast syn upadłego ideału (dowody tego upadku mamy cały czas przed oczami, choć Martin mocno mydli nam oczy za sprawą niewiarygodnych narratorów) to o wiele ciekawszy wątek.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                6. To fakt, samemu Varysowi Ned na pewno by nie zaufał. Ciekawe co z tą Lemore, wiem że jest tu popularna teoria, że to kobieta od Hightowerów i może tak być. Choć z drugiej strony nie mamy żadnego kategorycznego dowodu na to, że Ashara nią nie może być. Wiele osób mówi, że Tyrion zauważyłby fioletowe oczy, ale czy wtedy zagadka nie byłaby zbyt oczywista? Może GRRM, pod przykrywką nieco zboczonego umysłu Tyriona, celowo pominął kolor oczu Lemore. Wtedy oddanie Gryfa Varysowi/Illyrio pod opieką Ashary miałoby więcej sensu, no i trzeba by jakoś zatuszować zniknięcie Ashary, opowiadając historię o skoku z wieży. Nie chcę się zapędzać zbyt daleko w spekulację, więc chyba na tym powinienem skończyć.

                  Dzięki za miłą dyskusję 🙂

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                7. Zastanawia mnie ten cytat z 2 rozdziału Catelyn w „Grze”:

                  „Kiedy wojny wreszcie się skończyły i Catelyn zajechała do Winterfell, Jon i jego mamka zdążyli się już zadomowić.”

                  Czy to oznacza, że Eddard wracał ze Starfall do Winterfell drogą morską? W przeciwnym razie nie potrafię zrozumieć, dlaczego przejeżdżając przez Dorzecze nie zabrał z Riverrun Catelyn i Robba… Czy Ned wrócił razem z dzieckiem? Czy odesłał dziecko statkiem do Białego Portu, a sam wracał lądem? W takim razie otwiera się możliwość, że Ned wcale nie przywiózł Jona z południa po wojnie – Jona mogło nawet nie być w Wieży Radości. Równie dobrze mógł został potejmnie wysłany do Winterfell dużo wcześniej (czyżby miał z tym coś wspólnego Benjen?). Może nawet Rhaegar i Lyanna byli na północy.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                8. Arx, cała przyjemność po mojej stronie 🙂

                  Bluetigerze, mnie również to zastanawiało. I pierwsze przypuszczenie, które mi się nasunęło, wiąże się właśnie z ukryciem wieku Jona. Istnieje możliwość, że do Neda dotarły wieści o ciąży Catelyn, a jeżeli tak, stało się to zapewne w Królewskiej Przystani, miesiąc po ślubie. Kiedy po wielu miesiącach odnalazł Wieżę Radości (nie ma opcji, żeby ktoś mu podsunął dokładną lokalizację, ale jakąś wskazówkę musiał dostać, bo pojechał prosto do Dorne, z małym oddziałem poszukiwawczym), miał już tę wiedzę, inaczej zapewne zawitałby do Riverrun. Zdecydował nie jechać po Cat, tylko zawinąć do Starfall, skąd zapewne wysłał wieści do Roberta o śmierci Lyanny. Tam odczekał, aż urodzi się Robb, po czym razem z Dayne’ami ułożył historyjkę, którą opowiada Aryi Edric. Po czym prawdopodobnie wrócił do stolicy – skłaniam się ku takiemu wnioskowi, ponieważ Robert wie o Wylli, a Ned powiedziałby o niej tylko i wyłącznie osobiście, musząc tłumaczyć się z posiadania bękarta – a później już się chyba nie widzieli, więc to była jedyna możliwość. Następnie wziął Jona, jego mamkę i Howlanda na statek, i popłynął na Północ.
                  Ale później stwierdziłam, że za dużo w tym kombinowania 😉 Prawdopodobnie Ned nie wiedział o Robbie, a Cat zobaczyła dziecko mniejsze od syna i założyła, że Ned zmajstrował go już w czasie małżeństwa. Natomiast on nie zaprzeczył ani nie potwierdził, bo wiadomo, że w takich przypadkach lepiej nic nie mówić – ludzie lubią wierzyć we własne teorie, a w wymyślonej historyjce zawsze będzie jakiś zgrzyt, który ktoś w końcu wychwyci. Istnieje wiele poglądów na tę sprawę, i nikt poza wtajemniczonymi (Ned, Howland, może Dayne’owie) nie wie na pewno, który jest prawdziwy. Taki Ned’s Master Plan 😉
                  A powrót drogą morską służył uwiarygodnieniu bajeczki o bękarcie – Lord Stark nie śmiał przecież pojawić się w domu rodzinnym żony z bękartem na ręku.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                9. Z Benjenem coś musi być na rzeczy. Był młodszy od Neda i Brandona, zawsze bliżej mu było do Lyanny, niż do dwóch starszych braci. Mógł wiedzieć coś o niej i Rhaegarze, może nawet im pomóc. Myslę, że to tłumaczyłoby późniejsze wstąpienie do NS. Dlaczego Ben miałby sam tego chcieć? Dlaczego Ned miałby mu na to pozwolić? Przecież przetrwanie rodu wcale nie było takie pewne. Był Ned, dwa niemowlaki i właśnie Benjen. W takiej sytuacji nie wysyła się potencjalnego dziedzica na Mur, zwłaszcza w tak niespokojnych czasach. W GoT mamy ciekawą dynamikę między Benjenem i Nedem, a w zasadzie jej brak. Nie rozmawiają ze sobą osobiście, a jeśli juz coś załatwiają to przez Maestera Luwina. Ben rozmawia tylko z Jonem i to też w dość dziwny sposób. Prowokując go, wymuszając na nim decyję o wstąpieniu do NS. Ogólnie wygląda to tak, jakby Ben miał żal do Neda i w ramach rewanżu wciąga Jona do NS. Oczywiście miałoby to sens, tylko gdyby Jon był faktycznym synem Neda, a nie Lyanny.

                  Ukrywanie się na Północy? Moze nawet w samym Winterfell? Takie historię w PLiO już były (Bael) 🙂 Dałoby to też wyżej wspomnianą możliwość pomocy ze strony Benjena, ukrywania Rhaegara i Lyanny.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
                10. Z Benjenem na pewno jest coś na rzeczy, tyle, że praktycznie niemożliwe jest, by chłopak opuścił dom podczas rebelii. W Winterfell zawsze musi być Stark, a wtedy Ben był jedyną opcją. Po zniknięciu Brana i Rickona mamy dopiero pierwszą znaną sytuację, gdy Starka w zamku nie ma.
                  Załóżmy, że Jon nie jest synem Lyanny i ląduje w Winterfell na długo przed Nedem. Gdzie gwarancja, że to prawdziwy bękart Starka, może ktoś go po drodze podmienił, żeby wykorzystać do niecnych celów krew niegdyś królewską albo szantażować Neda? To samo ma zastosowanie, jeśli dziecko faktycznie jest Lyanny i Rhaegara. Ned musiał osobiście Jona przywieźć, mając pewność, że to dziecko, które wziął pod opiekę, kimkolwiek jest.

                  Moim zdaniem Ben pomógł Lyannie uciec z Rhaegarem, a po jej śmierci obwiniał się za to, i uciekł na Mur. Gdyby jej nie pomógł, wyszłaby za Roberta – fakt, nieidealne byłoby to małżeństwo, ale przynajmniej by żyła. Ned nie miał interesu w pozbywaniu się 'zapasowego dziedzica’, a przywdzianie czerni na Północy nie jest traktowane jako hańba, więc nie mogła to być ze strony starszego brata forma kary. Więcej, z pewnością jeszcze bardziej go to uderzyło, bo właśnie wrócił z wojny, która wyniszczyła mu rodzinę, a jedyna osoba, z którą może o tych nieszczęściach porozmawiać ucieka. Nic dziwnego, że Ned jest tak przywiązany do przekonania, że zimą samotny wilk zginie, lecz stado przetrwa, i że ma tyle dzieci 😉 Nie potępiam też Bena, był tylko nastolatkiem, któremu zawalił się świat – zrobił to, co uważał za sprawiedliwe wyjście, samemu się skazując na celibat i ciężkie życie. Częściowo tłumaczy to również dystans między braćmi – resztę wyjaśnia fakt, że oni się zasadniczo nie znali. Ned wiele lat spędził w Orlim Gnieździe, tam też przebywał gdy wybuchła rebelia. A po niej było już po ptakach. Pewnie w Harrenhall widzieli się po raz pierwszy od dłuższego czasu – Brandon przyjechał na turniej z Lyą i Benem, a Ned towarzyszył Jonowi Arrynowi, ale namiot dzielili, żeby spędzić ze sobą trochę czasu, a nawet trochę się poznać. Widywali się pewnie raz na kilka lat.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
  3. Bardzo miło było przeczytać tekst dotyczący mitów i wierzeń związanych z ptakami. Świetny odcinek 🙂

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  4. No tak, troszkę przesadziłem z tym stwierdzeniem, że w tym samym czasie. Aczkolwiek może się wydawać że jasno nawiązuje do przyszłości, zresztą pewnie jak wiele przenośni i wydarzeń które dzieją się w OiK a można je „podciągnąć” pod PLiO 🙂

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button