Tematem przewodnim tego tygodnia na FSGK będzie – tak, zgadliście. Epidemia. Wpisując się w ten trend, postanowiłem przypomnieć historię jednej z największych zaraz, jakie dotknęły Westeros.
DaeL
Geneza
Jak na chorobę, która wywarła ogromny wpływ na politykę Westeros, Wielka Zaraz Wiosenna pozostaje stosunkowo mało eksponowana. W głównym cyklu powieści wzmiankę o niej znajdujemy tylko raz – w Starciu Królów Jeor Mormont wspomina Jonowi Snow o śmierci króla i wielu następców tronu w czasie trwania zarazy. Więcej informacji możemy odnaleźć w Rycerzu Siedmiu Królestw oraz w Świecie Lodu i Ognia.
Dowiadujemy się z tych źródeł, iż epidemia wybuchła w roku 209 o.P. oraz że dotknęła przede wszystkim miasta – w szczególności wielkie miasta portowe. Można stąd wyciągnąć wniosek, iż trafiła do Westeros drogą morską – jak zresztą wiele innych historycznych zaraz, które naprawdę się wydarzyły. Wystarczy przypomnieć europejską dżumę, czy też cały szereg chorób zakaźnych, które pustoszyły obydwie Ameryki, gdy pozbawioną odporności ludność zarazili przybysze z Europy (najczęściej nieświadomie, choć zdarzały się pojedyncze próby wykorzystania chorób jako broni biologicznej – w szczególności podczas walk z Indianami w Ameryce Północnej).
Nie wiemy, skąd dokładnie zaraza trafiła do Westeros, ale wiedza na temat chorób każe nam postawić tezę, iż musiało to być duże miasto portowe, najprawdopodobniej w Essos, w którym choroba przebiegała znacznie łagodniej, ze względu na wykształconą wcześniej w populacji odporność. Dość powiedzieć, że w 209 roku Wielkiej Wiosny, nieco osłabiona i niedożywiona po zimie populacja Westeros była ogromnie podatna na zarazki.
Epidemia
Pełną grozę Wielkiej Wiosennej Zarazy poznajemy w rozmowie pomiędzy Dunkiem a septonem, który widział jej działanie na własne oczy.
-Byłeś tam podczas wielkiej wiosennej zarazy?
-Och, zaiste. To był straszny czas, ser, straszny. Silni mężczyźni budzili się rankiem zdrowi, a o zmierzchu już nie żyli. Bardzo wielu umierało tak szybko, że nie było czasu ich pochować. Składali trupy w Smoczej Jamie, a gdy stos miał już dziesięć stóp wysokości, lord Rivers rozkazał piromantom go podpalić. Blask ognia wydostawał się przez okna jak w dawnych czasach, gdy pod kopułą gnieździły się jeszcze żywe smoki. Nocą nad całym miastem rozciągała się ciemnozielona łuna dzikiego ognia. Zielony kolor prześladuje mnie po dziś dzień. Powiadają, że wiosna była ciężka w Lannisporcie i jeszcze gorsza w Starym Mieście, ale w Królewskiej Przystani zabiła czterech na dziesięciu mieszkańców. Nie szczędziła nikogo, młodych ni starych, bogatych ni biednych, wielkich ni maluczkich. Zabrała naszego dobrego Wielkiego Septona, głos bogów na Ziemi, a do tego jedną trzecią Najpobożniejszych i prawie wszystkie milczące siostry. Jego Miłość króla Daerona, słodkiego Matarysa i dzielnego Valarra, namiestnika… Och, to był straszliwy czas. Pod koniec połowa miasta modliła się do Nieznajomego.
—Rycerz Siedmiu Królestw: Zaprzysiężony Miecz—
Jak wiemy ser Duncan i Aegon szczęśliwym zbiegiem okoliczności byli wówczas w Dorne. Prawdopodobnie dlatego, że rycerz chciał odnaleźć Tanselle Za Wysoką, którą poznał na turnieju w Ashford. Ta wyprawa ocaliła skórę tak Duncana, jak i przyszłego króla.
Pociągnął kolejny łyk. – A ty gdzie wtedy byłeś, ser?
-W Dorne – odparł Dunk.
-Zatem dziękuj Matce za łaskę. – Wielka wiosenna zaraz nie dotarła do Dorne, być może dzięki temu, że Dornijczycy zamknęli granice i porty, podobnie jak Arrynowie w Dolinie, których również oszczędziła.
—Rycerz Siedmiu Królestw: Zaprzysiężony Miecz—
W przypadku zarówno Doliny jak i (w nieco mniejszym stopniu) Dorne, zamknięcie granicy było stosunkowo proste, ponieważ drogi wiodły przez góry. Rolę posterunków granicznych mogły z powodzeniem pełnić zamki i strażnice, które skutecznie ograniczały drogę przejścia. Również linia brzegowa obu krain jest generalnie nieprzyjazna próbom wykorzystania dzikich przystani – morze jest zbyt burzliwe, a brzegi skaliste, by cumować poza portami i dopływać na brzeg mniejszymi łodziami. A przynajmniej byłoby to trudne do przeprowadzenia na większą skalę.
Nie jest wykluczone, że Dorne ocalił dodatkowo gorący klimat. W momencie nadejścia wiosny temperatury były tam już o wiele wyższe niż w pozostałych częściach Westeros (nawet w Reach), a duże nasłonecznienie i wysokie temperatury zazwyczaj ograniczają stopień rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych przenoszonych drogą kropelkową (wydzieliny ciała zawierające bakterie i wirusy szybciej parują, promieniowanie UV ma też pewne ograniczone zastosowanie bakteriobójcze).
Do ciekawych wniosków na temat choroby można też dojść na podstawie opisu środków zaradczych stosowanych przez Bloodravena, królewskiego namiestnika Aerysa I.
Najbardziej ucierpiała Królewska Przystań. Zmarł Wielki Septon, głos Siedmiu na Ziemi, a wraz z nim jedna trzecia Najpobożniejszych i niemal wszystkie milczące siostry w mieście. Trupy ciskano do Smoczej Jamy, aż ich stos osiągnął wysokość dziesięciu stóp. Wreszcie Bloodraven rozkazał piromantom palić ciała. Ćwierć miasta spłonęła razem z nimi, nie było jednak innego wyjścia.
—Świat Lodu i Ognia—
Jako że choroba mogła zabić w ciągu jednego dnia, działania Bryndena Riversa należy uznać za bardzo zasadne. Wygląda bowiem na to, że choroba albo musiała mieć bardzo długi okres bezobjawowego przenoszenia (w ten sposób mogła zarazić tak wielkie rzesze ludzi), albo też występowała tu sytuacja zbliżona do epidemii wirusa Ebola, to znaczy przenoszenie choroby następowało przez kontakt z już martwymi ciałami.
Ostatecznie w epidemii zmarło 50-100 tysięcy ludzi, przede wszystkim mieszkańców największych miast (Lannisportu, Starego Miasta i Królewskiej Przystani). I choć liczby te mogą nie wydawać się szokująco wielkie, trzeba zauważyć, że populacja wszystkich miast w Westeros to łącznie nie więcej niż 1,5 miliona ludzi (a całkowita populacja kontynentu to – według różnych szacunków – od 25 do 40 milionów). Można więc śmiało założyć, że zmarło ok. 5% ludzi w miastach. Nie jest to może skala porównywalna z dżumą, ale dewastacja była niewątpliwa.
Skutki
Zresztą skutków Wielkiej Wiosennej Zarazy nie trzeba daleko szukać. Niechęć do Bloodravena nasiliła się. Gdy ogniska choroby zaczęły wygasać, Westeros pogrążyło się w kolejnych konfliktach, przede wszystkim łupione przez Żelaznych Ludzi.
Gdy tylko epidemia zaczęła słabnąć, Dagon Greyjoy, lord Żelaznych Wysp, wysłał swe drakkary na wyprawy łupieżcze wzdłuż brzegów morza zachodzącego słońca, podczas gdy w Essos Bittersteel knuł spiski z synami Daemona Blackfyre’a.
—Świat Lodu i Ognia—
Ponadto śmierć zakładników, zatrzymanych przez Żelazny Tron po Pierwszej Rebelii Blackfyre’ów, otwarło drogę do kolejnego buntu (choć tym razem zdławionego szybko).
Większość z tych, których tu zaproszono, walczyła kiedyś po stronie Czarnego Smoka. Reszta ma powody do niezadowolenia z rządów Bloodravena albo ma własne urazy oraz ambicje. Wielu z nas oddało do Królewskiej Przystani zakładników mających zapewnić naszą lojalność, ale większość tych zakładników zabiła wielka wiosenna zaraza. Nasze ręce nie są już zawiązane. Nasz czas nadszedł.
—Rycerz Siedmiu Królestw: Tajemniczy Rycerz—
Również drugie wydarzenie, o którym czytaliśmy w Rycerzu Siedmiu Królestw – czyli spór o Szachownicową Wodę – było poniekąd rezultatem Wielkiej Zarazy Wiosennej.
-Mój pierwszy mąż zmarł, kiedy miałam dziesięć lat. On miał dwanaście i był giermkiem mojego ojca. Zginął na Polu Czerwonej Trawy. Obawiam się, że mężowie rzadko zostają ze mną na dłużej. Ostatni umarł na wiosnę.
Tak zawsze mawiano o tych, którzy padli ofiarą wielkiej wiosennej zarazy dwa lata temu. Umarł na wiosnę.
—Zaprzysiężony Miecz—
No i w końcu Martin nie omieszkał pokazać nam, jak wielki wpływ zaraza wywarła również na zwykłych ludzi. Nawet ci, którzy przeżyli chorobę, cierpieli z powodu tzw. syndromu ocalałego, czyli gnębiącego poczucia winy z powodu własnego ocalenia i śmierci innych.
Nie żyjesz – pragnął krzyknąć Dunk. Wszyscy trzej nie żyjecie. Czemu nie zostawicie mnie w spokoju?
Ser Arlan przeziębił się na śmierć, książę Baelor zginął od ciosu własnego brata podczas próby siedmiu, w której musiał wziąć udział Dunk, a jego syn Valarr umarł na wielką wiosenną zarazę. To nie jest moja wina. Byliśmy wtedy w Dorne i o niczym nie wiedzieliśmy.
—Zaprzysiężony Miecz—
Epidemia zmieniła Westeros, wywołując wiele niepotrzebnego bólu. Ale nawet po takim nieszczęściu życie w końcu wróciło do normy.
Wybaczcie brak obrazków, ale mój kochany dostarczyciel internetu chyba nie radzi sobie z ruchem, więc nie byłem w stanie nic więcej dograć mimo trwających pół godziny prób.
Niech G.R.R.M. siedzi w kwarantannie, nie zaraża się i pisze!
O i to niech sobie do serca weźmie! Popieram w 100%
No i wziął sobie do serca. Przynajmniej tak twierdzi na blogu. Poza zaskakującą mobilizacją w kraju to chyba jedyny pozytyw całej tej sytuacji :/
W sumie, jeśli (oby) epidemia szybko minie, to przecież on nie musi o tym od razu wiedzieć… Dla bezpieczeństwa niech siedzi w tym bunkrze do następnej zimy.
Daelu, może zainteresuje Cię pewna teoria, która chodzi mi po głowie. Ty masz o wiele większa wiedzę o PLiO więc oceń czy warto w to brnąć.
Gdy czytałem „Krew i Ogień” i był fragment o walce Aemonda z Daemonem na smokach obok Harrenhall to skojarzyło mi się to z walką Oberyna z Gorą. Chodzi mi oczywiście o smoki. Vhagar to Góra (duży, silny, zły), Caraxes to Oberyn (sprytny, doświadczony w walce). Zreszta na Caraxes mówiono tez Krwawa Żmija, a na Oberyna Czerwona Żmija (podobnie). Pozniej nawet zastanawiałem się czy tak samo nie można porównać historii Tyriona do Sheepstealera. Obaj inni od pozostałych (Tyrion karzeł, smok brzydki). Myślałem ze to chyba słabe jest, ale niedawno znalazłem w necie porównanie historii Jamiego z historia Sunfyre. Tez mi się to zgadza.
Co o tym sądzisz? Masz jakiesz inne pomysły do kogo dopasować pozostałe smoki?
Ciekawy pomysł!
Masakra w Królewskiej Przystani (zginęli Aerys II z zona, Rhenys i Aegon) na koniec rebelii to atak na smocza jamę (Dreamfyre, Syrax i reszta)
Morning (urodził się na koniec Tanca ze smokami) to może być Daenerys lub Jon Snow (urodzili się na koniec rebelii)
Martin narzeka na to, że nie może się skupić, potrzebuje kilku dni spokoju, żeby cokolwiek napisać, etc. No to teraz ma szansę. 😀 Szkoda, że nie utknął w Polsce. Wtedy Wichry na pewno wyszłyby przed latem.
Daelu czy za nie wydawaniem kolejnych historyjek o Dunku i Jaju, stoi coś więcej niż tylko lenistwo Martina?