Istnieją filmy tak złe, że aż dobre. Po prostu pęka jakaś bariera, i zaczynają dostarczać widzowi frajdy. Są nakręcone tak niekompetentnie, bez jakiejkolwiek krzty refleksji ze strony twórców, że aż trudno przy nich nie rechotać ze śmiechu. Bawi nawet nie tyle to, co oglądamy na ekranie, ile wyobrażenie o samym przedsięwzięciu, jakim musiało być kręcenie szmirowatego filmu.
W przypadku „Gulczas, a jak myślisz?” tak nie jest. Ten film jest tak zły, że nawet, gdyby stał się dobry, to znowu byłby zły. Bo ma w sobie taki zapas chały.
Reżyseria jest fatalna, scenariusz denny, zdjęcia do chrzanu, scenografia dziadowska, kostiumy szmatławe, muzyka kiepska, dźwięk do bani, zgranie dźwięku do luftu, montaż zasmarkany, charakteryzacja lipna, postprodukcja niewydarzona, efekty specjalne tandetne, koordynacja kaskaderska kijowa, opracowanie graficzne liche, kierownictwo planu nietęgie, produkcja trzech groszy niewarta, a obsada aktorska ordynarna.
Z tymi zdjęciami to może przesadziłem, bo tak po prawdzie nie mogę ocenić całości. Przez pół seansu zasłaniałem twarz z zażenowania. Ale wiem, że w jednej ze scen Gulczas i Klaudiusz pokazują widzom gołe dupy. Dosłownie. Bo metaforycznie to oni, i cała ekipa, pokazują je widzom przez większą część filmu.
Wikipedia podaje następujące streszczenie fabuły:
Ojciec młodej dziewczyny imieniem Karolina jest przeciwnikiem jej związku z przystojnym pracownikiem stacji benzynowej Grzesiem. Z tego powodu para zakochanych ucieka w kierunku jeziora Łękotka, gdzie też młodzi osiedlają się w miejscowym kurorcie. W okolicach grasuje psychopatyczny morderca o poetyckiej duszy, zwany Rzeźnikiem znad jeziora. Nad Łękotką swoje pierwsze aktorskie kroki stawia też początkująca gwiazda filmowa Monika, która musi wybierać pomiędzy drogą do kariery a niejednoznacznymi propozycjami stawianymi przez reżysera jej pierwszego filmu. Agentka ukrywająca się pod pseudonimem Kobra śledzi niejakiego Karkówę – szefa gangu motocyklowego i narkotykowego dealera. Nad jeziorem Łękotka zjawia się także dziennikarka Manuela, szukająca fascynującego tematu na swój kolejny reportaż.
Ale to jest kłamstwo co tam piszą, bo film jest tak naprawdę o niczym. Zlepek scen pozbawionych ładu i składu. Nawet polsatowskie seriale paradokumentalne mają lepsze wyczucie dramaturgii scen i opowiadają bardziej koheren… spójne historie. Mam nadzieję, że podczas zdjęć nad Zalewem Zegrzyńskim do wody nie wpadła żadna kartka ze scenariusza. Bo by ryby pomarły od tej płycizny intelektualnej.
Jedna z legend dotyczących produkcji mówi, że film powstał po to, aby wykorzystać popularność uczestników pierwszej edycji polskiego „Big Brothera” i z jednej strony zbić trochę kasy, a z drugiej umożliwić im start do aktorskiej kariery. Ale myślę, że to też jest kłamstwo, a film tak naprawdę powstał po to, żeby zrobić nam przykrość.
Żal mi było podczas seansu tylko Janusza Rewińskiego, który w tej „””””””komedii””””””” zaimprowizował (bo nie wierzę, aby to było w scenariuszu) jedyny autentycznie prawie śmieszny żart. Chciałbym się z tego żartu zaśmiać, ale nie mogłem, bo płakałem patrząc jak aktor się męczy.
I mam dla Was wszystkich przestrogę – nie odwiedzajcie ludzi, którzy chcą „ironicznie” obejrzeć Gulczasa. Ironicznie to sobie można nosić crocsy albo nawet leczyć kanałowo zęba. A oglądanie „Gulczas, a jak myślisz?” to jest po prostu niepotrzebny ból. Odradzam!
Ale daję dwójkę, bo sequel jest jeszcze gorszy.
-
Ocena DaeLa - 2/10
2/10
Poniżej zwiastun zagłady:
Chyba miało być: „leczyć kanałowo zęba bez znieczulenia”. Nie wierzę, że ten film dostał aż 2/10. Nawet jeśli druga część była gorsza, to zawsze można jej dać 0/10, a temu 1/10.
Tak na marginesie, da się zobaczyć/usłyszeć gdzieś żart pana Rewińskiego bez konieczności oglądania całego filmu?
1/10 to najniższa ocena jaką możemy przyznać. Więc ją zarezerwowałem na sequel 🙂
Nie, nigdzie nie widziałem tego fragmentu z Rewińskim. Ale nie warto. Sam już nie pamiętam o co tam chodziło. Jakaś gra słów chyba była.
no nie mów że recenzja sequelu tez bedzie xD
Pamiętam jak bardzo dawno temu, jak jeszcze byłem „lojtkiem”, to ta produkcja leciała w telewizji jednocześnie z predatorem. Los chciał, że akurat byłem u babci razem z kuzynkami, które uparły się to oglądać. Na znak protestu siedziałem samotnie w innym pokoju. Do dzisiaj tego nie widziałem. Ta opinia mnie nie zachęciła do nadrobienia xd
Tyle b.dobrych czy przynajmniej dobrych filmów z ostatnich 100 lat, a tu postawiono zrecenzować gniota 🙂 Haha
Chętnie zobaczyłbym recenzję 12 małp.
Wiem, wiem, wspominałeś. Muszę film jeszcze raz obejrzeć, bo chyba z 10 lat minęło odkąd go ostatnio widziałem.
O tak, przyłączam się do apelu bo 12 małp to naprawdę dobry film 🙂
no 12 małp było by dobre ,przyłaczam sie do prosby
To tego jest sequel?? nie wierzę, że ktoś na to wyłożył kasę…
Obejrzałem tego gniota dawno temu, na fali popularności Big Brothera. No cóż, arcydzieło to to nie jest 😀 Tyle dobrego, że oglądałem w tv, a nie w kinie więc nie wydałem na to kasy 😛
Jedyna scena, którą do dziś pamiętam i którą uważam za jedyną zabawną (i pewnie dlatego ją zapamiętałem) to blokada rolników na drogach i możliwość wykupienia karnetu na przejazdy bez blokady. To było w czasie, gdy Lepper w ramach jakichś tam protestów urządzał wszędzie takie blokady, paraliżując ruch na drogach więc temat był nośny. No i o ile mnie pamięć nie myli, sam Lepper też się pojawił w tym filmidle? No chyba, że coś pokręciłem bo nie jestem tego pewien na 100% 😛
Obawiam się, że jednak jakąś strona scenariusza wpadła do jeziora, a najpewniej to zdecydowana większość tych stron i film nakręcili z tego co zostało.
Nie zgodzę się. Jedyna zabawna scena, to ta, w której Monika Sewioło pokazała, hem, hem, to co ma między nogami, mówiąc delikatnie. Pogratulować żony panu Sewioło. 😀
narządy intymne cie smieszą?
Pamiętam, że obejrzałam to lata temu w tv, i nawet wtedy mi się nie podobał, a lat miałam dość niewiele i oglądałam, co leciało. Jedyne co mi zapadło w pamięć to dziadek dołujący syna Dariuszem, kimkolwiek by nie był – miało to zapewne być śmieszne, tylko trudno stwierdzić, z której strony. A jeśli nawet małolaty nic podczas seansu nie śmieszyło, to jak to się może w ogóle nazywać komedią?
I dziwi mnie, że panu Rewińskiemu chciało się w tym grać.
To miała być recenzja czy pokaz pisarskiej weny? Bo treści tu jest na jedno zdanie: 'film jest zły’. Dałoby się napisać coś więcej. Jeśli nie o samym filmie, to o fenomenie BB.
Dwójka lepsza. Wariat w roli głównej spisał się lepiej niż 'gwiazdy’ jedynki.
Pamiętam, że 'Gulczas’ był w kinach w tym samym okresie, co sławetny 'Wiedźmin’ 😀 Też można by o nim coś napisać.
ciężko znaleźć gorszy film w historii polskiego kina. Szkoda Rewińskiego, bo się bidula strasznie męczył. To chyba był pierwszy tvnowski film? Lata mijają a oni dale produkują dziadostwo pokroju Listów do M
moim zdaniem to było zrobione dla kasy szybko byle jak, na fali popularności Big Brothera tylko po to zeby ludzie polecieli do kina , co dziwne to miało całkiem duża ogladalnosc w kinie hehe, typowy skok na kase ,ale że Gruza ten od 40 latka zrobił takie cos i tę druga częsc to sie dziwię ale pewnie kasa misiu kasa
Napisz jeszcze o Irek kosmiczna nominacje tp jest dopiero chała hehe. Ja tam lubie takie kichy , to jakos dało jeszcze rade ,ale Kac wawa to juz kompletna zenua.