Snarki i grumkiny. Stwory, którymi jak Westeros długie i szerokie, straszy się dzieci, by zachęcić je do posłuszeństwa. Jednocześnie stwory, których nazwy są często przywoływane, symbolizując nieistniejące, wyimaginowane zagrożenie. Ale czy w legendach o snarkach i grumkinach jest jakieś drugie dno? Moim zdaniem tak. I warto się im przyjrzeć, choćby dlatego, że wzmianki o tych stworzeniach pojawiają się w książkach zaskakująco często – zawiera je każda z pięciu powieści, jakie do tej pory ukazały się w cyklu Pieśń Lodu i Ognia.
Grumkiny
Zacznijmy od stworów łatwiejszych do zidentyfikowania, a zarazem popularniejszych – bo wzmianki o grumkinach pojawiają się w prawdziwym folklorze oraz innych dziełach literackich. Zazwyczaj przedstawiane są jako humanoidalne istoty niewielkiego wzrostu. Tak też wyglądają w Pieśni Lodu i Ognia, co jest zobrazowane nie tylko w opowieściach Starej Niani, ale chociażby w sugestii, że Tyrion jest wzrostu grumkina.
– Dlaczego on mnie zaatakował? – spytał Tyrion, zerkając na wilkora. Wierzchem dłoni otarł z ust krew i brud.
– Może myślał, że jesteś grumkinem.
—Gra o tron—
Westeroski folklor wiąże też grumkiny z magicznym spełnianiem życzeń – przypominają one pod tym względem irlandzkie leprechauny.
Jaqen ciągle był jej winien jedną śmierć. W opowiadanych przez Starą Nianię historiach o ludziach, którym grumkin przyznał trzy życzenia, przy trzecim trzeba było szczególnie uważać, ponieważ było ostatnie. Chiswyck i Weese nie byli szczególnie ważni.
—Starcie królów—
Co ciekawe, owo spełnianie życzeń jest ściśle powiązane z wytwarzaniem magicznych przedmiotów.
Sansa podążyła za nim, nie stawiając oporu. Joff powiedział jej kiedyś, że nie znosi wyjących kobiet, teraz jednak zawodziła tylko jego matka. W opowieściach Starej Niani grumkiny wytwarzały magiczne przedmioty, które potrafiły spełniać życzenia. Czy to moje życzenie go zabiło? – zadała sobie pytanie, zaraz jednak przypomniała sobie, że jest już za duża, żeby wierzyć w grumkiny.
—Nawałnica mieczy—
A jednak jest też w grumkinach coś, co sprawia, że mogły zostać bohaterami strasznych historyjek. Oczywiście poza przewrotnym spełnianiem życzeń. Otóż martinowskie grumkiny wpisują się w prawdziwą tradycję istniejących w folklorze istot (elfów, bożków, diabłów – w Polsce były to głównie mamuny i boginki), które porywały z kołysek noworodki. Zresztą podmiana/porwanie dziecka to motyw, który przez Pieśń Lodu i Ognia przewija się kilkukrotnie – choć na razie bez udziału grumkinów.
Czy to pozwala zidentyfikować grumkiny? Chyba tak. Ale wpierw dodajmy jeszcze, dlaczego w ogóle warto ten zabieg czynić. Otóż jestem przekonany, że – używając swojego lekko przekornego, ironicznego stylu, Martin wielokrotnie dawał nam do zrozumienia, że grumkiny naprawdę istnieją. Czynił to, zestawiając je z innymi magicznymi istotami, które postaci z Pieśni Lodu i Ognia traktowały jako bajki dla dzieci. Ale które okazywały się prawdziwe.
— Jedna sprawa, Wasza Miłość — odezwał się Aurane Waters przepraszającym tonem. — Nie chcę marnować czasu rady na drobiazgi, ale ostatnio po porcie krążą dziwne pogłoski. Powtarzają je marynarze ze wschodu. Mówią o smokach…
— A z pewnością również o mantykorach i brodatych grumkinach? — Cersei zachichotała.
—Taniec ze smokami—
To wszystko prowadzi do konkluzji następującej – grumkiny to nic innego jak dzieci lasu. Zgadza się ich wzrost, związanie z głębokimi puszczami dalekiej północy, magiczne zdolności, tworzenie czarodziejskich artefaktów (zapewne pozostałość opowieści o Ostatnim Bohaterze). W ostrzeżeniach przed spełnianiem przez nie życzeń pobrzmiewa echo jakiegoś niedotrzymanego paktu, przewrotnie spełnionego życzenia, albo ceny, którą trzeba było zapłacić. Nie wiemy o co chodzi, ale z całą pewnością takie rozwiązanie pasuje do świata, jaki stworzył Martin. W końcu tu nic nie jest za darmo. Powinniśmy za to wiedzieć, czym są owe legendy o porywaniu niemowląt. W końcu pokazał nam to serial, dopowiadając na głos to, czego mogliśmy się domyślić, rozważając losy synów Crastera. Grumkiny użyły ludzkich dzieci, by stworzyć Innych (lub też oddawały im ludzkie dzieci w ofierze).
Snarki
Skoro grumkiny to dzieci lasu, dość naturalnym wydaje się konstatacja, że snarki to Inni. Biali Wędrowcy. Druga tajemnicza siła, jaką można odnaleźć za Murem.
– Zwiadowcy twierdzą, że są tam tylko lasy, góry, zamarznięte jeziora, mnóstwo śniegu i lodu.
– A także grumkiny i snarki – dodał Tyrion. – Nie wolno nam o nich zapominać, lordzie Snow, bo inaczej, po co komu ten ogromny mur?
—Gra o tron—
Jest w końcu bardzo wątpliwe, aby grumkiny były prawdziwe, a snarki nie. Zwłaszcza że w odniesieniu do snarków Martin stosuje ten sam wybieg, zestawiając je z prawdziwymi, acz lekceważonymi zagrożeniami.
– Minęły stulecia, odkąd ostatnio w Białym Porcie widziano dzikich, a żelaźni ludzie nigdy nie niepokoili tego wybrzeża. Czy lord Stannis zamierza nas bronić również przed snarkami i smokami?
Dwór Trytona wypełnił śmiech, ale siedząca u stóp lorda Wymana lady Leona zaczęła łkać.
—Taniec ze smokami—
A jednak jest tu jeszcze pewna tajemnica, widoczna tuż przed naszymi oczami, choć niewyartykułowana. Jakiż to słynny ród, którego pamięć sięga Ery Świtu, ma w swej historii nieustannie powtarzające się motywy wykradanych dzieci i nieświadomie podnoszących przeciw sobie oręż krewnych? Jaką rolę mogła pełnić przypowieść o Baelu Bardzie? Nawet jeśli była historyczna, to czy nie ma ona przypadkiem na celu oswojenia nas z koncepcją syna walczącego z ojcem? Która familia włada Lodem? I jaki dziwny traktat broniony jest przestrogą, że w Winterfell zawsze musi być snark… Pardon, oczywiście Stark. Choć czy to aby nie to samo? I czy walcząc z Innymi, Starkowie z Winterfell nie dokonują po prostu zabójstwa krewnych? Być może niebawem się przekonamy.
Wydaje mi się, że samo słowo „snark” może być zaczerpnięte z wiersza Lewisa Carrolla pt. „The Hunting of the Snark”.
Co prawda miałem nadzieję, że dzisiaj będzie coś o Merlingach, ale ta spekulacja również jest super :). Pozdrawiam!
Co więcej, warto dodać, w jakim miejscu Arya dokonywał zlecania zabójstw – w Harrenhal, które zgodnie z Twoją Daelu teorią wiąże się nierozerwalnie z mocą Dzieci Lasu.
Pojawiło się porównanie do smoków i mantykor. Smoki mamy to jasne, ale mantykory? Jakoś nie mogę skojarzyć.
To owad. Pojawia się w książkach kilka razy. W Starciu królów mantykora jest użyta do zamachu na Daenerys (ale ratuje ją Arstan/Barristan).
Ciekawa koncepcja i wcale nie aż tak absurdalna. Tylko czy jeżeli tak jest to Stara Nania w swoich opowieściach nic by nie wspomniała? Ona chyba żyła legendami.
Widzę w tej teorii jedną lukę. Skoro Dzieci lasu były w Westeros powszechnie znane to dlaczego nazwano je grumkinami?
Nie tyle ich tak nazywano, co po prostu z czasem obrosły w legendę o grumkinach. Zapewne nastąpiła synteza istniejących w rzeczywistości w Westeros dzieci lasu z legendami o tajemniczych stworach, które z kolei wyrosły zapewne z rzeczywistych historii o zwierzętach. W realnym (u nas) świecie też tak jest.
Szalona teoria to nie jest,szalona spekulacja raczej też nie. Mogli byśmy rozważać czy Cat Stark każe rozwieszać zieone lub brązowe fieranki w winterfel. Nie zmieni to naszego postrzegania tego uniwersum tak samo jak ten artykuł który nie wprowadza nic ale to totalnie nic.
Są też komentarze, które nie wnoszą nic, ale to totalnie nic…
Na reddicie też czytałam o tym, że grumkiny to Dzieci Lasu,ale… Jakoś ta teoria do mnie nie przemawia. Dzieci Lasu i Inni byli uznawani za historyczne fakty. Ogólnie rzecz biorąc, snarki i grumkiny to istoty, które przede wszystkim żyły za Murem. Biorąc pod uwagę fakt, że rzadko kto z Siedmiu Królestw w ogóle był na Północy, nie mówiąc już o samym Murze, a co dopiero o krainach leżących za nim, to wydaje się być w ogóle dziwne, że legendy o tych stworzeniach przetrwały w opowieściach ludzi z Południa. W końcu legendy i baśnie opowiadane dzieciom dotyczą raczej czegoś, co w jakiś sposób łączy się z otaczającym je światem. Straszenie dzieci snarkami i grumkinami ma jakiś sens na Północy, bo to jeszcze stosunkowo blisko. Ale na Południu? A sama nazwa tych stworzeń raczej kojarzy się z czymś pokroju chochlików czy jakichś złośliwych, acz stosunkowo niegroźnych istot. Na google tłumaczu w ogóle snark tłumaczy jako ,, warczeć”, a w zwrocie ,,snarky comment” jako złośliwy komentarz, z kolei zaś grumkin jako mruk z bułgarskiego, a samo grum jako ponury. Nijak mi się to nie kojarzy z bliskimi naturze, śpiewającymi Dziećmi Lasu oraz potężnymi władcami lodu i śniegu 😉