Książki

Czytamy Nawałnicę Mieczy #17: Sansa II

Najkrótszy miesiąc w roku rozpoczynamy najkrótszym rozdziałem w Nawałnicy Mieczy!

Streszczenie

Sansa dowiaduje się, że ma otrzymać nową suknię. Jeszcze bardziej dziwi ją to, że uszycie nowej sukni zleciła królowa. Przez chwilę zastanawia się, czy chodzi o Margaery (przyszłą królową) czy Królową Cierni, ale wątpliwości zostają rozwiane – to prezent od królowej Cersei. A nowa suknia jest potrzebna, ponieważ Sansa bardzo w ostatnim czasie urosła, no i jest już – przynajmniej w oczach mieszkańców Westeros – kobietą.

Myśli Sansy kierują się w stronę Margaery oraz jej dam dworu. Dziewczyna jest niezwykle wdzięczna Tyrellom za wszystko co dla niej zrobili i myśli o samej Margaery jak o siostrze. Nawet jej kuzynki, choć gadatliwe, okazywały Sansie wiele sympatii. Starkówna najwięcej rozmyśla o Margaery, dostrzegając, że jest słodka i niewinna, ale ma też w sobie coś ze swej babki. Sansa z jednej strony czuje ulgę na myśl o wyjeździe, z drugiej żałuje przyszłej królowej. Wraca myślami do rozmów, w których błagała Margaery, by ta nie wychodziła za Joffreya, bo młody król ją skrzywdzi. Przyszła królowa sprawiała wrażenie, że wierzy w opowieści Sansy, ale jest pewna swego. Ostatecznie przypomina, że będzie miała do obrony Lorasa. Sansa myśli jednak, że Rycerz Kwiatów nie zdoła obronić swej siostry. A jeśli zdoła, to zostanie kolejnym Królobójcą i wybuchnie kolejna wojna. Dziewczyna dziwi się, że Margaery, starsza i mądrzejsza, tego nie dostrzega.

Wcześniej Sansa powiedziała Dontosowi Hollardowi o swoich planach poślubienia Willasa Tyrella. Ku swojemu zdziwieniu odnotowuje, że Dontos stanowczo się temu sprzeciwia. Ostrzega Sansę, że Tyrellowie są tacy sami jak Lannisterowie i błaga ją, aby trzymała się pierwotnego planu. Dziewczyna wyrzuca błaznowi, że nie pomógł jej uciec, gdy o to prosiła, a w Wysogrodzie będzie bezpieczna. Hollard nalega, twierdząc, że wszystkie przygotowania już zakończone, a Tyrellom zależy tylko na prawach Sansy do Winterfell.

Dziewczyna opuszcza Dontosa, ale później zaczyna rozmyślać na temat jego słów. Wie o śmierci Brana i Rickona, ale jest pewna, że Winterfell przypadnie Robbowi i jego potomkom. Wędruje więc myślami w stronę swojego małżeństwa z Willasem. Jest pewna, że go z czasem pokocha, ale obawia się, że jej uczucie do Lorasa może w tym przeszkodzić. Postanawia modlić się za Margaery. I jeszcze raz wraca myślami do swojej sukni. Nie może doczekać się kiedy ją założy.

Postaci występujące w rozdziale
  • Sansa
  • Krawcowa
Ważne informacje
  1. Sansa dostanie suknię, którą szykuje jej Cersei. Sansa nie wie jeszcze na jaką okazję.
  2. Sansa zdaje sobie sprawę z tego, że jest pożądana przez mężczyzn. Prawdopodobnie swoją rolę odgrywają tu nieco zbyt obcisłe ubrania.
  3. Margaery uważa, że ma wszystko pod kontrolą.
  4. Dontos Hollard jakimś cudem sam zdobył statek, którym chce uratować Sansę.
  5. Sansa jest traktowana jako dziedziczka Winterfell.
Komentarz

OK, nie będę kłamał. Nie działo się prawie nic. 90% rozdziału rozgrywa się w głowie Sansy, która próbuje rozgryźć motywacje poszczególnych graczy i wraca myślami do wcześniejszych rozmów. Najważniejsze wydarzenie rozdziału – rozmowa z Dontosem, któremu Sansa zdradza plan wyjazdu do Wysogrodu – swoje znaczenie odsłoni dopiero później, gdy zrozumiemy, że to przez Dontosa „sprawa się rypła” (bo wyjawił on detale Littlefingerowi, który interweniował, by zatrzymać Sansę w Królewskiej Przystani).

Nie znaczy to jednak, że cały rozdział jest zbędny. Przeciwnie, zarysowuje on bardzo dobrze postać Sansy i pokazuje, że pozbyła się już dziecinnych złudzeń, ale nadal nie myśli jak dorosły i prawdziwy gracz. W rozdziale widzimy to na każdym kroku. Sansa widzi, że kuzynki Margaery są dla niej nienaturalnie miłe i uprzejme, ale nie dostrzega, że to metoda urabiania jej i wydobywania z niej informacji. Dostrzega w Margaery sporą śmiałość, odwagę i inteligencję, ale nie rozumie, że dziewczyna ma już „plan na Joffreya” i nie zamierza ryzykować wojny. Wie, że małżeństwo z Willasem to nie jest romantyczna opowieść z bajki, a jednak nie domyśla się tego, jaką rolę pełni dla Tyrellów. Przekonuje się, że nie może w pełni ufać Dontosowi, ale nadal nie wpada na to, że Dontos ma mocodawcę. Wreszcie słyszy, że będzie traktowana jako dziedziczka Winterfell, ale nie rozumie co wynika z tego faktu dla Robba. Sansa zatrzymała się w połowie drogi pomiędzy dzieciństwem i dorosłością. Zresztą pasuje to do jej wieku. I niestety na koniec rozdziału nie może się doczekać założenia sukni. Nie wie, że szykują ją na ślub z Tyrionem, który został zorganizowany po tym, jak zdradziła swe plany Dontosowi. Słowem – rozdział jest ciekawy. Ale jednak dobrze, że krótki.

To mi się podoba 0
To mi się nie podoba 0

Related Articles

Komentarzy: 33

  1. Trochę inaczej są pisane te czytaje, niż wersje Lai. Lepiej mi się je czyta, są lżejsze i ciekawsze. O ile nie śledziłam tamtej serii, ta zapowiada się nieźle. A co z teoriami? Czy masz Daelu plany na najbliższą przyszłość? 🙂

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. tamte czytaje haratał dael koretką, w połowie to nie są moje teksty. dopiero od połowy starcia królów chyba sa bez niczyjej ingerencji.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Wydaje mi się, że były dłuższe i bardziej szczegółowe i przez to, że same główne tomy plio czytałam z 5 razy, trochę ta szczegółowość męczyła. Dla porównania, uwielbiam Twoje teksty z serii Historia Lodu i Ognia 😊 w pierwszym lockdownie wszystkie przeczytałam ponownie

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
    2. Pojedyncze. Ale jedziemy już na rezerwie, więc naprawdę zostało niewiele tekstów. Mam bodaj trzy sprecyzowane pomysły na teksty i jakieś dwie luźne koncepcje. I to koniec. Trzeba pogonić GRRM-a.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  2. Jedyne czego mi brakuje to sekcji „foreshadowing” chyba, ze go tu nie ma.Reszta OK . Co do Lai to mam nadzieję ze wróci na Wichry, bo dopiero tam będzie co naprawdę analizować

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. nie wracam na fsgk w tym ani innym zyciu 🙂 a co do Wichrow, to jesli bede cos pisac, podesle Wam link gdzie 😉

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. szkoda że odeszlas niedlugo po tym jak ja dolaczylem 🙁 z takim cieplym przyjeciem i pozytywna energia nie zetknalem sie chyba nigdy wczesniej ani nigdy pozniej xd nie twierdze, ze mi tego jakos strasznie brakuje, bo przywyklem juz do takiego stanu rzeczy jaki jest teraz, ale bylo milo, a nie mialem jeszcze okazji osobiscie podziekowac za to ze bylas, wiec robie to teraz :* dz kc buziaczki <3

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
  3. Dontos może i błazen, i głupi pijaczyna jednak mimo wszystko jakieś informacje od swojego mocodawcy ma, a Sansa jakby była dojrzalsza mogła by jeszcze więcej od niego wyciągnąć i coś ugrać, lecz ona nadal jest tylko małą kukiełką rozgrywaną przez innych.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  4. Rozdział dla tych, którzy by już zapomnieli, jaka to kretynka. Tak na wszelki wypadek… 😀 Choć z drugiej, czy nie głupszy jest ten, kto powierza swe plany kretynowi (Ned, Tyrellowie)?

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
      1. Skąd ten pomysł? W PLiO jest wiele postaci inteligentnych kobiet. Lady Melisandre, Olenna, Taena Merryweather, żeby wymienić tylko pierwsze, które przychodzą na myśl. Jednak Sansa to kretynka i nie ma co udawać, że nie. Rozumiałbym, gdyby pierwszy raz odwaliła taki numer, ale to przecież niemal kopia sytuacji, kiedy pobiegła do Cersei wysypać zamiary Neda, bo chciał ją zabrać od ukochanego Joffreya.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
          1. To też, ale to żadne usprawiedliwienie dla głupoty. Arya jest sporo młodsza od niej, również straumatyzowana, ale o niebo rozsądniejsza i ostrożniejsza.

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
              1. zapomniales dodac ze do dla Ciebie niewiarygodna i zle rozpisana postac, bo moim zdaniem jest jak najbardziej wiarygodna i dobrze napisana.

                niewiarygodnie glupi jest za to jej ojciec

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
                1. Zgadzam się z Nadią.Arya to postać przehajpowana do granic absurdu.

                  To mi się podoba 0
                  To mi się nie podoba 0
    1. Jest głupia to fakt lecz głupotę przypisywał bym późniejszym wydarzenią a tu to obraz dziecka które w młodości było rozkapryszone. Inna sprawa to rodzinna głupota Statków, widać dziedziczna po rodzicach. Med i Kate są tego świetnymi przykładami.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
        1. To trzeba będzie się z tym pogodzić. Choć nie sądzę, żeby mogło to być tak totalne zwycięstwo, jak w serialu (do którego scenariusz pisała chyba sama Catelyn Stark).

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
  5. Ja powiedziałbym inaczej to Arya jest nierealistycznie inteligentna jak na 9 latkę. Sansa jest w normie.

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
    1. Nie zgodziłbym się. Arya nie jest nierealistycznie inteligentna (w każdym razie nie ta z książki i początków serialu). One mają po prostu różne charaktery. To kwestia właściwej hierarchii wartości. Dla Aryi najwyższym autorytetem jest ojciec (potem przyrodni brat, podobny mu charakterem). Więc gdy ojciec ostrzega, że sytuacja jest groźna, musimy być ostrożni i trzymać się razem, to ona tak robi. Dla Sansy ojciec nie jest żadnym autorytetem. Traktuje go jak wroga, który chce jej odebrać ukochane zabawki. Ten schemat powtarza się i później, w innych sytuacjach. Arya zawsze surowa, ostrożna – wilczyca. Sansa wciąż z głową w chmurach, jak matka i ciotka.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
      1. Zgadzam się ponadto ma wyje… na konwenanse. Niezwykle to szanuje nie tylko u Aryi ale i na co dzień.

        Ile osob potrafi wyłamać się ze schematów? Jest bogata i szlachetnie urodzona a nie traktuje ludzie z wyższością. Nie patrzy przez pryzmat systemu.

        W jednym z rozdziałów Sansy, Sansa zauważa ze jej przyjaciółka, „jamie pool” czy jakos tak marzy o szlachetnie urodzonym rycerzy zdaje się, komentuje to myślach na zasadzie „niech sobie marzy nic nie powiem ale nie ma na to opcji bo jest za biedna „
        Czyli, tak jak większość osob gdy patrzy na innych widzi majątek, urodzenie i takie tam sprawy, co istotne nigdy nie zastanawia się nad tym czemu tak jest ? Nie kombinuje jak pomoc przyjaciółce, ot z góry przyjmuje ze tak już jest i koniec.

        Natomiast Arya w ludziach widzi ludzi, ile z nas dorosłych tak potrafi ? Tak na marginesie. Co istotne zauważa ze smierć jej przyjaciele mikaela zdaje się jest bezsensowna -> czyli Arya nie dość ze wyłamuje się ze schematu a dwa ze potrafi myśleć krytycznie, nie biorąc rzeczywistości takiej jakiej jest tylko dlatego ze „tak już jest”

        OstStnio rozmawiałem z dwie dziewczynkami obie miały 8 lat. Rozmowa dotyczyła groźny która rzucil tata jeden z nich > „zaraz ktoś dostanie pasem”

        Jedna oburzyła się powiedziała ze Pani w szkole mówiła ze nie wolno bić dziwić pasem. Dlaczego ? Spytała druga. Tak mówiła i koniec. Ale ja dostałam kiedyś i byłam grzeczniejsza, poza tym moj tata dostawał od babci kablem i mowi ze to było dla niego dobre.

        Niby maja tyle samo lat ale jedna to co usłyszy w szkole, bierze za pewnik, druga zaś uwielbia na wszystko patrzeć z rożnej strony.

        To mi się podoba 0
        To mi się nie podoba 0
        1. I właśnie postawa Sansy jest dojrzalsza. No bo ok my widzimy wszystko przez pryzmat XXI wieku gdzie wszyscy maja prawo są równi ble ble ble, ale Sansa żyje w świecie feudalnym gdzie Jayne nie mogłaby poślubić kogoś zbyt wysoko postawionego (inna kwestia czy tak to wyglądało w prawdziwym feudalnym świecie bo nie do końca). Tak samo jak postawa Aryi nad Tridentem, gdzie walnęła księcia kijem po głowie, bo skaleczył lekko jej kolegę, no sorry w takim świecie nikt nawet nie uznałby tego za znęcanie a ona zrobiła z tego aferę przez który Mycah zginął.

          To mi się podoba 0
          To mi się nie podoba 0
          1. Mi chodziło o coś innego, konwenanse mnie nie interesują. Podejrzewam zresztą, że zawsze byli ludzie, dla których było one istotne, jak i tacy, którzy się przeciw nim buntowali. Chciałem tylko dla porządku przypomnieć, że Jeyne Poole nie była jakąś chłopką, czy inną postacią z gminu, tylko szlachcianką. I jak najbardziej mogłaby poślubić rycerza. Zaś Mycah zginął nie przez Aryę, tylko przez fakt, że Robert był pierdołą, niepotrafiącą opanować własnej żony i tolerującą jej samowolę. Owszem, nawet w świecie feudalnym takie wyczyny księcia uznano by za znęcanie się i porządnie wygarbowano by mu skórę. Właśnie po to, żeby nie wyrósł na psychopatę, który doprowadzi poddanych do buntu i stanie się przyczyną zguby rodu.

            To mi się podoba 0
            To mi się nie podoba 0
            1. Lekkie skaleczenie chłopa pod okiem to zaraz byłoby znęcanie się ? Nie sądzę, jeżeli już to jego zachowanie z kotem uznano by za ostrzeżenie. A na pewno to co robił podczas sądu Roberta. Jaki chłopaka w tamtych czasach przyznałby się do pobicia przez dziewczynę ? To byłaby najgorsza hańba. Tu Martin popłynął za bardzo z głupotą Joeffreya. Nawet Trump choć głupi ale zawsze twierdzi że odniósł sukces i nie przyznałby się do czegoś takiego.

              To mi się podoba 0
              To mi się nie podoba 0
              1. Nie chodzi o samo skaleczenie, tylko o okoliczności temu towarzyszące. Dałyby one do myślenia każdemu rodzicowi (oczywiście poza taką patologią jak Robert i Cersei).
                Owszem, normalny chłopak nie przyznałby się do pobicia przez dziewczynę. I nie trzeba tu sięgać do średniowiecza. Ja, będąc dzieckiem, też bym się nie przyznał. Nie mówimy jednak o normalnym chłopaku tylko o Joffreyu.

                To mi się podoba 0
                To mi się nie podoba 0
    2. Dzieci potrafią być mądrzejsze, niż byłoby to wygodne 😉 Grunt to tego nie zaprzepaścić.

      W mojej opinii Arya i Sansa nie są aż tak nierealistyczne jak na postaci fikcyjne. Nie oszukujmy się, postaci literackie zawsze są w jakiś sposób przerysowane.
      Istnieje pewien archetyp kobiecości, dziś już bardzo zdewaluowany i niemodny. Kobieta „powinna być” między innymi uprzejma, pobożna, skromna i delikatna. Są dziewczyny, które mają takie cechy i dbając o nie, promienieją. A są takie, dla których jest to całkowicie nienaturalne. Problem w Winterfell polegał na tym, że ten wzorzec próbowano narzucić dwóm córkom o całkowicie różnych charakterach. I w obu przypadkach poniesiono porażkę.
      Gdyby Sansa, którą moim zdaniem Cat od zawsze szykowała do małżeństwa na Południu, wyszła za jakiegoś Royce’a czy Brackena i nie doświadczyła wojny, prawdopodobnie spisałaby się na medal. Z czasem nauczyłaby się zarządzania domem, majątkiem i służbą, a choć prawdopodobnie nie zniżałaby się do pogawędek z podwładnymi, nikt by tego od niej nie wymagał. Jednak pech (tajne imię Martina) sprawił, że jej losy potoczyły się inaczej, a wziąwszy to pod uwagę, w programie nauczania zabrakło pewnego kluczowego punktu, jakim jest krytyczna ocena rzeczywistości. Sansa uczy się tego najboleśniejszą z metod – na własnych tragicznych błędach.
      Z Aryą jest inny problem. Teoretycznie nic jej nie brakuje, bo na początku jest za mała, żeby wymagać od niej zachowywania się jak dama, a później jest zmuszona zmierzyć się z trudnościami, jakie nie powinny dotykać żadnego dziecka na świecie. Nie jest idealna. Złości się, wybucha, jak każdy normalny człowiek ma opory przed robieniem rzeczy wcześniej, wydawałoby się, nie do pomyślenia – fakt, trochę za szybko się adaptuje do bardzo trudnych okoliczności. Ale ona ma charakter i doświadczenia, które jej to ułatwiają. Gdyby miała zostać ostatnim żyjącym Starkiem, dałaby radę jako pani Winterfell (prawdopodobnie zadbałaby nawet o wygaśnięcie rodu Boltonów i dogadałaby się z zastępami Mance’a). Ale Arya z kolei cierpi na „przypadłość Starków”, czyli kompletnie nie radzi sobie na Południu. Jeśli faktycznie wyszłaby za Elmara Freya, wpędziłaby go do grobu, a on uznałby to za łut szczęścia. Nie, Arya musi się nauczyć, że na Południu jest inaczej, i tak jak w przypadku jej siostry nie jest to piknik.

      Cat i Ned, bardzo udane małżeństwo dwóch odmiennych kultur, zawiodło przy wychowaniu dzieci. Gdyby każde z rodzeństwa Starków wzięło to, co najlepsze od obojga rodziców, w Westeros staliby się z czasem potęgą nie do obalenia. A jak dodać do tego jeszcze umiejętność wargowania, to nawet Danka po wylądowaniu w Westeros grzecznie by przeprosiła i zawróciła na swoje pustkowie, bo oni by powłazili do głów smoków i zwrócili je przeciwko niej. No i mieliby czas i zasoby na prawdziwe zagrożenie, czyli Innych.

      No ale wtedy nie byłoby opowieści, jaką znamy, tylko jakaś mdła historia o rodzeństwie Starków, którzy mogą wszystko.

      To mi się podoba 0
      To mi się nie podoba 0
  6. Super że są czytaje, to jedyne co już zostało interesującego wobec braku nowej kśiążki. Bardzo lubię te analizy rozdziałów, podkreślanie smaczków i ważnych informacji, nawet jeśli nie w każdym rozdziale są jakieś wielkie tajemnice czy forshadowingi

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0
  7. Komentarze Lai mają w sobie wyczuwalny passive-aggressive nawet po dwóch latach i po tym jak w poście pożegnalnym Dael wziął wszystkie baty na siebie, a potem pozwolił Lai reklamować tu teksty o Mehekanie czy jak tam ten świat się nazywa 😮 Ale bym chciał znać sekret tej relacji. 😛

    To mi się podoba 0
    To mi się nie podoba 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button