KsiążkiPromowane

Szalone Teorie: Mgła

Polski język nie dostrzega wszystkich subtelności zamglenia, które znane są językowi angielskiemu. Mamy po prostu mgłę, rozróżniamy też smog, czyli nieumiejętną ludzką podróbę mgły. Ale gdzież nam do wysublimowania anglojęzycznych, którzy rozróżniają aż trzy rodzaje ograniczających widoczność cząsteczek wody? W języku angielskim słowa fog, mist i haze. Technicznie rzecz biorąc każde opisuje nieco inny rodzaj mgły. Fog – to klasyczna mgła gęsta. Mist – to rodzaj delikatnego zamglenia, w którym cząsteczki wody są bardzo małe, ograniczenie widoczności niewielkie, a świat wygląda jak obraz na ekranie z podkręconą jasnością, ale zmniejszonym kontrastem. Mamy też słówko haze, czyli zamglenie w którym cząsteczki wody przemieszane są z pyłami atmosferycznymi.

Czemu o tym wszystkim wspominam? Otóż George R.R. Martin używa zarówno terminów fog, jak i mist. Ale – w moim przekonaniu – nie rozróżnia ich jako dwóch rodzajów jednego zjawiska metorologicznego, ale wpisuje się raczej w pewien motyw dość częsty w literaturze fantasy i wywodzący się z mitologii. Martinowska mist jest tajemnicza i magiczna, to odpowiednik féth fíada z irlandzkich mitów, tajemniczej mgły kryjącej obecność elfów przed wzrokiem ludzi.

Nie wierzycie? A zatem, posługując się wyszukiwarką cytatów z anglojęzycznej Pieśni Lodu i Ognia, przeanalizujmy przypadki, w których GRRM użył w swych książkach właśnie słowa „mist” zamiast „fog”.

Zamglony Bloodraven

Zacznijmy od Rycerza Siedmiu Królestw. Tutaj magiczna mgła jest wskazana dwukrotnie, w obu wypadkach w kontekście tej samej postaci.

Ile oczu ma lord Bloodraven? – krążyła zagadka. Tysiąc i jedno. Niektórzy twierdzili, że królewski namiestnik zgłębiał tajniki czarnej magii i potrafi zmieniać twarz, przybrać postać jednookiego psa, a nawet zamienić się w mgłę.
—Rycerz Siedmiu Królestw: Tajemniczy Rycerz—

O tym, że namiestnik rzeczywiście potrafi zmieniać twarz i wciela się w lorda Maynarda Plumma pisałem już wcześniej, w teorii, której – po przemyśleniu – nie wspieram już w 100%, ale która w tym jednym aspekcie jest moim zdaniem trafna. A że również druga część opisu zdolności Bloodravena świadczyć może końcówka tego opowiadania. Jakie zjawisko atmosferyczne ukrywa zbliżającą się do zamku armię dowodzoną przez Bloodravena? Zgadliście, to mgła.

Dunk z ser Kylem pomogli zsiąść Glendonowi Ballowi z konia. Nagle rozległ się ryk pierwszej trąbki i wartownicy na murach podnieśli alarm. U stóp zamku z porannej mgły wyłoniła się armia.
– A jednak Jajo nie kłamał – powiedział ze zdziwieniem Dunk ser Kylowi.
Pod zamek przybyli lord Mooton ze Stawu Dziewic, lord Blackwood z Raventree oraz lord Darklyn z Duskendale. Królewskie włości położone opodal Królewskiej Przystani reprezentowali Hayfordowie, Rosbowie, Stokeworthowie, Masseyowie oraz osobiste wierne miecze króla dowodzone przez trzech rycerzy Gwardii Królewskiej i wzmocnione trzema setkami członków formacji Zęby Kruka z długimi łukami wykonanymi z białego drewna czardrzewa. Na czele licznego oddziału przybyłego z nawiedzanych wież Harrenhall jechała osobiście szalona Danelle Lothston z długimi i rozpuszczonymi rudymi włosami, cała zakuta w idealnie dopasowaną czarną zbroję.
Światło wschodzącego słońca odbijało się blaskiem na czubkach pięciuset kopii i dziesięciokrotnie większej ilości włóczni. Szare nocą sztandary ożyły dziesiątkami pstrokatych kolorów. A nad nimi wszystkimi powiewały dwa królewskie smoki na czarnych niby noc polach: wielka, trzygłowa i czerwona niczym ogień bestia króla Aerysa I Targaryena oraz biała uskrzydlona furia ziejąca szkarłatnym płomieniem.
Widząc chorągwie Dunk wiedział, że nie ma wśród nich Maekara. Sztandary księcia Summerhall przedstawiały cztery trzygłowe smoki, herb czwartego syna nieżyjącego już króla Daerona II Targaryena. Pojedynczy biały smok oznaczał obecność namiestnika królewskiego, lorda Bryndena Riversa. Bloodraven osobiście przybył do Białych Murów.
—Rycerz Siedmiu Królestw, Tajemniczy Rycerz—

Teraz sięgnijmy do właściwej Pieśni Lodu i Ognia. Po raz pierwszy mgła jest wspomniana we śnie Brana. (od tej pory ilekroć w tej teorii mowa będzie o mgle, chodzi o „mist”, nie „fog”)

Ziemia znajdowała się tak daleko pod nim, że ledwie ją widział poprzez szarą mgłę, lecz wyczuwał, jak szybko spada, i wiedział, co go czeka na dole. Nawet we śnie nie można spadać w nieskończoność. Wiedział, że obudzi się na moment przed uderzeniem o ziemię. Człowiek zawsze się wtedy budzi.
—Gra o tron—

A kto towarzyszył w tych snach Branowi? Oczywiście jego przewodnik, Trójoka Wrona, czyli Brynden „Bloodraven” Rivers.

Bran spadał szybciej niż kiedykolwiek. Szara mgła wyła wokół niego, kiedy mknął ku ziemi. – Co ty ze mną robisz? – spytał wrony.
Uczę cię latać.
– Ja nie potrafię latać!
Właśnie teraz lecisz.
– Ja spadam!
Każdy lot zaczyna się spadaniem, powiedziała wrona. Spójrz w dół.
—Gra o tron—

Zniknięcie mgły jest natomiast utożsamiane z przebudzeniem ze snu.

– Lecę! – krzyknął uradowany.
– Widzę – powiedziała trójoka wrona. Wzbiła się w powietrze, uderzając go skrzydłami po twarzy, zwalniając jego lot, oślepiając go. Zachwiał się w powietrzu, czując na policzkach uderzenia skrzydeł. Wrona dziobała go boleśnie, aż poczuł nagle na środku czoła przenikliwy ból.
– Co robisz? – krzyknął.
Wrona otworzyła dziób i zakrakała przeraźliwie prosto w jego twarz, a potem szara mgła zadrżała, zawirowała wokół niego i oderwała się jak zerwana zasłona. Wtedy zobaczył, że wrona jest w rzeczywistości kobietą, służącą o długich, czarnych włosach, a on wiedział, że skądś ją zna. Z Winterfell, tak, teraz sobie przypomniał i zaraz zrozumiał, że jest w Winterfell, w łóżku, w chłodnym pokoju, wysoko w wieży, a czarnowłosa kobieta rzuciła na podłogę miskę z wodą i pobiegła na dół po schodach, wołając: – On się obudził. On się obudził. Obudził się.
—Gra o tron—

Zostawmy jednak na chwilę same sny, i sprawdźmy kiedy mgła pojawia się w historii Brana po raz kolejny. Ma to miejsce podczas ucieczki (na początku udawanej) z Winterfell. Mgła skutecznie utrudnia życie Theonowi.

Między pniami przemykały kosmyki jasnej mgły. Drzewa strażnicze i żołnierskie sosny rosły tu bardzo gęsto, a nie ma nic równie mrocznego i ponurego jak wiecznie zielony las. Grunt był nierówny, a zaścielające go szpilki maskowały miękką darń, utrudniając poruszanie się koniom. Musieli jechać powoli. Ale nie tak powoli, jak mężczyzna dźwigający kalekę albo koścista wiedźma niosąca na plecach czterolatka – pomyślał, nakazując sobie cierpliwość. Odnajdzie ich, nim dzień dobiegnie końca.
—Starcie królów—

Ale to nie ostatni raz, gdy Bran spotyka mgłę na swej drodze. Widzi ją też na chwilę przed dotarciem do jaskini Trójokiej Wrony. On widzi… polski czytelnik niekoniecznie. W polskim tłumaczeniu mgiełka jest utożsamiona z oddechem Hodora.

Zimnoręki nadal się wspinał i sługa chciał podążyć za nim.
– Hodor, hodor, hodor – uskarżał się głośno, pragnąc zagłuszyć sprzeciwy Brana. Dyszał ciężko, wypełniając powietrze jasną mgiełką. Postąpił krok naprzód, a potem drugi. Śnieg sięgał mu tu prawie do pasa, a zbocze było bardzo strome. Hodor pochylał się do przodu, chwytając się kamieni i drzew. Kolejny krok. I jeszcze jeden. Poruszony przez olbrzyma śnieg zsuwał się ze zbocza, dając początek małej lawinie.
—Taniec ze smokami—

Ale, jak wspomniałem, to błąd w tłumaczeniu. W oryginale wyraźnie stoi, że blada mgła wypełniła powietrze („pale mists filled the air”), to, że w poprzednim zdaniu Hodor dyszy, raczej nie ma tu związku. Ale też można ten drobiazg tłumaczowi wybaczyć, bo autor rzeczywiście w trzech wypadkach mówi o tym, iż oddech zamienia się w mgłę (konkretnie w „mist”). Tego sformułowania używa regularnie w stosunku do oddechu Ducha. Zauważa też „mglistość” oddechu braci Nocnej Straży tuż przed atakiem na Pięści Pierwszych Ludzi. Przypisuje też ten oddech Varamyrowi Sześć Skór.

Sondowanie snów

No dobrze, ale zostawmy już Brana i wróćmy do innych snów. Wygląda na to, że mgła pojawia się w wielu profetycznych lub z innych względów istotnych snach naszych bohaterów. Widzimy ją zatem we śnie Eddarda Starka, gdy przypomina sobie wydarzenia z Wieży Radości.

We śnie jechali z nim przyjaciele, tak jak w życiu. Dumny Martyn Cassel, ojciec Jory’ego, wierny Theo Wull, Ethan Glover, który był przedtem giermkiem Brandona, ser Mark Ryswell, mąż o łagodnym sercu i subtelny w słowie, Howland Reed z wyspy, lord Dustin na swoim ogromnym rudym rumaku. Ned znał ich twarze tak dobrze jak własne oblicze, lecz lata zaciemniają ludzkie wspomnienia, nawet te, których obiecywał nie zapomnieć. We śnie ukazali mu się niczym cienie szare widma na koniach z mgły.
—Gra o tron—

Nawiedza ona również mary senne Jaimego, w trakcie jego wewnętrznej przemiany.

– Czy to ty, Stark? – zawołał Jaime. – Chodź tu. Nie bałem się ciebie, kiedy żyłeś, i nie mam zamiaru bać się, gdy jesteś umarły.
Brienne dotknęła jego ramienia.
– Jest ich więcej.
On również ich widział. Wydawało mu się, że wszyscy mają zbroje ze śniegu, a z ramion spływają im pasma mgły. Zasłony hełmów mieli opuszczone, lecz Jaime Lannister nie musiał widzieć twarzy, żeby ich rozpoznać.
Pięciu z nich było ongiś jego braćmi. Oswell Whent i Jon Darry. Lewyn Martell, książę Dorne. Biały Byk, Gerold Hightower. Ser Arthur Dayne, Miecz Poranka. A obok nich, w koronie z mgły i żałoby, jechał powiewający długimi włosami Rhaegar Targaryen, książę Smoczej Skały i prawowity dziedzic Żelaznego Tronu.
—Nawałnica mieczy—

No i wreszcie widzi mgłę Cersei w swym koszmarze o Maggy Żabie.

Ty głupia dziewucho – pomyślała królowa, wściekła na nią nawet po tylu latach. Jaime nawet nie wie o twoim istnieniu. W życiu jej brata liczyły się wówczas tylko miecze, psy, konie… i ona, jego bliźniacza siostra.
– Ani za Jaimego, ani za nikogo – odparła Maggy. – Twoje dziewictwo dostaną robaki. Twoja śmierć jest tu teraz z tobą, maleńka. Czy nie czujesz jej oddechu? Jest bardzo blisko.
– Czujemy tylko twój oddech – odparła Cersei. Na stoliku, obok jej łokcia, stał słoiczek z jakimś gęstym specyfikiem. Złapała go i cisnęła nim prosto w oczy staruchy.
W rzeczywistości Maggy wrzasnęła na nie w jakimś dziwacznym, cudzoziemskim języku i przeklęła je, gdy uciekały z namiotu. Jednakże we śnie twarz staruchy rozpłynęła się w smugi szarej mgły, aż wreszcie została tylko para przymrużonych, żółtych oczu, które wyglądały jak ślepia śmierci.
„Valonqar zaciśnie dłonie na twym gardle” – usłyszała królowa, ale nie był to głos staruchy. Z mgły wyłoniły się ręce, które następnie owinęły się wokół jej szyi. Były grube i silne. Nad nimi unosiła się jego twarz. Różnobarwne oczy łypały na nią szyderczo. „Nie!” – próbowała krzyknąć Cersei, ale palce karła wpiły się głęboko w jej szyję, zduszając wszelkie sprzeciwy. Wierzgała i wzywała pomocy, lecz nic to nie dało.
Wkrótce z gardła kobiety wydostał się ten sam dźwięk, który wydał z siebie jej syn, straszliwy, cienki odgłos wsysanego rozpaczliwie w płuca powietrza, który towarzyszył ostatniemu oddechowi w życiu Joffa.
Obudziła się, dysząc w ciemności. Wokół jej szyi owijał się koc. Cersei zerwała go z siebie tak gwałtownie, aż się rozerwał, a potem usiadła w łożu. Jej piersi falowały gwałtownie. To był sen – powiedziała sobie. Tylko stary sen i splątany koc, nic więcej.
—Uczta dla wron—

Obserwacja z ukrycia

I w tym momencie pora zadać pytanie: Czy poza ogólną sugestią magiczności mgły, możemy wysnuć jakieś wnioski co do jej natury? Moim zdaniem tak. Moglibyśmy wrócić tu do pierwszych cytatów zamieszczonych w tym tekście i wskazać, że Bloodraven jest jedyną postacią, której związek z mgłą jest tak silny i która jest wskazana wprost jako posługująca się mgłą. Co więcej, w Pieśni Lodu i Ognia mgła pojawia się jeszcze kilkukrotnie, zawsze pozostając w związku z ważnymi wydarzeniami, które Bloodraven chciałby obserwować.

Mamy więc mgłę tuż przed Turniejem Namiestnika, a ściślej rzecz biorąc, pojawia się gdy Robert Baratheon o mały włos, a – według Eddarda Starka – wystawiłby się na przedwczesny zgon.

Królewski namiot postawiono blisko wody, dlatego poranne mgły znad rzeki owinęły go szarymi mackami. Cały ze złocistego jedwabiu, stanowił największą i najwspanialszą konstrukcję w obozie.
—Gra o tron—

Następnie tajemnicza mgła wisi w powietrzu obserwując bitwę o Zielone Widły.

Clegane nie miał zwyczaju pysznić się strojem; miał na sobie szarą zbroję poznaczoną rysami licznych uderzeń bez ozdób i herbu. Swoim obusiecznym mieczem wskazywał ludziom pozycje, które mają zająć; machał nim, jakby to był sztylet. – Każdego, kto zacznie uciekać, posiekam na kawałki – ryczał. – Karle! – krzyknął, ujrzawszy Tyriona. Ustaw się z lewej strony. Trzymaj rzekę. Jeśli możesz. Lewa lewej. Żeby przełamać ich flankę, Starkowie musieliby dysponować końmi, które potrafią biegać po wodzie. Tyrion poprowadził swoich ludzi w kierunku brzegu rzeki. – Patrzcie – zawołał, wskazując toporem. – Rzeka. – Nad ciemnozieloną powierzchnią wody wciąż wisiała zasłona bladej mgły.
—Gra o tron—

Mgła najwyraźniej postanowiła też sprawdzić co stało się z Renlym, który miał spotkanie z magią wprost z Ashai.

Szyki Renly’ego rozpraszały się już, w miarę, jak wieści szerzyły się z ust do ust. Nocne ogniska dogasały, a gdy niebo na wschodzie pojaśniało, uwidocznił się potężny masyw Końca Burzy, przypominający kamienny sen. Po polu przemykały kosmyki jasnej mgły, które pierzchały przed słońcem na skrzydłach wiatru. Catelyn przypomniała sobie, że Stara Niania zwała je porannymi duchami, twierdząc, iż to dusze zmarłych wracające do grobów. Renly stał się teraz jednym z nich, tak jak jego brat Robert i jej ukochany Ned.
—Starcie królów—

I wreszcie mgła robi sobie wycieczkę do bożego gaju, by być świadkiem na ślubie Ramsaya i fałszywej Aryi.

Mgła była tak gęsta, że widział tylko najbliższe drzewa. Za nimi majaczyły wysokie cienie i słabe światła. Przy krętej ścieżce i między drzewami paliły się świece przypominające blade świetliki unoszące się w gęstej szarej zupie. Wszystko wyglądało tu jak w jakimś niezwykłym podziemnym królestwie, ponadczasowym miejscu między światami, gdzie potępieńcy wędrowali smętnie przez pewien czas, nim w końcu znaleźli drogę na dół, do tego z piekieł, na które zasłużyli swymi grzechami. Czy wszyscy umarliśmy? Czy Stannis przybył i zabił nas we śnie? Czy bitwa dopiero nadejdzie, czy już ją stoczono i przegrano?
(…)
Wtem mgły się rozstąpiły, jak kurtyna na komedianckim przedstawieniu, gdy nadejdzie pora, by pokazać nową scenę. Ujrzeli przed sobą drzewo serce szeroko rozpościerające białe jak kość konary. Pod grubym białym pniem leżały sterty czerwonych i brązowych liści. Na czardrzewie siedziało najwięcej kruków, mamroczących do siebie w sekretnym języku swego stada. Na dole stał Ramsay Bolton. Miał na sobie buty z cholewami, wykonane z miękkiej szarej skóry, oraz wams z czarnego aksamitu przepasany szarfą z różowego jedwabiu i błyszczący od małych granacików. Na jego twarzy tańczył uśmiech.
– Kto idzie? – Usta miał wilgotne, a szyję nad kołnierzem czerwoną. – Kto przychodzi przed oblicze boga?
– Arya z rodu Starków przybywa, by wziąć ślub – odpowiedział Theon. – Kobieta, która już dorosła i zakwitła, szlachetnie urodzona i z prawego łoża, błaga o błogosławieństwo bogów. Kto po nią przyszedł?
– Ja – odpowiedział Ramsay. – Ramsay z rodu Boltonów, lord Hornwood i dziedzic Dreadfort. Ja po nią przychodzę. Kto ją przyprowadził?
– Theon z rodu Greyjoyów, który był podopiecznym jej ojca. – Zwrócił się ku pannie młodej. – Lady Aryo, czy przyjmiesz tego mężczyznę?
—Taniec ze smokami—

I to bodaj wszystkie przypadki użycia przez Martina terminu „mist”. Zadałem sobie niemało trudu, by wszystko to wyszukać, ale im więcej poświęcałem czasu, tym bardziej oczywista stawała się konkluzja. Gdy Martin chce nam powiedzieć, że na zewnątrz jest mgła, używa słowa „fog”. Gdy natomiast chce nam dać do zrozumienia, że ktoś uprawia magiczne podglądanie, operuje terminem „mist”. Nie chcę przy tym jednoznacznie i ostatecznie rozstrzygać, że winowajcą kiepskiej widoczności na gościńcach zawsze jest Bloodraven, ale powiedzmy sobie szczerze – póki co wszystko na to wskazuje.


Jak zapewne zauważyliście to pierwszy tekst na FSGK od miesiąca. Należą Wam się wyjaśnienia. Nie chcę tu za bardzo uprawiać prywaty i skupiać się na moich osobistych sprawach, ale ponieważ zniknąłem na tak długi czas, de facto paraliżując stronę, powinienem to wyjaśnić. Postaram się to zrobić w największym możliwym skrócie. Mniej więcej miesiąc temu zachorował mój kot. Zachorował bardzo poważnie. Na początku wszystko wskazywało na jakąś infekcję – miał wysoką gorączkę, wymiotował, miał problemy z poruszaniem się. Po serii zastrzyków udało się zbić gorączkę, ale wkrótce pojawiły się nowe problemy. Bąbelek przestał zupełnie jeść i pić. Doszło do prawie całkowitego zatrzymania perystaltyki jelit i uszkodzenia nerek. Zdjęcia rentgenowskie pokazały ogromny zator w jelicie grubym (z sierści, czyli po prostu kłaczek), którego kot nie był w stanie usunąć. Zaczęła się więc trochę rozpaczliwa walka o utrzymania go przy życiu poprzez kroplówki i usunięcia zatoru. Przez prawie trzy tygodnie kot był codziennie na kilkugodzinnej kroplówce, serii zastrzyków, badań, prób pobudzenia jelit do pracy. Co gorsza, zabieg operacyjny, który mógłby usunąć zator, był w tej sytuacji niebezpieczny, bo z uszkodzonymi nerkami i słabym serduszkiem, mógłby się nie wybudzić z narkozy. A cały czas wisiało w powietrzu widmo uszkodzenia wątroby, które zazwyczaj następuje w takich sytuacjach.

Ale śpieszę donieść, że się udało. No, prawie, bo leczenie potrwa jeszcze kilka miesięcy. Ale jest już lepiej. Jelita wróciły do normalnej pracy. Większa część zakłaczenia została wydalona (choć rentgen z kontrastem pokazuje, że sytuacja nie jest idealna i muszę bardzo na niego uważać, bo jeszcze tam odrobinę kłaczka zalega). Nerki pracują, wprawdzie nie idealnie, ale pracują. Kot musi brać specjalne preparaty na nerki i trochę zmienić dietę, ale nie ma już zagrożenia dla życia. Kroplówki też się już skończyły. Wierzę, że wszystko będzie z nim dobrze. To bardzo dzielny i twardy kot.

Dlatego bardzo Was przepraszam, ale przez ostatnie tygodnie po prostu nie byłem w stanie poświęcić na FSGK ani minuty. Dzień oprócz pracy wypełniały mi 3-4 godzinne wizyty u weterynarza. Od poniedziałku do niedzieli. A potem padałem na twarz. Brakło czasu i sił, by cokolwiek napisać, a nawet dokonać korekty cudzych tekstów albo chociaż ustawić ich publikację. Choroba ukochanego zwierzaka to jak choroba członka rodziny, trudno przy czymś takim funkcjonować. Ale na szczęście wszystko wraca do normy. I mam nadzieję, że się już nie powtórzy.

Wszystkich, którzy dopytywali się co się dzieje albo po prostu czekali cierpliwie na kolejny tekst, jeszcze raz bardzo przepraszam. Na maile odpowiem w ten weekend. A teksty będą się od tej pory ukazywać regularnie. Zaległości nadrobimy. Trzymajcie się, dbajcie o siebie. I o zwierzaki też.

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 29

    1. Nie, z kontekstu wynika, że to zamglenie. Kilka razy – co również wypunktowałem – mówi w ten sposób o parze z ust. Ale zasadniczo chodzi o mgłę.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  1. Z 1,5 roku temu też mieliśmy nagłe zachorowanie kota. Znaczy kot nagle chciał przestać żyć, jeść i w ogóle nic nie chciał robić. Też było przez tydzień czy dwa jeżdżenie na kroplówki, badania czy USG.
    Na jednym badaniu wyszła torbiel, na drugim podejrzenie guza i w ogóle dramat. Na szczęście w nieszczęściu, kolejne badanie wykryło… cukrzycę! Kot miał hiperglikemie. Tak więc zaczęła się kuracja insuliną i radykalna zmiana diety. Wtedy wydawało się to czymś niepojętym dla mnie, ale teraz jest codziennością.
    Zabawne jest w tym to, że nie ma insuliny dla kota. Najpierw była psia, ale przestała działać. Teraz dostaje ludzką. Codziennie do końca życia. Kłopot w tym że przez wszędzie trzeba brać kota ze sobą.
    Tak czy inaczej, życzę wytrwałości, bo jest konieczna w takich sytuacjach 😊

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. No to życzenia zdrowia dla kotka. Z cukrzycą da się żyć. Ale w przypadku Bąbla to raczej wykluczone – miał robione kilka razy pełne badania krwi i nic na to nie wskazuje na tę chwilę. Obecnie hipoteza jest taka – najpierw przyszła infekcja, która była tak poważna (jakiś naprawdę paskudny wirus prawdopodobnie), że zwolniła mu pracę jelit. Z tego zrobiło się zakłaczenie, bo nie mógł normalnie wydalić sierści. A to jeszcze bardziej go „zatkało” i stąd uszkodzenie nerek.
      Na całe szczęście zdecydowałem się po paru dniach leczenia tej infekcji na zmianę weterynarza. To znaczy lekarka do której zawsze chodzę z Bąblem nie jest zła, ale ma małą przychodnię, nie ma rentgena, nie robi żadnych poważniejszych zabiegów, itd… A trafiłem do miejsca, gdzie naprawdę pomoc była na najwyższym poziomie. I całe szczęście, że tam trafiłem, bo gdybym zwlekał jeszcze dzień-dwa, i próbował dalej karmić go strzykawką, to szkody mogłyby być już nieodwracalne.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
    1. Generalnie koty mają kłaczki dość często i albo je wydalają, albo nimi wymiotują. U kotów z długą sierścią kłaczki są częstsze, ale nie ma z tym na ogół większych problemów. W tym wypadku sytuacja była wyjątkowa. Tak jak pisałem Iluvatarowi wyżej – prawdopodobnie przez jakiegoś wirusa bardzo zwolniła praca jelit i dlatego Bąbel nie mógł wydalić tego kłaczka. A jak nie mógł go usunąć, to nie mógł jeść. A jak nie jadł, to jelita jeszcze bardziej zwolniły pracę. To taki samonapędzający się mechanizm.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Tekst przeczytałem dopiero teraz,bo przez to, że nic się nie ukazywało rzadziej tu zaglądałem. Co do kłaczków to moja kotka kiedy chciała je zwymiotować to jadła trawę. Tak przynajmniej wynika z naszych obserwacji. Nie wiem jak jest z wychodzeniem Bąbla i tak podpowiadam, że może by go raz na jakiś czas na jakiś trawnik wypuścić jeżeli siedzi w domu.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. Niewychodzące koty powinny zostać niewychodzące.
          Warto za to kupić po prostu pojemnik z trawą dla kota. Idealnie oczyści. Albo mieć paprotki w domu 😝

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
  2. Matko , ależ się zmartwiłem jak zobaczyłem ten tekst na dole. Szkoda zwierzaka, też kiedyś miałem norweskiego ( przynajmniej tak wyglądał
    , bardzo podobny do Bąbla, nie wiem, przybłęda , ale wet powiedział że to norweski leśny , nieważne) niech szybko wraca do zdrowia , ale jeszcze mam pytanie. Czy można już wpłacać na patronite ?? Bo aż zacząłem mieć wyrzuty sumienia kiedy na stronie nic nowego się nie pokazywało od tygodni. Kurna już zbyt dużo moich ulubionych stron / portali / czy tam blogów mi przestało publikować bo nie pomyśleli o załatwieniu se wsparcia. No , całe dwie, ale to i tak za dużo

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Bąbel też jest przybłędą. I też ta jego norweskość jest zidentyfikowana przez weterynarza, ale nie ma pewności czy to czystej krwi norweg, czy jakaś mieszanka.
      Na szczęście wygląda na to, że wszystko dobrze się skończy, ale przyznam, że sam miałem już myśli najczarniejsze, zwłaszcza jak mi weterynarz powiedziała, że w jego wypadku operacja byłaby bardzo ryzykowna.
      Co do Patronite’a – profil założyłem, ale spokojnie, muszę przez najbliższe dni ogarnąć najważniejsze zaległości, ustalić plan działania ze zmianami na stronie i potem będę o tym mówił. Cierpliwości.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  3. Życzenia zdrowia dla kotka, pamiętam jak podczas podcastu Westeros.pl wypuszczałeś go na zewnątrz, a ktoś powiedział w formie żartu – kot nam pisze szalone teorie…

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  4. Zdrowia dla kota 🙂 Aczkolwiek dodam trochę dziegciu do tej beczki miodu. Nie rozumiem dlaczego ostatnimi czasy ograniczyły się recenzje filmowe – i nie mam tu na myśli użytkownika „kuba” – myślę raczej o „starszej gwardii” (Pq, Sithfrog czy Crowley). A fajne były nie tylko recenzje ale i dyskusje, które się pod takimi recenzjami toczyły. A ostatnimi czasy miały miejsce premiery chociażby Napoleona czy serialu 1670. Chyba że ww. recenzenci czekają na planowane zmiany w FSGK.

    PS: Pojawiły się już pierwsze artykuły na temat badań DNA Piastów i Słowian zespołu dr. Figlerowicza 😉

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  5. Wielkie oko patrzy. Myślę że specjalnie użyte dwa slowa żeby odróżnić pogodę od spraw mistycznych. Fakt ze na terenach podmiklych mgła czesto wystepuje. A co do bogactwa jezyka z tych regionow to wynika z tego ze tu mgly są normalnoscia, sza czeste i bardzo zroznicowane. Tak jak deszcz, moze być ulewa lub mrzawka. Fajnie ze cos sie pojawilo. Wesolych Swiat wszystkim i przedewszystkim zdrowia nie tylko dla kota

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  6. Zdrowia dla kota oraz Ciebie:) przyznam, że zacząłem się trochę niepokoić tą przedłużającą się nieobecnością. Nie znamy się osobiście, ale od tylu lat czytam Twoje teksty, że pozwalam sobie traktować Ciebie jako dobrego znajomego.

    Najważniejsze, że wszystko wraca do normy. Czekam na patronita, bo chciałbym jakoś odwdzięczyć się za te lata doskonałej zabawy, jakie mam z obcowania z tekstami w tym miejscu.

    Wesołych i spokojnych Świąt.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  7. skoro niedyspozycja szefa strony tak bardzo ją paraliżuje, to może tam wyznaczcie jakieś zastępstwo na takie sytuacje? bo to nie może tak być, kto to widział takie przestoje…

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
      1. no ale jak dael nie może to chyba lepiej żeby coś tam się innego pojawiało, zamiast całkowitej pustki na stronie?

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  8. Dobrze że udało się znaleźć przyczynę i rozbroić zagrożenie. Musicie być jednak wyczerpani. Cierpliwości i zdrowia. Dojścia do siebie.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  9. Zdrowia dla Bąbla!

    Mój kotek kiedyś zachorował, ale wet nie dał rady go zdiagnozować. Kombinował z różnymi antybiotykami, kasował grubą kasę, a kot słabł co raz bardziej. Nic nie jadł i koszmarnie się zaniedbał (a zawsze był niesamowitym czyściochem). Aż w końcu wzięliśmy go od renomowanego ąę weterynarza do małej, przydomowej kliniki, a tam się okazało, że Asmo ma po prostu zapalenie dziąseł. Do tego czasu stracił wszystkie zęby poza jednym, ale po wyleczeniu wrócił mu apetyt i chęć życia. Śmiesznie wyglądał dosyć z jednym kłem. 🙂

    Cieszę się, że strona żyje i będzie dalej rozwijana. Muszę przyznać, że z niecierpliwością czekam na analizę trailera HotD. 🙂

    Wesołych świąt!

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  10. Czytając teks o Bąblu to aż serce podeszło mi do gardła, strasznie się to czytało, już się obawiałam że przeczytam o najgorszym, na szczęście wychodzi na to że wszystko jest już dobrze, bardzo się cieszę że Bąbelek wraca do zdrowia. Sama mam dwie kocice, więc kocie sprawy są mi bardzo bliskie. Życzę dużo zdrowia Bąblowi, bo ono jest najważniejsze:).

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  11. Dużo zdrowia dla Bąbla! 🙂
    Fajnie, że strona znów działa i pojawiają się nowe teksty, bo ja też już zaczynałem się martwić tą przedłużającą się ciszą. A co do teorii to całkiem ciekawa. Dla osób czytających wyłącznie polską wersję PLiO praktycznie nie do wychwycenia. Anglojęzyczni czytelnicy mają pod tym względem dużo lepiej.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button