Witajcie w drugim odcinku inżynierii historycznej. Tym razem zajmiemy się inżynierią dusz.
O kreskówkach wojennych z czasu drugiej wojny światowej trochę już napisano. Wszak memy z Kaczorem Donaldem wyciągającym łapę (skrzydło) w geście tradycyjnego „rzymskiego salutu” do portretu Adolfa Hitlera od czasu do czasu wrzucane są na przeróżnych forach i stronach z śmiesznymi obrazkami. Kadry z „Der Fuehrer’s Face”, rzeczonej kreskówki Disneya, skłoniły zapewne niejednego do poszukiwań informacji na jej temat.
Jakkolwiek temat kreskówek propagandowych skierowanych na „rynek cywilny” jest ciekawy, to jednak zasługuje na osobny artykuł, który (jeżeli moje wrodzone lenistwo pozwoli) powstanie później. Dzisiaj chciałbym podzielić się moim ostatnim odkryciem, w którym pomógł mi serwis youtube.com. Zaproponował mi mianowicie film z „Szeregowcem Snafu” – („Private Snafu”). Zaciekawiony kliknąłem w proponowany link i zniknąłem na godzinę pogrążając się w oglądaniu przygód jednego z najgorszych żołnierzy jaki został przyjęty w szeregi US Army.
Szeregowiec Snafu w swoich przygodach wykazuje się wystarczającym poziomem beztroski i głupoty, aby zostać zaproszonym w skład załogi „Prometeusza” czy „Przymierza”. Często zresztą kończy podobnie jak owi astronauci. Oglądając kreskówki nasunęło mi się przynajmniej jedno pytanie:
Skąd się wziął „Szeregowiec Snafu”?
Druga wojna światowa zaczęła się dla USA w grudniu 1941 roku. Wcześniej kraj ten mniej lub bardziej uważnie przyglądał się temu co dzieje się w Starym Świecie oraz na Pacyfiku. Pearl Harbor przebudziło ducha bojowego wielu zwykłych Amerykanów, którzy poczuli się zaatakowani. I podjudzani przez państwową machinę, chcieli odgryźć się Japończykom.
Jedną z osób, którą dotknęło patriotyczne uniesienie, był oscarowy reżyser Frank Capra. Mężczyzna w czasie wybuchu wojny miał już 44 lata i był zbyt stary, by walczyć na froncie. Jednak na komisji został zweryfikowany i przyznano mu rangę majora. Od razu przystąpił do produkcji filmów propagandowych z serii „Why We Fight?” mających przekonać izolacjonistycznie nastawionych Amerykanów do konieczności zaangażowania się w tę „daleką, obcą wojnę” w Europie.
Machina wojenna zaczęła nabierać rozpędu. Rozpoczęto szkolenia milionów mężczyzn powołanych do wojska. Poborowi często byli słabo wykształceni, wielu z nich nie potrafiło pisać i czytać. Musieli jednak przyswoić podstawowe zasady bezpieczeństwa i zachowania się żołnierza. Nie jest to najłatwiejsze, jeżeli ma się do czynienia z opornym materiałem. Stąd też pomysł na stworzenie szeregowca Snafu.
Co oznacza „Snafu”?
„Snafu” to nieoficjalny akronim używany przez żołnierzy. Oznacza on: Situation Normal – All Fucked Up (w wolnym tłumaczeniu: Sytuacja w Normie: Wszystko Tere Fere). Co ciekawe, w jednym z odcinków pojawia się rozwinięcie skrótu, jednak w łagodnej formie. Szeregowiec Snafu był najgorszym żołnierzem – nigdy nie przejmował się specjalnie zaleceniami regulaminu, przez co pakował się w kłopoty, często kończące się zgonem.
Bohater przy tym miał podobne upodobania i pragnienia co większość żołnierzy – lubił kobiety i w swoich odruchach był podobny do każdego z nich. Amerykańscy rekruci nie musieli wkładać wiele trudu, aby poczuć się nieco podobni do Snafu, jednocześnie chcąc być od niego lepszym i nie tak głupim.
Krótkie filmy instruktażowo-humorystyczne mające przedstawić prostym żołnierzom jak się NIE zachowywać, miały w założeniu Capry zachować postać animacji. Przystąpiono więc do wyboru wykonawcy.
Jak powstał Snafu?
Pierwszym wyborem wojskowych którzy szukali animatorów był Disney. Firma ta borykała się wówczas z problemami finansowymi, z które na dobre zakończyły się dopiero w latach 50-tych po premierze „Kopciuszka”. Być może stąd wzięły się wysokie wymagani finansowe (niestety nie udało mi się dotrzeć do konkretnych kwot), oraz żądania praw do marki w celu merchandisingu.
Z tego powodu wybrana została oferta wytwórni Warner Bros., która znana była z kreskówek „Looney Tunes” (tak – to te z Królikiem Bugsem i resztą ferajny). WB chciał jedynie jednej trzeciej kwoty zażądanej przez Disneya. Jak widać, to właśnie kwestie ekonomiczne przesądziły ostatecznie o charakterze kreskówki.
Bohater przypominał z tego powodu nieco Elmera Fudda, pechowego myśliwego polującego na kłólika. Dodatkowo, zaangażowano Mela Blanca – aktora który podkładał głos Królikowi Bugsowi. Żołnierze otrzymali zatem postać, która już na pierwszy rzut oka (i ucha) była znajoma. Zaangażowanie Blanca pozwolił też na dwukrotne cameo samego wrednego królika. Produkcją kierował Chuck Jones odpowiedzialny w macierzystej wytwórni za kreskówki „Looney Tunes”. Wiele z krótkich filmów napisał Theodor Geisel, znany później (znacznie lepiej w USA niż w Polsce) jako Dr. Seuss. Z tego powodu część rymowanek występujących w kreskówkach brzmią znajomo dla współczesnych Amerykanów oraz osób zapoznanych z kulturą amerykańską.
Tajna produkcja „Snafu”
Cały projekt szeregowca Snafu otrzymał klauzulę Top Secret, z przeznaczeniem wyłącznie dla personelu wojskowego Stanów Zjednoczonych. Informacja o tym fakcie pojawiała się przed kreskówką. FBI pobrało animatorom odciski palców, do pracy musieli się stawiać z odpowiednimi identyfikatorami. Co więcej, każdy animator miał wykonać jedynie niewielki fragment filmu, aby nie mógł zorientować się co do całości treści.
Zastanawiać się można dlaczego filmy opatrzoną klauzulą tajności, kiedy jednocześnie zaplanowano pokazanie jej dla potencjalnie 8 milionów rekrutów. Czy zadecydowało o tym przeświadczenie, że jeżeli coś robione jest dla wojska to musi być tajne? A może zadecydowały względy obyczajowe? Nie jestem w stanie przedstawić jasnych dowodów (nie dotarłem do źródeł), jednak moim zdaniem druga z możliwości wydaje się być bardziej prawdopodobna.
Kreskówki z szeregowcem Snafu nie przestrzegału kodeksu Haysa – dosyć restrykcyjnych reguł dotyczących tego, co można, a czego nie można pokazywać w kinie. Pojawiały się w nim mniej lub bardziej rozebrane kobiety (w filmie o cenzurze dziewczyna Snafu – Sally Lou, rozebrana jest od pasa w górę!), niekiedy łagodnie przekleństwa czy humor szaletowy. Kreskówka z tego typu zawartością nie miałaby szans na publikacje. Czyżby wojsko chciało w ten sposób uniknąć głośnego skandalu? Na szczęście kreskówki zostały już odtajnione i jak każda twórczość administracji federalnej USA trafiły do domeny publicznej.
Rasizm w „Szeregowcu Snafu”
Oprócz warstwy edukacyjnej, dzięki której żołnierz wiedział jak zachowywać się głównie poza polem bitwy, przygotowując się do niej lub już po powrocie do domu, obecna była również ta ideologiczna.
Japończycy i Niemcy pokazani są skrajnie stereotypowo. Wielkie zęby i brzydota żołnierzy z Kraju Kwitnącej Wiśni uderza praktycznie w każdej scenie w jakiej występują. Wróg oddarty jest z człowieczeństwa, podczas gdy wszyscy Amerykanie (może poza Snafu :)) są silni i przystojni.
Nie trzeba chyba tłumaczyć, jaki cel przyświecał twórcom kreskówki – żołnierz US Army likwidował zagrożenie, a nie ludzi. Budzi to skojarzenia z niemieckimi filmami propagandowymi, które odczłowieczały przedstawicieli ras niższych, w szczególności Żydów. Jednak aby oddać sprawiedliwość, plany Amerykanów prawdopodobnie nie zakładały całkowitej eksterminacji całych narodów.
O czym był „Snafu”?
Zanim, do czego zachęcam, sami zaczniecie eksplorować serwis Youtube w poszukiwaniu filmów o szeregowcu Snaufu, chciałbym wyróżnić i streścić kilka odcinków, które zasługują na szczególną uwagę lub są po prostu reprezentatywne. Przeczytanie ich krótkiego streszczenia pozwoli w łatwy sposób wczuć się w klimat przekazywanych treści. W każdym fajtłapowatego bohatera spotykają nieprzyjemności związane z nieprzestrzeganiem regulaminów. W niektórych po prostu ginie.
W odcinku o szpiegach Snafu przez nieuwagę podaje poufne informacje nieprzyjacielowi, przez co ci są w stanie zlokalizować jego statek transportowy a następnie zniszczyć go torpedą. Szeregowiec trafia w nim bezpośrednio do piekła, gdzie spotyka ustylizowanego na Hitlera szatana. W odcinku o pułapkach nasz żołnierz nie uważa i nie rozpoznaje pułapek wroga (tzw. Booby traps), przez co wylatuje w powietrze rozsadzony bombą ukrytą w fortepianie. W odcinku o kamuflażu palący Snafu nie rozpoznaje drzewa proszącego z niemieckim akcentem o ogień. W przypływie strachu zostaje zabity przez upadającą bombę. W odcinku o malarii Snafu nie zważa na rozkazy, przez co umiera ugryziony przez roznoszącego chorobę, oraz przedstawionego kreskówkowo insekta.
Wreszcie w najciekawszym moim zdaniem odcinku, zwraca się szczególną uwagę na niebezpieczeństwo przypadkowych rozmów, po powrocie żołnierza do domu lub na urlopie. Snafu opowiada w nim swojej Sally Lou o nowej „tajnej broni”. Sposób jej przedstawienia sugeruje przekazywanie informacji o bombie atomowej (w 1944!), jednak prawie na pewno tajny Projekt Manhattan był całkowicie nieznany twórcom kreskówki.
Jak widać warstwa dydaktyczna jest dosyć intensywna. Nie na tyle jednak, by filmy nie były zabawne. Wręcz przeciwnie – kreskówkowy klimat skutecznie przykrywa edukacyjny zapaszek.
Czy warto obejrzeć szeregowca Snafu?
Na pewno! Seria daje interesujący wgląd w problemy przed jakimi stawała armia USA w przygotowaniu żołnierzy do wojny. Można podejrzeć na co kładziono szczególny nacisk przy przygotowaniu dydatktyczno-propagandowym. A jeżeli ktoś jak ja po prostu lubi kreskówki Warner Bros., będzie mógł zobaczyć sporo nieznanego materiału tej wytwórni.
Na zachętę zostawiam mój ulubiony film z serii i zachęcam do własnego zgłębiania tematu.
That’s all folks!
W artykule wykorzystałem z wiadomości zebranych na stronach:
http://articles.eklhad.net/snafu
http://www.openculture.com/2014/02/private-snafu.html
http://www.skylighters.org/comiccards/snafu/index.html
http://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/WesternAnimation/PrivateSnafu
https://unwritten-record.blogs.archives.gov/2014/03/04/uncle-sam-i-am
oraz z filmów z szeregowcem Snafu dostępnych na Youtube.
znakomity temat i bardzo rzetelny artykuł, a takich kreskowkowych ciekawostek jest znacznie więcej! Chociażby taki Disney z pierwszej połowy XX wieku – temat zdecydowanie do podchwycenia, na co licze peter 😉
DZiękuję. Na razie idę kierunkiem propagandowym – szukam materiałów o innej kreskówce. Problem jest, że teksty są tylko po rosyjsku 😉
fajnie się to czyta, przyjemnie się to ogląda, warner bros > disney
a tak btw są gdzieś odcinki po polsku?
Niestety nie znalazłem z polskimi napisami. Co najwyżej gdzieś mi mignęły z napisami angielskimi. Język kreskówki nie jest trudny – wszak była kierowana do prostych Amerykanów 😉