Demaskuj z DaeLemFilmyKsiążkiNauka i Historia

Demaskuj z DaeLem: Demony w Amityville

Wieczorem 13 listopada 1974 roku, 23-letni Ronald DeFeo zamordował swoich rodziców oraz czwórkę młodszego rodzeństwa. DeFeo miał po pewnym czasie stwierdzić, iż do zbrodni zmusiły go dziwne głosy.

Rok później, 18 grudnia, do położonego w Amityville, w stanie Nowy Jork domu, w którym wydarzyła się ta tragedia, wprowadziła się nowa rodzina – Lutzowie. Małżeństwo z trójką dzieci. Dom był wyjątkowo tani, rodzina nie mogła więc przegapić tej okazji. George i Kathy Lutz wiedzieli o przeszłości związanej z domem, i choć nie wierzyli w klątwy ani duchy, postanowili na wszelki wypadek sprowadzić znajomego księdza. Chcieli, aby pobłogosławił dom, w którym Lutzowie mieli zamieszkać. Kapłan z radością przyjął ich zaproszenie, ale nie dał rady dokończyć swojego zadania. Wkrótce po wejściu do domu zaczął słyszeć głosy nakazujące mu wynosić się. Opuścił budynek w wielkim pośpiechu, a na jego dłoniach pojawiły się krwawiące pęcherze. Po kilku dniach ksiądz zapadł na zdrowiu, co urwało jego kontakt z rodziną.

Wycinek z gazety opisujący oryginalną zbrodnię w Amityville.

Ale dziwne zdarzenia dotknęły nie tylko księdza. Missy, córka Lutzów widywała w oknie świnkę imieniem Jodie, z którą toczyła długie i dziwne rozmowy. George Lutz widział jak porcelanowa figura lwa ożywa i porusza się po domu. Członkowie rodziny dostrzegli zjawę przypominającą małego chłopca (uwiecznioną później na fotografii). George budził się każdej nocy o tej samej godzinie, odpowiadającej momentowi, kiedy Ronald DeFeo rozpoczął mordowanie swojej rodziny. Mężczyzna zaczął nieświadomie uczęszczać do tego samego baru, do którego chodził wcześniej Ronald DeFeo. George słyszał też w nocy wyraźne odgłosy grającej orkiestry, ale kiedy docierał do źródła dźwięków, odnajdywał tylko ciszę. Najstraszniejsze było jednak to, co domownicy widzieli poza domem. Wyglądając przez okna mogli dostrzec ukryte w ciemności, jarzące czerwone oczy. A rano, na śniegu odnajdywali ślady kopyt.

Zdjęcie zjawy chłopca.

Lutzowie próbowali szukać pomocy, przede wszystkim u badacza zjawisk paranormalnych Stephena Kaplana, ale nadal nie opuszczali domu. Próbowali samemu pobłogosławić dom. To tylko nasiliło ataki jakich doświadczała rodzina. Zawieszone na ścianach krzyże obracały się do góry nogami. Drzwi samoistnie trzaskały i wyłamywały się z zawiasów. Niektóre pomieszczenia śmierdziały albo wypełniały się rojami insektów. George zaczął dokładnie badać budynek w poszukiwaniu źródła dziwnych zjawisk. Odnalazł zamurowane, ukryte pomieszczenie, którego ściany pomalowane były na czerwono. Domownicy regularnie słyszeli obce głosy. Na ciele Kathy pojawiły się czerwone pręgi, a ona sama zaczęła unosić się we śnie nad swoim łóżkiem, zamieniając się na oczach George’a w starą wiedźmę. Przestały działać telefony, a zielona, kleista substancja pokryła ściany budynku. W końcu zaś George przeszedł zmiany osobowości, które czyniły go coraz bardziej agresywnym w stosunku do członków rodziny. W grę mogło wchodzić tylko opętanie.

Tego było już za wiele. Po 28 dniach przerażeni George, Kathy i ich dzieci opuścili piekielne domostwo. Ich życie zaczęło powoli wracać do normy.

Kathy i George Lutzowie.

Ale nie był to koniec historii. George Lutz, przekonany o konieczności ostrzeżenia całego świata przed demonicznymi miejscami, skontaktował się z wydawnictwem Prentice-Hall. Wydawca powierzył spisanie doświadczeń rodziny Jayowi Ansonowi, doświadczonemu scenarzyście i pisarzowi. Lutzowie prowadzili własne śledztwo, dzięki któremu odkryli, iż  miejsce, na którym postawiono budynek, było kilkaset lat wcześniej schroniskiem dla chorych i umierających Indian z plemienia Shinnecock. Z Georgem Lutzem skontaktował się też William Weber, prawnik Ronalda DeFeo, który pomógł w nagłośnieniu sprawy. Wkrótce do domu w Amityville zawitały hordy badaczy zjawisk paranormalnych. Wśród nich bohaterowie filmów z serii „Obecność” („The Conjuring”) – Ed i Lorraine Warren, których sprzęt do nagrań został zaatakowany przez demoniczne siły, ale którym udało się wykonać zdjęcie demonicznej zjawy małego chłopca. Do domu zawitali też łowca duchów Hans Holzer i medium Ethel Johnson-Meyers, którzy potwierdzili obecność w domu dusz zmarłych Indian.

Demonolodzy Lorraine i Ed Warrenowie.

Książka, którą napisał Anson została opublikowana w 1977 i momentalnie stała się bestsellerem. Historię Lutzów piętnastokrotnie przenoszono na ekran kin. Dwie najbardziej wierne książce ekranizacje to „The Amityville Horror” z 1979 (w głównych rolach James Brolin i Margot Kidder) i jego remake z roku 2005 (zagrali w nim Ryan Reynolds i Melissa George). Temat nawiedzeń w złowieszczym domu został też poruszony we wspomnianych wcześniej filmach o demonologach Edzie i Lorraine Warren („Obecność”). Dom w Amityville stał się (nie)sławny w całej Ameryce.

Trudno byłoby polemizować z tezą, iż wydarzenia opisane w Amityville to najbardziej znany i najlepiej udokumentowany przypadek demonicznego nawiedzenia… gdyby nie fakt, że cała historia została wyssana z palca i rozpada się przy jakiejkolwiek próbie badania dowodów.

Zacznijmy od samego początku. Lutzowie twierdzili, że pierwsze nadzwyczajne wydarzenie wiązało się z pojawieniem się w ich domu księdza. W książce kapłan nazywany jest ojcem Mancuso, dla ochrony jego prawdziwej tożsamości, ale Kathy Lutz przyznała, że prawdziwe nazwisko księdza to Pecoraro. Problem polega na tym, że ojciec Pecoraro złożył pod przysięgą dobrowolne oświadczenie, w którym stwierdził, iż nigdy nie był w „nawiedzonym” domu, a z Kathy Lutz rozmawiał tylko raz, przez telefon. Demoniczna interwencja, która doprowadziła do amnezji starego księdza? Być może. Ale problemów jest jeszcze więcej. Praktycznie każdy twierdzenie Lutzów, które można było zweryfikować, zostało zweryfikowane negatywnie. George Lutz mówił, że rodzina informowała telefonicznie o nocnych zdarzeniach policję, ale nie ma zapisu takich zgłoszeń. Lutzowie mieli odnajdywać na śniegu ślady kopyt, ale w trakcie 28 dni, jakie spędzili w domu śnieg nigdy nie padał. Rzekomo zniszczone i wymienione drzwi były w rzeczywistości drzwiami oryginalnymi. Z kolei demoniczne dziecko uchwycone przez Warrenów okazało się zaskakująco podobne do małego synka Lutzów…

„Nawiedzony” dom.

Ostatecznie wszelką wiarygodność Lutzów zniszczyły trzy kolejne oświadczenia. Pierwszym było stanowisko wspomnianego wcześniej badacz zjawisk paranormalnych – Stephena Kaplana. Mężczyzna jako pierwszy odpowiedział na wezwanie rodziny. I – jak sam twierdzi – nie doświadczył niczego nadnaturalnego, złapał za to George’a Lutza na próbie sfabrykowania dowodów nawiedzenia. Kaplan, choć sam wierzył w zjawiska paranormalne i nazywał się wampirologiem, był tak poirytowany uwagą, jaką przyciągało Amityville, że opublikował własną książkę, w której nazwał Lutzów oraz współpracujących z nimi badaczy „oszustami”.

Drugą osobą, która rzuciła na historię nieco więcej światła był Jay Anson, autor pierwszej książki o nawiedzeniu. Pisarz stwierdził, że znaczna część zjawisk o których mówili Lutzowie nie mogła mieć miejsca, bowiem… pisarz sam je wymyślił. Zrobił to zresztą na wyraźne polecenie Williama Webera (współpracującego wówczas z Lutzami prawnika), do którego autor zwrócił się, gdy dostrzegł nieścisłości w wydarzeniach opowiadanych przez rodzinę.

A w końcu głos zabrał sam William Weber. Po wielu latach prawnik przyznał, że całą historię wymyślił razem z Georgem Lutzem przy wielu butelkach wina. Lutz liczył przede wszystkim na zyski, Weber sądził, że może mu to ułatwić apelację w sprawie swego klienta, Ronalda DeFeo.

Lutzowie w filmie z 1979 roku

Od oszustwa w Amityville upłynęły już 32 lata. Lutzowie, ale także liczne media i demonolodzy zarobili na swoich kłamstwach miliony. Skazany na dożywocie Ronald DeFeo na szczęście nie wyszedł na wolność. Kolejni właściciele domu w Amityville doświadczali przykrych zjawisk, ale nie miały one nic wspólnego z duchami czy demonami. Musieli po prostu odpędzać się od poszukiwaczy sensacji, którzy nie raz próbowali wtargnąć do ich domu, by samemu doświadczyć jego „nadzwyczajnej aury”. Średnio co dwa lata powstaje film poświęcony rzekomemu nawiedzeniu. I zawsze zaczyna się od słów „Oparte na prawdziwej historii…”


Spragnieni większej ilości demaskujących tekstów? Zapoznajcie się z cyklem „Demaskuj z DaeLem”.

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 19

  1. To już czwarty tekst Daela(lub Lai i Daela) z rzędu, a jutro poniedziałek. Kto z redakcji robi sobie wakacje pod koniec października?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
      1. Oj zdecydowanie. Co niektórzy mogliby wtedy uszanować mrówczą pracę. Sam w tym czasie bardzo chętnie bym poczytał o czymś typu recenzja PLiO w wykonaniu np. Razora albo Voo. Bardzo ciekawa byłaby inna perspektywa ?

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. oj tak, najlepiej to zamknąć strone na kilka miesiecy, zeby kazdy uszanowal mrowczo prace xD tak bedzie, na pewno, swietny pomysl

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
        2. Ojjj, tego bym sie nie podjął jednak w najbliższym czasie. Z mojego punktu widzenia musiałbym rozpisać sobie każdy z tomów, na nowo przeczytać, a na koniec przejrzeć wszystkie teksty DaeL’a żeby przez przypadek nie zrobic tekstu całkowicie wtórnego…

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
    1. Warrenowie to w ogóle zasługują na oddzielny artykuł, bo ich historia jest bardzo ciekawa. Jeździli po całym świecie, pojawiali na moment w różnych nawiedzonych miejscach, a potem przypisywali sobie różne zasługi. Więc nawet w samym środowisku „badaczy zjawisk paranormalnych” nie są lubiani. Generalnie z opisu interakcji innych ludzi z tą parą wynika, że Lorraine była miłą kobietą, która autentycznie wierzyła, że była medium, ale Ed był po prostu hochsztaplerem.
      To powiedziawszy – „The Conjuring”, jak na współczesny horror, nie jest takie złe 🙂

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
        1. OK, chociaż w kolejce czeka jeszcze Imperium Lechitów i płaska Ziemia. Obiecałem te teksty parę miesięcy temu, więc muszę się za to w końcu wziąć 🙂

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
    1. Jestem w tej chwili trochę zalatany, ale zapisałem sobie zakładkę i przeczytam jutro albo pojutrze.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
        1. Ten przeciek nie ma sensu dla kogoś kto oglądał sezon 7 ;( To już tamten wyglądał na prawdziwszy. Data wskazuje tam 2 marca 2017
          [spoiler]W przecieku siódmego sezonu było że Sansa skazuje LFa na śmierć, prawdopodobnie osoba która pisała tego fanficka korzystała z tego. Ktoś jednak nie przewidział skazuje na śmierć = uśmierca natychmiast.
          Przeczytałem również początek drugiego akapitu i tam kolejna rzecz się nie zgadza Jon i Jamie nie spotkają się w tawernie na rozdrożach, Jamie jedzie konno z KL (nie wiadomo gdzie), Jon płynie do Białego Portu na Północy.[/spoiler]

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. Nie no polecam całość są tam słówka które się nie zgadzają itp. Ale jako całość ma większy sens niż ten 2 śmieszny wyciek

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
  2. Trochę żałuję, że od razu przeszedłeś do Lutzów a pominełeś morderstwo rodziny DeFeo. Historia Ronalda to ciekawy przykład jak przestępcy próbują zasłaniać się chorobą psychiczną albo innymi okolicznościami, które pozbawiały ich kontroli nad ciałem.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Tak, ale pomysł na serię jest taki, żeby skupić się na demaskowaniu bzdur, w które ludzie naprawdę wierzą. Choć przyznaję, to ciekawy temat.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  3. Nie no, jak się uprze, to samo morderstwo było prawdziwe, więc już mozna pisać o „prawdziwej historii” 😀

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button