W Harrenhal nie jest bezpiecznie odkąd pojawiła się tam mordercza złota rybka Jaqen H’ghar. Arya wykorzystała już jedno życzenie i zabiła Chiswycka. Tymczasem Dzielni Kompanioni grasują przy rubinowym brodzie, gdzie wkrótce poznają Lorda Pijawkę i przyprowadzą kilka zbłąkanych owieczek do lochów Harrenhal.
Mam nadzieję, że zginie – pomyślała Arya. Mam nadzieję, że wszyscy oni zginą.
Arya VIII [38]
Miejsce akcji: Harrenhal nad Okiem Boga w Dorzeczu
Arya obserwuje przygotowania lorda Tywina do wymarszu z Harrenhal. Weese poleca dziewczynce iść do zbrojowni i przekazać Lucanowi, by wydał miecz dla jednego z rycerzy. Arya rozmawia z Gendrym o Gorącej Bułce. Wracając rozgląda się za Jaqenem, by podać mu imię ze swej listy. Słucha zbrojnych powtarzających plotki o zwycięstwie Robba Starka na zachodzie. Weese uderza dziewczynkę, która jego zdaniem wykonała polecenie zbyt wolno. Arya pyta Rorge’a, gdzie może znaleźć Lorathijczyka. Jaqen bierze kąpiel, dziewczynka skrada się do niego i szepce mu do ucha imię nadzorcy. Po kolacji Weese uderza ją ponownie kilka razy. Arya upada i rozdziera ubranie. Podczas cerowania powtarza listę imion. Następnego dnia widzi z okien wieży wyjazd Tywina i Kevana Lannisterów wraz z chorążymi. Zdaje sobie sprawę, że to ich imiona powinna była podać Jaqenowi. Zbiega na dół i przepycha się przez krąg gapiów, którzy otoczyli czyjeś ciało. Suka rozszarpała gardło Weesego. Ktoś zabija psa strzałem z kuszy. Arya widzi H’ghara opartego o mur Jęczącej Wieży. Mężczyzna przykłada dwa palce do twarzy.
Postaci występujące w rozdziale:
- Arya Stark
- Gendry
- Gregor Clegane
- Jaqen H’ghar
- Kevan Lannister
- Tywin Lannister
- Weese
- Polliver
- Rorge
- gospodyni Amabel
- Lucan
- Tuffleberry, piwowar
- Addam Marbrand
- służba, żołnierze i inni
Kto zmarł w rozdziale?
- Weese
Bitwy i starcia:
- zwycięstwo Robba Starka pod Oxcross (wspomniane)
Czego się dowiedzieliśmy?
- Armia Lannisterów przygotowuje się do wymarszu na zachód. Szlachetnie urodzeni i prostaczkowie tłoczą się w sepcie Harrenhal.
- Pierwszy z kapitanów lorda Tywina, Addam Marbrand, wyjechał dzień przed pozostałymi – wszak dowodzi zwiadowcami. Przystojny rudzielec dał popis na dziedzińcu, doprowadzając do płaczu swoje wielbicielki.
- Weese uważa ser Addama za znakomitego jeźdźca, szermierza i najodważniejszego z ludzi Lwa ze Skały. Obserwując Marbranda i pozostałych żołnierzy Arya w myślach życzy im śmierci.
- Wesse wysyła dziewczynkę z wiadomościami za obręb murów do obozu. Arya czyta treści listów i czasami przekazuje je adresatom, którzy nie zgłębili sztuki odcyfrowywania pisma.
- Jedyne, co powstrzymuje dziewczynkę przed ucieczką, to groźby nadzorcy, który obiecuje oddać uciekinierów Vargo Hoatowi, ucinaczowi stóp.
- Podobno Weese potrafi wywęszyć, co myślą jego podwładni. Dlatego przy nim Arya stara się powstrzymać przed knuciem zemsty.
- Gdy jeden z rycerzy nie chce spłacić hazardowego długu, Starkówna kradnie jego róg do picia ze srebrnymi okuciami i ucieka przez obóz. W nagrodę Weese obiecuje dziewczynce skrzydełko kapłona.
- Amory Lorch został mianowany kasztelanem Harrenhal. Krwawi Komedianci mają zajmować się paleniem i grabieniem okolic.
- Góra i jego ludzie opuszczają ogromny zamek. Clegane ma za zadanie dowodzić przednią strażą armii lorda Tywina.
- Lucan, sprawujący pieczę nad zbrojownią, ma wydać miecz dla ser Lyonela. Arya rusza z pisemnym poleceniem do kowala, mijając po drodze kuźnie.
- Gendry i Gorąca Bułka prowadzą nocne rozmowy na temat Aryi i jej okrzyków bojowych. Gorąca Bułka zazwyczaj używa swojego imienia, ale Starkówna krzyczała: “Winterfell”, co wprawiło piekarczyka w konfuzję.
- Arya nie odważyła się wyznać Gorącej Bułce, kim jest naprawdę. Przez chwilę zastanawia się, czy dodać chłopca do listy śmierci.
- Lucan uważa ser Lyonela za przygłupa. Każe dziewczynce przekazać swoją opinię przy wydawaniu broni.
- Ciężar miecza w dłoni przypomina Aryi o Igle, daje jej poczucie siły. “Może nie jestem jeszcze wodnym tancerzem, ale nie jestem też myszką. Myszka nie potrafi władać mieczem, a ja potrafię.”
- Weese przywraca Starkównę do rzeczywistości, wymierzając jej policzek. Wysyła ją do browaru, by przekazała piwowarowi informację o beczkach.
- Przepełniona mieszaniną strachu i nienawiści, słuchając kolejnych gróźb, Arya podejmuje decyzję i rusza odnaleźć Jaqena H’ghara. “Jej krokami z pewnością kierowali starzy bogowie północy.”
- Rorge, nie przebierając w słowach, wygraża Aryi. Jednak gdy dziewczynka wspomina Lorathijczyka, w jego oczach pojawia się strach.
- W łaźni H’ghar moczy się w balii, a służąca polewa jego włosy wodą. Arya podkrada się do Jaqena i szepce mu do ucha imię Weesego.
- Piwowar przeklina nadzorcę: “prędzej zamarznie siedem piekieł niż dostanie ode mnie jeszcze róg ale. Chcę tu zobaczyć beczki za godzinę, bo inaczej usłyszy o tym lord Tywin.”
- Podczas kolacji Arya obrywa od Weesego, upada i rozdziera ubranie. Cerując je przed snem powtarza litanię śmierci.
- Nad ranem główne siły Lwa ze Skały opuszczają Harrenhal. Arya przygląda się z okien Jęczącej Wieży Tywinowi, Kevanowi, lordom i kapitanom.
- Jako ostatni z zamku wyjeżdża ser Gregor Clegane. Polliver dzierży sztandar Góry, a na głowie ma rogaty hełm Gendry’ego.
- Widząc śmierć Weesego służba pozostała na miejscu stwierdza, że Harrenhal jest przeklęty i nawiedza go duch Harrena.
Cytat/foreshadowing
- Zwycięstwo Robba pod Oxcross zdenerwowało dobrego króla Joffreya i Tywina Lannistera.
Wiedziała, że będą walczyli z Robbem. Biegając na posyłki, przysłuchiwała się uważnie rozmowom, i dowiedziała się, że jej brat odniósł na zachodzie jakieś wielkie zwycięstwo. Niektórzy twierdzili, że spalił Lannisport albo ma zamiar go spalić. Zdobył Casterly Rock i wyrżnął wszystkich mieszkańców bądź też oblegał Złoty Ząb… nie ulegało wątpliwości, że coś się wydarzyło.
- Amory Lorch jako kasztelan Harrenhal nie nacieszy się zbyt długo władzą nad zamkiem. Wszystko przez Kozła i jego sympatię do różowego Lorda Pijawki.
Wszędzie, dokąd się udała, Arya szukała Jaqena H’ghara, chcąc szepnąć mu następne imię, nim wszyscy, których nienawidziła, znajdą się poza jej zasięgiem. Niestety, lorathijski najemnik zniknął gdzieś w panującym w zamku chaosie i zamieszaniu. Był jej winien jeszcze dwie śmierci i obawiała się, że nie dostanie ich, jeśli Jaqen odjechał na wojnę razem z innymi. Wreszcie zdobyła się na odwagę i zapytała stojącego przy bramie strażnika.
– To jeden z ludzi Lorcha, prawda? – odrzekł mężczyzna. – W takim razie nigdzie nie jedzie. Jego lordowska mość mianował ser Amory’ego kasztelanem Harrenhal. Cała ta banda zostanie tutaj, żeby bronić zamku, tak samo jak Krwawi Komedianci, którzy mają robić za furażerów. Ten kozioł Vargo Hoat chyba się zapluje. Zawsze się nienawidzili z Lorchem.
- Arya złości się na Gendry’ego.
Zbrojownia leżała obok zamkowych kuźni, długiego, wysokiego tunelu, w którego ściany wbudowano dwadzieścia pieców kowalskich oraz długie, kamienne rynny, w których hartowano stal. Gdy Arya weszła do środka, w połowie pieców palił się ogień. Salę wypełniał łoskot młotów, a krzepcy mężczyźni w skórzanych fartuchach pocili się w czerwonym upale, pochyleni nad miechami i kowadłami. Gdy wypatrzyła Gendry’ego, nagą pierś miał śliską od potu, lecz niebieskie oczy, na które opadały gęste, czarne włosy, zachowały dobrze jej znany wyraz uporu. Nie była pewna, czy w ogóle ma ochotę z nim rozmawiać. To przez niego ich złapali.
- Czyżby jakiś brat Aryi miał w przyszłości poprowadzić armię olbrzymów zza Murów na południe od Przesmyku?
Gdy przygryzała wargę, starając się nie myśleć o tym, jak to jest, kiedy człowiekowi obcinają stopy, obok przeszła grupa łuczników w skórzanych kurtkach, żelaznych hełmach i z łukami na plecach. Arya podsłuchała urywki ich rozmów.
– …mówię ci, olbrzymy, prowadzi ze sobą olbrzymy wysokie na dwadzieścia stóp. Przyszły zza Muru i chodzą za nim jak psy…
– …to nienaturalne, że dopadł ich tak szybko, a do tego w nocy i tak dalej. Ci Starkowie mają w sobie więcej z wilków niż z ludzi…
– … sram na twoje wilki i olbrzymów. Chłopak zleje się w portki, kiedy tylko usłyszy, że się zbliżamy. Zabrakło mu odwagi, żeby pomaszerować na Harrenhal, nie? Wolał czmychnąć w drugą stronę. Gdyby miał choć trochę rozumu w głowie, zwiałby na północ.
– Może i tak. A może chłopak wie coś, o czym my nie wiemy. Może to my powinniśmy uciekać…
Tak – pomyślała Arya. Tak. To wy powinniście uciekać. Wy, lord Tywin, Góra, ser Addam, ser Amory i ten głupi ser Lyonel, kimkolwiek on jest. Lepiej uciekajcie, bo mój brat pozabija was wszystkich. Jest Starkiem i ma w sobie więcej z wilka niż z człowieka, tak samo jak ja.
- Jaqen ma bardzo wyczulony słuch.
Podkradła się do niego, cicha jak cień, ale i tak otworzył oczy.
– Skrada się cicho na mysich łapkach, ale mężczyzna słyszy.
Jak mógł mnie usłyszeć? – zastanowiła się. Wyglądało na to, że tę myśl również podsłuchał. – Jeśli mężczyzna ma uszy otwarte, szmer skóry trącej o kamień jest dla niego głośniejszy niż rogi bojowe. Bystre dziewczynki chodzą boso.
– Mam dla ciebie wiadomość. – Arya przyjrzała się niepewnie służącej. Gdy okazało się, że ta nie zamierza nigdzie odejść, dziewczynka nachyliła się, dotykając niemal ustami jego ucha. – Weese – wyszeptała.
Jaqen H’ghar zamknął oczy i pogrążył się sennie w wodzie.
– Powiedz jego lordowskiej mości, że mężczyzna przyjdzie do niego, gdy będzie miał czas.
Poruszył nagle dłonią, rozpryskując gorącą wodę, i Arya musiała odskoczyć, żeby jej nie oblał.
- Litania Aryi wkrótce skróci się o kolejne imię.
– Weese – szeptała nocą Arya, pochylona nad rozdartym giezłem. – Dunsen, Polliver, Raff Słodyczek – powtarzała kolejne imię za każdym razem, gdy przeciągała kościaną igłę przez niebarwioną wełnę. – Łaskotek i Ogar. Ser Gregor, ser Amory, ser Ilyn, ser Meryn, król Joffrey, królowa Cersei.
Zastanawiała się, jak długo jeszcze będzie musiała wymieniać w swej litanii imię Weese’a. Kiedy zasnęła, śniło się jej, że rano nie będzie już żył.
- Chorąży Lannisterów: Prester (czerwony wół), Lefford (złota góra), Brax (fioletowy jednorożec), Swyft (kogut), Crakehall (moręgowaty dzik), Lydden (borsuk), Ferren (srebrna fretka), Falwell (żongler w błazeńskim stroju), Peckledon (gwiazdy), Kenning (promieniste słońca), Serrett (paw), Myatt (pantera), Foote (szewron i sztylet), Banefort (czarny kaptur), Bettley (niebieski żuk), Sarsfield (zielona strzała).❄
Za Lannisterami podążali ich wielcy lordowie i kapitanowie. Na wietrze łopotały ich różnobarwne proporce: czerwony wół i złota góra, fioletowy jednorożec i kogut, moręgowaty dzik i borsuk, srebrna fretka i żongler w błazeńskim stroju, gwiazdy i promieniste słońca, paw i pantera, szewron i sztylet, czarny kaptur, niebieski żuk i zielona strzała.
- Dziewczynka zdaje sobie sprawę, jak wielki błąd popełniła – największym zagrożeniem jest lord Tywin.
Gdy Arya przyglądała się, jak wyjeżdżają pod masywną żelazną kratą Harrenhal, po jej plecach przebiegł dreszcz. Nagle pojęła, że popełniła straszliwy błąd.
Jestem taka głupia – pomyślała. Weese nie miał znaczenia, tak samo jak Chiswyck. Oto byli ludzie, którzy się liczyli. To ich powinna była kazać zabić. Ostatniej nocy mogła wyszeptać imię każdego z nich, gdyby nie była taka wściekła na Weese’a za to, że ją uderzył. Lord Tywin, dlaczego nie powiedziałam lord Tywin?
- Jaqen podał suce krew bazyliszka, specyfik, który Arya pozna w Domu Czerni i Bieli w Braavos.
Tuzin ludzi dotarł na miejsce przed nią, lecz nikt nie chciał podchodzić za blisko. Przecisnęła się między nimi. Weese leżał na bruku, jego gardło zamieniło się w czerwoną ranę, a martwe oczy wpatrywały się w szare chmury. Na piersi zabitego stała jego brzydka, cętkowana suka, która chłeptała tryskającą z szyi krew, od czasu do czasu wyszarpując też kawałek mięsa z twarzy. Ktoś wreszcie przyniósł kuszę i zastrzelił zwierzę, które targało właśnie ucho Weese’a.
– Niech to cholera – usłyszała czyjś głos. – Miał tę sukę od szczeniaka
Szalone Teorie:
- Przyszłość Tywina Lannistera
- Losy Góry
- Gorąca Bułka Którego Obiecano
- Arya i Gendry
- Klątwa Harrenhal
- Kto zabił Yorena?
Błędy w tłumaczeniu:
To był tak straszny rozdział, że pominęłam połowę mniej istotnych dla treści błędów.
- Oryginał: Mail shirts were tossed in barrels of sand and rolled across the lumpy surface of the Flowstone Yard to scour them clean.
Tłumaczenie: Kolcze koszule wrzucano do beczek z piaskiem, które przetaczano po nierównej powierzchni Dziedzińca Stopionego Kamienia, by wyczyścić blachę.
Poprawne tłumaczenie: Kolczugi wrzucano do beczek z piaskiem, które przetaczano po nierównej powierzchni Dziedzińca Stopionego Kamienia, by je wyczyścić. - Oryginał: Outside the walls, tents and pavilions were coming down.
Tłumaczenie: Za murami zwijano namioty.
Poprawne tłumaczenie: Za murami zwijano namioty i pawilony. - Oryginał: He made a gallant show of it, riding a spirited red courser whose mane was the same copper color as the long hair that streamed past Ser Addam’s shoulders.
Tłumaczenie: Jechał na pięknym rdzawokasztanowatym rumaku, którego grzywa miała odcień miedzi, taki sam jak długie, opadające na plecy włosy jego właściciela.
Poprawne tłumaczenie: Zrobił z tego wspaniałe widowisko, jadąc na ognistym, kasztanowatym rumaku, którego grzywa miała ten sam miedziany kolor co długie włosy, które spływały za ramiona Ser Addama. - Oryginał: The horse was barded in bronze-colored trappings dyed to match the rider’s cloak and emblazoned with the burning tree.
Tłumaczenie: Koński czaprak również ufarbowano na tę samą barwę, by harmonizował z płaszczem ser Addama, i wyszyto na nim płonące drzewo.
Poprawne tłumaczenie: Koń był pokryty brązowym czaprakiem, barwionym tak, by pasował do płaszcza jeźdźca, i zdobionym płonącym drzewem. - Oryginał: I hope he dies, Arya thought as she watched him ride out the gate, his men streaming after him in a double column.
Tłumaczenie: Mam nadzieję, że zginie – pomyślała Arya, spoglądając, jak wyjeżdża przez bramę, a jego ludzie zmierzają za nim podwójnym szeregiem.
Poprawne tłumaczenie: Mam nadzieję, że umrze – pomyślała Arya, patrząc, jak przejeżdża przez bramę, a jego ludzie podążają za nim w dwóch kolumnach. - Oryginał: It won’t be no beating, oh, no. I won’t lay a finger on you. I’ll just save you for the Qohorik,
Tłumaczenie: Nie będzie żadnego bicia, co to, to nie. Zostawię was dla Qohorika,
Na czym polega błąd? Tłumacz zjadł zdanie: “Nie dotknę cię/was nawet palcem”. - Oryginał: The Mountain would be leaving with Lord Tywin, though. He would command the van in battle, which meant that Dunsen, Polliver, and Raff would all slip between her fingers unless she could find Jaqen and have him kill one of them before they left.
Tłumaczenie: Miał dowodzić w bitwie pierwszą falą atakujących, co oznaczało, że Dunsen, Polliver i Raff wymkną się jej z rąk, jeśli nie znajdzie Jaqena i nie każe mu zabić jednego z nich przed wyjazdem.
Na czym polega błąd? Góra dowodzi strażą przednią, czyli awangardą. Arya myśli o tym, jak życie ludzi Gregora wymyka się spomiędzy jej palców. - Oryginał: I told Hot Pie he should clean the wax out of his ears, that all you yelled was Go to hell!
Tłumaczenie: Powiedziałem Gorącej Bułce, że powinien sobie przetkać uszy, bo krzyczałaś tylko „prosto w cel”.
Na czym polega błąd? To nie do końca błąd, bo tłumaczenie musiało być niedokładne. Tłumacz chciał by wymyślone przez Gendry’ego zawołanie rymowało się (tak jak po angielsku) z Winterfell. Ale gwoli ścisłości – Arya miała rzekomo krzyczeć: “Idź do diabła!” - Oryginał: The gates were open, soldiers coming and going, drays rolling in empty and going out creaking and swaying under their loads.
Tłumaczenie: Żołnierze przechodzili przez nią w tę i we w tę, konne platformy wjeżdżały do środka puste i wyjeżdżały na zewnątrz, skrzypiąc i uginając się pod ciężkim ładunkiem.
Na czym polega błąd? Bramy były otwarte, a przez nie wjeżdżały do środka bryki, dwukółki. - Oryginał: She never saw where he came from, but suddenly he was right in front of her. “Give me that. Took you long enough.” He snatched the sword from her fingers, and dealt her a stinging slap with the back of his hand.
Tłumaczenie: Nie zauważyła, jak się zbliżał, lecz nagle stanął tuż przed nią. Wyrwał jej miecz z dłoni i uderzył na odlew w policzek.
Na czym polega błąd? Weese wypowiedział jeszcze jedno zdanie, zjedzone przez tłumacza: “Dawaj mi to. Zajęło ci to zbyt wiele czasu.” - Oryginał: Get down to the brewhouse and tell Tuffleberry that I have two dozen barrels for him,
Tłumaczenie: Zapychaj do piwiarni i powiedz Tuffleberry’emu, że mam dla niego dwa tuziny beczek,
Poprawne tłumaczenie: Browar to miejsce, gdzie warzy się piwo. W piwiarni się je spożywa. Ten błąd powtarza się często. - Oryginał: “And don’t be getting lost again, or I swear I’ll beat you bloody.”
Tłumaczenie: I nie zgiń znowu, bo daję słowo, że stłukę cię na kwaśne jabłko.
Na czym polega błąd? W tym rozdziale Aryi często grożono, że zostanie obita do krwi. - Oryginał: Arya whirled and ran, swift as a deer, her feet flying over the cobbles all the way to the bathhouse.
Tłumaczenie: Arya odwróciła się błyskawicznie i uciekła, szybka jak jeleń. Nogi zaniosły ją aż do łaźni.
Poprawne tłumaczenie: (…) jej stopy unosiły się nad brukiem całą drogę aż do łaźni. - Oryginał: Weese wiped his fingers on the front of her shift. Then he grabbed her throat with one hand and slapped her with the other. “What did I tell you?”
Tłumaczenie: Wytarł palce o jej giezło. – Co ci mówiłem? – Walnął ją na odlew w twarz.
Na czym polega błąd? Kolejne zjedzone zdanie: “Potem jedną ręką chwycił jej gardło, a drugą uderzył w twarz.” - Oryginał: His charger wore a blanket of enameled crimson scales and gilded crinet and charnfron,
Tłumaczenie: Rumak lorda Tywina miał czaprak z pokrytych karmazynową emalią łusek oraz pozłacany nagłówek i przedpiersień,
Na czym polega błąd? Chanfron to naczółek, crinet (criniere) to nakarczek. - Oryginał: A shiver crept up Arya’s spine as she watched them pass under the great iron portcullis of Harrenhal.
Tłumaczenie: Gdy Arya przyglądała się, jak wyjeżdżają pod masywną żelazną kratą Harrenhal, po jej plecach przebiegł dreszcz.
Na czym polega błąd? Ta wielka żelazna krata to brona. - Oryginał: Last night she could have whispered any of them dead, if only she hadn’t been so mad at Weese for hitting her and lying about the capon.
Tłumaczenie: Ostatniej nocy mogła wyszeptać imię każdego z nich, gdyby nie była taka wściekła na Weese’a za to, że ją uderzył.
Na czym polega błąd? Zniknęła końcówka zdania: “i okłamał ją w kwestii kapłona”.
❄ Nawiązanie GRRM-a do Zielonej Strzały z komiksu DC. Bettley odnosi się do postaci Blue Beetle.
jesli to uwazasz za powazne bledy w tlumaczeniu to wiele wyjasnia: i poprzednie klotnie z toba na tym forum, i to, jaka jestes. tylko współczuć
A Ty sądzisz, że znikające zdania to drobnostka? No to muszę pogratulować tolerancji.
byc moze troche przesadzilem, ale w tym przypadku zaginione fragmenty nie wypaczaja tresci. Bardziej chodzi mi o np.:
Oryginał: He made a gallant show of it, riding a spirited red courser whose mane was the same copper color as the long hair that streamed past Ser Addam’s shoulders.
Tłumaczenie: Jechał na pięknym rdzawokasztanowatym rumaku, którego grzywa miała odcień miedzi, taki sam jak długie, opadające na plecy włosy jego właściciela.
Poprawne tłumaczenie: Zrobił z tego wspaniałe widowisko, jadąc na ognistym, kasztanowatym rumaku, którego grzywa miała ten sam miedziany kolor co długie włosy, które spływały za ramiona Ser Addama.
Oryginał: The horse was barded in bronze-colored trappings dyed to match the rider’s cloak and emblazoned with the burning tree.
Tłumaczenie: Koński czaprak również ufarbowano na tę samą barwę, by harmonizował z płaszczem ser Addama, i wyszyto na nim płonące drzewo.
Poprawne tłumaczenie: Koń był pokryty brązowym czaprakiem, barwionym tak, by pasował do płaszcza jeźdźca, i zdobionym płonącym drzewem.
Oryginał: Arya whirled and ran, swift as a deer, her feet flying over the cobbles all the way to the bathhouse.
Tłumaczenie: Arya odwróciła się błyskawicznie i uciekła, szybka jak jeleń. Nogi zaniosły ją aż do łaźni.
Poprawne tłumaczenie: (…) jej stopy unosiły się nad brukiem całą drogę aż do łaźni.
Oryginał: “And don’t be getting lost again, or I swear I’ll beat you bloody.”
Tłumaczenie: I nie zgiń znowu, bo daję słowo, że stłukę cię na kwaśne jabłko.
Na czym polega błąd? W tym rozdziale Aryi często grożono, że zostanie obita do krwi.
Wydaje mi się mocną przesadą uznawanie za błąd w tłumaczeniu każdego najmniejszego i – jak w powyższych przypadkach – całkiem dobrego stylistycznie odejścia od oryginalnego tekstu. Właściwie, wydaje mi się to brakiem zrozumienia idei tłumaczenia.
To prawda, te dosłowne tłumaczenia ssą, np wspomniane „jej stopy unosiły się nad brukiem całą drogę aż do łaźni” (czyli co, lewitowała?)
Już tu kiedyś o tym pisałam. Znikające zdania i akapity to faktycznie błędy, ale stopy unoszące się nad brukiem niekoniecznie.
” jej stopy unosiły nad brukiem całą drogę aż do łaźni.”
Aryę można zrozumieć, że nie wyszeptała imienia Tywina, w końcu była dzieckiem. Tylko czemu taką głupotą wykazał się Stannis? Mając 3 pijawki i 3 osoby wybrał Joffa, Robba i Balona. Jako genialny strateg, powinien rozumieć, że nie Joff jest ważny tylko Tywin i jego imię wypowiedzieć. Oczywiście pewnie niczego by to nie zmieniło. Tywin zostałby zabity strzałem z kuszy, a Melka mogłaby gadać jaki to Pan Światła jest wspaniały. Jednak sam wybór zaskakuje. Ponadto równie dobrze mógłby wypowiedzieć imiona Joffa, Myrceli i Tommena, pozbywając się tym samym całej konkurencji.
2 teorie:
1) Stannis nie wierzył w sukces rytuału i pijawki wrzucił raczej w celu propagandy by podnieść morale swojej niewielkiej armii.
2) Stannis w rozmowie z Davosem wspomniał , że zdrajcami nie są ci którzy służą Joffreyowi nie wierząc w jego fałszywe pochodzenie, a ci którzy poparli Renlego, który nie miał żadnych roszczeń do tronu. Być może dla Tywina, Tyriona i Kevana chciał zapewnić uczciwy proces 😉 .
Teoretycznie rzecz biorąc Renly miał całkiem mocne roszczenia. Chodzi mi tu o Koniec Burzy, symbolizujący, że Robert to jego widział jako następcę. Podobnie zresztą było z Blackfyrem.
Rzecz w tym, że Tywin nie był królem, a Stannis by zasiąść na tronie potrzebował pozbyć się króla – oraz tych z pretendentów, którzy są przeszkodą w danej chwili. Nie została przecież uwzględniona Danuta, która uważa się za prawowitą królową od śmierci Viserysa ani Aegon, którego stronnicy zbierają siły przez cały czas trwania akcji powieści. Ale Robb i Balon zgłaszali pretensje do terenów, których Stannis nie zamierzał oddawać, musiał się ich pozbyć, by nie urośli za bardzo w siłę, a on mógł iść dalej. Czy w to wierzył, jest kwestią dyskusyjną.
No i całej reszty, która później miałaby się stać zagrożeniem, można by się pozbyć na inne sposoby – Renly przecież także nie umarł „z powodu pijawek”.
Co do Aryi, teoretycznie mogła podać imię kogoś ważniejszego. Tylko czy śmierć Chiswycka albo Weese’a odbiła się szerokim echem? Nie bardzo. A co by się działo, gdyby umarł Tywin? Jego ludzie pewnie zrobiliby rzeź, przesłuchując podejrzanych, i sama Arya mogłaby stracić życie. A Góra albo Lorch? Tywin najprawdopodobniej też zrobiłby przesłuchanie, ale o wiele spokojniej i rozsądniej, w wyniku czego np. Gorąca Bułka powiedziałby o tym wykrzyczanym Winterfell i fakcie, że Yoren wiózł na północ dziewczynkę, choć do Nocnej Straży ich nie przyjmowano, tamten żołnierz od długu hazardowego mógłby sobie przypomnieć, że ona umie czytać, Polliver pokazałby Tywinowi Igłę, a Tywin dodałby dwa do dwóch i Arya znalazłaby się w punkcie wyjścia, co znaczyłoby, że jej podróż nie miała żadnego sensu. Podając mało ważne imiona nieświadomie uratowała siebie i swoją przyszłość. No i nie zapominajmy, że po śmierci Chiswycka i Weesa na pewno ulżyło wielu osobom z ich otoczenia.
Pewnie, co to jest jedna Arya, gdy przez Tywina zginą setki? Śmiem twierdzić, że bez Tywina byłoby o wiele więcej ofiar, bo tylko on trzymał to wszystko w karbach – tyle, że Lannisterowie upadliby szybciej, ale cała reszta nadal by walczyła. Robb ożeniłby się z Freyówną, Bolton by nie zdradził, Tyrellowie musieliby szukać nowego sojuszu… A Stannis nie zgodziłby się na oddzielenie Północy, i walki by trwały i trwały… aż do przybycia Aegona i Daenerys.
Tak naprawdę nie ma dobrego wyjścia.