Dziś wracamy do gospody, którą odwiedzaliśmy raptem dwa rozdziały temu.
Streszczenie
Arya buszuje po opuszczonym ogrodzie, szukając czegoś do jedzenia. Nagle słyszy odgłos cudzego śpiewania. Rozkazuje Gorącej Bułce obudzić Gendry’ego, a sama obserwuje sytuację zza drzewa. Dziewczyna ma nadzieję, że kompania trzech mężczyzn ich nie zauważy, ale zdradza ich rżenie koni. Jeden z mężczyzn chce wypuścić strzały nad murem, za którym kryją się Gendry i Gorąca Bułka. Aby go powstrzymać, Arya dobywa miecza i wychodzi z ukrycia.
Jej groźby budzą raczej wesołość niż trwogę. Nie zmienia tego nawet pojawienie się Gendry’ego i Gorącej Bułki. Mężczyźni przedstawiają się jako królewscy ludzie w służbie Roberta Baratheona. Śpiewający bard to Tom z Siedmiu Strumieni, łucznikiem jest Anguy, a człowiek w żółtym płaszczu to Cytryn. Arya nie podaje swojego prawdziwego imienia i po tym jak kulinarne imię Gorącej Bułki staje się przedmiotem żartów, każe mówić na siebie Gołąbek. Gendry idzie w jej ślady, przedstawiając się jako Byk. Tom Siódemka zauważa, że Arya ma na sobie wams z barwami Dreadfortu, ale cała kompania zaprzecza, jakoby była ludźmi Boltonów. Przyznają, że od nich uciekli. Gorąca Bułka wspomina (ku zgrozie Aryi), że wędrują do Riverrun, lecz mężczyźni nalegają, by dzieci najpierw odwiedziły pobliską gospodę. Po prezentacji kunsztu łuczniczego Anguya, dzieci nie mają już wyboru.
W drodze do gospody Tom zachęca dzieciaki do śpiewania piosenek. Jak się okazuje Gorąca Bułka jest utalentowanym szansonistą. W drodze do oberży Anguy trafia z łuku kaczkę, po czym marzy o zjedzeniu jej z cytrynami. Tymczasem Arya i Gendry zaczynają rozmawiać na temat dostrzeżonej nieopodal gospody łódki. Arya chciałaby popłynąć nią do Riverrun, ale Gendry jest sceptyczny – nie sądzi, aby dali radę obsługiwać żagle ani wiosłować pod prąd.
Do gospody wchodzi Arya i Gorąca Bułka. Gendry pozostaje na zewnątrz, pod pozorem pilnowania koni. W trakcie przygotowania posiłku Gorąca Bułka poucza właściciela gospody na temat wypiekania chleba i niechcący wyjawia imię Arry. Cytryn i Anguy krytykują mężczyznę za to, że oddał trzy dobre konie jakimś dziwnym ludziom, z których jeden był w łańcuchach. A gospodyni o imieniu Sharna, traktuje wszystkich dość obcesowo. Tom informuje Aryę, że chce kupić ich konie i wręcza jej weksel na trzy złote smoki. Dziewczynka nazywa go rozbójnikiem.
Gorąca Bułka złapał za pergamin i rozwinął go.
– Tu nie ma złota – poskarżył się głośno. – Tylko pismo.
– To prawda – potwierdził Tom. – I bardzo mi przykro z tego powodu. Ale po wojnie zamierzamy uregulować wszystkie należności. Masz na to moje słowo jako królewskiego człowieka.
Arya odepchnęła się od blatu i zerwała na nogi.
– Nie jesteście królewskimi ludźmi tylko rozbójnikami.
– Jeśli kiedyś spotkasz prawdziwych rozbójników, to dowiesz się, że oni nie płacą, nawet kwitami. Nie bierzemy tych koni dla siebie, dziecko. Chodzi nam o dobro królestwa, żebyśmy mogli szybciej się przemieszczać i stawać do walki tam, gdzie jest to konieczne. Do walki w imieniu króla. Czy odmówisz królowi swych koni?
—Nawałnica mieczy—
Przyparta do muru dziewczyna proponuje wymianę – konie za łódkę i naukę pływania na niej. Do targu jednak nie dochodzi, gdyż do izby wpada Gendry, informując o nadejściu zbrojnych. Arya i Gorąca Bułka zrywają się na nogi, lecz reszta każe im zachować spokój. Arya próbuje złapać miecz, ale Cytryn wykręca jej nadgarstek. Chwyta więc za kufel i uderza nim w twarz Cytrynowego Płaszcza, łamiąc mu nos, ale ten znów ją łapie. Nagle, do izby wchodzą zbrojni. Dziewczyna rozpoznaje ostatniego. To Harwin, syn Hullena. Wykrzykuje jego imię, zwracając na siebie uwagę. Przez moment wydaje jej się, że nie jest Aryą Stark, że wszystko to jakiś sen. Ale zbiera w sobie odwagę i przypomina Harwinowi o tym, jak prowadził jej kucyka. Mężczyzna pada na kolano.
– Jestem dziewczynką – odparła, pociągając nosem. – Byłam podczaszym lorda Boltona, ale chciał mnie zostawić kozłowi, więc uciekłam z Gendrym i Gorącą Bułką. Musisz mnie znać! Prowadziłeś mojego kucyka, kiedy byłam mała.
Wybałuszył oczy.
– Dobrzy bogowie – wykrztusił. – Arya Wszędobylska? Cytryn, puść ją.
– Złamała mi nos. – Cytryn cisnął ją bezceremonialnie na podłogę. – Kto to niby jest, do siedmiu piekieł?
– Córka namiestnika. – Harwin opadł przed nią na jedno kolano. – Arya Stark z Winterfell.
—Nawałnica mieczy—
Postaci występujące w rozdziale
- Arya
- Gendry
- Gorąca Bułka
- Tom z Siedmiu Strumieni
- Anguy
- Cytryn
- Sharna
- Mąż Sharny, oberżysta
- „Syn oberżysty”
- Jack Szczęściarz
- Harwin
- Zielonobrody
Ważne informacje
- Gendry wygląda jak dorosły mężczyzna. Gorąca Bułka wygląda jak Gorąca Bułka.
- Gendry’ego łatwo obudzić. Gorąca Bułka śpi głębokim snem sprawiedliwego człowieka.
- Arya sądzi, że kryjówkę wydało rżenie koni. Ale rozmowa mężczyzn wskazuje, że wiedzieli już wcześniej, że mają do czynienia z dziećmi.
- Gołąbek, czyli kolejne przybrane imię Aryi, to po angielsku „squab”, czyli bardzo młody gołąb, którego spożywa się w różnych niecywilizowanych zakątkach Europy Zachodniej.
- Gorąca Bułka jest wszechstronnie utalentowany.
- Łódka na przystani byłą tą, którą przypłynęła Brienne, Jaime i Cleos Frey. A gospoda to naturalnie „Pod Klęczącym Mężczyzną”
- Pierwszym, co wzbudziło czujność Królobójcy dwa rozdziały temu, był brak żony oberżysty. A tymczasem oberżysta mówił prawdę. Jego żona rzeczywiście musiała wyjechać – pomagała dokonać aborcji dziewczynie imieniem Paproć, która nosiła dziecko Anguya (prawdopodobnie, nie możemy wykluczyć też Toma)
- Pozostałe intuicje Królobójcy były na miejscu – oberżysta rzeczywiście próbował wciągnąć ich w pułapkę. Niewykluczone, że to właśnie Anguy, Cytryn i Tom przygotowali zasadzkę.
- Goście i dania powinni mieć inne imiona.
- Arya czasem zapomina czy naprawdę jest Aryą, czy tamto życie było tylko fantazją.
Komentarz do rozdziału
W Grze o tron jedno z najważniejszych wydarzeń było rezultatem przypadkowego spotkania – Catelyn Stark po prostu wpadła na Tyriona w oberży. Ale trzeba Martinowi oddać, że – zupełnie jak w życiu – jego postaci częściej się mijają, niż na siebie wpadają. To chyba jeden z pierwszych przypadków, gdy zamysł autora jest tak bardzo czytelny. Arya i spółka trafiają do oberży najwyżej kilka dni po tym, jak opuściła ją kompania Brienne. I choć rozważanie, co by się stało, gdyby jednak na siebie wpadli, byłoby całkiem ciekawe, to jednak cieszę się, że Martin nie przedobrzył z tymi zbiegami okoliczności.
A na koniec jeszcze jedna uwaga – jeśli ktokolwiek obawia się, że pisarz nie będzie potrafił w sposób satysfakcjonujący zakończyć historię naszych bohaterów, musi tylko przeczytać zakończenie tego rozdziału. To scena niesamowicie emocjonalna i dynamiczna, po prostu każdą komórką ciała czujemy jak Arya szarpie się, zarówno zewnętrznie (z Cytrynem), jak i wewnętrznie (by coś sobie przypomnieć), aby odzyskać swą tożsamość. A moment, w którym Harwin pada na kolano, jest pełen patosu. Po raz kolejny wyszedł Martinowi w tej scence majstersztyk.
Dobra z tą lokalizjacją to chyba przesadziliście, albo widzimy tu problem/niedociągnięcie u Martina. Przy tej gospodzie Torhen Stark klęknął przed Aegonem zdobywcą gdy przekroczył Trident, tak? No to gdzie go przekroczył, nie ma snic wspomniane o tym że przekroczył go w bliżniakach zdobył je. Wieć musimy domyśleć się że zrobił to nieopodal zamku Darrych, tam gdzie doszło do bitwy nad Tridentem. Dlatego wydaje mi się że historia karczmy albo jest zmyślona, albo mamy ty błąd Martina, lub coś wam nie wyszło z tą lokalizacją.
„jeśli ktokolwiek obawia się, że pisarz nie będzie potrafił w sposób satysfakcjonujący zakończyć historię naszych bohaterów, musi tylko przeczytać zakończenie tego rozdziału”
O ile zdąży i dożyje,choc życzę mu 200 lat
Czytamy Nawałnicę Mieczy #15
Ja to się nie obawiam zakończenia wątków tylko braku zakończenia ogólnie.
Teraz Czytamy Nawałnicę Mieczy #15: Catelyn II